Zwyczajni ’44. Ludność cywilna w powstaniu warszawskim - Agnieszka Cubała - ebook

Zwyczajni ’44. Ludność cywilna w powstaniu warszawskim ebook

Agnieszka Cubała

4,1

10 osób interesuje się tą książką

Opis

Zwyczajni bohaterowie powstania warszawskiego

 

W sercu powstańczej Warszawy kryją się historie zwykłych ludzi, których codzienny heroizm miał nieoceniony wpływ na życie miasta. Cywilni mieszkańcy stolicy, którzy przez 63 dni stawiali czoła wojennej rzeczywistości, byli potężnym wsparciem i zapleczem dla walczących. Budowali barykady, transportowali rannych, pomagali odkopywać zasypanych. Ich ciche bohaterstwo często pozostawało w cieniu, a jednak bez ich wsparcia powstańcy nie przetrwaliby tak długo.

 

Agnieszka Cubała stawia też ważne pytanie o to, kogo powinniśmy nazywać uczestnikami powstania warszawskiego: czy tylko żołnierzy, czy także wspierających ich cywilów, a może nawet tych, którzy po prostu starali się przeżyć w walczącej i płonącej stolicy?

 

Autorka odkrywa przed nami nieznane dotąd historie pisarzy, poetów, artystów i sportowców, którzy w cieniu wojny nie przestawali być ludźmi pełnymi pasji i marzeń. Od Czesława Miłosza , przez Marka Hłaskę, po Ninę Andrycz – każda historia jest ważna, każda tragiczna i każda warta p

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 306

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (13 ocen)
4
7
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
PawelPKrk

Nie oderwiesz się od lektury

poruszająca, smutne historie,
00

Popularność




Wstęp

Czy chcieli być bo­ha­te­rami?

...któż na gro­bach bę­dzie sia­dał

Tych, któ­rzy trwożni i bez­domni

Pa­dali mro­wiem nie­zli­czo­nym,

Któż się o mi­lion ten upo­mni? (...)

Bez nar­ko­tyku wiel­kich czy­nów

Ko­nali w męce dla waw­rzy­nów,

Co wa­sze skro­nie ozdo­biły, (...)

Dla was pieśń moja i łzy moje,

Zwy­czajni, pro­ści, nie­ogromni[1].

Powyż­sze słowa na­pi­sał An­toni Sło­nim­ski w paź­dzier­niku 1944 roku na wieść o ka­pi­tu­la­cji po­wsta­nia war­szaw­skiego. Kiedy po raz pierw­szy je prze­czy­ta­łam, po­my­śla­łam, że w hi­sto­rio­gra­fii tego zrywu bar­dzo bra­kuje książki po­świę­co­nej lud­no­ści cy­wil­nej[1*]. A prze­cież to ta grupa za­pła­ciła za de­cy­zję o go­dzi­nie „W” naj­wyż­szą cenę, nie tylko wspie­ra­jąc wal­czą­cych po­wstań­ców, lecz także gi­nąc w ma­so­wych eg­ze­ku­cjach czy pod gru­zami zbom­bar­do­wa­nych ka­mie­nic. Po­mimo tego w więk­szo­ści pu­bli­ka­cji te­mat po­ja­wia się mar­gi­nal­nie – jako tło dla aspek­tów mi­li­tar­nych, po­li­tycz­nych czy mię­dzy­na­ro­do­wych albo w po­staci da­nych sta­ty­stycz­nych, ma­ją­cych sta­no­wić klu­czowy ar­gu­ment w to­czo­nym od lat spo­rze o sens po­wsta­nia, jego skutki i ocenę.

Jest to tym dziw­niej­sze, że sami żoł­nie­rze wie­lo­krot­nie mó­wili o swego ro­dzaju długu, jaki za­cią­gnęli u lud­no­ści cy­wil­nej sto­licy. Wspo­mi­nał o nim mię­dzy in­nymi Sta­ni­sław Kwiat­kow­ski, ps. Mróz, ze Zgru­po­wa­nia „Chro­bry II”:

Po­wstań­cza walka nie mo­głaby trwać tak długo, gdyby nie ol­brzy­mia po­moc lud­no­ści cy­wil­nej, która prze­no­siła ran­nych, bu­do­wała ba­ry­kady, ko­pała rowy i stud­nie, grze­bała za­bi­tych, ga­siła po­żary, od­ko­py­wała lu­dzi w za­wa­lo­nych do­mach, do­kar­miała po­wstań­ców[2].

O tym, że zwy­czaj­nych miesz­kań­ców War­szawy na­leży za­li­czyć do grona naj­więk­szych bo­ha­te­rów zrywu sto­licy, wspo­mi­nała także łącz­niczka Wanda Tra­czyk-Staw­ska, ps. Pą­czek. Wie­lo­krot­nie pod­kre­ślała:

Cy­wile po­nie­śli naj­więk­szą ofiarę po­wstań­czych walk i to oni byli w naj­gor­szej sy­tu­acji! Sie­dzieli w piw­ni­cach i cze­kali. Na­wet nie umiem so­bie wy­obra­zić, co mu­sieli prze­ży­wać! Nie wie­dzieli, co ich czeka, czy nam, po­wstań­com, uda się utrzy­mać dany od­ci­nek, czy prze­gramy i tra­fią w ręce Niem­ców, któ­rzy ich wszyst­kich za­mor­dują. Uwa­żam, że o cy­wi­lach mówi się zde­cy­do­wa­nie za mało, a za­słu­żyli na naj­więk­sze po­chwały i jak naj­lep­szą pa­mięć[3].

Po­dobne słowa sły­sza­łam, roz­ma­wia­jąc z żoł­nie­rzami wielu po­wstań­czych od­dzia­łów. Opo­wia­dali, że sami byli w znacz­nie lep­szej sy­tu­acji niż cy­wile: uczest­ni­czyli w ak­cjach, mo­gli li­czyć na ko­le­gów z od­działu, nie czuli się bez­bronni, bez­radni, po­zo­sta­wieni sami so­bie i po­zba­wieni po­czu­cia spraw­czo­ści. Poza tym byli za­jęci i za­ab­sor­bo­wani walką, dzięki czemu nie mieli po pro­stu zbyt dużo czasu na ana­li­zo­wa­nie swo­jej sy­tu­acji. Gdy py­ta­łam ich o przy­kład „sza­rego bo­ha­ter­stwa”, wielu wspo­mi­nało nie o po­wstań­cach, ale o mat­kach wal­czą­cych o prze­trwa­nie swo­ich dzieci albo zmu­szo­nych do pa­trze­nia na ich śmierć gło­dową. Z wdzięcz­no­ścią i wzru­sze­niem wspo­mi­nali, jak ktoś z grona cy­wi­lów po­da­ro­wał im cie­pły swe­ter, nowe buty, ta­lerz go­rą­cej zupy albo me­da­lik ma­jący za­gwa­ran­to­wać prze­trwa­nie.

O peł­nej życz­li­wo­ści po­sta­wie opo­wie­dział także je­den z żoł­nie­rzy ba­ta­lionu „Goz­dawa”. Opi­sał, jak on i jego ko­le­dzy zo­stali przy­jęci przez pewne mał­żeń­stwo, gdy po­pro­sili o moż­li­wość umy­cia się i od­po­czynku po wy­czer­pu­ją­cej prze­pra­wie ka­na­łami ze Sta­rego Mia­sta:

Miesz­kańcy Żo­li­bo­rza za­jęli się nami bar­dzo ser­decz­nie. Każdy z nas ma­rzył o ką­pieli i zrzu­ce­niu śmier­dzą­cych i mo­krych ubio­rów. Wraz z dwoma ko­le­gami zo­sta­łem przy­jęty na kwa­te­rze przez star­sze mał­żeń­stwo. Ich syn także bie­rze udział w Po­wsta­niu, na Mo­ko­to­wie. Wkrótce wy­myty, prze­brany w pi­jamę go­spo­da­rza, nie spoj­rzaw­szy na­wet na za­sta­wiony stół, jak kłoda walę się na tap­czan. (...)

Na­sza go­spo­dyni, jak tro­skliwa matka, krząta się koło nas, z kuchni do­cho­dzą sma­ko­wite za­pa­chy (...). Ko­pia­ste ta­le­rze pach­ną­cych ziem­nia­ków po­lane suto gu­la­szem z nie­miec­kich kon­serw i... o rety! Ol­brzymi pół­mi­sek sa­łatki z po­mi­do­rów! (...) My ze Sta­rówki, kar­mieni su­cha­rami, kon­ser­wami na zimno, za­po­mnie­li­śmy, jak sma­kuje go­to­wane je­dze­nie, a po­mi­do­rów w tym roku jesz­cze w ogóle nie wi­dzie­li­śmy. Stół pu­sto­szeje bły­ska­wicz­nie. Na­sza przy­brana mama wy­nosi z ła­zienki za­wie­szone na wie­sza­kach na­sze mun­dury – pan­terki, wy­prane, wy­pra­so­wane, z no­wymi biało-czer­wo­nymi opa­skami na rę­ka­wach. Trzy pary na­szych wy­czysz­czo­nych i wy­sma­ro­wa­nych tłusz­czem bu­tów cze­kały w przed­po­koju! Zbio­rowo krzyk­nę­li­śmy – hura!!! – ca­łu­jąc przy tym ser­decz­nie tak tro­skli­wych go­spo­da­rzy. (...) Go­spo­dyni pa­kuje nam wa­łówkę do chle­ba­ków. Kromy chleba z czymś tam, po­mi­dory, jabłka i cu­kier w kost­kach. Że­gnamy się ser­decz­nie z prze­mi­łymi ludźmi, dzię­ku­jąc im za wszystko! Sta­rusz­ko­wie mają łzy w oczach, a i nam też tak ja­koś nie­wy­raź­nie[4].

Bio­rąc to wszystko pod uwagę, aż trudno uwie­rzyć, że lud­no­ści cy­wil­nej na­dal od­biera się na­wet prawo do by­cia „uczest­ni­kami po­wsta­nia”. Spo­tka­łam się z ta­kim po­dej­ściem, pra­cu­jąc nad jedną z ksią­żek. Re­dak­torka twier­dziła, że osoby nie na­le­żące do struk­tur woj­sko­wych „tylko były” w ogar­nię­tej walką sto­licy. A prze­cież, pa­trząc choćby na wy­da­rze­nia roz­gry­wa­jące się obec­nie w Ukra­inie czy na Bli­skim Wscho­dzie, zda­jemy so­bie sprawę, jak po­twor­nych zbrodni do­świad­czają cy­wile i jak trwały ślad po­zo­sta­wiają one na ich psy­chice. Nie po­tra­fię więc po­wie­dzieć o kimś, kto pod­czas po­wsta­nia do­świad­czył śmierci bli­skich, zo­stał ciężko ranny, padł ofiarą zbio­ro­wego gwałtu czy też wi­dział sceny, które po­wra­cają przez lata w sen­nych kosz­ma­rach, że nie przy­słu­guje mu miano uczest­nika tego wy­da­rze­nia.

Od­by­łam na ten te­mat bar­dzo cie­kawą roz­mowę z za­stępcą dy­rek­tora Mu­zeum Po­wsta­nia War­szaw­skiego, dr. Paw­łem Ukiel­skim. Kiedy wspo­mnia­łam o przy­to­czo­nej po­wy­żej opi­nii, po­wie­dział:

Oczy­wi­ście to jest kwe­stia de­fi­ni­cyjna. W mu­zeum też zde­rzy­li­śmy się z ko­niecz­no­ścią wy­zna­cze­nia de­fi­ni­cji, kto jest po­wstań­cem, a kto nim nie jest. My­ślę, że w wy­po­wie­dzi re­dak­torki nie było złej woli ani na­wet lek­ce­wa­że­nia, ra­czej próba po­sta­wie­nia sztyw­nej gra­nicy mię­dzy po­wstań­cami (któ­rych ona uważa za uczest­ni­ków Po­wsta­nia) a cy­wi­lami. Po czę­ści można się zgo­dzić z tezą, że uczest­ni­kiem po­wsta­nia są po­wstańcy – a za­tem ci, któ­rzy ak­tyw­nie brali w nim udział. Ale już tu­taj na­po­ty­kamy schody: czy ktoś, kto po­ma­gał w bu­do­wa­niu ba­ry­kad, a nie był po­wstań­cem (na­wet w sze­ro­kim tego słowa zna­cze­niu – z ad­mi­ni­stra­cją cy­wilną, służ­bami po­moc­ni­czymi itd.), na pewno nie brał udziału w po­wsta­niu? Poza tym czy o cy­wi­lach można po­wie­dzieć ka­te­go­rycz­nie, że tylko „tam byli”? Ja bym tak nie po­wie­dział[5].

Nie­stety, po­kło­siem do­ko­ny­wa­nia tego typu roz­gra­ni­czeń stało się rów­nież ode­bra­nie lud­no­ści cy­wil­nej prawa do obec­no­ści w zbio­ro­wej pa­mięci, do swo­bod­nego wy­gła­sza­nia gorz­kich re­flek­sji na te­mat de­cy­zji o go­dzi­nie „W” i jej kon­se­kwen­cjach czy na­wet moż­li­wo­ści mniej ra­do­snego ob­cho­dze­nia ko­lej­nych rocz­nic zrywu.

Ko­biety sto­jące wśród ruin bu­dyn­ków na te­re­nie ba­zaru Po­cie­jów, znaj­du­ją­cego się po­mię­dzy uli­cami Ba­gno i Zielną, Śród­mie­ście Pół­nocne, 20 sierp­nia 1944 r.Fot. Eu­ge­niusz Lo­kaj­ski, ps. Brok, zbiory Mu­zeum Po­wsta­nia War­szaw­skiego

Dwoje star­szych lu­dzi przed wej­ściem do bu­dynku Wło­skiego To­wa­rzy­stwa Ubez­pie­czeń „Riu­nione Ad­ria­tica di Si­curta” przy ul. Mo­niuszki 10, gdzie na par­te­rze przed wojną mie­ściła się le­gen­darna re­stau­ra­cja Ad­ria, Śród­mie­ście Pół­nocne, po­łowa wrze­śnia 1944 r.Fot. Eu­ge­niusz Lo­kaj­ski, ps. Brok, zbiory Mu­zeum Po­wsta­nia War­szaw­skiego

Star­sza ko­bieta sto­jąca przy jed­nym z gro­bów na ul. Bo­du­ena, naj­praw­do­po­dob­niej przed świeżo usy­paną mo­giłą. Wi­dok w kie­runku ul. Szpi­tal­nej, Śród­mie­ście Pół­nocne, 26 sierp­nia 1944 r.Fot. Jo­achim Jo­achim­czyk, ps. Jo­achim, zbiory Mu­zeum Po­wsta­nia War­szaw­skiego

Prze­ko­na­łam się o tym, po­zna­jąc hi­sto­rię wnuka żoł­nie­rza Zgru­po­wa­nia „Chro­bry II”. W po­wsta­niu war­szaw­skim zgi­nęło dwa­dzie­ścioro sze­ścioro człon­ków jego ro­dziny, z któ­rych tylko jedna osoba nie była cy­wi­lem. Pod­czas rzezi Woli za­mor­do­wano sied­mioro krew­nych, pod gru­zami ko­ścioła św. Jacka zgi­nęło pię­cioro ko­lej­nych. Do uczest­ni­ków walk męż­czy­zna ów pod­cho­dzi za­wsze z du­żym sza­cun­kiem, ale o sa­mej de­cy­zji i jej kon­se­kwen­cjach wy­raża się z go­ry­czą.

1 sierp­nia wyją sy­reny, za­trzy­many jest ruch, lu­dzie za­mie­rają, od­dają cześć pa­mięci Po­wstań­ców. Do nie­dawna ten dzień wpro­wa­dzał mnie w stan me­lan­cho­lii i re­flek­sji. Po­ko­le­nie mo­ich dziad­ków, które brało w po­wsta­niu czynny udział, ode­szło. Zo­sta­łem z tym sam, ale od ja­kie­goś czasu ob­ser­wuję dziwne zja­wi­sko za­własz­cza­nia i prze­ina­cza­nia sensu tej tra­ge­dii. (...)

Czy cio­cia i wu­jek, któ­rzy opie­ko­wali się ran­nym sy­nem w szpi­talu w ko­ściele św. Jacka na Sta­rówce i tam zgi­nęli, byli lub chcieli być bo­ha­te­rami? Czy wu­jek, który zgi­nął w za­wa­lo­nej piw­nicy w trak­cie bom­bar­do­wa­nia, chciał być bo­ha­te­rem?

Za­zdro­ści­łem moim przy­ja­cio­łom z Kra­kowa i Po­zna­nia, że mają liczne pa­miątki po przod­kach – ja mam ich wspo­mnie­nia, re­flek­sje, no i może Pa­łac Kul­tury, bo na ulicy Śli­skiej miesz­kali dziad­ko­wie, ale chwa­lić się te­raz nie ma czym.

Po­dzi­wiam od­wagę i bo­ha­ter­stwo po­wstań­ców, ale i wi­dzę mę­czeń­stwo i tra­ge­dię oraz zmar­no­wany do­ro­bek kul­tu­ralny i stratę ca­łych po­ko­leń miesz­kań­ców War­szawy. Pa­mię­tajmy o nich, sza­nujmy, ale i miejmy w pa­mięci ogrom bez­sen­sow­nych ofiar, znisz­czone mia­sto i po­grze­bane ma­rze­nia[6].

To wła­śnie moje spo­tka­nia z po­wstań­cami i ro­dzi­nami war­sza­wia­ków do­pro­wa­dziły mnie do na­pi­sa­nia ni­niej­szej książki. Opo­wiada ona o cy­wil­nych miesz­kań­cach sto­licy uczest­ni­czą­cych w po­wsta­niu war­szaw­skim. O lu­dziach, o któ­rych do tej pory pi­sało się rzadko, po­nie­waż ich hi­sto­rie ko­lej­nym po­ko­le­niom Po­la­ków wy­da­wały się nie­he­ro­iczne – nie prze­ma­wiały do wy­obraźni, nie po­ru­szały serc, a przede wszyst­kim nie nada­wały się do bu­do­wa­nia mitu i le­gendy. O zwy­czaj­nych war­sza­wia­kach, któ­rzy „bez nar­ko­tyku wiel­kich czy­nów ko­nali w męce dla waw­rzy­nów”, zdo­bią­cych po dzie­się­cio­le­ciach naj­czę­ściej tylko skro­nie osób na­le­żą­cych do sze­roko ro­zu­mia­nych struk­tur woj­sko­wych. A prze­cież to cy­wile przez 63 dni zrywu sto­licy po­no­sili naj­wyż­sze ofiary, skła­da­jąc na szańcu walki o wol­ność to, co naj­cen­niej­sze: domy, ro­dziny i wła­sne ży­cie. Pod gru­zami i w po­ża­rach gi­nął nie tylko do­ro­bek pracy wielu po­ko­leń, ale także wspa­niałe dzieła sztuki i kul­tury – prace wy­bit­nych pi­sa­rzy, po­etów, ma­la­rzy, rzeź­bia­rzy czy na­ukow­ców. Po­mimo tak wielu cier­pień, wy­rze­czeń oraz trau­ma­tycz­nych do­świad­czeń lud­ność cy­wilna mia­sta aż do ka­pi­tu­la­cji wspie­rała wal­czą­cych.

O tym, że za hi­sto­riami „Zwy­czaj­nych ’44” stoją nie­zwy­kli, nad­zwy­czajni lu­dzie, można prze­ko­nać się, po­zna­jąc losy pi­sa­rzy i po­etów: Je­rzego An­drze­jew­skiego, Mi­rona Bia­ło­szew­skiego, Ma­rii Dą­brow­skiej, Marka Hła­ski czy Cze­sława Mi­ło­sza; ak­to­rek i tan­ce­rek: Niny An­drycz, Ha­liny Man­ce­wi­czówny, Ma­rii Przy­byłko-Po­toc­kiej; lu­dzi na­uki: prof. Ireny Huml-Bacz i prof. Wła­dy­sława Ta­tar­kie­wi­cza; ar­ty­stów: rzeź­bia­rza Al­fonsa Kar­nego oraz gra­fika i sa­ty­ryka Eryka Li­piń­skiego; spor­tow­ców: za­pa­śnika Alek­san­dra Gar­ko­wienki, te­ni­sistki Ja­dwigi Ję­drze­jow­skiej, łucz­niczki Ja­niny Kur­kow­skiej-Spy­cha­jo­wej i lek­ko­atletki Ja­dwigi Waj­sówny; oraz wielu in­nych, „nie­zna­nych” miesz­kań­ców War­szawy. Wszyst­kich ich na­zwa­łam „Zwy­czaj­nymi ’44”, by pod­kre­ślić, że wo­bec dra­matu sto­licy w 1944 roku byli równi – wła­śnie jako cy­wile.

Losy wielu przed­sta­wi­cieli lud­no­ści cy­wil­nej opi­sa­łam już we wcze­śniej­szych je­de­na­stu książ­kach. Na ich kar­tach po­ja­wiają się mię­dzy in­nymi Ina Be­nita, Iwo Gall, Lu­dwik Sol­ski, Wanda Lu­rie, Irena Ko­mo­row­ska (żona Ko­men­danta AK), ro­dzice ak­torki Mag­da­leny Za­wadz­kiej czy osoby, które prze­żyły po­wsta­nie war­szaw­skie jako dzieci: Be­ata Tysz­kie­wicz, Krzysz­tof Ko­wa­lew­ski, Jan Ko­bu­szew­ski, Ja­cek Fe­de­ro­wicz albo Krzysz­tof Za­nussi.

Warto wspo­mnieć o tym, że zryw sto­licy za­stał każ­dego z bo­ha­te­rów książki na in­nym eta­pie ży­cia. Róż­nił ich wiek, do­świad­cze­nia, wro­dzone lub na­byte ce­chy cha­rak­teru czy stan psy­chiczny. Każdy z nich re­ago­wał więc na sy­tu­ację za­gro­że­nia w od­mienny spo­sób, pró­bu­jąc prze­trwać naj­trud­niej­sze chwile. Ze względu na uni­wer­sal­ność i nie­zwy­kłą ak­tu­al­ność te­matu to wła­śnie spo­sób ra­dze­nia so­bie z emo­cjami w chwili kry­zysu stał się klu­czem po­działu książki na czę­ści. Przy­glą­dam się w nich róż­nym re­ak­cjom: po­trze­bie dzia­ła­nia i nie­sie­nia po­mocy, za­mro­że­niu, kon­cen­tra­cji na celu, nie­po­ko­jowi oraz po­czu­ciu winy[7].

Za oka­zaną po­moc chcia­ła­bym po­dzię­ko­wać Po­wstań­com War­szaw­skim, a zwłasz­cza: An­nie Bor­kie­wicz-Ce­liń­skiej, Boh­da­nowi Ce­liń­skiemu, Ja­nowi Ekie­rowi, Sta­ni­sła­wowi Kwiat­kow­skiemu, Ju­liu­szowi Ku­le­szy, An­nie Swier­czew­skiej-Ja­ku­bow­skiej, Wan­dzie Tra­czyk-Staw­skiej i Te­re­sie Wil­skiej. Dzię­kuję także in­sty­tu­cjom: Ar­chi­wum Akt No­wych, Bi­blio­tece Na­ro­do­wej, Bi­blio­tece Pu­blicz­nej w Dziel­nicy Mo­ko­tów, Bi­blio­tece Pu­blicz­nej w Dziel­nicy Wło­chy, Gmin­nej Bi­blio­tece Pu­blicz­nej w So­mo­ni­nie, Mul­ti­me­dial­nemu Ar­chi­wum Mia­sta Ogrodu Wło­chy, Mu­zeum Rzeźby Al­fonsa Kar­nego w Bia­łym­stoku, In­sty­tu­towi Pa­mięci Na­ro­do­wej w Ko­sza­li­nie, Izbie Pa­mięci Ma­rii Kow­nac­kiej, Le­gnic­kiej Bi­blio­tece Pu­blicz­nej, Mu­zeum Po­wsta­nia War­szaw­skiego, Ra­diu Po­znań i To­wa­rzy­stwu Mi­ło­śni­ków Hi­sto­rii War­szawa. Je­stem także wdzięczna wszyst­kim oso­bom, które w róż­no­rodny spo­sób przy­czy­niły się do po­wsta­nia ni­niej­szej książki, a zwłasz­cza: Ju­sty­nie Bacz, Ma­rze­nie Bie­gale, Jo­an­nie Di­vi­nie, Ja­ni­nie Fi­li­pec­kiej, Mar­ci­nowi Fi­li­pec­kiemu, Elż­bie­cie Fran­kie­wicz, An­nie Ga­tow­skiej, Ro­ber­towi Gaw­kow­skiemu, Bar­tło­mie­jowi Ka­fta­nowi, Ro­ber­towi Kij­kowi, Mar­kowi Ko­te­rowi, Mał­go­rza­cie Kron, Ka­ta­rzy­nie Ku­żel, Agnieszce Le­szyń­skiej, Pauli Lis­sow­skiej, An­nie Ma­le­siń­skiej, Ka­ta­rzy­nie Ma­li­now­skiej, Mo­nice Mielke, Ka­ta­rzy­nie Mont­go­mery, Han­nie Par­nic­kiej, Agnieszce Paśko, Je­rzemu Pia­snemu, Bo­ży­da­rowi Ras­sal­skiemu, Ra­fa­ła­owi Se­mo­ło­ni­kowi, Ka­ro­li­nie Szmoł­dzie, An­nie Trzciń­skiej, Ma­rioli i Paw­łowi Wie­czor­kie­wi­czom, Blance Wy­szyń­skiej-Wal­czak, Re­na­cie Żołna, Mar­kowi Żołna, moim Ro­dzi­com – An­nie i Ja­nu­szowi Cu­bała, a także wy­daw­nic­twu Wielka Li­tera.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy źró­dłowe

Wstęp
[1] An­toni Sło­nim­ski, Mo­giła nie­zna­nego miesz­kańca War­szawy [w:] War­saw Con­certo, wy­bór i opra­co­wa­nie An­drzej Krzysz­tof Ku­nert, Mu­zeum Po­wsta­nia War­szaw­skiego, War­szawa 2004, s. 479.
[2] Sta­ni­sław Kwiat­kow­ski, ps. Mróz, Uwagi o Po­wsta­niu War­szaw­skim, ma­szy­no­pis w zbio­rach au­torki, s. 9.
[3] Magda Łu­cyan, Po­wstańcy. Ostatni świad­ko­wie wal­czą­cej War­szawy, Znak Ho­ry­zont, Kra­ków 2019, s. 209.
[4]Dwa­na­ście opo­wia­dań żoł­nie­rzy Ba­ta­lionu Goz­dawa im. Ste­fana Czar­niec­kiego, Uni­wer­sy­tet Gdań­ski, Gdańsk 1984, s. 40.
[5] Roz­mowa au­torki z za­stępcą dy­rek­tora Mu­zeum Po­wsta­nia War­szaw­skiego, dr. Paw­łem Ukiel­skim.
[6] Wy­wiad udzie­lony au­torce.
[7] wel­l­bee.pl/blog/emo­cje-pod­czas-wojny (do­stęp: 17.06.2024).
[1*] Uka­zało się czte­ro­to­mowe dzieło Lud­ność cy­wilna w po­wsta­niu war­szaw­skim (PIW, War­szawa 1974), ale po wni­kli­wej ana­li­zie tej cen­nej pu­bli­ka­cji można za­uwa­żyć, że duża jej część to re­la­cje o dzia­ła­niu ta­kich struk­tur, jak Har­cer­ska Poczta Po­lowa, Biuro In­for­ma­cji i Pro­pa­gandy, Woj­skowe Za­kłady Wy­daw­ni­cze, Pol­ska Ar­mia Lu­dowa, Pol­ska Par­tia So­cja­li­styczna czy War­szaw­ska Ko­menda Straży Po­żar­nej. Oczy­wi­ście po­ja­wiły się rów­nież bar­dzo war­to­ściowe książki Edwarda Ser­wań­skiego Ży­cie w po­wstań­czej War­sza­wie Sier­pień–wrze­sień 1944. Re­la­cje–Do­ku­menty (In­sty­tut Wy­daw­ni­czy PAX, War­szawa 1965), Ta­de­usza Po­laka 63 dni Po­wsta­nia War­szaw­skiego. Dzien­nik prze­żyć cy­wila (In­sty­tut Wy­daw­ni­czy, Kra­ków 1946), Jo­anny Han­son Nad­ludz­kiej pod­dani pró­bie. Lud­ność cy­wilna w po­wsta­niu war­szaw­skim 1944 (Czy­tel­nik, War­szawa 2004) czy sztan­da­rowe dzieło Mi­rona Bia­ło­szew­skiego: Pa­mięt­nik z po­wsta­nia war­szaw­skiego (PIW, War­szawa 2014). W po­rów­na­niu z kil­ku­na­stoma ty­sią­cami pu­bli­ka­cji po­świę­co­nych in­nym aspek­tom zrywu sta­no­wią one za­le­d­wie uła­mek pro­centa li­te­ra­tury do­ty­czą­cej po­wsta­nia war­szaw­skiego.
Pro­jekt gra­ficzny okładkiKa­ro­lina Że­la­ziń­ska-So­biech
Fo­to­gra­fia na okładceEu­ge­niusz Lo­kaj­ski, ps. Brok, arch. Mu­zeum Po­wsta­nia War­szaw­skiego
Re­dak­cja i pro­wa­dze­nieBar­tło­miej Ka­ftan
Ko­rektaAnna Bur­ger
Skład i ła­ma­nieTypo 2 Jo­lanta Ugo­row­ska
Co­py­ri­ght © by Agnieszka Cu­bała, 2024 Co­py­ri­ght © by Wielka Li­tera Sp. z o.o., War­szawa 2024
ISBN 978-83-8360-119-9
Wielka Li­tera Sp. z o.o. ul. Wiert­ni­cza 36 02-952 War­szawa
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.