Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Gwiazdy w Powstaniu Warszawskim
Mieczysław Fogg w otwartej trumnie zobaczył martwą dziewczynę w wieku 16–17 lat o ślicznej twarzy. Była ubrana w granatowy fartuch, ramię opinała biało-czerwona opaska. Młoda bohaterka powstania sprawiała wrażenie istoty pogrążonej w głębokim śnie. Nie mógł powstrzymać łez.
Hance Brzezińskiej towarzyszył nieustanny lęk. Bała się o trzynastoletniego syna. Żeby tylko na wieść o tym, że matka walczy, nie próbował do niej dołączyć. I żeby nie zginął tak jak ci ośmiolatkowie, co to z butelkami na czołgi chodzili.
Jan Ekier na chwilę tylko stracił rezon, gdy koło jego ucha świsnęła kula, najpewniej rykoszet. Sala wypełniona po brzegi żołnierzami chciała dalej słuchaćEtiudy rewolucyjnej. Wokół trwał nieustanny ostrzał. Chopin dziwnie inaczej brzmi przy akompaniamencie wybuchów i drżeń szyb.
Artyści ’44przedstawiają prawdziwe losy gwiazd kina, teatru i estrady w Powstaniu Warszawskim. Byli żołnierzami i walczyli z bronią w ręku. Służyli, dając koncerty i organizując przedstawienia. Wielu po prostu próbowało przeżyć i ochronić bliskich. Tracili przyjaciół, rodziny, dzieci. Widzieli zniszczenie ukochanych miejsc. Ich losy są tak różne, jak i ich artystyczne talenty.
Znamy ich twarze i role. Widzieliśmy przedstawienia, słuchaliśmy śpiewu. Podziwialiśmy i oklaskiwaliśmy. Teraz – dzięki Agnieszce Cubale – dowiadujemy się, że łączy ich jeszcze jedno: straszne doświadczenie Powstania Warszawskiego.
W książce poznamy powstańcze losy między innymi: Adama Brodzisza, Małgorzaty Damięckiej, Mieczysława Fogga, Aliny Janowskiej, Stefana Kisielewskiego, Marii Kownackiej, Ireny Kwiatkowskiej, Andrzeja Łapickiego, Zdzisława Maklakiewicza, Jeremiego Przybory, Ludwika Solskiego Danuty Szaflarskiej, Władysława Szpilmana, Krystyny Zachwatowicz-Wajdy.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 400
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Czy popiół tylko zostanie i zamęt,
Co idzie w przepaść z burzą? – czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,
Wiekuistego zwycięstwa zaranie...
Cyprian Kamil Norwid, Za kulisami
Wstęp
W okresie dwudziestolecia międzywojennego Warszawę nazywano Paryżem Północy. I choć dziś wiemy, że określenie to zostało nadane nieco na wyrost, warszawiacy kochali swoje miasto i byli z niego dumni. Dlatego gdy w roku 1945 Mieczysław Fogg na gruzach stolicy doszczętnie zniszczonej w czasie powstania śpiewał Piosenkę o mojej Warszawie, nie mogli powstrzymać łez wzruszenia, ale i goryczy.
Ale zanim Hitler napadł na Polskę, zanim rozpoczęła się zagłada miasta, stolica przeżywała swoje najpiękniejsze dni. W czasach gdy nie było telewizji i internetu, a radio stawiało dopiero pierwsze kroki, całe życie kulturalne koncentrowało się w mieście: w teatrach, kinach i kabaretach. Qui Pro Quo, Perskie Oko czy Sfinks były miejscami wręcz kultowymi – podobnie jak stołeczne kawiarnie, restauracje i dancingi takie jak Mała Ziemiańska, Adria czy Oaza. Można było tam spędzić czas w towarzystwie przyjaciół i znajomych, a przy okazji zjeść na przykład świeże ostrygi albo marcepanowe ciastka, wypić pół czarnej lub butelkę słynnej kapki, za którą płaciło się połowę pensji urzędniczej. Ale przede wszystkim to właśnie tam spotykało się artystów!
Do stałych bywalców kultowych lokali należały takie sławy jak Fryderyk Járosy, Tola Mankiewiczówna, Ina Benita czy Józef Węgrzyn[1*]. Niezapomniana Mira Zimińska opisywała tamten okres swojego życia słowami:
Wpadłam w objęcia cyganerii. Zaczęło się życie artystki, rozpusta w oparach alkoholu, wywiady, szaleństwa, szalbierstwa, szynele, szynszyle, beszamele, szatobriandy, szafiry, szantaże szatynów, szympanse[1].
Jeszcze w sierpniu 1939 roku Warszawa stanowiła centrum artystycznego życia kraju. Tutaj działały najbardziej znane sceny teatralne, kabaretowe i muzyczne, a także mieściły się największe wytwórnie filmowe. Stolica oferowała najwyższe zarobki i możliwość najbardziej wszechstronnego rozwoju zawodowego. Umożliwiała spełnienie marzeń o sukcesie, blasku sceny, brylantach, drogich futrach i ekskluzywnych automobilach. Zapewniała dostęp do mediów, a co za tym idzie – rzesze wielbicieli.
Ten kolorowy, beztroski, ale i naznaczony nutą dekadencji świat został brutalnie zniszczony 1 września 1939 roku w wyniku napadu Niemiec hitlerowskich na Polskę. Artyści, tak samo jak reszta społeczeństwa, musieli zmierzyć się z nową rzeczywistością i włączyć w bieg coraz bardziej dramatycznych wydarzeń. Większość z nich podzieliła losy rodaków walczących na niemal wszystkich frontach drugiej wojny światowej, przebywających na przymusowych robotach w Trzeciej Rzeszy, ginących w obozach koncentracyjnych i jenieckich, gettach, łagrach, podczas masowych egzekucji przeprowadzanych przez niemieckiego i sowieckiego najeźdźcę.
Ci, którym udało się pozostać w stolicy, próbowali przetrwać w trudnych realiach okupacyjnych. Niektórzy, chcąc pozostać w zgodzie z własnym sumieniem i zaleceniami podziemnego Związku Artystów Scen Polskich, zmieniali zawód. Pracowali jako szklarze, handlowcy, na budowach. Znalazła się jednak garstka osób, które zdecydowały się na współpracę z wrogiem. Jednych skłoniły do tego poglądy polityczne, innych obietnica wygodnego i dostatniego życia. Niektórych zmuszono szantażem. Byli też tacy, którzy grali w teatrze jawnym czy użyczali swojego głosu niemieckiej kronice propagandowej, robiąc to za zgodą czy wręcz na polecenie wywiadu i kontrwywiadu Związku Walki Zbrojnej. Niestety w tej ostatniej kwestii, jak się po latach okazało, niezwykle łatwo było o krzywdzące osądy lub utratę dobrego imienia, o czym boleśnie przekonał się choćby aktor Andrzej Szalawski[2*].
Jakie role przyszło odegrać artystom podczas powstania warszawskiego? Jak to w życiu bywa – bardzo różnorodne. Jedni walczyli na barykadach. Inni odnaleźli swoje miejsce w służbach pomocniczych – pracowali w punktach medycznych, łączności, kwatermistrzostwie, gospodach żołnierskich. Kolejni przebywali w schronach i piwnicach, starając się przetrwać ten trudny czas. Znaleźli się i tacy, którzy swoje losy związali z „powstańczą sceną”.
W Warszawie podczas powstania można było spotkać największe gwiazdy Drugiej Rzeczpospolitej, między innymi: ikonę polskiego teatru Leona Schillera, wybitnego scenografa Andrzeja Pronaszkę, największych amantów filmu: Franciszka Brodniewicza, Jerzego Pichelskiego, Zbigniewa Rakowieckiego, najpiękniejsze polskie aktorki: Elżbietę Barszczewską, Helenę Grossównę, Tolę Mankiewiczównę, gwiazdy estrady: Irenę Kwiatkowską, Mieczysława Fogga, Fryderyka Járosy’ego, czy znakomitych muzyków: George’a Scotta, Stefana Kisielewskiego i Romana Padlewskiego.
Na pierwszej linii frontu lub w służbach pomocniczych znaleźli się między innymi: Danuta Mancewiczówna, Danuta Szaflarska, Jeremi Przybora. Na „scenach powstańczych” wszystkich dzielnic miasta objętych walkami występowali Mira Zimińska, Jan Ekier, Józef Węgrzyn. A wśród ludności cywilnej w schronach i piwnicach można było spotkać Antoniego Fertnera, Wilama Horzycę czy też Adama Didura. Robinsonem warszawskim, który ukrywał się do późnej jesieni w gruzach miasta, był Władysław Szpilman. Ale to tylko część długiej listy artystów, na których powstanie warszawskie odcisnęło swoje piętno (zob. Aneks, s. 305).
Wspominając tamten czas, Tadeusz Fijewski, pojawiający się w sierpniu i we wrześniu 1944 roku na scenach Powiśla i Śródmieścia, stwierdził:
Nie można tego nazwać teatrem. To po prostu – spotkanie aktora z ludźmi dotkniętymi nieszczęściem, by pomóc im przetrwać. Recytowałem wiersze i monologi, Schiller grał na fortepianie i śpiewał [...]. Często aktorskie działania przeplatały się z działaniami konkretnymi, na przykład – ściągano kilka osób z barykad, zmieniano walczących, żeby inni mogli coś obejrzeć. [...] W jednym ze szpitali w czasie występu miałem następujące zdarzenie: część budynku uległa zbombardowaniu, chorzy wyczołgiwali się już po schodach – musiałem więc przerwać grę, spod gruzów wydobywać powtórnie rannych... Trochę podobna sytuacja – w szpitalu na Jasnej. Mówiłem tam jakieś monologi czy wiersze. W pewnym momencie – potworny nalot, bombardują niedaleko szpitala. Ranni zwlekają się z łóżek, uciekają. Musiałem interweniować, krzyknąłem: „Proszę o spokój!”. [...] Grałem więc podwójną rolę – bałem się sam, ale musiałem opanować sytuację. Inaczej doszłoby do paniki i wzajemnego tratowania[2].
Nazwiska wielu przyszłych twórców – tych, którzy kształcili się wówczas w ramach tajnego Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej lub dopiero szukali swojej życiowej ścieżki – można odnaleźć także wśród żołnierzy i ludności cywilnej powstańczej Warszawy. Z grona tego artystami zostali: Alina Janowska, Małgorzata Lorentowicz, Wieńczysław Gliński, Andrzej Łapicki, Zdzisław Maklakiewicz czy Jerzy Stefan Stawiński. Grupę tę warto poszerzyć o dzieci, które brały udział w powstaniu warszawskim, a po latach stały się wielkimi gwiazdami polskiego filmu i teatru. Mowa tu o postaciach tak wybitnych jak Beata Tyszkiewicz, Krystyna Zachwatowicz-Wajda, Jacek Fedorowicz, Jan Kobuszewski, Krzysztof Kowalewski czy Krzysztof Zanussi.
Nie można również zapomnieć o operatorach i montażystach filmowych, przygotowujących materiały dokumentalne, pokazywane w sierpniu i we wrześniu 1944 roku w warszawskim kinie Palladium przy ulicy Złotej 7/9 w kronikach Warszawa walczy. Zespół ten pracował w ramach Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej pod kierownictwem reżysera Antoniego Bohdziewicza. Do grupy należeli między innymi: Jerzy Zarzycki, Stefan Bagiński, Roman Banach czy Wacław Kazimierczak.
Podczas walk w stolicy okazywało się czasami, że umiejętności aktorskie mogły uratować życie, o czym przekonał się na przykład Tadeusz Fijewski, który w pierwszych dniach powstania znalazł się jako zakładnik w gmachu Muzeum Narodowego wraz z dużą grupą ludności cywilnej. W pewnym momencie Niemcy postanowili uformować z pojmanych warszawiaków tak zwaną żywą tarczę dla ochrony swoich czołgów. Aktor uratował się tylko dlatego, że znakomicie odegrał – jak to określił – „etiudę umierającego na serce”. Po latach stwierdził, że była to najlepsza rola jego życia, ponieważ hitlerowcy mu uwierzyli. (Z grupy pojmanych wówczas osób uratowali się wtedy tylko ranni i chorzy ewakuowani do szpitala)[3].
Podobnym doświadczeniem podzielił się Andrzej Łapicki, który wykorzystał swoje umiejętności aktorskie, by ukryć przed nazistami to, że należał do grupy powstańców pojmanych na Mokotowie w pierwszych dniach sierpnia. Maria Kubicka z kolei udawała wraz z kolegami oddział niemiecki, by dotrzeć szczęśliwie do pozycji powstańczych. Tamte chwile opisała w ten sposób:
Przyjacielskim gestem pomachałam w stronę Niemców. To ich zdezorientowało. Nie padły strzały, my zaś szliśmy przez pole, na którym każdy nasz krok trwał – jak nam się wydawało – wieczność. Nie wytrzymali nerwowo nasi koledzy z rowu – wychylili się i zaczęli nam coś pokazywać, wymachiwać do nas... Kilkadziesiąt metrów przed rowem huknęły strzały. Niemcy swoją wściekłość skierowali w stronę naszych kolegów, a my ostatnie kilkadziesiąt metrów przeczołgaliśmy się pod tym ogniem do rowu[4].
Niestety podczas powstania śmierć zbierała ogromne żniwo, również wśród przedstawicieli świata kultury. Artyści ginęli w bezpośrednich walkach z wrogiem, podczas egzekucji dokonywanych przez żołdaków z brygad SS Bronisława Kamińskiego i Oskara Dirlewangera, w wyniku bombardowań i ostrzału artyleryjskiego. W sierpniu 1944 roku stracili życie między innymi: Maria Przybyłko-Potocka, Franciszek Brodniewicz, Mariusz Maszyński, Józef Orwid, Roman Padlewski[5] czy Zbigniew Rakowiecki.
Do stolicy podczas okupacji przybyło wielu artystów wysiedlonych z Wielkopolski, Pomorza i Śląska, a także uciekinierów z Wilna i ze Lwowa. W związku z tym Warszawa po raz kolejny stała się centrum oficjalnego i podziemnego życia kulturalnego kraju. Niektórzy twierdzą, że w przypadku życia muzycznego nigdy nie rozwijała się tak prężnie jak wówczas.
Roman Padlewski – gwiazda z Poznania, uczestnik powstania warszawskiego
Franciszek Brodniewicz – gwiazda z Poznania, uczestnik powstania warszawskiego
Nie należy jednak sądzić, że artyści w okupowanym mieście byli szczególnie uprzywilejowani. Ponieważ większość środowiska nie nawiązała współpracy z wrogiem, rezygnując z podpisania tak zwanej Erlaublisty[3*], aktorzy, kompozytorzy czy tancerze musieli radzić sobie z trudnymi warunkami życia codziennego. Jak stwierdził jeden z nich, Jan Ciecierski:
Ogromna większość kolegów i koleżanek pracowała wtedy w kawiarniach i restauracjach jako kelnerzy, barmani, szatniarze. Część aktorów dała nura na prowincję, niektórzy zajęli się handlem, a tylko bardzo nieliczni grali. [...] Ujął mnie postępek mego kolegi Tadeusza Białoszczyńskiego, który gdy Niemcy mocno zaczęli naciskać, aby zagrał w ich filmie pod tytułem Heimkehr[4*], poszedł do szpitala i poddał się operacji wycięcia zupełnie zdrowej ślepej kiszki. Przesiedział w szpitalu kryty przez naszych lekarzy tak długo, aż niemiecki reżyser znalazł kogoś innego[6].
Wielu przedstawicieli świata artystycznego występowało natomiast w niezwykle popularnych kawiarniach i gospodach warszawskich. W Bodedze można było posłuchać Hanki Brzezińskiej, Zbigniewa Krukowskiego czy Mieczysława Fogga. Legendarna przed wojną Adria słynęła z koncertów orkiestry Olgierda Straszyńskiego, występów solowych Lucyny Szczepańskiej – nazywanej słowikiem Warszawy – oraz popisów muzycznych Eugenii Umińskiej, Ireny Dubiskiej czy Jana Ekiera. Kawiarnia profesora Bolesława Woytowicza, tak zwany Dom Sztuki, znana była miłośnikom muzyki poważnej. Tu usłyszeć można było Zbigniewa Drzewieckiego, Ewę Bandrowską-Turską czy Wiktorię Calmę, natomiast u Lardellego odbywały się zupełnie wyjątkowe – jak na panujące warunki – „mecze estradowe”, rozgrywane pomiędzy orkiestrą symfoniczną Adama Dołżyckiego a jazzową George’a Scotta[5*].
Poza kawiarniami życie artystyczne okupacyjnej Warszawy toczyło się dwutorowo. Z jednej strony w teatrach jawnych, związanych z propagandą niemiecką, wystawiano najczęściej niskiej jakości, ogłupiające sztuki i rewie. O ich poziomie najlepiej świadczą tytuły przedstawień: Pod figowym listkiem, Kajaki i krzaki czy Solone, pieprzone. Z drugiej strony funkcjonowało tajne życie kulturalne, w ramach którego działały Teatr Wojskowy i Teatr Frontowy, oba związane z Biurem Informacji i Propagandy Armii Krajowej. Działała również tajna Rada Teatralna, do której należeli między innymi: Edmund Wierciński, Leon Schiller, Karol Adwentowicz, Dobiesław Damięcki, Stefan Jaracz czy Andrzej Pronaszko. Poza tym zorganizowano konspiracyjne nauczanie dla przyszłych wybrańców Melpomeny – kierownictwo nad Państwowym Instytutem Sztuki Teatralnej objęła Jadwiga Turowiczowa, Iwo Gall wraz z żoną Haliną założyli Studium Kształcenia Aktorów, a kursy dramatyczne prowadziła Helena Buczyńska.
Wspominając swoje okupacyjne doświadczenia, aktor Jan Ciecierski zanotował:
Podziwiałem w tym czasie Janinę Romanównę, Mirę Zimińską i Mariusza Maszyńskiego, którzy występując po kawiarniach, potrafili w wierszach i piosenkach przemycać świetną polityczną satyrę albo wezwanie do przetrwania. [...] Przyjęto mnie do podziemnego teatru żołnierskiego. Jak się później zorientowałem, na jego czele stał Bohdan Korzeniewski. O wcześniejszej działalności teatru nie wiedziałem nic, w dalszym ciągu według zasady: nie wiedzieć za dużo. Toteż poznałem tylko najbliżej współpracujących ze mną kolegów, wiedząc także, iż w chwili otwartej walki mamy włączyć się do armii i to, że możemy wcześniej być skierowani do lasu, do oddziałów partyzanckich. Zwierzchnikiem artystycznym tej grupy był reżyser Józef Wyszomirski, a współtowarzyszami Irena Brzezińska (obecnie Garet), Danuta Szaflarska, Stanisław Jaśkiewicz (wszyscy oni wrócili z Wilna do Warszawy), Tadeusz Cygler, Andrzej Łapicki i Stanisław Bugajski[7].
Na niezwykłą skalę organizowano koncerty konspiracyjne. Jeden z nich odbył się 30 marca 1942 roku w mieszkaniu Jerzego Waldorffa. Wystąpili pianiści Zbigniew Drzewiecki i Jan Ekier, skrzypaczka Irena Dubiska oraz śpiewaczka operowa Ewa Bandrowska-Turska. Słowo wstępne wygłosił Jarosław Iwaszkiewicz, który stwierdził: „Zbieramy się tutaj w tajemnicy, jak pierwsi chrześcijanie w katakumbach, aby w ukryciu odprawiać wspominki po naszych wielkich artystach”[8].
Helena Grossówna – aktorka, piosenkarka i tancerka
Lucyna Szczepańska – piosenkarka nazywana słowikiem Warszawy
Skoro tak bogate było okupacyjne życie kulturalne stolicy i tak wielu przedstawicieli świata artystycznego mieszkało w mieście jeszcze w ostatnich dniach lipca 1944 roku, nie powinno dziwić to, że wśród uczestników walk i ludności cywilnej powstania warszawskiego można było spotkać tak wielu aktorów, muzyków, piosenkarzy, tancerzy czy słynnych konferansjerów. W związku z tym w walczącej stolicy odbywały się liczne wydarzenia artystyczne. Koncerty, akademie i wieczornice organizowano przede wszystkim w lokalach zgrupowań Armii Krajowej i w gospodach żołnierskich peżetek[6*]. Z czasem artyści zaczęli występować również w szpitalach, schronach, na podwórkach, w ogrodach i mieszkaniach prywatnych. O specyfice tych wydarzeń opowiedziała Mira Zimińska, opisująca koncert swojego kolegi Jana Ekiera:
Chopin wtedy to był całkiem inny Chopin, inny niż w Filharmonii i salach koncertowych. Tam była publiczność elegancka, panie pachnące, ufryzowane, obwieszone biżuterią, panowie..., no wiecie, jak wtedy wyglądała publiczność na koncercie symfonicznym. Tu był Chopin i ranni młodzi chłopcy – żołnierze, Chopin i mogiły na każdym podwórku, na każdym skwerze. Chopin Ekiera był tu inny, jak zawsze wielki, ale bardziej dramatyczny. Nie było braw, była tylko cisza, tylko wielka cisza. Myślę, że jeśli Chopin widział ten koncert w powstańczym szpitalu na Polnej w Warszawie, jeśli widział nas z nieba, to się z pewnością do nas uśmiechał[9].
Przygotowywane na takie koncerty programy obejmowały przede wszystkim piosenki przedwojenne, okupacyjne i powstańcze, deklamacje, skecze, niekiedy także krótkie inscenizacje. Najwięcej występów miały na swoim koncie Brygada Teatralna Leona Schillera, Grupa Teatralno-Muzyczna Tadeusza Ochlewskiego i trio składające się z Janiny Anusiakówny, Hanny Bielskiej-Poredy i akompaniującej im Renaty Kowalec. Działał także cieszący się ogromną popularnością teatrzyk Kukiełki pod Barykadą, a przedstawienia dla dzieci i z ich udziałem na Żoliborzu organizowała związana przez lata z teatrem Baj Maria Kownacka. Na dodatek 15 sierpnia 1944 roku, z okazji obchodów Dnia Żołnierza, wystawiona została specjalnie napisana na ten dzień Kantata na otwarcie Teatru Narodowego, wyreżyserowana przez Leona Schillera. Na Mokotowie grupa wybitnych aktorów, do których należeli między innymi Maria Przybyłko-Potocka i Józef Węgrzyn, w bombardowanych i ostrzeliwanych domach przygotowywała się natomiast do wystawienia Warszawianki. O tym przedsięwzięciu tak opowiedział Jerzy Zawieyski:
[...] przez cztery czy pięć dni zbieraliśmy się punktualnie o 10 z rana i czytaliśmy tekst. Breza i ja mieliśmy aktorom całą rzecz wyjaśniać, ale jak w takich warunkach, gdy co chwila albo były bombardowania, albo znoszono rannych, zajmować się analizą literacką? Warszawianka, która mówiła o tragicznych losach powstania listopadowego – mówiła właśnie o naszym powstaniu. – „Francja piosenkę nam przesyła” – wołał Chłopicki – Węgrzyn, gdy rzeczywiście nie pomoc Zachód nam przysyłał, lecz pieśni, apele do wytrwania, hołdy dla bohaterstwa ginącej młodzieży. „Tu trzeba wiary w powodzenie” – szamotał się Chłopicki – na co odpowiadał Pac rozdzierającym błaganiem: – „Uszanuj porywy tej młodzieży, co się garnie ku nam świeża, czysta”. Cały utwór mówił o naszych tragicznych dniach sierpniowych, o heroizmie ofiary i osamotnionych „szalonych”. Po tygodniu było już wiadomo, że nie wrócimy do przerwanych prób. Były one na nic i Warszawianka z Chłopickim – Węgrzynem nigdy nie została odegrana. Ale całe powstanie zawarło się w gorzkich i bolesnych słowach pieśni „Oto dziś dzień krwi i chwały”. Ludzie z kanałów, z barykad, piwnic byli prawdziwymi aktorami nowej autentycznej Warszawianki[10].
Organizowane przez artystów koncerty, polonez Chopina grany na pianinie znajdującym się w kwaterze powstańczej, wesoła piosenka zaśpiewana chłopcom, którzy wrócili z wypadu, czy też przeczytanie kilku dopiero co napisanych wierszy na kominku harcerskim – takie wydarzenia miały, i to zarówno dla walczących żołnierzy, jak i towarzyszących im cywili, ogromne znaczenie. Dawały uśmiech, radość, możliwość odreagowania stresu, krótką chwilę zapomnienia. Takie występy przynosiły również dużo satysfakcji samym artystom. Do tematu tego odniosła się występująca z dużym powodzeniem na scenach powstańczych aktorka Hanna Bielska-Poreda:
Powiedział ktoś: „Jeżeli chociaż jednemu człowiekowi, który słyszał nas w czasie powstania, dodałyśmy otuchy, było mu lżej walczyć czy umierać, to cel nasz został osiągnięty. Drobny wkład naszej pracy nie poszedł na marne, a trud stokrotnie się opłacił”. Osobiście pomimo wielu ciekawych ról, które zagrałam i które przyniosły mi wiele radości, szczytem doznań osobistych i artystycznych pozostaną koncerty z Powstania Warszawskiego[11].
Na kartach niniejszej publikacji przybliżone zostały losy wybranych ludzi teatru, filmu i estrady przebywających w stolicy podczas pamiętnych dni sierpnia i września 1944 roku. Poznanie ich doświadczeń umożliwia spojrzenie na wiele znanych postaci z zupełnie nowej perspektywy. Daje również szansę przypomnienia zapomnianych lub dziś już wręcz nieznanych obrazów, smaków, zapachów i barw dawnej Warszawy.
Ze względu na niezwykle szeroki zakres omawianego tematu autorka książki zmuszona była do dokonania selekcji materiału, skrótów oraz subiektywnych wyborów. Z tego względu niektóre wątki zostały jedynie zasygnalizowane, włączone w bieg narracji w stopniu, w jakim dotyczyły losów konkretnych postaci.
Uzupełnieniem książki jest Aneks, obejmujący kilkaset nazwisk, który stanowi próbę stworzenia listy/spisu artystów uczestniczących w powstaniu warszawskim. Przygotowany materiał nie ma jednak charakteru zamkniętego i jest jedynie przyczynkiem do dalszych badań nad tematem.
Poza wspomnieniami samych artystów i ich najbliższych materiał źródłowy do publikacji stanowiły zbiory Archiwum Akt Nowych, Archiwum Muzeum Powstania Warszawskiego, Archiwum Państwowego w Warszawie, Biblioteki Narodowej, Biblioteki Publicznej m.st. Warszawy, Biblioteki Publicznej w Piasecznie i Zalesiu Dolnym, Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, Centrum Kultury w Piasecznie, Instytutu Teatralnego imienia Zbigniewa Raszewskiego, Komisji Historii Kobiet, Izby Pamięci Marii Kownackiej oraz dokumenty i archiwa prywatne. Ciekawe uzupełnienie tematu stanowią również materiały pochodzące z prasy przedwojennej, okupacyjnej i powstańczej, audycje powstańcze Polskiego Radia i Stacji Nadawczej AK „Błyskawica”, filmy dokumentalne i archiwa Polskiego Radia.
Szczególne podziękowania za pomoc, cenne uwagi oraz okazaną życzliwość i wielokrotnie udzielane wsparcie autorka pragnie złożyć: Marzenie Biegale, Annie Borkiewicz-Celińskiej, Sylwii Chojnackiej-Tuzimek, Jackowi Damięckiemu, Beacie Dobkowskiej, Janowi Ekierowi, Janinie Filipeckiej, Alicji Karlikowskiej, Krzysztofowi Kopfowi, Tomaszowi Młynarskiemu, Stanisławowi Sieradzkiemu, Hannie Sikorskiej, Markowi Strokowi, Tomaszowi Strzemboszowi, Tadeuszowi Sumińskiemu, Danucie Szaflarskiej, Annie Świerczewskiej-Jakubowskiej, Anicie Teichman, Ewie Urbanowskiej, Agnieszce Wende-Wünsche, Marioli Wieczorkiewicz, Wiesławowi Wisieckiemu, Krystynie Zachwatowicz-Wajdzie oraz Wydawnictwu Wielka Litera.
Źródła zdjęć
Narodowe Archiwum Cyfrowe: s. 14, 17
Przypisy
Wstęp