Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jak poprawić swoje relacje z ciałem poprzez zmysły, oddech i ruch.
Książka opowiada o tym, jak poznać na nowo własne ciało, zadbać o nie, nauczyć się być świadomym jego istnienia.
Kontemplacja ciała sprawia, że jesteśmy bardziej skupieni na doświadczaniu i odczuwaniu chwili obecnej, co pozwala nam lepiej zrozumieć nasze myśli i uczucia.
Praktykowanie bodyfulness sprzyja:
Poradnik zawiera niezbędną teorię oraz ciekawe ćwiczenia stosowania praktyki bodyfulness. Christine Caldwell w praktyczny sposób zachęca do zwiększenia świadomości własnego ciała, swoich uczuć i emocji, co sprzyja redukcji stresu i lęków oraz znacznie poprawia koncentrację, produktywność i relacje interpersonalne.
Wszystko po to, aby wieść zdrowe i pełne optymizmu życie.
Christine Caldwell
Jest autorką programu Poradnictwa Somatycznego Wyższej Szkoły Poradnictwa i Psychologii na Uniwersytecie Naropa, gdzie wykłada od ponad trzydziestu lat. Jako praktykująca psychoterapeutka z wieloletnim doświadczeniem i zaawansowana uczennica Thich Nhat Hanha, Christine prowadzi szkolenia zawodowe z somatyki zarówno w USA, jak i za granicą. Autorka m.in. książek Getting Our Bodies Back oraz Oppression and the Body.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 349
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Dla mojego wnuka Coopera
i mojej synowej Brianny
PRZEDMOWA
Trzeba mieć odwagę, aby ukuć nowe słowo w języku angielskim. Czy do opisania kwestii, którą Christine Caldwell naświetla w swojej książce, nie wystarczyłyby takie określenia jak „świadomość somatyczna” lub „ucieleśniony mindfulness”? Czy naprawdę potrzebujemy neologizmu bodyfulness? Na pierwszy rzut oka bodyfulness wydaje się przeciwieństwem mindfulness. Jednak Caldwell ma na myśli coś bardziej subtelnego i wywrotowego. Ponieważ dualizm umysł/ciało tak mocno zakorzenił się w naszej bibliotece pojęciowej, że termin mindfulness nie może się oderwać od kulturowych uprzedzeń, wedle których umysł jest lepszy od ciała. Dlatego właśnie potrzebujemy zupełnie nowego terminu. Bodyfulness pozwala uwolnić się od uprzedzeń związanych z umysłem, jednocześnie rozszerzając i znacznie wzbogacając znaczenie pojęcia mindfulness.
Podejście Christine Caldwell jest niezwykle wartościowe ze względu na szeroką perspektywę, z jakiej autorka spogląda na interesujący ją temat. Jej wiedza w tej dziedzinie jest wszechstronna – sekcja Dodatkowe uwagi i odniesienia jest prawdziwym majstersztykiem! – a jej znaczenie dla współczesnego społeczeństwa tym większe, że towarzyszy jej pełne pasji podejście do kwestii związanych ze świadomością kontemplacyjną, etycznym postępowaniem oraz równością społeczną.
Bodyfulness zaczyna się, kiedy nasze ucieleśnione ja jest utrzymywane w świadomym, kontemplacyjnym środowisku. Łączy się wtedy z nieosądzającym zaangażowaniem w procesy cielesne, akceptacją i uznaniem własnej cielesnej natury oraz etycznym i estetycznym ukierunkowaniem na podejmowanie właściwych działań fizycznych. Celem jest zmniejszenie cierpienia i zwiększenia ludzkiego i pozaludzkiego potencjału.
Jest to prawdopodobnie najbardziej zniuansowana z kilku definicji bodyfulness, które proponuje Caldwell. W innym miejscu opisuje to bardziej empirycznie:
Ciało nie jest rzeczą, którą mamy, ale doświadczeniem, którym jesteśmy. Bodyfulness polega na pracy z potencjałem, którym dysponujemy jako ludzkie stworzenie, które oddycha, ale i myśli, porusza się, ale i siedzi nieruchomo, podejmuje działanie, ale i zastanawia się. I istnieje nie tylko dlatego, że myśli, ale także dlatego, że tańczy, rozciąga się, podskakuje, wpatruje się, skupia i dostraja do innych.
Gdzie indziej z kolei uchwyciła istotę bodyfulness w zaledwie trzech pamiętnych słowach: „uwaga podczas działania”.
Książka zaczyna się od sformułowania ośmiu podstawowych zasad rządzących procesami zachodzącymi w organizmie. Pierwsza, oscylacja, jest kluczem do pozostałych siedmiu – a właściwie także do całej książki Caldwell. Żyjące ciało i jego współzależne układy, takie jak układ oddechowy, trawienny, krążenia i nerwowy, znajdują się w ciągłym ruchu, bez którego niemożliwe jest utrzymanie równowagi. Serce kurczy się i rozkurcza, kurczy się i rozkurcza, a tempo, w jakim to robi, przyspiesza i zwalnia w odpowiedzi na to, ile pracy ma do wykonania ciało. Każdy układ fizjologiczny oscyluje wzdłuż własnego kontinuum aktywności, ale też wszystkie oscylują współzależnie jak różne instrumenty w orkiestrze, które modulują głośność, tempo i wysokość dźwięku – każdy podąża za swoją melodią w partyturze, ale to wszystkie razem tworzą skomplikowaną, spójną, harmonijną całość.
Ciało jako całość jest kontinuum procesów: od tych całkowicie nieświadomych po te, których jesteśmy w pełni świadomi i nad którymi mamy kontrolę. Jak pokazuje Caldwell zarówno w prowadzonej temat po temacie analizie, jak i w towarzyszących jej ćwiczeniach, to właśnie w środku tego zakresu, gdzie wcześniej nieuświadomione funkcje i długotrwałe nawykowe wzorce mogą zostać wydobyte na poziom świadomości, praktyki somatyczne odgrywają szczególnie istotną rolę. To właśnie w tym miejscu Caldwell podkreśla to, co jest prawdopodobnie jej najbardziej oryginalnym i najważniejszym wkładem w dziedzinę psychologii somatycznej: kluczową rolę ucieleśnionej świadomości kontemplacyjnej.
Bodyfulness wiąże się z fizyczną zdolnością celowej zmiany obiektu, na którym skupiamy uwagę, tak aby doznania (zarówno ich ilość, jak i rodzaj), z którymi pracujemy, mogły być „odżywcze” i bogate w informacje. [...] Podczas gdy myślenie budzi umysł, poruszanie się budzi ciało. Ruch i działanie tworzą system, poprzez który ciało poznaje, identyfikuje, zapamiętuje i kontempluje samo siebie.
W drugiej części książki znajdziemy omówienie czterech podstawowych funkcji ciała – odbieranie wrażeń zmysłowych, oddychanie, poruszanie się i budowanie relacji – oraz zestaw praktyk dla każdej z nich. Instrukcje dotyczące ich wykonywania są łatwe, dokładne i precyzyjne, a jednocześnie przepełnione mądrością kontemplacyjną i empiryczną. Oto jak Caldwell podsumowuje swój opis praktyki zrównoważonego oddechu:
Ważne jest, aby nie robić tego [celowej pauzy na końcu wydechu] na siłę, ponieważ uniemożliwia to pauzę fizjologiczną i zakłóca cykl relaksacji. Po prostu wypatruj tej pauzy i powitaj ją, jeśli się pojawi. Bądź świadkiem, jak twoje ciało przygotowuje się do ponownego wdechu, opierając się na własnym fizjologicznym autorytecie. [...] Zauważ, jakie skojarzenia się z nich wyłaniają, ponieważ każdy świadomy oddech może za sobą pociągnąć potężną i przydatną kontemplację.
Caldwell odróżnia bodyfulness od ucieleśnienia (ang. embodiment), ważnego słowa, którego znaczenie, podobnie jak w przypadku mindfulness, nieco się rozmyło z powodu jego nadużywania.
W ucieleśnieniu wiemy, co czujemy i czego doznajemy, podczas gdy w bodyfulness somatycznie zastanawiamy się nad naszym ucieleśnionym doświadczeniem, a nawet kwestionujemy je w sposób, który hamuje dogłębnie w nas zakorzenione i silne schematy działania oraz eksperymenty z nadużywaniem własnej mocy.
Caldwell kwestionuje przekonanie o wyższości umysłu nad ciałem wspólne dla „cywilizowanych” społeczeństw. Jest ono nieodłączną częścią egoistycznego i toksycznego przekonania, że „człowiek” dzierży usankcjonowane przez niebiosa prawo „panowania” nad zwierzętami (nie mówiąc już o roślinach i grzybach). Pomimo że ludzka zdolność poznania i metapoznania jest niewątpliwie najwyższym osiągnięciem ewolucyjnym (choć może to mieć – jak staje się coraz bardziej oczywiste – i dobre, i złe efekty), korzenie i cele ludzkiego poznania leżą całkowicie w ciele fizycznym. Umysł jest następstwem samego procesu życia i jemu właśnie służy, a tenże proces życia dzielimy ze wszystkimi żywymi organizmami.
Na przekór tysiącleciom „umysłyzmu” Caldwell nie tylko tworzy nowe terminy, ale także redefiniuje stare:
Świadomość nie będzie tu klasyfikowana jako funkcja umysłu, ale jako funkcja przetwarzania sensorycznego i motorycznego, tak więc świadomość sensoryczna stanie się jednym z naszych największych sprzymierzeńców w pracy zmierzającej do osiągnięcia stanu bodyfulness.
Podobnego przeformułowania definicji dokonuje Caldwell w przypadku inteligencji emocjonalnej, która zyskała popularność dzięki niezwykle cenionej książce Daniela Golemana z 1995 roku pod tym właśnie tytułem:
Miarą naszej inteligencji emocjonalnej jest jednak głównie to, w jak bliskim kontakcie jesteśmy z naszym czującym, poruszającym się i komunikującym się ciałem. Kiedy chcemy wiedzieć, jak naprawdę się czujemy, zwykle musimy sprawdzić, co tak naprawdę robimy – skontrolować tempo i wzorzec oddychania, napięcie twarzy, ton głosu, skurcze żołądka.
A jeśli chodzi o sprawność fizyczną, na której punkcie obsesję ma całe Boulder w Kolorado – mekka kolarstwa, jogi i pilatesu, gdzie Caldwell spędziła ostatnie trzydzieści pięć lat, nauczając na Naropa University – autorka mówi z naciskiem: „Pedałowanie na rowerze treningowym podczas sprawdzania e-maili prawdopodobnie przynosi pewne korzyści, ale nie jest kultywowaniem bodyfulness”.
W trzeciej i ostatniej części książki, Zastosowania bodyfulness oraz działania w jego duchu, Caldwell na pierwszy plan wysuwa społeczną krytykę i działania aktywistów, które tylko przewijają się w częściach poprzednich. Zajmuje się w niej społecznie nacechowanymi kwestiami tożsamości cielesnej, autorytetu ciała i związanego z ciałem aktywizmu. A w swojej najostrzejszej krytyce współczesnej kultury opisuje przeciwieństwo bodyfulness – bezcielesność, którą charakteryzują:
[...] cztery warunki: (1) ignorowanie ciała, (2) postrzeganie ciała jako przedmiot lub projekt, (3) nienawiść do ciała oraz (4) sprawianie, że własne lub cudze ciała są nieodpowiednie. Rezultatem bezcielesności jest życie w oddaleniu od tego, kim byliśmy, kim jesteśmy i kim będziemy. Ten dystans dzielący nas od nas samych powoduje, że cierpimy bardziej, odczuwamy mniej przyjemności, źle traktujemy innych i natrafiamy na więcej wyzwań w prowadzeniu autorefleksyjnego życia.
Abyśmy nie przeoczyli jej aktywistycznych intencji, Caldwell mówi nam wprost, że „użycie słowa bodyfulness może być aktem politycznym w takim samym stopniu jak zabiegiem literackim czy poetyckim”. Realizując swoją społeczno-polityczną misję, autorka zmienia również nasze rozumienie praktyki kontemplacyjnej. W epoce, w której wydaje się czasem, że nasza cywilizacja pobłądziła, kontemplacja nie może oderwać się od etycznego imperatywu pracy na rzecz zmiany społecznej. Sekretarz Generalny ONZ Dag Hammarskjöld, człowiek głębokiej refleksji, który poświęcił swoje życie pracy na rzecz pokoju i sprawiedliwości na świecie, powiedział: „W naszych czasach droga do świętości z konieczności wiedzie przez świat czynu”. W ostatnim rozdziale swojej książki, zatytułowanym Oświecone ciało, Caldwell powtarza i rozwija przesłanie Hammarskjölda:
Chociaż siedzenie na poduszce lub klęczenie w czasie modlitwy niesie ze sobą wiele korzyści zdrowotnych i pozwala na kontemplacyjny wgląd, to już podniesienie się z tej poduszki, podłogi lub ławki oraz poruszanie się w naszym codziennym życiu wymaga oddychającego, poruszającego się, doznającego i wchodzącego w relacje ciała. Refleksja bez działania niczego nie zmienia, ponieważ pętla sprzężenia zwrotnego kontemplacyjnego doświadczenia wewnętrznego i kontemplacyjnego działania zewnętrznego wymaga, abyśmy trzymali się kursu, trzymali się sekwencji, w której nasze ciało dosłownie odgrywa swój stan przebudzenia. Tylko wtedy oświecenie jest naprawdę światłem w świecie, takim, które świeci zarówno do wewnątrz, jak i na zewnątrz.
W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat dziedzina psychologii somatycznej lub psychoterapii zorientowanej na ciało rozrosła się od skromnych i zróżnicowanych początków do bogatego i wielopłaszczyznowego zbioru teorii i metodologii. Bodyfulness to przełomowy przewodnik po zasadach i praktykach uzdrawiania somatycznego i osobistego umacniania stworzony przez jednego z wiodących praktyków akademickich i klinicznych w tej dziedzinie. Jest to jednocześnie praktyczny podręcznik odpowiedni dla początkujących, bogate źródło informacji dla trenerów i doradców zainteresowanych somatyką oraz płynące z głębi serca wezwanie do ludzkości, aby się obudziła i odkryła niewykorzystane zasoby naszych ciał, aby prowadzić bardziej satysfakcjonujące, mądre i etyczne życie.
Zakochałem się w tej książce, a kiedy się w czymś zakochujemy, nie chcemy się z tym rozstawać. Niezależnie od tego, czy szukasz praktycznego narzędzia samopomocy w zakresie bodyfulness, czy też chcesz zagłębić się bardziej w świat teorii, które opisuje Caldwell, także i ty możesz się w tej książce zakochać.
David I. Rome
Autor książki Your Body Knows the Answer: Using Your Felt Sense to Solve Problems, Effect Change, and Liberate Creativity
PODZIĘKOWANIA
Ta książka sama w sobie jest jak ciało. Ciało, które było karmione i pielęgnowane przez wiele innych ciał. Zgodnie z tradycją, z której wywodzi się mój nauczyciel, Thich Nhat Hanh, chciałabym złożyć głęboki ukłon, by podziękować moim rodzicom, Jimowi i Lucille Caldwellom, którzy dali mi życie, dom, wartości i integralność.
Nie sądzę, żebym potrafiła naprawdę zrozumieć bodyfulness, gdyby nie miłość, wsparcie i przyjaźń, którymi obdarza mnie moja rodzina: mój mąż Jack Haggerty, moja siostra Ann, mój brat Jim, mój szwagier Gary i moja szwagierka Jan, mój syn Jesse Caldwell Silver, moja niesamowita synowa Brianna Silver i mój wspaniały wnuk Cooper Caldwell Silver.
Na głęboki ukłon zasługują także moi nauczyciele: Sophie Darbonne, Allen Darbonne, Allegra Fuller Snyder, Alma Hawkins, Judith Aston i Thich Nhat Hanh.
Kłaniam się także całemu Naropa University. Dziękuję za schronienie, opiekę i stawianie przede mną kolejnych wyzwań przez ponad trzydzieści pięć lat. Bardzo dziękuję także mojej redaktorce, Kathleen Gregory, za jej cierpliwość, wnikliwość i szczodrość.
Kłaniam się wreszcie moim przyjaciołom i współpracownikom, których jest pewnie zbyt wielu, by wszystkich wymienić, ale mimo wszystko spróbuję. Chcę wyrazić głęboką wdzięczność dla członków Naropa’s Somatic Counseling Leadership Team: Wendy Allen, Mike’a Lythgoe, Carli Sherrell, Himmat K. Victorii, Ryana Kennedy’ego, Zoe Avestreih i Deb Silver. Tworzą oni środowisko prawdziwie sprzyjające kreatywności, intelektowi, zabawie, regulacji emocjonalnej, a co najważniejsze, życiu w duchu bodyfulness.
Moja droga przyjaciółka Ursa Spaete Schumacher uważnie przeczytała cały rękopis i przekazała mi przemyślane i pełne troski uwagi, z których większość została natychmiast włączona do książki. Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!
Jestem bardzo wdzięczna za schronienie udzielone mi przez Bibliotekę Publiczną w Boulder i atmosferę w niej panującą. To właśnie w jej murach napisałam znaczną część tej książki. A jazda na rowerze sześć mil w jedną stronę wprawiała mnie w świetny nastrój do pisania o ciele, podobnie jak lekcje tańca NIA.
Wielu przyjaciół i kolegów z pracy wspierało mnie i tę książkę. W tym gronie znaleźli się: Marc Bekoff, Rae Johnson, Carly Parry, Pat Ogden, Ursa Spaete Schumacher, Ute Lang, Gretl Bauer, Barbara Schmidt Rohr, Thomas von Stuckrad, Elmar Kruithoff, Jayne Satter, Terrell, Malie oraz Kekuni Minton, Melanie Smithson, nieodżałowany Don Campbell oraz „Grupa z Hamburga”. To jest nasze ciało.
Wprowadzenie
DLACZEGO BODYFULNESS?
Starsza kobieta siedzi na przystanku i w oczekiwaniu na przyjazd autobusu obserwuje niebo, zauważając zmieniające się odcienie chmur. Obok niej stoi dziecko, które podskakuje na palcach, zauważając mięśnie, których używa do utrzymania równowagi. Po drugiej stronie miasta mężczyzna siedzi na zajęciach z medytacji, zauważając szczegóły własnego procesu oddychania. W budynku obok pracowniczka biurowa cierpi na ból głowy, z którym próbuje sobie poradzić, pijąc więcej wody, relaksując się i rozciągając szyję. Po drugiej stronie ulicy, w studiu tańca, trójka tancerzy wykonuje improwizowany układ, jednocześnie skupiając się na własnych ruchach i dopasowując do ruchów pozostałej dwójki, żeby odnaleźć takie, które połączą w sobie estetykę i symboliczne znaczenie. Wszyscy ci ludzie zanurzają się w doświadczeniu swojej cielesności, czy to tylko na chwilę i przelotnie, czy też poprzez specjalne ćwiczenia. Ich uwaga skupia się na ich zmysłach i ruchach, na świadomości jednocześnie bycia i działania. Być może właśnie praktykują bodyfulness.
Słowo bodyfulness[1] uderza większość użytkowników języka angielskiego jako dziwne lub niezręczne. Dlaczego tak jest, jeśli nie liczyć faktu, że nie znajdziemy go w słowniku? Jak w ogóle możemy mówić o „pełni” ciała? A przecież termin bodyfulness jest w obiegu już od jakiegoś czasu[2]. Powszechnie używane w języku angielskim są także inne słowa sugerujące pełnię, głębię czegoś, jak thoughtfulness, heartfulness czy soulfulness[3]. Odnoszą się one do pozytywnych ludzkich cech, które wszyscy chcielibyśmy w sobie pielęgnować. Sugerują troskę, rozwagę, szczerość, głęboką refleksję, przepełnioną miłością dobroć i zaangażowanie w pewne głębsze obszary samego siebie.
Ludzie wymyślają słowa, ponieważ potrzebujemy języka, który pozwoliłby nam wyartykułować nasze doświadczenie i dzielić się nim z innymi, ale słowa również aktywnie kształtują nasze postrzeganie świata oraz to, jak się w nim poruszamy. Język jest nam dany głównie przez rodzinę, kulturę i społeczeństwo. Kształtuje on naszą tożsamość za każdym razem, kiedy się nim posługujemy, porządkując nasze myśli, uczucia i doświadczenie według z góry ustalonych kategorii. Ale podobnie jak mapa nie stanowi terytorium, tak samo słowa są tylko podobnym do mapy przybliżeniem naszych cielesnych doświadczeń. Prędzej czy później zawodzą nas w obliczu rozległych i przeżywanych bez werbalnego artykułowania życiowych doświadczeń. Jednak to właśnie nasze milczące ciało sprawia, że słowa nabierają znaczenia.
Te złożone ze słów mapy mogą podlegać przerysowaniu w odpowiedzi na bieżące doświadczenia: w czasie medytacji lub terapii, poprzez kontakt ze sztuką albo w efekcie traumatycznego doświadczenia. Takie chwile mogą być dezorientujące, ponieważ potrafią wstrząsnąć naszymi wewnętrznymi słownikami oraz całą naszą tożsamością, albo nawet je przetasować. Częścią autorefleksyjnego życia jest także namysł nad słowami, których używamy, żeby wyrazić samych siebie, oraz upewnianie się, że nadal opisują nasze bezpośrednie doświadczenia oraz świat wokół nas najlepiej, jak się da.
Ta książka skupia się na milczącym i niewysłowionym ciele jako czymś, co prowadzi nas ścieżką leksykalnej i empirycznej refleksji, ponieważ to właśnie ciało czyni ten kontemplacyjny proces tak efektywnym. Żywe doświadczenie naszego ciała pozwala nam czuć i wyrażać się bezpośrednio, umożliwiając silne i bezpośrednie umiejscowienie samych siebie w chwili obecnej. To jest właśnie bodyfulness.
Bodyfulness i popularniejszy od niego termin mindfulness są ze sobą powiązane. Słowo mindfulness to współczesne tłumaczenie terminu z języka palijskiego, w którym zawierają się świadomość, uważność i pamięć. Termin ten oraz sama praktyka mindfulness zadomowiły się w kulturze popularnej Zachodu dopiero w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Niezamierzonym efektem tego korzystnego faktu okazało się jednak spopularyzowanie terminu nie do końca poprawnie zdefiniowanego i uogólnionego. To właśnie próba dotarcia do dokładnego znaczenia terminu mindfulness legła u podstaw tej książki.
Współcześnie rozumie się mindfulness po prostu jako „uważność w każdej kolejnej chwili”. Mamy jednak skłonność do zakładania, że ten proces dotyczy umysłu świadomego zarówno swoich myśli, jak i ciała. Kiedy używamy tego terminu w taki sposób, trudno jest nie klasyfikować umysłu jako powiązanego z myślami i takimi słowami jak racjonalność czy logika. Na przykład słowo „kontemplować” oznacza zwykle „myśleć o czymś” albo „pogrążać się w myślach”. Choć często przyznajemy, że świadome, autorefleksyjne życie oznacza o wiele więcej niż „pogrążenie w myślach”, to jednak kiedy używamy słowa mindfulness tutaj, na Zachodzie, mamy tendencję do stawiania w samym centrum właśnie umysłu i doceniania głównie jego roli. Z tego właśnie powodu mindfulness niesie ze sobą ryzyko marginalizowania naszych cielesnych doświadczeń i utrwalania fałszywego dualizmu naszego fizycznego i poznawczego ja.
Tradycje wschodnie zazwyczaj nie oddzielają umysłu od ciała, ale traktują jedność ciała i umysłu raczej jako osiągnięcie niż stan zasadniczy. Ta jedność musi być kultywowana zarówno na poziomie fizycznym, jak i intelektualnym. Na przykład japoński filozof Yuasa Yasuo uważał, że drogą do wiedzy jest jedynie cielesne uznanie i rozpoznanie, i wierzył, że takie rozpoznanie może nastąpić jedynie po zaangażowaniu się w ćwiczenia fizyczne (jak tai chi, joga i podobne) połączone z medytacją. Definiował on jedność umysłu i ciała jako minimalny dystans pomiędzy ruchem umysłu a ruchem ciała[4].
Na Zachodzie nie mamy odrębnego słowa, żeby opisać tak kultywowaną jedność, ani słowa, które wyraziłoby stan bycia w pełni fizycznym – głęboki stan somatycznego czuwania, dogłębnego zajęcia chwilą obecną, tak jak manifestuje się ona w ciele, nerwach i kościach. Ostatnimi czasy filozofowie, naukowcy i psychoterapeuci z Zachodu zaczęli pracować nad tym zagadnieniem, posługując się takimi terminami jak „zwiększona świadomość somatyczna”, „poczucie ciała”, „somaestetyka”, „poznanie ucieleśnione”, „poznanie enaktywne”, „dzielone niewerbalnie intersubiektywne relacje i wiedza” czy „transmisja uzdrowienia z ciała na ciało”, żeby wymienić tylko kilka (więcej szczegółów w rozdziale Dodatkowe uwagi i odniesienia na końcu książki).
Słowo bodyfulness wstrząsa tym dyskursem. Kwestionuje ono ideę jedności umysłu i ciała albo ich kultywowania. Zakłada ono, że jesteśmy ciałem, a umysł jest jedną z wielu aktywności powstałych na drodze ewolucji gatunku ludzkiego, podobnie jak bicie serca, fale mózgowe czy oddychanie. Zachodnia filozofia bawiła się podobną ideą głównie w XIX wieku, nazywając ją materializmem[5]. Według materializmu jesteśmy rzeczą, przedmiotem podobnym do maszyny, ni mniej, ni więcej. Takie skrajne stanowisko pomogło w walce przeciw zabobonności oraz nadużyciom duchowym/religijnym, w które obfitowały wieki wcześniejsze. Jednak niepozostawienie miejsca dla tajemniczości, transcendentności oraz realiów świadomości również niesie ze sobą ryzyko przesady.
Chociaż ta książka opiera się na założeniu, że wszyscy jesteśmy po prostu ciałami, to, czym właściwie jest ciało, można postrzegać na różne sposoby. Nasze ciało nie jest maszyną. Życie nasyciło je zdolnościami, które pozwalają mu kontemplować samo siebie i rozwijać się do tego stopnia, że dziś coraz bardziej przejmujemy odpowiedzialność za jego ewolucję. Budzimy nasze ciała – nas samych – na coraz bardziej znaczące sposoby. Jako praktyka kontemplacyjna bodyfulness może dosłownie i metaforycznie wyposażyć nas w zasady, które pomogą nam nadal się budzić.
Posługuję się słowem bodyfulness, abyśmy mogli celebrować nasze zróżnicowane, budzące się ciała zarówno w rozmaitych kontekstach społecznych, jak i w naszych własnych, wewnętrznych krajobrazach. Nasze ciało od dawna na to zasługiwało, ale nie udało mu się to w większości nowoczesnych kultur, szczególnie na Zachodzie. Działo się tak być może dlatego, że bodyfulness jest konceptem tak niezwykłym, niewysłowionym, że do tej pory nie chcieliśmy go kategoryzować. Ale bardziej prawdopodobny jest fakt, że zwyczajnie nie potrafimy nazwać czegoś, czego nie potrafimy regularnie odczuwać, co nie jest dla nas ważne albo co aktywnie marginalizujemy.
W tej książce chodzi więc o wymyślenie nowego słowa, które pozwoli uznać istotność pewnego konceptu i go komunikować. Chodzi o wymyślenie nowego słowa, aby pewne cenne doświadczenia i stany zyskały wsparcie oraz stały się bardziej spójne i dostępne dla większego grona ludzi w życiu codziennym. Chodzi o znalezienie lepszego domu dla praktyk kontemplacyjnych opartych na ciele. Chodzi o wysunięcie na pierwszy plan niezauważanego aspektu ludzkiego potencjału, który może mieć głęboki wpływ na naszą przyszłość.
PRZYPISY