14,99 zł
CO NA PEWNO WIADOMO O BORELIOZIE? TO, ŻE PRZENOSZĄ JĄ KLESZCZE.
Te pajęczaki z podgromady roztoczy są nosicielami wielu poważnych chorób: bakteryjnych, wirusowych i pasożytniczych. Choć borelioza nie jest najgroźniejszą z nich, występuje najczęściej, a jej leczenie okazuje się niezwykle trudne. Nie zawsze bowiem wiadomo, że doszło do ukąszenia przez kleszcza. A jeśli tak – czy organizm sam poradzi sobie z ewentualnym zakażeniem chorobotwórczymi bakteriami, czy jednak konieczna będzie kuracja antybiotykowa. W dodatku borelioza może się przejawiać na tak różne sposoby, że łatwo pomylić ją z innymi chorobami. A nieleczona – tkwi w organizmie, pomału go wyniszczając.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 110
Czy to już epidemia? Niektórzy lekarze twierdzą, że tak, ale mówią o tym po cichu, ponieważ oficjalnie nikt nie chce tego przyznać. Zachorowań na boreliozę przybywa lawinowo. Na całym świecie w ciągu ostatnich ponad 20 lat liczba przypadków zwiększyła się średnio o kilkaset procent, choć niewykluczone, że ich odsetek może być o wiele wyższy, ponieważ ich część nie jest zgłaszana lub diagnozowana właściwie. Podobnie dzieje się w Polsce.
O tym, że sprawa jest poważna, świadczą doniesienia o włączaniu się w walkę z boreliozą rządów krajów, gdzie choroba najczęściej występuje. W listopadzie 2018 roku Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności Parlamentu Europejskiego jednogłośnie przyjęła projekt rezolucji w sprawie boreliozy. Ma ona trafić na listę chorób, które są śledzone na poziomie unijnym. Zapowiedziano także, że należy kontynuować prace nad szczepionką przeciwko boreliozie, by zastopować rosnącą liczbę zachorowań.
Na początku tego roku Kongres USA zdecydował o przyznaniu dodatkowych środków finansowych na badanie boreliozy i walkę z tą chorobą. To właśnie w tym kraju po raz pierwszy zaobserwowano i opisano jej przypadki. Miało to miejsce w połowie lat 70. XX wieku w Lyme w stanie Connecticut, gdzie kilkadziesiąt osób uskarżało się na dziwne, niby reumatyczne symptomy. Stopniowo w innych regionach kuli ziemskiej, głównie na półkuli północnej, zaczęto również stwierdzać występowanie takiej choroby.
Borelioza jest groźną chorobą bakteryjną, ale uleczalną – większość pacjentów średnio po kilkutygodniowej antybiotykoterapii wraca do zdrowia. Ale – by tak się stało – bardzo istotny jest czas. Im wcześniej nastąpi rozpoznanie choroby, tym większe szanse na pełne wyleczenie – w początkowej fazie uleczalność sięga 90 proc. Nierozpoznana borelioza może jednak przejść w kolejne fazy, które są o wiele cięższe i niosą ze sobą poważne powikłania – a wtedy leczenie trwa długie lata. Jest ono dodatkowo utrudnione, ponieważ boreliozę określa się często jako naśladowczynię innych chorób. Daje bowiem tak wiele różnych, niespecyficznych objawów, że wprowadza w błąd lekarzy i zdiagnozowanie jej nie jest łatwe.
Nie byłoby gwałtownego wzrostu zachorowań na boreliozę, gdyby nie kleszcze. To właśnie one są odpowiedzialne za rozwlekanie bakterii Borrelia, która wywołuje boreliozę. Kleszcze same nie chorują, służą jedynie jako wektory, czyli organizmy przenoszące patogeny zwierząt. Dobra wiadomość jest taka, że – aby bakterie zdążyły się przemieścić – kleszcz musi żerować na żywicielu ponad 24 godziny (na przykład na człowieku). Zła wiadomość: ocieplenie klimatu powoduje, że kleszczy przybywa, a wśród nich jest coraz więcej zarażonych nie tylko krętkami Borrelii, lecz także wirusami i pasożytami.
W dodatku dawniej kleszcze żyły tylko w określonych rejonach, były gatunkiem endemicznym. Obecnie na dobrą sprawę nie ma w Polsce regionu, który byłby wolny od kleszczy. I dotyczy to nie tylko łąk, lasów czy innych dzikich obszarów, lecz także miast, gdzie na terenach zielonych – w parkach, miejscach rekreacji, na placach zabaw – również można spotkać kleszcza.
Warto więc poznać te pajęczaki, by wiedzieć, jak się przed nimi chronić, żeby nie zakaziły nas boreliozą. Dobrze jest także poznać tę chorobę, by zwracać uwagę na jej zmienne symptomy, których przeoczenie może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych.
O kleszczach zrobiło się głośniej kilka lat temu. Niby od zawsze wszyscy wiedzieli, że coś takiego jak kleszcze istnieje, ale nikt za bardzo się nimi nie przejmował. Od czasu do czasu po wycieczce do lasu przynosiło się ze sobą pasażera na gapę w postaci wpitego w skórę pajęczaka – wyciągało się go, dezynfekowało miejsce ukąszenia i z reguły było po sprawie. Jednak postępujące ocieplenie klimatu spowodowało, że już nie tylko w lesie, lecz także w naszym najbliższym otoczeniu – w dużych miastach w parkach, przydomowych ogródkach, na terenach rekreacyjnych – kleszczy zaczęło lawinowo przybywać, a co gorsza, wśród nich mocno wzrósł odsetek zakażonych bakteriami, pasożytami i wirusami, groźnymi dla człowieka i zwierząt przez niego hodowanych. Dziś kleszcze uważa się za jedno z największych naturalnych zagrożeń dla zdrowia ludzi żyjących w naszej strefie klimatycznej.
Poznajmy kleszcze – ta wiedza pozwoli nam lepiej się przed nimi chronić.
Kleszcze zalicza się do rzędu pajęczaków z podgromady roztoczy. Specjaliści nazywają je pasożytami zewnętrznymi kręgowców. Jest ich około 900 gatunków i żyją prawie na wszystkich kontynentach, ale najbardziej odpowiada im klimat tropikalny i podzwrotnikowy.
Kleszcze dzielą się na miękkie, twarde i mieszane. Te ostatnie żyją wyłącznie w Afryce i nie zostały jeszcze dokładnie zbadane. Kleszcze miękkie – obrzeżki – nie mają pancerzy na grzbietach i najczęściej żerują na gołębiach.
Na kontynencie europejskim doliczono się 70 gatunków kleszczy i spotykamy je niemal we wszystkich krajach, a najwięcej jest ich m.in. w Niemczech, Austrii, na Litwie, Białorusi, Ukrainie, w Czechach i Polsce. U nas na stałe żyje 19 gatunków, najbardziej powszechne są dwa z nich – kleszcz pospolity (Ixodes ricinus) i kleszcz łąkowy (Dermacentor reticulatus).
W teorii kleszcze żerują od kwietnia do listopada, ale coraz cieplejsze zimy powodują, że można się z nimi zetknąć przez prawie 12 miesięcy. W okresie żerowania przypadają dwa szczyty ich wzmożonej aktywności – czerwiec i wrzesień; w ciągu doby zaś – przed południem (8–12) i przed wieczorem (16–20).
Kleszcze nie polują na swoje ofiary, tylko biernie na nie wyczekują – czasami minie nawet rok, zanim uda im się wpić w czyjąś skórę. Przez tak długi okres potrafią wytrwać bez pożywienia – mogą przezimować i wiosną znów czekają na okazję.
Ciało kleszcza jest jednolite, owalne, spłaszczone. Szczękoczułki i nogogłaszczki łączą się w ryjek służący do przyczepiania się do żywiciela oraz ssania jego krwi. Szczękoczułki mają na końcach tnące zębate blaszki, które są pomocne w przecinaniu skóry żywiciela. W nacięcie kleszcz wprowadza hypostom – długi aparat gębowy wyposażony w kolce utrudniające wyciągnięcie go ze skóry. Przyczepia się nim mocno i zaczyna ssać krew.
Kleszcze mają mało naturalnych wrogów (a przynajmniej brakuje rzetelnych badań, które omawiałyby tę kwestię). Na kleszcze polują m.in. mrówki i chrząszcze. Na innych kontynentach zjadają je ropuchy (np. w Brazylii i USA) oraz ptaki (Afryka). Bąkojad czerwonodzioby, który zamieszkuje afrykańską sawannę, wyspecjalizował się w czyszczeniu z pasożytów, w tym właśnie kleszczy, zwierząt dziko żyjących oraz hodowlanego bydła.
W Polsce liczebność kleszczy regulują m.in. warunki atmosferyczne – bardzo gorące i suche lata oraz mroźne i bezśnieżne zimy są dla nich zabójcze. Sprzyjają im za to zimy ciepłe, ale z opadami śniegu, który staje się dla nich ochronną pokrywą i pozwala spokojnie przezimować na przykład w leśnej ściółce. Na liczebność kleszczy ma także wpływ wielkość populacji gryzoni, zwłaszcza myszy i szczurów; te ostatnie 30-krotnie częściej przenoszą kleszcze niż myszy. Dlatego tam, gdzie obecne są szczury – czyli w miejscach, w których łatwo znajdują pożywienie, tzn. w parkach, na placach zabaw, murawie obiektów sportowych, odkrytych basenach – można spotkać również kleszcze.
Żaden z gatunków kleszczy zasadniczo nie jest pasożytem człowieka, a tylko niektóre są pasożytami zwierząt domowych.
Kleszcz pospolity
Najczęściej spotykany na całym obszarze naszego kraju. Jest błyszczący i jednobarwny – samce mają kolor ciemnobrązowy, a samice czerwony. Samiec jest mniejszy od samicy i jako dorosły osobnik może osiągnąć 2,5 mm. Samica, która jeszcze nie ssała żadnej ofiary, zwykle mierzy około 4 mm. Po przyssaniu się do żywiciela jej wielkość może wzrosnąć nawet do 2 cm.
Kleszcz pospolity najchętniej bytuje zarówno w wilgotnych lasach mieszanych, jak i iglastych z gęstym poszyciem oraz w ogrodach, parkach i na zarośniętych trawnikach. Wisi na liściach, źdźbłach trawy, gałązkach krzewów i czeka na potencjalnego żywiciela. Przede wszystkim atakuje zwierzęta stałocieplne, np. psy, jeże, zające, sarny, a także ptaki. Jego ofiarą staje się również człowiek, gdyż jest dla niego dobrym źródłem pożywienia.
Cykl życiowy kleszcza pospolitego, który trwa w naszych warunkach klimatycznych średnio 3 lata, można podzielić na trzy etapy: larwa, nimfa i osobnik dorosły.
Najpierw z kilku tysięcy jaj złożonych przez samice rozwijają się larwy. By przeżyć, muszą się przyssać do ofiary (najczęściej są to drobne ssaki i ptaki) i żerować na niej 3–6 dni. Dzięki temu rosną do wielkości około 1 mm. Wtedy przekształcają się w nimfę. Aby stać się dorosłym osobnikiem, nimfa także musi znaleźć żywiciela. Gdy tak się stanie, żeruje na nim 4–7 dni, aż urośnie do mniej więcej 7 mm. Nimfa linieje potem do postaci dorosłej i przeobraża się w samca lub samicę. Następnie dochodzi do trzeciego i ostatniego etapu życia kleszcza – znalezienia kolejnej ofiary. W tej fazie kleszcze kopulują, po czym samica składa jaja w wilgotnej ściółce i ginie.
Kleszcz łąkowy
Na brunatnym odwłoku ma biały rysunek sieci o postrzępionych brzegach. Można go spotkać na łąkach, polanach, zakrzewionych pastwiskach, na obrzeżach jezior i bagnach – przede wszystkim na terenach północno-wschodniej Polski, ale także w głębi kraju. Na swoje ofiary wybiera raczej zwierzęta – gryzonie, psy, krowy. Jeśli trafi mu się człowiek, najchętniej przysysa się do skóry głowy pod włosami.
U kleszczy łąkowych występuje mniejsza różnica w wielkości między płciami – samica dorasta do około 5 mm, a samiec średnio do 4. Cykl życiowy kleszcza łąkowego jest podobny do cyklu kleszcza pospolitego – od larwy, poprzez nimfę, aż po postać dorosłą.
Sprytnie zbudowany
Kleszcze mają bardzo czułe zmysły, reagują na zmianę temperatury, światła, drganie gruntu, ruch powietrza. Rozpoznają około 50 zapachów, w tym amoniak i kwas masłowy występujące w pocie człowieka, z 20 m potrafią wyczuć dwutlenek węgla wydychany przez kręgowce. Ale nie robią tego przy pomocy nozdrzy, bo ich nie mają – przeprowadzenie takiej węchowej diagnozy umożliwia im narząd Hallera umiejscowiony na przedniej parze odnóży. Dzięki niemu wiedzą, kiedy zbliża się potencjalna ofiara. Szeroko rozstawiają wtedy odnóża, by jak najlepiej odbierać docierające sygnały, i w odpowiednim momencie bezwładnie opadają na przechodzącego człowieka czy zwierzę. Gdy się przyczepią, narząd Hallera pomaga im również znaleźć na ciele najbardziej właściwe miejsce do przyssania się. Robią to za pomocą hypostomu. Gatunki o krótszych żądłach produkują swego rodzaju klej, co pomaga im ściślej przywrzeć do żywiciela.
Ślina kleszczy zawiera substancje znieczulające, rozrzedzające krew i usypiające układ odpornościowy – wszystko to pomaga im spokojnie i długo żerować na ofierze oraz pozostać niezauważonym.
Jak sprawdzić, czy w naszym ogrodzie są kleszcze?
Wystarczy przymocować do kija czy drążka biały lub kremowy ręcznik frotté. Następnie przeciągnąć nim po trawniku, krzewach, rabatach, które są zacienione i wilgotne. Należy to zrobić 20–70 cm nad ziemią, ponieważ na takiej właśnie wysokości bytują kleszcze. Jeśli tam są, bardzo prawdopodobne, że przyczepią się do tkaniny. Wiarygodność testu warunkuje pogoda: nie może być zbyt gorąco (15–20 stopni Celsjusza) ani zbyt mokro. Kleszcze nie lubią upałów i deszczu – wtedy chowają się pod liśćmi.
Na forach i portalach społecznościowych roi się od różnych informacji o zwyczajach kleszczy, ich upodobaniach żywieniowych itp. Większość z nich jest jednak nieprawdziwa i stwarza obraz kleszcza jako niesamowicie sprawnego oraz wyrafinowanego stworzenia, które jest zdolne do wyczynów na miarę Jamesa Bonda.
Prawda jest taka, że kleszcze:
Nie fruwają ani nie skaczą.
Do przejścia kleszcza na żywiciela dochodzi w trakcie bezpośredniego kontaktu, czyli na przykład otarcia się fragmentem ciała o liść, na którym siedzi pajęczak.
Nie spadają na swoje ofiary z drzew, ponieważ nie żyją na drzewach.
Mogą się wspiąć co najwyżej na wysokość do 1,5 metra. Nie opłaca im się wchodzić wysoko i czyhać na drzewie na okazję, bo szansa trafienia do celu jest wtedy o wiele mniejsza, a wysiłek zdecydowanie większy.
Nie są wielbicielami określonych gatunków roślin.
Często słyszy się, że siedzą w paprociach, kępach jeżyn, czarnego bzu czy na leszczynie. Kleszczom przede wszystkim zależy na łatwości żerowania oraz na tym, by uniknąć bezpośredniego wystawienia na słońce. Wybierają cień i wilgoć, ponieważ absorbują wodę z powietrza.
Są ślepe, więc nie ma dla nich znaczenia, w jakim kolorze nałożymy ubranie.
Dla kleszcza liczy się wydzielana woń, a nie barwa stroju.
Jeśli chodzi o zapachy, ponoć odstrasza je surowy czosnek lub olejki – miętowy czy goździkowy.
No cóż, można próbować, choćby dla lepszego samopoczucia.
Polacy coraz częściej unikają chodzenia do lasu, nawet jeśli mieszkają w jego pobliżu. Wszystko to za sprawą kleszczy, które rozpanoszyły się w całym kraju i najbardziej kojarzą nam się właśnie z lasem. Oczywiście nie tyle boimy się samych kleszczy, ile chorób, które one przenoszą – przede wszystkim boreliozy i kleszczowego zapalenia mózgu (KZM).
Na początku 2019 roku instytut SW Research w ramach kampanii „Nie igraj z kleszczem” przeprowadził badanie „Co Polacy wiedzą o kleszczach i KZM” na grupie 1487 osób1. Wyniki pokazały, że 78 proc. ankietowanych boi się kleszczy. Nawet co czwarty rezygnuje z ich powodu z aktywności na świeżym powietrzu. Przede wszystkim obawiają się chorób odkleszczowych (94 proc.), rzadziej – ukąszenia (8 proc.), a 7 proc. wspomina o obrzydzeniu lub fobii. Bardzo dobrą wiedzą na temat chorób przenoszonych przez kleszcze chwali się 10 proc. ankietowanych, a 50 proc. uważa, że ich wiedza jest dobra. Najczęściej wskazywanymi przez badanych chorobami przenoszonymi przez kleszcze są borelioza (87 proc.) oraz kleszczowe zapalenie mózgu (53 proc.).
Osoby, które słyszały o KZM, wśród najczęstszych jego objawów wymieniały gorączkę, silny ból głowy, wymioty, bóle mięśni. W tej grupie większość (71 proc.) wie, że przed chorobą można się uchronić dzięki szczepieniu, lecz co 8. badany twierdził, że nie ma żadnego sposobu, by nie zapaść na KZM. Co trzeci ankietowany twierdził, że ma teoretyczną i praktyczną wiedzę, jak pozbyć się kleszcza, niecałe dwie trzecie – jedynie teoretyczną. Ani teoretycznej, ani praktycznej wiedzy na ten temat nie miało 7 proc. Za to 60 proc. badanych wskazało, że w przeszłości została ukąszona osoba z ich otoczenia, połowa wspomniała o swoim psie lub kocie.
W 42 proc. przypadków sam ankietowany miał do czynienia z kleszczem. Ponad połowa usuwała go samodzielnie, 3 osoby na 10 korzystały z jakiejś formy pomocy medycznej. Dwie trzecie deklarowało, że dokładnie się ogląda po powrocie z miejsc, gdzie licznie występują kleszcze. Ponad połowa (54 proc.), chroniąc się przed ukąszeniem, wybiera ubrania, które zakrywają ciało, i niemalże taka sama liczba badanych (53 proc.) używa preparatów odstraszających kleszcze.
Mimo wzrastającej wiedzy na temat chorób odkleszczowych i strachu przed nimi nadal bardzo mało osób stosuje profilaktykę w postaci szczepień ochronnych przeciwko kleszczowemu zapaleniu mózgu. Deklaruje ją jedynie 8 proc. ankietowanych.
Badanie „Co Polacy wiedzą o kleszczach i KZM” zostało przeprowadzone na zlecenie kampanii „Nie igraj z kleszczem. Wygraj z kleszczowym zapaleniem mózgu”. Celem badania było sprawdzenie znajomości i wiedzy ankietowanych na temat kleszczowego zapalenia mózgu. Badanie zostało zrealizowane w dniach 17 stycznia – 4 lutego 2019 roku przez agencję SW Research metodą wywiadów online (CAWI) na panelu internetowym SW Panel. W ramach badania przeprowadzono 1487 ankiet. [wróć]