Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jeśli masz ADHD – lub jeśli ma je ktoś, kogo kochasz – ta książka zmieni twoje życie i twój związek. „Brudne pranie” to nieupiększony, bezpośredni wgląd w chaos życia z ADHD. Dzięki prostym trikom, które faktycznie działają na twój mózg, pozwoli ci przekształcić nienawiść do siebie w samoakceptację. Jest również doskonałym źródłem wiedzy dla twojego partnera lub partnerki, przyjaciół i rodziców. Pokaże im, jak przejść od frustracji do cierpliwości, zrozumienia – i miłości.
Czy odczuwasz paraliżujący wstyd, bo wciąż masz problemy z higieną osobistą, wykonywaniem obowiązków domowych i wywiązywaniem się ze swoich zadań na czas?
Czujesz, że twoi bliscy cię nie rozumieją i są sfrustrowani twoim zachowaniem?
Naucz się, jak
• porzucić przekonanie, że coś jest z tobą nie tak,
• przestać się oceniać według kryteriów neurotypowego świata,
• rozmawiać o swoich problemach z tymi, którzy cię kochają,
• wspierać osoby z ADHD w naprawdę skuteczny sposób,
• zastąpić osądzanie współczuciem.
Książka napisana przez małżeństwo stojące za sukcesem @ADHD_Love – prawdziwego fenomenu mediów społecznościowych. Ich obejrzane już przeszło dwieście milionów razy filmy w bezkompromisowy i niezwykle zabawny sposób pokazują, jak żyć z ADHD, jak uczyć się nowych rzeczy i jak realizować swój potencjał. Richard i Roxanne pokażą ci patenty na uwolnienie się od wstydu, poprawę komunikacji oraz znalezienie swojego sposobu na szczęście w neuroróżnorodnym domu.
„Brudne pranie”, książka równie wzruszająca co zabawna, to nieocenione źródło wiedzy i wsparcia zarówno dla osób neuroróżnorodnych, jak i dla tych, którzy je kochają.
*** Książka, która rozśmieszyła nas do łez, a jednocześnie pomogła nam nawiązać głębsze relacje z naszymi przyjaciółmi i krewnymi z ADHD. Istny dar niebios!
Davina McCall i Michael Douglas
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 149
Tytuł oryginału Dirty Laundry. Why adults with ADHD are so ashamed and what we can do to help
Copyright © Richard Pink & Roxanne Emery 2023
Copyright © Pink Media Limited 2023
First published as Dirty Laundry in 2023 by Square Peg, an imprint of Vintage. Vintage is part of the Penguin Random House group of companies.
penguinrandomhouse.com
PrzekładKatarzyna Dudzik
RedakcjaKatarzyna Zegadło-Gałecka, Maria Brzozowska
KorektaAgnieszka Al-Jawahiri
Skład Tomasz Brzozowski
Konwersja do wersji elektronicznej Aleksandra Pieńkosz
Copyright © for this edition Insignis Media, Kraków 2023Wszelkie prawa zastrzeżone.
ISBN pełnej wersji 978-83-67710-38-1
Niniejsza książka w żaden sposób nie może zastąpić porady specjalisty.
Insignis Media ul. Lubicz 17D/21–22, 31-503 Kraków tel. +48 (12) 636 01 [email protected], www.insignis.pl
facebook.com/Wydawnictwo.Insignis
twitter.com/insignis_media (@insignis_media)
instagram.com/insignis_media (@insignis_media)
tiktok.com/insignis_media (@insignis_media)
Cześć, miło was poznać. Mam na imię Rich. Ja i moja żona Rox prowadzimy konto ADHD_Love w różnych mediach społecznościowych. W ciągu ostatniego roku nasze filmiki zostały odtworzone przeszło dwieście milionów razy. Zbudowaliśmy wokół siebie społeczność ludzi, którzy chcą się dowiedzieć, jak naprawdę wygląda życie z ADHD. Jeśli nie macie nic przeciwko temu, opowiem wam, jak to wszystko się zaczęło…
Pewnego wieczoru obróciłem się w łóżku na drugi bok, żeby przytulić się do mojej żony, i zapytałem, czy założyła tampon. Może się wydawać, że to trochę nietypowe pytanie. „Ten koleś tak serio?!” – myślicie sobie pewnie. „Typ jest dziwny i nadmiernie kontrolujący. Jego żonie powinna się zapalić czerwona lampka”. (Zupełnie niezamierzona gra słów).
Zwykle bym się z wami zgodził. Jeśli jednak poślubiliście kobietę z ADHD, może się kiedyś zdarzyć, że wy również zadacie jej to pytanie.
Widzicie, moja żona zapomina, że miesiączkuje. Pomimo przypomnień, które otrzymuje od swojego ciała co miesiąc od ponad dwudziestu lat, każda menstruacja jest dla niej niczym pierwsza. „O, łał” – mówi mi. „Mam okres, kotku”. A potem patrzy na mnie zszokowana, jakby nie mogła w to uwierzyć.
Kilka lat temu byliśmy w połowie najtrudniejszej drogi na zawieszonym między drzewami torze przeszkód w parku linowym Go Ape, kiedy moja żona dokonała swojego comiesięcznego odkrycia. Jakie opcje macie do wyboru w takiej sytuacji? Nie możecie zejść z trasy, a już z całą pewnością nie możecie wyskoczyć do drogerii. Jedyne, co wam pozostaje, to improwizować.
Sprawdziłem kieszenie i, dzięki Bogu, znalazłem paczkę chusteczek. „To się nada?” – zapytałem, wręczając jej mały pakiecik.
„Jasne” – odpowiedziała pewnym siebie głosem. „Po prostu zrobię z nich trampon”.
Zanim spotkałem moją żonę, nie znałem słowa „trampon”. Nie znajdziecie go w żadnym słowniku, więc musicie zdać się na moją definicję.
Trampon: rzeczownik; własnoręcznie zwinięty tampon, często zrobiony z papieru toaletowego, używany przez osoby neuroróżnorodne, które wyszły z domu bez środków higienicznych potrzebnych w trakcie okresu.
Moja ADHD-owa żona zwija trampony od czasów podstawówki. Dlatego potrafiła to zrobić także w takich okolicznościach. Wisząc trzydzieści metrów nad ziemią w położonym w hrabstwie Kentish parku linowym Go Ape i obserwując pokaz jej niezwykłych umiejętności i odwagi, nie mogłem jednak oprzeć się wrażeniu, że łatwo można było uniknąć tego całego ambarasu.
Od tamtej pory biorę na siebie obowiązek przypominania mojej żonie o zbliżającej się miesiączce – niczym przyjazna, brodata aplikacja menstruacyjna – i pilnowania, żeby używała certyfikowanych produktów higienicznych, a nie samoróbek.
A wracając do nocy, o której wspomniałem na samym początku. Kiedy zapytałem moją żonę, czy założyła tampon, obróciła się na bok i wymamrotała sennie: „Tak”. Rozumiecie już chyba, dlaczego musiałem kontynuować dochodzenie.
„A to na pewno tampon, a nie trampon?”
„To prawdziwy tampon” – zapewniła, uśmiechając się z dumą.
Wyjaśniwszy tę kwestię, zaczęliśmy powoli odpływać w sen, gdy nagle Rox podniosła się na łóżku i krzyknęła: „KOTKU! Ta rozmowa świetnie sprawdziłaby się jako filmik na TikToku!”.
Była 23.55, ale nawet o tej porze, niemal już śpiąc, miałem pewność, że ta sytuacja to coś naprawdę zabawnego, czym warto podzielić się w mediach społecznościowych. „Świetny pomysł, kochanie” – przyznałem „Prześpijmy się teraz, a konto założymy jutro”.
Gdy tylko wypowiedziałem te słowa, zdałem sobie sprawę, że toczę z góry przegraną walkę. Moja żona miała już bowiem ten błysk w oku – błysk, który kiedyś zmusił mnie do przearanżowania salonu o drugiej w nocy, zamówienia pizzy, gdy mieliśmy trzymać się diety, czy kupna całego sprzętu niezbędnego do wytwarzania przedmiotów z żywicy epoksydowej. Ten błysk oznacza: „Nie ma już najmniejszych szans, żebym zasnęła. To musi stać się teraz”.
Są takie aspekty ADHD mojej żony, które staram się pacyfikować. Przykładowo nie dopuszczam do tego, by na środku pokoju wyrastała „podłogarderoba” (góra ciuchów rzuconych na podłogę), zachęcam Rox, żeby brała prysznic częściej niż raz w tygodniu, i to ja zarządzam naszymi kartami kredytowymi, ponieważ w minionych latach mojej żonie udało się zaciągnąć takie długi, że doprowadziła nas na skraj bankructwa. Ale błysk w oku? Z tym nie wygram. Rox jest wtedy jak Muhammad Ali. Niepowstrzymana. Niepokonana.
Usiadłem na łóżku pogodzony z moją porażką.
Po piętnastu minutach superintensywnej burzy mózgów założyliśmy na TikToku nasze konto ADHD_Love, na które chwilę później wrzuciliśmy pierwszy film REAL TAMPON. Zmęczeni przytuliliśmy się i zasnęliśmy. Nie mieliśmy pojęcia, że to, co właśnie zrobiliśmy, zmieni bieg naszego życia. Że filmik o własnoręcznie zwijanych tamponach podbije internet. Że będziemy tworzyć kolejne treści na temat ADHD i że dzięki temu zbudujemy wokół siebie wielomilionową społeczność osób zainteresowanych tym zagadnieniem.
Jednym z rezultatów tej decyzji jest także książka, którą właśnie trzymacie w dłoniach.
Wszystko dzięki ADHD. I błyskowi w oku mojej żony.
Jedną z najdziwniejszych rzeczy, jakie przytrafiły się nam w ciągu ostatniego roku, jest to, że zaczęliśmy być rozpoznawani na ulicy przez naszych widzów. To wspaniałe przypomnienie, że nasza twórczość trafia do prawdziwych ludzi. Tym, co mnie jednak zszokowało, był fakt, że większość osób, które postanowiły nas zagadnąć, podczas rozmowy wybuchała płaczem.
Dziwi mnie to, ponieważ uważam nasze konto za raczej komediowe. Chcemy tworzyć zabawne rzeczy. Nie twierdzę, że któreś z nas jest następnym Rickym Gervaisem (chociaż gdybyście zobaczyli, jakie tańce odstawia ubrana w piżamę Rox przed pójściem spać, moglibyście dojść do takiego wniosku). Tak czy inaczej, nie sposób nie zauważyć, że uwieczniamy zabawne momenty naszego życia i to nimi dzielimy się z internautami. Dlaczego więc doprowadzamy naszych fanów do płaczu?
Po kolejnym tego typu spotkaniu – tym razem z młodą kobietą w Canterbury – postanowiłem zapytać moją żonę, o co tutaj chodzi. Zdumiony wyszeptałem: „Kotku, dlaczego ona się rozpłakała? Powiedziałem coś nie tak?”.
Z doświadczenia wiem, że ludzie neuroróżnorodni są niesłychanie wrażliwi. Nie chodzi mi o wrażliwość rozumianą jako coś negatywnego – pewnego rodzaju przesadę w reagowaniu – tylko o wrażliwość w najlepszym możliwym znaczeniu tego słowa. Osoby neuroróżnorodne, które znam, mają świetny kontakt same ze sobą oraz z innymi ludźmi, więc gdy ktoś taki zaczyna płakać, autentycznie zaczynam się zastanawiać, gdzie popełniłem błąd.
Oczywiście moja ADHD-owa żona doskonale wiedziała, dlaczego ta młoda kobieta oraz inne osoby, które zagadnęły nas na ulicy, zaczęły płakać. To trochę tak, jakby wszyscy ci ludzie mówili wspólnym językiem, choć jego zasad nie spisano w żadnym podręczniku. Dialektem zrozumienia, który, o ironio, uformował się w trakcie długich lat ich życia, gdy nie byli rozumiani przez innych. Rox wiedziała, dlaczego wszystkie te osoby płaczą, bo sama była jedną z nich.
A skoro tyle razy wspomniałem o mojej ADHD-owej żonie, przyszedł już chyba moment, żebyście ją poznali.
Cześć, jestem Rox, czyli ADHD-owa żona! Tak się cieszę, że mogę z wami porozmawiać. Po pierwsze, przypominam wam, żebyście wyjęli pranie z suszarki. Po drugie, zaraz rozwinę wątek rozpoczęty przez Richa i wytłumaczę wam, dlaczego ludzie, których spotykaliśmy na ulicy, zaczynali płakać.
Chodzi o wstyd. Ten sam wstyd, który towarzyszył mi przez całe życie, dopóki w wieku trzydziestu sześciu lat nie otrzymałam diagnozy ADHD. Niedługo później stałam się częścią wspaniałej internetowej społeczności tworzonej przez ludzi podobnych do mnie. Pamiętam, jak obejrzałam na TikToku filmik zatytułowany Objawy ADHD, jeszcze zanim dowiedziałam się, że sama mam ADHD. Rozpłakałam się wtedy, bo po raz pierwszy w życiu przekonałam się, że istnieją ludzie, których wewnętrzny monolog przypomina mój i którzy tak samo jak ja zmagają się z rzeczywistością. Do tej pory pamiętam słowa, które przyszły mi wtedy do głowy: O mój Boże, nie tylko ja tak mam.
Dorastanie z niezdiagnozowanym ADHD sprawiło, że przez wiele lat czułam się popsuta. Byłam ciągle rozdarta między desperacką potrzebą zrealizowania potencjału „utalentowanego dziecka” a nieustającym zawstydzeniem wynikającym z faktu, że nie potrafiłam pościelić łóżka, pozmywać naczyń czy zadbać o swoje finanse. Kiedy przez całe lata czujecie się jak porażka wszech czasów, wasza samoocena zaczyna szorować brzuchem po dnie. Pojawia się poczucie rozpaczy, bo bez względu na to, jak bardzo się staracie, nie potraficie ułożyć sobie życia. Czujecie się osądzani przez rodzinę, jesteście czarną owcą, nieudacznikiem, ofermą, która zawsze odpuszcza, zawsze się spóźnia i której nigdy nic się nie udaje. Zaczynacie się wstydzić samych siebie. Domyślacie się, jak żyją ludzie, którzy wstydzą się samych siebie? Mała podpowiedź: niebezpiecznie. Alkohol, narkotyki, seks, zakupy. Wszystko, żeby tylko uniknąć bólu związanego z byciem sobą. Taka pogoń za przyjemnością, choć daje chwilową ulgę, prowadzi do jeszcze mroczniejszych miejsc.
Mogę teraz dzielić się z innymi jasnymi momentami mojego życia, ponieważ jakoś udało mi się przejść przez te naprawdę straszne. Te chwile nigdy nie zostaną upublicznione w internecie, bo były zbyt trudne – walczyłam wtedy, żeby przetrwać. Pamiętam, jak siedziałam w smoliście ciemnym mieszkaniu, bo odcięto mi prąd za niepłacenie rachunków, otoczona pustymi butelkami po alkoholu, który traktowałam niczym dostępny bez recepty lek przeciwlękowy. Pragnęłam wówczas tylko, żeby mój ból wreszcie ustał.
Tworzenie treści i docieranie z nimi do ludzi, którzy zmagają się z problemami, z jakimi i ja się kiedyś zmagałam, to niesamowity przywilej. Wiem, że jestem szczęściarą – przeszłam terapię, nie piję i mam fantastycznego partnera. À propos Richa i tego, o czym pisał wcześniej. Nie dziwi mnie, że naszym rozmówcom zdarzało się wybuchnąć płaczem. Wiem, przez co przechodzą osoby z ADHD, często zupełnie same, pozbawione jakiegokolwiek wsparcia. Wiem, jak silny wstyd mogą odczuwać, nie mając diagnozy, która pozwoliłaby im zrozumieć ich zachowanie. Wiem, jaką ulgę może przynieść obejrzenie trzydziestosekundowego filmiku na TikToku i jak to jest po raz pierwszy od trzydziestu lat oddychać pełną piersią, bo O mój Boże, nie tylko ja tak mam.
W tej książce zamieściliśmy opis dziesięciu objawów ADHD, czyli pierwszych pozycji, które znajdziecie w anglojęzycznym Google’u po wpisaniu: „symptoms of ADHD” (objawy ADHD) – zapominalstwo, impulsywność, problemy z finansami itd.
Listy objawów, czy to te zamieszczone na profesjonalnych stronach dotyczących zdrowia psychicznego, czy te z internetowych memów, nie dają pełnego obrazu sytuacji. Są bardzo niejasne i często wywołują reakcję w rodzaju: „Och, każdy taki jest”. Tak, każdy czasem czegoś zapomni, ale nie każdy zgubił osiem zestawów słuchawkowych do iPhone’a w ciągu OSTATNICH SZEŚCIU MIESIĘCY.
Nasz cel to pokazać objawy za pomocą prawdziwych, osobistych, nieupiększonych historii: bez tematów tabu i bez niedomówień. Dzięki tej książce poznacie największe wyzwania, z jakimi się zmagałam, i dowiecie się nie tylko, w jaki sposób radzę sobie z ADHD, ale też jak wspólnie z moim mężem pracuję nad tym, żeby stworzyć ciepły, bezpieczny dom, w którym jest miejsce na śmiech i współczucie. Tego samego chcemy także dla was.
Zanim przejdziemy dalej, drobne zastrzeżenie: oczywiście osoby z ADHD różnią się od siebie. Mogę mieć inne objawy niż wy. Dzieląc się swoimi doświadczeniami, nie próbuję unieważnić waszych. Przedstawiamy wam naszą historię w nadziei, że pomoże to zdjąć z ADHD ciążące na nim odium. Pragniemy dać osobom z ADHD oraz ich partnerom i partnerkom zestaw wskazówek, jak wieść szczęśliwsze życie i lepiej się nawzajem rozumieć.
W rozdziałach dotyczących poszczególnych objawów znajdziecie napisane przeze mnie anegdotki (wiele z nich pochodzi z trudnych czasów, gdy nie otrzymałam jeszcze diagnozy) oraz opis tego, jak Rich i ja radzimy sobie z konkretnym symptomem obecnie. Wielokrotnie będziemy wspominać o dwóch podstawowych narzędziach: nieocenianiu i współczuciu.
Moc tych dwóch narzędzi jest nie do przecenienia. Przykładowo przez całe życie zadręczałam się, że nie potrafię ścielić łóżka. Z tego powodu wyzywałam się od najgorszych: Jesteś głupia, bezużyteczna. Jesteś chodzącą porażką, jedną wielką kompromitacją. Inni również surowo mnie osądzali: „Daj spokój. Pościelenie łóżka to żaden wyczyn. Nie próbuj ciągle zwracać na siebie uwagi i przyznaj, że po prostu ci się nie chce”. Wiadomość z ostatniej chwili: zawstydzanie się czy pozwalanie innym, żeby was zawstydzali, nie pomoże rozwiązać problemu. Nie sprawi, że zaczniecie lepiej funkcjonować. Dopiero po tym, jak Rich pokazał mi, w jaki sposób prawidłowo ścielić łóżko, i asystował mi przy kilku pierwszych razach, żebym mogła uczyć się na podstawie tego, co widzę na własne oczy, byłam w stanie zrobić to sama. Nigdy nie wyśmiewał się ze mnie, że jestem trzydziestoparolatką, która nie potrafi zrobić czegoś tak absurdalnie prostego. Nigdy też nie kwestionował, że było to dla mnie prawdziwe wyzwanie. Najpierw mnie wysłuchał, a potem mi pomógł. Nie zamierzam w najbliższym czasie zatrudniać się jako pokojówka w pięciogwiazdkowym hotelu, ale w końcu wyrobiłam sobie nawyk ścielenia łóżka i czuję się z tym wspaniale. Nieoceniająca postawa i współczucie przynoszą więcej pozytywnych zmian niż zawstydzanie i osądzanie.
Z kolei Rich zdradzi wam, jak on radzi sobie z moimi objawami. Opowie, w jaki sposób zmagał się z pewnymi moimi zachowaniami, jeszcze zanim otrzymałam diagnozę, i jak radzi sobie teraz, gdy wie, że mam ADHD. Muszę też tutaj dodać, że zrobił ogromny research i wykonał mnóstwo pracy, żeby wspierać mnie w możliwie najskuteczniejszy sposób. Chciałabym, żeby każda osoba neuroróżnorodna miała kogoś, kto tak się o nią troszczy. Miłość pomogła uleczyć rany, które zadawałam sama sobie, tkwiąc przez całe lata w przekonaniu, że jestem chodzącą porażką.
Mamy nadzieję, że jeśli jesteście partnerami, rodzicami czy przyjaciółmi osób z ADHD, nie tylko nauczycie się, jak najlepiej im pomagać, ale też zrozumiecie, że wy także jesteście ważni – wasze emocje, doświadczenia, zmagania. To nie jest książka poświęcona wyłącznie metodom wspierania osób z ADHD. To książka o tym, jak to naprawdę jest kochać kogoś, kto ma ADHD, z całym dobrodziejstwem inwentarza, a także o tym, co zrobić, żeby stworzyć bezpieczny i szczęśliwy dom dla wszystkich w taki lub inny sposób dotkniętych przez ADHD.
Niezależnie od tego, czy skupicie całą swoją uwagę na tej książce i pochłoniecie ją w dwie godziny, czy odłożycie ją na później i przekartkujecie gdzieś w okolicach roku 2034 przy okazji przeprowadzki, liczymy na to, że wyniesiecie coś wartościowego z tej lektury. Przede wszystkim zaś mamy nadzieję, że poczujecie się mniej samotni. I z całego serca chcemy podziękować wam za to, że jesteście teraz z nami.
Rox i Rich
Czyli „Kochanie, widziałeś gdzieś mój portfel?”Fragment napisany przez Rox
W ciągu swojego życia zgubiłam mnóstwo rzeczy. Klasyka gatunku: trzynaście iPhone’ów, osiemnaście portfeli, dwa paszporty. Skutkiem tego ostatniego były nie tylko zrujnowane wakacje, ale także list ostrzegawczy od Jej Królewskiej Mości we własnej osobie. Jak się okazało, paszport to własność Królestwa. Kto by przypuszczał. Sama nie wiem, ile razy stałam przed zatrzaśniętymi drzwiami różnych domów, w których mieszkałam, i dzwoniłam do ślusarza z telefonu naładowanego na dwa procent, zastanawiając się, czy wystarczy mi środków na wydrenowanej niemal do cna karcie kredytowej, żeby zapłacić za wymontowanie zamka. Pewnej nocy nie wystarczyło, więc spałam na progu.
Gdy docierało do mnie, że znowu zgubiłam coś ważnego, moje ciało zalewała potężna fala wstydu i stresu. Żołądek mi wariował, twarz płonęła czerwienią, a po tylnej ścianie gardła ściekały łzy. Za każdym razem beształam się za głupotę i nieostrożność, krzycząc na samą siebie w myślach i licząc, że w jakiś sposób uchroni mnie to przed podobną wpadką w przyszłości. Złudne nadzieje.
A teraz opowiem wam o zgubie, która przyniosła mi najwięcej smutku. Był to list, który napisała do mnie moja umierająca mama. Nie mam pojęcia, kiedy dokładnie go zgubiłam. Pewnie podczas jednej z licznych przeprowadzek – jako dwudziestoparolatka wciąż zmieniałam mieszkania. Trudno mi opisać ból, który wywołała we mnie ta strata. Nienawidziłam siebie do głębi za to, co zrobiłam – za utratę czegoś tak cennego, czegoś, czego nie da się odzyskać. Ostatnie słowa mojej mamy do mnie. Kto mógłby zrobić coś takiego? Tylko wyrodna, zła córka. Dopiero po otrzymaniu diagnozy ADHD mogłam zacząć rozluźniać więzy nienawiści do samej siebie.
Fakt, że straciłam ten list, wciąż wywołuje łzy w moich oczach i sprawia, że odczuwam rozdzierający żal. Ale teraz, zamiast łajać się w myślach, biorę głęboki wdech, akceptuję swój smutek i ofiarowuję samej sobie współczucie.
Chciałabym, żebyście potraktowali tę historię jako krzyk: „Nie mam wcale zamiaru gubić rzeczy!”. Czuję, że muszę to wykrzyczeć, żeby udowodnić wam, jak wiele mnie to emocjonalnie kosztuje, i żebyście zrozumieli, że nie robię tego celowo. Zazwyczaj ludzie przewracali oczami, słuchając moich wyjaśnień, i twierdzili, że jestem niedbała, lekkomyślna i nie okazuję innym szacunku. Dlatego dzielę się z wami swoim najgłębszym bólem, nieśmiało marząc, że moje grzechy zostaną mi w końcu wybaczone. Całkowity brak zrozumienia, osądzająca postawa i bezduszność okazywane mi przez innych zaprowadziły mnie do naprawdę mrocznych miejsc. Nadal mam na skórze blizny, które mi o tym przypominają.
W miarę jak dowiadywałam się coraz więcej na temat ADHD, moja paraliżująca nienawiść do samej siebie słabła, a rozpaczliwe próby usprawiedliwiania własnego zapominalstwa stawały się rzadsze. Mój wewnętrzny monolog powoli się zmieniał. Zamiast traktować ciągłe gubienie rzeczy jako osobistą porażkę, zaczęłam lepiej rozumieć samą siebie. Chwila – pomyślałam. Więc rzeczywiście mówiłam prawdę? Rzeczywiście nie chciałam ciągle wszystkiego gubić? Istnieje coś, co tłumaczy moje zachowanie? Miałam wrażenie, jakbym całe życie się dusiła i nagle znowu mogła oddychać pełną piersią. Byłam w porządku. Nie byłam popsuta. Nie potrzebowałam osądzania i strofowania, tylko terapii i cholernie dużo współczucia. To była dla mnie najważniejsza część procesu diagnozy: zrzucenie z pleców brzmienia wstydu, które przygniatało mnie do ziemi przez wiele lat.
Oczywiście po otrzymaniu diagnozy moje życie nie zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie przeobraziłam się nagle z królowej nienawiści do samej siebie w pełnoprawną członkinię brygady „żyj, śmiej się i kochaj”. Diagnoza nie oznacza, że przestaniecie gubić rzeczy. Jestem trzeźwa. Mam naprawdę wspierającego partnera. Chodzę na wspaniałą terapię… A jednak wciąż regularnie gubię rzeczy. Na przykład w ciągu ostatnich sześciu miesięcy zgubiłam trzy portfele. Pierwszy w kolorze limonki, z pięknym grawerunkiem, prezent od Richa na Boże Narodzenie – zgubiłam go gdzieś na stacji London Bridge. RIP. Rich był miły i wyrozumiały i natychmiast kupił mi drugi, który zgubiłam kilka tygodni później na dworcu King’s Cross. RIP. Rich znowu był miły i wyrozumiały, dzięki czemu stałam się posiadaczką portfela numer trzy, z którym wiąże się pewna historia. Ciekawi? Już opowiadam.
Jechałam pociągiem do Brighton, żeby spotkać się z Richem po pracy, kiedy zaczęło kiełkować we mnie znajome uczucie: czysta panika. Przy bramkach dworca zabrałam się do gorączkowego przeszukiwania kieszeni i torby. Serce waliło mi jak młotem, dostałam wypieków na twarzy i zalała mnie fala emocji – zdałam sobie sprawę, że zgubiłam kolejny portfel. Z oczu ciekły mi łzy i z trudem łapałam oddech. Zadzwoniłam do Richa, który, jak to on, przyjechał wcześniej i czekał na mnie przed dworcem. Trzęsącym się głosem wyjaśniłam mu, co się stało. Rich uspokoił mnie, a potem przyszedł do mnie z nowym biletem (w Wielkiej Brytanii musicie pokazać swój bilet, żeby wyjść z dworca!). Kiedy już znalazłam się po drugiej stronie bramek, tulił mnie przez solidne dziesięć minut, podczas gdy ja wypłakiwałam mu się w ramię, powtarzając w kółko, jaka jestem głupia. Powiedział mi, że nie jestem, i po raz tysięczny zapewnił mnie, że wszystko jest w porządku. Przypadkowi przechodnie prawdopodobnie uznali tę scenkę za dramatyczne rozstanie. Pewnie niewielu z nich wiedziało, że tak właśnie może wyglądać życie osoby z ADHD.
Kiedy już się uspokoiłam, Rich podpowiedział mi, że mój następny portfel powinien należeć do tych tańszych. Zaproponował również, że może przechowywać większość moich dokumentów, dzięki czemu, w razie gdybym znowu zgubiła portfel, będę musiała wyrobić jedynie nową kartę płatniczą. Niech Bóg błogosławi tego człowieka. Nigdy na mnie nie nakrzyczał ani mnie nie pouczał. Pomógł mi poradzić sobie z poczuciem wstydu i podsunął mi kilka strategii, dzięki którym lepiej radzę sobie w życiu. W momencie, w którym piszę te słowa, od czterech miesięcy nie zgubiłam portfela! Zadzwońcie do ADHD-owej Księgi Rekordów Guinnessa!
Jak sobie pomóc
Pewnie znacie to wszystko: „listy kontrolne” przed wyjściem z pokoju, karteczki samoprzylepne na drzwiach przypominające, co musicie zabrać, specjalna kieszeń na klucze… Internet pełen jest praktycznych rad, jak przestać gubić rzeczy. Szczerze mówiąc, żadna z nich nie zadziałała w moim przypadku. Korzystałam z nich może przez jeden dzień, po czym zapominałam, co powinnam zrobić, i nie tylko wciąż gubiłam rzeczy, ale także czułam się beznadziejnie z powodu nieprzestrzegania tych wszystkich wskazówek! Czyli podwójna porcja wstydu. Dziękuję, nie mam apetytu.
Podejdźmy więc do problemu inaczej. Macie ADHD. Będziecie gubić rzeczy. Postarajcie się gubić te mniej ważne. Akceptacja tak często jest kluczem do lepszego samopoczucia. Zaakceptowanie własnego roztargnienia oznacza, że nie walczycie ze sobą ani siebie nie zawstydzacie. A wiecie, co się dzieje, gdy już tego nie robicie? Gubicie mniej rzeczy! Prawdziwa magia.
Poniżej znajdziecie kilka sprawdzonych wskazówek, które naprawdę działają.
PORZUCENIE WSTYDU: Kiedy coś zgubicie, czujecie się okropnie. Zwłaszcza jeśli rzecz, którą straciliście, była dla was naprawdę ważna. Stres i poczucie winy związane z utratą przynoszą wam wystarczająco dużo cierpienia. Nie musicie się karać za swoje zapominalstwo. Nie musicie się nad sobą znęcać. I nikt z waszego otoczenia nie powinien tego robić. Przecież nie chcieliście niczego zgubić. Wiele byście dali, żeby do tego nie doszło, a żal to paskudne uczucie. Zatem… żadnego znęcania się. Nie pozwalajcie na to nie tylko innym, ale też samym sobie. Macie ADHD. Jesteście zapominalscy. I to jest w porządku. Nie jesteście okropnymi osobami.
REGULACJA EMOCJI: Gubienie ważnych rzeczy może być emocjonalnie przytłaczające i skłonić was do myślenia, że nie jesteście w stanie sobie poradzić. Osoby z ADHD często doświadczają objawów podobnych do ataku paniki, gdy znajdą się w trudnej sytuacji (na przykład gdy zgubią klucze i nie mogą się dostać do własnego domu). W chwilach emocjonalnego przeciążenia warto zastosować techniki oddechowe, żeby się uspokoić. Oddychajcie powoli i głęboko, angażując mięśnie brzucha. Licząc do ośmiu, zróbcie wdech. Potem licząc do ośmiu, powoli wydychajcie powietrze. Powtarzajcie tę sekwencję tak długo, jak to konieczne. W końcu poczujecie, jak wasze ciało się uspokaja. Powolne oddychanie sygnalizuje układowi nerwowemu, że jesteśmy bezpieczni, i pomaga mu się wyregulować. Gdy emocje już opadną, będziecie mogli spojrzeć na sytuację chłodnym okiem.
REDUKCJA STRESU: Stres zaostrza objawy ADHD. Odczuwanie stresu czy niepokoju powinno wzmóc waszą czujność. Śpieszycie się na pociąg? Uwaga – w takiej sytuacji możecie o czymś zapomnieć lub coś zgubić. Zwolnijcie, skorzystajcie z ćwiczeń oddechowych opisanych powyżej i wsłuchajcie się w swoje ciało. Zastanówcie się, co konkretnie was martwi, i poświęćcie sobie trochę czasu.
PRZEZORNOŚĆ: Dajcie sąsiadom zapasowy klucz, zaopatrzcie się w dodatkową kartę SIM, noście przy sobie ładowarkę do smartfona, wykupcie ubezpieczenie telefonu, zostawcie w domu dowód osobisty, jeśli nie będziecie go potrzebować danego dnia. I jeśli tylko możecie, zostawcie też w domu kosztowne rzeczy. Postarajcie się tak zorganizować swoją codzienność, żeby gubić tylko te mniej ważne rzeczy.
„Nie ma sprawy, zablokuję twoje karty”Fragment napisany przez Richa
Odkąd jesteśmy razem, czyli w chwili gdy piszę te słowa – od czterech lat, Rox zgubiła dziewięć par słuchawek. Osiem z nich to słuchawki do iPhone’a za trzydzieści funtów, co jeszcze nie jest takie straszne. Ale zgubiła też warte 250 funtów słuchawki z aktywną redukcją szumów, które kupiłem jej pod choinkę. Auć.
Na początku bardzo mnie denerwowało, kiedy Rox coś gubiła, zwłaszcza jeśli był to prezent albo coś, co należało do mnie. „Gdyby jej na mnie zależało, to by chyba bardziej uważała” – mruczałem pod nosem. Autentycznie mnie to wkurzało i choć próbowałem ukryć, co czuję, Rox i tak wiedziała, bo jest prawdziwym Jedi, jeśli chodzi o odczytywanie emocji. Zatem wyobraźcie sobie taką scenkę: Rox właśnie powiedziała mi, że zgubiła drogie słuchawki, które jej kupiłem. Trzęsą się jej dłonie i głos, jest czerwona na twarzy. Widać, że bardzo się wstydzi. Czuję, jak buzuje we mnie złość. Nie mogę uwierzyć, że znowu do tego doszło. Mam wrażenie, że ona robi to celowo. Oboje czujemy się samotni i niezrozumiani. Jeśli chcecie wiedzieć, przerabialiśmy taką sytuację wielokrotnie, zanim Rox otrzymała diagnozę.
Dla mnie dbanie o swój dobytek jest stosunkowo łatwe. Mam dobrą pamięć, jestem zorganizowany. Wiedza o tym, gdzie położyłem jakąś ważną rzecz, jest niejako wyryta w moim mózgu. Gdybym wciąż coś gubił, oznaczałoby to, że robię to specjalnie. Że chcę w ten sposób kogoś zranić albo w ogóle nie szanuję tych przedmiotów. Rox gubiła tyle rzeczy, że musiała się za tym kryć pewnego rodzaju złośliwość. Żadne inne wyjaśnienie nie przychodziło mi do głowy. Myślałem tak, bo właśnie w taki sposób działa mój mózg.
I właśnie w tym sęk. Mój mózg. Zupełnie inny od jej mózgu. Rzutowałem na nią swoje przekonania na temat właściwego sposobu życia, co było strasznie niesprawiedliwe. Nasze mózgi bardzo się różnią. Coś, co dla mnie jest najprostsze na świecie, dla niej jest bardzo trudne. Podsumowując, gdy ktoś się z czymś zmaga, złość i frustracja partnera nie pomogą mu (lub jej) uporać się z sytuacją.
Kiedy moja żona dostała diagnozę, oboje zaczęliśmy rozumieć, dlaczego tak często gubi rzeczy. Rox przestała się wstydzić swojego roztrzepania, ale mnie również bardzo przydała się wiedza o przyczynach jej zachowania. Wreszcie dotarło do mnie, że nie gubi rzeczy, bo jej na mnie nie zależy czy dlatego, że chce mnie zdenerwować. Nagle oboje zaczęliśmy grać do jednej bramki, pracując nad osiągnięciem tego samego celu – zapewnieniem sobie nawzajem wsparcia i poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie, co możemy dla siebie zrobić, żeby być szczęśliwszymi. Sytuacja „ja kontra Rox” przekształciła się w sytuację „ja i Rox kontra objawy ADHD”.
Od tamtego czasu wiele wysiłku włożyłem w to, żeby nie reagować frustracją czy złością, gdy Rox znowu coś zgubi (co jest nieuniknione). Wymagało to praktyki i cierpliwości, ale w końcu mogę z dumą powiedzieć, że obecnie moją naturalną reakcją jest życzliwość i współczucie. W moim umyśle działa teraz nowy, lepszy program. Po pierwsze, pamiętam, jak ważne są serdeczne nastawienie i umiejętność regulacji emocji. Gdy Rox coś zgubi, często jest zestresowana i rozregulowana emocjonalnie. Mówię jej wtedy, że wszystko jest w porządku, przytulam ją i zachęcam do wypróbowania jakichś technik oddechowych. Po drugie, kiedy już widzę, że się uspokoiła, pomagam jej w praktyczny sposób uporać się ze stratą. Może to oznaczać zastrzeżenie kart płatniczych albo zadzwonienie do restauracji z pytaniem, czy rzecz, którą zgubiła, nadal tam jest. Dla mnie to proste zadania, ale Rox często wydają się niewykonalne.
To nie oznacza jednak, że moje emocje zostają zlekceważone. Jeśli zabolało mnie, że Rox zgubiła coś, co jej kupiłem, mówię jej o tym, ale dopiero wtedy, gdy się uspokoi i gdy podejmiemy praktyczne kroki. Może to brzmieć na przykład tak: „Nie będę kłamał, jestem trochę wkurzony, że zgubiłaś portfel, który ci kupiłem, ale wiem, że nie zrobiłaś tego specjalnie i że to przez twoje ADHD”. Zawsze mnie wtedy przeprasza, przytula i stara się poprawić mi humor.
Pracowaliśmy nad tym, żeby nasz związek opierał się na zaufaniu, więc Rox wie, że zawsze może do mnie zadzwonić, gdy coś zgubi. Dzięki temu mogę jej pomóc i nie musi cierpieć w samotności. W naszym domu nikt nikogo nie zawstydza z powodu zgubienia jakiejś rzeczy i naprawdę wierzę, że dzięki przyjęciu tej zasady Rox gubi ich mniej. Gdy piszę te słowa, od czterech miesięcy ma ten sam portfel i jestem z niej naprawdę dumny.
Jak wspierać osoby z ADHD, które wciąż gubią rzeczy
Jak już wspomniałem wcześniej, osoby z ADHD będą gubić rzeczy. I będą czuć się z tego powodu okropnie, możecie mi wierzyć. Zamieszczone poniżej wskazówki nie sprawią, że to się zmieni. Podpowiedzą wam natomiast, jak wspierać takie osoby w pełen współczucia sposób, nie zapominając o własnych potrzebach i emocjach. Zaakceptowanie faktu, że osoba z ADHD będzie gubić rzeczy, i zapewnienie jej wsparcia w każdej tego typu sytuacji sprawia, że dochodzi do nich coraz rzadziej – przekonałem się o tym na własnej skórze.
OPANOWANIE I SERDECZNE NASTAWIENIE: Tak, bardzo możliwe, że odczuwacie irytację, ale postarajcie się uruchomić w sobie pokłady życzliwości. Bliska wam osoba już i tak czuje się wystarczająco paskudnie. Jest teraz niesamowicie zagubiona i zawstydzona i potrzebuje zapewnienia, że wszystko będzie w porządku. Gdy już się uspokoi, możecie podzielić się z nią swoimi emocjami i pozwolić, żeby to ona was pocieszyła i uspokoiła. Próba podjęcia dyskusji z kimś, kogo zalewają trudne emocje, jedynie zrani was oboje.
KOREGULACJA: Uspokojenie waszego partnera lub partnerki to pierwsza rzecz, którą powinniście się zająć. Można to zrobić na wiele różnych sposobów – dodać otuchy podczas rozmowy telefonicznej czy przytulić, gdy druga osoba płacze, że zgubiła kolejny telefon. Sama wasza obecność i spokojne, życzliwe nastawienie pomogą jej wrócić do siebie.
POMOC W SPRAWACH PRAKTYCZNYCH: Jeśli jesteście neurotypowi, wasze praktyczne umiejętności to prawdziwy skarb dla osoby z ADHD. Kiedy ADHD znowu przypuszcza atak na bliską wam osobę, możecie jej pomóc, blokując zgubioną kartę płatniczą, wczytując się w warunki ubezpieczenia albo dzwoniąc do biura rzeczy znalezionych. Tego rodzaju wsparcie to jedna z najlepszych rzeczy, jaką możecie zrobić dla waszego partnera lub partnerki.
WSPÓLNA PRACA NAD ROZWIĄZANIEM PROBLEMU: Porozmawiajcie z partnerem/partnerką o tym, w jakich okolicznościach zazwyczaj gubi rzeczy. Czy widać w tym jakieś prawidłowości? Wymyślcie razem strategie, które pomogą zminimalizować szkody. Czy wasz partner/partnerka musi każdego dnia nosić w portfelu dowód osobisty? Czy jest jakieś miejsce, gdzie możecie schować zapasowy klucz? Do której szuflady włożycie ten ważny list? Wspólna walka z objawami to dużo lepszy pomysł niż walka ze sobą nawzajem. Dzięki takiemu podejściu oboje będziecie się czuć bardziej szczęśliwi i zrozumiani.
Czyli „Będę gotowa za pięć minut!”Fragment napisany przez Rox
Rozdział dostępny w wersji pełnej.
Czyli „Daj mi pięć godzin na błyskawiczny research!”Fragment napisany przez Rox
Rozdział dostępny w wersji pełnej.
Czyli „Kochanie, czy już ode mnie czuć?”Fragment napisany przez Rox
Rozdział dostępny w wersji pełnej.
Czyli „Czy możemy zatrudnić kogoś do sprzątania?”Fragment napisany przez Rox
Rozdział dostępny w wersji pełnej.
Czyli „Och, nie spojrzałam na cenę”Fragment napisany przez Rox
Rozdział dostępny w wersji pełnej.
Czyli „Zajmę się czymkolwiek, byleby nie robić tego, co powinnam”Fragment napisany przez Rox
Rozdział dostępny w wersji pełnej.
Czyli „O Boże, wydawało mi się, że odpowiedziałam na tego maila!”Fragment napisany przez Rox
Rozdział dostępny w wersji pełnej.
Czyli „Przepraszam, czy mógłbyś mi powtórzyć, jak tam dojść? Ale powoli” Fragment napisany przez Rox
Rozdział dostępny w wersji pełnej.
Czyli „Musimy kupić cały sprzęt do wytwarzania przedmiotów z żywicy. TERAZ!”Fragment napisany przez Rox
Rozdział dostępny w wersji pełnej.
Fragment napisany przez Rox
Rozdział dostępny w wersji pełnej.
Fragment napisany przez Rox
Rozdział dostępny w wersji pełnej.
Rozdział dostępny w wersji pełnej.
Rozdział dostępny w wersji pełnej.