Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Charlie od zawsze marzyła, by studiować dziennikarstwo sportowe na uczelni w Phoenix. Gdy dostaje możliwość przeniesienia się z obecnej uczelni w Logan, dziewczyna nie waha się ani przez chwilę. Nie spodziewa się jednak, że przez pomyłkę wyląduje w jednym pokoju z chłopakiem, Leytonem. Sprawę komplikuje fakt, że Charlie i Leyton już się znają, spędzili nawet ze sobą noc w ramach zakładu, który przegrał współlokator. Chłopak upokorzył dziewczynę, a ona go szczerze znienawidziła. Teraz postanawia się na nim odegrać, ale nie wie, że z Leytonem połączy ją nie tylko wspólny pokój. Jak cienka okaże się granica między nienawiścią a miłością? Czy Leyton naprawdę się zmienił, a może to jego kolejna gra? Czy prawda, jaką o Leytonie odkryje Charlie, zaważy na ich relacji?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 324
Copyright Nana Bekher, 2024
Projekt okładki
Agnieszka Zawadka
Zdjęcia na okładce
© GraphicZone/Adobe Stock
© Fotokon/Adobe Stock
Redaktorka prowadząca
Marta Burzyńska
Redakcja
Magdalena Białek
Korekta
Alicja Matyjas
ISBN 978-83-8352-468-9
Warszawa 2024
ROZDZIAŁ 1
Charlie
Zawsze byłam szarą myszką. Nie wyróżniałam się z tłumu, a zamiast chodzić na imprezy, wolałam się uczyć. Przez to nie miałam zbyt wielu przyjaciół, bo kto chciałby przyjaźnić się z kujonką? Zauważali mnie tylko wtedy, gdy czegoś chcieli. Nie potrzebowałam ich fałszywego zainteresowania, dlatego często odmawiałam tym leniwcom, jednak moja asertywność całkowicie przegrywała, gdy na horyzoncie pojawiał się Leyton Perkins. Szkolny przystojniak, na którego widok wszystkie dziewczyny traciły rozumy, a on był taki „zdolny”, że dwa razy powtarzał klasę. Ciekawe, czy w ogóle skończył szkołę?
Pewnego dnia Perkins zaczął do mnie zagadywać, co mnie naprawdę zdziwiło. Czasami odprowadzał mnie do domu ze szkoły, ze dwa razy byliśmy na spacerze i raz w kinie. Zastanawiałam się, czy na pewno z nim wszystko w porządku, zwłaszcza w momencie, gdy zaprosił mnie na imprezę urodzinową swojego kolegi. Jaka ja byłam wtedy szczęśliwa, a z biegiem czasu widzę, że przy okazji cholernie głupia i naiwna. Otóż okazało się, że ten mega przystojniak, Leyton Perkins, był przy okazji mega dupkiem. Przegrał jakiś zakład z kumplami i jako przegrany miał zaliczyć brzydką kujonkę. Padło na mnie…
Pamiętałam, jak wtedy w trakcie imprezy Leyton zaproponował, byśmy się gdzieś przeszli. Zgodziłam się na ten spacer i jakoś tak wyszło, że doszliśmy pod dom Leytona. Chłopak powiedział, że jego mamy nie ma w domu i że wejdziemy tylko na chwilę, żeby się czegoś napić .
Gdy pierwszy raz mnie pocałował, myślałam, że odlecę. Byłam w ramionach samego Leytona Perkinsa, który namiętnie mnie całował i szeptał do ucha, jak bardzo mnie pragnie. Przespałam się z nim z nadzieją, że od teraz będziemy parą. Tamtej nocy oddałam mu wszystko, wyznałam miłość, a on mnie na koniec wyśmiał. Powiedział, żebym się tak nie rozpędzała, bo to był tylko zakład, i chwilę potem do domu wpadli jego beznadziejni kumple. Oni mieli niezły ubaw, a ja chciałam się zapaść pod ziemię. Jak ja go wtedy znienawidziłam.
Oczywiście musiał pochwalić się przed całą szkołą wygranym zakładem. Zrobił ze mnie pośmiewisko przed wszystkimi. Moja miłość do niego i nienawiść prześcigały się ze sobą. Niecierpliwie czekałam końca roku szkolnego, by wyjechać na studia. Niestety nie dostałam się na wymarzone dziennikarstwo w Phoenix, dlatego rozpoczęłam naukę na uniwersytecie w Logan, w stanie Utah. To był początek mojego nowego życia.
Pożegnałam dawną Charlie i przeszłam metamorfozę. Dzięki niej odkryłam nową siebie. Pewniejszą, silniejszą i piękniejszą. W końcu zaakceptowałam swoje odbicie w lustrze.
Miałam długie włosy, które uwielbiały się kręcić, jednak nigdy nie potrafiłam nad nimi zapanować. Koleżanka z grupy pokazała mi, jak można ciekawie je układać w różne fryzury, a nie tylko związywać w kucyk. Chciałam je przefarbować na blond, ale stanowczo mi to odradziła, twierdząc, że jasny brąz jest naprawdę seksowny. Okulary zamieniłam na soczewki, zaczęłam używać tuszu do rzęs, a znoszone dżinsy i powyciągane swetry wymieniłam na bardziej dopasowane i modniejsze ubrania. Bardzo podobała mi się nowa wersja mnie, a moje życie nabrało barw.
Nie zrobiłam tego, by podobać się innym, po prostu potrzebowałam takiej metamorfozy i bardzo dobrze się z nią czułam. Nie mogłam też narzekać na brak zainteresowania ze strony chłopaków, jednak po sytuacji z Leytonem byłam bardziej ostrożna.
Spotykałam się z pewnym Oscarem z mojego roku. Wiedziałam, że jemu bardzo na mnie zależało, ale ja naprawdę nie czułam do niego nic więcej. Nie mogłam mu robić nadziei, że kiedyś się w nim zakocham, dlatego wolałam się z nim rozstać.
Kilka tygodni temu dostałam jeden z najważniejszych telefonów. Zwolniło się miejsce w Szkole Dziennikarstwa i Komunikacji Masowej im. Waltera Cronkite’a w Phoenix na kierunku dziennikarstwo i komunikacja masowa i to miejsce zaproponowano właśnie mnie. Bardzo zależało mi na tej szkole, dlatego nawet się nie zastanawiałam nad przeniesieniem. Była już połowa drugiego semestru, ale dla mnie nie było żadnych przeszkód. Miałam świetne wyniki w nauce, materiał opanowany, żadnych zaległości. Zdawałam sobie sprawę z tego, że to była moja jedyna szansa i nie mogłam jej zmarnować.
Jedyny problem był z wolnym pokojem na terenie kampusu. Uprzedzono mnie, że były tylko dwa wolne miejsca w pokojach dwuosobowych, i doradzono, żebym jak najszybciej wypełniła formularz o przydział. Trudno, najwyżej, jeśli się okaże, że nie dogadam się z moją współlokatorką, w wakacje poszukam innego pokoju.
Na razie liczyło się dla mnie tylko to, że już za chwilę miałam wylądować na lotnisku w Phoenix. Pomyślałam, że zostawię rzeczy w akademiku i pojadę odwiedzić tatę.
Moi rodzice rozwiedli się dziesięć lat temu. Nigdy nie miałam zbyt dużego kontaktu z mamą, dlatego wybrałam zamieszkanie z tatą. Moja mama była aktorką, często przebywała poza domem i tak naprawdę w ogóle się mną nie interesowała. Została w San Diego, a my przeprowadziliśmy się do Buckeye, położonego czterdzieści mil od Phoenix. Widywałyśmy się tak naprawdę tylko w wakacje albo w czasie przerwy wiosennej, a tak to kontaktowałyśmy się telefonicznie, choć też rzadko.
Miałam cały weekend wolny, dlatego wiedziałam, że spokojnie zdążę odwiedzić tatę, a potem rozpakuję się w nowym miejscu.
Taksówką dotarłam na teren kampusu. Czułam się, jakbym wygrała główną nagrodę na loterii. Cieszyłam się jak małe dziecko, że tu jestem. Zawsze chciałam tu studiować, to było moje marzenie i w końcu zaczęło się spełniać. Obiecałam sobie, że za nic w świecie nie zmarnuję tej szansy. To było najlepsze, co mnie w ostatnim czasie spotkało. Tak naprawdę w Logan nikogo nie zostawiłam. Nie związałam się z tamtym miejscem, nie miałam nikogo na tyle bliskiego, by za kimś tęsknić. Koleżanki można mieć wszędzie, a przyjaciółki, takiej szczerej od serca, nigdy nie miałam. Tu był mój nowy początek.
Pociągnęłam za sobą walizkę i szłam chodnikiem do budynku, rozglądając się dookoła z zachwytem. Już mi się tu podobało. Dużo ludzi, zieleni, parki, studencki klimat.
Po dopełnieniu formalności odebrałam klucz do pokoju. Nie dopytałam tylko o imię mojej współlokatorki, ale tego dowiem się już na miejscu. Dzięki pomocy napotkanego studenta dotarłam w końcu do akademika. Okazało się, że chłopak też w nim mieszkał, i po drodze opowiedział mi co nieco.
Budynek był naprawdę spory i bogato wyposażony. Były tu biblioteka, sala telewizyjna, przestronny salon dla wszystkich studentów, siłownia, sala fitness i pokój wyciszenia, gdzie można było udać się na medytację lub jogę. Czułam, że pokocham to miejsce.
Weszłam na swoje piętro, a gdy stałam pod drzwiami mojego pokoju, serce szybciej mi zabiło. Nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi.
Och…
Na moment mnie zamurowało. Pierwsze, co zobaczyłam, to półnaga dziewczyna siedząca okrakiem na, jak się domyślałam, mojej współlokatorce. Gdy wyciągnęłam słuchawki z uszu, choć chyba nie powinnam była tego robić, usłyszałam jej jęki, bo właśnie dochodziła.
– Byłeś zajebisty – westchnęła i opadła na moment na swojego kochanka.
Byłeś?
Czułam się jak kompletna idiotka. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Najchętniej zapadłabym się pod ziemię. W chwili, gdy chciałam wyjść, bo byłam już totalnie zażenowana, dziewczyna rzuciła:
– Zostań, ja i tak się zbieram.
Po czym zupełnie nieskrępowana wstała, sięgnęła po ubrania i spokojnie je założyła.
– Widzimy się na imprezie, Leyton – dodała i z cwanym uśmiechem przeszła obok mnie.
Leyton…
Moje serce pominęło kolejne uderzenie, a przez całe ciało przetoczył się nieprzyjemny, chłodny dreszcz. Okej, może i znałam takiego jednego Leytona, ale przecież to wcale nie musiał być on. Nie! To na pewno nie był on. Kiedy chłopak lekko się podniósł i podparł na łokciach, a ja zobaczyłam jego twarz, myślałam, że zemdleję. Tym razem to serce mało nie wyskoczyło mi z piersi.
Leyton Perkins… Mój największy koszmar i przy okazji największe pragnienie.
– Co ty tu robisz? – warknęłam.
– Mieszkam – odpowiedział zupełnie na luzie, po czym doprowadził się do porządku, a ja starałam się na to nie patrzeć.
– Nie mów, że się uczysz – prychnęłam.
– Oczywiście, i nawet mamy sporo wspólnego, bo studiuję dziennikarstwo sportowe – odpowiedział z dumą.
– Ja pierdolę – mruknęłam pod nosem. – Ale czegoś tu nie rozumiem. Przecież ja jestem dziewczyną, a ty chłopakiem! Jak mogli wrzucić nas do jednego pokoju?! – Denerwowałam się coraz bardziej.
– Po pierwsze, jeśli chciałaś akademik z samymi laskami, to trzeba było przenieść się z początkiem semestru. – Uśmiechnął się cynicznie. – A po drugie, trochę im pomogłem.
– Co takiego?
– Zdradzę ci mój sekret, bo to naprawdę ciekawa historia. – Cieszył się jak głupi.
– Na pewno – rzuciłam z przekąsem.
– Jakiś czas temu przyjęli nową stażystkę – zaczął tę swoją opowieść. – Trochę zakręcona, ale za to w łóżku zdecydowanie nadrabia…
– Nie mam zamiaru słuchać, z kim się pieprzysz – przerwałam mu gwałtownie.
– Spokojnie, mała.
– Co z tą stażystką? – ponagliłam go.
– A więc pewnego dnia powiedziała mi, że będę miał współlokatora. Zapytałem kogo i mi odpowiedziała, że jakiegoś Charliego Tooheya. Skojarzyłem nazwisko, bo jest dość nietypowe, i w zamian za… – urwał i spojrzał na mnie wymownie – …za małą przysługę dowiedziałem się, skąd ten Charlie się przenosi, ile ma lat i jak ma na imię jego ojciec. – Uśmiechnął się szeroko. – Wtedy dotarło do mnie, że mój współlokator ma cycki i cipkę.
– Jesteś nienormalny – skrzywiłam się.
– Chyba w pośpiechu wypełniałaś formularz, bo wpisałaś imię Charlie.
– Nieprawda – upierałam się.
– Na sto procent wpisałaś imię Charlie, a nie Charlene. Zerknąłem na twój profil w mediach, no i tym razem to ty mnie zaskoczyłaś, i to bardzo pozytywnie – dodał, lustrując mnie wzrokiem.
– Nie wierzę… – Pokręciłam głową.
– Dlatego postanowiłem nie wyprowadzać stażystki z błędu i tak oto stałaś się Charlesem.
– Ty jesteś jakiś nienormalny! To, co zrobiliście… – Potrząsnęłam głową. – Dziekan się o wszystkim dowie – zagroziłam mu.
Leyton błyskawicznie zmniejszył dystans między nami. Zrobiło mi się duszno, brakowało powietrza i traciłam pewność siebie, gdy był tak blisko. Choć był skończonym dupkiem, niestety nadal mi się podobał i mnie pociągał. Jednocześnie miałam ochotę wpić się w jego pełne, kuszące usta i mocno kopnąć go w krocze.
– Najpierw musiałabyś to udowodnić, a ja wszystkiemu zaprzeczę. Pamiętaj, że formularz można sprawdzić, a to zadziała na twoją niekorzyść. Poza tym dziekan wyjątkowo mnie lubi, a szczególnie kasę mojego ojca, który ostatnio zasponsorował odnowę budynku na tyłach uczelni – powiedział z wyższością.
Bogaty dupek!
– I tak idę do dziekana, by przeniósł mnie od innego pokoju! – syknęłam wściekle.
– W weekend nic nie załatwisz, dziekan nie siedzi tu i nie czeka na ciebie.
Nic już się nie odezwałam. Miałam ochotę udusić go gołymi rękami, rozszarpać na kawałki, poskładać na nowo, by kolejny raz go rozszarpać. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy, bo nie miałam zamiaru tu zostać.
– Wynoszę się stąd! Nie spędzę z tobą ani minuty dłużej! – rzuciłam nerwowo.
– A dokąd się wybierasz?
– Do ojca, nie będę z tobą mieszkać!
– Spoko – odparł obojętnie. – Powiedz tylko mojej mamie, że jednak będę jutro na obiedzie – dodał, co mnie kompletnie zdziwiło.
– Twojej mamie? Nie znam twojej mamy. – Wzruszyłam ramionami. – A poza tym, co twoja mama ma wspólnego z moim ojcem?
– Rusz głową, mała – rzucił tajemniczo.
– No co takiego?
– Ty serio nic nie wiesz? – Patrzył na mnie niepewnie.
– Czego niby nie wiem? – Ta rozmowa już mnie mocno irytowała.
– Moja mama i twój ojciec są razem – odpowiedział, a ja poczułam, jakbym dostała obuchem w głowę.
Musiałam usiąść, bo nogi się pode mną ugięły. Nie, to nie mogło być prawdą. Tata wiedział, co zrobił mi Leyton, jak upokorzył mnie przed szkołą. Co prawda nie wiedział, że z nim spałam, ale przecież to powinno wystarczyć, by trzymać się jak najdalej od niego i jego rodziny.
– Kłamiesz! Kłamiesz, bo chcesz mnie wkurzyć – niemalże jęknęłam, starając się wyprzeć z głowy tę myśl.
– Przecież cały czas mówię ci samą prawdę.
– To na pewno nic poważnego – rzuciłam, choć w środku cała się trzęsłam.
– Laska, oni się zaręczyli i planują w czerwcu ślub – powiedział to tak, jakby to było oczywiste.
– Chyba sobie kpisz! – Kręciłam przecząco głową, dając mu do zrozumienia, że nie zgadzam się z tym. – Tata by mi od razu powiedział. Wie, że cię nienawidzę.
– Też bym ci nie powiedział, bo histeryzujesz.
– Zapomniałeś, co mi zrobiłeś, dupku? – warknęłam.
– Dlatego chcę to naprawić. – Spojrzał na mnie łagodnie.
– Nie uda ci się to.
Wzięłam torebkę i ruszyłam w kierunku drzwi, bo chciałam stamtąd wyjść, jednak Leyton złapał mnie za rękę. Skarciłam się za to w myślach, bo gdy tylko poczułam jego dotyk na skórze, przeszedł mnie przyjemny prąd. Przypomniałam sobie, z jaką czułością się ze mną kochał, jaki był dla mnie delikatny, a jednocześnie namiętny. Na chwilę cała nienawiść do niego gdzieś zniknęła i znów chciałam się znaleźć w jego ramionach. To znak, że powinnam jak najszybciej stąd wyjść.
– Będę próbował – szepnął, przyciągając mnie do siebie. – Nigdy się nie poddaję bez walki.
Jak ta idiotka śledziłam ruchy jego seksownych warg, a moje gardło opuścił cichy, tęskny jęk. Leyton był tak cholernie pociągający, że już przegrywałam walkę ze sobą. Wbił we mnie pełne pożądania i tajemniczości błękitne spojrzenie. Drugą ręką zaczesał do tyłu dłuższe blond włosy, odsłaniając swoją piękną twarz. Dlaczego on mi to robił? Mało mnie upokorzył?
– A teraz, kiedy niedługo będziesz moją siostrą, kręcisz mnie jeszcze bardziej. Lubię to, co zakazane – wychrypiał, zbliżając swoje usta do moich.
Dzielił nas dosłownie centymetr, praktycznie go czułam. Wystarczył mój jeden delikatny ruch w jego stronę i wiedziałam, że wtedy nasze usta złączyłyby się w namiętnym pocałunku.
– Wkrótce będziesz moja, Charlie – dodał pewnie.
– Nie masz u mnie szans, Leyton – skłamałam, ale nie mogłam sobie tego zrobić. On znów się mną zabawi i zostawi ze złamanym sercem.
Po tych słowach wyszarpałam mu się i wyszłam z pokoju. Musiałam złapać świeżego powietrza, ochłonąć i pomyśleć, co dalej. Jak ja miałam tam wrócić na noc? To wszystko nie mieściło mi się w głowie. W szkole średniej ucieszyłabym się, gdybym mogła spędzić więcej czasu z Leytonem, a teraz…
Choć to wydarzyło się dwa lata temu, wciąż mnie to bolało. Chciałam mu wykrzyczeć, jak bardzo mnie zranił, a on by mnie przeprosił, przytulił i powiedział, że bardzo tego żałuje. To wszystko nie miało sensu. Chyba nie wyleczyłam się z niego, a jeśli to, co powiedział o naszych rodzicach, było prawdą, sytuacja była jeszcze bardziej skomplikowana.
ROZDZIAŁ 2
Charlie
Postanowiłam to wyjaśnić, dlatego od razu poszłam na stację metra, by pojechać do taty. Nie miałam prawa jazdy. Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do samochodów na tyle, by zrobić prawko. Do tej pory radziłam sobie bez niego, a nawet bym powiedziała, że własny samochód byłby raczej dla mnie utrapieniem. Była sobota, więc teoretycznie tata powinien być w domu, ale wolałam zadzwonić do niego z drogi i go uprzedzić. Niestety nie odbierał, jednak wiedziałam, że gdybym go nie zastała, pewnie będzie w klinice. Mój tata był fizjoterapeutą i pracował w prywatnej klinice. Zdarzało mu się, że przyjmował pacjentów w domu, w gabinecie, ale starał się tego unikać. Mówił, że dom to miejsce dla rodziny, a nie dla pracy. Czasami zastanawiałam się, czy w jego życiu była jakaś kobieta, czy nadal był sam.
Parę minut po pierwszej byłam już w Buckeye. Od stacji do domu taty miałam jakieś dwadzieścia minut drogi, ale przed rozmową wolałam się przejść. Pogoda była ładna, słoneczna i czułam, że przyda mi się spacer, dzięki któremu uspokoję myśli. U taty ostatnio byłam na święta Bożego Narodzenia, potem na przerwę wiosenną zaprosiła mnie mama. Tyle że akurat wtedy pracowała, kręciła zdjęcia do nowego filmu i byli w Miami, tak więc załapałam się na wycieczkę. Szkoda tylko, że z mamą spędziłam bardzo mało czasu, bo miałyśmy dla siebie zaledwie jeden cały dzień, który wykorzystałyśmy na zakupy, spacer i kino. W końcu dotarłam pod dom taty i już miałam nacisnąć dzwonek, gdy nagle drzwi się otworzyły i stanęła w nich jakaś kobieta, a za nią mój tata.
– Dzień dobry – odezwałam się.
– Dzień dobry – odpowiedziała zaskoczona – i do widzenia – dodała, niemalże uciekając.
Widząc tę kobietę, od razu przypomniałam sobie słowa Leytona. Niestety nie za dobrze kojarzyłam rodziców chłopaka. Jego tatę widziałam chyba tylko raz, ale nie miałam pojęcia, jak wygląda jego mama.
– Charlie, córeczko, jak się cieszę, że cię widzę! – Tata nie potrafił ukryć zmieszania tą sytuacją.
– Przeszkodziłam wam? – zapytałam wprost.
– No coś ty! – zaprzeczył. – Wejdź do środka – odparł, otwierając szerzej drzwi. – Nie mówiłaś, że przyjeżdżasz.
– Dzwoniłam, ale byłeś zajęty. – Puściłam do niego oko.
– To nie tak, jak myślisz – zaczął się bronić.
– A kto to był? – zainteresowałam się.
– To była… – urwał. – To była moja pacjentka.
Czyżby?
– Podobno nie przyjmujesz pacjentów w domu – przypomniałam mu.
– W tygodniu, w weekendy zdarza mi się kogoś przyjąć poza kliniką.
– Ach, rozumiem.
– Czego się napijesz? – zapytał, gdy poszliśmy do kuchni.
– Może być coś zimnego – odpowiedziałam i usiadłam na wysokim stołku.
Rozglądając się dookoła, zauważyłam, że zaszło tu kilka zmian. Zrobiło się jaśniej, bardziej kolorowo, a na zmywarce stały dwa komplety naczyń po obiedzie. Wskazywało to na to, że tata nie jadł sam.
– Masz przerwę w nauce, kochanie?
– Właściwie to przeprowadziłam się do Phoenix – odpowiedziałam, a tata uniósł z zaskoczenia brwi.
– Przeprowadziłaś? A co ze szkołą?
– Zwolniło się miejsce na dziennikarstwie i udało mi się przenieść tutaj.
– Nic nie mówiłaś – zwrócił uwagę, podając mi kubek z herbatą.
– Chciałam zrobić ci niespodziankę.
– Udało ci się. – Zaśmiał się niepewnie. – Mama wie?
– Jeszcze nie, ale i tak jej to zbytnio nie interesuje. – Skrzywiłam się.
– Cóż mogę ci powiedzieć, znasz mamę.
– Tato – podniosłam na niego wzrok – zapytam wprost: czy spotykasz się z kimś?
Na moment moje serce zapomniało o kolejnym uderzeniu, bo gdzieś miałam malutką iskierkę nadziei, że Leyton ze mną pogrywał, i to wszystko o moim tacie oraz jego mamie to był żart.
– Charlie, nie wiem, jak ci to powiedzieć… – Usłyszałam, jak głos mu zadrżał.
Jezu! A jednak to była prawda. Nasi rodzice spotykali się ze sobą i nie powinnam się łudzić, że to ze ślubem również było prawdą. Miałam totalnie przechlapane. Marzyłam, by studiować na uczelni w Phoenix, ale teraz czułam, że popełniłam błąd.
– Czy ta kobieta…
– Przepraszam… – Westchnął głęboko. – Zachowałem się dziecinnie. Tak, to była ona. Blaire Perkins – dodał po chwili i niecierpliwie czekał na moją reakcję.
– Perkins – powtórzyłam cicho.
– Mama Leytona.
– Domyśliłam się – szepnęłam i na chwilę oboje zamilkliśmy. – Dlaczego nic mi wcześniej nie powiedziałeś?
– Nie chciałem przez telefon i… Przyznaję, bałem się twojej reakcji.
– Dlatego postawiłeś mnie przed faktem.
– Blaire nalegała, żebym ci powiedział, ale ja się bałem, że wtedy już nawet nie przyjedziesz mnie odwiedzić – posmutniał.
– Nie ukrywam, że tak mogłoby być. – Zamyśliłam się.
– Dlatego się bałem, że cię stracę.
– Tato, Blaire na pewno jest świetna, ale to nie zmienia faktu, że jest mamą Leytona, a ja naprawdę wolałabym nie mieć z nim nic wspólnego, a tu okazuje się, że ty i ona… – Urwałam, potrząsając głową.
– Bardzo mi zależy, żebyście się dogadały.
– Z Leytonem na pewno się nie dogadam.
– Wiesz, rozmawiałem z nim ostatnio o tobie – wyznał, a ja zamarłam. Jeśli ten dureń powiedział mojemu tacie, że spaliśmy ze sobą, to chyba zapadnę się pod ziemię. – Leyton bardzo żałuje tego, co ci zrobił, i obiecał, że postara się odzyskać twoje zaufanie.
– Tato, wybacz, ale to niemożliwe. – Pokręciłam głową. – Nie poczuję do niego nic innego prócz nienawiści.
– Przykro mi. – Spojrzał na mnie z przygnębieniem.
– Lubisz Blaire? – zapytałam, a tata się zaczerwienił.
– Bardzo, skarbie. – Uśmiechnął się lekko. – Nie ukrywam, że brakowało mi zainteresowania ze strony kobiet.
– No coś ty – zaśmiałam się. – A zapomniałeś o pani Stone?
– Charlie, błagam, nie wracaj do tego. – Śmiał się razem ze mną.
Pani Stone była pacjentką taty i totalnie się w nim zakochała. Co chwilę coś jej dolegało i celowo aranżowała różne sytuacje, by się z nim spotkać. Z czasem zrobiła się nachalna i tata dyskretnie przekazał ją zaprzyjaźnionemu fizjoterapeucie.
– Wiesz, mamy z Blaire dużo wspólnego, ale ona przede wszystkim mnie dostrzega, chce spędzać ze mną czas, poznawać mnie – opowiadał.
– Nie tak jak mama.
– Z mamą przez jakiś czas było dobrze. Nawet przez długi czas, jednak potem chyba przestałem dla niej istnieć. Dla niej po prostu byłem tylko twoim ojcem, a przy Blaire… Przy niej czuję się jak prawdziwy mężczyzna.
– Cieszę się, że jesteś szczęśliwy. Nie będę stawać wam na drodze i postaram się nie udusić Leytona.
Tata uśmiechnął się, po czym wstał i podszedł do mnie. Objął mnie czule i pocałował we włosy.
– Kocham cię, córciu.
– Ja ciebie też.
– Słuchaj, mam propozycję. Może zjesz, a potem spędzimy razem popołudnie i przy okazji wpadniemy do cioci? Stęskniła się za tobą.
– Chętnie – przytaknęłam zamyślona.
Spędziłam miłe popołudnie z tatą. Byliśmy na spacerze w naszym ulubionym parku, poszliśmy na lody do naszej kawiarni, wstąpiliśmy też do kwiaciarni cioci Jane, a na koniec koło siódmej tata odwiózł mnie do Phoenix. W drodze jeszcze rozmawialiśmy.
Dowiedziałam się, że Blaire jest neurologiem i pracuje w prywatnej klinice. Tata nie wspomniał nic o ślubie, za to zaprosił mnie jutro na obiad, na którym miałam właśnie poznać Blaire. Właściwie ja też nie powiedziałam mu o tym, że mieszkam z Leytonem. Nie chciałam, by się martwił, a byłam pewna, że to chwilowa sytuacja. Pożegnałam się z tatą i weszłam na teren kampusu, zmierzałam prosto do mojego akademika. Gdy dotarłam do pokoju, okazało się, że na szczęście Leytona nie było. No tak, pewnie poszedł na imprezę. I bardzo dobrze. Przygotowałam się do snu, a gdy tylko moja głowa dotknęła poduszki, niemalże od razu zasnęłam.
CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI