Cat Power. Uzdrawiająca moc kotów - Ulrica Norberg, Carina Nunstedt - ebook

Cat Power. Uzdrawiająca moc kotów ebook

Ulrica Norberg, Carina Nunstedt

3,9

Opis

Kot jest lekarstwem na wszystko!

 

Tajemnica uzdrawiającej mocy kotów wreszcie wyjaśniona. Te niezwykłe zwierzęta potrafią wpływać leczniczo zarówno na ciało, jak i na duszę.W świecie ciągłych zmian reprezentują ich przeciwieństwo: spokojny, wyraźny rytm życia. Już sama ich obecność w domu zmniejsza stres, lęki i samotność. Koty potrafią być niezłomnym wsparciem w cięższych okresach choroby i żałoby, a przy tym dają radość na co dzień.

Dwie szwedzkie pisarki i miłośniczki kotów nie tylko dzielą się swoimi doświadczeniami, ale także docierają do naukowców – badaczy kocich cech. Od nich dowiadują się między innymi, dlaczego mruczenie kota jest tak przyjemne i czy naprawdę koty chodzą wyłącznie własnymi ścieżkami.

Koty pokazują drogę do mądrzejszego i bardziej zrównoważonego życia, pełnego pozytywnych wibracji. To jest CAT POWER!

 

Dzięki Cat Power! lepiejzrozumiesz swojego kota, a jeśli jeszcze go nie masz, to zrozumiesz, dlaczego powinieneś.

 

CAT POWER! to naprawdę dobra i dobrze napisana książka. Naukowe fakty, przystępny język i cudowny osobisty wydźwięk. Ten tekst przyciąga uwagę i łatwo go polubić. – SVT Babel

Kolejne słowa nieustannie wzmagają nasz optymizm i nadzieję na przyszłość, choć autorki wcale nie unikają trudnych tematów. Książka, która przyniesie Ci radość i którą pokochasz. – BTJ Sverige

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 215

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (23 oceny)
8
9
2
3
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Severamusa2

Dobrze spędzony czas

Bardzo przyjemna
00
mksiazek

Nie polecam

Zmęczyła mnie ta książka. Typowy "amerykański" poradnik: powtórz 500 razu tą samą gadkę o granicach, ważności, wellbeingu, dorzuć medytację i feng-shui i wymieszaj bez ładu i składu. W dodatku krrauje nieuzasadnione oczekiwania wobec kotów.
00
SylweczkaZ

Dobrze spędzony czas

Ciekawe historie i informacje o kotach
00
Voncohn

Z braku laku…

Z cudzymi kotami mam jak z cudzymi dziećmi - dopuszczam ich istnienie ale nie interesują mnie wcale. Z kotami opisanymi w książce powyżej mam podobnie - super, wasze kotki są super. Ale, parafrazując Zbigniewa Zamachowskiego, mówiącego o dzieciach - koty dzielą się na genialne i cudze.
01

Popularność




Wszyst­kim wy­lu­zo­wa­nym ko­tom

.

PRZED­SŁO­WIE

Kot jako mistrz

Nie trzeba długo szu­kać, by na­tra­fić na po­ru­sza­jące opo­wie­ści o ko­tach i o tym, ja­kie mają dla nas zna­cze­nie. Lu­dzie od dawna po­strze­gali kota jako mi­strza god­nego na­śla­do­wa­nia. W sta­ro­żyt­nym Egip­cie trak­to­wano go jak zwie­rzę o ce­chach bo­skich. Egip­cja­nie i Cel­to­wie ko­rzy­stali z to­wa­rzy­stwa ko­tów przy po­grze­bach – miały po­móc du­szy przejść da­lej, a także ła­go­dzić żal po utra­cie bli­skich.

W sta­rych nor­dyc­kich wie­rze­niach z epoki że­laza koty miały zna­czący sta­tus. Były za­bie­rane przez wi­kin­gów na statki, by zwal­czać gry­zo­nie. Długo też słu­żyły jako in­spi­ru­jące i me­dy­ta­cyjne to­wa­rzy­stwo dla ar­ty­stów, pi­sa­rzy i po­li­ty­ków.

Kot to cie­kaw­skie zwie­rzę o wy­ostrzo­nych zmy­słach. In­stynk­tow­nie ko­mu­ni­kuje swoje po­trzeby i za­zna­cza gra­nice. W świe­cie nie­ustan­nych im­pul­sów i cią­głych zmian kot re­pre­zen­tuje ich prze­ci­wień­stwo. Po­dąża wy­raź­nym ryt­mem, idzie za gło­sem swo­jego serca. To coś, co dla nas, lu­dzi, jest te­raz waż­niej­sze niż kie­dy­kol­wiek wcze­śniej.

Jak wy­ka­zują ba­da­nia na­ukowe, z któ­rymi się za­po­zna­ły­śmy, już sama obec­ność kota ob­niża po­ziom stresu i lęku. Z ko­lei mru­cze­nie – ko­lejna z wy­jąt­ko­wych umie­jęt­no­ści ko­tów – może przy­czy­nić się do ob­ni­że­nia ci­śnie­nia krwi oraz zmniej­sze­nia ry­zyka cho­rób serca i na­czyń krwio­no­śnych za­równo u kota, jak i u czło­wieka.

W ostat­nim cza­sie koty są co­raz czę­ściej przed­mio­tem do­cie­kań na­uko­wych i przed po­wsta­niem tej książki mia­ły­śmy za­szczyt spo­tkać się z wy­bit­nymi ba­da­czami tych zwie­rząt po­cho­dzą­cymi z ca­łego świata.

W książce pre­zen­tu­jemy po­ru­sza­jące hi­sto­rie zna­nych i nie­zna­nych mi­ło­śni­ków ko­tów, a także dzie­limy się wła­snymi do­świad­cze­niami. Łą­czy nas – dwie żar­liwe, za­in­te­re­so­wane zdro­wiem dzien­ni­karki i pi­sarki – mi­łość do ko­tów oraz fa­scy­na­cja wpły­wem, jaki mają na lu­dzi. Spo­tkasz tu na­szych człon­ków ro­dziny: birmę Bo­rego i ben­gala Cleę (Ulriki) oraz sy­be­ryj­skie bliź­nięta Mię i Ma­gnuma (Ca­riny). Obie długo to­wa­rzy­szy­ły­śmy ciężko cho­rym bli­skim oso­bom i mo­żemy za­świad­czyć, że koty przy­no­szą ulgę i le­czą. Fa­scy­nuje nas ich umie­jęt­ność za­cho­wa­nia rów­no­wagi po­mię­dzy dur a moll ży­cia.

Nie­któ­rzy mó­wią na nas crazy cat la­dies – zwa­rio­wane ko­ciary, po­nie­waż chęt­nie roz­ma­wiamy i o na­szych ko­tach, i z nimi. My jed­nak po­strze­gamy sie­bie ra­czej jako cle­ver cat la­dies – mą­dre ko­ciary. Wiemy, że po­zna­jąc i na­śla­du­jąc te zwie­rzęta z ich siłą, lecz­ni­czymi zdol­no­ściami i ko­cim du­chem, mo­żemy się na­uczyć, jak chro­nić swoją in­te­gral­ność, roz­ko­szo­wać się chwilą, roz­my­ślać, oczysz­czać, ro­bić miej­sce dla za­bawy i ra­do­ści oraz zna­leźć bar­dziej har­mo­nijny rytm ży­cia.

Ko­cie ścieżki wska­zują drogę do mą­drzej­szego i bar­dziej har­mo­nij­nego ży­cia z gwa­ran­cją do­brych wi­bra­cji. Na­zy­wamy to ko­cią siłą ży­cia – cat po­wer.

Ulrica i Ca­rina

• Na świe­cie w 2018 roku żyło po­nad 370 mi­lio­nów ko­tów do­mo­wych i we­dług sza­cun­ków – co naj­mniej rów­nie dużo dzi­kich. Dla po­rów­na­nia liczba psów to mniej wię­cej 470 mi­lio­nów (źró­dło: worl­da­tlas.com, po­li­czono je­dy­nie zwie­rzęta do­mowe, bez dzi­kich psów). Jed­nak w więk­szo­ści kra­jów za­chod­nich to kot jest naj­po­pu­lar­niej­szym zwie­rzę­ciem do­mo­wym.

• W Szwe­cji jest około 1,5 mi­liona ko­tów do­mo­wych w po­rów­na­niu z 934 ty­sią­cami psów (we­dług ba­da­nia prze­pro­wa­dzo­nego w kwiet­niu 2021 roku przez No­vus, a zle­co­nego przez ubez­pie­czal­nię zwie­rząt Agria i Szwedzki Klub Ho­dow­ców) – 19 pro­cent szwedz­kich go­spo­darstw do­mo­wych po­siada kota.

• Stany Zjed­no­czone kró­lują na li­ście kra­jów z naj­więk­szą liczbą ko­tów do­mo­wych na świe­cie, tuż przed Chi­nami i Ro­sją. W co trze­cim ame­ry­kań­skim domu jest co naj­mniej je­den kot (w wielu są dwa), w su­mie jest ich tam pra­wie 100 mi­lio­nów (we­dług Sta­ti­sta). To trzy­krot­nie wię­cej niż 40 lat temu.

• W Unii Eu­ro­pej­skiej Niemcy przo­dują w ko­ciej li­dze z po­pu­la­cją 14,5 mi­liona ko­tów, co ozna­cza, że w pra­wie co czwar­tym go­spo­dar­stwie mieszka kot. We Fran­cji jest po­nad 13,5 mi­liona tych zwie­rząt, we Wło­szech 7,5 mi­liona, a w Wiel­kiej Bry­ta­nii co naj­mniej tyle samo. A mó­wimy tu tylko o ko­tach do­mo­wych.

• W Tur­cji w 2020 roku żyło po­nad 4,1 mi­liona ko­tów. Naj­więk­sze mia­sto kraju, Stam­buł, znane jest też jako „Mia­sto ko­tów” lub „Cat­stan­bul” – są tam setki ty­sięcy tych zwie­rząt. Miesz­kańcy ko­chają swoje ko­ciaki i wy­sta­wiają na uli­cach mi­ski z karmą i wodą.

• W Hisz­pa­nii, Por­tu­ga­lii, Ir­lan­dii, RPA i w wielu czę­ściach Azji to pies jest częst­szym zwie­rzę­ciem do­mo­wym niż kot, na przy­kład In­die są ty­po­wym psim kra­jem.

CA­RINA

Gdy ko­cie drzwi otwo­rzyły się po­now­nie

Przez pra­wie dwa­dzie­ścia lat nie było w moim ży­ciu kota i bar­dzo mi tego bra­ko­wało. Zwią­za­łam się z męż­czy­zną, który był na nie uczu­lony. Nie mo­głam nic na to po­ra­dzić. Mu­sia­łam za­mknąć drzwi do pew­nej czę­ści mo­jego serca, do kom­naty, którą za­wsze wy­peł­niało da­jące cu­downe po­czu­cie bez­pie­czeń­stwa mru­cze­nie.

Gdy do­ra­sta­łam, naj­pierw mie­li­śmy Maję. Białą jak Maja Śmie­tanka, kotka z po­pu­lar­nej w Szwe­cji se­rii ksią­żek dla dzieci o Fi­lonku Bez­ogonku, au­tor­stwa Gösty Knuts­sona. Kiedy ucie­kła i wpa­dła pod koła sa­mo­chodu, przez całe lato śniły mi się kosz­mary.

Po­tem mama przy­nio­sła kotkę Mis­sen, brą­zowo-bia­łego da­chowca, która była uoso­bie­niem spo­koju. Pod­czas kłótni, do któ­rych do­cho­dziło naj­czę­ściej, gdy by­łam na­sto­latką, Mis­sen dzia­łała jak śro­dek uspo­ka­ja­jący. Mąż mamy Mo­gens i ja kłó­ci­li­śmy się o wszystko. Naj­bar­dziej mnie zło­ściło, że – moim zda­niem – był nie­do­bry dla mamy. Nie słu­chał tego, co mó­wiła. Nie zaj­mo­wał się nią wy­star­cza­jąco w okre­sach, gdy była chora. Fakt, że nie zno­sił ko­tów, nie po­pra­wiał sy­tu­acji, ale Mis­sen się tym nie przej­mo­wała. To u Mo­gensa ukła­dała się na ko­la­nach, kiedy każ­dego wie­czora za­sia­dał na ka­na­pie z brą­zo­wego sztruksu, żeby obej­rzeć wia­do­mo­ści.

Nie szu­kała uspra­wie­dli­wie­nia, a on po­woli za­czy­nał ją chyba jed­nak lu­bić. Na po­czątku ob­ce­sowo spy­chał ją na pod­łogę, ale póź­niej się pod­dał. Ska­pi­tu­lo­wał. Po­zwa­lał jej u sie­bie le­żeć i mru­czeć. Mis­sen stała się me­dia­to­rem. Gdy le­żała na ko­la­nach Mo­gensa, w końcu w ro­dzi­nie pa­no­wał pew­nego ro­dzaju spo­kój. Nie wi­dzia­łam jed­nak, żeby choć raz ją po­gła­skał.

Ja­kiś czas temu moja mama zna­la­zła pa­pie­rową fo­to­gra­fię sprzed dwu­dzie­stu lat, na któ­rej nasz śliczny kot sie­dzi na moim cię­żar­nym brzu­chu, kiedy od­po­czy­wam na ka­na­pie w na­szym let­nim domu w Öster­len. Piękne zdję­cie. Jakby Mis­sen chciała przy­wi­tać na świe­cie Wil­mera, moje pierw­sze dziecko. I w tym sa­mym miej­scu, w ogro­dzie za do­mem, po­cho­wa­li­śmy ją parę lat póź­niej.

Kiedy Mis­sen umarła, zo­sta­wiła pustkę.

Mia­łam cu­downą ro­dzinę: męża An­dersa i dwóch fan­ta­stycz­nych sy­nów – Wil­mera i Oscara. Po­nie­waż An­ders miał aler­gię, nie było na­wet mowy o ko­cie. Kiedy od­wie­dza­li­śmy moją sio­strę, która miała ich dwa, ki­chał, po­cie­rał oczy i po pół go­dzi­nie mu­siał wy­cho­dzić za­czerp­nąć świe­żego po­wie­trza.

Roz­wa­ża­li­śmy kota bez­wło­sego, ale bez fu­tra to nie to samo. Za­ci­snę­łam więc zęby i za­mknę­łam drzwi do świata tych zwie­rząt.

Moim ma­rze­niem był kot nor­we­ski le­śny. Od czasu do czasu wy­szu­ki­wa­łam zdję­cia ko­tów i słod­kie fil­miki o nich, żeby się po­cie­szyć. Jed­nak tyle było spraw do za­ła­twie­nia: cho­ru­jące dzieci, na­wał pracy, poza tym kto by się zaj­mo­wał zwie­rza­kiem, skoro tak dużo wy­jeż­dża­li­śmy?

Kiedy Ulrica za­pro­po­no­wała, że­by­śmy wzięli na próbę Bo­rego, jej przy­ja­znego aler­gi­kom kota bir­mań­skiego, za­pa­liła się iskierka na­dziei. Pu­chaty, mię­ciutki Bore spra­wił, że ton głosu na­szych na­sto­lat­ków od razu zła­god­niał. Z ca­łej siły trzy­ma­li­śmy kciuki, żeby nam się udało i że­by­śmy mo­gli mieć wła­snego. Ale po czte­rech–pię­ciu go­dzi­nach z oczu An­dersa po­pły­nęły łzy.

Drzwi znowu się za­trza­snęły.

La­tem 2018 roku An­ders za­cho­ro­wał na raka, a na­sze ży­cie i co­dzien­ność sta­nęły na gło­wie. Całą ener­gię po­świę­ca­li­śmy na ra­dze­nie so­bie z ko­lejną turą che­mio­te­ra­pii, ko­lejną wie­ścią, ko­lejną ope­ra­cją, ko­lejną wi­zytą w szpi­talu, każ­dym we­zwa­niem ka­retki. Ja­kim my by­li­śmy ze­spo­łem! Na­sza mi­łość wszystko zwy­cięży – my­śle­li­śmy. Tak, wy­star­czyło jej na bar­dzo wiele. Lecz gdy rak po­wró­cił po raz trzeci, a jed­no­cze­śnie wy­bu­chła pan­de­mia CO­VID-19, nie mo­gło już być go­rzej. An­ders od­izo­lo­wał się w domku let­ni­sko­wym.

Pew­nego ma­jo­wego dnia za­dał nie­ocze­ki­wane py­ta­nie:

– A gdy­by­śmy tak ku­pili kota?

Mu­sia­łam wy­glą­dać jak znak za­py­ta­nia.

– Czy­ta­łem o ra­sie, która po­dobno jest wy­jąt­kowo przy­ja­zna aler­gi­kom. Kot sy­be­ryj­ski.

– Mó­wisz po­waż­nie? Go­oglo­wa­łeś koty?

– Tak, nie mia­łem co ro­bić. Po­my­śla­łem, że by­łoby miło.

– Ale na­prawdę? O ta­kich rze­czach się nie żar­tuje. No bo co, je­żeli znowu do­pad­nie cię uczu­le­nie?

– Mo­gli­by­śmy spró­bo­wać.

I An­ders prze­słał mi link, a ja rzu­ci­łam się na in­for­ma­cje o tej ra­sie, która miała być naj­lep­sza dla aler­gi­ków, a poza tym wy­ka­zy­wała ce­chy zbli­ża­jące ją do psów. Praw­dziwy kot ro­dzinny.

Jak mo­gli­śmy ją prze­oczyć?!

.

ULRICA

Na­po­leon – ra­tow­nik

Kiedy by­łam na­sto­latką, mia­łam chło­paka (na­zwę go X), który sto­so­wał wo­bec mnie prze­moc, za­równo fi­zyczną, jak i psy­chiczną. Ba­łam się jed­nak ko­mu­kol­wiek o tym po­wie­dzieć, bo gro­ził mi, że jak się po­skarżę, to po­ża­łuję.

To był ostatni rok szkoły śred­niej, a ja sta­wa­łam się co­raz bar­dziej aspo­łeczna i od­cięta od oto­cze­nia. Czę­sto od­rzu­ca­łam za­pro­sze­nia na im­prezy i spo­tka­nia. Czu­łam się zmu­szona uzgad­niać z X, z któ­rymi przy­ja­ciółmi mogę się spo­ty­kać, bo wy­bu­chał i ro­bił się gwał­towny, kiedy prze­by­wa­łam z kimś, kogo nie ak­cep­to­wał. Dzwo­nił do mnie w środku nocy po pi­jaku, a cza­sami wa­lił w drzwi albo stał pod moim oknem i krzy­czał, do­póki go nie wpu­ści­łam. Naj­czę­ściej się uspo­ka­jał, ale kilka razy mu­sia­łam za­dzwo­nić na po­li­cję. Gdy wy­trzeź­wiał, ża­ło­wał, pła­kał i za­sy­py­wał mnie pre­zen­tami, obie­cu­jąc, że to się nie po­wtó­rzy.

Mój kot Na­po­leon – czy też Nappe, jak go na­zy­wa­łam – za­wsze był bli­sko mnie ze swoim ko­cha­nym no­skiem i ma­gicz­nym po­mru­ki­wa­niem. Jego mru­cze­nie przy­po­mi­nało piękną mu­zykę kla­syczną. Czę­sto le­ża­łam i roz­ma­wia­łam z nim, zwie­rza­łam mu się i pła­ka­łam w jego fu­terko. Mia­łam wra­że­nie, jakby mnie ro­zu­miał.

Nappe, wielki rudy ko­cur, miał świetną oso­bo­wość. Nikt nie po­tra­fił sie­dzieć w tak dum­nej po­zy­cji ani tu­lić się jak on. Wy­raź­nie da­wał do zro­zu­mie­nia, że jego zda­niem mój chło­pak nie jest dla mnie od­po­wiedni. Za każ­dym ra­zem, kiedy X przy­cho­dził, Na­po­leon de­mon­stra­cyj­nie sia­dał do niego ple­cami i nie po­zwa­lał mu się gła­skać.

Pew­nego wie­czora X za­po­mniał u mnie bluzy, kiedy sie­dzie­li­śmy na po­dwórku z kawą. Na­stęp­nego dnia rano zna­la­złam Na­po­le­ona przy ra­batce w ogródku. Za­cią­gnął bluzę aż tam. A po­tem na nią na­si­kał.

Przy­ja­ciółka, która mnie od­wie­dziła, śmiała się w głos, gdy usły­szała, co Nappe zro­bił.

– Naj­wyż­szy czas, że­byś ze­rwała z tym gnoj­kiem – stwier­dziła.

Dzięki wspar­ciu jej i Na­po­le­ona zde­cy­do­wa­łam się na to po­su­nię­cie i po­pro­si­łam o po­moc. Przez naj­bliż­sze dni Nappe nie od­stę­po­wał mnie na krok. Jakby czuł, że zmie­niła się moja ener­gia i po­trze­buję wszel­kiego wspar­cia, by usu­nąć X z mo­jego ży­cia.

Z do­brymi przy­ja­ciółmi i Nappe przy moim boku wy­krze­sa­łam z sie­bie siłę, któ­rej po­trze­bo­wa­łam, by przejść przez to roz­sta­nie. Ten wspa­niały, mą­dry i od­ważny kot po­zwo­lił mi zro­zu­mieć, jak ważne są zaj­mo­wa­nie się sobą i walka o wła­sne szczę­ście.

A także od­waga, by drap­nąć w obro­nie, kiedy trzeba.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki
Ty­tuł ory­gi­nałuCAT PO­WER. KAT­TENS LÄKANDE KRAFT
Pro­jekt okładki i ilu­stra­cjeJenny Sven­berg Bun­nel
Ad­ap­ta­cja okładki na po­trzeby pol­skiego wy­da­niaKa­ro­lina Że­la­ziń­ska
Re­dak­cjaMar­cin Ro­ma­now­ski Ida Świer­kocka
Ko­rektaMal­wina Ko­złow­ska
Co­py­ri­ght © Ulrica Nor­berg & Ca­rina Nun­stedt, 2022 ac­cor­ding to Agre­ement with Bo­okLab Agency, Po­land and En­berg Agency, Swe­den Co­py­ri­ght © for the Po­lish trans­la­tion by Ur­szula Pa­ca­now­ska Sko­gqvist, 2023 Co­py­ri­ght © by Wielka Li­tera Sp. z o.o., War­szawa 2023
ISBN 978-83-8032-863-1
Wielka Li­tera Sp. z o.o. ul. Wiert­ni­cza 36 02-952 War­szawa
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.