Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Natalia Jakuła – prezenterka TV, trener personalny, instruktor fitness, promotorka zdrowego trybu życia, autorka bloga Ciałomentalnie.
Książka o zmaganiach z problemami nadwagi, zaburzeń odżywiania, nieskutecznego odchudzania, niekochania czy wręcz nienawidzenia swojego ciała. Zaproszenie do głębokiej i odważnej podróży w głąb siebie, również w przestrzenie ciemne i nieprzyjazne.
Opowieść o wieloletnim doświadczeniu, które nieprzerwanie dążyło do stworzenia zdrowej wewnętrznej relacji. O budzącej się radości jedzenia oraz odradzającym się ciele.
To książka o drodze do spełnionego obrazu siebie i harmonii – pełnych spokoju, uśmiechu i akceptacji.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 226
Ta książka to nowe, całościowe i naukowo potwierdzone spojrzenie na problem nadwagi, zaburzeń odżywiania, nieskutecznego odchudzania, niewidzenia i niekochania siebie.
To wiedza, ale przede wszystkim wieloletnie doświadczenie budowania zdrowej relacji ze sobą, jedzeniem i sportem na drodze do wolności emocjonalnej oraz upragnionego wizerunku, by w harmonii i z odwagą iść w życiu po sukces.
Moja głęboka nieświadomość doprowadziła mnie do bolesnych życiowych zakrętów, które – jak się okazało – miały mi otworzyć oczy, rozwiać iluzje i pomóc zobaczyć prawdę, odrodzić się, zbudować nową jakość życia oraz chęć pomocy osobom, które nadal podążają swoją drogą na oślep i przez to cierpią… Najczęstsze problemy z wagą, wizerunkiem, postrzeganiem siebie, prokrastynacją zaczynają się w dzieciństwie, w Twojej głowie. Zauważenie i zrozumienie problemu, konfliktów wewnętrznych, które zajadamy, ciężarów, które nosimy, schematów, które wynosimy z domu, a także lęków, które determinują wybory, to połowa drogi do sukcesu – każdego!
W tym poradniku przedstawię Ci różne możliwe scenariusze powstawania niskiej samooceny, zaburzeń odżywiania, nieprawidłowego odbioru otoczenia i swojego wizerunku, a także nieumiejętności budowania zdrowych relacji. Opowiem o mojej drodze do przebudzenia i zmian. O tym, jak budowałam zdrową relację ze sobą, jedzeniem i sportem. O tym, jak wyrwałam się ze szponów autoagresji w postaci zaburzeń odżywiania oraz jak Ty możesz to zrobić dużo szybciej niż ja. Mnie to zajęło kilkanaście lat. Tobie może zająć kilka miesięcy, bo zrozumienie sedna problemów to 80 procent sukcesu w procesie uzdrowienia. Bo otyłość, zaburzenia odżywiania, zaburzony obraz siebie, a nawet niedowaga – to choroby jak wszystkie inne. To dolegliwości, których nie uleczysz tabletką, a jedynie zmianą myślenia i stosunku do tak zwanego wroga. Bowiem zmiana myślenia to też zmiana działania.
Nazywam się Natalia Jakuła. Możesz mnie pamiętać z roli prezenterki telewizyjnej i dziennikarki programów muzycznych i lifestylowych sprzed kilku lat lub kojarzyć z nową odmianą fitnessu, którą wprowadziłam na rynek w Polsce i za granicą – bungee fitness. Możesz też wiedzieć, że byłam w związku i rozstałam się z byłym piłkarzem, bo medialnie to podobno większe osiągnięcie niż inne osobiste sukcesy. Ale tak poważnie, do napisania tej książki zainspirowały mnie głównie własne odkrycia oraz wiedza osoby, która doświadczyła zaburzeń odżywiania w wieku dojrzewania, a także ponad osiem lat pracy nad sportową aktywacją pacjentów oddziału bariatrycznego szpitala Medicover. Obecnie moje główne zajęcie, odzwierciedlające wielką pasję, stanowi łączenie pracy nad ciałem i umysłem w formie programu PSYCHOODCHUDZANIA. Jako trener sportowo-mentalny Medicover, z socjologicznym, sportowym i terapeutycznym wykształceniem, opracowałam system terapii odchudzania opartej na… pokochaniu siebie, na zrzucaniu ciężarów emocjonalnych i budowaniu zdrowej relacji ze sobą, jedzeniem i sportem poprzez zmianę myślenia, a co za tym idzie – działania. Zaburzenia odżywiania, postrzeganie siebie oraz problemy z wagą mają silne powiązanie z brakiem poczucia własnej wartości, sprawczości, wiary w siebie, lękiem społecznym, uczuciem odrzucenia, braku szacunku, nieumiejętną komunikacją potrzeb i emocji, autoagresją. Poprzez zrozumienie przyczyn emocjonalnych możemy trwale budować nowe nawyki myślowe, żywieniowe i ruchowe, poprawić swój wygląd, ale przede wszystkim samopoczucie i odbiór własnej osoby.
Z tej książki dowiesz się, skąd się bierze brak miłości własnej i zaburzony odbiór widzenia i odczuwania siebie, a także jak stworzyć wizerunek marzeń na zewnątrz i od środka, co przekłada się na polepszenie każdej sfery życia.
Nie poczujesz się lekko i stabilnie, dopóki dźwigasz ciężary…
Rozdział 1
Ciężary emocjonalne to przede wszystkim głęboko skrywane tajemnice grzecznych dzieci, które nie mogły nikomu powiedzieć o swojej krzywdzie lub którym nikt nie wierzył. Nie były widziane, słuchane, szanowane. Ciągle straszone i tresowane. Te emocje są jak połknięte raniące kamienie, których nie możemy wypluć, bo nie wypada, bo zostaniemy źle ocenieni, narażeni na odrzucenie, samotność, a w konsekwencji być może… śmierć.
Tylko że to było kiedyś, to było brzemię małego dziecka, które faktycznie nie poradziłoby sobie samo, ale to dziecko, chociaż dorosło, w środku nadal jest tym zalęknionym małym człowiekiem, który dźwiga te same kamienie, te same obawy, te same smutki i nie widzi, że dorosło, że żyje emocjami z dzieciństwa! TYMI ZAKAZAMI Z DZIECIŃSTWA. Już nie musi zasługiwać na miłość, uznanie i uwagę. Nawet jeśli zostanie samo, bo ludzi wokół zabraknie, przeżyje. Ma miejsce na nową jakość, ale nadal się boi.
Też byłam tym dzieckiem i wiem, że jest nas sporo.
Zawsze marzyłam o napisaniu książki, która może stać się drogowskazem dla młodych ludzi na drodze świadomego budowania zdrowej niezależności oraz pewności siebie. Bardzo żałuję, że sama takiej nie dostałam w okresie dojrzewania. Była mi wtedy bardzo potrzebna.
Ostatnie lata mojego życia niespodziewanie pokazały, że zdrową dorosłość można, a nawet trzeba budować w każdym wieku, więc polecam ją każdemu, kto pragnie się rozwijać i polepszać jakość swojego życia. Zmiana i świadomość rodzą się najczęściej w kryzysie, w bólu, niezrozumieniu, mimo że wcale nie musi tak być.
Celem tej książki jest zaproszenie Cię do świadomego życia… zanim ono samo Cię do tego wezwie. Do świadomego i szczerego odpowiedzenia sobie na pytanie: co sprawia, że nie widzę lub nie chcę widzieć potrzeb swojego ciała i umysłu, że tak bardzo maskuję swoje emocje używkami i jedzeniem, żeby tylko nie musieć się z nimi skonfrontować.
Być może pomyślisz teraz: Co ona bredzi z tym świadomym życiem, skoro na trzeźwo wybrałem osobę do życia, brałem ślub, budowałem dom i decydowałem się na dzieci. To były rozsądne i przemyślane decyzje.
Otóż absolutnie w to nie wątpię, natomiast świadome życie dotyczy czegoś zupełnie innego – znajomości intencji i pochodzenia każdego własnego zachowania, pragnienia, wyboru, reakcji, wchodzenia w ostre polemiki lub siedzenia cicho. To też znajomość własnych lęków, preferencji, wierzeń (czyli przekonań). Ich genezy, sensu bądź… bezsensu. Na przykład boisz się dużych psów, bo kiedyś zdarzyło się, że taki właśnie Cię ugryzł. Ale czy potrafisz mi teraz odpowiedzieć na pytania, dlaczego boisz się głośno mówić, stawiać innym granice, co myślisz albo dlaczego nie potrafisz zbudować zdrowej partnerskiej relacji. Może masz przekonanie, że płeć przeciwna jest do niczego albo zadaje ból – skąd u Ciebie to myślenie? Co Cię blokuje w osiąganiu celów? Dlaczego nie potrafisz skutecznie schudnąć albo przestać zajadać stres? Co takiego konkretnie zajadasz?
Zapewne wiesz doskonale, że determinują nas geny, ale przede wszystkim sami kreujemy swoje życie poprzez myśli i doświadczenia, dlatego tak bardzo jesteśmy od siebie różni. Różni nas również to, że nie wszyscy świadomie budujemy swoje życie, a przecież warto.
Bardzo bym chciała, żeby te treści dostarczyły cennej wiedzy i zainspirowały Cię do życiowego przebudzenia, do zmiany myślenia i zachowania, do uważności na siebie, które uleczy AUTOAGRESJĘ w postaci zaburzeń odżywiania, złych nawyków, a nawet uzależnień i niezdrowej relacji z jedzeniem, sobą, innymi ludźmi, sportem. Ruch jest nam potrzebny do jakościowego życia tak samo jak zdrowe jedzenie, warto więc się z nim zaprzyjaźnić.
Moją intencją jest pokazać Ci na własnym przykładzie, jak różne doświadczenia i zdarzenia odbijają się na naszym życiu, naszych wyborach, emocjach, odczuciach, myśleniu, relacjach, a przede wszystkim – NA WADZE, POSTRZEGANIU SIEBIE I SWOJEGO CIAŁA!
Wszystko, co przeżywamy, widzimy, słyszymy i odczuwamy od najmłodszych lat, zapisuje się głęboko w naszej podświadomości w postaci przekonań, emocji, wierzeń i pewnych wzorców. Co ciekawe, często zapisane wzorce miłości okazują się NIEMIŁOŚCIĄ, co tłumaczy obecną plagę rozwodów, ale i frustracji wynikających z braku akceptacji własnego „ja”.
Zawody miłosne, nierealne oczekiwania, NIEWIDZENIE siebie i swoich potrzeb, lęk, podporządkowanie, brak granic i standardów to główne przyczyny zarówno otyłości, jak i niedowagi.
Głęboko zapisane i często kompletnie ignorowane wzorce rodowe i traumy tak naturalnie generują tożsamość i kierunek myśli, że wszystko inne wydaje się jakieś dziwne, nienaturalne, wypaczone, a przede wszystkim nieznane. Większość zachowań, wyborów i myśli tworzy podświadomy umysł i jeśli czasem nie wiesz, dlaczego postępujesz, zachowujesz się albo myślisz w sposób, którego nie rozumiesz lub nawet nie akceptujesz, daj sobie szansę poznać te myśli, zmienić schematy i udeptać nowe ścieżki.
Czy wiesz, dlaczego dorośli ludzie tak zażarcie się kłócą, spierają, walczą o to, kto ma rację? Rację ma każdy, tylko każdy swoją, bo takim zapisem krzyczy umysł. Jest o czymś święcie przekonany i często żadne argumenty tego nie zmienią, dopóki sam nie otworzy się na nowe doznania, dopóki nie obejmie świadomością swoich myśli i nie zaakceptuje, że może być inaczej i to „inaczej” też jest OK, a może nawet lepiej.
Pytanie, które jest najbliżej Twojej duszy, serca, rozumu i świadomości. Masz wybór.
Dziękuję za wszystkie, zarówno piękne, jak i trudne, momenty w moim życiu ludziom, którzy w nim byli w postaci lekcji do odrobienia, oraz tym, którzy nadal w nim są w postaci prezentów i darów. Rodzinie, której się nie wybiera, a która w moim przypadku jest i wspiera mnie na każdym kroku, mimo że bardzo daleko jej do ideału. Byłym partnerom, którzy nauczyli mnie tak dużo o sobie, o życiu, intymności, bliskości, relacjach. Przyjaciołom, którzy – tak jak partnerzy – pokazali mi moje lustrzane odbicie, mocne i słabe strony, byli przy moich wielkich sukcesach, ale i porażkach. Rodzicom, którzy pokazali mi zarówno to, czego chcę w życiu, jak i to, czego nie chcę, synkowi, który pomógł mi odmrozić trudne emocje i wejść na swoją świadomą drogę życia.
Wszyscy ludzie i zdarzenia nauczyli mnie, że nie ma w życiu przypadków, że jest na to życie jakiś wyższy plan, niewytłumaczalna siła, która mądrze pcha nas w sytuacje i ramiona, które albo czegoś nauczą i wniosą nową jakość, albo nas pogrążą i historia zatoczy koło, będzie się powtarzać do skutku, czyli do czasu, aż lekcja zostanie odrobiona, a ZMIANA wprowadzona. Wzrost nie jest możliwy w pełnym komforcie, ciepełku i harmonii. On się procesuje w najbardziej niekomfortowej sytuacji. Zmiana, mimo że niewygodna, jest warta zachodu, a czasem poświęcenia czegoś lub kogoś. Przebudzenie to nowy początek. Nigdy nie jest za późno na zmiany.
Jeżeli dużo uwagi i energii zużywasz na to, co na zewnątrz, na swój wizerunek, na to, jak postrzegają Cię inni, na zadowalanie wszystkich dookoła, na zachowanie pozorów i spełnianie czyichś oczekiwań… to znaczy, że nie widzisz siebie. Może Ci zabraknąć przestrzeni i energii na własne potrzeby, pilnowanie granic i standardów, uważność myśli i emocji, na prawdę, która wyzwala, daje wolność, radość i spełnienie.
Postaram się wytłumaczyć, co i jak się dzieje, kiedy za mało uwagi poświęcasz swoim emocjom, wizji na życie i budowaniu solidnej wiary w siebie i swoje możliwości. Dowiesz się, dlaczego tak się dzieje.
PAMIĘTAJ! Wszyscy jesteśmy równi i mamy takie same możliwości osiągania sukcesów na każdej płaszczyźnie życia. Szanse na start, owszem, nie są równe, ale tylko od siły Twojego umysłu, kierunku myśli i działań zależy, co w swoim życiu osiągniesz, gdzie zajdziesz i czy sobie to życie i wizerunek wykreujesz wedle własnych pragnień i gustu, czy wedle pragnień kogoś innego. Tylko Ty masz prawo decydować o swoim dorosłym życiu.
Swoje ciało możesz traktować z szacunkiem, kochać je, rozpieszczać i czuć się w nim jak w najlepszym, idealnie skrojonym płaszczu. Może być Twoją twierdzą, ochroną, narzędziem, które będziesz wykorzystywać na co dzień. Zdarza się jednak, że zamiast zaakceptować siebie, karmimy się negatywnymi przekonaniami, emocjami, staramy się sprostać nierealnemu, zbyt wygórowanemu i trudnemu do osiągnięcia wizerunkowi. Kiedy stojąc przed lustrem, tak naprawdę nie widzisz w nim osoby, którą cenisz, kochasz, szanujesz albo zwyczajnie lubisz, to jesteś na prostej drodze do wielu problemów.
Niektóre z nich mogą spowodować, że Twoje życie zamieni się w walkę z własnymi demonami. Jednym z nich jest zaburzony obraz własnego ciała i wizerunku. Z pewnością niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że dysmorfofobia uznawana jest za poważne zaburzenie psychiczne, które polega na ciągłym wyszukiwaniu defektów ciała, urody, wizerunku. Bardzo rzutuje na poczucie własnej wartości, myślenie o sobie i niskie standardy. Nie mija z wiekiem ani nie przestaje oddziaływać na całe życie osób, które się z nim borykają. Im więcej wiemy o zaburzonym obrazie własnego ciała, tym szybciej możemy zadbać o to, aby wyzwolić się ze szponów tego zaburzenia.
Warto rozłożyć ten problem na czynniki pierwsze. Tylko po co to robić, skoro wielu psychiatrów oraz psychologów nie zauważa go u swoich pacjentów? Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta! Znając przyczyny zaburzonego obrazu własnego ciała, można zacząć trudną, ale możliwą do wygrania walkę z własnymi przekonaniami, bo to one sterują Twoim życiem!
Masz to, o czym będziesz przekonany, bo Twój umysł będzie do tego za wszelką cenę dążył. Będzie podświadomie szukał dowodów i wiesz co? Zawsze je znajdzie!
Przykład? Jeśli myślisz, że nie jesteś warta/wart tego co najlepsze, zawsze dostaniesz ochłapy z pańskiego stołu. Jeśli jesteś przekonany, że związki ranią, taki sobie stworzysz. Jeśli myślisz, że ludzie Cię nie szanują, swoim brakiem granic im na to pozwolisz. Jeśli wierzysz, że nic dobrego Ci się w życiu nie przydarza, to masz w sercu brak sprawczości i nie robisz za wiele, by to zmienić, by samodzielnie kreować życie marzeń. Te wierzenia i przekonania tworzą się nieświadomie, niezauważalnie. Niestety, często należą do obcych ludzi i zostały przez Ciebie przejęte.
Zmiana myślenia to wielkie wyzwanie, które warto podjąć, aby zacząć żyć na nowo i cieszyć się każdym dniem, nie patrząc w lustro z wyrzutami sumienia.
Zmianę myślenia zaczyna się od uważności na własne myśli. Od przyglądania się temu, co ja do siebie mówię, co ja o sobie myślę, czy się wewnętrznie wspieram, czy pogrążam. A gdy już poznam wewnętrznego krytyka, swoją ciemną stronę, świadomie ją uciszam wspierającymi formułkami swojej jasnej strony umysłu, która zawsze wierzy w powodzenie i najwyższą wartość. Kochać siebie to nic innego jak być swoim najlepszym przyjacielem do końca życia. Bez wyrzutów sumienia, poczucia winy, wstydu, żalu. Nie są Ci do niczego potrzebne.
Wieki XX i XXI przyniosły nam ogromne zmiany, nie tylko technologiczne, lecz także cywilizacyjne. Obecnie żyjemy szybko, co nie oznacza, że łatwo i bezpiecznie. Każdy człowiek, który współcześnie egzystuje na kuli ziemskiej, pragnie odnieść sukces; nie zawsze musi to być spektakularne zwycięstwo, ale nikt nie lubi być outsiderem. To określenie, które nie pasuje do obrazu wykreowanego i sztucznie wystylizowanego człowieka na miarę XXI wieku.
Każdy z nas rodzi się z predyspozycjami do określonego typu sylwetki i cech wyglądu, na jakie nie mamy zbyt dużego wpływu. Wpływ na to ma genetyka, choroby lub inne przypadłości. Nie zawsze możemy z nimi walczyć, bo to walka z wiatrakami. Wówczas wykonujemy dwa kroki w przód, aby później cofnąć się o piętnaście. Rzeczy, których nie możemy zmienić, warto zaakceptować, zamiast ciągle dodawać im destrukcyjnej mocy poprzez skupianie na nich uwagi. To zabiera siły witalne, energię i poczucie sprawczości tym aspektom naszego życia, na które realnie mamy wpływ!
Niestety, w naszym bardzo szybkim i zapracowanym życiu coraz większym problemem jest zaburzony obraz własnego ciała. Do tej pory była to przypadłość bagatelizowana przez większość psychologów i psychiatrów. Uważali to za fanaberię osób pragnących być idealnymi pod każdym względem, to znaczy perfekcjonistów.
Być może zdarzyło Ci się zastanawiać, skąd bierze się zaburzony obraz własnego ciała i dlaczego u niektórych osób jest tak silnie zakorzeniony, że żadne dotychczasowe metody czy sposoby działania nie przynoszą najmniejszego rezultatu. Według przeprowadzonych niedawno badań na dziesięciu szczupłych osobach, które zostały przypadkowo zapytane o to, w jaki sposób i dlaczego chcą schudnąć, tylko jedna odpowiedziała zgodnie z prawdą, że nie ma takiej potrzeby, ponieważ akceptuje ona swoje ciało.
Zaburzenia odżywiania to nie tylko obraz idealnego ciała, który kreowany jest w mediach, ale przemożne przekonanie o tym, że trzeba być superszczupłym, aby zostać zaakceptowanym, że ciało jest wyznacznikiem wartości i pewności siebie, zaistnienia w świecie. Kiedy wyobrażasz sobie idealne ciało, musi ono być perfekcyjne, pozbawione jakichkolwiek niedoskonałości. Tylko wówczas możesz być kochany, szanowany, lubiany, akceptowany i poważany. Osoby, które nie wpisują się w kanon doskonałego ciała, zazwyczaj spychane są na margines, uważane za leniwe, mało odporne psychicznie, takie, którym się nie chce zmieniać siebie na lepsze i stać się piękniejszą wersją siebie.
Pamiętaj jednak, że każdy postrzega piękno na swój sposób, co innego docenia i lubi, ma inne priorytety, potrzeby. Są ludzie mniej i bardziej powierzchowni. Dla kogoś, kto obsesyjnie dąży do osiągnięcia „ideału”, by udowodnić, jaki jest wspaniały i w ten sposób zasłużyć na czyjąś uwagę i osiągnąć spektakularne sukcesy, nie do pomyślenia jest, że ktoś inny może kompletnie nie skupiać się na swoim wyglądzie, że co innego jest dla niego ważne i że sukces osiąga się nie przez idealny wygląd. Wygląd pomaga w życiu i zawsze warto o siebie dbać, ale uwierz, nie daje gwarancji sukcesu na żadnym polu: uczuciowym, zawodowym czy rodzinnym.
Nie zadowolisz wszystkich i nawet nie próbuj. Jedyną osobą, którą masz starać się zadowolić i rozwijać, jesteś TY!
Twoje zadowolenie może zarazić resztę otoczenia lub naturalnie wyeliminować jednostki, którym to zadowolenie przeszkadza. Czy tego chcesz, czy nie, zmianie i rozwojowi może towarzyszyć zmiana osób, którymi się otaczasz, nie bój się tego.
Zadaj sobie pytanie: co jest dla Ciebie tak naprawdę ważne?
Czy chorobliwe dążenie do ideału ma sens, co na tym realnie zyskujesz?
Obietnicą czego jest dla Ciebie ten cały „ideał”?
Co Ci się tak naprawdę podoba i dlaczego?
Czy Twój wizerunek tak bardzo odbiega od wyznaczonego ideału, czy tylko tak Ci się wydaje?
Czy fizycznie jesteś w stanie ten ideał osiągnąć? Jeśli tak, to co Cię blokuje?
Jakie są prawdziwe intencje działań mających na celu osiągnięcie tego ideału?
Czy ten kanon piękna jest naprawdę Twój, czy może idziesz za tłumem?
Co powstrzymuje Cię przed zaakceptowaniem swojego ciała?
Czy to idealne ciało realnie przyniesie Ci szczęście, miłość i obfitość, czy tylko CI SIĘ WYDAJE?
Udało mi się osiągnąć ten wymarzony wizerunek, bo nie zawsze byłam superszczupła, ale uwierz lub nie, nie przyniósł mi tyle szczęścia i spełnienia, ile się spodziewałam, a moje życie zmieniło się diametralnie dopiero wtedy, gdy przewartościowałam to, co tylko wydawało się ważne.
Bardzo często pogoń za ideałem jest silnie związana z brakiem uwagi, miłości, akceptacji w dzieciństwie. WYDAJE się, że poprzez bycie i wyglądanie jak „ideał” na to wszystko zasłużę, a tak to nie działa. Jedyną prawidłową i zdrową intencją dbania o swój wygląd, dietę i aktywność jest troska o zdrowie, dobre samopoczucie i większą pewność siebie w każdej sytuacji.
Dążenie do tego, by być za wszelką cenę szczupłym, jest obecnie traktowane jako zaburzenie psychiczne. Bo „za wszelką cenę” oznacza czasami, że ryzykujemy zdrowie, a nawet życie. Dzieje się tak dlatego, że dążenie do perfekcyjnej sylwetki stało się nie tylko trendem, ale dla wielu osób wyznacznikiem egzystencji. Jeśli Twoje życie jest podporządkowane tylko i wyłącznie myśleniu o tym, jak polepszyć swój wygląd, oznacza to, że jesteś w grupie osób reprezentujących zaburzony obraz własnego ciała.
Dążenie do bycia szczupłym może wynikać z rozmaitych przyczyn. Pamiętaj, że są to nie tylko aspekty biologiczne, lecz także osobowościowe, społeczne i rodzinne. Jako człowiek jesteś jednostką, której ciało nie funkcjonuje w odosobnieniu od emocji, świadomości, umysłu, a także własnego, wewnętrznego „ja”. Wszystko to, co przeżywasz, czego doświadczasz, odbija się na Twoim wyglądzie. Kiedy odbierasz mnóstwo przekazów, które nakazują Ci być szczupłym, pięknym, idealnym i przede wszystkim wyjątkowym, zaczynasz zastanawiać się, dlaczego w dalszym ciągu nie osiągnąłeś tego idealnego wyglądu.
Odrealnione komunikaty wysyłane w przestrzeni publicznej z pewnością nie ułatwiają Ci zaakceptowania siebie. Życie współczesnego człowieka nie należy do łatwych. Na każdym kroku jesteśmy bombardowani setkami tysięcy informacji na temat tego, w jaki sposób żyć, aby być szczęśliwym, porównujemy się, czując się niekomfortowo.
Kiedy pojawiają się problemy, kłopoty albo różne nieprzepracowane traumy z przeszłości, Twoje ciało reaguje w taki sposób, że nie jesteś w stanie odciąć się od żadnego wydarzenia, nie tylko pozytywnego, lecz także negatywnego.
Człowiek jest białą kartą, na której zapisują się wszystkie zdarzenia, bez względu na ich wydźwięk. Dlatego też zaburzony obraz własnego ciała może kształtować się w ciągu wielu lat pod wpływem doświadczeń, a także negatywnych emocji skumulowanych w ciele. Emocje te, kiedy nie znajdują ujścia, stają się wewnętrznym zabójcą każdego, kto je przeżywa. Dlatego kreowany przez środki masowego przekazu obraz idealnego ciała znajduje podatny grunt w przypadku osób, które bardzo emocjonalnie reagują na wszystkie przekazy medialne. Bombardowanie wyidealizowanymi i wykreowanymi w mediach trendami powoduje, że ofiarą koncernów propagujących kult pięknego ciała są zazwyczaj jednostki przeżywające trudne chwile, mające za sobą negatywny bagaż doświadczeń i wielu niszczących emocji, odrzucające własne „ja”.
W obecnych czasach nieustanne dążenie do perfekcji pod każdym względem również powoduje to, że obraz własnego ciała jest wyznacznikiem bycia popularnym, atrakcyjnym i zauważonym. Pewnie nieraz spotkałeś się z opinią na temat osób, które postrzegane są przez środowisko jako nieapetyczne, niezbyt urodziwe lub wręcz odpychające. Wbrew pozorom osoby te mogą dbać o swoje ciało, prezentować się poprawnie lub wyglądać przeciętnie. Problem polega na tym, że nie wpisują się w wykreowany kanon, gdzie każda osoba musi wyglądać perfekcyjnie, bez względu na porę dnia, tygodnia, miesiąca czy roku.
Zaburzony obraz własnego ciała to demon, który zabiera najcenniejsze chwile w życiu. Jeśli zaczniesz poświęcać mu czas, to stracisz dotychczasową energię. Walka z wiatrakami, podczas której pojawiają się twoje skumulowane, negatywne emocje i brak zrozumienia własnego „ja”, zaczyna przybierać na sile w chwili, gdy pragniesz zbliżyć się do ideału, ale nie jesteś w stanie go osiągnąć, bez względu na to, jakich środków użyjesz.
Obecnie jest to trudny temat, poruszany na wielu spotkaniach, nie tylko sesjach terapeutycznych, lecz także konferencjach, w jakich uczestniczą psycholodzy i psychiatrzy. Ci specjaliści jednoznacznie stwierdzili, że jeszcze piętnaście– dwadzieścia lat temu wszelkiego typu zaburzenia, w tym obsesyjne myśli o jedzeniu czy treningu, nie były uważane za coś negatywnego. Dlatego większość psychiatrów uznawała to za sposób na życie danej osoby i poświęcenie się pewnym aspektom egzystencji.
W wieku szesnastu lat, mając zaburzony obraz własnego ciała, niskie poczucie wartości, potrzebę kontroli przerzuconą z domu rodzinnego na własne ciało, pierwsze rozterki sercowe, wylądowałam u specjalistów z zaburzeniami odżywiania i stanem depresyjnym. Było naprawdę słabo, bo przy tym wszystkim doszła bezsenność. Wyglądałam i czułam się jak zombie. Ciągły płacz i smutek. Niestety, to były czasy, kiedy nie było popularnych terapii, coachów itp. Były leki. I właśnie takie poprawiacze nastroju, zwane antydepresantami, dostałam. Pomogły na jakieś piętnaście lat. Natomiast należy pamiętać, że tabletki to zamiatanie problemów pod dywan. Nie miałam świadomości, że to tak działa. Kurz tam zostaje, nawet na długo, ale gdy podniesie się dywan, wydostanie się i zacznie nas dusić. Zaburzony obraz siebie, zaburzenia odżywiania, bezsenność, to tylko wierzchołek góry lodowej, która po tabletkach nadal będzie istniała i nie wiadomo, kiedy się znowu wynurzy. Brak terapii spowodował, że moją mocno zaburzoną relację z jedzeniem musiałam naprawiać sama. Zajęło to bardzo dużo czasu, ale śmiało mogę powiedzieć, że to obecnie najlepsza relacja, jaką w życiu stworzyłam. Natomiast góra lodowa (czy – jak wolisz – zakurzony dywan) dała się we znaki w najmniej oczekiwanym momencie, o czym później.
W obecnych czasach, gdy człowiek zaczyna obsesyjnie kontrolować siebie, to podstawowy sygnał alarmowy, który informuje każdego psychiatrę, psychoterapeutę i psychologa o tym, że dbałość o piękne czy umięśnione ciało wymyka się spod kontroli danego pacjenta. Psychoterapeuta, który ma zamiar współpracować z pacjentem na wielu płaszczyznach, często obserwuje go i bada podatność na wpływy, zarówno te wewnętrzne, jak i zewnętrzne, na relacje, przeżycia z dzieciństwa itp. Kiedy zaobserwuje, że pacjent w trakcie sesji terapeutycznych skupia się wyłącznie na swoim wyglądzie, a pomija warstwę duchową, własną świadomość czy zakłamuje rzeczywistość albo nie pamięta istotnych faktów, to powinien zacząć pracować pod kątem zaburzeń w odbiorze własnego ciała.
Kiedyś ten temat nie znajdował zrozumienia i nie był tak często poruszany, szczególnie na forum publicznym. Teraz uległo to zmianie, bo coraz więcej terapeutów dostrzega bezpośredni związek odnoszenia sukcesów, bycia samodzielnym, silnym psychicznie i prawidłowo ukształtowanym człowiekiem ze stosunkiem do własnego ciała, wagi czy emocji.
Czasami mamy gorsze dni i nieustannie krytykujemy nasz wygląd. Na przykład jeśli nasze ciało jest za małe lub za duże, myślimy, że jesteśmy nieatrakcyjni. Ale zazwyczaj następnego dnia budzimy się w lepszym nastroju i nie myślimy już o swoich wadach. Inaczej jest jednak w przypadku osób cierpiących na dysmorfofobię.
Zastanawiasz się, czym jest dysmorfia ciała? Jest to zaburzony obraz ciała. Najogólniej można ją opisać jako chorobę psychiczną charakteryzującą się przekonaniem danej osoby, że jej budowa ciała jest nieestetyczna, powodująca dyskomfort i utrudniająca funkcjonowanie.
Pacjenci z dysmorfią ciała cierpią na uporczywe i natrętne myśli o wyimaginowanych defektach. Słowo „dysmorfofobia” ma pochodzenie greckie, a oznacza brzydotę. W dosłownym tłumaczeniu zaburzenie to można zdefiniować jako strach przed brzydotą. Takie osoby są stałymi klientami chirurgów plastycznych i mimo licznych operacji nadal nie są zadowolone ze swojego wyglądu. W języku angielskim zaburzenie to nazywa się BDD (Body Dysmorphic Disorder). W polskiej literaturze naukowej często używany jest także termin „zaburzenie obrazu ciała”. Termin ten jest czasami stosowany zamiennie z dysmorfofobią, chociaż jest to termin szerszy. Zaburzenie to jest mniej zbadane niż inne zaburzenia psychiczne.
Pierwszy opis pacjenta znajduje się w dziewiętnastowiecznych źródłach. Pierwszy przypadek opisał Moselli w 1886 roku, następnie Kraepelin i Freud. W 1980 roku zaburzenie to zdefiniowano jako zaburzenie obrazu ciała i włączono do klasyfikacji DSM III Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.
Często trudno jest rozpoznać tę chorobę, ponieważ naturalne jest zainteresowanie własnym wyglądem. Wszystko jednak zależy od tego, ile czasu spędzamy na czynnościach i myślach związanych z naszym wyglądem, oraz od tego, jakie emocje te myśli wywołują i czego dotyczą. Pacjenci zazwyczaj zauważają u siebie jedną lub więcej niepożądanych cech i skupiają na nich swoje myśli.
Charakterystyczne objawy BDD to:
– nieustanne patrzenie w lustro,
– rozpaczliwa próba ukrycia nawet najmniejszych wad,
– pozbywanie się rzeczy odsłaniających ciało,
– nadmierne korzystanie z zabiegów upiększających,
– problemy z objadaniem się lub głodzeniem,
– zmiana sposobu i metod odżywiania,
– nadmierne skupienie na swojej wadze,
– ciągłe poszukiwanie akceptacji/aprobaty swojego wyglądu.
Nawet jeśli otoczenie zapewnia pacjenta, że dobrze wygląda i że wyimaginowane lub istniejące wcześniej wady nie będą miały negatywnego wpływu na jego wygląd, pacjent zwykle nie jest gotowy w to uwierzyć. Nadal jest więźniem bezpodstawnych przekonań. Te myśli o wyglądzie mogą trwać przez większą część dnia (3–8 godzin). Są niewygodne dla pacjenta.
BDD niszczy życie człowieka. Możesz unikać spotykania się z przyjaciółmi lub nawet opuszczania domu ze względu na swoje lęki i zahamowania oraz ograniczenia. Zwykle osoby z BDD szukają pomocy u specjalistów z zakresu medycyny estetycznej, zamiast zwrócić uwagę na własną psychikę, świadomość, podświadomość…
Powyższe objawy zaburzeń obrazu ciała towarzyszą objawom różnych stanów chorobowych. Obejmują takie problemy zdrowotne jak:
– zaburzenie obsesyjno-kompulsywne,
– zaburzenia odżywiania,
– zaburzenia lękowe,
– schizofrenia,
– fobia społeczna,
– depresja.
Z pewnością zastanawiasz się, kto może mieć problemy z akceptacją własnego wyglądu i u kogo najczęściej występuje zaburzenie obrazu własnego ciała. Odpowiedź na to pytanie wydaje się banalna. Każdy! Problem zaburzeń w ocenie swojego ciała to przypadłość zarówno przeciętnego zjadacza chleba, jak i gwiazdy wielkiego formatu. Jeśli przeanalizujesz biografie znanych i cenionych osób z pierwszych stron gazet, a także zwyczajnych ludzi, zauważysz pewną analogię w ich historiach. Problem pojawia się jako wypadkowa różnych zdarzeń w życiu danej osoby. Wielu celebrytów i zwykłych zjadaczy chleba, którzy doświadczyli zaburzeń w odbiorze własnego ciała, potem przez lata cierpiało także na poważne problemy psychiczne, wyróżniające się nieprawidłowymi zachowaniami: nieustanną kontrolą, chęcią ucieczki od codzienności oraz perfekcjonizmem.
Tego typu kłopoty zaczynają się całkiem niewinnie od wystąpienia różnych zaburzeń w sferze psychicznej. Bo to właśnie psychika oddziałuje na Twoje ciało i sprawia, że tracisz nad nim kontrolę. Nie ma jednej ściśle określonej przyczyny pojawienia się zaburzeń w odbiorze własnego ciała.
Zdaniem wielu specjalistów osoby podatne na tego typu problemy doświadczają braku akceptacji ze strony środowiska. Nie muszą być to wyłącznie problemy z nawiązaniem relacji z najbliższymi, lecz także poddawanie się nieustannej ocenie, osądom i chęć przypodobania się innym za wszelką cenę, nawet kosztem własnego szczęścia.
Osoby doświadczające tego to nie tylko celebryci, ale wszyscy, którzy narażają są na nieustanną krytykę. W dzisiejszych czasach możesz spotkać się z tym, że oceniać będzie Cię każdy: szef, matka, syn, dziecko sąsiada, a nawet dawno niewidziana koleżanka. Kiedy jesteś osobą podatną na wpływy i nie umiesz poradzić sobie z krytyką, szczególnie tą nieuzasadnioną i bezpodstawnie wyrażoną, wówczas odbierasz negatywne emocje płynące ze środowiska jako brak akceptacji własnej osoby. Kreujesz sobie krzywdzące, autodestrukcyjne przekonania. To właśnie w tym momencie Twoja wrodzona pewność siebie oraz miłość do własnego ciała i własnej osoby zaczynają gwałtownie maleć. Twoje poczucie własnej wartości obniża się, a nastrój i emocje, szczególnie te negatywne, zaczynają przysłaniać pozytywny obraz, piękny wizerunek siebie jako wyjątkowej i jedynej w swoim rodzaju jednostki.
Wiele osób podkreśla, że przyczyną nieprawidłowego obrazu własnego ciała może być także perfekcjonizm w najgorszym znaczeniu tego słowa. Jest to opinia, która została potwierdzona przez psychologów i psychiatrów, którzy na co dzień współpracują z pacjentami pragnącymi być lepszymi od innych. Osoby te często w swojej podświadomości budują obraz idealnego „ja”, a stworzenie lepszej wersji siebie zajmuje im cały czas i energię, jaką mogłyby poświęcić na bardziej produktywne działania. Chorobliwy perfekcjonizm to dążenie do wyimaginowanych celów, realizacja których odbywa się kosztem własnego szczęścia.
Każda osoba, która pragnie być najlepsza i za wszelką cenę zdobyć upragnione trofeum, w trakcie walki traci swoje siły i cenny czas. To bardzo prosta droga do wypalenia, a także utraty tego, co najważniejsze – własnej tożsamości. Bycie perfekcjonistą nigdy nie daje szczęścia, ponieważ chorobliwe dążenie do stania się lepszą wersją siebie odbiera uroki dnia codziennego. Taka osoba nie potrafi cieszyć się tym, co już zdobyła, zawsze ma zbyt mało zasobów, w dalszym ciągu jest nieidealna, mniej atrakcyjna od innych.
Perfekcjonista nieustająco porównuje się z innymi i konkuruje tylko z najlepszymi, wiedząc, że mimo iż z nimi wygra, w dalszym ciągu będzie musiał walczyć. To właśnie ta walka odbiera mu możliwość bycia sobą i realizowania się na różnych płaszczyznach życia. Perfekcjonistą, który chorobliwie wierzy w to, że kiedyś osiągnie upragniony cel i stanie się wreszcie szczęśliwym człowiekiem, może być ktoś, kogo znasz. Twój sąsiad, kolega, przyjaciółka, a nawet rodzic mogą prezentować tego typu postawy. Bardzo łatwo możesz zauważyć, że są to jednostki, które zawsze są z siebie niezadowolone.
Niestety, osoby te są uciążliwe dla otoczenia, ponieważ bardzo łatwo można się zarazić od nich ich wewnętrznymi problemami i chęcią zmiany wszystkiego na lepsze. Jeśli będziesz przebywać w otoczeniu perfekcjonisty, który chorobliwie dąży do tego, aby osiągnąć sukces na każdym możliwym polu, wówczas może pojawić się u Ciebie problem z prawidłowym odbiorem własnego ciała. Zamiast podkreślać swoje piękno, zaczniesz je maskować, a jedzenie może stać się zarówno Twoim najlepszym przyjacielem, jak i największym wrogiem. Wówczas albo będziesz zajadać emocje, a Twoja waga zacznie rosnąć, albo staniesz się kimś, kto celowo rezygnuje ze spożywania pokarmów, by osiągnąć idealną wagę i perfekcyjny wygląd, a tym samym zasłużyć na uznanie perfekcjonisty.
Doskonałym kandydatem na osobę mającą zaburzony obraz własnego ciała jest także osoba pochodząca z dysfunkcyjnej rodziny. Kiedy w Twoim domu rodzinnym nie byłeś doceniany, lubiany, szanowany, a wszyscy uważali, że Twoje zdanie się nie liczy, możesz pragnąć zmienić siebie i stać się kimś wyjątkowym, aby zasłużyć na wszystko, czego Ci do tej pory brakowało. Na miłość, zrozumienie, troskę i akceptację.
W dysfunkcyjnej rodzinie może pojawić się sztywność, uwikłanie w konflikty, nadopiekuńczość, chłód emocjonalny, despotyzm, tyrania, brak stabilności. Wszystkie te emocje kumulują się w umyśle dziecka, które, nawet odchodząc z dysfunkcyjnej rodziny, w dalszym ciągu z nią egzystuje. To właśnie wówczas pojawia się u niego zaburzony obraz własnego ciała, rzeczywistości, wzorców. To wtedy rośnie wielki emocjonalny ciężar. A dziecko jako dorosły dalej do tej dysfunkcji lgnie, bo to zna. Do destrukcji w czystej postaci, niedostępności emocjonalnej, cierpienia, przykrości, chłodu. Wszystkiego trzeba się uczyć na nowo, dlatego pragnę rozbudzić w Tobie świadomość tego, o czym ja wcześniej nie wiedziałam, a co zaoszczędziłoby mi wielu lat doświadczania na chybił trafił. Bo nie ma przypadków. Każdy nasz wybór, decyzja, zdarzenie to składowa wielu czynników, a szczególnie tego, co mamy w głowie. Jakie zapisy? Świadomość własnych doświadczeń i emocji równa się mądre, przemyślane wybory i decyzje. Czy takich właśnie pragniesz?
Osoba z dysfunkcyjnej rodziny nie umie uwolnić się od demonów przeszłości. Wracają do niej w każdej chwili słabości i wyczerpania psychicznego. To właśnie te negatywne emocje i przeżycia wyniesione z domu rodzinnego pchają człowieka do tego, że zaczyna przeżywać swoje lęki na nowo, kiedy mierzy się z dużymi wyzwaniami. To wówczas pojawia się chęć usilnego panowania nad wagą albo podjadania jako sposobu na zabicie smutku, sposobu na zapomnienie, na rozładowanie napięcia i ciężaru, który tak rozpiera, że aż boli. Znasz to może?
Znane porzekadło głosi, że rodziny się nie wybiera. Niestety, zdarza się, że negatywne doświadczenia z dzieciństwa czy nieprawidłowe relacje z rodzicami i rodzeństwem w dużej mierze przekładają się na dalsze życie danej jednostki. To problem, który należy przepracować na terapii. Pod żadnym pozorem nie należy rozwiązywać go samodzielnie, ponieważ są to traumy i fiksacje, które mogą doprowadzić do poważnych zaburzeń psychicznych.
Osoby, które doświadczyły negatywnych przeżyć w dzieciństwie, często nie potrafią poradzić sobie z nimi w życiu dorosłym, wpadając w różnego typu uzależnienia, w tym także te związane z jedzeniem. To właśnie u nich często pojawiają się bulimia, anoreksja, kompulsywne objadanie się. Wiele z tych osób unika terapii, robiąc to celowo lub też nieświadomie, nie wiedząc, że to jedyny sposób walki z demonami przeszłości.
Terapia to nie wstyd! To kuracja jak każda inna. Musisz zadbać o siebie.
Pomoże Ci też wyzbyć się wspomnianego wstydu, bo nie jest Ci do szczęścia potrzebny! Mnóstwo osób, pragnąc oderwać się od rodziny, uważa, że zmiana stylu bycia i chęć stania się kimś idealnym, pomoże im w przepracowaniu negatywnych emocji. To duży błąd, bo wszystkie skumulowane, negatywne doświadczenia w dalszym ciągu są zakodowane w psychice, a traumy i fiksacje powodują łatwiejsze uleganie impulsom, zarówno tym wewnętrznym, jak i zewnętrznym.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki