Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Coco Chanel. Krótka historia największej dyktatorki mody” to wciągająca biografia francuskiej ikony stylu i założycielki jednej z najbardziej rozpoznawalnych marek luksusowych na świecie.
Życie Coco obfitowało nie tylko w sukcesy na polu zawodowym, ale pełne było także rozterek, burzliwych romansów, łamiących serce rozstań z mężczyznami, przyjaźni z najbardziej wpływowymi artystami i oficjelami XX wieku oraz zagadek, w których rozwikłaniu nie pomagała sama Chanel.
Co sprawiło, że wychowana w sierocińcu uboga dziewczynka w późniejszym czasie opływała w największe luksusy? W jaki sposób przekonała do swojego powściągliwego stylu kobiety z paryskiej elity? Jak budowała modowe imperium? Czy ta chłodna i wyniosła kobieta była zdolna do szczerego uczucia? W jaki sposób wykorzystywała garderobę swoich kochanków do tworzenia własnych kolekcji modowych? Jak powstały jedne z najsłynniejszych perfum świata? Czy Coco podbiła Hollywood i które z wielkich gwiazd kina nosiły chanelowskie kolekcje? Dlaczego projektantkę posądzano o współpracę z wywiadem III Rzeszy? Jak wyglądał wielki powrót Coco do świata mody?
Na te i wiele innych pytań odpowiada biografia najsłynniejszej kobiety w świecie tzw. „wysokiego krawiectwa”.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 185
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Renata Pawlak
Coco Chanel Krótka historia największej dyktatorki mody
Biografia najsłynniejszej projektantki mody Gabrielle Chanel jest jak jej profesja i wymyślane przez nią kreacje. Fastrygowane słabymi, bezbarwnymi i łatwo zrywającymi się nićmi dzieciństwo, które pozbawiło ją płaszcza ochronnego najbliższych i stało się wstydliwą częścią jej życia niczym zgrzebna bielizna, którą trzeba ukrywać przed obcym wzrokiem. Żywiołowo modelowana młodość, której drapowanie zmieniało się pod wpływem okoliczności i osób wpinających kolejne szpilki, by dodać falbany pasji i naszyć kieszenie, w których będzie można umieścić podręczny bagaż dumy i niezależności. Odtąd biografia Chanel nabierze indywidualnego stylu i będzie przez kolejne lata krojona przez bohaterkę na miarę jej potrzeb i czasów.
Wraz z przybraniem scenicznego i dwuznacznego imienia będzie własną historię przymierzać i przerabiać wedle różnych krojów. Biografia będzie rozpruwana i ponownie zszywana ściegiem wyobraźni i marzeń. Chanel bez sentymentu zacznie wykrawać z niej niewygodne fakty, zanadto zwyczajne i skromne. Spruje tkaninę, gdy uzna, że nie mieści się w ramach olśniewającej kolekcji na nowy sezon. Ozdobi haftem konfabulacji i przefarbuje materiał, który wyda się zbyt pospolity i niegodny legendy ikony mody. Precyzyjnie pozszywa sukno faktów z materiałem kłamstw. Zaprezentuje opowieść o własnym życiu w odpowiednim świetle, pieczołowicie dbając o zaszycie nieatrakcyjnych detali pod podszewką, aby publiczność nigdy ich nie dostrzegła. Biograficzny fason kreacji zawsze będzie dostosowywać do publiki, czekając na zachwyt i przychylne recenzje, które tylko utrwalą jej mit.
W ten sposób zapięta zostanie na ostatni, bogato zdobiony guzik historia Coco Chanel – pikowana licznymi romansami, lamowana eleganckimi przyjęciami, ekscytującymi podróżami i pełnymi ekstrawagancji wieczorami w towarzystwie paryskiej bohemy. Biografia ponętna i tajemnicza niczym słynne perfumy Chanel N° 5. Opowieść o przyjaźniach i miłostkach, takich jak ukochane sznury pereł projektantki – czystych, pięknych, doskonałych, a przy tym zimnych i niedostępnych.
Wkraczając w świat Chanel, musimy zatem przygotować się na wędrówkę w labiryncie mitów wymyślonych i utrwalonych przez samą bohaterkę. Nietrudno się w nim pogubić i trafić w niejedną ślepą uliczkę. Nieścisłości, kłamstwa, odstające od siebie wersje tej samej opowieści układane w różnych momentach życia przez samą Coco sprawiają, że czasem próby rozwikłania zagadek i ustalenia chronologii zdarzeń okazują się dziełem karkołomnym i wielekroć zakończonym fiaskiem.
Chanel misternie tworzyła legendę, owijając ją siecią wymysłów niemających nic wspólnego z rzeczywistością. Opowiadała bajki utkane z upiększonych wersji prawdy. Tworzyła fałszywe wizerunki samej siebie, powtarzając je tyle razy, że sama zaczęła wierzyć w te skrojone na miarę własnych wyobrażeń kreacje życia. W rzadkich chwilach szczerości przyznawała: „Zdarzało mi się (…) gubić. Na przykład w labiryncie własnej legendy”.
Strzępy dzieciństwa
Chanel kiedyś wyznała: „Nie lubię rodziny. Rodzisz się w rodzinie, nie z rodziny. Nie znam nic bardziej przerażającego niż rodzina”. Zebrawszy ze strzępów rozmaitych relacji historię wczesnych lat dzieciństwa przyszłej dyktatorki mody, trudno polemizować z tą opinią. Przyjrzyjmy się zatem rodzinie Gabrielle i poznajmy środowisko, które ją kształtowało. W pewnym stopniu pozwoli to zrozumieć jej późniejszą ucieczkę od tych wspomnień.
Albert Chanel był przystojnym mężczyzną, który w wieku 25 lat opuścił rodzinny dom, aby rozpocząć karierę komiwojażera handlującego guzikami, czepkami, fartuchami kuchennymi i rozmaitymi artykułami gospodarstwa domowego. Wyruszył na północ Francji, docierając do regionu Owernia i to tam, po zakończeniu sezonu jarmarcznego, postanowił spędzić zimę. Znalazł gościnę w Courpière, u przedwcześnie osieroconego młodego stolarza Marina Devolle’a. Jego nastoletnia siostra Eugénie Jeanne mieszkała w pobliżu u wujka, Augustina Chardona. Zasilała rodzinny budżet, pracując jako niewykwalifikowana szwaczka.
Czarujący gość, zabijając nudę długich zimowych wieczorów, bez nadmiernych wysiłków uwiódł prostą dziewczynę z prowincji. Wraz z nadejściem wiosny wędrowny handlarz bez sentymentu opuścił nie tylko miasteczko, ale też Jeanne Devolle, której zostawił po sobie pamiątkę w postaci ciężarnego brzucha. Ani w głowie mu było złożenie jakiejkolwiek deklaracji wobec naiwnej młodej kobiety.
Kiedy Jeanne ujawniła sekretny romans i jego owoc, rozpoczęto poszukiwania niefrasobliwego amanta, w które zaangażował się sam burmistrz miasteczka. Ostatecznie kuzyni dziewczyny zdobyli aktualny adres uciekiniera i Jeanne znalazła go w karczmie w Aubenas. Stanęła przed nim w ostatnich dniach ciąży i chociaż nie udało się skłonić go do małżeństwa, to zgodził się przygarnąć Jeanne i uznać urodzoną 11 września 1882 roku córkę Julię-Berthe Chanel.
Jeanne nie wyciągnęła żadnych wniosków z faktu, iż musiała ścigać ojca swego pierwszego dziecka. Trzy miesiące po narodzinach córeczki ponownie zaszła w ciążę. I ojcem znów był stroniący od odpowiedzialności Albert. Tymczasem młodziutka matka, opiekując się dzieckiem i czekając na narodziny kolejnego, podejmowała się najróżniejszych prac, aby zasilić wątły domowy budżet. Prasowała pościele, zmywała naczynia w hotelu, sprzątała obce mieszkania, a nawet zastępowała pokojówkę w domu publicznym.
W upalny letni dzień – 19 sierpnia 1883 roku – urodziła się Gabrielle, którą świat zapamięta jako słynną Coco Chanel. Historia dziewczynki rozpoczęła się w niepozornym miasteczku targowym nad Loarą – Saumur. Słynna projektantka zapytana kiedyś przez amerykańskiego dziennikarza o dokładne miejsce narodzin odrzekła stanowczym tonem: „Przyszłam na świat w podróży”. Innym razem, swojemu przyjacielowi André-Louisowi Dubois powiedziała, że urodziła się w przedziale kolejowym. To niektóre z wielu fantazji na temat pochodzenia i pierwszych lat życia Chanel. Prawda tymczasem była mniej romantyczna.
Dziewczynka urodziła się w szpitalu prowadzonym przez siostry miłosierdzia – jedynym miejscu, w którym biedna Jeanne mogła liczyć na jakąkolwiek pomoc. Ojciec, słabo zainteresowany powiększającą się rodziną, przebywał w kolejnej podróży, dlatego na akcie urodzenia Gabrielle zabrakło jego podpisu. Z kolei nazwisko zostało zapisane jako „Chasnel”. Prawdopodobnie wynikało to z błędu niezbyt skrupulatnego i niewykształconego urzędnika. Zresztą, personel szpitala prowadzonego przez siostry zakonne był niepiśmienny i z tego powodu akt urodzenia Gabrielle znacznie odbiegał od standardów pism urzędowych.
Imię Gabrielle rzekomo zostało nadane dziecku przez zakonnice, które zadbały o to, aby jak najszybciej po narodzinach dziewczynka została ochrzczona. Chanel nigdy nie lubiła tego imienia i kiedy przylgnął do niej przydomek „Coco”, zdecydowanie chętniej go używała. Projektantka po latach podtrzymywała wersję jakoby jedna z zakonnic – niejaka Gabrielle Bonheur – została jej matką chrzestną, choć ten fakt nie pojawia się na świadectwie chrztu. Biografka Justine Picardie przypuszcza, że Chanel mogła to sobie wymyślić, uznając, „(…) że ma prawo do ukrytego w nim znaczenia, bo »bonheur« to po francusku »szczęście«”. Szpitalny kapelan nie został wyprowadzony z błędu na temat stanu cywilnego rodziców Gabrielle i w dokumentacji kościelnej odnotował, że są oni małżeństwem.
Po narodzinach drugiej córki rodzina przez rok żyła we względnym spokoju, choć w nędznych warunkach bytowych. Mieszkali w garnizonowym miasteczku Saumur i Albert od czasu do czasu pakował swój asortyment na furmankę, aby udać się na okoliczne jarmarki. Jeanne, naiwnie wpatrzona w ukochanego, wielekroć towarzyszyła mu w tych wojażach. Maleńkie córeczki spędzały sporo czasu przy ojcowskim kramie, wśród handlowego gwaru i brzęczących monet wymienianych na rozmaite towary. Sytuacja ekonomiczna rodziny nie była najlepsza, a Jeanne coraz bardziej podupadała na zdrowiu.
Aby nieco ustabilizować życie, zdecydowali się na przeprowadzkę. Wybór padł na Courpière, gdzie mieszkał wujek Jeanne. Augustin Chardon zgodził się przyjąć pod swój dach krewną z jej rodziną pod warunkiem, że Albert poślubi Jeanne. Lekkoduch tymczasem miał zupełnie inne plany i żywił nadzieję, że pozostawi kobietę w znanym jej otoczeniu, a sam odzyska wolność. Jednakże presja rodziny okazała się tak silna, że ostatecznie zgodził się na zawarcie małżeństwa.
Niestety, kiedy Jeanne i jej najbliżsi zgromadzili się w ratuszu, na próżno czekali na pana młodego. Miasteczko miało pożywkę do plotek na kolejne dni, przekazując sobie sensacyjną wiadomość o porzuconej przed ołtarzem narzeczonej. Jak dotąd w Courpière nigdy nie doszło do takiego skandalu. Albert – swoim starym zwyczajem – na pewien czas się ulotnił, uwalniając się w ten sposób od schorowanej żony i maleńkich dzieci.
Po serii niezobowiązujących przygód miłosnych i nieudanych transakcji handlowych Albert Chanel wrócił do Courpière, aby zawrzeć umowę z rodziną Jeanne. Niektóre ze źródeł wspominają o kwocie pięciu tysięcy franków i osobistym majątku panny Devolle, które lekkoduch miał otrzymać w zamian za zawarcie związku małżeńskiego. I tym razem przekonało to beztroskiego pana Chanel, by w listopadzie 1884 roku stanąć na ślubnym kobiercu.
Tymczasem nic nie zapowiadało, że wielkie przedsięwzięcia, o jakich śnił Albert, kiedykolwiek się ziszczą. Pieniądze otrzymane od rodziny szybko rozpłynęły się w okolicznych szynkach, gdzie ojciec Gabrielle topił swe marzenia w alkoholu. Alberta coraz bardziej irytowała bliskość rodziny Jeanne i poczucie uwięzienia w Courpière. Postanowił zatem znów wyjechać, udając się wraz z żoną i córeczkami do Issoire. W tym handlowym miasteczku 15 marca 1885 roku przyszedł na świat ich pierwszy syn, Alphonse, a dwa lata później urodziła się trzecia córka państwa Chanel – Antoinette.
Kolejne miesiące upływały na kłótniach, nieustannym zamartwianiu się o pieniądze, by zapewnić byt rodzinie, płaczu bezradnej matki, wyjazdach i powrotach marnotrawnego ojca-hulaki. Jeanne jednak nie potrafiła żyć z dala od męża, dlatego zostawiała dzieci pod opieką krewnych i podążała tropem Alberta. W ten sposób rodzina często się rozdzielała i zmieniała otoczenie, a dzieci pozbawione zostały poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji.
W 1889 roku małżonkowie tymczasowo osiedlili się w Guéret, gdzie urodził się ich drugi syn, Lucien. Po kilku miesiącach Jeanne wróciła z niemowlęciem do krewnych w Courpière. Ponownie spodziewała się dziecka i coraz mocniej zdawała sobie sprawę, że obsesyjna miłość do męża to zdecydowanie za mało, by uratować rodzinę. W 1891 roku urodził się Augustin Chanel, który zmarł po kilku miesiącach.
Dzieciństwo Gabrielle upływało zatem w atmosferze niepewności, strachu, żalu i smutku, więc nie będzie zbytnim zaskoczeniem, iż jej ulubione miejsce zabaw stanowił stary wiejski cmentarz. Była to przestrzeń pełna zniszczonych, porośniętych chwastami i zapomnianych grobów, których niemal nikt nie odwiedzał. Cisza i pustka rozpalały wyobraźnię dziewczynki. Znajdowała tam schronienie przed monotonnym i niełatwym życiem kątem u krewnych, dla których rodzina Gabrielle była po prostu kulą u nogi. Po latach, wspominając te cmentarne wycieczki, Mademoiselle Chanel stwierdzi: „Byłam królową tego tajemnego ogrodu. Uwielbiałam jego podziemnych mieszkańców. (…) Szczególnym uczuciem obdarzyłam dwa anonimowe groby (…) – były moją świetlicą, buduarem, kryjówką”.
Mała Gabrielle zabierała na cmentarzysko rozmaite przedmioty, które układała na grobach. Opowiadała o tym epizodzie następująco: „Zanosiłam kwiaty, widelce, łyżki – co tylko zdołałam wykraść z domu (…) Pewnego dnia odkryto brak różnych przedmiotów. (…) Nie mogłam już niczego zabierać i zanosić moim umarłym”. Nie powstrzymało to dziewczynki przed dalszymi wycieczkami na cmentarzysko i odtąd zabierała ze sobą szmaciane lalki, które wykonywała samodzielnie ze skrawków znalezionych materiałów. Samotne godziny wśród grobów wypełniała monologami i fantazjami, których nie zrozumieliby surowi i pragmatyczni krewni dziewczynki. To wówczas rozwijała się pewna charakterystyczna maniera Chanel, która w późniejszym czasie wielu jej gości przytłaczała i irytowała, a innym wydawała się rozkoszna i ponętna. Sama Gabrielle była jej w pełni świadoma, stwierdzając: „Uwielbiam mówić sama do siebie i nie słucham tego, co się mówi do mnie (…)”.
Tymczasem naiwna wiara w to, że Albert w końcu dojrzeje do roli męża i ojca spowodowała, że po kilku miesiącach rozłąki Jeanne podjęła kolejną próbę ocalenia rodziny. Zabrała ze sobą najstarsze córki, zostawiając w Courpière najmłodsze dzieci i udała się do targowego miasteczka Brive-la-Gaillarde, gdzie spodziewała się znaleźć męża prowadzącego wraz z bratem karczmę. Jej nadzieje na stabilizację okazały się płonne, gdyż Albert po raz kolejny ją oszukał. Wbrew zapewnieniom, że całkiem nieźle mu się powodzi, zastała małżonka, który obsługiwał gości w cudzej karczmie, a jego finanse były w opłakanym stanie. Aby spłacić mężowskie długi i przeżyć, Jeanne została służącą w hotelu. Dziewczynki, przeniesione w obce otoczenie, marzyły o lepszym losie.
Gabrielle po latach zdefiniuje dzieciństwo następującymi słowami: „opowiadasz o nim, kiedy jesteś bardzo zmęczona, bo dzieciństwo to czas, kiedy człowiek ma jakieś nadzieje, oczekiwania. Ja pamiętam swoje dzieciństwo sercem”. Wydaje się, iż to właśnie marzenia i fantazje pozwalały małej dziewczynce przetrwać te pierwsze niełatwe lata.
Nasilające się ataki astmy, fatalne warunki bytowe, życie w napięciu i ciągłej drodze, a także praca ponad kobiece siły całkowicie wyczerpały Jeanne, którą zimą 1895 roku przykuło do łóżka zapalenie płuc. 16 lutego młoda kobieta zmarła, a Gabrielle będzie potem wskazywać gruźlicę jako przyczynę zgonu matki.
Projektantka, opowiadając o tym trudnym momencie, zaznaczała, iż jej rodzina mieszkała wówczas w przestronnym domu, co jednak zdaniem dociekliwych biografów było dalekie od prawdy. Tych nieścisłości w relacjach Chanel zawsze było sporo. Choć Coco opowiadała, że miała wówczas zaledwie sześć lat, prosty rachunek matematyczny wskazuje na coś innego. Dziewczynka liczyła sobie już jedenaście wiosen i najprawdopodobniej dzieci zajmowały tą samą nieogrzewaną izbę co umierająca matka. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że były świadkami jej konania, a potem nie wiadomo, jak długo przebywały w tym pomieszczeniu w obecności zwłok Jeanne.
W zakonnym mundurku
Dalsza część dostępna w wersji pełnej
Renata Pawlak
Coco Chanel. Krótka historia największej dyktatorki mody
Wydanie pierwsze
ISBN: 978-83-67060-22-6
Redakcja: Justyna Jaciuk
Korekta: Przemysław Andrzejewski
© Renata Pawlak i Łukasz Tomys Publishing 2021
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Łukasz Tomys Publishing
e-mail: [email protected]
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Rek