Cokolwiek zechcesz - John Everson - ebook + książka

Cokolwiek zechcesz ebook

Everson John

3,2

Opis

Jeśli trzymasz w rękach tę książkę, musisz wiedzieć, czego chcesz... A dostaniesz to, co mroczne, niepojęte, co kłębi się w zakamarkach duszy, spływa krwią, pachnie seksem, wgryza się w umysł i ciało. Nawet jeśli świat wokół jest skąpany w słonecznym blasku, John Everson zaprowadzi Cię w rejony, gdzie kładzie się cień, gdzie czają się mroczne żądze, perwersje, degeneracje. Masz w swych dłoniach zbiór pięciu nowel i opowiadań mistrza horroru - Johna Eversona. Wstąp do świata, do którego nie wszyscy zostają zaproszeni. Dajemy Ci... "Cokolwiek zechcesz".

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 223

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,2 (26 ocen)
5
6
8
3
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Kingakai24

Dobrze spędzony czas

Zagon ciał mi się podobał. Porażka nawiązywała do satanistycznego rytuału też była spoko. Fiołkowa laguna mi się w ogóle nie podobała. Ku pamięci była krótka ale psychologiczna była ok. Cokolwiek chcesz szczyt masochizmu i sadyzmu .
00
Malllgo

Z braku laku…

Po pirwszych dwóch poddałam się, lubię horrory jednak jak dla mnie opowiadania nie są straszne , raczej krwawe i obrzydliwe. Jednak jesli sa amatorzy krwawego sado- masochstycznego spełnienia, to lektura dla nich..
00
Anglista81

Całkiem niezła

Niektóre opowiadania wybitne, bardzo nierówna pozycja.
00
Inwestor2021

Dobrze spędzony czas

Obrzydliwa książka, naprawdę nie dla ludzi o bujnej wyobraźni i słabych nerwach. Pojawiają się opisy nekrofili, ucinania żeńskich organów płciowych. Jest to mocna mieszanka horroru i pornografii.
00
rudarozycka

Dobrze spędzony czas

To moje pierwsze spotkanie z tym autorem i z pewnością nie ostatnie, bo zaintrygowała mnie jego twórczość. Nie myślałam, że spodoba mi się horror ekstremalny.
00

Popularność




Copyright © Wydawnictwo Dom Horroru, 2017

Dom Horroru

Gorlicka 66/26

51-314 Wrocław

Copyright © John Everson, Fields of Flesh

Copyright © John Everson, Failure (means a lack of bullets)

Copyright © John Everson, Violet Lagoon

Copyright © John Everson, In Memoryum

Copyright © John Everson, Whatever You Want

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Redakcja i korekta: Anna Musiałowicz, Tomasz Czarny

Tłumaczenia:

Wstęp i Porażka – Wojciech Gunia

Zagon Ciał – Filip Rutkowski

Fiołkowa Laguna, Ku pamięci, Cokolwiek zechcesz – Łukasz Zbrzeźniak

Projekt okładki: Dawid Boldys, Shred Perspective Works

Skład: Sandra Gatt Osińska

Wydanie I

ISBN: 978-83-66518-38-4

www.domhorroru.pl

Wstęp

Czuję się, jakbym wrócił do domu.

Powrót nad Wisłę raduje mnie tym bardziej, że minęło już sześć lat od wydania mojej ostatniej książki w Polsce. A przecież polscy czytelnicy mają specjalne miejsce w moim sercu! Byli ze mną od samego początku mojej kariery! Czy wiecie, że choć zawsze mieszkałem w Chicago, około dziesięciu lat temu miałem więcej odbiorców w Polsce niż w Ameryce? Jak to było w ogóle możliwe?

Moją pierwszą powieść, Demoniczne przymierze, wydało w Stanach Zjednoczonych malutkie wydawnictwo wyspecjalizowane w limitowanych edycjach literatury grozy. Nakład wyniósł jedynie dwieście pięćdziesiąt numerowanych egzemplarzy. A potem Demoniczne przymierze zostało uhonorowane Nagrodą im. Brama Stokera i Fabryka Słów zwróciła się do mnie z pytaniem o prawa do przekładu i wydania powieści poprzez ich nowy (wówczas) imprint, Red Horse. Oczywiście doszliśmy do porozumienia i w ten sposób Demoniczne przymierze w nakładzie trzech tysięcy egzemplarzy pojawiło się w polskich księgarniach. W taki zaskakujący sposób miałem zrazu większy nakład w Polsce niż w Stanach! Tak było do następnego, 2008 roku, gdy drugie wydanie Demonicznego przymierza w nakładzie czterdziestu tysięcy sztuk trafiło na masowy rynek w mojej ojczyźnie i nagle okazało się, że moja powieść jest w każdej księgarni.

Replika wypuściła wprawdzie moje dwie następne książki, Ofiarę i Igły i grzechy, ale od tamtej pory, choć wydałem sporo tekstów w Stanach, w Polsce pojawiło się raptem parę opowiadań, opublikowanych w różnych antologiach. Moja nominowana do Nagrody im. Brama Stokera w 2012 roku NightWhere miała ukazać się w Polsce kilka lat temu... ale ostatecznie nic takiego się nie wydarzyło.

Edward Lee powiedział mi kiedyś: Koniecznie musisz pojechać do Polski! Czytelnicy uwielbiają twoje historie, a kraj jest przepiękny!

Mam nadzieję, że pewnego dnia będzie to możliwe. Tymczasem... oddaję w Wasze ręce poniższe opowieści!

Powiem może parę słów na ich temat:

Otwierający książkę Zagon Ciał był dla mnie bardzo przyjemną, pisarską przygodą. Kiedy wydałem NightWhere, wielu czytelników prosiło mnie o napisanie sequela. I choć dość długo bawiłem się tym pomysłem, jak dotąd go nie zrealizowałem. Ale... kilka lat temu wpadłem na pomysł osobnej historii, rozgrywającej się w świecie NightWhere, tylko że eksplorującej go w nieco inny sposób – z perspektywy prywatnego detektywa wyciągniętego z kryminału noir.

Porażka i Cokolwiek zechcesz to historie napisane dla Necro Publications, wydawcy, który opublikował mój pierwszy zbiór opowiadań Igły i grzechy oraz twardą edycję powieści The 13th. Jak na ironię, żadna z tych dwóch historii nie została ostatecznie wydana przez Necro! Porażkę napisałem dwanaście lat temu, kiedy Necro puszczało na rynek serię broszurowych publikacji, zawierających teksty dwóch autorów. Ponieważ uwielbiam pisarzy, z którymi pracowali (Edward Lee, Charlee Jacob, Mehitobel Wilson, Jeffrey Thomas) i pragnąłem wziąć udział w tym projekcie, wpadłem na pomysł napisania mrocznej historii z motywem magii seksualnej, w której każda postać będzie naznaczona w jakiś sposób piętnem klęski. Chciałem napisać ją w stylu noir, była to też prawdopodobnie moja pierwsza próba, by stworzyć opowieść prowadzoną nader specyficznym głosem narratora. Ostatecznie Porażka nie ukazała się w serii Necro Publications, za to otworzyła zupełnie nową linię w wydawnictwie Delirium Books – tym samym, którego nakładem ukazało się Demoniczne przymierze.

Kilka lat później Necro zaprosiło mnie do udziału w antologii Into the Darkness, która miała upamiętnić noszący tę samą nazwę magazyn, który wydawca tworzył na początku lat 90-tych. Ponieważ opublikowałem w tamtym efemerycznym czasopiśmie jedno opowiadanie (Klatka z kości), Necro poprosiło mnie o tekst do antologii, mającej się ukazać dwadzieścia lat po pierwszym numerze magazynu. W tamtym okresie już od dłuższego czasu nie napisałem naprawdę ostrego opowiadania, więc bardzo chciałem przygotować coś ekstra mocnego – coś zawierającego te same elementy perwersji i obsesji, co tekst zamieszczony w Into the Darkness, ale jednocześnie wznoszącego je na zupełnie nowy poziom. Rozważałem najmroczniejsze ludzkie perwersje, które mogą dać i ekstremalną satysfakcję, jak i przynieść zgubę ludziom, którzy im hołdują. I tak powstała jedna z najczarniejszych opowieści, jakie napisałem. Tekst został przyjęty do druku... po czym wydawca wpadł w tarapaty finansowe i skasował projekt! Po jakimś czasie sprzedałem tekst do magazynu Dark Discoveries. O ironio, Necro Publications później wróciło do tematu antologii, tyle że napisana dla nich historia została już opublikowana gdzie indziej...

Fiołkowa Laguna także przychodziła na świat z perypetiami, które zawdzięczamy nieprzewidywalności branży wydawniczej. Swego czasu napisałem konspekt potencjalnego horroru s-f o genetycznie zmodyfikowanych pająkach. Było to już po opublikowaniu przez Leisure Books z Nowego Jorku wysokonakładowych edycji Demonicznego przymierza, Ofiary i The 13th. Tyle że Leisure mieli już wtedy w katalogu serię o pająkach, napisaną przez innego autora, więc mój wydawca tymczasowo zawiesił projekt, a ja skupiłem się na pracy nad Syreną. Nie miałem pojęcia, czy kiedykolwiek dostanę zielone światło na powieść o pająkach, więc zdecydowałem się ocalić w jakimś stopniu swój pomysł, pisząc prolog do zaplanowanej wcześniej powieści, tyle że jako osobne opowiadanie. Rezultatem była Fiołkowa Laguna, która pierwotnie ukazała się dzięki Delirium Books. Ostatecznie udało mi się napisać rzeczoną powieść (Violet Eyes), w której wykorzystałem zresztą większość tekstu z Fiołkowej Laguny. Ale oryginalna historia wciąż broni się jako niezależny utwór.

I wreszcie... Ku pamięci stworzyłem do antologii pod tytułem Terrible Beauty, Fearful Symmetry w 2009 r. Dla tej historii, ujmującej temat prostytucji w bardzo intelektualny sposób, zawsze miałem szczególnie dużo sympatii... i teraz bardzo się cieszę, że zapozna się z nią kolejne gro-no czytelników.

I to by było na tyle tych pobieżnych, acz zawiłych historii narodzin moich opowiadań. Mam nadzieję, że spodobają się wam pokręcone ścieżki, którymi Was poprowadzą.

Na koniec słowo podziękowania. Paweł Kosztyło zapytał, czy chciałbym wydać ten zbiór w Domu Horroru. Byłem zaszczycony jego prośbą. Nawet nie wiecie, jak bardzo i od jak dawna chciałem „wrócić” do Polski. A zatem dziękuję Pawłowi i Wam, drodzy czytelnicy, za urzeczywistnienie tego marzenia.

Bo cudownie jest znów być w domu.

Niech się Wam przyśnią mroczne sny,

John Everson

21 maja, 2017

Zagon ciał

Każdy zna powiedzenie: tylko dobrzy umierają młodo. Ono ma również drugą stronę – źli żyją wiecznie. A cytując równie znaną piosenkę pop – wiecznie to przez bardzo długi czas.

Jestem osobą bezstronną. Albo przynajmniej tak zwykłem mówić. Możesz mnie nazwać podglądaczem, jeśli chcesz. Sam siebie nazywam fiutem do wynajęcia[1]. I nie w kontekście, o którym myślisz. Mój fiut to moja prywatna sprawa, chodzi mi o znaczenie z filmów noir z lat pięćdziesiątych.

Obserwuję ludzi.

Wynajduję ich brudne sprawy i wyciągam je na światło dzienne, wpędzając ich przy tym w kłopoty. Zwykle nie rzucam takimi banałami, ale te określenia najlepiej przedstawiają moją profesję. Zarabiam, obserwując ludzi… zazwyczaj tych, którzy są uwikłani w jakieś niecne poczynania.

Tych ludzi, którzy będą żyli wiecznie.

Więc nawet nie mrugnąłem, gdy kobieta siedząca za moim biurkiem powiedziała, że chce mi wpłacić zaliczkę za pójście do nocnego klubu, odnalezienie jej męża i odprowadzenie go do domu. Nie było to coś, czym zwykle się zajmowałem, ale proszono mnie już o dziwniejsze rzeczy. I nieźle za nie wynagradzano.

W tym wypadku sytuacja była dosyć intrygująca. Miałem być „rycerzem w lśniącej zbroi”, schodzącym do mrocznej piwnicy rozpusty. Najwyraźniej klientka, która przedstawiła się jako Patricia Delacruiz, przez ostatnie kilka miesięcy była bywalczynią super ekskluzywnego klubu bondage i sado-maso o nazwie NightWhere. Raz w miesiącu ona i jej mąż Lucas otrzymywali zaproszenia, dostarczane do ich domu na kilka godzin przed rozpoczęciem imprezy, z załączonymi instrukcjami umożliwiającymi znalezienie miejsca spotkania. Spotkania w NightWhere, jak się dowiedziałem, nigdy nie odbywały się dwa razy w tym samym miejscu.

To bardzo rozsądne, uznałem. Utrzymuje z daleka wścibskie osoby i lokalnych przedstawicieli władzy. Zanim któryś z sąsiadów by coś zwęszył, klub już dawno się zawinął. Że tak powiem.

– Posłuchaj, w czym rzecz – zaczęła pani D., nerwowo splatając ręce na swoim podbrzuszu. Była ubrana w krótką, czarną sukienkę, pod spodem dało się zauważyć górną część pasa podtrzymującego czarne pończochy. Podejrzewałem, że założyła je specjalnie, żeby przyciągnąć mój wzrok, ale zignorowałem to. – Mają tam w środku zawsze jeden wydzielony pokój, w którym torturują ludzi i nigdy ich już nie wypuszczają. Trzymają mojego męża, Lucasa, zamkniętego w tym pomieszczeniu. Nie przysyłają mi już żadnych zaproszeń do NightWhere, więc nie mogę sama wrócić do klubu, znaleźć męża i wyciągnąć go stamtąd.

– Skoro ty nie możesz tam wrócić, to jakim sposobem ja miałbym się tam dostać? – spytałem. Tak, wiem, jestem przecież prywatnym detektywem, ale… to nie oznacza, że muszę zawsze odwalać najcięższą robotę. Chciałem, żeby mi w tym trochę pomogła. Z doświadczenia wiem, że ludzie są zwykle bardziej zaradni, niż im się wydaje. A ja nigdy nie odrzucam pomocnej dłoni.

– To akurat będzie łatwe – powiedziała. Nastawiłem uszu, jak tylko dotarło do nich słowo „łatwe”. To jest właśnie to słowo, które lubię. Łatwe sprawy, łatwe pieniądze, kobiety, które są… no, wiesz, o co chodzi.

– Znam jedną parę, która chodzi na spotkania Night-Where co miesiąc – kontynuowała pani D. – Jeśli w odpowiednim czasie będziesz obserwował ich pod adresem zamieszkania, będziesz mógł przechwycić zaproszenie i wykorzystać je, by dostać się do środka.

– Hmmm – zacząłem, koncentrując się. – To brzmi jak całkiem niezły plan. Ale dlaczego nie mogłabyś zwyczajnie ich poprosić, żeby zabrali cię ze sobą? Albo samej obserwować ich dom i zwinąć im to zaproszenie? Przecież wyszłoby cię to taniej niż zatrudnianie mnie.

– Dlatego że selekcjoner wpuszczający ludzi do NightWhere rozpoznałaby mnie. Poinformowano by go, żeby nie pozwolić mi wejść. Ty byłbyś tam nowicjuszem, a oni zawsze mają kilku nowych rekrutów każdego miesiąca. Nie rozpozna cię, a skoro będziesz miał zaproszenie przy sobie, uzna, że jesteś po prostu jednym ze świeżaków. W ten sposób będziesz mógł wejść do środka, znaleźć Zagon Ciał i uwolnić Lucasa. Nie zorientują się, po co tam przyszedłeś.

– Zagon Ciał? – spytałem. Nie byłem pewien, czy podoba mi się brzmienie tej nazwy. Stukałem niecierpliwie moim długopisem marki Bic o notatnik. Jak dotąd nie zanotowałem niczego poza prostą listą:

seksowna panna

łatwo

klub bondage

znaleźć NightWhere

zadzwonić do Toma i spytać, czy kręgle w piątek są nadal aktualne.

Musiałem jeszcze zebrać trochę danych na temat tego zlecenia, a potem ruszyć się do banku, żeby się upewnić, czy czek od klientki ma pokrycie.

– Tak – powiedziała pani D. – Zagon Ciał to nazwa miejsca, do którego zabierają ludzi, by ich torturować w środku NightWhere. Będziesz musiał go jakoś ostrożnie znaleźć. – Przygryzła wargę i kontynuowała. – Zagon jest takim ostatnim przystankiem dla podglądaczy w NightWhere.

– Znaczy się, Lucas był podglądaczem?

Pani D. rozprostowała nogi, a potem skrzyżowała je ponownie, układając tym razem drugą nogę na górę. Upewniła się, że mogłem dobrze przyjrzeć się zarysowi jej pasa do pończoch, zanim ponownie rozsiadła się na krześle. Uśmiechnęła się ustami czerwonymi jak czereśnie, wilgotnymi, zapraszającymi...

Do czegokolwiek chciałaby mnie zaprosić, nie byłem tym zainteresowany. No, chyba że chodziło o pieniądze. Zapłata w naturze nie pokryje moich rachunków. Nieważne jak kusząca by to była propozycja. Poza tym mając na uwadze jej opowieść, nie była nawet towarem z drugiej ręki, tylko raczej z sześćdziesiątej.

– On lubił podglądać – przyznała, pochylając lekko głowę. Niemalże mogłem sobie wyobrazić, że się zaczerwieniła. – On naprawdę lubił podglądać mnie.

– Hmmm – zacząłem. – A teraz zamknęli go w więzieniu dla podglądaczy? Na co może patrzeć teraz?

– Może patrzeć na wszystko, co się dzieje w NightWhere – odrzekła pani D.

– Z tego, co opisałaś, to nie brzmi tak źle dla niego. W czym problem?

– Nie może nigdy opuścić tego miejsca.

– A może on po prostu nie chce? – zasugerowałem.

– Widziałam go w moich snach – powiedziała nagle pani D. – Wiem, że chce wrócić do domu. Oni wysysają go do cna.

Stwierdziłem, że zignoruję uwagę odnośnie snów. Bez trudu mogłem ją jakoś złośliwie skomentować. Ale obraz faceta oglądającego całe masy ludzi podczas ich praktyk seksualnych i słowa o „wysysaniu do cna” rozbawiły mnie zbyt mocno, żebym odpuścił.

– Facet musi w końcu odpocząć od tego ciągłego ssania – powiedziałem, próbując zachować poważną minę. Moja twarz jednak mnie zdradziła.

– To nie jest zabawne – odrzekła. – Jeśli nie uda ci się go stamtąd wydostać, nigdy więcej nie zobaczę mojego męża.

Złajałem się w myślach, zapisałem uwagę w notesie, a potem przedstawiłem jej moją stawkę. Nawet nie mrugnęła okiem i dała mi moją zaliczkę – pięćset dolarów w pięciu nowiutkich banknotach z Benjaminem Franklinem. Przekazała mi zdjęcia swojego męża, adres jej rozpustnych znajomych oraz informację, że zaproszenia zwykle były dostarczane w połowie miesiąca i zwykle w połowie tygodnia. W związku z tym, że był poniedziałek, trzynasty dzień miesiąca, doszedłem do wniosku, że powinienem rozpocząć obserwowanie adresu jej znajomych za około trzydzieści minut. Być może już dostali to zaproszenie… ale była większa szansa, że pojawi się ono jednak w którąś z nadchodzących nocy. Układałem sobie w głowie listę rzeczy, które będą mi potrzebne, żeby nie zanudzić się, siedząc w samochodzie przez najbliższe kilka wieczorów. Miałem już katalog Victoria’s Secret przezornie upchnięty do schowka na rękawiczki, ale przyszło mi do głowy, że sprawa taka jak ta wymaga czegoś mocniejszego. Paczka chipsów Doritos i magazyn „Biuściaste laski w opałach” – tego było mi trzeba.

Zaproszenie dotarło w czwartek. Mało co, a by mi umknęło – choć nie mam pewności jakim sposobem (a muszę przyznać, że „Biuściasta laska” ze strony sto trzydziestej czwartej przykuła na kilka gorących minut moją zwykle niepodzielną uwagę) – nie widziałem, kto je dostarczył. Było około wpół do szóstej i wiedziałem, że w ciągu najbliższych trzydziestu minut ktoś z obserwowanej pary wróci z pracy do domu, więc na wszelki wypadek wyszedłem z samochodu (zaparkowanego w połowie ulicy) i przespacerowałem się, żeby się rozbudzić przed nadchodzącymi godzinami obserwacji. Jeśli nie dostaliby zaproszenia przed dwudziestą, na pewno po tej godzinie nie było już po co na nie czekać, jak powiedziała pani D.

Mijając ich dom, od niechcenia otworzyłem skrzynkę pocztową. Sprawdzałem ją już wcześniej, zaraz po przyjeździe listonosza, i znalazłem jedynie reklamę firmy kominiarskiej i coś, co wyglądało na rachunek za kartę kredytową. Nie widziałem, żeby ktokolwiek przechodził tędy przez ostatnie parę godzin.

Jednakże…

Moja niecierpliwość została nagrodzona, tym razem w skrzynce znalazłem również jasnoczerwoną kopertę. Wsunąłem palec pod poluzowany fragment jej zamknięcia i otworzyłem ją. Jak podejrzewałem, zaproszenie było w środku. List nie mówił zbyt wiele. Każda litera na białej kartce wyglądała na ręcznie namalowaną krwistoczerwonym tuszem. Wiadomość była niejasna, ale wiedziałem, co oznacza.

Sami się o to prosiliście.

Więc macie teraz szansę to dostać.

Przyjedźcie pod Angle Ave, numer 69 w Riverside, dziś o 21:00.

Nie zapomnijcie.

– NightWhere

Schowałem list do koperty, a potem wsunąłem go do kieszeni, upewniwszy się uprzednio, czy nikogo nie ma w pobliżu. Po wszystkim wziąłem dupę w troki.

Znowu te śmieszne określenia. Przepraszam. Oglądam sporo starych filmów, kiedy akurat nie jestem zajęty podglądaniem kobieciarzy, zboczeńców i innych kryminalistów.

(...)

Koniec darmowego fragmentu

[1] Nieprzetłumaczalny żart słowny – w oryginale private dick. Słowo „dick” dziś oznacza fiutka, ale dawniej oznaczało detektywa. (przyp. tłum.)

JOHN EVERSON

John Everson (ur. 1966 w Chicago), amerykański pisarz horroru i dark fantasy. Debiutował erotyczną nowelą Failure (2006). W 2004 roku ukazało się Covenant (Demoniczne przymierze, Red Horse, 2007), za którą to powieść autor otrzymał Nagrodę Bram Stoker Award.

John Everson jest także autorem takich powieści jak Siren, The Pumpkin Man, 13th, NightWhere, Violet Eyes, The Family Tree oraz Redemption, a także zbiorów opowiadań Needles & Sins, Cage of Bones, Vigilantes of Love oraz Sacrificing Virgins.

Dotychczas w Polsce ukazały się powieści: Demoniczne przymierze (Covenant), Ofiara (Sacrifice) oraz zbiór opowiadań Igły i grzechy (Needles & Sins).

John Everson mieszka z żoną Geri i synem Shaunem w Chicago.

www.johneverson.com

Spis treści

Okładka

Strona tytułowa

Strona redakcyjna

Wstęp

Zagon ciał

Porażka

Fiołkowa laguna

Ku pamięci

Cokolwiek zechcesz

John Everson