Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Poradnik dla młodych stażem aficionados, czyli osób, które po raz pierwszy zdecydują się sięgnąć po cygaro... Praktyczne rady jak kupować, jak otwierać, jak palić i jak przechowywać cygara, krótka historia cygar, słynni palacze, zbiór anegdot, „cygarowa oś czasu” i wiele innych cennych informacji.
Z recenzji:
Jestem amatorem, a dzięki tej książce nie sprawiam takiego wrażenia. Za uniknięcie blamażu bardzo uprzejmie Autorowi dziękuję.
Fajna rzecz, polecam nie tylko początkującym.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 197
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
MACIEJ ŚLUŻYŃSKI
CYGARA. VADEMECUM
Oficyna wydawnicza RW2010 Poznań 2011
Redakcja i korekta: zespół RW2010
Redakcja techniczna: zespół RW2010
Copyright © Maciej Ślużyński 2011
Okładka Copyright © Mateusz Ślużyński 2011
Copyright © for the Polish edition by RW2010, 2011
Wydanie I
ISBN 978-83-63111-39-7
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie całości albo fragmentu – z wyjątkiem cytatów w artykułach i recenzjach – możliwe jest tylko za zgodą wydawcy.
Aby powstała ta książka, nie wycięto ani jednego drzewa.
Oficyna wydawnicza RW2010
Dział handlowy: [email protected]
Zapraszamy do naszego serwisu: www.rw2010.pl
PODZIĘKOWANIA
Chciałbym serdecznie podziękować:
Krzysztofowi Najsztubowi z firmy AKAN,
za inspirację, zachętę, stały doping
i merytoryczny nadzór nad całością mojej pracy,
mojemu cygarowemu guru Marczello,
za wprowadzenie mnie w magiczny świat kubańskich cygar,
Przyjaciołom z for CigarAficionado.pl i CigarAficionado.com.pl,
za ich wiedzę, życzliwość, bezinteresowną pomoc i słowa otuchy,
oraz Wszystkim Cygarom,
które do tej pory miałem przyjemność wypalić.
A także tym cygarom, które jeszcze na mnie czekają...
Bez wątpienia w Polsce jest wielu ludzi, którzy na cygarach znają się lepiej ode mnie. Niektórzy zapewne zapomnieli już o cygarach więcej, niż ja zdołałem się dowiedzieć przez ostatnie dwa lata. Dlaczego więc żaden z nich nie napisał tej książki? Nie wiem, ich pytajcie. Ja mogę tylko powiedzieć, dlaczego ja ją napisałem.
W tej chwili w Polsce wszelka wiedza o cygarach (oprócz wiedzy empirycznej) pochodzi z dwóch źródeł. Pierwsze z nich – to internet, a drugie – książki „lub czasopisma”. W przypadku pierwszym prawdziwą skarbnicą wiedzy jest forum dyskusyjne CigarAficionado.pl, strony producentów cygar, czasami także strony sklepów internetowych, które w swojej ofercie mają cygara. W przypadku drugim – czasopism o cygarach w języku polskim jeszcze nie ma, a książki są... dwie.
Nie będę się tutaj na ich temat rozpisywał zbytnio, bo będzie to niezbyt eleganckie, a fakt, że przeczytałem obie po kilka razy, nie daje mi dostatecznych kompetencji do ich oceniania. Mogę tylko powiedzieć, że to doskonałe książki, pełne usystematyzowanej wiedzy o cygarach. A mimo to podjąłem się zadania napisania własnej książki, bo... jestem niedoświadczonym aficionado. Chciałem początkowo użyć określenia „młodym”, ale ktoś znający mój wiek mógłby się mimowolnie roześmiać, a nie jest moim celem rozśmieszać Szanownych Czytelników. W każdym razie – jeszcze nie teraz; rozdział z anegdotami cygarowymi przewidziany jest pod koniec książki.
Gdybym teraz napisał, że palę cygara od trzydziestu lat, to po pierwsze bym skłamał (bo miałem dwadzieścia osiem lat przerwy), a po drugie – i tak nikt by mi nie uwierzył. Ale faktem jest, że pierwsze cygaro w życiu zapaliłem w wieku dziesięciu lat! W tamtym pamiętnym roku 1976 odwiedził nas mój wujek marynarz, który z zagranicznych wojaży przywiózł rozmaite prezenty dla nas, a do palenia dla siebie (bo moi rodzice wolni byli od zgubnego nałogu tytoniowego) kartonowe pudełko zawierające dziesięć cygar. Wujek był u nas krótko, więc całego pudełka nie wypalił; po jego odjeździe w barku zostały trzy sztuki, skazane na powolną śmierć przez wysuszenie. Ale na szczęście ja się nimi zająłem.
Pierwsze cygaro zwędziłem następnego dnia. Założyłem w swej młodzieńczej beztrosce, że nikt w domu tych pozostałych cygar dokładnie nie policzył, więc nawet nie zauważą braku jednego. Wypaliłem je w samotności (choć koledzy moi wtedy palili papierosy w grupach cztero- bądź pięcioosobowych), siedząc za krzakiem pod balkonem sąsiedniego bloku. Nie pamiętam nawet, jakiej marki było, ale mam jakieś takie niejasne wrażenie, że wypaliłem je... od końca. Bo na pewno miało spiczasty czubek z jednej strony, a z drugiej było „otwarte”, toteż doszedłem do wniosku, że ten otwarty koniec trzeba wsadzić w usta, zaś ten ostro zakończony podpalić. Zdaje mi się nawet, że jak na rasowego aficionado przystało, przy odpalaniu posługiwałem się zapałkami, choć pewnie nie były cedrowe.
Parę dni później uznałem, że skoro nie wydała się sprawa z pierwszym cygarem – to mogę spróbować następnego. A kiedy zostało już tylko jedno, doszedłem do wniosku, że powinno ono jak najszybciej zniknąć... razem z kartonikiem. Opakowanie dołączyło więc do moich najtajniejszych skarbów, a trzecie cygaro – do moich najtajniejszych wspomnień. I aż do dzisiaj nikomu o tym nie mówiłem. Mamo, jeżeli czytasz te słowa – przyznaję się, że to ja buchnąłem te cygara, które wujek Jurek zostawił u nas latem '76 roku! Trochę mi jeszcze z tego powodu wstyd, ale to było tak dawno...
Potem miałem prawie trzydziestoletnią przerwę w paleniu cygar, jeśli nie liczyć tych magicznych cygaretek nieznanej mi marki, opatrzonych plastikowym ustnikiem, jakie można było ustrzelić przy sporej dozie szczęścia na strzelnicy, gdy w okolicy gościło akurat Wesołe Miasteczko, a które wypalałem z uporem godnym lepszej sprawy. Aż wreszcie tuż przed moimi urodzinami, dwa lata temu, mój przyjaciel odebrał paczkę z zagranicznego sklepu i wręczył mi z namaszczeniem dwa cygara Partagas Super Partagas w ramach prezentu. Kiedy dowiedzieli się o tym inni moi przyjaciele i znajomi, zostałem obdarowany jeszcze dwoma czy trzema cygarami, ale to Partagasa postanowiłem wziąć „na pierwszy raz”. I do dziś tego nie żałuję.
Cygara przez pięć dni leżały w moim pierwszym humidorze, czyli drewnianej szkatułce w stylu góralskim, gdzie za nawilżacz robił aluminiowy pojemnik po świeczce wypełniony watą i wodą z kranu. Pierwsze swoje „dorosłe” cygaro wypaliłem w dzień Wigilii Anno Domini 2005. I kiedy teraz patrzę na swoje trzy humidory, wypełnione prawie po brzegi cygarami z pięciu krajów świata, w różnych rozmiarach, smakach i o różnych kolorach pokrywy – to ciągle mam w pamięci pierwsze chwile spędzone z pierwszym świadomie wypalonym cygarem. I właśnie dlatego zdecydowałem się napisać tę książkę.
Bo ja po prostu wszystko pamiętam; wszelkie rozterki początkującego aficionado, pierwsze nieudane cięcia (pierwsze cięcia zwykle są nieudane), pierwsze cygaro z Dominikany (miałem szczęście – to był Ashton), pierwszą Cohibę (Siglo IV), czy Bolivara (Belicosos Finos), wreszcie – pierwszego churchilla (Gran Habano No. 3). Widzicie – wszystko pamiętam!
Dlatego doskonale rozumiem rozterki i dylematy tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z cygarami. Czy wybrać jedno drogie, czy trzy tanie? Jakie na początek, jakie przed południem, jakie na wieczór, jakie na specjalne okazje? Jakie cygara nadają się do codziennego palenia ze względu na smak i cenę? Jak otworzyć cygaro, aby go nie „zabić” i pozostawić sobie wszystkie palce?
Wszystkie książki, które do tej pory przeczytałem, napisali wielcy znawcy cygar. I to jest właśnie podstawowy problem; bo jak napisałem na samym początku tego wstępu, oni zdążyli zapomnieć o cygarach więcej, niż ja zdołam się kiedykolwiek dowiedzieć. Więc jeżeli szukasz porad eksperta – to lepiej przestań czytać. Ta książka nie powstała z nadmiaru mojej wiedzy, bo takie zjawisko nie występuje. Ta książka powstała z miłości.
Z miłości do cygar.
Maciej Ślużyński
Poznań, 19 grudnia 2007 – 10 stycznia 2008
Cygara są jak ludzie; mają swoją historię i swoje pochodzenie. Nie powiem, że mają swoje korzenie, chociaż to tak roślinnie brzmi. Ale warto mieć świadomość tego, skąd pochodzą nasze cygara i kto pierwszy wpadł na ten wspaniały pomysł, aby wsadzić w usta jeden koniec zwiniętego liścia, a drugi koniec podpalić.
Mapę świata cygar zacznę nietypowo, bo od krótkiego rysu historycznego. Ale takie podejście pozwoli lepiej zrozumieć, dlaczego na mapie cygar nie ma na przykład Kanady czy Chin (choć niektórzy twierdzą, że Chiny akurat powinny się na niej znaleźć).
Cygara powstają z tytoniu; to truizm. Ale co to jest tytoń i skąd pochodzi?
Tytoń to ogólna nazwa dla wszystkich roślin z gatunku Nicotiana, z rodziny Psiankowatych (Solanaceae). W sumie jest to prawie sześćdziesiąt roślin zielnych (czasami także krzewów), w stanie naturalnym rosnących głównie w Ameryce Południowej (w większości), w Ameryce Północnej, a także w Australii. Owocem tytoniu jest owalna torebka z drobnymi nasionami. Z naszego punktu widzenia bardziej interesujące są oczywiście liście tej rośliny – ale też nie każdej! – pojedyncze, różnej wielkości w zależności od odmiany.
Aficionados najbardziej interesuje oczywiście tytoń szlachetny (Nicotiana tabacum). Ta jednoroczna roślina powstała prawdopodobnie ze skrzyżowania dwóch lub trzech roślin tego gatunku. Kto tego skrzyżowania dokonał – nie wiem, nazwami łacińskimi prawdopodobnych przodków tytoniu szlachetnego też nie będę was tu epatował. Ważne, że tytoń szlachetny wyrasta na wysokość do dwóch i pół metra, ma owalne lub lancetowate liście, lekko owłosione (to ważna informacja!). Kwiaty tytoniu szlachetnego są duże i pachnące, najczęściej różowe lub czerwone, rzadziej białe. No i informacja ostatnia, za to najważniejsza – liście tej wspaniałej rośliny zawierają od jednego do trzech procent nikotyny.
Nie wiadomo dokładnie, kiedy zaczęto uprawiać tytoń. Ale prawie na pewno wiemy, że pierwszymi hodowcami byli rdzenni mieszkańcy Ameryki. Oni też jako pierwsi zaczęli palić hodowany przez siebie tytoń – za to im wieczna cześć i chwała! Dowody na to, że palili coś, co przy odrobinie dobrej wiary możemy uznać za pra-cygaro, znajdujemy choćby w ruinach dawnej świątyni Majów w Palanque (stan Chipas w południowo-wschodnim Meksyku). Świątynię zbudowano mniej więcej w siódmym wieku naszej ery, a na jednej ze ścian zachował się rysunek mężczyzny palącego cygaro. Wprawdzie w jednej z książek Daenikena natrafiłem na reprodukcję rysunku pochodzącego ze słynnego „kamienia z Palanque” (ta sama świątynia!), który według Autora przedstawia mężczyznę w pojeździe kosmicznym, co każe nieco bardziej krytycznie spojrzeć na wartość rysunków z tego miejsca jako rzetelnych dowodów naukowych, ale przyjmijmy umownie, że na jakieś osiemset lat przed Kolumbem Indianie palili już cygara.
A kiedy Kolumb odkrył wreszcie tę swoją Amerykę – to odkrył też „nasze” cygara. Dokładnie 11 października 1492 roku został poczęstowany (jako pierwszy Europejczyk!) wysuszonymi, zwiniętymi liśćmi tytoniu i zachęcony do ich wypalenia. Na szczęście wszystkiego nie wypalił, bo część przywiózł ze sobą z powrotem na Stary Kontynent. No i tak to się zaczęło.
Bardzo szybko Hiszpania rozpoczęła budowę własnego przemysłu cygarowego, z centrum w Sewilli. Powszechnie uważa się, że to właśnie tutaj narodziły się „współczesne” cygara. Kiedy dokładnie – trudno powiedzieć, ale na pewno było to przed rokiem 1520. Początkowo Hiszpanie przywozili z Kuby liście tytoniu i sami zwijali cygara. W roku 1731 powstały (oczywiście w Sewilli) słynne fabryki królewskie. A w roku 1821 król Hiszpanii Ferdynand VII zezwolił na samodzielną produkcję cygar na Kubie, będącej wtedy hiszpańską kolonią. I tak narodziły się najsłynniejsze na całym świecie cygara kubańskie, czyli „hawany”.
W dowód uznania za podjęcie tak doniosłej w historii cygar (i historii Kuby oczywiście też) decyzji, Kubańczycy po dziś dzień dostarczają co roku jedną skrzynkę swoich cygar na hiszpański dwór królewski. Kiedyś były to Trinidady, ale po dojściu do władzy Fidela Castro król Hiszpanii otrzymuje co roku skrzyneczkę cygar Cohiba. Dodajmy nie bez cienia złośliwości, że jest to skrzyneczka nieduża...
Ale mimo wszystko trudno się dziwić, że w wyniku tak długiej i owocnej współpracy narodziły się miedzy oboma krajami specyficzne więzi; to Hiszpania jest największym na świecie importerem kubańskich cygar (nie bez satysfakcji dodam od siebie, że jedną z najpopularniejszych i najlepiej sprzedających się marek kubańskich cygar w Hiszpanii jest Partagas).
Wydaje się więc w pełni uzasadnione, aby naszą podróż po współczesnym świecie cygar zacząć właśnie od Kuby.
To niewielkie państwo leży w Ameryce Środkowej, w archipelagu Wielkich Antyli, na wyspie o tej samej nazwie. Oprócz tej jednej wyspy jest jeszcze jakieś tysiąc sześćset mniejszych, między Morzem Karaibskim a Zatoką Meksykańską. Na południowo-wschodnim wybrzeżu Kuby, w zatoce Guantánamo, znajduje się morska baza wojenna Stanów Zjednoczonych. Nie wiem, czy tam też obowiązuje embargo.
Pełna nazwa państwa brzmi Republika Kuby (po hiszpańsku: La República de Cuba). Zajmuje powierzchnię stu dziesięciu tysięcy kilometrów kwadratowych i ma nieco ponad jedenaście milionów mieszkańców, czyli średnia gęstość zaludnienia nieco przekracza sto osób na kilometr kwadratowy. Podział administracyjny – to czternaście prowincji i jedna wyspa wydzielona. Świętem państwowym jest 26 lipca, czyli Dzień Powstania Narodowego (ustanowiony w rocznicę ataku na koszary Moncada w roku 1953).
Około 37% mieszkańców Kuby stanowią Biali pochodzenia europejskiego (ze zdecydowaną przewagą „hiszpańskiej krwi”), Mulaci – to ponad 50% ludności, Murzyni stanowią jakieś 10%, a Chińczycy – mniej więcej 1%. 76% społeczeństwa mieszka w miastach, z których największe – to Hawana, Santiago de Cuba, Camagüey, Holguín, Santa Clara, Guantánamo, Cienfuegos, Bayamo, Pinar del Río, Matanzas i Victoria de las Tunas (wszystkie powyżej stu tysięcy mieszkańców). Mężczyźni na Kubie żyją przeciętnie siedemdziesiąt pięć lat, kobiety nieco dłużej, bo osiemdziesiąt lat.
Kuba to kraj rolniczo-przemysłowy, a produkt narodowy brutto wyniósł trzy i pół tysiąca dolarów amerykańskich na jednego mieszkańca w roku 2005. Z powodu blokady ekonomicznej ze strony USA i wstrzymaniu w roku 1991 pomocy ze strony Związku Radzieckiego, do kraju napływa bardzo niewiele środków finansowych z zagranicy. Przeznaczane są one głównie na rozwój turystyki, modernizację górnictwa oraz cukrownictwa. Przemysł na Kubie jest, delikatnie mówiąc, średnio rozwinięty. Niedobory surowców naturalnych też nie sprzyjają rozwojowi gospodarki. Na szczęście 31% powierzchni kraju pokrywają grunty orne i sady; co ciekawe, około jedna czwarta nich jest sztucznie nawadniana. Podstawowe rośliny uprawne to trzcina cukrowa, drzewa cytrusowe (głównie pomarańcze), i inne owoce (banany, mango, ananasy, awokado, pomidory). No i – rzecz jasna – tytoń.
W handlu zagranicznym Kuba od wielu lat utrzymuje saldo zdecydowanie ujemne. Wartość całego eksportu w roku 2005 wyniosła 2,4 miliarda dolarów (import przekroczył 6,9 miliarda). Jedna trzecia wartości eksportu to cukier wytwarzany z trzciny cukrowej, reszta – to owoce i owoce morza, trochę niklu, trochę lekarstw. I cygara.
Na zakończenie zostawiłem rzecz najważniejszą, czyli krótkie omówienie warunków naturalnych. Bo to one właśnie odpowiadają za jakość hodowanych na Kubie liści tytoniu i smak cygar z nich robionych. Większą część powierzchni Kuby zajmują niziny, najwyższy szczyt, Turquino ma 1974 m n.p.m. W środkowej części wyspy znajduje się silnie rozczłonkowany masyw górski Macizo de Guamuhaya. Klimat wyspy określa się jako równikowy wilgotny, a na północno-zachodnim wybrzeżu zwrotnikowy wilgotny – tam właśnie rośnie najlepszy tytoń. Średnia temperatura w styczniu (czyli w zimie) wynosi 22,5°C, a w sierpniu (czyli w lecie) 28°C. Pora deszczowa (czyli rzeczone lato) trwa od maja do listopada, sucha natomiast (taka jakby zima) – od grudnia do kwietnia. Roczna suma opadów to od 600 – 1 200 mm na nizinach, do 2 000 – 2 200 mm w górach. W końcu lata i jesienią pojawiają się silne cyklony (niektóre nawet katastrofalnie silne). Naturalną szatę roślinną kraju tworzą głównie sawanny i kserofityczne zarośla, oraz widne lasy ze sporym udziałem palm i sosny kubańskiej. Część wschodnią wyspy częściowo pokrywają wiecznie zielone lasy, a wzdłuż wybrzeży południowych występują zarośla namorzynowe.
Tytoń uprawiany był na Kubie już za czasów Indian. To właśnie panujące tam wprost wymarzone dla tej rośliny warunki glebowe i klimatyczne spowodowały, że do dziś Kubę uważa się za ojczyznę i stolicę tytoniu. Rozwój plantacji tytoniowych nastąpił przede wszystkim w zachodniej części wyspy, w prowincji Pinar del Rio. Najsłynniejsze liście tytoniowe pochodzą z doliny Vuelta Abajo. Na wschodzie wyspy z upraw słynie region Remedios. Eksperci uważają, że ze względów geologicznych gleba w rejonie Pinar del Rio jest najlepszą na świecie mieszanką składników niezbędnych dla tytoniu. Podobnie jest z klimatem wyspy – ciepły, ale nie gorący, wilgotny, ale nie mokry, łagodny zarówno latem, jak i zimą. Dzięki temu „tytoniowe żniwa” na tej czarodziejskiej wyspie, nazwanej przez Kolumba „najpiękniejszym miejscem na Ziemi”, mogą się odbywać po kilka razy w roku; liście, choć doskonale dojrzałe, nie są specjalnie spalone słońcem, a smak cygar z nich wytwarzanych... No, o tym to już sami możecie się przekonać.
Na drugim miejscu wśród krajów zajmujących się produkcją cygar wymienić należy Meksyk. Chronologicznie – bo to tutaj właśnie w roku 1880 dotarł z Kuby Alberto Turrent. Dotarł i zajął się tym, co umiał najlepiej: hodowlą tytoniu i produkcją cygar.
Meksyk to państwo w Ameryce Północnej, położone pomiędzy Oceanem Spokojnym (na zachodzie i południu) oraz Zatoką Meksykańską i Morzem Karaibskim (na wschodzie). A po drugiej stronie Zatoki Meksykańskiej, wcale nie tak daleko na wschód, za to dokładnie na tej samej szerokości geograficznej (Zwrotnik Raka) leży Kuba, Ojczyzna Cygar.
Pełna nazwa państwa brzmi Meksykańskie Stany Zjednoczone (po hiszpańsku: Los Estados Unido Mexicanos). Zajmuje powierzchnię prawie dwóch milionów kilometrów kwadratowych i ma sporo ponad sto milionów mieszkańców, czyli średnia gęstość zaludnienia to nieco ponad pięćdziesiąt osób na kilometr kwadratowy. Podział administracyjny – to trzydzieści jeden stanów i stołeczny dystrykt federalny. Świętem państwowym jest 16 września, czyli rocznica wybuchu wojny 1810-1815, w wyniku której Meksyk uzyskał niepodległość.
Około 60% mieszkańców Meksyku stanowią Metysi, 30% – to Indianie (Majowie, Aztekowie, Zapotekowie, Otomi, Mistekowie), a reszta – to mieszkańcy pochodzący z Europy (w szerokim tego słowa znaczeniu). Ludność Meksyku jest rozmieszczona bardzo nierównomiernie; najgęściej zaludniona jest południowa część Wyżyny Meksykańskiej, a najrzadziej — południowa część Półwyspu Kalifornijskiego. Mieszkańcy miast stanowią ponad trzy czwarte populacji, a największe aglomeracje to (poza stolicą Mexico City, zresztą największym miastem na świecie) Guadalajara, Monterrey, Puebla, Ciudad Juárez, León. Średnia długość życia mężczyzn w Meksyku to siedemdziesiąt trzy lata, a kobiet siedemdziesiąt osiem lat.
Meksyk jest dynamicznie rozwijającym się krajem przemysłowo-rolniczym, jednym z „tygrysów” Ameryki Łacińskiej. Produkt narodowy brutto na jednego mieszkańca wynosi jakieś dziesięć tysięcy USD (prawie trzy razy więcej niż na Kubie). Ale nie zawsze było tak dobrze; wielki kryzys w latach 1929–33 okazał się prawie zabójczy; na szczęście dla Meksyku wkrótce wzrósł popyt dzięki koniunkturze ogólnoświatowej w czasie II wojny światowej. Przemysł opiera się na surowcach – Meksyk jest krajem zasobnym w ropę naftową, gaz ziemny, rudy miedzi, cynku, ołowiu, srebra i wielu innych. Bliskie sąsiedztwo Stanów Zjednoczonych też bardzo pomaga w ogólnym rozwoju kraju. Produkcja rolna jest rozmieszczona nierównomiernie; grunty orne i sady zajmują 14% powierzchni kraju, bardzo ważną rolę odgrywa sztuczne nawadnianie, obejmujące areał około sześciu milionów hektarów. W Meksyku uprawia się głównie trzcinę cukrową, kukurydzę, sorgo, pszenicę, fasolę, ziemniaki, soję, banany, pomidory, jęczmień, ryż, winorośl, bawełnę, kawę, kakao, wanilię, awokado (największy producent na świecie). I – rzecz jasna – tytoń.
W handlu zagranicznym największą rolę odgrywają oczywiście surowce, dopiero na drugim miejscu są produkty spożywcze, a cygara – na miejscu bardzo, bardzo odległym. Ale mają swoich zwolenników na całym świecie.
I na zakończenie – rzecz najważniejsza, czyli warunki naturalne. Meksyk jest krajem wyżynno-górzystym, około 80% jego powierzchni leży powyżej 1000 m n.p.m. Góry i wyżyny Meksyku należą do systemu Kordylierów; północną i środkową część kraju zajmuje Wyżyna Meksykańska, ograniczona od zachodu górami Sierra Madre Zachodnia, od wschodu – Sierra Madre Wschodnia, a od południa – Kordylierą Wulkaniczną z licznymi czynnymi wulkanami. Na południu ciągną się góry Sierra Madre Południowa, a na południowy wschód od przesmyku Tehuantepec – Sierra Madre de Chiapas i Wyżyna Chiapas. W północno-zachodniej części Meksyku, oddzielonej Zatoką Kalifornijską, leży Półwysep Kalifornijski.
Klimat w północnej i środkowej części Meksyku jest zwrotnikowy, w południowej zaś – podrównikowy wilgotny, w dodatku silnie zróżnicowany w zależności od wysokości nad poziomem morza i oddalenia od oceanów. Największe opady (2 500 – 4 000 mm) występują na krańcach południowych, 500 – 1 000 mm nad Oceanem Spokojnym i Zatoką Meksykańską, 200 – 500 mm w środkowym Meksyku, a najbardziej sucha jest północno-zachodnia część kraju, z rocznymi opadami 50 – 100 mm. W zależności od wysokości nad poziomem morza wyróżnia się piętra klimatyczne: gorące (hiszp. tierra caliente) do wysokości 900 – 1 000 m (średnia roczna temperatura 27–21°C), umiarkowane (tierra templada) do wysokości 1 600 – 1 800 m (21–18°C), chłodne (tierra fria) do wysokości 4 000 – 4 500 m (poniżej 18°C) i mroźne (tierra helada) obejmujące najwyższe szczyty. Obszar Meksyku należy do dwóch zlewisk: Oceanu Spokojnego i Oceanu Atlantyckiego. Rzeki w tym kraju są przeważnie dość krótkie, z licznymi wodospadami i progami skalnymi (Río Bravo del Norte, zwana też Rio Grande, Río Grande de Santiago, Balsas, Yaqui, Usumacinta, Grijalva). Wody rzek i jezior są wykorzystywane do nawadniania użytków rolnych. Meksyk ma dość urozmaiconą szatę roślinną; około 27% powierzchni kraju pokrywają lasy, na wybrzeżu wschodnim występują lasy kolczaste, zrzucające okresowo liście i wiecznie zielone lasy podzwrotnikowe, na wybrzeżu południowo-zachodnim suche lasy kolczaste, w górach lasy typowe dla strefy umiarkowanej, a na Wyżynie Meksykańskiej i Półwyspie Kalifornijskim występuje także roślinność półpustynna i pustynna.
W Meksyku tytoń uprawia się prawie wyłącznie na południu, w regionie zwanym San Andreas Valley. Cygara z nich wytwarzane posiadają całą gamę smaków, ale dominują w nich akcenty ziemno-przyprawowe, nierzadko z nutką pikantnego chili. Ale generalnie zakres smaków jest trudny do przewidzenia, a cygara mają tyluż zwolenników, co przeciwników.
Dominikana to kraj dla cygar szczególny; tu właśnie znaleźli schronienie kubańscy emigranci, zmuszeni bądź nakłonieni do wyjazdu z Ojczyzny. Tu również znalazły schronienie nasiona kubańskiego tytoniu, przywiezione przez najlepszych kubańskich cigar-makerów. I się zaczęło...
Dominikana to małe państwo, zajmujące większą, wschodnią część pięknej wyspy Haiti (część mniejszą zajmuje państwo Haiti, z punktu widzenia aficionados w ogóle nieciekawe). Znajduje się w Ameryce Środkowej, w archipelagu Wielkich Antyli (tym samym, co Kuba), od północy oblewają je wody Oceanu Atlantyckiego, a od południa – Morza Karaibskiego.
Pełna nazwa państwa brzmi Republika Dominikańska (po hiszpańsku: La República Dominicana). Zajmuje powierzchnię niecałych pięćdziesięciu tysięcy kilometrów kwadratowych (czyli jest ponad dwa razy mniejsza niż Kuba) i ma prawie dziesięć milionów mieszkańców (niewiele mniej niż Kuba), czyli średnia gęstość zaludnienia to prawie dwieście osób na kilometr kwadratowy. Podział administracyjny – to trzydzieści jeden prowincji i jeden dystrykt narodowy. Świętem państwowym jest 27 luty, czyli rocznica proklamowania w roku 1844 niepodległości państwa.
Większość mieszkańców Dominikany stanowią Mulaci (73%), pozostali to biali (16%) i Murzyni (11%). Ludność zamieszkuje głównie nizinę Seibo i liczne śródgórskie kotliny i doliny. Największe miasta to Santo Domingo (stolica), Santiago de los Caballeros, La Romana, San Pedro de Macorís. Średnia długość życia to siedemdziesiąt lat w przypadku mężczyzn i siedemdziesiąt trzy lata w przypadku kobiet (a więc na Kubie jest choćby pod tym względem nieco lepiej).
Podstawę gospodarki tego kraju stanowi rolnictwo. Produkt krajowy brutto wynosi około siedem tysięcy USD na jednego mieszkańca. Ziemie uprawne zajmują ponad jedną trzecią powierzchni kraju, a około 15% powierzchni uprawnej jest stale nawadniana. Główna roślina uprawiana na Dominikanie to trzcina cukrowa, a do pozostałych należą kawa, kakao, banany, ryż, fasola, kukurydza. I tytoń, oczywiście. Siłą rzeczy więc przemysł to przede wszystkim przetwórstwo trzciny cukrowej (liczne destylarnie rumu) i tytoniu (liczne fabryki cygar). W kraju bardzo szybko rozwija się turystyka – w roku 2003 wpływy z niej przekroczyły trzy miliardy dolarów. Dziesięciodniowa wycieczka na Dominikanę dla jednej osoby kosztuje w Polsce ponad pięć tysięcy złotych, ale jeśli ktoś ma wolne środki, to warto tam pojechać.
Warunki naturalne to przede wszystkim góry i wyżyny. Najwyższy szczyt Duarte liczy 3 175 metrów. Klimat wyspy jest wybitnie podrównikowy, z roczną sumą opadów rzędu 1 000 – 2 000 mm. W lecie i jesienią utrapieniem są częste cyklony. Dominikana posiada bardzo gęstą sieć rzeczną; główne rzeki to Yaque del Norte i Yuna, Yaque del Sur z licznymi dopływami. Naturalną szatę roślinną Dominikany tworzą głównie wilgotne lasy równikowe, a na obszarach bardziej suchych występuje roślinność typowo sawannowa. I jeszcze coś – ponad 20% powierzchni kraju stanowią parki narodowe i rezerwaty.
Republika Dominikany produkuje cygara, które należą do najpopularniejszych w Stanach Zjednoczonych. Chyba nie tylko dlatego, że na wyroby z Kuby nadal w USA obowiązuje embargo; po prostu Amerykanie zakochali się w tych produktach – łagodnych, lekko słodkich, o podobnym do orzecha włoskiego smaku. Powszechne dla dominikańskich cygar są również tonacje ziemne i roślinne. Głównym rejonem uprawy tytoniu na Dominikanie jest dolina Cibao, regiony Santiago La-Vega i La-Vega Bonao.
Po zawirowaniach na Kubie większość głównych twórców cygar wyemigrowała do Stanów, a stamtąd na Dominikanę. Albo do Hondurasu – bo tu także znaleźli korzystne podłoże dla rozwoju swojej sztuki. No i tytoń trafił tu na bardzo dobre warunki.
Honduras to niewielkie państwo w Ameryce Środkowej, położone nad Morzem Karaibskim (od północy) i Zatoką Fonseca, czyli kawałkiem Oceanu Spokojnego (od południa).
Pełna nazwa państwa brzmi Republika Hondurasu (po hiszpańsku: La República de Honduras). Zajmuje powierzchnię stu dwunastu tysięcy kilometrów kwadratowych (czyli jest wielkości Kuby) i ma nieco ponad siedem milionów mieszkańców, czyli średnia gęstość zaludnienia nieco przekracza sześćdziesiąt pięć osób na kilometr kwadratowy. Podział administracyjny obejmuje osiemnaście departamentów. Świętem państwowym jest 15 września – rocznica proklamowania w roku 1821 niepodległości Hondurasu.
Prawie 90% ludności Hondurasu stanowią Metysi, a 7% to Indianie. Biali – tylko 1%. Ludność rozmieszczona jest bardzo nierównomiernie, prawie połowa mieszka w miastach, z których największe to Tegucigalpa, San Pedro Sula i La Ceiba. Średnia długość życia wynosi sześćdziesiąt lat (nie posiadam danych, czy dotyczy to mężczyzn, kobiet czy obu płci). A przy okazji – wśród ludności powyżej piętnastego roku życia znajduje się ponad 24% analfabetów.
Podstawę gospodarki stanowi rolnictwo plantacyjne, nastawione na produkcję eksportową. W latach 1980-90 gospodarka w znacznej części uległa zniszczeniu w wyniku walk zbrojnych w Ameryce Centralnej, prowadzonych częściowo także w Hondurasie. Produkt krajowy brutto liczy niecałe trzy tysiące USD na jednego mieszkańca (czyli jeszcze mniej niż na Kubie). Niewielkie wydobycie srebra, rud cynku, ołowiu, miedzi i żelaza – to właściwie wszystkie bogactwa Hondurasu. Oprócz tytoniu i fabryk cygar, oczywiście. Ziemie uprawne zajmują 14% powierzchni kraju, a ponad 85% użytków rolnych stanowią wielkie plantacje należące do dużych i bogatych koncernów ze Stanów Zjednoczonych.
Jeżeli chodzi o warunki naturalne, to ponad 80% kraju zajmują Kordyliery, więc wielu możliwości nie ma; dodajcie do tego jeszcze najsłynniejsze bagna świata, czyli Wybrzeże Moskitów (na północnym wschodzie), a obraz będzie w miarę pełen. Klimat na północy kraju jest równikowy wilgotny, w środkowym i południowym Hondurasie zaś podrównikowy wilgotny. Średnia roczna suma opadów to 500 – 1 000 mm w kotlinach śródgórskich, 1 000 – 1 500 mm nad Oceanem Spokojnym i 2 000 – 5 000 mm na wybrzeżu Morza Karaibskiego. Około 45% powierzchni kraju pokrywają wiecznie zielone, wilgotne lasy równikowe, a na obszarach powyżej 600-700 m n.p.m. – lasy mieszane i lasy zrzucające okresowo liście. Poza tym występuje tu roślinność sawannowa, kserofilne zarośla oraz namorzyny (na wybrzeżach).
Cygara z Hondurasu są mocniejsze i bardziej ostre niż te z Dominikany. Ale smak tutejszego tytoniu jest prawie tak samo bogaty, jak tego pochodzącego z Kuby. A podstawa przemysłu tytoniowego w Hondurasie opiera się na kubańskiej tradycji i wielkiej estymie, jaką darzy się tutaj kubańskich emigrantów. Tytoń w Hondurasie uprawia się od wybrzeża San Pedro Sula do wzgórz Santa Rosa de Compan, a także nieco dalej na południowy wschód, aż do granicy z Nikaraguą.
To ostatni kraj z „wielkiej piątki”, który ze względu na produkowane cygara godzien jest szczególnego zainteresowania ze strony aficionados. Tutaj również znalazło nową ojczyznę wielu emigrantów z Kuby; i tu znalazł również swoje miejsce tytoń, wprost lub pośrednio z Kuby pochodzący.
Nikaragua to państwo w Ameryce Środkowej, które od zachodu oblewają wody Oceanu Spokojnego, a od wschodu – Morza Karaibskiego. Pełna nazwa państwa brzmi Republika Nikaragui (po hiszpańsku: La República de Nicaragua