Dieta IF. Post przerywany. Jedz przez 8 godzin, chudnij przez 16 - JB Rives - ebook

Dieta IF. Post przerywany. Jedz przez 8 godzin, chudnij przez 16 ebook

JB Rives

4,3

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Rewolucyjna metoda odchudzania, kompatybilna z innymi dietami Intermittent Fasting to idealny sposób na utratę wagi bez względu na to, jaki tryb życia prowadzisz i co ląduje na twoim talerzu Właśnie dokonałeś przełomowego wyboru – sięgnąłeś po książkę o IF, metodzie odżywiania, której podstawą jest post przerywany. Dzięki przeplataniu faz jedzenia i niejedzenia wreszcie zrzucisz zbędne kilogramy. Jak to możliwe? Posty są wpisane w nasz metabolizm. W stanie naturalnym nie tyjemy! Wystarczy posłużyć się tą wiedzą, by odzyskać zgrabną sylwetkę. Z książki dowiesz się między innymi: ● o przyczynach tycia; ● o najnowszych odkryciach na temat krótkotrwałego postu; ● o tym, jak zwiększyć stężenie hormonów spalających tłuszcz; ● o niewiarygodnych korzyściach diety IF dla zdrowia; ● o tym, jak wdrożyć IF, by cieszyć się dobrym samopoczuciem. Większość diet jest obliczona na szybki, ale krótkotrwały efekt. IF to program zmiany podejścia do odżywiania. Zapomnij o liczeniu kalorii i wylewaniu siódmych potów na siłowni. Skłoń organizm do czerpania energii ze swoich rezerw tłuszczowych. Czy jest coś prostszego niż patrzenie co jakiś czas na zegarek po to, by schudnąć?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 111

Oceny
4,3 (535 ocen)
286
151
70
25
3
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Master89wt

Dobrze spędzony czas

Ciekawa książka. Mnie zachęciła do przejścia na IF. Zawiera dużo informacji i prosto objaśnia, jak powstaje tłuszcz trzewny.
10
TBekierek

Dobrze spędzony czas

Ciekawe, warte przemyśleń. I może do zastosowania? Ale na to niech już każdy sam sobie odpowie:)
10
Arielus85

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo ciekawie przedstawiony program zdrowego odżywiania,to nie tyle dieta ,co nowy sposób na życie
10
Cleofix

Nie oderwiesz się od lektury

wyjątkowa pozycja! z uwagą przeczytałam, mam zamiar stosować.polecam!
10
AgnieszkaBernadetta

Dobrze spędzony czas

Przekonywająco przedstawiony temat IF. Dobre wskazówki.
10

Popularność




SŁOWO OD AUTORA

Słowo od autora

Brawo!

Właśnie doko­na­łeś prze­ło­mo­wego wyboru – się­gną­łeś po książkę o die­cie IF (od ang. Inter­mit­tent Fasting, dosł. post prze­ry­wany), meto­dzie odży­wia­nia, która zmieni twoje życie.

W ten spo­sób dołą­czasz do tysięcy osób, które prze­jęły kon­trolę nad swoją wagą. Koniec fru­stra­cji. Koniec nie­ustan­nego myśle­nia o jedze­niu. Koniec napa­dów głodu. Koniec zjaz­dów ener­ge­tycz­nych w środku dnia.

Cią­gle przy­bywa tych, któ­rzy wybrali tak jak ty! Masz w swo­ich rękach książkę, która we Fran­cji wyzna­czyła trend w kwe­stii postu prze­ry­wa­nego. Ta książka zaist­niała wła­śnie dzięki wam, ama­to­rom IF, dzięki waszym suk­ce­som i nie­by­wa­łym meta­mor­fo­zom.

Dzię­kuję, że jeste­ście. Życzę przy­jem­nej lek­tury… i spek­ta­ku­lar­nych efek­tów!

WSTĘP

Wstęp

Fran­cu­zom wydaje się, że ame­ry­kań­ska plaga oty­ło­ści jakimś cudem ich omi­nęła (mówi się nawet cza­sem o „wyjąt­ko­wo­ści Fran­cu­zów”), jed­nakże sta­ty­styki nie pozo­sta­wiają złu­dzeń: obec­nie 40 pro­cent miesz­kań­ców Fran­cji ma nad­wagę, a 6 milio­nów cierpi na oty­łość. To cztery razy wię­cej niż w 1975 roku.

I to mimo nie­prze­bra­nej ilo­ści nie­sa­mo­wi­cie popu­lar­nych metod odchu­dza­nia. Nad Sekwaną nie­mal 70 pro­cent kobiet i 39 pro­cent męż­czyzn przy­naj­mniej raz w życiu było na die­cie. Kto nie sły­szał o Weight Wat­chers, Duka­nie, die­cie South Beach…?

W poczyt­nych cza­so­pi­smach co roku poja­wiają się krzy­kliwe nagłówki obie­cu­jące szyb­kie zrzu­ce­nie kilo­gra­mów, a w tle smu­kłe modelki w stro­jach kąpie­lo­wych.

Trzeba jed­nak ugiąć się przed fak­tami i przy­znać, że kla­syczne metody (pole­ga­jące na zmniej­sze­niu udziału tłusz­czu w poży­wie­niu, licze­niu kalo­rii czy regu­lar­nych ćwi­cze­niach) nie przy­no­szą spo­dzie­wa­nego efektu. I to ani w Euro­pie, ani w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, które skąd­inąd w latach 70. jako pierw­sze opu­bli­ko­wały zale­ce­nia doty­czące odży­wia­nia oraz aktyw­no­ści fizycz­nej.

Wła­dze wydają alar­mu­jące oświad­cze­nia na temat nad­wagi, na rynku poja­wia się coraz wię­cej dobrej jako­ści pro­duk­tów spo­żyw­czych, a infor­ma­cje o war­to­ściach odżyw­czych znaj­dują się na każ­dej ety­kie­cie.

Prawda jest jed­nak taka, że mimo ostrze­żeń i zale­ceń osób z nad­wagą i oty­ło­ścią wciąż przy­bywa. Co wię­cej, przy­bywa też nie­zna­nych dotych­czas scho­rzeń.

Skoro liczba samych diet i sto­su­ją­cych je osób wzra­sta, a jed­no­cze­śnie zwięk­sza się odse­tek ludzi z nad­wagą, to zna­czy, że gdzieś popeł­niamy poważny błąd. Doty­czy to znacz­nej czę­ści świata.

Jeste­śmy ofia­rami całej serii błęd­nych prze­ko­nań, które nie tylko unie­moż­li­wiają nam trwałe utrzy­ma­nie pożą­da­nej wagi, ale wręcz przy­czy­niają się do tego, że obra­stamy w tłuszcz.

Na szczę­ście każdy z nas ma w sobie poten­cjał zmian.

Na następ­nych stro­nach wyja­śnię ci, jak funk­cjo­nuje twój orga­nizm, jak gro­ma­dzi się tłuszcz i jak doszło do tego, że nasze spo­łe­czeń­stwa stały się otyłe.

Wskażę ci także natu­ralny spo­sób na schud­nię­cie, a tym samym na wydłu­że­nie życia. Zanim jed­nak to się sta­nie, pozwól, że wyja­śnię ci, jak sam się tego wszyst­kiego dowie­dzia­łem.

ROZ­DZIAŁ 1. W poszu­ki­wa­niu roz­wią­za­nia

Roz­dział 1

W poszu­ki­wa­niu roz­wią­za­nia

PIERW­SZE ZDE­RZE­NIE Z RZE­CZY­WI­STO­ŚCIĄ

Kiedy byłem dziec­kiem, a potem nasto­lat­kiem, nie zaprzą­ta­łem sobie głowy kwe­stiami odży­wia­nia ani tym, jak moje nawyki żywie­niowe wpły­wają na zdro­wie. Szczu­pły z natury, jadłem to, co było pod ręką, pochła­nia­jąc przy oka­zji tony sło­dy­czy. Tak jak moi rówie­śnicy, nie przy­wią­zy­wa­łem zbyt dużej wagi do zawar­to­ści tale­rza.

Usa­mo­dziel­niw­szy się w wieku 18 lat (waży­łem wów­czas 68 kg przy wzro­ście 1,80 m) i prze­jąw­szy odpo­wie­dzial­ność za zaopa­trze­nie lodówki, posta­no­wi­łem nie zba­czać z raz obra­nej ścieżki, tym bar­dziej, że nie dys­po­no­wa­łem ani zbęd­nymi kilo­gra­mami, ani zbędną gotówką. Moje ówcze­sne menu można było stre­ścić nastę­pu­jąco: zero jarzyn, pełno maka­ro­nów, fast foodów, czip­sów, napo­jów gazo­wa­nych, goto­wych dań z mar­ketu i nie­mało alko­holu. Stop­niowo utwier­dza­łem się w prze­ko­na­niu, że mam nie­wia­ry­god­nego farta – mogłem bez­kar­nie obja­dać się wszyst­kim tym, na co aku­rat naszła mnie ochota.

Cał­kiem nie­świa­domy zacho­dzą­cych we mnie zmian, zaczą­łem – podob­nie jak wiele osób w moim wieku – gro­ma­dzić tłuszcz. Z roku na rok, nie­zau­wa­że­nie, rósł mi brzuch. Dwa lata po wkro­cze­niu w życie zawo­dowe, tro­chę przez przy­pa­dek sta­ną­łem na wadze. Ponie­waż moje nawyki żywie­niowe nie zmie­niły się istot­nie od ukoń­cze­nia 18 lat, nie mia­łem powodu, aby spo­dzie­wać się nad­wagi. Z nie­do­wie­rza­niem gapi­łem się więc na liczbę, która uka­zała się wtedy na wyświe­tla­czu.

Przy­było mi ponad 20 kilo­gra­mów

Tak jak wiele osób z mojego oto­cze­nia zanie­dba­łem ciało, żyjąc w prze­ko­na­niu, że nad­waga mnie nie doty­czy. Ow­szem, więk­szość ludzi przed dwu­dzie­stym, a nawet przed dwu­dzie­stym pią­tym rokiem życia nie musi trosz­czyć się o linię. Prawdą jest też, że wzrost wymaga ener­gii. Ale gdy czło­wiek osiąga doj­rza­łość, trud­niej mu uciec przed pra­wami fizyki (jeśli zjada się wię­cej kalo­rii, niż się zużywa, przy­bywa kilo­gra­mów w postaci tłusz­czu).

Wyja­śnie­nie zdaje się logiczne: jedząc coraz wię­cej (i to szyb­kich dań na mie­ście), a rusza­jąc się coraz mniej (praca za biur­kiem, brak czasu na aktyw­ność fizyczną), pochła­niamy kalo­rie w ilo­ściach prze­ra­sta­ją­cych potrzeby orga­ni­zmu. Pod­stęp­nie, bo nie­po­strze­że­nie, cho­mi­ku­jemy kolejne kilo­gramy.

Mia­łem szczę­ście, że przy­rost masy oka­zał się u mnie względ­nie szybki (3 kg rocz­nie). U nie­któ­rych osób dzieje się to wol­niej, zmiany nie są więc na tyle ude­rza­jące, by zdać sobie sprawę z pro­blemu i w porę zare­ago­wać. Aż pew­nego razu czło­wiek ląduje u leka­rza z powodu nie­wy­dol­no­ści układu krą­że­nia, cukrzycy lub wyso­kiego cho­le­ste­rolu i dowia­duje się, że ma nad­wagę. W dniu, w któ­rym waga poka­zała mi 90 kg, uświa­do­mi­łem sobie, że nie chcę zostać ofiarą wła­snej bez­tro­ski. Jeśli trzy­mał­bym się dotych­cza­so­wych nawy­ków, umarł­bym wcze­śniej, niż prze­wi­dują sta­ty­styki.

Przez 10 lat ana­li­zo­wa­łem nawyki żywie­niowe osób, które bez wysiłku utrzy­mują linię.

Przez 10 lat prze­glą­da­łem wyniki naj­now­szych badań nauko­wych doty­czą­cych róż­nych sche­ma­tów odży­wia­nia i ich wpływu na zdro­wie.

Przez 10 lat, drogą prób i błę­dów, wypra­co­wy­wa­łem spo­sób na trwałe obni­że­nie wagi, metodę, z któ­rej mogą sko­rzy­stać wszy­scy – bez względu na płeć, wiek czy aktyw­ność.

Oto gotowe roz­wią­za­nie. Pod­su­wam ci tutaj moje odkry­cia i wnio­ski, poka­zuję, jak w pro­sty spo­sób, bez licze­nia kalo­rii, zapa­no­wać nad swoją wagą. Opi­saną przeze mnie metodę z powo­dze­niem wypró­bo­wały już tysiące osób.

PIERW­SZE ODKRY­CIA

Nie jestem ani die­te­ty­kiem, ani leka­rzem. Żeby zro­zu­mieć, jakie mecha­ni­zmy pro­wa­dzą do zrzu­ca­nia zbęd­nych kilo­gra­mów, a następ­nie umie­jęt­nie się tą wie­dzą podzie­lić z innymi, musia­łem się sporo nauczyć.

Tak jak więk­szość z was, nie mia­łem zie­lo­nego poję­cia, jak działa moje ciało. Zna­łem jedy­nie pewne pod­sta­wowe zasady, któ­rych nale­żało prze­strze­gać, aby pozbyć się nad­wagi: mniej kalo­rii, wię­cej ruchu. Mimo że z nauko­wego punktu widze­nia ta reguła jest poprawna, a jej sto­so­wa­nie nie wymaga skom­pli­ko­wa­nych wyli­czeń, to aby osią­gnąć efek­tywny spa­dek wagi, należy zwy­kle zro­bić coś wię­cej, niż tylko zmniej­szyć por­cje jedze­nia i upra­wiać sport.

Tak oto moja począt­kowa chęć zrzu­ce­nia zbęd­nych kilo­gra­mów stop­niowo, w miarę naby­wa­nia kolej­nych doświad­czeń, zmie­niła się w potrzebę odna­le­zie­nia prawdy w gąsz­czu czę­ściowo sprzecz­nych infor­ma­cji. Nauka pozwala dzi­siaj two­rzyć sztuczne narządy i klo­no­wać żywe orga­ni­zmy. Dla­czego nie mia­łaby pod­su­nąć nam roz­wią­za­nia z pozoru banal­nego pro­blemu, jakim jest reduk­cja masy ciała? Wszak wystar­czy wię­cej się ruszać i mniej jeść…

Nie mając zbyt głę­bo­kiej wie­dzy na temat odchu­dza­nia, zro­bi­łem to, co robi więk­szość ludzi: prze­sta­łem pić sło­dzone napoje (ewi­dentny kozioł ofiarny) i zaczą­łem codzien­nie bie­gać. Dzia­ła­łem eks­tre­mal­nie jak na nowi­cju­sza, ale chcia­łem się jak naj­szyb­ciej upo­rać z pro­ble­mem. Ten intu­icyj­nie wcie­lony w życie plan powoli przy­no­sił efekty, dając mi wystar­cza­jącą moty­wa­cję, aby się nie pod­da­wać. Zgu­bi­łem 4 kg w sześć mie­sięcy. Daleki byłem od grun­tow­nej zmiany trybu życia, uzna­łem, że jog­ging sku­tecz­nie wal­czy z nad­wagą i uspra­wie­dli­wia moje łakom­stwo. Cóż, było to zgodne z zale­ce­niem, które widy­wało się w pra­sie, na opa­ko­wa­niach cia­stek, a nawet na pusz­kach z napo­jami: ruszaj się!

W efek­cie, tak jak nie­jedna osoba w podob­nej sytu­acji, odzy­ska­łem wiarę w zdol­ność zapa­no­wa­nia nad wagą i… stop­niowo prze­sta­łem bie­gać. W nie­spełna dwa mie­siące nad­waga wró­ciła. Oka­zało się, że utrzy­my­wa­nie sta­łej masy ciała za pomocą ćwi­czeń wymaga regu­lar­nych tre­nin­gów. Wró­ci­łem do punktu wyj­ścia.

ODKRY­CIE 1

Spa­dek wagi wyni­ka­jący z regu­lar­nej aktyw­no­ści fizycz­nej jest trwały tylko wtedy, gdy po osią­gnię­ciu pożą­da­nego efektu zacho­wuje się aktyw­ność na dotych­cza­so­wym pozio­mie.

Ponie­waż bie­ga­nie zadzia­łało, wró­ci­łem do jog­gingu, tyle że tym razem w jesz­cze inten­syw­niej­szym wyda­niu. Codzien­nie rano prze­bie­ga­łem z pustym żołąd­kiem 10 km. I fak­tycz­nie, waga zaczęła lecieć na łeb na szyję, bo po 30 dniach takiego tre­ningu ponow­nie zsze­dłem poni­żej 80 kg (10 kg w dół).

A jed­nak cią­gle czu­łem się gruby i nie­za­leż­nie od tego, jak dużo ener­gii wkła­da­łem w codzienny ruch, mój brzuch wciąż opa­sała tłu­sta oponka.

Tra­ci­łem głów­nie wodę i mię­śnie, zamiast dążyć do zało­żo­nego celu – utraty sadła na brzu­chu.

ODKRY­CIE 2

Uby­tek wagi nie­ko­niecz­nie ozna­cza uby­tek tłusz­czu.

Gdy zaczą­łem szu­kać infor­ma­cji na ten temat, dotarło do mnie, że inten­sywny poranny jog­ging, upra­wiany na czczo, zachę­cał mój orga­nizm do czer­pa­nia ener­gii z mię­śni. A to ozna­czało, że moje odchu­dza­nie nie tylko nie przy­no­siło korzy­ści zdro­wot­nych, ale na dłuż­szą metę sta­wało się także nie­efek­tywne.

Prze­glą­da­jąc pro­gramy tre­nin­gowe cele­bry­tów, dosze­dłem do wnio­sku, że roz­wią­za­niem, które pozwoli mi zadbać o masę mię­śniową, nie zmu­sza­jąc mnie do rezy­gno­wa­nia z bie­gów (jog­ging wszedł mi w krew mimo dość skrom­nych rezul­ta­tów w walce z nad­wagą), będzie siłow­nia. Wkro­czy­łem więc w świat fit­ness clu­bów i odkry­łem tech­niki szyb­kiego mode­lo­wa­nia syl­wetki za pomocą obcią­żeń. Przy­po­mi­nają one metodę dzia­ła­nia mistrza, który tre­nuje z wypcha­nym na maksa ple­ca­kiem po to, aby w dniu zawo­dów ujaw­nić peł­nię swo­ich moż­li­wo­ści.

Poza codzien­nym jog­gin­giem trzy razy w tygo­dniu cho­dzi­łem na siłow­nię – wszystko po to, aby spa­lać tłuszcz. Byłem dość zado­wo­lony z rezul­ta­tów, ale poświę­ca­łem na sport ogrom­nie dużo czasu. Na dłuż­szą metę tego sche­matu aktyw­no­ści po pro­stu nie dało się utrzy­mać. Z powodu prze­mę­cze­nia stra­ci­łem też odpor­ność i zaczą­łem cho­ro­wać. Bałem się zre­zy­gno­wać z bie­ga­nia, mimo że tak naprawdę nie uby­wało mi już kilo­gra­mów. Nie­mniej eufo­ria pierw­szych mie­sięcy zaczęła opa­dać, doskwie­rały mi bóle ple­ców. Kiedy bie­ga­łem dłu­żej niż 30 minut, poja­wiało się kłu­cie w pra­wym kola­nie.

ODKRY­CIE 3

Zbyt duża dawka ruchu może przy­no­sić efekty odwrotne do zamie­rzo­nych.

Ponie­waż zwięk­sze­nie obję­to­ści tre­ningu w celu utraty wagi nie przy­nio­sło pożą­da­nego rezul­tatu, nad­szedł czas, aby zain­te­re­so­wać się drugą czę­ścią prze­pisu na zgrabną syl­wetkę: jeść mniej. Uznaw­szy, że należy zre­du­ko­wać ilość zja­da­nych kalo­rii, zaczą­łem nakła­dać sobie mniej­sze por­cje.

Zda­rzało mi się poprze­stać na posiłku zło­żo­nym z jed­nej mar­chewki i małej kanapki, cza­sem z sałatki. Metoda przez jakiś czas się spraw­dzała, potem jed­nak mój orga­nizm przy­sto­so­wał się do zmniej­szo­nych por­cji. Wów­czas odkry­łem poję­cie meta­bo­li­zmu – okre­śla­jące ener­gię zuży­waną przez orga­nizm do funk­cjo­no­wa­nia – a także mecha­nizm nazy­wany przez die­te­ty­ków „efek­tem pla­teau”. Po jakimś cza­sie od wpro­wa­dze­nia restryk­cji w die­cie waga staje w miej­scu, nastę­puje faza sta­bi­li­za­cji, i trzeba ponow­nie zmniej­szyć ilość kalo­rii, aby wzno­wić pro­ces spa­la­nia tłusz­czu.

ODKRY­CIE 4

Orga­nizm przy­sto­so­wuje się do ogra­ni­czeń w die­cie, zmniej­sza­jąc zuży­cie ener­gii i powstrzy­mu­jąc uby­tek tkanki tłusz­czo­wej.

Nawet jeśli osią­gnięty przeze mnie wynik 80 kg mnie satys­fak­cjo­no­wał, pozo­sta­wał pewien nie­do­syt, ponie­waż wciąż nie udało mi się pozbyć tłusz­czu zale­ga­ją­cego wokół pępka.

Zgłę­bia­jąc bio­lo­gię ludz­kiego ciała i sam mecha­nizm prze­miany mate­rii, sporo zro­zu­mia­łem. Na przy­kład to, że meta­bo­lizm ma pod­sta­wowe zna­cze­nie w pro­ce­sie redu­ko­wa­nia wagi. W uprosz­cze­niu można powie­dzieć, że jest to tempo, w jakim orga­nizm spala ener­gię. Jeżeli masz szybką prze­mianę mate­rii, to zna­czy, że jesteś w for­mie, twój układ odpor­no­ściowy działa sku­tecz­nie, a ty wydat­ku­jesz ener­gię, zamiast ją gro­ma­dzić.

Jeżeli meta­bo­lizm jest wolny, dzia­łasz na „niskich obro­tach”, szybko mar­z­niesz, sporo cho­ru­jesz, po byle wysiłku dopada cię zmę­cze­nie, a twój orga­nizm zamiast wydat­ko­wać ener­gię, zaczyna ją maga­zy­no­wać przy pierw­szej nada­rza­ją­cej się oka­zji.

W tym momen­cie wcho­dzisz w fazę pla­teau i twoja waga staje w miej­scu.

Pro­blem jest powszech­nie znany sta­łym bywal­com siłowni. Zna­leźli oni pro­sty spo­sób na pod­krę­ce­nie meta­bo­li­zmu: jeść więk­sze posiłki. Zupełne prze­ci­wień­stwo tego, co radziły cza­so­pi­sma i do czego sam się zmu­sza­łem (kilka małych posił­ków dzien­nie).

ODKRY­CIE 5

Zja­da­nie dużych posił­ków przy­spie­sza meta­bo­lizm i powo­duje utratę masy ciała.

Zwięk­szy­łem więc por­cje lądu­jące na moim tale­rzu, przy oka­zji zmniej­sza­jąc liczbę posił­ków. Naj­czę­ściej do dwóch dzien­nie, cza­sem do jed­nego. Ponow­nie zaczęło mi uby­wać kilo­gra­mów, głów­nie w postaci tłusz­czu.

Wbrew prze­wi­dy­wa­niom, w ogóle nie odczu­wa­łem głodu mię­dzy posił­kami, nawet wtedy, gdy jadłem tylko raz dzien­nie. Odkry­łem wów­czas, że nie­świa­do­mie sto­so­wa­łem bar­dzo obie­cu­jącą metodę odży­wia­nia, wziętą pod lupę przez naj­więk­sze ame­ry­kań­skie uczel­nie – Inter­mit­tent Fasting (na potrzeby swo­jej strony inter­ne­to­wej wyko­rzy­stuję tylko jeden człon nazwy, fasting).

Za hasłem Inter­mit­tent Fasting (dieta IF) kryje się w rze­czy­wi­sto­ści kilka róż­nych warian­tów gło­dówki, które dzia­łają ze zróż­ni­co­waną sku­tecz­no­ścią.

Prak­ty­ku­jąc post prze­ry­wany, miliony ludzi, bez względu na płeć, wiek czy budowę ciała, pozby­wają się zbęd­nych kilo­gra­mów. Bada­nia pro­wa­dzone na ochot­ni­kach, któ­rzy zwięk­szyli odstępy mię­dzy posił­kami, poka­zują zaska­ku­jące korzy­ści pły­nące z tej metody. Uświa­do­miw­szy to sobie, posta­no­wi­łem na poważ­nie zain­te­re­so­wać się dietą IF. Każ­dego ranka prze­dłu­ża­łem post aż do pory lun­chu.

Pierw­sza nie­spo­dzianka: poranne poszcze­nie było nie­wia­ry­god­nie łatwe. Po prze­te­sto­wa­niu tylu diet, prze­strze­ga­niu całej masy zaka­zów i mozol­nym zli­cza­niu kalo­rii dowie­dzia­łem się, że aby schud­nąć, wystar­czy obser­wo­wać zega­rek. Cóż prost­szego?

Rze­czy­wi­ście, w trzy mie­siące spa­li­łem wię­cej tłusz­czu niż przez trzy poprzed­nie lata (patrz zdję­cie obok). Upra­wia­jąc mniej sportu, nie zmniej­sza­jąc por­cji, nie licząc kalo­rii, a przede wszyst­kim… nie odczu­wa­jąc głodu!

ODKRY­CIE 6

Post prze­ry­wany jest naj­prost­szym i naj­sku­tecz­niej­szym spo­so­bem utraty masy ciała.

Na zdję­ciu zro­bio­nym we wrze­śniu 2011 roku jestem na die­cie i upra­wiam sport od trzech lat. Po trzech mie­sią­cach od roz­po­czę­cia diety IF, mimo że prze­sta­łem bie­gać, nie mam już nad­wyż­ko­wego tłusz­czu.

Ponie­waż dieta IF przy­nio­sła u mnie nie­zwy­kłe efekty, zaczą­łem zgłę­biać mecha­ni­zmy zwią­zane z prze­mianą mate­rii i pro­cesy hor­mo­nalne wpły­wa­jące na ludzką wagę. Przez lata myśla­łem, że masa ciała ma ści­sły zwią­zek z ener­gią oraz rów­no­wagą mię­dzy podażą kalo­rii a ich zuży­ciem. Tym­cza­sem jest to tro­chę bar­dziej skom­pli­ko­wane, ponie­waż odpo­wiedź orga­ni­zmu różni się w zależ­no­ści od tego, co oraz kiedy jesz, i to nie­za­leż­nie od ładunku ener­gii zawar­tej w pokar­mie.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki