Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
(nie)zwykły romans dworski
Iwona, to ciąg dalszy Gombrowiczowskiego zmagania się z formą i zapowiedź tego, co czeka nas w Ferdydurke.
Tytułowa bohaterka — anemiczna i nieatrakcyjna dziewczyna — zostaje wciągnięta w sam środek dworskiej farsy. O jej rękę prosi książę Filip, który w ten sposób buntuje się przeciwko przyjętym konwenansom. Od tej chwili wszystko zmierza do tragedii — Iwona nie chce się podporządkować i brać udziału w grze, którą usiłuje jej narzucić nowe środowisko. Sama jej obecność szybko staje się nieznośna nawet dla księcia, a przez swoją postawę, która wymyka się obowiązującej formie, nieświadomie obnaża wszystkie grzeszki i wady dotychczas skrzętnie ukrywane przez królewskie otoczenie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 94
PosłowieJerzy Franczak Trzy i pół dramatu
Osoby:
IWONA
KRÓL IGNACY
KRÓLOWA MAŁGORZATA
KSIĄŻĘ FILIP – następca tronu
SZAMBELAN
IZA – dama dworu
CYRYL – przyjaciel KSIĘCIA
CYPRIAN
CIOTKI IWONY
INOCENTY – dworzanin
WALENTY – lokaj
DOSTOJNICY, DWÓR, ŻEBRAK, itd.
Komentarz
A k t I. Książę Filip zaręcza się z nieapetyczną Iwoną, ponieważ godność jego jest obrażona jej nieszczęśliwym wyglądem i nie chce, jako wolny duch, poddać się naturalnej niechęci, jaką wzbudza ta przykra panienka. Król i królowa przyjmują do wiadomości zaręczyny syna, aby nie wywoływać skandalu.
A k t II. Jednakże okazuje się, że Iwona zakochała się w księciu. Książę zaskoczony jej miłością czuje się zobowiązany do uczuciowego rewanżu – jako człowiek i jako mężczyzna. Chce ją pokochać.
A k t III. Tymczasem obecność Iwony na dworze królewskim wywołuje dziwne komplikacje. Sam fakt zaręczyn księcia jest przyczyną śmieszków i komentarzy. Milczenie, dzikość, nieśmiałość, nieporadność Iwony stawia rodzinę królewską w trudnym położeniu. Jej biologiczna dekompozycja rodzi niebezpieczne skojarzenia, nasuwa każdemu na myśl własne lub cudze braki i defekty. Strachliwość jej prowokuje do gwałtu.
Dwór popada w niezdrowe, szydercze chichoty. Król przypomina sobie swoje zadawnione grzechy. Królowa, która w tajemnicy hołduje grafomaństwu i w głębi ducha czuje potworność swych wierszy, zaczyna widzieć jakieś podobieństwo między Iwoną a tą poezją.
Powstają bezsensowne podejrzenia, piętrzy się głupstwo i niedorzeczność, z której wszyscy właściwie zdają sobie sprawę. Książę, który także to widzi, nie może się przeciwstawić, gdyż sam c z u j e s i ę n i e d o r z e c z n y w o b e c I w o n y (nie może pokochać jej), i to odbiera mu zdolność oporu.
Dopiero kiedy w zupełnej dowolności całuje Izę, damę dworu – naraz wraca do poprzedniej swojej, normalnej rzeczywistości, zrywa z Iwoną i zaręcza się z Izą. Jednakże zupełnie zerwać z Iwoną jest już niemożliwe – książę wie, że ona zawsze będzie myślała o nim i wyobrażała sobie po swojemu jego szczęście z Izą. Postanawia zabić Iwonę.
A k t IV. Król, szambelan, królowa i książę – każde na własną rękę – usiłują zabić Iwonę. Nie mogą jednakże uczynić tego wprost – rzecz wydaje się zbyt głupia, zbyt niedorzeczna, brak po temu formalnych podstaw, konwenans nie pozwala. Rozbestwienie, dzikość, głupota, nonsens wzrastają.
Dopiero gdy za radą szambelana organizują morderstwo przy zachowaniu wszelkich pozorów majestatu, świetności, elegancji, wyższości, morderstwo „z góry”, nie „z dołu” – zabieg udaje się i rodzina królewska wraca do normy.[1]
Miejsce przechadzek – drzewa, w głębi ławki, publiczność świąteczna. Wchodzą przy dźwięku trąb: KRÓL IGNACY, KRÓLOWA MAŁGORZATA, KSIĄŻĘ FILIP, SZAMBELAN, CYRYL, CYPRIAN, damy i panowie.
KRÓLOWA
Cudowny zachód słońca.
SZAMBELAN
Cudowny, Najjaśniejsza Pani.
KRÓLOWA
Człowiek od tego widoku staje się lepszy.
SZAMBELAN
Lepszy, bez wątpienia.
KRÓL
A wieczorem łupniemy sobie w bridża.
SZAMBELAN
Najjaśniejszy Pan doprawdy kojarzy z właściwym sobie poczuciem piękna wrodzoną sobie skłonność do gry w bridża.
(podchodzi ŻEBRAK)
Czego, mój człowieku?
ŻEBRAK
Wspomożenia.
KRÓL
Szambelanie, daj mu pięć groszy. Niech lud wie, że myślimy o jego troskach!
KRÓLOWA
Daj mu dziesięć. (z twarzą ku zachodowi) Przy takim zachodzie słońca!
DAMY
Aaa!
KRÓL
Daj mu piętnaście, co tam! Niech zna pana!
PANOWIE
Aaa!
ŻEBRAK
Niech Bóg Najwyższy błogosławi Najjaśniejszemu Królowi i niech Najjaśniejszy Król błogosławi Najwyższemu Bogu.
(Odchodzi śpiewając pieśń żebraczą)
KRÓL
No, no, chodźmy, nie warto się spóźniać na kolację, a musimy obejść dokoła spacerkiem cały park, bratając się z ludem w dniu święta narodowego.
(Ruszają wszyscy oprócz KSIĘCIA)
Cóż to, Filipie, zostajesz?
KSIĄŻĘ (podnosząc z ziemi porzuconą gazetę)
Chwileczkę.
KRÓL
Ha, ha, ha! Rozumiem! Ha, ha, ha! Randkę ma! Za moich czasów byłem zupełnie taki sam! No, chodźmy, ha, ha, ha!
KRÓLOWA (z wyrzutem)
Ignacy!
(Dźwięk trąb, wychodzą wszyscy prócz KSIĘCIA, CYRYLA i CYPRIANA)
CYRYL i CYPRIAN
Piła skończona!
KSIĄŻĘ
Czekajcie, niech przeczytam horoskop na dzień dzisiejszy. (czyta) Od 12-tej do 2-ej... To nie to... Aha! – Godziny od 7-ej do 9-ej wieczór przynoszą wielką ekspansję sił żywotnych, pomnożenie osobowości, doskonałe, acz ryzykowne pomysły. Są to godziny sprzyjające śmiałym planom, wielkim przedsięwzięciom...
CYPRIAN
A to nam po co?
KSIĄŻĘ
Godziny te sprzyjają intrygom miłosnym.
CYRYL
A to co innego. Patrz, tam kręcą się jakieś dzierlatki!
CYPRIAN
Dalej! Jazda. Chodźmy pełnić, co do nas należy.
KSIĄŻĘ
Co? Co do nas należy? O czym myślisz?
CYPRIAN
Funkcjonować! Funkcjonować! Nic, tylko funkcjonować w błogim rozradowaniu! Jesteśmy młodzi! Jesteśmy mężczyźni! Jesteśmy młodymi mężczyznami! Funkcjonujmy więc jako młodzi mężczyźni! Dostarczajmy roboty klechom, aby i oni mogli funkcjonować! To kwestia podziału pracy.
CYRYL
Oto nadchodzi jakaś bardzo elegancka i wabiąca dama. Ma niezłe nogi.
KSIĄŻĘ
Nie – jak to? Wciąż tak samo? W kółko? Jeszcze raz?
CYPRIAN
Nie?! Co by o nas pomyślała?! Zawsze! Zawsze!
KSIĄŻĘ
Nie chcę.
CYRYL
Nie chcesz? Co? Co?! Odmawiasz!
CYPRIAN (ze zdziwieniem)
Czyż książę nie doznaje błogo beztroskiego zadowolenia, gdy słodkie usteczka szepczą „tak” jakby potwierdzając wciąż w kółko jedno i to samo?
KSIĄŻĘ
Owszem, owszem, naturalnie... (czyta) „sprzyjają wielkim przedsięwzięciom, przynoszą wzmożenie osobowości i wydelikacenie odczuwania. Są to godziny niebezpieczne dla osób o wybujałej ambicji i zbyt subtelnym poczuciu własnej godności. Rzeczy w tych godzinach poczęte mogą się obrócić na dobre albo złe...” No, to zawsze.
(wchodzi IZA)
Witamy!
CYPRIAN
Z najwyższą przyjemnością!
CYRYL
Z zachwytem!
IZA
Dzień dobry! Co książę porabia w tym ustroniu?
KSIĄŻĘ
To co powinienem. Mój ojciec krzepi swoim widokiem poddanych, ja swoim rozmarzam poddanki. A pani dlaczego nie w orszaku królowej?
IZA
Spóźniłam się. Właśnie lecę. Byłam na spacerze.
KSIĄŻĘ
A właśnie pani leci. Dokąd?
IZA
Książę roztargniony? Skąd ta melancholia w głosie księcia? Książę nie cieszy się życiem? Ja nic innego nie robię.
KSIĄŻĘ
Ja także i właśnie dlatego...
WSZYSCY
Co?
KSIĄŻĘ
Hm... (przygląda się im)
WSZYSCY
Cóż takiego?
KSIĄŻĘ
Nic.
IZA
Nic. Książę niezdrów?
CYRYL
Zaziębienie?
CYPRIAN
Migrena?
KSIĄŻĘ
Nie, przeciwnie, coś mnie ponosi! Coś mię ponosi! Mówię wam, aż coś we mnie bulgocze!
CYPRIAN (oglądając się)
Oo, niczego blondyna. Wcale... wcale...
KSIĄŻĘ
Blondyna? Gdybyś powiedział – brunetka, byłoby zupełnie to samo. (rozgląda się, zgnębiony) Drzewa i drzewa... Chciałbym, żeby się coś stało.
CYRYL
Oo, tu znowu idzie jakaś.
CYPRIAN
Z ciotkami!
CYRYL
Z ciotkami!
(Wchodzą: IWONA i dwie ciotki)
IZA
Co się dzieje?
CYPRIAN
Ależ spójrz, książę, spójrz, można leżeć ze śmiechu!
CYRYL
Cicho, cicho, posłuchajmy, co mówią.
I CIOTKA
Usiądźmy tu na ławce. Czy widzisz, moje dziecko, tych młodzieńców?
IWONA (milczy)
I CIOTKA
Ależ uśmiechnij się, uśmiechnij, moje dziecko.
IWONA (milczy)
II CIOTKA
Dlaczego tak niemrawo? Dlaczego ty, moje dziecko, tak się niemrawo uśmiechasz?
IWONA (milczy)
II CIOTKA
Wczoraj znów nie miałaś powodzenia. Dzisiaj znów nie masz powodzenia. Jutro także nie będziesz miała powodzenia. Dlaczego ty jesteś tak mało ponętna, moja kochana? Dlaczego nie masz wcale sex appealu? Nikt na ciebie spojrzeć nie chce. Prawdziwe skaranie boże!
I CIOTKA
Wydałyśmy wszystek zaoszczędzony grosz, sprawiłyśmy ci tę suknię w kwiaty. Nie możesz mieć do nas pretensji.
CYPRIAN
A to potwora!
IZA (urażona)
No, zaraz potwora.
CYRYL
Zmokła kura! Ona jest – niezadowolona!
CYPRIAN
Płaksa! Masło maślane! Chodźmy, okażemy jej naszą pogardę! Damy jej po nosie!
CYRYL
Tak, tak! Tę odętą żałobnicę trzeba rozdeptać! To nasz święty obowiązek! Idź ty pierwszy, a ja za tobą.
(Przechodzą z sarkastycznymi minami tuż przed nosem Iwony, a potem wybuchają śmiechem)
CYPRIAN
Ha, ha, ha! Przed samym nosem! Przed samym nosem!
IZA
Zostawcie ją – to nie ma sensu!
I CIOTKA (do Iwony)
Widzisz, na co nas narażasz.
II CIOTKA
Naraża nas tylko na śmieszność! Skaranie boże! Myślałam, że choć na stare lata, gdy już ukończyłam swój zawód kobiecy, uniknę śmieszności. Zestarzałam się, a wciąż muszę cierpieć szyderstwo przez ciebie.
CYPRIAN
Słyszysz? Teraz robią jej wymówki. Ha, ha, ha, dobrze jej tak! Dobrze jej nagadajcie!
II CIOTKA
Znów się z nas śmieją. Nie można odejść, bo wtedy będą się śmieli za plecami... A zostać – śmieją się w nos!
I CIOTKA (do Iwony)
Dlaczego wczoraj na zabawie nie ruszałaś nogą, dziecko drogie?
II CIOTKA
Dlaczego nikt się tobą nie zainteresuje? Czy myślisz, że to dla nas przyjemne? Wszystkie nasze ambicje samicze umieściłyśmy w tobie, a ty nic... Dlaczego nie jeździsz na nartach?
I CIOTKA
Dlaczego nie skaczesz o tyczce? Inne panienki skaczą.
CYPRIAN
A to niezdarzona dopiero! Denerwuje mnie! Szalenie mnie denerwuje! Ta flądra strasznie mi działa na nerwy! Pójdę i przewrócę ławkę! Jak myślicie?
CYRYL
Nie, nie. Po co sobie zadawać tyle fatygi? Wystarczy wysunąć palec albo machnąć ręką, albo cokolwiek. Cokolwiek się zrobi w stosunku do takiej istoty, będzie szyderstwem. (kicha)
II CIOTKA (do Iwony)
Widzisz? Kichają teraz na nas!
IZA
Zostawcie ją.
CYPRIAN
Nie, nie, zróbmy jakiś określony kawał. Wiecie co, udam kulawego i ona pomyśli, że to znaczy, że u niej na herbatce nie bywa pies z kulawą nogą. (chce podejść do ławki)
KSIĄŻĘ
Stój! Ja zrobię lepszy kawał!
CYPRIAN
Oho! Ustępuję z placu!
CYRYL
Co chcesz zrobić? Wyglądasz, jakbyś miał zrobić jakiś niezwyczajny kawał!
KSIĄŻĘ (śmieje się w chusteczkę do nosa)
Kawał – ha, ha, ha, kawał! (podchodzi do ciotek) Panie pozwolą się przedstawić. Jestem Jego Wysokość Filip książę, syn króla.
CIOTKI
Aaa!
KSIĄŻĘ
Panie, jak widzę, mają kłopot z panienką. Cóż ona taka apatyczna?
I CIOTKA
Nieszczęście! Jest w niej jakaś niedomoga organiczna. Krew jest w niej za leniwa.
II CIOTKA
To w zimie powoduje obrzęk, a w lecie znowu stęchliznę. Na jesieni jest zakatarzona, a wiosną za to ból głowy.
KSIĄŻĘ
Doprawdy, przepraszam, sam nie wiem, którą wybrać porę roku. I nie ma na to lekarstwa?
I CIOTKA
Lekarze orzekli, że gdyby się trochę ożywiła, gdyby była weselsza, krew zaczęłaby żywiej płynąć i znikłyby te przypadłości.
KSIĄŻĘ
A dlaczego w takim razie nie wpadnie w lepszy humor?
I CIOTKA
Bo krew jest w niej za leniwa.
KSIĄŻĘ
Gdyby się ożywiła, krew zaczęłaby żywiej płynąć, a gdyby krew zaczęła żywiej płynąć, toby się ożywiła. Bardzo szczególne. Prawdziwy circulus vitiosus. Hm... owszem... wie pani...
II CIOTKA
Książę, naturalnie, kpi sobie z nas. Każdemu wolno.
KSIĄŻĘ
Kpię? Nie, ja nie kpię. Godzina jest zbyt poważna na to. Czy pani nie czuje pewnego rozszerzenia osobowości – pewnego pomnożenia – pewnego upojenia?
I CIOTKA
Nic nie czujemy, chyba że nam chłodno.
KSIĄŻĘ
Dziwne! (do Iwony) A pani – czy także nic nie czuje?
IWONA (milczy)
II CIOTKA
I, skąd by ona co czuła?
KSIĄŻĘ
Bo wie pani, jak się panią widzi, to aż korci, żeby panią do czegoś użyć. Na przykład, żeby panią wziąć na linkę i pędzić albo żeby panią użyć do rozwożenia mleka, albo żeby panią kłuć szpilką, albo żeby panią przedrzeźniać. Pani denerwuje, rozumie pani, pani jest jak czerwona płachta, pani prowokuje. Ha! Istnieją osoby jak stworzone na to, żeby wytrącać z równowagi, drażnić, pobudzać i doprowadzać do szaleństwa. Istnieją takie osoby i każdy ma swoją. Ha! Jak pani tu siedzi, jak pani przebiera tymi palcami, jak pani macha tą nóżką! To jest niesłychane! To jest wspaniałe! To jest rewelacyjne! Jak pani to robi?
IWONA (milczy)
KSIĄŻĘ
Ach, jak pani milczy! Jak pani milczy! A przy tym pani wygląda na obrażoną! Pani ma znakomity wygląd – dumnej królowej! Pani jest jakaś naburmuszona, skwaszona – ach, ta duma i te kwasy! Nie, ja szaleję! Każdy ma taką istotę, która go przyprawia o białą gorączkę, i pani jest moją! Pani będzie moją! Cyrylu – Cyprianie!
(CYRYL i CYPRIAN podchodzą)
Pozwólcie, że was przedstawię tej obrażonej królowej, tej dumnej Anemii! Patrzcie, jak porusza wargami... Powiedziałaby coś złośliwego, ale właśnie nic jej nie przychodzi na myśl.
IZA (podchodząc)
Co za głupstwa! Zostawcie ją! To zaczyna się robić niesmaczne.
KSIĄŻĘ (ostro)
Pani myśli, że to kiedykolwiek było smaczne!
CYPRIAN
Pozwoli pani się przedstawić – hrabia Niedokwaśny.
CYRYL
Ha, ha, ha, Baron Niedokrwisty! Dowcip sam w sobie niezbyt... ale na miejscu.
IZA
Dosyć, dosyć – zostawcie tę biedaczkę.
KSIĄŻĘ
Biedaczkę? No, no, nie tak ostro! Nie tak ostro – bo ja mogę się z nią ożenić.
CYPRIAN i CYRYL
Ha, ha, ha!
KSIĄŻĘ
Mówię wam, nie tak ostro – bo ja z nią mogę się ożenić!
CYPRIAN i CYRYL
Ha, ha, ha!
KSIĄŻĘ