Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Bioenergetyka to stworzona przez Alexandra Lowena teoria psychologiczna, która łączy terapię analityczną z pracą z ciałem. Droga do pełni życia to zestaw ćwiczeń cielesnych stosowanych w praktyce bioenergetycznej, których wspólnym celem jest rozluźnienie napięć mięśniowych blokujących doznawanie emocji u pacjenta. Każde zadanie, opatrzone rysunkiem, zawiera szczegółowe instrukcje umożliwiające czytelnikowi ich samodzielne wykonywanie. Autorzy zawarli też w książce szereg komentarzy ułatwiających interpretację pojawiających się podczas pracy doznań, a także pozwalających na wybór ćwiczeń najbardziej przydatnych dla danej osoby. Kilka rozdziałów poświęcono technikom masażu bioenergetycznego oraz organizacji ćwiczeń grupowych.
Alexander Lowen (1910–2008) – wybitny amerykański psychiatra i psychoterapeuta. W młodości studiował ekonomię i prawo. W tej drugiej dziedzinie uzyskał tytuł magistra, a następnie doktora. Później jednak zainteresował się związkami między zdrowiem fizycznym i psychicznym. Uczęszczał na kursy prowadzone przez głośnego psychoanalityka Wilhelma Reicha, u niego też odbył własną psychoterapię, po której rozpoczął samodzielną praktykę. W 1951 roku ukończył studia medyczne na uniwersytecie w Genewie. Wspólnie z Johnem Pierrakosem rozwinął własne podejście terapeutyczne, tak zwaną analizę bioenergetyczną. Opierała się ono na założeniu, że problemy psychologiczne mają znaczący wpływ na stan fizyczny organizmu i vice versa. W terapii łączył więc interwencje psychologiczne ze specjalnym systemem ćwiczeń fizycznych. Napisał szereg książek z tej dziedziny, z których znaczna część została opublikowana w polskim przekładzie, m.in. Język ciała -, Zdrada ciała, Depresja i ciało, Bioenergetyka, Lęk przed życiem, Narcyzm, Duchowość ciała, . Był twórcą Międzynarodowego Instytutu Analizy Bioenergetycznej, założonego w 1956 roku w Nowym Jorku.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 150
Część I
Wprowadzenie
Bioenergetyka to rozumienie osobowości człowieka w kategoriach ciała i zachodzących w nim procesów energetycznych. Owe procesy, a konkretnie wytwarzanie energii przez oddychanie i metabolizm oraz jej zużywanie podczas ruchu, są podstawowymi funkcjami życiowymi. Ilość dostępnej energii oraz sposób jej wykorzystania decydują o tym, w jaki sposób jednostka reaguje na różne sytuacje życiowe. Oczywiście lepiej będzie radzić sobie z nimi, gdy dysponuje większą energią, która może być łatwo przetworzona w ruchy i ekspresje uczuć.
Bioenergetyka to także forma terapii łącząca pracę z ciałem i pracę z umysłem. Pomaga pacjentowi rozwiązać problemy emocjonalne i w większym stopniu realizować w życiu swój potencjał przyjemności i radości. Podstawowe założenie bioenergetyki brzmi, iż ciało i umysł są tożsame funkcjonalnie, a więc procesy zachodzące w umyśle stanowią odbicie tego, co się dzieje w ciele, i vice versa. Zależności pomiędzy tymi trzema elementami – ciałem, umysłem i procesami energetycznymi – najlepiej wyraża dialektycznie poniższy diagram.
Jak wszyscy dobrze wiemy, umysł i ciało oddziałują na siebie wzajemnie. To, co człowiek myśli, ma wpływ na to, jak się czuje. Równie prawdziwe jest stwierdzenie odwrotne. Ta interakcja ogranicza się jednak do powierzchownego, świadomego aspektu osobowości. Na głębszym poziomie, czyli na poziomie nieświadomości, zarówno myślenie, jak i odczuwanie są uwarunkowane czynnikami energetycznymi. Na przykład osoba pogrążona w depresji praktycznie nie jest w stanie wydobyć się z niej za pomocą myślenia pozytywnego, ponieważ dysponuje zbyt niskim zasobem energii. Kiedy poziom energii podniesie się dzięki głębokiemu oddychaniu (oddychanie w depresji jest upośledzone, podobnie jak inne funkcje życiowe) i uwolnieniu uczuć, pacjent wychodzi ze stanu depresji1.
Rys. 1. Procesy energetyczne
Procesy energetyczne wiążą się ze stopniem ożywienia ciała. Im bardziej ciało jest żywe, tym więcej ma energii i vice versa. Sztywność lub chroniczne napięcie tłumią ożywienie i obniżają poziom energii. W chwili narodzin organizm jest w stanie największej płynności i ożywienia; po śmierci następuje całkowita sztywność, rigor mortis. Nie możemy uniknąć narastającej z wiekiem sztywności. Możemy jednak uniknąć sztywności wynikającej z chronicznych napięć mięśniowych, które powstają za sprawą nierozwiązanych konfliktów emocjonalnych.
Każdy stres wywołuje w ciele stan napięcia. Normalnie znika ono, gdy stres łagodnieje. Natomiast chroniczne napięcia pozostają po usunięciu stresu, który je sprowokował, utrwalając się w postaci nieświadomego nastawienia cielesnego czy też stanu mięśni. Trwałe napięcia mięśni zaburzają zdrowie emocjonalne, gdyż pozbawiają jednostkę energii, zmniejszają jej ruchliwość (naturalną, spontaniczną grę umięśnienia) i ograniczają zdolność do autoekspresji. Jeśli więc pacjent ma wrócić do stanu pełnego ożywienia i dobrostanu emocjonalnego, to chroniczne napięcia muszą zostać rozładowane.
Bioenergetyczna praca z ciałem obejmuje procedury manualne oraz specjalne ćwiczenia. Procedury manualne to masaż, wywieranie kontrolowanych nacisków i delikatne dotykanie napiętych mięśni. Ćwiczenia mają ułatwić pacjentowi odczucie napięć i uwolnienie ich poprzez odpowiednie ruchy ciała. Musimy bowiem zdawać sobie sprawę, że każdy napięty mięsień blokuje pewien ruch. Ćwiczenia zostały opracowane w toku ponaddwudziestoletniej pracy terapeutycznej. Można je wykonywać podczas sesji z terapeutą, w trakcie warsztatów lub samodzielnie w domu. Ludzie, którzy z nich korzystają, są zgodni, że wywiera to pozytywny wpływ na ich energię, nastrój i chęć do pracy. Sami autorzy praktykują ćwiczenia regularnie dla poprawy swojego dobrostanu. Ilekroć prezentujemy je publicznie, na przykład podczas warsztatów dla zawodowych terapeutów, reakcja jest entuzjastyczna. Stale otrzymujemy prośby o instrukcję do tych ćwiczeń. W odpowiedzi na to zapotrzebowanie powstał niniejszy podręcznik.
Na wstępie chcielibyśmy podkreślić, że ćwiczenia nie mogą zastąpić terapii. Nie rozwiązują one głębokich problemów emocjonalnych – to na ogół wymaga pomocy profesjonalisty. Bardzo często osoby, które wykonują ćwiczenia bez podejmowania terapii, dochodzą do wniosku, że potrzebują takiej pomocy przy przepracowaniu problemów, które wyłoniły się w toku ćwiczeń. Niezależnie jednak od tego, czy odbywasz terapię, czy nie, regularne ćwiczenie pomoże ci znacząco ożywić swoje ciało i powiększyć zdolność doznawania przyjemności.
Ćwiczenia pomogą ci lepiej panować nad sobą – ze wszystkimi tego konsekwencjami. Osiągniesz to dzięki (1) nasileniu wibracyjnego stanu ciała, (2) ugruntowaniu nóg i całego ciała, (3) pogłębieniu respiracji, (4) wyostrzeniu samoświadomości oraz (5) wzbogaceniu autoekspresji. Ćwiczenia mogą również poprawić twoją postawę, wzmocnić uczucia seksualne i zwiększyć wiarę w siebie. Są to jednak tylko ćwiczenia, a nie gotowe umiejętności, i wiele zależy od tego, jak do nich podejdziesz. Jeśli będziesz je wykonywał mechanicznie, to niewiele osiągniesz. Również zmuszanie się do ćwiczeń obniża ich wartość. Jeśli będziesz je traktował jako wyzwanie, niczego sobie nie udowodnisz. Jeśli natomiast będziesz ćwiczył z troską i zainteresowaniem dla własnego ciała, efekty będą zdumiewające.
ROZDZIAŁ 1
Jak już wskazywaliśmy, bioenergetyka to wibracyjna droga do zdrowia, a także droga do wibrującego zdrowia. Przez „wibrujące zdrowie” rozumiemy nie tylko zwykły brak schorzeń, lecz także stan pełnego ożywienia. Może trafniejszym terminem byłaby wibrująca żywość, gdyż wibracja to klucz do ożywienia. Nasilając za pomocą ćwiczeń wibracje organizmu, pomagamy pacjentowi osiągnąć ten pożądany stan zdrowia.
Zdrowe ciało wibruje nieustannie, zarówno we śnie, jak i podczas czuwania. Przyjrzyjcie się śpiącemu niemowlęciu, a zobaczycie delikatne drgania przebiegające po powierzchni ciała. Można zaobserwować drobne skurcze różnych jego części, zwłaszcza twarzy, ale także rąk i nóg. My, dorośli, także niekiedy doznajemy takich dreszczy i skurczów. Żywe ciało pozostaje w ciągłym ruchu, tylko po śmierci jest w pełni nieruchome. Ta wrodzona mobilność żyjącego organizmu, która stanowi podstawę spontanicznej aktywności, wynika z wewnętrznego pobudzenia, które stale wyrywa się na powierzchnię w postaci ruchu. Kiedy pobudzenie narasta, ruchy są intensywniejsze; kiedy słabnie, ciało się uspokaja.
Jeśli wibracje ciała narastają w skoordynowany sposób, pojawiają się fale pulsacji rozchodzące się po całym organizmie. Dobrze znamy takie ich przejawy jak pulsowanie tętnic w takt uderzeń serca czy perystaltyczne ruchy jelit. Rzadko jednak dostrzegamy te przepływające przez całe ciało fale, kiedy jesteśmy w pełni rozluźnieni lub kiedy doznajemy silnych uczuć. W stanie spoczynku przez ciało płyną z każdym wdechem i wydechem fale respiracji, a przy silnych emocjach zalewają nas fale uczuć. Podobne pulsujące fale występują w szczycie aktu seksualnego. Zazwyczaj jednak nie pozwalamy sobie na całkowite rozluźnienie, głębokie oddychanie lub intensywne przeżywanie.
Wibracja jest skutkiem energetycznego naładowania mięśni i odpowiada drganiom w obwodzie elektrycznym, przez który płynie prąd. Brak wibracji świadczy o braku pobudzenia bądź naładowania albo ich znaczącym osłabieniu. Można zobrazować sobie to zjawisko, rozważając, co się dzieje, gdy przekręcamy kluczyk w samochodzie. Ruszający silnik wywołuje silne drgania, które następnie przechodzą w łagodniejszą, stabilną wibrację. Ta wibracja będzie trwała, jak długo silnik pozostanie włączony. Jeśli silnik przestanie działać podczas jazdy, natychmiast to zauważymy, gdyż poczujemy brak wibracji.
Jakość wibracji, czy to w samochodzie, czy w ludzkim ciele, świadczy o stanie obu tych obiektów. Kiedy samochód silnie dygoce lub jego wibracje są nieregularne, wiemy, że coś jest nie w porządku. Dygotanie ciała to sygnał, że pobudzenie lub energia nie płyną w nim swobodnie. Jak bystrza w rzece wskazują na obecność skał lub innych przeszkód zakłócających gładki przepływ wody, tak zbyt silne wibracje świadczą, że prąd pobudzenia płynie przez mięśnie skurczone lub trwale napięte. Po rozluźnieniu mięśni lub uwolnieniu napięć wibracje stają się bardziej płynne, słabo dostrzegalne na powierzchni ciała, lecz doświadczamy ich nadal jako przyjemnego pomruku. Tak czy inaczej, lepiej dygotać, niż nie wibrować w ogóle. Bywają też sytuacje, kiedy ciało trzęsie się za sprawą skrajnie silnego naładowania. Drżymy na przykład ze złości, dygocemy ze strachu, wstrząsają nami łkania, pulsujemy miłością, ale niezależnie od tego, jakiego doznajemy uczucia, jesteśmy w tych chwilach w pełni żywi.
W toku pracy bioenergetycznej ciało pacjenta jest wprawiane w wibracje za pomocą specjalnych ćwiczeń opisanych w tym podręczniku. Ich celem jest utrzymywanie płynności i regularności tych wibracji, gdy narasta pobudzenie lub nasila się stres. W efekcie rośnie tolerancja ciała na pobudzenie i jego zdolność do odczuwania przyjemności. Aby to było możliwe, ego pacjenta musi być bezpiecznie zakotwiczone w ciele, pacjent musi identyfikować się z nim i nie lękać się mimowolnych reakcji cielesnych. Końcowy rezultat to osoba, której ruchy i zachowania są nacechowane dużą spontanicznością, a mimo to skoordynowane i skuteczne. Odznacza się ona naturalną gracją.
W tym procesie dochodzi równolegle do przemiany w myśleniu i nastawieniu pacjenta. Kiedy wibracje ogarniają całe ciało, człowiek czuje się w pełni zintegrowany, cały w jednym kawałku. Mówi o tym wielu pacjentów. Poczucie jedności i integralności prowadzi do naturalnie szczerych myśli i działań. Uzyskując grację cielesną, rozwijamy w sobie odpowiadające jej psychiczne nastawienie. Nie tylko wibrujemy życiem, lecz także promieniujemy tą cechą na zewnątrz.
Analiza bioenergetyczna to inna nazwa terapii bioenergetycznej. Terapia ta pomaga pacjentowi w nawiązaniu kontaktu z samym sobą poprzez ciało. Praktykując ćwiczenia opisane w tym podręczniku, zaczyna on dostrzegać, w jaki sposób blokuje przepływ pobudzenia we własnym ciele, jak osłabia swój oddech, ogranicza ruchy i redukuje autoekspresję; inaczej mówiąc, jak zmniejsza swoją żywość. Analityczna część terapii pomaga mu w zrozumieniu tych po większej części nieświadomych blokad i zahamowań w kontekście doświadczeń z wczesnego dzieciństwa. Ośmiela go to do zaakceptowania i wyrażenia stłumionych uczuć w kontrolowanych warunkach sytuacji terapeutycznej.
Celem terapii jest żywe ciało, zdolne do pełnego doświadczania przyjemności i cierpienia, radości i smutków życia. Im bardziej jesteśmy żywi, tym łatwiej nam tolerować wysokie pobudzenie w codziennym życiu i w seksie. Analiza wypartych konfliktów, uwolnienie stłumionych uczuć oraz rozpuszczenie chronicznych napięć i blokad mięśniowych zwiększa zdolność pacjenta do doznawania przyjemności.
Przyjemność, jaką stanowi życie całą pełnią, zasadza się na wibracjach ciała. Doznajemy jej podczas rytmicznego rozszerzania się i kurczenia ciała i poszczególnych jego narządów, a także układów – oddechowego, krwionośnego czy trawiennego. Odczuwamy ją jako płynący przez ciało strumień wrażeń, co jest odzwierciedleniem przepływu pobudzenia. To także słodkie uczucie roztapiania się w pożądaniu seksualnym, błysk intuicji, tęsknota za kontaktem i bliskością, dreszcz podniecenia.
Wibracje, jak już zauważyliśmy, są przejawem wewnętrznej ruchliwości organizmu, która odpowiada również za nasze spontaniczne działania, wybuchy emocji i funkcjonowanie wewnętrzne. Ta wrodzona nam ruchliwość pozostaje poza kontrolą naszego ego, jest mimowolna. Żywe ciało pulsuje i wibruje. Oczywiście, gdy się starzejemy, nasze ciała są coraz bardziej statyczne, aż osiągają całkowity bezruch w śmierci. Ale przedwczesna utrata ruchliwości to zjawisko patologiczne. Tak się dzieje na przykład, kiedy pogrążamy się w depresji. Depresja to chorobliwe obniżenie intensywności życiowych funkcji ciała, zmniejszenie ruchliwości, osłabienie uczuć i reagowania.
Poza tymi ruchami mimowolnymi wykonujemy również – świadomie lub na pół świadomie – wiele ruchów zależnych od naszej woli, takich jako chodzenie, rozmawianie czy jedzenie. U zdrowej osoby dorosłej te dwa rodzaje ruchów są dobrze skoordynowane, dając w efekcie zachowanie skuteczne i pełne gracji. Tak właśnie chcielibyśmy funkcjonować. Ale prawdziwej gracji nie można się wyuczyć. Kształtująca nas szkoła uczy, jak być manekinem, a nie osobą pełną życia i gracji. Wyuczona poza może atrakcyjnie wyglądać na obrazku, ale w realnym życiu uderza niezgrabnością i sztywnością, gdyż jest osiągana kosztem spontanicznej ruchliwości ciała. Grację można zdobyć tylko poprzez wzmacnianie ruchliwości ciała i łączenie jej z samoświadomością, co prowadzi do wysokiego stopnia panowania nad sobą, które jest znakiem rozpoznawczym osoby pełnej gracji.
Jedno z elementarnych ćwiczeń bioenergetycznych jest również najłatwiejsze i najprostsze. Używamy go, by zainicjować wibracje w nogach i pomóc pacjentowi w ich odczuwaniu. Jest to zarazem nasze podstawowe ćwiczenie ugruntowujące. Jeśli wykonuje się je bez wcześniejszej rozgrzewki, nie zawsze skutkuje wibracjami. Osoby młode zwykle reagują szybko. Starsze, których ciała są sztywniejsze i mają w sobie mniej energii, mogą nie osiągnąć celu. Ich nogi jednak też zaczną wibrować po wcześniejszym wykonaniu innych ćwiczeń, które zmniejszają sztywność, pogłębiają oddychanie i zwiększają ładunek energetyczny (ilość energii, pobudzenia lub przepływu w ciele).
Stań ze stopami rozstawionymi mniej więcej na 25 cm i lekko zwróconymi ku sobie palcami, tak żeby nieco napiąć mięśnie pośladków. Pochyl się do przodu, dotknij podłogi końcami palców obu rąk, jak na rysunku 2. Nogi powinny być lekko ugięte w kolanach. Nie należy obciążać rąk; cały ciężar ciała podtrzymują stopy. Opuść głowę jak najniżej.
Oddychaj ustami, głęboko i bez wysiłku. Pilnuj oddechu (zapomnij na ten czas o oddychaniu przez nos).
Pozwól, żeby punkt ciężkości przesunął się do przodu, czyli na przodostopie2. Pięty można nieco unieść.
Rys. 2. Wibracyjny skłon do przodu
Powoli prostuj nogi w kolanach, pracując tylnymi mięśniami ud. Kolana nie powinny jednak rozprostować się do końca ani usztywniać.
Pozostań w tej pozycji przez minutę.
Czy oddychasz swobodnie, czy też wstrzymujesz oddech? W tym drugim wypadku nie dojdzie do żadnych wibracji.
Czy odczuwasz wibracje w nogach? Jeśli nie, spróbuj powoli ugiąć kolana, a potem powróć do pierwotnej pozycji. Powtórz to kilka razy, żeby mięśnie się rozluźniły.
Czy wibracje są delikatne czy silne, równomierne czy urywane? Zdarza się, że pacjenci dosłownie podskakują, nie mogąc wytrzymać pobudzenia. Czy tobie się to zdarzyło?
Po przeczytaniu następnego rozdziału poprosimy cię o powtórzenie tego ćwiczenia.
rozdział 2
Wykonując ćwiczenie z poprzedniego rozdziału, mogłeś zauważyć, że wibracje w nogach pojawiają się, kiedy wyraźnie czujesz swoje stopy wspierające się o podłoże. Uczucie kontaktu stóp z ziemią nazywamy w bioenergetyce ugruntowaniem. Wskazuje to na przepływ pobudzenia przez nogi do stóp i ziemi. Jesteś więc wtedy związany z ziemią, a nie „zawieszony w powietrzu” czy „bujający w obłokach”. To uczucie kontaktu może mieć oczywiście rozmaitą jakość w zależności od tego, jak mocno stopy „dotykają” podłoża. Ludzie bardzo się różnią pod tym względem.
Ugruntowanie oznacza tyle, że człowiek mocno stoi na ziemi. Można też rozumieć to szerzej: że „wie, na czym stoi”, więc wie, kim jest. Osoba ugruntowana zna swoją pozycję, jest „kimś”. W ogólniejszym znaczeniu ugruntowanie oznacza, że jednostka jest w kontakcie z podstawowymi realiami swojej egzystencji. Jest zakorzeniona w ziemi, identyfikuje się ze swoim ciałem, jest świadoma swojej seksualności i nastawiona na poszukiwanie przyjemności. Tych cech brakuje osobie, która „buja w obłokach”, żyje marzeniami, zamiast stać twardo na ziemi.
Ugruntowanie wymaga od człowieka zniżenia się, przesunięcia ciężaru ciała w dół, przybliżenia do ziemi. Bezpośrednim rezultatem tego zabiegu będzie większe poczucie bezpieczeństwa. Poczuje grunt pod nogami i swoje wsparte na nim stopy. Kiedy ktoś jest silnie pobudzony czy naładowany energią, skłonny jest piąć się w górę, wręcz odlatywać. W takim stanie obok uniesienia zawsze czai się lęk przed zagrożeniem, a konkretnie – przed możliwością upadku. Tak samo się dzieje, kiedy odrywamy się od ziemi, na przykład podczas lotu samolotem. Lęk ustępuje, kiedy wracamy na ziemię, fizycznie lub emocjonalnie.
Kierunek w dół to droga do przyjemnego rozładowania napięcia. Do satysfakcji seksualnej. Ludzie, którzy nie mają odwagi się zniżyć, są niezdolni do pełnego poddania się rozładowaniu seksualnemu, a zatem nie doświadczają pełnej satysfakcji orgazmicznej. „Odpuszczanie sobie” oznacza zniżanie się, gdyż na co dzień nieświadomie nosimy się jak najwyżej. Boimy się upaść, boimy się, że zawiedziemy, więc boimy się sobie „odpuścić” i poddać się własnym uczuciom.
Mabel Elsworth Todd w książce The Thinking Body (Myślące ciało), wydanej po raz pierwszy w 1937 roku, uczyniła następujące spostrzeżenie: „Rozwijając swoje intelektualne pasje, umiejętności manualne i werbalne, człowiek skoncentrował się całkowicie na górnej połowie swojego ciała. W połączeniu z błędnymi wyobrażeniami o właściwym wyglądzie i zdrowiu przeniosło to jego poczucie władzy z podstaw na szczyt struktury bytu. Polegając przy reagowaniu na rzeczywistość na górnej części ciała, odwrócił naturalny zwierzęcy porządek i w znacznym stopniu utracił wyrafinowane zdolności zwierzęcia oraz właściwą mu kontrolę sprawowaną przez mięśnie lędźwi i miednicy”3.
W szerokim ujęciu ugruntowanie ma pomóc pacjentowi w pełniejszym zidentyfikowaniu się z własną zwierzęcą naturą, co oczywiście obejmuje także seksualność. Funkcje dolnej połowy ciała (przemieszczanie się, wydalanie, seks) są o wiele bardziej zwierzęce niż połowy górnej (myślenie, mowa, manipulowanie otoczeniem). Są też bardziej instynktowne i w mniejszym stopniu poddają się świadomej kontroli. Ale rytm i gracja są elementami naszej zwierzęcej natury. Występują przy każdym ruchu inicjowanym swobodnie przez dolną połowę ciała. Kiedy unosimy się w sobie, oddalając się od dolnej połowy ciała, tracimy znaczną część naszej naturalnej rytmiczności i gracji.
To przemieszczenie ku górze można odwrócić za pomocą bioenergetycznych ćwiczeń ugruntowujących. Kiedy środek ciężkości ciała przypada w miednicy, a stopy stanowią wsparcie energetyczne, mamy poczucie swojego „ja” skoncentrowane w dole brzucha.
Większość kultur Wschodu dostrzega potrzebę koncentracji na dolnej części brzucha. Na przykład Japończycy mają słowo hara, które oznacza brzuch, ale także zdolność osoby do ześrodkowania się w tym miejscu. Według Durckheima właściwy punkt znajduje się 5 cm poniżej pępka. Jeśli ktoś jest ześrodkowany właśnie tam, to mówi się, że posiada hara, co znaczy, że jest zrównoważony zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Zrównoważona osoba odznacza się spokojem i swobodą; ruchy przychodzą jej bez wysiłku, a zarazem są pewne. Durckheim pisze: „Kiedy człowiek ma w pełni rozwiniętą hara, dysponuje siłą i precyzją pozwalającą na działania, które inaczej byłyby dla niego nieosiągalne nawet z użyciem najdoskonalszej techniki, przy największym skupieniu i największej sile woli. «Pełne powodzenie daje tylko działanie przez hara»”4. Takie zajęcia jak łucznictwo zen, ikebana czy ceremonia picia herbaty sprzyjają budowaniu właściwej hara.
Większość ludzi Zachodu skupia się w górnej połowie ciała, zwłaszcza w głowie. Głowę uważamy za siedzibę ego, ośrodek świadomości i celowego zachowania. Przeciwnie, dolna część ciała, szczególnie miednica, w której rezyduje hara, to ośrodek życia nieświadomego i instynktownego. Powiedzmy za Toddem, że jest to nasz ośrodek zwierzęcości. Jego znaczenie staje się oczywiste, gdy przyjmiemy do wiadomości, że świadomie kontrolujemy nie więcej niż 10 procent wykonywanych przez siebie ruchów, podczas gdy 90 procent pozostaje poza świadomością.
Jasno ukazuje to następująca analogia. Pomyśl o koniu i jeźdźcu. Jeździec, który decyduje o kierunku i prędkości jazdy, odgrywa rolę ego; koń natomiast jest ośrodkiem dolnym, odpowiadającym za siłę i pewność ruchów, dzięki którym może nieść jeźdźca w pożądanym kierunku. Nawet jeśli człowiek straci przytomność, koń w większości wypadków zawiezie go bezpiecznie do domu. Kiedy jednak utraci siły koń, jeździec jest praktycznie bezradny. Najlepsze, co może zrobić, to pójść pieszo.
Brzuch to dosłownie siedlisko życia. Ciało jest osadzone w koszu miednicy. Poprzez miednicę mamy kontakt z narządami płciowymi i nogami. Także w obszarze brzucha dochodzi do poczęcia nowej jednostki i z brzucha wyłania się ona na światło dzienne. Utrata kontaktu z tym ośrodkiem życia wytrąca człowieka z równowagi, wywołując niepokój i poczucie zagrożenia.
W ugruntowaniu się i pozostaniu w tym stanie pomoże ci przestrzeganie dwóch zaleceń. Pierwsze mówi, że należy stale mieć nogi lekko ugięte w kolanach. Zablokowanie kolan w pozycji stojącej sprawia, że cała część ciała od bioder w dół zamienia się w sztywną strukturę, która funkcjonuje tylko mechanicznie, jako oparcie lub środek lokomocji. Uniemożliwia to jednostce identyfikowanie się z dolną połową ciała.
Kolana to amortyzatory ciała. Kiedy działa jakiś nacisk, uginają się, dzięki czemu jest on przekazywany przez ciało do ziemi. Kiedy kolana są usztywnione, nacisk zatrzymuje się w dolnej części pleców, wywołując stres będący źródłem schorzeń tego obszaru ciała. Zawsze słyszymy, że przy podnoszeniu dużych ciężarów trzeba uginać nogi w kolanach. Nie dostrzegamy natomiast tego, że presja psychiczna jest ekwiwalentem obciążenia fizycznego. Jeśli próbujemy ją znosić ze sztywnymi kolanami, bierzemy jej nacisk na dolną część pleców5.
Przyjmij swoją normalną postawę stojącą ze stopami rozsuniętymi na 20 cm. Zwróć uwagę, czy twoje kolana są usztywnione, czy ugięte, czy stopy są ułożone równolegle do siebie, czy też zwrócone na zewnątrz, czy ciężar ciała spoczywa na przodostopiu, czy na piętach.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zob. moją książkę Depresja i ciało, Warszawa: Czarna Owca, 2019. [wróć]
Zawsze gdy mowa o „przodostopiu”, chodzi o przednią część podeszwy nogi, ale z wyłączeniem palców – ang. balls of the foot (przyp. tłum.). [wróć]
Mabel Elsworth Todd, The Thinking Body, New York: Paul B. Hober, Inc., 1937, s. 160. Wznowienie: Dance Horizons, Inc., New York. [wróć]
Karlfried Durckheim, Hara, The Vital Center of Man, London: George Allen & Unwin, Ltd., 1962, s. 46. [wróć]
Pełniejsze omówienie dynamiki stresu można znaleźć w mojej książce Bioenergetyka, Warszawa: Czarna Owca, 202. [wróć]