39,90 zł
Czy wiesz, jaka moc kryje się w drobnych czynnościach? Sprawdź, jak przekształcić nawyki w rytuały, aby nadać życiu głębszy sens i czerpać z niego więcej radości!
Życie składa się z szeregu powtarzalnych czynności, które ułatwiają nam codzienne funkcjonowanie. Z czasem wykonujemy je coraz bardziej automatycznie i w efekcie nawyki przekształcają się w rutynę. A kiedy zaczynamy przywiązywać do nich wagę i skupiać się na sposobie ich wykonania, stają się rytuałami. Michael Norton udowadnia niezwykłą siłę rytuałów, opierając się na wynikach ponad dziesięcioletnich badań.
Odkryj, jak rytuały mogą pomóc Ci:
• delektować się życiem i je celebrować,
• poprawiać relacje i budować silniejsze więzi z bliskimi,
• radzić sobie ze stresem,
• znajdować motywację,
• stawiać czoła wyzwaniom,
• odczuwać satysfakcję z pracy,
• odnaleźć poczucie przynależności,
• zrozumieć innych ludzi,
• otworzyć się na nowe możliwości,
• przechodzić przez trudne etapy w życiu,
• pogodzić się ze stratą i żałobą.
„Efekt rytuału” to nie tylko fascynująca podróż w głąb ludzkiej psychiki, ale także praktyczny przewodnik. Dzięki niemu stworzysz własne rytuały, które zmienią twoje życie!
O AUTORZE MICHAEL NORTON jest psychologiem społecznym, a także profesorem na kierunku administracja w biznesie w Harvard Business School. Zajmował się badaniem ludzkich zachowań w odniesieniu do miłości i nierówności, czasu i pieniędzy oraz szczęścia i żałoby. Razem z Elizabeth Dunn napisał książkę „Happy Money: The Science of Happier Spending”.
Magazyn „Wired” zaliczył badacza do grona „50 osób, które zmienią świat”. Jego wykład How to Buy Happiness („Jak kupić szczęście”) wygłoszony na konferencji TEDx ma ponad 4,5 miliona wyświetleń. Norton wielokrotnie występował w programach telewizyjnych, radiowych oraz podcastach. Publikuje artykuły w różnych czasopismach, takich jak „Wall Street Journal”, „New York Times” czy „Scientific American”.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 291
„Niezmiernie fascynująca prezentacja obecnych w naszym życiu rytuałów oraz ich wpływu na nastroje, budowanie tożsamości i osiąganie sukcesów. Efekt rytuału pozwala spojrzeć na własne poglądy i związki z innej perspektywy, zachęcając do przekształcania codziennych czynności w akty zachwytu i radości”.
Daniel H. Pink – autor bestsellerów „New York Timesa” Żałować czy nie żałować? Jak spoglądanie wstecz pomaga nam ruszyć naprzód oraz Kiedy. Naukowe tajniki doskonałego wyczucia czasu
„Norton przygotował dla czytelnika skłaniający do refleksji przewodnik po niektórych najstarszych i najdziwniejszych zachowaniach gatunku ludzkiego. Jeśli chcesz zrozumieć psychologiczny aspekt rytuałów i dowiedzieć się, w jaki sposób dzięki nim jaśniej myśleć oraz pełniej żyć, ta książka jest dla Ciebie”.
Laurie Santos – profesorka psychologii na Uniwersytecie Yale, prowadząca podcast The Happiness Lab
„Pouczająca i inspirująca... Książka Efekt rytuału daje czytelnikowi wgląd w to, jak codzienne czynności kształtują nasze życie”.
BJ Fogg – autor bestsellera „New York Timesa” Mikronawyki. Niewielkie zmiany, które wiele zmieniają
DLA MEL
CZĘŚĆ I
CO DAJĄ RYTUAŁY
PRZEDMOWA
PONOWNE ZAUROCZENIE
Flannery O’Connor rozpoczyna dzień przed wschodem słońca poranną modlitwą. Razem z matką wypijają termos kawy. Codziennie o 7 rano uczestniczy w katolickiej mszy. W tym samym czasie Maya Angelou otwiera drzwi do motelowego pokoju, w którym na jej życzenie ściągnięto ze ścian wszystkie obrazy. Późnym rankiem Victor Hugo rozbiera się do naga i instruuje swojego służącego, aby schował jego ubranie. Nie włoży go, dopóki nie napisze tyle, ile sobie zaplanował. Immanuel Kant wychodzi na popołudniowy spacer, podpierając się hiszpańską laską, równo o godzinie 15.30 (z taką dokładnością, że całe miasteczko mogłoby według niego nastawiać zegarki). Każdego wieczoru Agatha Christie wchodzi do wanny i zjada w niej jabłko. Charles Dickens na koniec długiego dnia wyciąga kompas, który zawsze nosi przy sobie, aby się upewnić, że jego łóżko jest zwrócone wezgłowiem na północ, następnie kładzie się, zdmuchuje świecę i zasypia[1].
Powyższy akapit stanowi połączony opis jednego dnia z życia sześciu sławnych pisarzy i pisarek. Takie zachowania można by uznać za przejaw szaleństwa, a co najmniej ekscentryzmu. Ale dla tych znanych autorów ustawiczne powtarzanie pewnych czynności miało znaczenie. Choć mogą się wydawać przypadkowe, w ich odczuciu były sensowne – a co więcej – skuteczne. Wszystkie stanowiły formy zachowań rytualnych.
Może myślisz, że osoby kreatywne, takie jak poeci, pisarze czy filozofowie, po prostu bywają ekscentryczne. Równie dobrze mógłbym jednak podać jako przykład każdą inną grupę ambitnych ludzi sukcesu. Przed wyjściem na scenę z Rolling Stonesami Keith Richards musi zjeść kawałek zapiekanki pasterskiej. Chris Martin z zespołu Coldplay nie opuści garderoby, dopóki nie wyszoruje zębów. Maria Skłodowska-Curie – co dosyć tragiczne – mogła zasnąć tylko wtedy, gdy koło łóżka miała buteleczkę z radem. A Barack Obama był w stanie przetrwać dzień wyborów, rozgrywając z wybranymi znajomymi mecz koszykówki[2].
Może zgadniesz, kogo dotyczą dwa przytoczone poniżej rytuały wykonywane przed pracą?
Wyłamuję sobie palce i poklepuję nimi niektóre miejsca na ciele. Następnie robię w myślach spis części swojego ciała od czubka głowy do palców stóp.
Zamykam oczy i wyobrażam sobie, że jestem z moim psem. Wymieniam cztery rzeczy, które widzę, trzy zapachy, które do mnie docierają, dwa dochodzące mnie dźwięki oraz jeden przedmiot, którego dotykam.
Sereny Williams? Toma Brady’ego? To niezłe przypuszczenia, zresztą później poznamy niektóre rytuały Sereny oraz Toma. Jednak te rytuały odprawia przed pracą dwoje zwykłych ludzi. Opisali je w ankietach przygotowanych przeze mnie i moich współpracowników, z którymi już od ponad 10 lat zgłębiamy istotę rytuałów.
Razem z kolegami i koleżankami psychologami, ekonomistami, neuronaukowcami i antropologami – tymi z Harvardu i z całego świata – opracowaliśmy badanie obejmujące szereg indywidualnych oraz grupowych rytuałów. Celem było głębsze zrozumienie tego, czym są rytuały, jak działają, a także w jaki sposób pomagają nam sprostać codziennym wyzwaniom i wykorzystać nadarzające się okazje. Przez ponad dekadę ankietowaliśmy dziesiątki tysięcy ludzi z całego świata, przeprowadzaliśmy eksperymenty w laboratoriach, a nawet studiowaliśmy neurologiczne podłoże rytuałów na podstawie wyników badań tomografii komputerowej głowy.
Nasze badania polegały na sukcesywnym dzieleniu konkretnych obrzędów na elementy i analizowaniu znaczenia każdego z nich. Poszukiwaliśmy odpowiedzi m.in. na następujące pytania: Czym różnią się od siebie rytuał, nawyk i przymus wewnętrzny? Jak powstają rytuały? Jak sprawić, aby rytuały działały na naszą korzyść, a nie odwrotnie?
Zbadaliśmy, dlaczego specyficzne ułożenie skarpetek w szufladzie na wzór obróconych na bok ślimaków może przynosić radość, jak rodzinne obiady mogą z mordęgi stać się przyjemnością i w jaki sposób marki takie jak Starbucks zyskują na zachęcaniu klientów do „czerpania pocieszenia z rytuałów”[1*]. Sprawdziliśmy również, co powoduje, że przestrzenie biurowe bez ścianek działowych się nie sprawdzają i jak to się dzieje, że tradycyjne tańce przyzywające deszcz oraz irytujące ćwiczenia budowania relacji w grupie, do których zmuszają pracowników kierownicy, rzeczywiście odnoszą skutek. Rozważyliśmy także, dlaczego zdolność rytuałów do wywoływania w nas całej gamy emocji – co nazywam emoróżnorodnością – ma wymierne znaczenie dla naszego dobrostanu psychicznego.
W tej książce spisałem nasze odkrycia. W sferach osobistej i zawodowej, prywatnej i publicznej, w spotkaniach różnych kultur oraz tożsamości rytuały są emocjonalnymi katalizatorami, które dodają nam energii, inspirują i podnoszą na duchu. Osoby, które twierdzą, że nie kultywują żadnych rytuałów, po lekturze uzmysłowią sobie, że to właśnie rytuały odgrywają kluczową rolę w tym, jak prowadzą interesy, jak odnoszą się do ludzi, jak świętują sukcesy i jak doświadczają życia – uwzględniając także to, co jedzą i piją, a nawet w jaki sposób myją zęby.
Choć często nie uświadamiamy sobie znaczenia rytuałów, pozwalają nam one czerpać radość z codzienności. Pomagają dobrze zacząć dzień i spokojnie go zakończyć, budują prywatne i zawodowe relacje, działają na wojnie i w czasach pokoju, a ponadto wprowadzają do zautomatyzowanej egzystencji powiew świeżości.
Chcę zabrać cię w naukową podróż, podczas której poznasz liczne rytuały wplatające się w materię codziennej egzystencji. Mam nadzieję, że po jej zakończeniu zaczniesz tworzyć własne, które pozwolą ci lepiej przezwyciężać trudności, a także częściej sięgać po to, co nadaje życiu smak.
Wszystkie sposoby, w jakie rytuały nas wzbogacają, nazywam efektem rytuału – i o nim właśnie jest ta książka.
ROZDZIAŁ 1
CZYM SĄ RYTUAŁY?
Maeby: Do you guys know where I can get one of those gold necklaces with a “T” on it? (Wiecie, gdzie dostanę jeden z tych złotych naszyjników z literą „T”?)
Michael: That’s a cross. (To krzyż).
Maeby: Across from where? (Po przeciwnej stronie czego?)[2*]
z serialu Bogaci bankruci
Kiedy dorastałem, co niedziela toczyłem zażartą bitwę z rodzicami – irlandzkimi katolikami – bym nie musiał iść na mszę w kościele św. Teresy. Sama treść nauk mi nie przeszkadzała („czyń innym tak...” zawsze wydaje się rozsądną radą). Denerwował mnie za to monotonny przebieg mszy: wejdź, usiądź, wstań, przeżegnaj się, usiądź, wstań, idź, świece, zjedz, wypij, klęknij, usiądź, wstań, ściskaj dłonie, usiądź, wstań, śpiewaj, wyjdź. Ludzie w ławkach – niektórych z nich kocham i szanuję najbardziej na świecie – widzieli sens w tej sekwencji. Ja czułem się jak robot.
Te konkretne rytuały religijne nie sprawdziły się w moim przypadku, ale inne już tak. Moje – jak u większości osób – były wybiórcze. Nie lubiłem dni świętych, jednak uwielbiałem święta, zwłaszcza okres od Halloween przez Święto Dziękczynienia i Boże Narodzenie aż do sylwestra. Zapewne udało ci się mnie przejrzeć: chodzi o świece, słodycze, życzliwość krewnych, późniejszą porę chodzenia spać, prezenty. Oczywiście każdy ośmiolatek lubi tego typu rytuały. I nikt nie przeczy, że słodycze i zabawki mają swój urok.
Jednak tym, co kochałem najbardziej – i co zostało w moim sercu do dziś – jest sposób, w jaki moja rodzina przeżywała święta. Z trzeszczącymi dźwiękami albumu Merry Christmas Johnny’ego Mathisa dochodzącymi z adaptera mojego ojca (uruchamianego raz w roku, właśnie w tym celu) i trzema rodzajami nadzienia do indyka w Święto Dziękczynienia (mimo że nie cierpiałem wszystkich trzech). Mieliśmy też wiele nieświątecznych rytuałów. Przykładowo przez wiele lat zajmowaliśmy przy stole te same miejsca (ja siedziałem naprzeciwko mamy, między tatą a jedną z sióstr). Zmiana miejsca groziła rozpętaniem piekła. Kiedy mama miała dość kłótni naszej piątki rodzeństwa, liczyła do trzech, dając nam czas, abyśmy przestali się wygłupiać. Zaczynała: „Raz, dwa...”, a któreś z nas wtrącało się, śpiewając „...trzy razy dama”[3*]. Złościła się wtedy jeszcze bardziej. Ale wiele lat później tańczyła z moim bratem do tej piosenki na jego weselu. Teraz, kiedy nie ma jej wśród nas, ten utwór na chwilę mi ją przywraca. Te osobliwe zachowania w jakiś sposób nabrały znaczenia. Ponieważ z czasem stały się rytuałami, to właśnie one czyniły moją rodzinę moją. Były nasze.
WITAJ W BARDZIEJ ŚWIECKIEJ EPOCE
Z perspektywy czasu łatwo dostrzec, że mój opór wobec tradycyjnych rytuałów religijnych i uczęszczania do kościoła w połączeniu z entuzjastycznym podejściem do wielu rytuałów świeckich – zwłaszcza ich osobliwych wariantów zaadaptowanych przez moją rodzinę – pokrywa się z ogólniejszymi trendami kulturowymi, które definiują to, co filozof Charles Taylor nazwał „epoką świecką”[3].
Przykładowo w 2022 r. w Stanach Zjednoczonych mniej więcej trzech na 10 dorosłych deklarowało, że „nie wyznaje żadnej religii” (w latach 90. XX w. niemal 90% badanych określało się jako chrześcijanie). Szacuje się, że do 2070 r. liczba osób „niezwiązanych z żadną religią” w USA zbliży się do liczby zadeklarowanych chrześcijan[4]. Ankieta przeprowadzona przez Instytut Gallupa w 2022 r. wykazała, że zaufanie Amerykanów do instytucji takich jak Sąd Najwyższy czy organizacje religijne jest najniższe w historii[5]. Te liczby świadczą o prostej prawdzie: XX i XXI w. to era szeroko zakrojonej utraty wiary zarówno w tradycyjne autorytety, które niegdyś dyktowały określone życiowe normy i wzorce, jak i w instytucje czuwające nad ich przestrzeganiem.
Ponad sto lat temu Max Weber, niemiecki prawnik i ekonomista, opracował śmiałą koncepcję przewidującą to zjawisko. W 1897 r., po tym jak pogrążył się w badaniach nad tak bezbarwnymi tematami jak modele rolnictwa w antycznym Rzymie, Weber przeżył załamanie nerwowe i przez dłuższy czas pozostawał w łóżku. Wtedy pod opieką żony Marianne (która była jego dalszą krewną) zaczął opisywać to, co określił mianem „odczarowania” świata nowoczesnego. Twierdził, że nowymi zasadami organizującymi społeczeństwa są systemy technologiczne i biurokracja. Zwyczaje, obowiązki religijne czy rytuały wyznaczające niegdyś porządek dnia i życia zostały zastąpione zracjonalizowanymi procedurami. Nauka i technologia – oraz związane z nimi instytucje – miały zająć miejsce wiary, przesądów i innych form myślenia magicznego. W Gospodarce i społeczeństwie – swoim niedokończonym dziele, przez wielu uważanym za jego opus magnum – Weber ostrzegał, że nadciąga „polarna noc lodowatej ciemności”. W jego opinii ludzkość wkraczała w epokę pozbawioną światła i ciepła[6], znaczenia i magii. Jaki był tego skutek? Odczarowany świat odarty z rytuałów.
POWTÓRNE ZACZAROWANIE
Do pewnego stopnia Weber okazał się prorokiem. Tradycyjne rytuały w ostatnim stuleciu stopniowo zanikały. Ale świat nie stał się całkiem racjonalny czy pozbawiony złudzeń. Wiara w Boga jest wszechobecna, także wśród Amerykanów (81% w 2022 r.)[7]. Choć globalnie jedna na sześć osób określa się jako niewiązana z żadną religią, wielu ludzi nadal bierze udział w rytuałach religijnych. Przykładowo w Chinach 44% dorosłych bezwyznaniowców w minionym roku odwiedziło jakiś grób[8]. Wzrasta nawet wiara w nadprzyrodzone istoty, np. kosmitów.
Kiedy spojrzy się na rytuały nie przez pryzmat zorganizowanej religii, można szybko zauważyć, że późny XX i wczesny XXI w. wyprodukowały mnóstwo rytuałów świeckich lub swobodnie traktowanych duchowych. Pośród rosnącej liczby grup z własnymi rytuałami można odnotować różne pielgrzymki na amerykańskie pustynie – od festiwalu Burning Man przez festiwal muzyczny Coachella po Bombay Beach Biennale[9], czyli festiwal artystyczny nad Słonym Jeziorem w Kalifornii. Społeczności uprawiające jogę i fitness stworzyły rytuały inicjujące, np. „piekielny tydzień” w Orangetheory[10] – z przybijaniem piątek, co ma wzmocnić więzi społeczne – a w SoulCycle[11] treningi przypominające kazania oraz „chwile uduchowienia” odbywające się w wypełnionych płonącymi świecami pomieszczeniach. W okresie izolacji spowodowanej pandemią covidu Peloton stał się liderem w świecie fitnessu dzięki temu, że zaspokoił uniwersalną potrzebę ludzi, by się widywać i ruszać synchronicznie z innymi[12]. Przygotowany przez firmę zestaw ćwiczeń do wykonywania w domu zapewniał wirtualną przestrzeń dla ludzi różnych kształtów i rozmiarów. Spotykali się w scenerii przypominającej przesyconą potem salę treningową. W całych Stanach Zjednoczonych nosi się popularyzowane w internecie koszulki z napisem: GYM IS MY CHURCH („siłownia to mój kościół”)[13].
Rytuały zapewniają ludziom także wartościowe sposoby na odpoczynek od technologicznego pędu do optymalizacji i przyciągania uwagi. Wyznaczają świętą przestrzeń, która pozwala trzymać się chwili obecnej. Dni „I Am Here” zapraszają uczestników do spędzenia ze sobą czasu bez urządzeń cyfrowych. Pomysłodawcami tych spotkań są dziennikarz Anand Giridharadas i jego żona pisarka Priya Parker. Podczas nich można „nacieszyć się przyjaźniami i rozmową, jakich nie da się doświadczyć na Facebooku; przebywać w jednym miejscu z zaangażowaniem, a nie pobieżnie w wielu jednocześnie”[14]. Podobne pragnienie nawiązywania kontaktów widać u nastolatków gromadzących się co niedzielę w brooklińskim Prospect Park. Układają w kółku pniaki i odkładają smartfony na bok, żeby podyskutować o analogowych książkach i powymieniać się szkicownikami. To członkowie Luddite Club, którzy wypracowali rytuały wspierające wysiłki, by odejść od mediów społecznościowych i choćby na kilka godzin cieszyć się życiem sprzed ery i-Phonów[15].
Rosnącą popularność zyskuje także społeczność Seattle Atheist Church[16], której członkowie deklarujący ateizm spotykają się co niedzielę, aby doświadczyć wszystkich pozytywów, jakie oferuje Kościół – doznać poczucia wspólnoty, oddać się refleksji i pośpiewać – wyłączając Boga. Po „mszy” zgromadzeni siadają w kółku i podają sobie „mówiącego królika”. Każdy, kto ma coś do powiedzenia, dzieli się swoimi przemyśleniami z grupą, trzymając go w ręku. Oficjalną misją zgromadzenia jest zaoferowanie korzyści związanych z przynależnością do grupy religijnej, jednak bez „dysonansu poznawczego” obecnego w wierze w istoty nadprzyrodzone.
We wszystkich tych przykładach rytuały nie tylko mają się dobrze, ale wręcz kwitną. Tyle że przybrały nietradycyjne formy – właśnie dlatego często bagatelizuje się je jako zbyt milenijne, newage’owe, wygodne lub po prostu dziwaczne. Co więcej, już samo słowo rytuał zawiera element świętości czy magii, którą branża wellness skutecznie monetyzuje. Można nawet zatrudnić „znawców rytuałów”, czyli korporacyjnych konsultantów do spraw rytuałów[17], i skorzystać z wielu aplikacji czy serwisów internetowych z ofertami codziennych medytacji, praktyk wdzięczności, afirmacji czy prowadzenia dziennika w punktach – a to tylko niektóre z dostępnych opcji. Co te rozwiązania mówią nam o znaczeniu rytuałów w XXI w.?
PRZYPISY
PRZEDMOWA: PONOWNE ZAUROCZENIE
ROZDZIAŁ 1: CZYM SĄ RYTUAŁY?