Emocjonalne życie nastolatków. Dorastanie w empatii, harmonii i komunikacji ze światem - Lisa Damour - ebook

Emocjonalne życie nastolatków. Dorastanie w empatii, harmonii i komunikacji ze światem ebook

Lisa Damour

0,0

Opis

Najnowsza książka autorki bestsellerowych „Zaplątanych nastolatek” i „Pod presją”. Pomoże rodzicom zrozumieć intensywne i pełne emocji życie nastolatków i podpowie sposoby wsparcia na tym krytycznym etapie rozwoju.

Presja szkolna, stres związany z mediami społecznościowymi, obawy o przyszłość i zdrowie psychiczne – to wszystko skutkuje poczuciem przytłoczenia. Ale nie musi tak być.

Lisa Damour opisuje:

- przebieg rozwoju emocjonalnego nastolatka

- sygnały alarmowe, które niepokoją rodziców

- jak rozmawiać o emocjach

- strategie wspierania w uzyskaniu samoświadomości

- typowe wyzwania: konflikty w domu, ryzykowne zachowania, trudności w przyjaźniach i związkach

Książka zawiera oparte na badaniach wyjaśnienia, przykłady z życia oraz konkretne i praktyczne wskazówki.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 303

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Informacja

Rady zawarte w niniej­szej książce nie sta­no­wią ani nie mogą zastą­pić pro­fe­sjo­nal­nego lecze­nia psy­cho­lo­gicz­nego, tera­pii ani innych pro­fe­sjo­nal­nych porad oraz inter­wen­cji. Nie­które imiona i szcze­góły zostały zmie­nione, by zapew­nić pouf­ność klien­tom i klient­kom dr Damour. Wszel­kie podo­bień­stwo do praw­dzi­wych osób, żyją­cych bądź zmar­łych, lub praw­dzi­wych zda­rzeń jest cał­ko­wi­cie przy­pad­kowe.

Dla D, mojej dużo lep­szej połówki

Moim zda­niem to nor­malne, że nasto­la­tek przez znaczną część czasu zacho­wuje się nie­kon­se­kwent­nie i nie­prze­wi­dy­wal­nie, że wal­czy ze swo­imi impul­sami i je akcep­tuje… że kocha swo­ich rodzi­ców i ich nie­na­wi­dzi… że bun­tuje się prze­ciwko nim i jest od nich zależny… że jest bar­dziej ide­ali­styczny, arty­styczny, wspa­nia­ło­myślny i bez­in­te­re­sowny, niż będzie w póź­niej­szym wieku, ale jed­no­cze­śnie wręcz prze­ciw­nie: jest ego­cen­tryczny, samo­lubny, wyra­cho­wany. Takie waha­nia pomię­dzy skraj­no­ściami zde­cy­do­wa­nie nie byłyby nor­malne w innym okre­sie życia. W wieku nasto­let­nim jed­nak ozna­czają one tylko tyle, że ukształ­to­wa­nie doj­rza­łej struk­tury oso­bo­wo­ści trwa długo1.

Anna Freud (1958)

Gdy dzieci dowia­dują się, że ich uczu­cia są nor­malną czę­ścią doświad­cze­nia ludz­kiego, przy­nosi im to ogromną pocie­chę2.

Haim Ginott (1965)

Wstęp

Wstęp

W czerwcu 2021 roku zadzwo­niła do mnie kole­żanka, którą znam od cza­sów gim­na­zjum. Opo­wie­dzia­ły­śmy sobie w skró­cie, co zda­rzyło się u nas i u naszych rodzin od poprzed­niej roz­mowy, a potem powie­działa:

– Wła­ści­wie zadzwo­ni­łam do cie­bie z pew­nego powodu… Bar­dzo się mar­twię o Willa. Mogę cię o coś zapy­tać?

– Jasne – odpar­łam. Pamię­ta­łam, że jej syn Will, tak jak moja star­sza córka, nie­długo pój­dzie do czwar­tej klasy liceum.

– Kilka tygo­dni temu dowie­dzie­li­śmy się, że firma mojego męża prze­nie­sie nas do Seat­tle. Prze­pro­wa­dzamy się pod koniec lata i Will jest w roz­sypce. Uwiel­bia swo­ich przy­ja­ciół i szkołę w Denver i nie może uwie­rzyć, że prze­no­simy go tuż przed ostat­nią klasą liceum. Jest nie­zwy­kle marudny, a w ostat­nich dniach nawet płacz­liwy. Nie wiem, co powie­dzieć, żeby popra­wić sytu­ację, i zaczy­nam się mar­twić, że Will może mieć depre­sję.

– Ma obni­żony nastrój przez cały czas, czy poja­wiają się na zmianę fale lep­szego i gor­szego humoru? – zapy­ta­łam.

– Raz ma lep­szy nastrój, a raz gor­szy. Kiedy nie myśli o prze­pro­wadzce, chyba czuje się dobrze. Ma pracę, którą lubi, i jest bar­dzo szczę­śliwy, kiedy spę­dza czas z przy­ja­ciółmi. Ale kiedy poja­wia się temat prze­pro­wadzki, Will strasz­nie smut­nieje. Nie wiem, co robić, i nie umiem oce­nić, czy powin­nam się nie­po­koić.

– Posłu­chaj – powie­dzia­łam. – Nie wydaje mi się, by miał depre­sję. Ale pozo­stańmy w sta­łym kon­tak­cie, bo chcia­ła­bym się dowie­dzieć, czy nastrój nie prze­sta­nie mu się zmie­niać i czy Will nie zacznie czuć się marudny, otę­piały i smutny przez więk­szość czasu. Z tego, co mówisz, wygląda na to, że jest nie­za­do­wo­lony kon­kret­nie z powodu prze­pro­wadzki i dla­tego czuje smu­tek i złość.

– Oczy­wi­ście – odparła moja kole­żanka.

– Ale moim zda­niem to nie jest powód do nie­po­koju. Te uczu­cia świad­czą wręcz o tym, że z jego zdro­wiem psy­chicz­nym jest dobrze.

– Naprawdę? Jak to?

– No cóż, nerwy z powodu prze­pro­wadzki tuż przed ostat­nią klasą liceum to cał­ko­wi­cie ade­kwatna reak­cja, zwłasz­cza że jest szczę­śliwy w Denver. Wła­ści­wie mar­twi­ła­bym się o Willa bar­dziej, gdyby ta sytu­acja w ogóle go nie obe­szła.

– To, co mówisz, chyba ma sens – odpo­wie­działa moja kole­żanka – ale jak mam mu pomóc w pora­dze­niu sobie z tym?

– Możesz zro­bić dwie rze­czy. Po pierw­sze, zapew­nij Willa, że reaguje ade­kwat­nie. Trudno ci patrzeć, jak się smuci, i on pew­nie też odczuwa dys­kom­fort z powodu tych bole­snych emo­cji. Pomo­żesz mu odzy­skać spo­kój, jeśli mu powiesz, że jego uczu­cia są uza­sad­nione. Po dru­gie, spró­buj oswoić się z myślą, że Will praw­do­po­dob­nie wciąż będzie nie­za­do­wo­lony z tej sytu­acji, przy­naj­mniej do jesieni, kiedy przy­zwy­czai się do nowego miej­sca. Zamiast pró­bo­wać uśmie­rzyć jego dys­kom­fort albo mu zapo­biec, skup się na poma­ga­niu mu w szu­ka­niu spo­so­bów na radze­nie sobie z cier­pie­niem, któ­rego doświad­cza.

U nasto­lat­ków silne emo­cje są jedną z ich cech, a nie defek­tem. Było tak zawsze, ale wygląda na to, że w ostat­nim cza­sie mniej osób to rozu­mie. Szcze­gól­nie w ostat­niej deka­dzie widać ogromną zmianę w spo­so­bie mówie­nia i myśle­nia o uczu­ciach ogól­nie, a zwłasz­cza o inten­syw­nych emo­cjach cha­rak­te­ry­stycz­nych dla okresu doj­rze­wa­nia.

Mówiąc wprost, w pew­nym momen­cie zaczę­li­śmy się bać bycia nie­szczę­śli­wym.

Kiedy nie­mal trzy­dzie­ści lat temu uzy­ska­łam licen­cję na dzia­łal­ność w dzie­dzi­nie psy­cho­lo­gii kli­nicz­nej, mia­łam za sobą inten­sywne szko­le­nie obej­mu­jące pełne spek­trum emo­cji – od naj­bar­dziej do naj­mniej przy­jem­nych uczuć – poj­mo­wane jako oczy­wi­sty i nie­zbędny aspekt ludz­kich doświad­czeń.

Dzięki szko­le­niu, które prze­szłam, nauczy­łam się patrzeć na pej­zaże emo­cjo­nalne nasto­lat­ków uważ­nie i bez lęku. Od zawsze uwa­żam, że psy­cho­te­ra­pia to wspólne przed­się­wzię­cie pole­ga­jące na tym, że zachę­cam nasto­lat­ków, któ­rymi się zaj­muję, by razem ze mną zain­te­re­so­wali się swoim życiem wewnętrz­nym. Wycho­dzimy z zało­że­nia, że każda ich emo­cja ma sens i że ich trudne uczu­cia – złość, fru­stra­cja, smu­tek, nie­po­kój i inne – poja­wiają się z jakie­goś powodu, nawet jeśli ten powód jest nie­ja­sny. Choć oczy­wi­ście sta­ram się, by poczuli się lepiej, celem naszej pracy jest nie tyle kom­fort psy­chiczny, ile wgląd. Kiedy nasto­lat­ko­wie rozu­mieją, co czują i dla­czego, nagle mogą doko­ny­wać wybo­rów, które wcze­śniej nie były dla nich dostępne.

Dla mnie to pew­nik. Ni­gdy nie wąt­pi­łam w to, że otwar­tość na wszyst­kie, nawet naj­trud­niej­sze i naj­bar­dziej bole­sne, emo­cje w moim gabi­ne­cie ma ogromną war­tość. Ale w miarę jak pra­co­wa­łam w ramach swo­jej prak­tyki i obser­wo­wa­łam, jak mło­dzi ludzie odkry­wają, zaczy­nają rozu­mieć i akcep­to­wać swoje emo­cje oraz odczu­wają upra­gnioną i w pełni zasłu­żoną ulgę, wyczu­łam, że kul­tura w moim oto­cze­niu ulega zmia­nie. Dwa­dzie­ścia lat temu wciąż czu­łam, że należę do spo­łe­czeń­stwa, które, wpraw­dzie nie­chęt­nie, ale przyj­muje, że bole­sne uczu­cia są natu­ralną czę­ścią życia. Obec­nie sta­ram się zrozu­mieć, jak doszło do tego, że nie­przy­jemne uczu­cia są postrze­gane jako stany psy­chiczne, któ­rym należy zapo­bie­gać, a jeśli to się nie uda, to trzeba się ich pozbyć jak naj­szyb­ciej.

Co się zmie­niło? Jak doszło do tego, że klu­czowe aspekty kon­dy­cji ludz­kiej stały się nie­moż­liwe do zaak­cep­to­wa­nia?

Nie mogę mieć stu­pro­cen­to­wej pew­no­ści, jak to się stało, ale mam kilka pomy­słów. Od cza­sów mojego szko­le­nia poja­wiły się trzy trendy, które mogą pomóc w wyja­śnie­niu zmiany postrze­ga­nia bólu psy­chicz­nego: upo­wszech­nie­nie sku­tecz­nych leków psy­cho­tro­po­wych, roz­wój branży wel­l­ness oraz rosnąca liczba mło­dych ludzi cier­pią­cych na zabu­rze­nia psy­chiczne. Omówmy po kolei te trzy czyn­niki.

Leki prze­ciw­de­pre­syjne powstały w latach 50. XX wieku, ale zaczęto je powszech­nie prze­pi­sy­wać pacjen­tom dopiero pod koniec lat 80. XX wieku, kiedy na rynek tra­fił Pro­zac3. Chcia­ła­bym pod­kre­ślić w tym miej­scu, że Pro­zac i liczne inne leki psy­cho­tro­powe stwo­rzone w ostat­nich latach znacz­nie popra­wiają, a nie­kiedy ratują ludziom życie. Zanim leka­rze zaczęli prze­pi­sy­wać pacjen­tom Pro­zac, co miało miej­sce w 1987 roku, posłu­gi­wali się tzw. anty­de­pre­san­tami „pierw­szej gene­ra­cji”. Leki te czę­sto były sku­teczne, ale miały przy­kre skutki uboczne, a ich przedaw­ko­wa­nie mogło pro­wa­dzić do śmierci (co jest tra­gicz­nym pro­ble­mem w przy­padku lecze­nia pacjen­tów z ten­den­cjami samo­bój­czymi). Potem poja­wił się Pro­zac, a wkrótce po nim cała „druga gene­ra­cja” leków, które uśmie­rzały depre­sję i miały mini­malne skutki uboczne. Nagle leki na receptę stały się mało ryzy­kow­nym spo­so­bem na poprawę nastroju.

Nic dziw­nego, że te leki zyskały popu­lar­ność. W 1987 roku tylko 37 pro­cent osób leczą­cych się na depre­sję przyj­mo­wało anty­de­pre­sant4. Do 2015 roku odse­tek ten wzrósł do 81 pro­cent5. W tym samym okre­sie odse­tek osób korzy­sta­ją­cych z psy­cho­te­ra­pii w związku z depre­sją spadł o 20 pro­cent. Co było siłą napę­dową tych tren­dów? Po pierw­sze, praw­do­po­dob­nie część osób odczuła dzięki lekom prze­ciw­de­pre­syj­nym na tyle dużą ulgę, że nie potrze­bo­wała już psy­cho­te­ra­pii. Po dru­gie, firmy ubez­pie­cze­niowe znacz­nie chęt­niej pokry­wają koszt table­tek niż dro­gich roz­mów tera­peu­tycz­nych.

Oprócz powyż­szych wyja­śnień doda­ła­bym trze­cią moż­li­wość: roz­po­wszech­nie­nie bez­piecz­nych i sku­tecz­nych leków na depre­sję – a także łago­dzą­cych lęk, popra­wia­ją­cych sen i kon­cen­tra­cję uwagi – zmie­niło w naszej kul­tu­rze podej­ście do dys­kom­fortu emo­cjo­nal­nego. Zamiast trak­to­wać dole­gli­wo­ści psy­chiczne jako coś, co nale­ża­łoby prze­ana­li­zo­wać i zro­zu­mieć, w coraz więk­szym stop­niu uzna­jemy ból emo­cjo­nalny za coś, co należy powstrzy­mać poprzez inter­wen­cję che­miczną. Liczby nie kła­mią: od początku XXI wieku u doro­słych pacjen­tów leczo­nych ambu­la­to­ryj­nie anty­de­pre­santy są naj­czę­ściej prze­pi­sy­wa­nymi lekami, na równi z lekami obni­ża­ją­cymi ciśnie­nie i poziom cho­le­ste­rolu6.

Żeby było jasne: nie ulega wąt­pli­wo­ści, że leki psy­cho­tro­powe zmniej­szają ludz­kie cier­pie­nie. Ponadto żaden rze­telny lekarz nie prze­pi­suje tych lekarstw, obie­cu­jąc, że roz­wiążą one pro­blemy życiowe pacjenta albo go uszczę­śli­wią, bo nie mają takiej funk­cji. Nie­mniej jed­nak zasta­na­wiam się, czy powszechne zasto­so­wa­nie leków wpły­wa­ją­cych na nastrój nie pod­sy­ciło przy­pad­kiem prze­ko­na­nia, że my i nasze dzieci możemy i powin­ni­śmy uciec przed fak­tem, że bycie czło­wie­kiem wiąże się z odczu­wa­niem bólu emo­cjo­nal­nego.

Nie sądzę jed­nak, by wyłącz­nie szyb­kie upo­wszech­nie­nie leków psy­cho­tro­po­wych mogło wyja­śnić to, że dys­kom­fort psy­chiczny zaczął nas tak mocno nie­po­koić. Dla­tego zaj­mijmy się teraz dru­gim czyn­ni­kiem: branżą wel­l­ness.

Wel­l­ness to żadna nowość. Joga, uważ­ność, aro­ma­te­ra­pia i roz­ma­ite poza­me­dyczne prak­tyki i pro­dukty zwią­zane ze zdro­wiem psy­chicz­nym – to wszystko ist­nieje od tysięcy lat. A co jest nowo­ścią? Wszech­obecny, agre­sywny mar­ke­ting pro­duk­tów i usług z branży wel­l­ness. W 2010 roku w arty­kule na temat biz­nesu w „The New York Times” okre­ślono wel­l­ness jako branżę inten­syw­nie zysku­jącą na zna­cze­niu7. Od tam­tej pory komer­cyjny rynek wel­l­ness wręcz eks­plo­do­wał. Obec­nie sama część branży wel­l­ness zwią­zana z dba­niem o zdro­wie psy­chiczne jest molo­chem gospo­dar­czym i na całym świe­cie przy­nio­sła 131 miliar­dów dola­rów zysku8. By przed­sta­wić tę liczbę w szer­szym kon­tek­ście, zazna­czę tu, że branża wel­l­ness poświę­cona psy­chice wyprze­dza obec­nie glo­balną branżę roz­rywki, która przy­nio­sła 100 miliar­dów zysku9.

Oczy­wi­ście nie są to złe wie­ści. Bada­nia kon­se­kwent­nie wyka­zują, że prak­tyka medy­ta­cji, uważ­no­ści i jogi może łago­dzić dys­kom­fort psy­chiczny i popra­wiać samo­po­czu­cie psy­chiczne10. Bal­samy z wycią­gami roślin­nymi, świece zapa­chowe, koł­dry obcią­że­niowe i inne pro­dukty, które koją zmy­sły lub zapew­niają przy­jem­ność, bez wąt­pie­nia mogą przy­nieść krót­ko­trwałe uczu­cie spo­koju i ulgi.

Nie­mniej wygląda na to, że z powodu sil­nych bodź­ców eko­no­micz­nych branża wel­l­ness składa aktu­al­nie obiet­nice, któ­rych nie jest w sta­nie dotrzy­mać. W rekla­mach arty­ku­łów self-care czę­sto padają stwier­dze­nia lub suge­stie, że ofe­ro­wany pro­dukt (czy to apli­ka­cja zwią­zana z uważ­no­ścią, czy ole­jek zapa­chowy, czy też her­bata owo­cowa) nie tylko zapewni uczu­cie kom­fortu, lecz rów­nież odpę­dzi nie­chciane emo­cje. Może to brzmieć świet­nie w teo­rii, ale zdrowy roz­są­dek pod­po­wiada nam, że życie wcale tak nie wygląda. To, że pój­dziesz na przy­jemne zaję­cia z jogi, nie sprawi, że nie zadzwoni do cie­bie dyrek­tor szkoły z infor­ma­cją, że twoje dziecko ude­rzyło kolegę na boisku. To, że twoja rodzina będzie regu­lar­nie prak­ty­ko­wać uważ­ność, nie zapo­bie­gnie latom nie­szczęść z powodu glo­bal­nej pan­de­mii. Prak­tyki i pro­dukty z branży wel­l­ness mogą tym­cza­sowo popra­wić nam nastrój albo pomóc odzy­skać przej­ściowe poczu­cie rów­no­wagi. Nie mogą ochro­nić nas ani naszych nasto­let­nich dzieci przed cier­pie­niem emo­cjo­nal­nym.

Wiemy o tym, a jed­no­cze­śnie o tym nie wiemy. Wiara w moż­li­wość uzy­ska­nia i utrzy­ma­nia kom­fortu psy­chicz­nego jest nie­zwy­kle kusząca, zwłasz­cza kiedy wszech­obecne reklamy pro­duk­tów i usług z branży wel­l­ness suge­rują, że można osią­gnąć nie­zmą­cony stan zen. Albo przy­naj­mniej go kupić.

Choć ocze­ki­wa­nia roz­bu­dzone przez branżę wel­l­ness zakra­wają na absurd, ich skutki to poważna sprawa. Obec­nie w swoim gabi­ne­cie zda­rza mi się przyj­mo­wać nasto­lat­ków, któ­rzy czują, że „nie radzą sobie z dba­niem o wel­l­ness”. Wzięli sobie do serca nie­bez­pieczny prze­kaz, czę­sto pro­mo­wany w mediach spo­łecz­no­ścio­wych, że jeśli z zaan­ga­żo­wa­niem będą dbać o swój dobro­stan z zasto­so­wa­niem pro­duk­tów i usług self-care, to nie będą czuć stresu ani lęku. A potem zaczy­nają się egza­miny seme­stralne. Wów­czas nasto­lat­ko­wie natu­ral­nie odczu­wają napię­cie i nerwy, które zawsze poja­wiają się pod­czas waż­nych spraw­dzia­nów. Ale czują się gorzej niż my kie­dyś pod koniec seme­stru, ponie­waż nie­ustanne reklamy suge­rują im, że ich dys­kom­for­towi dało się w jakiś spo­sób zapo­biec. W związku z tym nasi nasto­lat­ko­wie, któ­rzy już są zestre­so­wani, do tego wszyst­kiego czują się źle z powodu swo­jego złego samo­po­czu­cia.

Ponadto wygląda na to, że roz­wój branży wel­l­ness dopro­wa­dził do zmiany defi­ni­cji zdro­wia psy­chicz­nego w naszej kul­tu­rze. Mniej wię­cej w ciągu ostat­nich dzie­się­ciu lat – w tym samym okre­sie, w któ­rym pro­dukty i usługi nakie­ro­wane na dba­nie o stan psy­chiczny stały się branżą przy­no­szącą miliardy dola­rów – zdro­wie psy­chiczne zostało zrów­nane z dobrym samo­po­czu­ciem. Oczy­wi­ście świet­nie jest czuć się dobrze (albo spo­koj­nie czy też swo­bod­nie), ale prawda jest taka, że przy­jemne stany psy­chiczne poja­wiają się i prze­mi­jają w trak­cie dnia. Nie­za­leż­nie od tego, co zro­bimy, nie mamy gwa­ran­cji, że komu­kol­wiek z nas uda się osią­gnąć dłu­go­trwały okres nie­zmą­co­nego kom­fortu psy­chicz­nego.

Ten roz­po­wszech­niony obec­nie prze­kaz, że zdro­wie psy­chiczne jest rów­no­znaczne z dobrym samo­po­czu­ciem, dopro­wa­dził wielu rodzi­ców i nasto­lat­ków do logicz­nego wnio­sku, że złe samo­po­czu­cie jest powo­dem do poważ­nych obaw. Mar­twię się, że ruch wel­l­ness spra­wił, że rodzice i ich nasto­let­nie dzieci prze­sad­nie boją się zwy­czaj­nych trud­no­ści życio­wych. Obec­nie znacz­nie czę­ściej niż we wcze­śniej­szych latach muszę zapew­niać nasto­lat­ków i ich rodzi­ców, że ciężki dzień czy nawet tydzień praw­do­po­dob­nie nie jest oznaką, że „dzieje się coś naprawdę złego”.

Docho­dzimy zatem do trze­ciego czyn­nika mogą­cego stać za tym, że w obec­nych cza­sach nasto­lat­ko­wie i ich rodzice nie­po­koją się cier­pie­niem emo­cjo­nal­nym bar­dziej niż kie­dy­kol­wiek wcze­śniej: nasto­lat­ko­wie jako grupa fak­tycz­nie czują się gorzej niż daw­niej.

Po czę­ści ma to zwią­zek z fak­tem, że nasi nasto­lat­ko­wie stoją w obli­czu przy­szło­ści nazna­czo­nej przez zawi­ro­wa­nia eko­lo­giczne, spo­łeczne i poli­tyczne. Według ankiety prze­pro­wa­dzo­nej w 2018 roku przez Ame­ry­kań­skie Towa­rzy­stwo Psy­cho­lo­giczne w porów­na­niu z ogó­łem osób doro­słych ludzie w wieku od pięt­na­stego do dwu­dzie­stego pierw­szego roku życia wyra­żają wyż­szy poziom zanie­po­ko­je­nia kie­run­kiem, w któ­rym zmie­rzają Stany Zjed­no­czone, powszech­nymi maso­wymi strze­la­ni­nami oraz zmianą kli­matu11.

Wśród nasto­lat­ków coraz czę­ściej wystę­pują rów­nież poważ­niej­sze pro­blemy ze zdro­wiem psy­chicz­nym12. Od 2009 do 2019 roku odse­tek lice­ali­stów skar­żą­cych się na stałe uczu­cie smutku lub braku nadziei pod­sko­czył od 26 do 37 pro­cent; z kolei odse­tek lice­ali­stów, któ­rzy wyznali ankie­te­rom, że pla­no­wali samo­bój­stwo, wzrósł od i tak już prze­ra­ża­ją­cych 11 pro­cent do jesz­cze bar­dziej nie­po­ko­ją­cego poziomu 16 pro­cent. Mniej wię­cej w tym samym okre­sie odse­tek lice­ali­stów uskar­ża­ją­cych się na lęk o znacz­nym nasi­le­niu wzrósł od 34 do 44 pro­cent13. Jak zapewne widzisz, te ponure sta­ty­styki poka­zują, jak nasto­lat­ko­wie czuli się, zanim w klu­czo­wym okre­sie kształ­to­wa­nia się ich oso­bo­wo­ści nagle nastała pan­de­mia, która trwała przez dwa lata.

Choć pan­de­mia była kosz­ma­rem dla wszyst­kich, nasto­lat­ko­wie zmie­rzyli się z wyjąt­ko­wymi wyzwa­niami, wła­śnie z tego względu, że COVID-19 prze­szko­dził im w reali­za­cji pod­sta­wo­wych zadań roz­wo­jo­wych w wieku dora­sta­nia, jakimi jest spę­dza­nie czasu z rówie­śni­kami i naby­wa­nie coraz więk­szej samo­dziel­no­ści. Glo­balne bada­nia wyka­zały, że pod­czas pan­de­mii liczba nasto­lat­ków wyka­zu­ją­cych objawy depre­sji i lęku podwo­iła się14, a ponadto wielu z nich zauwa­żyło u sie­bie pro­blemy ze snem, zamknęło się w sobie i wyco­fało z rela­cji z rodziną albo zaczęło prze­ja­wiać agre­sję15. Z badań prze­pro­wa­dzo­nych na oddzia­łach ratun­ko­wych na początku 2021 roku wynika, że w porów­na­niu z począt­kiem 2019 roku liczba wizyt zwią­za­nych z podej­rze­niem próby samo­bój­czej wzro­sła o 51 pro­cent w przy­padku nasto­let­nich dziew­czy­nek i o 4 pro­cent w przy­padku nasto­let­nich chłop­ców16. Eks­perci nie mają pew­no­ści, jaka była przy­czyna ogrom­nej roz­bież­no­ści pomię­dzy płciami pod wzglę­dem przy­ro­stu liczby prób samo­bój­czych, ale podej­rze­wają, że dziew­czynki mogły odczuć izo­la­cję spo­łeczną z powodu pan­de­mii moc­niej niż chłopcy17.

Sytu­acja była jesz­cze gor­sza w przy­padku nasto­lat­ków nale­żą­cych do grup raso­wych i etnicz­nych, które od dawna doświad­czają mar­gi­na­li­za­cji i dys­kry­mi­na­cji. W porów­na­niu z bia­łymi nasto­lat­kami, czarni nasto­lat­ko­wie, nasto­lat­ko­wie pocho­dze­nia azja­tyc­kiego oraz nasto­lat­ko­wie o pocho­dze­niu zróż­ni­co­wa­nym pod wzglę­dem raso­wym doświad­czyli wyż­szego poziomu cier­pie­nia psy­chicz­nego zwią­za­nego z pan­de­mią18. Pan­de­mia oczy­wi­ście nało­żyła się na liczne kry­zysy w kraju, które odbiły się na naszych nasto­lat­kach, takie jak: silna pola­ry­za­cja poli­tyczna, rosnąca prze­moc, a także bole­sne i potrzebne roz­li­cze­nia poli­cjan­tów za zabój­stwa czar­nych Ame­ry­ka­nów19.

Nic dziw­nego, że tak wielu rodzi­ców mar­twi się dzi­siaj o zdro­wie psy­chiczne swo­ich nasto­let­nich dzieci. Zawsze było trudno być nasto­lat­kiem, a dora­sta­nie w okre­sie roz­ma­itych wstrzą­sów spra­wia, że życie nasto­lat­ków – i ich rodzi­ców – jest jesz­cze więk­szym wyzwa­niem. Kry­zys jed­nak czę­sto idzie w parze z nowymi moż­li­wo­ściami i prawdę mówiąc, uwa­żam, że jesz­cze ni­gdy nie było lep­szego momentu, być na poważ­nie zająć się wspie­ra­niem nasto­lat­ków w radze­niu sobie z życiem emo­cjo­nal­nym.

W deka­dzie poprze­dza­ją­cej pan­de­mię napi­sa­łam dwie książki poświę­cone wyzwa­niom, z któ­rymi mie­rzą się dziew­częta i młode kobiety. Nie jest żad­nym zasko­cze­niem to, że w cza­sach COVID-19 skon­cen­tro­wa­łam się na pil­nych potrze­bach emo­cjo­nal­nych wszyst­kich nasto­lat­ków, nie­za­leż­nie od płci. Zmiana ta przy­szła mi z łatwo­ścią, ponie­waż przez ponad trzy­dzie­ści lat pracy zaj­mo­wa­łam się rów­nież wie­loma chłop­cami i mło­dymi męż­czy­znami. Ponadto moje arty­kuły na temat okresu dora­sta­nia w „The New York Times”, a także mój pod­cast „Ask Lisa” ni­gdy nie były poświę­cone tylko jed­nej płci. W całej niniej­szej książce będę ilu­stro­wać klu­czowe idee za pomocą przy­kła­dów z mojej pracy z udzia­łem zarówno chłop­ców, jak i dziew­cząt. Zmie­ni­łam wszel­kie szcze­góły pozwa­la­jące na iden­ty­fi­ka­cję tych osób, a w kilku przy­pad­kach przed­sta­wi­łam histo­rie obej­mu­jące połą­cze­nie prze­żyć kil­korga nasto­lat­ków, by zapew­nić pouf­ność mło­dym ludziom, któ­rymi się opie­kuję.

Czy­tasz tę książkę, ponie­waż zależy ci na nasto­lat­kach. Chcesz im pomóc w trud­nej fazie życia w trud­nych cza­sach w histo­rii. Chcesz wycho­wać ich tak, by pro­wa­dzili pełne i satys­fak­cjo­nu­jące życie emo­cjo­nalne, by byli tro­skliwi i czuli więź w rela­cjach mię­dzy­ludz­kich, by byli opa­no­wani i kom­pe­tentni zarówno w dobrych, jak i złych cza­sach, a także by wykształ­cili praw­dziwą siłę emo­cjo­nalną.

Ta książka pomoże ci osią­gnąć powyż­sze cele. W roz­dziale pierw­szym oba­limy powszechne zwod­ni­cze mity o tym, jak dzia­łają uczu­cia, i zamiast kie­ro­wać się mitami, pode­przemy ana­lizę życia emo­cjo­nal­nego nasto­lat­ków bada­niami psy­cho­lo­gicz­nymi. Roz­dział drugi został poświę­cony omó­wie­niu wpływu tra­dy­cyj­nych ról płcio­wych na doświad­cza­nie i wyra­ża­nie emo­cji przez nasto­lat­ków, a także wyja­śnie­niu nowych spo­so­bów rozu­mie­nia płci i tego, co mogą one ozna­czać dla nasto­lat­ków i ich rodzi­ców. W roz­dziale trze­cim spraw­dzimy, co jest wyjąt­ko­wego w emo­cjach w okre­sie doj­rze­wa­nia, a także w jaki spo­sób rzu­cają one nowe świa­tło na życie nasto­lat­ków i ich rodzin. Roz­działy czwarty oraz piąty zawie­rają kon­kretne, prak­tyczne wska­zówki oparte na bada­niach kli­nicz­nych i teo­rii. Korzy­sta­jąc z nich, rodzice mogą pomóc nasto­lat­kom roz­wi­nąć nie­za­leżne życie emo­cjo­nalne dzięki zdro­wym spo­so­bom na wyra­ża­nie emo­cji i, w razie potrzeby, pano­wa­nie nad nimi.

Być może naj­waż­niej­sze w tym wszyst­kim jest to, że niniej­sza książka obali nie­bez­pieczny pogląd, że nasto­lat­ko­wie są zdrowi psy­chicz­nie tylko wtedy, kiedy stale czują się dobrze. Poznamy tu naprawdę przy­datną i poprawną pod kątem psy­cho­lo­gicz­nym defi­ni­cję zdro­wia emo­cjo­nal­nego: polega ono na odczu­wa­niu odpo­wied­nich emo­cji w odpo­wied­nim cza­sie i na umie­jęt­no­ści sku­tecz­nego radze­nia sobie z nimi.

Nie cze­kajmy ani chwili dłu­żej, by nauczyć się lepiej rozu­mieć i wspie­rać nasto­lat­ków, któ­rych kochamy.

Rozdział pierwszy. Emocje nastolatków – lekcja pierwsza

ROZ­DZIAŁ PIERW­SZY

Emo­cje nasto­lat­ków – lek­cja pierw­sza

Obalamy trzy wielkie mity

Wia­do­mość brzmiała: „Pani dok­tor, czy mogę przyjść do Pani w tym tygo­dniu? Tom”. Nie roz­po­zna­łam numeru tele­fonu, a w gra­fiku nie mia­łam spo­tka­nia z żad­nym Tomem. Wpa­try­wa­łam się z zacie­ka­wie­niem w tele­fon, aż w końcu na ekra­nie poja­wiła się kolejna wia­do­mość – naj­wy­raź­niej od kogoś, kto potrafi czy­tać w myślach: „To ja, Tommy, dosta­łem Pani numer od mamy”.

Tommy! Oczy­wi­ście. Od razu przy­po­mnia­łam sobie uro­czego dzie­wię­cio­latka, któ­rego po raz pierw­szy zoba­czy­łam w swo­jej pocze­kalni kilka lat temu. Kiedy się spo­tka­li­śmy, stał zanie­po­ko­jony obok swo­jej matki, która sie­działa, trzy­ma­jąc jedną rękę spo­koj­nie na kola­nach, a drugą deli­kat­nie głasz­cząc syna po ple­cach. Wszel­kie postępy, które zro­biła do tej pory w uspo­ka­ja­niu syna, wypa­ro­wały, gdy otwo­rzy­łam drzwi do pocze­kalni. Tommy spoj­rzał na mnie oczami sze­roko otwar­tymi z prze­ra­że­nia. Jego ciemne włosy stały na sztorc z jed­nej strony, a ten nie­ład na gło­wie, który o dziwo utrzy­mał się od rana przez wszyst­kie lek­cje, jesz­cze moc­niej pod­kre­ślał wra­że­nie, że Tommy czuje się zanie­po­ko­jony. Wcze­śniej matka Tommy’ego wyja­śniła mi w roz­mo­wie tele­fo­nicz­nej, że chło­piec doświad­cza wie­czo­rami lęków, które nie pozwa­lają zasnąć jemu i resz­cie rodziny do późna w nocy. Tommy i jego mama weszli ze mną do mojego gabi­netu, a tam powoli zapo­cząt­ko­wa­li­śmy rela­cję tera­peu­tyczną, która oka­zała się dłu­go­trwała i owocna.

Tommy uro­dził się spięty. W wieku nie­mow­lę­cym łatwo się prze­stra­szał, a potem bar­dzo trudno było mu się roz­stać z rodzi­cami, kiedy nastą­pił czas, by poszedł do żłobka. Jego nie­po­kój zmie­nił się w lęki nocne, które na szczę­ście udało się uśmie­rzyć dzięki mojej pomocy oraz cią­głemu wspar­ciu rodzi­ców. Kiedy lęki Tommy’ego ustały, jego rodzice ode­zwali się do mnie mniej wię­cej po dwóch latach. Latem w siód­mej kla­sie Tommy odwa­żył się poje­chać na obóz, ale już po dwóch dniach bła­gał, by rodzice go stam­tąd zabrali. Prze­pro­wa­dzi­łam kilka roz­mów tele­fo­nicz­nych z Tom­mym, z jego rodzi­cami, a także skon­tak­to­wa­łam się z dyrek­cją obozu. Wspól­nie zde­cy­do­wa­li­śmy, by prze­rwać udział chłopca w obo­zie i ewen­tu­al­nie spró­bo­wać jesz­cze raz rok póź­niej. Tommy przy­cho­dził do mnie potem przez całe lato, by uzy­skać pomoc zarówno z lękiem, który zmu­sił go do powrotu do domu, jak i z fru­stra­cją i upo­ko­rze­niem, któ­rych dozna­wał dla­tego, że nie był w sta­nie wytrzy­mać do końca obozu.

Przy­po­mnia­łam sobie to wszystko, patrząc na swój tele­fon, i uświa­do­mi­łam sobie, że od mojego ostat­niego kon­taktu z Tom­mym – teraz już Tomem – oraz jego rodzi­cami minęły już nie­mal cztery lata, co ozna­czało, że cho­dził obec­nie do czwar­tej klasy liceum. Usta­li­li­śmy ter­min spo­tka­nia, a ja przy­go­to­wa­łam się na to, że mogę nie­mal nie poznać osoby, która pojawi się w mojej pocze­kalni. Oczy­wi­ście oka­zało się, że Tom był teraz wyso­kim i bar­czy­stym mło­dym czło­wie­kiem. Miał na sobie dłu­gie, luźne szorty, które nie paso­wały do niskiej tem­pe­ra­tury pod koniec paź­dzier­nika na przed­mie­ściach Cle­ve­land. Nie­zręcz­nie, a zara­zem przy­jaź­nie przy­wi­tał mnie niskim gło­sem, który nieco mnie zasko­czył.

Gdy usie­dli­śmy w moim gabi­ne­cie i przez chwilę poroz­ma­wia­li­śmy o tym, co się u niego wyda­rzyło przez ostat­nie lata, wyja­śnił, dla­czego napi­sał do mnie wia­do­mość.

– Pra­cuję nad poda­niami na stu­dia i nie chcę się zgła­szać do uczelni zbyt odda­lo­nych od domu. Mnie to odpo­wiada i moim rodzi­com też, ale mój doradca do spraw rekru­ta­cji robi z tego pro­blem.

Tom miał naj­lep­sze wyniki w kla­sie, nie­wąt­pli­wie dla­tego, że z powodu lękli­wego tem­pe­ra­mentu był pil­nym uczniem. Był zna­ko­mi­tym zawod­ni­kiem w bie­gach prze­ła­jo­wych, a także odno­sił suk­cesy jako obo­ista. Wyja­śnił jed­nak, że choć pod wie­loma wzglę­dami doj­rzał, nie był w sta­nie zdo­być się na wyjazd do Michi­gan na pię­cio­ty­go­dniowe szko­le­nie, w któ­rym chciał uczest­ni­czyć. Mając na uwa­dze to doświad­cze­nie, posta­no­wił ubie­gać się o przy­ję­cie wyłącz­nie do szkół wyż­szych poło­żo­nych nie dalej niż trzy godziny jazdy od domu.

Na pół­noc­nym wscho­dzie Ohio nie bra­kuje świet­nych uni­wer­sy­te­tów i innych uczelni, ale doradca do spraw rekru­ta­cji w szkole Toma mimo to uznał, że chło­pak ogra­ni­cza sobie moż­li­wo­ści. Nie byłam pewna, co o tym sądzić. Sie­dząc na sza­rej kana­pie w moim gabi­ne­cie, Tom wyja­śnił mi, czym się kie­ro­wał. Stwier­dził, że jeśli zacznie się stre­so­wać albo poczuje się nie­pew­nie po wyjeź­dzie na stu­dia, chciałby móc wró­cić do domu na jedną czy dwie noce, tak aby nie był to wielki pro­blem. Miał zamiar wysłać poda­nia do sied­miu bar­dzo dobrych uczelni poło­żo­nych w miarę bli­sko domu – było pewne, że kiedy ogło­szone zostaną wyniki rekru­ta­cji, będzie miał kilka świet­nych moż­li­wo­ści do wyboru. Nie ubie­gał się o przy­ję­cie do żad­nej ze szkół w pro­mie­niu trzy­dzie­stu minut jazdy od domu, ponie­waż naprawdę chciał poczuć, że wyje­chał na stu­dia.

– Wciąż dopada mnie lęk – powie­dział Tom. – Jest lepiej niż kie­dyś, zde­cy­do­wa­nie, ale ni­gdy nie lubi­łem być daleko od rodziny. Po pro­stu sta­ram się wymy­ślić takie roz­wią­za­nie, bym czuł, że nie roz­walę sobie pierw­szego roku stu­diów z powodu sta­nów lęko­wych. Kiedy wyja­śni­łem to doradcy w mojej szkole, powie­dział: „Tom, twój nie­po­kój zaciem­nia ci obraz”.

Choć wie­dzia­łam, co miał na myśli doradca, nie podzie­la­łam jego opi­nii. Moim zda­niem była ona oparta na nie­zbyt pomoc­nym, ale powszech­nie zna­nym micie: że nasze uczu­cia utrud­niają nam trafną ocenę sytu­acji.

Mit nr 1: Emocje są wrogiem rozumu

Emo­cje i rozum zostały obsa­dzone w roli rywali o wiele wcze­śniej, niż w serialu Star Trek przed­sta­wiono Spo­cka – boha­tera, który ide­al­nie myśli, a jego rozu­mo­wa­nie ni­gdy nie jest ska­lane wpły­wem emo­cji. Trak­to­wa­nie myśli i uczuć jako prze­ci­wieństw wydaje się tak oczy­wi­ste, że filo­zo­fo­wie wypo­wia­dają się na ten temat od wie­ków. Pla­ton wyobra­żał sobie rozum jako woź­nicę skrzy­dla­tego zaprzęgu, który stara się pano­wać nad ruma­kami ludz­kich emo­cji20, Kar­te­zjusz, orę­dow­nik racjo­na­li­zmu, ide­ali­zo­wał „tych, któ­rzy cał­ko­wi­cie panują nad uczu­ciami”21, David Hume nato­miast odwró­cił twier­dze­nie Kar­te­zju­sza, uzna­jąc, że „Rozum jest i winien być tylko nie­wol­ni­kiem uczuć”22.

Jak zatem powin­ni­śmy myśleć o emo­cjach w kon­tek­ście podej­mo­wa­nia decy­zji? Pla­ton, Kar­te­zjusz czy Hume – kto ma rację?

Praw­do­po­dob­nie moja przy­ja­ciółka Terry. Rów­nież jest psy­cho­lożką kli­niczną23 i kie­dyś podzie­liła się ze mną nie­zwy­kle przy­datną meta­forą. Według Terry, jeśli cho­dzi o podej­mo­wa­nie decy­zji, powin­ni­śmy trak­to­wać swoje emo­cje jako jed­nego z człon­ków naszego oso­bi­stego zarządu. Pozo­stałe miej­sca w zarzą­dzie mogą nale­żeć do kwe­stii etycz­nych, naszych oso­bi­stych ambi­cji, naszych obo­wiąz­ków wobec innych, ogra­ni­czeń finan­so­wych lub logi­stycz­nych i tak dalej. W ide­al­nych oko­licz­no­ściach wszy­scy ci człon­ko­wie zarządu współ­pra­cują ze sobą, by poma­gać nam w podej­mo­wa­niu prze­my­śla­nych decy­zji doty­czą­cych naszego życia. Zgod­nie z powyż­szą meta­forą emo­cje mają prawo głosu, ale rzadko jest to głos decy­du­jący. I zde­cy­do­wa­nie nie są pre­ze­sem zarządu.

Bada­nia psy­cho­lo­giczne potwier­dzają wer­sję Terry. Według nich w odpo­wied­nich warun­kach nasze uczu­cia mogą wręcz popra­wiać jakość naszych decy­zji. W celu spraw­dze­nia, w jaki spo­sób emo­cje wpły­wają na rozu­mo­wa­nie, psy­cho­lożka Isa­belle Blan­chette popro­siła bry­tyj­skich wete­ra­nów wojen­nych, by roz­wią­zali zada­nia logiczne doty­czące trzech tema­tów24. Jeden zestaw tema­tów był zwią­zany z dzia­ła­niami zbroj­nymi (np. „W woj­nach używa się nie­któ­rych rodza­jów broni che­micz­nej. Wszystko, czego używa się w woj­nach, jest nie­bez­pieczne. Zatem nie­które rodzaje broni che­micz­nej są nie­bez­pieczne”). Drugi zestaw doty­czył kwe­stii wywo­łu­ją­cych emo­cje, ale niezwią­zanych z dzia­ła­niami zbroj­nymi (np. „Nie­które nowo­twory są dzie­dziczne…”). Trzeci nato­miast był neu­tralny emo­cjo­nal­nie (np. „Nie­które her­baty to sub­stan­cje natu­ralne…”). Jaki fascy­nu­jący wynik dało to bada­nie? Wete­rani rozu­mo­wali lepiej, gdy roz­wią­zy­wali zada­nia na temat dzia­łań wojen­nych. Wygląda na to, że ich zaan­ga­żo­wa­nie emo­cjo­nalne w tematy zwią­zane z wojną zwięk­szyło ich zdol­no­ści do wycią­ga­nia popraw­nych wnio­sków25.

Bada­nie prze­pro­wa­dzone przez Blan­chette na wete­ra­nach wojen­nych uwzględ­niało jesz­cze jedno zało­że­nie, które rzuca świa­tło na inte­rak­cję pomię­dzy emo­cjami a logicz­nym myśle­niem. Mia­no­wi­cie, połowa uczest­ni­ków we wspo­mnia­nym bada­niu cier­piała na zespół stresu poura­zo­wego (PTSD), który cha­rak­te­ry­zuje się wystę­po­wa­niem bole­snych, zakłó­ca­ją­cych spo­kój myśli i uczuć zwią­za­nych z trau­ma­tycz­nym doświad­cze­niem z prze­szło­ści. Blan­chette odkryła, że wete­rani, u któ­rych zdia­gno­zo­wano PTSD, radzili sobie gorzej od pozo­sta­łych ze wszyst­kimi rodza­jami zadań logicz­nych. Pewien poziom oso­bi­stego zaan­ga­żo­wa­nia w dany temat może wpły­wać pozy­tyw­nie na nasze rozu­mo­wa­nie, ale zbyt wiele emo­cji sta­nowi obcią­że­nie kogni­tywne, które spra­wia, że jest nam trud­niej myśleć.

W jakiej sytu­acji to wszystko sta­wia Toma? Moim zda­niem jego uczu­cia miały cenny wkład w pracę jego wewnętrz­nego zarządu. Wie­dział z doświad­cze­nia, że trudno mu opu­ścić dom rodzinny, ale jego emo­cje nie były aż tak silne, by przy­ćmić inne ważne kwe­stie. Chciał być bli­sko rodziny, ale nie zbyt bli­sko, w razie gdyby wszystko poto­czyło się dobrze i czułby się gotowy na samo­dziel­ność. Zale­żało mu na szkole i chciał mieć wpływ na wybór uczelni. Dzięki temu, że aku­rat miał szczę­ście miesz­kać w regio­nie obfi­tu­ją­cym w szkoły wyż­sze, mógł uwzględ­nić wszyst­kie wymie­nione wyżej potrzeby, nie musząc szu­kać daleko od domu.

– Wydaje mi się – powie­dzia­łam – że naprawdę to prze­my­śla­łeś. Skoro to będzie twój pierw­szy praw­dziwy wyjazd z domu na dłu­żej, nic dziw­nego, że chcesz mieć swego rodzaju zabez­pie­cze­nie. Nawet jeśli z niego nie sko­rzy­stasz, będziesz czuł się lepiej, wie­dząc, że je masz.

– Wła­śnie tak czuję – odparł Tom – ale co mam powie­dzieć doradcy w szkole?

– Myślę, że możesz dać mu do zro­zu­mie­nia, że doce­niasz jego tro­skę i że choć może mu się wyda­wać, że w twoim przy­padku o wszyst­kim decy­dują twoje obawy, to tak naprawdę są one tylko jed­nym z czyn­ni­ków, które wzią­łeś pod uwagę przy doko­ny­wa­niu wyboru.

Następ­nie poroz­ma­wia­li­śmy o tym, co według Toma było naprawdę istotne w okre­sie przej­ścio­wym mię­dzy liceum a stu­diami. Powie­dział, że chciałby patrzeć na wyjazd z nadzieją i czuć, że gdy już będzie na stu­diach, wszystko ułoży się po jego myśli. Dzięki uwzględ­nie­niu emo­cji Tom zna­lazł roz­wią­za­nie, które pozwa­lało mu zre­ali­zo­wać oba te cele. Jego lęk peł­nił funk­cję mądrego, wywa­żo­nego członka oso­bi­stego zarządu.

Jak pomóc nastolatkom nauczyć się ufać intuicji

Przede wszyst­kim chcemy, by nasi nasto­lat­ko­wie trak­to­wali swoje uczu­cia jako dane. Nie­za­leż­nie od tego, czy emo­cje są bole­sne, czy też przy­jemne, peł­nią głów­nie funk­cję infor­ma­cyjną. Poja­wiają się w trak­cie dnia i prze­ka­zują nam ważną wie­dzę. Rapor­tują nam sta­tus naszego życia i mogą nam poma­gać w podej­mo­wa­niu decy­zji. Jeśli zauwa­żysz, że masz dobry humor i dużo ener­gii po lun­chu z daną kole­żanką, może cię to zain­spi­ro­wać do spę­dza­nia z nią więk­szej ilo­ści czasu. Jeśli uświa­do­misz sobie, że prze­raża cię nad­cho­dząca impreza fir­mowa, możesz zacząć się zasta­na­wiać, czy w tym roku warto na nią iść. Zwy­kle bar­dziej nam służy trak­to­wa­nie emo­cji jako cią­głego napływu posłań­ców z nowymi wie­ściami o roz­woju sytu­acji, a nie jako destruk­cyj­nej siły.

Nasto­lat­ko­wie zazwy­czaj nie patrzą na uczu­cia w ten spo­sób. Czę­sto czują się roz­darci pomię­dzy sygna­łami ze świata zewnętrz­nego oraz tymi z wła­snego wnę­trza. Mogą wąt­pić w słusz­ność swo­ich emo­cji, zwłasz­cza jeśli ich uczu­cia odbie­gają od tego, co zdają się odczu­wać rówie­śnicy. Na przy­kład jeśli nasto­latka czuje dys­kom­fort z powodu cze­goś, co naj­wy­raź­niej nie prze­szka­dza jej przy­ja­ciół­kom – przy­kładowo obga­dy­wa­nia kole­żanki z klasy, eks­pe­ry­men­tów z mari­hu­aną albo waga­ro­wa­nia – cza­sem roz­my­śla bez końca, pró­bu­jąc usta­lić, kto ma rację. Zasta­na­wia się, czy jej przy­ja­ciółki robią źle, czy to ona jest sztywna.

Nasto­latka może przed­sta­wić taki dyle­mat w domu w spo­sób mylący dla doro­słych. Na przy­kład twoja córka może nagle wspo­mnieć non­sza­lancko: „Nie­które dziew­czyny z mojej klasy opu­ściły lek­cję fizyki i wyszły ze szkoły na lunch”. Doro­śli nie­kiedy doznają szoku, kiedy sły­szą nasto­latkę prze­ka­zu­jącą nie­po­ko­jące wie­ści zupeł­nie zwy­czaj­nym tonem. Możemy sądzić, że wagary to poważna sprawa, a co gor­sza naj­wy­raź­niej nasze wła­sne dziecko nie widzi w nich niczego złego. Zanim zaczniemy kaza­nie, warto wziąć pod uwagę ewen­tu­al­ność, że nasza nasto­latka może sama nie wie­dzieć, jakie powinna mieć odczu­cia w tej sytu­acji, i udaje obo­jęt­ność, by wyczy­tać z naszych reak­cji nasze odczu­cia. Z tej per­spek­tywy surowy wykład może nie być naj­gor­szym roz­wią­za­niem. Dzięki niemu nasza nasto­latka będzie przy­naj­mniej wie­działa, że nie tylko ona dostrzega nie­od­po­wied­nie zacho­wa­nie rówie­śni­ków, choć być może nie da nam tej satys­fak­cji i nie przy­zna, że ma taki sam pogląd jak my.

Lepiej spraw­dzi się jed­nak szczere pyta­nie. Jeśli zapy­tamy łagod­nie: „Hmm… jak się z tym czu­jesz?”, nasza nasto­latka będzie wie­działa, że nie podoba nam się postę­po­wa­nie jej kole­ża­nek i że podej­rze­wamy, że ona rów­nież zapa­truje się na tę sytu­ację tak samo. Wów­czas popy­chamy roz­mowę w obie­cu­ją­cym kie­runku. Kiedy poka­zu­jemy, że inte­re­su­jemy się uczu­ciami nasto­lat­ków – zwłasz­cza zwią­za­nymi z tema­tami, które oni same ini­cjują – zachę­camy ich do trak­to­wa­nia emo­cji jako wia­ry­god­nych infor­ma­cji. Nasto­lat­ko­wie nie­mal zawsze wycho­dzą nam naprze­ciw, jeśli trak­tu­jemy ich jak nie­zwy­kle wni­kliwe dusze, czyli tak jak zasłu­gują. Nie zdziw się, jeśli nasto­latka, która zale­d­wie przed chwilą non­sza­lancko prze­ka­zała pro­wo­ka­cyjne wie­ści, nagle zupeł­nie zmieni ton i odpo­wie roz­trop­nie: „Chyba się o nie mar­twię” albo coś w tym stylu.

Co jeśli jed­nak wypró­bu­jesz to podej­ście i okaże się, że twoja nasto­latka nie jest w nastroju do szcze­rej roz­mowy? Pyta­nie o wąt­pliwe zacho­wa­nie rówie­śnika może wywo­łać iry­ta­cję czy wręcz wro­gość. Nawet jeśli czu­jesz, że zde­rzysz się ze ścianą, nie zała­muj się. Według mnie ta roz­mowa i tak była suk­ce­sem. Kiedy nasto­lat­ko­wie poru­szają w domu temat wybry­ków swo­ich rówie­śni­ków, prze­waż­nie zależy im na kon­fron­ta­cji z rze­czy­wi­sto­ścią. Jeśli kry­tycz­nie spoj­rzymy i unie­siemy brwi – nawet jeśli nasto­la­tek się za to na nas wściek­nie – to damy mu w ten spo­sób wła­śnie to, czego potrze­buje.

Przede wszyst­kim powin­ni­śmy szu­kać oka­zji, by prze­ka­zy­wać klu­czową myśl, że emo­cje poma­gają nam radzić sobie w życiu. Jeśli igno­ru­jemy swoje uczu­cia, ozna­cza to, że idziemy po omacku. Za każ­dym razem, gdy sły­szymy, jak nasi nasto­lat­ko­wie kwe­stio­nują uczu­cia, które w danej sytu­acji są jak naj­bar­dziej uza­sad­nione, powin­ni­śmy szybko ich w nich upew­nić. Możemy powie­dzieć: „Masz dobrą intu­icję. Zwra­caj uwagę na to, co ci pod­po­wiada, bo nie­mal zawsze będzie ci wska­zy­wała dobry kie­ru­nek”.

Oka­zało się, że Tom postą­pił mądrze, słu­cha­jąc swo­jego wewnętrz­nego głosu. Dostał się do kilku uczelni i wybrał nie­wielką szkołę artes libe­ra­les poło­żoną około godziny jazdy od domu. Choć latem przed stu­diami czuł się pod­eks­cy­to­wany na myśl o wyjeź­dzie, pierw­szy semestr był dla niego trudny. Dobrze doga­dy­wał się ze swoim współ­lo­ka­to­rem, ale prze­by­wa­nie z dala od domu wywo­ły­wało u niego nie­po­kój, a ten z kolei mocno utrud­niał mu zasy­pia­nie. Sta­wał się coraz bar­dziej zmę­czony, a wraz ze zmę­cze­niem rósł poziom lęku. W rezul­ta­cie wpadł w błędne koło, a jego pro­blemy ze snem stały się jesz­cze poważ­niej­sze. Roz­po­czę­li­śmy wów­czas wspólną pracę na nowo, tym razem w ramach sesji wir­tu­al­nych, kiedy był sam w swoim pokoju w aka­de­miku. Szybko stało się jasne, że Tom potrze­buje wró­cić do domu na kilka dni, by wresz­cie się wyspać, a także by pójść na wizytę do mojego zna­jo­mego psy­chia­try i poroz­ma­wiać o lekach.

Przez znaczną część paź­dzier­nika, a także na początku listo­pada Tom jeź­dził do domu w czwartki po ostat­nich zaję­ciach w tygo­dniu, a potem wra­cał na uczel­nię w nie­dzielne popo­łu­dnie zre­ge­ne­ro­wany po kilku dniach z rodzi­cami, po spo­tka­niu z wie­lo­let­nim nauczy­cie­lem muzyki, a także po kilku nocach prze­spa­nych we wła­snym łóżku. Czuł się mocno sfru­stro­wany tym, że prze­ga­pia week­en­dowe atrak­cje na kam­pu­sie, ale dużo bar­dziej polu­bił czas, który spę­dzał na uczelni, odkąd wie­dział, że od rege­ne­ra­cji w domu dzieli go zawsze tylko kilka dni.

Dzięki naszym regu­lar­nym sesjom tera­peu­tycz­nym, lekom, które ogra­ni­czyły poziom lęku, wyro­zu­mia­łemu współ­lo­ka­to­rowi oraz wspie­ra­ją­cym rodzi­com Tom zaczął zosta­wać na uczelni na dłuż­sze okresy. Dwa tygo­dnie po roz­po­czę­ciu dru­giego seme­stru jego nauczy­ciel muzyki zachę­cił go, by wziął udział w prze­słu­cha­niach do uczel­nia­nej orkie­stry. Tom został mia­no­wany pierw­szym obo­istą – był tym zasko­czony i zaszczy­cony. Od tam­tej pory sytu­acja bły­ska­wicz­nie się popra­wiła. Próby i kon­certy szybko wypeł­niły har­mo­no­gram Toma, co ozna­czało, że powroty do domu stały się nie­moż­liwe. Na szczę­ście wtedy Tom już rzadko chciał i potrze­bo­wał wra­cać. W kwiet­niu pod­pi­sał umowę na wyna­jem miesz­ka­nia poza kam­pu­sem, gdzie miał się wpro­wa­dzić jesie­nią wspól­nie z dwoma dobrymi kole­gami, któ­rych poznał w orkie­strze.

W tam­tym roku Tom ode­zwał się do mnie już tylko raz, kiedy nie­spo­dzie­wa­nie zmarła jego bab­cia. Spo­tka­li­śmy się dwu­krot­nie i pomo­głam mu prze­pra­co­wać uczu­cie żalu i szoku. Kolejne wie­ści otrzy­ma­łam dopiero późną jesie­nią w trak­cie dru­giego roku stu­diów Toma, gdy przy­pad­kiem spo­tka­łam jego matkę w skle­pie spo­żyw­czym. Zdała mi pełną rela­cję z tego, jak sobie radzi jej syn.

– Jest prze­szczę­śliwy. – Uśmiech­nęła się pro­mien­nie. – Jeź­dzimy na nie­które z jego wystę­pów, ale on wraca do domu tylko w ferie, a i wtedy nie zawsze. Szcze­rze mówiąc, teraz rów­nie dobrze mógłby stu­dio­wać w Kali­for­nii.

Uwaga: u nastolatków ocena sytuacji może zależeć od kontekstu

Z per­spek­tywy czasu było widać wyraź­nie, że Tom słusz­nie uwzględ­nił swoje obawy, pla­nu­jąc stu­dia. Jego histo­ria to dosko­nały przy­kład pozy­tyw­nego wpływu emo­cji na podej­mo­wa­nie decy­zji przez nasto­latka. Ale nie zawsze tak się dzieje. Bez wąt­pie­nia cza­sem się zda­rza, że emo­cje fak­tycz­nie prze­sła­niają nasto­lat­kom obraz sytu­acji.

Nasto­lat­ko­wie znacz­nie czę­ściej niż dzieci i doro­śli mają ten­den­cję do podej­mo­wa­nia złych decy­zji, kiedy robią coś eks­cy­tu­ją­cego wspól­nie z przy­ja­ciółmi26. Wąt­pię, by było to dla cie­bie zasko­cze­niem. Ponie­waż masz nasto­let­nie lata za sobą, praw­do­po­dob­nie pamię­tasz jakąś sytu­ację, w któ­rej tobie albo twoim zna­jo­mym zda­rzyło się zro­bić coś zdu­mie­wa­jąco głu­piego tylko dla­tego, że przy­ja­ciele robili to samo.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Freud, A., Ado­le­scence, „Psy­cho­ana­ly­tic Study of the Child” 13: 958, s. 255–78, 275. [wróć]

2. Ginott, H., Between Parent and Child. New York: Three Rivers Press 1965/2003, s. 21. [wróć]

3. López-Muñoz, F., Alamo, C., Mono­ami­ner­gic neu­ro­tran­smis­sion: The history of the disco­very of anti­de­pres­sants from 1950s until today, „Cur­rent Phar­ma­ceu­ti­cal Design” 15(14): 2009, s. 1563–1586. [wróć]

4. Olfson, M., Mar­cus, S. C., Druss, B. et al., Natio­nal trends in the out­pa­tient tre­at­ment of depres­sion, „Jour­nal of the Ame­ri­can Medi­cal Asso­cia­tion” 287(2): 2022, s. 203–209. [wróć]

5. Mar­cus, S. C., Olfson, M., Natio­nal trends in the tre­at­ment of depres­sion from 1998 to 2007, „Archi­ves of Gene­ral Psy­chia­try” 67(12): 2010, s. 1265–1273. Hoc­ken­berry, J. M., Joski, P., Yar­bro­ugh, C., Druss, B. G., Trends in tre­at­ment and spen­ding for patients rece­iving out­pa­tient tre­at­ment of depres­sion in the Uni­ted Sta­tes, 1998–2015, „JAMA Psy­chia­try” 76(8): 2019, s. 810–817. [wróć]

6. Sta­gnitti, M. N., Top 10 out­pa­tient pre­scrip­tion medi­ci­nes ran­ked by uti­li­za­tion and expen­di­tu­res for the U.S. com­mu­nity popu­la­tion, 2002, Sta­ti­sti­cal Brief #60, gru­dzień 2004. Agency for Heal­th­care Rese­arch and Quality, Roc­kville, Md. meps.ahrq.gov/mep­sweb/data_files/publi­ca­tions/st60/stat60.pdf. Cherry, D. K., Woodwell, D. A., Recht­ste­iner, E. A., Natio­nal Ambu­la­tory Medi­cal Care Survey: 2005 Sum­mary. Advance Data From Vital and Health Sta­ti­stics, No. 387: 2007, Hyat­t­sville, Md.: Natio­nal Cen­ter for Health Sta­ti­stics. Mid­del­ton, K., Hing, E., Xu, J., Natio­nal Hospi­tal Ambu­la­tory Medi­cal Care Survey: 2005 Out­pa­tient Depart­ment Sum­mary. Advance Data From Vital and Health Sta­ti­stics, No. 389: 2007, Hyat­t­sville, Md.: Natio­nal Cen­ter for Health Sta­ti­stics. Lewis, S., The top 50 drugs pre­scri­bed in the Uni­ted Sta­tes, Heal­th­gra­des, 5 wrze­śnia 2019. heal­th­gra­des.com/right-care/patient-advo­cate/ the-top-50-drugs-pre­scri­bed-in-the-uni­ted-sta­tes. [wróć]

7. Lohr, S., The wel­l­ness indu­stry as an echo of the Inter­net in the 1990s, „New York Times” 23 maja 2010. bits.blogs.nyti­mes.com/2010/05/23/the-wel­l­ness-indu­stry-asan-echo-of-the-inter­net-in-the-1990s/. [wróć]

8. Glo­bal Wel­l­ness Insti­tute, The Glo­bal Wel­l­ness Eco­nomy: Looking Bey­ond COVID, The Glo­bal Wel­l­ness Insti­tute, gru­dzień 2021, glo­bal­wel­l­nes­sin­sti­tute.org/wp-con­tent/uplo­ads/2021/11/GWI-WEMo­ni­tor-2021_final-digi­tal.pdf. Cal­la­ghan, S., Lösch, M., Pione, A. et al., Feeling good: The future of the $1.5 tril­lion wel­l­ness mar­ket, McKin­sey & Com­pany, 8 kwiet­nia 2021, mckin­sey.com/indu­stries/con­su­mer-pac­ka­ged-goods/our-insi­ghts/ feeling-good-the-future-of-the-1–5-tril­lion-wel­l­ness-mar­ket. [wróć]

9. Rubin, R., Glo­bal enter­ta­in­ment indu­stry sur­pas­ses $100 bil­lion for the first time ever, „Variety”, 11 marca 2020. variety.com/2020/film/news/glo­bal-enter­ta­in­men­tin­du­stry-sur­pas­ses-100-bil­lion-for-the-first-time-ever-1203529990/. [wróć]

10. Zob. np. Goyal, M., Singh. S., Sibinga, E.M.S. et al., Medi­ta­tion pro­grams for psy­cho­lo­gi­cal stress and well-being: A sys­te­ma­tic review and meta­ana­ly­sis, „Jour­nal of the Ame­ri­can Medi­cal Asso­cia­tion Inter­nal Medi­cine” 174(3): 2014, s. 357–368. Gold­berg, S. B., Tuc­ker, R. P., Gre­ene, P. A. et al., Mind­ful­ness­ba­sed inte­rven­tions for psy­chia­tric disor­ders: A sys­te­ma­tic review and meta-ana­ly­sis, „Cli­ni­cal Psy­cho­logy Review” 59: 2018, s. 52–60. Gon­za­lez, M., Pascoe, M. C., Yang, G. et al., Yoga for depres­sion and anxiety symp­toms in people with can­cer: A sys­te­ma­tic review and meta-ana­ly­sis, „Psy­cho-Onco­logy” 30(8): 2021, s. 1196–1208. [wróć]

11. Ame­ri­can Psy­cho­lo­gi­cal Asso­cia­tion, Stress in Ame­rica: Gene­ra­tion Z, Stress in Ame­rica Survey 2018 apa.org/news/press/rele­ases/stress/2018/stress-gen-z.pdf. [wróć]

12. Cen­ters for Dise­ase Con­trol and Pre­ven­tion, Youth Risk Beha­vior Survey: Data sum­mary and trends report 2009–2019, Cen­ters for Dise­ase Con­trol and Pre­ven­tion, 2019. cdc.gov/heal­thy­y­outh/data/yrbs/yrbs_data_summary_and_trends.htm. [wróć]

13. Parodi, K. B., Holt, M. K., Green, J. G. et al., Time trends and dispa­ri­ties in anxiety among ado­le­scents, 2012–2018, „Social Psy­chia­try and Psy­chia­tric Epi­de­mio­logy” 57: 2021, s. 127–137. [wróć]

14. Racine, N., McAr­thur, B. A., Cooke, J. E. et al., Glo­bal pre­va­lence of depres­sive and anxiety symp­toms in chil­dren and ado­le­scents during COVID-19: A meta-ana­ly­sis, „JAMA Pedia­trics” 175(11): 2021, s. 1142–1150. [wróć]

15. C. S. Mott Chil­dren’s Hospi­tal, Uni­ver­sity of Michi­gan Health, How the pan­de­mic has impac­ted teen men­tal health, „Natio­nal Poll on Chil­dren’s Health” 38 (2): 2021. mot­t­poll.org/sites/default/files/docu­ments/031521_MentalHealth.pdf. [wróć]

16. Yard, E., Radha­kri­sh­nan, L., Bal­le­ste­ros, M. F. et al., Emer­gency depart­ment visits for suspec­ted suicide attempts among per­sons aged 12–25 years before and during the COVID-19 pan­de­mic – Uni­ted Sta­tes, Janu­ary 2019–May 2021, „MMWR. Mor­bi­dity and Mor­ta­lity Weekly Report” 70(24): 2021, s. 888–894. [wróć]

17. Dr J. Sin­ger, roz­mowa pry­watna, kwie­cień 2022. Ponadto prawdą jest, że nawet przed pan­de­mią dziew­czynki czę­ściej podej­mo­wały próby samo­bój­cze niż chłopcy. Zob. np. Ivey-Ste­phen­son, A. Z., Demis­sie, Z., Crosby, A. E. et al., Suici­dal ide­ation and beha­viors among high school stu­dents–youth risk beha­vior survey, Uni­ted Sta­tes, 2019, „Mor­bi­dity and Mor­ta­lity Weekly Report” 69(1): 2020, s. 47–55. [wróć]

18. Stin­son, E. A., Sul­li­van, R. M., Peteet, B. J. et al., Lon­gi­tu­di­nal Impact of Chil­dhood Adver­sity on Early Ado­le­scent Men­tal Health During the COVID-19 Pan­de­mic in the ABCD Study Cohort: Does Race or Eth­ni­city Mode­rate Fin­dings?, „Bio­lo­gi­cal Psy­chia­try Glo­bal Open Science” 1(4): 2021, s. 324–335. [wróć]

19. U.S. Depart­ment of Health and Human Servi­ces, Pro­tec­ting youth men­tal health: The U.S. sur­geon gene­ral’s advi­sory, 2021. hhs.gov/sites/default/files/sur­geon-gene­ral-youth-men­tal-health advi­sory.pdf. [wróć]

20. Pla­ton, Faj­dros, Kęty 2002: Wydaw­nic­two Antyk, tłum. Wła­dy­sław Witwicki, 246B, s. 52. [wróć]

21. Kar­te­zjusz, Adam, C., Tan­nery, Oeu­vres de Descar­tes (vol. XI, 448). Paris 1964: J. Vrin. Na pod­sta­wie: Kar­te­zjusz, Cot­tin­gham, J., Sto­othoff, R., Mur­doch, D., The Phi­lo­so­phi­cal Wri­tings of Descar­tes (vol. I, 385). Cam­bridge 1985: Cam­bridge Uni­ver­sity Press. [wróć]

22. Hume, D., Trak­tat o natu­rze ludz­kiej, t. II. War­szawa: Pań­stwowe Wydaw­nic­two Naukowe 1963, tłum. Cze­sław Zna­mie­row­ski, s. 188. [wróć]

23. Dr T. Tobias, roz­mowa pry­watna, marzec 2013. Terry, która ma świetne poczu­cie humoru, przed­sta­wiła mi rów­nież kon­cep­cję „macicz­nego przy­rządu loka­li­za­cyj­nego” – fik­cyj­nego urzą­dze­nia, które wyja­śnia czę­ste zja­wi­sko w domach, w któ­rych jeden z rodzi­ców jest kobietą, pole­ga­jące na tym, że to mama zawsze potrafi zna­leźć każdą zgubę. [wróć]

24. Blan­chette, I., Camp­bell, M., Reaso­ning about highly emo­tio­nal topics: Syl­lo­gi­stic reaso­ning in a group of war vete­rans, „Jour­nal of Cogni­tive Psy­cho­logy” 24(2): 2012, s. 157–164. [wróć]

25. Z innych badań wynika nato­miast, że wzbu­rze­nie emo­cjo­nalne z powo­dów nie­zwią­za­nych z oso­bi­stym doświad­cze­niem może zabu­rzać zdol­ność do racjo­nal­nego myśle­nia. Jedno bada­nie wyka­zało na przy­kład, że przy­pad­kowo dobrani uczest­nicy mieli pro­blemy z zada­niami logicz­nymi doty­czą­cymi śmier­tel­nych wypad­ków, nie mieli zaś trud­no­ści z zada­niami na temat kotów. Można przy­pusz­czać, że pyta­nia zwią­zane ze śmier­tel­nymi wypad­kami (w prze­ci­wień­stwie do pytań o koty) wywo­łały u uczest­ni­ków bada­nia przy­kre uczu­cia, które zużyły u nich część zaso­bów inte­lek­tu­al­nych i utrud­niły roz­wią­zy­wa­nie zadań. Viau-Wuesnel, C., Savary, M., Blan­chette, I., Reaso­ning and con­cur­rent timing: A study of the mecha­ni­sms under­ly­ing the effect of emo­tion on reaso­ning, „Cogni­tion and Emo­tion” 33(5): 2019, s. 1020–1030. [wróć]

26. Gard­ner, M., Ste­in­berg, L., Peer influ­ence on risk taking, risk pre­fe­rence, and risky deci­sion making in ado­le­scence and adul­thood: An expe­ri­men­tal study, „Deve­lop­men­tal Psy­cho­logy” 41(4): 2005, s. 625–635. [wróć]