33,90 zł
Żyjemy coraz szybciej i intensywniej, coraz więcej spraw codziennie domaga się naszej uwagi. Żonglujemy pracą zawodową i obowiązkami rodzinnymi, staramy się zachować odrobinę czasu dla siebie. I jeszcze ta presja, aby robić wszystko perfekcyjnie, bo jednej i drugiej celebrytce to się udaje… Pora powiedzieć sobie: stop!
Kendra Adachi znalazła sposób, jak za pomocą kilku prostych zasad ułatwić sobie życie i wrócić do równowagi. Odnajdź w sobie genialnego lenia – dowiedz się, jak robić tylko to, co dla ciebie ważne, a resztę pomijać bez wyrzutów sumienia.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 282
Genialny leń
„Kendra Adachi z mądrością, poczuciem humoru i w praktyczny sposób przedstawia system załatwiania spraw bez zatracania się w tym procesie. Ta książka nie tylko przeprojektuje twoje podejście do życia, ale też pomoże ci poczuć się bardziej sobą. Nie ma nic wspanialszego od życia z poczuciem celu i spełnienia przy jednoczesnym byciu sobą w większym stopniu niż kiedykolwiek przedtem”.
– Bri McKoy, autorka Come & Eat
„W świecie, który nieustannie każe nam robić coraz więcej i być w tym perfekcyjnym, Genialny leń przybywa nam na ratunek. Kendra bierze czytelnika za rękę i pomaga mu zrozumieć, że nie musi być we wszystkim najlepszy. Możemy nauczyć się czerpać radość z tego, co kochamy robić, a nawet świetnie się rozwijać, robiąc rzeczy, których nie kochamy”.
– Jessica Thompson, amerykańska spikerka i współautorka Give Them Grace
„Po przeczytaniu tej przystępnej, praktycznej książki poczujesz się jak po spędzeniu popołudnia z fajną i mądrą starszą siostrą, która pomaga ci ogarnąć twoje życie. Kendra pozwala nam troszczyć się o rzeczy, które naprawdę się dla nas liczą, bez niepotrzebnego wstydu czy winy, i lżej podchodzić do tych spraw, które nie są aż tak ważne. Żałuję, że nie mogłam przeczytać tej książki dwadzieścia lat temu”.
– Sarah Bessey, autorka Miracles and Other Reasonable Things
„Kendra posiada zdolność nadawania zwykłemu, praktycznemu przekazowi głębokiej świętości. Jej naturalna umiejętność wskazywania innym drogi, inspirowania i rozbawiania jednocześnie, jest wręcz irytująca, ale świat staje się dzięki temu lepszym miejscem. Nigdy nie byłem bardziej wdzięczny za czyjś głos”.
– Knox McCoy, autor All Things Reconsidered
„Jeśli nauczyłeś się, że lenistwo nie popłaca, przygotuj się na zmiany, które Kendra permanentnie wprowadzi w twoim życiu. Spoiler: lenistwo jest wspaniałym narzędziem, które uwalnia z ciebie geniusza w momentach, gdy jest to naprawdę potrzebne. Żałuję, że nie przeczytałam tej otwierającej oczy książki dwadzieścia lat temu”.
– Myquillyn Smith, autorka bestselleru „Wall Street Journal”, Cozy Minimalist Home
„Genialny leń jest receptą na stworzenie w domu atmosfery wspaniałomyślności i zyskanie większego luzu w życiu. Sugestie Kendry dotyczące wdrożenia przemyślanej rutyny zamiast sztywnych zasad dają czytelnikowi poczucie bezpieczeństwa i przygotowują go na zmienność rytmów życia rodzinnego i osobistego wzrostu. Kendra ma również niesamowity talent rozbawiania innych słowami”.
– Gina Smith i S.D. Smith, autorzy serii The Green Ember
„Genialny leń jest przewodnikiem po dorosłości, na który czekaliśmy, a jej autorka Kendra Adachi – kierująca się życzliwością i praktycznym podejściem na miarę Leslie Knope, obdarzona żarem godnym Beyoncé i urokiem Hermiony – staje się naszą wymarzoną liderką. Mówiąc w skrócie, dzięki niej o wiele łatwiej jest zarządzać codziennym życiem. Instrukcje podane przez Kendrę w mądry i żartobliwy sposób czynią z niego nawet fajną zabawę”.
– Shannan Martin, autorka The Ministry of Ordinary Places i Falling Free
„Jako fanka podcastu The Lazy Genius czekałam na tę książkę z podekscytowaniem. Kendra ma talent polegający na zadawaniu pytań, które pomagają odpowiednio przypisać priorytety tym obszarom twojego życia, które naprawdę są dla nas ważne, i uwolnić się od tych, które są mniej istotne. Nie wygłasza kazań ani nie wywiera presji; zadaje po prostu pytania i zachęca do działania. Jak przyznaje, nie jest łatwo zarządzać pozornie niekończącą się listą wyzwań obejmującą prowadzeniu domu, planowanie posiłków, przyjmowanie krewnych i tworzenie oraz podtrzymywanie zwyczajów świątecznych, znajdując jednocześnie czas na pracę zawodową i dbanie o siebie. Jednak z Kendrą wszystko jest o wiele prostsze!”
– Jenna Fischer, aktorka, autorka The Actor’s Life oraz współautorka podcastu Office Ladies
„Zabawna i przyjemna, ciepła i mądra książka: dowiedzenie się, jak wziąć się w garść, nigdy nie było tak zajmujące”.
– Anne Bogel, autorka Don’t Overthink It oraz twórczyni bloga Modern Mrs. Darcy
„Genialny leń pomógł mi przeanalizować wszystkie istniejące w moim życiu systemy w najlepszy możliwy sposób. Po przeczytaniu tej książki mam o wiele większą jasność umysłu podczas podejmowania decyzji”.
– Laura Tremaine, autorka podcastu10 Things to Tell You
„Znam Kendrę już kilka lat i jest to jedna z nielicznych osób, które są zarazem życzliwe, towarzyskie i praktyczne. Doskonale wie, jak podchodzić do rozwiązywania problemów. Kiedy potrzebujesz przyjaciółki, która powie ci, co i jak masz zrobić, by osiągnąć najlepsze rezultaty, weź do ręki tę książkę i pozwól Kendrze sobie pomóc. Jej wiedza na wiele tematów, od zawiązywania przyjaźni po czyszczenie kuchni, zmusi cię do działania i wykonania tych rzeczy, które są istotne, oraz wyluzowania się w stosunku do całej reszty”.
– Tsh Oxenreider, autorkaAt Home in the World i Shadow & Light
„Odkąd pamiętam, zawsze podążałam ścieżką lenia, jeśli chodzi o prowadzenie domu. Rezultaty takiego podejścia nie były zaskakujące – kosze na śmieci wypełnione pudełkami po jedzeniu na wynos, zapleśniałe naczynia w zmywarce i mnóstwo chaosu wokół. Kendra Adachi uczy nas lepszego sposobu. Metoda genialnego lenia nie oznacza, że masz się stać szefem kuchni albo zacząć czyścić listwy przypodłogowe szczoteczką do zębów. Kendra proponuje drogę środka. Prezentuje łatwe czynności, które odhaczysz na swojej liście w ciągu kilku chwil, bez potrzeby poświęcania każdej wolnej minuty, jaką dysponujesz. Kendra pomaga nam znaleźć miejsce i na obowiązki, i na czas wolny. Znajduje też dla nas czas na Instagramie i pomaga nam rozwiązać problemy. Genialny leń to najlepsza droga”.
– Jamie Golden, współautorka The Popcast with Knox and Jamie
Są w naszym życiu takie chwile – jak śluby, porody, rozdanie świadectw czy oświadczyny – które odciskają głębokie ślady w pamięci, ponieważ naznaczają nasze życie w istotny sposób. Inne momenty zostają zatopione w czasie dlatego, że wiążą się z silnymi emocjami, takimi jak radość, szok, namiętność czy żal. Życie w większej mierze stworzone jest jednak z chwil, które wydają się zwykłe, kiedy ich doświadczamy, ale do których po czasie wracamy z uczuciem wdzięczności. Nie dlatego, że były w jakiś sposób wyjątkowe, ale dlatego, że nakreśliły kształt naszego całego życia chwila po chwili.
Wiosną 2008 roku ja i mój mąż John byliśmy w trakcie pakowania wszystkich naszych rzeczy, żeby przeprowadzić się do domu po drugiej stronie miasta. Oprócz normalnego stresu, który zwykle towarzyszy przeprowadzkom, John mniej więcej rok wcześniej zaczął nową pracę w lokalnym kościele, no i mieliśmy trójkę dzieci w wieku poniżej czterech lat. Wszystko wyglądało tak, jakby w każdy aspekt naszego życia wkraczały chaos lub niestabilność, a ja nie marzyłam o niczym innym, niż żeby mieć to już za sobą.
Kilka dni przed wyprowadzką nasze meble trafiły już do nowego domu, ale w dalszym ciągu musieliśmy spakować jeszcze parę rzeczy, które zamierzaliśmy zabrać na koniec: przyprawy z lodówki, stos listów i ulotek z kuchni, plastikowe pojemniki bez przykrywek z jadalni i kilka szuflad z kuchni wypełnionych różnościami, takimi jak akcesoria biurowe, splątane druty i niezidentyfikowane pozostałości różnych przedmiotów. Jak się okazuje, nie przeprowadzamy się jedynie z rzeczami, które lubimy. Trzeba się przeprowadzić ze wszystkim. Byłam już gotowa do wrzucenia pozostałych przedmiotów w stos ognia, żeby nie trzeba ich było najpierw pakować, a później rozpakowywać. Ale właśnie wtedy, zamiast zapalić zapałkę, zadzwoniłam do przyjaciółki.
John został z naszymi dziećmi w nowym domu, a moja przyjaciółka przyszła mi pomóc opróżnić stary dom z tych kilku pozostałych rzeczy i ostatni raz wrzucić je do bagażnika. Jeśli żyjesz na tym świecie odpowiednio długo, być może już wiesz, że to dosyć niewygodna prośba. W tamtym momencie znałam moją przyjaciółkę zaledwie od roku i czułam się onieśmielona na myśl o tym, żeby zaprosić ją na obiad, a co dopiero prosić o pomoc przy transporcie resztek naszego życia ze starego domu do nowego. Widziała mój ewidentny brak organizacji i wszystkie niepotrzebne rzeczy, które trzymałam w domu. Na dodatek widziała mnie parę razy w wersji zmęczonej, bez prysznica, u kresu sił.
Mimo to przyjechała. Pracowałyśmy wspólnie, w milczeniu przenosząc na podjazd, na którym stał mój samochód, pozbawione przykrywek plastikowe pojemniki wypełnione przypadkowymi narzędziami, częściami z zamrażarki i żarówkami. Pamiętam, że poczułam ulgę, gdy okazało się, że przyjaciółka nie czeka na moje instrukcje (co w tamtym momencie prawdopodobnie skończyłoby się wskazaniem miejsca w ogrodzie i podaniem zapałek). Zamiast tego sama zorientowała się, co należało zrobić, i szybko, bez zbędnych komentarzy pomagała mi skończyć załadunek ostatniej partii żenujących przedmiotów i zakończyć pracę. To, co najbardziej zapamiętałam z tamtego dnia, to jej życzliwe milczenie i aktywna postawa.
Jeśli jeszcze się nie domyśliliście, tą przyjaciółką była właśnie Kendra Adachi. Choć przeprowadzka odbyła się ponad dziesięć lat temu, a podczas pakowania nie toczyła się między nami żadna sensowna rozmowa ani nie wydarzyło się nic godnego zapamiętania, wspomnienia z tego dnia często do mnie powracają i wzruszają mnie nawet dzisiaj, gdy o nich myślę. Zamiast podejść do przeprowadzki jak genialny leń, zachowywałam się raczej jak zapracowany głuptas. Wykonałam niewłaściwe rzeczy w złej kolejności, byłam zawstydzona stanem mojego domu i chaosem obecnym w moim życiu.
Okazuje się, że Kendra jest też ekspertką od tworzenia systemów pomagających dokończyć zadania. Jest mistrzynią wykonywania właściwych rzeczy w prawidłowej kolejności z odpowiednich powodów; od zapakowania paczki po zorganizowanie przyjęcia. To, że mam przyjaciółkę, która pomogła mi się przeprowadzić, było oczywiście darem, podobnie jak możliwość zaufania osobie, która widziała mnie w najgorszych momentach. Jednak powodem, dla którego to wspomnienie tak zapadło mi w pamięć, jest coś innego. Chodzi o to, że towarzyszyło mi wtedy poczucie totalnej porażki przy wykonaniu zadania, z którym ona tak świetnie sobie poradziła, a mimo to okazała mi współczucie, pomogła mi, nie oceniając mnie przy tym zupełnie. Podeszła do mnie z miłością.
Książka, którą trzymasz teraz w rękach, jest dowodem tej miłości. Być może kupiłaś ją, bo potrzebujesz pomocy przy dokończeniu swoich zadań, i z pewnością okaże się w tym pomocna. Jednak nawet najskuteczniejsze rozwiązania się nie sprawdzają, gdy są wdrażane bez życzliwości. Na tym polega wyjątkowość tej książki i powód, dla którego jestem Kendrze tak bardzo wdzięczna za jej napisanie.
Książka Genialny leń może potencjalnie zmienić to, jak żyjesz, nie tylko dzięki praktycznym wskazówkom w niej zawartym, ale też z racji stylu, w jaki zostały one przedstawione. Czy chodzi o metody sprzątania kuchni, czy to, jak rozpoczynasz swój dzień, bycie genialnym leniem nie polega na robieniu niczego we właściwy sposób, ale na tym, by wreszcie znaleźć nasz własny sposób. Nie usłyszysz tu zawstydzających cię pustych mantr, nawołujących, żebyś bardziej się starała. Zamiast tego zostaniesz zachęcona do określenia, co ma dla ciebie znaczenie, otrzymasz też pozwolenie, by spokojnie zostawić w tyle całą resztę.
Odkąd przeprowadziliśmy się z rodziną, minęło dziesięć lat. Od tamtej pory uzbierało nam się z Kendrą mnóstwo spędzonych wspólnie chwil, a ja nie czuję już najmniejszego zażenowania, gdy widzi mnie w moich najgorszych momentach. Ta transformacja zaczęła się w momencie, gdy Kendra przyszła do mnie po to, by mi pomóc, chociaż mogła się wtedy zacząć szarogęsić i pokazywać mi, jak się lepiej spakować. Nie wzbudzała we mnie jednak poczucia wstydu i nie zrobi tego również ze swoimi czytelnikami. Kendra uczy mnie, jak w genialny sposób zajmować się sprawami, które mają znaczenie, i jak być leniwą w kwestiach mniej ważnych. Zanim się poddasz i pozwolisz chaosowi skusić cię do puszczenia z dymem swojego zabałaganionego domu, przeczytaj najpierw ten praktyczny i życzliwie napisany podręcznik.
– Emily P. Freemanautorka The Next Right Thing
Wstęp
(Proszę przeczytać)
Nie jestem typem mamy, która lubi się bawić. Robię to oczywiście, ale naprawdę nie lubię burzyć wieży z klocków dwadzieścia tysięcy razy z rzędu, bez względu na to, jak wielką frajdę sprawia to moim dzieciom1.
Na szczęście mój mąż jest typem ojca, który lubi się bawić. Na którychś z poprzednich wakacji niezwykle się wykazał, kiedy spędzaliśmy czas na plaży. Wykopał w piasku imponujących rozmiarów dziurę – tak głęboką, że trzeba było pochylić się na brzegu, żeby zobaczyć jej dno. Następnie, z entuzjazmem godnym showmana z festynu, poprosił dzieci, żeby biegały w tę i z powrotem do oceanu i przynosiły wiadra pełne wody, żeby napełnić nią dziurę najszybciej, jak potrafiły.
Dzieci biegały w kółko, czerpały wodę i wlewały, czerpały i wlewały.
Ale dziury nie dawało się napełnić.
Każda kropla wody błyskawicznie wsiąkała w suchy piasek, nic sobie nie robiąc z ich wysiłków. Jako że moje dzieci to kochane małe dziwolągi, uznały, że to świetna zabawa, i długo się w nią bawiły – do momentu, gdy stado agresywnych mew stało się czymś bardziej zajmującym.
Kiedy dzieci pobiegły za mewami, spojrzałam na porozrzucane wiaderka otaczające pustą dziurę i zdałam sobie sprawę, że patrzę na metaforę mojego życia. Być może twoje wygląda podobnie.
Oto co robimy jako kobiety2. Wybieramy miejsce na plaży, żeby wykopać dziurę, upewniając się, że kobiety wokół nas wybierają podobne miejsce (albo, ech, lepsze), próbując nie rozpraszać się ich matczyną cierpliwością i nienaganną sylwetką w bikini. Zaczynamy kopać w nadziei, że dziura będzie wystarczająco głęboka, a my kopiemy we właściwym kierunku. To znaczy w jakim? Nie mamy pojęcia, ale nie przejmujemy się, ponieważ wszyscy inni kopią, więc my też.
W końcu nadchodzi czas, by zaczerpnąć wody do wiadra i wlać ją do dziury. Dźwigamy więc wiadro po wiadrze – terminarze oznaczone kolorami, uczestnictwo w radzie rodziców, planowanie posiłków oraz próby osiągnięcia równowagi między pracą a życiem prywatnym. Nosimy, próbujemy, pocimy się. I cały czas patrzymy na dziurę, która w ogóle się nie napełnia.
Nie rozumiemy, dlaczego tak się dzieje.
„Czy inni wiedzą, jak to zrobić? Czy moja dziura jest za głęboka? Gdzie się podziała ta cała woda?”
Przerywamy pracę, żeby złapać oddech, i zastanawiamy się, czy wszyscy wokół również czują, że ponieśli kompletną porażkę. Jedna osoba nie jest w stanie poradzić sobie ze sprzątaniem domu, pracą zawodową, dbaniem o rodzinę, podtrzymywaniem relacji towarzyskich oraz przebiegać tygodniowo dwudziestu pięciu kilometrów, prawda?
Jednak w odpowiedzi pojawia się tylko cisza, stwierdzamy więc: „Nie, to tylko mi się nie udaje. Muszę to wszystko ogarnąć”. Wtedy zwala się na nas lawina aplikacji śledzących nawyki, rewolucji w kalendarzu oraz internetowych króliczych nor, z których mamy się dowiedzieć, jak być lepszą, aż zemdlejemy wskutek wycieńczenia emocjonalnego lub faktycznego wyczerpania nadnerczy albo zupełnie się poddamy i wrócimy do domku na plaży napić się zaprawionej poczuciem wstydu margarity.
Nie jesteś zmęczona z powodu sterty prania, która zajmuje u ciebie więcej miejsca na kanapie niż ludzie, ani dlatego, że nikt w twoim domu nie przejmuje się twoimi deadline’ami w pracy, czy też dlatego, że zasadą obowiązującą w przedszkolu twojego dziecka jest „winogrona muszą być pokrojone na ćwiartki”. Masz co prawda mnóstwo zadań, ale wiesz, że twoja lista rzeczy do zrobienia nie jest jedynym winowajcą.
Jesteś cały czas w trybie „włączenia”; próbujesz być obecna na spotkaniach, zajmujesz się emocjami wszystkich wokół ciebie, starasz się zareagować na niewidzialne potrzeby obcych osób w kolejce na poczcie i zastanawiasz się, jak zatroszczyć się o własne potrzeby resztkami sił, które ci zostały – zakładając oczywiście, że wiesz, jakie są twoje potrzeby.
Stwierdzasz, że tego już za wiele. A może czujesz tak, ponieważ nie przeczytałaś jeszcze właściwej książki, nie przesłuchałaś odpowiedniego podcastu lub nie znalazłaś działającego systemu.
Znam to uczucie. Spędziłam żenującą liczbę godzin, poszukując stosownych narzędzi, które pomogłyby mi odzyskać kontrolę nad moim życiem, na dowód czego posiadam zapomniany regał pełen planerów i pozakreślanych poradników. Uwaga, spoiler (niepotrzebny): w ogóle mi nie pomogły.
Z jednej strony czułam się zmuszona do stworzenia tekturowej kopii bazującej na życiu autorki, mimo że nie lubię wcześnie kłaść się spać i nie odwiedzam dwudziestu miast rocznie ani nie przemawiam na eventach.
Z drugiej czułam, że chcę żyć zgodnie ze swoimi marzeniami. Najwyraźniej moja lista rzeczy do zrobienia nie jest problemem. Jest nim natomiast moje małomiasteczkowe myślenie.
W dalszym ciągu jednak zakreślałam w książkach całe paragrafy, próbując niczym MacGyver opracować jakiś plan, który miałby dla mnie sens. Wydaje mi się, że odpowiednia kombinacja porad życiowych w połączeniu z inspirującymi cytatami pomagała mi zasnąć, zamiast budzić się w środku nocy i zamartwiać. Jednak pomimo czytania jednej książki za drugą, cytatu za cytatem i planu za planem, w dalszym ciągu byłam zmęczona. Być może sięgnęłaś po tę książkę, bo również się tak czujesz.
Mam dla ciebie dobre wieści. Nie będzie ci już potrzebna lista rzeczy do zrobienia; to, czego potrzebujesz, to zobaczyć nową drogę.
To najczęściej proponowane rozwiązanie w przypadku poczucia przeciążenia: „Upraszczaj”. Rób mniej rzeczy, miej mniej przedmiotów, rzadziej wchodź na Instagrama. Ogranicz swoje zobowiązania, dołącz do klubu książki i uprawiaj nową odmianę pomidorów. Sama przygotowuj jedzenie dla dziecka, znajdź imponującą pracę dodatkową i regularnie chodź na randki ze swoim mężem, jeśli chcesz, żeby wasze małżeństwo przetrwało. Czy naprawdę można to nazwać prostym? Z mojego doświadczenia wynika, że małżeństwo, bycie przedsiębiorcą i uprawianie ogrodu to bardzo skomplikowane sprawy.
Chrześcijanom idea prostego życia może się wydawać jeszcze bardziej niejasna. Jezus był bezdomny, miał dwunastu przyjaciół, a na posiłek lub łóżko do spania mógł liczyć tylko dzięki uprzejmości innych osób. Jego życie było zogniskowane wokół jednego celu, a cała reszta była prosta. Ale gdy cofniemy się w Biblii o kilka stron, znajdziemy – bardzo niezrozumiały – fragment o „dzielnej niewiaście”, która wstaje przed wschodem słońca, szyje pościel dla swojej rodziny, zakłada winnicę i ma silne ramiona.
Czy ktoś mógłby mi powiedzieć, czym mam się zająć, żebym mogła po prostu żyć swoim życiem?
Właśnie dlatego upraszczanie wcale nie jest proste. Żaden głos nie powie nam, jak mamy żyć. Nawet biblijny przekaz: „Kochaj Boga i kochaj ludzi” może zostać zinterpretowany na milion sposobów i zupełnie inaczej wyglądać w praktyce.
Potrzebujemy filtru, który pozwoli nam żyć w taki sposób, żeby skupiać się wyłącznie na tym, co ma dla nas znaczenie, a nie na tym, co wszyscy dokoła mówią, że powinno mieć znaczenie.
Moja droga, witaj w świecie genialnych leni.
Oto twoja nowa mantra: bądź geniuszem, kiedy zajmujesz się rzeczami, które są dla ciebie ważne, i leniem w stosunku do tych, które dla ciebie nie mają znaczenia.
Gdy zmieniają się okoliczności życiowe, potrzeby i priorytety idą za ich przykładem. Ta książka ma być pomocnym punktem odniesienia podczas tych wszystkich zmian i wyposażyć cię w zwroty i narzędzia, dzięki którym zrobisz w swoim życiu miejsce na to, co jest dla ciebie istotne.
Oto twoja nowa mantra: bądź geniuszem, kiedy zajmujesz się rzeczami, które są dla ciebie ważne, i leniem w stosunku do tych, które dla ciebie nie mają znaczenia.
W każdym rozdziale znajdziesz jedną z zasad metody genialnego lenia wraz z pomysłami na to, jak od razu wcielić ją w życie. Każda z poszczególnych zasad będzie mieć odczuwalny wpływ na twoje życie, jednak dopiero po wdrożeniu w życie wszystkich trzynastu zobaczysz, jak te zasady harmonijnie tworzą spersonalizowane rozwiązania twoich problemów i rzucają światło na te kwestie, które nie są aż tak ważne.
Możesz szybko przekartkować tę książkę w poszukiwaniu konkretnych rozwiązań i pomocnych list lub wczytać się w nią dokładniej, kiedy znajdziesz więcej czasu w związku z tworzeniem przestrzeni, by stać się najprawdziwszą wersją samej siebie. Zachęcam cię, byś sięgała po tę książkę za każdym razem, gdy poczujesz, że utknęłaś w swoim harmonogramie, gdy nadchodzi jakaś zmiana lub kiedy czujesz, że przytłacza cię nadmiar obowiązków.
Poznasz skuteczniejsze sposoby na zrobienie prania, ukończenie projektów i podanie obiadu na stół. Coś wspaniałego! Oprócz opanowania praktycznych kwestii nauczysz się także żyć życiem, które oferuje zarówno możliwość odniesienia sukcesu, jak i zmagania się z rzeczywistością, dobrego samopoczucia i wyczerpania, posiadania czystego domu i nieudanych posiłków. Wszystko jest ważne, bo wszystko jest przejawem ciebie.
Poznasz skuteczniejsze sposoby na zrobienie prania, ukończenie projektów i podanie obiadu na stół. Coś wspaniałego! Oprócz opanowania praktycznych kwestii nauczysz się także żyć życiem, które oferuje zarówno możliwość odniesienia sukcesu, jak i zmagania się z rzeczywistością, dobrego samopoczucia i wyczerpania, posiadania czystego domu i nieudanych posiłków. Wszystko jest ważne, bo wszystko jest przejawem ciebie.
Bez względu na to, czy siedzisz w domu z małymi ludźmi, szukasz lepszej pracy, jesteś samotna, zajęta lub znudzona, ta książka pomoże ci określić to, co w twoim życiu ma znaczenie, odrzucić to, co się dla ciebie nie liczy, i zacząć żyć zgodnie z zasadami genialnego lenia, aby uzyskać większą produktywność i spokój.
Zaczynamy.
Naucz się myśleć jak genialny leń
Pierwszą pracą, jaką dostałam po skończeniu koledżu, była praca w kościele, gdzie spędziłam moje szkolne lata i gdzie, kilka miesięcy wcześniej, wzięłam ślub. Wielu z moich współpracowników znało mnie jeszcze z czasów, zanim nauczyłam się prowadzić samochód, ale wówczas byłam już dorosła, miałam męża i swój zakres obowiązków.
Chciałam udowodnić sobie, że tu jest moje miejsce.
Raz w miesiącu mieliśmy poranne spotkanie zespołu, podczas którego współpracownicy po kolei przygotowywali dla wszystkich śniadanie. Zazwyczaj były to muffinki ze sklepu spożywczego i sałatka owocowa. Pamiętam, jak wtedy pomyślałam sobie: „Stać mnie na coś więcej”.
W końcu zapisałam się jako ochotniczka do przygotowywania śniadań, nie z uprzejmości, ale dlatego, że chciałam, aby moje śniadanie spełniało złote standardy. Tak, wzdrygam się teraz z powodu upokorzenia, gdy publicznie przyznaję się do takiej pychy, ale jako przemądrzała perfekcjonistka miałam obsesję na punkcie poprawiania swoich osiągnięć, unikania porażki i robienia dobrego wrażenia. Porównywanie się z innymi i ocenianie również były u mnie na porządku dziennym3.
Większość osób podawała posiłki w parach, ale oczywiście nie ja. Sama miałam wyprawić tę imprezę. Sądziłam, że tylko słabi i przeciętni ludzie proszą o pomoc. Natomiast ludzie pewni siebie na zewnątrz i rozsypujący się w środku wybierają działanie w pojedynkę.
Doskonałość była oczywiście moim standardem – nie mam tu na myśli tylko posiłków. Nie zważając na to, że stan moich zarobków nie rzucał na kolana, wykosztowałam się na kilka talerzy obiadowych z Pottery Barn, żeby podane przeze mnie jedzenie wyglądało przepięknie. Kupiłam lniany obrus; kościelna cerata zdecydowanie nie pasowałaby do mojej nowej zastawy. Kupiłam też szklany dyspenser napojów, jaki można znaleźć w „Southern Living”, ponieważ perfekcja nie może sobie pozwolić na podawanie napojów z plastikowych dzbanków. Świeże kwiaty, ozdobne serwetki – rozumiesz, co mam na myśli.
Jeśli chodzi o menu, przypomniało mi się śniadanie, które kilka tygodni wcześniej jedliśmy u mojej przyjaciółki – wszyscy byliśmy pod ogromnym wrażeniem jej faszerowanych francuskich tostów: były ciągnące, złociste. Jednym słowem: idealny kandydat do tytułu najlepszego śniadania na świecie. Uznałam, że to będzie doskonały wybór.
Ale był też pewien haczyk: zupełnie nie wiedziałam, jak się robi faszerowane francuskie tosty. Potrafiłam przyrządzić całkiem przyzwoity sos do spaghetti i byłam na początku mojej drogi do nauki wypiekania niemal doskonałych ciasteczek czekoladowych, jednak moje zdolności kulinarne niekoniecznie były tak wszechstronne. Być może gdybym posiłkowała się przepisem, wszystko potoczyłoby się inaczej.
Niestety, w tamtym czasie uważałam, że przepisy kulinarne są dla słabeuszy. Na dodatek postanowiłam przygotować nie jeden, a dwa rodzaje faszerowanych francuskich tostów dla trzydziestu osób, nie mając żadnych instrukcji.
Jeśli nie wiesz, jak robi się faszerowane francuskie tosty, pozwól, że szybko wytłumaczę. Chodzi o to, żeby zrobić kanapkę z puchatej maślanej bułki w stylu brioche i posmarować środek czymś pysznym, na przykład serkiem, dżemem lub nutellą. Następnie moczy się taką kanapkę w sosie custard wykonanym z jajek, cukru i pełnotłustego mleka i piecze w maśle, aż bułka zrobi się chrupiąca i złocista. Później jeszcze posypuje się ją cukrem pudrem lub skrapia syropem i można już pochłonąć ją w całości widelcem lub łopatką. Smakuje niebiańsko.
A oto co ja zrobiłam.
Pierwszą wersję faszerowanych francuskich tostów wykonałam, wkładając plaster sera żółtego pomiędzy kromki chleba tostowego, i ułożyłam je w stosie – dosłownie jedną na drugiej – na blasze do pieczenia, którą postawiłam na górze piekarnika. Koniec przepisu.
Druga wersja tostów składała się z tego samego magicznego chleba tostowego, który posmarowałam kremowym serkiem i dżemem malinowym. Je również ułożyłam w wysoki stos w piekarniku, aby się upiekły.
Nie użyłam ani trochę masła czy jajek. W zasadzie to podgrzałam po prostu dziwne kanapki i myślałam, że jestem Marthą Stewart. Kiedy je wyciągnęłam, uświadomiłam sobie, że wyglądają nieco inaczej niż tosty mojej przyjaciółki (ale może to dobrze, bo wyszły mi nawet lepsze?), pokroiłam je na trójkąty i ułożyłam na moich pięknych talerzach. To jak umalowanie świni szminką.
Godzinę później – kiedy teraz myślę o tym, jak paskudne musiały się zrobić przez ten czas, to aż mnie skręca – zaczęło się spotkanie naszego zespołu. Usiadłam w tylnej części pokoju, nie chcąc ściągać na siebie niczyjej uwagi, nie z powodu zażenowania, ale dlatego, że nie chciałam, by moi współpracownicy wiedzieli, że bardzo chcę, aby wiedzieli, że to ja jestem odpowiedzialna za to kulinarne arcydzieło.
Siedziałam przy stole, obserwując, jak moi przyjaciele i współpracownicy ustawiają się w kolejce po śniadanie, „skromnie” czekając, aż zaczną wychwalać moje wypieki.
Nie muszę wam chyba mówić, że do niczego takiego nie doszło.
Śniadanie było wstrętne. Naprawdę obrzydliwe i ohydne. Wśród zebranych osób dało się wyczuć nie tylko rozczarowanie, ale też niezręczną grę w przerzucanie sobie gorącego ziemniaka, gdy ludzie próbowali podziękować tajemniczemu kucharzowi za posiłek, który później musieli uzupełnić batonikami zbożowymi.
Być może zareagowałam zbyt dramatycznie, prawie rzucając pracę z powodu tego fiaska, ale w gruncie rzeczy była to stosowna reakcja. Byłam upokorzona. Próbowałam zrobić na ludziach wrażenie, pokazać wszystkim, że wszystko potrafię: idealnie nakryć do stołu, przyrządzić doskonałe śniadanie i przyjąć komplementy z idealną skromnością. Jednak zamiast tego prawdopodobnie spowodowałam u kogoś zatrucie pokarmowe. Za bardzo przejmowałam się niewłaściwymi rzeczami.
Gdybyś się zastanawiała, zdecydowanie nie jest to sposób, w jaki myśli genialny leń.
Kiedy ci na czymś zależy, próbujesz zrobić to jak najlepiej. Kiedy zależy ci na wszystkim, nic nie zrobisz dobrze, co z kolei skłania cię do tego, żeby starać się jeszcze bardziej. Witaj w świecie zmęczonych ludzi.
Jeśli znajdujesz się w drugim obozie, twoje wysiłki by być zorganizowanym człowiekiem, prawdopodobnie zawiodły w zawstydzający sposób, podobnie jak w moim przypadku. Rozsądek podpowiada nam, że nie damy rady zrobić wszystkiego sami, ale i tak próbujemy. W ciągu ostatniej dekady mojego życia wykonałam sporo pracy polegającej na autorefleksji i terapii, zastanawiając się, dlaczego bycie perfekcyjną dosłownie we wszystkim wydawało mi się właściwym rozwiązaniem.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
Podejmij jednorazową decyzję
Zasada genialnego lenia #1
Dostępne w wersji pełnej
Zacznij od małych kroków
Zasada genialnego lenia #2
Dostępne w wersji pełnej
Zadaj sobie magiczne pytanie
Zasada genialnego lenia #3
Dostępne w wersji pełnej
Żyj zgodnie z naturalnym rytmem
Zasada genialnego lenia #4
Dostępne w wersji pełnej
Stwórz właściwe nawyki
Zasada genialnego lenia #5
Dostępne w wersji pełnej
Ustal zasady domowe
Zasada genialnego lenia #6
Dostępne w wersji pełnej
Odkładaj wszystko na miejsce
Zasada genialnego lenia #7
Dostępne w wersji pełnej
Zaproś gości
Zasada genialnego lenia #8
Dostępne w wersji pełnej
Podziel pracę na partie
Zasada genialnego lenia #9
Dostępne w wersji pełnej
Zostań esencjalistką
Zasada genialnego lenia #10
Dostępne w wersji pełnej
Wykonuj działania we właściwej kolejności
Zasada genialnego lenia #11
Dostępne w wersji pełnej
Wyznacz czas na odpoczynek
Zasada genialnego lenia #12
Dostępne w wersji pełnej
Bądź dla siebie miła
Zasada genialnego lenia #13
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
TYTUŁ ORYGINAŁU:
The Lazy Genius Way.
Embrace What Matters, Ditch What Doesn’t, and Get Stuff Done
Redaktorka prowadząca: Marta Budnik
Wydawczyni: Justyna Żebrowska
Redakcja: Ida Świerkocka
Korekta: Katarzyna Kusojć
Projekt okładki: Ewa Popławska
Zdjęcie na okładce: © Svetlana, © radenmas,
© Good Studio / Stock.Adobe.com
Copyright © 2020 by Kendra Joyner Adachi
This translation published by arrangement with WaterBrook, an imprint of Random House, a division of Penguin Random House LLC
The author is represented by Alive Literary Agency, www.aliveliterary.com
Copyright © 2022 for the Polish edition by Wydawnictwo Kobiece Łukasz Kierus
Copyright © for the Polish translation by Katarzyna Dumińska, 2022
Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.
Wydanie elektroniczne
Białystok 2022
ISBN 978-83-67247-41-2
Grupa Wydawnictwo Kobiece | www.WydawnictwoKobiece.pl
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Błaszczyk