Gorący układ - Garbera Katherine - ebook

Gorący układ ebook

Garbera Katherine

4,1
9,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Cari wciąż rozpamiętuje upojną noc sprzed półtora roku. Declan, zaprzysięgły wróg jej rodziny, uwiódł ją, a potem zniknął. Teraz zamierza przejąć firmę Cari, a przy okazji znów ją zdobyć. Potem planuje to co zawsze – pójść swoją drogą i zapomnieć o sprawie. Jednak tym razem to Cari przejmie kontrolę nad sytuacją...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 145

Oceny
4,1 (37 ocen)
17
10
8
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Katherine Garbera

Gorący układ

Tłumaczenie:

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Cari Chandler zatrzymała się na progu sali konferencyjnej, popatrzyła na wiszący na przeciwległej ścianie portret dziadka. Uwieczniony na nim młody mężczyzna wydawał się bardzo stanowczy. Dziadek nigdy nie należał do wesołków, a dzisiaj z pewnością nie byłoby mu do śmiechu, skoro do jego twierdzy wdarł się wnuk znienawidzonego wroga.

Od końca lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku trwała zawzięta rywalizacja między przedstawicielami dwóch rodów o udział w rynku gier wideo. Ostatecznie wygrał dziadek Cari, który wszedł w układ z japońską firmą i skutecznie wyeliminował Thomasa Montrose’a. Od tamtej pory minęły lata. Następcy Thomasa, którzy założyli konkurencyjną firmę Playtone Games, teraz szykowali się do zadania ostatecznego ciosu i wrogiego przejęcia firmy Infinity Games Chandlera prowadzonej przez Cari i jej siostry, Emmę i Jessikę. Siostrom pozostało już tylko ratowanie majątku i desperackie próby zawarcia najkorzystniejszego porozumienia.

Do tego zadania wytypowano Cari. To ona, jako dyrektor zarządzający działu operacyjnego, miała dogadać się z Declanem Montrose’em. Teoretycznie było to najrozsądniejsze rozwiązanie, lecz prawda była bardziej złożona. Tajemnica, którą tak długo ukrywała, nagle zaczęła jej ciążyć. Teraz żałowała, że nie zwierzyła się siostrom.

Spojrzała na długi stół z ciemnego drewna i ustawione wokół krzesła. Wolała koncentrować się na szczegółach niż na stojącym pod oknem mężczyźnie. Przez te osiemnaście miesięcy, od kiedy go nie widziała, niewiele się zmienił.

Stał odwrócony tyłem. Brązowe włosy o lekko kasztanowym odcieniu były nieco dłuższe. Szerokie bary, wąska talia, szczupła, wysportowana sylwetka. Wciąż pamiętała to mocne, muskularne ciało. Przeszył ją dreszcz.

Przestań. Opanuj się. Skup się na tym, co ważne.

– Dec. – Cieszyła się, że jej głos zabrzmiał stanowczo. – Nie spodziewałam się znów cię zobaczyć.

– Domyślam się, że to miła niespodzianka – odparł ze zgryźliwym uśmiechem, odwracając się i podchodząc bliżej. Zatrzymał się tuż przed nią.

Poczuła znajomy, świeży i korzenny zapach. Przymknęła oczy, ale szybko się opamiętała, skrzyżowała ramiona. Dec jest tu służbowo, trzeba o tym pamiętać. Pukanie do drzwi jeszcze wyraźniej jej to uzmysłowiło.

Ally, jej asystentka, przyniosła kawę w kubkach z logo Infinity Games i wyszła. Cari podeszła do szczytu stołu. Dec został po drugiej stronie.

– Proszę, usiądź. – Wskazała mu krzesło na wprost swojego miejsca.

– Nie przypominam sobie, żebyś kiedykolwiek była taka oficjalna – rzekł, siadając.

Zignorowała tę uwagę. Co miała odpowiedzieć?

Od chwili, gdy go ujrzała, była pod jego urokiem. Nawet gdy dowiedziała się, że jest wrogiem jej rodziny, nadal o nim marzyła.

– Domyślam się, że masz ocenić naszą firmę.

– Zamierzam poświęcić na to sześć tygodni. Z tego, co wiem, są tu trzy oddziały?

Powinna być na to przygotowana, jednak zaskoczył ją takim podejściem. Biznes pozbawiony emocji. Szkoda, że ona tak nie umie. Nic dziwnego, że Dec miał opinię cyborga.

Poczuła na sobie jego wzrok i uświadomiła sobie, że się na niego gapi. Nie, nic z tego nie będzie. Kiedy tylko Dec pójdzie, zadzwoni do Emmy, najstarszej siostry. Niech ona, jako dyrektor generalny Infinity, prowadzi z nim rozmowy. Albo Jessi. Choć, między Bogiem a prawdą, to nie jest zadanie dla Jessi, która odpowiada za marketing.

– Cari?

– Przepraszam. O co chodzi?

– Chciałbym sukcesywnie poznać wszystkich pracowników. Ocenić każdego, a potem zaprezentować wnioski i rekomendacje radzie dyrektorów.

– Nie ma sprawy. Emma wspomniała, że planujesz porozmawiać z zespołem. Zamierzasz bywać u nas raz czy dwa razy w tygodniu?

– Nie, wolę być na miejscu. – Pochylił się ku niej. – To jakiś problem?

– Ależ skąd. – Zmusiła się do uśmiechu. Wolałaby w ogóle go nie oglądać, lecz to marzenie ściętej głowy. Jest dorosła i da sobie radę. Dec zorientował się, że ten uśmiech nie był szczery, bo pozwolił sobie na komentarz:

– Nigdy nie umiałaś ukrywać emocji.

Potrząsnęła głową. Miał rację, jednak nie znał jej na tyle, żeby się wypowiadać. Łączyła ich jedynie przelotna przygoda, nic więcej.

– Nie mów tak. Wcale mnie nie znasz. Byliśmy na jednej randce i spędziliśmy jedną wspólną noc.

– Wydaje mi się, że poznałem cię całkiem dobrze.

– Tak mówisz? – Powinna puścić to mimo uszu i skoncentrować się na sprawach służbowych, jednak nie potrafiła. – To czemu zostawiłeś mnie w hotelu?

Odchylił się w krześle, pociągnął długi łyk kawy. Podniósł się z miejsca i przeszedł na jej stronę stołu. Pochylił się i spojrzał na nią z góry.

– Nie przywiązuję się, to nie leży w mojej naturze – rzekł wreszcie. – Uważasz, że cię nie rozgryzłem, lecz musiałbym być ślepy, żeby nie widzieć, jak bardzo się wszystkim przejmujesz.

Chciała zaoponować, jednak rzeczywiście ją rozszyfrował. Z całej rodziny to ona miała najbardziej miękkie serce. Pracowała jako wolontariuszka, nie żałowała czasu i pieniędzy na cele dobroczynne, pracownicy zawsze mogli liczyć na jej pomoc. Początkowo Emma miała jej to za złe, ale szybko zdała sobie sprawę, że to korzystne dla firmy. Ludzie doceniali, że kierownictwo o nich dba.

– Nie zamierzałam wyznawać ci miłości. To była tylko jedna noc.

– Jedna, ale fantastyczna – odparł, kładąc rękę na oparciu jej krzesła i obracając ją do siebie. – Może przypomnę ci, jak dobrze nam było.

Szybko wstała, uznając, że pora przejąć kontrolę.

– Niekoniecznie. Pamiętam tamtą noc, lecz najbardziej utkwił mi w pamięci poranek.

– Właśnie dlatego wyszedłem. Słabo sobie radzę z sytuacją po.

– Z sytuacją po?

– Kobiety zwykle stają się wtedy bardzo emocjonalne. Uczuciowe.

Czyli dla niego od początku to była tylko przelotna przygoda. Powinna wyznać mu swój sekret, ale teraz musi skupić się na sprawach firmowych, znaleźć sposób na ocalenie rodzinnego dziedzictwa.

Szkoda, bo spodziewała się po nim czegoś więcej. Mógłby powiedzieć, że nie powinien jej wtedy zostawiać, że nie przestawał o niej myśleć…

– Rozczarowana?

– Chyba już wiem, dlaczego milioner do wzięcia nadal jest singlem – odparła, walcząc z rozczarowaniem. Niepotrzebnie się łudziła, że wtedy miał zły dzień.

– Może żadna nie postarała się wystarczająco mocno, żeby mnie zmienić – zareplikował z zawadiackim uśmiechem.

– Nie wyglądasz na kogoś, kogo da się zmienić.

– Trafiłaś. Odpowiada mi życie, jakie prowadzę. Co nie znaczy, że nie umiem docenić kobiety takiej jak ty.

Chciała być na niego zła, jednak od początku był z nią szczery. Doskonale wiedziała, że zapraszając ją na kolację, nie planował niczego więcej. Chodziło mu tylko o przygodę.

– Chyba prędzej by mi się udało zmienić kierunek wiatru niż ciebie.

– Chodź ze mną na kolację, to się przekonamy.

– Moglibyśmy rozważyć opcję, że wasza firma zostaje cichym wspólnikiem naszej?

Dec roześmiał się.

– Nie ma takiej szansy.

– W takim razie nie ma szansy na wspólną kolację. Musimy pracować ramię w ramię, więc spotykanie się poza firmą raczej nie będzie rozsądne – powiedziała po chwili milczenia. Kiedyś była bardziej spontaniczna, lecz to już przeszłość. Ta jedna noc nauczyła ją, że za bezmyślność trzeba płacić.

– Cari, jaką znałem, nie kierowała się jedynie rozsądkiem.

– Zmieniłam się – odparła wprost. Może gdyby nie straciła głowy dla tego seksownego czarusia…

– W porządku – odparł.

Ten, z którym przeżyła przelotną przygodę, znów stanął na jej drodze. Co gorsza, to nie problemy firmowe zaprzątały jej głowę. Musi powiedzieć mu o swoim synu… jego synu.

Ich synu.

I nie ma pojęcia, jak to zrobić.

Cari się zmieniła. To było oczywiste nawet dla kogoś, kto spędził z nią tylko jedną noc. Ich układ od początku był skomplikowany. Ich rodziny nienawidziły się od pokoleń, a Keller Montrose, jego kuzyn i dyrektor generalny Playtone Games, nie spocznie, póki Infinity nie rozpadnie się w pył.

Stojąca teraz przed nim śliczna blondynka niestety przy tym polegnie.

Nigdy nie widział w niej wroga. Odkąd ją ujrzał, chciał lepiej poznać, i wcale nie po to, żeby wykorzystać tę wiedzę w interesach.

Był adoptowanym dzieckiem, nigdy nie czuł się prawdziwym członkiem rodziny. Nieustannie próbował udowodnić, że jest bezgranicznie lojalny, tak jak Kell i Allan McKinney, drugi kuzyn.

Los mu sprzyjał, podsuwając okazję do potwierdzenia własnej wartości. Wrócił do Kalifornii, będzie mieć do czynienia z Cari. Jest szansa, że odnowi ich znajomość. Nie mógł o niej zapomnieć, jej obraz stale go prześladował. Gęste jasne włosy falami spływające na ramiona, śliczne chabrowe oczy. Pamiętał, jak na niego patrzyła, gdy trzymał ją w ramionach.

Przez ostatnie półtora roku nabrała pewności siebie. Przeniósł wzrok na drobne stopy w eleganckich brązowych pantoflach na wysokim obcasie, przesunął spojrzenie wyżej. Szczupłe kostki, lecz łydki chyba bardziej umięśnione. Spódnica ukrywała nogi, ale biodra wydawały się pełniejsze. Talia nadal niebywale wąska, za to biust – ha, znacznie bujniejszy. Jest drobna i szczupła, ale też…

– Patrz wyżej, koleżko – usadziła go.

Wzruszył ramionami, uśmiechnął się do niej.

– Trochę się zaokrągliłaś, ale to mi się bardzo podoba.

Podszedł do niej zdecydowanym krokiem. Cofnęła się. Wyciągnęła rękę, zatrzymując go na odległość ramienia. Popatrzył na nią przenikliwie. Było w niej coś nowego. Chyba w oczach. Ostrożność? Czujność?

Wyglądała na zmęczoną. Hm, Playtone wreszcie jest górą i los Infinity wisi na włosku. Cari z pewnością obawia się o przyszłość.

Zrobił krok do tyłu.

– Przepraszam. Nie chciałem zaczynać tak ostro. Domyślam się, że utrata firmy jest dla was szokiem.

– Delikatnie mówiąc.

– Jeszcze nie doszedłem do siebie po długim locie.

– Po długim locie? Nie wiedziałam, że nasze firmy znajdują się w różnych strefach czasowych.

– Przez ponad rok byłem w Australii, nadzorowałem przejęcie Kanga Games.

– Pozwoliliście im zachować markę.

– Oni nie wykolegowali naszego dziadka.

– Moje siostry i ja też nie. Zawsze byłyśmy uczciwe wobec ciebie i twoich kuzynów.

– Obawiam się, że kiedy w grę wchodzi zemsta, to się nie liczy.

– Za to zysk jak najbardziej.

– Owszem.

Skinęła głową, podeszła do fotela. Dec usiadł, Cari zrobiła to samo. Złożyła dłonie; na jej palcu dostrzegł pierścionek, którego wcześniej nie miała. Platynowe serduszka, w środku rządek brylantów. Prezent od ukochanego? Jest z kimś związana?

Może stąd bierze się jej pewność siebie. Ma kogoś. Hm, powinno go to cieszyć.

– Kiedy wróciłeś z Australii? – zapytała, bawiąc się pierścionkiem. Chyba była zdenerwowana, chociaż próbowała to ukryć.

– W sobotę, ale jeszcze się nie przestawiłem. To spotkanie jest dla mnie pewnym zaskoczeniem – przyznał, sięgając po teczkę. Miał w komputerze dane, z którymi już zaczął się zapoznawać.

– Zaskoczeniem? Ja wiedziałam, że dziś się u nas zjawisz. Nie powiedziano ci, z kim będziesz rozmawiać?

– Owszem, dostałem informację. – Nie zamierzał zdradzać, że zaskoczyła go jego reakcja na widok Cari. Spodziewał się, że skoro się z nią przespał, to już przestanie go interesować. Pomyłka.

Tamta noc na zawsze wryła mu się w pamięć. Poznał jej ciało, każdy najdrobniejszy szczegół. Jednak teraz, gdy miał ją tuż przed sobą, wspomnienia wydawały się jedynie namiastką, nędzną imitacją.

Chciałby odkryć ją naprawdę, poznać skrywane w głębi duszy sekrety. Może wtedy przestałby rozdrapywać dawne rany, roztrząsać przeszłość.

Im dłużej się nad tym zastanawiał, tym bardziej ten pomysł do niego przemawiał.

Musi znaleźć coś, co zajmie mu myśli. I oto los podsuwa mu kobietę, o której nie potrafi zapomnieć. Procedura przejęcia Infinity ma potrwać sześć tygodni. Najrozsądniej byłoby nie traktować tego osobiście, skupić się na biznesie, ale nie da rady. Chodzi o Cari, kobietę, której obraz przez tyle miesięcy nie dawał mu spokoju. Musi sprawdzić dlaczego. Czy to efekt tamtej wspólnej nocy?

– W takim razie o co chodzi? – zapytała.

– O nic, nie ma problemu.

Podniosła się, oparła dłonie na biodrach. Odrobinę kokieteryjnie, co mu się podobało.

– Na pewno? Nie rusza cię, że nasze rodziny od lat toczą wojnę?

Chętnie by przytaknął, jednak instynktownie czuł, że problem dotyczył jego. Przez te osiemnaście miesięcy dużo podróżował i coraz mocniej odczuwał tęsknotę za domem. Nie za swoim luksusowym jachtem zacumowanym w Marina del Rey, tym bardziej nie za odziedziczoną po rodzicach rezydencją w Beverly Hills. Nigdy nie miał miejsca, które było dla niego domem.

To zaczęło się trzy miesiące temu. Coraz bardziej tęsknił za czymś stałym. Został adoptowany, za co powinien być wdzięczny losowi, jednak dokuczała mu samotność. Boleśnie przekonał się o tym podczas burzliwego rozwodu rodziców, kiedy oboje traktowali go wyłączne przedmiotowo. Miał dwadzieścia pięć lat, gdy ojciec zginął w dziwnym wypadku na nartach. Dwa lata później odeszła matka; jej wątroba nie wytrzymała drinków na poprawienie nastroju.

Odepchnął od siebie te myśli, skoncentrował się na pytaniu Cari. Jaki jest jego stosunek do urazy dzielącej ich rodziny? Dziadkowie wykopali topór wojenny, dorastał z tą wiedzą. To była część rodzinnego spadku.

– Powinno mnie to ruszać – odparł, jednak zdawał sobie sprawę, że temat jest bardziej złożony. Postara się być obiektywny, lecz zapewne Kell wyrzuci wszystkie trzy siostry w akcie zemsty.

Nie powinien wiązać z Cari żadnych planów, w tej sytuacji byłoby to głupie. A przecież nie jest głupcem.

– Daj mi szansę, może uda mi się przekonać cię, że Infinity powinna pozostać w całości.

Wierzyła w to, widział to po jej minie. Jęknął w duchu, bo oto nadarzała się sposobność, żeby ponowić zaproszenie na kolację. Wmawiał sobie, że chodzi jedynie o interesy, a już na pewno nie o to, żeby znów poczuć smak jej ust.

– Zjedzmy razem kolację – zaproponował. Jeśli Cari ma kogoś, to odmówi. – Opowiesz mi, jak się zmieniłaś, a ja wyjaśnię, dlaczego te zmiany mi się podobają.

Pobladła, zagryzła wargę. Odwróciła wzrok.

– Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł. Następne tygodnie będą trudne.

– Owszem, ale po co udawać, że jesteśmy wrogami? Nie mówię, że po kolacji pójdziemy do mnie…

– Nic z tego. Teraz jestem ostrożniejsza.

– No widzisz, tego też chętnie się dowiem. W firmie będziemy bardzo zajęci, zresztą to nie jest miejsce na osobiste rozmowy. – Chciał poznać ją lepiej. Półtora roku temu nie miał dużo czasu.

– Zgadzam się – powiedziała z zuchwałym uśmiechem.

– Super. O której po ciebie wpaść?

Westchnęła i popatrzyła na niego, a po chwili skinęła głową.

– Spotkajmy się o siódmej. Poproszę Ally, żeby zorganizowała ci miejsce do pracy. Na razie możesz zająć salę konferencyjną.

Patrzył, jak wstaje i idzie do drzwi. Najwyraźniej uznała rozmowę za zakończoną. Nie przywykł do takiego traktowania.

To on tu gra pierwsze skrzypce, niezależnie od jej złudzeń. I w sprawach firmowych, i w prywatnych.

Odwróciła się i zaczerpnęła powietrza, zaskoczona, że Dec stoi tuż za nią. Oblizała wargi, zebrała się w sobie.

Nie zapomniał smaku jej ust. I w tym momencie niczego nie pragnął tak bardzo, jak znowu to poczuć. Zawsze sięgał po to, czego chciał. Póki nie weszła do sali konferencyjnej, spokojna i opanowana, nie zdawał sobie sprawy, jak gorąco jej pragnął.

– Coś jeszcze? – zapytała.

– Tylko to – odrzekł, pochylając się ku jej ustom.

Tytuł oryginału: His Instant Heir

Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2013

Redaktor serii: Ewa Godycka

Opracowanie redakcyjne: Grażyna Ordęga

Korekta: Sylwia Kozak-Śmiech

© 2013 by Katherine Garbera

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o. Warszawa 2015, 2017

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN: 978-83-276-2901-2

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.