9,99 zł
Ethan Caruthers przestrzegał zasady, że porządny facet nie uwodzi dziewczyny swojego przyjaciela. Z tego też powodu Crissanne Moss była dla niego owocem zakazanym. Pogodził się z myślą, że może pożądać jej tylko w marzeniach. Któregoś dnia Cris staje w progu domu Ethana i oświadcza, że jej związek rozpadł się definitywnie...
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 157
Tłumaczenie:Julita Mirska
Ethan Caruthers zdumiał się na widok przeraźliwie bladej Crissanne Moss, która z walizką oraz przewieszoną przez ramię torbą na aparaty stała na werandzie i przygryzała wargę. Zawsze to robiła, kiedy ją coś trapiło.
Po chwili zepchnęła okulary słoneczne z nosa na czubek głowy i zdmuchnęła z twarzy długi kosmyk jasnych włosów, który wysunął się z upięcia.
– Cześć, skąd ty się tu wzięłaś? Rzadko bywasz w Teksasie. – Wykonał ręką zapraszający gest, po czym chwycił walizkę.
– Raczej w ogóle nie bywam. – Od wielu lat Crissanne mieszkała z Masonem, jego najlepszym przyjacielem, w Los Angeles. – A kiedy usłyszysz, dlaczego przyjechałam, nie zdziwię się, jeśli powiesz „spadaj, mała.” – Mówiła z typowym dla mieszkańców północnego zachodu akcentem.
– Jako prawnik słyszałem tyle nieprawdopodobnych historii, że wątpię, abyś zdołała mnie zszokować.
Uśmiechnęła się, choć jej oczy pozostały smutne.
– Kochany jesteś. – Uściskała Ethana na powitanie. – Nie wiedziałam, dokąd się udać…
Zaintrygowany postawił walizkę w holu i zamknął drzwi. Zamierzał spytać Cris, gdzie zgubiła Masona, ale przypomniał sobie, że przyjaciel miał lecieć do Peru kręcić kolejny odcinek swojego programu o przygodach ekstremalnych.
A więc Cris przyjechała sama? Zazgrzytał zębami. Uważaj, stary, bo będziesz się smażył w piekle. Od pierwszej chwili czuł do niej niesamowity pociąg i to się nie zmieniło. Ilekroć na nią patrzył, wyobrażał sobie, jak leżą w łóżku, nadzy, spleceni w miłosnym uścisku.
Pocieszał się jednak myślą, że jest dobrym aktorem i umie kontrolować emocje.
– Chodź do kuchni. Gosposia upiekła czekoladowe ciasteczka i przygotowała dzbanek mrożonej herbaty. Usiądziemy i wszystko mi opowiesz.
Jak przystało na dżentelmena, puścił Crissanne przodem. Szła, kołysząc zmysłowo biodrami, a on – bardzo nie po dżentelmeńsku – wpatrywał się w jej pupę. Cholera, chłopie, weź się w garść!
Kilka miesięcy temu rozstał się z dziewczyną, która mieszkała w Midland. Od tego czasu żył w celibacie.
– Muszę wziąć z gabinetu telefon. Częstuj się, zaraz wracam.
W gabinecie przez chwilę tkwił bez ruchu, powtarzając w myślach zapamiętane z lekcji religii przykazania, zwłaszcza jedno: nie pożądaj żony bliźniego swego.
Gdy z komórką w dłoni ruszył z powrotem do kuchni, był pewien, że ma wszystko pod kontrolą, dopóki nie ujrzał Cris. Stała przy drzwiach na taras, z czołem przyciśniętym do szyby.
Sprawiała wrażenie zagubionej. Potrzebowała przyjaciela. Jego. Był jej przyjacielem…
Odsunął od siebie grzeszne myśli.
– Crissanne?
Odwróciła się, położyła na stole okulary słoneczne, po czym wsunęła ręce do tylnych kieszeni, nieświadomie wypinając do przodu biust.
– Zerwaliśmy. To koniec – oznajmiła. – Wprawdzie Mason pozwolił mi zostać u siebie, dopóki nie wróci z Peru, ale… nie mogłam. Musiałam się wynieść. Na lotnisku uświadomiłam sobie, że nie wiem, dokąd lecieć, bo nie mam żadnej rodziny. I pomyślałam o tobie.
Nie słuchał jej. W głowie dźwięczały mu słowa: zerwaliśmy… to koniec.
Była wolna. Wolna, samotna i załamana.
Wiedział, że dorastała w rodzinach zastępczych i że ma zaledwie kilkoro bliskich przyjaciół, z których większość to wspólni przyjaciele jej i Masona.
Teraz potrzebowała wsparcia, więc tak jak to robił latami, zdusił pożądanie i wyciągnął pomocną dłoń.
– Możesz tu mieszkać, jak zechcesz.
– Dziękuję. Trochę to niezręczna sytuacja, ale naprawdę nie miałam dokąd się udać.
Ethan potrząsnął głową.
Niezręcznie to on będzie się czuł, tłumacząc przyjacielowi, że jego była dziewczyna tu mieszka, ale przecież nie mógł jej wyrzucić. Po pierwsze, ojciec wychował go na dżentelmena, po drugie, Cris potrzebowała kumpla. Ale prawda wyglądała inaczej: chciał jej pomóc, cieszył się, że do niego przyjechała i gotów był znieść wszelkie niewygody, aby ją zatrzymać.
– To na pewno koniec? – spytał. – Mason przed każdym nowym filmem bywa humorzasty.
Zawsze bardziej pragnął jej szczęścia niż swojego.
Dotąd uważał, że ona i Mason idealnie się dobrali, że tworzą świetną parę. To Mason zachęcał ją, aby założyła vlog podróżniczy i był to strzał w dziesiątkę: vlog okazał się niezwykle dochodowy i pozwolił Cris rozwinąć karierę.
– Na pewno. Oddaliliśmy się od siebie. Wiem, że to twój przyjaciel, więc nie będę się na niego skarżyć, ale… po prostu mamy inne priorytety.
Zaskoczyła go. Nie wiedział, że zaczęło się między nimi psuć. No ale ostatnio unikał wspólnych spotkań, bo coraz bardziej męczyło go ukrywanie swoich uczuć.
Często latał na zachodnie wybrzeże w sprawach zawodowych, ale pod nieobecność Masona zajętego produkcją filmową wolał nie umawiać się na kolację z samą Crissanne.
– Chcesz o tym pogadać?
– Nie, nie teraz. – Potrząsnęła głową.
– Może pokażę ci twój pokój – zaproponował. – Jak się odświeżysz, zabiorę cię na kolację. Niestety w domu nic nie mam.
– Super. Ale na pewno ci nie przeszkadza, że…
– Słowo honoru.
– Postaram się jak najszybciej coś wynająć. To Mason kochał Los Angeles, a ja od dawna chciałam się przenieść w głąb kraju. Myślałam o Chicago, ale tam nikogo nie znam, a tutaj znam ciebie. Właściwie zamiast zwalać ci się na głowę, powinnam była pojechać do hotelu…
– Przestań. Dom jest duży, bez trudu się zmieścimy.
A Mason wróci do Stanów dopiero za kilka tygodni. Do tego czasu on, Ethan, wymyśli, co mu powie.
– Jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego można sobie wymarzyć!
Chciałby, żeby przyjaźń mu wystarczyła, ale niestety! Zdawał sobie sprawę, że mieszkając z Crissanne pod jednym dachem, będzie stąpał po kruchym lodzie.
W skrytości ducha Crissanne liczyła na taką reakcję. Wiedziała, że Ethan darzy ją sympatią, może nawet się w niej podkochuje i miała nadzieję, że jej nie wyrzuci.
Nie była osobą, która łatwo nawiązuje przyjaźnie, częściowo dlatego, że nigdy nie nauczyła się ludziom ufać. Pamiętała, co powiedział psycholog, do którego po jej osiemnastych urodzinach wysłali ją zastępczy rodzice: że wzmożona nieufność stanowi przeszkodę w osiągnięciu szczęścia.
W każdym razie, zerwawszy z Masonem, nie miała gdzie się podziać. Po awanturze, kiedy padły słowa, które paść nie powinny, nie wyobrażała sobie, by mogła dłużej zostać w jego domu. Zadzwoniła do koleżanki mieszkającej w San Francisco, ale okazało się, że do Abby niedawno wprowadził się jej facet.
Przyjaźniła się też z dziewczyną, która pracowała na kierowniczym stanowisku w jednej z najbardziej znanych firm produkujących torby i walizki, ale nie chciała jej prosić o przysługę. Potrzebowała kogoś, z kim nie łączą jej relacje zawodowe i kto by jej nie oceniał.
Taką osobą był Ethan.
Ethan miał również inny plus: mnóstwo czasu spędzał w sądach, mogłaby więc w ciszy i spokoju zastanowić się nad przyszłością. Pragnęła akceptacji, a Ethan zawsze ją akceptował. Nie patrzył na nią jak na biedną sierotę porzuconą przez matkę narkomankę, a potem oddawaną przez kolejne rodziny zastępcze, które bały się milczącego dzieciaka.
– Twój pokój – powiedział, otwierając trzecie drzwi na piętrze.
Crissanne zaparło dech w piersi; nigdy dotąd nie spała w tak luksusowej sypialni. W całym domu widać było wpływy hiszpańskie – kafelki, łuki – ale tu, w tym jednym pokoju, panował klimat westernowy. Gruby mięsisty dywan, aż chciało się zdjąć buty i chodzić po nim boso, wielkie łóżko z baldachimem, dwie szafki nocne, na każdej lampa. Pod oknem dwa ogromne skórzane fotele oraz nieduży stolik, a na ścianie obraz przedstawiający teksaski krajobraz.
– Ależ piękny.
– Cieszę się, że ci się podoba. Tam z boku, obok biurka, jest przejście do garderoby i do łazienki. Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebować, po prostu mów.
– Mam skromne wymagania, więc… – Wzruszyła ramionami.
– Hej, głowa do góry. Założę się, że jak tylko Mason wyląduje w Limie, od razu do ciebie zadzwoni z przeprosinami.
Nie bardzo w to wierzyła. Kiedy wspomniała o małżeństwie i dzieciach, niemal rzucił się do ucieczki. Zważywszy że głównie spotykali się na lotniskach i spędzali noce w mieszkaniach, które kupował na całym świecie, spodziewała się oporu. Ale jego stanowczy i gwałtowny sprzeciw mocno ją zabolał.
Odbyli poważną rozmowę. Kiedy Mason oznajmił, że nie chce dzieci, zrozumiała, że dalsze trwanie w tym związku nie ma sensu. Ona jako sierota wychowywana w obcych domach marzyła o własnej rodzinie.
– Wątpię – odparła.
– Tak jak mówiłem, możesz tu mieszkać, ile chcesz. Rozpakuj się, odpocznij… Będę w gabinecie; muszę przejrzeć notatki do jutrzejszej rozprawy.
– Ojej, możemy zostać w domu, nie wychodzić na kolację…
– Tak i tak miałem zamiar wyjść. A ojciec nigdy by mi nie wybaczył, gdybym dał ci płatki kukurydziane. – Ethan błysnął zębami w uśmiechu.
– No właśnie, co tam słychać na Rockin’C?
– W porządku. Tata przeszedł na emeryturę, ale to nic nie znaczy. Nadal się rządzi, co doprowadza Nate’a do białej gorączki.
Ethan miał trzech braci. Najstarszy, Nate, który przejął od ojca zarządzanie ranczem Rockin’C, był prezesem spółki naftowej. Drugi, Hunter, który grał w zawodowej lidze futbolowej na pozycji skrzydłowego, został niedawno oczyszczony z zarzutów w związku z pewnym skandalem. Trzeci, Derek, pracował jako chirurg w miejscowym szpitalu. A Ethan został prawnikiem.
Zdaniem Crissanne był zbyt przystojny jak na prawnika. Gęste ciemnoblond włosy opadały mu na czoło, mimo że zaczesywał je do tyłu. Koszula opinała tors, podkreślając umięśnione ramiona i płaski brzuch.
– A ciebie? – spytała Cris, uświadomiwszy sobie, że nie powinna się tak gapić.
– Czasami też. Na szczęście córka Nate’a, Penny, potrafi zająć uwagę dziadka. Obecność wnuczki go uspokaja. – Na moment Ethan zamilkł. – Powinienem cię uprzedzić, że oprócz gosposi mam również służącego. Bart zajmuje się domem, ogrodem i basenem.
– Potrzebujesz aż dwóch osób do pomocy?
– Barta nikt nie chciał zatrudnić, bo był karany, a gosposia, pani Yarnall, pracowała u moich rodziców, dopóki nie przenieśli się do mniejszego domu. Brakuje jej pięć czy sześć lat do emerytury.
– Nie bałeś się zatrudnić kryminalistę?
– Nie. – Potrząsnął głową. – Bart to dobry człowiek, po prostu uległ złym wpływom. Bardzo się zmienił, odkąd wyszedł na warunkowe zwolnienie.
Taki był Ethan. O wszystkich się troszczył. Patrzył na osobę, a nie na jej wiek, pochodzenie czy karalność. To wiele o nim mówiło.
Decydując się na przyjazd do Teksasu Crissanne co prawda wiedziała, że podoba się Ethanowi, ale nie liczyła na to, że cokolwiek więcej z tego wyniknie. Ethan przyjaźnił się z Masonem, a wobec przyjaciół był lojalny. Nie ślepo lojalny, ale przestrzegał własnego kodu etycznego.
Z drugiej strony może wodził za nią wzrokiem, bo była zakazanym owocem? Jeśli tak, to szkoda. Wolałaby, żeby pasował do obrazu idealnego mężczyzny, za jakiego zawsze go uważała.
Skierował się do wyjścia, lecz przy drzwiach się odwrócił.
– Balkon jest wspólny dla wszystkich pokoi z tej strony schodów.
– A twoja sypialnia…
– Mieści się za pierwszymi drzwiami.
Została sama i nagle poczuła się zagubiona.
Podobnie się czuła, kiedy mieszkała u różnych rodzin zastępczych; miała wrażenie, że dryfuje, że jest jak liść niesiony wiatrem, że brakuje jej czegoś stałego, punktu zaczepienia. W ciągu ostatnich kilku lat przyzwyczaiła się do myśli, że tworzą z Masonem dwuosobową rodzinę, ale to była iluzja. Nie tworzyli rodziny. Masonowi odpowiadał związek bez zobowiązań, a ona oszukiwała się, że łączy ich coś więcej. Żyła z klapkami na oczach. Ale odtąd zamierzała twardo stąpać po ziemi.
Pocierając szyję, Ethan wszedł do gabinetu i oparł się plecami o drzwi. Jego bracia ustatkowali się, wiedzieli, po co i dla kogo żyją, a on? Co się dla niego liczyło?
Na pewno praca, którą kochał i z której za nic w świecie by nie zrezygnował, oraz kobieta, która widziała w nim wyłącznie przyjaciela.
Niech to diabli!
Podszedł do biurka, usiadł w wielkim skórzanym fotelu i spojrzał na zdjęcie czterech braci Caruthersów zrobione na ślubie Nate’a. Dla osoby postronnej jego życie wyglądało na idealne. Tylko on wiedział, ile go to kosztuje.
Nigdy nie chował głowy w piasek, znał swoje słabości i miał świadomość, że ignorując problem, nie rozwiąże się go. Należy stawić mu czoło, a potem przejść nad nim do porządku dziennego.
Wcześniej wysłał Bartowi esemesa, informując go o obecności Crissanne. Ciekawe, czy już na siebie wpadli i mieli okazję zamienić słowo.
Wstał od biurka i ruszył w stronę kuchni, skąd dobiegała muzyka. Na ogół Bart pracował w ciszy, ale może on też uległ czarowi Cris?
W kuchni zastał Cris, nie Barta; śpiewała, a jednocześnie pisała coś na laptopie. Ponieważ siedziała przy wyspie zwrócona do niego plecami, przez chwilę obserwował ją w milczeniu.
Usiłował wmówić w siebie, że wcale nie jest nią zauroczony. Ale to nie była prawda.
Nie, tak nie może być! Postanowił, że odtąd będzie ją traktował tak samo jak swoje bratowe.
Nagle Crissanne podniosła wzrok i obejrzawszy się, zobaczyła go w drzwiach.
– Przepraszam – speszyła się. – Śpiewałam na głos?
– Tak. Bardzo ładnie.
– Serio?
– Na pewno ładniej od Huntera, który ma wiele zdolności, ale wokalistyka do nich nie należy – odparł Ethan, mając na myśli młodszego brata, byłego zawodnika ligi futbolowej.
– Twoja rodzina zawsze wydaje mi się taka…
– Duża, hałaśliwa i irytująca?
– Sympatyczna. Żałuję, że nie mam rodzeństwa.
Ethan oparł się o szafki.
– Czasem rodzeństwo bywa przekleństwem. Nawet nie wiesz, ile razy żałowałem w dzieciństwie, że nie jestem jedynakiem.
– Ale dziś już nie żałujesz?
Potrząsnął głową. Dziś się cieszył, że ma trzech braci i że wszyscy mieszkają niedaleko.
– Wiesz, pomyślałem sobie, że mogłabyś napisać coś o Cole’s Hill do jednego z tych pism podróżniczych, z którymi współpracujesz. Mamy tu sporo ciekawych obiektów, choćby centrum szkolenia pilotów. Zaznaczyłem wszystko na mapie.
Wręczył Crissanne kartkę z narysowaną mapką.
– Dzięki. – Uniosła brwi. – Napracowałeś się.
– Bez przesady. – Na moment zamilkł. – Uznałem, że przyda ci się jakieś zajęcie. Kiedy kończyły się moje związki, zawsze rzucałem się w wir roboty, żeby nie zwariować.
– No popatrz, a mnie się wydawało, że jesteś krótkodystansowcem. Tydzień i koniec pieśni.
Nie musiał pytać, skąd jej to przyszło do głowy.
– Miałem kilka związków, które trwały nieco dłużej.
– Chętnie bym się dowiedziała, dlaczego się nie ożeniłeś. – Roześmiała się wesoło. – Nie bój się, nie jestem wścibska.
– Całe szczęście. – Zawtórował jej śmiechem.
Postanowił jednak coś wymyślić na wypadek, gdyby nie zdołała poskromić ciekawości i zaczęła mu wiercić dziurę w brzuchu. A dlaczego jego związki tak szybko się kończyły? Bo nie mógłby się wiązać z jedną kobietą, kiedy marzył o innej.
Zeskoczywszy ze stołka, Crissanne okrążyła wyspę i przytuliła się do Ethana. Przez moment stał bez ruchu, jakby bał się oddychać, potem otoczył ją ramieniem i chociaż wiedział, że nie powinien tego robić, odwzajemnił uścisk. Zamknął oczy, wciągnął w nozdrza kwiatowy zapach jej włosów, po czym najwyższą siłą woli opuścił ręce i cofnął się krok.
– Nie będę drążyć. Na razie jesteś bezpieczny.
– Uff! To co, idziemy na kolację?
– Tylko wezmę torebkę i telefon.
Oddaliła się, kołysząc biodrami. Odprowadził ją wzrokiem; doskonale wiedział, że oszukuje się, twierdząc, że jest jej przyjacielem.
W sądzie potrafił mówić zajmująco, przytaczać mądre argumenty i przeciągać ławę przysięgłych na swoją stronę, ale nigdy nie umiał okłamywać samego siebie. Od najmłodszych lat świadom był swoich ułomności i niedociągnięć. Do Cris nie zalecał się wyłącznie przez wzgląd na Masona, ale ilekroć na nią patrzył, zawsze pragnął czegoś więcej: kochać się z nią całą noc.
Tytuł oryginału: Craving His Best Friend’s Ex
Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2018
Redaktor serii: Ewa Godycka
© 2018 by Katherine Garbera
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o. o., Warszawa 2019
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieł w jakiejkolwiek formie. Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych lub umarłych – jest całkowicie przypadkowe. Harlequin i Harlequin (nazwa serii) są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji. HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela. Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins sp. z o.o.
02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25
www.harpercollins.pl
ISBN: 9788327646675