Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Dziewczynki ćwiczone do norm, podrostki poddawane przemocy spojrzenia, natchnione świrynki, niepokorne histeryczki sycące ciekawość panoptykonu, wiedźmowate zgredki rozpasane w tanecznej klownadzie. Te, które poddają się lepkim falom obłędu, i te, które wytaczają proces, wychodzą na protest. Szósty tom poetycki Joanny Mueller to patchwork zszyty ze skrawków opowieści o kobiecej histerii, pojętej nie jako jednostka chorobowa, ale jako narzędzie służące od wieków do kontrolowania i dyscyplinowania kobiet. Hista i jej siostry wciąż żyją – odzywają się w „charcotach”, gną w akrobatycznych łukach, dissują w balladach apaszowskich. Widzisz je, słyszysz?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 17
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Postrzelonym ze słonych oddziałów
CHARCOTY
Nic tak nie kochamy, jak młode histeryczki.
L. Aragon, A. Breton, Pięćdziesięciolecie histerii (1878–1928)
szczodrak
wierszu wierszu szczodry wierszu
przejrzystego w męt nie fałszuj
nie zatrzaskuj w słusznym gniewie
jak odczytasz mnie niech nie wiem
głos mi z szumu wynegocjuj
ogołacaj i owocuj
karm niedosyt sypnij dreszczem
rozmienionej mów że jestem
wrogi gościu mir naruszaj
wypierane myśli wpuszczaj
za próg mowy a te błahe
pomnóż w sensy pod swym dachem
gdy się zmieszam z mierzwą zdarzeń
bądź ucieczki gospodarzem
w szczerym polu skrajem wiersza
przeleciała jaskółeczka
[wejdź]
waruj wariuj zawierz
już nie muszę być silna jak w tamtej
którą kartkowaliście odwracając twarze
jak od dołu z gaszonym wapnem
gdy podpuszczona przez siostry z oddziału
wypisałam się na wspólne żądanie
teraz znowu popadnę w kuratelę dam wiarę
ten dół mam w sobie i kiwa mną słabość
taka karma że przyszła kara za sucze ujadanie
zrywanie słów ze smyczy odwijki z kaftana
przetoczcie się po mnie trwogi widzenia najazdy
god in gotham betlejem w bedlam
żebro żłobu na opak grób
mur truchleje odchył głowy piąstki w moro
belki w oczach grot bez klamek
źdźbło obnażone pod obrusem śniegu
rąbek rwany z naszych bandaży
pępowina przesmyk pętla
o la la folie ofelie
Poszła za nim w obłęd.
S. Grochowiak, Nowela IV (Poranek Wariatowej)
co się zaczęło dziać ze mną jest lepkie
muliste zaplata kłącza w warkoczach przydługich
rękawów przytachałam naręcze sprawunków
postanowiłam że kwiaty kupię sama
filuternie śmiechem obdarzam śmieciem
bratki jaskry palce palce fiołki ruta idź
w welonie z celofanu cofam dłoń równo-
wagę tracę wianek rwie się o konar próg
za którym przestaję stawiać opór dzięki
stokrotne o mój rozmarynie liżąca falo nade
mną filuj gdy wiolencja tłucze filety płuc tańczę
dychawicznie na imię mi ratuj ty diluj z tym dalej
trzy kwarty skruchy niniwy (suplikacja)
mokre targi ciepłe mięso doniesień
w śliskich splotach ludzkiego z nieludzkim
może jesteś zwinnym łaskunem i właśnie
przez żebra klatki mutujesz w przekaźnik
wieści której nie umkniesz choć czmychniesz
w wielorybi rozmach bezdechu
na co się złakomiłeś teraz cię pochłania
łuska po łusce do włókien rozbiera
tu cię odrąbie od stad tam od spraw
flizelinowy wślizg w odosobnienie
o jak śmiertelnie jesteś obrażony
cierniu tkwiący w koronie stworzenia