Holistyczne podejście do życia - Grzegorz Cieślik - ebook + audiobook

Holistyczne podejście do życia ebook i audiobook

Grzegorz Cieślik

4,6
29,98 zł
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 29,98 zł

TYLKO U NAS!
Synchrobook® - 2 formaty w cenie 1

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym. Zamów dostęp do 2 formatów w stałej cenie, by naprzemiennie czytać i słuchać. Tak, jak lubisz.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.

Dowiedz się więcej.
Opis

Ta książka jest inna niż to, co do tej pory trafiało w Twoje ręce. To zbiór przemyśleń i opis moich doświadczeń, z których wyciągniesz głęboką i wszechstronną wiedzę na temat siebie i otaczającego Cię świata, na temat zasad i ram, jakie rządzą Twoim życiem.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 290

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 7 godz. 45 min

Lektor: Grzegorz Cieslik

Oceny
4,6 (8 ocen)
6
1
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Grzegorz Cieślik

Holistyczne podejście do życia

Z moich doświadczeń

© Copyright by Złote Myśli, rok 2019

Autor: Grzegorz Cieślik

Tytuł: Holistyczne podejście do życia

Projekt okładki: Janusz Skierkowski

Wydanie I

ISBN: 978-83-65837-50-9

Złote Myśli sp. z o.o.

44–100 Gliwice

ul. Kościuszki 1c

www.ZloteMysli.pl

e-mail: [email protected]

Autor oraz Wydawnictwo „Złote Myśli” dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce informacje były kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za ich wykorzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub autorskich. Autor oraz Wydawnictwo „Złote Myśli” nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce.

Niniejsza publikacja, ani żadna jej część, nie może być kopiowana, ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana, powielana, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. Wykonywanie kopii metodą kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.

Wszelkie prawa zastrzeżone.

All rights reserved.

Wstęp

Drogi Czytelniku, trzymasz w ręku książkę, która zawiera wiedzę unikatową, nigdy wcześniej nie prezentowaną w ten sposób. Ta książka to jakby dziennik osobisty spisywany latami na różnych skrawkach papieru i w pewnym momencie pod wpływem impulsu zebrany w jedną całość celem podzielenia się ze światem wiedzą, której próżno szukać gdziekolwiek indziej. Abyś mógł zrozumieć zawartość tej książki, przeczytaj uważnie pierwsze linijki, które wyjaśnią Ci, jak rozumieć wiedzę przekazaną na kolejnych stronach.

Początek

Zawsze interesował mnie świat, w którym żyję. Bardziej niż innych nastolatków ciekawiło mnie, JAK i DLACZEGO on tak działa. Inni byli raczej zainteresowani „używaniem” życia. Ja tworzyłem sobie w głowie miliony pytań i szukałem na nie odpowiedzi. Co ciekawe, ŻYCIE w pewnym momencie zaczęło mi odpowiadać. Ten proces trwa do dziś i jest niezwykle fascynujący. Właśnie te odpowiedzi wypełniają kolejne strony książki, którą trzymasz w ręku. Czy wiesz, że ŻYCIE może odpowiadać również Tobie? A może już Ci odpowiada, tylko nie słuchasz uważnie? Czytając dalej, poznasz odpowiedzi, jakie ja otrzymałem, oraz dostaniesz instrukcje, JAK SŁUCHAĆ ŻYCIA.

Kilka słów o mnie

Od dziecka interesowałem się szeroko rozumianym rozwojem. Pamiętam, jak w zimowe wieczory medytowałem, siedząc na starym krześle, które przy każdym moim ruchu wydawało głośne dźwięki, a ponieważ był środek nocy, starałem się nie poruszyć nawet o milimetr, by nie obudzić pozostałych członków rodziny. Miesiącami próbowałem dotrzeć do mojego JA, o którym tyle słyszałem. Interesował mnie nie tylko UMYSŁ, ale i DUCHOWOŚĆ człowieka. Wszystkie informacje, jakie mogłem zebrać, przeczytać czy podsłuchać, od razu wykorzystywałem w swoim życiu. W latach 80. i 90. XX w. wiedzę można było zdobywać na kilka sposobów:

• Czasopisma tematyczne — było ich trochę na rynku.

• Książki — tego było akurat dużo w księgarniach.

• Wykłady na żywo — unikatowe wydarzenia.

Tu zaczyna się docelowa historia. Zbierałem czasopisma, w których była ogólna wiedza. Czasem w treści trafił się jakiś diament i oczywiście został odpowiednio przeze mnie wykorzystany. Natomiast książki to był (i wciąż jest) dla mnie problem. Nie potrafię czytać tekstów dłuższych niż 300 – 400 słów. Nużą mnie. Przy czytaniu działa u mnie za mało zmysłów, dlatego nie czuję tego procesu. To jest powód, z którego w szkole nie przeczytałem żadnej lektury. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to… moja mocna strona. Więc co mi pozostało? Szukać ludzi o podobnych zainteresowaniach i spotykać się z nimi. I tutaj ŻYCIE podało mi rozwiązanie. Siedemnastego marca 1997 r. czekała na mnie w domu paczka. Duża paczka, zawierająca kilkaset czasopism, miesięczników o tematyce rozwojowej. Wiedziałem, że ich nie przeczytam, ale, przynajmniej jak poprzednie, „przejrzę”. Paczkę mi… podarowano. Fascynujące, prawda? Była to osoba z dalszej rodziny, która wiedziała, co mnie interesuje, a pozbywała się tej makulatury. Przeglądając te czasopisma, trafiłem na wzmiankę o wykładach, jakie są organizowane w Katowicach właśnie w temacie samorozwoju. I tak znalazłem swój raj. Spotkania na żywo to dla mnie coś wspaniałego. Tutaj działa więcej zmysłów, więcej informacji jest wyłapywanych — już wtedy wiedziałem, że będę stałym bywalcem tego rodzaju spotkań. W tamtym czasie w naszym kraju nie było zbyt wielu specjalistów w tej dziedzinie. Dlatego bardzo często wykładowcami były osoby z zagranicy. Ukraina, Rosja, USA — wspaniali ludzie o niesamowitej wiedzy. Polaków akurat w tym gronie było niewielu. Wtedy przekazywana wiedza była prawdziwa, taka z serca. Ludzie byli autentyczni i życzliwi. Rozwijałem swój umysł, ciało i duszę, poszerzając ramy swojej świadomości. Z biegiem lat coraz więcej osób interesowało się rozwojem osobistym i rozpoczął się proces „zabijania rozwoju” poprzez tzw. biznes-rozwojowców. Jeden po drugim wpadali oni na pomysł zrobienia z rozwoju osobistego BIZNESU.

Ceny szkoleń i warsztatów zaczęły piąć się w górę — tego nie mogę oceniać. Wolny wybór, wolna wola, każdy może oferować swoje usługi za tyle, za ile uzna. Jednak stało się coś więcej. Osoby, które NIE MIAŁY ZELONEGO pojęcia o rozwoju, rozpoczęły sprzedaż wiedzy i to zaczęło zniechęcać ludzi do wchodzenia w temat głębiej. Trenerami rozwoju osobistego mógł być KAŻDY — wystarczyło, że zrobił sobie wizytówkę i tak się na niej podpisał. Wiedza zaczęła jakościowo schodzić w dół. Pseudotrenerów mnożyło się jak mrówek. Na szkoleniach przekazywali takie brednie, że zaczęły się pojawiać osoby, którym ta wiedza zrujnowała życie. Niestety, inni wciąż w to wierzyli, bo nie wyobrażali sobie, że trener rozwoju osobistego może lać wodę na szkoleniach za miliony monet. Tak jednak było.

Wtedy otrzymałem kolejny prezent od ŻYCIA. Wydarzyła się u mnie bardzo ciekawa rzecz. Do tej pory rozwój osobisty traktowałem jako hobby. Prócz szkoły czy później pracy etatowej, w wolnych chwilach poświęcałem się rozwojowi. Natomiast nadszedł w moim życiu moment, który to zmienił: DEPRESJA. Z różnych powodów — które nie mają tutaj większego znaczenia i nie będę ich opisywał — doprowadziłem się do stanu opłakanego. Zaniedbany, wychudzony, bez pomysłów na jutro. Myśli samobójcze krążyły mi po głowie i czułem, jak napierają. Całymi dniami chodziłem po ulicach bez celu i chciałem to przerwać… Chyba domyślasz się, w jaki sposób. Ten etap był najlepszym prezentem od ŻYCIA, jaki mogłem otrzymać — potem wyjaśnię Ci, dlaczego. Doszedłem do momentu, do którego buddyści czy inni poszukujący oświecenia dochodzą latami, a może i dłużej. To moment, w którym NA NICZYM CI NIE ZALEŻY. Ktoś, kto nie przeżył — nie zrozumie. To odklejenie się od rzeczywistości i wyjście PONAD nią. To proces, w którym nie utożsamiasz się z niczym — łącznie ze swoim ciałem. NIC dla Ciebie nie ma znaczenia: pieniądze, znajomi, rodzina, dziecko, przeszłość, przyszłość — kompletnie NIC. Gdyby na Twoich oczach zabijano kogoś z bliskich, nawet byś się nie wzruszył. W tym stanie MOŻESZ WSZYSTKO. Jest to zarazem bardzo niebezpieczny stan, bo słowo WSZYSTKO oznacza wszystko.

Co się stało dalej? Pomyślałem sobie, że skoro mogę wszystko, to mogę niszczyć lub budować. W mojej głowie krążyły pytania:

Gdzie ten cały rozwój? Tyle czasu poświęcałem na to, tyle technik, sposobów na sukcesy, możliwości i co z tego mam? Gdzie ten spokój i szczęście, które rozwój osobisty miał mi dać?

Utrzymując ten kierunek myśli, podjąłem decyzję, że skoro na niczym mi nie zależy i mogę wszystko, to sprawdzę, gdzie są tego granice. Zamknąłem się odizolowany od świata. Zebrałem wszystkie magazyny rozwojowe, moje notatki ze szkoleń, opisy techniczne o tym, jak wpływać na umysł, ciało, duszę — cokolwiek posiadałem, zatrzasnąłem za sobą drzwi i na sześć miesięcy zniknąłem.

Zniknął Grzegorz, który poszukiwał — pojawił się Grzegorz, który odnalazł. Wiele z tego, co działo się za zamkniętymi drzwiami, znajdziesz na kolejnych stronach tej książki. Ale proces samouświadamiania trwa do dziś, więc to nie tylko wiedza z tamtego okresu — która nadal jest aktualna — ale również wiedza z ostatnich tygodni mojego życia przed napisaniem tej książki.

Kończąc wątek osobisty: te pierwsze sześć miesięcy poświęciłem na doświadczanie i testowanie wszystkich technik rozwojowych, jakie wcześniej poznawałem, wszystkich sposobów na zmianę siebie, jakie były mi znane, wszystkich procesów mentalno-duchowych, jakie miałem możliwość poznać wcześniej. Analizowałem, dedukowałem, opracowywałem, modelowałem, łączyłem, tworzyłem nowe sposoby na postawienie swojego życia na nogi. Okazało się, że 80% wiedzy z rozwoju osobistego nie działało. Były to informacje wyssane z palca, kompletnie niesprawdzone, niedziałające tak, jak to tłumaczono. Wiele z nich po czasie wpływało destrukcyjnie na umysł. Wiele fragmentów tej wiedzy nie miało sensu i wykluczało się wzajemnie. Postanowiłem, że odetnę się od rozwoju osobistego (biznesowego), bo tam nie chodzi o rozwój uczestników, TYLKO o rozwój osobisty portfeli trenerów. Granica pomiędzy tą garstką PRAWDZIWYCH trenerów a 90% pseudotrenerów była nie do wyłapania. Zresztą tak jest do dziś. Bardzo trudno zorientować się, kto jest kim, tym bardziej że genialny marketing świetnie to maskuje.

Po zebraniu już tej przerobionej, zmodyfikowanej wiedzy dodałem do niej wiedzę stworzoną na podstawie własnych doświadczeń i postanowiłem wyróżnić to, co z tego powstało, by nie zostało czasem wrzucone do jednego worka z rozwojem osobistym. Stworzony przeze mnie system (rozbudowywany do dziś) nazwałem HOLISTYCZNYM ROZWOJEM OSOBOWOŚCI.

Holistyczny — bo wpływ na swoje życie masz TYLKO I WYŁĄCZNIE, zajmując się holistycznie trzema poziomami, na jakich istniejesz: fizycznym, mentalnym, duchowym (FMD).

Rozwój — bo cokolwiek zrobisz, wpływa to na jakość życia i w ten sposób Cię rozwija — popycha w przód — nieważne, czy korzystnie, czy niekorzystnie.

Osobowości — bo poziomy FMD tworzą Twoją osobowość.

Te trzy poziomy to TY.

Holistyczny Rozwój Osobowości (HRO)

Po wyjściu z depresji i rozpędzeniu swojego życia w stronę szeroko rozumianego sukcesu rozpocząłem działania z innymi ludźmi, cały czas zdobywając nową wiedzę i poszerzając HRO o nowe działy tematyczne. Eksplorowałem trzy poziomy FMD, jak tylko mogłem. To, co tam znajdowałem, zaskakiwało, było fascynujące i nieraz niebezpieczne. Ale dzięki temu poznałem ŻYCIE i zrozumiałem tak wiele, że postanowiłem przekazywać tę wiedzę innym, aby i oni mogli otworzyć drzwi swojej świadomości, wyjść do świata i osiągnąć sukces. Pomagałem każdemu, kto stanął na mojej drodze. Fascynujące jest to, że 95% tych osób to osoby pracujące od lat z psychologami, terapeutami — bez efektów. Po naszych spotkaniach zmiany były widoczne od kilku dni do kilku miesięcy po rozpoczęciu pracy z daną osobą. Zaczęło przychodzić do mnie coraz więcej osób i doszło do momentu, gdy musiałem odejść z pracy etatowej, którą ówcześnie miałem, i zacząć wyceniać swoje zajęcie. Tak stałem się rozpoznawalny jako Grzegorz Cieślik Trener Mentalny. Opracowałem autorskie szkolenia, na których przekazywałem wiedzę HRO z jedną zasadą: moim celem było prowadzenie szkoleń w sposób, którego doświadczałem jako nastolatek, uczestnicząc w spotkaniach w Katowicach:

a. uczciwie,

b. etycznie,

c. prawdziwie,

d. całym sobą.

Dlatego ponad połowa mojej działalności była i jest darmowa. Z czasem tylko nauczyłem się odróżniać, kto faktycznie potrzebuje pomocy, a kto próbuje wyłudzić darmową wiedzę.

Potem miały miejsce wywiady, magazyny, telewizja, radio, portale, w których pisałem artykuły, i doszło do tego, że każdy weekend w roku miałem zajęty szkoleniami na terenie całego kraju. I tak funkcjonowałem przez wiele lat, cały czas pogłębiając swoją wiedzę poprzez rozbudowę, modyfikację tego, co mam, i odkrywanie tego, czego jeszcze nie poznałem. W końcu doszło do procesu, którego częścią jesteś również Ty — książka. Byłem namawiany do tego przez wiele osób, ale jak ktoś, kto nie lubi czytać, ma napisać książkę? Fascynujące…

Podsumowując: wcześniej napisałem, że życie zaczęło mi odpowiadać na moje pytania i że Tobie również odpowiada, ale prawdopodobnie nie słuchasz odpowiednio. W jaki sposób to robiło? Spójrz:

• Nie lubiłem czytać i dzięki temu nie czytałem o rozwoju osobistym.

• Poszukiwałem miejsca spotkań i otrzymałem paczkę z adresem.

• Wpadłem w depresję i na bazie tego powstał HRO.

Te odpowiedzi to nie przypadek, to język ŻYCIA. Na kolejnych stronach pokażę Ci, jakie odpowiedzi otrzymałem od ŻYCIA w konkretnych kontekstach. Zaznaczam, że to nie MOJE stwierdzenia, myśli, schematy — ja je tylko znalazłem, odkryłem i pokazuję Tobie. Odkrywałem je na poziomie mentalnym, kreując za jego pomocą poziom fizyczny, i na poziomie duchowym, zagłębiając się w siebie i otrzymując tam odpowiedzi, których nigdzie indziej nie znalazłem. Jestem tylko listonoszem, który przynosi wiadomości, a ich autorem jest ŻYCIE — źródło wszystkiego. Pozwól, że od tej chwili zamiast używać słowa ŻYCIE, będę się posługiwał słowem ŹRÓDŁO.

Wprowadzenie

Istnieje wiele „systemów” rozwoju. Przez całe moje życie, w którym zajmowałem się rozwojem siebie jako jednostki — a to już jest ponad 21 lat — każdy rodzaj wiedzy, jaki przyjmowałem, zmierzał do podwyższenia samoświadomości. Ale stykając się z licznymi szkoleniami, zauważyłem, że różnią się one niesamowicie, wręcz zaprzeczają sobie. Podobnie jest w sztukach walki. Stworzono karate, kung-fu, aikido, ju-jitsu itd. W karate uderza się pięścią, wykorzystując dwie pierwsze kości palców wskazującego i środkowego. W kung-fu uczono mnie uderzać trzema innymi kośćmi kolejno: palca środkowego, serdecznego i małego. Dlaczego tak? Znawcy i jednej, i drugiej formy walki twierdzą, że wiedzą lepiej i że właśnie ich sposób jest najlepszy. Młody adept sztuk walki może się pogubić w tym gąszczu różnic i wyjątkowości.

Więc gdzie leży prawda? I czy ona w ogóle istnieje?

Istnieje. Istnieje tyle prawd, ilu ludzi ich poszukuje. Natomiast musisz zapamiętać jedno:

Każda FORMA czy SPOSÓB działania ogranicza wyrażanie siebie. A okazuje się, że tylko w wyrażaniu prawdziwego siebie istnieje PRAWDA.

Osobiście łatwiej mi uderzyć trzema kośćmi w nos, a dwiema w wątrobę. I to jest wyrażanie siebie poprzez działanie.

O tym też jest ta książka. Przekażę Ci w niej wiedzę, która po odrzuceniu form, jakie nadano rozwojowi jednostki, zbliży Cię do wyrażania siebie. Dlatego gdy tylko się w tym zorientowałem, odszedłem od rozwoju osobistego w formie, w jakiej jest on rozpowszechniany przez trenerów rozwoju i coachów. Odszedłem dlatego, że cała wiedza została podzielona na „rozwojowe obozy” walczące ze sobą i skupiające się na KOŃCOWEJ FORMIE, zatracając w tym PROCES WYRAŻANIA SIEBIE.

Na przykład dysleksja. Wyobraź sobie, że chcesz być pisarzem i pisać powieści, ale masz problemy z FORMĄ, jaką Ci narzucają, czyli ortografią itd. Masz dwa wyjścia:

1. Napisać powieść zgodnie z FORMĄ.

2. Napisać powieść, wyrażając siebie.

Wybierając pierwszy sposób, będziesz skupiać się na formie, na tym, aby słowa były napisane „poprawnie” (czyli tak, jak sobie uznało kilka osób). Jednak skupiając się na poprawności w pisowni, zatracisz się w przekazie. Myśli mogą Ci uciekać, możesz być rozkojarzony, przez co możesz tracić wątki, które chcesz opisywać.

Wybierając drugi sposób, nie będziesz się ograniczać w przelewaniu na papier Twojego wyrazu siebie. Użyjesz takich słów, jakie uznasz za stosowne. Dokładnie tak jak ja w tej książce, którą czytasz. Ta książka jest dla ludzi, a nie dla FORM, które będą oceniały, czy postawiłem przecinek w odpowiednim, czy nieodpowiednim miejscu. Czyszcząc rozwój z bzdurnych form, mylnej wiedzy czy niedziałających technik, doszedłem do punktu, w którym zrozumiałem, o co chodzi w rozwoju jednostki.

Gdy zaistniejesz w jakiejś formie, tracisz coś z siebie. Stajesz się robotem. Postępując według wytycznych, zatracasz głębię siebie, czyli tworzysz kolejną wirtualną postać — kopię trenera, który jest kopią swojego trenera, który był kopią innej formy. W większości ludzie nie przychodzą do mnie, by nauczyć się danej techniki czy działania. Zamiast tego otrzymują sposoby na wyrażanie siebie. Na poznanie siebie. I w tym tkwi cały sekret rozwoju.

Holistyczny Rozwój Osobowości

Holistyczny — bo wpływ na swoje życie masz tylko, dbając o całość SIEBIE, a nie o części.

Rozwój — bo budzi świadomość. Bo cokolwiek zrobisz, popycha Cię naprzód. Pytanie tylko: czy ogarniesz to świadomością, czy nie?

Osobowości — bo składasz się z trzech poziomów: fizycznego, mentalnego i duchowego. Bo wynikiem ich połączenia jest obiekt, który zaistnieje w świecie, i w zależności od JAKOŚCI obiektu świat będzie wpływał na obiekt lub obiekt będzie kreował świat.

HRO pokazuje, że nie ma lepszego czy gorszego. Tutaj nie jesteś taki czy owaki. Tutaj JESTEŚ.

W HRO liczy się PROCES, a jego efektem ubocznym jest wiele bardzo korzystnych kolejnych procesów. To wspaniała podróż, na którą zapraszam Cię, jeśli chcesz doświadczyć pobudzenia świadomości i poszerzenia horyzontów. Oczywiście znajdą się osoby, które nie chcą poszerzać swojej świadomości np. z powodu lęku przed zmianami. Jeśli należysz do tego grona, zdecyduj, czy czytasz dalej, czy zamykasz tę książkę.

Głębia tego nurtu rozwoju polega na tym, że tłumaczy on zarówno zależności, jakie występują pomiędzy poziomami, jak i same procesy, które osobno w nich zachodzą. Na kolejnych stronach przedstawię moje doświadczenia, przemyślenia z całych 21 lat zajmowania się tym tematem. Oczywiście zachęcam Cię do tego, byś analizował i przekładał to sobie na Twój sposób rozumienia siebie i otaczającego Cię świata.

Jak czytać książkę?

Masz kilka sposobów.

Pierwszy — możesz przeczytać wszystko od deski do deski i spróbować się w tym odnaleźć.

Drugi — możesz czytać jeden wpis na dzień. Każdy z nich jest głęboki i niesie przesłanie. Umysł potrzebuje czasu, by dotrzeć do głębszego przekazu danej informacji, dlatego to wyjście uważam za najbardziej rozsądne. Każdego dnia, np. rano, przeczytaj dany wpis i resztę dnia rozmyślaj nad tym. Jeśli nie zrozumiałeś danego wpisu, zaznacz go sobie i idź dalej. Możliwe, że po przeczytaniu kolejnych zrozumiesz i ten. Ważne jest, by dać sobie czas na „przetrawienie” wpisów. Czytanie głównie powinno polegać na kontemplacji ich treści.

Ta książka dotyka wszystkich trzech poziomów, na których żyjesz. Życzę szerokiej drogi i udanego Holistycznego Rozwoju.

„Cierpienie, którego doświadczają ludzie, nie jest samym w sobie CELEM procesu, ale PROCESEM do celu”.

Grzegorz Cieślik Trener Mentalny

Z moich doświadczeń Kim jesteś?

Istniejesz. Żyjesz. Myślisz, że tak jak żyjesz Ty, tak żyją wszyscy. Bo widzisz „wszystkich” i oni mają podobnie.

Nagle zjawia się ktoś. Ktoś ma inaczej — całkiem inaczej niż Ty. Nie rozumiesz ktosia. Jakim prawem on żyje inaczej? Przecież żyje się tak, jak Ty żyjesz — to jest norma… Ciekawi Cię jedno: ktoś ma więcej, lepiej…

Zaczynasz myśleć…

Dochodzisz do wniosku, że wcale nie jest tak kolorowo u Ciebie, że życie ktosia wygląda zbyt kolorowo… Ale to nie może być prawda, bo przecież „życie” normalne to życie, jakie Ty prowadzisz, a nie jakie ktoś prowadzi…

Ktoś nagle zaczyna z Tobą rozmowę. Widzisz, że tryska z niego szczęście, jest naprawdę otwarty i zadowolony z życia. Zastanawiasz się, co ktosiowi powiesz o sobie.

Nagle uruchamia się mechanizm: zaczynasz bronić siebie i dochodzić do wniosku, że ktoś jest chory — życie nie może być aż tak szczęśliwe, ponieważ u Ciebie też by takie było. Stwierdzasz, że to bzdury, i nawet nie słuchasz ktosia.

Ktoś odchodzi. Ty dochodzisz do siebie po krótkiej podróży po krainie „bez problemów”, „bez narzekania”, „bez …”.

Patrzysz na tych, którzy od zawsze są obok Ciebie, i wiesz, że skoro oni też mają tak jak Ty, to znaczy, że Twoje życie jest tym prawdziwym.

Pewnego dnia spotykasz znajomego. Znajomy żyje w nędzy. Ma depresję, jest zaniedbany. Widzisz, jak cierpi jego umysł, ciało i dusza. Jest na dnie. Siedzi pośród swoich kolegów również w takim stanie jak on. Podchodzisz i chcesz pomóc. Mówisz: „Jak możesz tak żyć? Doprowadź się do porządku! Można żyć inaczej!”.

Znajomy na to: „Odejdź, ktosiu…”.

Z moich doświadczeń Z perspektywy czasu

Pamiętam, gdy mały Grzegorz nie reagował na „nakazy” i „polecenia” dorosłych. Sam analizował i wybierał to, co „chciał” — co uważał za najlepsze dla niego.

Dzięki tym decyzjom doświadczył o wiele więcej, niż gdyby miał słuchać nakazów dorosłych — bo one ograniczały go w kreatywności i działaniu. Szczególnie gdy nakaz brzmiał np. tak:

MUSISZ zgadzać się na to, czego nie chcesz, bo takie jest życie.

Oczywiście Grzegorz nie zgadzał się i robił tak, jak chciał. To doprowadziło do wielu przykrych, ale i wspaniałych doświadczeń.

Dziś patrząc na rówieśników, którzy jednak poddali się „nakazom”, widzę stagnację życia, w którym działają jak roboty i nawet nie przyjdzie im do głowy, że mogą spełniać swoje marzenia — bo wiem, że je mają.

Mały Grzegorz stał się dorosły i zbiera plony z tamtego okresu. To wspaniała podróż i cudowne możliwości.

Nie słuchaj tego, co wmawiają Ci inni, tylko kieruj się własnymi marzeniami — a gdy ktoś stanie na Twojej drodze i powie Ci:

• Tego nie rób!

• To nie jest realne!

• To się nie uda!

• Ty się nie nadajesz!

• Pewnie zrobisz to źle!

• Tego nikt nie zrobił, a Ty chcesz?!

wtedy się uśmiechnij i powiedz:

Z moich doświadczeń Efekt jojo w rozwoju

Bardzo często (żeby nie powiedzieć: w 98%) spotykam ludzi po wielu szkoleniach z „rozwoju osobistego”. Szczycą się dziesiątkami odznaczeń, dyplomów, certyfikatów z różnych szkoleń u masy trenerów. Niektórzy twierdzą, że rozwijają się już ponad dziesięć lat. Chwalą się wiedzą na temat postrzegania świata, rozumieniem tego, że każdy ma pozytywne intencje, że nie zawsze to, co widzimy czy słyszymy, jest tym, co nam się wydaje. Duchowość też od wielu lat pogłębiają. I świetnie.

Po czym po naszej rozmowie (żeby nie powiedzieć: monologu z ich strony) jestem świadkiem sytuacji, kiedy dzwoni telefon danej osoby i ktoś po drugiej stronie odwołuje jakieś spotkanie, ponieważ coś ważnego mu wypadło, i bardzo przeprasza.

Tym, czego można się teraz spodziewać po osobie, która dziesięć lat rozwija się osobiście, jest przyjęcie przeprosin, wyrozumiałość, spojrzenie z dystansu na sytuację, zaakceptowanie tego, że komuś może wypaść coś ważnego i że ten ktoś wysilił się, by zadzwonić i poinformować o tym, no i przenieść spotkanie na później.

A jak jest faktycznie?

Osoba zaczyna podnosić głos. Krzyczy do słuchawki. Po czym odkłada telefon i zaczyna kolejny monolog:

Jak on może!! Przecież umawialiśmy się tydzień czasu!! Co za baran!! Tacy są ludzie!! Wiedziałem, że mnie wystawi!!! Kut… jeb…!!! Ja mu pokażę, będzie chciał coś jeszcze!!

Ja na to pytam:

Jak ważne było to spotkanie?

Osoba mówi, że tamten miał ją zawieźć z punktu A do punktu B.

Pytam:

A dlaczego nie możesz dojechać na własną rękę?

Osoba tłumaczy, że ciasno w autobusach.

Wniosek???

Większość ludzi kompletnie niczego nie wynosi ze szkoleń rozwojowych. Oj, przepraszam, jednak wynoszą — certyfikat. Robią to (uczestniczą w szkoleniach), bo jest to modne. Bo można po prostu inaczej spędzić czas.

Znaleźć kogoś, kto żyje według wiedzy, którą głosi, to jak trafić los na loterii.

Ludzie przywdziewają maskę „rozwojową”, by pod jej osłoną nadal egzystować w matriksie.

Szkoda, że na tej masce często widnieje napis: trener rozwoju osobistego.

Z moich doświadczeń Oni mogą, a my nie

Ostatnio rozmawiałem z wieloma osobami na pewien temat.

Mianowicie: w moim regionie jest wiele klubów fitnessu. I wielu trenerów fitnessu, specjalistów. Jeszcze więcej jest chętnych do korzystania z takich usług. To wszystko oczywiście jest fantastyczne. Prócz…

Tylko dwójka trenerów tego rodzaju sportu jest tutaj oblegana. Brakuje miejsc na ich zajęciach. Ludzie walą do nich drzwiami i oknami.

Dlaczego nie do reszty? Dlaczego ta dwójka? Co ich wyróżnia?

Hmmm…

Po analizie tego faktu zaspokoiłem swoją ciekawość.

Okazuje się, że ta dwójka to… nie Polacy. Dlatego. Jak opowiadają mi uczestnicy tych zajęć:

• „Polski” trener przychodzi na zajęcia, jakby mu się nie chciało.

• Brak kreatywności w tworzeniu zajęć.

• Energia na poziomie umierającej krowy.

• Uśmiech pojawia się na twarzach tych trenerów, gdy kasują za kolejny miesiąc.

• Brak porozumienia personalnego z uczestnikami.

• Pretensjonalny ton w wielu sytuacjach na sali.

Natomiast ta dwójka trenerów fitnessu jest dokładnym przeciwieństwem wyżej wymienionych cech:

• Uśmiech cały czas im towarzyszy.

• Widać, że to ich pasja, a nie praca.

• Każde zajęcia wyglądają inaczej.

• Są chętni do wyjaśnień i pomocy.

• Energetyka na zajęciach jest bardzo wysoka.

• Po ich ćwiczeniach czuć każdy mięsień w ciele.

• Mają personalny kontakt z każdym (rozmowa w trakcie przerw, doradzanie).

Przypadek? Nie sądzę. Mentalność.

Regla Maria Hernandez i Paco. Wspaniali ludzie. Wspaniała energetyka.

Swoją drogą… Przyjeżdża do obcego kraju osoba, która nawet nie mówi w języku tubylców, i rozkręca genialny biznes. Papiery, urzędy itd. Radzi sobie. A 20% Polaków pozostaje bez pracy.

Fascynujące…

Z moich doświadczeń 5 realnych kroków do sukcesu

Siedzisz w domu, patrzysz na innych, na ich sukcesy, i myślisz:

Gdybym tylko miał to co oni, to bym ruszył…

Mijają godziny, dni, miesiące, a TY wciąż patrzysz na innych i im lepiej im się powodzi, tym bardziej Ty zostajesz w tyle. Oczywiście wszyscy są winni, tylko nie Ty sam…

Sukcesu nie osiąga się, obserwując innych. Sukces osiąga się, szukając sposobu na wyprzedzenie ich poprzez obserwowanie sytuacji. To jest klucz do sukcesu. Działaj — tylko to jest w stanie zasilić Twoje akumulatory.

Zacznij już teraz.

Twoje kroki do osiągnięcia sukcesu:

1) Pomysł na siebie.

• Jeśli jeszcze nie masz pomysłu na siebie, zadaj sobie pytanie, co do tej pory sprawiało Ci przyjemność (nie patrz na to w kontekście pieniędzy, tylko emocji). Potem zadaj sobie pytanie, czy na tym chcesz zarabiać. Jeśli nie — wróć do użalania się nad sobą, jeśli tak — przejdź do kolejnego punktu.

2) Lista rzeczy do zrobienia.

• Stwórz listę rzeczy do zrobienia — od rozpisania wszystkiego na kartce (co jest potrzebne do tego, byś mógł działać) po temat dotarcia do „odbiorców”. Podziel to tematycznie: „sprawy papierkowe”, „sprawy urzędowe”, „sprawy marketingowe” itd.

• Tutaj odgrywa rolę również linia czasu, więc będą uwzględnione także daty i terminy.

3) Proces działania.

• Zacznij od rzeczy, którą musisz zrobić jako pierwszą na linii czasu, i podążaj za listą z punktu 2. Pamiętaj, że wyskoczą nieprzewidziane sytuacje i na nie musisz też znaleźć czas i energię. Uważnie obserwuj, co się dzieje.

4) Aktualizacja.

• Każdego wieczora uzupełnij swój plan o nowe zdarzenia i terminy, które pojawiły się w procesie działania. Aktualizacja decyduje o jakości końcowego efektu. Jest bardzo ważna.

• Aktualizuj linię czasu, zadania, spotkania; staraj się nie odkładać niczego na później, nawet jeśli w danym dniu poświęcisz na to więcej czasu, niż planowałeś. Pamiętaj, że im szybciej zakończysz ten etap, tym szybciej rozpoczniesz działanie.

5) Obserwacja rynku.

• Cały czas obserwuj rynek. Jeśli robisz coś, czego nie robi nikt, sam określasz, w którą stronę pójdziesz. Jeśli jest już na rynku taka usługa/działalność, zerknij na podstawowe mechanizmy, jakimi „oni” się kierują — możesz je skopiować, pamiętając o tym, że powinieneś dopasować je do siebie/swojej działalności.

• Bądź oryginalny. Dawaj to, czego inni nie dają. Bądź czerwony w szarym tłumie. Bądź głośny w cichym tłumie. Wtedy Cię zauważą.

Możesz nadal siedzieć i patrzeć, jak innym się powodzi. Albo możesz przestać ich gloryfikować i zwrócić uwagę na to, że Ty również mógłbyś być przykładem dla innych. Niech Ciebie obserwują i mówią:

Gdybym tylko miał to co on, to bym ruszył…

Wtedy podaj im tych kilka prostych kroków do sukcesu i powiedz:

Dostałem je od Grzegorza, on rozpoczął od jednego punktu. W trakcie działania dopisał cztery. Ja dopisałem kolejne trzy, więc ty otrzymujesz ich osiem. Postaraj się, aby kolejna osoba, której przekażesz tę listę, otrzymała o kilka kroków więcej. Niech nasze działanie będzie konstruktywne nie tylko dla nas, ale i dla innych. Rozwijajmy się i uczmy nawzajem od siebie.

Z moich doświadczeń Czym jest miłość?

To pytanie jest mi ostatnio często zadawane. Długo się nad tym zastanawiałem — już kiedy miałem 15 lat, pamiętam moje rozmowy z innymi na ten temat. Ale nigdy nie czułem, że znalazłem definicję miłości. Każda odpowiedź była tylko chęcią, życzeniem lub wyobrażeniem miłości. Ja chciałem poznać jej definicję.

Wiele razy obserwowałem pary podczas kłótni, wiele razy sam uczestniczyłem w czymś takim. Dziś już rozumiem, wtedy nie rozumiałem. Podczas takich kłótni ludzie wyrzucają z siebie emocje. Dlaczego wyrzucają? Bo wcześniej je ukrywali.

Dziś wiem, że częścią miłości jest otwartość, rozumiana jako obustronne pozwolenie na okazywanie uczuć (nie tylko tych pozytywnych). Ale to tylko część miłości. Więc gdzie jest jej definicja? Jak ona brzmi?

Wiele razy widziałem pary, które przytulają się, okazują sobie szacunek, mówią do siebie swoim językiem — rozumianym tylko przez nich. Dziś wiem, że to też część miłości.

Ale wciąż brakowało mi dopełnienia. Okazuje się, że miłość nie ma definicji. Wiesz dlaczego? Ponieważ Ty tę definicję tworzysz w tu i teraz.

Może być bardzo źle w relacji/związku, ale wystarczy pozwolić sobie na przepływ miłości od nas do drugiej osoby i wszystko ulega zmianie. Miłość nie ma granic, dlatego nie może jej ograniczać definicja.

Jakiś czas temu zobaczyłem zdjęcie, na którym sfotografowano miłość. Gdy je zobaczyłem, na kilka minut moje zmysły się wyłączyły. Poczułem to, co tam było. Wiedziałem, że patrzę na miłość.

Patrzyłem na mężczyznę i kobietę. Mężczyzna obejmuje kobietę. Są przytuleni. Jest przytulony do niej, jakby chciał powiedzieć: „Ciebie wybrałem i z tobą zostanę”. Oboje leżą martwi w gruzach zawalonego domu.

Z moich doświadczeń Wykorzystaj swoją szansę

KAŻDY z nas jest niepowtarzalną częścią wszechświata, a zarazem tworzy jedną wielką całość. KAŻDY z nas ma do odegrania pewną rolę.

Jesteś wspaniałą istotą, która pojawiając się na tym świecie, powoduje, że jest on piękniejszy i bogatszy. Bogatszy o Ciebie — o coś niepowtarzalnego, jedynego w swoim rodzaju.

Kiedy rodzi się malutki człowieczek, „nowy” świat rodzi się wraz z nim.

Świat, w którym ta istota podejmie decyzje, zrobi coś dla innych, zobaczy inne światy otaczających ją ludzi, da im siebie, zrobi wiele ciekawych rzeczy, stworzy coś, czego jeszcze nie było… wpłynie na losy innych światów.

Kiedy rodzi się mała, bezbronna istota, ma przed sobą cały świat stojący otworem. Kiedy rodzi się mały człowiek, cały świat rodzi się z nim na nowo.

Doceń każdą swoją chwilę, którą otrzymujesz. Wykorzystaj każdy moment, bo nigdy nie wiesz, który z nich jest ostatni…

Kiedy umiera człowiek, cały świat umiera razem z nim. Jedyne, co przychodzi wtedy do głowy, to strata. Strata niewykorzystanych możliwości, niepodjętych decyzji, z powodu strachu przed porażką, przed innymi ludźmi…

Kiedy umiera człowiek, umiera z nim cały świat. Świat, który stworzył, rodząc się. Niektórzy nie mają szans go wykorzystać.

A Ty jak go wykorzystujesz?

Czy spełniasz swoje marzenia? Czy realizujesz się zawodowo? W związku? Czy otaczasz się ludźmi, których sobie wybierasz, czy może takimi, którzy są tu przypadkowo? A może nie wiesz, że masz na to wpływ?

Masz, i to wielki. Sukcesu nie osiągają ci, którzy nie odgrywają swojej roli, którzy schodzą ze sceny przed końcem spektaklu. Sukces natomiast osiągną ci, którzy grają do końca mimo wpadki, mimo nieprzewidzianych zdarzeń na scenie.

Ty już się narodziłeś, a razem z Tobą cały świat. Już jesteś na scenie. Wykorzystaj ten moment, bo to Twoja historia.

Wskażę Ci sposób, jak to zrobić.

W Twoim świecie rządzisz TY!!!

A jedyne, co może Ci przeszkodzić w osiąganiu sukcesów, to wiara w to, że świat innych jest lepszy! Pozwól, że o coś spytam: Skąd to wiesz? Nigdy tam nie byłeś i nigdy nie będziesz. To ich własność!

Jest powód, przez który możesz sądzić, że światy innych są lepsze — w Twoim świecie nic nie robiłeś lub robiłeś NIEWYSTARCZAJĄCO wiele, by to Twój był jakiś. Przestań WIERZYĆ, że inni są „naj”!!! To iluzja.

Zacznij WIEDZIEĆ, że Ty możesz być „naj”, gdy przestaniesz zajmować się czyimś światem, a skupisz się na SWOIM!

Kiedy umiera człowiek, cały świat umiera razem z nim. Czy naprawdę chcesz w chwili zejścia ze sceny mieć przed oczami to, czego nie zrobiłeś? Wtedy już niczego nie cofniesz. Wtedy frustracja zje Cię od środka. Nie będzie już szans na nic, tylko rozliczenie samego siebie ze sobą, i nie będzie porównania do światów innych, tylko porównanie tego, co zrobiłeś, do możliwości, które miałeś. To jest prawdziwa wartość człowieka.

Usiądź teraz, puść muzykę, która dodaje Ci energii, zapisz na kartce wszystko to, co chcesz osiągnąć, i podziel na etapy/cele, zaczynając od daty początkowej i końcowej danego celu. Potem zapisz po kolei, co trzeba zrobić, by dojść do jego osiągnięcia. Następnie ogłoś wszystkim znajomym (np. na Facebooku), że masz cel X i do terminu Y go zrealizujesz.

A teraz najważniejszy krok: bierz się do roboty!

Bo tylko Ty kreujesz swój świat. Świat, który daje Ci możliwości.

Zacznij od dziś. Od zaraz. Od teraz.

Z moich doświadczeń Paul Walker1

Pamiętam, jak poszedłem na pierwszą część Szybkich i wściekłych (2001) w kinie. Byłem i jestem fanem tego filmu. Wielu ludzi wtedy nie widziało w nim nic szczególnego. Film jak film. Nie znam prawie nikogo, ktoby przez ostatnie lata masowo wrzucał zdjęcia jego aktorów na portale, zachwycając się nimi. Od soboty zdjęcia Paula wrzuca każdy. Przed sobotą większość z tych ludzi nawet nie wiedziała, jak ten aktor się nazywa.

Od soboty wszyscy zauważyli, że Paula nie ma — ale gdy był, NIKT (świadoma generalizacja) NIE zauwaŻYŁ, że jest.

Jaki jest cel tego wpisu?

Jest wielu ludzi obok Ciebie, których nie zauważasz. Ocknij się, bo nadejdzie dzień, w którym jedyne, co może Cię z nimi łączyć, to fakt, że już ich nie ma. Wtedy pozostaną Ci już tylko wspomnienia. I możesz poczuć stratę, która wcześniej była dla Ciebie czymś iluzyjnym.

Paul, wiem, że twoja droga nie skończyła się na tym drzewie. Ty nadal pędzisz jak szybcy i wściekli. Szerokiej drogi…

Przypisy:

1 Tekst był pisany tydzień po śmierci aktora.

Z moich doświadczeń Kobiety vs mężczyźni

Właśnie byłem świadkiem takiej oto sytuacji. Stoi kobieta (ok. 25 lat) i mężczyzna (ok. 25 lat). Rozmawiają ze sobą. Widać, że się dobrze znają (ale nie są parą). Mężczyzna podczas rozmowy nawiązuje do siłowni, mówi o ćwiczeniach i pokazuje ruchy, jakie się przy nich wykonuje. Kobieta słucha zaciekawiona. Widać na jej twarzy spojrzenie, które mówi coś w stylu: „Podoba mi się to, co słyszę”. Oboje się uśmiechają, jest bardzo luźna atmosfera. Mężczyzna co chwilę rzuca żartem. Przeczesuje też co jakiś czas dłonią włosy. W trakcie rozmowy wypowiada kilka uwag (z uśmiechem na twarzy) w stronę kobiety, że zamiast na pizzę do lokalu, woli iść do domu i zrobić własną, na którą ją zaprasza. Potrafi zrobić kilka rodzajów pizzy, która jest o niebo lepsza niż te w lokalu. Kobieta, cały czas uśmiechając się, rozmawia z mężczyzną.

Obserwuję tę sytuację i bardzo dobrze odbieram ich sposób komunikowania się. Widać, że się rozumieją, i ich pozytywna energetyka jest bardzo mocno odczuwalna.

Konwersacja toczy się w miejscu publicznym. Wszędzie są ludzie, którzy przysłuchują się tej nieco głośniejszej rozmowie kobiety i mężczyzny.

Słuchacze podzielili się na dwie grupy.

Kobiety były zafascynowane tym, co mówi mężczyzna. Słuchały go, patrzyły na niego. Słychać było ciche rozmowy tych kobiet w stylu „ale fajny facet”.

Niesamowite jest to, jak reagowali mężczyźni. Wszyscy jak jeden mąż z miną lekko skwaszoną wypowiadali słowo „narcyz”.

Fascynujące…

Z moich doświadczeń O misji życiowej — skąd się to bierze?

Dziś zadano mi pytanie pod jednym z moich wpisów:

Grzegorz, skąd ci się biorą te wszystkie myśli? Naprawdę świetny rozwój umysłu, ale jak pamiętam — zawsze byłeś filozofem.

Zadał je Krystian. Dziękuję mu za to pytanie.

To pytanie jest tak ogromne, że skupię się tylko na kilku najważniejszych kwestiach. Sam zadawałem sobie to pytanie jako młody człowiek. Dziwiło mnie, że są ludzie, którzy znajdując się w sytuacji X, nie widzą jej rozwiązania. Tymczasem to rozwiązanie było oczywiste, ale tylko dla mnie. Co więcej, jeśli już ktoś miał rozwiązanie, zwykle było to rozwiązanie iluzoryczne.

Dlaczego ludzie nie widzą, że prawdziwa droga ku szczęściu prowadzi w innym kierunku? Z tym pytaniem walczyłem dość długo. I nie tylko z nim:

• Dlaczego ludzie utrudniają sobie życie?

• Jakim cudem wybierają niekorzystne rozwiązania?

• Czy oni są ślepi?

Potem, gdy już byłem starszy, zdobywając kolejne zasoby, poznawałem osoby, które widziały to co ja. Okazało się, że jednak mam rację. Ciekawiło mnie: skąd? Skąd ja wiem to, co wiem?

Są dzieci, które w wieku pięciu lat grają na pianinie jak profesjonalny zawodowy muzyk po 30 latach nauki muzyki. Czy w ciągu tych pięciu lat studiowały muzykę? Oczywiście, że nie.

Są dzieci, które wykazują wybitne umiejętności i wiedzę w dziedzinach, w których trzeba się uczyć wiele, wiele lat. Skąd one mają tę wiedzę? Skąd nóż wie, jak kroić? Skąd wie, że ma mieć ostrą krawędź?

On nie wie. On w „tym celu” został stworzony.

Widzisz, wielu ludzi (a nawet zdecydowana większość) żyje w nieszczęściu, ponieważ nie są świadomi, po co żyją. Oni egzystują. Świadomość tego, „po co ja tu jestem”, nadaje sens życiu i czyni je szczęśliwszym. KAŻDY ma ten cel — ten powód. Nazwano go misją życiową lub przeznaczeniem.

Moja misja to uświadamianie, nauczanie, inspirowanie i motywowanie innych