Ikigai. Japońska sztuka szczęścia (wyd.2) - Ken Mogi - ebook + audiobook

Ikigai. Japońska sztuka szczęścia (wyd.2) ebook i audiobook

Ken Mogi

4,3

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

20 osób interesuje się tą książką

Opis

Zapomnijcie o hygge. Teraz wszystko kręci się wokół IKIGAI. „The Times”

 

Było już work life balance, slow life i hygge. Teraz czas na ikigai – japońską filozofię szczęścia.

To są fakty, a nie chwyt marketingowy – Japończycy zajmują czwarte miejsce na świecie pod względem długości życia, a Japonki drugie. Zawdzięczają to IKIGAI, które nazywają “powodem, dla którego chcesz rano wstać z łóżka”. IKIGAI jest obecne w ich codziennym życiu, w karierze zawodowej, w związkach, w rodzinie i w każdej czynności, którą wykonują.

„Ikigai. Japońska sztuka szczęścia” to nie jest kolejna książka ze zbiorem złotych zasad i jedynych słusznych prawd. Nic z tych rzeczy! To błyskotliwa, intrygująca i pełna ciekawostek opowieść o tajemnicy szczęścia mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, dlaczego Japończycy dożywają tak sędziwego wieku, ciężko pracują bez choćby słowa narzekania, jak na zawołanie wymyślają innowacyjne rozwiązania, którymi zachwyca się świat, to odpowiedzi znajdziecie w tej książce.

W niezwykłą podróż w nieznane zabierze was Ken Mogi – neurobiolog, wykładowca akademicki, a nade wszystko – Japończyk z krwi i kości. Lepszego przewodnika nie można sobie wymarzyć.

Ken Mogi przedstawia pięć filarów, które pozwolą osiągnąć IKIGAI w życiu. Dzięki praktycznym radom, mądrościom i własnemu doświadczeniu prowadzi do pełnej, świadomej i zdrowej życiowej równowagi Bierze czytelnika za rękę i krok po kroku wyjaśnia mu, czym jest ikigai (iki – „żyć” oraz gai – „powód”). Na przykładach (historycznych i współczesnych) przedstawia filary japońskiej filozofii szczęścia. Przekonuje, dlaczego warto zaczynać od małych rzeczy i cieszyć się z drobnych przyjemności. Pokazuje, jak uwalniać siebie, szukać harmonii i trwania, myśleć o tym, co tu i teraz. W swoich opowieściach o sztuce szczęścia przedstawia nawet postaci z pierwszych stron gazet: od Harukiego Murakamiego, przez Baracka Obamę i Steve’a Jobsa, po Walta Disneya i pokazuje, jak ikigai zmieniło ich życie.

IKIGAI ma moc, aby zmienić życie.

To nie jest zwykły poradnik. Nie jest to też ani przewodnik, ani baśń, ani esej, ani zbiór anegdot, ani naukowa analiza. To japońska mądrość przelana na kartki papieru i podarowana tym, którzy są gotowi na zmianę i rozwój.

Możliwe, że ikigai czyni każdego z nas Piotrusiem Panem. Czy to tak źle? Pozwólmy sobie mieć po dwanaście lat!

Graj, kiedy nikt nie słucha. Rysuj, gdy nikt nie patrzy. Pisz opowiadania, których nikt nie przeczyta. Satysfakcja wewnętrzna pozwoli ci z radością iść przez życie. Jeśli tego dokonasz, staniesz się mistrzem tu i teraz.

Ikigai to królestwo drobnych rzeczy. Poranna bryza, filiżanka kawy, promień słońca, masowanie mięsa ośmiornicy i pochwała z ust prezydenta USA znaczą tyle samo. Tylko ci, którzy widzą całe bogactwo doznań i doceniają je, mogą się nim cieszyć.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 116

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 3 godz. 21 min

Lektor: Jakub Kamieński
Oceny
4,3 (87 ocen)
41
31
11
4
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Marimax0212

Nie oderwiesz się od lektury

Super książka, która może przyczynić się do wprowadzenia zmian w życiu.
00

Popularność




DO CZY­TEL­NI­KÓW

Pięć fi­la­rów iki­gai

W tej książce przed­sta­wię pięć fi­la­rów iki­gai. A są to:

Fi­lar 1. Za­czy­na­nie od rze­czy ma­łych

Fi­lar 2. Uwal­nia­nie sie­bie

Fi­lar 3. Har­mo­nia i trwa­nie

Fi­lar 4. Drobne przy­jem­no­ści

Fi­lar 5. Tu i te­raz

Te fi­lary spo­ty­kamy bar­dzo czę­sto, po­nie­waż każdy z nich okre­śla przy­datne ramy – pod­stawy – które spra­wiają, że iki­gai roz­kwita. Nie wy­klu­czają się wza­jem­nie, nie wy­ma­gają wy­rze­czeń, a je­den nie jest waż­niej­szy od dru­giego. Są jed­nak nie­od­zowne dla zro­zu­mie­nia iki­gai i po­pro­wa­dzą da­lej, w miarę jak bę­dzie­cie przy­swa­jali wie­dzę za­wartą na na­stęp­nych stro­nach, za­sta­na­wia­jąc się nad wła­snym ży­ciem. Będą po­wra­cać, za każ­dym ra­zem przy­no­sząc nowe i po­głę­bione zna­cze­nie.

Mam na­dzieję, że ta od­kryw­cza wy­prawa do­star­czy wszyst­kim wiele ra­do­ści.

ROZ­DZIAŁ 1

Czym jest iki­gai?

Kiedy wio­sną 2014 roku pre­zy­dent Ba­rack Obama skła­dał ofi­cjalną wi­zytę w Ja­po­nii, na­le­żało wy­brać miej­sce na po­wi­talną ko­la­cję wy­da­waną przez pre­miera tego kraju. Miało to być pry­watne spo­tka­nie, po­prze­dza­jące pań­stwową wi­zytę, która ofi­cjal­nie roz­po­czy­nała się na­stęp­nego dnia. Jej ele­men­tem miał być uro­czy­sty obiad w Pa­łacu Ce­sar­skim z udzia­łem ce­sa­rza i ce­sa­rzo­wej.

Sta­ran­nie roz­wa­żano naj­róż­niej­sze wa­rianty. Wy­bór padł na Su­kiy­aba­shi Jiro, jedną z naj­słyn­niej­szych i naj­lep­szych na świe­cie re­stau­ra­cji su­shi, co spo­tkało się z po­wszechną apro­batą. I słusz­nie – uśmiech na twa­rzy pre­zy­denta Obamy wy­cho­dzą­cego z lo­kalu świad­czył o tym, jak wielką przy­jem­ność spra­wił mu po­si­łek. Po­do­bno po­wie­dział, że to było naj­lep­sze su­shi, ja­kie kie­dy­kol­wiek jadł. To wielki kom­ple­ment w ustach ko­goś, kto do­ra­stał na Ha­wa­jach, gdzie wpływy ja­poń­skie – w tym po­pu­lar­ność su­shi – są bar­dzo silne, a tym bar­dziej, je­śli ten ktoś wie­lo­krot­nie mógł kosz­to­wać haute cu­isine.

Dum­nym wła­ści­cie­lem Su­kiy­aba­shi Jiro jest Jiro Ono, który – kiedy pi­szę te słowa – jest naj­star­szym na świe­cie sze­fem kuchni po­sia­da­ją­cej trzy gwiazdki Mi­che­lin. Ma 91 lat. Re­stau­ra­cja Su­kiy­aba­shi Jiro była słynna w Ja­po­nii, jesz­cze za­nim Prze­wod­nik Mi­che­lin uwzględ­nił To­kio w 2012 roku. Jed­nak to wła­śnie pu­bli­ka­cja spra­wiła, że sma­ko­sze umie­ścili ten lo­kal na ku­li­nar­nej ma­pie świata.

Su­shi, które przy­go­to­wuje Ono, jest oto­czone nie­mal mi­styczną aurą, ale tech­niki wy­ko­rzy­sty­wane przez wła­ści­ciela są prak­tyczne i po­my­słowe. Opra­co­wał na przy­kład spe­cjalny spo­sób ta­kiego prze­cho­wy­wa­nia ka­wioru z ło­so­sia (ikura), że za­cho­wuje on świe­żość przez cały rok. Za­prze­czył tym sa­mym prze­ko­na­niu, które la­tami kró­lo­wało w naj­lep­szych re­stau­ra­cjach su­shi, że ikura po­winno się ser­wo­wać tylko je­sie­nią, kiedy ło­so­sie skła­dają ikrę w rze­kach. Wy­my­ślił też spe­cjalną pro­ce­durę wę­dze­nia okre­ślo­nego ro­dzaju ryb w dy­mie z ło­dyg ryżu, co po­zwala nadać im nie­zwy­kły smak. Trzeba pa­mię­tać, że czas po­da­nia su­shi nie­cier­pli­wie cze­ka­ją­cym go­ściom musi być do­kład­nie okre­ślony, po­dob­nie jak tem­pe­ra­tura ry­biego mięsa. Wszystko po to, by wy­do­być naj­lep­szy smak su­shi. (Przy za­ło­że­niu, że go­ście nie będą zwle­kać ze spró­bo­wa­niem da­nia). Ko­la­cja w Su­kiy­aba­shi Jiro przy­po­mina cu­do­wny ba­let, któ­rego cho­re­ogra­fię – zza lady – układa sza­cowny i po­dzi­wiany nie­do­stępny mistrz (je­śli ma­cie szczę­ście, za­uwa­ży­cie uśmiech, który nie­kiedy prze­myka po jego twa­rzy).

Można być pew­nym, że nie­sły­chany suk­ces Ono za­wdzię­cza wy­jąt­ko­wemu ta­len­towi, nie­zwy­kłej de­ter­mi­na­cji i upo­rowi, cięż­kiej wie­lo­let­niej pracy i nie­stru­dzo­nemu zgłę­bia­niu tech­nik ku­li­nar­nych, a także dą­że­niu do osią­gnię­cia jak naj­wyż­szej ja­ko­ści. Nie trzeba mó­wić, że to mu się udało.

Jed­nak oprócz tego, a może przede wszyst­kim dla­tego Ono ma iki­gai. Nie prze­sa­dzę, je­śli po­wiem, że ba­jeczny suk­ces w ży­ciu za­wo­do­wym i oso­bi­stym Ono za­wdzię­cza do­sko­na­le­niu tego naj­bar­dziej ja­poń­skiego po­dej­ścia do ży­cia.

Iki­gai to słowo okre­śla­jące przy­jem­no­ści i istotę ży­cia. Składa się z dwóch czę­ści: iki – „żyć” oraz gai – „po­wód”.

Ja­poń­czycy uży­wają tego słowa w róż­nych kon­tek­stach. Może ono do­ty­czyć drob­nych ra­do­ści ży­cia co­dzien­nego, a także wiel­kich pla­nów i nie­zwy­kłych osią­gnięć. Iki­gai jest okre­śle­niem tak po­wszech­nym, że miesz­kańcy Ja­po­nii na­wet nie zdają so­bie sprawy z jego wy­jąt­ko­wego zna­cze­nia. Co naj­waż­niej­sze, iki­gai nie musi ozna­czać suk­ce­sów w ży­ciu za­wo­do­wym. Pod tym wzglę­dem to bar­dzo de­mo­kra­tyczne po­ję­cie, za­kła­da­jące czer­pa­nie szczę­ścia z róż­no­rod­no­ści, jaką nie­sie ży­cie. To prawda, że iki­gai może prze­obra­zić się w suk­ces, ale suk­ces nie jest wa­run­kiem nie­zbęd­nym, by osią­gnąć iki­gai. Jest do­stępne dla każ­dego.

Kiedy wła­ści­ciel słyn­nej re­stau­ra­cji su­shi, ja­kim jest Jiro Ono, usły­szy kom­ple­ment od pre­zy­denta Sta­nów Zjed­no­czo­nych, może to być dla niego źró­dłem iki­gai. Sta­tus naj­star­szego na świe­cie szefa kuchni po­sia­da­ją­cej trzy gwiazdki Mi­che­lina rów­nież sta­nowi ele­ment iki­gai. Jed­na­kże iki­gai nie od­nosi się tylko do po­wszech­nego uzna­nia i po­chwał. Dla Ono iki­gai może ozna­czać także ser­wo­wa­nie uśmiech­nię­temu klien­towi naj­lep­szego na świe­cie tuń­czyka. Może to być po­wiew świe­żego, po­ran­nego po­wie­trza, które go ota­cza, gdy wstaje i szy­kuje się do wy­prawy na targ rybny Tsu­kiji. Dla Ono iki­gai tkwi na­wet w fi­li­żance kawy, wy­pi­ja­nej na do­bry po­czą­tek dnia. Albo w pro­mie­niu słońca, prze­bi­ja­ją­cego się przez li­sto­wie drzew, które mija w dro­dze do swej re­stau­ra­cji w cen­trum To­kio.

Ono wspo­mniał kie­dyś, że chciałby umrzeć, ro­biąc su­shi. Przy­go­to­wy­wa­nie su­shi daje mu głę­bo­kie po­czu­cie iki­gai, mimo że wy­maga wielu drob­nych, mo­no­ton­nych i cza­so­chłon­nych czyn­no­ści. Na przy­kład aby mięso ośmior­nicy było mięk­kie i smaczne, Ono „ma­suje” gło­wo­noga przez go­dzinę. Przy­go­to­wu­jąc ko­hada, małą, lśniącą rybę, uwa­żaną za króla su­shi, musi po­świę­cić jej wiele uwagi, usu­nąć łu­ski i wnętrz­no­ści, przy­rzą­dzić ma­ry­natę z soli i octu w ide­al­nych pro­por­cjach. 

– Ko­hada bę­dzie chyba ostat­nim su­shi, ja­kie zro­bię – za­po­wie­dział.

Iki­gai to kró­le­stwo drob­nych rze­czy. Po­ranna bryza, fi­li­żanka kawy, pro­mień słońca, ma­so­wa­nie mięsa ośmior­nicy i po­chwała z ust pre­zy­denta USA zna­czą tyle samo. Tylko ci, któ­rzy wi­dzą całe bo­gac­two do­znań i do­ce­niają je, mogą się nim cie­szyć.

To ważna na­uka iki­gai. W świe­cie, w któ­rym o zna­cze­niu czło­wieka i jego po­czu­ciu wła­snej war­to­ści de­cy­duje suk­ces, wiele osób żyje w nie­po­trzeb­nym stre­sie. Uwa­żają, że sys­tem war­to­ści li­czy się tylko wów­czas, gdy prze­kłada się na kon­kretne osią­gnię­cia, ta­kie jak awans w pracy czy lu­kra­tywna in­we­sty­cja.

Roz­luź­nij­cie się! Można osią­gnąć iki­gai, zna­leźć sens ży­cia i szczę­ście, bez po­trzeby udo­wad­nia­nia tego ca­łemu światu. Nie ozna­cza to, że bę­dzie ła­two. Nie­kiedy sam so­bie mu­szę przy­po­mi­nać tę prawdę, cho­ciaż uro­dzi­łem się i do­ra­sta­łem w kraju, gdzie iki­gai funk­cjo­nuje w po­wszech­nej świa­do­mo­ści.

Na wy­kła­dzie TED (Tech­no­logy, En­ter­ta­in­ment, De­sign – Tech­no­lo­gia, Roz­rywka, De­sign) za­ty­tu­ło­wa­nym „Co zro­bić, aby żyć dłu­żej niż sto lat” ame­ry­kań­ski pi­sarz Dan Bu­et­t­ner przed­sta­wił iki­gai jako spo­sób na dłu­go­wiecz­ność i za­cho­wa­nie do­brego zdro­wia. Jego wy­stęp obej­rzało po­nad trzy mi­liony osób.

Bu­et­t­ner opi­suje ce­chy cha­rak­te­ry­styczne dla pię­ciu re­gio­nów świata, gdzie lu­dzie żyją naj­dłu­żej. Każda „nie­bie­ska strefa”, jak okre­śla te ob­szary, od­zna­cza się kul­turą i tra­dy­cjami sprzy­ja­ją­cymi dłu­go­wiecz­no­ści: Oki­nawa w Ja­po­nii, Sar­dy­nia we Wło­szech, Ni­coya w Ko­sta­ryce, Ika­ria w Gre­cji i ka­li­for­nij­ska Loma Linda za­miesz­kana przez Ad­wen­ty­stów Dnia Siód­mego. Spo­śród nich wszyst­kich naj­dłuż­sza prze­wi­dy­wana dłu­gość ży­cia do­ty­czy miesz­kań­ców Oki­nawy.

Oki­nawa to łań­cuch wysp w po­łu­dnio­wej czę­ści ar­chi­pe­lagu Ja­po­nii. Mieszka tam wielu stu­lat­ków. Bu­et­t­ner cy­tuje miesz­kań­ców, chcąc po­ka­zać, czym jest iki­gai. 102-letni mistrz ka­rate po­wie­dział, że dla niego iki­gai to dba­łość o za­cho­wa­nie spraw­no­ści w sztu­kach walki. Stu­letni ry­bak uznał, że jego iki­gai to wy­pły­wa­nie na ryby trzy razy w ty­go­dniu, dzięki czemu za­opa­truje ro­dzinę. Li­cząca 102 lata ko­bieta wy­znała, że do­świad­cza iki­gai, kiedy trzyma w ra­mio­nach ma­leńką pra-pra-pra-pra­wnuczkę – czuje się wów­czas błogo, jak w nie­bie. Te pro­ste ra­do­ści po­ka­zują istotę iki­gai: to po­czu­cie wspól­noty, zrów­no­wa­żona dieta, świa­do­mość prze­żyć du­cho­wych.

Na Oki­na­wie naj­bar­dziej rzuca się to w oczy, jed­nak ta­kie za­sady do­ty­czą wła­ści­wie wszyst­kich miesz­kań­ców Ja­po­nii, kraju lu­dzi dłu­go­wiecz­nych. We­dług ra­por­tów Mi­ni­ster­stwa Zdro­wia, Pracy i Spraw Spo­łecz­nych z 2016  roku, Ja­poń­czycy ze swoją śred­nią dłu­go­ścią ży­cia wy­no­szącą 80,79 lat zna­leźli się na czwar­tym miej­scu na świe­cie, po miesz­kań­cach Hong­kongu, Is­lan­dii i Szwaj­ca­rii, a Ja­ponki, ży­jące śred­nio 87,05 lat, zna­la­zły się na miej­scu dru­gim, po miesz­kan­kach Hong­kongu, a przed Hisz­pan­kami.

Iki­gai wielu Ja­poń­czy­kom przy­cho­dzi w spo­sób na­tu­ralny. To fa­scy­nu­jące. Główne ba­da­nia do­ty­czące ko­rzy­ści dla zdro­wia pły­ną­cych z iki­gai opu­bli­ko­wano w 2008 roku [Sense of Life Worth Li­ving (iki­gai) and Mor­ta­lity in Ja­pan: Ohsaki Study, Sone et al.]. Prze­pro­wa­dzili je na­ukowcy z wy­działu me­dy­cyny Uni­wer­sy­tetu To­hoku z Sen­dai w pół­noc­nej Ja­po­nii. Prze­ba­dali wiele osób, co po­zwo­liło wy­cią­gnąć zna­czące pod wzglę­dem sta­ty­stycz­nym wnio­ski do­ty­czące za­leż­no­ści mię­dzy iki­gai a ko­rzy­ściami zdro­wot­nymi.

Na­ukowcy prze­ana­li­zo­wali dane z trwa­ją­cych sie­dem lat ba­dań sta­ty­stycz­nych pro­wa­dzo­nych przez Ōsaki Na­tio­nal He­alth In­su­rance (NHI; Pań­stwowy Za­kład Ubez­pie­czeń Zdro­wot­nych). Kwe­stio­na­riu­sze do sa­mo­dziel­nego wy­peł­nie­nia otrzy­mało 54 996 ubez­pie­czo­nych w Ōsaki Pu­blic He­alth Cen­tre – pań­stwo­wej agen­cji, za­pew­nia­ją­cej opiekę zdro­wotną miesz­kań­com 14 okrę­gów miej­skich, któ­rzy mają 40–79 lat.

An­kieta obej­mo­wała 93 punkty. Py­tano o prze­byte cho­roby, stan zdro­wia człon­ków ro­dziny, formę fi­zyczną, pi­cie al­ko­holu i pa­le­nie pa­pie­ro­sów, pracę, stan cy­wilny, wy­kształ­ce­nie i inne czyn­niki zwią­zane ze sta­nem zdro­wia, w tym o iki­gai. Klu­czowe py­ta­nie z tym zwią­zane za­dano wprost: „Czy w twoim ży­ciu jest iki­gai?”. Do wy­boru były trzy od­po­wie­dzi: „tak”, „nie wiem”, „nie”.

Po prze­ana­li­zo­wa­niu da­nych po­nad 50 ty­sięcy osób ba­da­cze z Ōsaki mo­gli okre­ślić, że „w po­rów­na­niu z tymi, któ­rzy zna­leźli w swym ży­ciu iki­gai, ci, któ­rzy go nie do­strze­gli, naj­czę­ściej byli sa­motni, bez­ro­botni, go­rzej wy­kształ­ceni, słab­szego zdro­wia, od­zna­czali się wy­so­kim po­zio­mem stresu, od­czu­wali do­tkliwe lub umiar­ko­wane bóle, ich funk­cje ży­ciowe były ogra­ni­czone, go­rzej się po­ru­szali”.

Na pod­sta­wie je­dy­nie tego ba­da­nia nie można po­wie­dzieć, że iki­gai po­mo­gło ko­muś usta­bi­li­zo­wać sy­tu­ację oso­bi­stą lub za­wo­dową i zdo­być wy­kształ­ce­nie. Nie można też stwier­dzić, że na­gro­ma­dze­nie drob­nych suk­ce­sów wzmoc­niło po­czu­cie iki­gai. Uspra­wie­dli­wione jed­nak jest stwier­dze­nie, że iki­gai wska­zuje na­sta­wie­nie psy­chiczne po­zwa­la­jące ba­da­nemu wie­rzyć, że może zbu­do­wać i pro­wa­dzić szczę­śliwe oraz ak­tywne ży­cie. W pew­nej mie­rze iki­gai jest ba­ro­me­trem, który w re­pre­zen­ta­tywny i ca­ło­ściowy spo­sób po­ka­zuje po­dej­ście do ży­cia.

Co wię­cej, praw­do­po­do­bień­stwo zgonu wśród osób, które na py­ta­nie o iki­gai od­po­wie­działy twier­dząco, było znacz­nie mniej­sze niż wśród tych, które za­prze­czyły. Niż­szy wskaź­nik wy­ni­kał z faktu, że grupy tej nie do­ty­czyło wy­so­kie ry­zyko cho­rób serca i układu krą­że­nia. Co cie­kawe, ry­zyko za­cho­ro­wa­nia na raka u obu grup było po­do­bne.

Dla­czego osoby z iki­gai są mniej na­ra­żone na cho­roby serca i układu krą­że­nia? Na za­cho­wa­nie do­brego zdro­wia wpływa wiele czyn­ni­ków. Trudno osta­tecz­nie okre­ślić, które z nich są naj­waż­niej­sze, ale rzad­sze wy­stę­po­wa­nie cho­rób serca i układu krą­że­nia wska­zuje na to, że iki­gai sprzyja czyn­nemu try­bowi ży­cia, a ak­tyw­ność fi­zyczna zmniej­sza ry­zyko cho­rób układu krą­że­nia. Ba­da­nia z Ōsaki po­twier­dziły, że ci, któ­rzy po­zy­tyw­nie od­po­wie­dzieli na py­ta­nie o iki­gai, ćwi­czyli wię­cej niż po­zo­stali.

Iki­gai na­daje ży­ciu sens i do­daje sił na co dzień. Cho­ciaż Su­kiy­aba­shi Jiro jest znaną na ca­łym świe­cie re­stau­ra­cją, od­wie­dzaną przez ta­kie zna­ko­mi­to­ści jak fran­cu­ski szef kuchni i re­stau­ra­tor Joël Ro­bu­chon, Jiro Ono za­czy­nał bar­dzo skrom­nie. Jego ro­dzina z tru­dem wią­zała ko­niec z koń­cem, więc z ko­niecz­no­ści jesz­cze w szkole pod­sta­wo­wej za­czął wie­czo­rami do­ra­biać, pra­cu­jąc w re­stau­ra­cji (były to czasy przed wpro­wa­dze­niem w Ja­po­nii usta­wo­wego za­kazu za­trud­nia­nia dzieci). W dzień cho­dził do szkoły, a że był zmę­czony po wy­czer­pu­ją­cej noc­nej pracy, zda­rzało mu się przy­sy­piać na lek­cjach. Kiedy na­uczy­ciel za karę wy­rzu­cał go za drzwi, bie­giem wra­cał do re­stau­ra­cji, by nad­go­nić ro­botę.

Gdy otwie­rał wła­sną re­stau­ra­cję, wy­ru­sza­jąc w po­dróż, która do­pro­wa­dziła go do Su­kiy­aba­shi Jiro, wcale nie za­kła­dał, że stwo­rzy lo­kal naj­lep­szy na świe­cie. Wy­brał naj­tań­sze z do­stęp­nych roz­wią­zań – wła­śnie su­shi. Taka re­stau­ra­cja wy­maga je­dy­nie pod­sta­wo­wego wy­po­sa­że­nia. I nic w tym dziw­nego: su­shi na­ro­dziło się w okre­sie Edo, w XVII wieku, na ulicy, sprze­da­wano je na stra­ga­nach. Dla Ono za­ło­że­nie re­stau­ra­cji su­shi było po pro­stu spo­so­bem na prze­ży­cie. Tylko tyle i aż tyle.

I tak za­czął długą i mo­zolną drogę na szczyt. Na każ­dym eta­pie ka­riery po­ma­gało mu iki­gai, we­wnętrzny głos niósł otu­chę i do­da­wał sił, a Ono nie­zmien­nie dbał o ja­kość. Nie chciał pod­bi­jać rynku, więc nie wszy­scy go ro­zu­mieli. Mu­siał po­le­gać na so­bie, za­cho­wać hart du­cha, zwłasz­cza na sa­mym po­czątku, kiedy nikt nie za­uwa­żał jego sta­rań.

Krok po kroku wpro­wa­dzał drobne udo­god­nie­nia, za­pro­jek­to­wał spe­cjalny po­jem­nik, le­piej wpa­so­wu­jący się w spe­cy­ficzną re­stau­ra­cyjną prze­strzeń, po­zwa­la­jący ła­twiej utrzy­mać czy­stość i po­rzą­dek. Udo­sko­na­lił na­rzę­dzia sto­so­wane do przy­go­to­wa­nia su­shi, nie przy­pusz­cza­jąc, że wiele z nich wej­dzie kie­dyś do uży­cia w in­nych re­stau­ra­cjach i zo­sta­nie za­pa­mię­ta­nych jako jego wy­na­lazki. Każdą pracę wy­ko­ny­wał z od­da­niem, a po­ma­gało mu prze­ko­na­nie, że ważne jest za­czy­na­nie od rze­czy ma­łych (sta­no­wiące pierw­szy fi­lar iki­gai).

Ta nie­wielka ksią­żeczka ma być skromną po­mocą dla za­in­te­re­so­wa­nych iki­gai. Mam na­dzieję, że opo­wia­da­jąc hi­sto­rię Jiro Ono, da­łem przed­smak tego, czym jest iki­gai i jaką ma war­tość. Jak się wspól­nie prze­ko­namy, iki­gai może kom­plet­nie od­mie­nić ży­cie. Może je wy­dłu­żyć, po­pra­wić zdro­wie, przy­nieść szczę­ście i sa­tys­fak­cję, zmniej­szyć stres. Co wię­cej, ubocz­nymi skut­kami iki­gai by­wają więk­sza kre­atyw­ność i nowe suk­cesy. Cały do­bro­czynny wpływ iki­gai można wy­ko­rzy­stać, je­śli ceni się zwią­zane z nim po­dej­ście do ży­cia i po­trafi się je urze­czy­wist­nić.

Iki­gai jest sil­nie za­ko­rze­nione w dzie­dzic­twie Ja­po­nii. Chcąc wy­ja­śnić, jak wpływa na kul­turę kraju, się­gnę do tra­dy­cji, ale będę też szu­kał prze­ja­wów iki­gai w dzi­siej­szych oby­cza­jach.

W mo­jej opi­nii iki­gai jest kon­cep­tem po­znaw­czym i be­ha­wio­ral­nym, wo­kół któ­rego sku­piają się zwy­czaje i sys­temy war­to­ści. Ja­poń­czycy sto­sują iki­gai na co dzień, nie za­wsze do­kład­nie wie­dząc, co wła­ści­wie kryje się za tym okre­śle­niem. To świad­czy o zna­cze­niu iki­gai, zwłasz­cza je­śli uwzględ­nić hi­po­tezę XIX-wiecz­nego an­giel­skiego psy­cho­loga Fran­cisa Gal­tona. Jego zda­niem ważne ce­chy okre­ślo­nej spo­łecz­no­ści za­pi­sują się w ję­zyku da­nej kul­tury, a im dany rys jest waż­niej­szy, tym bar­dziej jest praw­do­po­do­bne, że zo­sta­nie okre­ślony jed­nym sło­wem. Po­je­dyn­czy wy­raz iki­gai ozna­cza, że po­ję­cie to od­nosi się do jed­nej z naj­waż­niej­szych cha­rak­te­ry­styk psy­cho­lo­gicz­nych do­ty­czą­cych ży­cia Ja­poń­czy­ków. Iki­gai za­wiera w so­bie ja­poń­ską mą­drość ży­ciową, wraż­li­wość i ja­poń­ski spo­sób po­stę­po­wa­nia, za­ko­rze­nione w spo­łe­czeń­stwie, roz­wi­ja­jące się przez wieki w za­mknię­tym śro­do­wi­sku wy­spiar­skim.

Po­każę, że nie trzeba być Ja­poń­czy­kiem, by mieć iki­gai. Kiedy my­ślę o iki­gai jako o oso­bi­stej przy­jem­no­ści, przy­cho­dzi mi na myśl wy­jąt­kowe krze­sło, które zo­ba­czy­łem w Wiel­kiej Bry­ta­nii.

W po­ło­wie lat 90. XX wieku przez kilka lat po dok­to­ra­cie pro­wa­dzi­łem ba­da­nia na uni­wer­sy­te­cie w Cam­bridge, w la­bo­ra­to­rium wy­działu fi­zjo­lo­gii. Miesz­ka­łem w domu pew­nego zna­ko­mi­tego pro­fe­sora. Kiedy za­pro­wa­dził mnie do mego po­koju, wska­zał na krze­sło i za­zna­czył, że to me­bel, który ma dla niego war­tość sen­ty­men­talną, po­nie­waż gdy był mały, wła­sno­ręcz­nie zro­bił je dla niego oj­ciec.

Krze­sło było cał­kiem zwy­czajne. Szcze­rze mó­wiąc, do­syć nie­sta­ran­nie wy­ko­nane. Nic wy­szu­ka­nego, wy­ko­śla­wione tu i ów­dzie. Gdyby wy­sta­wić je na sprze­daż, nie przy­nio­słoby for­tuny. Wszystko prawda, ale wi­dzia­łem też błysk w oku pro­fe­sora, ozna­cza­jący, że krze­sło ma dla niego wy­jąt­kowe zna­cze­nie. I tylko to się li­czyło. Zaj­mo­wało szcze­gólne miej­sce w sercu pro­fe­sora, po­nie­waż zro­bił je jego oj­ciec. Na tym po­lega war­tość sen­ty­men­talna.

To za­le­d­wie drobny przy­kład, ale jakże wy­ra­zi­sty. Iki­gai jest jak tamto pro­fe­sor­skie krze­sło. Po­zwala od­kryć, okre­ślić i do­ce­nić przy­jem­no­ści ży­cia, które mają dla nas zna­cze­nie. Je­śli nikt inny ich nie do­strzega – nie szko­dzi, cho­ciaż zo­ba­czy­cie, że dą­że­nie do re­ali­zo­wa­nia wła­snych drob­nych ra­do­ści przy­nosi też uzna­nie ze strony oto­cze­nia. Wszy­scy mogą od­na­leźć i pie­lę­gno­wać wła­sne iki­gai, dbać o nie i po­woli je roz­wi­jać, aż do dnia, kiedy wyda nie­po­wta­rzalne owoce.

W tej książce po­każę co­dzien­ność, kul­turę, tra­dy­cje, na­sta­wie­nie i fi­lo­zo­fię ja­poń­skiego ży­cia, pod­sunę spo­soby na po­prawę zdro­wia i wy­dłu­że­nie ży­cia, nie­ro­ze­rwal­nie zwią­zane z iki­gai. Za­sta­nów­cie się:

1. Co ma dla was naj­więk­szą war­tość sen­ty­men­talną?

2. Ja­kie drobne rze­czy spra­wiają wam przy­jem­ność?

To do­bry punkt wyj­ścia, by zna­leźć swoje iki­gai, a co za tym idzie – szczę­ście i peł­nię ży­cia.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki
Ty­tuł ory­gi­nałuThe Lit­tle Book of Iki­gai
Pro­jekt gra­ficzny okładkiChris Sham­wana
Ilu­stra­cjeAm­ber An­der­son
Re­dak­cjaHanna Tru­bicka
Ko­rektaDo­rota Ja­błoń­ska Ewa Łu­ka­sik
Co­py­ri­ght © by Ken Mogi, 2017 Co­py­ri­ght © for the Po­lish trans­la­tion by Mał­go­rzata Ma­rusz­kin, 2017 Co­py­ri­ght © by Wielka Li­tera Sp. z o.o., War­szawa 2024
ISBN 978-83-8360-097-0
Wielka Li­tera Sp. z o.o. ul. Wiert­ni­cza 36 02-952 War­szawa
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.