Inteligencja seksualna. Poznaj seks, o jakim nie marzyłaś - Klein Marty - ebook + audiobook
NOWOŚĆ

Inteligencja seksualna. Poznaj seks, o jakim nie marzyłaś ebook i audiobook

Klein Marty

5,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

18 osób interesuje się tą książką

Opis

  • Dlaczego tak bardzo skupiamy się na własnym wyglądzie?
  • Z jakiego powodu wywiązywanie się z roli przyćmiewa pożądaną przyjemność?
  • Jak zastanawianie się nad tym, co myśli o nas partner wpływa na zbliżenie?

Chociaż większość z nas marzy o bliskości, to właśnie te nieuniknione problemy seksualne takie jak zamartwianie się, osądzanie czy obawy blokują nas w drodze do osiągnięcia prawdziwego intymnego spełnienia. Dzięki swojemu trzydziestoletniemu doświadczeniu, Marty Klein przystępnym językiem edukuje, udziela wskazówek i tłumaczy, jak zmiana
myślenia o seksie, może poprawić nasze seksualne zbliżenie na każdym etapie życia.
 
To zaproszenie do przyjrzenia się sobie, odkrycia tego, co ważne i rozwijania własnej seksualności. Jest to propozycja dla tych kobiet, które rozpoczynają tę drogę, są już na niej czy nawet się od niej odsunęły. Każda z nich znajdzie coś dla siebie, bo niezależnie od wieku i doświadczeń, możemy rozwijać samoświadomość seksualną.
 
Ze Wstępu prof. Katarzyny Waszyńskiej, psycholożki i seksuolożki
 
Kultową książkę amerykańskiego seksuologa Martiego Kleina wydajemy w dwóch wersjach: męskiej i żeńskiej z personalizowanymi wstępami napisanymi przez seksuologów: Andrzeja Gryżewskiego i Katarzynę Waszyńską. Ten tytuł to klasyk, który stanowi kompendium wiedzy dla seksuologów na całym świecie, teraz ponownie dostępny w Polsce.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 322

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 8 godz. 15 min

Lektor: Małgorzata GołotaMateusz Bosak
Oceny
5,0 (3 oceny)
3
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Marty Klein, In­te­li­gen­cja sek­su­alna. Po­znaj seks, o ja­kim nie ma­rzy­łaś Ze wstę­pem Ka­ta­rzyny Wa­szyń­skiej
Wy­dawca: Kom­pa­nia Me­diowa sp. z o.o. ul. Chełm­ska 21, bu­dy­nek 4A 00–724 War­szawawww.kmbo­oks.pl
Wszyst­kie pu­bli­ka­cje Wy­daw­nic­twa Kom­pa­nia Me­diowa do­stępne są także w for­mie au­dio­bo­oków i ebo­oków
Śledź na­sze no­wo­ści:https://www.youtube.com/chan­nel/UCGi­ZnO­Xxm­By­3n7K7Z6LVY8Ahttps://pl-pl.fa­ce­book.com/kom­pa­nia­me­diowa/
Se­xual In­tel­li­gence: What We Re­ally Want from Sex and How to Get It
Co­py­ri­ght © 2012 by Marty Klein, Ph.D. All ri­ghts re­se­rved. Co­py­ri­ght © Po­lish edi­tion Kom­pa­nia Me­diowa, 2024 Co­py­ri­ght © Po­lish trans­la­tion Ma­ria Sła­wiń­ska-Flo­kie­wicz, 2024 Co­py­ri­ght © Wstęp Ka­ta­rzyna Wa­szyń­ska, 2024
ISBN 978-83-972759-8-0
Pro­jekt okładki: Ka­ta­rzyna Ko­nior / stu­dio.blu­emango.pl
Re­dak­cja i ko­rekta: Pau­lina Ko­strzyń­ska
Skład i ła­ma­nie: Typo 2 Jo­lanta Ugo­row­skia
Pro­duk­cja: Le­szek Mar­cin­kow­ski
Wszyst­kie prawa za­strze­żone
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Wstęp

Droga Czy­tel­niczko,

Ten wstęp na­pi­sany jest przez ko­bietę i dla ko­biet (choć może męż­czyźni też tu coś znajdą). I choć każda z nas jest inna, nur­tują nas czę­sto po­dobne kwe­stie. Normy spo­łeczne, wy­cho­wa­nie, wy­ma­ga­nia w sto­sunku do ko­biet spra­wiają, iż za­miast sku­pić się na so­bie, za­czy­namy re­ali­zo­wać i speł­niać ocze­ki­wa­nia in­nych. W tym kłę­bo­wi­sku wy­ma­gań, kon­troli i dys­cy­pli­no­wa­niu pod­le­gają już od naj­młod­szych lat, mię­dzy in­nymi: spo­sób sie­dze­nia („siedź jak dziew­czynka – nogi ra­zem”), cho­dze­nia („nie rób ta­kich du­żych kro­ków – wy­glą­dasz jak ba­bo­chłop”), ubie­ra­nia („nie pro­wo­kuj”), za­cho­wa­nia („dziew­czynki tyle nie je­dzą”, „są grzeczne i spo­kojne”). Sły­szymy, ja­kie po­win­ni­śmy być („miłe i uśmiech­nięte”), i co ro­bić w ży­ciu (wy­bie­rać ko­biece za­wody oczy­wi­ście, i być do­brą matką) oraz jak mamy wy­glą­dać (ileż to razy ko­men­to­wano nasz wy­gląd?).

Od ko­biet ocze­kuje się dużo, za­równo w ży­ciu spo­łecz­nym, jak i sek­su­al­nym. Część z nas te ocze­ki­wa­nia in­ter­na­li­zuje i w efek­cie uważa za „swoje”, bo prze­cież w ich gąsz­czu się wy­cho­wa­ły­śmy. Nie­które z tych prze­ka­zów są we­wnętrz­nie sprzeczne: mamy być atrak­cyjne, ale nie za bar­dzo, bo „ładna mi­ska jeść nie daje”, cią­gle uśmiech­nięte – ale aser­tywne, lu­biące seks – ale ule­głe i nie­do­świad­czone, „wiecz­nie młode”, ide­alne – choć wiemy, że to jest nie­moż­liwe, a ide­ały nie ist­nieją. W przy­padku seksu na te spo­łeczne wi­zje i ste­reo­typy kładą się jesz­cze cie­niem sce­na­riu­sze wy­nie­sione z ko­me­dii ro­man­tycz­nych oraz za­cho­wa­nia i re­ak­cje pre­zen­to­wane w fil­mach por­no­gra­ficz­nych. W tym cha­osie ła­two się po­gu­bić i za­równo w ży­ciu, jak i w łóżku od­twa­rzać na­rzu­cane role za­miast re­ali­zo­wać swoje po­trzeby i pra­gnie­nia.

Do­sto­so­wy­wa­nie się do okre­ślo­nych wzor­ców, gor­se­tów, po­wo­duje, że czę­sto jest cia­sno i nie­wy­god­nie. Jak czer­pać ra­dość z seksu, gdy je­ste­śmy da­leko od sie­bie, swo­jego ciała, a sta­ramy się spro­stać wi­ze­run­kowi na In­sta­gra­mie?

Nie da się prze­ży­wać ra­do­snego seksu, my­śląc o tym, jak ukła­dają się na­sze piersi pod­czas zbli­że­nia; nie jest moż­liwe czer­pa­nie ra­do­ści z do­tyku, gdy w gło­wie sły­szymy słowa pio­senki Ada, to nie wy­pada.

Dla­tego też, nie­któ­rym ko­bie­tom nie­mal co­dzien­nie prze­ta­czają się po gło­wie zda­nia za­czy­na­jące się od „po­win­naś”, „mu­sisz’, „nie mo­żesz” czy „nie wolno”. Gdy cza­sem zde­cy­du­jemy się iść za swoim gło­sem, sły­szymy z ze­wnątrz „wstydź się, praw­dziwa ko­bieta tak się nie za­cho­wuje”. Można po­wie­dzieć, iż wstyd to­wa­rzy­szy ko­bie­tom od za­wsze: za­równo w wy­mia­rze in­dy­wi­du­al­nym, roz­wo­jo­wym (wsty­dzimy się swo­jego ciała: tego, że piersi ro­sną lub nie ro­sną, men­stru­acji, kar­mie­nia pier­sią, wieku...), jak i spo­łecz­nym (za­wsty­dza­nie jako forma kon­troli ko­bie­cej sek­su­al­no­ści). Każda z nas w róż­nym stop­niu nosi w so­bie te ogra­ni­cze­nia.

Dla­tego też czę­sto sły­szę od ko­biet w ga­bi­ne­cie py­ta­nia tego typu:

• Jak mogę od­kryć swoją sek­su­al­ność? Nie wiem w ogóle, czy lu­bię seks? Czy go chcę?...nie za­sta­na­wia­łam się nad tym wcze­śniej...

• Czy ist­nieje ja­kiś ma­giczny spo­sób, by nie my­śleć o roz­stę­pach/brzu­chu... w trak­cie seksu? Jak so­bie po­my­ślę, jak wy­glą­dam, to już mi się wszyst­kiego ode­chciewa... i mi wstyd...

• Czy brak erek­cji u part­nera, ozna­cza, że już go nie po­cią­gam? Co mogę zro­bić, żeby wzbu­dzić po­żą­da­nie u part­nera? Gdy­bym była szczu­plej­sza/miała więk­szy biust, to wszystko by­łoby ok...

• Czy je­śli je­ste­śmy nie­do­pa­so­wani w łóżku, bo każ­demu z nas trudno ini­cjo­wać zbli­że­nie, to po­win­ni­śmy się roz­stać?

Cie­szę się z tych py­tań, bo są one sy­gna­łem po­szu­ki­wa­nia in­for­ma­cji, wie­dzy; wy­ni­kają czę­sto z chęci zmiany do­tych­cza­so­wej sy­tu­acji.

Ko­biety przy­cho­dzą do ga­bi­netu i opo­wia­dają, że nie czują po­trzeby seksu, bo mają za dużo na gło­wie, prze­ży­wają silny stres, nie lu­bią swo­jego ciała, boją się, że nie będą wy­star­cza­jąco sek­sowne czy są za stare na seks. Cza­sem seks ko­ja­rzy im się z eg­za­mi­nem, który oce­niają w ka­te­go­riach suk­cesu (był or­gazm) albo po­rażki (nie było or­ga­zmu).

Zda­rza się, że czują się od­po­wie­dzialne za po­żą­da­nie u part­nera i ob­wi­niają się, gdy po­ja­wiają się trud­no­ści. „To pew­nie moja wina” – nie­rzadko mó­wią. To wła­śnie dla nich i wielu in­nych jest ta książka.

Dla­czego do­brze, że­byś ją prze­czy­tała?

Książka, którą wła­śnie otwo­rzy­łaś, od­bar­cza nas z tych nie­po­trzeb­nych cię­ża­rów. Po­ka­zuje, w jaki spo­sób można po­znać swoje po­trzeby i ogra­ni­cze­nia oraz jak roz­wi­jać in­te­li­gen­cję sek­su­alną, dzięki któ­rej mo­żemy kształ­to­wać swoją sek­su­al­ność. Marty Klein, opie­ra­jąc się na swoim dłu­go­let­nim do­świad­cze­niu te­ra­peu­tycz­nym, uczy, jak bu­do­wać świa­do­mość, sa­mo­ak­cep­ta­cję, jak po­zwo­lić so­bie na au­ten­tycz­ność – „być sobą” w sek­sie, by „do­pa­so­wać seks do sie­bie, za­miast do­pa­so­wy­wać sie­bie do seksu”. Tłu­ma­czy, że tak, jak zmie­niamy się w ciągu ży­cia, tak nasz seks rów­nież bę­dzie się zmie­niać. Mo­żemy na­to­miast ten kie­ru­nek au­to­no­micz­nie kre­ować i świa­do­mie re­ali­zo­wać swoją sek­su­al­ność.

Już sam pod­ty­tuł książki su­ge­ruje nam coś waż­nego. To za­pro­sze­nie do przyj­rze­nia się so­bie, od­kry­cia tego, co ważne i roz­wi­ja­nia wła­snej sek­su­al­no­ści. Ty­tu­łowa in­te­li­gen­cja sek­su­alna „jest tym, co prze­nie­sie was z seksu na­sto­lat­ków do seksu doj­rza­łego. Jest tym, co wy­zwoli was z seksu wie­dzio­nego hor­mo­nami i za­pro­wa­dzi do seksu, który sami wy­bie­rze­cie”. Jest to pro­po­zy­cja dla tych ko­biet, które roz­po­czy­nają tę drogę, są już na niej, czy na­wet się od niej od­su­nęły. Każda z nich znaj­dzie coś dla sie­bie, bo nie­za­leż­nie od wieku i do­świad­czeń, mo­żemy roz­wi­jać sa­mo­świa­do­mość sek­su­alną.

In­te­li­gen­cja sek­su­alna „jest przy­datna na wiele spo­so­bów, na róż­nych eta­pach ży­cia: gdy je­ste­śmy po dwu­dzie­stce – w od­kry­wa­niu świata seksu; po trzy­dzie­stce – w stwo­rze­niu więzi z part­ne­rem i usta­le­niu sek­su­al­nego rytmu; po czter­dzie­stce – w to­le­ran­cji i ad­ap­to­wa­niu się do zmian; po pięć­dzie­siątce – w po­że­gna­niu mło­dzień­czego seksu; po sześć­dzie­siątce i póź­niej – w two­rze­niu no­wego sek­su­al­nego stylu”.

Nie wszyst­kim się ta książka spodoba. To, co we­dług mnie, jest jej naj­więk­szym atu­tem i jed­no­cze­śnie może wzbu­dzać opór, to ure­al­nie­nie wi­zji seksu. Dla ko­biet, które chcą go­nić za nie­re­al­nymi sce­na­riu­szami, czy to ro­man­tycz­nymi, czy por­no­gra­ficz­nymi, bę­dzie to jak ude­rze­nie o zie­mię. A to cza­sem boli. Nie jest ła­two uświa­do­mić so­bie:

• że każda z nas jest od­po­wie­dzialna za swoje ży­cie sek­su­alne, za to, na ile się w nim otwiera i na co lub na kogo za­myka.

• jak ważne jest za­ak­cep­to­wa­nie tego, co nie­uchronne: wy­zwań zwią­za­nych ze zdro­wiem i wie­kiem, które nie mu­szą być prze­szkodą w prze­ży­wa­niu ra­do­snego seksu.

Nie­ła­two jest od­kryć, że na­sza fru­stra­cja może wy­ni­kać z nie­moż­li­wych do speł­nie­nia ocze­ki­wań. Ale je­śli już się na to zde­cy­du­jemy, Marty Klein po­każe nam drogę, w trak­cie któ­rej mo­żemy po­znać sie­bie i zde­cy­do­wać, jaki seks bę­dziemy mieć.

To książka, która jest po­trzebna na każ­dej szafce noc­nej w sy­pialni. Do­brze ją czy­tać sa­mo­dziel­nie, ale można też z part­ne­rem/part­nerką.

Wspólne czy­ta­nie czy dzie­le­nie się swo­imi prze­my­śle­niami i od­czu­ciami, może być ele­men­tem bu­do­wa­nia in­tym­no­ści z bli­ską osobą. Może sprzy­jać roz­mo­wom o swo­ich moż­li­wo­ściach, ale i ogra­ni­cze­niach, by to co bę­dzie się działo w sy­pialni było do­sto­so­wane do Was, było bli­skie Wam.

W ostat­nich la­tach po­wstaje wiele ksią­żek – po­rad­ni­ków na te­mat na te­mat ży­cia sek­su­al­nego. Mo­żemy prze­czy­tać w nich jak osią­gnąć rów­no­cze­sny or­gazm, prze­żyć 10 or­ga­zmów w 10 mi­nut, czy któ­rymi za­baw­kami ero­tycz­nymi zwięk­szyć po­żą­da­nie.

Ce­chą wspólną tego typu po­rad­ni­ków jest sku­pie­nie się na tech­nice i na­sta­wie­nie na wy­nik: spek­ta­ku­larną ja­kość, która po opa­no­wa­niu in­struk­cji ob­sługi, może być dana każ­demu i wszę­dzie. Po­mimo tego, iż część tej wie­dzy może być przy­datna, za­sad­ni­czymi mi­nu­sami tych tre­ści są: ujed­no­li­ce­nie za­le­ceń oraz sku­pie­nie się na efek­cie koń­co­wym.

Jed­nak, tak jak pi­sa­łam po­wy­żej, każda z nas – ko­biet, jest inna, każda ma swoje in­dy­wi­du­alne do­świad­cze­nia i prze­ży­cia. Róż­nimy się upodo­ba­niami, po­trze­bami, wie­kiem, je­ste­śmy od­mienne psy­chicz­nie i fi­zycz­nie.

Poza tym, kon­cen­tru­jąc się głów­nie na celu (me­cie), tra­cimy to, co po dro­dze, to wszystko, czego po­zna­wa­nie i od­kry­wa­nie daje nam za­do­wo­le­nie i sa­tys­fak­cję.

Dla­czego ta książka jest tak ważna i tak trudna? Bo po­ka­zuje, że wbrew lan­so­wa­nym tren­dom, w każ­dym wieku ten seks bę­dzie inny, bo my je­ste­śmy też inne. A nad­mierne kon­cen­tro­wa­nie się na swo­jej atrak­cyj­no­ści lub funk­cjo­no­wa­niu na­rzą­dów, może nam utrud­niać sku­pia­nie się na od­czu­ciach i emo­cjach.

By za­chę­cić Was do prze­czy­ta­nia, po­ni­żej wy­pi­sa­łam kilka pe­re­łek:

„Czę­ścią ra­dze­nia so­bie z tymi eg­zy­sten­cjal­nymi pro­ble­mami jest za­war­cie we­wnętrz­nego po­koju ze swoim cia­łem ta­kim, ja­kie jest”.

„Piersi nie ob­wi­sają kiedy się sta­rze­jemy, one się re­lak­sują”.

„Je­śli zwra­ca­cie nad­mierną uwagę na swoje pra­gnie­nie wy­ka­za­nia się (lub prze­ra­że­nie, że się nie wy­ka­że­cie), znacz­nie trud­niej wam bę­dzie po­czuć do­tyk, za­pach i smak ciała, z któ­rym je­ste­ście, lub zo­ba­czyć, że ta osoba się uśmie­cha”.

„Do­sko­nałe ciała? Do­sko­nała spraw­ność? Są bar­dzo nie­wiele warte w rze­czy­wi­stym świe­cie sek­su­al­nej eks­pre­sji do­ro­słego czło­wieka. Doj­rza­łość, cier­pli­wość, dy­stans, po­czu­cie hu­moru – to jest sexy”.

„Je­śli jed­nak oso­bi­ste gra­nice nie są re­spek­to­wane poza sek­sem, trudno jest zde­cy­do­wać się na ich zła­go­dze­nie w ob­rę­bie seksu”.

Na pod­sta­wie swo­jej pra­wie trzy­dzie­sto­let­niej prak­tyki ga­bi­ne­to­wej wiem, jak ważne są te tre­ści. Po­le­cam tę książkę za­równo in­dy­wi­du­al­nym czy­tel­ni­kom, jak rów­nież oso­bom zaj­mu­ją­cym się pro­fe­sjo­nal­nym po­ma­ga­niem (edu­ka­to­rom, kon­sul­tan­tom, te­ra­peu­tom, le­ka­rzom).

Mi­łej lek­tury,

prof. Ka­ta­rzyna Wa­szyń­ska

psy­cho­lożka, sek­su­olożka kli­niczna, pe­da­gożka

kie­row­niczka La­bo­ra­to­rium Pro­mo­cji Zdro­wia i Psy­cho­te­ra­pii Wy­działu Stu­diów Edu­ka­cyj­nych UAM

Po­dzię­ko­wa­nia

Nieu­sta­jące roz­mowy i prze­my­śle­nia na te­mat seksu – może to brzmi świet­nie i może ta­kie jest, ale to rów­nież bar­dzo ciężka praca. Zro­zu­mie­nie jed­nego z naj­bar­dziej nę­ka­ją­cych i po­cią­ga­ją­cych nas za­gad­nień do­ty­czą­cych ludz­kich do­świad­czeń jest już wy­star­cza­jąco trudne. Próba wy­kształ­ce­nia z tego zro­zu­mie­nia swo­istych idei i prze­ka­za­nia ich przy po­mocy cie­ka­wych, no­wych i po­moc­nych me­tod jest w obec­nych cza­sach fru­stru­jącą, czę­sto przy­tła­cza­jącą, bar­dzo ciężką pracą. Może to wspa­niałe, ale nie przy­daje tej pracy ro­man­ty­zmu.

Na szczę­ście nie mu­szę jej wy­ko­ny­wać sam. Do tych nie­koń­czą­cych się roz­mów mam życz­li­wych part­ne­rów, by­strych i do­świad­czo­nych pro­fe­sjo­na­li­stów, któ­rzy chęt­nie roz­wa­żają moje naj­now­sze prze­my­śle­nia. Ta książka opiera się na in­for­ma­cjach za­czerp­nię­tych z dzie­sią­tek noc­nych i wcze­sno­po­ran­nych, twór­czych „co by było, gdyby” kon­wer­sa­cji. Tak więc, dzię­kuję moim part­ne­rom wspól­nej my­śli: Ve­nie Blan­chard, Lar­riemu Hed­ge­sowi, Dag­ma­rze He­rzog, Pau­lowi Jo­an­ni­de­sowi i Char­le­sowi Mo­se­rowi.

Cho­ciaż nie roz­ma­wiamy wy­star­cza­jąco czę­sto, za­wsze cze­goś się do­wia­duję, kiedy dys­ku­tu­jemy na te­mat wza­jem­nego od­dzia­ły­wa­nia kul­tury i sek­su­al­no­ści z mo­imi przy­ja­ciółmi Mic­key’em Dia­mon­dem, Bil­lem Fi­she­rem, Me­lissą Frit­chle, Meg Ka­plan, Dic­kiem Kru­ege­rem, Ja­net Le­ver, Pep­pe­rem Schwart­zem i Ca­ro­lin Ta­vris. Me­gan Adel­loux udzie­liła po­moc­nych ko­men­ta­rzy do pier­wot­nego szkicu tej książki.

Su­san Boyd wspa­nia­ło­myśl­nie po­mo­gła mi zro­zu­mieć zna­cze­nie mo­jej pracy w no­wym świe­cie spo­łecz­nych me­diów.

Ve­ro­nica Ran­dall raz jesz­cze ukształ­to­wała moje my­śle­nie, a co za tym idzie – pi­sa­nie. Kiedy książka była w sta­dium po­cząt­ko­wym, udało jej się po­ka­zać mi, co nie za­działa. Zro­biła to, jak za­wsze, tak de­li­kat­nie, jak gdyby trzy­mała wier­cące się ja­gnię.

Mi­chael Ca­stle­man jest szcze­gól­nym przy­ja­cie­lem i ko­legą (i wspa­nia­łym pi­sa­rzem). Wiem, że nie mówi tego cał­kiem po­waż­nie, ale cią­gle żąda ode mnie, abym wy­ja­śniał, o co mi cho­dzi. Co chcę po­wie­dzieć i dla­czego. Jego bez­u­stanne za­an­ga­żo­wa­nie i sza­cu­nek, bez względu na moje od­po­wie­dzi, przy­daje jego py­ta­niom mocy. Uczy­nił wię­cej niż wszy­scy po­zo­stali, by uła­twić mi za­ak­cep­to­wa­nie wer­sji książki po ko­rek­cie.

El­lyn Ba­der, Doug Kirby, Jack Mo­rin i Pe­ter Pe­ar­son to wy­soce zre­ali­zo­wani i dro­dzy przy­ja­ciele. Ich wiara w moje moż­li­wo­ści na­pro­wa­dziła mnie wię­cej niż je­den raz na cele, dla któ­rych po­wi­nie­nem na­pi­sać na­stępną książkę. Przez sza­cu­nek dla ich osią­gnięć i szcze­ro­ści mu­sia­łem przy­znać im ra­cję.

Eric Brandt za­niósł moją książkę do Har­pe­rOne. W cza­sie jego rzą­dów nade mną jego po­moc była cenna i pełna cie­płych uczuć.

Je­stem nie­zmier­nie wdzięczny pani edy­tor Cindy Di­Ti­be­rio. Z en­tu­zja­zmem i zro­zu­mie­niem ro­biła coś, na co wszy­scy edy­to­rzy się silą, lecz nie­wielu się to udaje – ulep­szyła tę książkę.

Gdy­bym no­sił ka­pe­lusz, z wdzięcz­no­ścią uchy­lił­bym go mo­jemu agen­towi, Wil­lowi Lip­pin­co­towi. Will to sta­ro­świecki dżen­tel­men o cał­ko­wi­cie no­wo­cze­snej wraż­li­wo­ści. W moim imie­niu że­glo­wał przez naj­bar­dziej ta­jem­ni­czą na świe­cie branżę, z nie­sa­mo­wi­tym zro­zu­mie­niem za­równo jej, jak i mnie. Sta­no­wimy z nią wy­raź­nie nie­do­braną parę – a on hoj­nie i ła­ska­wie dzia­łał, aby ko­rzy­ści były obo­pólne.

A moja żona? Moja cier­pliwa, pełna wglądu, obe­znana z pi­sa­niem, ko­cha­jąca żona? Och, że­bym nie za­czął od nowa; mu­siał­bym na­pi­sać całą na­stępną książkę. Po­wiem tylko tyle, że gdy­by­ście ją znali, za­zdro­ści­li­by­ście mi.

WPRO­WA­DZE­NIE

Nic dziw­nego, że więk­szość lu­dzi nie kreuje ra­do­snego seksu

Prawda czy fałsz? (od­po­wiedź na str. 17)

? Wi­bra­tory, kaj­danki, sztuczne członki i kulki analne można ku­pić na Ama­zon.com.

? Osiem­dzie­siąt sześć pro­cent Ame­ry­ka­nów twier­dzi, że się ma­stur­buje.

? Cho­ciaż mi­liony męż­czyzn każ­dego roku otrzy­muje re­ceptę na Via­grę, Cia­lis lub Le­vi­trę, liczba męż­czyzn, któ­rzy po­now­nie sta­rają się o re­ceptę, jest bar­dzo ni­ska.

? Lu­dzie, któ­rzy byli w prze­szło­ści wy­ko­rzy­sty­wani, nie­ko­niecz­nie skła­niają się bar­dziej ku za­cho­wa­niom sa­do­ma­so­chi­stycz­nym, jak da­wa­nie klap­sów, bi­czo­wa­nie i prak­tyki z za­wią­za­nymi oczami, niż ku za­cho­wa­niom nie-sa­do­ma­so­chi­stycz­nym.

? U wielu męż­czyzn, w róż­nym wieku, nie na­stę­puje eja­ku­la­cja za każ­dym ra­zem pod­czas sto­sunku – a wiele ko­biet uważa, że dzieje się tak z ich winy.

? W roku 2010 tylko dwa­dzie­ścia pro­cent ba­da­nej grupy stu­den­tów stwier­dziło, że seks oralny to „seks”.

? Wię­cej pie­nię­dzy wy­dano w ze­szłym roku w Sta­nach Zjed­no­czo­nych na por­no­gra­fię niż na wszyst­kie pro­fe­sjo­nalne roz­grywki ba­se­balla, piłki noż­nej, ko­szy­kówki i ho­keja ra­zem wzięte.

? Po­nad mi­lion Ame­ry­ka­nów od­wie­dziło w ze­szłym roku klub swin­ger­sów.

? Po­łowa po­wszech­nie do­stęp­nych ma­łych pu­bli­ka­cji sprze­da­nych w Sta­nach Zjed­no­czo­nych to ro­manse. W ze­szłym roku po­łowa do­ro­słych Ame­ry­ka­nów prze­czy­tała co naj­mniej je­den ro­mans. Prze­ciętny czy­tel­nik ro­man­sów czyta ich pięć­dzie­siąt rocz­nie.

? W więk­szo­ści pro­gra­mów edu­ka­cji sek­su­al­nej w Sta­nach Zjed­no­czo­nych jest za­kaz uży­wa­nia słów „łech­taczka” lub „przy­jem­ność”.

Seks to nie tylko ak­tyw­ność – to idea. Na­sze idee na te­mat seksu są tak skom­pli­ko­wane, że kom­pli­ku­jemy też samą ak­tyw­ność. Je­stem tu po to, aby wa­sze idee i ak­tyw­ność uczy­nić mniej skom­pli­ko­wa­nymi. W mo­jej po­nad trzy­dzie­sto­let­niej prak­tyce sek­su­ologa i do­radcy ro­dzin­nego pra­wie za­wsze po­maga to uczy­nić seks ła­twiej­szym i bar­dziej ra­do­snym. W wielu przy­pad­kach rów­nież zwięk­szyć jego czę­sto­tli­wość.

Kiedy je­ste­śmy mło­dzi, po­pę­dem płcio­wym kie­rują hor­mony, chuć, głód, no­winki i chęć spraw­dze­nia się. Więk­szość z nas jest ta­aaka na­pa­lona. Pra­gniemy naj­głęb­szego – i naj­bar­dziej pry­mi­tyw­nego – ze­spo­le­nia z obiek­tem na­szego po­żą­da­nia. Gdy­by­śmy tylko mo­gli roz­su­nąć su­wak na­szego tu­ło­wia i on czy ona mo­głaby we­drzeć się do środka!

Mó­wią nam, że osta­tecz­nie to nie hor­mony, a mi­łość kie­ruje po­żą­da­niem. Pla­nu­jemy po­czuć to pew­nego dnia. Je­steś taki wspa­niały, tak dla mnie ide­alny, pra­gnę cię.

I w końcu więk­szość z nas za­ko­chuje się. Ide­ali­zu­jemy na­szego part­nera. I za­zwy­czaj on (czy ona) pod­nieca nas. Zwią­zek roz­wija się i oboje part­ne­rzy w końcu się po­znają. Wkrada się ru­tyna. Je­śli chcemy no­wo­ści, mu­simy je stwo­rzyć – week­end na wsi, nowe me­ble, nowe fan­ta­zje. I prze­sta­jemy ide­ali­zo­wać na­szego part­nera. Kiedy to się sta­nie, nie mo­żemy już wię­cej po­le­gać na mi­ło­ści, że roz­pali po­żą­da­nie, po­nie­waż prze­szka­dzają nam w tym po­zo­stałe aspekty ży­cia.

Co­raz rza­dziej do­cho­dzi do zbli­żeń albo stają się one bar­dziej ru­ty­nowe. Albo jedno i dru­gie.

Kiedy zwią­zek jest młody i seks jest eg­zo­tyczny i ra­do­sny, za­ini­cjo­wa­nie każ­dego sek­su­al­nego spo­tka­nia nie kosz­tuje wiele. Nie de­ner­wu­jemy się, że usły­szymy „nie” i za­zwy­czaj nie de­ner­wu­jemy się, że usły­szymy „tak”. Jed­nak kiedy do zbli­żeń do­cho­dzi co­raz rza­dziej, czu­jemy się co­raz bar­dziej nie­zręcz­nie. Na­wią­za­nie każ­dego sek­su­al­nego kon­taktu staje się bar­dziej zło­żone, cza­so­chłonne i prze­peł­nione nie­po­ko­jem.

Mor­dęga zwią­zana z ini­cjo­wa­niem seksu za­czyna prze­wa­żać nad ko­rzy­ściami, ja­kie mogą z niego wy­nik­nąć. Je­śli para jest zgodna, bę­dzie miała inne, nie­za­wodne spo­soby na cie­sze­nie się sobą na­wza­jem: spa­cer, wspólne go­to­wa­nie, oglą­da­nie te­le­wi­zji, drzemka, fo­to­gra­fo­wa­nie dzieci, gra w scrab­ble. Kiedy ra­zem spę­dzany wolny czas pary jest ogra­ni­czony i part­ne­rzy wie­dzą, że mogą naj­pew­niej do­brze się ba­wić ro­biąc inne rze­czy, wy­bór seksu, który w ich wy­obra­że­niu może się wią­zać ze skrę­po­wa­niem, roz­cza­ro­wa­niem, kry­tyką i emo­cjo­nal­nym od­da­le­niem, jest ir­ra­cjo­nalny.

Za­tem wie­lo­let­nie pary, w któ­rych part­ne­rzy lu­bią się na­wza­jem, ro­bią to, co naj­bar­dziej oczy­wi­ste: rza­dziej się ko­chają, a za­miast tego ro­bią rze­czy, z któ­rych ła­twiej im się cie­szyć.

Je­śli ty i twój part­ner chce­cie, aby seks był czę­ścią wa­szego ży­cia po pierw­szych kilku la­tach, nie mo­że­cie po­le­gać na hor­mo­nal­nej żą­dzy, nie mo­że­cie po­le­gać na prze­peł­nia­ją­cym uczu­ciu za­ko­cha­nia i nie mo­że­cie po­le­gać na wra­że­niu, że nie ma nic lep­szego do ro­boty. Oby­dwoje mu­si­cie zro­bić coś fun­da­men­tal­nie ir­ra­cjo­nal­nego – za­pro­po­no­wać coś, co bę­dzie mniej ra­do­sne, a bę­dzie kosz­to­wało wię­cej emo­cji niż prak­tycz­nie każdy inny moż­liwy spo­sób spę­dze­nia wol­nego czasu.

A co z rze­czy­wi­stym sek­sem, je­śli ma do niego dojść kiedy już się prze­mo­gli­ście?

Wszy­scy uczymy się seksu, kiedy mamy ciało mło­dej osoby. Kiedy do­bi­jemy do trzy­dziestki, prak­tycz­nie nikt już ta­kiego ciała nie ma. A czter­dziestka? Wy­glą­da­cie fan­ta­stycz­nie. Mo­że­cie mieć wspa­niałe ciało. Mo­że­cie być psami na star­sze pa­nie, albo ty­gry­si­cami chęt­nymi na mło­dych chłop­ców. Jed­nak nie ma­cie już tego ciała, które mie­li­ście wtedy, gdy uczy­li­ście się o sek­sie. Ciało, które ma­cie te­raz, za­cho­wuje się ina­czej, nie­praw­daż?

Je­śli do swo­jego doj­rza­łego ciała za­sto­su­je­cie wi­zję seksu mło­dzie­niaszka, bę­dzie­cie mieć kło­pot. I wa­sze emo­cje będą się bun­to­wać: je­śli seks, na przy­kład, ozna­cza na­tych­mia­stową wil­got­ność, erek­cję twardą jak ka­mień, in­ten­sywny sto­su­nek i rów­no­cze­sny or­gazm, bę­dzie­cie za­nie­po­ko­jeni, że to się nie uda – a to ko­lejny po­wód, żeby nie ini­cjo­wać seksu albo nie re­ago­wać, kiedy robi to part­ner.

Z dru­giej strony, je­śli stwo­rzy­cie inną wi­zję seksu, do­sto­so­wa­nego do wa­szej obec­nej sy­tu­acji – z ciała z pa­roma pro­ble­mami, nie­mło­dego part­nera, ogra­ni­cze­nia czasu i prze­strzeni, emo­cjo­nal­nych blizn – bę­dzie­cie bar­dziej chętni ini­cjo­wać seks, bo praw­do­po­do­bień­stwo, że spo­tka­nie bę­dzie sa­tys­fak­cjo­nu­jące, znacz­nie wzro­śnie. Ozna­cza to, że mu­si­cie zmie­nić kilka wa­szych prze­ko­nań do­ty­czą­cych zna­cze­nia po­żą­da­nia i pod­nie­ce­nia, sek­su­al­nych „funk­cji” i „dys­funk­cji”.

Wła­ści­wie mu­si­cie zmie­nić swój po­gląd na seks.

Oczy­wi­ście zmiana wła­snej wi­zji seksu może być nie­wy­godna – Gdy­bym był jesz­cze młody, nie mu­siał­bym zmie­niać swo­jej wi­zji albo Gdy­bym cią­gle był do­bry w łóżku, nie mu­siał­bym zmie­niać swo­jej wi­zji – za­tem mu­si­cie się z taką po­trzebą oswoić. Kiedy się oswo­icie, zmie­ni­cie swoją wi­zję i bę­dzie­cie chętni pod­jąć wy­si­łek dzie­le­nia się tym, a wa­sze ocze­ki­wa­nia będą różne i bę­dzie­cie mieli po­czu­cie hu­moru i tro­chę po­kory, mo­że­cie stwo­rzyć coś ra­do­snego.

Nic dziw­nego, że tak wiele lu­dzi nie kreuje ra­do­snego seksu.

W tej książce spo­tka­cie się z wie­loma mo­imi pa­cjen­tami. To mili lu­dzie (po­wiedzmy, więk­szość z nich), ale sami so­bie utrud­niają sprawy seksu. Kom­pli­kują go w związku z by­ciem nor­mal­nym, z ma­sko­wa­niem się, z ro­man­sem, z by­ciem mło­dym, z per­fek­cją, z by­ciem ko­biecą, z roz­pacz­li­wym usi­ło­wa­niem, by do­brze się spi­sać.

Za­tem oczy­wi­ście czują się oni onie­śmie­leni, ura­żeni, prze­peł­nieni pe­sy­mi­zmem, wy­czer­pani. Ob­wi­niają: seks, ko­biety, por­no­gra­fię, me­no­pauzę, eko­no­mię, swoje małe piersi, „stres”. Lu­bię więk­szość mo­ich pa­cjen­tów, ale nie­stety to lu­dzie, któ­rzy błęd­nie okre­ślają seks.

Moi pa­cjenci chcą, żeby seks był „na­tu­ralny” i „spon­ta­niczny”, żeby się „po pro­stu wy­da­rzał”. Wielu od­rzuca ideę wkła­da­nia wy­siłku w two­rze­nie do­ro­słego seksu, więc zwy­czaj­nie co­fają się do seksu na­sto­lat­ków – przy­gody mi­ło­sne, po­wie­ści ro­man­tyczne, czat in­ter­ne­towy, por­no­gra­fia, słabe po­żą­da­nie.

Czas jed­nak, że­by­śmy wszy­scy do­ro­śli i od nowa na­uczyli się, jak do­świad­czać swo­jej sek­su­al­no­ści. Pora na in­te­li­gen­cję sek­su­alną. Co to ta­kiego?

In­te­li­gen­cja sek­su­alna =in­for­ma­cja + umie­jęt­no­ści emo­cjo­nalne + świa­do­mość ciała

Oto za­po­wiedź tej idei:

• In­te­li­gen­cja sek­su­alna to umie­jęt­ność utrzy­my­wa­nia seksu w per­spek­ty­wie, bez względu na to, co dzieje się pod­czas zbli­żeń.

• In­te­li­gen­cja sek­su­alna jest przy­datna na wiele spo­so­bów, na róż­nych eta­pach ży­cia: gdy je­ste­śmy po dwu­dzie­stce – w od­kry­wa­niu świata seksu; po trzy­dzie­stce – w stwo­rze­niu więzi z part­ne­rem i usta­le­niu sek­su­al­nego rytmu; po czter­dzie­stce – w to­le­ran­cji i ad­ap­to­wa­niu się do zmian; po pięć­dzie­siątce – w po­że­gna­niu mło­dzień­czego seksu; po sześć­dzie­siątce i póź­niej – w two­rze­niu no­wego sek­su­al­nego stylu.

• Aby móc wię­cej czer­pać z seksu, mu­simy się zmie­nić. Aby się zmie­nić, po­trze­bu­jemy in­nego po­dej­ścia. Tym po­dej­ściem jest in­te­li­gen­cja sek­su­alna.

Do­bra wia­do­mość jest taka, że in­te­li­gen­cja sek­su­alna po­maga wy­ja­śnić, dla­czego nie mo­gli­ście po­lep­szyć ja­ko­ści seksu (po­nie­waż nie zmie­ni­li­ście swo­jego pa­ra­dyg­matu), oraz po­winna dać wam na­dzieję, że jest coś, czego jesz­cze nie spró­bo­wa­li­ście, a co może za­dzia­łać.

Pa­ra­dyg­mat in­te­li­gen­cji sek­su­al­nej prze­wi­duje i wy­ja­śnia nie­które z głów­nych za­gad­nień współ­cze­snej sek­su­al­no­ści:

• dla­czego Via­gra nie po­maga wielu lu­dziom, mimo że wy­wo­łuje u nich erek­cję;

• dla­czego na­ucze­nie się no­wych po­zy­cji nie po­lep­sza fru­stru­ją­cego seksu;

• dla­czego pro­blemy z po­żą­da­niem są naj­bar­dziej po­wszech­nym te­ma­tem, z któ­rym lu­dzie przy­cho­dzą na te­ra­pię sek­su­alną;

• dla­czego naj­więk­szym błę­dem w te­ra­pii sek­su­al­nej są me­tody roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów z po­żą­da­niem;

• dla­czego po­pu­lar­ność por­no­gra­fii in­ter­ne­to­wej ogrom­nie wzro­sła, a jesz­cze bar­dziej za­in­te­re­so­wa­nie por­no­gra­fią ama­tor­ską;

• dla­czego więk­szość lu­dzi tak źle się czuje, kiedy jest sek­su­al­nie nie­usa­tys­fak­cjo­no­wana.

In­te­li­gen­cja sek­su­alna po­zwala nam uży­wać seksu do au­ten­tycz­nego wy­ra­ża­nia sie­bie. Mo­żemy, oczy­wi­ście, ko­chać się bez tego, ale wtedy seks nie­ko­niecz­nie od­zwier­cie­dli, kim je­ste­śmy (lub my­ślimy, że je­ste­śmy). Kiedy je­ste­śmy sek­su­al­nie nie­usa­tys­fak­cjo­no­wani, za­zwy­czaj nie zwra­camy uwagi na na­szą in­te­li­gen­cję sek­su­alną. Pró­bu­jemy na­pra­wiać nie­wła­ściwe rze­czy – erek­cję, or­ga­zmy, na­wil­że­nie, sta­rze­jące się ciało – lecz na­wet je­śli uda się je na­pra­wić, seks się nie po­lep­sza. Lub nie po­zo­staje lep­szy na dłu­żej. To tak, jak pró­bo­wać na­uczyć świ­nię śpie­wać – nie doj­dzie się z tym końca, tylko świ­nia się zde­ner­wuje.

In­te­li­gen­cja sek­su­alna jest tym, co prze­nie­sie was z seksu na­sto­lat­ków do seksu doj­rza­łego. Jest tym, co wy­zwoli was z seksu wie­dzio­nego hor­mo­nami i za­pro­wa­dzi do seksu, który sami wy­bie­rze­cie. Tym, co prze­nie­sie was od seks musi mnie po­twier­dzić do ja po­twier­dzę moją sek­su­al­ność. Tym, co po­zwoli wam do­pa­so­wać seks do sie­bie, za­miast do­pa­so­wy­wać sie­bie do seksu.

Po trzy­dzie­stu la­tach słu­cha­nia sek­su­al­nie sfru­stro­wa­nych, nie­szczę­śli­wych, zdez­o­rien­to­wa­nych, roz­ża­lo­nych, za­nie­po­ko­jo­nych, im­pul­syw­nych i sa­mo­kry­tycz­nych lu­dzi, za­uwa­ży­łem po­do­bień­stwa w ca­łym tym nie­sa­tys­fak­cjo­nu­ją­cym sek­sie. Sa­tys­fak­cjo­nu­jący, sa­mo­po­twier­dza­jący się seks jest inny. Jawi się nie­zli­czoną ilo­ścią sma­ków, two­rzony na nowo przez każdą osobę i każdą parę. Do­wiedzmy się, jaka jest wa­sza wer­sja sa­tys­fak­cjo­nu­ją­cego seksu – i jak użyć wa­szej in­te­li­gen­cji sek­su­al­nej, aby ją da­lej two­rzyć.

Od­po­wie­dzi do qu­izu: Każde z tych pięt­na­stu zdań jest praw­dziwe.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki