Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Czy zabraniać dziecku grać w gry komputerowe? Czy ograniczać czas ekranowy? Jakie pułapki czyhają na dziecko w internecie? Na czym polega współczesne cyfrowe dzieciństwo i czym jest cyfrowe rodzicielstwo? Jak nowe technologie zmieniają nas samych i świat wokół nas? Jak wpływają na sposób, w jaki się uczymy? I przede wszystkim: jak nie zgubić swojego dziecka w sieci?
Książka Zyty Czechowskiej, Nauczycielki Roku 2019, oraz Mikołaja Marceli, eksperta w dziedzinie nauczania, udzieli odpowiedzi na te i wiele innych pytań. Dostarczy wiedzy o zaletach i wadach nowych technologii oraz praktycznych rozwiązań, dzięki którym ograniczycie zagrożenia związane z internetem i uczynicie cyfrowy świat sprzymierzeńcem w procesie efektywnej edukacji i rozwoju swoich dzieci
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 273
Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN
Redaktor prowadzący: Ewa Orzeszek-Szmytko
Redakcja: Maria Nowakowska
Redakcja techniczna i skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski
Korekta: Marzena Kłos
© for the text by Zyta Czechowska and Mikołaj Marcela
© for this edition by MUZA SA, Warszawa 2021
ISBN 978-83-287-1759-6
MUZA SA
Wydanie I
Warszawa 2021
fragment
Jak nie zgubić swojego dziecka w sieci? To pytanie zadaje sobie zapewne niemal każdy współczesny rodzic. Internet daje nam wszystkim niesamowite możliwości, stwarza też jednak wiele zagrożeń. Podobnie jest z wytworami nowych technologii: komputerami, smartfonami i tabletami. Wy, rodzice, boicie się, że pozbawione waszego dozoru dzieci znikną w wirtualnych odmętach, a sami zagubicie się w gąszczu technologicznych gadżetów. Co wobec tego możecie zrobić? Zdobądźcie, a następnie przekażcie swoim dzieciom niezbędną wiedzę i umiejętności, by same mogły o siebie zadbać w cyfrowym świecie. Po to napisaliśmy tę książkę. Dzięki niej lepiej zrozumiecie, jak wykorzystywać nowe technologie, by wspomagały edukację i rozwój, zarówno waszych dzieci, jak i was samych.
Dlatego, choć może zabrzmi to nieco prowokacyjnie, już na wstępie chcemy wam dać do zrozumienia, że wbrew powszechnemu przekonaniu to nie technologia jest problemem. Technologia sama w sobie – internet czy nowe media – nie jest ani dobra, ani zła. To tylko narzędzie! Weźmy choćby taki młotek: można nim wbić gwóźdź, ale można też nim kogoś zranić. Każdego narzędzia można używać zarówno dobrze, jak i źle, czerpiąc z tego korzyści (na przykład edukacyjne bądź rozwojowe) lub wyrządzając krzywdę sobie czy innym. Właściwego i pożytecznego używania nowych technologii można się nauczyć. To właśnie jest jedna z ról, którą wy, współcześni rodzice, odegracie w życiu i edukacji swoich dzieci: zaczynając już od ich najmłodszych lat, wprowadzicie je do świata cyfrowego, nauczycie rządzących nim reguł i pokażecie, jak mają się w nim poruszać, by ominąć zagrożenia i czerpać z niego dla siebie jak najwięcej korzyści.
Pod tym względem świat cyfrowy nie różni się niczym od świata fizycznego. W przestrzeni miejskiej może na dzieci czyhać wiele niebezpieczeństw, dlatego uczycie je, jak się w niej odnajdywać: jak przechodzić przez ulicę, na co uważać, jakich miejsc unikać i z kim nie rozmawiać. To samo powinno dotyczyć przebywania w sieci. Czy wręczając swoim dzieciom pierwszy smartfon, pierwszy tablet lub pierwszy komputer z dostępem do internetu, wyjaśniliście im, jak te urządzenia działają, i pokazaliście, jak z nich korzystać? Czy zanim założyliście swojemu dziecku profil w danym medium społecznościowym, przeczytaliście wspólnie jego regulamin i wytłumaczyliście mu, w jaki sposób ów serwis działa? Z dużym prawdopodobieństwem możemy założyć, że zrobiła to jedynie garstka z was.
Dlaczego tak to wygląda? Powodów jest co najmniej kilka.
Po pierwsze, wasze pokolenie dorastało w całkiem innym świecie. W przeciwieństwie do waszych dzieci mogliście sobie pozwolić na o wiele większą swobodę, nie musieliście się martwić, że jakieś wasze potknięcie czy niestosowne zachowanie zostanie zarejestrowane i opublikowane online. Rzeczywistość rządziła się odmiennymi prawami. Wasz kontakt ze znajomymi i rodziną odbywał się zupełnie innymi kanałami, w inny sposób zdobywało się popularność w szkole i poza nią. To, jak wyglądają te sprawy dzisiaj, wielu z was wydaje się czarną magią albo przynajmniej czymś pozbawionym sensu. Mówiąc wprost: nie do końca rozumiecie, o co w tym wszystkim chodzi, więc siłą rzeczy nie wiecie, jak pomóc swoim dzieciom.
Po drugie, najzwyczajniej w świecie nie macie w tym obszarze wzorców do naśladowania. Wiedzę o tym, jak postępować z dziećmi, w dużej mierze czerpiecie od swoich rodzicieli, którzy jednak nie musieli mierzyć się z tematem internetu i nowych technologii, dlatego nie mogą służyć wam swoim doświadczeniem z zakresu świadomego cyfrowego rodzicielstwa. O ile więc możecie zwrócić się do nich z prośbą o radę na przykład w kwestii rozszerzania diety czy usypiania, o tyle nie zapytacie ich raczej o to, co robić, gdy wasze dziecko spędza zbyt dużo czasu na graniu w gry komputerowe lub publikuje w mediach społecznościowych treści, co do których macie zastrzeżenia.
Po trzecie, zewsząd – z mediów i od specjalistów od edukacji – słyszy się przede wszystkim ostrzeżenia przed zagrożeniami w sieci, więc dla wielu z was najlepszym (i najprostszym) rozwiązaniem jest po prostu ograniczenie dzieciom dostępu do internetu i nowych mediów. Być może część z was, podobnie jak wielu amerykańskich rodziców, wyspecjalizowała się w zarządzaniu „czasem ekranowym”, wierząc, że do tego sprowadza się bycie świadomym rodzicem w świecie cyfrowym. Jeśli tak jest, nie możemy was za to winić, ponieważ faktycznie czytając opracowania i poradniki poświęcone funkcjonowaniu dzieci w kulturze cyfrowej, można odnieść wrażenie, że to jedyne dobre rozwiązanie. W tej książce wyjaśnimy wam jednak, dlaczego to droga na skróty, która w dłuższej perspektywie przyniesie więcej złego niż dobrego. Zamiast wprowadzać zakazy i ściśle kontrolować aktywność swoich dzieci, powinniście pomóc im w samoregulacji oraz samokontroli. W kolejnych rozdziałach pokażemy wam, jak to robić. Warunek jest jeden: powinniście być zaangażowani w cyfrowe aktywności waszych dzieci.
Jaki z tego wszystkiego wniosek? Wy i wasze dzieci żyjecie już w zupełnie innych czasach niż wasi rodzice. Nowe technologie stały się jedną z ważniejszych sfer naszego życia i nic nie wskazuje na to, by miały w najbliższym czasie zniknąć, raczej będą wywierać coraz większy wpływ na to, jak wygląda nasz świat. Już teraz to one zmieniają nie tylko to, jak kontaktujemy się z ludźmi, jak się uczymy i jak pracujemy, ale także to, jak spędzamy wolny czas, robimy zakupy oraz co i jak jemy, oglądamy czy słuchamy. One także w dużej mierze odpowiadają za to, jaki świat widzimy i jakie treści do nas docierają.
Donna Haraway, amerykańska biolożka i filozofka feministyczna, w 1984 roku opublikowała słynny Manifest cyborga, w którym stwierdza, że ludzie stali się tytułowymi cyborgami – fuzjami organizmu biologicznego i maszyny. To był czas, kiedy na ekranach kin rządziły filmy, takie jak Blade Runner czy Terminator, a słowa Haraway brzmiały jeszcze wtedy jak zacytowane z powieści science fiction. Dziś jednak chyba nikt nie ma już wątpliwości, że ludzie są cyborgami. Bez swojego smartfona, tabletu czy laptopa czujemy się jak bez ręki. A może nawet gorzej! Nie możemy wybrać optymalnej trasy z Google Maps, sprawdzić restauracji na TripAdvisorze lub ofert pracy na LinkedIn, zrobić zdjęcia lub nagrać filmu kamerą full HD, a następnie pochwalić się nim na swoim profilu w mediach społecznościowych, zadać pytania na nurtujący nas temat w grupie na Facebooku czy sprawdzić potrzebnych nam informacji w Wikipedii lub innych zasobach internetu. Dla wielu z nas pozostawienie przez przypadek smartfona w domu jest wydarzeniem brzemiennym w skutki, nie mówiąc już o trwałej jego utracie. Być może zdarzyło wam się słyszeć, gdy ktoś powiedział o zniszczonym lub zgubionym telefonie: „Było na nim całe moje życie”. No właśnie, a skoro dorośli są już tak zaawansowanymi cyborgami, to co dopiero młodzi ludzie?
To oczywiście nie znaczy, że nowe technologie są niewinne i potencjalnie nie mogą być szkodliwe. Eksperci przestrzegają nas od wielu lat, że to, jak widzimy dziś świat, w dużej mierze wynika z tego, jak rzeczywistość prezentowana jest w mediach społecznościowych i internetowych serwisach. Yuval Noah Harari, autor bestsellerowego Homo Deus, przestrzega w swoich książkach przed postępującą algorytmizacją naszego świata. Przewiduje też, że już niebawem przypominać on może rzeczywistość znaną z wydanej pod koniec 2020 roku gry komputerowej Cyberpunk 2077. Hakowanie ludzi, włamywanie się do ich umysłów, przejmowanie kontroli nad ich cyborgicznymi ciałami – z dużym prawdopodobieństwem czeka nas to za kilka, może kilkanaście lat. Choć już teraz w pewnym sensie wy i wasze dzieci jesteście ofiarami rozmaitych form hakowania.
Może więc nie ma się co dziwić, że w gazetach, telewizji i – o ironio – w internecie nieustannie bombardowani jesteście ostrzeżeniami przed niebezpieczeństwami, jakie czyhają na młodych ludzi w sieci. Uzależnienie od mediów społecznościowych, gier komputerowych czy materiałów pornograficznych, sexting, popularność patostreamerów, cyberprzemoc – to tylko niektóre z problemów oddziałujących w ostatnim czasie na zbiorową wyobraźnię, a w szczególności na wyobraźnię rodziców. Słyszycie – i to nierzadko od specjalistów – że internet wywołuje epidemię samotności wśród młodych ludzi, że rozprasza ich uwagę, że odbiera im pewność siebie i prowadzi do depresji. Oglądacie filmy takie jak Dylemat społeczny na Netflixie i zaczynacie się bać tego, jak media społecznościowe manipulują waszymi dziećmi. Widzicie młodych ludzi z nosami w telefonach i martwicie się, że smartfony okradną ich z możliwości nawiązania głębokich relacji z innymi ludźmi w realnym świecie. Macie prawo czuć ten niepokój. Zrozumcie jednak, że widzicie tylko wierzchołek góry lodowej – smartfony, internet, media społecznościowe i gry komputerowe, nie dostrzegacie zaś problemów swoich dzieci, które sprawiają, że mają one potrzebę korzystania z tych mediów.
W rezultacie najczęściej słyszycie, że dostęp do technologii trzeba ograniczać i ściśle kontrolować. Jednak jest lepsze rozwiązanie: edukowanie dzieci, zarówno w domu, jak i w szkole. Tym bardziej, że nowe technologie oferują dorosłym i dzieciom możliwości, o jakich nasi rodzice – nie mówiąc już o naszych dziadkach – mogli tylko marzyć. Jak pisze Jordan Shapiro w Nowym cyfrowym dzieciństwie: „Po południu [moi synowie] wracają do domu i pierwsze, za co łapią, to laptop. Darzą go takim samym, pełnym dumy uwielbieniem, co ja mój rower górski czy buty Nike Air-Jordan. Co w tym dziwnego? Komputer to drzwi do magicznego, pozbawionego ograniczeń, usieciowionego świata”. Zresztą na pewno znacie to z autopsji: Fortnite, Minecraft, Counter-Strike czy League of Legends – wasze dzieci pewnie spędzają całe popołudnia, grając w te lub jeszcze inne gry. To normalne, że martwicie się o ich wzrok, zaburzenia depresyjne i neurologiczne, otyłość, o rozwój zdolności komunikacyjnych lub umiejętność krytycznego myślenia. W końcu jesteście rodzicami i po części na tym polega ta praca! Pamiętajcie jednak, że:
• te same obawy spędzały sen z powiek waszym rodzicom, gdy przesiadywaliście długie godziny przed telewizorem lub słuchaliście w kółko swoich ulubionych piosenek w samotności w swoim pokoju;
• jako rodzice nieświadomie wywieracie presję na dzieci, by w pewnym sensie odtworzyły waszą przeszłość z korektą wszelkich niedociągnięć – to dlatego nowe technologie na ogół postrzegane są przez was jako mierne zamienniki właściwych form dziecięcej zabawy.
No właśnie, czy możliwe jest, że wasz opór wobec internetu i nowych mediów wynika z chęci ochrony cennych wspomnień i waszego wyobrażenia o tym, czym jest szczęśliwe dzieciństwo? Jeśli tak, to powinniście zrozumieć, że świata, w którym wy dorastaliście, już nie ma. Żyjemy w usieciowionej rzeczywistości, która od was i waszych dzieci wymaga zupełnie innych umiejętności i kompetencji. Nowe technologie i rozmaite urządzenia, czy tego chcecie, czy nie, przygotowują je od najmłodszych lat nie tylko do funkcjonowania w tym nowym świecie, ale również do jego kształtowania. Od czego więc zacząć? Jak możecie odnaleźć się w tej zupełnie nowej dla nas wszystkich sytuacji? Dobra wiadomość jest taka, że podstawowe pytanie, jakie należy sobie w niej zadać, brzmi tak samo, jak przed laty: czego wasze dzieci powinny się dziś nauczyć, by w przyszłości być szczęśliwe, zdrowe i spełnione – zarówno online, jak i offline?
I tu wkraczamy na grunt edukacji. Grunt niezwykle grząski dla nowych technologii. Wszyscy chyba to odczuliśmy w trakcie pandemii, kiedy edukacja przeniosła się do świata cyfrowego. Dzieci nie musiały już uciekać do internetu na przerwach między lekcjami lub po szkole – teraz zmuszone były korzystać z niego od rana do wieczora podczas nauki, nierzadko siedząc przed ekranem komputera po kilkanaście godzin dziennie. A przecież jeszcze niedawno w Polsce trwała dyskusja o tym, czy nie zakazać używania smartfonów i tabletów w szkołach, by te nie rozpraszały uczniów i nie odwracały ich uwagi od lekcji…
Ale wiecie co? Gdyby nie one, ta książka nigdy by nie powstała. To dzięki internetowi mogłem przeczytać o Zycie, która w 2019 roku zdobyła tytuł Nauczyciela Roku, a następnie wspomnieć o jej niezwykłej pracy w Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku. Skontaktowaliśmy się ze sobą niedługo po premierze książki, korzystając z aplikacji Messenger, a dzięki Facebookowi odkryliśmy, że nasze pieski wabią się tak samo, czyli Kruszek. Od słowa do słowa wpadliśmy na pomysł wspólnego napisania poradnika dla rodziców. Najpierw było kilka rozmów przez telefon, potem wideokonferencje na Skypie i Messengerze, wspólne tworzenie konspektu w Google Docs, następnie wymienianie się uwagami na temat napisanych przez nas rozdziałów za pośrednictwem mejli. I oto jest. Uwierzycie, że nie mieliśmy okazji spotkać się w realu, a mimo to napisaliśmy wspólnie książkę?
Dziś wielu z was jest między młotem a kowadłem: z jednej strony zewsząd słyszycie o tym, że waszą rolą jest kontrolowanie czasu ekranowego i ograniczanie dzieciom dostępu do internetu, z drugiej chcecie dla nich jak najlepszej edukacji, a ta coraz częściej wymaga korzystania z nowych technologii. Jakby tego było mało, współczesny rynek pracy każe wam podać w wątpliwość niemal wszystko to, co do tej pory uważaliście za pewne i oczywiste w edukacji. Bo co macie zrobić z informacją, że przyszłość to zawody kreatywne, a osiągnięcie w nich sukcesu zapewni waszym dzieciom nie wysoka średnia na świadectwie, a granie w gry komputerowe? Albo z taką, że Chiny czy Singapur – które do tej pory przodowały w testocentrycznej edukacji dominującej obecnie także w polskich szkołach – obecnie od niej odchodzą i projektują system ograniczający naukę na pamięć, uczenie liniowe, długie siedzenie na zajęciach w szkole, zadania domowe czy korepetycje? Co zrobić, gdy wszyscy dookoła mówią, że dla odnalezienia się na przyszłym rynku pracy konieczne jest odejście od tradycyjnego modelu edukacji i skupienie się na wyrabianiu podstawowych umiejętności, takich jak kreatywne i krytyczne myślenie, komunikacja czy kooperacja, a te znacznie skuteczniej niż w szkole kształtowane są w trakcie grania na komputerze lub tworzenia treści w serwisach, takich jak YouTube czy Instagram?
Spokojnie, napisaliśmy tę książkę po to, by udzielić wam odpowiedzi na te i wiele innych pytań. Chcemy dostarczyć wam z jednej strony wiedzy o zaletach i wadach nowych technologii, z drugiej praktycznych rozwiązań, dzięki którym zniwelujecie potencjalne zagrożenia związane z internetem i nowymi mediami, czyniąc z nich narzędzia wspomagające rozwój i edukację waszych dzieci. Zrozumiecie też, na czym polega współczesne cyfrowe dzieciństwo i w ogóle czym jest cyfrowe rodzicielstwo. W pierwszych pięciu rozdziałach napisanych przeze mnie prześledzicie to, jak nowe technologie zmieniają nas samych i świat wokół nas oraz jak wpływają na sposób, w jaki się uczymy. A w kolejnych pięciu rozdziałach napisanych przez Zytę otrzymacie bogaty wybór narzędzi, które wesprą wasze dzieci (ale także was!) w efektywnym uczeniu się i rozwoju.
Zaczniemy jednak od czegoś fundamentalnego: zdjęcia z was odpowiedzialności za przyszły sukces waszych dzieci. We współczesnym szalonym świecie, który tak bardzo wiele od was wymaga, dając zarazem niewiele wsparcia, to pierwszy krok na waszej drodze ku świadomemu cyfrowemu rodzicielstwu. Christine M. Beckman i Melissa Mazmanian w książce o znamiennym tytule Dreams of the Overworked. Living, Working, & Parenting in the Digital Age zauważają, że jako rodzice na co dzień musicie się mierzyć z trzema wielkimi mitami rządzącymi cyfrową współczesnością: idealnego pracownika, perfekcyjnego rodzica i doskonałego ciała. Ten drugi mit sprawia, że rola rodzica lokuje się gdzieś pomiędzy mediatorem a cheerleaderem dziecka – osobą, która nie tylko czuwa nad napiętym planem dnia nafaszerowanym różnymi rodzajami aktywności, ale która także dopinguje dzieci, by osiągały jak najlepsze rezultaty we wszystkich dziedzinach swojego życia. Co ciekawe, bez technologii byłoby to właściwie niemożliwe – zarówno gdy myślimy o organizacji dnia wypełnionego po brzegi zajęciami, jak i wiary w to, że mit perfekcyjnego rodzica w ogóle można wcielić w życie. Problem jednak w tym, że jeśli coś idzie nie tak – na przykład wasze dziecko dostaje słabe stopnie w szkole lub nie wykazuje się na zajęciach dodatkowych – w pierwszej kolejności to wy jesteście za to obwiniani i czujecie wstyd.
* * *
koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji
MUZA SA
ul. Sienna 73
00-833 Warszawa
tel. +4822 6211775
e-mail: [email protected]
Księgarnia internetowa: www.muza.com.pl
Wersja elektroniczna: MAGRAF s.c., Bydgoszcz