28,00 zł
Kłamstwo towarzyszy nam każdego dnia – czasem jest wyłącznie drobnym zniekształceniem prawdy, a innym razem może wręcz zmienić bieg wydarzeń.
Hartley i Karinch oferują praktyczne narzędzia, które pozwolą ci dostrzec kłamstwo w codziennych sytuacjach. Dowiedz się, jak kłamstwo wpływa na zachowanie i jak skutecznie je rozpoznać, nie popadając w paranoję.
Dzięki tej książce:
- nauczysz się czytać niewerbalne sygnały, które zdradzają nieszczerość,
- poznasz techniki zadawania pytań, które demaskują kłamców,
- zrozumiesz, jak odróżniać nieśmiałość od chęci celowego zatajenia pewnych faktów,
- zdobędziesz umiejętność analizowania słów i gestów w kontekście sytuacyjnym.
Otwórz oczy na subtelne sygnały, które inni próbują ukryć – bo prawda zawsze zostawia ślad.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Gregory Hartley
Dla mojej babci, Elsie Hartley, za pokazanie mi różnicy pomiędzy klasą biedną a niską.
Maryann Karinch
Dla Jima, mamy i Karla – zawsze mogę liczyć na prawdę z Waszej strony.
Żadne podziękowania nie wystarczą, by wyrazić moją wdzięczność wobec Mike’a Ritza i Hollis Moore z Team Delta (www.team-delta.net) za wyobraźnię i wizję, dzięki którym rozumieli, że wywiadu wojskowego nie można ograniczyć przez zamknięcie mnie w pokoju przesłuchań i postawienie przed mediami publicznymi. Ta książka nie zostałaby wydana bez Michaela Dobsona, który ponosi winę za tę kolaborację, ponieważ zachęcał mnie do pisania i poznał mnie z Maryann. Jestem wdzięczny Allanowi Steinowi ze School of Law przy Rutgers University za wsparcie w zrozumieniu procesu wyboru ławy przysięgłych. Dziękuję Dinie za wspieranie mnie i utrzymywanie w zdrowiu psychicznym, kiedy byłem przeładowany pracą. Nie mógłbym sobie wyobrazić tej książki bez Jefferya, który opiekował się końmi, kiedy nie było nas obojga. Dziękuję Jimowi McCormickowi za dobór słów i zachętę. Don Landrum był bezcennym mentorem przez wszystkie lata i uczynił ze mnie śledczego, którym jestem dziś. Serdeczne podziękowania również dla Niny. Maryann, dziękuję Ci za sprawienie, że pisanie tej książki było bezbolesnym i przyjemnym procesem. Przede wszystkim dziękuję wszystkim umundurowanym mężczyznom i kobietom, którzy anonimowo bronią na co dzień naszego bezpieczeństwa.
Greg Hartley
Dziękuję Jimowi McCormickowi za wnikliwość, zachętę i całe praktyczne wsparcie przez cały czas. Jestem wdzięczna Michaelowi Dobsonowi za przedstawienie mnie Gregowi oraz wspieranie nas pomysłami, kiedy nasza praca nabierała kształtów, oraz Debbie Singer Dobson za hojne dzielenie się z nami swoim doświadczeniem z dziedziny profili osobowości. Serdeczne podziękowania dla Deana Hohla, który zapewnił nam zajmującą historię i doświadczenie z dziedziny stylów klasyfikacji. Jestem również wdzięczna za entuzjazm i wsparcie, jakie otrzymaliśmy od zespołu Career Press, w szczególności od Rona Frya, Mike’a Lewisa, Kirsten Dalley, Kristen Parkers, Michaela Pye’a, Jodi Brandon, Christophera Carolei i Lindy Reinecker. Dziękuję również przyjaciołom, którzy z racji wykonywanych zawodów mieli wyjątkową okazję podzielić się ze mną wskazówkami przydatnymi w pracy nad książką o mówieniu prawdy, szczególnie Patti Mengers i Ray’owi Deckerowi. Chcę również uhonorować ekspertów, których badania i prace stanowiły podwaliny niektórych analiz w tej książce, w tym psychologa Paula Ekmana i neurologa Antonio Damasio. Dziękuję też Tobie, Greg, za to, że byłeś tak wspaniałym współpracownikiem!
Maryann Karinch
Dlaczego potrzebujesz tej książki?
Nasze ciała, w tym nasze mózgi, odznaczają się nadzwyczajnymi podobieństwami, jak również uderzającymi różnicami. Wszyscy mamy taką samą zasadniczą budowę fizyczną – serce, usta, kark, korę mózgową i tak dalej. Ale ja jestem patykowatym, rudym mężczyzną o dużych uszach i paciorkowatych oczach, a Ty prawdopodobnie wyglądasz zupełnie inaczej. Dodajmy do tego religię, kulturę, wykształcenie i inne charakterystyczne cechy niezwiązane z wyglądem fizycznym, które odróżniają mnie od Ciebie, a wtedy różnice pomiędzy nami jeszcze się pogłębią. Czy więc stwierdzenie, że wszyscy nadajemy takie same sygnały, kiedy kłamiemy lub odczuwamy stres, może być prawdziwe? I nie, i tak. Nie jest prawdą, że każdy z nas odwraca wzrok w prawo, kiedy kłamie, ale niektórzy z nas tak robią. Nie jest prawdą, że wszyscy ludzie krzyżują ramiona, kiedy nie chcą, by ktoś pogwałcił ich przestrzeń prywatną, ale niektórzy z nas tak robią. Możemy postawić stanowcze tezy dotyczące zaledwie niektórych spraw, takie jak ta, że ludzie odczuwający silny niepokój naprawdę wydzielają nieprzyjemny zapach.
Zoolog Desmond Morris, autor klasycznych dzieł na temat behawioralnych podobieństw pomiędzy ludźmi a naszymi prymitywnymi przodkami, małpami człekokształtnymi, dał nam podstawy do udokumentowania, w jaki sposób najprawdopodobniej zareagujemy na określone bodźce. Jego wnioski nie powinny być jednak traktowane jako ostateczne i dlatego nie mogę dać Ci do ręki prostej listy sposobów na namierzenie kłamcy. To, co mogę zrobić, to nauczyć Cię, jak w indywidualnych sytuacjach określić, czy ktoś kłamie – za sprawą słuchania tego, co ta osoba mówi lub czego nie mówi. Mogę Ci również zaprezentować przydatne w egzekwowaniu prawdy oraz odpieraniu czyichś ataków kroki, które mają skłonić Cię do wyjawienia informacji, jakie chcesz zachować dla siebie.
Ta książka to praktyczny poradnik, dzięki któremu dowiesz się o istnieniu skomplikowanych narzędzi psychologicznych stosowanych przez śledczych oraz nauczysz się, jak ich używać. Potrzebujesz tej książki, jeśli ktoś Cię okłamał, zmanipulował lub zapędził Cię do narożnika. Potrzebujesz tej książki, jeśli utrzymujesz ważne dla Ciebie stosunki – ze współmałżonkiem, szefem, rodzicem, klientem, dzieckiem, pracownikiem, przyjacielem – w których brak szczerości. Nie chcesz przecież kroczyć przez życie z przyczepioną etykietką „ofiara” lub „frajer”. Aby mieć pewność, że nie zyskasz takiej etykietki, powinieneś opanować techniki opisane w tej książce, ponieważ to one dadzą Ci to, co nazywam „nadzwyczajnymi umiejętnościami interpersonalnymi”.
Ta książka nie dotyczy jednak tylko tego, jak poradzić sobie w związku z niewiernym partnerem lub manipulującym Tobą szefem. Techniki, które pomogą Ci odmienić te sytuacje, to te same techniki, dzięki którym będziesz miał ostatnie słowo w negocjacjach dotyczących zarobków, osiągniesz planowane wyniki u potencjalnego klienta, a czasem nawet zrozumiesz, dlaczego powinieneś zakończyć jakiś kontakt handlowy lub prywatny związek. Pomogą Ci w rozmowie o pracę, zarówno gdy ją przeprowadzasz, jak i wówczas, gdy jesteś na nią zaproszony, oraz w zdobywaniu potencjalnych klientów. Prawnicy, którzy muszą przejrzeć czyjś charakter i zdecydować o czyjejś prawdomówności, znajdą tu mnóstwo wiarygodnych sztuczek. Każdy, kto próbuje przetrwać na rynku kawalerów do wzięcia, mieszka z nastolatkami lub jest członkiem parlamentu, znajdzie tu sposoby na to, by sobie poradzić i wygrać.
Ludzie często pytają mnie, czy wykorzystuję swoje umiejętności wobec mojej rodziny lub przyjaciół. Odpowiedź brzmi: „Nie… dopóki mam powody, by im ufać”.
Greg Hartley
Część I
Rozdział 1
(lub: co Ty masz wspólnego z więzieniem Abu Ghraib1?)
Na co dzień używam narzędzi omówionych w tej książce, jeśli komuś nie ufam lub jeżeli z jakiegoś powodu potrzebuję zyskać nad kimś przewagę. Ciągłe ich używanie w celu manipulowania tymi, których kocham, lub partnerami handlowymi sprawiłoby, że stałbym się socjopatą. Używanie ich w mądry sposób oznacza, że rozumiem to, iż mam pewne uprawnienia – prawo do humanitarnego traktowania, szczerości, fair play.
Na co dzień spotykasz się z szeregiem wyborów, których musisz dokonać, dotyczących tego, dokąd podążasz i co robisz; to pozwala Ci działać pewnie. Kiedy używam pewnych narzędzi podczas przesłuchania, stwarzam takie warunki, by więzień miał tylko dwa kiepskie rozwiązania do wyboru. Nagle musi wybrać pomiędzy czymś zgodnym z jego naturą, czego nie chce zrobić, a czymś niezgodnym z jego naturą, co chce zrobić. Na przykład prawdomówni ludzie wyjawiają tajemnice, nawet jeśli oznacza to zdradę współtowarzyszy, a lojalni żołnierze dezerterują, ponieważ chcą powstrzymać rozlew krwi. Tych pierwszych zmuszam do tego, by rozwiązali ten dylemat, przedkładając swoje potrzeby nad potrzeby grupy, a drugich zmuszam do przedłożenia potrzeb grupy nad potrzeby jednostki. Wszystko, co robię, to wykorzystywanie ludzkiej skłonności do obierania ścieżki minimalnego oporu. Ta zdolność jest integralną częścią tego, czego się nauczysz.
Bycie śledczym jest trochę podobne do bycia małym despotą ze szkolnego podwórka: znajdujesz u kogoś jego słabe punkty i naciskasz na nie. Dlatego musisz być bardzo ostrożny, szlifując umiejętności śledczego. Twoje życie to nie wojna, więc nie zacznij traktować swoich dzieci i partnerów handlowych tak, jakby byli żołnierzami wrogiej armii, z którymi nigdy więcej się nie spotkasz. Twoim celem jest nacisk na szczerość lub wykrywanie stresu, aby móc to wykorzystać do osiągnięcia pożądanych rezultatów, a nie do manipulowania otaczającymi Cię ludźmi dla rozrywki.
Bardzo niewielu ludzi wie, jak używać technik opisanych w tej książce – to znaczy używać ich świadomie. Większością tych umiejętności już dysponujesz, ale niekoniecznie potrafisz czerpać z nich na życzenie lub stosować je wraz z pokrewnymi talentami. Nawet większość tak zwanych śledczych, którzy zajmują się ludźmi podejrzanymi o terroryzm, przetrzymywanymi w więzieniu w Zatoce Guantanamo, to w zasadzie zaledwie osoby zadające pytania. Nie zostali przeszkoleni z pobudzania ludzkiej motywacji, odczytywania języka ciała czy reżyserowania technik śledczych. Zadanie dobrego pytania to jedna z umiejętności, jakie będziesz zgłębiać, ale ta umiejętność to zaledwie jedna z wielu.
Kiedy więc nauczysz się, jak efektywnie łączyć taktyki śledcze – punkt odniesienia, odczytywanie języka ciała, minimalizację i tak dalej – będziesz kimś wyjątkowym. Wyjątkowym, ponieważ wniesiesz do gry odmienny od mojego czy kogokolwiek innego, kto przeczyta tę książkę, zbiór doświadczeń i cech. Kiedy zrozumiesz mechanizm stresu i opanujesz 12 podstawowych metod manipulowania czyimś strachem i marzeniami, będziesz miał władzę. Może nie będziesz biegły w używaniu tych narzędzi od razu, gdy tylko zamkniesz tę książkę, ale daj sobie trochę czasu. Zestaw umiejętności powiększa się z czasem, tak samo jak rozwija się ludzki umysł.
Zacząłem doskonalić umiejętności śledcze w 1989 roku (i wciąż się tego uczę) podczas szkolenia wojskowego, w czasie którego zapragnąłem nauczyć się języka arabskiego. Wielu śledczych wojskowych, którzy w większości są żołnierzami zawodowymi, dużo bardziej chce się uczyć języków obcych, niż zmierzyć się bezpośrednio z więźniami. Są prawdziwymi romantykami i to jeden z głównych powodów, dla których się wykruszają. W zasadzie wskaźnik rezygnacji przez lata sięgał nawet 60 procent. Ja, z drugiej strony, byłem podekscytowany, gdy dowiedziałem się w armii, że zostanę skierowany do oddziałów wywiadowczych. Przekonałem się, że teraz jest to jednak tylko nominacja techniczna. Śledczy z okresu zimnej wojny oraz inni oficerowie wywiadu wojskowego mieli do czynienia z tajnymi materiałami, skrzętnie chronionymi i niedostępnymi dla pozostałych członków armii. Innymi słowy, śledczego nie zawsze posyła się na linię frontu.
Machina wywiadu wojskowego armii Stanów Zjednoczonych włączona w trybie wojennym, tak jak teraz, to operacja brania ludzi do niewoli na wielką skalę, z wielopoziomowymi możliwościami traktowania więźniów. Więźniowie przebywają drogę z frontu do miejsc zbornych, a następnie do masowych obozów jenieckich na tyłach. Te obozy mogą leżeć setki kilometrów od obszaru działalności wroga i mieścić tysiące żołnierzy. Młodzi żołnierze, którzy nie mają nic więcej niż chęć wykorzystania swoich umiejętności językowych, mający ograniczone przeszkolenie psychologiczne i żadnych umiejętności odczytywania języka ciała, obsługują cały ten proces, od frontu do tyłów. W większości są to zaledwie osoby potrafiące zadawać pytania w danym języku; tylko niewielu z nich ma talent i zostanie kimś, kogo spokojnie mogę nazwać śledczym.
Śledczy potrzebuje wiedzy operacyjnej, by być efektywnym; nie może funkcjonować tak jak inni ludzie w wywiadzie wojskowym. Musi mieć praktyczną, nie tylko teoretyczną wiedzę na temat tego, jak wrogowie i żołnierze sojuszniczych armii wykonują swoją pracę, by zadawać takie pytania, jakie pomogą wydobyć najważniejsze fakty.
Krótko mówiąc, musiałem porzucić bezpieczne schronienie, by nauczyć się, jak przesłuchiwać żołnierzy wroga rozmieszczonych na linii frontu. Na szczęście zostałem skierowany do operacji Pustynna burza wraz z 5. grupą sił specjalnych. Tak nauczyłem się czegoś cennego, co przekażę teraz Tobie, na początku Twojego „szkolenia”: jeśli nie wiesz, o czym mówisz, ograniczasz tym samym rodzaj informacji, jakie możesz uzyskać. Jeśli kiedykolwiek byłeś na rozmowie prowadzonej przez selekcjonera kadr, który nie wiedział prawie nic na temat posiadanych przez Ciebie umiejętności, wiesz, o jakie ograniczenia chodzi.
Te techniki nie zostały sklasyfikowane, ponieważ się ich nie naucza. Metody i pytania pasują do programu nauczania śledczego wojskowego, ale skomplikowane techniki łagodnego wywiadu zawarte w tej książce zrodziły się na przestrzeni lat praktyki, nauczania i niezależnych badań. Wywiadowcza szkoła wojskowa to szkolenie dziesięciostopniowe, to znaczy, że jest na etapie podstawowym. Nie ma żadnych instrukcji postępowania. Pomyśl o najnudniejszym kursie matematycznym lub historycznym, w którym kiedykolwiek brałeś udział. Ten był równie koszmarny – dzień po dniu pytania, sprawdzanie pism, trenowanie metod w sterylnym otoczeniu. Powtarzanie do znudzenia. Zdobyliśmy wystarczająco dużo umiejętności, by stanąć twarzą w twarz z wrogiem i go zdenerwować, mając nadzieję, że ma to jakiś cel i kierunek. A często bardziej zaawansowane umiejętności, których armia nie uczy, stają się praktycznymi narzędziami, używanymi przez młodych żołnierzy. Ich emocje i procesy poznawcze wciąż gwałtownie się rozwijają, jak więc możemy od nich oczekiwać, że będą umieli zapanować nad swoim stresem i zastosować wyuczone wzorce? A co dopiero, jeśli w grę wchodzą cudze emocje? To sprawia, że obóz jeniecki na tyłach wojny jest znacznie ważniejszy dla sposobu, w jaki armia amerykańska prowadzi interesy: młody śledczy potrzebuje bezpiecznego miejsca, w którym mógłby nauczyć się praktyki.
Po wojnie w Zatoce Perskiej zacząłem chodzić do szkoły SERE (Survival, Evasion, Resistance, Escape – przetrwanie, unik, opór i ucieczka). Tam ćwiczyłem przesłuchania przez osiem godzin dziennie, tydzień po tygodniu, przez trzy i pół roku – w sumie przeprowadziłem 570 przesłuchań – by pomóc siłom specjalnym zrozumieć, jak przetrwać przesłuchanie. To właśnie w szkole SERE spotkałem człowieka, który miał ogromny wpływ na kształtowanie mojego życia, Dona Landruma, znanego jako twórca Delta Force i SERE. Don, zwany Brodaczem, nie był śledczym, ale wiedział więcej o narzędziach i metodach przesłuchań, niż kiedykolwiek mógłbym się nauczyć w środowisku wywiadowczym. Szczegółowa ekspertyza, jakiej mnie nauczył, to ta, o której wspomniałem na początku tego rozdziału (jak ograniczyć pojęcie wyboru więźnia do dwóch opcji: złej lub gorszej).
Kiedy rozpoczęła się wojna w Zatoce Perskiej, zostałem przydzielony do specjalnego centrum wojennego w stanie Bragg. W całej armii amerykańskiej było tylko 55 śledczych mówiących po arabsku, a my mieliśmy sześciu z nich. W moim stopniu tylko dwóch z nas mówiło po arabsku; wszyscy inni mówili po rosyjsku, czesku, polsku – w językach, które w czasach zimnej wojny były językami wrogów Ameryki. To jeden z powodów, dla których zdobyłem tak duże doświadczenie i miałem tak liczne kontakty z żołnierzami irackimi. Kiedy zostałem przydzielony do 5. grupy sił specjalnych, moim pierwszym przydziałem był zespół wspierający armię Arabii Saudyjskiej. Krótko potem zacząłem pracować w zespole wspierającym brygadę kuwejcką. Sprawdziłem ponad 100 więźniów z szeregów wroga podczas operacji Pustynna burza i przesłuchałem kilkudziesięciu z nich.
To w tym okresie naprawdę nauczyłem się, jak odczytywać język ciała, i po raz pierwszy odkryłem, jak należy nauczać technik przesłuchań. Zacząłem również dostrzegać analogie pomiędzy użyciem ich na wojnie i zastosowaniem ich na co dzień. Tak na marginesie – to, że wiem to wszystko, nie znaczy, że jestem odporny na wybuchy emocji lub że mogę onieśmielać moich przyjaciół, „czytając” z nich jak z książki, i przy użyciu słów zapędzić ich do narożnika. Mam jednak większą świadomość moich emocji i kiedy moi przyjaciele przeżywają w życiu stresowe chwile, prawdopodobnie dostrzegę to wcześniej niż inni. Mam również znacznie większą władzę niż inni ludzie w sytuacjach biznesowych, a sprzeczki, które miewam z kobietą, którą kocham, zazwyczaj są zdrowe i produktywne, a nie dzikie i źle ukierunkowane.
Skąd wzięły się przesłuchania? Jako nauka jest to dziedzina stosunkowo młoda, ale ludzie przesłuchiwali więźniów od zawsze. Żołnierze rzymscy chcieli wiedzieć, gdzie mieszkańcy okupowanego przez nich kraju przetrzymywali ich towarzyszy. Żołnierze wywierali nacisk na przetrzymywanych więźniów i torturowali ich, by uzyskać informacje, ale to nie był żaden system. Nawet podczas wojny secesyjnej nie mieliśmy metody przesłuchiwania więźniów. Myśleliśmy o nich po prostu jak o żołnierzach usuniętych z pola walki. Przetrzymywaliśmy więźniów w masowych obozach, jakby byli bydłem w zagrodzie, nie robiąc nic więcej ponad to, że utrzymywaliśmy oddziały z dala od walk. Osiem tysięcy ludzi zmarło z powodu cholery w Andersonville w stanie Georgia. Obecnie stoi tam pomnik poświęcony jeńcom wojennym, którzy tam zginęli. W obozie w mieście Elmira w stanie Nowy Jork, znanym w czasach wojny secesyjnej jako „Hellmira”2, zginęła porównywalna liczba ludzi wskutek złego traktowania i zaniedbania. Kiedy przemieścimy się w czasie do okresu drugiej wojny światowej, zobaczymy, że czas pomiędzy decyzją wydaną przez dowódcę a przemieszczeniem oddziałów i rozmieszczeniem broni skrócił się tak gwałtownie, że znaczenia przesłuchań więźniów nie można już było przecenić. Więźniowie nagle zaczęli mieć wartość dopóty, dopóki byli żywi. Ale Stany Zjednoczone to jeden z wielu krajów, którym brakowało specjalnie wyszkolonych sił śledczych.
Współczesne operacje wojskowe są przeważnie przewidywalne, jak jeszcze nigdy w przedtem w historii. Tak więc śledczy, którzy dorastali we współczesnych czasach, łapią się na tym, że usiłują być jak Superman: słyszeć rozmowy odbywające się daleko od nich, zaglądać do budynków, przenikając wzrokiem ściany. Analogie kończą się na etapie weryfikacji informacji. Superman osobiście widzi i słyszy, a śledczy muszą polegać na tym, co słyszą i widzą inni. To, co uzyskają, może więc być równie dobrze informacją, jak i dezinformacją.
Jedynym sposobem, by tego dokonać, było zrozumienie psychologii tego, dlaczego ludzie mówią, kiedy mówią i jak mówią. By wiedzieć, czy kłamią, czy mówią prawdę, by wiedzieć, kiedy kłamią i wiedzieć, kiedy mówią prawdę. Te potrzeby zapoczątkowały rozwój nauki przesłuchiwania, choć musiała ją otaczać aura „czarnej magii”. To znaczy, jako laik nie dojdziesz do tego, dlaczego to działa, ale działa.
Śledczy mieli przez jakiś czas złą reputację, tak samo jak wiedźmy z Salem. Zmieniło się to w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci, kiedy koncepcja zdobywania informacji bezpośrednio od ludzi zyskała szacunek. Podczas zimnej wojny ludzie odczytujący sygnały radiowe i obrazy z satelity stali się dla operacji wojskowych cenniejsi niż śledczy. Ci ludzie korzystali ze sprzętu wartego miliony dolarów. Użycie technologii było bardziej ekonomiczne i mniej rzucające się w oczy niż aresztowanie naukowców i ludzi ze świata polityki i przesłuchiwanie ich. Jednak w czasach pierwszej wojny w Zatoce Perskiej nawet do 85 procent informacji uzyskiwano od ludzi. Z jednego powodu: Saddam Husajn bardziej polegał na kurierach niż na elektronicznych środkach przekazu. Koncepcja wroga z czasów zimnej wojny, wroga dysponującego zaawansowaną technologią i skomplikowaną siecią komunikacji, upadła, gdy musieliśmy się zetknąć z krajami rozwijającymi się. Dodajmy do tego złożoność współczesnej wojny z terroryzmem i tajnej łączności, a dostrzeżesz, dlaczego mamy dziś duże zapotrzebowanie na śledczych.
Teraz tak naprawdę zacznę odpowiadać na pytanie zawarte w podtytule rozdziału: „Co Ty masz wspólnego z więzieniem Abu Ghraib?”. Zwykle narzędzia śledcze, których używałem w trakcie przesłuchań więźniów, mają wartość dla Twojego codziennego życia, ponieważ masz wiele wspólnego z więźniem wojennym. Po pierwsze i najważniejsze, obydwaj macie w sobie czarną skrzynkę, która sprawia, że jesteście tym, czym jesteście, gdy wokół szaleją siły, które potencjalnie mogą zniszczyć jej zawartość. Po drugie, stres związany z uwięzieniem i przetrzymywaniem w niewoli jest następstwem naszej codzienności.
Bez wątpienia słyszałeś co najmniej jedną historię walecznego żołnierza, który zginął z rąk wroga, ponieważ odmówił udzielenia mu informacji. Dla niego najświętszą częścią jego samego, tą małą czarną skrzynką, która zawierała jego tożsamość, był obowiązek chronienia życia innych ludzi poprzez chronienie pewnych informacji. Inny żołnierz, równie oddany służbie, może złamać się pod naciskiem i wedrzeć się w tę świętą część siebie. Może pozostanie przy życiu, ale nie będzie już tą samą żyjącą osobą.
Każdy z nas ma taką skrzynkę. Może nawet nie wiesz, co zawiera, ale jeśli ją utracisz, staniesz w obliczu utraty własnej tożsamości. W zasadzie staniesz się sam dla siebie kimś obcym, jeśli zniszczysz swoje kluczowe wierzenia lub wartości lub kiedy ktoś inny będzie manipulował Tobą, by osiągnąć to samo. Regularnie – tak jak żołnierz w niewoli – stajesz w obliczu takich sytuacji, jak również twarzą w twarz z osobami mającymi zdolność powodowania takich zniszczeń.
Kiedy ktoś zostaje uwięziony, jego poziom stresu osiąga wyżyny. Jeżeli uwięzienie ma miejsce po starciu, człowiek ma świadomość, że wielu jego przyjaciół właśnie zginęło, co powoduje dołożenie do stresu takich emocji, jak żałoba, złość spowodowana strachem, który przeszywa całe ciało. To najgroźniejszy moment w życiu człowieka. Poziom adrenaliny jest wysoki, lecz świadome myślenie jest nikłe. Ja, wróg, właśnie zabiłem ludzi, na których więźniowi zależy, a nienawiść do mnie, moich towarzyszy, mojego dowódcy i mojego kraju aż promieniuje porami jego skóry. Więzień jest też równie mocno przerażony tym, co mogę zrobić jemu.
Inny scenariusz ma miejsce, gdy łapiemy jeńca podczas patrolu; porywamy go szybko, nie zabijając nikogo. Osoba pojmana nigdy nie czuje się dobrze, więc jej wrogość rośnie. Nagle staje się zupełnie bezsilna, ponieważ ludzie, którzy ją pojmali, wykrzykują rozkazy: „Ty #$%^, padnij na ziemię! Ręce na głowę!”. Jest jak pies, słyszy tylko: „Bla, bla, bla! Bla, bla, bla!”. Ton głosu jest dla niej jasny, ale instrukcje nie. Czy jeśli zrobi nie to, co trzeba, zginie? Jest to możliwe i jeniec o tym wie. Niepokój, produkt uboczny strachu przed nieznanym, wyłącza myślącą część mózgu i włącza tę jego część, która odpowiada za ochronę ciała lub reakcje. Śledczy to brokerzy niepokoju. Niepokój to produkt, który oferujemy.
W niedawnym nagraniu dla brytyjskiej telewizji nasza grupa składająca się z ludzi związanych z Team Delta3, szkołą założoną przez jednego z moich byłych studentów, uprowadziła siedmiu ochotników podczas śniadania – w momencie, kiedy się tego nie spodziewali. Wśród uczestników naszego eksperymentu był niezwykle sprawny brytyjski strażak. Adam jest mądrym, zaangażowanym człowiekiem, obytym ze stresem. Jego reakcja na sytuację uwięzienia widoczna jest w nagraniu wideo, podczas którego wielu ludzi mówi mu jednocześnie, by spojrzał w prawo, spojrzał na mnie, spojrzał w lewo. Rozkazy najwyraźniej wprawiają go w dezorientację. W końcu słyszy: „Spójrz w dół” i w tym momencie pada na kolana. Adam tak mocno stara się przewidzieć, czego od niego chcemy, że tworzy sobie projekcję naszych żądań. To człowiek przyzwyczajony do dużego stresu, pojmany przez ludzi mówiących w tym samym, co on, języku. Wyobraź sobie stres, kiedy Twoi porywacze mówią obcym językiem, a Ty jesteś osiemnastoletnim poborowym.
Jaka jest psychologiczna obrona człowieka w każdej z tych sytuacji? Gromadzi bogactwo swoich doświadczeń lub ich brak i swoją tożsamość w danej sytuacji. Jest żołnierzem, mężem, synem i gitarzystą w garażowym zespole. W żadnej z rozmaitych ról, które odgrywa, nie bywa jeńcem, musi więc nauczyć się być jeńcem; nie potrafi tego doświadczenia przywołać ze swoich wspomnień. Ludzki mózg dobrze funkcjonuje, kiedy ma odpowiednie przegródki, w których może gromadzić informacje, a zawodzi, gdy zalewają go informacje i nie mają gdzie się podziać. Za każdym razem, gdy doświadczamy czegoś nowego, tworzymy odpowiednią przegródkę w naszym umyśle na tego rodzaju dane i doświadczenia, które zdobędziemy w przyszłości. Dzięki temu w przyszłości znacznie łatwiej jest uniknąć sytuacji chybionych oczekiwań.
Pomyśl o zburzeniu bliźniaczych wież World Trade Center. Może byłeś w stanie wyobrazić sobie samolot rozbijający się o budynek, ale czy byłeś w stanie przyswoić sobie ogrom tego, co stało się 11 września 2001? Ten widok zszokował mnie oraz miliony innych ludzi. W naszych mózgach nie istniała przegródka na takie informacje; to nas przytłoczyło. Gdy po raz pierwszy widziałeś martwe ciało lub wjechałeś samochodem w samochód stojący przed Tobą, zareagowałeś prawdopodobnie w taki sam sposób, tylko w innym stopniu.
Dlatego jeniec musi stawić czoło podwójnej traumie: bezpośredniego kontaktu z wrogiem i nowego, przytłaczającego doświadczenia. Godne uwagi wyjątki to ludzie tacy jak oddziały sił specjalnych, które przeszkoliliśmy w szkole SERE. Opierając się na założeniu, że im bardziej jesteś przyzwyczajony do danego doświadczenia, tym lepiej potrafisz sobie z nim poradzić, poddaliśmy tych żołnierzy setkom różnych doświadczeń pojmania. W czasie wojny będą odczuwali „tylko” traumę związaną z kontaktem z wrogiem i fundowanymi przez niego okropnościami.
W ten sposób zrozumiesz, dlaczego pojmany na froncie żołnierz piechoty bardziej ucierpi wskutek chaosu i szoku niż oficer wywiadu. Jego wachlarz odniesień jest inny; doświadcza tej sytuacji z głęboką niedogodnością, nieprzygotowany na pewnego rodzaju wrogie ataki. Prawdopodobnie nie zna języka wroga, był zajęty strzelaniem do kolegów swoich porywaczy i nagle jego pozycja gwałtownie się pogarsza – nie jest już mającym władzę chłopakiem z bronią w ręku, ale kimś obezwładnionym, skutym i pozostającym na łasce uzbrojonego człowieka. W momencie, w którym doświadcza chybionych oczekiwań – nie mając w głowie przegródki, w którą mógłby włożyć to, co się z nim dzieje, i to przetrawić – jest niezwykle wrażliwy.
Istotę tego człowieka stanowi skomplikowane wzajemne oddziaływanie powiązań w jego życiu codziennym. Osobowość ucieleśnia wkład innych ludzi i sytuacji. Wachlarz odniesień czy też obraz świata zewnętrznego zostaje wyszczerbiony przez to doświadczenie. Ten człowiek ucierpiał właśnie z powodu poważnego zamachu zarówno na jego osobowość, jak i wachlarz odniesień. Nie jest już żołnierzem z karabinem, jest teraz bezsilnym jeńcem, który zawiódł w misji. Wszystkie jego zdefiniowane cechy do odgrywania tej roli zaczynają wypełniać jego głowę. Większość z definicji ma negatywny wydźwięk i została mu wpojona przez przełożonych w wojsku oraz dzięki filmom. Jest teraz przegranym, a ludzie, którzy go pojmali, nie będą odgrywać roli doradcy, chyba że odpowiada to ich potrzebom.
Szok pojmania w momencie, w którym ono następuje, wydaje się być najgorszą rzeczą, jaka kiedykolwiek przydarzy się więźniowi, ale jest coś więcej. Po początkowym przerażeniu i strachu o życie więzień zaczyna się przyzwyczajać. Tworzy w umyśle przegródkę, która pomaga mu poradzić sobie ze stresem. Więźniowie czasem nawet zachowują się buńczucznie i próbują stawiać żądania. W większości przypadków są oddzieleni od siebie i uciszani, więc nie mają możliwości pocieszania się nawzajem czy kolaborowania. Więzień jest pozostawiony sam sobie ze swoją potrzebą rozmowy na temat porażki i uczuciem nieudolności. W wielu przypadkach więźniom zawiązuje się oczy i skuwa się ich kajdankami, by umożliwić ograniczonej liczbie porywaczy czy członków eskorty bezpieczne przewiezienie więźnia i jego towarzyszy. Pozbawienie kogoś możliwości używania wzroku, choć jest ważne w sprawowaniu kontroli nad wrogim żołnierzem, stwarza potrzebę, by strażnik czy porywacz stał się oczami i przewodnikiem więźnia. To rozpoczyna cykl zależności, która będzie się tylko nasilać w miarę upływu czasu w niewoli. Kiedy więzień po raz pierwszy spotka się z przesłuchującą go osobą, rozmowa ma formę sondy. Sonda taka ma jeden cel – uzyskanie odpowiedzi na dwa pytania: „Czy ten facet spełni moje wymagania?” i: „Jak trudno będzie zmusić go do mówienia?”. Osoba śledczego staje się dla więźnia kimś zupełnie innym w momencie pierwszego spotkania: śledczy mówi tym samym językiem. Krąg zależności zacieśnia się jeszcze bardziej.
Śledczy może być zainteresowany więźniem albo nie. Strażnicy są zainteresowani wyłącznie bezpieczeństwem więźniów i kontrolą nad nimi. Ich zadaniem jest staranne przestrzeganie wytycznych dotyczących traktowania więźniów. W rezultacie otrzymujemy taniec. Strażnik wysyła do więźnia impuls, a więzień na niego odpowiada. Strażnik wykorzystuje bodziec, jakim jest odpowiedź więźnia, by wprowadzić w życie nowo odkrytą przez siebie rolę posiadającego władzę dozorcy. Strażnik odpowiada przy użyciu wszelkich narzędzi, którymi dysponuje, a więzień wykorzystuje ten bodziec, by pomóc sobie zbudować swoją nową rolę więźnia. Nowi więźniowie i nowi strażnicy stale tworzą nowe kroki swojego tańca. Bez starannego nadzoru strażnik i więzień mogą stać się mimowolnymi uczestnikami polowej wersji eksperymentu więziennego przeprowadzonego na Uniwersytecie Stanforda w 1971 roku – tego katastrofalnego w skutkach doświadczenia, podczas którego dzieciaki z klasy średniej przyjęły role więźniów i strażników.
Kiedy więzień spotyka kogoś, kto mówi w jego języku, odczuwa naturalne przyciąganie. Desperacko potrzebuje towarzystwa. Ludzie to zwierzęta stadne i potrzebują wzajemnego wsparcia. Wyobrażenie więźnia o nim samym trochę się teraz zatarło. W tym wyobrażeniu unieważnieniu ulegają role, jakie odgrywał jako żołnierz w swojej jednostce. Nowo odkryta rola więźnia wytrąca go z równowagi. Więzień wpada w krąg zależności, który przypomina cofanie się lub przeskok wstecz do czasów, kiedy po raz ostatni w jego życiu ktoś podejmował za niego wszystkie decyzje. Więzień staje się zupełnie zależny od strażników i śledczych, którzy mówią mu, jak brzmi prawidłowa odpowiedź na każde pytanie. Jeśli wskutek szoku związanego z pojmaniem Twoje pudło z zabawkami zostało wywrócone do góry nogami, sytuację tę można porównać z pozbawieniem dzieci placu zabaw.
Wszystkim szczegółom, które potwierdzono w przeszłości na temat inteligencji i dobrego wyglądu więźniów, trzeba teraz dobrze się przyjrzeć. Nie ma źródła tych danych. Więzień rozpoczyna wewnętrzny dialog, mający na celu osiągnięcie równowagi. W tym wewnętrznym dialogu więzień jest standardem, więc wszelkie zwątpienie w siebie zostaje spotęgowane. Jeśli więzień odczuwa winę lub porażkę, stają się one centrum jego przemyśleń. Jeśli on i czterech innych żołnierzy zostało pojmanych przez 250 żołnierzy wroga, wewnętrzny dialog koncentruje się na tym, kogo z tej czwórki należy za to winić. Więzień odczuwa personalnie wszystko, co się dzieje, a dobre samopoczucie innych staje się mniej ważne. Każde zagrożenie zdrowia w obozie jest przez niego postrzegane w kategoriach tego, jak może zaszkodzić jemu.
Stres wywołany wcześniej szokiem pojmania nabiera nowego znaczenia, kiedy zaczynają się przesłuchania. Pojmanie i usunięcie z pola walki oznacza wyrwanie z otoczenia chaotycznych ataków i postawienie osoby w obliczu pola walki personalnej i wymierzonej w konkretną jednostkę. Ktoś będzie żerował na uczuciu nieudolności więźnia. To, czy śledczy pogorszy, czy złagodzi te odczucia, zależy od psychologicznego profilu więźnia.
Zaspokajanie zachcianek porywacza, aby utrzymać go w stanie zadowolenia, wywołuje syndrom sztokholmski. Więzień zaczyna się identyfikować z agresorem, a nawet naśladować jego zachowanie i sposób mówienia. Syndrom sztokholmski może wystąpić w ciągu kilku dni od pojmania.
Co to ma wspólnego z Tobą? Nie jesteś przecież zamknięty za kratami. Spożywasz dobre jedzenie, a nie nieświeże racje. Chodzisz sobie wolno i codziennie się kąpiesz. Ale żyjesz w pewnego rodzaju niewoli. Budzisz się i zastanawiasz, za co na Ciebie dzisiaj nawrzeszczą. Spojrzysz przez okno i będziesz marzyć o ucieczce – ze szkoły, z domu, od pracy. Dławisz się każdym posiłkiem zjadanym w towarzystwie kogoś, kto uwięził Cię emocjonalnie. Niewola. Odbierasz telefon i Twoja uprzejmość nie pozwala Ci odłożyć słuchawki, gdy słyszysz w niej głos osoby zbierającej datki na jakiś cel. Wolisz złożyć obietnicę, której nie możesz dotrzymać, niż powiedzieć „nie”.
Po prostu – w jakimś stopniu rozumiesz pojęcie niewoli, jeśli żyjesz w cywilizowanym społeczeństwie. Wpadamy w pułapkę tego, czego uczą nas rodzice. Wpadamy w pułapkę zasad społecznych. Wpadamy w pułapkę wszystkiego, co wiemy. Na przykład Mormoni są zazwyczaj bardzo ufnymi ludźmi, więc wiele społeczności w stanie Utah wprowadziło restrykcyjne prawa przeciwko domokrążcom, by chronić ich przed wykorzystaniem. Prawodawcy stanu Utah nie chcieli „uwięzić” swoich sąsiadów w domach. Kiedy telemarketer przeciąga rozmowę telefoniczną z Tobą, żeruje na Twoich dobrych manierach. Nie różni się to niczym od tego, co robią śledczy, używając norm kulturowych przeciwko żołnierzom wroga.
Pewnym rodzajem tego, jak śledczy w obozie jenieckim mogą na co dzień manipulować normami społecznymi, by stworzyć system źle ukierunkowanych oczekiwań, jest więzienie w Zatoce Guantánamo. Ten proces może wydawać się znajomy komuś, kto zetknął się z przypadkiem maltretowanego współmałżonka. W przypadku więźnia może on myśleć, że zachowując się w pewien sposób, zyska trochę ulgi od wypytywania czy niewielką porcję ulubionego jedzenia, ponieważ coś takiego miało miejsce w poniedziałek. We wtorek takie samo zachowanie doprowadzi do niekończących się pompek lub wyzwisk. Czy jest to tak różne od przypadku kobiety żyjącej w ciągłym strachu, ponieważ nic, co robi, nie wydaje się zadowalać jej męża? On ustala zasady i choć ona stara się, jak może, nie potrafi dojść do tego, jak zasady zmieniają się z dnia na dzień, a więc „zasługuje” na lanie.
Mógłbym wymienić wiele analogii pomiędzy sytuacjami militarnymi a cywilnymi, w których narzędzia śledcze wywołują lub łagodzą stres, ale zasadniczo chodzi o jedno: stres to stres. Sprzeczka z pracodawcą, bójka w knajpie, kłótnia z kochankiem – Twój umysł nie widzi różnicy pomiędzy nimi a ostrzałem. W sensie technicznym mamy tu do czynienia z reakcjami powiązanymi z ochroną siebie. Kiedy warunki niewoli, takie jak tu opisałem, są takie same, jak warunki więźnia wojennego, Twoje reakcje będą takie same, jak więźnia wojennego.
Idźmy krok dalej. Wszelkie warunki, które wywołują niepokój, nerwowość, chwiejność emocjonalną i (lub) nieprzewidywalność, uświadamiają Ci doświadczenia więźnia wojennego. Co by było, gdybyś wrócił z wakacji i stwierdził, że ktoś przemeblował Twoje biuro, przestawił ekspres do kawy i założył nową sieć telefoniczną? Odczułbyś chwilową utratę kontroli, która może Cię przytłoczyć.
Tracisz możliwość funkcjonowania na najwyższych obrotach, ponieważ wyłączasz się z myślenia kognitywnego i przechodzisz w stan emocjonalny, czyli włączasz system limbiczny.
Czy jesteś ssakiem z rzędu naczelnych, bardziej prymitywnym ssakiem czy gadem?
Pierce J. Howard w swojej książce The Owner’s Manual for the Brain: Everyday Applications from Mind-Brain Research (Brad Press, 1999) na stronach 37–39 oryginału omawia trzy rodzaje funkcjonowania mózgów. Pisze, że:
Mózg jaszczurki zaprzątnięty jest wyłącznie podtrzymywaniem funkcji życiowych: oddychaniem, trawieniem, krwioobiegiem i rozmnażaniem. Ewoluujący z mózgu jaszczurki mózg leoparda zaopatrzony w rdzeń kręgowy (od teraz zwany układem limbicznym) przyniósł rozwój repertuaru behawioralnego zwierząt i umożliwił im odczuwanie emocji i koordynację ruchów. Druga faza ewolucji mózgu przyniosła dobrze znany ogólny zespół adaptacyjny, czyli reakcję na zagrożenie „walcz lub uciekaj”. Trzecia faza ewolucji dała mózgowi zdolność do uczenia się, czyli korę mózgową. Ta trzecia i najświeższa faza ewolucji mózgu dała nam umiejętność rozwiązywania problemów, używania języków i liczb, wykształcania pamięci i kreatywność.
Ja nazywam kategorie mózgów opisane przez Howarda gadzią, ssaczą i naczelną.
Kiedy używasz swojej kory mózgowej do takich funkcji, jak język, obliczenia oraz inne funkcje logiczne, jesteś naczelnym. Twój układ limbiczny, który pozwala Ci doświadczać i wyrażać emocje, należy do ssaczej części Twojej osobowości. A gadzie wcielenie umysłu dba tylko o kwestie podstawowe: głód, seks, przeżycie.
Kiedy wzrasta poziom stresu – nawet bez dotykania czy krzyczenia na daną osobę – wzrasta produkcja hormonów. Właśnie wtedy organizm zaczyna produkować kortyzol. Mówiąc w skrócie, zaczynają pracować dwa małe gruczoły – nadnercza – nazywane czasem gruczołami stresu. Bez nich nie przeżylibyśmy stresu, ponieważ to one dają nam siłę do walki, czy to werbalnej, czy fizycznej, lub do ucieczki przed niebezpieczeństwem.
Ludzki obwodowy układ nerwowy składa się z dwóch części regulujących świadomość: układu współczulnego i przywspółczulnego. Układ współczulny pobudza ciało i przygotowuje człowieka do walki lub ucieczki; układ przywspółczulny odpowiedzialny jest za odpoczynek i rozluźnienie ludzkiego ciała. Spójrz na to jak na zestaw pobudzających i uspokajających sterowników ludzkiego umysłu.
Układ współczulny angażuje się w reakcje na otrzymane zagrożenie w ciągu milisekund od początkowego bodźca, który uwalnia wydzielanie kortyzolu. Wszystko, co hormony stresu – kortyzol, DHEA i adrenalina – robią w Twoim organizmie, by przygotować go do walki lub ucieczki, dzieje się w tym ułamku czasu. Ciało, nie umysł, decyduje o tym, które układy są potrzebne w dostrzeżonym zagrożeniu. Te układy włączają się kosztem innych, nieuważanych za niezbędne. W razie wybuchu pożaru ciało podejmuje następujące działania:
Krew odpływa z twarzy i skóry i płynie do mięśni.
Krew odpływa z układów trawiennego i płciowego.
Ciało traci zdolność kurczenia pęcherza moczowego i wydalania odchodów.
Ciało zalewa glukoza produkowana w wątrobie, przygotowująca je do aktywności fizycznej.
Ciało wysyła krew do gadziej i ssaczej części mózgu kosztem naczelnej części mózgu.
Akcja serca przyspiesza w celu dostarczenia krwi do wszystkich tych miejsc.
Następuje przyspieszenie oddechu pod wpływem serca pompującego glukozę przez te układy i dostarczania przez to tlenu do mięśni.
Wzrasta zapotrzebowanie metaboliczne, więc ciało zaczyna się pocić.
Źrenice rozszerzają się, by zebrać dane na temat zagrożenia.
Oto Twój umysł na wojnie.
Są wewnętrzne i zewnętrzne objawy takiej aktywności. Wewnętrzne to roztrzęsione, hiperdrażliwe uczucie sygnalizujące Ci, że jesteś gotowy do podjęcia akcji. Z powodu braku krwi w układzie trawiennym możesz doświadczać uczucia motyli w brzuchu lub czuć nudności. Twoje serce galopuje i przemieszcza krew opuszczającą skórę, więc odczuwasz wysoką temperaturę wewnątrz ciała i chłodną skórę (to znaczy – czujesz się lepki). Oddech masz przyspieszony, ale płytki, więc Twoje serce i płuca galopują. Ten podwyższony – nawet o 100 procent – metabolizm powoduje, że czujesz wypieki i gorąco. Koncentrujesz się na wąskim zakresie spraw, a słuch wymierzony jest w cel. Słyszysz uderzenia swojego serca. Twój umysł cofa się do stanu prymitywnego, a najważniejsze stają się emocje. To tłumaczy, dlaczego tak wielu ludzi płacze, kiedy staje w obliczu czegoś lub wpada w złość. Nie uważaj tego za słabość lub delikatność.
Na zewnątrz można również zauważyć pewne objawy:
Decyzja organizmu, by dać krwi odpłynąć ze skóry, wywołuje bladość cery.
Ponieważ błona śluzowa ust i jamy ustnej jest częścią układu trawiennego, a w nim dramatycznie zmniejsza się obieg krwi, usta i inne błony śluzowe kurczą się. Efektem są cienkie, blade usta i opadające dolne powieki.
Przyspieszone tętno serca może wywoływać dudnienie w klatce piersiowej i opadnięcie ramion.
Ręce mogą się trząść wskutek podwyższonego metabolizmu.
Zwiększone zapotrzebowanie na powietrze wywołuje rozdęcie nozdrzy i głośny oddech.
Oczy koncentrują się na powodzie stresu, a to może wywoływać zmrużenie lub szerokie otwarcie oczu, zależnie od sytuacji.
Brwi marszczą się i opadają. Usta ściskają się w cienką, bezbarwną linię.
Ramiona wznoszą się, przygotowując się do walki lub ucieczki.
Zwiększone zapotrzebowanie organizmu na glukozę może powodować pobieranie glukozy z błon śluzowych, czego efektem jest biały nalot w kącikach ust.
Łokcie przysuwają się do żeber.
Dłonie odwracają się w dół i zamykają się w pięści. W przypadku skrajnego przerażenia może to nawet pójść dalej, co przyniesie efekt przysunięcia łokci do żeber i podniesienia dłoni do góry w celu ochrony twarzy, w odruchowym wysiłku ochrony obszaru wokół życiowych organów – lecz, co dziwne, czubek głowy pozostaje odsłonięty.
Wzmożone zapotrzebowanie na ochłodzenie powoduje pocenie się organizmu, a w pocie tym jest mnóstwo produktów ubocznych; zapach ciała przygotowującego się do walki lub ucieczki jest wyraźny.
W końcu osoba zapada się w siebie.
Oto wpływ współczulnego układu nerwowego, pchającego nas ku najprymitywniejszym ludzkim reakcjom: ucieczce lub walce. W tym momencie większość z nas funkcjonuje w sposób bardziej podobny do leoparda czy innego ssaka niż do człowieka. Działamy w trybie limbicznym i tylko limbiczne wspomnienia są nam dostępne do przetwarzania.
Tak na marginesie, to nie żart, że psy potrafią wyczuć strach za pomocą węchu. Ciało wydziela złożony zapach – składają się na niego słodki, lepki zapach i metaliczny, gorzki – z powodu pewnego rodzaju rozpadu cząsteczek wywołanego stresem. Na początku mojej pracy w tym zawodzie myślałem, że zapach zależny jest od diety i higieny osobistej. Wysyłaliśmy żołnierzy do lasu na osiem dni bez papieru toaletowego czy szczoteczki do zębów i z bardzo małą racją jedzenia. Myślałem, że smród wywołany jest brakiem kąpieli i ketozą, procesem, w którym organizm dokonuje gospodarki rabunkowej na własnych białkach i tłuszczach, by zrekompensować sobie deficyt węglowodanów. Ketoza ma swój wpływ na zapach, ale nie jest wywoływana złą dietą. Stres sprawia, że układ metaboliczny wzmaga działanie i zaczyna atakować białka zgromadzone w jamie ustnej i innych miejscach, gdzie materiał jest najłatwiejszy do rozbicia. Efektem jest ten mdły zapach – możesz nawet wyczuć jego smak – który nazywamy „smrodem więźnia”. Pracowałem z więźniami i praktykantami ze Stanów Zjednoczonych, Bliskiego Wschodu – z całego świata. Bez względu na jadłospis zapach różnych osób jest do siebie stosunkowo podobny. Teraz, gdy jesteś tego świadomy, rozpoznasz go natychmiast. Jest tak gęsty, że jednym praniem nie pozbędziesz się go nawet ze swoich ubrań.
Najgroźniejszym objawem dużego stresu jest zapaść. Najpierw człowiek blednie i odczuwa potrzebę pójścia do łazienki. Następnie organizmowi zaczyna brakować adrenaliny, a do działania włącza się kortyzol. Kortyzol reguluje ciśnienie i krążenie krwi. Jeśli nadnercza produkują go w dużych ilościach, człowiek w końcu zapadnie się w siebie, zwinie w pozycji płodowej i popadnie w szok.
Uprawianie sportu lub ćwiczenie scenariuszy walki pod wpływem stresu może zrekompensować fakt, że zdolności kognitywne opuszczają nas, gdy najbardziej potrzebna jest nam duża wydajność. Dlatego osoby trenujące na przykład sztuki walki agresywnie wykonują określone ruchy i wydają pewne dźwięki kojarzone z walką. Kiedy przychodzi właściwy moment, ich ciała automatycznie wiedzą, co robić. Odnosi się to do każdego sportowca, który angażuje się w poważne współzawodnictwo. Symulacja warunków stresowych, oprócz ćwiczenia specjalnych ruchów, przygotowuje go do tego, by poradzić sobie nawet w sytuacji, w której jego zdolność myślenia jest ograniczona.
Działanie kortyzolu trwa, a Twój mózg cofa się z trybu ssaczego do gadziego. Dehumanizuje się najpierw w niewielkim zakresie, a potem stopniowo redukuje Cię do stadium osoby mającej jedynie najbardziej podstawowe potrzeby.
A więc tu mamy inny sposób na odpowiedź na pytanie: „Co Ty masz wspólnego z więzieniem Abu Ghraib?”. Więźniowie pod wpływem stresu tracą zdolność logicznego myślenia, tak jak Ty. Brak im również emocji, tak jak Tobie.
W książce Tajemnica świadomości: ciało i emocje współtworzą świadomość neurolog Antonio Damasio podkreśla różnicę pomiędzy „uczuciem” a „wiedzą o tym, że przeżywamy uczucie”4. Sugeruje, że w momencie, kiedy zorientujemy się, że coś odczuwamy, jest już za późno, by cokolwiek z tym zrobić. Ciało już zaczęło odpowiadać na bodźce emocji, bez względu na to, czy są to emocje pierwotne, takie jak zaskoczenie, czy wtórne – Damasio nazywa je „emocjami społecznymi” – takie jak poczucie winy. Wymienia również czynniki wpływające na działanie „emocji tła”, do których należą takie stany emocjonalne, jak spokój, ogólne uczucie dobrego samopoczucia i napięcia, które: „…dostarczają nam informacji o ogólnej postawie, o zasięgu ruchów kończyn w odniesieniu do tułowia, o przestrzennym profilu ruchów kończyn (który może charakteryzować się płynnością lub być »urywany«), o szybkości ruchów, zgodności ruchów różnych części ciała, takich jak twarz, ręce i nogi, a w końcu o ostatnim i chyba najważniejszym – wyrazie twarzy”5.
Opisane przez Damasio kategorie zachowania, którym wszyscy podlegamy, wskazują na to, gdzie szukać różnic w tym, jak poszczególni ludzie okazują stres. To, jak „gładko” lub w „szarpany sposób” poruszasz ramionami, czy to, jak krzywisz twarz w wyrazie obrzydzenia, to różne odmiany podstawowych kategorii. Dodajmy do tego genetykę, kulturę, wychowanie i tym podobne czynniki, które sprawiają, że każdy z nas jest wyjątkowy, a niemożliwa stanie się pewność tego, co oznaczają poszczególne reakcje ciała – z dwoma wyjątkami. Pierwszym wyjątkiem jest sytuacja, w której wiesz, co dana osoba robi z ramionami, rękami, nogami i twarzą w normalnych okolicznościach (punkt odniesienia). Wtedy potrafisz odnotować odchylenia. Jeśli wiesz, czego szukać – a to w większości wiedza, jaką podzielę się z Tobą w tej książce – te odchylenia dadzą Ci pewność, że dana osoba znajduje się pod wpływem stresu. Drugim wyjątkiem jest zakres ludzkich reakcji pod wpływem bardzo dużego stresu.
Nie jesteś w stanie zbyt wiele zrobić, by powstrzymać lub zamaskować rozszerzające się źrenice, rozdymające się nozdrza, rozszerzające się pory skóry twarzy czy obwisające mięśnie twarzy – wszystkie one są efektem dużego stresu. Łatwo zauważysz, dlaczego ludzie pozostający przez długi okres pod wpływem stresu stają się nieatrakcyjni. Wygląd skóry pogarsza się, mięśnie twarzy tracą sprężystość, usta stają się cienkie – wygląd niezbyt nadający się na studniówkę. W przeciwnej sytuacji – gdy ktoś jest naładowany seksualnie – zwiększa się krążenie krwi w błonach śluzowych, usta stają się pełniejsze, ślinianki intensywnie pracują, a cała twarz przybiera bardziej delikatny wygląd. Jesteś bardziej atrakcyjny seksualnie – Twoje podniecenie jest oczywiste. Wiele razy próbowałem tłumaczyć to moim przyjaciołom, którzy nie byli pewni, czy komuś się podobają.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. Więzienie w Iraku, które stało się powszechnie znane jako miejsce tortur i egzekucji dysydentów w czasach rządów Saddama Husajna. W 2004 roku stało się miejscem skandalu, gdy opublikowane zostały materiały i zdjęcia dokumentujące tortury i poniżanie więźniów irackich przez żołnierzy amerykańskich – przyp. tłum. [wróć]
2. Zlepek nazwy miasta Elmira i słowa „hell” oznaczającego piekło – przyp. tłum. [wróć]
3. Szkoła, w której wykładają byli żołnierze wywiadu i innych elitarnych jednostek wojskowych – przyp. tłum. [wróć]
4. Antonio Damasio, Tajemnica świadomości: ciało i emocje współtworzą świadomość, tłum. M. Karpiński, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2000, s. 44 – przyp. tłum. [wróć]
5. Tamże, s. 101 – przyp. tłum. [wróć]