Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Naucz się odczytywać ukryte myśli i zamiary.
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, co tak naprawdę oznacza uniesiona brew, nerwowe drganie powieki, zgarbiona postawa? Czy to naturalny wygląd twojego rozmówcy, czy jednak to coś znaczy i chce ci w ten sposób coś powiedzieć… a może właśnie nie chce powiedzieć? W „Mowie ciała” autorzy wykorzystują autentyczne zdjęcia ludzi w bezstresowych sytuacjach, a następnie zestawiają je z innymi, pokazując te same osoby reagujące na różne rodzaje bodźców, aby zilustrować siłę mowy ciała.
Zidentyfikuj podstawowe mechanizmy komunikacji międzyludzkiej. Nie znasz kultury rozmówcy? Rozróżnij, co jest normalne, a co nie i kiedy „nienormalne” ma znaczenie. Dostrzegaj zmiany w mowie ciała.
Unikaj nieporozumień. Zrozum właściwie komunikat. Chroń się przed manipulacją.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 188
Podziękowania
Na początku pragnę podziękować naszym wspaniałym modelom i modelkom: Tony’emu Garibayowi, Kurtisowi Nelly’emu, Brittany Kimel, Gregowi Parkerowi, Jodi Clawson, Carli Story, Kim Alexander, Brianowi Cooperowi, Austinowi Cooperowi, Tylerowi Cooperowi, Megan Salomone i Kofiemu Ntiemu. Maryann jak zawsze spełniała się doskonale w roli współautorki – to już nasza szósta napisana wspólnie książka. Dziękuję Michealowi Pye’owi z Career Press za elastyczność i pomoc w procesie twórczym, który doprowadził do powstania tej książki. Dziękuję mu ponadto za zrozumienie. Bigstock Photo udostępniło nam wyśmienite zdjęcia. Odwiedźcie koniecznie ich stronę i obejrzyjcie prace wielu bardzo utalentowanych fotografów. Dziękuję grupie wiernych przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć. Walt, Max, Collins, Nellums – to wy przypominacie mi, skąd pochodzę, i jesteście ze mną bez względu na zmienne okoliczności. Dzięki.
Szczególne podziękowania należą się Jimowi McCormickowi za to, że dołączył do projektu i wsparł powstanie książki o mowie ciała swoją osobą jako model, a także za bycie głosem rozsądku na pustyni, który zawsze napełnia mnie optymizmem. Ale, co ważniejsze, za to, że jest moim przyjacielem.
Na koniec dziękuję żołnierzom i żołnierkom amerykańskich sił zbrojnych, którzy strzegą konstytucji Stanów Zjednoczonych i narażają życie, realizując decyzje podjęte przez wybranych w demokratycznych wyborach urzędników państwowych, choć mają na ten proces bardzo znikomy wpływ.
Greg Hartley
Dziękuję Gregowi. Nasza przygoda, licząca już teraz sześć napisanych wspólnie książek, była dla mnie cudowną zabawą i niesamowitą nauką. Dołączam się do jego podziękowań dla modelek i modeli, a także dla fotografów z Bigstock. Dziękuję bardzo mojemu partnerowi i przyjacielowi Jimowi McCormickowi i zgadzam się z Gregiem, że to równy gość i głos rozsądku. Szczerze dziękuję ludziom z Career Press, którzy zapewniali wsparcie temu projektowi od chwili jego powstania, a także przez wszystkie lata po wydaniu książki. Mam na myśli Michela Pye’a, Laurie Kelly-Pye, Kirsten Dalley, Ginę Talucci, Dianę Ghazzawi, Karen Roy, Jodi Brandon, Adama Schwartza, Allison Olsen, Rona Fry’a i inne osoby pozostające za kulisami. Pragnę też podziękować mamie, bratu oraz przyjaciołom, którzy nie stracili zainteresowania moją pracą. Dziękuję również moim profesorom z wydziału aktorskiego Catholic University of America. Okazuje się, że doskonałe wykształcenie w dziedzinie aktorskiej zapewnia dobre fundamenty dla przyszłych badań nad mową ciała.
Maryann Karinch
Każdy drobny ruch ma jakieś znaczenie, Każdą myśl i uczucie można gestem wyrazić, A każde miłosne uniesienie Wnet wykwita na naszej twarzy.
Cytat z Każdy drobny ruch Ottona Harbacha, autora tekstów i librett do broadwayowskich spektakli. Przedrukowany za zgodą Williama O. Harbacha.
Jak korzystać z tej książki
Ten poradnik pomoże wam, drodzy czytelnicy, w odczytywaniu mowy ciała innych osób oraz wykorzystywaniu własnej w celu uzyskania określonego efektu. Doskonalenie obu tych umiejętności wymaga nauki i sztuki. Od strony nauki będziemy się posiłkowali takimi dyscyplinami, jak: fizjologia, psychologia, nauki społeczne oraz antropologia, a to wszystko będzie jedynie wstępem do omawiania zagadnień. Znajomość sztuki ułatwi nam z kolei analizę fizjonomii, a także obserwację jednoczesnego działania różnych elementów, które są determinowane przez kulturę, kontekst i związki z innymi osobami, takich jak ruchy części ciała, gesty, rumieńce.
Poradnik ten warto przeczytać od początku choć raz, aby zyskać wiedzę z obu wymienionych powyżej dziedzin, bo dzięki niej łatwiej zinterpretujemy zachowania drugiej osoby. Nie polecamy przeskakiwania od razu do ostatniego rozdziału, w którym omawiane są określone przypadki. Jeśli nauczymy się zestawiać gesty i zachowania z konkretnymi znaczeniami, będziemy popełniali błędy. Poznanie przyczyn, które sprawiają, że ludzie zachowują się w określony sposób albo wykonują określone gesty, a także wiedza pozwalająca nam na trafne określenie, czy dane zachowanie jest zamierzone, czy mimowolne, ograniczają ryzyko błędu. Podobnie jak ćwiczenia i ciągła praktyka.
We wstępie poruszymy temat niewerbalnej komunikacji ssaków naczelnych, co pozwoli nam zdezawuować wszystkie bzdurne tezy na temat mowy ciała, którymi przez lata karmiła nas popularna psychologia. Innymi słowy, dowiemy się, że pierwsze wrażenia są zazwyczaj błędne.
W rozdziale 1 będzie mowa o naturze i wychowaniu ze szczegółowym omówieniem pięciu czynników, które sprawiają, że wychowanie wpływa na ludzką komunikację. Ta wiedza pozwoli nam lepiej zrozumieć własne zachowanie, a także dostrzec, gdy wspomniane czynniki pojawiają się w komunikatach innych osób. Nauczymy się ponadto, w jaki sposób czynniki te wpływają na intencjonalne i mimowolne wysyłanie komunikatów.
W rozdziale 2 skupimy się na odruchowej i uniwersalnej mowie ciała, dzięki czemu dowiemy się więcej o mimowolnym wysyłaniu komunikatów oraz minach i gestach, które robią i wykonują wszyscy ludzie. Przyjrzymy się z bliska wielkiej czwórce, czyli ilustratorom, regulatorom, barierom i adaptorom. Dowiemy się też, że każda rozmowa dostarcza nam informacji, których możemy później wielokrotnie używać, a ponadto doskonali nasze zdolności interpretacyjne oraz umiejętność proaktywnego wykorzystania mowy swego ciała.
W rozdziale 3 omówimy wpływ kultury na niewerbalną komunikację. Zapoznamy się z sytuacjami, w których określone zachowanie może wywołać nieprzyjemne, a nawet niebezpieczne reakcje innych osób. Mówiąc krótko, gdy zakładamy, że dany gest ma zawsze takie samo znaczenie, tracimy możliwość zrozumienia prawdziwej treści komunikatu. W tym rozdziale poruszymy też temat ograniczeń ludzkiej mimiki, które nakładają na nas nasz umysł i nasze ciało.
Kiedy dotrzemy do analizowania pojedynczych ruchów i pozajęzykowych odgłosów, czyli do rozdziałów od 4 do 8, będziemy już wiedzieli, jak stosować zdobytą wiedzę do ich interpretowania, zamiast uczyć się na pamięć par ruch–znaczenie. O tym właśnie wspomnieliśmy na początku, pisząc o przeskakiwaniu do końcowych rozdziałów omawiających poszczególne elementy ludzkiego ciała oraz studia przypadków bez wcześniejszego zapoznania się z całością materiału. Stopniowe udostępnianie ważnych informacji jest ogromną zaletą tego poradnika. Dzięki takiemu rozwiązaniu szybciej nauczymy się dostrzegać, w jaki sposób ruchy łączą się w ilustratory, i oceniać, czy w danej sytuacji określony gest pełni funkcję bariery czy regulatora. Poznamy też względne znaczenie ruchów wykonywanych przez różne części ciała i nauczymy się rozpoznawać, gdy jeden gest zmienia znaczenie poprzedniego, a także który z mimowolnych gestów przekazuje rzeczywisty komunikat bez względu na pozostałe okoliczności.
W chwili kiedy zaczniemy omawiać holistyczne ujęcie rozumienia mowy ciała, dotrzemy również do punktu, w którym będziemy mogli trafnie i z dużą regularnością identyfikować zachowania, nastroje oraz rzeczywiste komunikaty. Studia przypadku opisane w rozdziale 9 zaznajomią nas z praktycznymi i konkretnymi interpretacjami mowy ciała innych osób, a także w jaki sposób na siebie oddziałują i przekazują ukryte komunikaty w różnych okolicznościach i środowiskach.
Fundamentalne umiejętności, które zdobędziemy podczas czytania kolejnych rozdziałów tego podręcznika, pozwolą nam oddzielać intencjonalne komunikaty pozawerbalne od tych niezamierzonych, a także na trafne odczytywanie wpływu relacji na mowę ciała. To, czy panujemy nad daną sytuacją, czy jesteśmy kontrolowani przez inną osobę, czy zajmujemy równoważną pozycję, czy coś nam zagraża, wpływa na nasze zachowania i wykonywane przez nas gesty. Każda kolejna analiza powiększa zasób naszej wiedzy, gdyż pozwala docenić wagę, jaką niesie poznanie bazy drugiej osoby, czyli jej zachowania w środowisku względnie pozbawionym bodźców.
Bazowa mowa ciała jest normalnym zachowaniem danej osoby, czyli naturalnym uzewnętrznieniem wpływów natury i wychowania na jej gesty oraz słowa. Wraz z wiekiem nabieramy przyzwyczajeń, którym inni ludzie nadają błędne znaczenia, gdyż sami zachowują się w odmienny sposób. Dla nas są one jednak bazą, czyli tym, co jest dla każdej jednostki „normalne”.
Ucząc się odczytywać mowę ciała, nauczymy się dostrzegać różnice pomiędzy normalnym a odbiegającym od normy zachowaniem innej osoby. Innymi słowy, dowiemy się, jak wyłapywać ukryte komunikaty. W ten sposób nauczymy się trafnie interpretować kłamstwa, wyrazy miłości, dezorientację czy prawdziwe zagrożenie.
I jeszcze jedna rzecz. To jest poradnik o mowie ciała, a nie książka na temat postrzegania pozazmysłowego. Można z niego skorzystać, by trafniej odczytywać komunikaty wysyłane nam przez inne osoby, bez względu na to, czy robią to intencjonalnie, czy mimowolnie. Nie znajdziemy w nim jednak rad na temat tego, jak odczytywać myśli drugiej osoby.
Mając tę książkę pod ręką, szybko zauważymy zmianę w zachowaniu innych, gdy tylko zorientują się, że nabieramy wprawy w odczytywaniu ich mowy ciała. Możemy ją zabierać do pracy, by odświeżyć wiedzę na temat proaktywnego wpływania na zachowanie innych przez mowę własnego ciała. I cieszmy się za każdym razem, kiedy trafnie zrozumiemy sygnały wysyłane nam nieustannie przez otaczających nas ludzi.
Wstęp
Ludzie są ssakami naczelnymi, które za pomocą miliona słów komunikują dokładnie to, co mają na myśli. Inne ssaki naczelne radzą sobie z tym bardzo skutecznie bez użycia słów, choć równie dobrze mogłyby się porozumiewać dzięki mowie. Udowodniły to badania przeprowadzone w latach dziewięćdziesiątych XX wieku na Uniwersytecie Georgii – szympans bonobo, który porozumiewał się z naukowcami werbalnie, nauczył następnie tych słów swoje potomstwo. Kilkanaście lat wcześniej zoolog Desmond Morris (autor publikacji Naga małpa) zaobserwował, że naczelne, które poznały kilka słów, przestawały się nimi posługiwać i porzucały tę formę komunikacji, gdy nie nakłaniali ich do tego badacze.
Zamiast słowami pozaludzkie ssaki naczelne posługują się systemem sygnałów wysyłanych przez ruchy ciała i w ten sposób przekazują sobie komunikaty. Może to być pomachanie kończyną, wyraz twarzy czy przybranie określonej pozy. W świecie ssaków naczelnych osobniki alfa jasno demonstrują to, co chcą przekazać pozostałym: „Chodź tutaj”, „Odejdź stąd”, „Ta samica jest moja i zrobię z ciebie krwawą miazgę, jeśli jej dotkniesz”. To aktywne wykorzystywanie ciała do przesyłania informacji otrzymaliśmy również i my, ludzie, w spadku po naszych wspólnych przodkach. Większa część mowy ciała jest prosta i uniwersalnie zrozumiała. Niektóre pozaludzkie ssaki naczelne potrafią nauczyć się nowych sygnałów i przekazać tę wiedzę kolejnym pokoleniom, lecz wszystkie osobniki tego samego gatunku rozumieją wysyłane intencjonalnie sygnały bez wcześniejszej nauki.
Komunikacja przez mowę ciała ma też swoją znacznie bardziej subtelną wersję, różniącą się od intencjonalnego hałasu i przybierania póz tak typowych dla osobników alfa. Mowa tu o umiejętności odczytywania sygnałów pozornie nieistotnych i wysyłanych mimowolnie. Osobnik o niższej randze niż alfa albo się w takiej grupie urodził, albo został do niej zdegradowany. W świecie szympansów nie ma sądów, które rekompensują doznane krzywdy, a podważanie autorytetu przywódcy kończy się szybkim wymierzeniem najczęściej brutalnej kary. Każdy osobnik, który pragnie poprawić swoją pozycję w stadzie lub zejść z oczu osobnikowi alfa, musi wiedzieć, czego przywódca od niego chce, bo w przeciwnym razie stanie się ofiarą przemocy. A to oznacza odczytywanie zamiarów przywódcy, zanim te zostaną wprost zakomunikowane. Zasada ta obowiązuje właściwie w całym królestwie zwierząt – rozumienie mowy ciała daje wymierne korzyści.
Wczesna wersja komunikacji za pomocą mowy ciała, którą posługiwali się nasi prymitywni przodkowie, była powszechnie zrozumiała, a z jej odczytywaniem nie radziły sobie jedynie najniezdarniejsze jednostki. Podstawowe sygnały są zawsze czytelne i łatwe do rozpoznania. Nasz gatunek posługuje się nimi lub ich pozostałościami do dziś. Większość z nas trafnie i z łatwością rozpozna komunikat wyrażający czułość, wściekłość czy gniew. Sygnały te są jednoznaczne, bo wiążą się z naszym codziennym życiem i przetrwaniem.
Jeśli zaciśniemy dłonie w pięści, wyprostujemy przed siebie ramiona i zaczniemy potrząsać rękoma, to co w ten sposób zakomunikujemy? Większość ludzi odbierze nasze zachowanie jako demonstrację gniewu, wściekłości lub niezadowolenia. Podobnie jak nasi człekokształtni kuzyni, uznajemy bowiem mowę ciała za formę okazywania intencji i myśli.
W trakcie naszej ewolucji odeszliśmy jednak znacząco od ścieżki, na której pozostały inne ssaki naczelne. Choć nasze narządy mowy nie różnią się znacząco od szympansich, wykazujemy znacznie większą potrzebę ich wykorzystania. Ewoluując, stawaliśmy się zwierzętami polegającymi w codziennym życiu na komunikacji, a ta z konieczności musiała być jak najbardziej zrozumiała. Prosta mowa ciała nie spełniała już tego warunku. Ludzie chcieli, by inni dokładnie rozumieli wysyłane przez nich komunikaty. Każdy, nawet drobny niuans musiał być właściwie odczytany. Bobas, który nie nauczył się jeszcze mówić, posługuje się do komunikowania własnym językiem. Nikt inny nie rozumie jego bełkotania i gaworzenia, lecz nie przeszkadza mu to w ponawianiu prób nawiązania komunikacji. Nasi przodkowie musieli się czuć podobnie jak niemowlaki, choć zapewne odczuwali większą złość i frustrację, tworząc zręby języka mówionego.
W jaki sposób grupa ludzi tworzy zrozumiały dla siebie język? Posłużmy się przykładem. Dorosła osoba chce nauczyć się mówić w obcym języku, do tego będzie jej potrzebna umiejętność przypisania określonego słowa do słowa jej nieznanego, tak aby zyskało ono konkretne znaczenie. Właśnie z tego powodu nauka obcych języków nastręcza z wiekiem coraz większych trudności. Dorosły zestawi po prostu arabskie słowo beit z polskim słowem dom. Uczące się nowego języka dziecko przypisze słowu znaczenie bez podstawiania zamiennika, gdyż robi to cały czas bez względu na to, jakim językiem się posługuje. Dwulatek nie dba o to, by budować gramatycznie poprawne zdania. Dla niego ważne jest, że potrafi zakomunikować dzięki nim to, co chce, i jest to komunikat dla innych zrozumiały.
Przypisywanie takich etykiet ze znaczeniami do nowych przedmiotów jest łatwe: wystarczy wskazać przedmiot i wypowiedzieć na głos przypisaną mu etykietę. „Ja Tarzan, ty Jane”, to klasyczny przykład zastosowania tego mechanizmu. Ale co zrobić, jeśli dane słowo opisuje działanie, a nie przedmiot? Albo gdy nie można podeprzeć się wzrokowym bodźcem? Gdy dysponujemy wystarczającym zasobem słów, możemy uczynić nasz komunikat zrozumiałym. Ta zasada uzgadniania znaczenia dotyczy osób zaczynających naukę obcego języka. Dlatego właśnie uczą się one, „jak powiedzieć coś po…”. Kolejnym etapem poznawania nowego języka jest „odgrywanie” konkretnego słowa. Dla przykładu: nie znamy obcego słowa, które opisuje przedmiot otwierający zamek w drzwiach. Dlatego wykonujemy dłonią ruch, jakbyśmy przekręcali nią klucz. Takie złożone ustalanie znaczenia danego słowa odróżnia osoby uczące się szybciej od osób, które jedynie zapamiętują określone słowa lub zwroty. Wspólny język jest stale ewoluującym narzędziem i każdy posługujący się nim człowiek ma wpływ na jego kształt.
Po wypracowaniu języka mówionego zyskaliśmy całkowicie nowy zestaw symboli, za pomocą których mogliśmy komunikować swoje nastroje, zamiary czy pragnienia. Tworzenie nowych słów sprawiło, że ludzka mowa stała się towarem „plemiennym” – członkowie danego plemienia rozumieli siebie nawzajem, a jednocześnie byli niezrozumiali dla przedstawicieli innych plemion. Język pozostaje uniwersalny tylko w obrębie grupy ludzi, którzy się nim posługują.
Bez względu na to, czy traktujemy Stary Testament dosłownie, czy uważamy go za zbiór starożytnych mitów, możemy posłużyć się opowieścią o wieży Babel do zilustrowania mocy uniwersalnego języka. Zgodnie z biblijnym przekazem ludzkość posługiwała się początkowo jednym językiem. W pewnym momencie postanowiono wznieść wspólnym wysiłkiem wieżę sięgającą nieba. Bóg szybko pokrzyżował ludzkie plany, mieszając języki i utrudniając tym samym współpracę przy tak wymagającym projekcie, co ostatecznie doprowadziło do jego zarzucenia.
Odwróćmy historię wieży Babel i przyjmijmy, że za jej budowę wzięły się grupy posługujące się różnymi symbolami i różnymi formami komunikacji. Ta wersja opowieści wyglądać będzie następująco: władcy starożytnego, nowo powstałego królestwa zapragnęli wznieść wieżę sięgającą nieba. Realizację tego zadania wyznaczono różnym grupom ludzi, którzy posługiwali się różnym językami. Bardzo szybko okazało się, że nadzorcy pochodzący z jednego plemienia nie potrafią porozumieć się z robotnikami będącymi członkami innego plemienia, nawet w tak banalnej kwestii jak przekazanie polecenia „tutaj”. Dopiero ułożenie kamiennego bloku w określonym miejscu (czyli naśladownictwo mowy ciała) pozwala „głupim wieśniakom” skojarzyć słowo huna ze słowem tutaj. Zasób wykorzystywanych przez robotników słów zaczyna się powiększać, lecz nie są one powszechnie zrozumiałe dla członków pozostałych grup – tworzą jedynie nowy język „plemienny” wykorzystywany przez określoną grupę robotników. Język mówiony pozwala jednak zastąpić wymawiane słowa mową ciała. Wraz z upowszechnianiem się języka na placu budowy robotnicy tworzą język niewerbalny, który pozwala na przesyłanie komunikatów na odległość i pomimo panującego hałasu, wykorzystując do tego proste gesty. Owe gesty mają jedną cechę wspólną: są powszechnie zrozumiałe dla posługujących się nimi osób. Na przykład: „Potrzebuję tutaj czterech robotników i murarza”.
Język ten staje się językiem „budowy”. Oznacza to, że każda osoba pochodząca z zewnątrz może błędnie odczytać znaczenie usłyszanych słów lub zauważonych gestów. Ludzka mowa jest jednak „zaraźliwa”. Gdy robotnicy wracają po pracy do swoich chat, mimowolnie uczą nowych słów swoich bliskich. Robotnik mówi na przykład do żony: „Chodź huna”, a być może wykonuje nawet mimowolnie gesty, które poznał na placu budowy.
Rodziny robotników tworzą niebawem własną wersję tego języka, co jest mechanizmem typowym dla ludzkich społeczności, i niebawem posługuje się nim już większość mieszkańców wioski. Gesty i słowa pozwalają im na dokładniejsze komunikowanie się z innymi członkami społeczności. Powstaje tym samym trzon języka mówionego oraz gestów, który nie będzie zrozumiały dla osób spoza grupy.
Pewnego dnia staje się rzecz nie do pomyślenia. Nowy władca przerywa budowę wieży, a robotnicy tracą nagle pracę. Aby znaleźć zajęcie, ruszają w świat. Język, którym się dotąd posługiwali, staje się w nowym otoczeniu bezużyteczny, a nawet przeszkadza w komunikacji. Z konieczności uczą się zatem trzeciego. Na każdym kroku szukają jednak osób, które mówią ich językiem lub chociaż go rozumieją. Nie rozumieją innych i nie są rozumiani. Wypatrują znajomych gestów i nasłuchują znajomych słów. Pewnego dnia przestają po prostu posługiwać się starym językiem. Niektóre słowa oraz gesty wypadają z użycia wolniej, gdyż mają określone konotacje i znaczenie. Na przykład gest, którym posługiwała się klasa rządząca, by wyrazić swoją pogardę do robotników, trudniej znika, gdyż wiążą się z nim silne emocje.
Pewnego popołudnia robotnik widzi, że nieznana mu osoba wykonuje dokładnie ten sam, wspomniany wyżej gest. Odczytuje go jak dawniej, a wspomnienia wywołują gniew. Reaguje. Problem tkwi w tym, że w nowym miejscu ów gest znaczy zupełnie co innego.
Wysyłanie komunikatów jest bardzo złożoną czynnością, gdyż każdy z nas posługuje się sygnałami, które składają się zarówno z intencjonalnych, jak i z mimowolnych działań. Kiedy jesteśmy zdenerwowani, wyrażamy otwarcie swoje niezadowolenie, a jednocześnie wysyłamy mimowolnie sygnały informujące o naszych obawach i niepewności. Z tego też powodu przy odczytywaniu mowy ciała należy stosować jedną prostą regułę: nie ma prostych reguł.
Ludzka komunikacja jest mozaiką. Nawet jeśli zakupimy specjalistyczny sprzęt warty tysiące dolarów, stworzymy nowoczesne laboratorium i przebadamy w nim kolejne osoby niczym króliki doświadczalne, to nie poznamy w stu procentach ich myśli i zamiarów. Mowa ciała jest sztuką, a każdy człowiek „płótnem”. Dobór słów, sposób ich wymowy, tempo wypowiadanych zdań czynią nasze głosy wyjątkowymi. Na tej samej zasadzie wiele czynników wpływa na mowę naszego ciała. Aby ją zrozumieć, musimy wiedzieć więcej na temat „płótna” – potrzebujemy informacji dotyczącej bazy zachowania drugiej osoby, by odszyfrować jego znaczenie. Drapanie się po ręku może być reakcją na ugryzienie komara, lecz może być również oznaką zdenerwowania lub niepokoju.
Mając na uwadze podane wyżej informacje, przyjrzyjcie się następującemu zdjęciu. Nie będzie w tym ćwiczeniu ani dobrych, ani złych odpowiedzi. Zapiszcie, co widzicie. W dalszej części książki zajmiemy się dogłębną analizą tej fotografii i wtedy poznamy też pełen kontekst.
Co waszym zdaniem komunikuje ten mężczyzna?
a. gniew,
b. żądanie,
c. wykonuje gest w celu podkreślenia wygłoszonego argumentu,
d. zadowolenie.
Czy domyślasz się, jaka wiadomość jest komunikowana przez takie działanie?
Co komunikuje poza przyjęta przez mężczyznę?
Dlaczego ma zamknięte oczy?
Dlaczego wykonuje gest tylko prawą ręką? Co dzieje się w tym czasie z jego lewą ręką?
Do zrozumienia tego konkretnego „płótna” potrzebna jest właściwie tylko jedna istotna informacja. Przedstawiony na zdjęciu mężczyzna pochodzi z Ghany i w części kraju, w której się urodził, gest ten oznacza jedzenie. Model pokazuje go fotografowi z dobrymi intencjami. Sygnał, mający bardzo ważne znaczenie w tamtejszej kulturze, powstał w czasach, gdy ubijano kłącza roślin na mąkę. Innymi słowy, model zaprasza fotografa, by na powitanie podzielił się z nim chlebem. Podobne sygnały można źle odczytać, nie znając ich kontekstu i nie próbując ustalić ich prawdziwego znaczenia. I jeszcze na marginesie, mężczyzna ma zamknięte oczy przypadkowo – zamrugał powiekami dokładnie podczas wykonywania fotografii.
Zachowujemy się jak rozrzuceni po świecie robotnicy z przytoczonej powyżej opowieści. Szukamy znajomych, zrozumiałych dla siebie słów oraz gestów. Jeśli sygnały te nie są zrozumiałe dla innych, mogą spowodować problemy i komplikacje. Korzystanie z niezrozumiałych gestów przypomina przeklinanie ryby. Być może poprawi nam się chwilowo humor, ale ryba z całą pewnością nas nie zrozumie. Co gorsza, możemy zostać uznani przez innych za głupków.
Obawa przed ośmieszeniem nie przeszkodziła jednakże wielu doświadczonym i niedoświadczonym podróżnikom w próbach nawiązywania kontaktów z obcymi ludźmi w najdalszych zakątkach świata. Ludzie bardzo często zapominają, że gesty nie są uniwersalne i nie zawsze mają to samo znaczenie, a wyrazy pokrewne mają w zwyczaju przenosić się również z pola komunikacji werbalnej na pole mowy ciała. Podróżnik, który nie może się porozumieć za pomocą słów, zaczyna ustalać ich znaczenie, posiłkując się gestami. A te są niezmiernie istotne, gdyż tworzą część intencjonalnych komunikatów i są wykorzystywane równie często jak słowa. Dlatego w przypadkach, gdy obie strony nie potrafią się porozumieć, gesty mogą dodatkowo utrudnić ten proces.
Na kurs języka arabskiego prowadzony przez mojego przyjaciela zapisał się pewien brytyjski dyplomata. Jego żona ukończyła tylko skróconą wersję, po czym oboje udali się na placówkę do Jemenu. W języku arabskim brak głoski „p”, więc angielskie słowa mające tę głoskę wymawiane są po arabsku z głoską „b”. Małżonka dyplomaty poznała język arabski na tyle, by powiedzieć, że czegoś potrzebuje albo czegoś chce.
Pewnego dnia w spodniach jej męża zepsuł się suwak. Kobieta postanowiła udać się do pobliskiego krawca, zamówić nowy i sama wszyć go do spodni. Zamierzała powiedzieć po arabsku: „I want a zipper” („Chcę suwak”), ale nie znała ostatniego słowa, zastąpiła je więc angielskim odpowiednikiem. Problem w tym, że wypowiedziane przez nią słowo „zibber” oznacza w języku arabskim penis. Kiedy krawiec dopytywał się, czego tak naprawdę od niego chce, kobieta sięgnęła do swoich spodni i zaczęła rozsuwać suwak. Mową ciała potwierdziła tym samym mimowolnie komunikat wygłoszony słowami. Miejmy to na uwadze, gdy się nam wydaje, że wysyłamy mową i gestami spójne komunikaty. Może być zgoła odmiennie.
Jeśli interesuje was, co stało się później, dokończę opowieść. Krawiec udał się do sąsiedniego sklepu należącego do jego przyjaciela i przyprowadził go jako świadka mającego potwierdzić, że piękna, jasnowłosa Europejka chciała uprawiać z nim seks. Na szczęście mężczyzna ten bardzo dobrze mówił po angielsku i szybko wyjaśnił całe nieporozumienie. Krawiec nie był zapewne zadowolony z takiego obrotu sprawy.
Czy jesteśmy w stanie w pełni zrozumieć drugą osobę?
Jeśli język ciała jest tak samo pełen podwójnych znaczeń i fałszywych pokrewnych słów jak dwa niepowiązane ze sobą języki, to czy możemy z niego w ogóle korzystać?
Kiedy mówimy o wypowiadanych słowach oraz wykonywanych gestach, czyli działaniach mających określone znaczenie dla członków określonej grupy, mówimy o ludzkich odpowiednikach sygnałów i odgłosów wydawanych przez szympansy. Ich język jest intencjonalny, dany ruch czy mina przekazują konkretną wiadomość. Choć zdarzają się wyjątki, to podejmowane przez szympansy działanie stanowi część języka pozostającego pod świadomą kontrolą nadawcy komunikatu. Ludzkie pragnienie bycia zrozumianym i ewolucja w gatunek bardzo komunikatywny sprawiły, że ów prosty przekaz powiększył się o mnóstwo subtelnych sygnałów. Pełna kontrola nad niektórymi gestami i zachowaniami wymaga wielkiej wprawy. Inne są z kolei tak bardzo powszechne, że stykamy się z nimi na co dzień i nawet nie zwracamy na nie uwagi.
Ludzie to gatunek ssaków naczelnych uwielbiający w komunikacji posługiwać się mową, żaden z naszych kuzynów nie przejawia podobnych potrzeb. Bezustannie tworzymy nowe, bardziej użyteczne dla nas języki i przestajemy używać tych starych. Ucząc się odczytywać mowę ciała, musimy jednocześnie uczyć się ignorować słowne sygnały, które ograniczają nasze zmysły, skupiając uwagę na komunikacji werbalnej i ignorowaniu innych form języka. W języku angielskim istnieje obecnie milion słów, a to oznacza, że istnieje również milion sposobów na ograniczenie naszych zmysłów.
Nawet technologie ułatwiające nam komunikowanie się w danym języku pogłębiają ów problematyczny proces. Siedząc w biurze przed komputerem i porozumiewając się z innymi drogą elektroniczną, stępiamy własne umiejętności odczytywania mowy ciała. Dopóki internet nie zacznie angażować pozostałych ludzkich zmysłów, dopóty w przekazywaniu istotnych informacji będziemy zależni od emotikonów i wiadomości tekstowych.
Ludzie są stworzeni do tego, by wykorzystywać i odczytywać mowę ciała – jest to cecha wyraźnie łącząca nas z innymi naczelnymi. Umiejętność ta nie jest jednak powszechna, niektórzy mogą z niej korzystać w ograniczonym stopniu, inni nie mają jej w ogóle i muszą się jej wyuczyć, podobnie jak osoby uczące się nowego słownictwa lub nowego języka po przeprowadzce do obcego kraju.
Na przykład: osoby z zespołem Aspergera mają problem z odczytywaniem znaczenia gestów i stosowaniem się do społecznie przyjętych norm zachowania. Po wydaniu napisanej przeze mnie wspólnie z Maryann książki Znam cię na wylot ktoś opublikował na stronie Amazon.com komentarz, który bardzo nas zainspirował i wpłynął na postać, jaką przyjął niniejszy poradnik. „Miałam osobliwy powód, aby zamówić tę książkę. U mojego dziecka zdiagnozowano łagodny przypadek zespołu Aspergera. Oznacza to, że nie potrafi ono odczytywać mowy ciała i musi się tego uczyć, tak jak inni uczą się obcych języków. Stąd ten zakup. Okazało się jednak, że przyda się ona również MNIE. Tak wiele mnie omijało! Umiejętności, których można się z niej nauczyć, pomogą wam w każdych relacjach, i tych biznesowych, i tych prywatnych”.
Nie cytuję komentarza w celach promocyjnych. Chcę tylko, abyście zrozumieli, że umiejętność odczytywania mowy ciała nie jest czymś powszechnym.
Zestawmy teraz osobę z zespołem Aspergera z Frankiem Abagnale, znanym oszustem, który doradza obecnie FBI i innym służbom mundurowym. Jego umiejętność odczytywania ludzkich nastrojów i manifestowania pewności siebie – wykazywał się nią już jako nastolatek – pozwoliły mu spieniężyć dzięki fałszywym czekom miliony dolarów. Ludzie brali go za szanowanego lekarza, prawnika czy pilota. Nikt nie nauczył go, jak posługiwać się tą wiedzą. Robił to instynktownie, czyli zgoła odmiennie niż osoba z zespołem Aspergera, która nie potrafi odróżnić aprobaty od jej braku, nie wspominając o całej gamie rozciągających się pomiędzy nimi reakcji.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki