Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Czy trudno ci znaleźć kogoś, z kim mogłabyś stworzyć prawdziwą, bliską relację? Masz wrażenie, że wciąż powtarzasz te same błędy i przyciągasz ten sam typ osób? Może byłaś w relacji, w której czułaś się źle, ale nie chciałaś jej zakończyć, bo bałaś się, że już nikogo lepszego nie poznasz? Czy zdarzyło ci się podjąć postanowienie, że kończysz ze związkami, bo i tak każdy partner cię oszuka albo zostawi bez słowa? Jeśli tak, to nie jesteś jedyna.
„Jak unikać toksycznych facetów” to zbiór poruszających, trudnych historii kobiet, które doświadczyły toksycznych relacji i postanowiły coś z tym zrobić. Zgłosiły się na psychoterapię, żeby zmienić swoje życie. Psychoterapeutka Jagoda Bzowy pokazuje, jak destrukcyjny jest kontakt z toksycznym partnerem, ale także jak wydostać się z takiej relacji, a przede wszystkim – jak takich związków unikać. W książce znajdziesz wskazówki, które pomogą w lepszym rozpoznawaniu różnych typów toksycznych osób, oraz ćwiczenia ułatwiające budowanie zdrowej relacji, której każdy pragnie. Zanurz się w opowieści pacjentów, którzy podjęli odważną terapeutyczną podróż w kierunku uzdrowienia.
Jagoda Bzowy – psycholog, certyfikowana psychoterapeutka poznawczo-behawioralna i seksuolog. Należy do Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczej i Behawioralnej. Od ponad dziesięciu lat prowadzi spotkania indywidualne i partnerskie. Specjalizuje się w terapii problemów interpersonalnych i zaburzeń nastroju. Poza gabinetem dzieli się wiedzą i doświadczeniem w mediach społecznościowych. Pisze artykuły psychologicznie i nagrywa podcast „Jagoda Bzowy psycholog” na temat trudności, jakich ludzie doświadczają na co dzień w relacjach i związkach.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 197
Copyright © Jagoda Bzowy, 2024
Projekt okładki
Monika Drobnik-Słocińska
Ilustracja na okładce
© Rudzhan/Adobe Stock
Redaktor prowadzący
Adrian Markowski
Redakcja
Renata Bubrowiecka
Korekta
Sylwia Kozak-Śmiech,
Bożena Hulewicz
ISBN 978-83-8352-797-0
Warszawa 2024
Wydawca:
Prószyński Media Sp. z o.o.
02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28
www.proszynski.pl
WSTĘP
„Jak unikać toksycznych facetów? Jestem już tym wszystkim zmęczona. Nie wiem, co się znowu stało, ale Tomek nie odbiera. Próbowałam się z nim skontaktować, lecz bez efektu. Dlaczego ciągle coś takiego mnie spotyka?” – zapytała mnie Kinga, a do jej oczu napłynęły łzy. Kinga kolejny raz została porzucona bez słowa wyjaśnienia. Dała z siebie wszystko, mimo to jej związek nie przetrwał. Zgłosiła się do mnie na terapię, bo chciała zrozumieć, co poszło nie tak. Była zagubiona i bała się, że już nigdy nie spotka „normalnego” faceta. Po dłuższym wstępnym wywiadzie, który z nią przeprowadziłam, okazało się, że do tej pory bardzo mocno poświęcała się dla innych. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że robiła to kosztem swoich potrzeb. Wchodząc w relację, zapominała o sobie. Przyciągała interesownych facetów, którzy spotykali się z nią dopóty, dopóki mogli od niej coś uzyskać. Kiedy przestawała być im potrzebna, odchodzili.
Postanowiłam pomóc jej uporać się z tym problemem raz na zawsze: „Jeżeli chce pani omijać toksycznych facetów, to pora, żeby nauczyła się pani w końcu myśleć również o sobie. Jak ma pani zacząć kogoś unikać, jeżeli o samą siebie nie potrafi pani zadbać?”. Na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie. „Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale powinna pani najpierw popracować nad zdrowym egoizmem”. W związku bowiem nie chodzi o to, żeby dawać z siebie wszystko. W dobrej relacji dwie osoby dbają o siebie nawzajem. Jeżeli kobieta będzie bardziej świadoma tego, co czuje i czego potrzebuje, łatwiej rozpozna facetów, którzy chcą ją tylko wykorzystać.
Kinga postanowiła mi zaufać. Rzeczywiście nie miała pojęcia, czego pragnie. W domu rodzinnym nikt o tym nie mówił i nie zwracał na to uwagi. Liczyła się praca. Kolejne fakty z jej przeszłości, ujawniane na sesjach terapeutycznych, sprawiały, że zaczęła rozumieć, jak bardzo dzieciństwo uwarunkowało jej sposób myślenia o relacjach. Dzięki temu do wielu spraw zaczęła podchodzić obiektywnie. Większa samoświadomość sprawiła, że otwarcie mówiła o swoich oczekiwaniach. Nauczyła się stawiać granice i nie dawała się już nikomu wykorzystywać. Faceci, którzy żerowali na jej dobrym sercu, przestali być dla niej atrakcyjni. Rozpoznawała ich bardzo szybko i nie nawiązywała z nimi bliższego kontaktu. Finalnie udało się jej stworzyć szczęśliwy związek, w którym poczuła się bezpiecznie. Jakiś czas po zakończonej terapii dostałam od niej esemes z informacją, że jest mi wdzięczna, bo żyje się jej teraz o wiele lżej.
Przemiana Kingi była fascynująca. I to właśnie jej historia zainspirowała mnie do napisania Jak unikać toksycznych facetów. Wiele kobiet (ale i wielu mężczyzn) wchodzi w takie patogeniczne relacje i nie potrafią tego zmienić. Szukają rozwiązań na własną rękę, ale to nic nie daje. W poszczególnych rozdziałach pokazuję, jak destrukcyjny wpływ na psychikę może mieć kontakt z toksycznym partnerem. Przez toksyczność rozumiem regularnie powtarzane negatywne zachowania raniące drugą osobę. W poradniku nie atakuję mężczyzn. Opisuję tylko pewne zachowania i próbuję wyjaśnić ich mechanizmy, gdyż wierzę w to, że lepsze zrozumienie tematu skłoni nas do większej uważności i co za tym idzie – zapobiegnie trudnym sytuacjom. Zależy mi na tym, żeby każda z kobiet, która będzie czytała tę książkę, uświadomiła sobie, że ma wpływ na swoje życie i nie musi pozostawać w roli ofiary.
W każdym rozdziale opisałam zmagania moich pacjentek i pacjentów. Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu rozwiązali problemy, z którymi się do mnie zgłosili. Każde z nich nauczyło się też łączyć doświadczenia ze swojej przeszłości ze swoją dorosłą historią, a dzięki tej świadomości zmieniło stosunek do budowania relacji z drugą osobą i zaczęło żyć zgodnie ze swoimi oczekiwaniami.
Proponuję, żeby potraktować tę książkę jako przewodnik, dzięki któremu będzie można poszerzyć wiedzę na temat ludzkich zachowań. Pod każdym rozdziałem zawarłam też wskazówki, które pomogą w rozpoznawaniu różnych typów toksycznych mężczyzn, oraz ćwiczenia, które ułatwią nawiązanie zdrowej relacji, jakiej się oczekuje. Chciałabym, żeby historie te były nie tylko przestrogą, lecz także motywacją do pracy nad sobą, bo – jak widać – warto. Ćwiczenia polecam wykonywać ze spokojem i tylko przy dobrym nastawieniu. Praca osobista bowiem to proces, który wymaga czasu i skupienia. Nie można go przyspieszyć na siłę.
MANIPULACJE narcyza
Kontakt z narcyzem uzależnia emocjonalnie – takie było moje pierwsze spostrzeżenie po sesji z Ewą. Od rozstania z Adamem, który bardzo ją zranił, minęło kilka miesięcy, a ona nadal za nim tęskniła. Myślała o nim praktycznie każdego dnia i irytowała się, bo nie mogła opanować tych natrętnych wspomnień. Mieszanka hormonów, które uruchamiał w niej kontakt z Adamem, sprawiała, że nie potrafiła mu się oprzeć. Tak przynajmniej to interpretowała.
Ewa zgłosiła się do mnie, ponieważ chciała w końcu stanąć na nogi i nauczyć się, jak unikać toksycznych relacji w przyszłości. Zadanie nie było takie proste, bowiem całkiem niedawno Adam odezwał się znowu i zaproponował jej spotkanie. Zachowywał się tak, jak gdyby nic złego się nie wydarzyło, jak gdyby kilka miesięcy wcześniej nie przyłapała go na zdradzie. Nie czuł wstydu ani wtedy – i winę za całą tę sytuację przerzucił na nią – ani teraz, próbując umówić się na kawę. Natomiast Ewa po jego telefonie nie mogła się pozbierać. Nie wiedziała, co ma myśleć i co zrobić, bo nagle zaczął się nią interesować jak nigdy wcześniej. Mówił, że nie może przestać o niej myśleć i że chciałby być już tylko z nią. Ewa rozumiała, że nie powinna ulec jego czułym słówkom, ale to nie było takie proste. W jej wyobrażeniu Adam był kimś lepszym niż ona. Zerwanie kontaktu z nim nie było takie łatwe.
Adam nie miał zaburzeń osobowości, ale prezentował wiele cech charakterystycznych dla zaburzeń osobowości typu narcystycznego. Jedną z nich było nadmierne poczucie własnej wyjątkowości, o którym chętnie opowiadał. W otoczeniu kobiet zachowywał się czarująco i charyzmatycznie. To sprawiło, że znajomość z nim Ewa potraktowała jak wygraną na loterii. To właśnie dlatego miała teraz tyle wątpliwości, czy jednak nie powinna mu wybaczyć.
Wejście w relację z osobą, która regularnie powtarza ten sam toksyczny schemat zachowań, było złym pomysłem. Ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień. Modyfikacja postępowania to długi proces, który wymaga zaangażowania i motywacji.
Po kilku słowach w trakcie pierwszej telefonicznej konsultacji wyczułam, że coś z Ewą jest nie tak. Oznajmiła, że jestem jej ostatnią deską ratunku, bo była już na kilku spotkaniach psychoterapeutycznych i nikt nie potrafił jej pomóc. Chciała przestać myśleć o Adamie, ale za każdym razem słyszała tylko, że ma się wziąć w garść i nie wracać do człowieka, który wyrządził jej tyle złego. Nie potrafiła jednak się od niego odciąć.
Niewiele osób na początku terapii zdaje sobie sprawę, że na co dzień większość nas działa w sposób schematyczny i podobnie reaguje na wiele sytuacji. Jeśli coś nie funkcjonuje, należy przeanalizować swoje zachowanie – tylko tak można zakończyć toksyczną relację. W związku z narcyzem częstym problemem jest nadmierna uległość ze strony partnerki i brak stawiania przez nią granic.
Słuchając Ewy, domyśliłam się, że współpraca z nią nie będzie należała do łatwych. Ewa nie potrafiła zawalczyć o siebie. To od psychoterapeuty oczekiwała, że ten skrytykuje wstrętnego narcyza i rozwiąże problemy za nią. Ale żaden terapeuta tego nie zrobi – nie będzie oczerniać toksycznego partnera, bo postąpiłby nieetycznie. Nie do tego służy sesja. Musiałam pomóc Ewie zrozumieć, dlaczego weszła w ten związek. Dopiero to mogło sprawić, że odpuści i przestanie tak intensywnie rozważać powrót do niego.
Ewa była niepewna. Często wspominała, że boi się być sama. Już to sprawiało, że nawiązując relację, czuła się gorsza i godziła się na złe traktowanie. Akceptowała więcej negatywnych zachowań niż inne kobiety. A przecież wcale tak nie musiało być.
Zgodziłam się na pracę z nią. Problemy interpersonalne były w końcu obszarem moich zainteresowań już od kilku lat. Wierzyłam też, że mogę pomóc Ewie zrozumieć schematy jej funkcjonowania i pokazać, że tylko od niej zależy, czy będzie wchodzić w relacje działające na nią destrukcyjnie.
Podczas pierwszego spotkania Ewa była bardzo zawstydzona. Widziałam jej skrępowanie i uznałam, że muszę ją wesprzeć w tej trudnej dla niej sytuacji. Powiedziałam to, co mówię innym kobietom: problemy w relacjach zdarzają się praktycznie każdemu na jakimś etapie życia. Nie ma się czego wstydzić. Ale choć na żywo w gabinecie nie jest łatwo otworzyć się przed obcą osobą, to im więcej się uda powiedzieć, tym więcej kwestii zostanie przepracowanych. Na zakończoną relację powinniśmy patrzeć jak na życiową lekcję – wyciągnąć z niej wnioski i spróbować iść dalej, tak żeby nie popełniać tych samych błędów. Czasu się nie cofnie. Nie wykasuje się z głowy złych wydarzeń. Można najwyżej spróbować opowiedzieć o nich jeszcze raz na terapii i nadać im nowy sens, spojrzeć na nie z innej perspektywy. Bo każdą trudną sytuację można w pewnym stopniu emocjonalnie zneutralizować. Ci, którzy trudne historie dusili w sobie latami, by w końcu opowiedzieć o tym, co ich spotkało, na terapii, żałowali, że nie przyszli do mnie wcześniej, bo może szybciej ułożyliby sobie życie na nowo...
Odniosłam wrażenie, że Ewa odetchnęła z ulgą, jakby właśnie na to liczyła. Zależało jej na poukładaniu pewnych spraw i zamknięciu starego rozdziału życia raz na zawsze. „Liczę na pani pomoc. Adam mnie zdradził i wykorzystał finansowo. Teraz chce się ze mną spotkać. Nie będę tego ukrywać. Nie zapomniałam o nim do końca. Jakaś część mnie za nim tęskni. Boję się, że do niego wrócę i będzie znowu to samo” – wyznała.
Narcyz, aby nawiązać kontakt, potrafi bombardować telefonami, esemesami... Zrobi wszystko, żeby osiągnąć to, co sobie założył. Tę samą technikę Adam stosował wcześniej. Nie chodziło mu o Ewę ani o to, jak się czuje. Po prostu bardziej się nią interesował, kiedy była mu potrzebna. A po okresie czułych gestów przychodził czas na ochłodzenie stosunków. Adam wycofywał się nagle, bez uprzedzenia, oczekując, że to Ewa będzie się skupiać na nim. To on miał być w centrum. Idealizował partnerkę do momentu, kiedy poczuł, że ma ją w garści. Teraz też chciał na nowo przywiązać do siebie Ewę.
„Może opowiedzieć mi pani więcej o tej zdradzie, którą pani odkryła? Jak się to wszystko potoczyło i jaka była pani reakcja?” – chciałam dowiedzieć się, dlaczego Ewa wycofała się z relacji, a teraz rozważała powrót do niej. „Czułam od dawna, że jest coś nie tak. Adam nie chciał mnie nikomu przedstawiać. Nie wstawiał nigdzie naszych wspólnych zdjęć. Mówił, że chroni swoją prywatność, a ja mam nie być taka upierdliwa. Coś mi się nie zgadzało, bo był bardzo aktywny na Instagramie i ciągle zamieszczał nowe posty i relacje. Zauważyłam, że jego zdjęcia komentuje regularnie ta sama kobieta” – opowiadała Ewa. Nie chciała partnera denerwować, ale spytała, kim ona jest. Usłyszała, że ma problem z zazdrością, ale dla świętego spokoju wyjaśnił, że to dawna znajoma, która się w nim podkochiwała i najwyraźniej cały czas nie mogła się z tym pogodzić, że nie są razem. „To uśpiło moją czujność, ale w końcu spotkałam ich razem na ulicy. Trzymali się za ręce i całowali. A ja myślałam, że jesteśmy parą” – kontynuowała Ewa. Podeszła do nich i sparaliżowana sytuacją powiedziała: „Cześć”. Adam odszedł z tą drugą szybko w innym kierunku, jakby nie wiedział, kim Ewa jest. Nie przyznał się później do winy. Pisał tylko do Ewy esemesy z prośbą o spotkanie, ale ta nie ustępowała. Wtedy zaczął ją obrażać, że musiał umówić się z kimś nowym, bo jest zbyt męska i drętwa w łóżku, bo nie miała dla niego czasu... – przerzucał winę na nią.
Narcyz często stosuje taką strategię obronną, a kiedy zaczyna atakować, trzeba stawiać mu stanowcze granice. Nie można pozwolić, żeby zaczął odwracać kota ogonem. Taki rodzaj manipulacji ma dać mu szansę na wybielenie się. Nie toleruje dyskomfortu poczucia winy, dlatego woli wpędzić w nie drugą osobę, niż wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.
Potem zniknął na jakiś czas i przestał się odzywać. Ewa była zdruzgotana. Myślała, że będą ze sobą do końca życia, i teraz brakowało jej jego zainteresowania. Z nim zawsze było tak ciekawie... Szukała winy za rozpad relacji w sobie, tak bardzo dotknęły ją słowa Adama. Codziennie przyglądała się sobie w lustrze, wytykając sobie, jaka jest beznadziejna. Obawiała się, że nie pozna już takiego mężczyzny jak on. Kiedy więc Adam zaczął odzywać się na nowo, jej nadzieje na stworzenie dobrego związku się obudziły. Jakby była uzależniona od huśtawki emocjonalnej, do której została przyzwyczajona. Narcyz bowiem uwodzi tak, że partnerki go idealizują i kontakt z nim traktują jako niezwykłe doświadczenie.
W zdrowej relacji partner, który popełni błąd, żałuje i chce rozmawiać o sytuacji. Adam natomiast nie brał odpowiedzialności za swoje zachowanie. Nie rozumiał, jak dużą krzywdę wyrządził Ewie. Był skupiony na sobie i nie chciał się nawet zastanowić nad swoim raniącym postępowaniem.
Ponowne wejście w związek z narcyzem nie jest dobrym pomysłem. Dopóki nie popracuje on nad zmianą swoich zachowań, nie ma co liczyć na zdrową relację. Kiedy więc po okresie ciszy zaczyna zabiegać o kontakt, lepiej zrezygnować ze spotkania – zakochana osoba nie potrafi być przecież w pełni obiektywna.
Ewa poznała Adama na zajęciach tanecznych. To był typ czarusia, pewny siebie, otwarty, energiczny. Wszędzie było go pełno. Ewie zaimponowały jego wszechstronna wiedza i sukcesy zawodowe. Poczuła się tak, jakby złapała Pana Boga za nogi. Cieszyło ją, że nareszcie ktoś chce być blisko niej, bo do tej pory myślała, że już zawsze będzie sama. Ich związek leczył jej wszystkie kompleksy i budził poczucie bezpieczeństwa – pierwszy raz ktoś skupiał się na niej, zachęcał do zwierzeń o emocjach, chciał ją poznać... I choć Adam obiecywał, że będzie jej mentorem, psychologiem, który rozpracuje jej wszystkie traumy z dzieciństwa, nie widziała w jego zachowaniu nic złego. Uznawała, że to żarty. No i mówił przecież, że jest piękną kobietą. W jej domu nie rozmawiało się o emocjach. Sposób, w jaki mówił o nich Adam, był dla niej czymś nowym. Mężczyzna fascynował ją tak bardzo, że nie zwróciła uwagi na to, że nie pracuje. Mydlił jej oczy historiami o swoich osiągnięciach i rozkręcaniu firmy. Ale ponieważ była mu wdzięczna za to, że ją dostrzegł, nie potrzebowała nic więcej. Kwestię finansów wzięła na siebie. Inwestowała niemałe sumy w rozwój jego biznesu. Do tej pory nie doczekała się zwrotu pożyczek.
Pieniądze zeszły na dalszy plan, ponieważ Adam skupiał się na sprawach duchowych. Mówił, że odbył psychoterapię i wiele na niej zrozumiał. Wie, co jest istotne w życiu. Często zwracał Ewie uwagę, że nie jest w kontakcie ze sobą, a rodzice zrobili jej krzywdę, ignorując emocje. Kiedy nie mogła zorientować się, o co mu chodzi, stwierdzał, że nie jest domyślna i jeszcze dużo pracy przed nią. Czuła się przy nim głupsza, a w kwestiach duchowych miała wrażenie, że się gubi. Dlatego uznała, że ma przed sobą eksperta, który chce się o nią troszczyć, i polegała na jego zdaniu. Może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że Adam często lekceważył Ewę i podważał jej osąd. W efekcie była coraz bardziej zagubiona.
„Na początku myślałam, że trafiłam bardzo dobrze. Szczerze mówiąc, uważałam, że to ten jedyny, że stworzymy rodzinę i będziemy mieć dzieci” – wyjaśniała Ewa. Spytałam ją, kiedy przestała się czuć dobrze w tej relacji, by uwypuklić, jak faktycznie wyglądał jej związek i jak przekłamane wyobrażenie o nim w sobie nosiła. „Na początku było jak w bajce. Snuliśmy plany na przyszłość. Mówił o dzieciach, budowie domu. Z czasem zorientowałam się, że myśli tylko o sobie. Nie chciał pracować, nie chciał w niczym pomagać. Ważne były tylko jego przyjemności. Wyciągał ze mnie bardzo dużo energii i ciągle coś było nie tak. Ciągle mówił, że mam coś w sobie zmienić. No i jeszcze temat kobiet… To była tragedia” – odpowiedziała Ewa. Kobieta przy narcyzie szybko traci swój blask. Adam też starał się coraz mniej. Oczekiwał, że to ona będzie teraz zabiegać o niego. Wytykał jej, że jest zbyt sztywna, zbyt kontrolująca, że zadaje za dużo niewygodnych pytań. Sugerował cały czas, że powinna nad sobą pracować i coś w sobie zmieniać. A ponieważ Ewa nie chciała go stracić, dlatego starała się dopasować do oczekiwań. To największy błąd partnerek narcyzów – wpadnięcie w błędne koło zadowalania.
Ewa cierpiała, kiedy Adam się od niej oddalał, i całą winę za problemy w związku wzięła na siebie. Pomyślała, że zapewne jest niewystarczająca. Zmieniła więc garderobę, chodziła częściej na siłownię, zaczęła stosować dietę. Aby się przypodobać Adamowi, proponowała aktywności, które odpowiadały jemu. Ale to nic nie zmieniało – nadal był skupiony na sobie i kręcił nosem, kiedy nie zachowywała się tak, jak by sobie tego życzył. Powodem takiego postępowania była jego... niska samoocena. To zaskakujące, ale tak było. Pod fasadą pewnego siebie mężczyzny, który kreował się na autorytet w wielu dziedzinach, skrywał się zalękniony Adaś, który nie akceptował siebie i bał się odrzucenia. Niewiele osób widziało tę grę pozorów, bo z biegiem lat nauczył się maskować swoje braki. Był jak zimna skała – blokował do siebie dostęp, ponieważ bał się, że wtedy wyszłoby na jaw, co tak naprawdę o sobie myśli. Zamiast tego budował swoje poczucie wartości, uwodząc kobiety. Kreował się na silnego mężczyznę, mentora, specjalistę, który dyktował Ewie, jak ma żyć i co robić, choć tak naprawdę czuł się od niej gorszy. Dlatego tworzył niekończącą się listę wymagań, którym nie mogła sprostać, i stosował regularny gaslighting, czyli okrutną formę manipulacji emocjonalnej. Wmawiał Ewie, że przeinacza fakty. Nawet kiedy nakryła go całującego się z inną kobietą na ulicy, wyparł się sytuacji. Tak często powtarzał partnerce, że jest zazdrosna i kontrolująca, że w końcu w to uwierzyła i zaczęła szukać przyczyny problemów w sobie. Było jej wstyd, bo myślała, że naprawdę postradała zmysły. Nie mówiła nikomu o tym, bo bała się, że zostanie skrytykowana i wyjdzie na wariatkę. Ale im bardziej się izolowała, tym gorzej się czuła. To wprowadzało ją w stan dezorientacji.
Pracowałam z wieloma kobietami, które – podobnie jak Ewa – winy za rozpad związku szukały w sobie i wybierały partnerów regularnie podkopujących ich pewność siebie. Ich głowy były pełne negatywnych myśli na swój temat. Nie wierzyły, że ktoś mógłby je pokochać takimi, jakie są. Dlatego w relacjach starały się ze wszystkich sił. Nie myślały o sobie, tylko o partnerze. Byłam ciekawa, jak zachowywałaby się Ewa, gdyby wiedziała wcześniej, że Adam tak naprawdę jest bardzo niepewny siebie. Musiałam poruszyć ten temat, jeżeli miała unikać w przyszłości podobnie toksycznych relacji.
„Odnoszę wrażenie, że w tej relacji nie było równowagi. To pani dawała więcej i więcej znosiła. Warto się zastanowić nad tym, skąd się wzięła u pani tak przesadna uległość” – zaczęłam, a potem poprosiłam, żeby opowiedziała mi, jak wyglądały relacje w jej domu rodzinnym. Czy przy kimś zachowywała się podobnie. Bo zakładałam, że jeżeli Ewa cofnie się do przeszłości, prawdopodobnie odkryje źródło swojej nadmiernej uległości względem mężczyzn. Zależało mi, żeby pokazać, jak duży związek mają jej doświadczenia z okresu dzieciństwa i dorastania z tym, jak funkcjonuje teraz. Podstawą unikania trudnych relacji jest zrozumienie, co sprawia, że tworzymy toksyczne układy.
Moje pytanie zaskoczyło Ewę. Spodziewała się, że będziemy analizować to, co wydarzyło się w relacji z Adamem, ale westchnęła i spróbowała opowiedzieć to, co pamiętała: „Zacznę może od początku. Byłam wpadką moich rodziców. Byli na studiach, kiedy pojawiłam się na świecie. Nie planowali mnie, bo chcieli najpierw się dorobić i trochę pożyć. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy się w ogóle kochali, bo często się kłócili. Byli bardzo chłodni i zdystansowani. W moim domu wszystko kręciło się wokół pracy i pieniędzy. Nie mieli dla mnie nigdy czasu. Mam wrażenie, że ja im po prostu przeszkadzałam. Kiedy chciałam się z nimi pobawić, odsyłali mnie, bym zajęła się samą sobą. Często na mnie krzyczeli. Teraz wiem, że pewnie byli zmęczeni i zestresowani, bo rozkręcali firmę, ale wtedy to było dla mnie bardzo bolesne”. Ewa otarła łzy i dodała: „Dopóki przynosiłam dobre oceny, wszystko było dobrze. Kiedy raz dostałam jedynkę z matematyki, mama uderzyła mnie z całej siły książką w głowę. Powiedziała, że jestem głupia, i wyszła z pokoju. Nie odzywała się do mnie przez kilka dni”.
Takie historie zawsze mnie poruszają. Wiem, że ludzie pod wpływem jakichś sytuacji nie potrafią się zachować właściwie, ale konsekwencje ich działań mogą być bardzo gorzkie dla bliskich. Tak stało się też z Ewą. Wychowywała się w domu, w którym się nie przelewało, a rodzice kończyli studia. Z pewnością nie było im łatwo. Matce brakowało czasu i cierpliwości, żeby zajmować się córką, a ojca często nie było w domu. Ale zapytałam jeszcze, czy pamięta małą Ewę, jakim była dzieckiem, bo widziałam pewien związek między jej doświadczeniami z dzieciństwa a historią relacji z Adamem. „Bardzo grzecznym” – usłyszałam. „Mała Ewa nie chciała sprawiać rodzicom problemów. Dużo czasu spędzała sama w pokoju”. – Ewa westchnęła, jakby chciała zamknąć już te trudne tematy. Ale nie chciałam dać za wygraną – te informacje mogły dużo wnieść do procesu psychoterapeutycznego. Często w życiu dorosłym zachowujemy się tak samo jak w dzieciństwie. To znaczny nasz sposób reagowania na określone sytuacje jest taki sam, chociaż nie jest to zawsze dla nas dobre. Ale postępujemy bardzo automatycznie i nieświadomie.
Ewa siedziała zamyślona, jej oczy nadal były szkliste. To niesamowite, jak odległa przeszłość oddziałuje na człowieka – miałam przed sobą dorosłą inteligentną kobietę, którą powrót wspomnieniami do dzieciństwa kompletnie rozkleił. Ale po minucie podjęła: „Większość czasu spędzałam sama w pokoju, bo nie chciałam ich wkurzać. Myślę, że nigdy nie czułam się przez rodziców kochana. Nie rozmawiali ze mną. Wymagali tylko, żebym przynosiła dobre oceny i zachowywała się odpowiednio. Miałam być taką ładną i grzeczną dziewczynką, która się uczy. Nigdy nie usłyszałam, że są ze mnie dumni. Jak coś mi się udało, mówili, że po prostu zrobiłam coś wystarczająco. Chyba nigdy nie usłyszałam od nich na głos, że mnie kochają. Myślałam, że jak będę się starać, to w końcu ich zadowolę. No więc starałam się i starałam, i nic z tego nie wynikało…”.
Kiedy spytałam, czy dorosłej Ewie przychodzi do głowy jakaś osoba, przy której też by się tak bardzo starała, odparła zdumiona: „Adam?”. Chciałam pokazać, że przy Adamie zachowywała się tak jak w stosunku do rodziców. „Nigdy bym tego nie połączyła… ale faktycznie tak było” – przyznała. Ciągle chodziła przy nim na palcach, żeby go nie zdenerwować. Robiła wszystko, żeby go zadowolić, ale i tak ciągle było coś nie tak.
Znalazłyśmy wyjaśnienie tego, co spowodowało, że zainteresowała się Adamem. Miała bardzo głęboko wdrukowane przekonanie, że jeżeli nie będzie się starać, to nie zasłuży na miłość. Nie czuła, że ktoś może pokochać ją bezinteresownie za to, jaka jest. Doświadczenia z dzieciństwa przyzwyczaiły ją do tego, że musi spełniać oczekiwania innych, ponieważ inaczej zostanie odrzucona.
Miłość warunkowa to taka, w której kocha się kogoś, kto spełnia określone wytyczne, kryteria. To taki bonus jak w korporacji, jeśli pracownik zrealizuje dobrze i terminowo zadanie. Dla Ewy naturalne było, że jeżeli się nie postara tak jak trzeba, to może zostać sama. To właśnie z tego powodu odczuwała lęk w relacji z Adamem i była wobec siebie bardzo krytyczna, a ten krytyczny głos wewnętrzny silnie rezonował z tym, jak oceniał ją Adam. Kiedy zwracał jej uwagę, że jest zbyt zazdrosna, że nie rozumie swoich emocji albo że jest zbyt męska, Ewa traktowała to serio. Nie wierzyła w siebie. Manipulacje partnera sprawiały, że utwierdzała się jeszcze mocniej w przekonaniu, że coś z nią musi być nie tak. To było błędne koło. Kiedy Adam zwracał jej uwagę, ona zastanawiała się, jak to naprawić, żeby go zadowolić. A w ten sposób on zyskiwał jeszcze większą kontrolę nad nią. Wiedział, że każde jego słowo w niej rezonuje.
Jeśli cały czas musimy zabiegać o drugą osobę, nie poczujemy się prawdziwie kochani. Jak być z kimś blisko, jeżeli obawiamy się ciągle, że możemy zostać odrzuceni? Jak się szanować i stawiać granice komuś, kto nas rani, jeżeli jesteśmy mu wdzięczni za to, że w ogóle na nas spojrzał? Wieczne staranie się sprawiło, że Ewa nie miała czasu dostrzec, że coś w relacji jest nie tak. Myśl, że musi postarać się jeszcze bardziej, żeby zasłużyć na akceptację, była jej wrogiem. Chciałam wytłumaczyć jej, że nieświadomie sama pozwalała Adamowi na złe traktowanie i tylko ona mogła to zmienić.
Narcyz niekoniecznie ma złe zamiary. Po prostu zachowuje się tak, żeby jemu było dobrze. Nie ma kontaktu ze swoimi emocjami, dlatego trudno mu zrozumieć, że może ranić drugą osobę. Jeżeli zaś nie dostaje aprobaty, to sam czuje się zagrożony i zaczyna jej szukać gdzie indziej, deprecjonując aktualną partnerkę. Nie posiada żadnych nadprzyrodzonych mocy – to tylko schematy zachowań Adama wchodziły w interakcję ze schematami Ewy.
Postanowiłam wrócić jeszcze na chwilę do tematu relacji z Adamem: „Wiem, że próbuje się teraz z panią kontaktować. Tylko od pani zależy, jak się ta sytuacja potoczy”. Ewa zrobiła duże oczy, jakby mi nie dowierzała. „Adam jest takim samym człowiekiem jak pani czy ja. Niczym się od nas nie różni. Nie ma żadnych magicznych mocy. Tak samo chodzi do pracy, robi zakupy, czasem choruje, ma gorsze dni. To pani zbudowała sobie jego wyjątkowy obraz w głowie i zachowuje się przy nim tak jak przy rodzicach. Stara się pani być grzeczną dziewczynką i robić wszystko, żeby był zadowolony. Ale nie na tym polega związek. Brakuje w nim wtedy partnerstwa”.
Ewa zastanawiała się nad tym, co właśnie usłyszała. Większość kobiet uwikłanych w toksyczną relację czuje, że to partner ma nad nimi przewagę. Ale brak wpływu na sytuację jest tylko ich fałszywym przekonaniem. W terapii poznawczo-behawioralnej zakłada się, że to nasze myśli i emocje, będące efektem wcześniejszych doświadczeń, definiują nasze zachowanie, sposób interpretowania rzeczywistości.
Ewa przyzwyczaiła się do tego, że za złe zachowanie dostawała karę, i w dorosłych relacjach powtórzyła ten schemat. Nie znała swoich potrzeb, ponieważ była zaprogramowana na spełnianie cudzych oczekiwań. Dla narcyza była idealną partią.
Zdecydowałam się pokazać jej, że wcale nie musi tak być. Zadałam jej pytanie, które pozwala z dystansu spojrzeć na dręczący człowieka problem: „Proszę wyobrazić sobie, że Adam spotykałby się z pani koleżanką, a pani dowiedziałaby się, że potraktował ją w ten sam sposób jak panią. Co by jej pani poradziła?”. Ewa odpowiedziała od razu bez większego wahania: „Powiedziałabym, że ma uciekać od niego, że nie zasługuje na takie traktowanie, a on nie jest tego wart. Osoba, która kocha, nie zdradza”.
Ale samymi racjonalnymi argumentami nie mogłam dotrzeć do Ewy. Praktycznie zmiana się nie dokona, jeśli pacjent nie poczuje tego w środku – a to oznacza dotarcie do niego na poziomie emocjonalnym i poszerzenie jego samoświadomości. „Byłoby pani żal koleżanki?”. „I to bardzo” – usłyszałam. „Siebie też jest mi w jakiś sposób żal, bo widzę, że starałam się na siłę to posklejać. On wmawiał mi, że coś jest nie tak ze mną, a ja w to uwierzyłam. Nie wierzyłam za to ani w siebie, ani w to, że zasługuję na szacunek. Nic dziwnego, że znowu się odezwał, skoro pozwalam mu na to, co robił…”.
Żeby wytłumaczyć pacjentowi, jak ma unikać toksycznych relacji, muszę mu najpierw pokazać, jak duży wpływ na jego życie ma to, co przeżył. Samo opowiedzenie na głos swojej trudnej historii może działać oczyszczająco. Ewa zdecydowała się postawić Adamowi granice. Spotkała się z nim i powiedziała, że dopóki nie popracuje nad sobą, nie ma możliwości, żeby się widywali. Teraz uczy się tego, że nawet jeśli popełni błąd, to nie oznacza, że jest gorsza. Najzwyczajniej nadal jest wartościowa i zasługuje na wszystko, co najlepsze. A błędy? Są po to, żeby wyciągać z nich lekcje.
Do zapamiętania:
Trudno stworzyć stabilną relację z osobą o cechach narcystycznych. Narcyz jest skupiony głównie na zaspokajaniu swoich potrzeb. Lubi być w centrum uwagi i błyszczeć. Ma swój cel, który będzie chciał za wszelką cenę realizować. Będzie interesować się drugą osobą dopóty, dopóki ta będzie mu potrzebna. Kocha rywalizację i lubi opowiadać o swoich sukcesach, a także fantazjować o osiąganiu wspaniałych rzeczy. Zależy mu na tym, żeby postrzegano go jako osobę ponadprzeciętną. W ten sposób buduje swoje poczucie wartości. Może mieć ograniczony dostęp do swojej emocjonalności i w związku z tym trudno będzie mu wejść w buty drugiej osoby i zrozumieć jej myśli i emocje. Rzadko dostrzega swoje błędy i nieszczególnie przejmuje się tym, jak mogła się poczuć druga osoba. Chętnie wchodzi w relacje z kobietami wrażliwymi, mającymi za sobą trudne doświadczenia z przeszłości. Wyczuwa, że potrzebują pomocy, i chętnie je ratuje. Odpowiada mu, że są od niego słabsze. Przy nich może czuć się wyjątkowy. Relację utrzymuje do momentu, kiedy stoi na piedestale. Jeśli partnerka przestaje być uległa i zdobywa pewność siebie, potrafi odejść z dnia na dzień bez słowa. Zraniony narcyz zrobi wszystko, żeby zniszczyć przeciwnika. Nie przebiera w słowach, byle tylko pokazać drugiej osobie, gdzie jest jej miejsce.
Do przemyślenia:
Jeżeli chcesz unikać trudnych relacji, pracuj nad jak największą samoświadomością. Na początku przeanalizuj swoje dzieciństwo i okres dorastania.
Jakie komunikaty słyszałaś często w domu?
Jak zwracano się do ciebie?Jak twoi bliscy okazywali sobie emocje?Czy czułaś się kochana?Czy rodzice mówili ci „kocham cię”?Do zrobienia:
Spróbuj dokończyć zdanie: W domu rodzinnym dowiedziałam się o sobie, że…
Zapisz wspomnienia na kartce i spokojnie później przeczytaj całość. Nie spiesz się. Jak już skończysz, zastanów się, czy to, co spisałaś, jest nadal aktualne. Czy wpływa na twoje relacje?
CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI