Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Wybierają nas, oswajają i… tresują. Więc dlaczego to my nazywamy je naszymi pupilami, a nie na odwrót?
Choć ludzi na Ziemi jest bardzo dużo, my, koty, też mamy tutaj coś do powiedzenia. Dzięki tej książce poznasz najskuteczniejsze techniki udomowienia swojego człowieka. Spanie w jego łóżku, zajmowanie jego fotela, zmuszanie go do wielogodzinnego siedzenia w niewygodnej pozycji, wyłudzanie przekąsek czy budzenie w środku nocy… Te wszystkie niepozorne zwyczaje mają jeden cel: całkowite przejęcie władzy i zapewnienie sobie wygód do końca swych kocich dni!
Oto wyjątkowe spojrzenie na relacje kotów z ich podwładnymi – ludźmi!
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 62
Daria Bignardi
Koty zaczęły mnie oswajać, kiedy miałam pięć lat. Pierwszy z nich nazywał się Micione (wł. Kocur). Z moją siostrą, która znalazła go pod samochodem zaparkowanym przed naszym domem w Ferrarze pewnego mroźnego i mglistego dwudziestego pierwszego stycznia – który to dzień od tamtej pory świętujemy jako jego urodziny, choć weterynarz uświadomił nam, że zwierzak miał już wtedy cztery albo pięć miesięcy – powtarzamy sobie, że Micione był niezwykle inteligentny, tak bardzo, że sam otwierał sobie puszki. Mieszkał z nami przez dwadzieścia pięć lat. Kiedy płakałam, a zdarzało się to często, bo byłam płaksą, Micione przychodził mnie pocieszać i zlizywał mi łzy. Był kotem norweskim, o królewskiej postawie i długiej sierści, a ja zawsze uważałam go za starszego brata; dużo o nim opowiadałam w mojej pierwszej książce Non vi lascerò orfani (Nie osierocę was). Kiedy Micione zmarł, ja od kilku lat byłam już poza rodzinnym domem, a moja matka po jego odejściu zaadoptowała Alonza, kota o perłowoszarej sierści i wyłupiastych oczach, który – według mnie i siostry – mieszkając tylko z nią, nabawił się choroby dwubiegunowej.
Teraz od czternastu lat mieszkam z Barackiem Obamą, z pręgowanym, zielonookim kotem, długim i chudym, wyrosłym z zespołem Rebeki, bo od początku powtarzam mu, że jest dobry i piękny, ale nigdy nie będzie tak inteligentny jak mój brat Micione. Gdy to robię, Obama kładzie po sobie uszy ze wściekłą miną, ale podejrzewam, że tylko dlatego, bym miała satysfakcję.
Od kilku lat moja siostra, po długim czasie spędzonym z kotką Janis, mieszka z Koalą, trochę dzikim kocurkiem, który pochodzi z Goro, miasteczka położonego w delcie Padu. Jej starsza córka Annalena miała Cassię i Amelię, a teraz towarzyszą jej Clodia i Lupin. Moja druga siostrzenica, Silvia, wychowała Fiodora, rudego kocura, który zniknął na dwa lata, po czym został w sposób spektakularny odnaleziony i na powrót sprowadzony do domu. Wszystkie cztery oraz moja córka Emilia – która jest trochę zazdrosna o Baracka Obamę – prowadzimy rodzinny czat, gdzie rozmawiamy wyłącznie o naszych kotach. Wysyłamy sobie zdjęcia pokazujące, co one robią, co naszym zdaniem mówią, wspominamy te koty, których już z nami nie ma, a te obecne obgadujemy za ich plecami.
Już mieszkając z Micione, domyślałam się, że to koty są naszymi właścicielami, ale wyraźnie i ostatecznie to zrozumiałam po przeczytaniu książki Babas.
W Kodzie duszy James Hillman pisze, że dusze noworodków wybierają sobie rodziców, którzy rujnują im życie, ponieważ jest to potrzebne, aby mogły stać się sobą. Tak samo ja, czytając Babas, zrozumiałam, że również nasze koty nas wybierają, a przede wszystkim oswajają.
Babas – z błyskotliwością godną istoty kociej – w tej książce, którą przepięknie zilustrował Andrea Ferolla, ujawnia, jakie sztuczki stosują koty, by nas zdobyć.
W jaki sposób Babas odkryła ich sekrety?
Słyszałam, że Babas mieszka od wielu lat z dwoma kocurami o imionach Leopoldino i Kapitan Fracasse, ale zaczęła badać sekretny język kotów, kiedy towarzyszył jej osobnik imieniem Pimlico, a wcześniej jeszcze pręgowany Bobo o okrągłym pyszczku, który sypiał obok niej pod kołdrą z głową na poduszce. Według mnie kryje się jednak za tym coś więcej. Nikt nie zrozumie dobrze kota, jeśli nie ma go trochę w sobie; są tacy, którzy twierdzą, że w rzeczywistości Babas jest właśnie kotką o niebieskich oczach i białym umaszczeniu. Spotkałam pewną osobę – nie mogę ujawnić jej tożsamości – która zapewniała mnie, że Babas jest magicznym krasnalem żyjącym gdzieś w lasach Ligurii, a inna przysięgała, że to ośmioletnie dziecko.
Oficjalnie chodzi o mediolańską artystkę mieszkającą w Rzymie, której prawdziwe nazwisko to Barbara Capponi, ale według mnie ta tożsamość jest tylko przykrywką.
Przestałam się nad tym zastanawiać, bo wiem, jak bardzo tajemnicze i milczące są koty. Założę się, że nigdy nie poznamy prawdy.
Zadowalam się tym, że spotkał mnie przywilej przedpremierowej lektury tego wyjątkowego dokumentu, który nie wiedzieć jakim sposobem uniknął kociej cenzury.
Z dedykacją dla Leopoldina, Kapitana Fracasse, Pimlica, Boba, Diega, Luigina, Ponga, dla Amelii, Marty, Bici, Tigre, Popò, dla starego Mao, Micione, dla małej Dorrit, Apidy, Balletty, Nòccioli, Obamy
i dla wszystkich kotów, które zaszczyciły nas swoją przyjaźnią i uwagą.
Ze swojej strony tłumaczka pragnie zadedykować tę zachwycającą książkę pamięci niezapomnianej Lolity, kotki, która oswoiła ją od pierwszego wejrzenia i była jej najwierniejszą przyjaciółką przez osiemnaście lat wspólnego życia.
Żyjemy na planecie nawiedzonej przez ludzi i zmienionej na ich obraz i podobieństwo.
Przeżyć w tych warunkach to nie zabawa; świat wokół nas jest trudny.
Ale gdy gra staje się twarda, do walki stają twardziele. Nigdy nie było na ziemi ani tylu ludzi, ani tylko kotów.
Wydaje się oczywiste, że wiemy, jak postępować z tymi stworzeniami, za których niewiarygodną zręcznością stoi często niedająca się wytłumaczyć głupota.
W rzeczywistości istoty te są dosyć łatwe do tresowania. A jeśli spojrzeć na ludzi indywidualnie, niektórzy nie są znów tacy źli.
Założeniem tego poradnika jest dostarczenie wam wskazówek, w jaki sposób wybrać, oswoić i wychować waszego człowieka.
1
LUDZIE
Ludzie należą do rodziny dużych małp. To nie ich wina.
Jak wiele naczelnych, są istotami ruchliwymi, hałaśliwymi i obdarzonymi chwytnymi łapami. W ich przypadku tylne łapy są częściowo w zaniku z powodu dwunożnej pozycji, jaką uporczywie przyjmują.
Są dużymi, pozbawionymi ogonów zwierzętami, o podłużnej budowie, na ogół bardziej niezdarnymi od innych małp; mają owłosienie, bardziej rozwinięte u samic, ale poza tym nie mają futra, z wyjątkiem kilku absurdalnych miejsc na ciele.
Ich twarze są płaskie, ale nie brzydkie, a jedyną cechą, jaka z grubsza przypomina kota, są umieszczone z przodu oczy; mają prawie zupełnie zbędne duże nosy i nieruchome uszy. Samce mają wibrysy, ale zdaje się, że nie wiedzą, jak z nich korzystać.
Najlepiej technicznie udaną częścią ich ciała są przednie łapy, czyli ręce. Mają one długie palce zakończone dość marnymi pazurami i poruszają się z wyjątkową zwinnością. Robią na nas zadziwiające wrażenie i jawią się naszym oczom niemal jak zwierzęta żyjące własnym życiem; są to narzędzia łączące siłę i precyzję. Kiedy już wytresujecie wasz ludzki egzemplarz, zrozumiecie niezliczone korzyści, jakich może dostarczyć oddana do waszej dyspozycji para rąk.
Najbardziej rzucającą się w oczy cechą tych dwunożnych stworzeń jest ciało pokryte rzeczami, które przylegają do nich niczym druga skóra i w rzeczywistości są czasem – co odkryjecie z przerażeniem – skórą kogoś innego.
Ludzie mają przedmioty, które wkładają sobie na głowy, nasuwają na oczy, wieszają na ciele. Samice tego gatunku przy pewnych okazjach wsuwają tylne łapy w rzeczy, które utrudniają im przemieszczanie się nawet na najkrótszych dystansach, a kiedy wychodzą z nory, zabierają ze sobą taką masę przedmiotów, że wymaga to specjalnych pojemników zwanych torbami.
Jak łatwo sobie wyobrazić, ich niezdarność nie poprawia się dzięki tym wszystkim obciążającym ich dodatkom.
Tę obsesję ludzi na punkcie rzeczy nazywamy: rzeczomanią.
Rzeczomania zajmuje ogromną przestrzeń w życiu tych istot. Będziemy często wracać do tego tematu.
Mimo że wygląd ludzi może budzić pewne wątpliwości, nie należy ich lekceważyć. Bywają nadzwyczaj inteligentni i nie wstydzimy się przyznać, że wiele ich umiejętności wciąż pozostaje dla nas tajemnicą. Potrafią wprowadzać zmiany w swoim terytorium i wywoływać niewyjaśnione zjawiska, jak ogień, światło, tuńczyk w puszce i inne wspaniałości.
Ludzie komunikują się ciałem na równi z wszystkimi innymi zwierzętami, ale – podobnie jak ptaki – porozumiewają się również werbalnie, w sposób obsesyjny i nieprzerwany.
Zaobserwowano, że dwa poziomy komunikacji – cielesna i werbalna – mogą zmierzać w dwóch zupełnie przeciwstawnych kierunkach.
Na przykład, ludzie są w stanie serdecznie się witać, wyrażając słowami ciepłe uczucia, gdy tymczasem ich ciało pokazuje niechęć i wrogość; na tej samej zasadzie mogą się do was słownie przymilać, obiecując jedzenie, podczas gdy zamierzają was schwytać i zamknąć w transporterze1.
Warto pamiętać o tej charakterystycznej dla gatunku dwulicowości, również dlatego, że jako obca kociej naturze, może was za każdym razem zaskakiwać. Ludzie są zwierzętami społecznymi i zazwyczaj żyją w grupach rodzinnych. Kiedy szczenięta osiągają dojrzałość seksualną opuszczają czasem domowe gniazdo i mogą się łączyć w małe stada młodych, dzieląc tę samą norę. Z upływem lat mają skłonność do poszukiwania partnera i tworzenia własnej rodziny, ale nie zawsze. Istnieją też jednostki samotnicze i te są często bardziej skore, by poddać się oswojeniu.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
transporter: ruchome więzienie deportacyjne. [wróć]