Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jeżeli pogrążasz się w smutku, twojemu życiu brakuje słońca, czujesz się nieszczęśliwy – mamy dla ciebie dobrą wiadomość. Nie jesteś skazany na czarne myśli i niemoc, to nie jest zestaw, jaki dla ciebie zaplanował Bóg! Jako Jego dziecko zawsze masz dostęp do Bożej radości i pokoju.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 134
Rok wydania: 2018
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Ta książka jest tania.
KUPUJ LEGALNIE.
NIE KOPIUJ!
ks. Serafino Falvo
Jak zwyciężyć
depresję
W przekładzie
Grażyny Bukowieckiej
Nihil obstat
ks. dr Andrzej Perzyński Cenzor
Imprimatur
+ Władysław Ziółek Arcybiskup Łódzki
Kuria Biskupia Archidiecezji Łódzkiej
L.dz. 979/2000 z 21 września 2000 r.
Książka nie zawiera błędów teologicznych
Projekt okładki
Ewa Laśkiewicz
Ilustracja na okładce
Fragment płótna Edwarda Muncha – Wschód słońca.
© 2000 by Centro Editoriale Dehoniano
Bologna
© by Mocni w Duchu
ISBN 978-83-86366-31-6
Mocni w Duchu – Centrum
90-058 Łódź, ul. Sienkiewicza 60
tel. 42 288 11 53
mocni.centrum@jezuici.pl
www.odnowa.jezuici.pl
Zamówienia:
tel. 42 288 11 57, 797 907 257
mocni.wydawnictwo@jezuici.pl
www.odnowa.jezuici.pl/sklep
Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego
(Łk 1, 37)
WPROWADZENIE
Drogi Czytelniku!
Jestem szczęśliwy, że mogę zaprezentować Ci refleksje dotyczące problemu depresji, które są owocem moich codziennych doświadczeń. Otrzymuję liczne telefony i listy, kontaktuję się osobiście z setkami osób w różnym wieku, które proszą mnie o modlitwę w celu uzdrowienia z tej właśnie choroby.
Nie jest moją intencją, oczywiście, opracowanie traktatu psychologicznego czy psychiatrycznego w tej właśnie materii. Pragnę tylko zaoferować praktyczne sugestie dotyczące uwolnienia z depresji, oparte na Bożym Słowie, w taki sposób, żeby były przystępne dla każdego.
Wolałem poprosić o „receptę” konieczną do uwolnienia od tej choroby, która dzisiaj zawładnęła prawie całą ludzkością, Tego, który sam zna niezmierzoną otchłań ludzkiego serca.
Proszę Cię, abyś nie przerzucał stronic tej książki zbyt szybko – jej zadaniem nie jest narzucenie Ci czegokolwiek, ale inspiracja do zastanowienia się nad „receptą” w niej zawartą i wdrażanie jej w praktyce dzień po dniu.
Zwykle uzdrowienie z depresji nie jest natychmiastowe, ponieważ cały jej proces jest złożony. Z tej choroby nie wychodzi się jak ze zwykłego bólu głowy usuwanego za pomocą tabletki aspiryny, ale konieczna jest współpraca z pacjentem, to znaczy z Tobą.
I to jest właśnie cel obecnego dzieła: wytłumaczyć Ci najjaśniej, w jaki sposób urzeczywistnić Twoją współpracę ze Stwórcą.
Powtarzam ponownie: wyjście z depresji stanowi problem kompleksowy. Prezentuję Ci tę metodę ze Słowem Bożym w ręku jako ksiądz, nie jako lekarz. Jest to metoda chrześcijańska, oparta na nieomylnych prawach Ewangelii, która nie wyklucza jednakże udziału specjalistów – psychologa czy psychiatry.
Życzę Ci z całego serca, abyś odnalazł na stronach tej książki nowe życie w radości Ducha Świętego.
Don Serafino Falvo
PRZYJDŹCIE DO MNIE
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11,28).
Ale dlaczego jesteśmy zmęczeni i uciemiężeni?
W planach Boga Stwórcy człowiek przeznaczony został do długiego i szczęśliwego życia. Powinien on nie tylko panować nad ziemią, ale powinien być wyposażony w takie wewnętrzne bogactwa, które pozwolą mu przybliżyć się do szczęścia wiekuistego samego Boga. Powiem więcej, z darem łaski posiadałby Boga we własnym sercu...
Adam, podburzony przez szatana, chciał zaznać szczęścia niezależnie od Boga. W ten sposób jego grzech, który był odrzuceniem Boga, zrodził w sercu człowieka smutek, obawę, niepokój i nieporządek w całej sferze doznań świata duchowego i psychicznego. Lecz Bóg, który jest nieskończoną miłością, nie pozostawił człowieka samego sobie. Jako Ojciec bezgranicznie zakochany w swoich stworzeniach, wysłał na ziemię swojego umiłowanego Syna, żeby przyprowadził do Jego domu synów, którzy odeszli od Niego daleko i są nieszczęśliwi.
Pewnej nocy, rozświetlonej blaskiem, Syn Boga narodził się, stając się Ciałem i zamieszkał z nami, podczas gdy w niebie chór aniołów śpiewał: „Chwała Bogu i pokój ludziom” (por. Łk 2,14).
Jezus przyszedł więc jako niosący pokój człowiekowi – ten pokój, który został zabrany z ogrodu w Edenie.
Dziecko to, gdy dorosło, skierowało do udręczonych i złamanych na duchu ludzi zaproszenie:
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11,28).
Jest to zaproszenie, jest to rada, jest to także nakaz, który Jezus chciałby, byśmy zrozumieli i wcielili w życie. On chce nam powiedzieć, mocno podkreślając, że jeżeli nie przyjdziemy do Niego, bezowocnie będziemy szukać jakiejkolwiek innej możliwości uwolnienia się od naszych wewnętrznych problemów. Rozpoczynamy więc od prawdy niepodważalnej: Jezus Chrystus jest jedyną „terapią” przepisaną przez Ojca, służącą do wyleczenia nas z jakiejkolwiek choroby.
Jezus powiedział nam:
Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam (J 14,27).
I dalej:
To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna (J 15,11).
Jeżeli wielu z was nie korzysta jeszcze z tych darów, pozostawionych nam przez Jezusa w testamencie, i nadal żyje w udręczeniu, niepokoju i depresji, to tylko dlatego, że nie potrafi uwierzyć w nie albo nie potrafi ich zaakceptować. Są dziedzicami bogactw, które odrzucili. Niektórzy z tych synów Boga – adresaci wszystkich przyrzeczeń Chrystusa – woleli i wolą odrzucać produkt naturalny, korzystając ze środków zastępczych. Środki te, wiadomo, będą mogły przynieść pewną ulgę na krótki czas, ale nie zlikwidują przyczyny problemów. Psychologowie, psychoanalitycy, psychiatrzy, którzy reprezentują naukę, mogą być dla nas wielkim dobrodziejstwem i zawsze chętnie współpracujemy z tymi, którzy poświęcają się, żeby uczynić człowieka zdrowym i szczęśliwym.
Możemy jednak uczciwie stwierdzić, że psychologia, psychoanalityka, a także psychiatria, jeśli są w stanie wyeliminować z podświadomości człowieka jakiś uraz, nie potrafią nic zaoferować w miejsce, w którym utworzyła się pourazowa pustka. Lekarze są w stanie usunąć uraz, ale nie są jednak w stanie zagospodarować pustej przestrzeni w miejscu, w które depresja może powrócić. Niezgłębioną otchłań naszego serca może wypełnić tylko Ten, który powiedział:
Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości (J 10,10).
NIEKTÓRE SYMPTOMY DEPRESJI
Zastanówcie się, drodzy Czytelnicy!
Żyjemy w świecie depresji i niepokoju. Niektórzy doszli już nawet na jej skraj, z tendencjami do samobójstwa. A wszystko to dzieje się pomimo komfortu zaoferowanego nam przez nowoczesną technologię.
Kiedy obserwuję setki osób przytłoczonych ciężarami dnia codziennego, przewyższającymi ich możliwości psychiczne i fizyczne, mam ochotę zapytać Jezusa: – Czy to właśnie jest Królestwo Boże, które przyniosłeś na ziemię? Gdzie jest ten spokój i radość, które pozostawiłeś nam w spadku?
Odpowiedzi musimy udzielić sobie sami.
Jezus przyszedł, aby wyzwolić człowieka ze wszystkich jego ciężarów, z każdej niewoli. Jednocześnie musimy wyciągnąć wnioski, że jeżeli cokolwiek nie zafunkcjonowało, nie stało się to z winy Boga, ale z winy człowieka.
W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. (...) Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli (J 1,4-5.11).
Mówię to, czerpiąc doświadczenie z moich codziennych spotkań z cierpiącymi braćmi i słuchając ich narzekań z powodu bólu, który ich przygniata. Bólu nie tylko pochodzenia fizycznego, lecz przede wszystkim pochodzenia psychicznego.
Pozwól teraz, drogi Czytelniku, że przed przystąpieniem do wyszczególnienia przyczyn depresji, wymienię Ci niektóre jej symptomy.
SYMPTOMY POCHODZENIA FIZYCZNEGO
Zdaję sobie sprawę ze złożoności problemu, a także z faktu, że objawia się on w sposób zróżnicowany u poszczególnych osób. Jakikolwiek on jest, postaram się przybliżyć go, wyliczając jego niektóre symptomy, zaczynając od tych pochodzenia fizycznego:
– bezsenność lub nieregularny sen,
– spowolnienie w wykonywaniu jakichkolwiek czynności,
– brak apetytu, który bardzo często prowadzi do anoreksji,
– ciągłe zmęczenie: osoba w stanie depresji wstaje rano bardziej zmęczona, niż kładła się spać wieczorem,
– częste zawroty i bóle głowy,
– niedbałość w wypełnianiu obowiązków,
– brak dbałości o wygląd zewnętrzny,
– ciągłe zaniepokojenie, podniecenie i obawa.
Osoba żywiołowa, która wydaje się być dynamiczna i często robi więcej niż trzeba, może okazać się właśnie człowiekiem cierpiącym na depresję.
SYMPTOMY POCHODZENIA PSYCHICZNEGO
Te są dzisiaj coraz liczniejsze, ale bardzo trudne do rozszyfrowania. Oto niektóre z nich:
– osoba pogrążona w depresji nie potrafi okazać miłości, którą ma w sobie, nawet członkom najbliższej rodziny,
– pokazuje zawsze smutną i zamyśloną twarz,
– czasami płacze bez żadnego powodu,
– osoba cierpiąca na depresję nie kocha i nie akceptuje siebie; w konsekwencji nie kocha i nie akceptuje innych,
– irytuje się bardzo łatwo z powodu błahostki, robi z niewielkiego problemu tragedię,
– osoba przeżywająca ten problem jest zawsze zaniepokojona
i nigdy się nie śmieje; jest niespokojna zarówno wtedy, kiedy musi wykonać jakąś czynność, jak i wtedy, kiedy nie ma nic do zrobienia,
– nie potrafi skoncentrować się na tym, co powinna wykonać, jej myśli nieustannie krążą wokół tego, co wydarzy się później,
– żyje w ciągłym strachu, jeżeli jednak zapytamy ją o powód przygnębienia, nie znajdzie nigdy jednoznacznej odpowiedzi; na pytanie: „Czego się obawiasz?”, odpowiada: „Nie wiem”,
– żyje wstanie ciągłego lęku;myśli zawsze otym, co przykrego mogłoby ją spotkać, o sytuacjach, którym musi sprostać, o niemożliwości zrealizowania swoich projektów, bezsensie życia – w rezultacie niczego nie robi dobrze; obciąża swój umysł tysiącami problemów, a nie mogąc rozwiązać wszystkich naraz, jest coraz bardziej niezadowolona, dochodząc do wniosku, że wszystko co robi, robi źle.
Także:
– Osoba przeżywająca depresję ma potrzebę ciągłego mówienia i nie pozwala rozmówcy sobie przerwać. Godzinami daje ujście swoim zwierzeniom, przerywając innej osobie, zaledwie ta otworzy usta.
– Osoba taka jest także irracjonalna. W jej umyśle gromadzą się bez przerwy myśli różnego rodzaju. Jest to mieszanka ciągłych pomysłów, które w jej osądzie są jedyną prawdą. W swojej irracjonalności pozwala sobie nawet na osądzanie Boga, ponieważ nie wierzy w Jego miłość.
– Osoba dotknięta depresją jest niezdolna do modlitwy, usprawiedliwia się przed sobą, że nigdy nie ma na nią czasu. Jeżeli czasami zdarza się jej ją podjąć, to tylko dlatego, że jest w nią wciągnięta przez inną osobę. Modlitwa szybko jednak ją męczy i nudzi.
– Taka osoba jest niezdolna do skoncentrowania się na jednej myśli, pogłębienia jej, wyciągnięcia z niej wniosków. Przechodzi od jednej myśli do drugiej, nie koncentrując się na żadnej. Robi to w sposób zagmatwany i chaotyczny.
– Nie potrafi podjąć żadnej decyzji. Odkłada ją zawsze, powtarzając: „Muszę się nad nią dobrze zastanowić.”
– Osoba pogrążona w depresji nie potrafi żyć we wspólnocie. Woli odizolowanie. Kiedy już jest zmuszona do bycia z innymi, robi wszystko, żeby przyciągnąć ich uwagę, przyjmując postawę ofiary. Osoba z takim problemem jest krzyżem dla wspólnoty, tak zakonnej, jak i świeckiej.
– Osoba dotknięta depresją jest egocentryczna; myśli tylko o sobie samej. Kiedy jednak musi poświęcić innym swoją uwagę, robi to przez wzgląd na siebie. Jeżeli słucha opowiadania o jakimś wydarzeniu, które przytrafiło się innym, przerywa natychmiast, mówiąc: „Także mnie pewnego razu...”.
Osoba cierpiąca na depresję nie daje wytłumaczyć sobie, że Bóg jest Miłością. Osoba taka jest niezdolna uwierzyć w to, że Bóg ją kocha, jest przy niej blisko i chce ją wydźwignąć z choroby.
Oto, drogi Czytelniku, lista niektórych symptomów depresji, które pochodzą z głębokich zranień duchowych, psychicznych, jak również somatycznych.
NIEKTÓRE PRZYCZYNY DEPRESJI
Przypuśćmy, że jesteśmy chrześcijanami. Z przyjęciem sakramentu Chrztu świętego otrzymaliśmy dar łaski, a wraz z nim dar Ducha Świętego, który przyniósł nam swoje owoce:
– pokój serca,
– radość ducha,
– miłość do nas samych i do innych,
– łagodność, cierpliwość,
– entuzjazm,
– chęć życia i pracy dla wspólnego dobra.
To życie Boże w nas powinno pozwolić nam żyć jako dzieciom Boga w uczuciu trwałego pokoju, tak w czasie burzy, jak i w przeciwieństwach losu. Powinniśmy zawierzyć Bogu każdy nasz problem, ponieważ On nas kocha i chce uczynić uczestnikami swojego szczęścia.
Ale wielu z nas wybiera własną drogę, zrywając całkowicie kontakt z Bogiem, i żyjąc w grzechu. Ten brak obecności Boga w życiu człowieka tworzy wewnętrzną pustkę, której żaden zastępczy środek nie może wypełnić.
Grzech jest śmiercią ducha, a więc silnie oddziałuje na stan psychiczny i fizyczny osoby. Grzech jest fałszywą radością, poszukiwaniem pokoju, którego w nim nigdy nie można osiągnąć. Grzech powoduje nerwicę, smutek i nie pozwala niczym się cieszyć. Niestety, wielu ludzi uparcie żyjących w grzechu usiłuje wykradać okruchy pokoju i radości właśnie z tych rzeczy, które doprowadzają ich do śmierci. Przede wszystkim z narkotyków.
Dobrze wiemy, że dzisiaj są na świecie mordercy ludzkości, którzy w pogoni za majątkiem z chciwości handlują tymi produktami śmierci. Ich ofiarami padają ludzie młodzi, którzy w iluzji znalezienia szczęścia zbliżają się do śmierci.
Święty Augustyn, który w młodości szukał pokoju serca właśnie w przyjemnościach światowego życia, po odkryciu istnienia Boga napisał:
„Niespokojne jest serce nasze
dopóki w Tobie nie spocznie” (Wyznania I,1,).
Pewnego razu w naszym domu modlitwy gościliśmy słynnego irlandzkiego charyzmatyka Joe Daltona, który opowiadał nam historię swojego nawrócenia:
– Byłem człowiekiem polityki, a także słynnym piosenkarzem lirycznym. Otrzymywałem aplauz ze wszystkich stron i wszyscy myśleli, że jestem najszczęśliwszym w świecie człowiekiem. W rzeczywistości jednak byłem desperatem. Miałem wspaniałą żonę, która mnie kochała, miałem pięcioro cudownych dzieci, ale nie mogłem zaznać spokoju. Doszedłem nawet do myśli o popełnieniu samobójstwa.
Pewnego dnia w pociągu zobaczyłem mężczyznę, który czytał książkę. Była to Biblia. On spojrzał na mnie i zapytał:
– Czy to ty jesteś tym sławnym piosenkarzem?
– Tak.
– A czy jesteś szczęśliwy?
– Nie, właśnie nie.
– Czy wiesz, czego ci brakuje? Brakuje ci Boga, brakuje ci Jezusa.
– Nie, tak jest mi dobrze. Mam wszystko czego mi trzeba i nie potrzebuję Go.
Ale ten mężczyzna nalegał:
– Brakuje ci Go!
Tamtego wieczoru, wracając do domu, zastanawiałem się: „Może ten człowiek ma rację?”. Poszedłem go szukać, a gdy go odnalazłem, zapytał mnie ponownie:
– Czy chcesz być szczęśliwy, już w tym momencie?
Odpowiedziałem mu:
– A co, może masz szczęście w kieszeni?
– Tak, mam je w kieszeni. Oto ono.
I wyciągnął Biblię.
– Pójdź do swojego pokoju i tak powtarzaj:
„Jezu, przyjmuję Cię do mojego życia jako mojego Pana.
Jezu, przyjdź do mojego życia.”
Wróciwszy do domu, wysłałem moją żonę i dzieci do łóżka, zamknąłem się w jednym z pokoi i powiedziałem:
„Jezu, przyjdź do mojego życia,
przyjmuję Cię jako mojego Pana i Zbawiciela”.
Nie skończyłem jeszcze wymawiać tych słów, gdy w moim ciemnym pokoju pojawił się błysk światła, niczym błyskawica. Czułem się oślepiony. Od tego momentu weszło we mnie nowe życie. Poczułem, że eksploduje we mnie radość, która przeniknęła każdą część mojego jestestwa i nie mogłem się już jej opierać.
Teraz jadę do każdego zakątka ziemi, modląc się, i wołam do wszystkich, że Jezus jest jedyną radością życia.
Podsumujmy więc – jedną z największych przyczyn stanów depresyjnych jest życie bez Boga lub może prościej – z dala od Boga. Ten sposób życia nazywa się ateizm praktyczny. Nie wystarczy powiedzieć: „Wierzę w Boga”, bo także diabeł wierzy w Boga, chociaż jest w piekle.
Radość i pokój serca nie pochodzą ze zwykłej wiary intelektualnej, ale z żywej i skutecznej wiary w Boga, który wysłał swojego Syna, by nas ocalił i wyzwolił ze wszystkich naszych zniewoleń. Gdy wierzymy w Jezusa, mamy wiernego Przyjaciela na każdy dzień. Czujemy Go blisko siebie i żyjemy z Nim w komunii miłości. Z Nim wszystkie dni są radosne. I nie widzimy już więcej problemów, które jak głazy przygniatają nasze serca. Bez Jezusa nie ma żadnych wakacji, ani na Maledywach, ani na Wyspach Dziewiczych, które mogłyby rozproszyć niepokój naszego serca. Serce człowieka jest otchłanią głębszą niż morze i szerszą od nieba. Jedynie nieskończona miłość Boga może je wypełnić.
Nawet gdybyśmy posiedli całe bogactwo świata, okazałoby się, że jest ono zbyt małe, aby usatysfakcjonować nieskończone wymagania naszego serca. Matematyka uczy nas, że 0+0+0 daje zawsze 0, ale rzeczy w świecie nie są jak 0. Kiedy przed wszystkimi zerami postawimy 1, przekształcą się one w miliardy. Dla wierzącego ta jedynka oznacza tylko Jezusa.
Z przyjemnością przytoczę teraz wiersz napisany przez Trilussa:
BAŃKA MYDLANA
Pewien motyl krążył wokół niej
zazdroszcząc jej urody, ale
Bańka mydlana mu odpowiedziała:
„Wiem, jestem piękna, ale tak nietrwała.
Życie moje rodzi się dla zabawy,
Jak pewna część wszystkich na świecie rzeczy,
Które zamknięte w małej kropelce
Kończą swe życie,
Martwiąc się wielce”.
Nie wystarczy więc zwrócić się do psychoanalityków. Nie wystarczy czytać książek, pójść do dyskoteki lub upić się, aby zapomnieć. Te rzeczy dają pozorną radość. Na jakiś czas ogłuszają, ale potem znów powraca depresja, jeszcze głębsza niż poprzednia.
NIENAWIŚĆ
Mówimy więc, iż jedną z przyczyn depresji jest grzech. Jednym z największych grzechów jest nienawiść. Nienawiść jest jak trucizna – zabija uczucie wewnętrznego pokoju. Niszczy nasz uśmiech, sieje niepokój we wszystkich poczynaniach i degeneruje wszystkie wartości życia.
Nienawiść jest śmiertelna dla osoby, która ją w sobie nosi, ale nie dla tej, przeciwko której jest skierowana. Kto nienawidzi, wierzy, że zaspokaja własne ambicje, a także własną dumę. Wierzy, że chroni swoje prawa.
Nienawiść – niestety – jest trucizną, którą gromadzimy przez miesiące i lata. Chociaż myślimy, że znikła, pozostaje utajona w naszej podświadomości. Zamknęliśmy ją w opakowaniu. Może także związaliśmy sznurkiem, żeby jej nie wypuścić. Jest tam zawsze. Nie możemy łudzić się, mówiąc:
„Nie chcę tej osoby widzieć!
Niech ona pozostanie w swoim domu, a ja w swoim.”
To nie jest przebaczenie. Nienawiść żyje jeszcze wewnątrz nas i pozostaje wrogość, wzajemny chłód, nawet wtedy, kiedy ze sobą nie rozmawiamy. Jezus bardzo ostro wypowiedział się na ten temat: