Kamperem przez świat. Poradnik karawaningowy - Aldona Sagan, Daniel Sagan - ebook + audiobook

Kamperem przez świat. Poradnik karawaningowy ebook i audiobook

Aldona Sagan, Daniel Sagan

4,6

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

To pierwszy profesjonalny poradnik karawaningowy, zarówno dla początkujących i chcących zacząć podróże kamperem, jak i dla wszystkich vanlajfersów i pasjonatów karawaningu, którzy pragną spełnić swoje marzenia o dalekich wyprawach po najbardziej fascynujących zakątkach świata.

Autorzy są w drodze kamperem nieprzerwanie od wielu lat i mieszkają w nim na stałe, chociaż podróżowali wcześniej na wszystkie możliwe sposoby. Dlaczego więc ostatecznie wybrali taki sposób na życie?

W poradniku tym poznasz ich historię. Podzielą się swoją wiedzą, wieloletnim doświadczeniem i podróżniczymi patentami. Poznasz m.in.:

·Jak dobrze przygotować się i do wyjazdu kamperem na urlop, i do zamieszkania w nim.

·Czy na pewno kamper jest dla ciebie, a jeśli tak, to który spełni twoje oczekiwania.

·Od czego zacząć przygodę z kamperem, na co zwrócić uwagę przy jego kupnie, a na co przy samodzielnej budowie.

·Co oznaczają podstawowe pojęcia i znaki karawaningowe oraz jakiego slangu kamperowego używają na co dzień doświadczeni podróżnicy.

·Jakie zasady savoir vivre’u trzeba znać, by nie wyjść na gbura.

·Historię vanlife i sposoby, by dobrze się przygotować do podróży kamperem: gdzie zrobić serwis, co koniecznie zabrać, a co zostawić w domu, jak znaleźć epicką miejscówkę na dziko.

·Patenty na szybkie i zdrowe gotowanie oraz ulubione przepisy rodziny kamperowej, samych KamperManiaków, ale także ich gości.

·Jak oszczędzać w podróży, a nawet jak w niej zarabiać.

Dzięki temu poradnikowi dowiesz się wszystkiego tego, co sami autorzy chcieliby wiedzieć przed swoją pierwszą podróżą kamperem. Znajdziesz tu również wypowiedzi innych ekspertów związanych z karawaningiem.

Aby twoja podróż była spełnieniem marzeń, bez względu na to, czy wybierasz się na krótki urlop po Polsce, czy planujesz dłuższe wakacje w Europie, czy chcesz ruszyć w wielomiesięczną podróż dookoła świata – ta książka to najlepszy kompan!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 303

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 9 godz. 0 min

Lektor: Tomasz Ostach
Oceny
4,6 (13 ocen)
8
5
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
DarekMBP

Nie oderwiesz się od lektury

Dobrze wyjaśnia podstawy podróży kamperem. Przydatna. Polecam.
10

Popularność




Wstęp

Wstęp

Gdy kupo­wa­li­śmy naszego pierw­szego kam­pera na próżno było szu­kać porad na temat tego, na co zwró­cić uwagę i jak to zro­bić dobrze, by móc od razu wyje­chać w podróż, a nie spę­dzać czas w warsz­ta­cie lub mody­fi­ko­wać jego wypo­sa­że­nie. W inter­ne­cie można było zna­leźć jedy­nie szcząt­kowe dane, czę­sto wpro­wa­dza­jące w błąd. To samo doty­czyło naszych począt­ków w kara­wa­ningu już po zaku­pie pojazdu. W tam­tym cza­sie nie było infor­ma­cji, gdzie wyko­nać pod­sta­wowy ser­wis i jak obsłu­gi­wać kam­pera, by nie tra­cić czasu na naprawy i by żyło się w nim wygod­niej. Jak naj­le­piej szu­kać miejsc na dziko, jak zadbać o bez­pie­czeń­stwo i kom­fort podróży, nawet nie tylko kam­pe­rem, ale autem oso­bo­wym, jak dodat­kowo wypo­sa­żyć kam­pera, co można ugo­to­wać w kam­pe­rze, by nie tra­cić czasu, pie­nię­dzy i zdro­wia oraz jak nie popeł­nić gafy, będąc w obcym kraju. Jaki kie­ru­nek wybrać, co spa­ko­wać na wyjazd, a co lepiej zosta­wić w domu, jak oszczę­dzać w podróży, a nawet jak w niej zara­biać. Jakie zwy­czaje mają kara­wa­nin­gowcy, czy ist­nieją okre­ślone zasady, tzw. „savoir-vivre”, a jeśli tak, to jakie, by nie wyjść na kara­wa­nin­go­wego bufona czy igno­ranta. W jaki spo­sób uła­twić sobie wyjazd kam­pe­rem i na co się przy­go­to­wać. Tego wszyst­kiego uczy­li­śmy się sami metodą prób i błę­dów. Nie ukry­wamy, że stra­ci­li­śmy na to mnó­stwo czasu i ener­gii.

W dal­szym ciągu nie ma na rynku opra­co­wa­nia kom­plek­so­wej wie­dzy, wyja­śnie­nia pod­sta­wo­wej ter­mi­no­lo­gii oraz ele­men­tar­nych infor­ma­cji, jak zacząć, jakie decy­zje pod­jąć na wstę­pie przy­gody z kam­pe­rem oraz jak zadbać o bez­pie­czeń­stwo w podróży. Stąd nasza decy­zja o napi­sa­niu tej książki. Aby uła­twić innym początki kara­wa­ningu oraz zain­spi­ro­wać do takiego podró­żo­wa­nia, posta­no­wi­li­śmy podzie­lić się naszą wie­dzą i doświad­cze­niem w tym porad­niku.

Jeste­śmy prze­ko­nani, że gdy­by­śmy wie­dzieli to wszystko wcze­śniej, mie­li­by­śmy wię­cej czasu na eks­plo­ro­wa­nie świata i mogli­by­śmy poświę­cić wiele stra­co­nych godzin na roz­wi­ja­nie naszych pasji. Dla­tego spi­sa­li­śmy całą wie­dzę i doświad­cze­nia, by zaosz­czę­dzić twój czas, a nie­rzadko nawet nerwy. Chcemy w ten spo­sób pomóc wgryźć się w temat kara­wa­ningu i poka­zać, że sto­su­jąc kam­pe­rowe sztuczki takich sta­rych wyja­da­czy jak my, czy jesz­cze star­szych kara­wa­nin­gow­ców, z któ­rymi kon­sul­to­wa­li­śmy pod­sta­wowe kwe­stie, możesz zna­cząco zaosz­czę­dzić czas, lepiej zadbać o bez­pie­czeń­stwo i kom­fort podróży, a także unik­nąć wielu nie­po­trzeb­nych pro­ble­mów. Posta­no­wi­li­śmy poru­szyć także kwe­stię pod­sta­wowej ter­mi­no­lo­gii kara­wa­nin­go­wej, gdyż jest ona w Pol­sce coraz czę­ściej błęd­nie i nie­po­trzeb­nie ame­ry­ka­ni­zo­wana. W książce zamie­ści­li­śmy także porady, jak popraw­nie i bez­piecz­nie korzy­stać z kam­pera.

Porad­nik, który trzy­masz w rękach, to pigułka pod­sta­wo­wej wie­dzy, którą sami chcie­li­by­śmy prze­czy­tać przed zaku­pem naszego kam­pera i wyru­sze­niem nim w pierw­szą podróż. To książka o tym, co trzeba wie­dzieć przed zaku­pem czy budową kam­pera, jakiego kam­pera wybrać i jak go dosto­so­wać do swo­ich potrzeb oraz na co zwró­cić uwagę, by potem nie żało­wać. W porad­niku zawar­li­śmy nasze triki kam­pe­rowe, bogate doświad­cze­nie z wielu lat podróży kam­pe­rem, ale nie tylko, także naj­bar­dziej potrzebne infor­ma­cje, by twoja podróż nie zamie­niła się w gehennę, ale w praw­dziwą przy­godę i speł­nie­nie marzeń.

Czy kamper jest dla ciebie

01

Czy kam­perjest dla cie­bie

Waka­cyjne wyjazdy, week­en­dowe podróże czy jed­no­dniowe wycieczki mogą odby­wać się na wiele spo­so­bów, w zależ­no­ści od pre­fe­ren­cji noc­le­go­wych, budżetu, a także stylu podróży. Jedni lubią się prze­miesz­czać, zwie­dzać, odkry­wać, inni wolą prze­by­wać w tym samym miej­scu przez cały pobyt, jesz­cze inni zacho­wują rów­no­wagę pomię­dzy zmianą loka­li­za­cji a odwie­dza­niem atrak­cji. Cza­sem trzeba spró­bo­wać każ­dej opcji, by dowie­dzieć się, która forma będzie dla nas naj­bar­dziej odpo­wied­nia. Mało kto ma tyle szczę­ścia, że za pierw­szym razem tra­fia w dzie­siątkę.

A jak to było z nami?

Przez ponad sie­dem­na­ście lat podró­żo­wa­li­śmy razem prak­tycz­nie w każdy moż­liwy spo­sób. Naj­czę­ściej i naj­ła­twiej odby­wa­li­śmy te eska­pady autem, ale pró­bo­wa­li­śmy nie­mal wszyst­kich innych moż­li­wo­ści. W naszym przy­padku był to pro­ces. Wie­dzie­li­śmy tylko tyle, że chcemy podró­żo­wać, jed­nak na początku kom­plet­nie nie wie­dzie­li­śmy w jaki spo­sób. Metodą prób i błę­dów, w każdy wolny week­end czy urlop pla­no­wa­li­śmy wyjazdy. Ogra­ni­czał nas czas, gdyż pra­co­wa­li­śmy oboje sta­cjo­nar­nie na eta­tach. Zaczę­li­śmy od zor­ga­ni­zo­wa­nych wycie­czek, gdyż ta forma była dla nas naj­bar­dziej atrak­cyjna pod wzglę­dem finan­so­wym, a także dla­tego, że począt­kowo sądzi­li­śmy, że ktoś inny będzie w sta­nie uatrak­cyj­nić nasz wyjazd i zaosz­czę­dzi nasz czas prze­zna­czony na orga­ni­za­cję. Dopiero po kilku takich wyjaz­dach, oka­zało się, że to nie jest to, o co nam cho­dzi. Nasze prze­ko­na­nie, że tak jest taniej i szyb­ciej nie do końca prze­kła­dało się na zado­wo­le­nie ze zor­ga­ni­zo­wa­nych wycie­czek. Cały czas cze­goś nam bra­ko­wało, jed­nak nie do końca wie­dzie­li­śmy czego, dla­tego pró­bo­wa­li­śmy kolej­nych roz­wią­zań.

Czego brakowało nam bez kampera

Na zor­ga­ni­zo­wa­nej wycieczce – decy­zyj­no­ści, bez­pie­czeń­stwa i wol­no­ści. W podróży samo­lo­tem – auta i taniego noc­legu. W podróży tylko autem – prysz­nica i toa­lety. Na wyjeź­dzie z namio­tem – bez­pie­czeń­stwa i kom­fortu. Osta­tecz­nie wyni­kiem naszych doświad­czeń był zakup kam­pera, a gdy go kupi­li­śmy, mie­li­śmy wszystko oprócz czasu na dłuż­sze wyjazdy, ogra­ni­czały nas obo­wiązki i ter­miny urlo­pów. Mimo wszystko pró­bo­wa­li­śmy i kom­bi­no­wa­li­śmy, jak wydłu­żyć czas wyjazdu. Aż pew­nego dnia posta­no­wi­li­śmy rzu­cić pracę na eta­cie i w końcu zacząć żyć na pełen etat. Po zaku­pie kam­pera w kwiet­niu 2017 roku i pierw­szej wypra­wie do Hisz­pa­nii w listo­pa­dzie tego samego roku powstał nasz kanał na Youtube „Kam­per­Ma­niak.” Po dwóch latach użyt­ko­wa­nia kam­pera, w lipcu 2019 roku, rzu­ci­li­śmy pracę na eta­tach i zaczę­li­śmy van life. A gdy wró­ci­li­śmy z wyprawy „Kam­pe­rem nad Baj­kał” po pierw­szej fali pan­de­mii do Pol­ski (dokład­nie rok póź­niej, czyli w lipcu 2020 roku) stwo­rzy­li­śmy firmę podróż­ni­czą. Od 2019 roku jeste­śmy cały czas w dro­dze, miesz­kamy w kam­pe­rze, pra­cu­jemy zdal­nie z róż­nych zakąt­ków świata. Speł­ni­li­śmy swoje marze­nie, by podró­żo­wać przez cały rok. Sta­li­śmy się cyfro­wymi noma­dami, a naszym domem i biu­rem jest kam­per. Zda­jemy sobie sprawę, że tak samo jak my na początku, masz wiele wąt­pli­wo­ści. Zmar­twimy cię, gdyż ani my, ani nikt inny nie wie, czy kam­per jest dla cie­bie, oprócz… cie­bie. Jedyne co możemy zagwa­ran­to­wać to, że na bazie naszych doświad­czeń, będzie ci łatwiej pod­jąć decy­zję. W poszcze­gól­nych roz­dzia­łach będziemy sta­rali się roz­wiać twoje wąt­pli­wo­ści.

Wycieczki zorganizowane

Ta forma podró­żo­wa­nia ma wiele plu­sów, gdyż prak­tycz­nie o nic nie musimy się mar­twić. Wszę­dzie nas zawiozą, odwiozą, cały czas jeste­śmy pod opieką pilota, który zała­twia za nas wszystko, co jest jesz­cze więk­szym plu­sem, jeśli trzeba poro­zu­mieć się w języku, któ­rego nie znamy. Z góry zapla­no­wane są wszyst­kie atrak­cje, któ­rych nie musisz wyszu­ki­wać na wła­sną rękę ani błą­dzić, by do nich tra­fić, dodat­kowo nie trzeba zdo­by­wać infor­ma­cji, gdyż prze­wod­nik jest po to, by prze­ka­zać ci tę wie­dzę.

Historia z naszych początków

Daniel dostał w pre­zen­cie na uro­dziny od rodzi­ców wycieczkę auto­ka­rową na długi week­end. W dniu wyjazdu, o 5.50 rano obu­dził nas tele­fon z pyta­niem, czy na pewno jedziemy w góry, bo wła­ści­wie to bra­kuje tylko nas. AAAA!!! Po odło­że­niu słu­chawki, usły­szał to cały nasz blok. Do tej pory nie wiemy, jak to się stało, że żaden z naszych trzech budzi­ków nie zadzwo­nił. W ciągu pię­ciu minut zamó­wi­li­śmy tak­sówkę, ubra­li­śmy się, dopa­ko­wa­li­śmy rze­czy. O 6.05 wsie­dli­śmy do tak­sówki, obie­cu­jąc kie­rowcy podwójny napi­wek, jeśli dowie­zie nas szyb­ciej, niż zazwy­czaj wozi klien­tów. O 6.15 weszli­śmy do auto­karu, w któ­rym sie­dzieli wście­kli na nas pasa­że­ro­wie. Ani oni, ani my nie wie­dzie­li­śmy jesz­cze, że to dopiero począ­tek naszego wspól­nego pie­kła.

O godzi­nie 7. rano prze­wod­nik odpa­lił mikro­fon, a nasi współ­to­wa­rzy­sze podróży wycią­gnęli różańce. Z prze­ra­że­niem prze­szu­ka­li­śmy bagaże, żeby nie prze­szka­dza­jąc w modli­twie sąsia­dom, spraw­dzić, czy wsie­dli­śmy do tego auto­karu co trzeba. Zna­leź­li­śmy pro­gram wycieczki, ale nie było w nim słowa o potrze­bie zabra­nia cze­go­kol­wiek, a już tym bar­dziej różań­ców. Dodat­kowo przy­po­mnie­li­śmy sobie, że pilot znał nasze imiona i nazwi­sko. Po odmó­wie­niu różańca i odśpie­wa­niu kilku reli­gij­nych pie­śni, mikro­fon umilkł. Pró­bo­wa­li­śmy się zin­te­gro­wać z grupą, by przy oka­zji zasię­gnąć języka, czy na pewno jedziemy w góry, na Sło­wa­cję i Węgry. Czło­wiek, naj­lep­sze źró­dło infor­ma­cji. Dowie­dzie­li­śmy się wszyst­kiego. Otóż wycieczka była w atrak­cyj­nej cenie, dla­tego że została zor­ga­ni­zo­wana przez sto­wa­rzy­sze­nie reli­gijne. O godzi­nie 11 był pierw­szy postój. Wszy­scy jedli, my myli­śmy zęby i pachy w publicz­nej toa­le­cie. Sta­ro­pol­skim zwy­cza­jem uro­dzi­no­wym kupi­li­śmy cukierki dla wszyst­kich naszych „piel­grzy­mów” jako prze­pro­siny za spóź­nie­nie. W końcu się do nas uśmiech­nęli, a nawet zło­żyli życze­nia.

Godzina 11.30 – odmó­wiono Lita­nię do Naj­święt­szej Marii Panny, my ukrad­kiem zje­dli­śmy nasze pierw­sze śnia­da­nie. Wresz­cie doje­cha­li­śmy na noc­leg. Czas wolny. Wszy­scy poszli spać, my byli­śmy pierw­szy raz razem w Tatrach i wła­śnie zna­leź­li­śmy na mapie, że bli­sko naszego hotelu nie­dawno wybu­do­wano wypa­sione termy. Spa­ko­wa­li­śmy ręcz­niki, klapki, stroje kąpie­lowe i ruszy­li­śmy spa­cer­kiem. Po dro­dze minę­li­śmy kilku naszych współ­to­wa­rzy­szy wycieczki. Pytali zacie­ka­wieni, dokąd idziemy. Opo­wie­dzie­li­śmy o swoim pla­nie i nie­któ­rzy wyraź­nie mieli ochotę pójść z nami. Zapro­si­li­śmy wszyst­kich. Po chwili nasi współ­to­wa­rzy­sze uświa­do­mili sobie, że na wyjazd w góry nie zabrali stro­jów kąpie­lo­wych. Ponie­waż do term pie­chotą było dosyć daleko, a do tego zro­biło się już ciemno i zimno, kilka osób, które chciały doku­pić stroje kąpie­lowe w ter­mach, zre­zy­gno­wało. Do celu doszli­śmy sami i sie­dzie­li­śmy tam do oporu, do samego zamknię­cia. Wró­ci­li­śmy zado­wo­leni, gdy wszy­scy już spali. Pod­czas śnia­da­nia osoby, które zre­zy­gno­wały z term, pytały, jak było. Opo­wie­dzie­li­śmy, przy­łą­czyły się inne osoby, wyraź­nie zawie­dzione, że nie były w ter­mach, że nikt im nie powie­dział, by zabrać kąpie­lówki, że jak to tak poszli­śmy sami. Tego nie było w pro­gra­mie wycieczki. Patrzy­łam i nie wie­rzy­łam wła­snym oczom, różań­ców też nie było w pro­gra­mie. Czas wolny, to czas wolny. Poje­cha­li­śmy do Zako­pa­nego, spa­ce­ro­wa­li­śmy po Kru­pów­kach i zoba­czy­li­śmy kogoś ska­czą­cego na bun­gee. Daniel miał tego dnia uro­dziny i jego mina mówiła jedno, że on nie chce innego pre­zentu. Po obie­dzie nasza wycieczka poszła zwie­dzać kościół, od współ­to­wa­rzy­szy dowie­dzie­li­śmy się, że mieli w pla­nie zostać w nim na mszy. Pobie­głam do sze­fo­wej orga­ni­za­torki i spy­ta­łam, co będą robili po mszy. Powie­działa, że będą zwie­dzać zabyt­kowy cmen­tarz. Cudow­nie, cmen­tarz na pewno nie uciek­nie, do Zako­pa­nego jesz­cze kie­dyś wró­cimy, a mój mąż ma 25 uro­dziny raz w życiu. Spy­ta­łam, o któ­rej pla­nują zbiórkę w hotelu? Oka­zało się, że mie­li­śmy pra­wie trzy godziny, spy­ta­łam więc, czy możemy w tym cza­sie odłą­czyć się od grupy. Po nego­cja­cjach, argu­ment uro­dzin zwy­cię­żył, dosta­łam pozwo­le­nie i uff, mie­li­śmy czas wolny. Pobie­gli­śmy na Kru­pówki. W tym cza­sie w Zako­pa­nem było pierw­sze bun­gee w Pol­sce. Zde­cy­do­wa­li­śmy, że ska­czemy oboje, jedno po dru­gim. Było super, Daniel prze­szczę­śliwy, tylko na cmen­tarz daleko. Do sko­ków na bun­gee była kolejka, a my nie wie­dzie­li­śmy, ile czasu nam to zaj­mie, więc znowu wpa­dli­śmy na zbiórkę po cza­sie. Weszli­śmy do auto­karu, cukier­ków już nie było, mie­li­śmy wra­że­nie, że tym razem to nas zje­dzą. Ktoś krzy­czał, co można tyle czasu robić na Kru­pów­kach. Jakaś kobieta pytała, co kupi­li­śmy. Pochwa­li­li­śmy się jej zdję­ciami ze sko­ków, a reszta dopy­ty­wała się zacie­ka­wiona i zszo­ko­wana naszą bra­wurą, tak że zapo­mnieli nawet, by znowu się na nas wście­kać. Uff. W następ­nych dniach jeź­dzi­li­śmy po dość wyso­kich górach, a w auto­ka­rze śmier­działo spa­lo­nymi hamul­cami. Kie­rowca zamiast hamo­wać sil­ni­kiem, palił klocki. A my, bojąc się o swoje życie, odma­wia­li­śmy róża­niec z grupą i śpie­wa­li­śmy wszyst­kie pio­senki. Więk­szość współ­to­wa­rzy­szy podróży nie miała świa­do­mo­ści, że w każ­dej chwili hamulce mogły zawieść…

Po tym doświad­cze­niu zasta­na­wia­li­śmy się długo, gdzie popeł­ni­li­śmy błąd. Z jed­nej strony pró­bu­jąc nowych rze­czy, zdo­bywa się nowe doświad­cze­nia. Spraw­dza się tu ide­al­nie powie­dze­nie: nie wiesz, dopóki nie spró­bu­jesz. Dla­tego warto i trzeba pró­bo­wać, bo jak ina­czej się dowie­dzieć, że wycieczki auto­ka­rowe nie są dla nas. Wnio­ski, do któ­rych doszli­śmy:

Rze­czy­wi­ście zor­ga­ni­zo­wane wycieczki są tań­sze, ale to nie zna­czy, że są dla wszyst­kich. Tań­sze nie zna­czy lep­sze. Można w podróży oszczę­dzać na wiele innych spo­so­bów, o czym będziemy pisali dalej.

Trans­port zbio­rowy to ryzyko, to powie­rze­nie odpo­wie­dzial­no­ści za swoje zdro­wie, a nawet życie. Wię­cej sły­szy się o wypad­kach auto­ka­ro­wych niż kam­pe­ro­wych. Nie wiemy, ani czym jedziemy, ani z kim, gdyż pozo­staje to w gestii orga­ni­za­tora. Gdy jeź­dzimy swoim autem, kam­pe­rem, wiemy, w jakim jest sta­nie, gdyż sami je ser­wi­su­jemy.

Naj­lep­sze atrak­cje, to jed­nak te, które zapew­niamy sobie sami. Pod warun­kiem, że wiemy czego chcemy i umiemy je sobie zor­ga­ni­zo­wać. Jak to zro­bić, opo­wiemy w roz­dziale: „Pla­no­wa­nie trasy”.

Trud­niej jest uszczę­śli­wić trzy­dzie­sto­oso­bową wycieczkę obcych sobie ludzi niż rodzinę, parę, która ma już wie­dzę, na jakie kom­pro­misy trzeba pójść, żeby wszy­scy z wyjazdu byli zado­wo­leni.

Jeśli podró­żu­jemy z całą wycieczką, musimy się liczyć z całą grupą. Z tym, że będzie tam wiele róż­nych osób, z róż­nymi potrze­bami i ocze­ki­wa­niami co do wspól­nego wyjazdu. Na jed­nych się czeka, za dru­gimi trzeba gonić. Atrak­cje zwie­dza się w okre­ślo­nych ramach cza­so­wych. Bra­kuje tu wol­no­ści dopa­so­wa­nej do indy­wi­du­al­nych zain­te­re­so­wań i potrzeb.

Warto sobie wtedy zadać pyta­nie: czy lubisz, jak ktoś za cie­bie pla­nuje, czy wolisz, jak ktoś orga­ni­zuje ci czas pod­czas waka­cji? Czy masz więk­szą satys­fak­cję, jeśli samo­dziel­nie decy­du­jesz o swoim życiu w podróży?

Agroturystyka i hotel

W następ­nych latach nasza ewo­lu­cja podróż­ni­cza była oparta na meto­dach kom­bi­no­wa­nych. Bli­sko, w Pol­sce, na week­endy wyjeż­dża­li­śmy autem, nocu­jąc w hote­lach, hoste­lach i agro­tu­ry­sty­kach. Na dal­sze wyjazdy lata­li­śmy samo­lo­tem i w ten spo­sób zwie­dza­li­śmy Europę. Na miej­scu wynaj­mo­wa­li­śmy apar­ta­ment, cza­sami hotel był wli­czony w cenę wyjazdu, wypo­ży­cza­li­śmy auto i na wła­sną rękę, po swo­jemu pla­no­wa­li­śmy inte­re­su­jące nas wycieczki. W swoim cza­sie popu­larne stały się w Pol­sce tzw. „gro­upony”, czyli oferty, dzięki któ­rym można było zna­leźć pokój w hotelu czy agro­tu­ry­styce w okre­ślo­nych ter­mi­nach o wiele taniej niż na innych stro­nach inter­ne­to­wych. Uzna­li­śmy, że jest to świetne roz­wią­za­nie dla nas. Przez dobrych kilka lat jeź­dzi­li­śmy autem, zwie­dzi­li­śmy w ten spo­sób wiele pięk­nych zakąt­ków przede wszyst­kim Pol­ski, noco­wa­li­śmy w malow­ni­czych miej­scach i eks­klu­zyw­nych hote­lach, które w regu­lar­nej cenie byłyby poza naszym zasię­giem.

Ze względu na nasze pre­fe­ren­cje doty­czące zmiany loka­li­za­cji w trak­cie wyjazdu, aby urlop wyko­rzy­stać mak­sy­mal­nie, chcąc na wła­sną rękę zare­zer­wo­wać pokój na jedną noc, wie­lo­krot­nie otrzy­my­wa­li­śmy odmowę lub wręcz wyż­szą stawkę. W szczy­cie sezonu, w popu­lar­nych regio­nach tury­stycz­nych zna­le­zie­nie wol­nego pokoju wyma­gało wiele czasu i nie zawsze się uda­wało.

Brak ela­stycz­no­ści w dopa­so­wa­niu ter­minu ofert gro­uponu, które zazwy­czaj wyklu­czały dłu­gie week­endy i święta, kiedy można było prze­dłu­żyć wyjazd, by oszczę­dzić kilka dni urlopu, oraz ogra­ni­cze­nie kie­run­ków, w które chcie­li­śmy poje­chać, zmu­siły nas do szu­ka­nia innych warian­tów.

Pomimo orga­ni­za­cji podróży samo­dziel­nie, dalej byli­śmy zależni od ter­mi­nów, cen w danym regio­nie czy kraju i dys­po­zy­cyj­no­ści hoteli.

Historia z naszego życia

Tym razem zapla­no­wa­li­śmy urlop naszą oso­bówką w Pol­sce. Dwa tygo­dnie chcie­li­śmy spę­dzić, przede wszyst­kim cho­dząc po górach, zdo­być Śnieżkę, Rysy i zoba­czyć po dro­dze inne mniej­sze szczyty. Pierw­szy tydzień spę­dzi­li­śmy w Sude­tach, a drugi w Tatrach. Zaczę­li­śmy urlop w długi czerw­cowy week­end, by zaosz­czę­dzić kilka dni z naszych urlo­pów, jed­nak ze względu na zdo­by­wa­nie szczy­tów, a także na pogodę nie zare­zer­wo­wa­li­śmy noc­le­gów, oprócz jed­nego w Schro­ni­sku Mor­skie Oko. W pierw­szym tygo­dniu, gdy byli­śmy w oko­li­cach Wro­cła­wia, pogoda się zmie­niła. Oka­zało się, że w Sude­tach w dru­giej poło­wie pierw­szego tygo­dnia naszego urlopu ma padać i mamy tylko jeden sło­neczny dzień na zdo­by­cie Śnieżki. Mimo póź­nego wie­czoru, posta­no­wi­li­śmy od razu poje­chać w oko­lice Kar­pa­cza i pod­czas jazdy zna­leźć noc­leg. Daniel pro­wa­dził auto cały czas, a ja obdzwa­nia­łam po kolei miej­sca noc­legowe w oko­licy Śnieżki. Nie­stety wszyst­kie były zajęte, z uwagi na szczyt sezonu, dobrą pogodę i wła­śnie długi week­end.

Gdy minę­li­śmy Kar­pacz i już pla­no­wa­li­śmy spać w naszej oso­bówce, udało mi się zare­zer­wo­wać pokój w hotelu, w zasięgu naszego budżetu, w mało zna­nej miej­sco­wo­ści, ale cał­kiem bli­sko upra­gnio­nego szczytu. Było już bar­dzo późno, my zmę­czeni trasą z wielką ulgą od razu poło­ży­li­śmy się do łóżka, kom­plet­nie nie spo­dzie­wa­jąc się żad­nej nie­spo­dzianki, i wtedy dostrze­gli­śmy zagrzy­biony sufit, z któ­rego sypała się na nas odpa­da­jąca farba. Od razu pobie­głam do łazienki, gdzie grzyb był tak mocno roz­wi­nięty, że po prysz­nicu trzeba było wycie­rać się w pokoju, ponie­waż nie można było poło­żyć ręcz­nika, by nie dotknąć ple­śni. Rano, gdy Daniel poszedł zapła­cić za noc­leg, zwró­cił uwagę, że po hotelu cho­dzą podej­rzani ludzie o wyjąt­kowo ciem­nej kar­na­cji, z cie­ka­wo­ści zapy­tał wła­ści­cielki, skąd pocho­dzą. Wów­czas przy­znała, że na górze znaj­duje się hotel, a na dole pro­wa­dzi drugą dzia­łal­ność, ośro­dek dla uchodź­ców.

Tym spo­so­bem doszli­śmy do nowych wnio­sków. Po pierw­sze, jeśli chce się wyna­jąć pokój na jedną noc, jest trud­niej i dro­żej. Po dru­gie, jeśli lubimy się stale prze­miesz­czać i podró­żo­wać, zmie­nia­jąc czę­sto plany, ta opcja kom­plet­nie odpada. Wszę­dzie dobrze, ale we wła­snym domu i łóżku naj­le­piej. Tylko jak zabie­rać na wyjazdy wła­sne łóżko? Wtedy poja­wił się pomysł, by wypró­bo­wać coś innego.

Namiot

Opcja naj­bar­dziej survi­va­lowa, to pra­wie jak spa­nie pod gołym nie­bem, gdyż od nieba dzieli nas jedy­nie kawa­łek mate­riału. Jed­nak nie­zwy­kle opła­calna finan­sowo, koszt namiotu to nie­duża inwe­sty­cja na lata, pola namio­towe czy kem­pingi są o wiele tań­sze. Zde­cy­do­wa­nie łatwiej o miej­sce na polu biwa­ko­wym czy kem­pingu z namio­tem niż o pokój, kiedy przy­jeż­dżamy znie­nacka. Nawet w „wyso­kim sezo­nie” uda­wało nam się zna­leźć miej­sce bez uprzed­niej rezer­wa­cji na jedną noc. Poza tym namiot gdzieś się zawsze wci­śnie. Śpi się we wła­snym śpi­wo­rze, na wła­snej macie czy mate­racu. Roz­bi­cie namiotu na dziko jest ryzy­kowne, ale można i tak.

Jest to roz­wią­za­nie nie­malże ide­alne, jed­nak tylko w wyso­kich górach, gdzie na dłu­gich gór­skich tra­sach nie ma moż­li­wo­ści, by dotrzeć od schro­ni­ska do schro­ni­ska. Jest nie­stety naj­bar­dziej nie­bez­pieczne, a w przy­padku zwy­kłych waka­cji po pro­stu uciąż­liwe.

Namiot jest naj­ła­twiej­szym łupem dla zło­dzieja, ciężko cokol­wiek zosta­wić w środku, by nie zostało ukra­dzione, dla­tego rze­czy cen­niej­sze trzeba nosić ze sobą w ple­caku lub zosta­wiać w aucie. Czyli trzeba je przy­no­sić i odno­sić, otwie­rać auto, zamy­kać i tak w kółko.

Namiot i my

Znie­chę­cały nas nie­do­god­no­ści zwią­zane z prze­kła­da­niem naszych rze­czy z auta do namiotu oraz bie­ga­nie przez cały kem­ping do toa­lety, pod prysz­nic, z naczy­niami do mycia czy po pro­stu, by umyć ręce, co zabie­rało nam za dużo czasu. Pierw­szy raz na cały urlop, i jak na razie ostatni, wybra­li­śmy się pod namiot do Chor­wa­cji, gdzie chcąc nie chcąc, musie­li­śmy korzy­stać z kem­pingów, ze względu na obo­wią­zu­jący w tym kraju zakaz biwa­ko­wa­nia na dziko. Już pierw­szej nocy prze­ży­li­śmy burzę, w cza­sie któ­rej gwał­towny wiatr mio­tał drze­wami nad naszymi gło­wami (czę­sto w kra­jach połu­dnio­wych par­cele są odgro­dzone od sie­bie drze­wami, które pod­czas upału dają cień, jed­nak w cza­sie burz czy sil­nych wia­trów sta­no­wią zagro­że­nie). A my spa­li­śmy na mate­racu, w śpi­wo­rach, pod nami były skały, które sta­no­wiły dobry prze­wod­nik dla prądu w przy­padku tra­fie­nia pio­ru­nem. Myśle­li­śmy o tym, żeby noc spę­dzić w naszej oso­bówce, jed­nak było już tak późno, a my byli­śmy tak zmę­czeni trasą, że było nam wszystko jedno. By nie zmok­nąć i nie prze­no­sić rze­czy od nowa, zosta­li­śmy w namio­cie. Wów­czas pierw­szy raz obser­wo­wa­li­śmy kam­pe­row­ców, z każ­dym dniem, z każ­dym nowym kem­pingiem i polem namio­to­wym, z coraz więk­szą zazdro­ścią. Wtedy zro­zu­mie­li­śmy, że to jest spo­sób zwie­dza­nia świata, który chcemy wypró­bo­wać, połą­cze­nie mini­ma­li­zmu, wol­no­ści i kom­pak­to­wo­ści. To wła­śnie dwa­na­ście lat temu pod namio­tem w Chor­wa­cji pod­ję­li­śmy decy­zję o zaku­pie kam­pera. Następną kwe­stią było bez­pie­czeń­stwo. Wypad­ków z udzia­łem namio­tów znamy wiele. Są te spo­wo­do­wane warun­kami pogo­do­wymi, gdy wiatr pode­rwał namiot do góry, a ludzie zgi­nęli roz­trza­skani o skały. Zda­rzało się, że do namiotu dostał się niedź­wiedź, który pod­jął trop za jedze­niem. Sły­sze­li­śmy wiele histo­rii od naszych zna­jo­mych i rodziny, o kra­dzie­żach w namio­tach, nawet na polach namio­to­wych, ze względu na brak wła­ści­wych zabez­pie­czeń. Na szczę­ście takie sytu­acje nas nie spo­tkały. Widzie­li­śmy za to, na wła­sne oczy, wiele nie­bez­piecz­nych wypad­ków, na przy­kład gdy pijana osoba wje­chała na rowe­rze w namiot, w któ­rym spały dzieci, lub jak ktoś, poty­ka­jąc się o śle­dzia czy gra­jąc w piłkę, wpa­dał w namiot, w któ­rym ktoś inny spał.

Bus

Kiedy kil­ka­na­ście lat temu w Chor­wa­cji pod namio­tem zakieł­ko­wała w nas myśl o wła­snym kam­pe­rze, pew­nego razu poży­czy­li­śmy zwy­kły, nie­za­go­spo­da­ro­wany bus i poje­cha­li­śmy nim na długi majowy week­end w Biesz­czady. Miał on jedy­nie pustą pakę trans­por­tową, tak małą, że po nadmu­cha­niu poży­czo­nego mate­raca z tyłu mie­ściły się jedy­nie nasze dwa gór­skie ple­caki, śpi­wory, kar­tusz gazowy, jeden gar­nek, bukłak z wodą i gór­skie buty. Sam wyjazd był naj­tań­szy ze wszyst­kich naszych wyjaz­dów, a my, o dziwo, naj­bar­dziej usa­tys­fak­cjo­no­wani. Ani razu nie zapła­ci­li­śmy za noc­leg, noco­wa­li­śmy wyłącz­nie na dziko. Naj­wię­cej kosz­to­wało nas jedze­nie, które i tak musie­li­by­śmy kupić, nawet nie wyjeż­dża­jąc. Poży­czony bus nie roz­wi­jał dużych pręd­ko­ści, ale za to bar­dzo mało palił. Wyda­li­śmy gro­sze na bilety wstępu na szlaki i nasze prysz­nice. Mimo że pierw­sza noc w maju pod Małą Rawką była bar­dzo zimna i w nocy odpa­la­li­śmy kar­tusz, aby się ogrzać, a w następ­nych dniach powie­trze zeszło z dmu­cha­nego mate­raca, a nam nie zmie­ściła się pompka. Mimo że jed­nej nocy sły­chać było wilki, a innej, gdy robi­li­śmy kola­cję, lis nie opusz­czał nas na krok, poczu­li­śmy cał­ko­witą wol­ność. Byli­śmy sami, przez pra­wie tydzień oto­czeni gór­ską naturą, noco­wa­li­śmy cał­ko­wi­cie na dziko. Nie byli­śmy uza­leż­nieni od żad­nych ter­mi­nów i mogli­śmy robić, co nam przy­szło do głowy. Codzien­nie cho­dzi­li­śmy po górach i spa­li­śmy przy wej­ściach na szlaki. Jed­no­cze­śnie codzien­nie gło­wi­li­śmy się, gdzie się umyć, bo prze­cież bus nie miał łazienki ani toa­lety, to jed­nak myli­śmy się co wie­czór. Raz na sta­cji ben­zy­no­wej, gdzie wyszłam ze swo­jej strefy kom­fortu oraz musia­łam pozbyć się ste­reo­ty­pów w mojej gło­wie, że w takich miej­scach można naba­wić się jakichś cho­rób, bo myją się tam bez­domni i pro­sty­tutki. Mało tego, oka­zało się, że było czy­ściej niż w wielu hote­lach, w któ­rych spa­li­śmy, a myli się tam jedy­nie kie­rowcy cię­ża­ró­wek. Innym razem na polu namio­to­wym, gdzie nie noco­wa­li­śmy, a zapy­ta­li­śmy jedy­nie o cenę usługi wzię­cia prysz­nica, pozwo­lono nam go wziąć za darmo. Naj­dro­żej kosz­to­wał nas prysz­nic w nie­po­sprzą­ta­nym jesz­cze pokoju w hotelu, po innych ludziach, ale udało się, codzien­nie byli­śmy wyką­pani. I już wtedy wie­dzie­li­śmy, że chcemy jeź­dzić na dziko, ale łazienkę z prysz­nicem mieć ze sobą, by nie tra­cić czasu na poszu­ki­wa­nia. Jed­no­cze­śnie, aby nie mar­z­nąć, potrzebne nam będzie ogrze­wa­nie, które przyda się także do pod­grza­nia wody na prysz­nic i do mycia naczyń i tro­chę wię­cej miej­sca, by wyje­chać na dłu­żej. Po tym week­endzie w Biesz­cza­dach roz­po­czę­li­śmy poszu­ki­wa­nia naszego pierw­szego kam­pera.

Wnio­ski nasu­wają się same. Wszyst­kie odmiany podró­żo­wa­nia mają swoje plusy i minusy. Jed­nak im czę­ściej się prze­miesz­czamy, im wię­cej chcemy zwie­dzić czy doświad­czyć pod­czas jed­nego wyjazdu, tym każde z powyż­szych roz­wią­zań ma wię­cej minu­sów. Namiot czy przy­czepa kem­pin­gowa to nie­prze­rwane roz­sta­wia­nie, prze­kła­da­nie rze­czy wte i wewte. Poza tym zosta­wie­nie na dziko samej przy­czepy czy namiotu nie­sie zbyt duże ryzyko kra­dzieży. Z dru­giej strony koszty pola namio­to­wego, czy kem­pingu bez­li­to­śnie uszczu­plają budżet. Samo­lot to koszty zwią­zane z poru­sza­niem się, by dotrzeć do miejsc, które nas inte­re­sują, wypo­ży­cze­niem auta, potem odda­niem go w kon­kret­nym miej­scu, dojaz­dem z lot­ni­ska, które rzadko znaj­duje się bli­sko atrak­cji tury­stycz­nych czy noc­legi i pla­no­wa­nie, co zro­bić z baga­żem. I tu też jest cią­głe roz­pa­ko­wy­wa­nie się i pako­wa­nie. Z jed­nej strony samo­lot jest naj­szyb­szym środ­kiem trans­portu, a z dru­giej tra­cimy dużo czasu na miej­scu. Same odprawy na lot­ni­sku zaj­mują wiele godzin, które zwie­lo­krot­nione przez ilość podróży, odej­mują nam mnó­stwo dni naszego życia. Wyjazdy zor­ga­ni­zo­wane to oszczęd­ność czasu, a także cza­sem i pie­nię­dzy, jed­nak kosz­tem pój­ścia na wiele kom­pro­mi­sów. Dosto­so­wy­wa­nie się do grupy, pro­gramu wycieczki, brak miej­sca na indy­wi­du­al­ność i wol­ność, i co naj­gor­sze, brak kon­taktu z ludźmi nie­pra­cu­ją­cymi w tury­styce, czyli brak moż­li­wo­ści pozna­nia zwy­kłego codzien­nego życia rdzen­nych miesz­kań­ców danego regionu czy kraju.

Plusy kampera

2 w 1

– auto i dom. Kam­per łączy w sobie nasze miesz­ka­nie w zmi­ni­ma­li­zo­wa­nej for­mie oraz wła­sny śro­dek trans­portu. To auto stwo­rzone z myślą o tury­styce, dosto­so­wane pod wzglę­dem budowy i wypo­sa­że­nia do podróży, a nawet do miesz­ka­nia w nim na stałe, tzw. van­life. Zapew­nia miej­sce do spa­nia i prze­cho­wy­wa­nia rze­czy bez potrzeby ich prze­pa­ko­wy­wa­nia. Więk­szość kam­pe­rów ma toa­letę, prysz­nic z cie­płą wodą, lodówkę, kuchenkę do goto­wa­nia i ogrze­wa­nie posto­jowe. Kam­per to zarówno śro­dek do prze­miesz­cza­nia się, jak i baza noc­le­gowa, sani­tarna i gastro­no­miczna, czyli wszystko w jed­nym. Mając wła­sną toa­letę, kuch­nię, prąd, wodę, gaz, zapasy żyw­no­ści, jeste­śmy nie­za­leżni na tyle, na ile pozwala nam dany kraj i jego infra­struk­tura, ale bar­dziej niż w przy­padku innych warian­tów podróży.

Wol­ność

– podróż i przy­goda zaczy­nają się od razu. Takiej wol­no­ści nie doświad­czysz na innych wyjaz­dach. Nie myślisz o ter­mi­nach, rezer­wa­cjach, jeśli miej­sce ci się podoba, zosta­jesz dłu­żej, jeśli nie, jedziesz dalej, bez żad­nych kon­se­kwen­cji. Robimy prze­rwy, kiedy chcemy, jemy, kiedy i gdzie chcemy, odwie­dzamy, co chcemy i jeste­śmy tam tyle, ile chcemy. Nie tyle, ile prze­wi­duje pro­gram wycieczki, tylko nasz pro­gram. Jedyne co roz­pa­ko­wu­jemy to zakupy, ewen­tu­al­nie rowery, które można zabrać ze sobą, czy sto­lik i krze­sełka. To, czego potrze­bu­jemy, to co kilka dni zatan­ko­wać wodę do mycia się i zmy­wa­nia naczyń oraz pozby­cia się nie­czy­sto­ści, jeśli biwa­ku­jemy na dziko. Gdy korzy­stamy z kem­pin­gów, wła­ści­wie nic nam nie trzeba, powin­ni­śmy tylko zapła­cić za miej­sce postoju. Cho­ciaż na­dal na świe­cie jest wiele miejsc z dostę­pem do bez­płat­nej wody, a nawet do prądu. Kam­pery mają zwy­kle duże baki na paliwo, więc tan­ku­jemy je raz na jakiś czas.

Kon­takt z naturą

– dzięki kam­pe­rowi możesz noco­wać na cał­ko­wi­tym odlu­dziu, usły­szeć odgłosy przy­rody lub zna­leźć praw­dziwą ciszę. Wdy­chać świeże powie­trze i ode­tchnąć od zgiełku miast.

Widok z okna

– żaden hotel nie zapewni co dzień nowego widoku z okna, a te w kam­pe­rze wybie­rasz sobie sam. Codzien­nie możesz mieć inny widok, a jeśli jakiś spodoba ci się wyjąt­kowo, możesz zostać w tym miej­scu dłu­żej. Możesz par­ko­wać nad poto­kiem i słu­chać jego szumu, w lesie, by mieć ciszę, lub nad jezio­rem, by codzien­nie na nie patrzeć i się w nim kąpać.

Czas

– w podróży kam­pe­rem dosto­so­wu­jesz czas do swo­jego tempa, potrzeb i moż­li­wo­ści. Nie stoi nad tobą pilot wycieczki i nie poga­nia, by reali­zo­wać następny punkt pro­gramu.

Ludzie

– w cza­sie podróży poznaje się wielu ludzi – i tych w tra­sie, i tych, któ­rzy miesz­kają na stałe w danym rejo­nie. Uzna­jemy to za plus, bo my naj­czę­ściej pozna­jemy cie­ka­wych podróż­ni­ków, z któ­rymi wymie­niamy doświad­cze­nia, ale też lokal­sów, któ­rzy czę­sto opo­wia­dają nam o swoim regio­nie, kul­tu­rze czy zwy­cza­jach, o tym, czego nie ma w prze­wod­ni­kach. Takie spo­tka­nia pozwa­lają nam peł­niej poznać i zro­zu­mieć nowy kraj czy region. Pozna­wa­nie ludzi ma też swoje minusy, o czym piszemy niżej.

Minusy kampera

Zakup

– koszt zakupu czy wynajmu kam­pera nie należy do naj­tań­szych, to droga inwe­sty­cja, nawet w przy­padku uży­wa­nych aut.

Budowa

– to zawsze dużo czasu, poświę­co­nego na robotę i okres ocze­ki­wa­nia na urzą­dze­nia. Dodat­kowo potrzebne są wie­dza i umie­jęt­no­ści.

Czas

– to zarówno plus, jak i minus. Zro­bie­nie ser­wisu, zna­le­zie­nie miej­scówki na noc­leg cza­sami trwa bar­dzo długo i wymaga cier­pli­wo­ści.

Wyso­kie koszty

– kam­per, nawet uży­wany, jest autem, które ze względu na bazę miesz­kalną, nie jest tanie. Poza tym oprócz zago­spo­da­ro­wa­nia prze­strzeni miesz­kal­nej i wypo­sa­że­nia go w nie­zbędne urzą­dze­nia, pono­sisz koszty ser­wisu, mecha­nicz­nego zuży­cia, ubez­pie­cze­nia, które nie należą do naj­tań­szych.

Paliwo

– ze względu na swoją wagę kam­pery dużo palą, a liczba osób do podziału kosz­tów jest mała, więc jest to duży wyda­tek, tym bar­dziej w cza­sach, w któ­rych ceny paliwa gwał­tow­nie rosną.

Zasięg

– jeśli chcesz odwie­dzać dal­sze cele podróży, potrze­bu­jesz wiele czasu na to, by tam doje­chać i wró­cić.

Ryzyko kra­dzieży

– w przy­padku kam­pera, oprócz domu, war­to­ścio­wych rze­czy, tra­cisz także śro­dek komu­ni­ka­cji. Szcze­gól­nie dotkliwe może to być w trak­cie wyjazdu, gdy dodat­kowo stra­cisz zapla­no­wany urlop.

Gaba­ryty

– kam­pery są na ogół więk­sze, wyż­sze i cięż­sze niż stan­dar­dowe auta, a co za tym idzie, nie są prze­zna­czone do wszyst­kich dróg, a już tym bar­dziej do jeż­dże­nia po uro­kli­wych wąskich ulicz­kach. Poru­sza­jąc się kam­pe­rem, należy zwra­cać uwagę na wszel­kie ogra­ni­cze­nia wagi pojazdu, a także niskie mosty i wia­dukty. Nie wszę­dzie też można zapar­ko­wać, a nawet jeśli można, nie wszę­dzie się zmie­ścisz. Dodat­kowo za kam­pery obo­wią­zują wyż­sze opłaty dro­gowe za prze­jazd.

Woda

– to zmora każ­dego kara­wa­nin­gowca na dziko, zawsze jest jej za mało. W kam­pe­rze ina­czej korzy­sta się z prysz­nica, o wan­nie można zapo­mnieć, ina­czej zmywa się naczy­nia, a nawet ina­czej robi się pra­nie. Te kwe­stie począt­kowo wydają się trudne, jed­nak w kolej­nych roz­dzia­łach poka­żemy, jak zna­leźć na to spo­sób.

Ludzie

– w podró­żach kam­pe­rem poznaje się wię­cej ludzi niż zazwy­czaj, tym bar­dziej kiedy jesteś w dłuż­szej podróży. Minu­sem w przy­padku nawią­za­nia głęb­szych zna­jo­mo­ści są cią­głe roz­sta­nia i poże­gna­nia. Pozna­wa­nie ludzi, głów­nie w kra­jach azja­tyc­kich, ma też swoje minusy, o czym prze­ko­na­li­śmy się pod­czas naszej podróży kam­pe­rem do Indii. Już w Tur­cji ludzie są bar­dziej otwarci i cie­kawi przy­by­szów. Jed­nak dalej – w Ira­nie, Paki­sta­nie i Indiach – byli­śmy praw­dziwą sen­sa­cją. Nie było dnia, żeby­śmy kilka, a nawet kil­ka­na­ście razy nie poka­zy­wali swo­jego kam­pera w środku, nie byli pro­szeni o zdję­cie, nie odpo­wia­dali na cią­gle te same pyta­nia, skąd jeste­śmy, dokąd jedziemy, gdzie byli­śmy, gdzie będziemy, za co żyjemy, w co wie­rzymy, ile mamy lat. Cza­sami bywa to bar­dzo męczące, a nawet fru­stru­jące, zaj­muje bar­dzo dużo czasu i ciężko wytłu­ma­czyć komuś, kto nie zna angiel­skiego, że jeste­śmy głodni i wła­śnie chcemy zjeść, albo że dziś piszemy naszą książkę czy mon­tu­jemy vloga na jutro i potrze­bu­jemy dzień dla sie­bie. Mało tego, w kra­jach, gdzie popu­la­cja lud­no­ści ma naj­wyż­sze wskaź­niki na świe­cie, nie bar­dzo jest się gdzie ukryć. W Azji nie­raz zda­rzało się, że budzono nas w nocy, bo ktoś chciał sobie zro­bić z nami zdję­cie albo zoba­czyć, jak śpimy. W tych kra­jach tubylcy cie­kawi przy­by­szów z Europy znaj­do­wali nas w najbar­dziej dzi­kich miej­scach, na przy­kład w rezer­wa­cie tygry­sów w Indiach, gdzie bar­dziej spo­dzie­wa­li­śmy się spo­tka­nia z dzi­kim zwie­rzę­ciem niż ludźmi, któ­rzy będą pro­sić nas o sel­fie i poka­za­nie kam­pera w środku.

Jak znaleźć kampera dla siebie i rodziny?

02

Jak zna­leźćkam­pera dla sie­biei rodziny?

Decyzja podjęta! Chcę podróżować kamperem!

Kiedy ta myśl poja­wiła się w two­jej gło­wie, zapewne następne było pyta­nie, jak speł­nić swoje marze­nie. Czy na początku spró­bo­wać pojeź­dzić kam­pe­rami z wypo­ży­czalni? Dać sobie czas na wypró­bo­wa­nie kilku modeli, spraw­dzić, co tak naprawdę potrzebne będzie w podróży? Czy od razu kupić coś spo­śród goto­wych roz­wią­zań na rynku? A może lubisz maj­ster­ko­wać i nie widzisz innej moż­li­wo­ści niż samo­dziel­nie stwo­rzyć swój wyma­rzony dom na kołach?

Spo­koj­nie, przed takim dyle­ma­tem staje każdy, kto wcho­dzi w świat podróży kara­wa­nin­go­wych. Z początku wydaje się to pro­ste, bo prze­cież wystar­czy kupić kam­pera i jechać przed sie­bie w świat. Co może pójść nie tak? Od razu spro­wa­dzę cię na zie­mię – ta decy­zja to jedna z naj­waż­niej­szych, która stoi przed tobą. Twój wybór domu na kołach zde­ter­mi­nuje to, jak będą wyglą­dały twoja przy­szła podróż, waka­cje czy week­en­dowy wypad. Choć z początku wydaje się to skom­pli­ko­wane, aby zna­leźć wła­ściwy samo­chód dla sie­bie, ten porad­nik pokaże, że to nie takie trudne.

Co to jest kamper?

Naj­pro­ściej ujmu­jąc, jest to samo­chód, w któ­rym można miesz­kać. Zapew­nia pasa­że­rom miej­sce do spa­nia, prze­cho­wy­wa­nia rze­czy, spo­rzą­dza­nia posił­ków, ma wydzie­loną strefą sani­tarną z prysz­ni­cem oraz WC. Warto pod­kre­ślić, że wszyst­kie te udo­god­nie­nia powinny być auto­no­miczne, czyli aby z nich korzy­stać, nie potrze­bu­jemy źró­deł zewnętrz­nych zasi­la­nia czy wody. Zgod­nie z pra­wem, samo­chód kem­pin­gowy ozna­cza pojazd spe­cjal­nego prze­zna­cze­nia kate­go­rii M zbu­do­wany w taki spo­sób, aby słu­żył jako miej­sce miesz­kalne, zawie­ra­jące co naj­mniej nastę­pu­jące wypo­sa­że­nie:

sie­dze­nia i sto­lik,

miej­sca do spa­nia, które mogą powsta­wać z sie­dzeń,

urzą­dze­nia kuchenne oraz

szafki.

Wypo­sa­że­nie to jest umo­co­wane trwale w prze­dziale miesz­kal­nym; sto­lik może być jed­nak zbu­do­wany tak, aby łatwo można go było zde­mon­to­wać. (Dyrek­tywa 2007/46/WE Par­la­mentu Euro­pej­skiego i Rady z dnia 5 wrze­śnia 2007 r.)

Takie warunki musimy speł­nić w przy­padku, gdy budu­jemy kam­pera i zmie­niamy jego prze­zna­cze­nie z cię­ża­ro­wego na spe­cjalny kem­pin­gowy. Nie wyczer­puje to tematu wypo­sa­że­nia kuchni, bo nie ma okre­ślo­nych szcze­gó­łów urzą­dzeń kuchen­nych. Dla dia­gno­sty wystar­czy, aby kam­per miał kuchenkę, ale dla wła­ści­ciela rów­nie ważna będzie lodówka, w któ­rej prze­chowa arty­kuły spo­żyw­cze.

Do okre­śle­nia „zawie­ra­jący co naj­mniej”, warto dodać wypo­sa­że­nie, które zna­cząco zwięk­sza póź­niej­szy kom­fort podróży:

umy­walkę i prysz­nic,

ubi­ka­cję,

aku­mu­la­tor w czę­ści miesz­kal­nej,

ogrze­wa­nie czę­ści miesz­kal­nej.

Jest to łącz­nie 8 punk­tów, które sta­no­wią mini­mum przy podej­mo­wa­niu decy­zji o wypo­sa­że­niu kam­pera. Naszym zda­niem podróż bez któ­re­goś z tych ele­men­tów będzie bar­dziej uciąż­liwa. Sami zaczy­na­li­śmy od zaadap­to­wa­nego dostaw­czaka, który na potrzeby week­en­do­wych wypa­dów prze­ista­czał się w pro­wi­zo­ryczny dom. Spa­li­śmy na dmu­cha­nym mate­racu, jako kuchenka słu­żył kar­tusz gór­ski, a o higienę dba­li­śmy na sta­cjach ben­zy­no­wych i kem­pin­gach. Na krótką metę było to wystar­cza­jące, ale wkrótce dotarło do nas, że czas poświę­cony na poszu­ki­wa­nia prysz­nica możemy spo­żyt­ko­wać w spo­sób bar­dziej poży­teczny, tym bar­dziej że week­endu nie roz­cią­gniemy. Teraz nie wyobra­żamy sobie podróży bez wła­snej łazienki, która dużo uła­twia. Choć do tej pory spo­ty­kamy wiele osób, które nie potrze­bują ubi­ka­cji, bo mają dobrą łopatę. Ludzi, któ­rzy nie mają prysz­nica, bo można go prze­cież zna­leźć na plaży. Wła­śnie o ele­men­cie sani­tar­nym można czę­sto usły­szeć zacięte dys­ku­sje.

Pod­sta­wowe wypo­sa­że­nie, które powi­nien mieć kam­per:

miej­sca do spa­nia dla wszyst­kich pasa­że­rówsto­lik wraz z miej­scami do sie­dze­nia przy nimkuchenkę mini­mum dwu­pal­ni­kowąlodówkęzle­wo­zmy­wakszafki do prze­cho­wy­wa­niaprysz­nic z umy­walkątoa­letęaku­mu­la­tor hote­lowyogrze­wa­nie czę­ści miesz­kal­nej

CZY KAMPER BEZ UBIKACJI I PRYSZNICA TO NA PEWNO KAMPER?

Naszym zda­niem naj­ła­twiej porów­nać kam­pera do tra­dy­cyj­nego domu czy miesz­ka­nia. Czy obec­nie wyobra­żasz sobie swój dom bez łazienki? Dawne budow­nic­two prze­wi­dy­wało wycho­dek zlo­ka­li­zo­wany na zewnątrz, ale obec­nie trudno sobie wyobra­zić miesz­ka­nie bez łazienki. Tak samo powinno być w przy­padku kam­pera, któ­rego wypo­sa­że­nie nie powinno odbie­gać od tego w naj­lep­szym domu tra­dy­cyj­nym.

Z wła­snego doświad­cze­nia wiemy, że podró­żo­wać można bez wielu udo­god­nień, ale potrzebne jest pewne mini­mum, bez któ­rego trzeba poświę­cać czas na zbędne zada­nia. Pewne jest to, że kara­wa­ning jest dla osób aktyw­nych i samo­dziel­nych, ale pod­sta­wowe wypo­sa­że­nie pozwoli zaosz­czę­dzić i tro­chę czasu, i czę­sto kło­potu ze zna­le­zie­niem wła­ści­wego miej­sca na zała­twie­nie swo­ich potrzeb.

Na co zwrócić uwagę przy wyborze kampera?

W co dodat­kowo powi­nien być wypo­sa­żony kam­per?:

panele foto­wol­ta­iczne z regu­la­to­rem łado­wa­niaaku­mu­la­tor hote­lowy z sepa­ra­to­rem od aku­mu­la­tora roz­ru­cho­wegogniazdo zewnętrzne do pod­łą­cze­nia zasi­la­niaener­go­blok z wbu­do­wa­nym pro­stow­ni­kiem oraz wyświe­tla­czem stanu nała­do­wa­nia, ilo­ści wodyprze­twor­nicę napię­cia z 12V (z aku­mu­la­tora hote­lo­wego) na 230V (takie jak w gniazdku domo­wym)kli­ma­ty­za­cję posto­jowąmar­kizę zewnętrznąbagaż­nik na rowery, sku­ter, motor

Na rynku dostępne są roz­ma­ite kam­pery. Róż­nią się wiel­ko­ścią, cię­ża­rem, ładow­no­ścią, liczbą miejsc dla pasa­że­rów czy wypo­sa­że­niem. Wszyst­kie te ele­menty muszą stwo­rzyć opty­malny samo­chód dosto­so­wany do two­ich potrzeb. Decy­du­jąc się na nie­mały wyda­tek, jakim będzie twój dom na kołach, wła­śnie sto­isz przed kil­koma waż­nymi wybo­rami. A więc do dzieła, zaczy­namy niczym archi­tekt szu­kać roz­wią­za­nia dla Cie­bie. Odpo­wiedz na pyta­nia:

Ile osób chcesz zmie­ścić w kam­pe­rze?

Czy twój kam­per będzie słu­żył tylko pod­czas wyjaz­dów waka­cyj­nych, czy potrze­bu­jesz auta, które przyda się rów­nież na co dzień, na przy­kład na wyjazd na zakupy z rodziną?

Czy twoje wyjazdy będą się odby­wały głów­nie w lecie, czy myślisz rów­nież o wyjaz­dach zimo­wych na narty?

Czy bli­żej ci do noco­wa­nia na łonie natury – na dziko, bez infra­struk­tury, czy wolisz mieć zapew­nione wszystko na kem­pingu i nie mar­twić się o wodę, prąd czy WC?

Czy jazda po dro­gach szu­tro­wych i nie­utwar­dzo­nych nie spra­wia ci pro­blemu, czy wolisz jeź­dzić głów­nie po asfal­cie?

Czy zależy ci na dużym, kom­for­to­wym „domu”, czy wolisz szyb­kie prze­miesz­cza­nie nie­za­leż­nie od warun­ków?

Jeśli odpo­wiedź na któ­reś z pytań spra­wia ci kło­pot, spo­koj­nie, zanim zde­cy­du­jesz się na wybór, roz­wi­niemy tro­chę temat.

ILE OSÓB LICZY TWOJA ZAŁOGA

Zacznijmy od liczby osób, które będą jeź­dzić kam­pe­rem na urlop. Jest to ważne przy poszu­ki­wa­niach pojazdu, ponie­waż trzeba zwró­cić uwagę, czy liczba osób wpi­sana w dowo­dzie reje­stra­cyj­nym pokrywa się z liczbą miejsc sie­dzą­cych wypo­sa­żo­nych w pasy bez­pie­czeń­stwa. Na rynku można zna­leźć kam­pery przy­sto­so­wane do podróży dla od dwóch do sze­ściu osób. Wariant podró­żu­ją­cej pary jest naj­częst­szy. Dopiero potem doli­cza się współ­pa­sa­że­rów, któ­rzy w zależ­no­ści od zabu­dowy miesz­kal­nej mają swoje łóżka w środku lub nocują poza kam­pe­rem. Są kam­pery, w któ­rych pro­du­cent prze­wi­dział, że dzieci będą spać w namio­cie obok lub w wyna­ję­tym bun­ga­lo­wie na kem­pingu. Opty­malna jest sytu­acja, gdy liczba osób, które prze­wo­zimy, zga­dza się z liczbą miejsc do spa­nia. Tyle że nie­ko­niecz­nie wszyst­kie miej­sca zapro­jek­to­wane będą dla osób doro­słych. Nie­które kam­pery mogą być wypo­sa­żone w łóżka wyłącz­nie dla dzieci (70x140 cm). Szu­ka­jąc kam­pera dla sie­bie nie zakła­daj też mak­sy­mal­nego wyko­rzy­sta­nia wszyst­kich miejsc do spa­nia, bo to, co teraz wydaje Ci się faj­nym pomy­słem, czyli kupno sze­ścio­oso­bo­wego pojazdu i zabra­nie całej rodziny czy paczki zna­jo­mych na waka­cje, w rze­czy­wi­sto­ści może oka­zać się klapą. Wynika to z moż­li­wo­ści zała­dunku bagażu dla tylu osób, kom­for­to­wego miesz­ka­nia na ogra­ni­czo­nej powierzchni czy zbyt szyb­kiego wyko­rzy­sty­wa­nia zaso­bów wody. Zakup zapla­nuj pod swoje potrzeby i liczbę osób, które naj­czę­ściej będą jeź­dziły z tobą.

CZY Z KAMPERA MOŻNA KORZYSTAĆ NA CO DZIEŃ?

Wizja wyda­nia nie­ma­łej gotówki na auto, które posłuży tylko kilka dni w roku, jest nie dla cie­bie? Prze­gląd, ser­wis i ubez­pie­cze­nie to coroczny wyda­tek, który cię nie omi­nie. Dla­tego, szcze­gól­nie na początku, wizja kam­pera, któ­rego można uży­wać na co dzień, jest kusząca. Też tego pró­bo­wa­li­śmy jako pierw­sze roz­wią­za­nie. Trzeba być jed­nak przy­go­to­wa­nym na wiele ogra­ni­czeń z tym zwią­za­nych. Kam­per jako samo­chód użyt­ko­wany codzien­nie wymu­sza wybór nie­wiel­kiej wiel­ko­ści pojazdu, naj­czę­ściej jest to duże kombi lub nie­wielki bus (poni­żej 2 metrów wyso­ko­ści). Dzięki temu będziemy mogli wyje­chać nim zarówno na biwak, jak i na zakupy do gale­rii z par­kin­giem pod­ziem­nym. Mobil­ność na dro­dze poświę­cimy tym samym na rzecz więk­szej prze­strzeni w środku. Wypo­sa­że­nie czę­ści miesz­kal­nej będzie jed­nak ogra­ni­czone do pod­sta­wo­wego, a my możemy zapo­mnieć o pozy­cji sto­ją­cej. Ubie­ra­nie się, przy­go­to­wa­nie posiłku i wszyst­kie czyn­no­ści będziemy wyko­ny­wać zgar­bieni lub na zewnątrz pojazdu, co szcze­gól­nie doskwiera w cza­sie złej pogody. Dodat­kowo, przed każ­dym wyjaz­dem konieczne będzie mon­to­wa­nie wypo­sa­że­nia kem­pin­go­wego. Wno­sze­nie i wyno­sze­nie rze­czy na wyjazd będzie nie­unik­nione. Każ­do­ra­zowo trzeba będzie insta­lo­wać kuch­nię, szafki i małą umy­walkę, a także nie­wielką toa­letę che­miczną. Roz­kła­dany prysz­nic znaj­dzie się na zewnątrz naj­czę­ściej w spe­cjal­nym namio­cie prysz­nicowym. Do tego użyt­ko­wa­nie auta na co dzień zwięk­sza jego eks­plo­ata­cję i może się zda­rzyć, że nasz kam­per będzie stał u mecha­nika w cza­sie, kiedy zapla­no­wa­li­śmy nim wyjazd.

KAMPER NA LATO CZY NA CAŁY ROK

Ten wybór przy­po­mina wybór tra­dy­cyj­nego miesz­ka­nia. Albo mamy domek, któ­rego uży­wamy tylko w sezo­nie let­nim, albo cało­roczny, który spro­sta naj­gor­szej pogo­dzie. Co prawda da się pomiesz­kać jakiś czas w domku let­ni­sko­wym także zimą, jed­nak koszty ogrza­nia mogą nas prze­ra­zić. Podob­nie jest z kam­pe­rem w wer­sji let­niej, można w nim miesz­kać w zimie, ale nie na dłuż­szą metę. Kam­per w wer­sji zimo­wej w odróż­nie­niu od stan­dar­do­wego ma lep­szą izo­la­cję ter­miczną oraz ogrze­wa­nie, któ­rego wydaj­ność pozwoli na ogrza­nie jego wnę­trza nawet pod­czas siar­czy­stego mrozu. Izo­lo­wane są rów­nież zbior­niki na wodę czy­stą i tzw. szarą. W więk­szych kam­pe­rach mon­tuje się je we wnę­trzu, bli­sko źró­dła cie­pła, w mniej­szych pod autem, ogrze­wa­jąc je wbu­do­waną grzałką. Dobra izo­la­cja wpływa rów­nież na aku­stykę czę­ści miesz­kal­nej, w któ­rej jest ciszej, latem nato­miast chroni kam­pera przed upa­łem z zewnątrz. Kom­fort ter­miczny zwią­zany jest z wyko­rzy­sta­niem ładow­no­ści kam­pera, ponie­waż waga dodat­ko­wej izo­la­cji może być zna­cząca w porów­na­niu z wer­sją bez niej. Docho­dzą także koszty dodat­ko­wego kom­pletu opon na zimę, chyba że zde­cy­du­jesz się na opony cało­roczne, które są kom­pro­mi­sem w kam­pe­rach cało­rocznych. Na koniec pozo­staje kwe­stia zasi­la­nia ogrze­wa­nia, które, aby dzia­łało non stop, będzie zuży­wało dużo prądu. Zimą nawet naj­lep­sza insta­la­cja solarna, będzie miała pro­blem z doła­do­wa­niem aku­mu­la­tora przy cią­głym pobo­rze ener­gii. Roz­wią­za­niem będzie zewnętrzne gniazdo, które pozwoli wpiąć się do sieci i doła­do­wać nasz mobilny dom. Wyjazd na narty kam­pe­rem jest o tyle prost­szy, że duża część sto­ków ofe­ruje spe­cjalne miej­sca, w któ­rych możemy się pod­piąć do sieci czy wziąć cie­pły prysz­nic w sani­ta­ria­tach, aby nie trzeba było korzy­stać ze swo­jej wody, co mini­ma­li­zuje ryzyko zamar­z­nię­cia i uszko­dze­nia insta­la­cji wod­nej. Jeśli chcesz jeź­dzić kam­pe­rem w wer­sji let­niej przez cały rok, jest jesz­cze jedna moż­li­wość. Możesz pla­no­wać wyjazdy zimowe tylko w cie­płe kie­runki i przed opa­dami śniegu na tra­sie, aby nie inwe­sto­wać w opony zimowe.

NA KEMPING CZY NA DZIKO

Szcze­gó­łów na temat róż­nicy mię­dzy tymi spo­so­bami podró­żo­wa­nia dowiesz się z następ­nych roz­dzia­łów. Teraz roz­pa­trzymy temat w odnie­sie­niu do wyboru, przed jakim sto­isz. Każdy kam­per przy­sto­so­wany jest do życia na kem­pingu, wystar­czy, żeby miał miej­sce do spa­nia, a o resztę udo­god­nień nie musisz się mar­twić, ponie­waż znaj­dziesz je na miej­scu. Jeśli nato­miast wolisz spę­dzać czas na łonie natury, czę­sto w miej­scach, gdzie cywi­li­za­cja nie dotarła, musisz zadbać o jak naj­więk­szą auto­no­mię two­jego domu na kołach. Wie­lo­dniowe biwa­ko­wa­nie na dziko wymaga bowiem zapa­sów wody, nie­za­leż­no­ści elek­trycz­nej i zapa­sów paliwa do goto­wa­nia i ewen­tu­al­nego ogrze­wa­nia. To wszystko, co pozwoli kom­for­towo miesz­kać na dziko, będzie musiało się zmie­ścić w dopusz­czal­nej masie cał­ko­wi­tej (DMC). Ten para­metr kam­pera będzie dla cie­bie zarówno zmorą, jak i zaletą. Więk­szość kam­perów na rynku zare­je­stro­wana jest do 3,5 tony. Waga ta okre­śla, ile mak­sy­mal­nie może ważyć kam­per z uwzględ­nie­niem jego wypo­sa­że­nia, wszyst­kich osób i ich bagażu, a także paliwa i wody. Zaletą jest to, że nie trzeba dodat­ko­wych upraw­nień na pro­wa­dze­nie takiego samo­chodu, wystar­czy prawo jazdy kate­go­rii B. W pierw­szej chwili myślisz, ale w czym pro­blem, prze­cież 3500 kilo­gra­mów to dużo. Wcale nie! Pro­du­cenci stają na gło­wie, żeby kam­pery były jak naj­le­piej wypo­sa­żone. Czę­sto dekla­ro­wana przez pro­du­centa masa wła­sna odnosi się do modelu pod­sta­wo­wego z nor­mal­nym wypo­sa­że­niem: bez kli­ma­ty­za­cji, paneli foto­wol­ta­icz­nych itp. Obli­czana jest z kie­rowcą, który waży nie wię­cej niż 75 kilo­gra­mów, z małą butlą gazową i 20 litrami czy­stej wody w zbior­niku. Twoim zada­niem jest, by zabrać na pokład całą resztę, czyli pasa­że­rów, bagaże, jedze­nie oraz wypo­sa­że­nie dodat­kowe, i zmie­ścić się przy tym w 3500 kilo­gra­mów DMC. Czy teraz ta liczba nie wydaje się mniej­sza? Jeśli DMC two­jego pojazdu będzie więk­sze od tego z dowodu reje­stra­cyj­nego, musisz liczyć się z kon­se­kwen­cjami: wysoką karą pie­niężną za prze­ła­do­wa­nie, zaka­zem dal­szej jazdy czy odmową wypłaty odszko­do­wa­nia w przy­padku koli­zji. W now­szych pojaz­dach w dowo­dzie reje­stra­cyj­nym można zna­leźć rów­nież infor­ma­cję, jaka jest ładow­ność kam­pera. Para­metr ten jest róż­nicą pomię­dzy DMC a masą wła­sną pojazdu. Jeśli w dowo­dzie reje­stra­cyj­nym nowego kam­pera zoba­czysz war­tość powy­żej 600 kilo­gra­mów, to jesteś szczę­ścia­rzem. Real­nie kształ­tuje się ona w gra­ni­cach 400–500 kilo­gra­mów. Dla roz­po­czy­na­ją­cych swoją przy­godę z kara­wa­nin­giem liczby te nie wydają się pro­blemem. Dopiero z doświad­cze­nia można się prze­ko­nać, jak mało mamy do dys­po­zy­cji. Nasza ładow­ność okre­śli, jak dużo osób i rze­czy możemy zabrać ze sobą w podróż. Czy będzie można spa­ko­wać dodat­kowe akce­so­ria, czy tylko pod­sta­wowe. Ile wody możemy zgro­ma­dzić w zbior­ni­kach, jaki roz­miar butli gazo­wej będzie odpo­wiedni i jak dużo zapa­sów jedze­nia zawie­ziemy na miej­sce. Noc­leg na dziko to także wiele kilo­gra­mów, które potem pozwa­lają prze­żyć kilka dni. My po wielu latach podró­żo­wa­nia w ten spo­sób wyro­bi­li­śmy sobie sys­tem, który pozwala to zop­ty­ma­li­zo­wać. W trasę ni­gdy nie jeź­dzimy z zapa­sem wody, którą tan­ku­jemy dopiero przed samym noc­le­giem, i wtedy też robimy zakupy spo­żyw­cze. Więc jeśli roz­wa­żasz spa­nie na dziko, będzie konieczne pla­no­wa­nie nie tylko trasy, ale i kilo­gra­mów. Nie­za­leż­nie czy kam­per będzie nowy, czy uży­wany, czy zbu­du­jesz go sam, koniecz­nie zważ go przed podróżą, by zapla­no­wać, ile kilo­gra­mów możesz zabrać.

JAKI TYP KAMPERA WYBRAĆ? TERENOWO CZY PO ASFALCIE? DUŻYM CZY MAŁYM?

Ideą waka­cji na kół­kach jest wyjazd, kiedy i gdzie tylko chcemy. To noco­wa­nie w miej­scach, gdzie nor­mal­nie nie jest to moż­liwe. Tym, co może nas zatrzy­mać, są tylko brak drogi lub ogra­ni­cze­nia naszego auta. Tym bar­dziej jeśli wolisz sypiać na dziko, bo wów­czas dojazd do wielu miejsc sta­nowi nie lada wyzwa­nie. Wybór kam­pera albo nam to uła­twi, albo sku­tecz­nie powstrzyma. Znasz już para­me­try i wiesz, jakie jest potrzebne wypo­sa­że­nie, na któ­rym oprzesz swój przy­szły wybór, teraz czas na rodzaje zabu­dowy. Duże jed­nostki, w któ­rych można wygod­nie miesz­kać, nie­ko­niecz­nie spraw­dzą się pod­czas jazdy po bez­dro­żach. Mniej­sze będą szyb­sze na auto­stra­dach i zwin­niej­sze w cen­trach miast, tym samym łatwiej nimi manew­ro­wać w tere­nie, ale dzieje się tak kosz­tem ilo­ści miej­sca do codzien­nego życia w tra­sie. Wybór kam­pe­rów na rynku może przy­pra­wić o zawrót głowy. W podró­żach kam­pe­rem przy­dałby się samo­chód uni­wer­salny: kom­for­towy w środku, szybki na auto­stra­dzie i sprawny tere­nowo. Takie kam­pery nie ist­nieją! Konieczny będzie kom­pro­mis, szcze­gól­nie jeśli wybie­rzemy auto do 3,5 tony DMC. Szu­ka­jąc kom­fortu, będziesz potrze­bo­wał dużego kam­pera (alkowa, inte­gra, półinte­gra), ale wtedy możesz zapo­mnieć o dużych pręd­ko­ściach na auto­stra­dzie i o wielu miej­scach na dziko. Jeśli chcesz jeź­dzić z pręd­ko­ściami zbli­żo­nymi do tych z samo­cho­dów oso­bo­wych, musisz pomy­śleć o czymś bar­dziej kom­pak­to­wym, np. bus. Jeśli dodat­kowo chcesz mieć napęd 4x4, to poświę­cisz część ładow­no­ści i wypo­sa­że­nia na to roz­wią­za­nie. Wybie­ra­jąc rodzaj zabu­dowy, nie tylko decy­du­jesz o wyglą­dzie przy­szłego domu, ale rów­nież o tym, jakie będzie spa­la­nie pod­czas jazdy i łatwość manew­ro­wa­nia i pro­wa­dze­nia. Naj­po­pu­lar­niej­sze zabu­dowy kam­pe­rów na rynku to:

ALKOWA

Więk­szo­ści z nas kam­per koja­rzy się z tym rodza­jem zabu­dowy. Jest to kam­per bazu­jący na dużym aucie dostaw­czym z cha­rak­te­ry­styczną nad­bu­dową nad kabiną kie­rowcy. To wła­śnie alkowa mie­ści dodat­kowe łóżko i w takim rodzaju zabu­dowy możemy pomie­ścić naj­wię­cej pasa­że­rów, bo prze­wi­dy­wane są nawet sied­mio­oso­bowe załogi. Zaletą łóżka nad szo­ferką jest brak koniecz­no­ści roz­kła­da­nia i skła­da­nia go codzien­nie. Dosta­niemy się do niego za pomocą dra­binki, a jeśli go nie wyko­rzy­stu­jemy, możemy prze­zna­czyć to miej­sce na prze­cho­wy­wa­nie dodat­ko­wych rze­czy. Wadą jest, że kon­struk­cja nad­bu­dowy alkowy w więk­szo­ści przy­pad­ków nie pozwala wyko­rzy­stać wnę­trza kabiny kie­rowcy przez obrót foteli w kie­runku salonu. Kon­struk­cja nad­bu­dowy ma rów­nież zna­czący wpływ na aero­dy­na­mikę, która odbija się na wiel­ko­ści śred­niego spa­la­nia paliwa oraz kom­for­cie przy pro­wa­dze­niu. Alkowy są na tyle wyso­kie, że trzeba uwa­żać na podmu­chy boczne wia­tru oraz na nie­które mosty, tunele i zwi­sa­jące gałę­zie, które mogą oka­zać się za niskie. Ta pro­po­zy­cja zabu­dowy skie­ro­wana jest do osób, które potrze­bują dużo miejsc do spa­nia, kosz­tem spa­la­nia. Jed­nak przy więk­szej licz­bie pasa­że­rów, koszty paliwa można roz­ło­żyć np. na dwie pary czy rodziny.

INTEGRA

Gdy się patrzy na inte­grę, od razu wia­domo, że tanio nie będzie. Jest to kam­per, któ­rego zbu­do­wano od pod­staw, korzy­sta­jąc jedy­nie z fabrycz­nej ramy auta dostaw­czego. Kabina kie­rowcy sta­nowi inte­gralną całość z czę­ścią miesz­kalną (stąd nazwa), a samo­chód two­rzy jed­no­litą bryłę. Wpływa to na aero­dy­na­mikę, w porów­na­niu z innymi zabu­do­wami wyko­na­nymi z lami­natu lub płyt war­stwo­wych. Sze­ro­kość takiego kam­pera jest nie­zmienna na całej jego dłu­go­ści, co pozwala na mak­sy­malne wyko­rzy­sta­nie prze­strzeni w środku i więk­szą swo­bodę w pro­jek­to­wa­niu ergo­no­mii wnę­trza. Fotele pasa­żer­skie obra­cane w kie­runku wnę­trza two­rzą duży salon, nad któ­rym zazwy­czaj znaj­duje się opusz­czane dwu­oso­bowe łóżko, do dys­po­zy­cji mamy rów­nież więk­szą prze­strzeń w kuchni czy łazience. Bogate wypo­sa­że­nie i użyte mate­riały powo­dują, że inte­gry są droż­sze od innych typów zabu­dowy. Jest to świetna pro­po­zy­cja dla osób, któ­rym zależy na kom­for­cie z naj­wyż­szej półki, nawet jeśli weź­miemy pod uwagę star­sze kon­struk­cje, a nie tylko te naj­now­sze. Nie można zaprze­czyć, że w takim kam­perze mieszka się naj­wy­god­niej, ale po lek­tu­rze tego roz­działu już możesz się domy­ślać, że w każ­dym kam­perze jest coś za coś. Za kom­fort pła­cimy nie­wiel­kimi pręd­ko­ściami prze­lo­to­wymi i ogra­ni­czoną moż­li­wo­ścią spraw­nego manew­ro­wa­nia. Wyobraź sobie jazdę takim wiel­kim samo­cho­dem w wąskich ulicz­kach w mie­ście lub tury­stykę objaz­dową po gór­skich ser­pen­ty­nach. Nie jest to nie­moż­liwe, ale może spra­wiać pro­blemy. Wysoka cena zakupu to nie ostatni duży wyda­tek przy tej zabu­do­wie. Fakt wyko­rzy­sta­nia tylko seryj­nej ramy auta powo­duje, że pro­du­cent wszyst­kie czę­ści wypo­sa­że­nia zapro­jek­to­wał pod kon­kretną kon­struk­cję: ogromne pano­ra­miczne okno czo­łowe czę­sto robione jest na zamó­wie­nie w hucie szkła, podob­nie grill, zde­rzak czy reflek­tory to autor­skie pro­jekty pro­du­centa kam­pera. Boczne ściany wyko­nane są zazwy­czaj z jed­nego kawałka płyty war­stwo­wej i nawet nie­wiel­kie uszko­dze­nie powo­duje koniecz­ność wymiany całego boku auta. Podob­nie będzie z uszko­dze­niami innych ele­men­tów, któ­rych nie znaj­dziesz w hur­towni moto­ry­za­cyj­nej. Wiel­kość kam­pera inte­gral­nego to także wyż­sza masa i jeśli chcemy pro­wa­dzić go z pra­wem jazdy kate­go­rii B, to mocno ogra­ni­cza to moż­li­wo­ści ładun­kowe. Warto tym samym roz­wa­żyć kam­pera o DMC do 7,5 tony oraz posia­dać prawo jazdy kate­go­rii C. W końcu wydasz pie­nią­dze na luk­sus, który nie powi­nien cię ogra­ni­czać, a tym samym spo­koj­nie doje­dziesz nawet na odle­głe kem­pingi.

PÓŁINTEGRA

Ten rodzaj zabu­dowy naj­ła­twiej scha­rak­te­ry­zo­wać jako połą­cze­nie naj­lep­szych cech dwóch poprzed­nich warian­tów. Powstał jako kom­pro­mis mię­dzy ilo­ścią miej­sca a kosz­tami prze­jazdu. To spra­wia, że jest naj­czę­ściej wybie­raną wer­sją (po prze­ra­bia­nych busach) na rynku. Budową przy­po­mina alkowę, czyli kabina to stan­dar­dowe auto dostaw­cze, ale nad nią nie ma ogrom­nej nad­bu­dowy, a tylko łagodne roz­sze­rze­nie, które inte­gruje szo­ferkę z prze­strze­nią miesz­kalną. Dzięki temu pojazd jest niż­szy i bar­dziej aero­dy­na­miczny niż alkowa, a dodat­kowa prze­strzeń nad obro­to­wymi fote­lami pasa­żer­skimi może być wyko­rzy­stana na opusz­czane łóżko, tak jak w inte­grze. Mniej­sza wyso­kość to rów­nież mniej­sze obawy o zwi­sa­jące nisko gałę­zie czy za niskie tunele lub mosty. Ma ona rów­nież wpływ na niż­sze spa­la­nie, wyso­kość opłat dro­go­wych oraz dyna­mikę jazdy. Przy tym nie tra­cimy na funk­cjo­nal­no­ści prze­strzeni miesz­kal­nej. Zaletą tego typu kam­pera jest fakt, że pół­zin­te­gro­wany przód to w dal­szym ciągu seryjny dostaw­czak, któ­rego ser­wi­so­wa­nie czy naprawy poko­li­zyjne są prost­sze i tań­sze. W dal­szym ciągu gaba­ryty auta, któ­rego dłu­gość czę­sto prze­kra­cza sie­dem metrów, powo­dują trud­no­ści w manew­ro­wa­niu czy zapar­ko­wa­niu w mie­ście. Tył pojazdu wypusz­czony jest na tyle daleko od osi, że przy skrę­ca­niu trzeba liczyć się z jego zacho­dze­niem, co może spra­wiać począt­kowo pro­blemy z wyczu­ciem jego roz­mia­rów. Kom­pro­mis „połowy” inte­gral­no­ści czę­ści miesz­kal­nej z kabiną też nie pozo­staje bez zna­cze­nia. Po pierw­sze, kon­struk­cja auta jest mniej sztywna od pozo­sta­łych pro­po­zy­cji, co wpływa na trwa­łość zabu­dowy i jej szczel­no­ści. Po dru­gie, ma to wpływ na poziom bez­pie­czeń­stwa w momen­cie zde­rze­nia, który w wielu innych kon­struk­cjach jest gor­szy od fabrycz­nego samo­chodu bez zabu­dowy kem­pin­go­wej. Patrząc od środka mamy ogra­ni­czoną swo­bodę korzy­sta­nia z prze­strzeni miesz­kal­nej w momen­cie roz­ło­że­nia przed­niego łóżka. W odróż­nie­niu od inte­gry, w któ­rej z przodu nie bra­ko­wało miej­sca, w półinte­grze to roz­wią­za­nie powo­duje, że opusz­czone łóżko może unie­moż­li­wić wcho­dze­nie do środka i wycho­dze­nie z pojazdu. Cza­sami bywa też tak, że aby roz­ło­żyć łóżko, trzeba zło­żyć przed­nie fotele lub zmo­dy­fi­ko­wać inny ele­ment wnę­trza. Bio­rąc pod uwagę wady i zalety półinte­gry, jest to jedno z naj­lep­szych roz­wią­zań zarówno dla dwóch osób, jak i dla dużej rodziny.

KAMPERBUS

Jeśli dopiero zaczy­nasz swoją przy­godę z podró­żami kara­wa­nin­go­wymi, możesz nie znać wcze­śniej opi­sa­nych typów zabu­dowy, ale zapewne ciężko by ci było nie tra­fić na kul­to­wego kam­pera, jakim stał się volks­wa­gen VW T1 potocz­nie nazy­wany „ogór­kiem”. Nazwa powstała ze względu na jego cha­rak­te­ry­stycz­nie zaokrą­glony kształt, a prze­stronne wnę­trze spra­wiło, że szybko stał się ulu­bio­nym pojaz­dem hipi­sów i miło­śni­ków dale­kich wojaży samo­cho­do­wych, któ­rzy łatwo mogli prze­kształ­cić zwy­kły bus w dom na kołach. Wła­śnie to naj­le­piej opi­suje, czym jest kam­per­bus, cho­ciaż od tam­tych cza­sów prze­ro­bie­nie fur­gonu, bla­szaka czy busa nie polega już na wrzu­ce­niu mebli i gra­tów na pakę. Pomimo że w dal­szym ciągu to jeden z naj­prost­szych pojaz­dów wyko­rzy­sty­wa­nych do tury­styki samo­cho­do­wej, to więk­szość z nich nie powstaje w przy­do­mo­wych gara­żach. Obec­nie pro­du­cenci samo­cho­dów kem­pin­go­wych ofe­rują całą gamę kam­per­busów, zarówno tych tanich, ze śred­niej półki, jak też dro­gich i luk­su­so­wych. Powstało wiele firm spe­cja­li­zu­ją­cych się tylko w wyko­ny­wa­niu zabu­dów do busów. W inter­ne­cie poja­wiają się porad­niki, jak wybu­do­wać swo­jego wyma­rzo­nego kam­pera, a ich rosnąca popu­lar­ność spra­wiła, że aktu­al­nie jedy­nym, co nas może ogra­ni­czać, jest budżet, który prze­zna­czymy na naszego kam­per­busa. Ten rodzaj zabu­dowy speł­nił rów­nież nasze oso­bi­ste ocze­ki­wa­nia i wła­śnie kam­per­busem podró­żu­jemy obec­nie. Jakie są zatem zalety tej kate­go­rii kam­pe­rów? Naj­więk­szą jest kom­pak­towy roz­miar, który pozwoli prze­miesz­czać się szyb­ciej, a przy tym nie wpływa zna­cząco na zuży­cie paliwa. Roz­miar będzie miał zna­cze­nie, jeśli cho­dzi o koszty zwią­zane z prze­jaz­dem płat­nymi odcin­kami dróg, czy z cenami prze­praw pro­mo­wych, gdzie dużo zaosz­czę­dzimy w porów­na­niu z dużymi kam­perami. Kam­per­bu­sem łatwiej jest manew­ro­wać zarówno w mia­stach, jak i na wąskich lokal­nych dro­gach, a dojazd nie­utwar­dzoną trasą nie spra­wia więk­szego kło­potu. Dotar­cie do wielu miejsc nie­do­stęp­nych dla więk­szych kam­pe­rów nie będzie sta­no­wiło pro­blemu. Kam­per­busy są mniej­sze i węż­sze od opi­sy­wa­nych powy­żej pro­po­zy­cji, ale roz­pla­no­wa­nie wnę­trza pozwala uzy­skać ergo­no­miczną część miesz­kalną z roz­wią­za­niami zna­nymi z typo­wych dużych kam­pe­rów. To wła­śnie wypo­sa­że­nie kam­per­busa będzie sta­no­wiło naj­więk­szą war­tość. Dla­tego wcze­śniej czy­ta­łeś o spre­cy­zo­wa­niu swo­ich potrzeb, ponie­waż w przy­padku zde­cy­do­wa­nia się na ten typ kam­pera, ta wie­dza przyda się naj­bar­dziej. Jeśli cho­dzi o zabu­dowy reali­zo­wane przez kogoś (firmy, pasjo­naci, cza­sami też „psuj­naci”) na rynku, znaj­dziesz zarówno mini­ma­li­styczne, oszczędne w for­mie domy na kołach, jak i te roz­bu­do­wane i zaadap­to­wane ze stan­dar­do­wych kam­pe­rów. Jeśli chcesz zbu­do­wać takie auto samo­dziel­nie, rów­nież potrze­bu­jesz planu, w co je wypo­sa­żyć. Wła­śnie to jest naj­więk­szą wadą tego roz­wią­za­nia, bo ilość warian­tów na rynku przy­po­mina ilość zia­ren pia­sku na plaży, na któ­rej chcesz par­ko­wać swój wyma­rzony dom na kołach. Zanim tam dotrzesz, musisz jed­nak zde­cy­do­wać się na markę i model pojazdu bazo­wego, co ma spore zna­cze­nie. Okre­ślić, w co wypo­sa­żony ma być gotowy pojazd. Jak spę­dzisz w nim swoje pierw­sze waka­cje. Wie­dzę na temat budowy i kupna kam­pera uzy­skasz w dal­szej czę­ści, ale jeśli wahasz się, czego potrze­bu­jesz, to prze­czy­taj jesz­cze raz frag­ment „Na co zwró­cić uwagę przy wybo­rze kam­pera”.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki