Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
To pierwszy profesjonalny poradnik karawaningowy, zarówno dla początkujących i chcących zacząć podróże kamperem, jak i dla wszystkich vanlajfersów i pasjonatów karawaningu, którzy pragną spełnić swoje marzenia o dalekich wyprawach po najbardziej fascynujących zakątkach świata.
Autorzy są w drodze kamperem nieprzerwanie od wielu lat i mieszkają w nim na stałe, chociaż podróżowali wcześniej na wszystkie możliwe sposoby. Dlaczego więc ostatecznie wybrali taki sposób na życie?
W poradniku tym poznasz ich historię. Podzielą się swoją wiedzą, wieloletnim doświadczeniem i podróżniczymi patentami. Poznasz m.in.:
·Jak dobrze przygotować się i do wyjazdu kamperem na urlop, i do zamieszkania w nim.
·Czy na pewno kamper jest dla ciebie, a jeśli tak, to który spełni twoje oczekiwania.
·Od czego zacząć przygodę z kamperem, na co zwrócić uwagę przy jego kupnie, a na co przy samodzielnej budowie.
·Co oznaczają podstawowe pojęcia i znaki karawaningowe oraz jakiego slangu kamperowego używają na co dzień doświadczeni podróżnicy.
·Jakie zasady savoir vivre’u trzeba znać, by nie wyjść na gbura.
·Historię vanlife i sposoby, by dobrze się przygotować do podróży kamperem: gdzie zrobić serwis, co koniecznie zabrać, a co zostawić w domu, jak znaleźć epicką miejscówkę na dziko.
·Patenty na szybkie i zdrowe gotowanie oraz ulubione przepisy rodziny kamperowej, samych KamperManiaków, ale także ich gości.
·Jak oszczędzać w podróży, a nawet jak w niej zarabiać.
Dzięki temu poradnikowi dowiesz się wszystkiego tego, co sami autorzy chcieliby wiedzieć przed swoją pierwszą podróżą kamperem. Znajdziesz tu również wypowiedzi innych ekspertów związanych z karawaningiem.
Aby twoja podróż była spełnieniem marzeń, bez względu na to, czy wybierasz się na krótki urlop po Polsce, czy planujesz dłuższe wakacje w Europie, czy chcesz ruszyć w wielomiesięczną podróż dookoła świata – ta książka to najlepszy kompan!
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 303
Wstęp
Gdy kupowaliśmy naszego pierwszego kampera na próżno było szukać porad na temat tego, na co zwrócić uwagę i jak to zrobić dobrze, by móc od razu wyjechać w podróż, a nie spędzać czas w warsztacie lub modyfikować jego wyposażenie. W internecie można było znaleźć jedynie szczątkowe dane, często wprowadzające w błąd. To samo dotyczyło naszych początków w karawaningu już po zakupie pojazdu. W tamtym czasie nie było informacji, gdzie wykonać podstawowy serwis i jak obsługiwać kampera, by nie tracić czasu na naprawy i by żyło się w nim wygodniej. Jak najlepiej szukać miejsc na dziko, jak zadbać o bezpieczeństwo i komfort podróży, nawet nie tylko kamperem, ale autem osobowym, jak dodatkowo wyposażyć kampera, co można ugotować w kamperze, by nie tracić czasu, pieniędzy i zdrowia oraz jak nie popełnić gafy, będąc w obcym kraju. Jaki kierunek wybrać, co spakować na wyjazd, a co lepiej zostawić w domu, jak oszczędzać w podróży, a nawet jak w niej zarabiać. Jakie zwyczaje mają karawaningowcy, czy istnieją określone zasady, tzw. „savoir-vivre”, a jeśli tak, to jakie, by nie wyjść na karawaningowego bufona czy ignoranta. W jaki sposób ułatwić sobie wyjazd kamperem i na co się przygotować. Tego wszystkiego uczyliśmy się sami metodą prób i błędów. Nie ukrywamy, że straciliśmy na to mnóstwo czasu i energii.
W dalszym ciągu nie ma na rynku opracowania kompleksowej wiedzy, wyjaśnienia podstawowej terminologii oraz elementarnych informacji, jak zacząć, jakie decyzje podjąć na wstępie przygody z kamperem oraz jak zadbać o bezpieczeństwo w podróży. Stąd nasza decyzja o napisaniu tej książki. Aby ułatwić innym początki karawaningu oraz zainspirować do takiego podróżowania, postanowiliśmy podzielić się naszą wiedzą i doświadczeniem w tym poradniku.
Jesteśmy przekonani, że gdybyśmy wiedzieli to wszystko wcześniej, mielibyśmy więcej czasu na eksplorowanie świata i moglibyśmy poświęcić wiele straconych godzin na rozwijanie naszych pasji. Dlatego spisaliśmy całą wiedzę i doświadczenia, by zaoszczędzić twój czas, a nierzadko nawet nerwy. Chcemy w ten sposób pomóc wgryźć się w temat karawaningu i pokazać, że stosując kamperowe sztuczki takich starych wyjadaczy jak my, czy jeszcze starszych karawaningowców, z którymi konsultowaliśmy podstawowe kwestie, możesz znacząco zaoszczędzić czas, lepiej zadbać o bezpieczeństwo i komfort podróży, a także uniknąć wielu niepotrzebnych problemów. Postanowiliśmy poruszyć także kwestię podstawowej terminologii karawaningowej, gdyż jest ona w Polsce coraz częściej błędnie i niepotrzebnie amerykanizowana. W książce zamieściliśmy także porady, jak poprawnie i bezpiecznie korzystać z kampera.
Poradnik, który trzymasz w rękach, to pigułka podstawowej wiedzy, którą sami chcielibyśmy przeczytać przed zakupem naszego kampera i wyruszeniem nim w pierwszą podróż. To książka o tym, co trzeba wiedzieć przed zakupem czy budową kampera, jakiego kampera wybrać i jak go dostosować do swoich potrzeb oraz na co zwrócić uwagę, by potem nie żałować. W poradniku zawarliśmy nasze triki kamperowe, bogate doświadczenie z wielu lat podróży kamperem, ale nie tylko, także najbardziej potrzebne informacje, by twoja podróż nie zamieniła się w gehennę, ale w prawdziwą przygodę i spełnienie marzeń.
01
Czy kamperjest dla ciebie
Wakacyjne wyjazdy, weekendowe podróże czy jednodniowe wycieczki mogą odbywać się na wiele sposobów, w zależności od preferencji noclegowych, budżetu, a także stylu podróży. Jedni lubią się przemieszczać, zwiedzać, odkrywać, inni wolą przebywać w tym samym miejscu przez cały pobyt, jeszcze inni zachowują równowagę pomiędzy zmianą lokalizacji a odwiedzaniem atrakcji. Czasem trzeba spróbować każdej opcji, by dowiedzieć się, która forma będzie dla nas najbardziej odpowiednia. Mało kto ma tyle szczęścia, że za pierwszym razem trafia w dziesiątkę.
Przez ponad siedemnaście lat podróżowaliśmy razem praktycznie w każdy możliwy sposób. Najczęściej i najłatwiej odbywaliśmy te eskapady autem, ale próbowaliśmy niemal wszystkich innych możliwości. W naszym przypadku był to proces. Wiedzieliśmy tylko tyle, że chcemy podróżować, jednak na początku kompletnie nie wiedzieliśmy w jaki sposób. Metodą prób i błędów, w każdy wolny weekend czy urlop planowaliśmy wyjazdy. Ograniczał nas czas, gdyż pracowaliśmy oboje stacjonarnie na etatach. Zaczęliśmy od zorganizowanych wycieczek, gdyż ta forma była dla nas najbardziej atrakcyjna pod względem finansowym, a także dlatego, że początkowo sądziliśmy, że ktoś inny będzie w stanie uatrakcyjnić nasz wyjazd i zaoszczędzi nasz czas przeznaczony na organizację. Dopiero po kilku takich wyjazdach, okazało się, że to nie jest to, o co nam chodzi. Nasze przekonanie, że tak jest taniej i szybciej nie do końca przekładało się na zadowolenie ze zorganizowanych wycieczek. Cały czas czegoś nam brakowało, jednak nie do końca wiedzieliśmy czego, dlatego próbowaliśmy kolejnych rozwiązań.
Na zorganizowanej wycieczce – decyzyjności, bezpieczeństwa i wolności. W podróży samolotem – auta i taniego noclegu. W podróży tylko autem – prysznica i toalety. Na wyjeździe z namiotem – bezpieczeństwa i komfortu. Ostatecznie wynikiem naszych doświadczeń był zakup kampera, a gdy go kupiliśmy, mieliśmy wszystko oprócz czasu na dłuższe wyjazdy, ograniczały nas obowiązki i terminy urlopów. Mimo wszystko próbowaliśmy i kombinowaliśmy, jak wydłużyć czas wyjazdu. Aż pewnego dnia postanowiliśmy rzucić pracę na etacie i w końcu zacząć żyć na pełen etat. Po zakupie kampera w kwietniu 2017 roku i pierwszej wyprawie do Hiszpanii w listopadzie tego samego roku powstał nasz kanał na Youtube „KamperManiak.” Po dwóch latach użytkowania kampera, w lipcu 2019 roku, rzuciliśmy pracę na etatach i zaczęliśmy van life. A gdy wróciliśmy z wyprawy „Kamperem nad Bajkał” po pierwszej fali pandemii do Polski (dokładnie rok później, czyli w lipcu 2020 roku) stworzyliśmy firmę podróżniczą. Od 2019 roku jesteśmy cały czas w drodze, mieszkamy w kamperze, pracujemy zdalnie z różnych zakątków świata. Spełniliśmy swoje marzenie, by podróżować przez cały rok. Staliśmy się cyfrowymi nomadami, a naszym domem i biurem jest kamper. Zdajemy sobie sprawę, że tak samo jak my na początku, masz wiele wątpliwości. Zmartwimy cię, gdyż ani my, ani nikt inny nie wie, czy kamper jest dla ciebie, oprócz… ciebie. Jedyne co możemy zagwarantować to, że na bazie naszych doświadczeń, będzie ci łatwiej podjąć decyzję. W poszczególnych rozdziałach będziemy starali się rozwiać twoje wątpliwości.
Ta forma podróżowania ma wiele plusów, gdyż praktycznie o nic nie musimy się martwić. Wszędzie nas zawiozą, odwiozą, cały czas jesteśmy pod opieką pilota, który załatwia za nas wszystko, co jest jeszcze większym plusem, jeśli trzeba porozumieć się w języku, którego nie znamy. Z góry zaplanowane są wszystkie atrakcje, których nie musisz wyszukiwać na własną rękę ani błądzić, by do nich trafić, dodatkowo nie trzeba zdobywać informacji, gdyż przewodnik jest po to, by przekazać ci tę wiedzę.
Daniel dostał w prezencie na urodziny od rodziców wycieczkę autokarową na długi weekend. W dniu wyjazdu, o 5.50 rano obudził nas telefon z pytaniem, czy na pewno jedziemy w góry, bo właściwie to brakuje tylko nas. AAAA!!! Po odłożeniu słuchawki, usłyszał to cały nasz blok. Do tej pory nie wiemy, jak to się stało, że żaden z naszych trzech budzików nie zadzwonił. W ciągu pięciu minut zamówiliśmy taksówkę, ubraliśmy się, dopakowaliśmy rzeczy. O 6.05 wsiedliśmy do taksówki, obiecując kierowcy podwójny napiwek, jeśli dowiezie nas szybciej, niż zazwyczaj wozi klientów. O 6.15 weszliśmy do autokaru, w którym siedzieli wściekli na nas pasażerowie. Ani oni, ani my nie wiedzieliśmy jeszcze, że to dopiero początek naszego wspólnego piekła.
O godzinie 7. rano przewodnik odpalił mikrofon, a nasi współtowarzysze podróży wyciągnęli różańce. Z przerażeniem przeszukaliśmy bagaże, żeby nie przeszkadzając w modlitwie sąsiadom, sprawdzić, czy wsiedliśmy do tego autokaru co trzeba. Znaleźliśmy program wycieczki, ale nie było w nim słowa o potrzebie zabrania czegokolwiek, a już tym bardziej różańców. Dodatkowo przypomnieliśmy sobie, że pilot znał nasze imiona i nazwisko. Po odmówieniu różańca i odśpiewaniu kilku religijnych pieśni, mikrofon umilkł. Próbowaliśmy się zintegrować z grupą, by przy okazji zasięgnąć języka, czy na pewno jedziemy w góry, na Słowację i Węgry. Człowiek, najlepsze źródło informacji. Dowiedzieliśmy się wszystkiego. Otóż wycieczka była w atrakcyjnej cenie, dlatego że została zorganizowana przez stowarzyszenie religijne. O godzinie 11 był pierwszy postój. Wszyscy jedli, my myliśmy zęby i pachy w publicznej toalecie. Staropolskim zwyczajem urodzinowym kupiliśmy cukierki dla wszystkich naszych „pielgrzymów” jako przeprosiny za spóźnienie. W końcu się do nas uśmiechnęli, a nawet złożyli życzenia.
Godzina 11.30 – odmówiono Litanię do Najświętszej Marii Panny, my ukradkiem zjedliśmy nasze pierwsze śniadanie. Wreszcie dojechaliśmy na nocleg. Czas wolny. Wszyscy poszli spać, my byliśmy pierwszy raz razem w Tatrach i właśnie znaleźliśmy na mapie, że blisko naszego hotelu niedawno wybudowano wypasione termy. Spakowaliśmy ręczniki, klapki, stroje kąpielowe i ruszyliśmy spacerkiem. Po drodze minęliśmy kilku naszych współtowarzyszy wycieczki. Pytali zaciekawieni, dokąd idziemy. Opowiedzieliśmy o swoim planie i niektórzy wyraźnie mieli ochotę pójść z nami. Zaprosiliśmy wszystkich. Po chwili nasi współtowarzysze uświadomili sobie, że na wyjazd w góry nie zabrali strojów kąpielowych. Ponieważ do term piechotą było dosyć daleko, a do tego zrobiło się już ciemno i zimno, kilka osób, które chciały dokupić stroje kąpielowe w termach, zrezygnowało. Do celu doszliśmy sami i siedzieliśmy tam do oporu, do samego zamknięcia. Wróciliśmy zadowoleni, gdy wszyscy już spali. Podczas śniadania osoby, które zrezygnowały z term, pytały, jak było. Opowiedzieliśmy, przyłączyły się inne osoby, wyraźnie zawiedzione, że nie były w termach, że nikt im nie powiedział, by zabrać kąpielówki, że jak to tak poszliśmy sami. Tego nie było w programie wycieczki. Patrzyłam i nie wierzyłam własnym oczom, różańców też nie było w programie. Czas wolny, to czas wolny. Pojechaliśmy do Zakopanego, spacerowaliśmy po Krupówkach i zobaczyliśmy kogoś skaczącego na bungee. Daniel miał tego dnia urodziny i jego mina mówiła jedno, że on nie chce innego prezentu. Po obiedzie nasza wycieczka poszła zwiedzać kościół, od współtowarzyszy dowiedzieliśmy się, że mieli w planie zostać w nim na mszy. Pobiegłam do szefowej organizatorki i spytałam, co będą robili po mszy. Powiedziała, że będą zwiedzać zabytkowy cmentarz. Cudownie, cmentarz na pewno nie ucieknie, do Zakopanego jeszcze kiedyś wrócimy, a mój mąż ma 25 urodziny raz w życiu. Spytałam, o której planują zbiórkę w hotelu? Okazało się, że mieliśmy prawie trzy godziny, spytałam więc, czy możemy w tym czasie odłączyć się od grupy. Po negocjacjach, argument urodzin zwyciężył, dostałam pozwolenie i uff, mieliśmy czas wolny. Pobiegliśmy na Krupówki. W tym czasie w Zakopanem było pierwsze bungee w Polsce. Zdecydowaliśmy, że skaczemy oboje, jedno po drugim. Było super, Daniel przeszczęśliwy, tylko na cmentarz daleko. Do skoków na bungee była kolejka, a my nie wiedzieliśmy, ile czasu nam to zajmie, więc znowu wpadliśmy na zbiórkę po czasie. Weszliśmy do autokaru, cukierków już nie było, mieliśmy wrażenie, że tym razem to nas zjedzą. Ktoś krzyczał, co można tyle czasu robić na Krupówkach. Jakaś kobieta pytała, co kupiliśmy. Pochwaliliśmy się jej zdjęciami ze skoków, a reszta dopytywała się zaciekawiona i zszokowana naszą brawurą, tak że zapomnieli nawet, by znowu się na nas wściekać. Uff. W następnych dniach jeździliśmy po dość wysokich górach, a w autokarze śmierdziało spalonymi hamulcami. Kierowca zamiast hamować silnikiem, palił klocki. A my, bojąc się o swoje życie, odmawialiśmy różaniec z grupą i śpiewaliśmy wszystkie piosenki. Większość współtowarzyszy podróży nie miała świadomości, że w każdej chwili hamulce mogły zawieść…
Po tym doświadczeniu zastanawialiśmy się długo, gdzie popełniliśmy błąd. Z jednej strony próbując nowych rzeczy, zdobywa się nowe doświadczenia. Sprawdza się tu idealnie powiedzenie: nie wiesz, dopóki nie spróbujesz. Dlatego warto i trzeba próbować, bo jak inaczej się dowiedzieć, że wycieczki autokarowe nie są dla nas. Wnioski, do których doszliśmy:
Rzeczywiście zorganizowane wycieczki są tańsze, ale to nie znaczy, że są dla wszystkich. Tańsze nie znaczy lepsze. Można w podróży oszczędzać na wiele innych sposobów, o czym będziemy pisali dalej.
Transport zbiorowy to ryzyko, to powierzenie odpowiedzialności za swoje zdrowie, a nawet życie. Więcej słyszy się o wypadkach autokarowych niż kamperowych. Nie wiemy, ani czym jedziemy, ani z kim, gdyż pozostaje to w gestii organizatora. Gdy jeździmy swoim autem, kamperem, wiemy, w jakim jest stanie, gdyż sami je serwisujemy.
Najlepsze atrakcje, to jednak te, które zapewniamy sobie sami. Pod warunkiem, że wiemy czego chcemy i umiemy je sobie zorganizować. Jak to zrobić, opowiemy w rozdziale: „Planowanie trasy”.
Trudniej jest uszczęśliwić trzydziestoosobową wycieczkę obcych sobie ludzi niż rodzinę, parę, która ma już wiedzę, na jakie kompromisy trzeba pójść, żeby wszyscy z wyjazdu byli zadowoleni.
Jeśli podróżujemy z całą wycieczką, musimy się liczyć z całą grupą. Z tym, że będzie tam wiele różnych osób, z różnymi potrzebami i oczekiwaniami co do wspólnego wyjazdu. Na jednych się czeka, za drugimi trzeba gonić. Atrakcje zwiedza się w określonych ramach czasowych. Brakuje tu wolności dopasowanej do indywidualnych zainteresowań i potrzeb.
Warto sobie wtedy zadać pytanie: czy lubisz, jak ktoś za ciebie planuje, czy wolisz, jak ktoś organizuje ci czas podczas wakacji? Czy masz większą satysfakcję, jeśli samodzielnie decydujesz o swoim życiu w podróży?
W następnych latach nasza ewolucja podróżnicza była oparta na metodach kombinowanych. Blisko, w Polsce, na weekendy wyjeżdżaliśmy autem, nocując w hotelach, hostelach i agroturystykach. Na dalsze wyjazdy lataliśmy samolotem i w ten sposób zwiedzaliśmy Europę. Na miejscu wynajmowaliśmy apartament, czasami hotel był wliczony w cenę wyjazdu, wypożyczaliśmy auto i na własną rękę, po swojemu planowaliśmy interesujące nas wycieczki. W swoim czasie popularne stały się w Polsce tzw. „groupony”, czyli oferty, dzięki którym można było znaleźć pokój w hotelu czy agroturystyce w określonych terminach o wiele taniej niż na innych stronach internetowych. Uznaliśmy, że jest to świetne rozwiązanie dla nas. Przez dobrych kilka lat jeździliśmy autem, zwiedziliśmy w ten sposób wiele pięknych zakątków przede wszystkim Polski, nocowaliśmy w malowniczych miejscach i ekskluzywnych hotelach, które w regularnej cenie byłyby poza naszym zasięgiem.
Ze względu na nasze preferencje dotyczące zmiany lokalizacji w trakcie wyjazdu, aby urlop wykorzystać maksymalnie, chcąc na własną rękę zarezerwować pokój na jedną noc, wielokrotnie otrzymywaliśmy odmowę lub wręcz wyższą stawkę. W szczycie sezonu, w popularnych regionach turystycznych znalezienie wolnego pokoju wymagało wiele czasu i nie zawsze się udawało.
Brak elastyczności w dopasowaniu terminu ofert grouponu, które zazwyczaj wykluczały długie weekendy i święta, kiedy można było przedłużyć wyjazd, by oszczędzić kilka dni urlopu, oraz ograniczenie kierunków, w które chcieliśmy pojechać, zmusiły nas do szukania innych wariantów.
Pomimo organizacji podróży samodzielnie, dalej byliśmy zależni od terminów, cen w danym regionie czy kraju i dyspozycyjności hoteli.
Tym razem zaplanowaliśmy urlop naszą osobówką w Polsce. Dwa tygodnie chcieliśmy spędzić, przede wszystkim chodząc po górach, zdobyć Śnieżkę, Rysy i zobaczyć po drodze inne mniejsze szczyty. Pierwszy tydzień spędziliśmy w Sudetach, a drugi w Tatrach. Zaczęliśmy urlop w długi czerwcowy weekend, by zaoszczędzić kilka dni z naszych urlopów, jednak ze względu na zdobywanie szczytów, a także na pogodę nie zarezerwowaliśmy noclegów, oprócz jednego w Schronisku Morskie Oko. W pierwszym tygodniu, gdy byliśmy w okolicach Wrocławia, pogoda się zmieniła. Okazało się, że w Sudetach w drugiej połowie pierwszego tygodnia naszego urlopu ma padać i mamy tylko jeden słoneczny dzień na zdobycie Śnieżki. Mimo późnego wieczoru, postanowiliśmy od razu pojechać w okolice Karpacza i podczas jazdy znaleźć nocleg. Daniel prowadził auto cały czas, a ja obdzwaniałam po kolei miejsca noclegowe w okolicy Śnieżki. Niestety wszystkie były zajęte, z uwagi na szczyt sezonu, dobrą pogodę i właśnie długi weekend.
Gdy minęliśmy Karpacz i już planowaliśmy spać w naszej osobówce, udało mi się zarezerwować pokój w hotelu, w zasięgu naszego budżetu, w mało znanej miejscowości, ale całkiem blisko upragnionego szczytu. Było już bardzo późno, my zmęczeni trasą z wielką ulgą od razu położyliśmy się do łóżka, kompletnie nie spodziewając się żadnej niespodzianki, i wtedy dostrzegliśmy zagrzybiony sufit, z którego sypała się na nas odpadająca farba. Od razu pobiegłam do łazienki, gdzie grzyb był tak mocno rozwinięty, że po prysznicu trzeba było wycierać się w pokoju, ponieważ nie można było położyć ręcznika, by nie dotknąć pleśni. Rano, gdy Daniel poszedł zapłacić za nocleg, zwrócił uwagę, że po hotelu chodzą podejrzani ludzie o wyjątkowo ciemnej karnacji, z ciekawości zapytał właścicielki, skąd pochodzą. Wówczas przyznała, że na górze znajduje się hotel, a na dole prowadzi drugą działalność, ośrodek dla uchodźców.
Tym sposobem doszliśmy do nowych wniosków. Po pierwsze, jeśli chce się wynająć pokój na jedną noc, jest trudniej i drożej. Po drugie, jeśli lubimy się stale przemieszczać i podróżować, zmieniając często plany, ta opcja kompletnie odpada. Wszędzie dobrze, ale we własnym domu i łóżku najlepiej. Tylko jak zabierać na wyjazdy własne łóżko? Wtedy pojawił się pomysł, by wypróbować coś innego.
Opcja najbardziej survivalowa, to prawie jak spanie pod gołym niebem, gdyż od nieba dzieli nas jedynie kawałek materiału. Jednak niezwykle opłacalna finansowo, koszt namiotu to nieduża inwestycja na lata, pola namiotowe czy kempingi są o wiele tańsze. Zdecydowanie łatwiej o miejsce na polu biwakowym czy kempingu z namiotem niż o pokój, kiedy przyjeżdżamy znienacka. Nawet w „wysokim sezonie” udawało nam się znaleźć miejsce bez uprzedniej rezerwacji na jedną noc. Poza tym namiot gdzieś się zawsze wciśnie. Śpi się we własnym śpiworze, na własnej macie czy materacu. Rozbicie namiotu na dziko jest ryzykowne, ale można i tak.
Jest to rozwiązanie niemalże idealne, jednak tylko w wysokich górach, gdzie na długich górskich trasach nie ma możliwości, by dotrzeć od schroniska do schroniska. Jest niestety najbardziej niebezpieczne, a w przypadku zwykłych wakacji po prostu uciążliwe.
Namiot jest najłatwiejszym łupem dla złodzieja, ciężko cokolwiek zostawić w środku, by nie zostało ukradzione, dlatego rzeczy cenniejsze trzeba nosić ze sobą w plecaku lub zostawiać w aucie. Czyli trzeba je przynosić i odnosić, otwierać auto, zamykać i tak w kółko.
Zniechęcały nas niedogodności związane z przekładaniem naszych rzeczy z auta do namiotu oraz bieganie przez cały kemping do toalety, pod prysznic, z naczyniami do mycia czy po prostu, by umyć ręce, co zabierało nam za dużo czasu. Pierwszy raz na cały urlop, i jak na razie ostatni, wybraliśmy się pod namiot do Chorwacji, gdzie chcąc nie chcąc, musieliśmy korzystać z kempingów, ze względu na obowiązujący w tym kraju zakaz biwakowania na dziko. Już pierwszej nocy przeżyliśmy burzę, w czasie której gwałtowny wiatr miotał drzewami nad naszymi głowami (często w krajach południowych parcele są odgrodzone od siebie drzewami, które podczas upału dają cień, jednak w czasie burz czy silnych wiatrów stanowią zagrożenie). A my spaliśmy na materacu, w śpiworach, pod nami były skały, które stanowiły dobry przewodnik dla prądu w przypadku trafienia piorunem. Myśleliśmy o tym, żeby noc spędzić w naszej osobówce, jednak było już tak późno, a my byliśmy tak zmęczeni trasą, że było nam wszystko jedno. By nie zmoknąć i nie przenosić rzeczy od nowa, zostaliśmy w namiocie. Wówczas pierwszy raz obserwowaliśmy kamperowców, z każdym dniem, z każdym nowym kempingiem i polem namiotowym, z coraz większą zazdrością. Wtedy zrozumieliśmy, że to jest sposób zwiedzania świata, który chcemy wypróbować, połączenie minimalizmu, wolności i kompaktowości. To właśnie dwanaście lat temu pod namiotem w Chorwacji podjęliśmy decyzję o zakupie kampera. Następną kwestią było bezpieczeństwo. Wypadków z udziałem namiotów znamy wiele. Są te spowodowane warunkami pogodowymi, gdy wiatr poderwał namiot do góry, a ludzie zginęli roztrzaskani o skały. Zdarzało się, że do namiotu dostał się niedźwiedź, który podjął trop za jedzeniem. Słyszeliśmy wiele historii od naszych znajomych i rodziny, o kradzieżach w namiotach, nawet na polach namiotowych, ze względu na brak właściwych zabezpieczeń. Na szczęście takie sytuacje nas nie spotkały. Widzieliśmy za to, na własne oczy, wiele niebezpiecznych wypadków, na przykład gdy pijana osoba wjechała na rowerze w namiot, w którym spały dzieci, lub jak ktoś, potykając się o śledzia czy grając w piłkę, wpadał w namiot, w którym ktoś inny spał.
Kiedy kilkanaście lat temu w Chorwacji pod namiotem zakiełkowała w nas myśl o własnym kamperze, pewnego razu pożyczyliśmy zwykły, niezagospodarowany bus i pojechaliśmy nim na długi majowy weekend w Bieszczady. Miał on jedynie pustą pakę transportową, tak małą, że po nadmuchaniu pożyczonego materaca z tyłu mieściły się jedynie nasze dwa górskie plecaki, śpiwory, kartusz gazowy, jeden garnek, bukłak z wodą i górskie buty. Sam wyjazd był najtańszy ze wszystkich naszych wyjazdów, a my, o dziwo, najbardziej usatysfakcjonowani. Ani razu nie zapłaciliśmy za nocleg, nocowaliśmy wyłącznie na dziko. Najwięcej kosztowało nas jedzenie, które i tak musielibyśmy kupić, nawet nie wyjeżdżając. Pożyczony bus nie rozwijał dużych prędkości, ale za to bardzo mało palił. Wydaliśmy grosze na bilety wstępu na szlaki i nasze prysznice. Mimo że pierwsza noc w maju pod Małą Rawką była bardzo zimna i w nocy odpalaliśmy kartusz, aby się ogrzać, a w następnych dniach powietrze zeszło z dmuchanego materaca, a nam nie zmieściła się pompka. Mimo że jednej nocy słychać było wilki, a innej, gdy robiliśmy kolację, lis nie opuszczał nas na krok, poczuliśmy całkowitą wolność. Byliśmy sami, przez prawie tydzień otoczeni górską naturą, nocowaliśmy całkowicie na dziko. Nie byliśmy uzależnieni od żadnych terminów i mogliśmy robić, co nam przyszło do głowy. Codziennie chodziliśmy po górach i spaliśmy przy wejściach na szlaki. Jednocześnie codziennie głowiliśmy się, gdzie się umyć, bo przecież bus nie miał łazienki ani toalety, to jednak myliśmy się co wieczór. Raz na stacji benzynowej, gdzie wyszłam ze swojej strefy komfortu oraz musiałam pozbyć się stereotypów w mojej głowie, że w takich miejscach można nabawić się jakichś chorób, bo myją się tam bezdomni i prostytutki. Mało tego, okazało się, że było czyściej niż w wielu hotelach, w których spaliśmy, a myli się tam jedynie kierowcy ciężarówek. Innym razem na polu namiotowym, gdzie nie nocowaliśmy, a zapytaliśmy jedynie o cenę usługi wzięcia prysznica, pozwolono nam go wziąć za darmo. Najdrożej kosztował nas prysznic w nieposprzątanym jeszcze pokoju w hotelu, po innych ludziach, ale udało się, codziennie byliśmy wykąpani. I już wtedy wiedzieliśmy, że chcemy jeździć na dziko, ale łazienkę z prysznicem mieć ze sobą, by nie tracić czasu na poszukiwania. Jednocześnie, aby nie marznąć, potrzebne nam będzie ogrzewanie, które przyda się także do podgrzania wody na prysznic i do mycia naczyń i trochę więcej miejsca, by wyjechać na dłużej. Po tym weekendzie w Bieszczadach rozpoczęliśmy poszukiwania naszego pierwszego kampera.
Wnioski nasuwają się same. Wszystkie odmiany podróżowania mają swoje plusy i minusy. Jednak im częściej się przemieszczamy, im więcej chcemy zwiedzić czy doświadczyć podczas jednego wyjazdu, tym każde z powyższych rozwiązań ma więcej minusów. Namiot czy przyczepa kempingowa to nieprzerwane rozstawianie, przekładanie rzeczy wte i wewte. Poza tym zostawienie na dziko samej przyczepy czy namiotu niesie zbyt duże ryzyko kradzieży. Z drugiej strony koszty pola namiotowego, czy kempingu bezlitośnie uszczuplają budżet. Samolot to koszty związane z poruszaniem się, by dotrzeć do miejsc, które nas interesują, wypożyczeniem auta, potem oddaniem go w konkretnym miejscu, dojazdem z lotniska, które rzadko znajduje się blisko atrakcji turystycznych czy noclegi i planowanie, co zrobić z bagażem. I tu też jest ciągłe rozpakowywanie się i pakowanie. Z jednej strony samolot jest najszybszym środkiem transportu, a z drugiej tracimy dużo czasu na miejscu. Same odprawy na lotnisku zajmują wiele godzin, które zwielokrotnione przez ilość podróży, odejmują nam mnóstwo dni naszego życia. Wyjazdy zorganizowane to oszczędność czasu, a także czasem i pieniędzy, jednak kosztem pójścia na wiele kompromisów. Dostosowywanie się do grupy, programu wycieczki, brak miejsca na indywidualność i wolność, i co najgorsze, brak kontaktu z ludźmi niepracującymi w turystyce, czyli brak możliwości poznania zwykłego codziennego życia rdzennych mieszkańców danego regionu czy kraju.
2 w 1
– auto i dom. Kamper łączy w sobie nasze mieszkanie w zminimalizowanej formie oraz własny środek transportu. To auto stworzone z myślą o turystyce, dostosowane pod względem budowy i wyposażenia do podróży, a nawet do mieszkania w nim na stałe, tzw. vanlife. Zapewnia miejsce do spania i przechowywania rzeczy bez potrzeby ich przepakowywania. Większość kamperów ma toaletę, prysznic z ciepłą wodą, lodówkę, kuchenkę do gotowania i ogrzewanie postojowe. Kamper to zarówno środek do przemieszczania się, jak i baza noclegowa, sanitarna i gastronomiczna, czyli wszystko w jednym. Mając własną toaletę, kuchnię, prąd, wodę, gaz, zapasy żywności, jesteśmy niezależni na tyle, na ile pozwala nam dany kraj i jego infrastruktura, ale bardziej niż w przypadku innych wariantów podróży.
Wolność
– podróż i przygoda zaczynają się od razu. Takiej wolności nie doświadczysz na innych wyjazdach. Nie myślisz o terminach, rezerwacjach, jeśli miejsce ci się podoba, zostajesz dłużej, jeśli nie, jedziesz dalej, bez żadnych konsekwencji. Robimy przerwy, kiedy chcemy, jemy, kiedy i gdzie chcemy, odwiedzamy, co chcemy i jesteśmy tam tyle, ile chcemy. Nie tyle, ile przewiduje program wycieczki, tylko nasz program. Jedyne co rozpakowujemy to zakupy, ewentualnie rowery, które można zabrać ze sobą, czy stolik i krzesełka. To, czego potrzebujemy, to co kilka dni zatankować wodę do mycia się i zmywania naczyń oraz pozbycia się nieczystości, jeśli biwakujemy na dziko. Gdy korzystamy z kempingów, właściwie nic nam nie trzeba, powinniśmy tylko zapłacić za miejsce postoju. Chociaż nadal na świecie jest wiele miejsc z dostępem do bezpłatnej wody, a nawet do prądu. Kampery mają zwykle duże baki na paliwo, więc tankujemy je raz na jakiś czas.
Kontakt z naturą
– dzięki kamperowi możesz nocować na całkowitym odludziu, usłyszeć odgłosy przyrody lub znaleźć prawdziwą ciszę. Wdychać świeże powietrze i odetchnąć od zgiełku miast.
Widok z okna
– żaden hotel nie zapewni co dzień nowego widoku z okna, a te w kamperze wybierasz sobie sam. Codziennie możesz mieć inny widok, a jeśli jakiś spodoba ci się wyjątkowo, możesz zostać w tym miejscu dłużej. Możesz parkować nad potokiem i słuchać jego szumu, w lesie, by mieć ciszę, lub nad jeziorem, by codziennie na nie patrzeć i się w nim kąpać.
Czas
– w podróży kamperem dostosowujesz czas do swojego tempa, potrzeb i możliwości. Nie stoi nad tobą pilot wycieczki i nie pogania, by realizować następny punkt programu.
Ludzie
– w czasie podróży poznaje się wielu ludzi – i tych w trasie, i tych, którzy mieszkają na stałe w danym rejonie. Uznajemy to za plus, bo my najczęściej poznajemy ciekawych podróżników, z którymi wymieniamy doświadczenia, ale też lokalsów, którzy często opowiadają nam o swoim regionie, kulturze czy zwyczajach, o tym, czego nie ma w przewodnikach. Takie spotkania pozwalają nam pełniej poznać i zrozumieć nowy kraj czy region. Poznawanie ludzi ma też swoje minusy, o czym piszemy niżej.
Zakup
– koszt zakupu czy wynajmu kampera nie należy do najtańszych, to droga inwestycja, nawet w przypadku używanych aut.
Budowa
– to zawsze dużo czasu, poświęconego na robotę i okres oczekiwania na urządzenia. Dodatkowo potrzebne są wiedza i umiejętności.
Czas
– to zarówno plus, jak i minus. Zrobienie serwisu, znalezienie miejscówki na nocleg czasami trwa bardzo długo i wymaga cierpliwości.
Wysokie koszty
– kamper, nawet używany, jest autem, które ze względu na bazę mieszkalną, nie jest tanie. Poza tym oprócz zagospodarowania przestrzeni mieszkalnej i wyposażenia go w niezbędne urządzenia, ponosisz koszty serwisu, mechanicznego zużycia, ubezpieczenia, które nie należą do najtańszych.
Paliwo
– ze względu na swoją wagę kampery dużo palą, a liczba osób do podziału kosztów jest mała, więc jest to duży wydatek, tym bardziej w czasach, w których ceny paliwa gwałtownie rosną.
Zasięg
– jeśli chcesz odwiedzać dalsze cele podróży, potrzebujesz wiele czasu na to, by tam dojechać i wrócić.
Ryzyko kradzieży
– w przypadku kampera, oprócz domu, wartościowych rzeczy, tracisz także środek komunikacji. Szczególnie dotkliwe może to być w trakcie wyjazdu, gdy dodatkowo stracisz zaplanowany urlop.
Gabaryty
– kampery są na ogół większe, wyższe i cięższe niż standardowe auta, a co za tym idzie, nie są przeznaczone do wszystkich dróg, a już tym bardziej do jeżdżenia po urokliwych wąskich uliczkach. Poruszając się kamperem, należy zwracać uwagę na wszelkie ograniczenia wagi pojazdu, a także niskie mosty i wiadukty. Nie wszędzie też można zaparkować, a nawet jeśli można, nie wszędzie się zmieścisz. Dodatkowo za kampery obowiązują wyższe opłaty drogowe za przejazd.
Woda
– to zmora każdego karawaningowca na dziko, zawsze jest jej za mało. W kamperze inaczej korzysta się z prysznica, o wannie można zapomnieć, inaczej zmywa się naczynia, a nawet inaczej robi się pranie. Te kwestie początkowo wydają się trudne, jednak w kolejnych rozdziałach pokażemy, jak znaleźć na to sposób.
Ludzie
– w podróżach kamperem poznaje się więcej ludzi niż zazwyczaj, tym bardziej kiedy jesteś w dłuższej podróży. Minusem w przypadku nawiązania głębszych znajomości są ciągłe rozstania i pożegnania. Poznawanie ludzi, głównie w krajach azjatyckich, ma też swoje minusy, o czym przekonaliśmy się podczas naszej podróży kamperem do Indii. Już w Turcji ludzie są bardziej otwarci i ciekawi przybyszów. Jednak dalej – w Iranie, Pakistanie i Indiach – byliśmy prawdziwą sensacją. Nie było dnia, żebyśmy kilka, a nawet kilkanaście razy nie pokazywali swojego kampera w środku, nie byli proszeni o zdjęcie, nie odpowiadali na ciągle te same pytania, skąd jesteśmy, dokąd jedziemy, gdzie byliśmy, gdzie będziemy, za co żyjemy, w co wierzymy, ile mamy lat. Czasami bywa to bardzo męczące, a nawet frustrujące, zajmuje bardzo dużo czasu i ciężko wytłumaczyć komuś, kto nie zna angielskiego, że jesteśmy głodni i właśnie chcemy zjeść, albo że dziś piszemy naszą książkę czy montujemy vloga na jutro i potrzebujemy dzień dla siebie. Mało tego, w krajach, gdzie populacja ludności ma najwyższe wskaźniki na świecie, nie bardzo jest się gdzie ukryć. W Azji nieraz zdarzało się, że budzono nas w nocy, bo ktoś chciał sobie zrobić z nami zdjęcie albo zobaczyć, jak śpimy. W tych krajach tubylcy ciekawi przybyszów z Europy znajdowali nas w najbardziej dzikich miejscach, na przykład w rezerwacie tygrysów w Indiach, gdzie bardziej spodziewaliśmy się spotkania z dzikim zwierzęciem niż ludźmi, którzy będą prosić nas o selfie i pokazanie kampera w środku.
02
Jak znaleźćkampera dla siebiei rodziny?
Kiedy ta myśl pojawiła się w twojej głowie, zapewne następne było pytanie, jak spełnić swoje marzenie. Czy na początku spróbować pojeździć kamperami z wypożyczalni? Dać sobie czas na wypróbowanie kilku modeli, sprawdzić, co tak naprawdę potrzebne będzie w podróży? Czy od razu kupić coś spośród gotowych rozwiązań na rynku? A może lubisz majsterkować i nie widzisz innej możliwości niż samodzielnie stworzyć swój wymarzony dom na kołach?
Spokojnie, przed takim dylematem staje każdy, kto wchodzi w świat podróży karawaningowych. Z początku wydaje się to proste, bo przecież wystarczy kupić kampera i jechać przed siebie w świat. Co może pójść nie tak? Od razu sprowadzę cię na ziemię – ta decyzja to jedna z najważniejszych, która stoi przed tobą. Twój wybór domu na kołach zdeterminuje to, jak będą wyglądały twoja przyszła podróż, wakacje czy weekendowy wypad. Choć z początku wydaje się to skomplikowane, aby znaleźć właściwy samochód dla siebie, ten poradnik pokaże, że to nie takie trudne.
Najprościej ujmując, jest to samochód, w którym można mieszkać. Zapewnia pasażerom miejsce do spania, przechowywania rzeczy, sporządzania posiłków, ma wydzieloną strefą sanitarną z prysznicem oraz WC. Warto podkreślić, że wszystkie te udogodnienia powinny być autonomiczne, czyli aby z nich korzystać, nie potrzebujemy źródeł zewnętrznych zasilania czy wody. Zgodnie z prawem, samochód kempingowy oznacza pojazd specjalnego przeznaczenia kategorii M zbudowany w taki sposób, aby służył jako miejsce mieszkalne, zawierające co najmniej następujące wyposażenie:
siedzenia i stolik,
miejsca do spania, które mogą powstawać z siedzeń,
urządzenia kuchenne oraz
szafki.
Wyposażenie to jest umocowane trwale w przedziale mieszkalnym; stolik może być jednak zbudowany tak, aby łatwo można go było zdemontować. (Dyrektywa 2007/46/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 5 września 2007 r.)
Takie warunki musimy spełnić w przypadku, gdy budujemy kampera i zmieniamy jego przeznaczenie z ciężarowego na specjalny kempingowy. Nie wyczerpuje to tematu wyposażenia kuchni, bo nie ma określonych szczegółów urządzeń kuchennych. Dla diagnosty wystarczy, aby kamper miał kuchenkę, ale dla właściciela równie ważna będzie lodówka, w której przechowa artykuły spożywcze.
Do określenia „zawierający co najmniej”, warto dodać wyposażenie, które znacząco zwiększa późniejszy komfort podróży:
umywalkę i prysznic,
ubikację,
akumulator w części mieszkalnej,
ogrzewanie części mieszkalnej.
Jest to łącznie 8 punktów, które stanowią minimum przy podejmowaniu decyzji o wyposażeniu kampera. Naszym zdaniem podróż bez któregoś z tych elementów będzie bardziej uciążliwa. Sami zaczynaliśmy od zaadaptowanego dostawczaka, który na potrzeby weekendowych wypadów przeistaczał się w prowizoryczny dom. Spaliśmy na dmuchanym materacu, jako kuchenka służył kartusz górski, a o higienę dbaliśmy na stacjach benzynowych i kempingach. Na krótką metę było to wystarczające, ale wkrótce dotarło do nas, że czas poświęcony na poszukiwania prysznica możemy spożytkować w sposób bardziej pożyteczny, tym bardziej że weekendu nie rozciągniemy. Teraz nie wyobrażamy sobie podróży bez własnej łazienki, która dużo ułatwia. Choć do tej pory spotykamy wiele osób, które nie potrzebują ubikacji, bo mają dobrą łopatę. Ludzi, którzy nie mają prysznica, bo można go przecież znaleźć na plaży. Właśnie o elemencie sanitarnym można często usłyszeć zacięte dyskusje.
Podstawowe wyposażenie, które powinien mieć kamper:
miejsca do spania dla wszystkich pasażerówstolik wraz z miejscami do siedzenia przy nimkuchenkę minimum dwupalnikowąlodówkęzlewozmywakszafki do przechowywaniaprysznic z umywalkątoaletęakumulator hotelowyogrzewanie części mieszkalnejNaszym zdaniem najłatwiej porównać kampera do tradycyjnego domu czy mieszkania. Czy obecnie wyobrażasz sobie swój dom bez łazienki? Dawne budownictwo przewidywało wychodek zlokalizowany na zewnątrz, ale obecnie trudno sobie wyobrazić mieszkanie bez łazienki. Tak samo powinno być w przypadku kampera, którego wyposażenie nie powinno odbiegać od tego w najlepszym domu tradycyjnym.
Z własnego doświadczenia wiemy, że podróżować można bez wielu udogodnień, ale potrzebne jest pewne minimum, bez którego trzeba poświęcać czas na zbędne zadania. Pewne jest to, że karawaning jest dla osób aktywnych i samodzielnych, ale podstawowe wyposażenie pozwoli zaoszczędzić i trochę czasu, i często kłopotu ze znalezieniem właściwego miejsca na załatwienie swoich potrzeb.
W co dodatkowo powinien być wyposażony kamper?:
panele fotowoltaiczne z regulatorem ładowaniaakumulator hotelowy z separatorem od akumulatora rozruchowegogniazdo zewnętrzne do podłączenia zasilaniaenergoblok z wbudowanym prostownikiem oraz wyświetlaczem stanu naładowania, ilości wodyprzetwornicę napięcia z 12V (z akumulatora hotelowego) na 230V (takie jak w gniazdku domowym)klimatyzację postojowąmarkizę zewnętrznąbagażnik na rowery, skuter, motorNa rynku dostępne są rozmaite kampery. Różnią się wielkością, ciężarem, ładownością, liczbą miejsc dla pasażerów czy wyposażeniem. Wszystkie te elementy muszą stworzyć optymalny samochód dostosowany do twoich potrzeb. Decydując się na niemały wydatek, jakim będzie twój dom na kołach, właśnie stoisz przed kilkoma ważnymi wyborami. A więc do dzieła, zaczynamy niczym architekt szukać rozwiązania dla Ciebie. Odpowiedz na pytania:
Ile osób chcesz zmieścić w kamperze?
Czy twój kamper będzie służył tylko podczas wyjazdów wakacyjnych, czy potrzebujesz auta, które przyda się również na co dzień, na przykład na wyjazd na zakupy z rodziną?
Czy twoje wyjazdy będą się odbywały głównie w lecie, czy myślisz również o wyjazdach zimowych na narty?
Czy bliżej ci do nocowania na łonie natury – na dziko, bez infrastruktury, czy wolisz mieć zapewnione wszystko na kempingu i nie martwić się o wodę, prąd czy WC?
Czy jazda po drogach szutrowych i nieutwardzonych nie sprawia ci problemu, czy wolisz jeździć głównie po asfalcie?
Czy zależy ci na dużym, komfortowym „domu”, czy wolisz szybkie przemieszczanie niezależnie od warunków?
Jeśli odpowiedź na któreś z pytań sprawia ci kłopot, spokojnie, zanim zdecydujesz się na wybór, rozwiniemy trochę temat.
Zacznijmy od liczby osób, które będą jeździć kamperem na urlop. Jest to ważne przy poszukiwaniach pojazdu, ponieważ trzeba zwrócić uwagę, czy liczba osób wpisana w dowodzie rejestracyjnym pokrywa się z liczbą miejsc siedzących wyposażonych w pasy bezpieczeństwa. Na rynku można znaleźć kampery przystosowane do podróży dla od dwóch do sześciu osób. Wariant podróżującej pary jest najczęstszy. Dopiero potem dolicza się współpasażerów, którzy w zależności od zabudowy mieszkalnej mają swoje łóżka w środku lub nocują poza kamperem. Są kampery, w których producent przewidział, że dzieci będą spać w namiocie obok lub w wynajętym bungalowie na kempingu. Optymalna jest sytuacja, gdy liczba osób, które przewozimy, zgadza się z liczbą miejsc do spania. Tyle że niekoniecznie wszystkie miejsca zaprojektowane będą dla osób dorosłych. Niektóre kampery mogą być wyposażone w łóżka wyłącznie dla dzieci (70x140 cm). Szukając kampera dla siebie nie zakładaj też maksymalnego wykorzystania wszystkich miejsc do spania, bo to, co teraz wydaje Ci się fajnym pomysłem, czyli kupno sześcioosobowego pojazdu i zabranie całej rodziny czy paczki znajomych na wakacje, w rzeczywistości może okazać się klapą. Wynika to z możliwości załadunku bagażu dla tylu osób, komfortowego mieszkania na ograniczonej powierzchni czy zbyt szybkiego wykorzystywania zasobów wody. Zakup zaplanuj pod swoje potrzeby i liczbę osób, które najczęściej będą jeździły z tobą.
Wizja wydania niemałej gotówki na auto, które posłuży tylko kilka dni w roku, jest nie dla ciebie? Przegląd, serwis i ubezpieczenie to coroczny wydatek, który cię nie ominie. Dlatego, szczególnie na początku, wizja kampera, którego można używać na co dzień, jest kusząca. Też tego próbowaliśmy jako pierwsze rozwiązanie. Trzeba być jednak przygotowanym na wiele ograniczeń z tym związanych. Kamper jako samochód użytkowany codziennie wymusza wybór niewielkiej wielkości pojazdu, najczęściej jest to duże kombi lub niewielki bus (poniżej 2 metrów wysokości). Dzięki temu będziemy mogli wyjechać nim zarówno na biwak, jak i na zakupy do galerii z parkingiem podziemnym. Mobilność na drodze poświęcimy tym samym na rzecz większej przestrzeni w środku. Wyposażenie części mieszkalnej będzie jednak ograniczone do podstawowego, a my możemy zapomnieć o pozycji stojącej. Ubieranie się, przygotowanie posiłku i wszystkie czynności będziemy wykonywać zgarbieni lub na zewnątrz pojazdu, co szczególnie doskwiera w czasie złej pogody. Dodatkowo, przed każdym wyjazdem konieczne będzie montowanie wyposażenia kempingowego. Wnoszenie i wynoszenie rzeczy na wyjazd będzie nieuniknione. Każdorazowo trzeba będzie instalować kuchnię, szafki i małą umywalkę, a także niewielką toaletę chemiczną. Rozkładany prysznic znajdzie się na zewnątrz najczęściej w specjalnym namiocie prysznicowym. Do tego użytkowanie auta na co dzień zwiększa jego eksploatację i może się zdarzyć, że nasz kamper będzie stał u mechanika w czasie, kiedy zaplanowaliśmy nim wyjazd.
Ten wybór przypomina wybór tradycyjnego mieszkania. Albo mamy domek, którego używamy tylko w sezonie letnim, albo całoroczny, który sprosta najgorszej pogodzie. Co prawda da się pomieszkać jakiś czas w domku letniskowym także zimą, jednak koszty ogrzania mogą nas przerazić. Podobnie jest z kamperem w wersji letniej, można w nim mieszkać w zimie, ale nie na dłuższą metę. Kamper w wersji zimowej w odróżnieniu od standardowego ma lepszą izolację termiczną oraz ogrzewanie, którego wydajność pozwoli na ogrzanie jego wnętrza nawet podczas siarczystego mrozu. Izolowane są również zbiorniki na wodę czystą i tzw. szarą. W większych kamperach montuje się je we wnętrzu, blisko źródła ciepła, w mniejszych pod autem, ogrzewając je wbudowaną grzałką. Dobra izolacja wpływa również na akustykę części mieszkalnej, w której jest ciszej, latem natomiast chroni kampera przed upałem z zewnątrz. Komfort termiczny związany jest z wykorzystaniem ładowności kampera, ponieważ waga dodatkowej izolacji może być znacząca w porównaniu z wersją bez niej. Dochodzą także koszty dodatkowego kompletu opon na zimę, chyba że zdecydujesz się na opony całoroczne, które są kompromisem w kamperach całorocznych. Na koniec pozostaje kwestia zasilania ogrzewania, które, aby działało non stop, będzie zużywało dużo prądu. Zimą nawet najlepsza instalacja solarna, będzie miała problem z doładowaniem akumulatora przy ciągłym poborze energii. Rozwiązaniem będzie zewnętrzne gniazdo, które pozwoli wpiąć się do sieci i doładować nasz mobilny dom. Wyjazd na narty kamperem jest o tyle prostszy, że duża część stoków oferuje specjalne miejsca, w których możemy się podpiąć do sieci czy wziąć ciepły prysznic w sanitariatach, aby nie trzeba było korzystać ze swojej wody, co minimalizuje ryzyko zamarznięcia i uszkodzenia instalacji wodnej. Jeśli chcesz jeździć kamperem w wersji letniej przez cały rok, jest jeszcze jedna możliwość. Możesz planować wyjazdy zimowe tylko w ciepłe kierunki i przed opadami śniegu na trasie, aby nie inwestować w opony zimowe.
Szczegółów na temat różnicy między tymi sposobami podróżowania dowiesz się z następnych rozdziałów. Teraz rozpatrzymy temat w odniesieniu do wyboru, przed jakim stoisz. Każdy kamper przystosowany jest do życia na kempingu, wystarczy, żeby miał miejsce do spania, a o resztę udogodnień nie musisz się martwić, ponieważ znajdziesz je na miejscu. Jeśli natomiast wolisz spędzać czas na łonie natury, często w miejscach, gdzie cywilizacja nie dotarła, musisz zadbać o jak największą autonomię twojego domu na kołach. Wielodniowe biwakowanie na dziko wymaga bowiem zapasów wody, niezależności elektrycznej i zapasów paliwa do gotowania i ewentualnego ogrzewania. To wszystko, co pozwoli komfortowo mieszkać na dziko, będzie musiało się zmieścić w dopuszczalnej masie całkowitej (DMC). Ten parametr kampera będzie dla ciebie zarówno zmorą, jak i zaletą. Większość kamperów na rynku zarejestrowana jest do 3,5 tony. Waga ta określa, ile maksymalnie może ważyć kamper z uwzględnieniem jego wyposażenia, wszystkich osób i ich bagażu, a także paliwa i wody. Zaletą jest to, że nie trzeba dodatkowych uprawnień na prowadzenie takiego samochodu, wystarczy prawo jazdy kategorii B. W pierwszej chwili myślisz, ale w czym problem, przecież 3500 kilogramów to dużo. Wcale nie! Producenci stają na głowie, żeby kampery były jak najlepiej wyposażone. Często deklarowana przez producenta masa własna odnosi się do modelu podstawowego z normalnym wyposażeniem: bez klimatyzacji, paneli fotowoltaicznych itp. Obliczana jest z kierowcą, który waży nie więcej niż 75 kilogramów, z małą butlą gazową i 20 litrami czystej wody w zbiorniku. Twoim zadaniem jest, by zabrać na pokład całą resztę, czyli pasażerów, bagaże, jedzenie oraz wyposażenie dodatkowe, i zmieścić się przy tym w 3500 kilogramów DMC. Czy teraz ta liczba nie wydaje się mniejsza? Jeśli DMC twojego pojazdu będzie większe od tego z dowodu rejestracyjnego, musisz liczyć się z konsekwencjami: wysoką karą pieniężną za przeładowanie, zakazem dalszej jazdy czy odmową wypłaty odszkodowania w przypadku kolizji. W nowszych pojazdach w dowodzie rejestracyjnym można znaleźć również informację, jaka jest ładowność kampera. Parametr ten jest różnicą pomiędzy DMC a masą własną pojazdu. Jeśli w dowodzie rejestracyjnym nowego kampera zobaczysz wartość powyżej 600 kilogramów, to jesteś szczęściarzem. Realnie kształtuje się ona w granicach 400–500 kilogramów. Dla rozpoczynających swoją przygodę z karawaningiem liczby te nie wydają się problemem. Dopiero z doświadczenia można się przekonać, jak mało mamy do dyspozycji. Nasza ładowność określi, jak dużo osób i rzeczy możemy zabrać ze sobą w podróż. Czy będzie można spakować dodatkowe akcesoria, czy tylko podstawowe. Ile wody możemy zgromadzić w zbiornikach, jaki rozmiar butli gazowej będzie odpowiedni i jak dużo zapasów jedzenia zawieziemy na miejsce. Nocleg na dziko to także wiele kilogramów, które potem pozwalają przeżyć kilka dni. My po wielu latach podróżowania w ten sposób wyrobiliśmy sobie system, który pozwala to zoptymalizować. W trasę nigdy nie jeździmy z zapasem wody, którą tankujemy dopiero przed samym noclegiem, i wtedy też robimy zakupy spożywcze. Więc jeśli rozważasz spanie na dziko, będzie konieczne planowanie nie tylko trasy, ale i kilogramów. Niezależnie czy kamper będzie nowy, czy używany, czy zbudujesz go sam, koniecznie zważ go przed podróżą, by zaplanować, ile kilogramów możesz zabrać.
Ideą wakacji na kółkach jest wyjazd, kiedy i gdzie tylko chcemy. To nocowanie w miejscach, gdzie normalnie nie jest to możliwe. Tym, co może nas zatrzymać, są tylko brak drogi lub ograniczenia naszego auta. Tym bardziej jeśli wolisz sypiać na dziko, bo wówczas dojazd do wielu miejsc stanowi nie lada wyzwanie. Wybór kampera albo nam to ułatwi, albo skutecznie powstrzyma. Znasz już parametry i wiesz, jakie jest potrzebne wyposażenie, na którym oprzesz swój przyszły wybór, teraz czas na rodzaje zabudowy. Duże jednostki, w których można wygodnie mieszkać, niekoniecznie sprawdzą się podczas jazdy po bezdrożach. Mniejsze będą szybsze na autostradach i zwinniejsze w centrach miast, tym samym łatwiej nimi manewrować w terenie, ale dzieje się tak kosztem ilości miejsca do codziennego życia w trasie. Wybór kamperów na rynku może przyprawić o zawrót głowy. W podróżach kamperem przydałby się samochód uniwersalny: komfortowy w środku, szybki na autostradzie i sprawny terenowo. Takie kampery nie istnieją! Konieczny będzie kompromis, szczególnie jeśli wybierzemy auto do 3,5 tony DMC. Szukając komfortu, będziesz potrzebował dużego kampera (alkowa, integra, półintegra), ale wtedy możesz zapomnieć o dużych prędkościach na autostradzie i o wielu miejscach na dziko. Jeśli chcesz jeździć z prędkościami zbliżonymi do tych z samochodów osobowych, musisz pomyśleć o czymś bardziej kompaktowym, np. bus. Jeśli dodatkowo chcesz mieć napęd 4x4, to poświęcisz część ładowności i wyposażenia na to rozwiązanie. Wybierając rodzaj zabudowy, nie tylko decydujesz o wyglądzie przyszłego domu, ale również o tym, jakie będzie spalanie podczas jazdy i łatwość manewrowania i prowadzenia. Najpopularniejsze zabudowy kamperów na rynku to:
Większości z nas kamper kojarzy się z tym rodzajem zabudowy. Jest to kamper bazujący na dużym aucie dostawczym z charakterystyczną nadbudową nad kabiną kierowcy. To właśnie alkowa mieści dodatkowe łóżko i w takim rodzaju zabudowy możemy pomieścić najwięcej pasażerów, bo przewidywane są nawet siedmioosobowe załogi. Zaletą łóżka nad szoferką jest brak konieczności rozkładania i składania go codziennie. Dostaniemy się do niego za pomocą drabinki, a jeśli go nie wykorzystujemy, możemy przeznaczyć to miejsce na przechowywanie dodatkowych rzeczy. Wadą jest, że konstrukcja nadbudowy alkowy w większości przypadków nie pozwala wykorzystać wnętrza kabiny kierowcy przez obrót foteli w kierunku salonu. Konstrukcja nadbudowy ma również znaczący wpływ na aerodynamikę, która odbija się na wielkości średniego spalania paliwa oraz komforcie przy prowadzeniu. Alkowy są na tyle wysokie, że trzeba uważać na podmuchy boczne wiatru oraz na niektóre mosty, tunele i zwisające gałęzie, które mogą okazać się za niskie. Ta propozycja zabudowy skierowana jest do osób, które potrzebują dużo miejsc do spania, kosztem spalania. Jednak przy większej liczbie pasażerów, koszty paliwa można rozłożyć np. na dwie pary czy rodziny.
Gdy się patrzy na integrę, od razu wiadomo, że tanio nie będzie. Jest to kamper, którego zbudowano od podstaw, korzystając jedynie z fabrycznej ramy auta dostawczego. Kabina kierowcy stanowi integralną całość z częścią mieszkalną (stąd nazwa), a samochód tworzy jednolitą bryłę. Wpływa to na aerodynamikę, w porównaniu z innymi zabudowami wykonanymi z laminatu lub płyt warstwowych. Szerokość takiego kampera jest niezmienna na całej jego długości, co pozwala na maksymalne wykorzystanie przestrzeni w środku i większą swobodę w projektowaniu ergonomii wnętrza. Fotele pasażerskie obracane w kierunku wnętrza tworzą duży salon, nad którym zazwyczaj znajduje się opuszczane dwuosobowe łóżko, do dyspozycji mamy również większą przestrzeń w kuchni czy łazience. Bogate wyposażenie i użyte materiały powodują, że integry są droższe od innych typów zabudowy. Jest to świetna propozycja dla osób, którym zależy na komforcie z najwyższej półki, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę starsze konstrukcje, a nie tylko te najnowsze. Nie można zaprzeczyć, że w takim kamperze mieszka się najwygodniej, ale po lekturze tego rozdziału już możesz się domyślać, że w każdym kamperze jest coś za coś. Za komfort płacimy niewielkimi prędkościami przelotowymi i ograniczoną możliwością sprawnego manewrowania. Wyobraź sobie jazdę takim wielkim samochodem w wąskich uliczkach w mieście lub turystykę objazdową po górskich serpentynach. Nie jest to niemożliwe, ale może sprawiać problemy. Wysoka cena zakupu to nie ostatni duży wydatek przy tej zabudowie. Fakt wykorzystania tylko seryjnej ramy auta powoduje, że producent wszystkie części wyposażenia zaprojektował pod konkretną konstrukcję: ogromne panoramiczne okno czołowe często robione jest na zamówienie w hucie szkła, podobnie grill, zderzak czy reflektory to autorskie projekty producenta kampera. Boczne ściany wykonane są zazwyczaj z jednego kawałka płyty warstwowej i nawet niewielkie uszkodzenie powoduje konieczność wymiany całego boku auta. Podobnie będzie z uszkodzeniami innych elementów, których nie znajdziesz w hurtowni motoryzacyjnej. Wielkość kampera integralnego to także wyższa masa i jeśli chcemy prowadzić go z prawem jazdy kategorii B, to mocno ogranicza to możliwości ładunkowe. Warto tym samym rozważyć kampera o DMC do 7,5 tony oraz posiadać prawo jazdy kategorii C. W końcu wydasz pieniądze na luksus, który nie powinien cię ograniczać, a tym samym spokojnie dojedziesz nawet na odległe kempingi.
Ten rodzaj zabudowy najłatwiej scharakteryzować jako połączenie najlepszych cech dwóch poprzednich wariantów. Powstał jako kompromis między ilością miejsca a kosztami przejazdu. To sprawia, że jest najczęściej wybieraną wersją (po przerabianych busach) na rynku. Budową przypomina alkowę, czyli kabina to standardowe auto dostawcze, ale nad nią nie ma ogromnej nadbudowy, a tylko łagodne rozszerzenie, które integruje szoferkę z przestrzenią mieszkalną. Dzięki temu pojazd jest niższy i bardziej aerodynamiczny niż alkowa, a dodatkowa przestrzeń nad obrotowymi fotelami pasażerskimi może być wykorzystana na opuszczane łóżko, tak jak w integrze. Mniejsza wysokość to również mniejsze obawy o zwisające nisko gałęzie czy za niskie tunele lub mosty. Ma ona również wpływ na niższe spalanie, wysokość opłat drogowych oraz dynamikę jazdy. Przy tym nie tracimy na funkcjonalności przestrzeni mieszkalnej. Zaletą tego typu kampera jest fakt, że półzintegrowany przód to w dalszym ciągu seryjny dostawczak, którego serwisowanie czy naprawy pokolizyjne są prostsze i tańsze. W dalszym ciągu gabaryty auta, którego długość często przekracza siedem metrów, powodują trudności w manewrowaniu czy zaparkowaniu w mieście. Tył pojazdu wypuszczony jest na tyle daleko od osi, że przy skręcaniu trzeba liczyć się z jego zachodzeniem, co może sprawiać początkowo problemy z wyczuciem jego rozmiarów. Kompromis „połowy” integralności części mieszkalnej z kabiną też nie pozostaje bez znaczenia. Po pierwsze, konstrukcja auta jest mniej sztywna od pozostałych propozycji, co wpływa na trwałość zabudowy i jej szczelności. Po drugie, ma to wpływ na poziom bezpieczeństwa w momencie zderzenia, który w wielu innych konstrukcjach jest gorszy od fabrycznego samochodu bez zabudowy kempingowej. Patrząc od środka mamy ograniczoną swobodę korzystania z przestrzeni mieszkalnej w momencie rozłożenia przedniego łóżka. W odróżnieniu od integry, w której z przodu nie brakowało miejsca, w półintegrze to rozwiązanie powoduje, że opuszczone łóżko może uniemożliwić wchodzenie do środka i wychodzenie z pojazdu. Czasami bywa też tak, że aby rozłożyć łóżko, trzeba złożyć przednie fotele lub zmodyfikować inny element wnętrza. Biorąc pod uwagę wady i zalety półintegry, jest to jedno z najlepszych rozwiązań zarówno dla dwóch osób, jak i dla dużej rodziny.
Jeśli dopiero zaczynasz swoją przygodę z podróżami karawaningowymi, możesz nie znać wcześniej opisanych typów zabudowy, ale zapewne ciężko by ci było nie trafić na kultowego kampera, jakim stał się volkswagen VW T1 potocznie nazywany „ogórkiem”. Nazwa powstała ze względu na jego charakterystycznie zaokrąglony kształt, a przestronne wnętrze sprawiło, że szybko stał się ulubionym pojazdem hipisów i miłośników dalekich wojaży samochodowych, którzy łatwo mogli przekształcić zwykły bus w dom na kołach. Właśnie to najlepiej opisuje, czym jest kamperbus, chociaż od tamtych czasów przerobienie furgonu, blaszaka czy busa nie polega już na wrzuceniu mebli i gratów na pakę. Pomimo że w dalszym ciągu to jeden z najprostszych pojazdów wykorzystywanych do turystyki samochodowej, to większość z nich nie powstaje w przydomowych garażach. Obecnie producenci samochodów kempingowych oferują całą gamę kamperbusów, zarówno tych tanich, ze średniej półki, jak też drogich i luksusowych. Powstało wiele firm specjalizujących się tylko w wykonywaniu zabudów do busów. W internecie pojawiają się poradniki, jak wybudować swojego wymarzonego kampera, a ich rosnąca popularność sprawiła, że aktualnie jedynym, co nas może ograniczać, jest budżet, który przeznaczymy na naszego kamperbusa. Ten rodzaj zabudowy spełnił również nasze osobiste oczekiwania i właśnie kamperbusem podróżujemy obecnie. Jakie są zatem zalety tej kategorii kamperów? Największą jest kompaktowy rozmiar, który pozwoli przemieszczać się szybciej, a przy tym nie wpływa znacząco na zużycie paliwa. Rozmiar będzie miał znaczenie, jeśli chodzi o koszty związane z przejazdem płatnymi odcinkami dróg, czy z cenami przepraw promowych, gdzie dużo zaoszczędzimy w porównaniu z dużymi kamperami. Kamperbusem łatwiej jest manewrować zarówno w miastach, jak i na wąskich lokalnych drogach, a dojazd nieutwardzoną trasą nie sprawia większego kłopotu. Dotarcie do wielu miejsc niedostępnych dla większych kamperów nie będzie stanowiło problemu. Kamperbusy są mniejsze i węższe od opisywanych powyżej propozycji, ale rozplanowanie wnętrza pozwala uzyskać ergonomiczną część mieszkalną z rozwiązaniami znanymi z typowych dużych kamperów. To właśnie wyposażenie kamperbusa będzie stanowiło największą wartość. Dlatego wcześniej czytałeś o sprecyzowaniu swoich potrzeb, ponieważ w przypadku zdecydowania się na ten typ kampera, ta wiedza przyda się najbardziej. Jeśli chodzi o zabudowy realizowane przez kogoś (firmy, pasjonaci, czasami też „psujnaci”) na rynku, znajdziesz zarówno minimalistyczne, oszczędne w formie domy na kołach, jak i te rozbudowane i zaadaptowane ze standardowych kamperów. Jeśli chcesz zbudować takie auto samodzielnie, również potrzebujesz planu, w co je wyposażyć. Właśnie to jest największą wadą tego rozwiązania, bo ilość wariantów na rynku przypomina ilość ziaren piasku na plaży, na której chcesz parkować swój wymarzony dom na kołach. Zanim tam dotrzesz, musisz jednak zdecydować się na markę i model pojazdu bazowego, co ma spore znaczenie. Określić, w co wyposażony ma być gotowy pojazd. Jak spędzisz w nim swoje pierwsze wakacje. Wiedzę na temat budowy i kupna kampera uzyskasz w dalszej części, ale jeśli wahasz się, czego potrzebujesz, to przeczytaj jeszcze raz fragment „Na co zwrócić uwagę przy wyborze kampera”.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki