Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
W swojej trzeciej książce poetyckiej Jakub Pszoniak wkracza w rejony wojenne, tam, gdzie „ciemność się zaplata na gardle”. Wiersze zdają się tu zrzekać swojego autorstwa – wyzute z ziemi, domu, ciała i imienia splatają się w wielogłosowy lament. Poeta, jak rozregulowany nadajnik, przechwytuje cudze prośby, groźby, ukazy i rozkazy płynące z blogów, kamer, dronów, kadrów, komunikatorów. Język wyłamuje się tu sam z siebie – tak jak oprawcy wyłamują ręce za słowa niewypowiedziane na przesłuchaniach. Przede wszystkim jednak Pszoniak rejestruje zdławiony zbiorowy krzyk wypełniający tereny walczącej Ukrainy. Użyty przez niego regularny rytm, zgrywający się z wierszami poetów sprzed stulecia, przypomina, że „karnister” już został napełniony i „wylewa się co najgorsze”, a do naszego międzywojnia – „oto jest opowieść jak ciągle od nowa” – ktoś właśnie przykłada lont i front.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 24
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
żerdź
wczoraj przyśniło mi się słowo
które mówiło samo siebie
wczoraj przyśnił mi się Bóg
który powiedział: jestem
metaforą
teraz otwieram dłonie jakbym karmił ptaki
teraz otwieram dłonie jakbym przez stygmaty
chciał przelać cień i powietrze
sprawdzam choć widzę że deszcz
dawno mnie nie było
wiatr przywiał do brzucha piasek znad Bajkału
wczoraj przyśnił mi się deszcz
wczoraj przyśniło mi się słowo
zamknięte w skorupce orzecha
i zaglądać zaglądać
palce skaleczyć o zardzewiałą krawędź
wczoraj przyśnił mi się wiersz
w którym wszystkie litery pisały się jednocześnie
język mówił język
się mówiło się
horror vacui
i słuchać słuchać kamień wrzucić do środka
i szukać szukać rękę włożyć do wewnątrz
i złapać puścić i wyciągnąć wniosek
i dotknąć cofnąć – za dużo tutaj niczego
a nic gęstnieje gęstnieje tak
że lepi się do gąsienic czołgów
haubic harwesterów
a nic gęstnieje gęstnieje
i rzuca cień
po którym raczkuje niemowlę
w tytule przelewu proszę wpisać skowyt psa
szczęk broni lub sentencję wyroku
wiatr przywiał do Wałbrzycha piasek znad Bajkału
mecz i nabożeństwo
i mówi: nie wychodź
tam ciemność się zaplata na gardle
nie wychodź
tam światło chłoną punkty odniesienia
i mówi: nie wychodź
w nocy brzozy czernieją
jak jęk albo wnętrze psa
w którym Wasilew Gerasimowicz Szipacz
zaszył kiełkujące nasiona
czekając aż wyrośnie z nich czerwona gwiazda
mieliśmy iść
mięliśmy w palcach suche liście
mieliśmy w palcach powietrze
mieliśmy być na liście
один
poczemuszka
jestem nieznany pracownik co trzyma ją przy sobie
urodziłam się dawno w przemysłowym lodzie
jestem z tych którym mówiono: Moskwa łamie w styku
a areszt za arkusz należy do klasyki
nie znam osobiście lecz znam dobry sposób
by nosić wyraz twarzy kształt i każde słowo
to nie tak do końca coś znów jest istotne
opowiem ci więc i ja dziś swoją historię
gdzieś w dalekim przypadku wokół stepowy
niekończący się biały i wieje i wije
ścisły tryb izolacji zakazywał daty
zabroniono pozwalać i ciosy i ciosy
twoi mężowie są strzał dzieci w domach dziecka
ścisły tryb izolacji zakazywał dotyk
złoty pasek nawyk wertykalny werdykt
a krwotok w jamie brzusznej rekwizyt łagrowy
udar
psycholog więzienny o tuzinie stażu mówi
doświadczył miazmat i rozległych płaczów
oto jest opowieść jak ciągle od nowa
konsekwencja tka organ oraz nowe słowa
a w Rosji wyraz organ jest poza wykresy
organ to mucha trzewia huta władza
urojenia i zima to artykuł prawa
prokurator po matce na imię miał Na Lata
sprawa była wieczorem dzisiaj ci powiedzą
jesteś tylko ujemny kawałek historii
jesteś tylko protokolant odnotował udar
bo partyjny beton to beton zbrojony
siły specjalne krąg oddanych wrogów
w testamencie zapisują przeploty i kryzys
w tomografie zmian w mózgu w USG krwotoku
plon zbiera polon plenum pleni zyski
sprawa
i nigdy nie zapomnij że ostatni grudnia
zakończył się dziś całkiem nowym rokiem
i przypomnij sobie śnieg i ślady śledczych
w barak pełen braku drugi rok z wyrokiem