Kazimierz Odnowiciel - Samp Mariusz - ebook + książka

Kazimierz Odnowiciel ebook

Samp Mariusz

3,8

Opis

 Kazimierz Odnowiciel, syn Mieszka II, objął władzę w 1034 roku. W ciągu swych kilkunastoletnich rządów podjął próbę wydobycia państwa wczesnopiastowskiego z kryzysu, zaznał goryczy wygnania, by następnie powrócić i przystąpić do odbudowy zniszczonej monarchii. Większość przedsięwziętych przezeń inicjatyw, mimo trudnych okoliczności, w jakich przyszło mu działać, okazała się udana, co świadczy o tym, że był roztropnym politykiem i dobrym wodzem. Jak zdołał to osiągnąć? Ile przeszkód musiał pokonać po drodze?

Mariusz Samp stara się w swej książce odpowiedzieć na te pytania. Zabiera czytelnika w podróż po niepewnych i mrocznych czasach, kiedy należało być zarówno wojownikiem, jak i politykiem.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 266

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (10 ocen)
2
5
2
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
peterpancio1

Dobrze spędzony czas

Fajnie sie czyta
00

Popularność




Recenzent: dr hab. prof. AP Jarosław Sochacki

Redakcja: Alicja Berman

Korekta: Joanna Dzik

Opracowanie tablic genealogicznych: Łukasz Jędrzejczak

Skład: Igor Nowaczyk

Projekt okładki: Magdalena Wójcik

Redakcja techniczna: Kaja Mikoszewska

Retusz zdjęcia okładkowego: Katarzyna Stachacz

Zdjęcia na okładce i źródła ilustracji: Dolnośląska Biblioteka Cyfrowa, Wikipedia, WikimediaCommons, Cyfrowe zbiory Muzeum Narodowego w Warszawie, Polona.pl

Zdjęcie autora: © archiwum prywatne

Producenci wydawniczy:

Anna Laskowska, Magdalena Wójcik, Wojciech Jannasz

Wydawca: Marek Jannasz

© Copyright by Lira Publishing Sp. z o.o., Warszawa 2021

Wydanie pierwsze

Warszawa 2021

ISBN: 978-83-66966-12-3 (epub), 978-83-66966-13-0 (mobi)

www.wydawnictwolira.pl

Wydawnictwa Lira szukaj też na:

Konwersja publikacji do wersji elektronicznej

WSTĘP

W polskiej historiografii napisano już niemało o wojnach pierwszych Piastów. Powstało na ten temat wiele wartościowych opracowań książkowych oraz artykułów. Szczególną uwagę zwracano na konflikty zbrojne prowadzone przez Mieszka I, Bolesława Chrobrego czy Bolesława Krzywoustego. Zdecydowanie rzadziej zajmowano się natomiast wojnami z udziałem syna Mieszka II – Kazimierza Odnowiciela. Najwięcej do powiedzenia w tym zakresie mieli S. Kętrzyński[1], J. Bieniak[2], Z.S. Pietras[3] oraz K. Dróżdż[4]. Pozostali uczeni wypowiadali się na tematy poruszone w niniejszej książce jedynie na marginesie innych zagadnień[5]. W efekcie do dnia dzisiejszego nie pojawiło się opracowanie przybliżające wszystkie dokonania militarne Kazimierza Odnowiciela. Lukę tę stara się w pewnym zakresie wypełnić niniejsza książka o charakterze popularnonaukowym. Nie powstałaby ona bez źródeł wzmiankujących o kolejnych posunięciach politycznych i wojskowych wymienionego wyżej władcy. Wypada tu wspomnieć przede wszystkim o przekazach polskich (Kronika polska Anonima zwanego Gallem)[6], ruskich (Powieść minionych lat)[7], niemieckich[8], czeskich[9] oraz węgierskich[10].

Prezentowana publikacja składa się z sześciu rozdziałów. Pierwszy z nich opisuje to, co działo się w państwie polskim na początku XI wieku, a więc sytuację wyjściową w przededniu objęcia rządów przez Kazimierza Odnowiciela w 1034 roku, czemu z kolei poświęcono rozdział drugi. Trzeci charakteryzuje najważniejsze zagadnienia związane z organizacją piastowskiej armii. W następnym rozdziale przedstawiono poszczególne etapy zmagań koalicji polsko-ruskiej z mazowieckim uzurpatorem Miecławem. Piąty rozdział omawia stosunki polityczne i militarne Kazimierza z Pomorzanami. Ostatnia część książki dotyczy natomiast przebiegu walk wnuka Bolesława Chrobrego z Czechami o Śląsk. Publikację wieńczą zwięzłe podsumowanie oraz bibliografia.

Koronacja Bolesława Chrobrego (według Ksawerego Pillatiego)

ROZDZIAŁ PIERWSZY
SYTUACJA W PAŃSTWIE POLSKIM NA POCZĄTKU XI WIEKU – ASPEKTY POLITYCZNE I MILITARNE

Pierwszym przedstawicielem dynastii Piastów, panującej na ziemiach obecnej Polski, był Mieszko I. O jego ojcu, Siemomyśle (Ziemomyśle), wiadomo niewiele. Zmarł najpóźniej w 963 roku, i to właśnie wówczas Mieszko I objął rządy. Pod rokiem 963 niemiecki kronikarz Widukind z Korbei opisał konflikt władcy piastowskiego z Wieletami (związkiem plemion zachodniosłowiańskich mieszkających na zachód od Odry, na czele którego stali arcypogańscy Redarowie). Wieletom nie spodobało się podjęcie przez państwo polskie ekspansji w kierunku ziemi lubuskiej i Pomorza Zachodniego. Chcąc zapobiec dalszym ekspansywnym działaniom Mieszka, jeszcze w 963 roku uderzyli na jego księstwo. Z dostępnych źródeł wynika, iż syn Siemomysła nie sprostał wojskom inwazyjnym, którymi dowodził banita saski Wichman Młodszy, i został przez nie dwukrotnie pokonany[1].

Wobec przewagi Wieletów Mieszko zdecydował się nawiązać kontakt z księciem czeskim Bolesławem I Srogim, pozostającym w sojuszu z poganami. Porozumienie to zaowocowało małżeństwem Piasta z córką Przemyślidy – Dobrawą (Dąbrówką). Ślub odbył się w 965 roku. Już rok później (przypuszczalnie w Wielkanoc) książę wraz z najbliższym dworem przyjął chrzest.

Do dnia dzisiejszego nie wyjaśniano w przekonujący sposób, co kierowało księciem polskim, gdy porzucał wiarę przodków. Wysnuwane na ten temat domysły w wielu punktach wykluczają się wzajemnie. Nie ulega jednak wątpliwości, iż konwersja ta zainicjowała chrystianizację całego kraju, którą, w porozumieniu z papiestwem, rozpoczął biskup misyjny Jordan (968)[2].

O wspomnianych wyżej wydarzeniach pisał m.in. biskup merseburski Thietmar (975–1018). Według jego relacji Dobrawa, „widząc swego małżonka pogrążonego w wielorakich błędach pogaństwa, zastanawiała się usilnie nad tym, w jaki sposób mogłaby go pozyskać dla swojej wiary. Starała się go zjednać na wszelkie sposoby, nie dla zaspokojenia trzech żądz tego zepsutego świata, lecz dla korzyści wynikających z owej chwalebnej i przez wszystkich wiernych pożądanej nagrody w życiu przyszłym. Umyślnie postępowała ona przez jakiś czas zdrożnie, aby później móc długo działać dobrze. Kiedy mianowicie po zawarciu […] małżeństwa nadszedł okres wielkiego postu i Dobrawa starała się złożyć Bogu dobrowolną ofiarę przez wstrzymywanie się od jedzenia mięsa i umartwianie swego ciała, jej małżonek namawiał ją słodkimi obietnicami do złamania postanowienia. Ona zaś zgodziła się na to w tym celu, by z kolei móc tym łatwiej zyskać u niego posłuch w innych sprawach. Jedni twierdzą, że jadła ona mięso w okresie jednego wielkiego postu, inni zaś, że w trzech takich okresach. Dowiedziałeś się przed chwilą, czytelniku, o jej przewinie, zważ teraz, jaki owoc wydała jej zbożna intencja. Pracowała więc nad nawróceniem swego małżonka i wysłuchał jej miłościwy Stwórca. Jego nieskończona łaska sprawiła, iż ten, który Go tak srogo prześladował, pokajał się i pozbył na ustawiczne namowy swej ukochanej małżonki jadu przyrodzonego pogaństwa, chrztem świętym zmywając plamę grzechu pierworodnego. I natychmiast w ślad za głową i swoim umiłowanym władcą poszły ułomne dotąd członki spośród ludu i w szatę godową przyodziane, w poczet synów Chrystusowych zostały zaliczone. Ich pierwszy biskup Jordan ciężką miał z nimi pracę, zanim, niezmordowany w wysiłkach, nakłonił ich słowem i czynem do uprawiania winnicy Pańskiej. I cieszył się wspomniany mąż i szlachetna jego żona z ich legalnego już związku, a wraz z nimi radowali się wszyscy ich poddani”[3].

Jeszcze w 967 roku przeciwko chrześcijańskiemu władcy wystąpiła groźna koalicja Wolinian i Wieletów. W sumie wojska koalicji liczyły kilka tysięcy ludzi (być może aż 6 tysięcy wojowników, w tym liczne oddziały piechoty). Siłom tym przewodził żądny sławy i łupów graf Wichman, który spodziewał się szybkiego zwycięstwa, w czym mógł go utwierdzić wynik poprzednich bojów z Piastami. Tym razem jednak wypadki wojenne miały potoczyć się zupełnie inaczej, ponieważ, dzięki sprawnie działającym służbom wywiadowczym, Mieszko I zawczasu przygotował swój kraj do obrony.

Do frontalnego starcia doszło 21 września 967 roku, przypuszczalnie w rejonie Santoka (historycy wymieniają także kilka innych miejsc). Bitwa była krwawa i trwała najprawdopodobniej kilka godzin. Ostatecznie zwyciężył w niej Mieszko, rozbijając wroga i zmuszając go do ucieczki. Dzień po bitwie został zabity Wichman, doścignięty przez piastowską pogoń. Widukind, opisując ostatnie chwile grafa saskiego, informował, że Wichman polecił Mieszkowi, by przekazał jego miecz cesarzowi, co też polski książę po śmierci wielmoży uczynił. Jak można sądzić, wskazuje to na ówczesną wysoką pozycję Mieszka, który traktowany był na równi z innymi książętami niemieckimi[4].

Pokonanie Wichmana i Wolinian umożliwiło Mieszkowi I prowadzenie agresywniejszej niż dotąd polityki względem Pomorza. Dostępne źródła pisane nie pozwalają na prześledzenie kolejnych etapów podboju północnych obszarów dzisiejszej Polski przez piastowskiego księcia. Jedno jest jednak pewne – do końca swego panowania opanował on większość ośrodków pomorskich. Wśród zdobyczy ambitnego i wojowniczego Piasta znalazły się z pewnością Kołobrzeg oraz Szczecin. Przedstawiciele dawniejszej historiografii do pomorskich nabytków Piastów zaliczali również Wolin, jednak współcześni badacze ze względu na brak źródeł są bardziej powściągliwi i nie wysuwają tak daleko idących wniosków.

Być może jakiś związek z polityką pomorską Mieszka I miał słynny najazd margrabiego Marchii Łużyckiej – Hodona w 972 roku. Świadczy o tym pośrednio miejsce bitwy stoczonej między wojskami polskimi a niemieckimi – Cidini. Nazwę tę podał w swej kronice biskup saski Thietmar, większość dotychczasowych znawców zagadnienia miejscowość tę identyfikowała z Cedynią, usytuowaną na prawym brzegu Odry, na terenie Pomorza Zachodniego. Kronikarz niemiecki był stosunkowo dobrze poinformowany o całym starciu, gdyż brał w nim udział jego ojciec, graf Zygfryd z Walbeck.

Trudno przesądzić, dlaczego Thietmar nie poinformował potomnych o tym, co skłoniło Hodona do zaatakowania ziem Mieszka. Zgodnie z opinią niektórych uczonych wyprawa wschodnia margrabiego mogła być typową wyprawą łupieżczą, na jakie pozwalali sobie pograniczni feudałowie. Akceptował je często cesarz, nawet jeśli przedmiotem agresji stawali się jego „przyjaciele”. Prawdopodobne jest również, iż akcja Hodona miała na celu przeciwdziałanie rozszerzaniu się wpływów piastowskich na Pomorzu po klęsce Wolinian w 967 roku[5].

Według Thietmara bitwa pod Cedynią odbyła się 24 czerwca 972 roku. Całe starcie trwało zapewne kilka godzin. Początkowo przeważali w nim Hodon i Zygfryd, którym udało się rozbić część sił podległych Mieszkowi, lecz później role się odwróciły. Klęskę Niemcom zadał niejaki Czcibor, brat Mieszka. Porażka obcego rycerstwa musiała być znacząca, skoro po boju z Piastami ocalała jedynie część żołnierzy margrabiego[*1].

Wiadomość o klęsce Hodona rychło dotarła do cesarza Ottona I przebywającego wówczas we Włoszech. Wysłał on gońców do margrabiego oraz Mieszka, polecając im stawienie się przed swoim obliczem i zaprzestanie prowadzenia dalszych działań wojennych. Spotkanie odbyło się w 973 roku w Kwedlinburgu. Władca polski został wówczas obarczony winą za wybuch konfliktu z Hodonem. Dodatkowo zmuszono go do przysłania na dwór cesarski jako zakładnika jego małoletniego syna Bolesława (Chrobrego), który miał wtedy około sześciu lat.

Wyrok cesarski Mieszko I mógł uznać za nieważny, gdyż wkrótce po wydarzeniach w Kwedlinburgu Otton I nieoczekiwanie zmarł. Do Polski mógł teraz bezpiecznie wrócić Bolesław, wyznaczony na następcę tronu.

Następcą Ottona I został jego syn, Otton II. Przeciwko nowemu władcy, koronowanemu na cesarza jeszcze za życia ojca, niespodziewanie wybuchł bunt. Na jego czele stanął książę bawarski Henryk zwany Kłótnikiem. Po stronie Henryka opowiedział się Mieszko I, być może zrażony dotychczasowym postępowaniem wobec niego saskiej dynastii Ludolfingów[6].

Rokosz Kłótnika trwał kilka lat. Ostatecznie Otton II zdławił rebelię, choć kosztowało go to sporo wysiłku. W 979 roku wojska cesarskie wyruszyły przeciwko jakimś Słowianom. Część historyków polskich i niemieckich orzekła, iż przedmiotem ataku Niemców stał się obszar Połabia. Na potwierdzenie tego domysłu nie znajdujemy jednak jednoznacznych przesłanek źródłowych. Niewykluczone, że zaatakowanym przez Ottona państwem słowiańskim była właśnie Polska Mieszka I. Ekspedycja cesarska ostatecznie zakończyła się niepowodzeniem, Otton II zaś musiał powrócić do domu, do czego przynagliły go fatalne warunki pogodowe[7].

Tymczasem w 977 roku zmarła Dobrawa. Owdowiały Mieszko pojął następnie za żonę Odę, córkę margrabiego Marchii Północnej Dytryka (Teodoryka), wywodzącego się z potężnego rodu Haldenslebenów. Wszystko wskazuje na to, iż stroną najbardziej zainteresowaną sfinalizowaniem tego małżeństwa była rodzina panny młodej.

O okolicznościach drugiego związku Mieszka szeroko pisał nieoceniony Thietmar, czołowy kronikarz tamtych czasów – bez przekazanych przez niego informacji wiedza dzisiejszych historyków na temat najstarszych dziejów państwa polskiego byłaby nad wyraz skromna. Według jego relacji, „kiedy matka Bolesława [Dobrawa – przyp. M.S.] umarła, jego ojciec [Mieszko I – przyp. M.S.] poślubił bez zezwolenia Kościoła mniszkę z klasztoru w Kalbe, która była córką margrabiego Teodoryka. Oda – było jej na imię i wielka była jej przewina. Albowiem wzgardziła Boskim oblubieńcem, dając pierwszeństwo przed nim człowiekowi wojny [Mieszkowi – przyp. M.S.], co spotkało się z potępieniem ze strony wszystkich dostojników Kościoła, a w szczególności jej czcigodnego biskupa Hildiwarda. Z uwagi jednak na dobro ojczyzny i konieczność zapewnienia jej pokoju nie przyszło z tego powodu do zerwania stosunków, lecz znaleziono właściwy sposób przywrócenia zgody. Albowiem dzięki Odzie powiększył się zastęp wyznawców Chrystusa, powróciło do ojczyzny wielu jeńców, zdjęto skutym okowy, otwarto bramy więzień przestępcom. Mam więc nadzieję, że Bóg przebaczył jej wielki grzech, jakiego się dopuściła, skoro tak wielką okazała gorliwość w tym zbożnym postępowaniu. Lecz z drugiej strony Pismo Święte mówi nam, iż daremnie stara się przebłagać Boga ten, kto obrawszy na początku zły sposób życia, nie chce go potem całkiem porzucić”[8].

W 983 roku Otton II zmarł. Jego niespodziewana śmierć spowodowała wybuch kolejnej wojny domowej na terenie Cesarstwa. Do walki przeciwko trzyletniemu wówczas synowi zmarłego Ottona II, Ottonowi III, i jego matce, cesarzowej bizantyjskiej Teofano, sprawującej w jego imieniu rządy opiekuńcze, przystąpił po raz kolejny Henryk Kłótnik. W obozie Bawarczyka znaleźli się książę Czech Bolesław II Pobożny oraz książę Polski Mieszko I[9]. Ten ostatni, widząc, jak zryw buntownika chyli się ku upadkowi, zmienił stosunkowo szybko front i przeszedł do obozu saskiego. Echo tych wydarzeń odnajdujemy w dziele spisanym przez niemieckiego kronikarza Thietmara. Według dziejopisa Mieszko I podczas Świąt Wielkanocnych w 986 roku pojawił się w Kwedlinburgu w obecności małoletniego Ottona, jego matki i wielu innych ważnych dostojników. Po załatwieniu wszystkich spraw Piast odjechał do domu z bogatymi darami. Zanim to jednak nastąpiło, podporządkował się cesarzowi i towarzyszył mu w dwóch wyprawach wojennych[10].

Wspólne wyprawy niemiecko-polskie skierowane były przeciwko Wieletom, którzy w 983 roku, w wyniku zwycięskiego powstania zbrojnego, zdołali wyzwolić się spod uciążliwego zwierzchnictwa Ottonów[11]. Posiłki piastowskie nie pomogły jednak Niemcom w przywróceniu wpływów nad tą częścią Połabia. Szczególnie zacięte walki rozgorzały o gród Brennę. Otton III i Mieszko I pojawili się tam w 991 roku. Słowianie zostali zaskoczeni i musieli pogodzić się z utratą grodu. Nie na długo wprawdzie, ponieważ po odwrocie wojsk niemieckich do domu warownia ta ponownie znalazła się we władaniu poprzednich właścicieli.

Jeszcze przed wyruszeniem na Połabie w 991 roku książę Mieszko rozpoczął wojnę z państwem Przemyślidów. Nie są znane kolejne fazy tego konfliktu. Przypuszczalnie najpierw zaatakował Małopolskę, wypędzając z tamtejszych grodów załogi czeskie. Do najważniejszych zdobyczy Piasta należały w tym czasie Kraków i Sandomierz. Podbój tych ośrodków nie byłby możliwy bez wcześniejszego nawiązania przez Mieszka kontaktów z Arpadami, co znalazło wyraz w małżeństwie jego syna Bolesława (Chrobrego) z nieznaną z imienia księżniczką węgierską. Powstało w ten sposób przymierze polsko-węgierskie o wyraźnym zabarwieniu antyczeskim.

Apogeum zmagań polsko-czeskich przypadło na rok 990. Wtedy to Bolesław Pobożny, wspomagany przez posiłki wieleckie, wystąpił przeciwko Mieszkowi, żądając zwrotu zagarniętych przezeń ziem (regnum ablatum), a więc podbitej wcześniej Małopolski. Piast, cieszący się poparciem cesarzowej Teofano, nie zamierzał jednak ugiąć się przed żądaniami nieprzyjaciela i był gotowy nawet na otwartą z nim wojnę. Przemyślida ostatecznie ustąpił, co Mieszko natychmiast wykorzystał – zaatakował Śląsk i przyłączył go do swego państwa.

Pod koniec życia Mieszko I oddał swój kraj pod opiekę Stolicy Apostolskiej. Z okazji tej oblacji sporządzono dokument, który zachował się tylko w regeście i znany jest od pierwszych jego słów pod nazwą Dagome iudex. Jego wystawcami byli Mieszko, jego druga żona Oda oraz ich dwaj synowie: Mieszko i Lambert. W regeście nie uwzględniono pozostałych synów Mieszka: Świętopełka i Bolesława Chrobrego. Nie sposób jednoznacznie stwierdzić, dlaczego ich imion zabrakło w dokumencie. Ta sama uwaga dotyczy ustalenia przyczyn oddania państwa Polan pod opiekę papieżowi (swój pontyfikat sprawował wtedy Jan XV). Trudno również wskazać, dlaczego w dokumencie figuruje jakiś Dagome zamiast Mieszka. Sądzono, iż jest to błędna (zniekształcona) forma drugiego imienia księcia, a więc Dagobert, które przypuszczalnie otrzymał podczas obrzędu chrztu w 966 roku.

Uczeni wielokrotnie badali omawiane w tym miejscu źródło. Jak dotąd nie ustalono niczego pewnego i wszystko, co powiedziano na temat Dagome iudex, ma charakter czysto spekulatywny. Najpewniej nie zmieni się to w ciągu najbliższych lat z uwagi na brak innych źródeł mogących pomóc w zweryfikowaniu danych zwartych w regeście[*2].

Bolesław Chrobry Wielki

Mieszko I zmarł – co skrupulatnie odnotował w swej kronice Thietmar – 25 maja 992 roku. Według XV-wiecznej tradycji jego ciało pochowano w katedrze w Poznaniu. Zgodnie z wolą zmarłego księcia państwo polskie miało zostać podzielone między jego synów z pierwszego i drugiego małżeństwa. Jak w szczegółach wyglądał ten podział, trudno orzec. Jest natomiast pewne, iż stan ten nie utrzymał się długo, gdyż pełnię władzy skupił w swym ręku najstarszy syn Mieszka – Bolesław Chrobry. Piastowic wygnał z kraju macochę i swych przyrodnich braci. Oślepił także nieprzychylnych mu możnowładców – Odylena i Przybywoja. Thietmar po latach z uznaniem pisał o dokonaniach Bolesława, wspominając, iż udało mu się zjednoczyć kraj „z lisią chytrością”[1].

Nowy władca polski odziedziczył po swoim ojcu poprawne relacje z państwem niemieckim. W 992 roku wysłał Ottonowi III posiłki zbrojne, gdy ten wyprawił się na Połabie, choć nie mógł wziąć bezpośredniego udziału w tych walkach z racji istniejącego zagrożenia ze strony Rusi[2]. Trzy lata później (995) osobiście uczestniczył w kampanii niemieckiej skierowanej przeciw Wieletom. W wojnie z poganami Niemców i Polaków wspomagał książę libicki Sobiesław (Sobiebor). W trakcie tej wyprawy książę czeski Bolesław II najechał nieoczekiwanie Libice i zgładził członków rywalizującego z Przemyślidami rodu Sławnikowiców, z którego wywodzili się Sobiesław oraz biskup Pragi – Wojciech (Adalbert).

Bolesław Chrobry (według Aleksandra Lessera)

Ten ostatni po dokonanej rzezi nie zamierzał już wracać do swojej diecezji i udał się do Rzymu. Stamtąd wyruszył do państwa Bolesława Chrobrego, któremu zaproponował podjęcie misji chrystianizacyjnej wśród pogan, na co wcześniej wyraził zgodę papież. Następca Mieszka I bezzwłocznie przystał na propozycję Sławnikowica, mając przy tym nadzieję na uzyskanie doraźnych korzyści politycznych. W 997 roku wyruszyła do Prus wyprawa misyjna Wojciecha z udziałem wojowników piastowskich. Cała akcja zakończyła się dość szybko, gdyż już 23 kwietnia tego samego roku poganie zamordowali Wojciecha.

Wieść o męczeńskiej śmierci Sławnikowica w okamgnieniu rozeszła się po Europie, ponieważ Wojciech był w tym czasie postacią doskonale znaną. Już w 999 roku ówczesny papież Sylwester II ogłosił męczennika świętym. Bolesław Chrobry natomiast nieco wcześniej wykupił jego ciało i złożył je w Gnieźnie. Na początku 1000 roku pielgrzymkę do grobu swego przyjaciela podjął cesarz Otton III.

Przybycie Ludolfinga do centrum państwa piastowskiego skwapliwie wykorzystał książę Bolesław, hojnie obdarowując gościa i jego świtę. Podczas uroczystego spotkania obu władców powołano arcybiskupstwo z siedzibą w Gnieźnie, którego pierwszym metropolitą został przyrodni brat św. Wojciecha – Radzim Gaudenty. Jednocześnie ustanowiono biskupstwa w Krakowie, we Wrocławiu i w Kołobrzegu. Po zakończeniu zjazdu polski władca uroczyście odprowadził cesarza do Magdeburga. Według niektórych uczonych Bolesław towarzyszył również Ottonowi w podróży do Akwizgranu, gdzie Ludolfing złożył wcześniej otrzymane od polskiego księcia relikwie św. Wojciecha[*3].

Poprawne stosunki Bolesława Chrobrego z Cesarstwem skończyły się wraz ze śmiercią Ottona III w drugiej połowie stycznia 1002 roku. Nagła śmierć cesarza (być może otruto go, choć źródła milczą na ten temat), który nie pozostawił po sobie potomka, wywołała kryzys sukcesyjny w państwie niemieckim. Do rywalizacji o koronę stanęło kilku pretendentów (książę bawarski Henryk IV, książę szwabski Herman II oraz margrabia miśnieński Ekkehard). Ostatecznie po władzę sięgnął kuzyn zmarłego cesarza, Henryk Bawarski[3].

Walki wewnątrz Rzeszy postanowił wykorzystać Bolesław Chrobry, zajmując Milsko, Łużyce i Miśnię. W sierpniu 1002 roku przybył na zwołany przez Henryka II zjazd panów saskich w Merseburgu i osiągnął kompromis. Władca niemiecki pozwolił Piastowi zatrzymać Milsko i Łużyce, natomiast Miśnię pozostawił pod swoją kontrolą, osadzając tam jednocześnie przychylnego Polsce grafa Guncelina.

Efekt rozmów w Merseburgu zaprzepaścił incydent, do jakiego doszło tuż po opuszczeniu przez Bolesława Chrobrego rezydencji królewskiej. Według saskiego kronikarza Thietmara właśnie wtedy piastowski książę padł ofiarą nieudanego zamachu. Przed śmiercią uratował go margrabia Marchii Północnej Henryk ze Schweinfurtu.

Wielu historyków domyślało się, iż inspiratorem zamachu na Piasta był Henryk II. Podobnego zdania był z pewnością i sam poszkodowany, albowiem w drodze powrotnej do Polski spalił jeden z pogranicznych grodów i uprowadził wielu jeńców[*4].

Od tego momentu stosunki polsko-niemieckie stały się bardzo napięte. Nie wybuchła jednak otwarta wojna, gdyż Bolesław i Henryk byli zajęci innymi ważnymi sprawami. Ten pierwszy wmieszał się w spory dynastyczne państwa czeskiego. Początkowo popierał Bolesława III Rudego, syna zmarłego w 999 roku księcia Bolesława Pobożnego. Następnie, gdy rządy Rudego wywołały powszechne niezadowolenie wśród ludu czeskiego, Piast osadził na tronie praskim Władywoja pochodzącego z bocznej linii Przemyślidów. Nominat polski nie rządził jednak długo, gdyż zmarł już na początku 1003 roku. Bolesław Chrobry ponownie postanowił ingerować w sprawy południowego sąsiada i wprowadził do Pragi swego imiennika, Bolesława III Rudego, który po ucieczce z Czech pojawił się w Wielkopolsce. Bolesław Przemyślida natychmiast po przejęciu władzy przystąpił do rozprawienia się z dawną opozycją. Historia się powtórzyła, gdyż opozycjoniści Rudego zwrócili się z prośbą o interwencję do polskiego Bolesława. Ten tylko na to czekał i najpóźniej w marcu 1003 roku osobiście objął rządy w Czechach[4].

Piastowskie panowanie w kraju nad Wełtawą nie było wyłącznie sprawą polsko-czeską, gdyż dotykało bezpośrednio interesów władców niemieckich będących zwierzchnikami poszczególnych książąt czeskich, którzy otrzymywali władzę z ich nadania. Wobec ostatnich wydarzeń, jakie miały miejsce w Pradze, Henryk II mógł przyjąć dwie skrajne postawy. Albo wystąpić zbrojnie przeciwko Bolesławowi Chrobremu, albo spróbować w jakiś sposób porozumieć się z nim i na drodze pokojowej rozwiązać wszelkie dzielące ich kwestie, w tym sprawę nieudanego zamachu na Bolesława w Merseburgu. Ostatecznie Ludolfing wybrał tę drugą opcję i zaproponował polskiemu księciu złożenie hołdu ze świeżo zdobytego kraju. Piast jednak nie zamierzał iść na kompromis z następcą Ottona III i ostentacyjnie odrzucił jego warunki. W praktyce oznaczało to wybuch wojny polsko-niemieckiej[5].

Henryk II doskonale wiedział, że wojując z Bolesławem Chrobrym w pojedynkę, tzn. z udziałem jedynie sił Cesarstwa, nie będzie w stanie pokonać wojowniczego księcia piastowskiego. Postanowił więc rozejrzeć się za sojusznikiem. W efekcie pod koniec marca 1003 roku sprzymierzył się z Wieletami, co wywołało niemałe oburzenie części panów niemieckich, szczególnie Sasów, zaciekle dotąd zwalczających pogan[6]. Ludolfing nie przejmował się jednak tymi głosami krytycznymi, przynajmniej nic o tym nie wiadomo z dostępnych źródeł pisanych, i za wszelką cenę chciał jak najszybciej pokonać Piasta.

Ten ostatni nie zasypiał jednak gruszek w popiele. W porę został poinformowany przez swoich szpiegów o kroku Henryka II i już w maju tego samego roku przyłączył się do buntu antykrólewskiego wznieconego przez margrabiego Henryka ze Schweinfurtu. W sierpniu władca polski zaatakował kraj Głomaczów, rozpościerający się między Łabą a Muldą. Po przekroczeniu ostatniej z wymienionych rzek, na rozkaz piastowskiego wodza, podległe mu wojsko, co skrupulatnie zanotował jeden z kronikarzy niemieckich, „zostało podzielone na cztery części i otrzymało polecenie ponownego połączenia się wieczorem koło warownego zamku Czyrzyna [Zehren nad Łabą – przyp. M.S.]. Dwa hufce wysłane naprzód miały przeciwdziałać niepokojeniu wojska książęcego ze strony margrabiego [Guncelina z Miśni – przyp. M.S.]. Cały kraj ten, Głomackim nazwany, bogato zagospodarowany, w tym jednym dniu w żałosny sposób został zniszczony ogniem i mieczem oraz przez uprowadzenie mieszkańców”[7].

Najprawdopodobniej w wyniku udanej operacji lotnym wojskom polskim udało się pochwycić aż trzy tysiące jeńców, których po powrocie do kraju odpowiednio rozdysponowano między zwycięzców[8].

Liczba jeńców może robić wrażenie na dzisiejszym czytelniku i w jakimś stopniu oddaje też talent Bolesława Chrobrego jako dowódcy. Największym nawet wodzom zdarzają się jednak potknięcia. Nie inaczej było w przypadku Bolesława, który w trakcie omawianej kampanii został oszukany przez mieszkańców grodu Mogilna (dziś Mügeln niedaleko Oschatz w Saksonii)[*5].

Wiadomość o wrogich działaniach piastowskiego księcia w ekspresowym tempie dotarła do Henryka II. Po uporaniu się z buntem margrabiego Henryka król niemiecki przeszedł do ofensywy, zapowiadając zorganizowanie wyprawy zbrojnej przeciwko Bolesławowi Chrobremu. Miała ona ruszyć na wschód na początku 1004 roku[9]. Wzięli w niej udział pograniczni feudałowie z Saksonii i Turyngii. Dowództwo niemieckie zamierzało odbić z rąk piastowskich tereny Milska z Budziszynem. Ostatecznie plany te spełzły na niczym. Na przeszkodzie stanęły niekorzystne warunki pogodowe: obfite opady śniegu, a następnie rychła odwilż. Henryk II zarządził śpieszny powrót do domu. Wracał „w ponurym nastroju”, jak określił to niezawodny kronikarz Thietmar, który nie bał się pisać o klęskach swego protektora[10].

Porażkę podczas wyprawy połabskiej z początku 1004 roku Henryk II uznał zapewne za „wypadek przy pracy”, skoro jeszcze w tym samym roku po raz kolejny wyruszył przeciw Bolesławowi Chrobremu. Tym razem król skierował uderzenie na Czechy, najświeższy nabytek Piasta. Bolesław nie był wówczas przygotowany do wojny z zachodnim sąsiadem i dość łatwo oddawał mu pola, ustępując z kolejnych punktów obronnych. Na początku września było już w zasadzie po wszystkim[*6]. Według Thietmara Bolesław musiał uciekać z Pragi w obawie przed pojmaniem i doszczętnym rozbiciem swych wojsk[11]. Henryk II zdawał sobie sprawę z wagi odniesionego sukcesu, dlatego też postanowił kontynuować kampanię, tym bardziej że nie nastały jeszcze słoty jesienne uniemożliwiające prowadzenie działań na większą skalę[12].

W konsekwencji król niemiecki podążył z Czech w kierunku Milska i obległ tamtejszy gród Budziszyn. Wiele interesujących szczegółów na temat zmagań o tę słowiańską warownię podał doskonale poinformowany kronikarz Thietmar. Według jego relacji Henryk II, „gdy pewnego dnia zachęcał swoich wiernych wojowników do szturmu, o mało nie został raniony znienacka przez jednego z łuczników z murów, gdyby opatrzność Boża nad nim nie czuwała. Ofiarą padł ten, który stał tuż obok niego, i w ten sposób wrogi zamiar innego dosięgnął człowieka. Król zaś chwalił Boga z wzniesionym ku Niemu w pokorze sercem za to, iż okazał mu znowu niezasłużenie zwykłą czujność i miłość. Tymczasem sam gród leżałby dawno w zgliszczach – wszak już przygotowano ogień – gdyby nie przeszkodził temu nieszczęsny rozkaz margrabiego Guncelina.

Wielu wojowników z obu stron odniosło rany, a niektórzy padli zabici. Gdy jeden z naszych, imieniem Hemuza, szlachetny urodzeniem i męstwem, wyzywał często do walki oblężonych i ścigał ich potem aż do samych murów, padł ugodzony połową młyńskiego kamienia w hełmem okrytą głowę. Wśród okrzyków radości zaciągnęli nieprzyjaciele trupa do grodu. Mój brat Henryk, którego wasalem był Hemuza, wykupił jego ciało za pieniądze i odwiózł do ojczyzny. Inny znowu wojownik, z powodu swej namiętności polowania dzikim Tomem nazywany, broniąc się dzielnie nad rzeką Sprewą, wpadł do wody wskutek poślizgnięcia się na kamieniach. Hartowny pancerz osłaniał go jakiś czas, lecz w końcu rana później zadana o śmierć niestety go przyprawiła. Jeden z towarzyszy chciał przeszkodzić w uprowadzeniu ciała przez nieprzyjaciela, lecz zwalił się tylko na nie, przeszyty grotem. Gdy już przesiliły się te okropności wojny, Bolesław wysłał rozkaz do załogi i gród, zawarowawszy sobie wolne wyjście obrońców, poddał się królowi. Ten obsadził go zaraz nową załogą. Następnie powrócił do domu wraz z wojskiem, które aż nadto było znużone marszami i głodowaniem. Gdzie zachodziła jednak potrzeba, wzmocnił po drodze siły margrabiów zwykłymi w tych wypadkach uzupełnieniami”[13].

Zabiegi podjęte przez Henryka II w końcowej fazie wojny były niezwykle istotne, świadczyły bowiem o zamiarze stworzenia możliwie szerokiej podstawy do kontynuowania w sprzyjających warunkach wojny z państwem Bolesława Chrobrego. Dążył do niej, ponieważ w posiadaniu piastowskiego księcia nadal pozostawały Łużyce[14].

Następna wyprawa przeciwko Bolesławowi ruszyła w połowie sierpnia 1005 r. Punktem zbornym wojsk niemieckich była Licykawa, miejscowość położona nieopodal Magdeburga nad Łabą. W trakcie wojny Niemców wspomagały posiłki przyprowadzone przez Wieletów oraz Czechów. Inaczej niż podczas poprzednich zmagań piastowski książę był gotowy do walki zbrojnej z Ludolfingami. Gdy ci ostatni przybyli do kraju Nice, leżącego między dolną Nysą a Sprewą, zaatakowali ich niespodziewanie łucznicy piastowscy. Tak oto całe zajście relacjonował po latach Thietmar: „Kiedy dzielny rycerz Thiedbern dowiedział się tutaj, iż nieprzyjaciel zaczaił się, by zaatakować z boku nasze wojsko, zebrał potajemnie najlepszych rycerzy i chcąc samemu sobie przysporzyć sławy, postanowił podejść go i zniszczyć podstępem. Nieprzyjaciel jednak bardzo przezornie uciekł między gęsto leżące ścięte drzewa, aby tym skuteczniej móc nękać stąd nacierających. Wypuściwszy jak zwykle strzały, które u niego główny stanowią środek obronny, zabił z tej zasadzki, a następnie złupił najpierw owego Thiedberna, potem Bernarda, Izysa i Bennona, sławnych wasali biskupa Arnulfa [z Halbersztadtu – przyp. M.S.], oraz wielu ich towarzyszy broni. Stało się to 6 września i wielkim bólem napełniło króla oraz całe jego otoczenie. Niektórzy wiarygodni ludzie podają, że i Bolesław odczuwał wyrzuty sumienia z tego powodu”[15].

Kolejna niespodzianka czekała na wojska Henryka II nad Odrą, w okolicach Krosna. Z kroniki Thietmara wynika, iż tutejszy gród wraz z najbliższymi okolicami i brzegami rzeki został wcześniej przygotowany do obrony przed najeźdźcami. W efekcie pochód Niemców i ich sprzymierzeńców wstrzymano na cały tydzień. Wprawdzie Ludolfing próbował w tym czasie sforsować broniony przez Polaków prawy brzeg Odry, jednak nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. Dopiero w siódmym dniu udało się królowi znaleźć niestrzeżony przez siły Bolesława bród[16]. W ten rejon Henryk skierował kilka oddziałów wojsk (zdaniem Thietmara aż sześć, co, jeśli dane kronikarza są prawdziwe, stanowiło sporą liczbę wojowników)[17], które zmusiły Polaków do odwrotu.

Thietmar, pisząc na temat odwrotu Piastów spod Krosna Odrzańskiego, wspominał, że Bolesław Chrobry „zwinął szybko obóz i uciekł wraz ze swoimi, pozostawiając na miejscu wiele materiału wojennego”[18], rycerze niemieccy zaś „puścili się żwawo w pościg za wrogami, nie mogli ich jednak dosięgnąć, ponieważ tamci uciekali jako te rącze jelenie”[19].

Przekazowi merseburskiego kronikarza zaufała część późniejszych historyków, którzy przyjęli, iż polski wódz został wówczas zmuszony do ratowania się ucieczką. Należy jednak przypuszczać, że relacja kronikarska przedstawiła ówczesne wypadki w sposób tendencyjny. Dziejopis, przekazując informacje o rzekomej ucieczce polskiego wodza i jego wojsk, mimowolnie pochlebił piastowskim wojownikom, którym udało się wycofać z zagrożonego rejonu. W ten sposób zachowano siły do dalszej walki z wrogiem, ponieważ starcie w walnej bitwie mogłoby Bolesławowi Chrobremu przynieść więcej strat niż spodziewanych korzyści[20].

Tymczasem wojska niemieckie, kroczące za wycofującymi się w kierunku Wielkopolski siłami polskimi, pojawiły się w oddalonym o 57 kilometrów na wschód od Krosna Międzyrzeczu. Tutaj Niemcy zastali opuszczone przez mnichów opactwo. Henryk II nie pozwolił na dewastację zabudowań klasztornych i grabież dobytku mnichów. 22 września król obchodził w Międzyrzeczu święto Legionu Tebańskiego, po czym ruszył dalej na wschód[21].

Najpóźniej na początku października Niemcy stanęli pod Poznaniem, potężną twierdzą, kilkukrotnie przebudowywaną przez Piastów. Henryk II nie miał odpowiedniego sprzętu oblężniczego, pozwalającego na rozbicie szerokiego na mniej więcej 20 metrów wału grodowego, sporządzonego z ogromnej ilości ziemi oraz drewna. Dodatkowo jego wojska trapił głód spotęgowany stosowaniem przez Bolesława Chrobrego taktyki spalonej ziemi, co doprowadziło do tego, że Niemcy nie mogli praktycznie znaleźć nic do jedzenia w najbliższej okolicy[22]. Utrudnienia te skłoniły Henryka II i jego dowódców do podjęcia pertraktacji z polskim wodzem. W imieniu króla do grodu poznańskiego przyjechał arcybiskup magdeburski Tagino. Nie są znane kulisy tych rozmów. Wiadomo jedynie o zawarciu pokoju, który Roczniki kwedlinburskie określiły jako „niedobry”[23].

Niestety, żadne z zachowanych do dziś źródeł (również wspomniane wyżej roczniki niemieckie) nie podają, jakie konkretnie były warunki pokoju poznańskiego. Można jednak przypuszczać, iż Bolesław musiał wówczas zrzec się utraconych już wcześniej obszarów, a więc Milska, Łużyc i Czech. Za zwycięską w 1005 roku mogła więc uważać się strona niemiecka. Powody do zadowolenia miał jednak również Bolesław Chrobry, gdyż mimo wkroczenia nieprzyjaciela w głąb jego władztwa nie złożył Henrykowi II hołdu (przynajmniej nic nie piszą o nim współczesne przekazy), co świadczy o tym, że Piast nie uznał zwierzchnictwa niemieckiego[24].

Pokój poznański przetrwał – jak się później okazało – jedynie dwa lata. Już w 1007 roku wypowiedział go Henryk II, który dowiedział się o zabiegach następcy Mieszka I mających doprowadzić do zerwania przymierza króla niemieckiego z Wieletami oraz z Przemyślidami. Jak z tego wynika, Piast nie próżnował i za wszelką cenę dążył do osłabienia wpływów Cesarstwa w regionie. Ostatecznie próby podejmowane przez księcia polskiego nie powiodły się. Zwątpiwszy w moc działania dyplomacji, sięgnął po siłę oręża. Jeszcze wiosną 1007 roku zaatakował tereny Milska i Łużyc i na powrót przyłączył je do Polski[25].

O tych wydarzeniach napisał nieco ich bezpośredni obserwator, biskup Merseburga Thietmar. Bolesław Chrobry, jak pisał kronikarz, „zebrawszy wojsko, spustoszył kraj zwany Morzyce, leżący obok Magdeburga, i przez ten wrogi krok zerwał węzły braterstwa, jakie zadziergnął przedtem w imię Chrystusa z Magdeburczykami. Stąd ruszył do grodu warownego zwanego Czerwiszcze [obecnie Zerbst na południowy wschód od Magdeburga – przyp. M.S.] i uprowadził ze sobą jego mieszkańców, zniewoliwszy ich częściowo strachem, częściowo uwodzicielską namową. Nasi, dowiedziawszy się o tym, przybyli z opóźnieniem i puścili się za nimi w pogoń, lecz bez zapału. Prowadził ich arcybiskup Tagino. Był on wprawdzie uprzedzony z góry o sytuacji, lecz nie potrafił jej należycie zaradzić. Byłem i ja tam z nim również i kiedy przybyliśmy do miejscowości zwanej Juterbok [Jüterbok niedaleko Luckenwalde – przyp. M.S.], rozważniejsi uznali, iż nie jest wskazanym ścigać nieprzyjaciół z tak małą siłą, wobec czego powróciliśmy do domu.

Bolesław tymczasem zajął na nowo Łużyce, Żarowe oraz kraj Słupian i wkrótce potem przystąpił do oblężenia grodu Budziszyna obsadzonego przez załogę grafa Hermana, w czym okazał się nieżyczliwym teściem[*7]. Wysławszy posłów, zażądał od mieszkańców grodu, aby nie czyniąc jemu ani sobie trudności, gród ten poddali; nie mogą bowiem liczyć na odsiecz ze strony swego władcy. Zawarto rozejm na siedem dni. Bolesław gotował się do szturmu, mieszkańcy zaś grodu błagali przez posłów króla i książąt państwa o pomoc, zobowiązując się, iż przez dalszych siedem dni jeszcze będą stawiali opór nieprzyjacielowi. Margrabia Herman, przybywszy do Magdeburga, zwrócił się do tamtejszego prepozyta Walterda i zwołał przez specjalnych wysłańców wszystkich możnych. Oskarżał ich następnie gwałtownie, iż tak zwlekają z odsieczą, równocześnie zaś przez zaufanych ludzi dodawał otuchy rycerzom z załogi. Ci jednak, cierpiąc dotkliwie z powodu nieustannych szturmów Bolesława i opierając się mu dzielnie przez czas dłuższy, kiedy widzieli w końcu, iż niektórzy z ich towarzyszy zaczęli się chwiać, a ich władca nie przybywał im na odsiecz, poddali gród księciu polskiemu, uzyskawszy wprzód od niego zezwolenie na opuszczenie go wraz z całym dobytkiem. Ze smutkiem powrócili następnie do ojczyzny”[26].

Najważniejszy ośrodek Milczan, Budziszyn, utracony przed kilkoma laty, wracał w ręce Bolesława Chrobrego. W 1009 roku piastowski książę próbował zawładnąć Miśnią, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło[*8]. Rok później (1010) Henryk II wyruszył przeciwko niemu z wyprawą odwetową. Razem ze wspomagającymi go Czechami księcia Jaromira zamierzał wkroczyć do Wielkopolski po uprzednim sforsowaniu Odry, najprawdopodobniej na wysokości Krosna Odrzańskiego. Ambitny plan nie został jednak wcielony w życie z powodu choroby króla, kilku jego biskupów oraz części wojska. Jeszcze w trakcie marszu na Polskę, gdzieś na Połabszczyźnie, zdecydowano się na zmianę strategii. Porzucono plan wkroczenia do Polski i pobicia na głowę Bolesława przeważającymi siłami i uradzono, by w celu ratowania prestiżu oręża niemieckiego urządzić typowy niszczycielski najazd na wschód. Dowództwo nad okrojoną liczebnie armią powierzono biskupom Arnulfowi z Halbersztadtu i Meinwerkowi z Paderbornu oraz księciu Jaromirowi[27].

Jak drobiazgowo relacjonował kronikarz Thietmar, „gdy wymienieni tu wielmoże przechodzili w szyku bojowym koło grodu zwanego Głogów, gdzie znajdował się i skąd mógł ich obserwować Bolesław, wzniecili wśród przypatrujących się im z murów rycerzy zapał do walki. Rycerze ci pytali swego wodza, dlaczego to znosi, i prosili o pozwolenie starcia się z wrogiem. Bolesław tak im odpowiedział: «Wojsko, które widzicie, jest małe liczbą, lecz wielkie męstwem i wybrane z wielu tysięcy. Jeżeli je zaatakuję, to bez względu na to, czy zwyciężę, czy przegram, osłabię się na przyszłość. Król bowiem może natychmiast zebrać nowe wojsko. O wiele lepiej jest dla nas znieść to teraz cierpliwie i, o ile to możliwe, w inny sposób szkodzić tym pyszałkom bez większej dla nas straty». W ten sposób uspokoił niepowściągliwe zapały wojowników, lecz nie dopiął bynajmniej swego celu, by nam zgotować trudności w czasie tej wyprawy. Jakkolwiek ciągłe ulewy deszczowe opóźniły pochód naszych, niemniej zadali oni nieprzyjaciołom duże straty wokoło. Wreszcie, spustoszywszy wzdłuż i wszerz całą okolicę, Czesi powrócili do domu, nasi zaś wycofali się szczęśliwie przez Milsko do Łaby i donieśli królowi przez posłów, iż powracają z dobrymi rezultatami”[28].

W 1012 roku Henryk II zadecydował o podjęciu kolejnej wyprawy wojennej przeciwko Bolesławowi Chrobremu. Ponieważ nie popierała jej znaczna część feudałów niemieckich, wojna ta zakończyła się wcześniej, niż pierwotnie przewidywano[29]. Polski książę był w tym czasie na bieżąco informowany o rozwoju wypadków. Dowiedziawszy się o zawróceniu Niemców do domu, niespodziewanie uderzył na połabski gród Lubusz, twierdzę strategiczną, stanowiącą bazę wypadową do prowadzenia działań ofensywnych przeciw Piastom. Według Thietmara obrońcy zaatakowanego grodu stawiali najeźdźcom słaby opór. 20 sierpnia wojowie polscy wdarli się do warowni i, uprowadziwszy wielu jeńców, puścili ją z dymem, po czym powrócili do ojczyzny[30].

Jeszcze w tym samym roku Bolesław zaproponował Niemcom zawieszenie broni. Propozycja ta spotkała się z pozytywnym odzewem, Henryka II trapiły bowiem w tym okresie znacznie poważniejsze sprawy (kwestia koronacji cesarskiej, co wiązało się z podjęciem wyprawy do Italii) niż prowadzenie wyczerpujących wojen z Polską.

Ostatecznie do podpisania układu doszło w 1013 roku w Merseburgu. Bolesław przybył osobiście przed oblicze króla i złożył mu hołd. Zdaniem znacznej części polskich uczonych hołd ten dotyczył jedynie obszarów połabskich (Milska i Łużyc), a nie – jak chcieli tego niektórzy przedstawiciele nauki niemieckiej – całości ziem polskich. Dodatkowo w Merseburgu uzgodniono, że książę polski dostarczy Henrykowi kontyngent zbrojnych na wyprawę koronacyjną do Rzymu, Ludolfing zaś udzieli mu pomocy militarnej w jego ekspedycji na Ruś[31].

Po powrocie z Rzeszy następca Mieszka I zaczął przygotowywać się do wyprawy na Kijów. Warto w tym miejscu zapytać: dlaczego? Otóż zięć Bolesława Chrobrego, Świętopełk, ożeniony z nieznaną z imienia córką polskiego władcy, popadł ze swoim ojcem Włodzimierzem I Wielkim w spór na tle jego postanowień regulujących porządek dziedziczenia na Rusi po ewentualnej śmierci władcy. Świętopełk, pominięty w nowej ustawie sukcesyjnej, podniósł bunt przeciwko ojcu, jednak nie zdołał nic wskórać. Co więcej, wraz z żoną i dawnym biskupem kołobrzeskim Reinbernem został przez Włodzimierza wtrącony do więzienia.

Bolesław Chrobry, ruszając na wschód, zamierzał zapewne uwolnić uwięzionych. W tym też celu porozumiał się nawet z Pieczyngami, koczowniczym ludem skonfliktowanym wówczas z Rusinami. Jego zabiegi na niewiele się jednak zdały, gdyż podczas marszu na Kijów wybuchł na nieznanym dziś tle konflikt z jego sprzymierzeńcami, których władca piastowski kazał wybić do nogi. W ostatecznym rozrachunku Bolesław nie zrealizował swych zamiarów i musiał pogodzić się z klęską, którą poniósł, nie stoczywszy większej bitwy z Rurykowiczami. Świętopełk i jego żona zostali oswobodzeni dopiero po śmierci Włodzimierza w 1015 roku[32].

Piastowi nie powiodło się więc na wschodzie, a dodatkowo zaczęły się mu komplikować sprawy na granicy zachodniej. Wszystko dlatego, że nie wysłał swych wojów na pomoc Henrykowi II w 1014 roku w jego wyprawie po koronę cesarską, choć wcześniej sam korzystał z posiłków niemieckich podczas wyprawy interwencyjnej na Ruś. Jakby tego było jeszcze mało Bolesław wysłał swego syna Mieszka do księcia czeskiego Udalryka, z którym miał nadzieję zawrzeć korzystny sojusz. Przemyślida nie chciał jednak otwarcie występować przeciwko Henrykowi II.

Posunięcia Chrobrego nie mogły, rzecz jasna, podobać się cesarzowi, który był jego zwierzchnikiem. Posłowie cesarscy kilkukrotnie wzywali Bolesława, by przybył na dwór Henryka i wytłumaczył się z niewypełnienia zobowiązań wasalnych. Polski książę nie przejmował się jednak zbytnio tymi prośbami. Najwidoczniej uznał, iż postanowienia układu merseburskiego już go nie obowiązują[33].

Bezkompromisowa postawa Bolesława Chrobrego sprawiła, iż cesarz postanowił wyprawić się na Polskę z zamiarem ukarania jej władcy. O tej kampanii wyczerpująco pisał Thietmar. Według kronikarza, gdy następca Ottona III dotarł ze swoją armią do Krosna, natrafił tam na opór wojsk polskich, dowodzonych przez syna Chrobrego, Mieszka, który nie chciał przepuścić Niemców na prawy brzeg Odry. W konsekwencji Henryk II wysłał do Bolesławowica parlamentariuszy, ci jednak nie zdołali przekonać Piasta do zmiany decyzji