Nakło 1109 - Samp Mariusz - ebook

Nakło 1109 ebook

Samp Mariusz

0,0
35,92 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Książę Bolesław Krzywousty od 1102 roku podejmował wyprawy na pogańskie Pomorze, które było niezależne od polskich Piastów. Równolegle trwał jego konflikt o władzę ze starszym bratem przyrodnim Zbigniewem. W 1108 roku Bolesław wyszedł z niego zwycięsko i wygnał konkurenta. W następnym roku do wyprawy na Polskę szykował się król niemiecki Henryk V. Bolesław, obawiając się dywersyjnego ataku Pomorzan od północnego zachodu, postanowił uderzyć na nich w pierwszej kolejności. Ruszył z wojskiem pod ważny pograniczny gród Nakło nad Notecią i obległ go. Pomorzanie zebrali duże siły i ruszyli z odsieczą załodze Nakła. Według kronikarza Galla Anonima do bitwy doszło 10 sierpnia 1109 roku. Mimo przewagi liczebnej Pomorzan i początkowego zaskoczenia Bolesław Krzywousty wygrał to starcie. Dużą rolę odegrał w bitwie palatyn Skarbimir, który z częścią wojska obszedł oddziały wroga i zaatakował je od tyłu. Pomorzanie zostali rozbici, a Nakło wpadło w ręce Piasta. Bolesław następnie pospieszył na Śląsk, pod Głogów, gdzie zdołał odeprzeć atak Henryka V.

Pisze o tym Mariusz Samp, badacz dziejów Polski wczesnopiastowskiej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 234

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wstęp

WSTĘP

We wcze­snym śre­dnio­wie­czu roz­prze­strze­nia­jące się w róż­nych kie­run­kach pań­stwo pol­skie, rzą­dzone przez ener­giczną dyna­stię Pia­stów, miało wielu wro­gów. W anna­łach histo­rycz­nych szcze­gól­nie zapi­sały się walki Pol­ski z Niem­cami, Rusi­nami i Cze­chami. Począw­szy od X wieku, wojow­ni­czy Pia­sto­wie zma­gali się także z tkwią­cymi w pogań­stwie ple­mio­nami pomor­skimi. Zma­ga­nia te obfi­to­wały w wiele zwro­tów akcji. Począt­kowo zwy­cię­sko z nich wycho­dziła strona pol­ska. Zaowo­co­wało to wchło­nię­ciem do władz­twa Mieszka I naj­pierw Pomo­rza Wschod­niego, a następ­nie Pomo­rza Zachod­niego. Póź­niej jed­nak w nie­zna­nych bli­żej oko­licz­no­ściach (czasy Bole­sława I Chro­brego) Pomo­rzanie odzy­skali nie­pod­le­głość, co spra­wiło, iż pol­scy panu­jący musieli od nowa wal­czyć o zie­mie leżące nad Bał­ty­kiem. Ich opa­no­wa­nie gwa­ran­to­wało im wiele wymier­nych korzy­ści, w tym eko­no­micz­nych. Ponow­nego przy­łą­cze­nia ziem pomor­skich do domeny pia­stow­skiej doko­nał dopiero Bole­sław III Krzy­wo­usty, który wypra­wiał się na pół­noc cza­sami kilka razy do roku, co trwało nie­mal do końca jego życia. Latem 1109 roku Bole­sław zor­ga­ni­zo­wał jedno z naj­więk­szych w tej woj­nie ude­rzeń na Pomo­rze. 10 sierp­nia w pobliżu new­ral­gicz­nie posa­do­wio­nego grodu w Nakle doszło do wal­nej bitwy Pola­ków z Pomo­rzanami, zakoń­czo­nej efek­tow­nym zwy­cię­stwem tych pierw­szych. Bole­sław zapew­nił sobie suk­ces wydzie­le­niem odwodu (dowo­dził nim jego pala­tyn Skar­bi­mir), który obszedł nie­po­strze­że­nie zwarty szyk pomor­ski i ude­rzył nań od tyłu. Poga­nie pró­bo­wali się bro­nić, jed­nak osta­tecz­nie ule­gli roz­pro­sze­niu. Co dopro­wa­dziło do tej bitwy? Jaki był jej fak­tyczny prze­bieg? Jakie były doraźne i dale­ko­siężne kon­se­kwen­cje pol­skiego zwy­cię­stwa? Oto naj­waż­niej­sze pyta­nia, na które chcę odpo­wie­dzieć w pre­zen­to­wa­nej publi­ka­cji.

Niniej­sza książka składa się z sied­miu roz­dzia­łów. Pierw­szy z nich trak­tuje o począt­ko­wych latach pano­wa­nia Bole­sława Krzy­wo­ustego, wypeł­nio­nych zma­ga­niami ze star­szym, przy­rod­nim bra­tem Zbi­gnie­wem o jedy­no­władz­two. Drugi roz­dział jest poświę­cony orga­ni­za­cji armii pomor­skiej i pol­skiej na początku XII stu­le­cia. W kolej­nym zapre­zen­to­wano poszcze­gólne etapy walk Krzy­wo­ustego z Pomo­rza­nami do 1109 roku, które zapro­cen­to­wały przy­łą­cze­niem czę­ści ziem pogań­skich do Pol­ski. W czwar­tym roz­dziale scha­rak­te­ry­zo­wano pole bitwy z 1109 roku oraz histo­rię Nakła we wcze­snym śre­dnio­wie­czu. W następ­nym, pią­tym, omó­wiono uwa­run­ko­wa­nia wyprawy na Krajnę oraz kwe­stię doraź­nego soju­szu nie­miecko-pomor­skiego, jaki zawią­zano przed wal­kami w 1109 roku. Szó­sty, naj­waż­niej­szy roz­dział książki, doty­czy tytu­ło­wego star­cia pod Nakłem. W ostat­nim roz­dziale przed­sta­wiono prze­bieg kolej­nych bojów Bole­sława Krzy­wo­ustego o Pomo­rze, które w końcu udało mu się pod­bić.

Książka nie powsta­łaby bez źró­deł wzmian­ku­ją­cych o dzia­łal­no­ści mili­tar­nej Bole­sława Krzy­wo­ustego oraz prac histo­ry­ków i arche­olo­gów, trak­tu­ją­cych (cało­ściowo lub czę­ściowo) o jego cza­sach. Nie­zwy­kle pomocne przy pisa­niu pre­zen­to­wa­nego habeka miały pozy­cje bio­gra­ficzne, trak­tu­jące o życiu i doko­na­niach Bole­sława. Przy­datne oka­zały się także prace histo­ry­ków woj­sko­wo­ści opi­su­jące mili­tarną aktyw­ność pia­stow­skiego księ­cia pod­czas walk na pół­nocy. Na szcze­gólne wyróż­nie­nie zasłu­gują wszyst­kie opra­co­wa­nia, w któ­rych zna­lazł się cho­ciaż krótki opis prze­biegu tytu­ło­wej bitwy. W tym kon­tek­ście należy wspo­mnieć przede wszyst­kim o liczą­cym ponad dzie­sięć stron arty­kule Mariu­sza Bal­cerka pt. „Oblę­że­nie Nakła w 1109 roku”, opu­bli­ko­wa­nym w cza­so­pi­śmie „Stu­dia i Mate­riały do Histo­rii Woj­sko­wo­ści” w 2009 roku, a więc na 900-lecie bitwy nakiel­skiej.

Naj­waż­niej­szym źró­dłem wzmian­ku­ją­cym o star­ciu pod Nakłem w 1109 roku oraz pomor­skich pod­bo­jach Bole­sława Krzy­wo­ustego jest Kro­nika pol­ska napi­sana przez nie­zna­nego autora zwy­cza­jowo nazy­wa­nego Gal­lem Ano­ni­mem. Nie jest znane jego pocho­dze­nie. W star­szej histo­rio­gra­fii sądzono, iż do Pol­ski przy­był z Fran­cji (z St. Gil­les, Orle­anu, Tours czy Le Mans). Z kolei współ­cze­śni uczeni skła­niają się do twier­dze­nia, iż Ano­nim pocho­dził z Włoch, a kon­kret­nie z Wene­cji. Skom­po­no­wany przez Ano­nima utwór, podzie­lony na trzy księgi, jest naj­star­szą kro­niką powstałą na zie­miach pol­skich. Kro­ni­karz spi­sał na per­ga­mi­nie dzieje Pol­ski i jej dyna­stii, począw­szy od mitycz­nych cza­sów Popiela, a skoń­czyw­szy na pano­wa­niu Bole­sława Krzy­wo­ustego. Naj­wię­cej uwagi w swym dziele poświę­cił – co oczy­wi­ste – syl­wetce księ­cia, na któ­rego zle­ce­nie pisał. Swoją kro­nikę Gall Ano­nim stwo­rzył mię­dzy 1112 a 1116 rokiem, przy­pusz­czal­nie gdzieś w Mało­pol­sce lub Wiel­ko­pol­sce. Histo­rycy na ogół mają sporo zaufa­nia do poda­nych przez niego infor­ma­cji, choć nie­które muszą być trak­to­wane nie­zwy­kle ostroż­nie, cho­ciażby z powodu zbyt­niego chwa­le­nia przez kro­ni­ka­rza swego mece­nasa.

Rozdział I. „Z marsowego zrodzon rodu”

ROZ­DZIAŁ I „Z MAR­SO­WEGO ZRO­DZON RODU”

PIERWSZE LATA ŻYCIA BOLESŁAWA III KRZYWOUSTEGO

Książę Bole­sław III Krzy­wo­usty poja­wił się na świe­cie naj­póź­niej w 1086 roku. Jego ojcem był panu­jący w Pol­sce w latach 1079–1102 Wła­dy­sław I Her­man, matką zaś księż­niczka cze­ska Judyta, córka Wra­ty­sława II i Ade­lajdy węgier­skiej. W świe­tle kro­niki Ano­nima zwa­nego Gal­lem para ksią­żęca, nie mogąc docze­kać się przez dłuż­szy czas upra­gnio­nego potomka, zwró­ciła się z prośbą o wsta­wien­nic­two do bene­dyk­ty­nów z klasz­toru w Saint Gil­les w Pro­wan­sji, aby zara­dzili bez­płod­no­ści księż­nej. Według kro­ni­ka­rza mał­żon­ko­wie posłu­chali rad jed­nego z pol­skich bisku­pów, nie­ja­kiego Franka (przy­pusz­czal­nie rezy­du­ją­cego w Pozna­niu).

„Jest – rze­cze – pewien święty na ziemi fran­cu­skiej, ku połu­dniowi, koło Mar­sy­lii, gdzie Rodan wpada do morza – zie­mia zwie się Pro­wan­sją, a święty Idzim – ma on tak wiel­kie wobec Boga zasługi, że każdy, kto poboż­nie mu zaufa i czci jego pamięć, jeżeli poprosi go o coś, z pew­no­ścią to otrzyma. Każ­cie więc zro­bić posąg ze złota wiel­ko­ści dziecka, przy­go­tuj­cie kró­lew­skie dary i co prę­dzej wyślij­cie je do świę­tego Idziego”. Bez zwłoki spo­rzą­dzono posą­żek chłopca oraz kie­lich z naj­czyst­szego złota; przy­go­to­wano złoto, sre­bro, płasz­cze i święte szaty, które zaufani posło­wie mieli zawieźć do Pro­wan­sji z listem nastę­pu­ją­cej tre­ści: «Wła­dy­sław, z łaski Boga książę Pol­ski, i Judyta, jego pra­wo­wita mał­żonka, Odilo­nowi, czci­god­nemu opa­towi św. Idziego, i wszyst­kim bra­ciom prze­sy­łają pokorne wyrazy głę­bo­kiej czci. Dowie­dziaw­szy się, że św. Idzi góruje nad innymi god­no­ścią szcze­gól­niej­szej poboż­no­ści i że ochot­nie wspo­maga wier­nych mocą z nieba sobie daną, ofia­ru­jemy mu poboż­nie w inten­cji otrzy­ma­nia potom­stwa nasze dary i pokor­nie bła­gamy o wasze święte modli­twy w inten­cji naszej prośby».

Prze­czy­taw­szy tedy list i ode­braw­szy dary, opat i bra­cia prze­słali wza­jem­nie dary ofia­ro­dawcy i odpra­wili trzy­dniowy post z lita­niami i modli­twami, bła­ga­jąc wszech­mocny maje­stat Boży, aby speł­nił pobożne prośby wier­nych, któ­rzy teraz tak wiel­kie dary mu prze­słali, a wiele wię­cej jesz­cze ślu­bo­wali, bo w ten spo­sób pod­nie­sie chwałę swego imie­nia u ludów nie­zna­nych, a sławę swego sługi, św. Idziego, roz­sze­rzy daleko i sze­roko.

[…] Po cóż mówić wię­cej? Jesz­cze mnisi w Pro­wan­sji nie skoń­czyli postu, a już matka w Pol­sce cie­szyła się z poczę­cia syna! Jesz­cze posło­wie stam­tąd nie ode­szli, a już mnisi prze­po­wia­dali, że pani ich wła­śnie poczęła. Dla­tego wysłańcy jesz­cze prę­dzej i bar­dziej ocho­czo wra­cają do domu, prze­ko­nani, że zapo­wiedź mni­chów się spełni, i cie­szą się z poczę­cia syna, lecz radość ich jesz­cze więk­sza będzie, gdy się uro­dzi”1.

Naro­dzi­nom Bole­sława – jak wynika z powyż­szego cytatu – towa­rzy­szyły wyjąt­kowe oko­licz­no­ści. Współ­cze­śni histo­rycy raczej wąt­pią w praw­dzi­wość przy­to­czo­nej przez Galla opo­wie­ści, uzna­jąc ją za wyssaną z palca. Nie pod­lega nato­miast wąt­pli­wo­ści, iż patro­nem naro­dzin Bole­sława był fak­tycz­nie św. Idzi. Z kolei jego patro­nem życio­wym został – jak przy­stało na praw­dzi­wego wojow­nika i władcę – sta­ro­rzym­ski bóg wojny Mars. Według Galla Ano­nima syn Wła­dy­sława Her­mana w chło­pię­cym wieku „nie uga­niał się za czczymi zaba­wami, jak to zwy­kła czy­nić czę­sto­kroć swa­wola chło­pięca, lecz sta­rał się naśla­do­wać dzielne i rycer­skie czyny, o ile mógł to w tym wieku. I acz­kol­wiek jest zwy­cza­jem chłop­ców szla­chet­nego rodu zaba­wiać się psami i pta­kami, to Bole­sław jesz­cze w pacho­lęc­twie wię­cej cie­szył się służbą rycer­ską. Jesz­cze bowiem nie zdo­łał o wła­snych siłach dosiąść lub zsiąść z konia, a już wbrew woli ojca lub nie­kiedy bez jego wie­dzy, wyru­szył na wyprawę prze­ciw wro­gom jako wódz rycer­stwa”2.

Mło­dość Bole­sław Krzy­wo­usty spę­dził u boku ojca, przy­go­to­wu­jąc się do obję­cia w przy­szło­ści samo­dziel­nych rzą­dów. W oma­wia­nym cza­sie nauka miała cha­rak­ter czy­sto prak­tyczny, wszelką wie­dzę prze­zna­czony na następcę tronu książę zdo­by­wał, wypeł­nia­jąc kolejne zada­nia naka­zane mu przez ojca. W ich reali­za­cji wspo­ma­gali go opie­ku­no­wie zwani pia­stu­nami. Pierw­szym pia­stu­nem Bole­sława był – jak wszystko na to wska­zuje – pala­tyn Sie­ciech, z któ­rym około 1092 roku wypra­wił się na Morawy. Była to pierw­sza poświad­czona w źró­dłach wyprawa wojenna z udzia­łem Krzy­wo­ustego3.

Z rela­cji pozo­sta­wio­nej przez Galla wynika, iż nie­wiele bra­ko­wało, aby Bole­sław roz­stał się z tym świa­tem jesz­cze w pierw­szych latach swego życia. Kro­ni­karz przy­to­czył kilka opo­wie­ści, które miały to potwier­dzić. Pierw­szy raz życie Bole­sława miało zostać zagro­żone pod­czas polo­wa­nia na dzi­kiego zwie­rza. „Pew­nego dnia Mar­sowe dzie­cię [Bole­sław – przyp. M.S.] – jak rela­cjo­nuje Ano­nim – sie­dząc w lesie przy śnia­da­niu, ujrzało ogrom­nego dzika, prze­cho­dzą­cego i cho­wa­ją­cego się w gęstwinę leśną; natych­miast zerwał się od stołu, pochwy­cił oszczep i popę­dził za nim, ata­ku­jąc go zuchwale sam jeden, nawet bez psa. A gdy zbli­żył się do bestii leśnej i już cios chciał wymie­rzyć w szyję, z prze­ciwka nad­biegł pewien jego rycerz, który powstrzy­mał jego ramię wznie­sione do ciosu i chciał mu ode­brać oszczep. Wtedy to Bole­sław, unie­siony gnie­wem oraz męstwem, sam zwy­cię­sko sto­czył w cudowny spo­sób podwójny poje­dy­nek: z czło­wie­kiem i ze zwie­rzem. Albo­wiem i owemu ryce­rzowi oszczep wyrwał, i dzika zabił. Ów zaś potem zapy­tany, dla­czego to uczy­nił, wyznał, że sam nie wie­dział, co robi. Chło­piec zaś powró­cił stam­tąd zmę­czony i ledwo odzy­skał siły długo wachlo­wany”4.

Na Bole­sława Krzy­wo­ustego zor­ga­ni­zo­wano zatem zamach! Nie od dziś zasta­na­wiano się nad tym, kto był zain­te­re­so­wany pozby­ciem się mło­dego Pia­sta? Na inte­re­su­jący temat sfor­mu­ło­wano kilka teo­rii. Według jed­nej z nich na życie Bole­sława miał czy­hać pala­tyn Sie­ciech, będący w zmo­wie z drugą żoną Wła­dy­sława Her­mana, Judytą Marią. Czy tak rze­czy­wi­ście było, trudno prze­są­dzić z braku bliż­szych danych. Nie ulega jedy­nie wąt­pli­wo­ści w tym momen­cie, iż Sie­ciecha i Judytę Marię musiała łączyć jakaś bliż­sza rela­cja. Druga mał­żonka Wła­dy­sława (od około 1089 roku), wdowa po królu węgier­skim Salo­mo­nie, była kobietą bar­dzo ambitną i ener­giczną. Podobne cechy prze­ja­wiał także ksią­żęcy pala­tyn, co wobec nie­do­łęż­no­ści i bez­wol­no­ści Her­mana, co rusz pod­kre­śla­nej przez Galla, stwa­rzało kapi­talne warunki do zbli­że­nia się księż­nej i wiel­moży5.

Gall w pew­nym miej­scu zasu­ge­ro­wał nawet, iż Sie­cie­cha i Judytę Marię łączył romans. To kolejny fakt, któ­rego nie da się zwe­ry­fi­ko­wać, opie­ra­jąc się na innych prze­ka­zach z epoki. Ten sam kro­ni­karz nie wska­zał rów­no­cze­śnie, kiedy zaczął się ten romans i jak długo trwał. Jest mało praw­do­po­dobne, aby wdowa zbli­żyła się do wszech­wład­nego pala­tyna w pierw­szych latach swego pobytu w Pol­sce. Przed 1093 rokiem uro­dziła bowiem Wła­dy­sła­wowi aż trzy córki. Ten w póź­niej­szym okre­sie wydał dwie z nich za mąż – za któ­regoś z wład­ców Rusi oraz za jakie­goś ze swo­ich pod­da­nych. Drugą pod wzglę­dem star­szeń­stwa córkę Agnieszkę książę prze­zna­czył do stanu duchow­nego.

Judyta Maria marzyła o synu, zaś każda z jej ciąż pod­trzy­my­wała nadzieję na uro­dze­nie męskiego potomka. Jeśli rze­czy­wi­ście księżna była ambitną kobietą, to nie może dzi­wić, iż dążyła do zapew­nie­nia wła­dzy swoim jesz­cze nie­na­ro­dzo­nym dzie­ciom i dla­tego usu­wała ze swo­jej drogi pozo­sta­łych pre­ten­den­tów do obję­cia schedy po śmierci Wła­dy­sława Her­mana. Naj­pierw ofiarą kno­wań Judyty stał się naj­star­szy z synów Wła­dy­sława – Zbi­gniew – któ­rego ode­słano do Kwe­dlin­burga w Sak­so­nii, gdzie znaj­do­wał się klasz­tor żeń­ski, któ­rego prze­ory­szą była sio­stra księż­nej, Ade­lajda. Podobny los (lub nawet gor­szy) mógł w przy­szło­ści spo­tkać rów­nież mło­dego Bole­sława, który był szy­ko­wany na następcę tronu. Krzy­wo­usty miał chyba dużo szczę­ścia, skoro ze związku Judyty z Wła­dy­sła­wem nie uro­dził się żaden męski poto­mek6.

Wspo­mniany wyżej Zbi­gniew poja­wił się na świe­cie około 1070 roku. Jego matką była nie­znana z imie­nia kobieta (naj­praw­do­po­dob­niej wywo­dząca się z rodu Praw­dzi­ców), z którą nieco wcze­śniej oże­nił się Wła­dy­sław Her­man. Trudno prze­są­dzić, czy ten zwią­zek został uświę­cony przez Kościół, czy też nie. Nie­któ­rzy histo­rycy przy­pusz­czali, iż ślub zawarto według obrządku sło­wiań­skiego. Zawie­ra­jąc takie mał­żeń­stwo, panu­jący otwie­rał sobie wręcz wrota do kolej­nego związku, tym razem sakra­men­tal­nego. W póź­niej­szym okre­sie Wła­dy­sław rze­czy­wi­ście sko­rzy­stał z przy­słu­gu­ją­cego mu prawa, co odbiło się nie­ko­rzyst­nie na sta­tu­sie Zbi­gniewa, który był naj­praw­do­po­dob­niej, choć nie ma co do tego abso­lut­nej pew­no­ści, pier­wo­rod­nym synem Her­mana7.

Wcze­sne dzieje Zbi­gniewa są mało znane. Wia­domo tylko, iż przed „wygna­niem”, jak nie­któ­rzy histo­rycy nazy­wają odda­nie go do saskiego klasz­toru, prze­by­wał przez jakiś czas na nauce w innym klasz­to­rze. Nie­wy­klu­czone, iż ten etap życia Zbi­gniew zwień­czył otrzy­ma­niem tzw. niż­szych świę­ceń kapłań­skich8.

W 1093 roku Zbi­gniew został zabrany przez księ­cia cze­skiego Brze­ty­sława II z Kwe­dlin­burga i wraz z prze­by­wa­ją­cymi w Pra­dze pol­skimi emi­gran­tami, nie­przy­chyl­nymi dzia­ła­niom księ­cia Wła­dy­sława i pala­tyna Sie­cie­cha, poja­wił się we Wro­cła­wiu. Na czele buntu sta­nął namiest­nik pro­win­cji ślą­skiej, komes Magnus, po któ­rego stro­nie opo­wie­dział się cały Śląsk. Wobec poczy­nań Ślą­za­ków Wła­dy­sław i jego pala­tyn posta­no­wili się­gnąć po siłę oręża, gro­ma­dząc liczne siły. Dodat­kowo Piast wysłał goń­ców z prośbą o pomoc do króla Węgier Wła­dy­sława i księ­cia Czech Brze­ty­sława.

Siłowe roz­wią­za­nie sporu osta­tecz­nie nie dało spo­dzie­wa­nego rezul­tatu. Oka­zało się, iż woj­ska Wła­dy­sława Her­mana nie zamie­rzały wal­czyć prze­ciwko swoim roda­kom. Dodat­kowo zawio­dły posiłki zagra­niczne. Władca Węgier, zamiast zaata­ko­wać bun­tow­ni­ków, usi­ło­wał z nie­zna­nych bli­żej powo­dów poj­mać Sie­cie­cha, czego osta­tecz­nie nie udało mu się doko­nać. Z oczy­wi­stych też wzglę­dów pol­ski książę nie mógł liczyć na wspar­cie połu­dnio­wego sąsiada, wyraź­nie popie­ra­ją­cego rebe­lian­tów9.

Mimo ponie­sie­nia klę­ski w walce z synem i popie­ra­ją­cym go obo­zem Wła­dy­sław Her­man nie zamie­rzał łatwo skła­dać broni, ponow­nie przy­go­to­wu­jąc się do roz­prawy ze zbun­to­wa­nym potom­kiem. Nie spo­sób prze­są­dzić, jak długo trwały te przy­go­to­wa­nia. Pewne jest nato­miast to, iż wło­żony wysi­łek przy­niósł sędzi­wemu już władcy sporo pro­fi­tów. Zaowo­co­wało to wypar­ciem Zbi­gniewa ze Ślą­ska, który w oba­wie o swoje życie uciekł do Krusz­wicy.

W ślad za rej­te­ru­ją­cym synem podą­żył nie­zwłocz­nie Wła­dy­sław Her­man. Pod murami Krusz­wicy roze­grała się krwawa bitwa, pod­czas któ­rej woj­ska Zbi­gniewa i wspie­ra­jące go oddziały pomor­skie ponio­sły dru­zgo­czącą klę­skę. Świet­nie poin­for­mo­wany Ano­nim zwany Gal­lem tak oto przed­sta­wił ten etap wojny domo­wej:

„Ojciec wszakże roz­gnie­wany, że on tak bez­kar­nie uszedł oraz że go krusz­wi­cza­nie przy­jęli, wystę­pu­jąc w ten spo­sób prze­ciw niemu samemu, z tym samym woj­skiem ruszył w pościg za ucie­ka­ją­cym i ze wszyst­kimi siłami pod­stą­pił pod gród krusz­wicki. Zbi­gniew zaś, przy­zwaw­szy na pomoc mnó­stwo pogan i mając przy sobie sie­dem huf­ców krusz­wi­czan, wyszedł z grodu i sto­czył walkę z ojcem, lecz spra­wie­dliwy Sędzia roz­są­dził sprawę mię­dzy ojcem a synem. Była to bowiem wojna gorzej niż domowa, gdzie syn prze­ciw ojcu, a brat prze­ciw bratu wzniósł zbrod­ni­czy oręż. Tam to, jak sądzą, nie­szczę­sny Zbi­gniew prze­klęty przez ojca zasłu­żył sobie na to, co się z nim stać miało; tam też Bóg wszech­mo­gący księ­ciu Wła­dy­sła­wowi tak wiel­kie oka­zał miło­sier­dzie, że wytę­pił nie­prze­li­czone mnó­stwo prze­ciwników, a z jego żoł­nie­rzy tylko bar­dzo nie­wielu śmierć zabrała. Tyle bowiem roz­lano tam krwi ludz­kiej i taka masa tru­pów wpa­dła do sąsia­du­ją­cego z gro­dem jeziora, że od tego czasu żaden dobry chrze­ści­ja­nin nie chciał jeść ryby z owej wody. W ten spo­sób Krusz­wica, opły­wa­jąca przed­tem w bogac­twa i zasobna w rycer­stwo, zamie­niła się nie­omal w pusty­nię. Zbi­gniew tedy, oca­liw­szy się wraz z nie­liczną garstką ucieczką do grodu, nie był pewien, czy życie straci, czy któ­ryś z człon­ków. Atoli ojciec, nie szu­ka­jąc pomsty za mło­dzień­czą głu­potę, by w roz­pa­czy nie przy­stał do pogan lub obcych ludów, skąd więk­sze jesz­cze mogłoby gro­zić nie­bez­pie­czeń­stwo – udzie­lił mu żąda­nej gwa­ran­cji nie­ty­kal­no­ści życia i człon­ków, zabrał go jed­nak ze sobą na Mazow­sze i tam go przez czas pewien trzy­mał w wię­zie­niu w gro­dzie Sie­cie­cha. Póź­niej zaś przy kon­se­kra­cji kościoła gnieź­nień­skiego, za wsta­wie­niem się bisku­pów i moż­nych przy­zwał go do sie­bie i za ich proś­bami odzy­skał Zbi­gniew łaskę, którą utra­cił”10.

Histo­rycy utrzy­mują, iż uła­ska­wie­nie Zbi­gniewa miało miej­sce naj­póź­niej w 1099 roku. Dokład­niej­sza data tego wyda­rze­nia jest trudna do usta­le­nia, Ano­nim zwany Gal­lem nie poda­wał bowiem w swoim prze­ka­zie dat rocz­nych pre­zen­to­wa­nych przez sie­bie wyda­rzeń. Bez względu jed­nak na to, kiedy Zbi­gniew rze­czy­wi­ście został zwol­niony z Sie­cie­cho­wego lochu, należy stwier­dzić, iż ten etap wojny domo­wej defi­ni­tyw­nie nale­żał do Zbi­gniewa, który znowu zaczął liczyć się w roz­grywce o wła­dzę zwierzch­nią w pań­stwie pia­stow­skim11. Zapewne jesz­cze w tym samym 1099 roku doszło do wzno­wie­nia dzia­łań wojen­nych mię­dzy zwal­cza­ją­cymi się obo­zami. Jako pierw­szy do walki przy­stą­pił Zbi­gniew, który zdo­łał prze­cią­gnąć na swoją stronę Bole­sława, pozo­sta­ją­cego do tej pory na ubo­czu roz­gry­wa­ją­cych się wyda­rzeń. Bra­cia zawarli mię­dzy sobą tajne poro­zu­mie­nie i zamiast wypra­wić się na Pomo­rze, co wcze­śniej obie­cali swemu ojcu, zawró­cili z drogi, nie docho­dząc do celu. Postę­po­wa­nie synów kom­plet­nie zasko­czyło ojca, zmu­szo­nego wydzie­lić im dziel­nice. Śląsk przy­padł w udziale Bole­sła­wowi, zaś Wiel­ko­pol­ska Zbi­gniewowi. Co cie­kawe, w naj­waż­niej­szych gro­dach w tych dziel­ni­cach Wła­dy­sław Her­man pozo­sta­wił wierne sobie załogi, co ozna­cza iż wła­dza mło­dych ksią­żąt nie była pełna12.

W chwili podziału pań­stwa Bole­sław Krzy­wo­usty miał co naj­wy­żej 13 lat i w świe­tle obo­wią­zu­ją­cego wów­czas prawa był jesz­cze nie­peł­no­letni. Jego opie­ku­nem, wyzna­czo­nym mu przez ojca, był nie­jaki Woj­sław, krewny Sie­cie­cha. Razem z Woj­sławem młody książę podej­mo­wał wyprawy w różne rejony Pomo­rza. Miały one cha­rak­ter wybit­nie łupie­ski13. Jedna z takich eks­pe­dy­cji dosię­gła Mię­dzy­rzecz, uzna­wany za jedną z bram wio­dą­cych ku Pomo­rzu, gdzie zmu­szono dziel­nie bro­niącą się załogę do kapi­tu­la­cji14.

Około 1099 roku życie nasto­let­niego Bole­sława zostało po raz kolejny zagro­żone. Urzą­dzono na niego zasadzkę, za którą naj­praw­do­po­dob­niej odpo­wie­dzialny był pala­tyn Sie­ciech. Mło­dzie­niec otrzy­mał od ojca pole­ce­nie, by udał się na pogra­ni­cze cze­skie, skąd miało nadejść nie­spo­dzie­wane ude­rze­nie Prze­my­śli­dów. Kiedy wyprawa opu­ściła Wro­cław, oka­zało się, że wśród jej uczest­ni­ków są jedy­nie stron­nicy Sie­ciecha. Dziw­nym zbie­giem oko­licz­no­ści na wypra­wie zabra­kło komesa Woj­sława, co dało mło­demu księ­ciu bar­dzo dużo do myśle­nia. Według Ano­nima zwa­nego Gal­lem, Bole­sław zalał się nawet „potem i łzami”, po czym wysłał gońca do przy­rod­niego brata Zbi­gniewa, aby rychło przy­szedł mu z pomocą. Zbi­gniew nie pozo­stał obo­jętny na bła­ga­nia brata i po zebra­niu dru­żyny ruszył mu na ratu­nek.

Osta­tecz­nie wszystko zakoń­czyło się pomyśl­nie i nikt nie ucier­piał w szy­ko­wa­nym na Bole­sława zama­chu. Cała sytu­acja miała też swoje pozy­tywne strony, ponie­waż Bole­sław i Zbi­gniew powzięli zde­cy­do­wane kroki w celu usu­nię­cia z naj­bliż­szego oto­cze­nia ojca nie­przy­ja­znego i nie­wy­god­nego im Sie­cie­cha. Braci w ich zamie­rze­niach wsparło mnó­stwo moż­nych, rów­nież zain­te­re­so­wa­nych pozba­wie­niem wła­dzy wszech­wład­nego pala­tyna, który zdo­był swoją pozy­cję ich kosz­tem.

Do spo­tka­nia sił zbroj­nych mło­dych ksią­żąt z woj­skiem Wła­dy­sława Her­mana i Sie­cie­cha doszło pod Żar­now­cem nad górną Pilicą. Prze­bieg ówcze­snych wyda­rzeń zre­la­cjo­no­wał z kro­ni­kar­ską dro­bia­zgo­wo­ścią Ano­nim zwany Gal­lem. Według niego skon­flik­to­wane strony przez dłuż­szy czas pro­wa­dziły roko­wa­nia. Osta­tecz­nie Her­man ugiął się pod żąda­niami synów i odsu­nął od sie­bie Sie­cie­cha, z któ­rym nie­zwy­kle się zżył. Pala­tyn, widząc, iż grunt usu­nął mu się spod nóg, umknął do wła­snego grodu – Sie­cie­chowa nad Wisłą15.

Wydaje się, iż Wła­dy­sław Her­man poro­zu­mie­nie żar­no­wiec­kie trak­to­wał koniunk­tu­ral­nie i chciał tylko zyskać czas, aby ponow­nie zetrzeć się z synami, któ­rych zamie­rzał zmu­sić do ule­gło­ści. Wska­zują na to dal­sze wypadki opi­sane przez bez­i­mien­nego mni­cha zwa­nego Gal­lem:

„Gdy go [Sie­cie­cha – przyp. M.S.] tak ści­gali i usi­ło­wali wypę­dzić z kraju, sam książę w nocy, gdy sądzono, że spo­czywa w swym łożu, bez wie­dzy kogo­kol­wiek ze swo­ich, z trzema tylko naj­zau­fań­szymi powier­ni­kami pota­jem­nie wymknął się spo­śród woj­ska i z dru­giej strony rzeki Wisły prze­pły­nął w łódce do Sie­cie­cha. Wobec tego wszy­scy wiel­może obu­rzeni oświad­czyli, że opusz­cze­nie synów i tylu dostoj­ni­ków wraz z woj­skiem nie jest decy­zją czło­wieka rozum­nego, lecz sza­lo­nego, i natych­miast zło­żyw­szy radę, posta­no­wili, aby Bole­sław zajął Sędo­mirz i Kra­ków, główne i naj­bliż­sze sto­lice kró­le­stwa, a ode­braw­szy przy­sięgę wier­no­ści, dzier­żył je jako swą dziel­nicę; Zbi­gniew zaś miał pospie­szyć na Mazow­sze i zająć mia­sto Płock oraz leżące w tam­tej stro­nie zie­mie. Bole­sław więc istot­nie zajął i dzier­żył wymie­nione grody, Zbi­gniew nato­miast, uprze­dzony przez ojca, nie zdo­łał wymie­nić swego zamiaru”16.

Ryzy­kowna gra Wła­dy­sława Her­mana final­nie mu się nie opła­ciła. Nie dość, że skom­pro­mi­to­wał się wobec moż­nych i synów, to rów­nież musiał się pogo­dzić z zaję­ciem przez Bole­sława Mało­pol­ski. Ozna­czało to fak­tyczne uszczu­ple­nie posia­dło­ści i zara­zem wła­dzy księ­cia zwierzch­niego. Począt­kowo Bole­sław i Zbi­gniew zostali zasko­czeni postę­po­wa­niem ojca i roz­wo­jem sytu­acji, jed­nak w porę zare­ago­wali na nią, co przy­nio­sło im wymierne korzy­ści, szcze­gól­nie młod­szemu bratu, który oka­zał się być – przy­naj­mniej w świe­tle prze­kazu Ano­nima – bar­dziej przed­się­bior­czy od Zbi­gniewa.

Po opi­sa­nych wyda­rze­niach Sie­ciech został defi­ni­tyw­nie zmu­szony do opusz­cze­nia ziem pol­skich, co wydat­nie wpły­nęło na polep­sze­nie rela­cji mię­dzy Wła­dy­sła­wem Her­ma­nem a jego synami. Nie­wy­klu­czone też, iż senior rodu był już zmę­czony wie­lo­let­nimi zma­ga­niami z junio­rami, z któ­rych wyszedł wyraź­nie osła­biony. 15 sierp­nia 1100 lub 1101 roku Wła­dy­sław paso­wał Bole­sława Krzy­wo­ustego na ryce­rza. Na tę uro­czy­stość zapro­szono wielu gości. Jesz­cze jako gier­mek Bole­sław prze­pę­dził woj­ska pomor­skie spod oble­ga­nego przez nie San­toka, a następ­nie powró­cił w trium­fie na paso­wa­nie, które odbyło się w sto­licy pań­stwa Wła­dy­sława, Płocku17.

ZMAGANIA O JEDYNOWŁADZTWO

Nowy roz­dział w życiu Bole­sława Krzy­wo­ustego roz­po­czął się w czerwcu 1102 roku. Wtedy bowiem – jak opi­sał to w swej rela­cji Ano­nim zwany Gal­lem – „zmarł książę Wła­dy­sław w pode­szłym wieku i długą sła­bo­ścią zło­żony, a arcy­bi­skup Mar­cin z kape­la­nami przez pięć dni w mie­ście Płocku odpra­wiał za niego egze­kwie, nie śmie­jąc go pogrze­bać przed przy­by­ciem synów. Skoro zaś obaj bra­cia przy­byli, zanim jesz­cze pocho­wali ojca, doszło pomię­dzy nimi do wiel­kiego sporu o podział skar­bów i kró­le­stwa, lecz za natchnie­niem łaski Bożej i za pośred­nic­twem wier­nego starca, arcy­bi­skupa, zasto­so­wali się w obli­czu zmar­łego do zarzą­dzeń wyda­nych prze­zeń za życia. Tak więc po wcale zaszczyt­nym i oka­za­łym pogrze­bie księ­cia Wła­dy­sława w kościele płoc­kim, po roz­dzie­le­niu skar­bów ojcow­skiego pomię­dzy synów i po urzą­dze­niu kró­le­stwa pol­skiego wedle podziału doko­na­nego jesz­cze za życia ojca każdy z braci zajął część przy­pa­dłą mu z podziału. Bole­sław atoli, jako prawy syn, otrzy­mał dwie główne sto­lice kró­le­stwa i część kraju lud­niej­szą. Objąw­szy tedy swój dział ojco­wi­zny, wzmoc­niony rycer­stwem i radą, chło­piec Bole­sław zaczął skła­dać dowody dziel­no­ści ducha i siły ciała i zaczął w opi­nii i w latach wyra­stać na mło­dzieńca o naj­lep­szych cechach cha­rak­teru”18.

Do dnia dzi­siej­szego histo­rycy sprze­czają się o to, kto spra­wo­wał wła­dzę w pań­stwie pol­skim po zgo­nie Wła­dy­sława Her­mana. Przed­sta­wi­ciel star­szej histo­rio­gra­fii Roman Gro­decki wystą­pił z hipo­tezą, iż począw­szy od 1102 roku, Pol­ska miała księ­cia zwierzch­niego w oso­bie Zbi­gniewa19. W now­szych bada­niach histo­rycz­nych kwe­stio­nuje się ten pogląd, uzna­jąc, iż obaj bra­cia, rzą­dząc we wła­snych dziel­ni­cach, byli sobie równi. W świe­tle dostęp­nych rela­cji pisa­nych bar­dziej praw­do­po­dobny jest ten drugi sce­na­riusz. Według współ­cze­snego kro­ni­ka­rza cze­skiego Kosmasa z Pragi, zmar­łego w 1125 roku, „w roku od wcie­le­nia Pań­skiego 1102 Wła­dy­sław książę Pol­ski mając dwóch synów – jed­nego spło­dzo­nego z kon­ku­biny, imie­niem Zbi­gniew, dru­giego uro­dzo­nego z Judyty, córki króla Wra­ty­sława, imie­niem Bole­sław – mię­dzy nich podzie­lił po poło­wie swoje kró­le­stwo”20.

Infor­ma­cje pra­skiego dzie­jo­pisa potwier­dza po czę­ści rela­cja samego Galla Ano­nima, który przy oka­zji pre­zen­ta­cji podziału pań­stwa z 1100 roku, doko­na­nego przez Wła­dy­sława Her­mana, wło­żył w usta seniora rodu mowę do moż­nych w spra­wie suk­ce­sji po swo­jej śmierci:

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Gall Ano­nim, Kro­nika pol­ska, przeł. R. Gro­decki, wstęp i oprac. M. Ple­zia, Wro­cław 2003, ks. I, rozdz. 30–31, s. 57–58. [wróć]

2.Ibi­dem, ks. II, rozdz. 9, s. 73. [wróć]

3.Ibi­dem, rozdz. 10, s. 73–74: „Teraz zaś przed­stawmy pewien epi­zod jego chło­pię­cej wojaczki i tak powoli przejdźmy od pomniej­szych spraw do więk­szych. Jak wia­domo, powie­rzał swe woj­sko kome­sowi pała­co­wemu Sie­cie­chowi i jego wysy­łał na wojnę lub w celu pusto­sze­nia ziem nie­przy­ja­ciel­skich. Gdy zatem miał naje­chać Morawy, poszedł wraz z nim chło­pa­czek, by z imie­nia tylko wal­czyć. Tym razem spu­sto­szyli prze­ważną część Moraw, przy­wie­dli stam­tąd obfity łup i jeń­ców i powró­cili bez wypadku na polu bitwy lub w dro­dze”. [wróć]

4.Ibi­dem, rozdz. 11, s. 74. [wróć]

5. Por. A. Tete­rycz-Puzio, Zama­chy na Pia­stów, Poznań 2019, s. 84 n. [wróć]

6. Por. J. Mit­kow­ski, Bole­sław Krzy­wo­usty, War­szawa 1981, s. 20–22. [wróć]

7. Por. S. Traw­kow­ski, Wła­dy­sław I Her­man, [w:] Poczet kró­lów i ksią­żąt pol­skich, red. A. Gar­licki, War­szawa 1980, s. 64. [wróć]

8. Por. N. Dele­sto­wicz, Zbi­gniew. Książę Pol­ski, Poznań 2017, s. 55 n. [wróć]

9. Por. J. Powier­ski, Pierw­szy bunt Zbi­gniewa a zewnętrz­no­po­li­tyczne poło­że­nie Pol­ski w latach 1092–1094, „Stu­dia Bał­tyc­kie, Histo­ria” 1 (1996), s. 67 n. [wróć]

10. Gall Ano­nim, Kro­nika pol­ska, ks. II, rozdz. 5, s. 69–70. [wróć]

11. Por. J. Powier­ski, Data kon­se­kra­cji kate­dry gnieź­nień­skiej (1 V 1099) na tle sytu­acji poli­tycz­nej Pol­ski, Rusi i kra­jów sąsied­nich, „Rocz­niki Histo­ryczne” 60 (1994), s. 67 n. [wróć]

12. Por. G. Labuda, Wła­dy­sław i Zbi­gniew, U genezy podzia­łów dziel­ni­co­wych w Pol­sce w dru­giej poło­wie XI wieku, [w:] „Spo­łe­czeń­stwo Pol­ski Śre­dnio­wiecz­nej” 6 (1994), s. 9 n. [wróć]

13. Gall Ano­nim, Kro­nika pol­ska, ks. II, rozdz. 15, s. 76: „Wró­ciw­szy stam­tąd, nie­zmor­do­wany chło­piec dał nieco wytchnie­nia rycer­stwu, lecz zaraz powiódł ich tamże z powro­tem. A pra­gnąc ujarz­mić kraj bar­ba­rzyń­ców, nie dbał o to, by naj­pierw łupy zbie­rać i wznie­cać pożary, lecz prze­my­śli­wał nad zaję­ciem ich warowni i miast lub nad ich znisz­cze­niem. Wkro­czył więc pospiesz­nie z zamia­rem oblę­że­nia pew­nego, wcale zna­mie­ni­tego i warow­nego grodu, który jed­nak nie oparł się jego pierw­szemu sztur­mowi. Upro­wa­dził też stam­tąd mno­gie łupy i jeń­ców, a z wojow­ni­kami postą­pił wedle prawa wojen­nego. A im wię­cej zasłu­gi­wał sobie na miłość, tym więk­szą ścią­gnął na sie­bie zawiść i wywo­łał zasadzki prze­ciw­ni­ków obli­czone na jego zgubę”. [wróć]

14.Ibi­dem, rozdz. 14, s. 76: „Tenże chłop­czyna, z Mar­so­wego zro­dzon rodu, pew­nego razu wyru­szył na Pomo­rze, gdzie już wyraź­niej obja­wiał sławę swego imie­nia. Albo­wiem takimi siłami obległ gród Mię­dzy­rzecz i z taką gwał­tow­no­ścią doń sztur­mo­wał, że w kilku dniach zmu­sił jego załogę do pod­da­nia się. Tam też cze­śnik Woj­sław taki znak męstwa zyskał na gło­wie, że zale­d­wie ura­to­wał go umie­jętny zabieg lekar­ski, pole­ga­jący na wycią­gnię­ciu kości”. [wróć]

15. Por. J. Powier­ski, Sytu­acja poli­tyczna Pol­ski pod koniec życia Wła­dy­sława Her­mana a jej sąsie­dzi, „Stu­dia Bał­tyc­kie, Histo­ria” 3 (1998), s. 61 n. [wróć]

16. Gall Ano­nim, Kro­nika pol­ska, rozdz. 16, s. 80–81. [wróć]

17. Por. S. Rosik, Bole­sław Krzy­wo­usty, Wro­cław 2013, s. 79. [wróć]

18. Gall Ano­nim, Kro­nika pol­ska, ks. II, rozdz. 21, s. 86–87. [wróć]

19. R. Gro­decki, Zbi­gniew książę Pol­ski, [w:] Stu­dja sta­ro­pol­skie, Księga ku czci A. Brücknera, Kra­ków 1928, s. 71 n. [wróć]

20.Kosmasa Kro­nika Cze­chów, przeł. M. Woj­cie­chow­ska, War­szawa 1968, ks. III, rozdz. 16, s. 335. [wróć]