Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Co uczynić z tą Rosją i Rosjanami? Jak Polak powinien postrzegać imperium zamieszkałe, jak chcą jedni, przez naszych braci, a zdaniem innych – przez najgorszych wrogów?
Nowa książka jednego z najwybitniejszych rodzimych znawców historii relacji polsko-rosyjskich jest opowieścią o ewolucji polskich poglądów na Rosję od roku 1831 do roku 1849, a więc od upadku Powstania Listopadowego do klęski Wiosny Ludów, która oznaczała schyłek Wielkiej Emigracji. W tym okresie wykuto fundamenty podziałów między konserwatystami i demokratami, wtedy rodziły się także zalążki socjalizmu. Andrzej Nowak stworzył nie tylko dzieło pouczające dla współczesnych Polaków, ale także przywrócił prawdziwe oblicze polskich rozważań politycznych dotyczących wschodniego sąsiada, prawdziwe poglądy prawicy i lewicy, skrzętnie przekłamywane przez komunistyczną propagandę.
Tych, którym sprawa stosunku do Rosji wydaje się prosta, książka może zaskoczyć mnogością postaw i koncepcji u naszych rodaków. Od elementarnych rozbieżności w postrzeganiu przeciwnika, caratu lub całego narodu, po kwestie metod walki i trudnych do usunięcia sprzeczności w polskim bastionie myśli niepodległościowej i rewolucyjnej. Czerpiąc z różnych źródeł, a nade wszystko z publicystyki epoki, autor przywrócił do życia spory o Rosję toczone przez najsławniejszych Polaków: Czartoryskiego, Mickiewicza, Lelewela, Mochnackiego, Kamieńskiego i innych.
To wolna od stronniczości wybitna praca historyczna, która powinna znaleźć się na półce każdego zainteresowanego dziejami współżycia i rywalizacji polsko-rosyjskiej.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 1063
Dla tych, co nie mają czasu przeczytać tej książki– do zastanowienia:
„Który spośród dwóch narodów musi zginąć – gdyż wydaje się, że jeden zginąć musi: Rosja czy Polska?”
car Mikołaj I do wielkiego księcia Konstantego, 1831
„Braćmi was nazywamy [...] boście bracia naszych braci Rusinów”.
Joachim Lelewel, 1832
„Nie ufać marzeńcom, co mówią nieszczerze,
że Polak Lechita jest brat z Moskwicinem –
Odrzucać ten sojusz i dotrwać w tej wierze...”
Konstanty Gaszyński, Usque ad finem, 1831
„Doszedłem do przekonania, że możemy nawrócić Rosjan i doprowadzić do idei humanitarnych. Pokolenie, które zdoła dokonać tego dzieła, będzie przepojone oburzeniem na obce jarzmo, z którym nie pogodzi się nigdy, a zarazem będzie przepojone miłością do tego ludu, który jest tylko narzędziem, nie wiedzącym, co czyni”.
Henryk Kamieński, 1865
„Każdy naród lubi sam sobie czynić sprawiedliwość, lecz nie chce, aby się drudzy do tego mieszali. Duma rosyjska nie przyjmuje rad i opiekowania się nimi Polaków [...]. Żaden naród nie ma prawa narzucać swoich opinii, tym bardziej potężnemu narodowi rosyjskiemu”.
książę Adam Jerzy Czartoryski, 1831
„Kto powiedział, że Moskale są to bracia nas, Lechitów...”– wprowadzenie do historycznego sporu
Przywołany w tytule cytat pochodzi z Poloneza Kościuszki, napisanego przez Rajnolda Suchodolskiego (1804–1831), uczestnika i barda powstania listopadowego. Przytoczmy obszerniejszy fragment tego, rozpoczynającego się krwawą wizją (Patrz, Kościuszko, na nas z nieba,/ jak w krwi wrogów będziem brodzić), utworu:
Kto powiedział, że Moskale
Są to bracia nas, Lechitów,
Temu pierwszy w łeb wypalę
Przed kościołem Karmelitów.
Kto nie uczuł w gnuśnym bycie
Naszych kajdan, praw zniewagi,
To jak zdrajcy wydrę życie
Na niemszczonych kościach Pragi[1].
Usłyszeć tu można emocje członków Towarzystwa Patriotycznego (należał do nich sam autor), którzy na przełomie lat 1830 i 1831, w wahającej się wtedy Warszawie, chcieli porwać za sobą młodych ludzi do walki przeciw obcej, rosyjskiej dominacji nad polskim życiem politycznym. I słychać echo pamięci realnych, tragicznych doświadczeń, którymi owe emocje mogły się żywić w kolejnych pokoleniach, powtarzających słowa Suchodolskiego: klasztor Karmelitów na warszawskim Lesznie to więzienie stanu, do którego w formalnie niepodległym Królestwie Polskim (1815–1830) trafiali polscy patrioci; „niemszczone kości Pragi” – to naturalnie nawiązanie do rzezi dokonanej na tym warszawskim przedmieściu 4 listopada 1794 roku przez wojska rosyjskie feldmarszałka Aleksandra Suworowa, tłumiące bezwzględnie powstanie kościuszkowskie. Sam Suchodolski miał niedługo zginąć na tej samej Pradze – w obronie przed wojskami rosyjskimi szturmującymi znowu polską stolicę w 1831 roku.
Autor Poloneza Kościuszki uważał, że trzeba odpowiedzieć tym, którzy jednak – pomimo owych doświadczeń, pomimo tradycji wrogości – upierają się, że „Moskale są to bracia nas, Lechitów”. Byli tacy i mieli swoje argumenty, swój ważny i donośny głos. Kilkanaście miesięcy później przecież, już po klęsce powstania listopadowego, poeta bardziej znany i uznany od Suchodolskiego, Adam Mickiewicz, zamyka swój równie namiętny, dramatyczny akt oskarżenia wobec rosyjskiej tyranii nad Polską – Dziadów część III – wierszem Do przyjaciół Moskali.
Emocje, argumenty i ostre polemiki w sprawie polsko-rosyjskiego sporu i polsko-rosyjskiej zgody wracają do nas niemal do dziś. Po raz ostatni tak mocno chyba w kwietniu 2010 roku. Dwa dni po tragedii nad smoleńskim lotniskiem można było w opiniotwórczym polskim dzienniku przeczytać artykuł pod nie ironicznym, ale patetycznym tytułem: Dziękujemy wam, bracia Moskale. Wyrażał wdzięczność dla „wzruszonego prezydenta Władimira Putina, żegnającego ciało Lecha Kaczyńskiego i oddającego hołd wszystkim ofiarom katastrofy” oraz dla „szczerego współczucia i zainteresowania rosyjskich mediów”. Autor pisał z nadzieją: „Pod wpływem tego, co widziałem w Smoleńsku, i tego, jak zachowują się władze w Moskwie, mam ochotę powiedzieć z całego serca: Dziękujemy wam za to, Rosjanie!”[2]. Uczucia wielu innych Polaków lepiej wyrażały wtedy, a pewnie i po dziś dzień, raczej gniewne słowa Poloneza Kościuszki niż owe podziękowania. Spór trwa.
Rosja, z jej systemem politycznym, wydaje się groźna, nam zagrażająca – i mamy na to historyczne dowody, liczone w setkach tysięcy ofiar. Zarazem, oglądając się na Rosję, szukamy w niej nadziei, szansy na zmianę, albo przestrzegamy przed złudnością tej nadziei i przed tymi, którzy w złej wierze mogą nas do tej złudy namawiać.
Chciałem zaprosić w niniejszej książce do przyjrzenia się historii tych doświadczeń, lęków i poszukiwań – między wybuchem powstania listopadowego i nocą styczniową 1863 roku. To jest historia idei, a raczej historia wyobraźni politycznej przez idee oraz emocje kształtowanej w pokoleniu Mickiewicza, Suchodolskiego, Mochnackiego, Kamieńskiego i Krasińskiego oraz ich nauczycieli, takich jak Joachim Lelewel i Adam Jerzy Czartoryski. Żaden inny rozdział polskiej refleksji o Rosji nie zostawił porównywalnego bogactwa kulturowych śladów, jak ten właśnie – z centralnym laboratorium naszej zbiorowej symboliki ulokowanym w twórczości Wielkiej Emigracji.
Ośmielam się zaproponować lekturę monografii dotyczących myśli, które były obecne w umysłach Polaków lat temu dwieście, najpóźniej – sto pięćdziesiąt. To myśli o Rosji, o jej carach i o jej mieszkańcach. Nie możemy się od nich uwolnić. Dlatego, śmiem twierdzić, warto do tych myśli wracać, zastanawiać się nad nimi na nowo.
Sam zastanawiam się nad nimi od trzydziestu pięciu lat. Stanowiąca trzon tego tomu monografia powstawała jeszcze w czasie stanu wojennego, starczego reżimu Leonida Breżniewa, zastępującego go „reformatora” z KGB, Jurija Andropowa, a wreszcie w początkach pieriestrojki, wprowadzanej odgórnie przez Michaiła Gorbaczowa. W Instytucie Historii PAN, pod opieką naukową docent Wiktorii Śliwowskiej (profesury mogła się doczekać, z powodów politycznych, dopiero po 1989 roku), przygotowywałem od stycznia 1983 roku rozprawę doktorską poświęconą obrazowi Rosji w myśli politycznej Wielkiej Emigracji. Praca się rozrosła bardzo. By ograniczyć jej rozmiar, pozostawiłem w niej tylko materiał dotyczący obozu demokratycznego emigracji i zawęziłem jej ramy czasowe do schyłku Wiosny Ludów. Ukończona w 1989 roku, długo czekała na swój druk, ale ukazała się w końcu pięć lat później, nakładem (mikroskopijnym) Instytutu Historii PAN oraz warszawskiego Wydawnictwa Gryf[3].
Nie mogłem się jednak oprzeć pokusie, by wyjść poza ramy narzucone tytułem doktoratu, w stronę pierwotnego zamysłu. Próbowałem ogarnąć całość myśli Wielkiej Emigracji o Rosji[4]. Starałem się równolegle analizować bardziej szczegółowo dzieje antyimperialnych koncepcji politycznych obozu księcia Adama Jerzego Czartoryskiego – to opracowanie, będące jakby prehistorią polskiego prometeizmu, mogło ukazać się jednak dopiero w 1990 roku[5]. Natomiast w próbie odczytania najobszerniejszego i najbardziej ambitnego dzieła o carskiej Rosji i jej mieszkańcach, jakie powstało na wychodźstwie, w roku 1857, pod piórem Henryka Kamieńskiego[6], wysunąłem się w swoich badaniach poza okres Wiosny Ludów. Próbowałem wreszcie, eksplorując niejako drugi biegun myśli Wielkiej Emigracji, przeanalizować fenomen antyrosyjskiej syntezy historiozoficznej, jakiej dokonał przyjaciel i polemista Kamieńskiego – Zygmunt Krasiński. Te akurat przemyślenia byłem w stanie prezentować tylko na „podziemnych” seminariach i prelekcjach, albo za granicą, w pełni zaś dopiero po 1989 roku[7].
Zbierając teraz w jednym tomie moją książkę „doktorską” oraz dwie wspomniane przed chwilą monografie – o antyimperialnych koncepcjach powstających w kręgu Hotelu Lambert oraz o Rosji i Europie. Polsce Henryka Kamieńskiego (ten ostatni w nowej, zasadniczo uzupełnionej wersji) – spełniam wreszcie, w jakimś przynajmniej stopniu, zamiar, jaki powziąłem w 1982 roku: ujęcia tego, co w dorobku intelektualnym Wielkiej Emigracji najważniejsze dla naszego myślenia o Rosji.
W jakim stopniu się to udało, ocenią oczywiście Czytelnicy. Nie mam wątpliwości, że dorobek ten zasługuje na uwagę w każdym pokoleniu Polaków. Bo przecież za Krasińskim, mówiącym o Mickiewiczu, możemy chyba powtórzyć, że w naszym myśleniu o Rosji: „my z niego wszyscy...”. My wszyscy, którzy w Polsce o Rosji próbujemy myśleć, czerpiemy – nawet jeśli czynimy to nieświadomie, nawet jeśli przeciw temu się buntujemy – z tego dziedzictwa, które tutaj staram się odtworzyć. Czerpiemy także dlatego, że Rosja jako problem polskiej wyobraźni politycznej i polskiej sytuacji geopolitycznej nie przechodzi do historii, ale nas uparcie do historii zaprasza. Do tej właśnie, którą próbowali zrozumieć i nawet mieli nadzieję, każdy na swój sposób, zmienić: i Rajnold Suchodolski, który ostrzegał, że „w łeb wypali” każdemu, „kto powiedział, że Moskale są to bracia nas, Lechitów” – i Adam Mickiewicz, autor wiersza Do przyjaciół Moskali.
Żeby odnaleźć sens zawartego w owym wierszu przesłania, warto odczytać je w kontekście, który próbuje odtworzyć ta książka. Trzeba przemyśleć naturalnie całe Dziady Adama Mickiewicza, a zwłaszcza ich część III i zamykający ją Ustęp, najdoskonalszą analizę polityczno-kulturowego fenomenu Rosji. O tym piszę w dalszych częściach tej książki. Tu chcę zwrócić tylko uwagę, że wezwanie Do przyjaciół Moskali pojawia się na samym końcu Ustępu, zaraz po tajemniczej wizji Mickiewicza: „Oleszkiewicz. Dzień przed powodzią petersburską 1824”.
Właśnie między nadzieją, słabą, ale niegasnącą, że odezwą się „przyjaciele Moskale” – ci szlachetni, którzy „łańcuch rozkują” – a wizją karzącej powodzi, która musi w końcu przyjść i zmyć „kaskadę tyraństwa” – rozpina się ta wyobraźnia, ta wrażliwość moralna, którą próbuję tutaj uchwycić w epoce, gdy ona powstawała i kiedy krzepły jej polityczne i kulturowe wzory. Znajdziemy w niej także strach i przestrogę przed rodzimymi „przyjaciółmi Moskali” – nie tymi szlachetnymi, ale tymi, którzy Polskę i inne mniejsze narody zniewalają, przywiązują do imperialnego, rosyjskiego centrum. Ta obawa i te przestrogi to również wielki, zasadniczy temat tej książki.
Zanim zaproszę do lektury, chcę przypomnieć jeszcze, z naukowej pedanterii, że wizje „Moskali” jako „braci nas, Lechitów”, a także wezwania do „przyjaciół Moskali” mają swoją nieprzedstawioną w tej książce prehistorię. Pozwolę więc sobie przywołać ją tutaj najkrócej[8].
PRZYPISY
Wprowadzenie
[1] Cyt. za: Jeszcze Polska... Klasyka polskiej poezji patriotycznej, oprac. J. Chłap-Nowakowa, Kraków 2015, s. 334–335. Tamże podstawowe informacje biograficzne o Suchodolskim.
[2] M. Wojciechowski, Dziękujemy wam, bracia Moskale, „Gazeta Wyborcza”, 12 IV 2010.
[3] A. Nowak, Między carem a rewolucją. Studium politycznej wyobraźni i postaw Wielkiej Emigracji wobec Rosji (1831–1849), Warszawa 1994, ss. 370.
[4] Najpierw podjąłem taką próbę w szkicu opublikowanym w podziemnej „Arce” – Wielka Emigracja w poszukiwaniu rosyjskiej idei („Arka”, nr 15: 1986, s. 33–47), a następnie w tekście La Grande Émigration polonaise à la recherche d’une idée de la Russie, w: Messianisme et Slavophilie (Materiały kolokwium polsko-francuskiego na Uniwersytecie Jagiellońskim, październik 1985), red. M. Cieśla-Korytowska, Kraków 1987, s. 121–132.
[5] A. Nowak, Jak rozbić rosyjskie imperium. Koncepcje i fantazje polityczne kręgu Adama Czartoryskiego (1832–1847), „Studia Historyczne”, t. XXXIII, 1990, z. 2, s. 197–224.
[6] Zob. A. Nowak, Henryk Kamieński – autor „Rosji i Europy. Polski”, „Przegląd Historyczny”, t. LXXVI, 1985, z. 4, s. 759–781.
[7] Zob. A. Nowak, Il Conte Enrico e la Serenissima – reminiscenze storiosofiche di S. Krasiński a Venezia, w: „Biblioteca del Viaggio in Italia. Studi”, t. XXVIII, Genève 1988, s. 289–303; napisany w połowie lat osiemdziesiątych obszerny esej na temat wizji Rosji i rewolucji u Krasińskiego opublikować mogłem po raz pierwszy dopiero w tomie: Jak rozbić rosyjskie imperium? Idee polskiej polityki wschodniej (1733–1921), Warszawa 1995 (wyd. 2: Kraków 1999), a przypomniałem go niedawno (i dlatego nie powtarzam tutaj) w zbiorze Strachy i Lachy. Przemiany polskiej pamięci (1982–2012), Kraków 2012.
[8] Powtarzam tę prehistorię za swoim opracowaniem: A. Nowak, „Kto powiedział, że Moskale są to bracia nas, Lechitów...” Idea słowiańskiego pobratymstwa i historia polskiego apelu wolnościowego do Rosjan (1733–1831), „Kwartalnik Historyczny”, t. XCVI, 1989, z. 3–4, s. 85–116.