59,90 zł
AGATA KOSMALSKA pasjonatka historii i poszukiwaczka przygód, podróżniczka, redaktor naczelna magazynu „Dookoła Świata”. Współorganizatorka Festiwalu Podróżniczego w Bydgoszczy, Manager Projektu Książka Podróżnicza Roku o Nagrodę El Dorado Festiwalu Cywilizacji i Sztuki Mediów Mediatravel im. Stanisława Szwarc-Bronikowskiego w Łodzi. Członek ekspedycji Przez Kanion Colca do Źródeł Amazonki (2012), Kamerun 2014 – Śladami Pierwszej Polskiej Wyprawy do Afryki. W 2005 roku wpisana na listę członków londyńskiego Globtrotter’s Club. Wróg konsumpcjonizmu i światowego ubóstwa, głodu i dyskryminacji.
Opis
Kuba – rajska wyspa nazwana Perłą Morza Karaibskiego jest swoistym skansenem z idyllicznymi plażami i zagubionymi w czasie mieszkańcami o ogromnym temperamencie, tańczącymi w rytm ekspresyjnej muzyki. Podróż przez ten odmienny, osobliwy świat niezmieniony przez współczesność z elementami unikalnego synkretyzmu religijnego i przestrzeganych rytuałach jest jak samsara. Sprawia bowiem, że wędrujemy w czasie. Przyjaźń Kubańczyków i życie wśród nich, w świecie, nierozerwalnym z historią wielkiej rewolucji, pasją życia i witaminą D, wydają się być zamknięte w kapsule czasu. Kuba to magiczne miejsce o intrygującej kulturze i romantycznych ludziach. Ostoja przeszłości oblewana turkusowymi falami morza z kojącą pragnienie piñia coladą i wszechobecnym zapachem cygar. To miejsce, gdzie ładujemy baterie bezpośrednio na słońcu, gdzie można robić nic, a tak dużo się dzieje. Wydaje się być niespotykane nigdzie indziej. Doskonałe świeże jedzenie, idealny spokój, fascynujące opowieści stanowią enklawę swoistej odmienności poza turystycznymi kombinatami.
Chcecie poznać Kubę, jej kulturę i ludzi, przeczytajcie tę książkę
Elżbieta Dzikowska
Jeśli ktoś naprawdę kocha mój kraj, Kubę i ludzi w nim mieszkających, to właśnie Agata. Bardzo się cieszę, że zdecydowała się podzielić z nami jej doświadczeniami. Mam nadzieję, że ta książka odniesie sukces i że nie będzie ostatnia. Muchas gracias! Yaremi de las Mercedes Kordos Kuba jest jak zaniedbana piękna kobieta – kusi swoim powierzchownym kolorytem, zniewala – gdy poznać jej duszę. Można ją tylko kochać albo nienawidzić…
Jarosław Molenda
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 312
Redakcja i korekta
Tamara Sieradzka
Skład i przygotowanie do druku
Fundacja Dookoła Świata
Magraf s.c., Bydgoszcz
Zdjęcia
Agata KosmalskaKarolina WypychTadeusz Pospieszała
ISBN epub: 978-83-7967-211-0
ISBN mobi: 978-83-7967-212-7
Copyright © Agata Kosmalska
Copyright © Wydawnictwo Stapis, Katowice 2022
Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując jej część, rób to jedynie na użytek osobisty.
Szanujmy cudzą własność i prawo.
Więcej na www.legalnakultura.pl
Wydawca
Wydawnictwo STAPIS
ul. Floriana 2a, 40-288 Katowice
www.stapis.com.pl
– fragment –
Podróże otwierają nowe spojrzenie na świat. Podróże uczą pokory i cierpliwości. Rozwijają naszą osobowość, uodporniają na trudy i nierówności wobec ludzi. Często dążenie do kariery zawodowej i pęd za pieniędzmi ogranicza nas. Odbywa się kosztem wiedzy i jakiejkolwiek ciekawości wobec świata. Życie jest jedno! Czyż istnieje coś piękniejszego niż pozostawienie po sobie śladu i zostanie w pamięci kolejnych pokoleń, aby nie odejść w zapomnienie?
Mojej kochanej Mamie oraz moim dzieciom za wiarę i wsparcie
Choć Kuba jest biedna i czarno-biała,to ludzie są pełni barw i uśmiechnięci, choć Polska jest bogata i kolorowa, to ludzie są czarno-biali…
To nie jest książka o limuzynach w Hawanie, jak piszą podróżnicy o Kubie. To nie jest też książka o Kubankach, które kręcą cygara na swoich udach. Czasami kręcą w ten sposób wyłącznie ku uciesze turystów i dla siebie, bo nie tak produkuje się cygara. Nie znajdziecie w niej opisów plaży jak z pocztówek, choć tak właśnie wyglądają plaże dookoła wyspy. Nie będzie też o żadnej dyktaturze, o domniemanych ulotkach i buntach. To opowieść o innej galaktyce i jej mieszkańcach, o niezwykłych ludziach, hawańczykach, guajirro, dzikusach, kosmitach, społeczności, której nie spotkamy nigdzie na świecie, o ludziach, których nikt nie dostrzegł i nie zauważył, czerpiąc korzyści z turystycznych miejsc czy rzadkich używek. Dowiecie się o codziennym życiu, szczęściu, zwyczajach, kulturze, wierzeniach, karnawale, który znaczy nie to, co zazwyczaj znaczy karnawał.
Kiedy pierwszy raz wróciłam z Kuby, miałam wrażenie, że jakaś cząstka mnie tam została. Nie mogłam się skupić nad niczym innym i przestać o niej myśleć. Minęło kilka miesięcy i znalazłam powód mojej stagnacji. To serce słońca, to przypływy szczęścia i wolności, to raj dla ducha. Poznać Kubańczyków to dar, dzięki któremu możemy zmienić myślenie i otworzyć swoje serca. Znaleźć sposoby na szukanie szczęścia i realizację marzeń. Właśnie na tej wyspie otwieramy oczy i widzimy więcej, więcej i więcej. Nauczymy się na serce odpowiadać sercem.
Kubańczycy są spontaniczni, ciekawi, mają niepohamowany temperament, co nie jest trudne. Codziennie ładują baterie na palącym słońcu, przez trzysta pięćdziesiąt dni w roku. Nie są biedni, jak się powszechnie uważa. Bieda to stan umysłu, Kubańczycy są spłukani chwilę po tym, jak rozejdzie się comiesięczna wypłata. Nie odróżnia ich to zupełnie od Polaków, Anglików, Niemców czy innych narodów. Jest w nich coś, czego nie ma w nas – przyjaźń, serdeczność, umiejętność słuchania całym sercem.
Życzę miłej lektury i niech zadziała wyobraźnia
Agata Kosmalska
Podróż towarzyszy ludzkości od zarania jej dziejów. Ludzkości, ale nie ludziom, gdyż choć zawsze jakieś ludy na kuli ziemskiej przemieszczały się, to przez tysiące lat większość ludzi nie przekraczała nigdy granic swojego zamieszkania, swojej wspólnoty, swojego „domu”.
Krzysztof Podemski
Wszystko, co możesz sobie wyobrazić, jest realne.Pablo Picasso
Pod koniec stycznia 2018 roku, dzięki popularnej aplikacji współdziałającej z jednym z portali społecznościowych, dostałam wiadomość: „Teraz jest duuuużo lepiej – mamy Internet w cenie jednego CUC[1] za godzinę. Oczywiście tam, gdzie jest zasięg, ale jest tani!”, Tani? My mamy za piętnaście peso przez miesiąc nielimitowany, zawsze i wszędzie w całej Europie. Ponadto przy pensji trzydziestu peso nie ma mowy o żadnej taniźnie. Jest taniej niż było wcześniej – trzy peso za godzinę. Kiedy pojechałam i zapytałam:
– Coś się zmieniło?
– Raul dał nam telewizory, ale zapomniał dać nam piloty. – Usłyszałam w odpowiedzi.
Rok później rząd Kuby wprowadził ustawę pozwalającą na instalowanie Internetu w domach prywatnych, co do tej pory było zakazane. Jednak nie zdecydowano się dopuścić do rynku żadnych firm komercyjnych. W lipcu 2015 roku uruchomiono pierwszą w kraju strefę dostępu do Internetu, z której mogą korzystać Kubańczycy. Wcześniej dostępny był jedynie w strefach zamieszkania zagranicznych turystów. Internet pozostał w rękach rządowych, powstaną nowe możliwości, zwiększy się zasięg, będzie dostępny w wielu miejscach, a nie jak do tej pory na głównych placach miast obok ratusza i w nielimitowanym czasie, tylko za ile? Kiedy? Jak rozbudują, to ceny będą takie same. Nie zmieni to więc sytuacji oderwania tej ekologicznej wyspy od zepsutego NASZEGO świata.
Nie wiem, kto decyduje, jak wygląda świat, kto pociąga za sznurki i dlaczego Decyzyjni pozwalają na tworzenie bytu na ziemi w tak różny sposób. Pewnie historia dyktuje warunki położenia, wielkości i zamożności na świecie, ale…
Wiele więcej dostrzegłam na świecie anomalii, związanych z życiem różnych społeczności, lecz ta poznana na Kubie jest szczególna i zupełnie niepowtarzalna. W Afryce czy Azji w wioskach, gdzie nie ma prądu, nie bulwersuje nikogo, że mieszkańcy mają telefony, które z reguły służą im do robienia zdjęć. Jednak tu na najgorętszej wyspie Karaibów, z najpiękniejszymi plażami w otoczeniu najbogatszych mocarstw na ziemi, życie toczy się zupełnie inaczej niż na całym globie. Inaczej, niepowtarzalnie, wolno i bardzo osobliwie żyją dumni ze swojego kraju i narodu Kubańczycy – potomkowie hiszpańskich kolonizatorów i Afrykańczyków przywiezionych przed wiekami do niewolniczej pracy na farmach cukrowych.
Nie powiem – byłam na Kubie. Przyznam – poznałam Kubę i nie mam na myśli najlepszego kucharza na świecie – Jakuba, ale cudowny kraj położony na Karaibach. Poznałam jego mieszkańców. Uczestniczyłam w ich trudach, troskach, radości i codziennej egzystencji. Doświadczyłam wielu barw tego uroczego kraju. Znam marzenia, sny i wiarę w osiągnięcie celów ludzi. Ludzi gościnnych, otwartych i niezepsutych szybkością podążania świata za pieniędzmi.
Motywów do poznania tego kraju było kilka. Pierwszy i chyba zasadniczy stanowiła książka nieco zapomnianego podróżnika, dziennikarza i pisarza Wojciecha Giełżyńskiego, dzięki której miałam przyjemność poznać tego cudownego człowieka osobiście. Pamiętam spotkanie z nim i rozmowę. Uśmiech towarzyszył mu przez cały czas, kiedy wspominał o czasopiśmie „Dookoła Świata”, w którego redakcji przepracował piętnaście lat; kiedy wspominał o podróżach, które odbywał dzięki delegacjom z „DŚ”; kiedy wspominał gwiazdy polskiej piosenki i aktorów z kultowych filmów. Książka „Pół świata moje” wydana w 2012 roku jest historią jego życia i to właśnie w niej opisuje swój wyjazd na Kubę krótko po rewolucji.
Do wyjazdu na Kubę inspirował mnie również fragment książki Wojciecha Cejrowskiego, który potrafi Czytelnika rozbawić do płaczu. W książce „Gringo wśród dzikich plemion” opisuje przygodę w Hawanie na lotnisku i w samolocie Kubańskich Linii Lotniczych. Uśmiałam się z palenia cygar na pokładzie samolotu, z niewiarygodnego przejazdu kolejowego w poprzek pasa startowego, gdzie pociąg miał pierwszeństwo, a samolot musiał ustępować drogi, a także z imprezy zorganizowanej na lotnisku podczas oczekiwania na przesiadkę. Całej tajemnicy nie zdradzę, ale zachęcam do przeczytania. Każdy będzie chciał sam przeżyć swoją przygodę. Lektura jest naprawdę dobra.
Trzecim powodem było spotkanie grupy młodych ludzi – miłośników Ameryki Południowej, którzy w 2011 roku, o ile dobrze pamiętam, wybrali się na wycieczkę rowerową po Kubie. Zachwycona prezentacją i opowiadaniem podjęłam decyzję. O samym jednak wyjeździe zadecydował przypadek.
Kuba zwana Perłą Karaibów, zresztą nie bez powodu, jest niewielką wyspą położoną pomiędzy Morzem Karaibskim, Zatoką Meksykańską a Oceanem Atlantyckim. Plaże wokół wyspy wyglądają jak usypane ze śniegu. Czyste i szerokie. Wody otaczające – gorące, przejrzyste i nadają się do uprawiania sportów wodnych, jednym słowem są bezpieczne. Morze Karaibskie według podróżników otaczają najpiękniejsze na świecie plaże. „Woda na Karaibach ma niespotykany nigdzie indziej odcień turkusu. Piasek bywa biały i miękki jak mąka…”[2]. Do Cancun w Meksyku ze wschodniego cypla wyspy jest niewiele ponad dwieście kilometrów, tyle samo na północ do Florydy w Stanach Zjednoczonych, obok od strony północnej około sto pięćdziesiąt kilometrów na Bahamy, a w prostej linii na południe tyle samo na Jamajkę, od wschodu natomiast prawie osiemdziesiąt kilometrów do Haiti. Wszędzie wokół turyści, zamknięte ośrodki, resorty z ofertą all inclusive dla Anglików, Kanadyjczyków, Argentyńczyków i Europejczyków. Dla Kubańczyków – zamknięte. Niedaleko – Kajmany – raj podatkowy dla najbogatszych ludzi świata. Czyż to nie ironia?
W samym środku zapomniany świat jak z bajki, jak z historii, której nikt nie zna i nikt nie dostrzegł. Czas zatrzymał się w 1959 roku, kiedy Kuba odzyskała niepodległość. Okupowana od lat przez Stany Zjednoczone, bogatych rzezimieszków i przemysłowców, zagrabiających majątek Kubańczyków, nie pozostawiając im nic w zamian. Trudno dzisiaj mówić o dyktaturze jako o reżimie w tym kraju. Słowo „jedynowładztwo”, z dużymi naleciałościami komunizmu, lepiej tu pasuje. Komunizm na świecie został obalony, dyktatorzy w co niektórych krajach jeszcze zasiadają na dyplomatycznych stołkach. Jednak Kubańczycy zapadli w niedźwiedzi sen i tak śpią do dzisiaj. Kiedy po rewolucji w 1959 roku Fidel Castro, po trudnych walkach zasiadł na samej górze, wydawało się, że rzeczywistość się zmieni, że Kuba zostanie tylko dla Kubańczyków.
I tak się stało.
Castro zarządzał, ciesząc się zaufaniem ludzi, dzielnie przywracając godność ludzką. Krótko po rewolucji był ubóstwiany przez Kubańczyków, którzy wykrzykiwali: „Fidel, Fidel, niech żyje Fidel! Jest w Fidelu coś takiego, że się Jankis boją jego!”. Polakom, jak pisze Giełżyński, wydawał się być egzotycznym Piłsudskim. Nasz Józef zaczął wyzwalanie Polski na czele Pierwszej Kompanii Kadrowej, a Fidel Kuby na czele osiemdziesięciu dwóch partyzantów. Jednak ostatecznie obaj stworzyli niezawisłe państwa, pozbywając się okupantów. I takie ich podobieństwo. Pięćdziesiąt lat później Fidel dla niektórych był znienawidzonym dziadem. Przyjął pomoc Związku Radzieckiego, ponieważ tylko Rosjanie wyciągnęli pomocną dłoń. Oczywiście świat jest tak poukładany, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Coś za coś. Za wsparcie, żywność, paliwa i ochronę ofiarą była ziemia w centrum obu Ameryk, z której mocarstwo wschodnie mogło rozciągać swoją kontrolę polityczno-militarną na zachodniej półkuli. Reszta odwróciła się, nienasycona i obrażona, że dalej nie może eksploatować plantacji, wywozić towarów w niezliczonych ilościach, podczas gdy społeczność kubańska nie ma szkół, chodzi głodna i nie ma gdzie mieszkać. Wydawać by się mogło w XXI wieku, z perspektywy czasu, że to błąd, lepiej było przyjaźnić się z Ameryką. No cóż, Kubańczycy mieli dość tracenia z dnia na dzień godności, członków rodziny i niemocy. Fidel nie poddawał się, pomimo trudnej sytuacji, blokady handlowej Kuby i braku pomocy. Radził sobie zupełnie sam. Na ironię, przeżył aż jedenastu prezydentów Stanów Zjednoczonych. Kiedy doszedł do władzy, Ameryką rządził Dwight Eisenhower, a później: John Kennedy, który namieszał w Zatoce Świń, Lyndon Johnson, Richard Nixon, Gerald Ford, Jimmy Carter, Ronald Reagan, George Bush, Bill Clinton, George W. Bush i Barack Obama, który chciał jako pierwszy ocieplić wzajemne stosunki. Zupełnie podobnie jak królowa Elżbieta II, za panowania której wymieniono aż piętnastu premierów Wielkiej Brytanii.
Kiedy podczas spotkania z dziewięćdziesięcioletnią Kubanką gdzieś w środku wyspy podjęłam rozmowę o rewolucji, chcąc dowiedzieć się, jak to było w rzeczywistości, pokręciła głową i powiedziała:
– Tak było w Hawanie, ale tu u nas… – Zamyśliła się. – My pracowaliśmy dla naszych właścicieli plantacji, głównie trzciny cukrowej. Mieliśmy pracę, pieniądze, szkoły, lekarzy… A po rewolucji wszystko się zmieniło. Jak wprowadzili książeczki na żywność, to mamy je do dzisiaj.
Na Kubie wszystko jest możliwe i nic nie jest pewne.
* * *
koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji
[2] W. Cejrowski, Gringo wśród dzikich plemion, Pelplin 2006, s. 187.