Lepsza niż wczoraj - Gretchen Rubin - ebook

Lepsza niż wczoraj ebook

Rubin Gretchen

0,0

Opis

Kiedy zachowanie staje się nawykiem? Kiedy nie wymaga już od Ciebie decyzji.
A żeby skutecznie zmienić nawyk, trzeba najpierw poznać tendencje, które do niego prowadzą. Po tym rozpoznaniu, możemy zacząć planowanie, które jest jedną z najskuteczniejszych metod zmiany utartych zachowań.

Gretchen Rubin - autorka międzynarodowego bestsellera “Projekt szczęście”, ekspertka od szczęścia i wpływowa obserwatorka natury ludzkiej - chociaż podkreśla, że nie ma jednej magicznej metody, która działa na każdego, to stawia tezę, że poznanie siebie jest kluczem do zmiany nawyków. Wyodrębniła więc cztery grupy, na które dzielą się ludzie: Skrupulatnych, Wątpiących, Obowiązkowych i Buntowników. Dowiedz się do której grupy należysz i poznaj plan na zmianę swoich zachowań żeby zmniejszyć stres, zwiększyć produktywność i poczuć się lepiej.

„Sposób, w jaki planujemy nasze dni, jest sposobem, w jaki spędzamy nasze życie”

Książka skupia się na siedmiu podstawowych obszarach, które większość ludzi chciałaby poprawić: zdrowe odżywianie, ćwiczenia, finanse, odpoczynek i relaks, osiągnięcia, bałagan i relacje. Jest pełna praktycznych porad zaczerpniętych z obserwacji i życia autorki. To zaproszenie do pracy nad samokontrolą. To wymaga pracy, ale gdy już wyrobimy dobre nawyki, możemy wykorzystać ich energię, aby budować szczęśliwsze, silniejsze i bardziej efektywne życie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 441

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Gret­chen Ru­bin Lep­sza niż wczo­raj. Czego na­uczy­łam się o na­wy­kach – alby le­piej spać, rzu­cić cu­kier, mniej zwle­kać i żyć szczę­śli­wiej.
Wy­dawca: Kom­pa­nia Me­diowa sp. z o.o. ul. Chełm­ska 21, bu­dy­nek 4A 00–724 War­szawawww.kmbo­oks.pl
Wszyst­kie pu­bli­ka­cje Wy­daw­nic­twa Kom­pa­nia Me­diowa do­stępne są także w for­mie au­dio­bo­oków i ebo­oków
Śledź na­sze no­wo­ści:https://www.youtube.com/chan­nel/UCGi­ZnO­Xxm­By­3n7K7Z6LVY8Ahttps://pl-pl.fa­ce­book.com/kom­pa­nia­me­diowa/
The Gre­at­ness Gu­ide: 101 Les­sons for Ma­king What’s Good at Work and in Life Even Bet­ter
BET­TER THAN BE­FORE: What I Le­ar­ned About Ma­king and Bre­aking Ha­bits – to Sleep More, Quit Su­gar, Pro­cra­sti­nate Less, and Ge­ne­rally Bu­ild a Hap­pier Life Co­py­ri­ght © 2015 by Gret­chen Ru­bin All ri­ghts re­se­rved Co­py­ri­ght © Po­lish edi­tion Kom­pa­nia Me­diowa, 2024 Co­py­ri­ght © Po­lish trans­la­tion Magda Wit­kow­ska, 2024
ISBN 978-83-972759-5-9
Pro­jekt okładki: Ka­ta­rzyna Ko­nior / stu­dio.blu­emango.pl
Re­dak­cja: Pa­weł Wie­lo­pol­ski
Ko­rekta: Pau­lina Ko­strzyń­ska
Skład i ła­ma­nie: TYPO 2 Jo­lanta Ugo­row­ska
Pro­duk­cja: Le­szek Mar­cin­kow­ski
Wszyst­kie prawa za­strze­żone
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Lep­sza niż wczo­raj.

Czego na­uczy­łam się o na­wy­kach –

aby le­piej spać, rzu­cić cu­kier,

mniej zwle­kać i żyć szczę­śli­wiej.

Gret­chen Ru­bin

Mo­jej ro­dzi­nie, po­now­nie.

Wła­dza naj­wspa­nial­sza

ze wszyst­kich to ta spra­wo­wana

nad sa­mym sobą.

Pu­bli­liusz Sy­rus

Słowo do czy­tel­nika

Lep­sza niż wczo­raj kręci się wo­kół py­ta­nia: „Jak mo­żemy się zmie­niać?”. Jedna z od­po­wie­dzi na to py­ta­nie brzmi: „Po­przez kształ­to­wa­nie na­wy­ków”.

Na­wyki two­rzą nie­wi­doczny szkie­let na­szego co­dzien­nego ży­cia. Czter­dzie­ści pro­cent na­szych za­cho­wań ma cha­rak­ter tak po­wta­rzalny, że po­dej­mu­jemy je nie­mal co­dzien­nie. I to wła­śnie z tego wy­nika wielka moc na­wy­ków jako siły kształ­tu­ją­cej na­szą rze­czy­wi­stość i przy­szłość. Po­przez zmianę na­wy­ków mo­żemy zmie­niać swoje ży­cie.

To spo­strze­że­nie po­ciąga jed­nak za sobą jesz­cze jedno py­ta­nie: „No do­brze, ale jak sku­tecz­nie zmie­niać na­wyki?”. Tej wła­śnie od­po­wie­dzi bę­dziemy ra­zem szu­kać.

Sku­pimy się przy tym jed­nak na pro­ce­sie zmiany na­wy­ków, nie zaś na kształ­to­wa­niu kon­kret­nych za­cho­wań. Nie do­wiesz się więc z tej książki, że na­leży ćwi­czyć z sa­mego rana, po­zwa­lać so­bie na de­ser dwa razy w ty­go­dniu albo po­sprzą­tać biuro. (Gwoli spra­wie­dli­wo­ści nad­mie­nię, że w jed­nym miej­scu wska­zuję na­wyk moim zda­niem naj­lep­szy – ale tylko w jed­nym!).

Dla­czego? Po­nie­waż nie ma roz­wią­zań uni­wer­sal­nych. Mo­żemy so­bie wma­wiać, że je­śli pój­dziemy w ślady naj­bar­dziej pro­duk­tyw­nych czy kre­atyw­nych lu­dzi, to uda nam się osią­gnąć taki sam suk­ces jak im. Tak na­prawdę każdy z nas po­wi­nien jed­nak kul­ty­wo­wać ta­kie na­wyki, które służą wła­śnie jemu. Jed­nym lu­dziom le­piej się żyje, gdy ktoś kon­se­kwent­nie eg­ze­kwuje od nich od­po­wie­dzial­ność. Dru­dzy wzdry­gają się na myśl o ta­kiej ze­wnętrz­nej kon­troli. Nie­któ­rym do­brze robi, gdy od czasu do czasu ode­rwą się od ru­tyny. Inni ni­gdy so­bie na to nie po­zwa­lają. Na­prawdę nie ma się co dzi­wić, że kształ­to­wa­nie na­wy­ków jest ta­kie trudne.

Naj­waż­niej­sze bo­wiem w tym wszyst­kim jest to, żeby po­znać sie­bie – i wy­brać stra­te­gie, które dla nas sa­mych są naj­lep­sze.

Za­nim więc za­czniemy, za­chę­cam do re­flek­sji nad tym, ja­kie na­wyki chcemy so­bie wy­ro­bić albo co chcemy zmie­nić w swoim ży­ciu – żeby po­tem w trak­cie lek­tury móc się sku­pić na tych dzia­ła­niach, które naj­sku­tecz­niej mogą się do tego przy­czy­nić. Za­chę­cam do za­no­to­wa­nia na okładce dzi­siej­szej daty. Dzięki temu bę­dziesz mógł po­tem stwier­dzić, kiedy roz­po­czął się dla cie­bie pro­ces zmian.

Aby wspie­rać mo­ich czy­tel­ni­ków w ich wy­sił­kach, re­gu­lar­nie pu­bli­kuję po­sty na blogu, opra­co­wa­łam też wiele ma­te­ria­łów, które po­ma­gają się zmie­niać. Mam jed­nak na­dzieję, że źró­dłem wie­dzy sta­nie się dla cie­bie przede wszyst­kim książka, którą wła­śnie trzy­masz w rę­kach.

O na­wy­kach pi­szę przez pry­zmat mo­ich wła­snych do­świad­czeń, z ła­two­ścią do­strze­żesz więc w tych roz­wa­ża­niach ślady mo­jej oso­bo­wo­ści i za­in­te­re­so­wań. Mo­żesz so­bie po­my­śleć: „Skoro pro­ces kształ­to­wa­nia na­wy­ków prze­biega ina­czej dla każ­dego czło­wieka, to po cóż czy­tać o tym, jak to zro­bił ktoś inny?”.

Otóż w trak­cie mo­ich ba­dań nad na­wy­kami i szczę­ściem za­uwa­ży­łam coś nie­zwy­kle in­te­re­su­ją­cego. Mia­no­wi­cie stwier­dzi­łam, że wię­cej cen­nych dla mnie wnio­sków wy­cią­gam, gdy zgłę­biam spe­cy­ficzną hi­sto­rię jed­nego czło­wieka, ani­żeli gdy za­po­znaję się z wy­ni­kami ba­dań na­uko­wych albo tre­ścią trak­ta­tów fi­lo­zo­ficz­nych. To zaś skło­niło mnie do uwzględ­nie­nia w tej książce licz­nych przy­kła­dów uka­zu­ją­cych, jak różni lu­dzi zmie­niali swoje na­wyki. Ktoś może nie po­tra­fić przejść obo­jęt­nie obok sło­ika z Nu­tellą, ktoś inny za dużo wy­jeż­dża w in­te­re­sach, ko­muś trze­ciemu opor­nie idzie pro­wa­dze­nie dzien­nika wdzięcz­no­ści – i od każ­dej z tych osób można się cze­goś na­uczyć.

Zmiana na­wy­ków to pro­ces pro­sty, co nie zna­czy, że ła­twy.

Mam na­dzieję, że lek­tura Lep­sza niż wczo­raj zmo­ty­wuje cię do tego, aby mocą na­wy­ków zmie­niać swoje ży­cie. Kie­dy­kol­wiek to czy­tasz i kim­kol­wiek je­steś, wła­śnie te­raz to od­po­wiedni mo­ment, żeby się do tego za­brać.

Wpro­wa­dze­nie.De­cy­zja o nie­de­cy­do­wa­niu

Za­sad­ni­czy błąd tkwi w po­wszech­nym prze­ko­na­niu, że po­win­ni­śmy za­sta­na­wiać się nad tym, co ro­bimy. Słuszne jest po­dej­ście zgoła od­wrotne. Wszelki po­stęp cy­wi­li­za­cji do­ko­nuje się po­przez po­więk­sza­nie liczby ope­ra­cji, które wy­ko­nu­jemy, zu­peł­nie o tym nie my­śląc.

Al­fred North Whi­te­head, Wstęp do ma­te­ma­tyki[1]

Odkąd pa­mię­tam, we wszyst­kich książ­kach, cza­so­pi­smach, sztu­kach czy se­ria­lach naj­bar­dziej fa­scy­no­wały mnie mo­tywy typu przed–po. To ha­sło od razu przy­kuwa moją uwagę. Fa­scy­nuje mnie za­równo idea prze­miany bo­ha­tera, jak i jej pro­ces. Czy cho­dzi o coś tak istot­nego jak rzu­ca­nie pa­le­nia, czy o rzecz naj­zu­peł­niej try­wialną jak po­rzą­dek na biurku, z za­pa­łem czy­tam o tym, dla­czego ktoś zde­cy­do­wał się coś w swoim ży­ciu zmie­nić i jak tego do­ko­nał.

„Przed–po” po­rywa moją wy­obraź­nię, ale też roz­bu­dza we mnie cie­ka­wość. Osta­tecz­nie cza­sem lu­dzie do­ko­nują w swoim ży­ciu ra­dy­kal­nych zmian, ale w więk­szo­ści przy­pad­ków im się to nie udaje. Dla­czego?

W swo­jej pracy pi­sar­skiej sku­piam się przede wszyst­kim na na­tu­rze czło­wieka, a w szcze­gól­no­ści na za­gad­nie­niu szczę­ścia. Kilka lat temu za­uwa­ży­łam pewną pra­wi­dło­wość. Mia­no­wi­cie stwier­dzi­łam, że gdy lu­dzie kre­ślą ob­ra­zek przed–po do­ty­czący osią­gnię­cia szczę­ścia, na ogół główną rolę od­grywa w nim na­wyk. I ten sam wą­tek prze­wija się rów­nie czę­sto w opo­wie­ściach o tym, że ko­muś cze­goś nie udało się w ży­ciu zmie­nić.

Po­tem in­nego dnia jedna z mo­ich sta­rych zna­jo­mych po­czy­niła pod­czas lun­chu pewne spo­strze­że­nie, za sprawą któ­rego prze­lotne za­in­te­re­so­wa­nie te­ma­tem prze­isto­czyło się w peł­no­wy­mia­rową do­cie­kli­wość.

– Chcia­ła­bym wy­ro­bić so­bie na­wyk re­gu­lar­nego upra­wia­nia sportu, ale nic mi z tego nie wy­cho­dzi. Bar­dzo mi to prze­szka­dza – po­wie­działa, gdy aku­rat prze­glą­da­ły­śmy menu. Za­raz po­tem mi­mo­cho­dem do­rzu­ciła coś, czemu od tam­tej pory po­świę­ci­łam bar­dzo dużo uwagi: – Co naj­dziw­niej­sze, w szkole śred­niej by­łam w dru­ży­nie bie­go­wej i ni­gdy mi się nie zda­rzyło opu­ścić tre­ning. A te­raz za nic w świe­cie nie mogę za­brać się do bie­ga­nia. Dla­czego?

– Dla­czego? – po­wtó­rzy­łam nieco bez­wied­nie, bo już prze­rzu­ca­łam w my­ślach ko­lejne ka­ta­logi z wy­ni­kami ba­dań, żeby zna­leźć po­śród nich ja­kieś ade­kwatne dane albo moż­liwe wy­ja­śnie­nie tego zja­wi­ska. Na próżno...

Roz­mowa ze­szła po­tem na inne te­maty, ale jej uwaga nie da­wała mi spo­koju. Ta sama osoba, ta sama forma ak­tyw­no­ści, różne na­wyki. Dla­czego? Dla­czego kie­dyś wy­ka­zy­wała się taką skru­pu­lat­no­ścią pod­czas tre­nin­gów, a te­raz nie po­tra­fiła się zdo­być na re­gu­larne upra­wia­nie sportu? Co mo­głaby zro­bić, żeby to zmie­nić? Jej py­ta­nie wy­brzmie­wało mi w gło­wie z tą wy­jąt­kową ener­gią, która sta­nowi dla mnie ja­sny sy­gnał, że oto tra­fi­łam na coś waż­nego.

Gdy ja­kiś te­mat mnie za­in­te­re­suje, czy­tam wszystko, co ma z nim ja­ki­kol­wiek zwią­zek. Tym ra­zem rów­nież rzu­ci­łam się do pó­łek z li­te­ra­turą po­świę­coną eko­no­mii be­ha­wio­ral­nej, ad­mi­ni­stra­cji klasz­tor­nej, fi­lo­zo­fii, psy­cho­lo­gii, wzor­nic­twu prze­my­sło­wemu, uza­leż­nie­niom, ba­da­niom mar­ke­tin­go­wym, pro­duk­tyw­no­ści, tre­su­rze zwie­rząt, po­dej­mo­wa­niu de­cy­zji, po­li­tyce pu­blicz­nej oraz urzą­dza­niu prze­strzeni przed­szkol­nej i or­ga­ni­za­cji dnia ma­łych dzieci. We wszyst­kich tych źró­dłach ro­iło się wprost od spo­strze­żeń na te­mat na­wy­ków, mu­sia­łam się jed­nak sporo na­pra­co­wać, żeby od­siać ziarno od plew.

Prze­sie­dzia­łam bar­dzo dużo czasu nad róż­nymi trak­ta­tami, hi­sto­riami, bio­gra­fiami, a zwłasz­cza opra­co­wa­niami ba­daw­czymi. Wie­dzia­łam jed­nak także, że nie po­win­nam lek­ce­wa­żyć wła­snych ob­ser­wa­cji do­ty­czą­cych co­dzien­nego ży­cia, choć bo­wiem eks­pe­ry­menty pro­wa­dzone w la­bo­ra­to­rium do­star­czają nam cen­nych in­for­ma­cji na te­mat na­tury czło­wieka, to te można czer­pać rów­nież z in­nych źró­deł. My­ślę o so­bie, że je­stem ta­kim ulicz­nym na­ukow­cem. Więk­szość czasu spę­dzam na opi­sy­wa­niu sło­wami tego, co oczy­wi­ste. Sta­ram się do­strzec to, co wszy­scy mamy na co dzień przed oczami, ale nikt wcze­śniej nie zwró­cił na to uwagi. Cza­sem za­trzy­mam się przy ja­kimś zda­niu w książce, kiedy in­dziej za­chwyci mnie jedno zda­nie z czy­jejś przy­pad­ko­wej wy­po­wie­dzi. Tak wła­śnie było z moją zna­jomą, która kie­dyś bie­gała, a te­raz nie może się ze­brać. Nie­ocze­ki­wa­nie wy­dało mi się to bar­dzo ważne, a choć wtedy jesz­cze nie wie­dzia­łam dla­czego, za­czę­łam zgłę­biać te­mat i z cza­sem po­szcze­gólne ele­menty ukła­danki za­częły się łą­czyć i two­rzyć kon­kretny ob­ra­zek.

Im wię­cej się do­wia­dy­wa­łam na te­mat na­wy­ków, tym bar­dziej mnie fa­scy­no­wały – ale też fru­stro­wały. Ku wła­snemu za­sko­cze­niu od­kry­łam, że do­stępne dla mnie źró­dła nie­wiele mó­wią o tym, co mnie się wy­daje naj­istot­niej­sze.

• Być może ła­two da się wy­tłu­ma­czyć, dla­czego tak trudno wy­ro­bić so­bie na­wyk zwią­zany z czyn­no­ścią nie­lu­bianą. Dla­czego jed­nak rów­nie trudno przy­zwy­czaić się do ro­bie­nia cze­goś, co spra­wia nam przy­jem­ność?

• Cza­sem lu­dzie przy­zwy­czają się do cze­goś z dnia na dzień, a cza­sem rów­nie na­gle po­rzu­cają pewne na­wyki. Dla­czego?

• Dla­czego nie­któ­rzy wzdry­gają się na myśl o na­wy­kach i nie chcą, żeby im różne rze­czy wcho­dziły w krew, pod­czas gdy inni ce­nią so­bie ru­tynę?

• Dla­czego tak wiele osób naj­pierw chud­nie na die­cie, a po­tem wraca do daw­nej wagi albo na­wet ją prze­kra­cza?

• Jak to moż­liwe, że lu­dzie tak po­wszech­nie lek­ce­ważą skutki nie­któ­rych swo­ich na­wy­ków? Ba­da­nia wy­ka­zują na przy­kład, że jedna trze­cia ame­ry­kań­skich pa­cjen­tów cho­ru­ją­cych prze­wle­kle nie przyj­muje prze­pi­sa­nych im le­ków.

• Czy te same stra­te­gie można z po­wo­dze­niem za­sto­so­wać w przy­padku na­wy­ków pro­stych (za­pi­na­nie pasa bez­pie­czeń­stwa), jak i zło­żo­nych (ogra­ni­cze­nie spo­ży­cia al­ko­holu)?

• Dla­czego cza­sami nie udaje nam się zmie­nić na­wy­ków, choć­by­śmy bar­dzo – wręcz roz­pacz­li­wie – tego pra­gnęli. Od zna­jo­mego usły­sza­łam kie­dyś: „Mam kło­poty ze zdro­wiem i nie­które pro­dukty spo­żyw­cze bar­dzo mi szko­dzą, ale i tak je jem”.

• Czy stra­te­gie kształ­to­wa­nia na­wy­ków mają cha­rak­ter uni­wer­salny i spraw­dzają się tak samo do­brze w przy­padku każ­dego?

• Wy­daje się, że w pew­nych sy­tu­acjach ła­twiej się do cze­goś przy­zwy­czaić. W ja­kich i dla­czego?

Obie­ca­łam so­bie, że znajdę od­po­wiedź na te py­ta­nia i do­wiem się jak naj­wię­cej o tym, jak różne na­wyki można so­bie wy­ro­bić i jak się ich sku­tecz­nie po­zby­wać.

Na­wyki to klucz do zna­le­zie­nia od­po­wie­dzi na py­ta­nie, jak lu­dzie się zmie­niają. Dla­czego? To z ko­lei wy­ja­śniają po czę­ści spo­kojne i oszczędne słowa, któ­rymi zo­stała sfor­mu­ło­wana na po­zór pro­sta, ale w moim od­czu­ciu nie­sły­cha­nie wręcz in­te­re­su­jąca ob­ser­wa­cja. W swo­jej fa­scy­nu­ją­cej książce za­ty­tu­ło­wa­nej Siła woli Roy Bau­me­ister i John Tier­ney pi­szą, że opie­ra­nie się po­ku­som przy­cho­dzi ła­twiej lu­dziom o le­piej roz­wi­nię­tym zmy­śle sa­mo­kon­troli[2]. Po­nadto zwra­cają uwagę, że tacy lu­dzie wy­ko­rzy­stują po­sia­dane umie­jęt­no­ści nie po to, aby się ra­to­wać z opre­sji, ale przede wszyst­kim w celu kształ­to­wa­nia efek­tyw­nych na­wy­ków i prak­tyk przy­dat­nych w ży­ciu szkol­nym czy za­wo­do­wym. Wy­nika z tego, że na­wyk za­stę­puje sa­mo­kon­trolę.

Sa­mo­kon­trola to ważny aspekt ży­cia czło­wieka. Im ktoś le­piej nad sobą pa­nuje (w ob­sza­rze sa­mo­re­gu­la­cji, sa­mo­dy­scy­pliny czy siły woli), tym jest szczę­śliw­szy i zdrow­szy[3]. Poza tym czę­ściej my­śli o in­nych, na­wią­zuje lep­sze re­la­cje i od­nosi więk­sze suk­cesy w sfe­rze za­wo­do­wej. Sa­mo­kon­trola po­maga roz­ła­do­wy­wać stres i znaj­do­wać roz­wią­za­nia sy­tu­acji kon­flik­to­wych, wy­dłuża ży­cie i zmniej­sza praw­do­po­do­bień­stwo wy­kształ­ce­nia złych na­wy­ków. Jak jed­nak su­ge­ruje pewne ba­da­nie, sa­mo­kon­trola po­zwala nam sku­tecz­nie oprzeć się po­ku­sie tylko w po­ło­wie przy­pad­ków[4]. Inne duże mię­dzy­na­ro­dowe ba­da­nie wy­ka­zało zaś, że przy­czyny swo­ich nie­po­wo­dzeń lu­dzie naj­czę­ściej upa­trują w braku pa­no­wa­nia nad sobą[5].

Na­ukowcy nie do­szli jesz­cze do po­ro­zu­mie­nia w kwe­stii praw­dzi­wej na­tury sa­mo­kon­troli. Nie­któ­rzy twier­dzą, że czło­wiek dys­po­nuje pew­nymi okre­ślo­nymi za­so­bami w tym za­kre­sie i że je­śli się z nich ko­rzy­sta, ule­gają one wy­czer­pa­niu. Inni stoją na sta­no­wi­sku, że sa­mo­kon­trola się nie „zu­żywa” i że zmiana kon­tek­stu po­zwala uru­cho­mić nowe re­zerwy. Ja po­wie­dzia­ła­bym, że wstaję rano z łóżka z ja­kimś okre­ślo­nym za­so­bem sil­nej woli i że ona może się wy­czer­pać. Pa­mię­tam ta­kie spo­tka­nie, pod­czas któ­rego przez go­dzinę pró­bo­wa­łam się opie­rać uro­kowi cia­ste­czek wy­sta­wio­nych na ta­le­rzu, a osta­tecz­nie przed wyj­ściem po­czę­sto­wa­łam się aż dwoma.

Wła­śnie dla­tego na­wyki są aż tak istotne, po­nie­waż dzięki nim nie ko­rzy­stamy z re­zerw sa­mo­kon­troli. Je­śli wy­ro­bimy so­bie na­wyk od­sta­wia­nia brud­nego kubka po ka­wie do zmy­warki, nie bę­dziemy po­tem mu­sieli od­wo­ły­wać się do sa­mo­kon­troli, żeby to zro­bić. Nie bę­dziemy się w ogóle nad tym za­sta­na­wiać. Oczy­wi­ście po­trzeba sa­mo­kon­troli, żeby wy­kształ­cać do­bry na­wyk. Gdy to się jed­nak sta­nie, po­tem pewne dzia­ła­nia bę­dziemy po­dej­mo­wać bez wy­siłku.

Na­wyki nie na­ru­szają re­zerw sa­mo­kon­troli w szcze­gól­no­ści z jed­nego po­wodu.

W ję­zyku po­tocz­nym słowo „na­wyk” od­nosi się za­zwy­czaj do za­cho­wań o cha­rak­te­rze po­wta­rzal­nym, po­dej­mo­wa­nych w pew­nym kon­kret­nym kon­tek­ście, czę­sto bez­re­flek­syj­nie i bez an­ga­żo­wa­nia świa­do­mo­ści. Tak ro­zu­miane na­wyki kształ­tuje się drogą wie­lo­krot­nych po­wtó­rzeń.

Ja jed­nak do­szłam do wnio­sku, że pod­sta­wową ce­chą na­wyku wcale nie jest czę­sto­tli­wość po­dej­mo­wa­nia czyn­no­ści ani jej po­wta­rzal­ność. Nie cho­dzi też o oswo­je­nie się z bodź­cami, które uru­cha­miają pewne za­cho­wa­nia. Jak­kol­wiek te czyn­niki są ważne, z mo­ich ana­liz wy­nika, że klu­czem do zro­zu­mie­nia istoty na­wyku jest rola pro­cesu de­cy­zyj­nego, a kon­kret­nie braku de­cy­zji. O na­wyku mó­wię wtedy, gdy nie po­dej­muję de­cy­zji, po­nie­waż już do­ko­na­łam roz­strzy­gnię­cia w da­nej spra­wie. Czy umyję zęby po prze­bu­dze­niu? Czy łyknę tę ta­bletkę? Po­cząt­kowo po­dej­muję de­cy­zję, ale po­tem już nie. Naj­pierw wy­ko­nuję tę czyn­ność świa­do­mie, a po­tem już bez an­ga­żo­wa­nia świa­do­mo­ści. Spra­wami istot­nymi dla zdro­wia nie ma sensu się za­drę­czać. Na­leży pod­jąć de­cy­zję raz, a po­tem już so­bie od­pu­ścić. Wol­ność od ko­niecz­no­ści po­dej­mo­wa­nia de­cy­zji ma za­tem dla mnie za­sad­ni­cze zna­cze­nie, po­nie­waż gdy staję wo­bec ko­niecz­no­ści do­ko­na­nia roz­strzy­gnię­cia – co czę­sto w prak­tyce ozna­cza, że mu­szę opie­rać się po­ku­sie albo od­ra­czać gra­ty­fi­ka­cję – mu­szę za­czerp­nąć z za­pa­sów sa­mo­kon­troli[6].

Szu­ka­łam od­po­wie­dzi na py­ta­nie: „Dla­czego na­wyki po­ma­gają lu­dziom się zmie­niać?” i wresz­cie ją zna­la­złam. Zmie­niamy się dzięki na­wy­kom, dla­tego że one uwal­niają nas od po­dej­mo­wa­nia de­cy­zji i od­cią­żają na­sze me­cha­ni­zmy sa­mo­kon­troli.

Pew­nego dnia – upew­niw­szy się, że w Los An­ge­les pora nie jest zbyt wcze­sna – za­dzwo­ni­łam do mo­jej sio­stry Eli­za­beth, żeby po­roz­ma­wiać z nią o wy­ni­kach mo­ich ba­dań. Eli­za­beth jest ode mnie o pięć lat młod­sza, ale za­wsze twier­dzę, że z nas dwóch to ona jest „ta mą­drzej­sza”. Co­kol­wiek mi aku­rat cho­dzi po gło­wie, ona za­wsze ma na ten te­mat coś bły­sko­tli­wego do po­wie­dze­nia.

Wy­mie­ni­ły­śmy kilka uwag na te­mat ostat­nich po­czy­nań mo­jego sio­strzeńca Jacka i chwilę roz­ma­wia­ły­śmy o se­rialu te­le­wi­zyj­nym, do któ­rego Eli­za­beth pi­sze sce­na­riu­sze. Wresz­cie po­wie­dzia­łam, że ostat­nio wzię­łam na warsz­tat na­wyki.

– Chyba już wiem, dla­czego na­wyki są ta­kie ważne – po­wie­dzia­łam, po czym przy­stą­pi­łam do przed­sta­wia­nia mo­ich wnio­sków. Oczami wy­obraźni wi­dzia­łam Eli­za­beth, jak sie­dzi przy za­wa­lo­nym pa­pie­rami biurku, ubrana jak zwy­kle w dżinsy, bluzę z kap­tu­rem i buty do bie­ga­nia. – Na­wyki uwal­niają nas od po­dej­mo­wa­nia de­cy­zji, więc nie mu­simy uru­cha­miać me­cha­ni­zmów sa­mo­kon­troli. Ro­bimy dzięki nim to, co chcemy ro­bić, względ­nie nie ro­bimy tego, czego nie chcemy ro­bić. Czy jest to dla cie­bie sen­sowne?

– Mniej wię­cej – przy­tak­nęła Eli­za­beth, która zdą­żyła już przy­wyk­nąć do wy­słu­chi­wa­nia mo­ich wy­nu­rzeń.

– Coś jed­nak nie daje mi spo­koju, a mia­no­wi­cie: jak to jest, że nie­któ­rzy lu­dzie uwiel­biają na­wyki, a inni ich nie zno­szą? Nie­któ­rzy kształ­tują je bez więk­szego wy­siłku, inni mają z tym duży kło­pot. Skąd te róż­nice?

– Po­le­cam naj­pierw przyj­rzeć się so­bie. Osta­tecz­nie nie znam ni­kogo, kto by lu­bił na­wyki bar­dziej niż ty.

Roz­łą­czy­ły­śmy się i od razu do­szłam do wnio­sku, że do­sta­łam od Eli­za­beth bar­dzo cenną pod­po­wiedź, jak zwy­kle zresztą. Do­póki ona nie zwró­ciła mi na to uwagi, w za­sa­dzie nie zda­wa­łam so­bie sprawy, jak bar­dzo lu­bię na­wyki. Chęt­nie je kul­ty­wuję, a im wię­cej się na ich te­mat do­wia­duję, tym bar­dziej je do­ce­niam.

Mózg kształ­tuje na­wyki przy każ­dej nada­rza­ją­cej się oka­zji, po­nie­waż zwal­nia mu to „prze­loty” na po­dej­mo­wa­nie no­wych, bar­dziej zło­żo­nych bądź pil­niej­szych wy­zwań. Dzięki na­wy­kom nie mu­simy za­wra­cać so­bie głowy po­dej­mo­wa­niem de­cy­zji, wa­żyć ra­cji i mo­ty­wo­wać się do pod­ję­cia pew­nych czyn­no­ści. Ży­cie staje się dzięki temu prost­sze, wiele co­dzien­nych pro­ble­mów znika. Nie mu­szę ana­li­zo­wać po ko­lei wszyst­kich czyn­no­ści, które wiążą się z za­kła­da­niem szkieł kon­tak­to­wych, więc mogę pod­czas tej czyn­no­ści spró­bo­wać usta­lić, jak roz­wią­zać pro­blem ciek­ną­cego grzej­nika w moim do­mo­wym ga­bi­ne­cie.

Na­wyki niosą nam też ulgę, gdy mamy za dużo na gło­wie lub gdy się z czymś bo­ry­kamy. Z ba­dań wy­nika, że pod­ję­cie na­wy­ko­wych czyn­no­ści po­zwala od­zy­skać po­czu­cie kon­troli nad sy­tu­acją i ob­niża po­ziom lęku[7]. Przez dwa lata na każde wy­stą­pie­nie pu­bliczne wkła­da­łam ten sam nie­bie­ski ża­kiet, a choć w re­zul­ta­cie mocno się wy­słu­żył, je­śli mam przed sobą ja­kieś wy­jąt­kowo stre­su­jące pre­le­genc­kie wy­zwa­nie, na­dal wyj­muję go z szafy. Co być może za­ska­ku­jące, stres wcale nie pcha nas w ob­ję­cia złych na­wy­ków[8]. Gdy strach za­gląda nam w oczy albo zmę­cze­nie daje o so­bie znać, jest nam zu­peł­nie obo­jętne, czy to do­bry na­wyk, czy już na­łóg. Ba­da­cze stwier­dzili kie­dyś, że w trak­cie se­sji stu­denci na­wy­kowo spo­ży­wa­jący zdrowe śnia­da­nie czę­ściej dbają o to, by pierw­szy po­si­łek w ciągu dnia był peł­no­war­to­ściowy, zaś stu­denci, któ­rzy na co dzień od­ży­wają się nie­zbyt zdrowo, prak­ty­kują ten sam zwy­czaj w trak­cie se­sji. Tym istot­niej­sze wy­daje się świa­dome kształ­to­wa­nie na­wy­ków. Dzięki nim bo­wiem w naj­trud­niej­szych chwi­lach bę­dziemy od­ru­chowo po­dej­mo­wać dzia­ła­nia, które nam służą (za­miast ro­bić coś, co mo­głoby tylko po­gor­szyć na­szą sy­tu­ację).

Warto oczy­wi­ście pa­mię­tać, że na­wyki – na­wet te do­bre – mają nie tylko za­lety, ale rów­nież wady. Ich pod­sta­wowa wada jest taka, że przy­spie­szają czas. Gdy się co­dzien­nie robi to samo, do­świad­cze­nie ulega spły­ce­niu i roz­my­ciu. Czas zwal­nia na­to­miast wtedy, gdy coś nas wy­trąci z ru­tyny i mózg musi przy­swoić nowe in­for­ma­cje. Dla­tego wła­śnie pierw­szy mie­siąc w pracy zdaje się trwać dłu­żej niż piąty rok na tym sa­mym sta­no­wi­sku. Wraz ze spo­wol­nie­niem czasu sam na­wyk traci urok[9]. Po­ranna kawa za­chwy­cała mnie za pierw­szym i za dru­gim ra­zem, ale po­tem znik­nęła gdzieś w tle mo­jego dnia. Te­raz już się nią nie roz­ko­szuję (choć nie wiem, co ze sobą zro­bić, je­śli z ja­kie­goś po­wodu ją po­minę). Na­wyki na­ra­żają nas ry­zyko zo­bo­jęt­nie­nia na wła­sne ist­nie­nie.

Do­brze to czy źle, wi­dać je jak na dłoni w struk­tu­rze na­szego co­dzien­nego ży­cia. Z ba­dań wy­nika, że około 40 pro­cent na­szych za­cho­wań ma cha­rak­ter co­dzienny i że zwy­kle po­dej­mu­jemy je za­wsze w tym sa­mym kon­tek­ście[10]. Skłonna je­stem iść o za­kład, że w moim przy­padku ten od­se­tek jest wyż­szy. Co­dzien­nie bu­dzę się o tej sa­mej po­rze i o tej sa­mej po­rze skła­dam na po­liczku Ja­miego po­ranny po­ca­łu­nek. Ubie­ram się za­wsze tak samo, to zna­czy w leg­ginsy, białą bluzkę i buty do bie­ga­nia. Pra­cuję przy lap­to­pie za­wsze w tych sa­mych miej­scach. Wę­druję po No­wym Jorku za­wsze tymi sa­mymi ścież­kami. Na e-ma­ile od­po­wia­dam o tej sa­mej po­rze, córki – trzy­na­sto­let­nią Elizę i sied­mio­let­nią Ele­anor – kładę za­wsze spać w tej sa­mej ko­lej­no­ści. Gdy za­daję so­bie py­ta­nie: „Dla­czego moje ży­cie wy­gląda dziś tak, a nie ina­czej?”, mu­szę uczci­wie przy­znać, że w du­żej mie­rze miało to zwią­zek z mo­imi na­wy­kami. Ar­chi­tekt Chri­sto­pher Ale­xan­der opi­sy­wał to tak:

Gdyby uczci­wie się nad tym za­sta­no­wić, mu­siał­bym przy­znać, że moje ży­cie wpi­suje się w nie­wielki zbiór wzor­co­wych zda­rzeń, w któ­rych raz po raz uczest­ni­czę.

Leżę w łóżku, biorę prysz­nic, jem śnia­da­nie w kuchni, sia­dam do pi­sa­nia w ga­bi­ne­cie, wy­cho­dzę do ogrodu, przy­rzą­dzam dla wszyst­kich z biura lunch i spo­ży­wam go z ko­le­gami, idę do kina, za­bie­ram ro­dzinę do re­stau­ra­cji, wpa­dam na drinka do zna­jo­mych, jadę au­to­stradą, znów kładę się do łóżka. Pew­nie coś jesz­cze by można do tego do­pi­sać.

W ży­ciu każ­dego czło­wieka jest ta­kich sche­ma­tów za­ska­ku­jąco mało, zwy­kle nie­wiele wię­cej niż dzie­sięć. Stwier­dzi to każdy, kto przyj­rzy się swo­jemu ży­ciu. To z po­czątku wstrzą­sa­jące, że tak nie­wiele róż­nych rze­czy mi się przy­da­rza.

To nie tak, że chciał­bym, żeby ich było wię­cej, od­kąd jed­nak so­bie uświa­do­mi­łem, jak jest ich nie­wiele, za­czy­nam le­piej ro­zu­mieć ich fun­da­men­talny wpływ na moje ży­cie i moją zdol­ność do funk­cjo­no­wa­nia. Je­śli to do­bre sche­maty, to mogę do­brze żyć. Je­śli mi szko­dzą, to nie mogę[11].

Już choćby tylko w sfe­rze zdro­wia naj­róż­niej­sze dzia­ła­nia po­dej­mo­wane cał­ko­wi­cie bez an­ga­żo­wa­nia świa­do­mo­ści mogą za­sad­ni­czo wpły­wać na na­sze sa­mo­po­czu­cie. Nie naj­lep­sza dieta, brak ru­chu, pa­le­nie pa­pie­ro­sów i pi­cie al­ko­holu od­po­wia­dają w Sta­nach Zjed­no­czo­nych za dużą liczbę za­cho­ro­wań i zgo­nów[12]. A prze­cież to wszystko na­wyki, nad któ­rymi mamy kon­trolę. W pew­nym sen­sie można więc po­wie­dzieć, że na­wyki są na­szym prze­zna­cze­niem.

Tym sa­mym po­przez zmianę na­wy­ków mo­żemy zmie­nić to prze­zna­cze­nie. Z mo­ich ob­ser­wa­cji wy­nika, że zwy­kle sta­ramy się zmie­niać rze­czy z Pod­sta­wo­wej Sió­demki. Więk­szość z nas, i ja także, naj­bar­dziej chcemy na­by­wać na­wyki, dzięki któ­rym można by:

1. Jeść i pić zdro­wiej (zre­zy­gno­wać ze spo­ży­wa­nia cu­kru, wzbo­ga­cić dietę o wa­rzywa, ogra­ni­czyć spo­ży­wa­nie al­ko­holu).

2. Re­gu­lar­nie ćwi­czyć.

3. Roz­sąd­niej oszczę­dzać, wy­da­wać i za­ra­biać pie­nią­dze (re­gu­lar­nie od­kła­dać pie­nią­dze, spła­cać za­dłu­że­nie, prze­ka­zy­wać datki na szczytne cele, trzy­mać się za­ło­żo­nego bu­dżetu).

4. Od­po­czy­wać, od­prę­żać się i cie­szyć ży­ciem (prze­stać oglą­dać te­le­wi­zję w łóżku, wy­łą­czać te­le­fon ko­mór­kowy, spę­dzać czas na ło­nie na­tury, roz­ko­szo­wać się ci­szą, wy­sy­piać się, mniej czasu spę­dzać w sa­mo­cho­dzie).

5. Wię­cej osią­gać, rza­dziej od­kła­dać za­da­nia na póź­niej (do­sko­na­lić umie­jęt­ność gry na in­stru­men­cie, uni­kać nie­pla­no­wa­nych przerw w pracy, na­uczyć się ję­zyka, pro­wa­dzić blog).

6. Żyć prost­szym i bar­dziej upo­rząd­ko­wa­nym ży­ciem, w czy­sto­ści i ja­snej prze­strzeni (ście­lić łóżko, trzy­mać po­rzą­dek w do­ku­men­tach, od­kła­dać klu­cze w to samo miej­sce, se­gre­go­wać śmieci).

7. Bar­dziej za­an­ga­żo­wać się w re­la­cje: z in­nymi ludźmi, z Bo­giem, ze świa­tem (dzwo­nić do przy­ja­ciół, za­pi­sać się na wo­lon­ta­riat, czę­ściej upra­wiać seks, spę­dzać wię­cej czasu z ro­dziną, brać udział w na­bo­żeń­stwach).

Nie­kiedy ten sam na­wyk może za­spo­ka­jać różne po­trzeby. Po­ranny spa­cer to forma ak­tyw­no­ści fi­zycz­nej (ad 2), a także spo­sób na od­po­czy­nek i źró­dło ra­do­ści (ad 4). Je­śli się pój­dzie z przy­ja­cie­lem, to można przy oka­zji kul­ty­wo­wać re­la­cje (ad 7). Dla róż­nych lu­dzi li­czą się różne na­wyki. Jedna osoba musi mieć wo­kół sie­bie nie­ska­zi­telny ład, żeby roz­po­cząć pracę twór­czą, pod­czas gdy inną in­spi­rują nie­ocze­ki­wane ze­sta­wie­nia przed­mio­tów.

Pod­sta­wowa Sió­demka bie­rze się stąd, że czę­sto do­świad­czamy jed­no­cze­śnie zmę­cze­nia i prze­bodź­co­wa­nia. Niby bra­kuje nam sił, ale jed­no­cze­śnie w na­szych ży­łach prze­le­wają się ad­re­na­lina, ko­fe­ina i cu­kier. Prze­ska­ku­jemy od sprawy do sprawy, z nie­po­ko­jem my­śląc o tym, że za mało czasu po­świę­camy tym spra­wom na­prawdę waż­nym. Nie kła­dłam się w porę spać, ale by­naj­mniej nie po to, żeby po­roz­ma­wiać z przy­ja­ciółmi – oglą­da­łam po raz nie wia­domo który emi­to­wany późno w nocy od­ci­nek The Of­fice, który znam już na pa­mięć. Za­miast ro­bić no­tatki do pracy albo czy­tać po­wieść, po­tra­fi­łam bez­myśl­nie prze­glą­dać uza­leż­nia­jącą sek­cję „Osoby, które mo­żesz znać” na Lin­ke­dI­nie.

Krok po kroku gro­ma­dzi­łam in­for­ma­cje, dzięki któ­rym moje wy­obra­że­nia o na­wy­kach za­częły na­bie­rać kon­kret­niej­szych kształ­tów. Do­szłam do wnio­sku, że na­wyki otwie­rają drogę do zmian, po­nie­waż zwal­niają nas z ko­niecz­no­ści po­dej­mo­wa­nia de­cy­zji i uru­cha­mia­nia me­cha­ni­zmów sa­mo­kon­troli. To na­pro­wa­dziło mnie na ko­lejne py­ta­nie: „Wiemy już, że na­wyki otwie­rają drogę do zmian. Skąd jed­nak, tak kon­kret­nie, one się biorą?”. Tym po­sta­no­wi­łam się za­jąć w na­stęp­nej ko­lej­no­ści.

Za­czę­łam od sfor­mu­ło­wa­nia pod­sta­wo­wych py­tań i de­fi­ni­cji. Na po­trzeby mo­ich ba­dań po­sta­no­wi­łam przy­jąć taką de­fi­ni­cję słowa „na­wyk”, która po­krywa się z po­tocz­nym ro­zu­mie­niem słowa „zwy­czaj”. Lu­dzie mó­wią: „Mam w zwy­czaju cho­dzić na si­łow­nię” albo „Sta­ram się zmie­nić na­wyki ży­wie­niowe na lep­sze”. Okre­śle­nia „ru­tyna” po­sta­no­wi­łam uży­wać w od­nie­sie­niu do zbio­rów po­wią­za­nych ze sobą na­wy­ków, a po­ję­cie „ry­tuał” za­re­zer­wo­wa­łam dla na­wy­ków ja­koś po­wią­za­nych z du­cho­wo­ścią. Zre­zy­gno­wa­łam ze zgłę­bia­nia te­ma­tyki na­ło­gów, za­cho­wań kom­pul­syw­nych, za­bu­rzeń i na­wy­ków ner­wo­wych. Po­sta­no­wi­łam też nie przy­glą­dać się na­wy­kom od strony neu­ro­bio­lo­gicz­nej (tylko po­bież­nie mnie in­te­re­suje, jak to się wła­ści­wie dzieje, że mój mózg tak żywo re­aguje na baj­gle cy­na­mo­nowe z ro­dzyn­kami). Za nic ma­jąc ar­gu­menty prze­ciwko dzie­le­niu na­wy­ków na „do­bre” i „złe”, kla­sy­fi­ko­wa­łam jako „do­bre” te, które chcia­łam kul­ty­wo­wać, zaś jako „złe” te, któ­rych chcia­łam się wy­zbyć.

Moja uwaga miała się od­tąd sku­piać na me­to­dach zmiany na­wy­ków. Zgro­ma­dzi­łam tak bo­gaty zbiór ma­te­ria­łów o na­wy­kach (szcze­gó­łowe opisy ba­dań, o któ­rych czy­ta­łam; opisy wy­da­rzeń, któ­rych by­łam świad­kiem; rady, z któ­rymi się ze­tknę­łam), że na ich pod­sta­wie po­tra­fi­łam wy­od­ręb­nić różne stra­te­gie sto­so­wane w celu zmiany na­wy­ków. Jak­kol­wiek wy­daje się to dziwne, w więk­szo­ści opra­co­wań do­ty­czą­cych zmiany na­wy­ków mowa jest o jed­nej me­to­dzie po­stę­po­wa­nia, zu­peł­nie jakby ist­niało ja­kieś jedno roz­wią­za­nie do­bre dla wszyst­kich. Choć by­łoby to su­per, rze­czy­wi­stość uczy, że uni­wer­sal­nej for­muły nie ma. Prze­ko­na­łam się, że różni lu­dzie po­trze­bują róż­nych spo­so­bów, po­sta­wi­łam so­bie więc za cel opra­co­wać moż­li­wie długą li­stę opcji.

Po­nie­waż o sku­tecz­nym kształ­to­wa­niu na­wy­ków nie może być mowy, do­póki nie po­zna się do­brze sa­mego sie­bie, pierw­sza część tej książki nosi ty­tuł: Wie­dza o sa­mym so­bie. Przed­sta­wiam tam dwie stra­te­gie, które po­ma­gają osią­gnąć ten cel. To ana­liza czte­rech skłon­no­ści oraz de­fi­nio­wa­nie dy­cho­to­mii. Druga część książki nosi ty­tuł Pod­pory kon­struk­cji. Tam przyj­rzymy się po­wszech­nie zna­nym i w isto­cie swej pod­sta­wo­wym stra­te­giom zwią­za­nym z mo­ni­to­ro­wa­niem za­cho­wań, bu­do­wa­niem fun­da­men­tów, kre­śle­niem har­mo­no­gra­mów i eg­ze­kwo­wa­niem od­po­wie­dzial­no­ści. W czę­ści Naj­lep­szy czas, żeby za­cząć po­chy­limy się nad waż­nym mo­men­tem roz­po­czę­cia pracy nad kształ­to­wa­niem na­wyku. W tym kon­tek­ście bę­dzie mowa o pierw­szych kro­kach, czy­stej kar­cie i na­głych olśnie­niach. Po­tem bę­dzie frag­ment za­ty­tu­ło­wany Pra­gnie­nia, wy­goda i wy­mówki, w któ­rym przyj­rzymy się dą­że­niu do uni­ka­nia wy­siłku i za­zna­wa­nia przy­jem­no­ści w kon­tek­ście stra­te­gii abs­ty­nen­cji, wy­gody, nie­wy­gody, bez­piecz­ni­ków, krucz­ków, od­wra­ca­nia uwagi, spra­wia­nia so­bie na­gród i drob­nych przy­jem­no­ści oraz łą­cze­nia za­cho­wań w pary (naj­lep­szą za­bawą jest oczy­wi­ście po­szu­ki­wa­nie krucz­ków). Wresz­cie w czę­ści Wy­jąt­kowy jak wszy­scy inni przyj­rzymy się dzia­ła­niom, które po­dej­mu­jemy, aby le­piej zro­zu­mieć i zde­fi­nio­wać sie­bie w kon­tek­ście, ja­kim są dla nas inni lu­dzie. Tu bę­dzie mowa o ja­sno­ści, toż­sa­mo­ści i od­dzia­ły­wa­niu oto­cze­nia.

Każdą z tych stra­te­gii chcia­łam oczy­wi­ście w jak naj­więk­szym stop­niu zgłę­bić. Ludz­kość od wie­ków szuka roz­wią­zań, które po­zwa­la­łyby zmie­niać czło­wieka i jego na­wyki. Uzna­łam, że je­śli mam do­ło­żyć swoją ce­giełkę do tego wy­siłku, po­win­nam prze­te­sto­wać moje teo­rie na so­bie – po­nie­waż, aby do­brze zro­zu­mieć me­cha­ni­zmy, trzeba przyj­rzeć im się w dzia­ła­niu.

Gdy jed­nak wspo­mnia­łam jed­nemu ze zna­jo­mych, że zaj­muję się te­raz na­wy­kami i za­mie­rzam prze­te­sto­wać kilka no­wych, on z całą sta­now­czo­ścią oznaj­mił:

– Prze­cież na­wyki na­leży zwal­czać, a nie je pro­mo­wać!

– Żar­tu­jesz so­bie? Prze­cież ja uwiel­biam moje na­wyki – od­par­łam. – Nie mu­szę się wy­ka­zy­wać silną wolą. Nie mu­szę się za­drę­czać. Choćby ta­kie my­cie zę­bów...

– Ja mam zu­peł­nie ina­czej – stwier­dził mój zna­jomy. – Dla mnie na­wyki to znie­wo­le­nie.

Ta roz­mowa by­naj­mniej nie skło­niła mnie do zmiany sto­sunku do na­wy­ków. Uświa­do­miła mi jed­nak coś bar­dzo waż­nego, mia­no­wi­cie, że na­wyki są bar­dzo do­brym sługą, ale złym pa­nem. Chcia­łam gar­ściami czer­pać z nich ko­rzy­ści, ale jed­no­cze­śnie uni­kać nad­mier­nej biu­ro­kra­ty­za­cji mo­jego ży­cia. Nie chcia­łam sama z sie­bie zro­bić gry­zi­piórka.

Uzna­łam, że w trak­cie pracy nad na­wy­kami będę się sku­piać tylko na tych, które będą mi da­wały po­czu­cie wol­no­ści i siły. Obie­ca­łam so­bie cały czas py­tać: „Po co ja wła­ści­wie kul­ty­wuję ten na­wyk?”. Bar­dzo mi za­le­żało na tym, żeby moje na­wyki od­zwier­cie­dlały moje po­trzeby. Wie­rzę bo­wiem, że szczę­śliwe ży­cie można bu­do­wać tylko na fun­da­men­cie wła­snej, in­dy­wi­du­al­nej na­tury. Gdy­bym zaś chciała po­ma­gać w kształ­to­wa­niu na­wy­ków in­nych – co nie­wąt­pli­wie mnie ku­siło – po­win­nam szu­kać roz­wią­zań, które będą do­godne dla nich.

Jed­nego wie­czoru przed pój­ściem spać opo­wia­da­łam Ja­miemu, czego się tego dnia do­wie­dzia­łam. On aku­rat jesz­cze prze­ży­wał coś, co się wy­da­rzyło w pracy. Spra­wiał wra­że­nie zmę­czo­nego i po­chło­nię­tego wła­snymi my­ślami, ale na­gle wy­buch­nął śmie­chem.

– O co cho­dzi? – za­py­ta­łam.

– Na­pi­sa­łaś już tyle o szczę­ściu, szu­ka­łaś od­po­wie­dzi na py­ta­nie: „Co ro­bić, żeby być szczę­śliw­szym?”. A te­raz pi­szesz o na­wy­kach, tro­chę jak­byś rzu­cała ha­sło: „No do­bra, ale co tak na se­rio ro­bić, żeby być szczę­śliw­szym?”.

– W su­mie ra­cja – od­par­łam, bo rze­czy­wi­ście tak było. – Cza­sem sły­szę od lu­dzi: „Wiem, co mo­głoby mi dać szczę­ście, ale nie po­tra­fię się ze­brać, żeby to ro­bić”. Tym­cza­sem roz­wią­za­niem są na­wyki.

Po­przez zmianę na­wy­ków zmie­niamy na­sze ży­cie. Mocą wła­snych de­cy­zji mo­żemy wy­brać te na­wyki, które chcemy kształ­to­wać, a na­stęp­nie mocą sil­nej woli wcie­lić te po­sta­no­wie­nia w ży­cie. Po­tem – i to jest w tym wszyst­kim naj­lep­sze – wszystko dzieje się już mocą na­wyku. Mo­żemy zdjąć ręce z pa­nelu de­cy­zyj­nego i nogę z gazu sil­nej woli. Ste­ro­wa­nie przej­mie za nas au­to­pi­lot na­wyku.

Na to wła­śnie li­czy ten, kto wy­ra­bia so­bie na­wyk.

Szczę­śliwe ży­cie wie­dzie ten, kto cały czas ma po­czu­cie, że się roz­wija – uczy się no­wych rze­czy, wzmac­nia się i na­wią­zuje nowe re­la­cje, zmie­nia rze­czy­wi­stość na lep­sze i po­maga in­nym. Na­wyki w tym za­kre­sie mają wielką rolę do ode­gra­nia, po­nie­waż po­ma­gają nam ro­bić kon­kretne i trwałe po­stępy.

Choć do­sko­na­ło­ści nie da się osią­gnąć, dzięki na­wy­kom można się do­sko­na­lić. Je­śli taki do­bry na­wyk po­maga nam wy­ko­nać krok na­przód i zro­bić coś le­piej niż wczo­raj, to na­stęp­nego dnia nie bę­dziemy już mu­sieli uty­ski­wać, że znowu nie udało nam się do­ko­nać cze­goś, na czym nam za­le­żało.

Na­wyki – cał­kiem słusz­nie – słyną z tego, że mają wpływ na na­sze za­cho­wa­nia i nie­kiedy skła­niają nas do po­dej­mo­wa­nia dzia­łań wbrew na­szej woli. Je­śli się jed­nak świa­do­mie je ukształ­tuje, to po­tem można wy­ko­rzy­stać tę ich moc, żeby za­pew­nić so­bie spo­kój du­cha, ener­gię i roz­wój.

Le­piej niż wczo­raj, czy to nie cel, który wszyst­kim nam przy­świeca?

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

[1] Nie­za­leż­nie od tego, czy au­torka opa­truje cy­tat przy­pi­sem bi­blio­gra­ficz­nym, czy tego nie robi, frag­menty przy­wo­ła­nych dzieł (rów­nież tych wy­da­nych po pol­sku) zo­stały prze­tłu­ma­czone przeze mnie (przyp. tłum).
[2] R. Bau­me­ister, J. Tier­ney, Wil­l­po­wer: Re­di­sco­ve­ring the Gre­atest Hu­man Strength, Pen­guin, New York 2011, s. 239 [pol­skie wy­da­nia ksią­żek są po­dane w su­ge­ro­wa­nej li­te­ra­tu­rze do­dat­ko­wej – przyp. red.].
[3] Cie­kawe roz­wa­ża­nia na te­mat ko­rzy­ści pły­ną­cych z sa­mo­kon­troli można zna­leźć w: R. Bau­me­ister, J. Tier­ney, Wil­l­po­wer, s. 9–12, 260; K. McGo­ni­gal, The Wil­l­po­wer In­stinct: How Self-Con­trol Works, Why It Mat­ters, and What You Can Do to Get More of It, Avery, New York 2012, s. 12; T. Mof­fitt et al., A Gra­dient of Chil­dhood Self-Con­trol Pre­dicts He­alth, We­alth, and Pu­blic Sa­fety, „Pro­ce­edings of the Na­tio­nal Aca­demy of Scien­ces” 2011, t. 108, nr 7, s. 2693–2698.
[4] W. Hof­f­man i in., Eve­ry­day Temp­ta­tions: An Expe­rience Sam­pling Study of De­sire, Con­flict, and Self-Con­trol, „Jo­ur­nal of Per­so­na­lity and So­cial Psy­cho­logy”, czer­wiec 2012, t. 102, nr 6, s. 1318–1335; R. Bau­me­ister, J. Tier­ney, Wil­l­po­wer, s. 3–4.
[5] R. Bau­me­ister, J. Tier­ney, Wil­l­po­wer, s. 2; por. także Cha­rac­ter Strength and Vir­tues, red. Ch. Pe­ter­son, M. Se­lig­man, Ame­ri­can Psy­cho­lo­gi­cal As­so­cia­tion, Wa­shing­ton 2004.
[6] K. Vohs et al., Ma­king Cho­ices Im­pa­irs Sub­se­qu­ent Self-Con­trol: A Li­mi­ted-Re­so­urce Ac­co­unt of De­ci­sion Ma­king, Self-Re­gu­la­tion, and Ac­tive In­i­tia­tive, „Jo­ur­nal of Per­so­na­lity and So­cial Psy­cho­logy”, maj 2008, t. 94, nr 5, s. 883–898.
[7] W. Wood, J. Qu­inn, D. Ka­shy, Ha­bits in Eve­ry­day Life: Tho­ught, Emo­tion, and Ac­tion, „Jo­ur­nal of Per­so­na­lity and So­cial Psy­cho­logy” 2002, t. 83, nr 6, s. 1281–1297.
[8] W. Wood, D. Neal, A. Dro­let, How Do Pe­ople Ad­here to Go­als When Wil­l­po­wer Is Low? The Pro­fits (and Pit­falls) of Strong Ha­bits, „Jo­ur­nal of Per­so­na­lity and So­cial Psy­cho­logy” 2013, t. 104, nr 6, s. 959–975.
[9] W. Wood, J. Qu­inn, D. Ka­shy, Ha­bits in Eve­ry­day Life.
[10] Ibi­dem.
[11] Ch. Ale­xan­der, The Ti­me­less Way of Bu­il­ding, Oxford Uni­ver­sity Press, New York 1979, s. 67–68.
[12] Cen­ters for Di­se­ase Con­trol and Pre­ven­tion, Na­tio­nal Cen­ter for Chro­nic Di­se­ase Pre­ven­tion and He­alth Pro­mo­tion, sier­pień 2012, http://www.cdc.gov/chro­nic­di­se­ase/ove­rview/in­dex.htm.