Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Bohaterem serii jest intrygująca postać o dwóch twarzach: wiktoriański gentelman Lord Edward Lister oraz słynny złodziej Raffles w jednej osobie. Jak w ogóle do tego doszło i co może wyniknąć z takiego niezwykłego połączenia? Jak bohater wykorzystuje niezwykłe zdolności medyczne i chemiczne, aby występować pod obiema postaciami? Komu udało się go rozszyfrować i jak wykorzystano tę wiedzę?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 52
Lord Lister. Tajemniczy nieznajomy, Tom 29
Książę szulerów
Warszawa 2016
Ofiara hazardu
– Nic nie da się porównać z pobytem w Monte Carlo... Prawdziwy raj ziemski! – rzekł Charley Brand do swego przyjaciela lorda Listera, znanego powszechnie jako John Raffles. – Jakiż piękny widok rozciąga się stąd na Morze Śródziemne!
– Masz rację Charley... Miło jest spędzać czas na tarasie wytwornej kawiarni i palić spokojnie papierosa...
Raffles puścił w powietrze małe obłoczki wonnego dymu.
– A jednak – dodał po chwili. – Mało kto może bezkarnie przechadzać się po tym Lazurowym Wybrzeżu...
– Nie wiem, skąd grozić by nam mogło niebezpieczeństwo? – odparł sekretarz, utkwiwszy w lordzie pytające spojrzenie.
Lord Lister zamyślił się.
– Nam?... Myślę nie o nas, a o tych setkach i tysiącach nieszczęśliwych, którzy dają się uwieść demonowi gry. Myśl o nich potrafi mi zakłócić nawet radość z tego słonecznego widoku...
– Czyż to istotnie aż tak niebezpieczne, Edwardzie?
– Na nieszczęście, tak... Co dzień znaleźć można w tych cienistych alejach samobójców, którzy kładą kres swemu życiu.
– Trudno mi w to uwierzyć – odparł Brand. – To plotki rozsiewane przez wrogów kasyna, a zwłaszcza przez tych, który stracili tam swe fortuny...
– Każdy, kto pozwoli opanować się tej namiętności zrujnuje się w tym piekle... Ludzie ogarnięci pasją gry przegrywają wszystko do ostatniego centa.
– Sami są sobie winni...
– W gruncie rzeczy masz rację. Nie należy jednak sądzić zbyt surowo. Gra jest niebezpieczną namiętnością i mało ludzi potrafi się przezwyciężyć, gdy tylko zacznie w niej smakować.
– Wobec tego wolę trzymać się z daleka od zielonych stołów – odparł Charley, rzucając lękliwe spojrzenie w stronę kasyna.
Gmach kasyna odcinał się ostro na czystym błękicie nieba. Złocone jego dachy połyskiwały wśród zieleni palm.
– Spójrz, jak ludzie pchają się do wejścia! Wygląda to tak, jak gdyby śpieszyli się do własnej zguby.
– Widok ten napełnia mnie niesmakiem. Przejdźmy się lepiej po parku! Poszukamy ustronnego miejsca, gdzie bylibyśmy wolni od widoku tych ludzi pozbawionych rozumu – rzekł Lister. – Zawsze miałem wrażenie, że większość ich, to idioci lub oszuści.
Raffles zapłacił rachunek i obydwaj opuścili taras kawiarni.
Aleja, którą się posuwali, pięła się dość ostro w górę. Lister i Charley niebawem znaleźli się w miejscu, z którego roztaczał się wspaniały widok na całą zatokę.
Charley omal nie krzyknął z zachwytu. Nagle uczuł rękę Tajemniczego Nieznajomego na swoim ramieniu. Odwrócił się i ze zdumieniem spojrzał na swego przyjaciela. Papieros niedopalony wypadł z jego ręki. Tajemniczy Nieznajomy wydawał się czymś mocno podenerwowany.
Ku zdumieniu Charleya lord Lister począł biec nagle ku grupie palm i gęstych krzaków, znajdujących się po drugiej stronie starannie utrzymanego trawnika.
Brand stał jak przykuty do miejsca.
Lord Lister z niezwykłą szybkością wyjął z kieszeni składany nóż, otworzył go i tak uzbrojony wdrapał się zręcznie na smukły pień palmy. W kilka chwil potem jakiś cień mignął wśród zieleni. Brand nie wiedział, czy był to cień ludzki. Nie był to w każdym razie Raffles. W tej samej bowiem chwili zeskoczył z drzewa i przyklęknął na trawie.
Brand pobiegł w tę stronę. Niezwykły widok roztoczył się przed jego zdumionym wzrokiem. Za grupą aloesów i kaktusów klęczał Raffles nad ciałem jakiegoś nieznajomego młodzieńca. Sądząc z ubrania, młodzieniec ten należał do najlepszego towarzystwa. Z twarzy nie trudno poznać było Anglika. Jego regularne męskie rysy ściągnął grymas bólu. Na gładkim czole pomiędzy brwiami rysowały się głębokie pionowe zmarszczki.
Raffles przystąpił natychmiast do ratowania desperatowi życia. Wyciągnął z kieszeni jakąś butelkę i zwilżył leżącemu skroń, po czym zastosował sztuczne oddychanie.
– Czy żyje jeszcze? – zapytał Brand, ochłonąwszy z pierwszego przerażenia.
– Mam nadzieję – odparł lord Lister, nie przerywając ani na chwilę swych wysiłków. – Ciało jest jeszcze ciepłe. Pomóż mi, Charley! Musimy go przywrócić do życia.
Charley Brand zabrał się do roboty z całym zapałem.
– Musiał się powiesić bardzo niedawno. Mam nadzieję, że go uratujemy. Zaledwie przed kilku minutami znajdował się jeszcze przy życiu.
– Nowa ofiara przeklętego kasyna! Któż wreszcie zdecyduje się na zgładzenie z oblicza świata tej jaskini grzechu?
– Biedak! Nie będzie on prawdopodobnie ostatnią ofiarą kasyna. Wydaje mi się, że serce rozpoczyna swą normalną pracę... Odwagi! Jeszcze chwila, a uratujemy go...
Charley nie szczędził trudu. Raffles pochylił się nad samobójca i dotknął policzkiem jego ust.
– Żyje! – zawołał, prostując się z tryumfem. – Nie ustawaj w pracy! – dodał, zwracając się do Charleya. – Wyrwiemy go śmierci!
Lord Lister wlał kilka kropel alkoholu do ust młodzieńca i natarł mu skronie.
Powoli rumieńce powracać poczęły na pobladłą twarz. Otworzył oczy i zamknął je z powrotem. Piersi jego podnosił regularny oddech. Wreszcie jasne spojrzenie jego błękitnych oczu zawisło na twarzach naszych przyjaciół.
– Gdzie jestem? – zapytał po angielsku słabym głosem, usiłując się podnieść.
– Wśród przyjaciół – odparł Raffles.
Na dźwięk ojczystej mowy twarz młodzieńca rozjaśniła się lekko. W tej samej jednak chwili przypomniał sobie o wszystkich kłopotach, które pchnęły go do szaleńczego kroku i wybuchnął płaczem.
Dlaczego nie pozwoliliście mi umrzeć? – zawołał boleśnie. – Cóż ja dalej pocznę? Jestem zrujnowany! Dlaczego nie pozwoliliście mi umrzeć?
Charley chciał pomóc nieszczęsnemu, lecz Raffles zatrzymał go.
– Poczekaj – szepnął po cichu. – Daj mu się wypłakać swobodnie! Gdy pierwszy żal przeminie, postaramy się przemówić mu do rozsądku.
Lord Lister usiadł spokojnie na ziemi. Ciałem młodzieńca wstrząsało łkanie. Raffles położył swą chłodną rękę na jego rozpalonym czole. Wreszcie ból jego roztopił się w strumieniu łez.
Tego momentu oczekiwał Raffles – Tajemniczy Nieznajomy.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.