Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Barwnie napisane dzieje miłości małżeństw dynastii Jagiellonów, wywodzącej się od Władysława II Jagiełły, wielkiego księcia litewskiego i króla Polski. W szczytowym okresie Jagiellonowie byli jedną z najpotężniejszych dynastii w Europie i w państwach, których sprawowali władzę, nastąpił też rozkwit kulturalny i gospodarczy.
Doskonała książka nie tylko uzupełnia wiedzę osób zainteresowanych burzliwymi dziejami kraju w okresie ich panowania, ale dzięki wciągającym perypetiom może być doskonałą lekturą na wolne popołudnie dla każdego!
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 487
Projekt okładki i stron tytułowych Michał Bernaciak
Zdjęcia: Zbyszko Siemaszko, Maciej Skoczeń (Muzeum Wojska Polskiego), archiwum „Mówią wieki”, archiwum Domu Wydawniczego Bellona
Redaktor merytoryczny Stefan Jurkowski
Redaktor prowadzący Zofia Gawryś
Redaktor techniczny Elżbieta Bryś
Korekta Ewa Grabowska
© Copyright by Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2006 © for this edition by MUZA SA, Warszawa 2006 © Copyright by Jerzy Besala, Warszawa 2006
DOM WYDAWNICZY BELLONA I WYDAWNICTWO MUZA Prowadzą sprzedaż wysyłkową swoich książek za zaliczeniem pocztowym z rabatem do 20 procent od ceny detalicznej.
Dom Wydawniczy Bellona ul. Grzybowska 77, 00-844 Warszawa Dział wysyłki: tel. (22) 45 70 306, 652 27 01 Fax (22) 620 42 71 e-mail: [email protected] Internet: www.bellona.plwww.ksiegarnia.bellona.pl
MUZA SA ul. Marszałkowska 8, 00-590 Warszawa tel. (22) 629 04 77, 629 50 83 e-mail: [email protected] Dział zamówień: (22) 628 63 60, 629 32 01 Księgarnia internetowa: www.muza.com.pl
ISBN 978-83-11-12545-2
Czternastowieczna Litwa, rozciągająca się na wielkim terytorium, była krajem tajemniczym, strasznym, porosłym puszczami i zapełnionym pogańskimi bożkami, gajami, drzewami, wężami. Istnienie Wielkiego Księstwa Litewskiego dawało rację bytu zakonowi krzyżackiemu, wyrąbującemu mieczem drogę do chrześcijańskiego zbawienia pogan. Nieochrzczeni dotąd Litwini i Żmudzini byli rzeczywiście uciążliwymi sąsiadami, szczególnie dla Mazowsza: grabili, palili, uprowadzali w niewolę ludność i niszczyli niezrozumiałą dla nich chrześcijańską cywilizację niemiecką i polską. Jak wyliczył Albinas Kuncevicius, w pierwszej połowie XIII w. atakowali ziemie inflanckie 21 razy, ruskie 18, a polskie 6 razy.
Jadwiga po przepędzeniu Wilhelma z Krakowa żyła zapewne w ogromnym napięciu. Ona, wychowana na świetnym, ale i pobożnym dworze węgierskim, oczekiwała na poganina z Litwy, który miał zostać jej mężem. Czyjeś życzliwe usta doniosły jej, że pan młody jest cały kosmaty. Ówczesny świat nie znał środków masowego przekazu, opierano się więc na domysłach, plotkach, malunkach, stereotypach.
Jak wygląda i co zrobi ten dziki brutal z Litwy, „bicz na chrześcijan”, „pogański pies Jagal”? – to pytanie zapewne gnębiło młodą Jadwigę. Na dodatek ten „dzikus” walczył bezwzględnie i podstępnie w lasach i puszczach z zakonem krzyżackim, do którego Jadwiga żywiła niezwykły szacunek i cześć. Przecież jej ojciec, Ludwik Wielki, brał udział w jednej z wypraw krzyżowych na Litwę obok zakonników w białych płaszczach, nieskalanych ponoć ziemską pożądliwością!
To nic, że przekonania o chrześcijańskim i cywilizacyjnym posłannictwie Krzyżaków na Litwie panowie polscy usiłowali przed królową na Wawelu urealnić. Że zakon nie jest i nie był święty – ale skrajnie brutalny i krwawy w szerzeniu wiary i budowaniu sobie żelaznego, świetnie zorganizowanego państwa. Jadwiga musiała mieć czas, by przetrawić te dawne i nowe przekonania.
Według tradycji, którą podaje ks. W. Kłapkowski, Jadwiga, po scenie z toporem, którym usiłowała przeciąć kłódki, przeistoczyła się z zakochanej w Wilhelmie panienki w świadomą powinności królową. Po nieudanej próbie wyrąbania sobie drogi do księcia, wzburzona królowa poszła do katedry. Tam pod Czarnym Krzyżem, prosząc Chrystusa o radę, miała usłyszeć głos „Ratuj Litwę!”.
Tak narodziła się wielka legenda, a może prawda o młodziutkiej królowej poświęcającej swą miłość, szczęście osobiste na ołtarzu Dobra Chrześcijaństwa. Czyli chrztu Litwy, poprzez układ i małżeństwo z „pogańskim psem Jagalem” z puszcz litewskich, jak go określała propaganda krzyżacka.
Jadwiga Stabińska zwraca uwagę, że w wyborze królowej nie było nic z cierpiętnictwa: była to ofiara na rzecz Chrystusa i szerzenia jego wiary[1]. Jadwiga wiedziała przecież, że 14 sierpnia 1385 r. wielki książę litewski Jagiełło podpisał wiekopomny akt w Krewie, w którym zobowiązywał się przyjąć chrzest z rodziną i poddanymi, jeśli królowa go poślubi. Miał też Jagiełło, jak głosił dokument krewski, applicare – włączyć lub dołączyć Litwę do Królestwa Polskiego i odzyskać zagrabione ziemie Królestwa Polskiego, w tym Pomorze i Śląsk. Nawiasem mówiąc, termin applicare dotąd jest przedmiotem poważnych sporów naukowych.
Jagiełło w styczniu 1386 r. z wielkim orszakiem, dziesięcioma braćmi i kuzynami wjechał do Polski. W Wołkowysku powitało go uroczyste poselstwo polskie i zaprosiło na 2 lutego do Lublina, gdzie na zjeździe dokonano elekcji, obwołując Litwina królem. Jego bracia mieli być traktowani do chwili chrztu jako zakładnicy polscy. Niespokojna królowa na Wawelu, zapewne nadal wystraszona coraz bliższą perspektywą małżeństwa z nieludzkim stworem z ciemnych puszcz litewskich, wysłała „potajemnie posła, zaufanego dworzanina Zawiszę z Oleśnicy na spotkanie z księciem Jagiełłą, polecając, by go sobie dobrze oglądnął, jego urodę i postawę, wrócił jak najszybciej i opowiedział dokładnie o jego urodzie, sylwetce i obyczajach i by się wystrzegał przyjmowania jakiegoś podarku od księcia Jagiełły”[2].
Litwin zorientował się ponoć w celu wizyty wysłannika królowej. „Ażeby lepiej zobaczył nie tylko jego postać, ale i poszczególne kształty jego ciała, poprowadził go ze sobą do łaźni. Ten, napatrzywszy się wszystkiemu do woli, odmówiwszy też przyjęcia upominków dawanych przez Jagiełłę, po powrocie do królowej Jadwigi donosi, że sylwetka księcia Jagiełły jest zgrabna, kształtna, ciało dobrze zbudowane, wzrost średni, spojrzenie wesołe, twarz podłużna, bez żadnego jednak śladu szpetoty, a obyczaje poważne i godne księcia” – pisał Jan Długosz.
Ks. Przybyszewski uważa, że cały ten pokaz został wymyślony przez Jana Długosza, gdyż „Jadwiga już dawno miała [osoby] w swym otoczeniu, którzy znali Jagiełłę”. Dziejopis nie podaje jednak, skąd powziął to przekonanie[3]. Wcale nie byłbym pewny jej znajomości nawet wyglądu Jagiełły, uwzględniając odległość z Krakowa do Wilna, dystans chrześcijan do pogan, wiek dziewczynki oraz średniowieczne i nie tylko zamiłowanie do koloryzowania.
„Potwór z Litwy” okazał się typowym mężczyzną, młodym, bo około trzydziestoczteroletnim; około trzynastoletnia Jadwiga była dojrzewającą dziewczynką. Niewysoki, czarniawy, chyba już łysiejący od czoła, Jagiełło był pogodnego oblicza i usposobienia i mówił dużo tubalnym głosem jakby na przekór niewielkiemu ciału. Jego walory potęgowała zupełna abstynencja od alkoholu: pił jedynie wodę oraz codziennie lub co drugi dzień zażywał gorącej łaźni; jak się wydaje, zwyczaj ten był znacznie bardziej rozpowszechniony na Litwie niż w Polsce. Poza tym, jak się przekonamy, król, jak każdy, miał swe dziwactwa i wady charakteru.
Idąc przez Polskę do Krakowa, Jagiełło już przygotowywał się do wielkiej polityki. Zaprosił na uroczystości do Krakowa wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego Konrada Zöllnera von Rotenstein. Z Sandomierza wysłał z misją do Malborka podskarbiego Dymitra z Goraja, zaufanego Jadwigi, by wielki mistrz „był jego chrzestnym ojcem przy obmyciu wodą chrztu z brudów pogaństwa i wziął udział zarówno w uroczystości jego koronacji, jak i ślubu”.
To było dla Krzyżaków wyzwanie: przecież chrzest miał się odbyć w Malborku, a nie w Krakowie. W odpowiedzi zakon zaczął przygotowywać kolejny najazd na Litwę, odparty zresztą przez brata Jagiełły, Skirgiełłę. Wielki książę litewski tymczasem szedł dalej w Polskę: na Świętym Krzyżu w Górach Świętokrzyskich podarował ponoć bryłę złota, bowiem gdy nieopatrznie dotknął relikwii Krzyża, ręka mu uschła, a po darowiźnie odzyskał w niej władzę. I wreszcie 12 lutego 1386 r. „z wielkim orszakiem panów nie tylko litewskich i ruskich, ale i polskich, z ogromnym przepychem i paradą wjechał do Krakowa”, pisał Długosz.
Królowa Jadwiga nie czekała na mrozie na swego niechcianego oblubieńca. Była królem i niewiastą; otoczona wielkim orszakiem panien, w towarzystwie dwóch Piastów – Władysława Opolczyka i Siemowita Mazowieckiego – oczekiwała Litwina w swej komnacie wawelskiej. Jagiełło wszedł i serdecznie powitał przyszłą żonę.
I zaniemówił „na widok jej niezwykłej urody (jeśli bowiem chodzi o urodę, to uważano, że na całym świecie nie miała sobie wówczas równej), przejęty podziwem następnego dnia posyła jej przez książąt Witolda (już bowiem książę Witold wrócił z Prus pojednany z bratem Jagiełłą), Borysa i Świdrygiełłę wielkiej wartości dary w postaci złota, srebra, klejnotów i szat”[4].
Nie wiemy, jakie wrażenie wywarł wielki książę litewski na królowej. Chyba nie mogło być korzystne. Jadwiga miała trzynaście lat, świadomość swej władzy królewskiej i niezwykłej urody, nabytej i nadal rosnącej wiedzy oraz misji chrześcijańskiej wobec poganina, nieumiejącego czytać i pisać.
W trzy dni po przywitaniu, 15 lutego Jagiełło został ochrzczony, przyjmując imię swego ojca chrzestnego Władysława Opolczyka, reprezentującego Koronę węgierską. Matką chrzestną została siostra wojewody krakowskiego Spytka z Melsztyna, Jadwiga z Melsztyńskich Pilecka (z Pilczy). Była wdową po wojewodzie sandomierskim i zwana była po mężu Ottonissą oraz „chrzestną matką unii”. Jagiełło bardzo ją podobno cenił, co zobaczymy w przyszłości.
Oprócz Władysława Jagiełły ochrzczeni zostali czterej wnukowie Giedymina, w tym książę Witold. Prawosławni książęta i możni z otoczenia Jagiełły odmówili przyjęcia wiary rzymskokatolickiej.
Minęło znów trzy dni i 18 lutego 1386 r. Jadwiga stanęła przed ołtarzem katedry wawelskiej. Wyprawa panny młodej była dość bogata: płaszcze sobolowy, gronostajowy i popielicowy, wszystkie w złocie i perłach, 12 futer zwanych szubami, 15 naszyjników, 10 mis srebrnych, 20 pozłacanych naczyń i inne bogate ozdoby. Jan Długosz podaje, że królowa Jadwiga wahała się przed ślubem i to bardzo. „Zdawała sobie bowiem sprawę, że mnóstwo ludzi wiedziało dobrze, iż po złożeniu oficjalnie przysięgi małżeńskiej przez piętnaście dni ze wspomnianym księciem Austrii Wilhelmem bywała w łożnicy i że doszło nawet do fizycznego spełnienia małżeństwa. Bojaźń Boża i wyrzuty sumienia w jakiś tajemny sposób budziły w niej niepokój”.
Dlatego przed małżeństwem z Jagiełłą zdecydowała się na krok ostateczny: sponsalia in futuro, czyli dziecięce śluby z Wilhelmem i inne zobowiązania, których być może nie znamy, publicznie ogłosiła za nieważne. Co ciekawe, nie pisze o tym Jan Długosz, a anonimowy kronikarz Kalendarza katedralnego krakowskiego: śluby z Wilhelmem „jeśli jakie były”, mówiła Jadwiga, irritavit et revocavit, „unieważniła i odwołała”[5]. Dopiero wtedy arcybiskup gnieźnieński Bodzęta dokonał aktu połączenia Władysława Jagiełły z Jadwigą w małżeństwo.
Czwartego marca 1386 r. Litwin wyszedł ze swej sypialni do katedry w otoczeniu książąt i rycerstwa, i tłoczącego się ludu. Tamże w obecności królowej Jadwigi, biskupa krakowskiego Jana Radlicy i biskupa poznańskiego Dobrogosta został ukoronowany i namaszczony przez arcybiskupa Bodzętę. Polska wraz z osobą Władysława II Jagiełły dostała nową dynastię, jak się okaże, najwspanialszą w dziejach: Jagiellonów.
Jan Długosz był niepocieszony: „On pierwszy wśród Litwinów osiągnął u Polaków i za ich poparciem w jednym i tym samym czasie trzy największe zaszczyty, co według mnie nie spotkało nikogo z jego przodków: chrzest święty, bardzo znakomite małżeństwo i sławną koronę. Te zaszczyty należy uznać za tym większe szczęście dla niego, że Polacy, odrzuciwszy ze wzgardą i lekceważeniem własnych dziedzicznych książąt polskich wywodzących swój ród z chrześcijańskich rodziców, ofiarowali za zezwoleniem Bożym w słusznej karze za ich występki koronę pogańskiemu, obcemu księciu”[6]. Późniejsze niepowodzenia polskie Długosz łączył z karą Bożą na Polskę za koronację Litwina, a także za domniemaną bigamię Jadwigi.
Tymczasem prosty Litwin miał się okazać jednym z wybitniejszych królów polskich. Stało się tak, pomimo że poprzez unię z Litwą Polska przesuwała się na wschód i wplątała w wielkie wojny – najpierw z zakonem krzyżackim, a potem z księstwami ruskimi, w tym z potężniejącą Moskwą.
Rozpoczęła się walka o uznanie małżeństwa Jagiełły i Jadwigi przez papieża, gdyż w 1387 r. Habsburgowie wytoczyli w Rzymie proces. Wielki mistrz zakonu krzyżackiego dorzucał drew do tego ognia, pisząc, że skandalem jest, iż Jagiełło przyjął chrzest z rąk polskich, a nie pobożnego zakonu, który mógłby sprawdzić jego prawdziwe intencje i wiarę. Przecież w Krakowie rządzi dziewczynka i przekupieni litewskim złotem panowie. A teraz doszedł pogański Litwin.
Pomimo tego procesu i działań dyplomacji krzyżackiej, Rzym nie uległ presji niemieckiej. Urban VI 12 marca 1388 r. nazwał Jadwigę i Jagiełłę w bulli „najdroższymi w Chrystusie synem i córką”. Władysław II został pochwalony za chrzest i poznanie prawdziwej, czyli katolickiej wiary, a papież nadał mu tytuł princeps christianissimus, władcy arcychrześcijańskiego. Świętość małżeństwa Jadwigi i Jagiełły została ostatecznie i kilkakrotnie potwierdzona i uznana przez Kościół.
Jakim małżeństwem była ta niecodzienna para, otwierająca nowy rozdział dynastycznych dziejów polskich i środkowowschodniej Europy? Kroniki krzyżackie podkreślają, że ilekroć król zbliżał się do niej, ona z gniewem odwracała się od niego. Spowiednikowi Piotrowi Wyszowi, który miał ją namawiać do uległości wobec Jagiełły, nakazała z gniewem milczeć, po czym odeszła zagniewana od konfesjonału. Nosiła czarną zasłonę na twarzy. Czy brzydziła się mężem i okazywała żałobę – po kim?
Zapewne wcale nie po Wilhelmie, ale po śmierci matki w 1387 r. Była też zbyt młoda, by dopuszczać od razu Jagiełłę do sypialni. Poza wszystkim byli niedobrani, z innych kultur: Władysław II dopiero uczył się chrześcijaństwa i Polski. On patrzył na jej częste czytanie po łacinie Ewangelii, czterech wielkich doktorów Kościoła zachodniego, pism św. Bernarda i objawienia św. Brygidy oraz innych lektur. Widział, jak zamawiała trójjęzyczny Psałterz floriański i sowicie opłacała skrybów, dostrzegał wielką miłość do ksiąg, podczas gdy on wydawał pieniądze jako mecenas kultury na zdobienie kościołów ruskim malarstwem i „złotem klepanym”, kolorem bóstwa. Dziwił się też namiętnej jeździe konnej żony, polowaniom, samodzielności – i patrzał na to z podziwem, ale może jednak i z irytacją.
Ona z kolei dostawała gęsiej skórki, gdy jej świeżo ochrzczony mąż obracał się trzy razy przed wyjściem z zamku czy dworku, rzucał za siebie pogiętą słomkę czy patyczek, spluwając, albo mył włosy wyrwane z brody, które wkładał między palce. Nikomu nie chciał zdradzić, po co to robi. Poza tym jednak Jadwiga dostrzegała jego niezwykłą, rosnącą pobożność: podobno to właśnie Jagiełło przetłumaczył Ojcze nasz na litewski.
Ponieważ Jadwiga była nadal królem, miała wciąż swą kancelarię wystawiającą dokumenty równolegle do Jagiełłowej lub samodzielnie. W miesiąc po ślubie, około 1 kwietnia 1386 r., królewska para udała się w podróż do kolebki państwa polskiego, Wielkopolski, gdzie pozostały szczątki relikwii św. Wojciecha (jak pamiętamy, kwestionowane to było przez Czechów, którzy twierdzili, że mają w katedrze św. Wita w Pradze szczątki świętego, zabrane z Gniezna przez Brzetysława w 1038 r. – wraz z zaginioną głową). W drodze Jadwiga być może wstąpiła do Częstochowy, gdzie, wedle paulińskiej tradycji, miała przekazać obraz Matki Bożej z rodzinnych zbiorów. Wokół szalała wiosna; powrót z Gniezna odbywał się w miesiącu miłości; wiemy, że w Sandomierzu małżonkowie byli 22 maja.
Zapewne oprócz rytuału symbolicznej i religijnej podróży do duchowej stolicy, Jadwiga miała się przyczynić do spacyfikowaniaWielkopolski: przyciągnięcia wahających się i nieprzejednanych nieprzyjaciół. Raczej nie po to, „aby zgnieść sprawców buntu”, jak pisze Jan Długosz. Ci bowiem, którzy dotąd opierali się i buntowali przeciw Andegawence, trafiali w polityczny niebyt, jak Domarat Grzymalita, który utracił starostwo generalne już na początku panowania Jadwigi.
W czasie tej podróży miała się odbyć scena, kiedy to król Władysław zażądał okupu od kapituły gnieźnieńskiej dla utrzymania swych rycerzy. Kapituła odmówiła, więc król przerzucił ten ciężar na wsie kapitulne. Zrozpaczeni kmiecie z żonami poszli na Gniezno z płaczem i skargami do króla. Nikt wówczas nie wpadł, jak potem w Rzeczypospolitej bywało, na pomysł wybatożenia ich, zakucia w dyby i zapędzenia na rolę; jedynie prepozyt Mikołaj Strosberg obłożył kmieci klątwą, po czym skromnie usunął się z Gniezna.
Płacze i narzekania wieśniaków i ich rodzin biły aż po dach zamku gnieźnieńskiego. „Poruszona tym nieszczęściem królowa Jadwiga, naprawiając błąd króla, zwróciła wszystek okup i postarała się o zniesienie interdyktu. Podobno w goryczy swego serca miała powiedzieć: Wprawdzie zwróciliśmy wieśniakom bydło, ale kto im zwróci wylane łzy?” – pisał Długosz.
Prawda to czy legenda? Mimo wielu zastrzeżeń (Mikołaj Strosberg wcześniej utracił prepozyturę, poza tym nie śmiałby chyba rzucać interdyktu w obecności królów), zapewne są w niej okruchy prawdy. Wskazują na to późniejsze relacje o Jadwidze jako niosącej „ukojenie wdów, pociechę nędzarzy, wspomożenie uciśnionych”[7]. Jadwiga nie potrafiła odmówić nikomu, każdy cierpiący i ubogi miał do niej dostęp. Zauważono, że wzorem był dla niej Chrystus, który przyszedł dla tych, którzy lekarza potrzebują, a nie dla zdrowych. W zestawieniu z jej królewskim majestatem, który miał porażać maluczkich, pięknem strzelistego ciała i niewielkiej ślicznej twarzy, okrytych złotymi szatami, wzbudzało to wielką cześć i szerzyło świetlistą legendę – czy raczej prawdę – o „świętej królowej”.
W Krakowie czekał na parę królewską papieski legat Maffiola. Chodziło o chrystianizację Wielkiego Księstwa; uzgodniono, że cały obszar Litwy właściwej będzie objęty jednym biskupstwem i poddany latynizacji. Jan Długosz napisał, że na Litwę ruszył nie tylko Jagiełło z orszakiem książąt mazowieckich, najwyższych dostojników, rycerzy i misjonarzy, ale i Jadwiga. Itinerarium królowej opracowane przez Grażynę Rutkowską wskazuje jednak, że królowa chyba nie uczestniczyła w tej podróży. Jeśli pojawiła się w Wilnie, to w wyjątkowo niesprzyjającym wyprawom okresie: między 10 grudnia 1386 a 6 lutego 1387 r., w co trudno uwierzyć[8].
Jednakże życie Jadwigi splotło się z chrystianizacją Litwy tak ściśle, jak oddaje to ton obrazów Piotra Stachiewicza. Nawiasem mówiąc, od postaci królowej bije nie tylko świętość, ale nade wszystko erotyzm, wyczarowany pędzlem malarza. Bo i pewnie tak było, skoro rycerze z odległych stron przybywali obejrzeć ów kobiecy cud świata.
Chyba jednak głównie Władysław Jagiełło przyczynił się do chrystianizacji swej ojczyzny. Jak podaje Długosz, kazał król gasić święte ognie, zabijać święte węże, wycinać święte gaje, w których mieszkały bóstwa. To było straszne, musiało wywoływać ogromny zamęt i lament. Ale jednocześnie sam Jagiełło, z braku kapłanów władających litewskim, nauczał rycerstwo i lud w ich języku w Wilnie Modlitwy Pańskiej i Składu Apostolskiego. Wątpliwe jednak, by skomplikowany dotąd w odbiorze Skład trafiał do prostych umysłów, w których zasiedziały się przecież odwieczne bóstwa. Raczej decydowały imponderabilia.
Ale i tak, jak zauważył ks. Przybyszewski, chrzest Litwy odbył się wyjątkowo bezkrwawo, bo bez krzyżackich rzezi. Poza tym każdy ochrzczony grupowo otrzymywał nie tylko nowe grupowe imię (Piotr, Paweł, Jan, Jakub albo Stanisław), ale i nowe, wspanialsze szaty z sukna na miejsce dawnych prostych, lnianych. Kobiety chrzczono oddzielnie, w grupach Katarzyn, Małgorzat i Dorot.
Bez wątpienia dary sprawiały, że ludność i rycerstwo garnęli się do dziwnej nowej wiary, co miało także posmak zabawy. A gdy jeszcze zaczęła wyrastać wielka katedra w Wilnie, założona przez Jagiełłę, i siedem kościołów parafialnych...
Jadwiga w tym czasie pełniła funkcję logistyczną. Chrystianizacja wymagała zaplecza i królowa wysyłała z Krakowa i innych miejsc szaty, naczynia liturgiczne, kielichy, krzyże, obrazy, wykonywane przez zgromadzonych na dworze rzemieślników. Wybierała i wysyłała też kapelanów na Litwę. Krystyna Sieradzka w Polskim słowniku biograficznym podaje, że „za staraniem królowej Jadwigi w lecie 1388 r.” Andrzej herbu Jastrzębiec, wywodzący się ze szlachty małopolskiej, został przeniesiony z biskupstwa sereckiego na biskupstwo wileńskie. Andrzej z Polski stał się pierwszym ordynariuszem na Litwie, założył także w 1397 r. klasztor franciszkanów w Lidzie.
Niemniej jednak największa gloria spadała na Jadwigę, która z całych sił wspierała chrystianizację Wielkiego Księstwa Litewskiego. Jedno z dwóch łacińskich epitafiów zawieszonych potem na jej grobie głosiło, że Jadwiga „zaniosła światło chrześcijańskiej wiary do pogan”. Uznano ją za duchową i rzeczywistą sprawczynię chrztu Litwy. Jak na dziewczynkę dwunasto-, trzynastoletnią było to dzieło zaiste wiekopomne.
A może para zgodnie podzieliła się rolami? W roku następnym, 1387, widzimy bowiem Jadwigę na Rusi Czerwonej, krainie włączonej do Polski przez Kazimierza Wielkiego. Chodziło o przejęcie władzy nad ziemią trzymaną przez Władysława Opolczyka z rozkazu węgierskiej królowej Elżbiety Bośniaczki. Do odebrania Rusi Halickiej zobowiązywały królów Polski złożone podczas elekcji przyrzeczenia; stało się to możliwe po śmierci córki Bośniaczki, królowej Marii, w styczniu 1387 r. Szykowała się wojna między Polakami a Węgrami. Opolczyk w akcie z 6 lutego 1387 r. wzywał Ruś do oporu Jadwidze i jej wojskom.
Starostwo generalne nad tymi ziemiami sprawował Węgier Emeryk Bebek, teść wojewody krakowskiego Spytka z Melsztyna. Aby przywrócić polskie panowanie nad Rusią Halicką, potrzebna była jednak obecność drugiej córki Ludwika Wielkiego, Jadwigi króla Polski, ponieważ, jak pisała Anna Strzelecka, miała ona pełnię praw do Rusi jako przedstawicielka dynastii Andegawenów[9]. Jak wskazuje Robert Bubczyk, dużą rolę odgrywał przy młodocianej królowej pierwszy pan w królestwie, kasztelan krakowski, Dobiesław z Kurozwęk[10].
Już 18 lutego królowa wydała w Jarosławiu stosowne przywileje i obietnice, że nigdy nie odłączy tych ziem od Polski. Tego samego dnia Jagiełło zakładał pierwsze biskupstwo na Litwie. Dwie krainy łączą się na wiele wieków z Polską. Przed Jadwigą otwierają bramy Przemyśl i Lwów, a starosta generalny Emeryk Bebek oddaje Ruś w jej ręce.
Jadwidze poddała się cała Ruś Czerwona oprócz Halicza. Ale i on ulega wojskom księcia Witolda wysłanym przez Jagiełłę; dodajmy, że od nazwy tego miasta powstała nazwa „Galicja”. Do Polski wróciła wtedy ziemia przemyska, sanocka, halicka, lwowska, bełska i chełmska oraz Podole Zachodnie z Kamieńcem i Latyczowem. Bez rozlewu krwi! Stało się to dzięki łagodności kobiecej, a może i wyjątkowym darom wewnętrznym samej młodziutkiej Jadwigi. Jak pisze Jadwiga Stabińska, zapewne wzorem dla królowej była św. Elżbieta z Arpadów, mająca opinię „anioła pokoju i pojednania”[11].
Jadwiga powtórnie udała się na Ruś, ale już razem z mężem. Za jej zgodą Jagiełło oddał niedoszłemu królowi polskiemu Siemowitowi ziemię bełską, która weszła w skład Mazowsza. Dwudziestego szóstego września 1387 r. Andegawence złożył we Lwowie hołd hospodar mołdawski Piotr I Mucat.
Także tutaj, jak zauważa ks. Bolesław Przybyszewski, Jadwiga mogła obejrzeć msze rytu bizantyjskiego, niezwykłe śpiewy cerkiewne, bogatą liturgię, żarliwą pobożność prawosławnych i przede wszystkim modły – w języku słowiańskim. Być może wtedy po raz pierwszy dowiedziała się o możliwości sprowadzenia zakonników z klasztoru Emaus w Pradze czeskiej, którzy odprawiali modły w języku słowiańskim. W 1390 r., zgodnie z aktem Jagiełły z 28 lipca, na Kleparzu pojawili się benedyktyni słowiańscy i „wkrótce odmawiane przez zakonników modlitwy wraz ze Mszą św. napełniły podkrakowski kościółek uświęconą słowiańską mową” – pisał sugestywnie Przybyszewski[12]. Można więc Jadwigę uznać za pierwszą polską zwolenniczkę zjednoczenia Kościołów, które to dzieło złączenia wiar w 1418 r. usiłował przeprowadzić Jagiełło na soborze w Konstancji.
Po śmierci siostry Marii w 1395 r. Jadwiga, zgodnie z umową koszycką z 1393 r., przyjęła tytuł zmarłej: heres Hungariae, dziedzic Węgier. Gdy władca Wołoszczyzny (dzisiejszej części Rumunii) hospodar Wład złożył jej hołd lenny 18 maja 1396 r., Jadwiga sprowadziła na przedmieście Piasek, położone za murami Krakowa, maryjny zakon karmelitów. Miał ewangelizować Wołoszczyznę w duchu Kościoła rzymskokatolickiego. „Po wielu nieprzespanych nocach i rozmyślań w Panu” Jadwiga wyasygnowała wielką sumę 200 kop groszy praskich na stworzenie bursy dla studentów litewskich w Pradze. Mieli oni szerzyć zasady wiary i prawa na Litwie[13].
W tymże samym 1397 r., dzięki zabiegom królowej i jej małżonka, papież Bonifacy IX zezwolił na powołanie wydziału teologicznego w krakowskim Studium Generale. Stąd droga wiodła do odnowienia Akademii Krakowskiej, „nie bez wielkich trudów” ze strony Jadwigi, by pozyskać dla tych planów króla. Jak na ironię Andegawenka, która przeznaczyła na ten cel 10 kg złota o wartości 550 grzywien i rzeczy osobiste warte aż 3000 grzywien, moralna i duchowa inspiratorka odnowy uczelni, nie doczekała erekcji uniwersytetu 22 lipca 1400 r., nazwanego odtąd Jagiellońskim, a nie Andegaweńskim...
Kto Jadwidze, kilkunastoletniej dziewczynie, podpowiadał, że ten powstający konglomerat jagielloński należy jak najszybciej sklejać i wiązać, również mową liturgiczną i wiedzą uniwersytecką, by się nie rozleciał? Piątego grudnia 1387 r. królowa nakazała mieszczanom krakowskim złożyć hołd królowi Władysławowi II. Od książąt litewskich zażądała, by przyjeżdżali do Krakowa jako lennicy Korony Polskiej. Nawet zarządca Republiki Wielkiego Nowogrodu Szymon Lingwen zjawił się, by złożyć hołd lenny parze królewskiej w początkach 1399 r.
Gwałtownie wyrosłe mocarstwo polsko-litewskie w środku i na wschodzie Europy przyprawiało o wielki ból głowy zbyt wielu. Gdy król namiestnikiem Litwy mianował Skirgiełłę, książę Witold Kiejstutowicz uciekł do Krzyżaków. W 1392 r., z inicjatywy Władysława Opolczyka, zakon, Zygmunt Luksemburski, Wacław IV Czeski, Habsburgowie projektują rozbiór Polski. Polityczne zabiegi królowej, niweczące te plany, wzbudzić mogą podziw dla mądrości tej szesnastoletniej dziewczyny, której celem stało się zachowanie pokoju.
Zaiste to istny cud, że Litwa, Ruś Czerwona, Mołdawia zostały pozyskane dla Polski i chrześcijaństwa bez krwi, która dotąd lała się bezustannie pod krzyżackimi i piastowskimi mieczami. Po zjazdach w Kieżmarku i Spiszu z siostrą Marią, królową Węgier, i jej mężem, Zygmuntem Luksemburskim, Jadwiga doprowadziła do zgody na Litwie. Piątego sierpnia 1392 r. w Ostrowiu na Czarnej Rusi Jadwiga i Jagiełło przebaczyli Witoldowi, w zamian dając mu namiestnictwo. Skirgiełło, ukochany dotąd brat Jagiełły, obrażony i upokorzony musiał opuścić Wilno, by stać się odtąd zaciekłym wrogiem króla.
Tylko niezwykłemu darowi pojednania Jadwidze udało się zaprowadzić znów zgodę między braćmi. W Niepołomicach 13 lutego 1393 r. zaprosiła nawet przybyłego akurat Skirgiełłę na śniadanie. Urażony czymś Jagiełło zaniechał wspólnego posiłku i pojechał po Mszy św. śniadać w Warzeńczycach za Wisłą, a Jadwiga, przedstawicielka dumnej, starej dynastii, potrafiła z nieziemską, jak zauważano, łatwością wspiąć się ponad urazy podejrzliwego męża i siać zgodę.
„Jak długo ja żyję, zakon nie musi się obawiać, ale gdy umrę, wojna między Polską a zakonem będzie pewna” – tak mniej więcej zgodnie przytaczały słowa Jadwigi kroniki krzyżackie Detmara i Possilego[14]. Jeszcze ostrzejsze słowa Jadwigi przytacza w Kronice Jan Długosz: wedle królowej ciężkie klęski spadną na zakon „z najsłuszniejszego wyroku Bożego”[15] jako kara za krzywdy wyrządzone dawnym polskim dobrodziejom, którzy nadali rycerzom zakonnym ziemie i przywileje, a oni odwdzięczyli się bezprawiem, grabieżą, mordami.
Jednakże mediacje i ciągłe rozmowy z Krzyżakami sprawiły, że pobiegło w świat przekonanie, iż Jadwiga zakon lubi. Tymczasem rozpowszechniane przez mnichów kąśliwe uwagi o „nałożnicy” Jagiełły, krwawe rajzy po Żmudzi i Litwie z pewnością odarły królową ze złudzeń dzieciństwa co do roli zakonników w białych płaszczach.
By nie lała się krew i Polska się zlepiła z Litwą, Rusią i innymi dawnymi polskimi krainami, Jadwiga była gotowa zrobić wszystko, jak niebawem jej francuska koleżanka Joanna d’Arc[16]. Dlatego spotykała się w zastępstwie męża z wielkim mistrzem Ulrichem von Jungingenem we Włocławku w czerwcu 1397 r., prosząc go przez dwa tygodnie nadaremnie, by oddał Polsce Ziemię Dobrzyńską. Mistrz zakonu utrzymywał jednak przebiegle, że Dobrzyń może zwrócić tylko książę Władysław Opolczyk.
Królowa żarliwie walczy o sprawy polskie i litewskie: w lipcu 1397 r. wraz z mężem spotyka się z królem węgierskim Zygmuntem Luksemburskim i Władysławem Opolczykiem w Starej Wsi pod Czorsztynem. To kolejne spotkanie po zjeździe w Rytrze i w Sączu w 1395 r. Luksemburczyk jest już po straszliwej klęsce pod Nikopolis we wrześniu 1396 r. Zwycięscy Turcy suną przez Bałkany ku granicom polskim. Paradoksalnie, najeźdźcy pośrednio ułatwiają Polsce nadciągającą rozprawę z zakonem krzyżackim. Zgroza wojującego islamu jeszcze zdaje się nie docierać do skłóconych głów chrześcijan w Europie, Zygmunt zgadza się jednak na szesnastoletni pokój polsko-węgierski. Smak klęski nikopolskiej Luksemburczyk zmazuje nie tylko aktami dyplomatycznymi, ale i osobistymi wyczynami. W Krakowie, gdzie zjawił się ponoć niespodziewanie, awanturniczy król pojedynkuje się na włócznie. Lubi ryzykować życiem.
Tymczasem Opolczyk nie oddaje Dobrzynia, co skłania Jadwigę do nowych działań. W 1398 r. chce w Toruniu znów pertraktować z wielkim mistrzem, lecz ten wysyła komtura chełmińskiego grafa Jana von Seym. Ale i z nim, drugorzędnym dostojnikiem zakonu w maju, w Inowrocławiu rozmawia niezłomna królowa. Pisze też listy kierowane do wielkiego mistrza w Malborku; są jednak bezskuteczne, ale przynajmniej ratują pokój.
Jak potoczyłyby się losy królestwa, gdyby pertraktacje prowadził sam Władysław II Jagiełło, tak upokarzany niegdyś przez Krzyżaków?
Jak dotąd całe małżeństwo królewskiej pary sprowadzało się do wspólnych politycznych działań i podróży. Jak na dzieje państwa polskiego to dużo, ale jak na dzieje życia i miłości państwa młodych to mało. Być może na początku Jadwiga rzeczywiście odwracała się z gniewem i niechęcią, gdy Jagiełłę nachodził nastrój amorowy. Fizycznie była jeszcze młodą dziewczynką, choć szybko dojrzała intelektualnie.
Kiedy zaczęli żyć ze sobą we wspólnym łożu, nie wiemy. Wiemy natomiast, że przez dwanaście lat nie pojawiło się dziecko. Jadwiga poświęcała swą energię na niezwykłą, nawet jak na kobietę późnego średniowiecza, działalność polityczną, religijną, charytatywną, miłosierną i czyniła to z wielkim rozmachem, nie zważając na dobro osobiste i wysokie koszty własne. Przecież nie miała beczki bez dna z kosztownościami, które przeznaczała na wyższe potrzeby. Opat żagański, gdy ją ujrzał, powiedział: „zupełnie nie umie być pyszna”[17].
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Przypisy
1 J. Stabińska, OSB, Królowa Jadwiga, Kraków 1997, s. 43.
2 J. Długosz, Roczniki, czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego, Warszawa 1974, ks. X, s. 199-200.
3 B. Przybyszewski, Święta Jadwiga królowa zdobna w cnoty, Kraków 1997, s. 43, p. 23.
4 J. Długosz, Roczniki, ks. X, s. 200.
5 Monumenta Poloniae Historica, t. VI, s. 659; B. Przybyszewski, Święta Jadwiga..., s. 45.
6 J. Długosz, Roczniki, ks. X, s. 204.
7 B. Przybyszewski, Święta Jadwiga..., s. 65, 66.
8 Dzieło Jadwigi i Jagiełły, oprac. W. Biliński, Warszawa 1989, s. 205, 213 p. 55, 225; por. z J. Wyrozumski, Królowa Jadwiga między epoką piastowską a jagiellońską, Kraków 1997, s. 103.
9 A. Strzelecka, O królowej Jadwidze. Studia i przyczynki, Lwów 1933, s. 21.
10 R. Bubczyk, Kariera rodziny Kurozwęckich w XVI wieku, Warszawa 2002, s. 176.
11 J. Stabińska, OSB, Królowa Jadwiga, s. 66.
12 B. Przybyszewski, Święta Jadwiga..., s. 75, 76.
13 J. Wyrozumski, Królowa Jadwiga między epoką piastowską a jagiellońską, s. 105.
14 Tamże, s. 110.
15 J. Długosz, Roczniki, ks. X, s. 288.
16 A. Strzelecka, O królowej Jadwidze. Studia i przyczynki, s. 76.
17 B. Przybyszewski, Święta Jadwiga..., s. 95.