Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Wiele książek obiecuje natychmiastowe spełnienie marzeń. Ale w praktyce nie okazuje się to wcale takie łatwe... Eva Wlodarek, psycholog i autorka kilku bestsellerów, pokazuje różnicę między realistycznymi życzeniami a mrzonkami i uczy, jak przybliżyć się do zrealizowania własnych marzeń i osiągnięcia celów. Daje konkretne wskazówki, które pozwolą osiągnąć to, co dla nas ważne, na drodze przemyślanych działań. A wszystko to w oparciu o liczne przykłady i psychologiczne porady, bez epatowania przesadnym optymizmem.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 232
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Wydano na licencji Campus Verlag GmbH
Tytuł oryginału: Wunscherfüllung für Selbstabholer
Autor: Eva Wlodarek
Przekład z języka niemieckiego: Urszula Goebel
Redakcja i korekta: Olga Gorczyca-Popławska, Urszula Śmietana
Projekt okładki: Maciej Matejewski (elementy układu zaczerpnięto z serii okładek ABC Profesjonalisty zaprojektowanej przez agencję Lijklema Design)
Projekt typograficzny i skład: Maciej Matejewski
Zdjęcie na okładce: © annette shaff – Fotolia.com
Wszelkie prawa zastrzeżone. Zabrania się wykorzystywania niniejszej książki lub jej części do celów innych niż prawnie ujęte bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy. Zgodnie z prawem autorskim, bez uprzedniej zgody wydawcy zabrania się powielania, zapisywania oraz zamieszczania dzieła lub jego części w sieci komputerowej, a także w wewnętrznej sieci szkół i innych placówek oświatowych.
© Campus Verlag GmbH, Frankfurt am Main 2009
© BC Edukacja sp. z o.o., Warszawa 2011
Wydawnictwo BC.edu
Warszawa 2011
Wydanie pierwsze
ISBN 978-83-62180-94-3
Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.
Moja Droga (oczywiście także Mój Drogi)!
Cieszę się, że zdecydowałaś się wkroczyć na drogę realizacji swoich marzeń. Sprawia mi to wielką satysfakcję, ponieważ dzięki temu możesz rozwinąć wszystko, co w tobie głęboko ukryte – swoje wewnętrzne piękno, witalność, radość, talenty. Wiedz, że to właśnie pragnienia pomagają realizować największe życiowe pasje.
Spełnianie marzeń to znakomita metoda rozwoju własnej osobowości. Jednak pamiętaj, że realizacja celów i zamysłów wymaga czasu, więc jeśli twoje najskrytsze marzenia nadal się nie urzeczywistniły, najwyraźniej musisz nad tym jeszcze popracować. Ale głowa do góry – we właściwym momencie spotkasz odpowiednie osoby, które podadzą Ci pomocną dłoń, znajdziesz książki, dzięki którym poznasz odpowiedzi na nurtujące Cię pytania.
Inspirowałem już wielu autorów książek poświęconych spełnianiu marzeń. Chociaż ten temat stał się dziś bardzo popularny, tak naprawdę nie jest on żadną nowością. Pisano o tym już dużo wcześniej, ponieważ każde pokolenie ma swoje marzenia, tylko nieco inaczej je definiuje i wyraża. O życzeniach i ich spełnianiu pisali m.in. żyjący w ubiegłych stuleciach Prentice Mulford, Joseph Murphy, Norman Vincent Peale, Ralph Waldo Emerson. Jednak ich język i przytaczane przez nich przykłady straciły nieco na aktualności. Dlatego też postanowiłem skłonić kilkoro żyjących obecnie autorów do podjęcia na nowo tego ważnego tematu, wyartykułowania go we współczesnym języku i osadzenia w aktualnych realiach.
Autorzy wywiązali się z tego zadania znakomicie, co mnie niezwykle cieszy. Bardzo podoba mi się pomysł przekazywania starych prawd w formie pewnej tajemnicy – wiem, że zachowaliście dziecięcą ciekawość świata, lubicie dokonywać różnych odkryć. Niektóre książki przypominają w swej formule czarodziejskie przewodniki – są fantastyczne! Ciekawym zamysłem jest też potraktowanie mnie jako pewnego rodzaju firmy usługowej, która przyjmuje zamówienia na realizację poszczególnych marzeń. Słowo „zamówienie” brzmi wprawdzie nieco świecko, wcześniej mówiono „modlitwa o…”, ale cóż, nie bądźmy drobiazgowi. Przede wszystkim chodzi tu o wyrażenie prawdy, że człowiek dzięki potędze swoich uczuć i myśli może przenosić góry oraz że nie warto zniechęcać się przeciwnościami losu i niesprzyjającymi okolicznościami.
Bardzo zależało mi na przekazaniu tej wiedzy, dlatego dołożyłem starań, aby zapewnić tym książkom sukces. Jednak coś wymknęło mi się spod kontroli. Przypadkowo zajrzałem ostatnio do kilku publikacji podejmujących problematykę skutecznej realizacji marzeń i wręcz oniemiałem. Niektórzy autorzy, najwyraźniej zafascynowani tym tematem, stracili wszelki umiar. Zapewniali bowiem, że można osiągnąć dosłownie wszystko – wystarczy tylko mocno w coś uwierzyć i odpowiednio to sobie wyobrazić.
To czysta szarlataneria! Przychodzi mi tu na myśl uczeń czarnoksiężnika z ballady mojego przyjaciela Goethego. Młody czarnoksiężnik chciał wyczarować wodę w wannie, jednak jego wiedza okazała się na tyle powierzchowna, że czary zakończyły się zalaniem całego domu. Aforystycznie tę rzecz ujmuje Wilhelm Bush w wierszu „Żaba”: „Jeśli ktoś, kto nie potrafi wspinać się po drzewach, myśli, że może stać się ptakiem, ten się grubo myli”.
Powróćmy jednak do rzeczywistości. Na podstawie przytoczonych przykładów chciałem dowieść, że nawet jeśli autorzy posiedli część mojej mądrości i zdołali ją skutecznie wypróbować, nie stali się automatycznie najwyższymi autorytetami w tej dziedzinie. Zresztą na drodze osobistego rozwoju sami wkrótce to zrozumieją. Obiecuję, że i ja będę miał w tym swój udział. Martwi mnie jednak, że mogłaś odnieść mylne wrażenie, iż wystarczy tylko mocno uwierzyć, a życzenie samo się spełni. Przy tym założeniu czeka Cię wiele rozczarowań, a (często pozorna) porażka wywoła u Ciebie poczucie winy. Tymczasem jej przyczyny mogą mieć zupełnie inne źródła i pozostawać bez związku z siłą Twojej wiary i woli. Może tkwi w tym głębszy sens, który mogę pojąć tylko Ja, nie zaś zwykły ludzki rozum? Boli mnie to, że głębokie duchowe prawdy dotyczące energii wewnętrznej i jej sprawczych sił są banalizowane i sprzedawane w pseudomagicznej formule.
No cóż, tak już jest i nic na to nie poradzę. Pocieszam się tylko tym, że jednak istnieją książki ukazujące świat w szerszym, nie tylko materialnym, wymiarze. Pomogą Ci one zrozumieć, że „są rzeczy na niebie i ziemi, o których nie śniło się filozofom”, jak mawiał mój przyjaciel Shakespeare. Ja też postanowiłem dodać coś od siebie.
Na szczęście znalazłem autorkę, która zgodziła się ze Mną współpracować, pisać w Moim imieniu. Dokładnie objaśniłem jej, które kwestie są dla mnie najważniejsze:
zaprezentowanie niezbędnych „duchowych” narzędzi pracy, służących do spełnienia marzeń;
czytelność i funkcjonalność instrukcji podawanych czytelnikowi;
rzetelna informacja o realności i skuteczności poszczególnych działań i metod;
szczera i częsta zachęta do realizowania własnych marzeń.
Jestem pewien, że dobrze się zrozumieliśmy, bo kiedy autorka zapytała: „Uważasz więc, że nie można oferować czytelnikom drabiny, która ma tylko górne szczeble? Im potrzebne są wszystkie szczeble, aby mogli – ostrożnie i stopniowo – realizować swoje pragnienia, zgadza się?”, odpowiedziałem: „Tak właśnie myślę”.
Zatem, Moja Droga Czytelniczko (Mój Drogi Czytelniku), oddaję w Twoje ręce tę książkę. Pomoże Ci ona żyć z głową w chmurach i jednocześnie mocno stąpać po ziemi. Przede wszystkim życzę Ci, żeby pomogła spełnić Twoje marzenia. Obiecuję, że uda Ci się zrealizować wszystkie pragnienia płynące z głębi serca – nawet takie, których jeszcze nie znasz.
Pozdrawiam Cię z miłością,
Twoje Uniwersum
Skoro już dobrze wiesz, czego dotyczą twoje marzenia, zapewne chciałabyś znać metodę na ich szybkie spełnienie. Obiecuję, że poznasz ją już wkrótce, ale na razie proszę o trochę cierpliwości. Tak jak przed wyścigiem Formuły 1, tak i tu przed „startem” wszystko trzeba dokładnie sprawdzić, przetestować, abyś mogła bezpiecznie dotrzeć do celu. Powinnaś koniecznie przeanalizować, czy realizacja twoich życzeń rzeczywiście wyjdzie ci na dobre i czy naprawdę opłaca się w nie inwestować. Dlatego nie pomijaj kolejnych fragmentów tej książki – stanowią one podstawę całej strategii spełniania marzeń.
Chciałabym, abyśmy się dobrze zrozumiały – nie uzurpuję sobie prawa do orzekania, czy dane życzenie jest dla ciebie korzystne, czy nie; nie powiem ci np. „Nie potrzebujesz torebki Gucciego, jest za droga”, „Słusznie pragniesz być zdrowa”, „Willa z kominkiem i stiukami na suficie? Przy twoich dochodach to nierealne”, „Jeśli zamierzasz kręcić filmy, musisz się jeszcze wiele nauczyć” albo „To wspaniale, że szerzysz pokój na Ziemi, postępuj tak nadal”.
Mówiąc „przeanalizować” nie mam na myśli określania, co jest „dobre”, a co „złe”, lecz sprawdzenie, czy spełnienie danego życzenia naprawdę przyniesie ci szczęście. Dobrą radę daje amerykański doradca przedsiębiorstw Stephen Covey, zalecając: „Sprawdź, czy twoja drabina sukcesu opiera się o właściwy dom, zanim po niej wejdziesz”. Zmodyfikuję nieco tę wskazówkę: sprawdź, czy twoja drabina marzeń opiera się o właściwy dom, zanim po niej wejdziesz, w przeciwnym razie czeka cię frustracja i złość z powodu zaprzepaszczonego czasu, energii i środków.
Zgodnie z nieco suchą, słownikową definicją podaną w leksykonie Brockhaus życzenie oznacza „potrzebę pozyskania wyobrażanego obiektu”. Niemieckojęzyczna Wikipedia podaje opis bardziej dokładny i wyczerpujący: „Życzenie jest pożądaniem lub pragnieniem pewnej rzeczy lub pewnej umiejętności, to dążenie do zmiany lub przynajmniej nadzieja na zmianę istniejących realiów lub na osiągnięcie celu dla siebie lub dla innych”.
Tyle o ogólnych definicjach życzenia. Okazuje się, że to bardzo szerokie pojęcie, dotyczy bowiem kwestii osobistych, pomijając oczywiście uniwersalne pragnienia zdrowia, miłości, dobrobytu materialnego, sukcesu i pokoju. Przepytaj znajomych, a przekonasz się, jak różne są ich marzenia. Moi przyjaciele najczęściej pragną: „zdać egzamin na homeopatę”, „wreszcie kupić sobie parę fajnych rzeczy”, „w końcu pogodzić się z ojcem własnego syna”. Ważniejsze od samych marzeń jest jednak to, czy ich spełnienie przyniesie ci szczęście, czy jesteś pewna, że obrałaś właściwy cel. Zanim odpowiesz sobie na te pytania, poznaj praktyczny podział marzeń.
Wszystkie indywidualne życzenia można w prosty sposób podzielić na dwie kategorie. Ten system zastosowali w kontekście nastawienia do jedzenia Leonard i Lillian R. Pearson w poradniku zatytułowanym The psychologist’s eat-anything diet, dzieląc uczucie łaknienia na dwie grupy: „wabienia” i „szeptania”.
„Wabienie” w kontekście jedzenia oznacza, że potrzeba łaknienia nie pojawia się samoistnie, lecz wywołują ją bodźce zewnętrzne. Przykładowo: idziesz rano do kiosku po gazetę. Nagle czujesz dochodzący z piekarni zapach świeżo pieczonych croissantów. „Croissant na śniadanie to całkiem niezły pomysł” – myślisz. Wchodzisz więc do piekarni i kupujesz od razu dwa rogaliki – croissant cię zwabił.
„Szeptanie” odnosi się do tych sytuacji, kiedy apetyt na określone jedzenie przychodzi samoistnie. Nasze ciało wysyła komunikat w formie wilczego apetytu, że koniecznie potrzebuje właśnie tego konkretnego pożywienia. Łaknienie może mieć podłoże fizyczne lub duchowe. Załóżmy, że właśnie siedzisz przy biurku i nagle oczami wyobraźni widzisz soczystego, aromatycznego hamburgera. Już na samą myśl o nim leci ci ślinka. Bezskutecznie próbujesz stłamsić to pragnienie, lecz już wkrótce wręcz zaczynasz czuć smak hamburgera. Ostatecznie poddajesz się i ruszasz do najbliższego baru, kupujesz i… w końcu czujesz się szczęśliwa.
Za pomocą kategorii „wabienia” i „szeptania” można różnicować nie tylko rodzaje łaknienia, lecz także wszelkie inne pragnienia.
Marzenia wabiące
Marzenia wabiące to takie, które w pewien sposób przejęłaś od otoczenia. Być może obiekt twoich pragnień pojawił się nagle w reklamie telewizyjnej, dostrzegłaś go podczas zakupów lub u kogoś znajomego. Nie chodzi tu wyłącznie o rzecz materialną. Być może swoje nastawienie do życia przejęłaś w czasie dorastania, z tradycji rodzinnej. Źródłem marzeń wabiących mógł się także stać krąg twoich znajomych, przyjaciół, kolegów z pracy lub z klubu sportowego.
Małe życzenia wabiące są efektem przypadkowego, spontanicznego pragnienia. Rodzą się pod wpływem zewnętrznego impulsu. Na przykład nagle wpada ci w oko wiszący na wystawie szykowny szal – myślisz: „Muszę go mieć”. Albo przyjaciółka rekomenduje ci: „Ten krem działa cudownie, koniecznie musisz go wypróbować”.
Zaspokojenie dużych pragnień wabiących, tych z górnej półki, bywa znacznie trudniejsze. Od zeszłego lata marzysz o szykownym kabriolecie albo po zwiedzeniu Queen Mary, zacumowanego w porcie, czujesz nieodpartą chęć na odbycie rejsu tym luksusowym statkiem? Być może życzysz sobie szerszych kontaktów towarzyskich, niż ma twoja koleżanka, albo chciałabyś posłać córkę do szkoły językowej, o której słyszałaś wiele pochlebnych opinii. Może chcesz zdobyć dyplom stomatologa, bo już od dzieciństwa wmawiano ci, że w przyszłości obejmiesz praktykę po swoim ojcu.
To, czy życzenie jedynie wabi, rozpoznasz na podstawie następujących symptomów:
dopóki go nie poznałaś, obiekt nie budził twojego pożądania;
obiekt jest związany z panującą modą lub trendem;
wiele osób z twojego otoczenia posiada ów obiekt;
chęć posiadania go została zapożyczona z otoczenia;
posiadanie obiektu wiąże się z uznaniem społecznym;
bliscy i znajomi dopingują cię w staraniach zdobycia obiektu;
pragnienie obiektu pojawiło się w związku z jego reklamą.
Marzenia szepczące
Marzenia szepczące pozostają w ścisłym związku z tym, kim jesteś, co najchętniej robisz lub najbardziej lubisz. Odpowiadają twoim talentom i uzdolnieniom. I przede wszystkim – nie pochodzą z zewnątrz, lecz są wynikiem wewnętrznej potrzeby. Może się jednak zdarzyć, że taka uśpiona potrzeba zostanie obudzona na skutek szczególnego (czasem dramatycznego) zajścia, doświadczenia, lektury lub spotkania z określonym człowiekiem. Jednak nie stanowią one zewnętrznego źródła, lecz jedynie iskrę zapalną dla pragnień, które od dawna w tobie dojrzewały.
Małe marzenia szepczące najczęściej dotyczą hobby i zamiłowań. Przykładowo: lubisz malować i w związku z tym nosisz się z zamiarem zakupu kompletu farb. Jako namiętna kucharka chciałabyś mieć w swojej kuchni żeliwną patelnię. Kochasz operę i dlatego fundujesz sobie abonament.
Małe marzenia szepczące czasem objawiają się jako drobne olśnienia („Przecież ja też od zawsze o tym marzyłam!”), ale najczęściej dochodzimy do nich świadomie. Obiekt pragnień pozostaje w ścisłym związku z osobowością i zamiłowaniami pragnącego, może nim być określony gatunek wina, nóż do sushi, hodowla róż, seminarium z feng-shui, kurs gotowania lub uczestnictwo w maratonie. W przypadku małych pragnień szepczących liczy się ich najwyższa jakość i zgodność z wyobrażeniami. Dlatego starannie selekcjonujemy takie marzenia, badamy, porównujemy, chętnie radzimy się ekspertów. Małe życzenia szepczące są nas warte.
Większe życzenia szepczące to prawdziwe, głębokie pragnienia, odnoszące się do ciała i duszy. Czujemy, że nie zaznamy pełni szczęścia, dopóki ich nie zrealizujemy, a nawet – z pewną przesadą – że jeśli się nie spełnią, nasze życie będzie przegrane. Jednak te większe życzenia szepczące nie spełniają się tak łatwo, zazwyczaj wymagają dużego zaangażowania lub odwagi. Przykładowo: marzysz o zmianie pracy, a nawet przekwalifikowaniu się. Albo bardzo pragniesz urodzić dziecko i musisz poddać się skomplikowanej terapii hormonalnej.
W przypadku marzeń szepczących musi być spełnione jedno z poniższych kryteriów:
pragnienie wypływa z głębi twojego jestestwa;
to twoje najgłębsze pragnienie;
czujesz je od bardzo dawna;
to ukryte marzenie, o którym nikomu jeszcze nie mówiłaś;
jesteś gotowa wiele znieść, aby tylko się spełniło;
życzenie ma związek z twoimi uzdolnieniami i talentami;
jego spełnienie jest tak samo ważne, jak praca, jedzenie i bezpieczeństwo.
Na podstawie suchych treści trudno jednoznacznie zakwalifikować poszczególne życzenia jako wabiące lub szepczące. Może być też tak, że to, co w jednym szepce, innego jedynie wabi.
Mój sąsiad Piotr jest zapalonym motocyklistą. Długo odkładał pieniądze, aż w końcu udało mu się zebrać na Harleya-Davidsona. Przy najmniejszym zabrudzeniu od razu biegnie po szmatkę i poleruje maszynę na wysoki połysk, tak że wciąż wygląda jak nowa. Każdą wolną chwilę spędza na swoim motorze, przemierza tereny północnych Niemiec, a potem z zachwytem opowiada mi o tym, co zobaczył. Jego marzeniem jest udział w evencie Daytona Bikeweek drogą 66.
W przypadku Piotra pragnienie posiadania motoru było wyraźnym wewnętrznym podszeptem. Natomiast u znajomego właściciela agencji reklamowej, którego drogi motor stoi zaparkowany obok Porsche w garażu, najwyraźniej była to tylko wabiąca zachcianka. Mężczyzna zafundował sobie tę wspaniałą maszynę na pięćdziesiąte urodziny, ale tak naprawdę chciał w ten sposób zaimponować innym. Tylko raz odbył z przyjaciółką przejażdżkę po Włoszech i na tym motocyklowe szaleństwo się skończyło. Obie historie wyraźnie pokazują, jakiego rodzaju życzenia kierowały tymi mężczyznami.
Większość marzeń można bez problemu przyporządkować jednej z kategorii. Jeśli jednak kategoryzacja przysparza wiele trudu, należy dać sobie trochę czasu na bliższe rozpoznanie charakteru danego marzenia. Jedynie ty możesz ocenić, jakie ma ono dla ciebie znaczenie. Spróbuj dokładnie je „przefiltrować”, wysłuchać, czy szepce, czy jedynie wabi. Czy wynika z twojej osobowości i zamiłowań, czy też przejęłaś je od swojego otoczenia?
Spróbuj teraz ocenić swoje trzy największe marzenia. Poniżej zanotuj wnioski płynące z tego porównania:
........................................
........................................
........................................
Jeśli już wiesz, do której grupy należą twoje najważniejsze pragnienia, sprawdź, czego możesz się spodziewać, gdy spełnią się już marzenia z każdej z tych kategorii.
Jak działają na nas marzenia wabiące?
Małe życzenia wabiące mają swój urok. Sama przyznaję, że czasem trudno mi się im oprzeć. Para butów w promocji, album ze zdjęciami mojego ulubionego fotografa w jednej chwili stają się moją własnością, chociaż tak naprawdę nie są mi aż tak bardzo potrzebne. Tego typu małe życzenia wabiące często pełnią funkcję pocieszającą, służą poprawie nastroju. Ich spełnienie ma ożywcze działanie i nic w tym złego, odrobina radości w życiu należy się każdemu. Problem pojawia się wtedy, gdy stajemy się zbyt rozrzutni, nieprawidłowo zarządzamy czasem, pieniędzmi i energią.
W jednym z artykułów w „Cosmopolitan” autorka Karolin Köhler opisuje, w jaki sposób małe życzenia wabiące skutecznie wstrzymywały realizację jej prawdziwych marzeń. W myśl „Nie odmówię sobie tego” spełniała swoje wszystkie drobne zachcianki – niezliczone latte machiato, drobne przekąski, apetyczne ciasteczka, świece w sklepie z herbatą, parę ciuchów z wyprzedaży, kilka godzin spędzonych u osobistego trenera, parę kieliszków wina w barze. Ostatecznie wyszła z tego pokaźna suma i niewiele pozostało na realizację prawdziwych marzeń.
Dyscyplinę warto zachować także w przypadku małych marzeń wabiących. Pomóc w tym mogą pytania: Czy jest mi to naprawdę potrzebne? Czy mam już coś podobnego? Czy nie lepiej przeznaczyć pieniądze na coś innego? Te pytania odnoszą się również do wydatkowania czasu i energii: Czy na pewno muszę iść na tę imprezę? Czy muszę obejrzeć ten film?
Duże życzenia wabiące to już inny kaliber. Nie można spełnić ich ot tak, od niechcenia, wymagają zaangażowania, zainwestowania czasu, energii i pieniędzy. Niestety na ogół ta inwestycja się nie opłaca, gdyż radość nie trwa zbyt długo. Szybko przyzwyczajamy się do własności, np. do luksusowego auta czy komfortowego mieszkania. Fachowo to zjawisko nazywa się habituacją lub adaptacją. Spełnione życzenie wabiące już po krótkim czasie przestaje cieszyć, co da się wytłumaczyć naukowo – każda nowa informacja wprowadza komórki nerwowe w stan niezwykle silnego napięcia, które im większe, tym szybciej musi zostać stonowane. Oznacza to, że dla następnej ekscytacji potrzeba będzie kolejnego, jeszcze większego bodźca. Tak się nakręca spirala konsumpcji i pożądania. Przykładem może tu być rosyjski miliarder Roman Abramowicz, który ledwie odebrał ze stoczni swój luksusowy jacht, natychmiast złożył inne, większe zamówienie.
Zrealizowanie życzenia wabiącego nie daje nam oczekiwanego efektu, ponieważ w ferworze walki o jego spełnienie nie dostrzegamy, że postawiliśmy na niewłaściwego konia. I ostatecznie sami przed sobą musimy przyznać, że to, za czym tak goniliśmy, wcale nie przyniosło nam spodziewanej satysfakcji. Na domiar złego często jesteśmy rozczarowani i niezadowoleni z tej inwestycji.
Zofia (39 lat, kosmetyczka) dała się namówić matce na kupno mieszkania. „Mając własny kąt, możesz robić, co chcesz, żaden najemca nie będzie ci niczego dyktował, zabraniał i narzucał, a przy okazji to dobry kapitał na przyszłość” – roztaczała wspaniałe wizje matka. Zaoferowała się nawet przekazać część swojej renty, żeby pomóc córce w zakupie mieszkania. Zofia w końcu przekonała się do tego pomysłu i wzięła wieloletni kredyt. Mieszkanie, które kupiła, było ładne, jasne, posiadało balkon i znajdowało się w spokojnej okolicy. Urządzanie go sprawiało Zofii wiele przyjemności. Ale teraz już nie wygląda na szczęśliwą posiadaczkę własnego kąta. „Będę musiała z tak wielu rzeczy zrezygnować, zaciskać pasa przez tyle lat” – skarży się. – „O podróżach i lepszych ciuchach mogę zapomnieć. Żałuję, że nie zostałam w moim starym, wynajmowanym mieszkaniu”.
Jak działają na nas marzenia szepczące?
Wiesz już, że życzenia szepczące dotyczą osobowości, talentów, upodobań, mają związek z tym, co nas zajmuje i naprawdę porusza. Efekt zrealizowanych marzeń szepczących jest zawsze pozytywny – spełnienie nawet tych najmniejszych przynosi trwałą radość.
Barbara (42 lata, dziennikarka) z ogromną przyjemnością odręcznie pisuje listy. Z dumą mówi: „W czasach poczty elektronicznej to coś wyjątkowego”. Ostatnio zafundowała sobie drogie pióro. „Ono tak cudownie ślizga się po papierze” – zachwyca się i za każdym razem, gdy wyjmuje pióro z etui, przepełnia ją radość.
Wielkie życzenia szepczące to tzw. głębokie pragnienia. Warto w nie inwestować, gdyż radość z ich spełnienia jest trwała. To, co sprawdza się w przypadku małych marzeń szepczących, jest prawdziwe tym bardziej w przypadku dużych pragnień. Spełnione życzenie szepczące przynosi prawdziwą radość, szczęście, a nie tylko krótkotrwałe zadowolenie czy ulgę. Duże życzenia szepczące uruchamiają ponadto wielkie zasoby energii. Podczas działań ukierunkowanych na spełnianie wielkich marzeń doświadczamy ogromnego przypływu sił. Często wpadamy w swoisty trans, zupełnie zapominamy o upływie czasu i nic nie jest w stanie przeszkodzić nam w osiągnięciu celu.
To prawda, że również duże życzenia wabiące wymagają znacznych nakładów energii, na przykład jeśli chodzi o zrobienie kariery lub zarobienie pieniędzy – zauważ jednak, że jest to zupełnie inny jej rodzaj. Energia, którą inwestujesz w realizację dużego życzenia wabiącego, wiąże się z ogromnym wysiłkiem – wciąż musisz się przełamywać, zmuszać do pracy i przezwyciężać opór. Wytrwać pomaga ci jedynie wizja efektu końcowego. Tymczasem w przypadku dużych pragnień szepczących droga do ich spełnienia wydaje się o wiele lżejsza. Tutaj nawet obiektywne problemy postrzegane są jako „eustres” (stres dobry – tak Hans Selye, prekursor badań o stresie, nazwał pozytywne wyzwanie). Ponieważ kochasz to, co robisz, możesz wytrwale i intensywnie dążyć do wyznaczonego celu. Gdy przyjaciel amerykańskiego menedżera Georga Halasa ubolewał, że tamten musi tak wiele pracować, nawet w weekendy, menedżer odrzekł mu z uśmiechem: „Ale to nie jest dla mnie praca. Praca jest wtedy, gdy chce się być gdzie indziej”.
Jak widzisz, nie każde życzenie okazuje się prawdziwym marzeniem. Między życzeniami wabiącymi a szepczącymi istnieje tak ogromna różnica, że z pewnością nie będziesz miała wątpliwości, w realizację których z nich chcesz zainwestować.
W przypadku drobnych zachcianek można jeszcze przymknąć oko i dać się skusić zarówno tym wabiącym, jak i szepczącym. To takie ludzkie! Jednak w przypadku dużych pragnień radzę ci, byś słuchała swojego serca i inwestowała energię tylko w marzenia szepczące.
Z własnego doświadczenia wiem, że takie decyzje nigdy nie przychodzą łatwo. Czasem dochodzi się do nich krętą drogą, wiodącą przez życzenia wabiące, cudze projekcje i płytkie zachcianki. Jednak często właśnie na tej krętej ścieżce zaczynamy rozumieć, czego naprawdę chcemy.
Być może najpierw będziesz zabiegać o pewne stanowisko, żeby potem pojąć, że bardziej niż ciepła posadka interesują cię śmiałe wyzwania, niezależnie od związanego z nimi ryzyka. Być może obiektem twoich westchnień pozostawał odważny poszukiwacz przygód, który w codziennym życiu okaże się zupełnie nieodpowiedzialny. To doświadczenie pozwoli ci dojrzeć do związku z mniej ekscytującym mężczyzną, który będzie dla ciebie oparciem. Albo spełnisz swoje marzenie i zamieszkasz w ciepłym kraju, aby pojąć, że tak naprawdę najlepiej czujesz się w ojczyźnie. Być może zarobisz mnóstwo pieniędzy, żeby odkryć, że szukasz głębszego sensu życia.
Paulo Coelho z pewnością ma rację, mówiąc: „Skąd mam wiedzieć, co oznacza »mieć pod dostatkiem«, skoro ja nigdy pod dostatkiem nie miałem?”. Każde doświadczenie jest nieocenionym dobrem – niech to stanowi pewną pociechę dla tych, którzy w kwestii realizacji marzeń dokonywali nietrafnych wyborów. Ważne jest, żeby rozpoznać właściwą wartość swoich pragnień i wybrać te prawdziwe, bo tylko one mogą uczynić nas naprawdę szczęśliwymi.
Mam w tej kwestii osobiste doświadczenia. Sama przez długie lata inwestowałam wiele czasu i energii w życzenia wabiące, a dopiero potem w szepczące. I na własnej skórze poczułam tę różnicę. A było to tak:
Już jako nastolatka interesowałam się psychologią. Gdy miałam 15 lat, zaczytywałam się dziełami Z. Freuda i C.G. Junga, które wypożyczałam z miejskiej biblioteki. Na podstawie tych książek przeprowadzałam w szkolnym zeszycie typologię swoich kolegów oraz bliższych i dalszych znajomych. Wyraźnie słyszałam szept, który kazał mi rozwijać swoją pasję, jednak czasy były ku temu niekorzystne. Do psychologii, wówczas jeszcze młodej nauki, podchodzono sceptycznie. Gdy zdałam maturę, rodzice posłali mnie do poradni zawodowej i tam zdecydowanie odradzano mi studiowanie psychologii, niedającej gwarancji stabilnej przyszłości. Zalecano mi objęcie posady nauczyciela. Mój ojciec podzielał ten pogląd i radził: „Naucz się czegoś pożytecznego, co ci zapewni byt”. Byłam wtedy młodą i rozsądną dziewczyną, więc za namową otoczenia zamieniłam psychologię na germanistykę, planując karierę związaną z edukacją.
Skłamałabym, mówiąc, że studia językowe – w gruncie rzeczy ciekawe – nie sprawiały mi żadnej przyjemności, jednak z całą pewnością nie były moją największą pasją. Już podczas praktyk w jednym z gimnazjów zrozumiałam, że podążałam za pragnieniem wabiącym. Zawód nauczyciela mnie nie pociągał. Ponieważ na szczęście nie wygasło we mnie zainteresowanie psychologią, zaraz po zdobyciu dyplomu nauczyciela złożyłam podanie na studia psychologiczne i zostałam przyjęta na uniwersytet w Hamburgu.
Byłam zachwycona studiami. Mojej fascynacji nie zdołało osłabić nawet seminarium ze statystyki, choć – z uwagi na mój antytalent matematyczny – stanowiło nie lada wyzwanie. Nie zniechęciło mnie też to, że musiałam jednocześnie pracować, aby móc sfinansować naukę. Na własnym przykładzie mogłam potwierdzić prawdziwość aforyzmu Nietschego: „Ten, kto zna odpowiedź na pytanie «dlaczego», zniesie prawie każde «w jaki sposób»”. Zgłębiając tę fascynującą dziedzinę nauki, byłam jak w transie. Nauka po nocach? Czytanie trudnych, specjalistycznych książek? Uczestnictwo w weekendowych seminariach – to była czysta przyjemność! I tak zostałam psychologiem z powołania.
Kocham mój zawód, dzięki niemu czuję się szczęśliwa i spełniona. Podobne doświadczenia mają inni. Podczas wielu organizowanych przeze mnie warsztatów terapeutycznych moi klienci uświadomili mi, że prawdziwie szczęśliwymi czynią nas jedynie te pragnienia, które uwzględniają nasze indywidualne talenty i skłonności, a nie te, które narzucili nam inni (świadomie bądź nie). Według włoskiego psychologa, Roberto Assagioliego, nasz byt, nasze działania i relacje z innymi powinny całkowicie odpowiadać naszej osobowości. Jeśli zaczniesz podążać za swoimi wielkimi życzeniami szepczącymi, zbliżysz się do osiągnięcia tego celu.
Marzenia a system wartości
Powinnaś jeszcze sprawdzić, czy twoje duże życzenia nie pozostają w konflikcie z twoimi wartościami. Amerykański trener menedżerów, Brian Tracy, powiedział: „Najszczęśliwszymi ludźmi w dzisiejszym świecie są ci, którzy żyją w harmonii ze swoimi wewnętrznymi przekonaniami i wartościami. Najbardziej nieszczęśliwi są ci, którzy żyją w niezgodzie z tym, co naprawdę cenią i w co wierzą”.
Ważne jest więc, aby skonfrontować swoje pragnienia z posiadanym systemem wartości. Każdy człowiek wypracowuje sobie pewien szczególny system orientacji, niepowtarzalny kod – system wartości, dzięki któremu identyfikuje najważniejsze życiowe cele, dobro i zło, radość i cierpienie. Najpowszechniej wyznawane wartości to: sukces, władza, harmonia, uznanie, stabilność finansowa, wolność, odwaga, miłość, wiedza, odpowiedzialność, szczerość, honor, sprawiedliwość i spokój. Ponieważ jednak każdy uczy się w ciągu życia cenić pewne wartości bardziej niż inne, indywidualne systemy wartości są tak zróżnicowane jak odciski palców. Zapewne i ty dla pewnych wartości byłabyś skłonna uczynić więcej niż dla innych.
Najlepiej gdy wielkie pragnienia odpowiadają najważniejszym wartościom. Wówczas wszelkie działania są ukoronowane sukcesem, ponieważ powiązanie celów z wartościami wyzwala dodatkową energię. Możemy się domyślać, że dla Matki Teresy – z przekonaniem poświęcającej się dla innych – tymi wartościami były miłość bliźniego, wiara, odwaga; dla alpinisty Reinholda Messnera zapewne największą wartość stanowiły przygoda, dyscyplina, podziw innych, natomiast dla celebrytki Paris Hilton – sława, pieniądze, zabawa.
Nie każde z wielkich marzeń zawsze odpowiada najważniejszym wartościom, istotne jest jednak, żeby nie pozostawało z nimi w sprzeczności. Jeśli twoim priorytetem jest wolność, trudno ci będzie porozumieć się z partnerem, który nade wszystko ceni bliskość. Jeśli zależy ci na konsonansie z otoczeniem, raczej unikaj kontaktów z tzw. grubymi rybami, wpływowymi ludźmi, nawet jeśli dawałoby ci to szansę na awans i błyskotliwą karierę. Wystarczy spojrzeć na niektórych polityków, bankierów czy przedsiębiorców – mimo oszałamiających karier i sukcesów nie wszyscy czują się spełnieni i szczęśliwi.
Zatem żyj i działaj zgodnie ze swoimi wartościami, a one cię uskrzydlą – dadzą siłę i pewność siebie potrzebne do spełniania twoich największych marzeń.
Marzenia kluczem do szczęśliwego życia
Prawdopodobnie zaczynasz się już gubić w tych wszystkich podziałach i kategoriach marzeń, znużona zastanawiasz się: „I po co to wszystko? Dlaczego muszę tak dokładnie analizować swoje marzenia?”. Oto odpowiedź: ponieważ jesteś tego warta. Jesteś kimś wyjątkowym. Uwierz w to, że świat cię potrzebuje, z twoimi niepowtarzalnymi talentami i umiejętnościami. Często sądzimy, że takie słowa można kierować tylko do ludzi wybitnych, np. utalentowanych muzyków lub sławnych lekarzy, ale to nieprawda. Obojętnie, gdzie i kim jesteś, możesz stworzyć coś, czego nikt jeszcze przed tobą nie stworzył.
I jeszcze jedno: zasłużyłaś na każde szczęście w życiu. Jeśli nie wierzysz, oznacza to, że przejęłaś błędne opinie z otoczenia.
Czy już wiesz, jak można powiązać życiowe zadanie ze szczęściem? Tak jest – właśnie dzięki odpowiednim marzeniom. To one nadają kierunek twojej przyszłości, są paliwem napędzającym bieg wydarzeń. Wszystko zależy od tego, czy wlejesz do baku pierwszą lepszą mieszankę, dzięki której doturlasz się jakoś do celu, choć niewykluczone, że w końcu gdzieś utkniesz, czy też zatankujesz Superpaliwo i w ten sposób szybko i bez przeszkód osiągniesz swój cel. Nie jesteś byle kim, a więc nie życz sobie byle czego. Twoje najważniejsze życzenia powinny odpowiadać twoim talentom i możliwościom, a ponadto powinny pozostawać w zgodzie z twoimi najważniejszymi wartościami. Tylko spełnianie takich pragnień może przynieść głęboką satysfakcję i trwałe poczucie szczęścia. Dlatego bacznie przyjrzyj się swoim marzeniom. Amerykański artysta Tom Crockett powiedział: „Wszystkie twoje pragnienia do ciebie przemówią, jeśli rozwiniesz w sobie zdolność słuchania, jednak nie wszystkie będą miały coś istotnego do powiedzenia”. Ale twoje najgłębsze marzenia przemówią donośnym głosem, ponieważ to one są wyrazem prawdziwych potrzeb związanych z twoją osobowością.
Jeśli masz ochotę, możesz rozwiązać test O czym naprawdę marzysz?, który pozwoli ci poznać drugie dno twoich marzeń i sprawdzić, co cię najmocniej motywuje.