59,90 zł
Ta książka jest tak wspaniała, jak sama jej autorka – Preeti Agrawal. To cudowne, że Preeti leczy i uczy nas, kobiety, i że dla nas pisze. W spisie treści znajdujemy takie zagadnienia, jak cholesterol, hormonalna terapia zastępcza, nadciśnienie, a także miłość, seks i samorealizacja. A zatem wiedza, mądrość i serce… To matczyny przewodnik dla wszystkich kobiet, a szczególnie dla tych, które się boją przemijania, ulegają stereotypom i nie wierzą, że druga część życia może być dużo lepsza od pierwszej – o czym ja już wiem i czego wam serdecznie życzę. Czytajcie i przekazujcie dalej!
Katarzyna Miller
Doktor Agrawal jest niezwykłą lekarką, która bogate doświadczenie w medycynie konwencjonalnej łączy z wielką wiedzą na temat medycyny naturalnej. Dziesiątki lat praktyki sprawiły, że doskonale rozumie kobiecą fizjologię, emocjonalność i duchowość. W swojej praktyce medycznej łączy wszystkie te aspekty, co sprawia, że jest absolutnie wyjątkowa. Książka, którą trzymasz w dłoniach, jest wielkim skarbem dla kobiet wchodzących w kolejny etap swojego życia. Pomaga procesy te zrozumieć, oswoić i uczynić jak najbardziej łagodnymi i przyjaznymi. Zwraca uwagę na ogromną mądrość i siłę kobiecego ciała. Udziela bezcennych porad i wskazówek, wyjaśnia, odczarowuje wiele negatywnych mitów, które narosły wokół tematu menopauzy. Pani doktor jest czułą, uważną i cierpliwą przyjaciółką kobiet, i taka też jest ta książka. Z całego serca tę książkę polecam. Z miłością
Agnieszka Maciąg, autorka książek, bloga i webinarów
Jakie to szczęście, że dr Preeti Agrawal zdecydowała się mieszkać i pracować w Polsce! Niestrudzenie prowadzi nas ku naszej sile – sile naszych ciał, serc i dusz. Ta książka to kompendium wiedzy na temat zdrowia w drugiej połowie życia. Wzmacnia, odżywia i koi. Najważniejsza lektura.
Renata Dziurdzikowska
Dr nauk med. Preeti Agrawal w książce Menopauza holistycznie przedstawia całościowe spojrzenie na zdrowie kobiety dojrzałej. Dziś, po 30 latach doświadczeń ze współpracy z pacjentkami, prezentuje okres okołomenopauzalny jako czas nowych możliwości i czas na wykorzystanie potencjału hormonalnego do osobistego rozwoju na poziomie ciała, umysłu, energii i ducha. Autorka zachęca dojrzałe kobiety do odkrywania sensu życia dzięki uwalnianiu się od przeszłych wzorców i błędów, co pięknie podsumowuje zdanie: „Ktoś cię urodził, ty rodziłaś innych, teraz czas na rodzenie siebie na nowo jako kobieta silna i mądra”. Doktor Preeti podkreśla znaczenie świadomego wyboru metod leczenia, które współpracują z mądrością ciała i nie mają działań ubocznych. Przedstawia sposoby na to, jak zapobiegać problemom zdrowotnym i jednocześnie leczyć ich przyczyny, a nie tylko objawy. Książka mówi o tym, jak poradzić sobie z problemami występującymi w tym okresie – obfitymi miesiączkami, chorobami piersi, polipami macicy, nietrzymaniem moczu, mięśniakami czy powtarzającymi się torbielami jajników – z pomocą ziół, diety, suplementów, hormonów bioidentycznych oraz terapii wschodnich. Autorka zaznacza, że jeżeli zadbamy o siebie i świadomie przejdziemy przez okres przed menopauzą, nie odczujemy przykrych dolegliwości związanych z okresem po menopauzie. Każda kobieta jest inna – ważne jest również „szyte na miarę” podejście do hormonalnej terapii zastępczej wykorzystującej naturalne, bioidentyczne, hormony. Autorka podkreśla, że każda z nas jest wyjątkowa, ma swoją historię, styl życia i bagaż emocjonalny, a w związku z tym jeden standard postępowania dla wszystkich to nieporozumienie. W książce znajdują się również świadectwa kobiet, które – mimo trudnych doświadczeń – osiągnęły wewnętrzną harmonię. Ta książka to przewodnik dla wszystkich kobiet, które wierzą w moc natury i cenią mądrość swojego ciała oraz nie chcą być traktowane stereotypowo.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 364
Kobiety z wysokim poziomem testosteronu są mniej narażone na osteoporozę. Niski poziom estrogenu i progesteronu należy do czynników ryzyka.
Za przyspieszenie utraty masy kostnej w okresie menopauzy, co po raz pierwszy zauważone zostało przez Fullera Albrighta i jego współpracowników w 1941 roku, odpowiedzialny jest także spadek poziomu hormonów płciowych. W połowie lat 70. XX wieku odkryto, że zastępcza terapia estrogenowa stosowana po usunięciu jajników zmniejszała utratę masy kostnej, zmniejszenia utraty nie zaobserwowano natomiast u pacjentek, którym usunięto jajniki, ale nie podawano estrogenu. Rolę tego hormonu w rozwoju osteoporozy potwierdziły badania epidemiologiczne, które wykazały, że kobiety zażywające estrogen miały mniej złamań niż kobiety nieleczone estrogenem.
Jednakże są badacze, między innymi U.S. Barzel, którzy twierdzą, że wspomniane badania mają kilka wad: cechuje je między innymi niewystarczająca liczebność próby i za krótki okres trwania oraz brak precyzyjnych technologii pomiaru gęstości tkanki kostnej.
Mimo rozbieżności, panuje zgoda co do tego, że terapia estrogenowa spowalnia rozwój osteoporozy, lecz jej nie zapobiega ani nie cofa. Estrogenowa terapia zastępcza zapobiega nadmiernemu procesowi resorpcji, zmniejszając tempo utraty masy kostnej, lecz nie wspomaga procesu powstawania nowej tkanki kostnej. Efektem netto stosowania samej estrogenowej terapii zastępczej jest zatem zmniejszenie przebudowy wewnętrznej tkanki kostnej, co daje w rezultacie stosunkowo nieaktywną masę kostną. Kość, która nie odtwarza się aktywnie i się nie naprawia, może zostać osłabiona pod wpływem stałego fizycznego wysiłku. Pęknięcia wynikające ze zmęczenia lub zużycia materiału nie są odpowiednio naprawiane, a starzejąca się tkanka kostna nie jest skutecznie wymieniana na nową. Nieaktywna tkanka kostna staje się więc z upływem czasu bardziej podatna na złamania, nawet jeżeli jej właściwa zawartość składników mineralnych nie ulega znaczącej zmianie. Różnice w jakości kości prawdopodobnie wyjaśniają, dlaczego niektóre kobiety doświadczają licznych złamań, podczas gdy inne, z tą samą zawartością składników mineralnych w tkance kostnej, nie mają tego problemu.
Widzimy zatem, że sama estrogenowa terapia zastępcza nie jest całkowitym rozwiązaniem, gdyż redukuje ryzyko złamań osteoporotycznych tylko u 50% pacjentek. Logiczne jest więc założenie, że jeśli estrogenowa terapia zastępcza zapobiega tylko 50% złamań przypisywanych postmenopauzalnej osetoporozie, to prawdopodobnie nie zauważamy innej bardzo ważnej okoliczności.
Powszechnie akceptowany jest fakt, że hormony jajników odgrywają kluczową rolę w utrzymaniu silnych kości. W czasie menopauzy, kiedy jajniki słabną, dochodzi do gwałtownej utraty masy kostnej w ciągu 3–5 lat, po czym masa kostna nadal się zmniejsza, choć już w wolniejszym tempie. Ten okres przyspieszonej utraty masy kostnej zbiega się w czasie ze spadkiem produkcji estrogenu przez jajniki. Jednak w tym samym czasie spada również produkcja i uwalnianie progesteronu.
Z jakiegoś powodu lekarze skoncentrowali się na estrogenie jako hormonie, który należy „zastąpić” w HTZ, zakładając jednocześnie, że wobec progesteronu terapia zastępcza nie jest warta rozważenia. Coraz więcej dowodów wskazuje jednak na to, że właśnie progesteron jest hormonem bardzo istotnym dla budowy kości i że progesteronowa terapia zastępcza mogłaby być następnym dużym krokiem do przodu w walce z osteoporozą. Doktor Jerilynn C. Prior, M.D., z Wydziału Endokrynologii i Metabolizmu Uniwersytetu British Columbia w Vancouver, dokonała obszernego przeglądu dowodów na to, że progesteron stymuluje powstawanie tkanki kostnej. Najbardziej interesujące jest, że progesteron łączy się z osteoblastami, komórkami budującymi nową kość. Odkrycie to sugeruje, że progesteron działa bezpośrednio na osteoblasty i z tego powodu może wspierać tworzenie tkanki kostnej.
W 1981 roku dr John L. Lee z Sebastopolu w Kalifornii zainteresował się potencjalną wartością naturalnego progesteronu w leczeniu osteoporozy. Sto kobiet w wieku postmenopauzalnym, pomiędzy 38. (w badaniu brały także udział kobiety po przedwczesnej menopauzie, m.in. po usunięciu narządów) a 83. rokiem życia (średnia wieku badanych: 65,2 roku) stosowało krem do smarowania skóry zawierający 3% progesteronu (NPC – Natures Precise Cream). Estrogeny koniugowane, takie jak premarin (0,3 do 0,625 mg na dzień, przez trzy tygodnie w miesiącu), były podawane, jeśli było to konieczne. Jednocześnie z użyciem progesteronu nakłaniano kobiety, by do swojej diety włączyły zielone warzywa liściaste, ograniczyły do minimum palenie papierosów, spożycie alkoholu i konsumpcję czerwonego mięsa oraz wykonywały ćwiczenia fizyczne trzy razy w tygodniu po godzinie. Zachęcano je także do zażywania różnych suplementów dietetycznych, takich jak wapń, witamina D i witamina C. Ponad jedna trzecia kobiet z badanej grupy nie otrzymywała estrogenu ze względu na przeciwwskazania medyczne: wcześniejsze występowanie w historii choroby raka piersi, raka endometrium, zaburzenie krzepliwości krwi, żylaki, otyłość, podwyższony poziom cholesterolu lub trójglicerydów.
W grupie 100 pacjentek, leczonych progesteronem przez przynajmniej rok, bóle w mięśniach i kościach zniknęły, utrata wzrostu kości została ustabilizowana i nie wystąpiły żadne dalsze osteoporotyczne złamania kości. Doktor Lee zaobserwował w wielu przypadkach 10-procentowy przyrost gęstości mineralnej tkanki kostnej już po pierwszych 6–12 miesiącach terapii. U niektórych pacjentek odnotował nawet 20–25-procentowy przyrost w pierwszym roku. Po pierwszych 12 miesiącach leczenia przyrost gęstości mineralnej tkanki kostnej nadal następował i wynosił około 3–5% rocznie aż do momentu, kiedy ustabilizował się na poziomie typowym dla zdrowej 35-letniej kobiety. Wiek nie miał wpływu na korzystne efekty terapii progesteronowej, 75-letnie kobiety często miały taki sam przyrost gęstości mineralnej tkanki kostnej jak kobiety młodsze. Skutki uboczne prawie nie występowały.
Innym wartym odnotowania odkryciem w badaniach dr. Lee było to, że kobiety, które otrzymywały jednocześnie progesteron i estrogen, nie osiągały lepszych rezultatów niż kobiety przyjmujące sam progesteron. Po dokonaniu odkrycia, wedle którego estrogen nie poprawia rezultatów terapii progesteronowej, dr Lee przestał przepisywać pacjentkom estrogen w celu zapobiegania osteoporozie, choć stosuje go do leczenia uderzeń gorąca i suchości pochwy. Jeśli obserwacje dr. Lee są poprawne, to znaczy, że osteoporoza może być skutecznie leczona samym progesteronem naturalnym.
Wapń 600–1200 g
Magnez 600–800 mg
Witamina D 5000–10 000 IU
Witamina C 1000–3000 mg
Krzem 1000–1400 mg
Bor 4–12 mg
Cynk 2–5 g
Witamina K 100–150 mcg
Miedź 2–3 g
Fitomineral (Energy) 20 kropli na szklankę wody
Diocel biomineral (Diochi) 10–20 kropli na szklankę wody
Wielu ludzi wierzy, że poza czynnikiem, jakim jest zawartość wapnia w spożywanych produktach, nasza dieta w niewielkim stopniu decyduje o wystąpieniu osteoporozy. Takie założenie ignoruje jednak fakt, że tkanka kostna ma różnorodne potrzeby odżywcze i wchodzi w złożone interakcje z resztą ciała.
Kości są głównym magazynem, w którym przechowujemy wapń, magnez, fosfor i inne minerały niezbędne do prawidłowego funkcjonowania wszystkich komórek. Wapń jest konieczny do pracy mózgu, krzepliwości krwi oraz pracy mięśni. Nasze ciało jest wyposażone w specjalne czujniki, które utrzymują optymalny poziom wapnia we krwi. Kiedy ten poziom spada, owe czujniki natychmiast wycofują potrzebną ilość wapnia z naszych kości. Za przebieg tego procesu odpowiada gruczoł przytarczyc – wydziela parathormon, który stymuluje nerki do aktywowania witaminy D przechowywanej w naszym organizmie. I to ona powoduje, że wapń z kości jest wydzielany do krwiobiegu.
Aktywna witamina D przyczynia się do wchłaniania wapnia z pożywienia oraz stymuluje nerki do jego magazynowania; w przeciwnym wypadku wapń zostałby wydalony z moczem. Kiedy poziom wapnia w krwi ma odpowiedni poziom, nasze czujniki są wyłączone.
Niedobór wapnia niezaprzeczalnie jest jedną z przyczyn osteoporozy. Jednak zażywanie suplementów, choć ma w pewnych okolicznościach działanie lecznicze i profilaktyczne, nie gwarantuje zdrowia. Nie możemy tak po prostu wypijać codziennie kilku szklanek mleka i zażywać więcej suplementu wapnia, a następnie spodziewać się, że nasze kości będą w świetnym stanie.
Współczesna medycyna zaleca zażywanie 1200–1500 mg wapnia w formie suplementu. Jednak warto dodać do tych cyfr wapń otrzymywany z pożywienia. Jego przeciętne spożycie w diecie starszej kobiety wynosi około 500 mg dziennie, a u kobiet młodszych jest zwykle wyższe, około 600–1000 mg na dzień, co daje dzienne spożycie wapnia w ilości 2000–2500 mg.
Zbyt dużo wapnia może zakłócać wchłanianie i wykorzystanie innych ważnych składników odżywczych, takich jak żelazo, cynk i magnez. Starajmy się zatem wyważyć stosowanie suplementów.
W sprzedaży znajduje się wiele różnych soli wapnia (węglan, lactate, gluconate, citrate, malate). Ze względu na łatwiejszą przyswajalność zaleca się cytrynian wapnia lub ekstrakt z całych kości. Wapń jest lepiej przyswajany, kiedy jego spożycie rozkładamy na cały dzień, na każdy posiłek. Oprócz soli wapnia, ważna jest również fizyczna forma suplementu, tzn. czy jest to tabletka, kapsułka czy tabletka do ssania. Badania wykazały, iż niektóre tabletki są sprasowane w taki sposób, że nie rozpuszczają się efektywnie. Jak sprawdzić jakość tabletki i czas rozpuszczania? Wrzuć tabletkę do szklanki z octem. Jeżeli będzie się rozpuszczać dłużej niż pół godziny, kup inny suplement. Innym dobrym sposobem uzupełniania niedoborów wapnia są tabletki do ssania lub gryzienia.
Magnez, obok wapnia, jest niezbędny w tworzeniu kości. Przy braku wystarczającej ilości magnezu mniej prawdopodobne jest, że wapń stanie się kością, a zwiększy się szansa, że pojawi się on jako zwapnienie punktów zaczepienia ścięgien, tkanek i stawów, prowadząc do zapalenia stawów i ostróg.
Bardzo ważna jest równowaga między tymi dwoma mikroelementami. Optymalny stosunek wapnia do magnezu to dwa do jednego. Dlatego jeżeli przyjmujemy 1000 mg wapnia, potrzebujemy 500 mg magnezu. Więc warto kupić wapń z magnezem w jednej tabletce, we właściwych proporcjach (np. preparat Strongbones produkowany przez firmę Calivita zawiera wapń i magnez w zalecanych proporcjach).
Dostarczaj organizmowi magnez w pożywieniu. Pokarmy bogate w magnez to pełne zboża, orzechy, soczewica, kiełki, dziki ryż, płatki z otrębami, tofu, zielone warzywa. Cukry i tłuszcze właściwie nie zawierają wcale magnezu, a około 80% tego pierwiastka ginie podczas przetwarzania pełnej mąki w białą.
Cynk, mangan, bor, stront i miedź również wpływają na powstawanie zdrowych kości. Dieta złożona z naturalnej, nieprzetworzonej żywności zwykle dostarcza wystarczających ilości tych minerałów.
Fosfor jest niezbędny do metabolizmu wapnia, ale współczesna dieta, obfitująca w białe pieczywo, sery topione, napoje bezalkoholowe, czerwone mięso i ciasteczka, dostarcza go naszemu organizmowi w nadmiarze. Stosunek wapnia (dwa) do fosforu (jeden) jest optymalny dla wchłaniania wapnia przez kości. Niestety, w typowej diecie fosfor występuje w proporcji cztery (fosfor) do jednego (wapń). Ta zmiana przyspiesza demineralizację kości poprzez pobudzanie gruczołów przytarczyc, które wydzielają rozpuszczający je parathormon. Z diety należy więc wyeliminować wszystkie przetwarzane i puszkowane produkty mięsne (hot dogi, kiełbasy, mielonki), sery topione, zupy instant, budynie, napoje bezalkoholowe oraz płatki śniadaniowe.
Witamina D ma zasadnicze znaczenie dla przenoszenia wapnia i fosforu z układu pokarmowego do osocza krwi. Powoduje powtórne wchłanianie wapnia i fosforu z moczu, gdy przechodzi on przez kanaliki nerkowe i umożliwia tym samym mineralizację kości – odgrywa więc bardzo ważną rolę w ich budowie. Jej niedobór pojawia się często w miesiącach zimowych, występuje też u ludzi w podeszłym wieku. Zażywanie 400–600 j.m. witaminy D (cholecalciferol) jest wystarczające dla większości pacjentów.
Najprostszym sposobem na wytwarzanie naturalnej witaminy D jest przebywanie na słońcu. Wystarczy, że przez 30 minut dziennie wystawimy się na bezpośrednie działanie promieni słonecznych, aby nasza skóra mogła zmienić cholesterol w witaminę D. Jej bogatym źródłem są łosoś, krewetki, żółtko jaj i mleko. Jednakże przyjmowanie dużych dawek witaminy D przez długi czas grozi odkładaniem wapnia w tkankach miękkich.
Witamina A jest ważna dla syntezy tkanki łącznej i tkanki kolagenowej międzykomórkowej. Naturalnie produkowana jest wewnątrzkomórkowo, przez metabolizm beta-karotenu, prekursora witaminy A, który znajduje się w żółtych i ciemnozielonych warzywach, a także w oleju rybim.
Jest konieczna dla syntezy i naprawy każdego kolagenu, włącznie z tkanką chrzęstną i macierzą kostną. Dzienna dawka witaminy C wynosi 2 g. Bogate w witaminę C są dzika róża, cytryna, kiszona kapusta, grejpfrut, czarna porzeczka, natka pietruszki.
Pyridoxine-5-phosphate, aktywna forma witaminy B6, wraz z magnezem, jest współkatalizatorem wielu enzymów. W kilku badaniach u pacjentów z osteoporozą odkryto niski poziom witaminy B6 – w porównaniu z osobami w tym samym wieku z grupy kontrolnej. Bezpieczna dawka do stosowania wraz z magnezem wynosi 50 mg raz dziennie.
Rola witaminy K nie ogranicza się tylko do regulowania krzepliwości krwi; jest też związana z utrzymaniem zdrowych kości i zapobieganiem osteoporozie – witamina ta jest konieczna do produkcji osteokalcyny, proteiny występującej w dużych ilościach w kościach i będącej siatką białkową, wokół której zachodzi mineralizacja. Bez wystarczającej ilości witaminy K kościom brakowałoby struktury i uporządkowania i byłyby – jak kreda – kruche i łamliwe. Witamina K znajduje się w zielonych warzywach (jarmuż, kapusta, sałata, szparagi, brokuły, brukselka oraz natka pietruszki). Zalecana dawka to 100–150 mcg dziennie.
Tradycyjne postępowanie w przypadku gorszych wyników T-score (–2,5 lub mniej) to wypisanie recepty na leki typu fosamax. Jednakże, jak napisałam wcześniej, nie każda kobieta, która ma T-score mniejsze niż –2,5, doświadczy złamania kości. Podstawowe pytanie brzmi więc: czy warto zlecać fosamax jako pierwszy sposób zapobiegania osteoporozie? Czy nie lepiej opracować program naprawczy uwzględniający zmianę diety, stosowanie suplementów, ćwiczenia i naturalne hormony, połączone z monitorowaniem utraty kolagenu w moczu i badaniami DEXA?
Pamiętaj, wyeliminuj czynniki wypłukujące wapń z organizmu – a do tych należą cukier, wysoko przetworzone jedzenie, ciągły stres, depresja oraz siedzący tryb życia.
To najczęściej stosowany preparat, zalecany w przypadku stwierdzenia badaniem densytometrycznym ubytku kostnego powyżej 2,5 jednostki. Korzyści wynikające z podawania fosamaxu (inna nazwa to alendronian) pozostają jednak dyskusyjne ze względu na typ tkanki kostnej, wytwarzanej po zastosowaniu preparatu. Istnieje bowiem poważne zastrzeżenie, że w miarę upływu lat lek doprowadza do większej łamliwości kości. Może też prowadzić do trwałego uszkodzenia żołądka i przełyku oraz niedoboru wapnia, magnezu i witaminy D – związków potrzebnych do budowania silnych kości.
Evista zalecany jest jako niehormonalny środek wspomagający wytwarzanie tkanki kostnej. Warto jednak wiedzieć, że zwiększa on ryzyko powstawania niebezpiecznych zakrzepów krwi oraz nasila dolegliwości menopauzalne, szczególnie uderzenia gorąca.
Wyniki publikowanych badań wskazują, że rozbudowany program, obejmujący odpowiednią dietę, styl życia, suplementy odżywcze i indywidualne podejście do hormonalnej terapii zastępczej, może dać rezultaty, których nie da się uzyskać, stosując tylko leki wydawane na receptę. Moje wieloletnie doświadczenia i praktyka medyczna również potwierdzają, że takie postępowanie daje bardzo dobre wyniki. Wzmacniają się nie tylko nasze kości. Po prostu jesteśmy zdrowsze.