Miłość 80/80. Nowy model udanego związku - Nate Klemp, Kaley Klemp  - ebook + audiobook

Miłość 80/80. Nowy model udanego związku ebook i audiobook

Nate Klemp, Kaley Klemp

4,5

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Jak budować bliskie relacje w chaosie współczesnego życia? 

Odrzuciliśmy model, w którym kobieta zajmowała się domem i dziećmi, a mężczyzna zarabianiem pieniędzy. Ale powszechnie postulowane partnerstwo 50/50 niepokojąco często zamienia się w permanentny konflikt o sprawiedliwy podział obowiązków domowych i rodzinnych.

Nate i Kaley Klemp osiągnęli duże zawodowe sukcesy, doradzając największym firmom na świecie, ale wracając wieczorami do domu, stawali się dla siebie nawzajem wrogami. Z tej frustracji zrodził się pomysł opracowania nowego modelu zbilansowania kariery, rodziny i miłości. 

Miłość 80/80 to rewolucyjna idea prawdziwego partnerstwa, która ukształtowała się na podstawie ponad stu pogłębionych wywiadów z parami z całego świata. Ta niezwykle praktyczna książka nie tylko pokazuje, co nie działa we współczesnych związkach, ale przede wszystkim pomaga to zmienić. 

 

Przestańmy myśleć „Ja kontra Ty”, zacznijmy myśleć o NAS!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 280

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 7 godz. 21 min

Lektor: Dr Nate Klemp i Kaley Klemp
Oceny
4,5 (43 oceny)
30
7
2
4
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
ArkadyGSM

Nie oderwiesz się od lektury

Polecę każdemu komu zależy na zdrowych relacjach w związku
00
l3mak

Nie oderwiesz się od lektury

ok
00
Lucy1993

Całkiem niezła

Momentami przydługa, ale ciekawa
00
Adam_DX

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo dobra pozycja. Wiele wartości z niej wyciągnąłem.
00
agnieszka_krawczyk

Z braku laku…

mądra ale nic nie zastąpi terapii i szczerej rozmowy z partnerem. czasami monotonna.
00

Popularność




Tytuł oryginalny: The 80/80 Marriage: A New Model for a Happier, StrongerRelationship

Menedżer projektu: Justyna Malatyńska

Przekład: Marcin Kowalczyk

Redakcja: Monika Marczyk

Korekta: Lilianna Mieszczańska

Projekt okładki: Justyna Kapecka

Zdjęcie autorów na okładce: Nate and Kaley Klemp credit Eleanor Williamson,

Be Boulder Photography

Skład: Camélia Dizajn

Opracowanie wersji elektronicznej:

Copyright © 2021 by Nate Klemp and Kaley Klemp

All rights reserved including the right of reproduction in whole or in part in any form.

This edition published by arrangement with Viking, an imprint of Penguin

Publishing Group, a division of Penguin Random House LLC.

Copyright © 2022 for the Polish edition by MT Biznes Ltd. All rights reserved.

Copyright © 2022 for the Polish translation by MT Biznes Ltd. All rights reserved.

Wydanie pierwsze

Warszawa 2022

Ten ebook jest materiałem chronionym prawem autorskim i nie może być kopiowany, reprodukowany, przenoszony, rozpowszechniany, wypożyczany, licencjonowany, wykonywany publicznie ani używany w jakikolwiek sposób, z wyjątkiem przypadków wyraźnie dozwolonych na piśmie przez wydawcę, zgodnie z warunkami, na jakich został zakupiony lub ściśle dozwolonym przez obowiązujące prawo autorskie. Jakiekolwiek nieautoryzowane rozpowszechnianie lub wykorzystywanie tego tekstu może stanowić bezpośrednie naruszenie praw autora i wydawcy, a osoby odpowiedzialne mogą ponosić odpowiedzialność prawną.

Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.

MT Biznes Sp. z o.o.

www.mtbiznes.pl

www.laurum.pl

[email protected]

ISBN 978-83-8231-034-4 (format epub)

ISBN 978-83-8231-035-1 (format mobi)

Opinie o książce

„Główny wniosek płynący z tej książki ma istotne znaczenie: do dobrego małżeństwa potrzeba czegoś więcej niż sprawiedliwego podziału obowiązków. Równość nie wystarczy, potrzebna jest hojność. A zbytnia koncentracja na sprawiedliwości rozumianej jako podział wszystkiego pół na pół może wręcz okazać się szkodliwa. Nate i Kaley przedstawiają wnioski ważne nie tylko dla małżeństw, ale także dla wszystkich ludzi żyjących w relacjach opartych na partnerstwie i dla wszelkiego rodzaju form wspólnoty”.

Stephen Macedo, profesor politologii na Uniwersytecie Princeton i autor książki Just Married

„Książka Nate’a i Kaley Klempów przedstawia nowy model małżeństwa dla nowego pokolenia par. Zamiast spierać się o mityczny równy podział i sprawiedliwość, autorzy wzywają do zmiany sposobu myślenia i przejścia na radykalną hojność. Namawiają, by zamiast pytać: »Co jest dla mnie najlepsze?«, zacząć myśleć w duchu wspólnego sukcesu. Jest to doskonały przewodnik, który krok po kroku prowadzi po meandrach budowy związku we współczesnych czasach – opisując relacje, jakie powinny łączyć ludzi nie tylko w domu, lecz i w całym życiu”.

Chip Conley, autor bestsellerów z listy „New York Timesa”, doradca strategiczny Airbnb i założyciel Modern Elder Academy

„Kaley i Nate zagłębiają się – bez obaw i z humorem – w założenia leżące u podstaw tak zwanego współczesnego małżeństwa. Opierając się na najnowszych badaniach i licznych wywiadach osobistych, autorzy pomagają nam zrozumieć, dlaczego tak wiele z naszych poglądów na temat tego, jak powinno funkcjonować małżeństwo, jest błędnych. Recepta, którą proponują, pozostawia wiele miejsca na ekspresję własnej osobowości i osobistych preferencji, a jej główne założenie – prymat »my« nad »ja« i »ty« – jest tyleż przekonujące, co inspirujące”.

Barry Boyce, redaktor założyciel magazynu „Mindful” i witryny Mindful.org

„Ta książka przedstawia oryginalny sposób myślenia o udanym małżeństwie opartym na fundamentalnym duchu hojności. W naszym przypadku to podejście się sprawdziło!”

Lauren Smart, emerytowana dyrektorka finansowa, dr Geoff Smart, prezes firmy ghSMART i autor Who oraz Power Score – bestsellerów „New York Timesa”

„Ta książka przeniesie twoje małżeństwo na wyższy poziom!”

Tommy Spaulding, autor książki Nie chodzi tylko o to, kogo znasz

Margi, Joemu, Judy i Jimowi – naszym wzorcom miłości

WPROWADZENIE

Wszystko zaczęło się od pary śmierdzących butów do biegania.

Kiedy w wieku dwudziestu czterech lat zamieszkaliśmy razem, Nate zostawiał swoje buty do biegania przy drzwiach wejściowych. Każdego dnia wchodził do mieszkania, ściągał je, a następnie po prostu zostawiał gdzieś w okolicach wycieraczki.

Pewnego dnia, po tygodniu wspólnego mieszkania, Nate poszedł po swoje buty. Ale przy drzwiach już ich nie było. Przeszukał szafy, garaż, ganek, a nawet kosz na śmieci. Bez powodzenia.

– Czy widziałaś może moje buty do biegania? – spytał Kaley.

– Mówiłam ci, że doprowadza mnie to do szału, kiedy wchodzę do domu i się o nie potykam. Czuję się jak twoja służąca, a to nie fair. Więc teraz musisz je sobie sam znaleźć – odparła.

Zirytowany tą zabawą w chowanego Nate kontynuował poszukiwania. Dwadzieścia minut później, po przekopaniu się przez całe mieszkanie, znalazł buty schowane na górnej półce szafki kuchennej – tej wiszącej nad lodówką, która w większości domów zarezerwowana jest dla najrzadziej używanych urządzeń.

Teraz Nate był już naprawdę wkurzony. Wpadł do biura Kaley.

– Serio? Właśnie zmarnowałem dwadzieścia minut, próbując znaleźć swoje buty.

Kaley obróciła się na krześle.

– Mówiłam ci, że doprowadza mnie do szału, kiedy nie odkładasz ich na miejsce. To nie do mnie należy porządkowanie twoich rzeczy.

Tydzień wspólnego mieszkania, a tu już rozpoczęła się walka „o sprawiedliwość” – o to, kto w naszym związku robi więcej, kto mniej, kto dba o coś bardziej, a kto w mniejszym stopniu.

Od konfliktu o buty po konflikt o teściów

Z czasem Nate nauczył się odkładać buty na miejsce. Szybko jednak w naszym związku pojawiły się kolejne, bardziej złożone spory.

Po ślubie, który wzięliśmy, kiedy mieliśmy po dwadzieścia sześć lat, co roku na święta jeździliśmy do Kolorado, aby spędzić nieco czasu z naszymi rodzicami. Aby było sprawiedliwie, ustaliliśmy podział, który początkowo wydawał nam się genialny: u rodziców Nate’a spędzaliśmy Wigilię i pierwszy dzień świąt, a u rodziców Kaley – trzy lub cztery kolejne dni. Ponieważ rodzina Nate’a dostała dwa świąteczne dni, wydawało nam się fair, żeby u rodziców Kaley spędzać dwa kolejne dni plus jeden lub dwa dni bonusowe za nieobecność na święta. Podział wydawał się całkowicie uczciwy. Quid pro quo.

Był tylko jeden mały problem: nie określiliśmy dokładnie – co do minuty – czasu wyjazdu z domu rodziców Nate’a w noc Bożego Narodzenia. Osobom postronnym może się to wydawać nieistotne. „Kogo obchodzi, czy wyjedziecie o szóstej, czy o siódmej?” Ale pewnego bożonarodzeniowego poranka to pytanie okazało się ważne.

– Naprawdę chciałabym być w samochodzie przed szóstą, żebyśmy zdążyli dojechać do domu moich rodziców, zanim wszyscy pójdą spać – powiedziała Kaley.

– Skarbie, przecież wiesz, że świąteczny obiad potrwa co najmniej do siódmej. Nie chciałbym się zrywać od stołu, podczas gdy wszyscy jeszcze świętują – odpowiedział Nate.

Wtedy do głosu doszło „poczucie sprawiedliwości”.

– Wigilię i cały pierwszy dzień świąt spędzamy z twoją rodziną. Proszę cię tylko o to, żebyśmy wyszli kilka minut wcześniej i mogli chociaż przywitać się z moją rodziną w święta – zaprotestowała Kaley.

– Tak, ale przecież w zamian za to, że święta spędzamy u moich rodziców, u twoich zatrzymujemy się całe dwa dni dłużej – zauważył Nate. I tak w kółko przerzucaliśmy się argumentami.

Sytuacja powtarzała się co roku i wtedy z napięciem czekaliśmy na moment przejazdu z jednego domu do drugiego. Co roku toczyliśmy tę samą walkę, która sprowadzała się do zasadniczego argumentu: „To, o co prosisz, nie jest sprawiedliwe”.

Walka, która o mało nie zakończyła naszego małżeństwa

Sześć lat po ślubie sprawy skomplikowały się jeszcze bardziej. Na świat przyszła nasza córeczka i nagle nasze kłótnie przestały ograniczać się do przyziemnych spraw życia domowego, logistyki wyjazdów i odwiedzin u rodziny. Teraz polem walki była zasadniczo cała struktura naszego życia – od finansów, przez etykę pracy, karierę, po sposób spędzania coraz rzadszych wolnych chwil.

Szybko odkryliśmy, że nie znamy odpowiedzi na wiele podstawowych pytań dotyczących życia małżeńskiego. Kto ma spłacać kartę kredytową? Kto gotuje obiad? Kto rezerwuje bilety lotnicze, kiedy podróżujemy? Kto ustala terminy wizyt u dentysty naszej córki? Kto się nią opiekuje, gdy jest chora? A kto odbiera ją ze żłobka?

To ostatnie pytanie niemalże położyło kres naszemu małżeństwu.

Pewnego wrześniowego wieczoru, siedząc w ogródku lokalnej restauracji śródziemnomorskiej, Kaley zapytała Nate’a:

– Słuchaj, czy tej jesieni mógłbyś kilka razy w tygodniu odbierać naszą córkę w pół do czwartej?

Ale Nate usłyszał coś innego. Zinterpretował słowa Kaley mniej więcej tak: „Skoro zajmujesz się pisaniem, a więc w gruncie rzeczy nie masz żadnej prawdziwej pracy, to czy mógłbyś kończyć swoją pisaninę wcześniej i odbierać naszą córkę ze żłobka?”.

Reakcja Nate’a była natychmiastowa i miała postać tyrady na temat braku szacunku wobec jego osoby i pracy. Kaley odbiła pałeczkę, wymieniając wszystkie powody, dla których to ona czuła się w tym związku niedoceniana. Nawzajem zaczęliśmy wbijać sobie szpilki – Nate rzucił kilka uwag o zbyt częstych wyjazdach Kaley, a ona wytknęła mu brak troski.

Miarka się przebrała i oboje straciliśmy panowanie nad sobą. Wszystko zaczęło nam się wydawać takie niesprawiedliwe i takie bezsensowne. Nate, zwykle tak bardzo opanowany, rzucił w końcu:

– Nie obchodzi mnie, co myślisz. Nie zamierzam zmieniać sposobu, w jaki prowadzę swoje życie.

Kaley wstała od stołu i poszła wypłakać się w łazience.

Następnego dnia prawie się do siebie nie odzywaliśmy. Tydzień później gniew i wzajemne urazy nadal wisiały w powietrzu. Opanowanie emocji i uporządkowanie naszego związku po tej kłótni zajęło dobrych kilka miesięcy. A czego w gruncie rzeczy dotyczyła ta sprzeczka?

Chodziło o godzinę odbioru dziecka ze żłobka?

Teraz, z perspektywy czasu, odpowiedź na to pytanie jest oczywista. Nie, wcale nie chodziło o czas odbioru córki. To była kłótnia o coś znacznie głębszego: o sprawiedliwość.

Ta walka o sprawiedliwość prawie zakończyła nasze małżeństwo. Ale to właśnie ona pozwoliła nam wprowadzić do naszego związku zasadniczą zmianę na lepsze.

Walka o sprawiedliwość

A jak to wygląda u was? Chociaż szczegóły mogą się różnić, to czy ty i twój partner nie wpadliście czasem dokładnie w tę samą pułapkę? Jak wiele waszego czasu i energii pochłaniają spory o to, co jest, a co nie jest sprawiedliwe, o to, kto robi więcej, a kto mniej, kto się bardziej, a kto mniej stara? Jak często kłócicie się o takie rzeczy jak godzina odbioru dziecka z przedszkola, o to, z czyimi przyjaciółmi spędzicie sobotni wieczór, o zakup, który jednemu z was wydaje się ekstrawagancki, albo o to, kto powinien wrócić do sklepu po więcej jajek?

W następstwie tamtej naszej kłótni o porę odbioru córki ze żłobka zaczęliśmy się zastanawiać, czy jesteśmy jedynymi, którzy zmagają się z takimi problemami, czy też jest to schemat bardziej uniwersalny – wyzwanie, przed którym stoją wszystkie współczesne pary.

Nurtowało nas to tym bardziej, że kiedy zajrzeliśmy na Facebook i Instagram, wydawało się, że ten problem dotyczy wyłącznie nas i tylko my jesteśmy zagubieni w lesie małżeńskich dysfunkcji. Nikt inny nie mówił o swoich zmaganiach. Widzieliśmy jedynie piękne zdjęcia par na wakacjach, wylegujących się przy basenie typu infinity, z koktajlami w dłoniach i doskonale się wspólnie bawiących. Czytaliśmy wspaniałe rocznicowe posty, w których jeden z partnerów publicznie deklarował niezachwianą miłość do drugiego, zdobywając setki polubień i komentarzy typu „Jesteście cudowni!”. Wszystko to sprawiło, że zaczęliśmy się poważnie zastanawiać: „Naprawdę tylko my mamy ten problem? Jak to możliwe, że wszyscy inni zdają się spędzać urlopy z plecakiem w Montanie, ciągle uprawiają seks i żyją długo i szczęśliwie?”.

Aby odpowiedzieć sobie na te pytania, postanowiliśmy porzucić media społecznościowe i odbyć kilka szczerych rozmów. W efekcie przeprowadziliśmy całą serię wywiadów z ponad setką osób z różnych środowisk[1]. Rozmawialiśmy z parami, które wydawały się mieć idealne małżeństwo, z parami walczącymi o uratowanie swojego związku, z parami, które niedawno się rozwiodły, oraz z parami, które zdecydowały się nie zawierać małżeństwa. Rozmawialiśmy z artystami, wykładowcami akademickimi, nauczycielami, rodzicami, którzy po narodzinach dziecka zdecydowali się zostać w domu, dyrektorami i kierownikami w dużych korporacjach, postępowcami, konserwatystami, chrześcijanami, ateistami, parami heteroseksualnymi, parami homoseksualnymi oraz z jedną parą nomadów, która postanowiła zamieszkać w vanie i już od siedmiu lat jeździła po świecie w ramach swojego „miesiąca miodowego”.

Okazało się, że nie ma najmniejszego znaczenia, czym się kto zajmuje, ile ma pieniędzy ani na kogo głosuje w wyborach. Im głębiej zaglądaliśmy pod powierzchnię tych wszystkich „wspaniałych” wpisów w mediach społecznościowych, tym bardziej docierała do nas jedna, fundamentalna prawda: wszyscy, ale to absolutnie wszyscy są nieco zagubieni i nie wiedzą do końca, jak powinno działać małżeństwo. Innymi słowy, wszyscy wydają się poszukiwać lepszego modelu – tak naprawdę to jakiegokolwiek modelu – który pomoże im ustalić partnerskie relacje, efektywnie zarządzać chaosem współczesnego życia i pozostać przy tym w miłości.

Odkryliśmy również, że większość współczesnych par zmaga się z bardzo podobną listą wyzwań. Prawie wszyscy, z którymi rozmawialiśmy, mówili, że żyją w ciągłym stanie przepracowania i mają poczucie, że brakuje im czasu na cokolwiek. Jedna z kobiet powiedziała nam: „Idę przez życie, nieustannie pragnąc, by ktoś podarował mi choć jedną dodatkową godzinę”. Inna stwierdziła: „Jestem przyzwyczajona do tego, że wszystko w moim życiu jest na piątkę z plusem, ale teraz jestem już tak tym przytłoczona, że każdy – mój mąż, moje dzieci i moi pracownicy – dostają ode mnie tróję lub nawet tróję z minusem”.

Nasi rozmówcy zgodnie twierdzili, że czują się przytłoczeni, zdezorientowani i wyczerpani próbami godzenia małżeństwa z rodzicielstwem, opieką nad starzejącymi się rodzicami i rozwojem kariery zawodowej. Od jednego mężczyzny usłyszeliśmy: „Dzieje się tyle, że gdy kończy się weekend i przychodzi poniedziałek, wcale nie czuję się wypoczęty”. Jedna z kobiet powiedziała nam: „To jest nieznośne. Nie mam żadnych dobrych rozwiązań. Balansowanie między tym wszystkim jest najtrudniejszą częścią mojego życia”.

Niemal każda para twierdziła, że presja codziennego życia odbija się na ich związku. Jeden z mężczyzn stwierdził: „Jesteśmy tak bardzo zniewoleni przez nasz kalendarz, że trudno jest nam nawet myśleć o tym, żeby znaleźć czas na zwyczajne bycie ze sobą”. Pewna kobieta wyznała: „Szczerze mówiąc, niekiedy przyłapuję się na tym, że gdy mój mąż mówi, w ogóle go nie słucham. Jestem tak rozproszona i tak wyczerpana całym dniem, że nie dociera do mnie ani jedno jego słowo”.

Taka jest rzeczywista kondycja współczesnego małżeństwa. Staramy się być idealnymi partnerami, a jednocześnie chcemy nadążać za zawrotnym tempem życia, pracując w środowisku, które wymaga od nas stałej uwagi, a do tego codziennie widzimy rano posty o przyjacielu, który właśnie ukończył maraton w rekordowym czasie. (Jednocześnie zebrał dwanaście tysięcy dolarów na badania nad rakiem).

Nic dziwnego, że to jest dla nas takie trudne.

Co gorsza, promowana przez naszą kulturę strategia dążenia do równowagi w życiu jest dokładnie tym samym narzędziem, które prawie zrujnowało nasze małżeństwo: chodzi o ideę, że jeśli uda nam się podzielić wszystkim „sprawiedliwie”, to w końcu osiągniemy ten stan małżeńskiej nirwany i będziemy żyć w nim wolni od konfliktów.

I to właśnie jest prawdziwy problem. To pozornie szlachetne małżeńskie dążenie do tego, by wszystko było sprawiedliwe, prowadzi do kłótni o to, czy półgodzinna wyprawa na zakupy do Home Depot liczy się jako weekendowy czas wolny, czy raczej jest małżeńskim obowiązkiem. To przez dążenie do „równego” podziału obowiązków kłócimy się o to, kto zostanie w domu z naszym dzieckiem, które właśnie zwymiotowało i zabrudziło dywan w salonie. To właśnie takie podejście prowadzi do kłótni, w których jedno z nas żali się, że ciężko pracuje, aby zaoszczędzić pieniądze, podczas gdy drugie właśnie weszło do domu z robotem odkurzaczem za trzysta dolarów.

Im bardziej brakuje nam czasu, tym bardziej wzrasta napięcie. Im więcej stresu sami dokładamy do naszego życia, tym bardziej toksyczna staje się małżeńska walka i tym bardziej oddalamy się od siebie.

Czy po sprawiedliwości jest miłość

Na pewnym poziomie każda współczesna para musi przejść przez tę zdradliwą ścieżkę. Wszyscy próbujemy się dowiedzieć, jak traktować siebie nawzajem jak równych sobie, jak znaleźć w związku miejsce na realizację własnych ambicji i nie pozwolić zgasnąć płomykowi miłości. To z pewnością było i naszym wyzwaniem.

Oboje jesteśmy już po czterdziestce. Małżeństwem jesteśmy od piętnastu lat, ale razem jesteśmy, z przerwami, od dwudziestu czterech. Od dnia, w którym poznaliśmy się na lekcji chemii w ostatniej klasie liceum, mówiono nam, że jesteśmy to winni sobie i światu, aby „wykorzystać nasz potencjał” i „dokonać wielkich rzeczy” (jako jednostki oczywiście). W rezultacie Kaley stała się poszukiwanym coachem pracującym z kadrą zarządzającą. Nate z kolei oddał się karierze naukowej, a następnie został pisarzem i przedsiębiorcą. Aha, i jeszcze jedna rzecz, o której zapewne warto wspomnieć: przez wszystkie te lata to Kaley zarabiała więcej od Nate’a, często pięciokrotnie więcej.

Nie jesteśmy tacy jak nasi rodzice, którzy mieli czas na hobby i turnieje racquetballa rozgrywane w trakcie tygodnia – nam, w przeciwieństwie do nich, ciągle brakuje czasu. I podczas gdy nasi dziadkowie mogli być zadowoleni z tego, że mają stałego partnera, na którego mogą liczyć, my chcemy, aby nasz współmałżonek był, no cóż, wszystkim – najlepszym przyjacielem, niesamowitym kochankiem, idealnym rodzicem, profesjonalistą, oddanym partnerem załatwiającym sprawy rodzinne i logistyczne, a także nieustającym źródłem wsparcia, życzliwości, zabawy i inspiracji.

Jak większość współczesnych par chcemy mieć wszystko. Chcemy osiągać indywidualne sukcesy i łączyć to z korzyściami płynącymi ze wspólnego życia. Chcemy mieć mnóstwo czasu dla naszych dzieci. Chcemy odczuwać bliskość i czuć się kochani. Chcemy móc się rozluźnić i zrelaksować – cokolwiek to znaczy. Krótko mówiąc, podobnie jak wiele par, z którymi przeprowadziliśmy wywiady, nieustannie zderzamy się ze ścianą rzeczywistości, z tym jakże irytującym faktem, że nie da się mieć wszystkiego jednocześnie.

Co robić? Jak zmienić warunki tej gry – gry w małżeństwo i związek – abyśmy mogli zyskać więcej tego, na czym naprawdę nam zależy: głębokiej miłości, poczucia równości w związku i prawdziwej bliskości, a mniej tej niekończącej się walki o mityczną sprawiedliwość?

Naszą odpowiedzią jest ta książka. Jest to efekt piętnastu lat spędzonych na wykorzystywaniu naszego własnego życia jako laboratorium do testowania narzędzi do optymalizacji współczesnego małżeństwa. To owoc obszernych wywiadów z parami z różnych środowisk. Rezultat dziesięcioleci naszej pracy z wysoko postawionymi kierownikami korporacji i osobami osiągającymi najlepsze wyniki – rozmowy z tymi ludźmi pozwoliły nam lepiej zrozumieć dynamikę współczesnych związków i nowe pokolenie par. I na koniec – książka ta jest owocem wielu lat rozmów z czołowymi światowymi ekspertami w dziedzinie małżeństwa, a także dogłębnych badań nad nauką o małżeństwie.

Trzy modele małżeństwa

Jak się tu znaleźliśmy? I dokąd zmierzamy? W tej książce zabierzemy cię w podróż przez trzy modele małżeństwa[2]. Każdy model reprezentuje inny sposób kształtowania wspólnego życia.

Z rozdziału pierwszego, w którym przedstawiamy model 80/20, dowiecie się, jak doszliśmy do miejsca, w którym obecnie się znajdujemy. Wróć myślami do lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia, a więc do czasów, w których małżeństwo definiowały sztywne i niesprawiedliwe normy płciowe. Zadaniem mężczyzny było pracować, osiągać i zapewniać. Zadaniem kobiety było wychowywanie dzieci, prowadzenie kalendarza towarzyskiego i upewnianie się, że jej mąż wraca po pracy do zadbanego, wysprzątanego domu, w którym czeka na niego gorący, smaczny posiłek. W tym układzie kobiety poświęcają 80 procent, jeśli nie więcej, czasu, energii i pracy emocjonalnej na dbanie o związek. Mężczyźnie wystarczy zaangażować się w 20 procentach. Chociaż problemy związane z tym modelem są teraz oczywiste, my zajmiemy się także subtelnymi zaletami tamtego układu, który zanikł w ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat.

W rozdziale drugim przedstawimy obecnie dominujący model 50/50. To miejsce, w którym jesteśmy dzisiaj. Dzięki rosnącemu konsensusowi wokół równouprawnienia płci oboje partnerzy mają teraz kulturową aprobatę, by się rozwijać i stać się dyrektorem, naukowcem lub gwiazdą rocka. Rezultatem jest model małżeństwa i związku oparty na sprawiedliwości – w którym od każdego partnera oczekuje się równego wkładu w małżeństwo. Zalety tego modelu są oczywiste. Nasze obecne dążenie do równości w małżeństwie jest niezaprzeczalnym postępem w porównaniu z rażącym seksizmem i niesprawiedliwością w przeszłości. Ale kiedy próbujemy osiągnąć tę upragnioną równość w małżeństwie, zapisując wkład obojga i próbując wszystko dzielić sprawiedliwie, czyli zwykle po równo, pojawiają się pewne problemy, którym przyjrzymy się bliżej.

W ostatniej części tej książki zajmiemy się tym, do czego powinniśmy przejść, a mianowicie modelem 80/80. Małżeństwo w modelu 80/80 wymaga zmiany podejścia do wkładu partnerów w związek. Jest to sposób na uzyskanie równości przy jednoczesnym zachowaniu miłości i poprawie zdolności do radzenia sobie z wyjątkowymi wyzwaniami współczesności. W małżeństwie 80/80 każde z partnerów dąży do tego, by wnieść w związek 80 procent. Wiemy, że z matematycznego punktu widzenia to nie ma sensu. Nie ma czegoś takiego jak całość złożona ze 160 procent. Ale ta irracjonalność jest w pewnym sensie sednem tego modelu. Jedynym sposobem na uwolnienie się od obecnej kulturowej obsesji na punkcie sprawiedliwego podziału w małżeństwie jest dążenie do czegoś radykalnego. Naszym zdaniem tym radykalnym rozwiązaniem jest właśnie model 80/80. Dlaczego? To wyjaśnimy w dalszej części książki.

Przyjęcie modelu małżeństwa 80/80 wymaga wprowadzenia dwóch istotnych zmian. Ponieważ mentalność kształtuje to, co robimy, widzimy i mówimy, pierwszą zmianą jest przejście od mentalności sprawiedliwości do mentalności radykalnej hojności, która kształtuje to, co widzimy, mówimy i słyszymy. Drugą zmianą jest odejście od ograniczających ról modelu 80/20 i całego zamieszania towarzyszącego modelowi 50/50 na rzecz nowej struktury, zorganizowanej wokół wspólnego sukcesu, zaprojektowanej tak, aby pomóc nam lepiej nawigować między różnymi rolami, priorytetami, granicami, władzą i seksem.

Model 80/80 jest radykalny i może nie sprawdzić się w każdym związku. My jednak uważamy, że warto spróbować, bo to właśnie on zmienił nasze życie na zawsze. Nasze małżeństwo niezmiennie wymaga nieustannej pracy. Nadal miewamy lepsze i gorsze dni. Wciąż nie we wszystkim się zgadzamy i dalej spieramy się o różne rzeczy. Mimo to narzędzia opisane w tej książce pozwoliły nam zachować poczucie bliskości i miłości nawet w najtrudniejszych momentach życia.

Myślimy, że tak samo będzie w waszym przypadku.

Dla kogo jest ta książka

Chociaż przedstawiamy tu trzy modele małżeństwa, nie musisz być żoną lub mężem, aby skorzystać z tej książki. Możesz być zaręczony, żyć w długotrwałym związku lub znajdować się dopiero na wczesnym etapie randkowania. Wszystkie pary – bez względu na to, czy żyjące w ramach małżeństwa, czy też nie – stają w obliczu pewnych odmian dokładnie tych samych wyzwań i mogą skorzystać z przejścia na model 80/80.

Nie musicie być w związku heteroseksualnym. Chociaż niektóre fragmenty tej książki odnoszą się do ról dyktowanych przez społecznie skonstruowane oczekiwania względem płci, model 80/80 ma zastosowanie we wszystkich związkach pomiędzy dwojgiem równorzędnych partnerów.

Siła twojego obecnego związku – lub jej brak – również nie ma znaczenia. Jeżeli w twoim związku wszystko układa się dobrze, to ta książka pomoże ci uporządkować myśli, zbudować odpowiednie nastawienie, strukturę i nawyki waszego wspólnego życia.

Jeśli natomiast wasz związek przechodzi kryzys, ta książka zaproponuje wam sposób zakończenia konfliktu i wyjścia z tej sytuacji.

I wreszcie nie ma też żadnego znaczenia, czy oboje pracujecie, czy jedno z was zajmuje się domem. We współczesnych małżeństwach istnieją różne formy organizacji pracy, począwszy od modelu jednego żywiciela rodziny, poprzez model, w którym pracują obie osoby, skończywszy na modelu mieszanym, w którym jedno z partnerów pracuje w pełnym wymiarze godzin, a drugie w niepełnym[3]. Wszystkie pary, bez względu na układ, starają się znaleźć lepszy sposób na bycie razem.

Ostatecznie jest tylko jeden warunek decydujący o tym, czy ktoś powinien sięgnąć po tę książkę, czy nie – zainteresowanie poprawą jakości waszego związku.

Co zrobić, jeśli ty chcesz coś w nim zmienić, ale twój partner lub partnerka nie widzi takiej potrzeby? To realny problem, z którym boryka się wiele osób. Główną trudnością jest tu oczywiście to, że do zmiany sposobu myślenia i struktury związku potrzeba dwojga. Dlatego napisaliśmy rozdział zatytułowany „Opór – kiedy partner jest niechętny zmianom” (rozdział czternasty), aby pomóc ci określić, czy model 80/80 może zadziałać w twoim przypadku, i zbadać, jakie korzyści może ci przynieść, nawet jeśli twój partner nie jest jeszcze w pełni przekonany do konieczności zmian. W całej książce znajdziesz rady, które pomogą ci nawiązać głębszy dialog z partnerem na temat korzyści płynących z zastosowania tego modelu w waszym życiu i budowy bardziej satysfakcjonującego związku.

Jak czytać tę książkę

Książka składa się z czterech części. W pierwszej omawiamy trzy znane nam modele małżeństwa. W drugiej zajmujemy się zbadaniem sposobu myślenia, który leży u podstaw małżeństwa w modelu 80/80, i przejściem od podziału po równo do podejścia opartego na radykalnej hojności. W trzeciej części kreślimy nową strukturę życia małżeńskiego opartego na wspólnym sukcesie. W ostatniej zaś przedstawiamy praktyczne kroki, które możecie poczynić, aby zastosować zasady z tej książki w swoim codziennym życiu.

Oczywiście możecie czytać poszczególne rozdziały w dowolnej kolejności. W takim przypadku zalecamy tylko, aby przynajmniej zacząć od naszej dyskusji na temat radykalnej hojności w rozdziale czwartym, ponieważ to ta koncepcja stanowi podstawę nowej struktury małżeństwa i nowych nawyków, które musicie rozwinąć, by móc wprowadzić w swoje życie model 80/80.

Na końcu niektórych rozdziałów zamieściliśmy ćwiczenia. Są one okazją do refleksji, wypróbowania nowych sposobów myślenia, sprawdzenia nowych struktur i zakwestionowania dotychczasowych założeń dotyczących małżeństwa. Możesz je wykonać samodzielnie, ale zalecamy zrobienie ich wspólnie z partnerem, abyście mogli razem się rozwijać i badać poszczególne kwestie. To, w jaki sposób to zrobicie, zależy wyłącznie od was. Niektórzy czytelnicy wolą robić sobie krótką przerwę po każdym rozdziale i wypróbowywać opisane w nim praktyki, nawet jeśli tylko pobieżnie. Inni decydują się na przeczytanie książki do końca i powrót do tych ćwiczeń, które wydają im się najbardziej wartościowe. Wybierzcie takie podejście, które sprawdzi się najlepiej w waszym przypadku.

I uwaga ostatnia: jak wkrótce sami się przekonacie, oparliśmy tę książkę zarówno na naszych własnych doświadczeniach, jak i na doświadczeniach innych ludzi, z którymi przeprowadziliśmy obszerne wywiady. W niektórych przypadkach używamy prawdziwych imion naszych rozmówców. Jeśli piszemy o osobie publicznej, używamy również jej nazwiska. Niekiedy na prośbę osoby chcącej zachować anonimowość musieliśmy zmienić imię i nazwisko oraz szczegóły, które mogłyby umożliwić identyfikację.

Dlaczego warto przeczytać tę książkę

Skoro sięgasz po tę publikację, to są szanse, że – podobnie jak ponad sto osób, z którymi przeprowadziliśmy wywiady – jesteś bardzo zajęty lub zajęta i nie dysponujesz zbyt dużą ilością wolnego czasu. Masz mnóstwo zadań do wykonania, maile do napisania, sprawy do załatwienia i tak dalej. To może sprawić, że pomysł poświęcenia chwili na lekturę tej książki wydaje się niemal irracjonalny. Pomyśl tylko, ile innych rzeczy możesz zrobić w tym czasie.

Pozwól więc, że przedstawimy powody, dla których uważamy, że warto zapoznać się z tą pozycją. Wspólne życie z drugim człowiekiem to dzika przejażdżka przez dobre i złe strony życia. Może sprawić, że przegrasz, zatracisz się w pretensjach i poczujesz ulgę dopiero, kiedy to się skończy. Ale związek może także otworzyć cię na nowe doświadczenia, dać ci radość, zabawę, wyzwolić kreatywność, zapewnić ekstatyczną przyjemność i poczucie spełnienia.

I jeśli jest jedna rzecz, której nauczyliśmy się podczas naszej pisarskiej podróży, podczas poszukiwania, pisania i wypróbowywania praktyk opisanych w tej książce, jest nią to, że mądre inwestowanie w swój związek przynosi ogromne zyski. Zmniejszysz poziom stresu i wysiłku energetycznego, będącego efektem życia w stanie ciągłego napięcia i konfliktu. Dostaniesz więcej tego, czego naprawdę pragniesz: miłości, poczucia bliskości i ciepła.

A to – paradoksalnie – może nie tylko uczynić cię szczęśliwszym w twoim związku, ale także zapewnić większą wydajność w życiu zawodowym.

CZĘŚĆ ITrzy modele związku

Przypisy

WPROWADZENIE

[1] Krótka uwaga na temat metodologii dla tych, którzy są tym tematem zainteresowani. Przeprowadziliśmy ponad sto wywiadów z osobami, które były (1) w małżeństwie, (2) rozwiedzione, (3) w długotrwałych związkach intymnych lub (4) były ekspertami zajmującymi się tematem związków. W przypadku par zachęcaliśmy uczestników, aby spędzili z nami trzydzieści minut, i prosiliśmy, by każdy z partnerów rozmawiał z nami osobno. Niektóre pary wolały przeprowadzić wywiad razem, podczas jednej półgodzinnej rozmowy. Te trzydziestominutowe wywiady przeprowadzaliśmy telefonicznie w następującym formacie. Przez pierwsze pięć minut przedstawialiśmy projekt. Pozostały czas przeznaczaliśmy na pytania z przygotowanej wcześniej listy, co oznacza, że wywiady były częściowo ustrukturyzowane. Zaczęliśmy od wywiadów z ludźmi, których znaliśmy, ale potem pytaliśmy naszych rozmówców, czy byliby skłonni przedstawić nas innym parom, w ten sposób rozszerzając zakres badań daleko poza naszą sieć kontaktów towarzyskich i zawodowych. Aby zapewnić różnorodność próby, aktywnie docieraliśmy do par jednopłciowych, par z nonkonformizmem płciowym, par międzyrasowych, par, w których jeden lub oboje partnerzy należeli do mniejszości etnicznych, par z różnych klas społeczno-ekonomicznych oraz par o różnych poglądach religijnych i politycznych.

[2] Nie jesteśmy pierwszymi, którzy dostrzegli, że małżeństwo i związki przechodzą zwykle przez trzy etapy rozwoju. W tym zakresie musimy oddać hołd ekspertowi do spraw związków Davidowi Deidzie, który jako pierwszy opisał tę trzyetapową progresję. Podzielamy jego pogląd. Warto jednak zauważyć, że jego teoria relacji prowadzi do radykalnie innego wniosku. Deida uważa, że trzeci etap dotyczy polaryzacji płci – powrotu mężczyzn i kobiet do swoich energii męskości i kobiecości. My natomiast ten trzeci, bardziej aspiracyjny etap (model 80/80) postrzegamy jako kulminację nowego sposobu myślenia o związku (radykalna hojność), nowej struktury (wspólny sukces) oraz nowego zestawu nawyków i rytuałów, które pozwalają utrzymać wprowadzone zmiany. Zachęcamy do sięgnięcia po przełomową książkę Davida(D. Deida, Droga prawdziwego mężczyzny. Duchowy przewodnik po świecie kobiet, pracy i pożądania,tłum. A. Jaśko, Ł. Łata, Wydawnictwo Biały Wiatr, Rzeszów 2015).

[3] Termin primary-secondary został ukuty przez badaczkę małżeństw Jennifer Petriglieri. Według niej większość par należy do jednej z trzech kategorii: primary-secondary, w której kariera jednej z osób przyjmuje status nadrzędny; double-primary, w której pary żonglują dwiema głównymi karierami; oraz turn taking, w której kariery partnerów zamieniają się okresowo swoją pozycją. Patrz Jennifer Petriglieri, Couples That Work, Harvard Business School Press, Cambridge, MA 2019, s. 70–73.