Mniej wymagaj, bardziej kochaj - Wallace Jennifer - ebook

Mniej wymagaj, bardziej kochaj ebook

Wallace Jennifer

5,0

Opis

ODPUŚĆ SOBIE I SWOJEMU DZIECKU.I POZWÓL MU BYĆ SZCZĘŚLIWYM.

 

Córka nie mówi jeszcze biegle po hiszpańsku i angielsku? Syn ledwo przechodzi z klasy do klasy? Zamartwiasz się o ich przyszłość i namawiasz na kolejne dodatkowe zajęcia w sobotę, bo tygodniowy grafik mają już wypełniony po brzegi?

 

Twoje dziecko nie musi być najlepsze. A ty nie musisz być idealnym rodzicem. Możesz wypisać was z wyścigu o uznanie i przestać się porównywać.

 

Jennifer Wallace, wybitna dziennikarka badająca trendy w wychowaniu, uświadamia nam, że żyjemy w toksycznej kulturze sukcesu. Najwyższą cenę za życie pod presją oczekiwań płacą nasze dzieci, co potwierdzają statystyki zachorowań na depresję wśród nastolatków. Media utwierdzają młodych ludzi w przekonaniu, że znaczą tyle, ile osiągną. Stworzyliśmy naszym córkom i synom świat, w którym czują się nieustannie oceniani. I my też. Ale można to zmienić.

 

Na podstawie badań oraz setek wywiadów przeprowadzonych z rodzicami, nastolatkami i specjalistami Jennifer Wallace opracowała zestaw rozwiązań, które pozwolą nam, rodzicom, ochronić nasze dzieci przed presją otoczenia i pomogą wychować zdrowych i, owszem, odnoszących sukcesy, ale szczęśliwych dorosłych.

 

Pokażmy naszym dzieciom, że to one są dla nas najważniejsze – a nie ich oceny, medale i dyplomy.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 374

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Odcieniestron1

Nie oderwiesz się od lektury

"Jako dorośli obecni w życiu naszych dzieci musimy wyznaczać właściwe kierunki, które będą je chronić oraz przygotowywać do dorosłości, pomagając im radzić sobie zarówno z sukcesami, jak i porażkami - a także do rozwijania się, kiedy nas nie będzie już w pobliżu". _ Zgadzając się na współpracę z Wielka Litera byłam zachwycona tym tytułem. Co prawda autorka poradnika skupia się na amerykańskiej społeczności ale myślę, że przedstawione w niej rozmowy i wnioski śmiało możemy traktować jako uniwersalne. Ze smutkiem i zdumieniem czytałam jak zarówno rodzice i dzieci czują w życiu smutek, brak docenienia i ciągłą presję. _ Rozmowy o przyszłości naszych pociech zawsze będą nam towarzyszyć. Wybiegamy w przyszłość i marzymy jak wiele osiągną nasze dzieci i jak bardzo będziemy z nich dumni. A co z ich marzeniami? Z ich szczęściem? Myślę, że książkę "Mniej wymagaj, bardziej kochaj" powinien przeczytać każdy rodzic (zarówno ten świeżo upieczony jak i już doświadczony) by zatrzymać się na chwilę by...
00

Popularność




Moim dzie­ciom,

Wil­lia­mowi, Ca­ro­line i Ja­me­sowi –

oraz mło­dym lu­dziom na ca­łym świe­cie

Od au­torki

Ze względu na de­li­katny cha­rak­ter roz­mów nie­które na­zwi­ska i szcze­góły umoż­li­wia­jące roz­po­zna­nie kon­kret­nych osób zo­stały zmie­nione. W tych przy­pad­kach za­miesz­cza­łam tylko imię. Każdy, kto wy­stę­puje pod swoim imie­niem i na­zwi­skiem, świa­do­mie wy­brał taką moż­li­wość.

WSTĘP

Bie­ga­nie z za­mknię­tymi oczami

Pod­czas jed­nego z pierw­szych wy­wia­dów, prze­pro­wa­dza­nego na po­trzeby tej książki, po­zna­łam Molly, uczen­nicę li­ceum miesz­ka­jącą w sta­nie Wa­szyng­ton. Na­sto­latka roz­po­częła roz­mowę od stwier­dze­nia, że wielu ko­le­gów i wiele ko­le­ża­nek z jej klasy, re­ali­zu­ją­cych ścieżkę Ad­van­ced Pla­ce­ment (AP)[1*], albo cho­dzi spać o trze­ciej nad ra­nem, albo o tej po­rze wstaje, aby wkuć cały ma­te­riał. Molly wy­znała nie­śmiało, że ona nie jest noc­nym mar­kiem, i do­dała, że prze­waż­nie kła­dzie się do łóżka około pół­nocy, ale cza­sami bu­dzi się wcze­śnie rano, około pią­tej, aby po­uczyć się przed spraw­dzia­nami albo do­szli­fo­wać ja­kieś wy­pra­co­wa­nie. Kiedy za­py­ta­łam, jak udaje się jej, jako spor­t­smence, ćwi­czyć nie­stru­dze­nie po le­d­wie pię­ciu go­dzi­nach snu, Molly po­pra­wiła wy­soko za­wią­zany ku­cyk i od­po­wie­działa bez cie­nia iro­nii w gło­sie: „W te dni bie­gam z za­mknię­tymi oczami”.

Trzy lata póź­niej ta roz­mowa wciąż tkwiła mi w pa­mięci. Ten ob­raz – po­ko­le­nia bie­ga­ją­cego w kółko z za­mknię­tymi oczami – jest trafną, choć dru­zgo­cącą me­ta­forą no­wej normy w kla­sach, na bo­iskach oraz późną nocą w sy­pial­niach wielu współ­cze­snych na­sto­lat­ków. W spo­łecz­no­ściach ta­kich jak ta, do któ­rej na­le­żała Molly, ostat­nie de­kady przy­nio­sły pro­fe­sjo­na­li­za­cję dzie­ciń­stwa, w któ­rym naj­wy­raź­niej trzeba za­rzą­dzać każdą mi­nutą ży­cia dziecka, aby mak­sy­mal­nie wy­ko­rzy­stać jego po­ten­cjał. Za­ję­cia szkolne, spor­towe i po­za­lek­cyjne są co­raz bar­dziej na­sta­wione na ry­wa­li­za­cję i nad­zo­ro­wane przez do­ro­słych, a gra to­czy się o co­raz wyż­szą stawkę. Te dzieci bie­gną wy­zna­czoną dla nich trasą, nie wy­po­czy­wa­jąc wy­star­cza­jąco dużo, i nie mają szansy za­sta­no­wić się, czy w ogóle chcą brać udział w tym wy­ścigu.

Trend ten nie obywa się bez kosz­tów. Już od kil­ku­dzie­się­ciu lat na­ukowcy ba­dają, w jaki spo­sób nie­ko­rzystne do­świad­cze­nia z dzie­ciń­stwa, ta­kie jak ży­cie w ubó­stwie lub w spo­łecz­no­ści na­zna­czo­nej prze­mocą, zwięk­szają za­gro­że­nie dla do­bro­stanu i zdro­wia dziecka. Ku za­sko­cze­niu wielu w 2019 roku w ogól­no­kra­jo­wym ra­por­cie opu­bli­ko­wa­nym przez czo­ło­wych ba­da­czy zaj­mu­ją­cych się roz­wo­jem dzieci po­ja­wiła się nowa ka­te­go­ria mło­dzieży na­le­żąca do grup ry­zyka. W ra­por­cie stwier­dzono mia­no­wi­cie, że ucznio­wie szkół, na­zwa­nych przez ba­da­czy[1]high-achie­ving scho­ols[2*] – czyli, ogól­nie mó­wiąc, pu­blicz­nych i pry­wat­nych szkół pro­mu­ją­cych ry­wa­li­za­cję, któ­rych ucznio­wie uzy­skują wy­so­kie wy­niki w stan­da­ry­zo­wa­nych te­stach – wy­ka­zują „sto­sun­kowo wy­soki po­ziom trud­no­ści z przy­sto­so­wa­niem, za­pewne zwią­zany z dłu­go­trwałą, wszech­obecną pre­sją, aby wy­róż­niać się w na­uce i na za­ję­ciach do­dat­ko­wych”. Jedna z eks­per­tek osza­co­wała, że ta prze­sadna pre­sja, by wiele osią­gać, może do­ty­czyć na­wet jed­nej trze­ciej ame­ry­kań­skich uczniów[2].

Od dzie­się­ciu lat opi­suję ży­cie współ­cze­snych ro­dzin. A gdy na­pi­sa­łam na ła­mach „The Wa­shing­ton Post” o co­raz licz­niej­szych ba­da­niach na te­mat pre­sji osią­gnięć i tej do­piero co od­kry­tej gru­pie ry­zyka, ar­ty­kuł od­bił się sze­ro­kim echem. Obcy lu­dzie wy­szu­ki­wali moją stronę in­ter­ne­tową, aby do­wie­dzieć się wię­cej, a przy­ja­ciele przy­sy­łali e-ma­ile, do­no­sząc, że za­uwa­żyli mój ar­ty­kuł wy­wie­szony przy wej­ściu do szkoły lub pod­lin­ko­wany do szkol­nego new­slet­tera. Ro­dzice udo­stęp­niali go so­bie wza­jem­nie, po­dob­nie jak na­uczy­ciele, dy­rek­to­rzy i tre­ne­rzy. Na­gle zna­la­złam się w sa­mym cen­trum go­rą­cej dys­ku­sji roz­po­czę­tej wiele lat wcze­śniej (w 2006 roku) przez psy­cho­lożkę Ma­de­line Le­vine w prze­ło­mo­wej książce pod ty­tu­łem The Price of Pri­vi­lege (Cena przy­wi­leju). Pi­sała w niej o po­czu­ciu pustki, lęku i de­pre­sji wśród osią­ga­ją­cych suk­cesy na­sto­lat­ków, któ­rych le­czyła w swoim ga­bi­ne­cie. A te­raz dane po­twier­dziły pły­nącą z do­świad­czeń wie­dzę Le­vine. Nie można było za­prze­czyć głę­bo­kiemu, nie­po­ko­ją­cemu pa­ra­dok­sowi: ucznio­wie, któ­rym za­pew­niano wszel­kie moż­li­wo­ści, byli sta­ty­stycz­nie bar­dziej na­ra­żeni na po­gor­sze­nie do­bro­stanu niż ich ró­wie­śnicy na­le­żący do klasy śred­niej, a róż­nica ta była bar­dzo wy­raźna.

Trosz­cze­nie się o do­bro­stan uczniów osią­ga­ją­cych świetne wy­niki w na­uce może wy­da­wać się dziwne, a na­wet ab­sur­dalne. W końcu więk­szość z nich po­cho­dzi z ro­dzin, które nie mu­szą mar­twić się o dach nad głową ani opiekę zdro­wotną i mogą so­bie po­zwo­lić na wy­da­wa­nie pie­nię­dzy, by ła­go­dzić pro­blemy. Czy więc na­prawdę na­leży po­świę­cać tym ro­dzi­nom uwagę? Gdy na świe­cie jest tyle cier­pie­nia, to czy trud­no­ści dzieci 20 pro­cent naj­bo­gat­szych Ame­ry­ka­nów mają zna­cze­nie? Bez wąt­pie­nia mło­dzież, która żyje w ubó­stwie i do­świad­cza głodu, prze­mocy i dys­kry­mi­na­cji, jest znacz­nie bar­dziej na­ra­żona na prze­ciw­no­ści losu niż jej ró­wie­śnicy ze szkół osią­ga­ją­cych bar­dzo do­bre wy­niki. Co do tego nie ma wąt­pli­wo­ści. Lecz jak pod­su­mo­wała to za­py­tana przeze mnie ba­daczka Su­niya Lu­thar: „Nie ma lep­szego i gor­szego bólu: cier­piące dziecko to cier­piące dziecko, a żadne z nich nie wy­biera sy­tu­acji, w któ­rej się znaj­duje”.

Zmiany w po­strze­ga­niu tego, co ozna­cza suk­ces dziecka, za­cho­dzą, mimo że wiążą się z ogrom­nym cier­pie­niem i do­dat­kowo się do niego przy­czy­niają. Znaj­du­jemy się w ob­li­czu praw­dzi­wego kry­zysu w skali ca­łego kraju, wspól­nie mie­rzymy się z wy­nisz­cza­jącą epi­de­mią stresu, lęku i de­pre­sji wśród mło­dych lu­dzi. Kry­zys ten jest tak wielki, że w 2021 roku na­czelny le­karz Sta­nów Zjed­no­czo­nych dok­tor Vi­vek Mur­thy wy­dał za­le­ce­nie do­ty­czące zdro­wia pu­blicz­nego w tym za­kre­sie, co zda­rza się nie­czę­sto: „Nie­dawno prze­pro­wa­dzone ogól­no­kra­jowe ba­da­nia mło­dzieży wy­ka­zały alar­mu­jący wzrost czę­sto­tli­wo­ści wy­stę­po­wa­nia nie­któ­rych pro­ble­mów zwią­za­nych ze zdro­wiem psy­chicz­nym[3] – w 2019 roku jedna trze­cia uczniów szkół śred­nich i po­łowa uczen­nic zgło­siła, że trwale od­czuwa smu­tek i bez­na­dzieję, co ozna­cza wzrost o 40 pro­cent w sto­sunku do roku 2009”. Mur­thy za­uwa­żył, że na zdro­wie psy­chiczne mło­dych lu­dzi wpływa wiele czyn­ni­ków: po­cząw­szy od ge­nów przez re­la­cje po od­dzia­ły­wa­nie spo­łe­czeń­stwa, na przy­kład ko­mu­ni­katy pły­nące z me­diów i po­pkul­tury, które mogą „pod­wa­żać ich po­czu­cie wła­snej war­to­ści – wma­wia­jąc im, że nie wy­glą­dają dość do­brze, nie są dość po­pu­larni, nie dość mą­drzy bądź nie dość bo­gaci”. Prze­sła­nie było ja­sne: ży­cie w tok­sycz­nym stre­sie szko­dzi ogrom­nej czę­ści na­szej mło­dzieży, a skoro to my je­ste­śmy do­ro­śli, po­win­ni­śmy coś z tym zro­bić.

Jako dzien­ni­karka i mama trójki na­sto­lat­ków po­czu­łam, że chcę do­wie­dzieć się wię­cej. Na po­czątku 2020 roku, z po­mocą ba­da­cza z Ha­rvard Gra­du­ate School of Edu­ca­tion, prze­pro­wa­dzi­łam pierw­szą tego ro­dzaju ogól­no­kra­jową an­kietę na te­mat ro­dzi­ciel­stwa[4]. Pra­gnę­łam zro­zu­mieć, jaką pre­sję czują dzieci oraz ich ro­dzice, a także dla­czego ją od­czu­wają. An­kieta wy­wo­łała po­ru­sze­nie. Dys­ku­sje o niej po­ja­wiły się na stro­nach pa­ren­tin­go­wych i w ak­tu­al­no­ściach Fa­ce­bo­oka. W ciągu za­le­d­wie kilku dni for­mu­larz wy­peł­niło po­nad sześć ty­sięcy ro­dzi­ców z ca­łego kraju.

Pre­sja osią­gnięć nie ogra­ni­czała się tylko do paru wy­jąt­ko­wych spo­łecz­no­ści – do­ty­czyła ro­dzin od wy­brzeża do wy­brzeża. Ro­dzice chcieli dzie­lić się swo­imi do­świad­cze­niami i dzię­ko­wali mi za moż­li­wość otwar­tej roz­mowy o tym, co wszy­scy czu­li­śmy, lecz o czym nikt gło­śno nie mó­wił. W an­kie­cie py­ta­łam ro­dzi­ców, w ja­kim stop­niu zga­dzają się z ta­kimi stwier­dze­niami, jak:

• Ro­dzice w mo­jej spo­łecz­no­ści na ogół zga­dzają się, że do­sta­nie się do wy­bra­nej szkoły wyż­szej jest jed­nym z naj­waż­niej­szych skład­ni­ków szczę­ścia w póź­niej­szym ży­ciu. (73 pro­cent ro­dzi­ców zgo­dziło się z tym stwier­dze­niem)[5]

• Inni uwa­żają, że suk­cesy na­ukowe mo­ich dzieci są pro­bie­rzem mo­jego ro­dzi­ciel­stwa. (83 pro­cent ro­dzi­ców zgo­dziło się z tym stwier­dze­niem)[6]

• Chciał(a)bym, aby współ­cze­sne dzie­ciń­stwo było mniej stre­su­jące dla mo­ich dzieci. (87 pro­cent ro­dzi­ców zgo­dziło się z tym stwier­dze­niem)[7]

Za­czę­łam wie­rzyć, że ujaw­nie­nie tych po­wszech­nych od­czuć może być pierw­szym kro­kiem do za­pa­no­wa­nia nad nimi. Na końcu an­kiety pro­si­łam ro­dzi­ców, aby wy­słali do mnie e-mail, je­śli chcie­liby udzie­lić wy­wiadu do mo­jej książki. Na­pi­sały do mnie setki osób. Przez trzy ko­lejne lata po­dró­żo­wa­łam po kraju, wni­kli­wie roz­ma­wia­jąc z ro­dzi­cami i uczniami w ta­kich miej­scach, jak Cle­ve­land w Ohio, Yar­mo­uth w Ma­ine, Jack­son w Wy­oming, Mer­cer Is­land w sta­nie Wa­szyng­ton, Los An­ge­les w Ka­li­for­nii oraz Wil­ton w Con­nec­ti­cut.

Nie­mal wszy­scy ro­dzice, z któ­rymi prze­pro­wa­dzi­łam wy­wiady, byli pro­fe­sjo­na­li­stami z wyż­szym wy­kształ­ce­niem; lecz poza tym opi­sane w tej książce ro­dziny róż­niło wszystko: re­pre­zen­to­wali różne rasy i grupy et­niczne; jedni po­zo­sta­wali w związ­kach he­te­ro­sek­su­al­nych, inni w re­la­cjach z tą samą płcią; jedni byli li­be­ra­łami, inni kon­ser­wa­ty­stami; byli wśród nich sa­motni oj­co­wie i zaj­mu­jące się do­mem matki; po­cho­dzili z miast, przed­mieść i spo­łecz­no­ści wiej­skich; byli na­uczy­cie­lami, pie­lę­gniar­kami, praw­ni­kami, prze­wod­ni­czą­cymi rad ro­dzi­ców, ban­kie­rami i psy­cho­lo­gami. Mimo tak róż­nych śro­do­wisk wszyst­kie te ro­dziny ro­biły co w ich mocy, aby od­na­leźć się w skom­pli­ko­wa­nym świe­cie osią­gnięć.

W końcu za­czę­łam szu­kać dzieci, które świet­nie so­bie ra­dziły – mimo pre­sji współ­cze­snej kul­tury osią­gnięć. Co je chro­niło w ży­ciu, ła­go­dząc skutki stresu? Ja­kie spo­soby my­śle­nia i za­cho­wa­nia pre­zen­to­wały? Na czym sku­piali się ich ro­dzice w domu? Jak po­strze­gały szkołę? Co łą­czy zdro­wych lu­dzi suk­cesu, o ile w ogóle jest coś ta­kiego? Prze­pro­wa­dza­łam wy­wiady w gru­pach fo­ku­so­wych, po spo­tka­niach PTA[3*] czy też nad mar­ga­ritą, gdy matki miały wy­chodne, lecz naj­czę­ściej roz­ma­wia­łam z ro­dzi­cami i uczniami twa­rzą w twarz w ka­wiar­niach, przy sto­łach w ich ja­dal­niach, w biu­rach, a cza­sem też kur­su­jąc sa­mo­cho­dem od przy­stanku do przy­stanku bądź na Zoo­mie. A gdy wra­ca­łam do domu, da­lej pro­wa­dzi­łam z nimi dys­ku­sje, czę­sto bu­dząc się w środku nocy, by czy­tać dłu­gie, wni­kliwe e-ma­ile, które za­czy­nały się od słów: „My­śla­łam jesz­cze o tym, o czym roz­ma­wia­ły­śmy...”. Pi­sząc tę książkę, z wie­loma ro­dzi­nami po­zo­sta­wa­łam w sta­łym kon­tak­cie, śle­dzi­łam losy nie­któ­rych uczniów, gdy koń­czyli szkołę śred­nią i uda­wali się na wyż­szą uczel­nię.

Moja an­kieta i kon­takty, które dzięki niej na­wią­za­łam, do­star­czyły mi ogrom­nej ilo­ści ma­te­riału, za­równo pry­wat­nych hi­sto­rii, jak i sche­ma­tów, które można było dzięki nim prze­śle­dzić. To, co wy­ło­niło się jako re­zul­tat ba­dań, otrzeź­wiło mnie jak ką­piel w lo­do­wa­tej wo­dzie: na­sze dzieci chłoną ideę, że ich war­tość za­leży od osią­gnięć – od śred­niej uzy­ska­nych ocen, od liczby osób ob­ser­wu­ją­cych je w me­diach spo­łecz­no­ścio­wych, od re­nomy uczelni, na któ­rej stu­diują – a nie od tego, kim w głębi du­szy są. Czują, że są ważne dla do­ro­słych obec­nych w ich ży­ciu, dla ró­wie­śni­ków, dla szer­szej spo­łecz­no­ści tylko wtedy, gdy od­no­szą suk­cesy.

Ce­lowo uży­wam tu wy­razu „ważne”. Od lat osiem­dzie­sią­tych XX wieku co­raz wię­cej wy­ni­ków ba­dań wska­zuje na to, że by­cie waż­nym – po­czu­cie, że je­ste­śmy ce­nieni i wno­simy war­tość do­daną w ży­cie in­nych – to klucz do zdro­wia psy­chicz­nego i po­myśl­nego roz­woju w okre­sie doj­rze­wa­nia i póź­niej. Po­czu­cie waż­no­ści to ży­zne, nie­mal in­tu­icyjne pod­łoże, które po­maga zro­zu­mieć pre­sję wy­wie­raną na na­sze dzieci – i po­ka­zuje, jak je przed nią chro­nić. To kon­cept za­ra­zem głę­boki i prak­tyczny. Nie wy­maga wy­da­wa­nia pie­nię­dzy na na­uczy­cieli i tre­ne­rów ani do­da­wa­nia ko­lej­nych za­jęć do i tak już prze­peł­nio­nego planu. Za­miast tego ofe­ruje ra­dy­kal­nie nowe spoj­rze­nie na to, jak my jako do­ro­śli – ro­dzice, na­uczy­ciele, tre­ne­rzy i men­to­rzy – po­strze­gamy na­sze dzieci i jak roz­ma­wiamy z nimi o ich wa­lo­rach, po­ten­cjale oraz war­to­ści, jaką wno­szą do spo­łe­czeń­stwa.

By­cie waż­nym nie wy­klu­cza zna­ko­mi­tych osią­gnięć. Kiedy czu­jemy, że mamy zna­cze­nie, to chęt­niej uczest­ni­czymy w po­zy­tywny, zdrowy spo­sób w ży­ciu ro­dzin­nym, szkol­nym i ca­łej na­szej spo­łecz­no­ści. Dzięki ba­da­niom od­kry­łam, że to wła­śnie ucznio­wie sil­nie prze­ko­nani o swo­jej istot­no­ści osią­gali znaczne suk­cesy, nie pła­cąc za to wła­snym zdro­wiem. Po­czu­cie waż­no­ści wpływa na ję­zyk, ja­kiego uży­wamy, na wy­bór ko­mu­ni­ka­tów, które wzmac­niamy, i na na­sze po­dej­ście do nie­po­wo­dzeń. Może po­móc do­ro­słemu, który ma dość krę­ce­nia się jak cho­mik w ko­ło­wrotku i szuka al­ter­na­tywy – ta­kiej, która nie po­zba­wia dziecka moż­li­wo­ści roz­wi­ja­nia po­ten­cjału, a za­ra­zem go nie wy­nisz­cza.

Kiedy szy­ko­wa­łam się do opu­bli­ko­wa­nia for­mu­la­rza an­kiety, mar­twi­łam się, że ro­dzice i ucznio­wie nie ze­chcą otwar­cie roz­ma­wiać na tak bli­skie ich ser­com bo­le­sne te­maty. Nie mo­głam się bar­dziej po­my­lić. W ciągu ostat­nich trzech lat dwie­ście osób wpu­ściło mnie do swo­jego ży­cia, za co będę im już za­wsze wdzięczna. Roz­ma­wia­łam z uczniami, któ­rzy byli ze mną nie­zwy­kle szcze­rzy i ufali, że opo­wiem ich hi­sto­rię. Po­zna­łam ro­dziny, któ­rym sa­mo­bój­stwo ode­brało uko­cha­nych. Spo­ty­ka­łam się z człon­kami spo­łecz­no­ści pró­bu­ją­cych prze­cie­rać nowe szlaki dla mło­dzieży. Spę­dza­łam czas z ro­dzi­cami, któ­rzy uczyli się na wła­snych błę­dach i po­dzie­lili się in­for­ma­cjami w na­dziei, że inni będą mo­gli wy­cią­gnąć wnio­ski z ich bo­le­snych do­świad­czeń. Strony tej książki od­zwier­cie­dlają to, czego sama się na­uczy­łam. Na­pi­sa­łam tę książkę dla was, lecz rów­nież dla sie­bie, sta­ra­jąc się wy­cho­wy­wać szczę­śliwe, od­no­szące suk­cesy dzieci w kul­tu­rze, która co­raz bar­dziej zmu­sza nas do wy­boru jed­nego albo dru­giego.

Pró­bo­wa­łam uczci­wie przyj­rzeć się lę­kom mo­jego po­ko­le­nia z per­spek­tywy ko­goś, kto rów­nież znaj­duje się na pierw­szej li­nii ro­dzi­ciel­skiego frontu. Oczy­wi­ście żadna książka nie opi­sze do­świad­czeń wszyst­kich ro­dzi­ców. Pre­sja osią­gnięć bę­dzie róż­nie od­dzia­ły­wać na lu­dzi w za­leż­no­ści od ich po­cho­dze­nia i do­świad­czeń ży­cio­wych. I choć po­szu­ki­wa­łam róż­no­rod­nych per­spek­tyw, nie jest to książka z dzie­dziny so­cjo­lo­gii, hi­sto­rii ani nauk spo­łecz­nych. Nie za­głę­bia się rów­nież w te­maty, które za­słu­gują na bar­dziej na­ukowe po­dej­ście i na po­świę­ce­nie im osob­nych pu­bli­ka­cji.

To lek­tura skie­ro­wana przede wszyst­kim do ro­dzi­ców, któ­rzy mają przy­wi­lej wy­boru, gdzie miesz­kają i gdzie ich dzieci uczęsz­czają do szkoły, oraz do do­ro­słych z róż­nych spo­łecz­no­ści, któ­rzy na co dzień pra­cują z dziećmi. Oczy­wi­ście wy­bory do­ko­ny­wane w tych ro­dzi­nach, do­ty­czące szkół, za­jęć do­dat­ko­wych i spor­to­wych, wpły­wają na moż­li­wo­ści in­nych ro­dzin, które nie mają środ­ków, by do­trzy­mać im kroku, jesz­cze bar­dziej po­głę­bia­jąc nie­rów­no­ści ist­nie­jące w na­szym spo­łe­czeń­stwie. Na końcu książki za­mie­ści­łam li­stę po­le­ca­nych lek­tur dla czy­tel­ni­ków pra­gną­cych do­kład­niej za­po­znać się z ta­kimi waż­nymi te­ma­tami, jak sys­te­mowy ra­sizm, mar­gi­na­li­za­cja, dys­kry­mi­na­cja i przy­wi­leje, które są zwią­zane z kul­turą osią­gnięć, ale wy­kra­czają poza za­kres tej pu­bli­ka­cji.

Pora wy­ło­żyć karty na stół: ja też je­stem pro­duk­tem szkoły na­sta­wio­nej na wy­bitne osią­gnię­cia. Je­stem białą ab­sol­wentką uczelni z Ivy Le­ague[4*] i wy­cho­wuję dzieci, które uczęsz­czają do tych kuźni ta­len­tów. Sta­ram się wy­ko­rzy­stać ten przy­wi­lej, aby dzięki mo­jej książce rzu­cić świa­tło na pro­blem, od któ­rego wszy­scy od­wra­cają głowę, i wska­zać moż­liwe roz­wią­za­nia. Mam na­dzieję, że wniosę coś do dys­ku­sji, jaką pro­wa­dzimy na te­mat pre­sji osią­gnięć, i wresz­cie prze­sta­niemy bez­sku­tecz­nie wy­ty­kać so­bie błędy, a w za­mian spró­bu­jemy le­piej zro­zu­mieć, że siły, które nas uniesz­czę­śli­wiają, wy­kra­czają poza jedną ro­dzinę, szkołę czy spo­łecz­ność.

Ta książka roz­po­czyna się od re­flek­sji, dla­czego je­ste­śmy w tym miej­scu i jak na­si­la­nie się spo­łecz­nej pre­sji osią­gnięć wpływa na na­sze dzieci. Lecz da­lej oma­wia także prak­tyczne roz­wią­za­nia i kre­śli re­ali­styczną, em­pa­tyczną ścieżkę ku wy­cho­wa­niu zdro­wych i – ow­szem – od­no­szą­cych suk­cesy dzieci. Na końcu ze­bra­łam rady i spo­strze­że­nia czo­ło­wych eks­per­tów na te­mat zmian, ja­kie mo­żemy wpro­wa­dzać poza mu­rami na­szych do­mów, oraz tego, co szkoły i spo­łecz­no­ści mogą ro­bić, aby stwo­rzyć bu­for od­dzie­la­jący na­sze dzieci od tok­sycz­nej pre­sji kul­tury osią­gnięć.

Z mo­ich ba­dań wy­nika, że już te­raz mo­żemy pod­jąć pewne dzia­ła­nia w swo­ich do­mach, kla­sach i ze­spo­łach, aby prze­ciw­dzia­łać na­ra­sta­niu lęku, de­pre­sji oraz po­czu­cia izo­la­cji, do­świad­cza­nych przez mło­dych lu­dzi. Dzia­ła­nia te wy­ma­gają zmiany spo­sobu my­śle­nia, odej­ścia od szko­dli­wych ko­mu­ni­ka­tów, ja­kie spo­łe­czeń­stwo wy­syła do nas każ­dego dnia, od prze­słań, które czę­sto wy­dają nam się nie­unik­nione i bez­dy­sku­syjne. Jako do­ro­śli obecni w ży­ciu na­szych dzieci mu­simy wy­zna­czać wła­ściwe kie­runki, które będą je chro­nić oraz przy­go­to­wy­wać do do­ro­sło­ści, po­ma­ga­jąc im ra­dzić so­bie za­równo z suk­ce­sami, jak i po­raż­kami – a także do roz­wi­ja­nia się, kiedy nas nie bę­dzie już w po­bliżu.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

Wstęp
[1] Na­tio­nal Aca­de­mies of Scien­ces, En­gi­ne­ering, and Me­di­cine, Vi­brant and He­al­thy Kids: Ali­gning Science, Prac­tice, and Po­licy to Ad­vance He­alth Equ­ity, The Na­tio­nal Aca­de­mies Press, Wa­shing­ton D.C. 2019, s. 4–24, https://doi.org/10.17226/25466.
[2] Su­niya Lu­thar, wy­po­wiedź z 24 wrze­śnia 2022.
[3] Of­fice of the Sur­geon Ge­ne­ral, U.S. Sur­geon Ge­ne­ral Is­sues Ad­vi­sory on Youth Men­tal He­alth Cri­sis Fur­ther Expo­sed by CO­VID-19 Pan­de­mic, U.S. De­part­ment of He­alth and Hu­man Se­rvi­ces, 14 grud­nia 2021, https://ada­so­uthe­ast.org/u-s-sur­geon-ge­ne­ral-is­sues-ad­vi­sory-on-youth-men­tal-he­alth-cri­sis-fur­ther-expo­sed-by-co­vid-19-pan­de­mic/.
[4] W po­ro­zu­mie­niu z tym ba­da­czem w stycz­niu i lu­tym 2020 r. ro­ze­sła­łam an­kietę do po­nad 6000 ro­dzi­ców z ca­łego kraju. An­kieta zo­stała upo­wszech­niona on­line za po­śred­nic­twem mo­ich oso­bi­stych sieci spo­łecz­no­ścio­wych i prze­ka­zana da­lej me­todą kuli śnież­nej, co ozna­cza, że an­kie­to­wani zo­stali po­pro­szeni o jej udo­stęp­nie­nie człon­kom swo­ich sieci spo­łecz­no­ścio­wych. Aby sko­ry­go­wać brak rów­no­wagi we wskaź­ni­kach od­po­wie­dzi (na przy­kład wyj­ściową próbę ce­cho­wała duża kon­cen­tra­cja ro­dzi­ców o wy­so­kich do­cho­dach), próba zo­stała zwa­żona pod ką­tem do­cho­dów, re­gionu i za­miesz­ka­nia na ob­sza­rach miej­skich, by le­piej od­da­wać pro­por­cje w skali kraju. To ważne dla in­ter­pre­to­wa­nia wy­ni­ków an­kiety, by mieć w pa­mięci, że mogą one nie od­zwier­cie­dlać spo­sobu, w jaki wszy­scy w kraju my­ślą o tych kwe­stiach.
[5] Z mo­jej an­kiety wy­nika, że 80 pro­cent ro­dzi­ców, któ­rych dzieci uczęsz­czają do szkół na­sta­wio­nych na wy­so­kie wy­niki, zga­dza się z tym stwier­dze­niem, w po­rów­na­niu z tylko 60 pro­cen­tami ro­dzi­ców, któ­rych dzieci uczęsz­czają do szkół mniej na­sta­wio­nych na ry­wa­li­za­cję. Ta ogromna róż­nica ob­ra­zuje siłę po­strze­ga­nia wagi uczelni.
[6] Nie stwier­dzono istot­nej róż­nicy mię­dzy ro­dzi­cami, któ­rych dzieci uczęsz­czają do szkół na­sta­wio­nych na suk­ces, a tymi, któ­rych dzieci ko­rzy­stają ze szkół mniej kon­ku­ren­cyj­nych, co su­ge­ruje, że jest to dość uni­wer­salne od­czu­cie wśród współ­cze­snych ro­dzi­ców.
[7] Po­now­nie nie stwier­dzono istot­nej róż­nicy po­mię­dzy ro­dzi­cami dzieci uczęsz­cza­ją­cych do szkół na­sta­wio­nych na wy­niki a tymi, któ­rych dzieci ko­rzy­stają ze szkół mniej kon­ku­ren­cyj­nych.
[1*] AP (Ad­van­ced Pla­ce­ment) umoż­li­wia uczniom szkół śred­nich re­ali­za­cję pro­gramu na po­zio­mie uni­wer­sy­tec­kim, za co pod­czas re­kru­ta­cji na stu­dia można otrzy­mać do­dat­kowe punkty [wszyst­kie przy­pisy dolne po­cho­dzą od tłu­maczki].
[2*]High-achie­ving scho­ols to kuź­nie suk­cesu, czyli szkoły, któ­rych ucznio­wie osią­gają bar­dzo wy­so­kie wy­niki w stan­da­ry­zo­wa­nych te­stach i na eg­za­mi­nach, a co za tym idzie do­ce­lowo ła­twiej jest im do­stać się na stu­dia.
[3*] PTA (pa­rent-te­acher as­so­cia­tion) to od­po­wied­nik pol­skiej przy­szkol­nej rady ro­dzi­ców bądź ko­mi­tetu ro­dzi­ciel­skiego, ale w Sta­nach Zjed­no­czo­nych wiąże się ze ści­ślej­szą współ­pracą ro­dzi­ców z na­uczy­cie­lami oraz szkolną ad­mi­ni­stra­cją i czę­sto przy­biera formę osob­nej or­ga­ni­za­cji.
[4*] Ivy Le­ague (Liga Blusz­czowa) to grupa ośmiu eli­tar­nych szkół wyż­szych z pół­noc­nego wschodu Sta­nów Zjed­no­czo­nych, uzna­wa­nych za naj­lep­sze na świe­cie. Na­leżą do niej Dart­mo­uth Col­lege, Ha­rvard, Uni­wer­sy­tet Pen­syl­wa­nii, Yale, Uni­wer­sy­tet Co­lum­bia, Uni­wer­sy­tet Cor­nella, Prin­ce­ton oraz Uni­wer­sy­tet Browna.
Ty­tuł ory­gi­nałuNe­ver Eno­ugh. When Achie­ve­ment Cul­ture Be­co­mes To­xic– And What We Can Do About It
Pro­jekt okładkiKa­ro­lina Że­la­ziń­ska-So­biech
Re­dak­tor pro­wa­dzącyBar­tło­miej Ka­ftan
Re­dak­cjaAlek­san­dra Ku­bis
Ko­rektaJu­styna Do­ma­gała Ida Świer­kocka
Co­py­ri­ght © by Jen­ni­fer Bre­heny Wal­lace, 2023 Co­py­ri­ght © for the Po­lish trans­la­tion by Ur­szula Ru­zik-Ku­liń­ska, 2024 Co­py­ri­ght © by Wielka Li­tera Sp. z o.o., War­szawa 2024
ISBN 978-83-8360-058-1
Wielka Li­tera Sp. z o.o. ul. Wiert­ni­cza 36 02-952 War­szawa
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.