Najpierw wytresuj kurczaka - Karen Pryor - ebook + książka

Najpierw wytresuj kurczaka ebook

Pryor Karen

0,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Książka opowiada o mechanizmach wychowywania dzieci i dorosłych. Podstawową zasadą jest według autorki wzmocnienie pozytywne. Osiąganie zamierzonych celów wychowawczych nie wymaga przemocy, tylko zrozumienia reakcji dziecka na wszelkie bodźce zewnętrzne i wewnetrzne.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 316

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ty­tuł ory­gi­nałuDON’T SHOOT THE DOG.THE NEW ART OF TE­ACHING AND TRA­INING
Co­py­ri­ght © 1984, 1999 by Ka­ren Pryor Co­py­ri­ght © 2004 for the Po­lish edi­tion by Me­dia Ro­dzina Sp. z o.o.
Pro­jekt okładkiJa­cek Pie­trzyń­ski
Wszel­kie prawa za­strze­żone. Prze­druk lub ko­pio­wa­nie ca­ło­ści albo frag­men­tów książki – z wy­jąt­kiem cy­ta­tów w ar­ty­ku­łach i prze­glą­dach kry­tycz­nych – moż­liwe jest tylko na pod­sta­wie pi­sem­nej zgody wy­dawcy.
Me­dia Ro­dzina po­piera ści­słą ochronę praw au­tor­skich. Prawo au­tor­skie po­bu­dza róż­no­rod­ność, na­pę­dza kre­atyw­ność, pro­muje wol­ność słowa, przy­czy­nia się do two­rze­nia ży­wej kul­tury. Dzię­ku­jemy, że prze­strze­gasz praw au­tor­skich, a więc nie ko­piu­jesz, nie ska­nu­jesz i nie udo­stęp­niasz ksią­żek pu­blicz­nie. Dzię­ku­jemy za to, że wspie­rasz au­to­rów i po­zwa­lasz wy­daw­com na­dal pu­bli­ko­wać książki.
Wy­da­nie I elek­tro­niczne
ISBN 978-83-8265-964-1
Me­dia Ro­dzina Sp. z o.o. ul. Pa­sieka 24, 61-657 Po­znań tel. 61 827 08 50 e-mail: wy­daw­nic­two@me­dia­ro­dzina.plwww.me­dia­ro­dzina.com.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Książkę de­dy­kuję matce, Sally On­deck, ma­co­sze, Ricky Wy­lie, oraz na­uczy­cie­lowi i przy­ja­cie­lowi, Wi­ni­fre­dowi Stur­ley­owi

Wstęp

JAK NA­UCZYĆ ISTOTĘ LUDZKĄ LUB ZWIE­RZĘ, sa­mego sie­bie lub in­nych, za młodu lub u schyłku ży­cia wy­ko­ny­wa­nia okre­ślo­nych czyn­no­ści? Od­po­wiedź znaj­dziesz w ni­niej­szej książce. Jak od­uczyć koty wska­ki­wa­nia na stół i jak prze­ko­nać bab­cię, żeby prze­stała gde­rać? W jaki spo­sób sku­tecz­nie wpły­nąć na za­cho­wa­nie zwie­rząt do­mo­wych, dzieci, prze­ło­żo­nych w pracy, zna­jo­mych, jak po­pra­wić bac­khand w te­ni­sie, le­piej tra­fiać pi­łeczką do dołka, szyb­ciej li­czyć, ła­twiej za­pa­mię­ty­wać? Oka­zuje się, że sto­su­jąc za­sady na­uki i tre­ningu wsparte od­po­wied­nią mo­ty­wa­cją, można się wszyst­kiego na­uczyć.

Za­sady ta­kie na­leży trak­to­wać jako prawa, po­dob­nie jak trak­tuje się prawa fi­zyczne. Po­ja­wiają się one za­wsze, kiedy mamy do czy­nie­nia z ukła­dem, w któ­rym na­stę­puje po­bie­ra­nie lub udzie­la­nie nauk, tak samo, jak prawo gra­wi­ta­cji leży u pod­staw faktu, że jabłko spada z ja­błoni. Prawa te sto­su­jemy – świa­do­mie bądź nie­świa­do­mie – przy każ­dej pró­bie zmiany za­cho­wań wła­snych bądź in­nych osób.

Nie­stety, za­zwy­czaj sto­su­jemy je nie­umie­jęt­nie – po­tra­fimy je­dy­nie gro­zić, kłó­cić się, wy­mu­szać, od­bie­rać. Kiedy coś pój­dzie źle, mamy pre­ten­sje do in­nych, nie umiemy ich jed­nak po­chwa­lić w sy­tu­acjach, gdy sprawy idą po na­szej my­śli. Czę­sto po­tra­fimy być szor­stcy i nie­cier­pliwi wo­bec dzieci, wo­bec sie­bie wza­jem­nie, a cza­sem wręcz wo­bec sa­mych sie­bie – a po­tem drę­czy nas po­czu­cie winy. Mamy świa­do­mość, że sto­su­jąc efek­tyw­niej­sze me­tody, mo­gli­by­śmy szyb­ciej osią­gnąć za­kła­dane cele, uni­ka­jąc jed­no­cze­śnie nie­przy­jem­nych sy­tu­acji, brak nam jed­nak przy tym umie­jęt­no­ści, aby me­tody te wpro­wa­dzać w ży­cie. Trudno nam zro­zu­mieć spo­soby dzia­ła­nia współ­cze­snych tre­ne­rów, któ­rzy mają zna­ko­mite wy­niki wła­śnie dzięki temu, że sto­sują w swo­jej pracy prawa mo­ty­wa­cji po­zy­tyw­nej.

Obo­jęt­nie, czy ce­lem „tre­sury” ma być na­ucze­nie czte­ro­latka, by nie pła­kał wnie­bo­głosy w miej­scach pu­blicz­nych, ko­ciaka, by cho­dził za po­trzebą do ku­wety, wy­tre­no­wa­nie dru­żyny spor­to­wej czy też na­ucze­nie się na pa­mięć wier­sza, sto­so­wa­nie od­po­wied­nich za­sad mo­ty­wo­wa­nia za­wsze spra­wia, że na­uka po­stę­puje szyb­ciej, ła­twiej i daje obu stro­nom wię­cej przy­jem­no­ści.

Nie można po­wie­dzieć, by prawa mo­ty­wa­cji były zbyt­nio zło­żone – w ciągu dzie­się­ciu mi­nut można je za­pre­zen­to­wać na ta­blicy, zaś opa­no­wa­nie ich nie trwa dłu­żej niż go­dzinę. Trud­niej jest je na­to­miast sto­so­wać w prak­tyce, gdyż tre­ning ze wzmoc­nie­niem to swo­ista gra, któ­rej wy­niki w znacz­nym stop­niu za­leżą od umie­jęt­no­ści szyb­kiego my­śle­nia.

Na­uczy­cie­lem (tre­ne­rem) może zo­stać każdy, są jed­nak osoby o szcze­gól­nych pre­dys­po­zy­cjach, które od sa­mego po­czątku ra­dzą so­bie w tej roli zna­ko­mi­cie. Aby z po­wo­dze­niem sto­so­wać oma­wiane me­tody, nie trzeba wcale być szcze­gól­nie cier­pli­wym, mieć wy­jąt­kowo sil­nej oso­bo­wo­ści czy umie­jęt­no­ści po­ro­zu­mie­wa­nia się z dziećmi lub zwie­rzę­tami, ani też po­sia­dać owej ce­chy, którą tre­ser cyr­kowy Frank Buck na­zwał kie­dyś „mocą w oku”. Wy­star­czy, że się zna za­da­nie i po­trafi się je wła­ści­wie wy­ko­nać.

Można zna­leźć jed­nostki, które po­tra­fią in­tu­icyj­nie sto­so­wać prawa wzmoc­nie­nia po­zy­tyw­nego – zo­stają one wy­bit­nymi na­uczy­cie­lami, wy­róż­nia­ją­cymi się do­wód­cami, tre­ne­rami mi­strzów świata, zna­ko­mi­tymi tre­se­rami zwie­rząt. Oso­bi­ście mia­łam oka­zję ob­ser­wo­wać re­ży­se­rów te­atral­nych i dy­ry­gen­tów or­kiestr, któ­rzy po­tra­fili w zna­ko­mity spo­sób sto­so­wać opi­sy­wane me­tody. Tacy lu­dzie nie po­trze­bują tej książki, jed­nak po­zo­stali, ci wszy­scy, któ­rym przy­cho­dzi się uże­rać z nie­sfor­nym psia­kiem bądź bez­u­stan­nie spie­rać się z dziećmi lub ko­le­gami w pracy, dzięki za­po­zna­niu się z ku­li­sami funk­cjo­no­wa­nia za­sad wzmac­nia­nia po­zy­tyw­nego mogą wiele zy­skać.

Tre­ning ze wzmoc­nie­niem za­sa­dza się na uni­ka­niu sto­so­wa­nia sys­temu kija i mar­chewki – co wię­cej, w ogóle wy­klu­cza to po­ję­cie, bo­wiem sama kon­cep­cja „kija i mar­chewki”, czyli kary i na­grody, ob­cią­żona jest po­wią­za­niami emo­cjo­nal­nymi i ca­łym ze­spo­łem naj­róż­niej­szych in­ter­pre­ta­cji su­biek­tyw­nych, ta­kich jak pra­gnie­nia, strach lub wina, zo­bo­wią­za­nia czy kon­we­nanse. Przy­kła­dowo, na­gra­dzamy in­nych za coś, co w prze­szło­ści wy­da­rzyło się nam – choćby ku­pu­jąc loda dziecku jako za­dość­uczy­nie­nie za to, że po­pa­rzyło się że­laz­kiem. Mamy też skłon­ność do twier­dze­nia, że wiemy naj­le­piej, jaka na­groda bę­dzie od­po­wied­nia – lody, po­chwała itp. Za­po­mi­namy przy tym, iż nie­któ­rzy lo­dów nie lu­bią, a po­chwa­leni przez nie­wła­ściwą osobę lub z nie­wła­ści­wego, ich zda­niem, po­wodu mogą się po­czuć ura­żeni. Jakże czę­sto uczeń, któ­rego spo­ty­kają po­chwały na­uczy­ciela, staje się obiek­tem do­cin­ków i żar­tów ze strony reszty klasy.

Ży­czy­li­by­śmy so­bie, żeby inni ro­bili do­bre rze­czy rów­nież bez na­grody – chcemy, żeby na­sza na­sto­let­nia córka zmy­wała na­czy­nia, po­nie­waż w spo­sób na­tu­ralny uwa­żamy, że po­winna to dla nas zro­bić. De­ner­wuje nas, kiedy dzieci albo pra­cow­nicy coś psują, kradną, spóź­niają się, uży­wają nie­wła­ści­wego słow­nic­twa itp., po­nie­waż wy­daje nam się, że po­winni za­cho­wy­wać się le­piej. Ka­rzemy in­nych czę­sto długo po nie­wła­ści­wym we­dług nas za­cho­wa­niu – tu ko­ron­nym przy­kła­dem jest za­my­ka­nie lu­dzi w wię­zie­niu, przez co za­tra­camy edu­ku­jącą rolę kary, po­zba­wiamy się moż­li­wo­ści wpły­wa­nia na po­prawę wi­no­wajcy i spra­wiamy, że kara staje się wy­łącz­nie na­rzę­dziem ze­msty. Mimo to nie tra­cimy do­brego sa­mo­po­czu­cia – na­dal uwa­żamy, że wy­mie­rzana przez nas kara sta­nowi zna­ko­mitą na­uczkę na przy­szłość, jakże czę­sto po­wta­rza­jąc, że „da­li­śmy ko­muś szkołę”.

No­wo­cze­sne me­tody tre­ningu ze wzmoc­nie­niem nie opie­rają się na opi­sa­nych wy­żej obie­go­waych prze­ko­na­niach, lecz na na­uce be­ha­wio­ral­nej. Sto­su­jąc okre­śle­nia na­ukowe można po­wie­dzieć, iż mo­ty­wo­wa­nie to zda­rze­nie, które a) za­cho­dzi pod­czas lub po za­koń­cze­niu okre­ślo­nego za­cho­wa­nia, oraz b) zwięk­sza praw­do­po­do­bień­stwo po­wtó­rze­nia się tego za­cho­wa­nia w przy­szło­ści. Na­leży tu wspo­mnieć dwa klu­czowe ele­menty: dwa zda­rze­nia są po­łą­czone w cza­sie rze­czy­wi­stym – za­cho­wa­nie staje się źró­dłem wzmoc­nie­nia i dzięki temu za­cho­dzi czę­ściej.

Wy­róż­niamy wzmoc­nie­nie po­zy­tywne lub ne­ga­tywne. Wzmoc­nie­nie po­zy­tywne to coś, co uczący się chciałby otrzy­mać, na przy­kład uśmiech lub piesz­czota, na­to­miast do ele­men­tów wzmac­nia­ją­cych ne­ga­tyw­nie można za­li­czyć ele­menty, któ­rych uczący się pra­gnie unik­nąć, jak choćby skró­ce­nie smy­czy lub groźne spoj­rze­nie. Istotne zna­cze­nie ma tu fakt po­wią­za­nia obu zja­wisk w cza­sie – naj­pierw po­ja­wia się za­cho­wa­nie, po nim na­stę­puje czyn­nik mo­ty­wu­jący, na­to­miast w przy­szło­ści za­cho­wa­nie, które wy­wo­łało po­zy­tywne na­stęp­stwa lub też uchro­niło przed ne­ga­tyw­nymi, wy­stę­puje ze zwięk­szoną czę­sto­tli­wo­ścią. W za­sa­dzie de­fi­ni­cja ta może być sto­so­wana w obie strony, na za­sa­dzie sprzę­że­nia zwrot­nego: je­żeli dane za­cho­wa­nie nie wy­stę­puje czę­ściej, wów­czas czyn­nik mo­ty­wu­jący wy­stą­pił zbyt wcze­śnie albo zbyt późno, lub też za­płata, jaką za­sto­so­wano, nie jest dla da­nego obiektu mo­ty­wu­jąca.

Na­leży do­dać, że po­mię­dzy teo­rią wzmoc­nie­nia, czyli za­ple­czem na­uko­wym, a rze­czy­wi­stym sto­so­wa­niem tej me­tody ist­nieją dość znaczne roz­bież­no­ści. Na pod­sta­wie ba­dań można stwier­dzić, iż zwięk­sze­nie czę­sto­tli­wo­ści wy­stę­po­wa­nia po­żą­da­nych za­cho­wań uzy­skuje się po­przez na­gra­dza­nie ich mi­łymi na­stęp­stwami. Jest to oczy­wi­ście prawda, jed­nak w prak­tyce my, na­uczy­ciele, tre­ne­rzy, tre­se­rzy itd. wiemy do­sko­nale, że aby uzy­skać opty­malne wy­niki, czyn­nik mo­ty­wu­jący wi­nien się po­ja­wiać w mo­men­cie, kiedy po­żą­dane za­cho­wa­nie ma miej­sce. Cho­dzi więc o to, by uczący się miał prze­ko­na­nie, że to, co robi, jest do­bre, gdyż uzy­skuje za to na­tych­mia­stowe ko­rzy­ści.

Udało się stwo­rzyć pewną liczbę zna­ko­mi­cie funk­cjo­nu­ją­cych skró­tów, które po­zwa­lają na na­tych­mia­stowe po­da­wa­nie czyn­nika mo­ty­wu­ją­cego, przede wszyst­kim w for­mie sy­gna­łów iden­ty­fi­ku­ją­cych za­cho­wa­nie. W ni­niej­szej po­pra­wio­nej wer­sji książki Naj­pierw wy­tre­suj kur­czaka (tyt. oryg. Don’t Shoot the Dog) za­warto opis i omó­wie­nie za­sad wzmac­nia­nia, wy­bra­nych prak­tycz­nych me­tod ich sto­so­wa­nia w rze­czy­wi­sto­ści, a także opis ro­dzą­cego się od­dol­nie ru­chu i me­to­do­lo­gii na­zy­wa­nej na ra­zie tre­nin­giem z kli­ke­rem, która za­po­wiada wpro­wa­dze­nie nie­zba­da­nych do­tąd głę­biej me­tod.

Po raz pierw­szy z za­sto­so­wa­niem wzmac­nia­nia po­zy­tyw­nego w na­ucza­niu spo­tka­łam się pod­czas po­bytu na Ha­wa­jach w 1963 roku, gdzie pra­co­wa­łam jako tre­serka del­fi­nów w oce­ana­rium Sea Life Park. Wcze­śniej, zaj­mu­jąc się tre­surą psów i koni, sto­so­wa­łam wy­łącz­nie tra­dy­cyjne me­tody. Miało się jed­nak oka­zać, że praca z del­fi­nami wy­maga cze­goś wię­cej – nie wy­star­cza tu bo­wiem smycz czy cu­gle, ani na­wet pięść, gdyż del­fin może w każ­dej chwili od­pły­nąć poza za­sięg od­dzia­ły­wa­nia tre­sera. Dla­tego pod­sta­wową me­todą, jaką sto­so­wano w oce­ana­rium do tre­sury del­fi­nów, było wzmoc­nie­nie po­zy­tywne w po­staci wia­dra ma­łych ry­bek jako prze­ką­ski.

Za­sady tre­ningu ze wzmoc­nie­niem przed­sta­wił mi wów­czas pe­wien psy­cho­log, na­to­miast sztuki sto­so­wa­nia ta­kich me­tod na­uczy­łam się z upły­wem czasu pod­czas pracy z del­fi­nami. Jako bio­log z wy­kształ­ce­nia i osoba od lat in­te­re­su­jąca się za­cho­wa­niami zwie­rząt, uzna­łam przed­sta­wione mi wów­czas me­tody tre­sury za nie­zwy­kle in­te­re­su­jące, wręcz fa­scy­nu­jące. Da­wały one bo­wiem nie tylko moż­li­wość wy­ucze­nia da­nych za­cho­wań u del­fi­nów, ale przede wszyst­kim sta­no­wiły pierw­szo­rzędne na­rzę­dzie prze­kazu in­for­ma­cji mię­dzy mną a zwie­rzę­ciem. W póź­niej­szym okre­sie me­tody, które po­zna­łam pra­cu­jąc z del­fi­nami, sto­so­wa­łam także do tre­sury in­nych zwie­rząt, by z cza­sem za­cząć za­uwa­żać co­raz szer­sze moż­li­wo­ści uży­cia ich w co­dzien­nym ży­ciu. Prze­sta­łam na przy­kład krzy­czeć na dzieci, gdyż stało się dla mnie ja­sne, że krzy­kiem ni­czego nie wskó­ram. Znacz­nie lep­szy efekt przy­no­siło na­gra­dza­nie za­cho­wań, które uwa­ża­łam za po­zy­tywne – dzięki ta­kiej tak­tyce nie tylko uzy­ski­wa­łam swój cel, ale rów­nież uda­wało mi się utrzy­my­wać w domu spo­kój.

Prak­tyka, z jaką za­po­zna­łam się pod­czas pracy w del­fi­na­rium, po­siada so­lidne pod­stawy teo­re­tyczne. W ni­niej­szej książce pój­dziemy jed­nak da­lej – wiem bo­wiem do­sko­nale, iż o ile za­ło­że­nia teo­re­tyczne zo­stały opi­sane dość wszech­stron­nie, to brak jak do­tąd prak­tycz­nego opra­co­wa­nia do­ty­czą­cego sto­so­wa­nia me­tod na­uki wspar­tej wzmoc­nie­niem na co dzień. Co wię­cej, od­no­szę wra­że­nie, że na­der czę­sto na­ukowcy nie po­tra­fią we wła­ściwy spo­sób prze­kuć teo­rii w prak­tykę. (Nie ozna­cza to oczy­wi­ście, że pod­czas pro­wa­dze­nia pro­cesu na­ucza­nia czy tre­ningu wolno za­po­mi­nać o pod­sta­wo­wych za­ło­że­niach teo­re­tycz­nych sto­so­wa­nych me­tod).

W za­leż­no­ści od opra­co­wa­nia, oma­wiana te­ma­tyka nosi w psy­cho­lo­gii miano mo­dy­fi­ka­cji za­cho­wań, teo­rii wzmoc­nie­nia, wa­run­ko­wa­nia dzia­łań, be­ha­wio­ry­zmu, psy­cho­lo­gii be­ha­wio­ral­nej lub ana­lizy be­ha­wio­ral­nej. Wielki wkład w opra­co­wa­nie za­ło­żeń tej dzie­dziny nauk psy­cho­lo­gicz­nych wniósł pro­fe­sor Uni­wer­sy­tetu Ha­rvarda B.F. Skin­ner.

Nie po­tra­fię po­dać in­nego na­zwi­ska na­ukowca z dzie­dziny współ­cze­snej psy­cho­lo­gii, na któ­rym „wie­szano by tyle psów”, oczer­niano, nie­pra­wi­dłowo ro­zu­miano, nie­wła­ści­wie in­ter­pre­to­wano, nad­in­ter­pre­to­wano, lub któ­rego wie­dzę nie­od­po­wied­nio sto­so­wano. Samo na­zwi­sko Skin­ner wy­wo­łuje gniew wśród zwo­len­ni­ków po­glądu, ja­koby pod­sta­wo­wym ele­men­tem róż­nią­cym czło­wieka od zwie­rzę­cia było po­sia­da­nie „wol­nej woli”. Dla osób wy­kształ­co­nych w tra­dy­cji hu­ma­ni­stycz­nej ma­ni­pu­lo­wa­nie za­cho­wa­niami ludz­kimi za po­mocą okre­ślo­nych tech­nik wy­daje się nie­zwy­kle po­dej­rzane, mimo oczy­wi­stego faktu, że wszy­scy stale wza­jem­nie sta­ramy się ma­ni­pu­lo­wać za­cho­wa­niami in­nych, sto­su­jąc do tego naj­róż­niej­sze me­tody.

Mimo że hu­ma­ni­ści ata­ko­wali be­ha­wio­ryzm i sa­mego Skin­nera z za­cie­kło­ścią godną in­kwi­zy­cji wal­czą­cej z he­re­ty­kami, to jed­nak ta dzie­dzina na­uki roz­wi­nęła się w ogromny dział wie­dzy psy­cho­lo­gicz­nej, po­sia­da­jący osobne wy­działy na wyż­szych uczel­niach, prak­ty­ko­wany w ga­bi­ne­tach psy­cho­lo­gicz­nych, oma­wiany w pi­smach bran­żo­wych, na mię­dzy­na­ro­do­wych kon­gre­sach, pod­czas stu­diów uni­wer­sy­tec­kich, po­sia­da­jący wła­sne dok­tryny, odłamy, wresz­cie opi­sany w bar­dzo wielu książ­kach.

Po­ja­wiły się też kon­kretne ko­rzy­ści. Oka­zało się, że pewne za­bu­rze­nia, jak na przy­kład au­tyzm, pod­dają się le­cze­niu wła­śnie po­przez me­tody kształ­to­wa­nia i wzmac­nia­nia. Sto­so­wa­nie tech­nik be­ha­wio­ral­nych przy­nio­sło bar­dzo wielu le­ka­rzom suk­cesy w le­cze­niu pro­ble­mów emo­cjo­nal­nych swo­ich pa­cjen­tów. W pew­nych oko­licz­no­ściach efek­tyw­ność wpro­wa­dza­nia pro­stych zmian w za­cho­wa­niach za­miast wni­ka­nia w ich głę­boko ukryte przy­czyny była na tyle znaczna, że stała się pod­stawą opra­co­wa­nia pro­gra­mów te­ra­pii ro­dzin­nej, w któ­rej ob­ser­wuje się za­cho­wa­nia po­szcze­gól­nych do­mow­ni­ków, nie zaś tylko tego, który wy­ka­zuje ob­jawy za­bu­rzeń. Nie da się za­prze­czyć, że ta­kie po­dej­ście wy­daje się na­der sen­sowne.

Opra­co­wa­nie na pod­sta­wie teo­rii Skin­nera ma­szyn uczą­cych i pro­gra­mo­wa­nych pod­ręcz­ni­ków stało się pierw­szym eta­pem pro­cesu ucze­nia krok po kroku i wy­mu­sza­nia okre­ślo­nych za­cho­wań. Po­czątki nie były zbyt im­po­nu­jące, do­pro­wa­dziły one jed­nak do po­wsta­nia CAI, czyli szko­le­nia wspo­ma­ga­nego kom­pu­te­rowo (Com­pu­ter As­si­sted In­struc­tion). Jest to me­toda na­ucza­nia da­jąca bar­dzo wiele ra­do­ści, po­nie­waż za­wiera nie­zwy­kle atrak­cyjne wzmac­nia­jące czyn­niki mo­ty­wa­cyjne (jak np. fa­jer­werki czy tań­czące ro­boty), a przy tym jest nie­zwy­kle efek­tywna dzięki temu, że kom­pu­ter po­trafi per­fek­cyj­nie za­pla­no­wać har­mo­no­gram dzia­łań. W szpi­ta­lach psy­chia­trycz­nych oraz in­nych ośrod­kach te­ra­peu­tycz­nych wpro­wa­dzono pro­gramy mo­ty­wa­cyjne z za­sto­so­wa­niem fan­tów lub bo­nów, które można zbie­rać i wy­mie­niać na cu­kierki, pa­pie­rosy lub pewne przy­wi­leje. Nie­zwy­kle liczne są naj­róż­niej­sze pro­gramy sa­mo­kon­troli, ma­jące na celu zrzu­ce­nie wagi lub zmianę nie­ko­rzyst­nych przy­zwy­cza­jeń. Do szkół co­raz czę­ściej tra­fiają wy­so­ko­efek­tywne sys­temy na­uki, jak na­ucza­nie pre­cy­zyjne czy in­struk­cje bez­po­śred­nie, które opie­rają się wła­śnie na za­sa­dach kształ­to­wa­nia za­cho­wań i mo­ty­wo­wa­nia uczniów. Nie­zwy­kle cie­ka­wym za­sto­so­wa­niem wzmac­nia­nia w kształ­to­wa­niu re­ak­cji psy­cho­lo­gicz­nych staje się wresz­cie tzw. bio­fe­ed­back[1].

Naj­drob­niej­sze aspekty wa­run­ko­wa­nia zo­stały wie­lo­krot­nie pod­dane ana­li­zie na­uko­wej. Wśród wy­ni­ków ba­dań są i ta­kie, które wska­zują, że przy ry­so­wa­niu wy­kresu po­stę­pów da­nego pro­gramu au­to­edu­ka­cji zwięk­sza się praw­do­po­do­bień­stwo utrwa­le­nia nowo na­by­tych zwy­cza­jów przy su­mien­nym wy­peł­nia­niu od­po­wied­nich kwa­dra­ci­ków, zaś zmniej­sza się je je­dy­nie, od­faj­ko­wu­jąc kwa­draty przy ko­lej­nych po­zy­cjach wy­kresu.

Tak wy­soki sto­pień na­sy­ce­nia szcze­gó­łami ma z punktu wi­dze­nia psy­cho­lo­gicz­nego istotne zna­cze­nie, jed­nak w prak­tyce ra­czej się nie spraw­dza, nie ma bo­wiem wiele wspól­nego z rze­czy­wi­stą na­uką. Na­uka bądź tre­ning to swo­ista pę­tla, dwu­kie­run­kowy prze­kaz ko­mu­ni­ka­cji, w któ­rym zda­rze­nie na jed­nym końcu pę­tli wpływa na zda­rze­nia za­cho­dzące na dru­gim, do­kład­nie tak, jak w cy­ber­ne­tycz­nym sprzę­że­niu zwrot­nym. Jed­na­ko­woż psy­cho­lo­go­wie czę­sto trak­tują swoją pracę jako in­wa­zyjną mo­dy­fi­ka­cję obiektu, nie zaś jako współ­dzia­ła­nie z nim. Dla praw­dzi­wego na­uczy­ciela na­to­miast naj­cie­kaw­sze i naj­bar­dziej obie­cu­jące pod wzglę­dem ewen­tu­al­nych wy­ni­ków są, w pro­ce­sie na­ucza­nia, re­ak­cje nie­ocze­ki­wane i wła­ściwe tylko da­nej jed­no­stce. Wo­bec po­wyż­szego trudno przy­znać słusz­ność po­wszech­nie pa­nu­ją­cej mo­dzie na igno­ro­wa­nie lub mi­ni­ma­li­zo­wa­nie zna­cze­nia w pro­gra­mach do­świad­czal­nych re­ak­cji in­dy­wi­du­al­nych. Opra­co­wy­wa­nie i wpro­wa­dza­nie w ży­cie me­tod dzia­ła­nia na­zwa­nego przez Skin­nera kształ­to­wa­niem, czyli pro­gre­sywną zmianą za­cho­wań, jest pro­ce­sem twór­czym. Po­mimo to, w li­te­ra­tu­rze psy­cho­lo­gicz­nej aż roi się od opi­sów kształ­to­wa­nia zu­peł­nie po­zba­wio­nych wy­obraźni, wręcz pro­stac­kich, które spra­wiają, że owo kształ­to­wa­nie jawi się jako okrutna i wy­szu­kana kara. Przy­to­czę tu przy­kład z jed­nego z naj­now­szych nu­me­rów pew­nego pi­sma, w któ­rym jako me­todę za­po­bie­ga­nia mo­cze­niu noc­nemu u dzieci pro­po­no­wano za­mon­to­wa­nie w łóżku czuj­ni­ków wil­goci, oraz su­ge­ro­wano, by te­ra­peuta sie­dział całą noc przy dziecku. Au­to­rzy tego po­my­słu przy­znali przy tym sa­mo­kry­tycz­nie, że ta­kie roz­wią­za­nie nie jest dla ro­dzi­ców naj­tań­sze, za­po­mi­na­jąc jed­nak o kosz­tach dla psy­chiki dziecka. Tego ro­dzaju roz­wią­za­nia „be­ha­wio­ralne” przy­wo­dzą na myśl po­lo­wa­nie na mu­chy za po­mocą ło­paty.

Scho­pen­hauer po­wie­dział kie­dyś, że każda nowa, ory­gi­nalna idea jest na po­czątku wy­śmie­wana, na­stęp­nie pod­da­wana za­cie­kłym ata­kom, aby w końcu zo­stać uznaną za słuszną. Nie ina­czej było z teo­rią tre­ningu ze wzmoc­nie­niem. W po­cząt­ko­wym okre­sie Skin­ner był bez­li­to­śnie wy­kpi­wany po tym, jak dla za­de­mon­stro­wa­nia swo­jej idei kształ­to­wa­nia użył przy­kładu z gra­ją­cymi w ping-ponga go­łę­biami. Cie­płą, wy­godną, ła­twą w czysz­cze­niu i wy­po­sa­żoną w od­po­wiedni ze­staw za­ba­wek ko­ły­skę, jaką zbu­do­wał dla swo­ich nowo na­ro­dzo­nych có­rek, wy­śmie­wano jako nie­ludzki, nie­hu­ma­ni­tarny i nie­etyczny baby-box. Na­dal spo­tyka się plotki, ja­koby córki Skin­nera po­stra­dały w tej ko­ły­sce zmy­sły, pod­czas gdy w rze­czy­wi­sto­ści obie wy­ro­sły na wspa­niałe ko­biety i od­no­szą suk­cesy za­wo­dowe. Dzi­siaj więk­szość wy­kształ­co­nych lu­dzi trak­tuje teo­rię tre­ningu ze wzmoc­nie­niem jako rzecz na­tu­ralną, nor­malną, o któ­rej od dawna wie­dzieli i którą ro­zu­mieli. W rze­czy­wi­sto­ści jed­nak mało kto chyba tak na­prawdę ro­zu­mie oma­wianą te­ma­tykę, w prze­ciw­nym bo­wiem wy­padku lu­dzie nie za­cho­wy­wa­liby się tak nie­od­po­wied­nio w sto­sunku do in­nych.

Po za­koń­cze­niu pracy w oce­ana­rium wy­stę­po­wa­łam z wy­kła­dami na wyż­szych uczel­niach, jak i dla szer­szej pu­blicz­no­ści, a także pi­sa­łam ar­ty­kuły do pism na­uko­wych na te­mat sto­so­wa­nia za­sad wzmoc­nie­nia. Pro­wa­dzi­łam za­ję­cia, któ­rych te­ma­tem były oma­wiane me­tody, w szko­łach śred­nich, col­lege’ach i na uni­wer­sy­te­tach, pod­czas kur­sów dla go­spo­dyń do­mo­wych i wła­ści­cieli ogro­dów zoo­lo­gicz­nych, dla ro­dziny i zna­jo­mych, a także pod­czas kur­sów week­en­do­wych dla ty­sięcy wła­ści­cieli i tre­se­rów psów. Ob­ser­wu­jąc jed­no­cze­śnie me­tody dzia­ła­nia in­nych tre­ne­rów, tre­se­rów itp. prze­ko­na­łam się, jak ele­menty tre­ningu ze wzmoc­nie­niem po­woli i stop­niowo zdo­by­wały co­raz szer­sze rze­sze zwo­len­ni­ków. Hol­ly­wo­odzcy tre­se­rzy zwie­rząt na­zy­wają te me­tody „tre­surą w afek­cie”, sto­su­jąc je dla uzy­ska­nia efek­tów nie­moż­li­wych do osią­gnię­cia tra­dy­cyj­nymi spo­so­bami – jak choćby przy­go­to­wy­wa­nie pro­siacz­ków i in­nych czwo­ro­noż­nych ak­to­rów gra­ją­cych w po­pu­lar­nym swego czasu fil­mie Babe – świnka z klasą. Mo­ty­wo­wa­nie po­zy­tywne staje się rów­nież co­raz po­pu­lar­niej­sze wśród tre­ne­rów spor­to­wych, wy­pie­ra­jąc me­tody tra­dy­cyjne, oparte zwy­kle na sto­so­wa­niu ostrych słów i za­wy­ża­niu wy­ma­gań. Przy­nosi to za­uwa­żalną po­prawę wy­ni­ków uzy­ski­wa­nych przez tre­no­wa­nych w ten spo­sób za­wod­ni­ków.

Nie­stety, nie udało mi się jed­nak zna­leźć żad­nej pu­bli­ka­cji o za­ło­że­niach teo­rii wzmac­nia­nia, po­zwa­la­ją­cej na ich na­tych­mia­stowe za­sto­so­wa­nie w prak­tyce. Stąd zro­dził się po­mysł na­pi­sa­nia ni­niej­szej książki, która ma wy­peł­nić tę lukę i sta­no­wić wspar­cie w co­dzien­nych wy­sił­kach tre­ner­skich.

Tre­ning ze wzmoc­nie­niem nie roz­wią­zuje by­naj­mniej wszyst­kich pro­ble­mów – nie uzu­pełni konta w banku, nie ura­tuje nie­uda­nego związku, nie może też sta­no­wić re­me­dium na po­ważne za­bu­rze­nia oso­bo­wo­ści. Nie­które sy­tu­acje, ta­kie jak choćby wy­jąt­kowa płacz­li­wość nie­mow­laka, nie mogą zo­stać za­kwa­li­fi­ko­wane jako pro­blemy wcho­dzące w krąg za­in­te­re­so­wań ni­niej­szego opra­co­wa­nia i, jako ta­kie, wy­ma­gają za­sto­so­wa­nia in­nego ro­dzaju roz­wią­zań. U źró­deł nie­któ­rych za­cho­wań – czy to ludz­kich, czy zwie­rzę­cych – leżą uwa­run­ko­wa­nia ge­ne­tyczne, któ­rych mo­dy­fi­ka­cja na dro­dze tre­ningu czy tre­sury nie jest moż­liwa. Z ko­lei inne pro­blemy są na tyle błahe, iż nie za­słu­gują na­wet, by po­świę­cać im tu miej­sce i czas. Jed­nakże w wielu sy­tu­acjach ży­cio­wych, kiedy sta­jemy w ob­li­czu róż­no­ra­kich wy­zwań, za­dań czy też uciąż­li­wo­ści, umie­jętne za­sto­so­wa­nie me­tody wzmac­nia­ją­cej może się oka­zać bar­dzo po­mocne.

Wła­ściwe po­sił­ko­wa­nie się w da­nej sy­tu­acji po­zy­tyw­nymi czyn­ni­kami wzmac­nia­ją­cymi może sta­no­wić in­struk­taż ich uży­wa­nia rów­nież w in­nych oko­licz­no­ściach. Jak ujął to z pewną dozą go­ry­czy je­den z mo­ich zna­jo­mych, ba­dacz del­fi­nów: „nie po­winno się po­zwa­lać na po­sia­da­nie dzieci lu­dziom, któ­rzy przed­tem nie tre­so­wali kur­cza­ków”. Chciał przez to po­wie­dzieć, że do­świad­cze­nie na­byte w trak­cie tre­sury kur­cza­ków, czyli istot, któ­rych nie da się do ni­czego przy­mu­sić, po­winno uświa­da­miać lu­dziom, iż aby osią­gać za­ło­żone cele wy­cho­waw­cze, nie trzeba wcale sto­so­wać kar. W uzu­peł­nie­niu, opie­ra­jąc się na wy­ni­kach do­świad­czeń, na­leży do­dać, że można z po­wo­dze­niem sto­so­wać bar­dzo wiele róż­nych cie­ka­wych wzmoc­nień rów­nież w sto­sunku do dzieci.

Za­uwa­ży­łam, iż więk­szość spo­śród tre­se­rów del­fi­nów, któ­rzy byli zmu­szeni na­uczyć się sto­so­wać po­zy­tywne czyn­niki mo­ty­wu­jące w co­dzien­nej pracy, ma ude­rza­jąco spo­kojne, układne i grzeczne dzieci. Prze­czy­ta­nie ni­niej­szej książki nie gwa­ran­tuje nie­stety, że i twoje po­cie­chy staną się tak sym­pa­tyczne. Prawdę mó­wiąc, nie można so­bie ni­czego obie­cy­wać na sto pro­cent. Nie gwa­ran­tuję, że wszyst­kich me­tod da się na­uczyć i z po­wo­dze­niem je sto­so­wać. Książka ta po­zwala na­to­miast do­głęb­nie po­znać za­sady sta­no­wiące pod­stawę wszel­kiej na­uki, tre­sury czy tre­ningu oraz po­daje pewne wy­tyczne do sto­so­wa­nia tych za­sad w spo­sób twór­czy w ob­li­czu zmie­nia­ją­cych się oko­licz­no­ści. Za­po­zna­nie się z jej tre­ścią być może po­zwoli czy­tel­ni­kowi wy­ja­śnić istotę nur­tu­ją­cych go od lat wąt­pli­wo­ści, czy też choć odro­binę po­pra­wić swoje po­ło­że­nie w szcze­gól­nie trud­nych sy­tu­acjach. A w każ­dym ra­zie z książki tej można się na­uczyć, jak wy­tre­so­wać kur­czaka.

Tre­ning ze wzmoc­nie­niem po­siada swój wła­sny po­rzą­dek. Ko­lejne etapy na­uki zo­stały tu od­zwier­cie­dlone w ukła­dzie roz­dzia­łów, któ­rych ko­lej­ność od­po­wiada ko­lej­no­ści eta­pów, od naj­prost­szych po naj­bar­dziej skom­pli­ko­wane. Układ taki po­zwala sto­sun­kowo naj­ła­twiej na­uczyć się sto­so­wać tre­ning ze wzmoc­nie­niem. Struk­tura ta ma uła­twić czy­tel­ni­kowi zro­zu­mie­nie ca­ło­ści oma­wia­nego pro­cesu, a jed­no­cze­śnie przed­sta­wione za­sto­so­wa­nia po­winny mieć jak naj­wię­cej od­nie­sień prak­tycz­nych. W książce przed­sta­wiono opisy rze­czy­wi­stych sy­tu­acji, a także przy­kłady dzia­łań. Na­leży przy tym pod­kre­ślić, że po­szcze­gólne me­tody po­winny być trak­to­wane je­dy­nie jako su­ge­stie i źró­dła in­spi­ra­cji, nie zaś jako kon­kretne in­struk­cje po­stę­po­wa­nia w okre­ślo­nych sy­tu­acjach.

Przy­pisy

[1]bio­fe­ed­back – bio­lo­giczne sprzę­że­nie zwrotne