Naturalne uzdrawianie z DMSO - Vollmer Amandha - ebook + książka

Naturalne uzdrawianie z DMSO ebook

Vollmer Amandha

4,8

Opis

W tej książce znajdziesz wszelkie informacje potrzebne do najlepszej i najbezpieczniejszej metody samodzielnego stosowania DMSO (dimetylosulfotlenek) dla poprawy zdrowia i odzyskania odporności. Odkryjesz jak działa DMSO, aby przyspieszyć proces gojenia się ran, oparzeń i urazów mięśni. Ta książka pomoże ci zrozumieć, jak bezpiecznie i skutecznie używać DMSO do leczenia, od bólów głowy i stanów zapalnych po chorobę zwyrodnieniową stawów i reumatoidalne zapalenie stawów, a wszystko to bez użycia leków na receptę! Poznasz również kombinacje DMDO z innymi preparatami prozdrowotnymi, jak olejki eteryczne, witamina C, MSM czy olejek CBD. DMSO – naturalny, skuteczny, bezpieczny, tani środek na ból.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 163

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,8 (22 oceny)
18
3
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




REDAKCJA: Irena Kloskowska

SKŁAD: Krzysztof Nierodziński

PROJEKT OKŁADKI: Krzysztof Nierodziński

TŁUMACZENIE: Piotr Lewiński

Wydanie IBiałystok 2021

ISBN 978-83-8272-073-0

Tytuł oryginału:Healing with DMSO

Text copyright © 2020 Amandha Vollmer

© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Vital, Białystok 2020

All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy żadna część tej książki nie może być powielana w jakimkolwiek procesie mechanicznym, fotograficznym lub elektronicznym ani w formie nagrania fonograficznego. Nie może też być przechowywana w systemie wyszukiwania, przesyłana lub w inny sposób kopiowana do użytku publicznego lub prywatnego – w inny sposób niż „dozwolony użytek” obejmujący krótkie cytaty zawarte w artykułach i recenzjach.

Książka ta zawiera porady i informacje odnoszące się do opieki zdrowotnej. Nie powinny one jednak zastępować porady lekarza ani dietetyka. Jeśli podejrzewasz u siebie problemy zdrowotne lub wiesz o nich, powinieneś skonsultować się z lekarzem, zanim rozpoczniesz jakikolwiek program poprawy zdrowia czy leczenia. Dołożono wszelkich starań, aby informacje zaprezentowane w tej książce były rzetelne i aktualne podczas daty jej publikacji. Wydawca ani autor nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek skutki dla zdrowia, mogące wystąpić w wyniku stosowania zaprezentowanych w książce metod.

15-762 Białystok

ul. Antoniuk Fabr. 55/24

85 662 92 67 – redakcja

85 654 78 06 – sekretariat

85 653 13 03 – dział handlowy – hurt

85 654 78 35 – www.vitalni24.pl – detal

strona wydawnictwa: www.wydawnictwovital.pl

Więcej informacji znajdziesz na portalu www.odzywianie24.pl

Wstęp: DMSO, ukryty klejnot

Któż mógłby wyobrazić sobie, że prosty ekstrakt z drzew może stać się jednym z najpotężniejszych środków uzdrawiających wszech czasów? Brzmi to może przesadnie, ale jestem pewna, że kiedy poznasz naukowe fakty dotyczące DMSO (dimetylosulfotlenku) i doświadczenia ludzi, którzy go stosowali, zgodzisz się z tym.

Po raz pierwszy zetknęłam się z DMSO w koledżu naturopatycznym, gdzie omawiano jego użyteczność w medycynie sportowej. Zawodnik doznaje urazu i schodzi z boiska, gdzie medyk natychmiast stosuje DMSO i ocenia sytuację; nierzadko sportowiec może potem wrócić do gry. Uznałam to za interesujące, ale podobnie było w przypadku tylu innych leków. Pomyślałam sobie: „no cóż, nie zamierzam zajmować się medycyną sportową, więc pewnie nie będę musiała tego stosować” i całkiem o tym zapomniałam.

Dziesięć lat później, kiedy już opracowałam wiele naturalnych produktów do pielęgnacji skóry i eksperymentowałam z setkami naturalnych środków leczniczych, chodząc po sklepie ze zdrową żywnością, zauważyłam na półce butelkę DMSO. Pomyślałam: „Hej, tego jeszcze nie próbowałam, może wezmę buteleczkę”. Tak też zrobiłam. Postawiłam ją na kilka miesięcy na półce w moim sklepie ze środkami medycyny holistycznej, czekając, aż zapyta o to jakiś klient albo sama zdecyduję się użyć tego specyfiku w którymś z moich kremów lub innych niepowtarzalnych produktów, których przepisy obmyślam.

Niedługo potem przyszedł klient z bardzo dziwną wysypką na przedramionach, która pojawiła się po sezonie pracy w ogrodzie. Swędziała tak paskudnie, mówił, że drapał się do krwi. Najgorzej było w nocy, odnosił wtedy wrażenie, jakby coś po nim pełzało. Wypróbował wiele kremów i kuracji, bez skutku. Szybko zdałam sobie sprawę, że musi to być infekcja roztoczy skórnych, więc poleciłam mu stosować na chore miejsca ziemię okrzemkową i 50-procentowy roztwór octu jabłkowego.

Nie wiadomo czemu, podczas mówienia mężczyzna wciąż mnie dotykał. Po jego wyjściu byłam tak zaniepokojona, iż roztocza przeszły na mnie, że od razu się umyłam, ale było już za późno. Po kilku dniach dostałam takiej samej swędzącej wysypki, sama użyłam ziemi okrzemkowej i octu jabłkowego. Choć wydawało się, że pomogło, wciąż odczuwałam świąd i dyskomfort. Zastanawiałam się, czy DMSO (wciąż stojący na półce) nie przyspieszy wyzdrowienia. Złapałam butelkę z 90-procentowym roztworem tego specyfiku i naniosłam przejrzysty płyn na prawe przedramię. Ciepło i pieczenie były intensywne – i spodobało mi się to wrażenie, że właśnie zaaplikowałam na skórę coś pełnego mocy! Pojawiło się zaczerwienienie i mrowienie. Nanosiłam środek wielokrotnie przez okres kilku dni, a moja skóra stała się gruba, niemal szorstka. (Później nauczyłam się, jak unikać tego efektu, podzielę się tym w dalszej części książki).

Musiałam dowiedzieć się, co się właściwie dzieje. Niemal obsesyjnie pogrążyłam się w studiach nad DMSO. Przeczytałam wszystkie opublikowane badania z lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku i wszystkie wczesne doniesienia, a wiadomości te niesamowicie mnie zafrapowały. Trzeba było przyswoić sobie mnóstwo informacji, ale moja umiejętność szybkiej lektury prac naukowych w połączeniu z przygotowaniem w dziedzinie chemii pomogły mi w krótkim czasie zrozumieć DMSO na głębszym poziomie. Może on powstrzymać udary i ataki serca? Uśmierza ból i nie uzależnia? Chroni DNA przed uszkodzeniami przez promieniowanie bez żadnych skutków ubocznych? Zwiększa wchłanianie i wykorzystanie substancji odżywczych, ale może też chronić wątrobę przed uszkodzeniami przez farmaceutyki? Co takiego?! Muszę powiedzieć wszystkim, czego się dowiedziałam. Do tej pory przez mniej więcej rok tworzyłem filmiki o naturalnych metodach dbania o zdrowie. Tak powstało moje nagranie wideo All about DMSO, a Miracle Healer! które stało się niezmiernie popularne. Moja ekscytacja tematem i prezentacja stały się zaraźliwe. Od tego czasu stworzyłam więcej nagrań wideo o tym specyfiku.

Mam wrażenie, że dzięki mojemu wyszkoleniu medycznemu, umiejętności prowadzenia badań naukowych, wiedzy chemicznej, znajomości medycyny holistycznej i osobistemu doświadczeniu – opracowałam i stworzyłam ponad tuzin udanych produktów zawierających DMSO, pomagam innym z powodzeniem stosować ten środek i otrzymuję od nich pozytywne świadectwa, a także prowadzę badania do tej książki – staję się czołowym ekspertem w tym temacie, i że to on wybrał mnie. Życie potrafi w cudowny sposób przynosić ci kwiaty, a DMSO stał się dla mnie takim właśnie nieoczekiwanym darem.

DMSO to substancja, którą każdy powinien mieć w domu, a każdy rodzic powinien trzymać w apteczce. Powinna ona być dostępna w każdym gabinecie lekarskim i szpitalu. Jak się jednak dowiesz, w Ameryce Północnej jest to lek prześladowany, a uważam, że prześladowanie to jest napędzane przez dezinformację, represje prawne i medyczne dogmaty. Niniejsza książka ma rozwiać część z tych mitów i pogłosek, jak również naświetlić konkretne fakty o tym niewiarygodnym ekstrakcie z drewna.

Ten przezroczysty, bezbarwny rozpuszczalnik jest dostępny w dwóch stopniach czystości (farmaceutycznym i przemysłowym) i ma niezliczone zastosowania, od hodowli zwierząt przez medycynę sportową do transplantacji narządów. Może wspomóc porost włosów, leczenie zaćmy i oczywiście uśmierzać wszelkiego rodzaju bóle. Książka omawia konkretne zastosowania medyczne DMSO i przedstawia przepisy, które możesz sporządzić w domu. Najpierw jednak przyjrzyjmy się historii tej substancji.

Zmienna historia

Rosyjski lekarz Aleksandr M. Zajcew odkrył DMSO w 1866 roku, jednak dopiero jakieś dziewięć dekad później opracowano jego komercyjne zastosowania. W latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku brytyjscy naukowcy stwierdzili, że DMSO można użyć jako krioprotektanta (czyli środka chroniącego przed szkodliwymi skutkami zamrażania) w celu przechowania szpiku kostnego i komórek krwi. Zamrożone komórki zostają nieodwracalnie uszkodzone przez krystalizację lodu. Jeśli jednak do wody doda się DMSO i wykorzysta jako środek krioprotekcyjny, wpłynie to na termodynamikę procesu zamarzania w taki sposób, że 85 procent komórek przeżywa1. Żywotność i stabilizacja komórek mają zasadnicze znaczenie dla transplantacji narządów i przechowywania próbek do eksperymentów. Substancja, która pozwala zamrozić próbkę tkanki lub narząd bez ich uszkodzenia i jakichkolwiek negatywnych zmian tkanki, ma ogromną wartość.

Naukowcy stwierdzili, że DMSO nie jest toksyczne dla komórek, co zwiększyło jego uniwersalność jako rozpuszczalnika. Rozpuszczalnik to po prostu substancja, która może rozpuścić inną substancję, tworząc roztwór. DMSO może rozpuszczać wszystko, co jest oparte na wodzie lub alkoholu, a także niektóre materiały na bazie oleju, które mają mniejszą masę cząsteczkową.

Dr. Stanley Jacob ze szkoły medycznej przy Oregon Health and Science University odkrył, że DMSO o dużym stopniu czystości może przenikać przez skórę i błony narządów bez ich uszkadzania. Wraz ze współpracownikami przyjrzał się bliżej tym właściwościom transdermalnym (przezskórnym). Stwierdzili też, że DMSO może przenosić przez skórę inne substancje o małym ciężarze cząsteczkowym. Wybiegamy jednak trochę naprzód…

Z powodu wszystkich tych obiecujących właściwości DMSO firma Crown Zellerbach, w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku jeden z największych na świecie producentów papieru, poleciła jednemu ze swoich chemików, Robertowi Herschlerowi, znalezienie dodatkowych zastosowań tej substancji. Ponieważ wytwarzano tak wielkie ilości tego związku jako produktu ubocznego produkcji papieru, chciano znaleźć dlań jakieś dobre zastosowanie. A jak mówi przysłowie, potrzeba jest matką wynalazku.

Podczas swoich badań Herschler zaobserwował, że środki przeciwgrzybicze i antybiotyki mogą przenikać do układu krążenia rośliny, jeśli zmiesza się je z DMSO. Chociaż inne chemikalia takie jak alkohol i benzyna robiły to samo, DMSO było szczególne. Herschler stwierdził, że nie uszkadza ono i nie zmienia zewnętrznych błon ochronnych rośliny. Aż narzucała się myśl: skoro DMSO nie uszkadza zewnętrznej powłoki roślin, to może to samo działoby się po naniesieniu na ludzką skórę.

Po rozpoznaniu tych potencjalnych zastosowań medycznych Herschler skontaktował się ze swoim starym znajomym doktorem Stanleyem Jacobem zajmującym stanowisko assistant professor chirurgii na Uniwersytecie Oregonu. Dr Jacob szczególnie interesował się kriobiologią i był podekscytowany możliwością prowadzenia badań eksperymentalnych nad substancją o tak niepowtarzalnych właściwościach biologicznych.

Dziwnym zbiegiem okoliczności DMSO miał zły początek tuż po ukończeniu początkowych badań. W 1963 roku prasa w Oregonie weszła w posiadanie informacji patentowych i sensacyjnie nagłośniła właściwości DMSO, zanim przeszły one przez odpowiednie kanały społeczności medycznej. Ponieważ wiadomości już się rozeszły, DMSO nie miało szansy na to, aby jego charakterystyka została przedstawiona w czasopismach naukowych i poparta wynikami badań, faktami i dowodami. Zaistniało raczej jako rozpropagowane przez media panaceum. Chociaż substancja ta została przetestowana na ponad 100 tysiącach pacjentów, a każde badanie wykazywało zerową toksyczność podczas stosowania odpowiedniej dawki, FDA zaczęła nękać osoby zaangażowane w badania nad DMSO. Dokonano najścia na laboratorium i gabinet doktora Jacoba, skopiowano bez nakazu akta pacjentów, a sam Jacob został oskarżony o przedstawienie niewystarczających i niejednoznacznych dowodów dotyczących bezpieczeństwa DMSO2.

Skąd zatem ta odmowa uznania wyników badań? Dowiedziono, że DMSO jest bezpieczną, pełną mocy, naturalną substancją leczniczą, a jednak pozostał on nielegalny. Dlaczego? Wszystko to sprowadzało się do jednego negatywnego badania, w którym zwierzętom laboratoryjnym podano niezwykle wysokie dawki DMSO w postaci zastrzyków, co spowodowało zmętnienie soczewek w gałkach ocznych3. Bezsprzecznie jest to negatywny efekt uboczny, ale kiedy zaprzestano podawania DMSO, u wielu zwierząt soczewki wróciły do normy. Niemniej przypieczętowało to los tej substancji. W dniu 25 listopada 1965 roku FDA (amerykańska agencja kontroli żywności i leków) zakazała wszelkiego stosowania DMSO.

Przypisy

1 Irena Kratochvílová et al., Theoretical and Experimental Study of the Antifreeze Protein AFP752, Trehalose and Dimethyl Sulfoxide Cryoprotection Mechanism: Correlation with Cryopreserved Cell Viability, „RCS Advances” 7, no. 1 (2017), str. 352–60.

2 Patrick McGrady Sr., The Persecuted Drug: The Story of DMSO (New York, Charter Books, 1980).

3 Chauncey D. Leake et al., Biological Actions of Dimethyl Sulfoxide, „Annals of the New York Academy of Sciences” 243, no. 1 (1967), str. 5–508.