Nic do ukrycia. Poznaj mowę ciała z agentem FBI - Joe Navarro, Marvin Karlins - ebook + audiobook

Nic do ukrycia. Poznaj mowę ciała z agentem FBI ebook i audiobook

Joe Navarro, Marvin Karlins

4,4

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Joe Navarro, specjalista w dziedzinie komunikacji niewerbalnej i autor bestsellerów przez ponad 40 lat zgłębiał tajemnice ludzkiego umysłu, a jego doświadczenie zdobyte podczas służby w FBI oraz w czasie prowadzenia analiz behawioralnych dla klientów prywatnych pozwoliło mu zdobyć ogromną wiedzę na temat ludzkich zachowań.

 

W "Nic do ukrycia. Poznaj mowę ciała z agentem FBI" dowiesz się jak odczytywać nastroje, unikać ukrytych w ludzkim zachowaniu pułapek i bronić się przed manipulacją. Przeczytasz, w jaki sposób mowa ciała może wpływać na to, co myśli o tobie szef, rodzina, przyjaciele i nieznajomi.

 

Autor czerpie z własnych doświadczeń, opowiada o przypadkach z historii oraz dzieli się wynikami najnowszych badań naukowych z zakresu komunikacji niewerbalnej i perswazji. Na podstawie barwnych historii, które przydarzyły się Joe Navarro, oraz jego głębokich przemyśleń czytelnik będzie miał okazję przekonać się, że zawarte tu spostrzeżenia dotyczące prowadzenia wyjątkowego życia nie są pustymi sloganami.

 

Jeśli chodzi o ludzkie zachowania, to zasadniczo mamy do czynienia z dwoma rodzajami znaków czy też sygnałów – werbalnymi i niewerbalnymi. Wszyscy umiemy wypatrywać i rozpoznawać sygnały werbalne. Są one jak tablice na słupkach czy murach, wyraźnie widoczne, kiedy przejeżdżamy ulicami miasta, którego nie znamy. Ale są i znaki niewerbalne, zawsze obecne, których jednak wielu ludzi nie umie dostrzegać, gdyż nie uczono nas wypatrywać oraz identyfikować znaków, umiejscowionych tuż nad podłożem” - fragment książki

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 300

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 7 godz. 50 min

Lektor: Joe Navarro & dr Marvin Karlins
Oceny
4,4 (58 ocen)
36
13
8
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
AleksMroz

Nie oderwiesz się od lektury

Ksiazka z rodzaju "muszę ją mieć w swojej biblioteczce" Bardzo dobrze napisana, słowa umiejętnie dobrane by czytelnik uruchomił wyobraźnię i wszystko zrozumiał. Bardzo polecam.
20
mchar123

Nie oderwiesz się od lektury

ciekawe
11
kes79

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo praktyczny, nie przegadany przewodnik po sztuce mowy ciała. Autor podaje konkretne przykłady i nie przeciąga wątków.
00
Kiszonagruszka

Nie oderwiesz się od lektury

super
01

Popularność




Joe Na­varro, Ma­rvin Kar­lins Nic do ukry­cia. Po­znaj mowę ciała z agen­tem FBI
Wy­dawca: Kom­pa­nia Me­diowa sp. z o.o. ul. Chełm­ska 21, bu­dy­nek 4A 00–724 War­szawawww.kmbo­oks.pl
Wszyst­kie pu­bli­ka­cje Wy­daw­nic­twa Kom­pa­nia Me­diowa do­stępne są także w for­mie au­dio­bo­oków i ebo­oków
Śledź na­sze no­wo­ści:https://www.youtube.com/chan­nel/UCGi­ZnO­Xxm­By­3n7K7Z6LVY8Ahttps://pl-pl.fa­ce­book.com/kom­pa­nia­me­diowa/
WHAT EVERY BODY IS SAY­ING: AN EX-FBI AGENT’S GU­IDE TO SPEED-RE­ADING PE­OPLE Co­py­ri­ght © 2008 by Joe Na­varro Pu­bli­shed by ar­ran­ge­ment with Har­per­Col­lins Pu­bli­shers. All ri­ghts re­se­rved. Co­py­ri­ght © Po­lish edi­tion Kom­pa­nia Me­diowa, 2024 Co­py­ri­ght © Po­lish trans­la­tion Bar­bara Grab­ska-Si­wek, 2024
ISBN 978-83-970478-2-2
Pro­jekt okładki: Ka­ta­rzyna Ko­nior / stu­dio.blu­emango.pl
Re­dak­cja: Mag­da­lena Hil­de­brand
Ko­rekta: Mi­ro­sława Ko­strzyń­ska
Skład i ła­ma­nie: TYPO 2 Jo­lanta Ugo­row­ska
Pro­duk­cja: Le­szek Mar­cin­kow­ski
Wszyst­kie prawa za­strze­żone
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Mo­jej babce, Ade­li­nie, któ­rej spra­co­wane ko­cha­jące dło­nie ukształ­to­wały mnie z ma­łego chłopca w męż­czy­znę.

Joe Na­varro

Mo­jej żo­nie, Edyth, która na­gro­dziła mnie swoją mi­ło­ścią i na­uczyła, co to zna­czy być tro­skli­wym czło­wie­kiem.

Ma­rvin Kar­lins

WSTĘP.WIEM, O CZYM MY­ŚLISZ

dr Ma­rvin Kar­lins

Męż­czy­zna sie­dzący ze sto­ic­kim spo­ko­jem przy końcu stołu, sta­ran­nie for­mu­ło­wał swoje od­po­wie­dzi na py­ta­nia agenta FBI. Nie uwa­żano go za głów­nego po­dej­rza­nego w spra­wie o mor­der­stwo. Jego alibi było wia­ry­godne, a to, co mó­wił, wy­da­wało się szczere, ale agent mimo to kon­ty­nu­ował prze­słu­cha­nie. Za zgodą po­dej­rza­nego za­dano mu se­rię py­tań do­ty­czą­cych na­rzę­dzia zbrodni:

Gdy­byś po­peł­nił to mor­der­stwo, czy użył­byś broni pal­nej?

Gdy­byś po­peł­nił to mor­der­stwo, czy użył­byś noża?

Gdy­byś po­peł­nił to mor­der­stwo, czy użył­byś szpi­kulca do lodu?

Gdy­byś po­peł­nił to mor­der­stwo, czy użył­byś młotka?

Jedno z tych na­rzę­dzi, a mia­no­wi­cie szpi­ku­lec do lodu, rze­czy­wi­ście zo­stało wy­ko­rzy­stane do po­peł­nie­nia tego mor­der­stwa, ale owej in­for­ma­cji nie ujaw­niono. A za­tem je­dy­nie za­bójca wie­działby, co było praw­dzi­wym na­rzę­dziem zbrodni. Py­ta­jąc o po­szcze­gólne ro­dzaje broni, agent FBI bacz­nie ob­ser­wo­wał po­dej­rza­nego. Gdy wy­mie­nił szpi­ku­lec do lodu, prze­słu­chi­wany na­gle opu­ścił po­wieki i nie otwie­rał oczu, aż do mo­mentu, kiedy wspo­mniano o ko­lej­nej broni. Agent na­tych­miast zro­zu­miał zna­cze­nie ru­chów po­wiek, które do­strzegł, i od tej chwili „dru­go­rzędny” po­dej­rzany stał się główną po­sta­cią w śledz­twie. Póź­niej przy­znał się do zbrodni.

Punkt dla Jo­ego Na­varro, nie­zwy­kłego czło­wieka, który nie tylko zde­ma­sko­wał za­bójcę po­słu­gu­ją­cego się szpi­kul­cem do lodu, lecz w swo­jej chlub­nej dwu­dzie­sto­pię­cio­let­niej ka­rie­rze w FBI zde­ma­sko­wał wielu prze­stęp­ców, w tym rów­nież waż­nych szpie­gów. Jak udało mu się to wszystko? Gdy go o to za­py­tać, od­po­wie­działby: „Przy­pi­suję to umie­jęt­no­ści od­czy­ty­wa­nia ludz­kich my­śli”.

Jak się oka­zało, Joe całe swoje za­wo­dowe ży­cie po­świę­cił stu­dio­wa­niu, do­sko­na­le­niu i sto­so­wa­niu sztuki ko­mu­ni­ka­cji nie­wer­bal­nej – ob­ser­wo­wa­niu min, ge­stów, ru­chów ciała (ki­ne­miki), dy­stansu za­cho­wy­wa­nego w sto­sunku do in­nych (prok­se­miki), od­ru­cho­wego do­ty­ka­nia, po­stawy, a na­wet spo­sobu ubie­ra­nia się. Dzięki temu po­trafi od­szy­fro­wy­wać, co lu­dzie my­ślą, jak za­mie­rzają po­stą­pić i czy ich wy­po­wie­dzi są praw­dziwe, czy fał­szywe. Nie jest to do­bra wia­do­mość dla prze­stęp­ców, ter­ro­ry­stów i szpie­gów, któ­rzy pod wpły­wem jego ba­daw­czego spoj­rze­nia zwy­kle za po­mocą ciała wy­sy­łają do­sta­tecz­nie dużo nie­wer­bal­nych sy­gna­łów (prze­ka­zów), aby ich my­śli oraz in­ten­cje stały się przej­rzy­ste i wy­czu­walne.

Jest to jed­nak bar­dzo do­bra in­for­ma­cja dla cie­bie, czy­tel­niku, po­nie­waż zy­skasz tę samą wie­dzę, dzięki któ­rej Joe zo­stał mi­strzem w ła­pa­niu szpie­gów, „de­tek­to­rem kłamstw w ludz­kiej po­staci” oraz in­struk­to­rem i wy­kła­dowcą w FBI. Bę­dziesz mógł le­piej zro­zu­mieć od­czu­cia, my­śli oraz za­miary ota­cza­ją­cych cię lu­dzi. Jako znany au­tor i szko­le­nio­wiec Joe na­uczy cię, jak fa­chowo pro­wa­dzić ob­ser­wa­cje, wy­kry­wać i roz­szy­fro­wy­wać nie­wer­balne za­cho­wa­nia lu­dzi, aby móc sku­tecz­niej z nimi współ­dzia­łać. Ta wie­dza wzbo­gaci i udo­sko­nali twoje ży­cie, w pracy i w wol­nych chwi­lach.

Duża część wie­dzy, którą Joe po­dzieli się z tobą w tej książce, jesz­cze pięt­na­ście lat temu nie była trak­to­wana po­waż­nie przez śro­do­wi­sko na­ukowe. Do­piero dzięki nie­daw­nemu po­stę­powi w tech­ni­kach ba­da­nia mó­zgu i me­to­dach ob­ra­zo­wa­nia układu ner­wo­wego na­ukowcy mo­gli uznać słusz­ność ana­liz za­cho­wań opi­sy­wa­nych przez Jo­ego. Czer­piąc z ostat­nich od­kryć w psy­cho­lo­gii, neu­ro­bio­lo­gii, me­dy­cy­nie, so­cjo­lo­gii, kry­mi­no­lo­gii, na­uce o ko­mu­ni­ka­cji spo­łecz­nej i an­tro­po­lo­gii, a także gro­ma­dzo­nych przez ćwierć wieku do­świad­czeń w za­sto­so­wa­niu nie­wer­bal­nych za­cho­wań w pracy agenta FBI, Joe ma wy­jąt­kowe kwa­li­fi­ka­cje do tego, by po­ma­gać lu­dziom w sku­tecz­nym zro­zu­mie­niu nie­wer­bal­nego spo­sobu po­ro­zu­mie­wa­nia się. Jego kom­pe­ten­cje do­cze­kały się uzna­nia na ca­łym świe­cie, a lu­dzie pra­gną ko­rzy­stać z jego wie­dzy. Oprócz tego, że Joe re­gu­lar­nie wy­stę­puje w ta­kich pro­gra­mach, jak To­day Show sta­cji NBC, CNN He­adline News, Fox Ca­ble News oraz Good Mor­ning Ame­rica w ABC, wciąż pro­wa­dzi też se­mi­na­ria na te­mat ko­mu­ni­ka­cji po­za­wer­bal­nej dla FBI i CIA oraz in­nych or­ga­ni­za­cji wy­wia­dow­czych. Jest kon­sul­tan­tem w branży ban­ko­wej i ubez­pie­cze­nio­wej, a także w du­żych fir­mach praw­ni­czych w Sta­nach Zjed­no­czo­nych i za gra­nicą. Wy­kłada rów­nież na Uni­wer­sy­te­cie Sa­int Leo oraz w róż­nych szko­łach me­dycz­nych w ca­łych Sta­nach Zjed­no­czo­nych, gdzie jego nie­zwy­kłe spo­strze­że­nia na te­mat ko­mu­ni­ka­cji po­za­wer­bal­nej spo­ty­kają się z ży­wym za­in­te­re­so­wa­niem wielu osób, mię­dzy in­nymi le­ka­rzy pra­gną­cych traf­niej i szyb­ciej oce­niać stan swo­ich pa­cjen­tów. Po­łą­cze­nie dy­dak­tycz­nych zdol­no­ści Jo­ego z jego kwa­li­fi­ka­cjami za­wo­do­wymi – w po­wią­za­niu z jego mi­strzow­ską ana­lizą spo­so­bów po­ro­zu­mie­wa­nia się poza sło­wami w waż­nych sy­tu­acjach co­dzien­nego ży­cia – sta­wia go na czele eks­per­tów w tej dzie­dzi­nie, o czym można się prze­ko­nać, czy­ta­jąc tę książkę.

Pra­cu­jąc z Joem, uczęsz­cza­jąc na jego se­mi­na­ria i wdra­ża­jąc jego po­my­sły we wła­snym ży­ciu, zde­cy­do­wa­nie uwa­żam, że ma­te­riał przed­sta­wiony na tych stro­nach uka­zuje znaczny po­stęp w ro­zu­mie­niu wszyst­kiego, co nie­wer­balne. Pi­szę to jako do­świad­czony psy­cho­log. Za­an­ga­żo­wa­łem się w pro­jekt na­pi­sa­nia tej książki, po­nie­waż za­fra­po­wały mnie pio­nier­skie od­kry­cia Jo­ego, po­le­ga­jące na wy­ko­rzy­sta­niu na­uko­wej wie­dzy na te­mat ko­mu­ni­ka­cji nie­wer­bal­nej do osią­gnię­cia ce­lów za­wo­do­wych i suk­cesu oso­bi­stego.

By­łem też pod wra­że­niem jego prze­my­śla­nego i roz­sąd­nego po­dej­ścia do te­matu. Choć ob­ser­wo­wa­nie tego, co nie­wer­balne, po­zwala nam traf­nie „od­czy­tać” wiele ro­dza­jów za­cho­wań, to Joe ostrzega, że wy­ko­rzy­sty­wa­nie ję­zyka ciała do wy­kry­wa­nia oszu­stwa jest szcze­gól­nie trud­nym i am­bit­nym za­da­niem. To ważne spo­strze­że­nie – rzadko uzna­wane przez zwy­kłych lu­dzi lub funk­cjo­na­riu­szy or­ga­nów ochrony po­rządku pu­blicz­nego – które po­winno nam przy­po­mi­nać, aby­śmy byli bar­dzo ostrożni, za­nim na pod­sta­wie nie­wer­bal­nych za­cho­wań orzek­niemy, że ktoś jest uczciwy lub też nie­uczciwy.

W od­róż­nie­niu od wielu ksią­żek na te­mat za­cho­wań nie­wer­bal­nych, przed­sta­wione tu­taj in­for­ma­cje ba­zują bar­dziej na fak­tach na­uko­wych oraz spraw­dzo­nych od­kry­ciach niż oso­bi­stych prze­ko­na­niach i teo­re­tycz­nych spe­ku­la­cjach. Co wię­cej, w ni­niej­szej książce pod­kre­ślono to, co inne pu­bli­ka­cje czę­sto igno­rują: pod­sta­wową rolę, jaką od­grywa układ lim­biczny ludz­kiego mó­zgu w ro­zu­mie­niu i sku­tecz­nym sto­so­wa­niu nie­wer­bal­nych sy­gna­łów.

Niemy ję­zyk ciała można do­sko­na­lić. Je­śli stu­diu­jesz nie­wer­balne za­cho­wa­nia, po­nie­waż chcesz zro­bić po­stępy w pracy lub po pro­stu le­piej do­ga­dy­wać się z przy­ja­ciółmi i ro­dziną, ta książka ci w tym po­może. Dzięki sta­ran­nemu prze­stu­dio­wa­niu ko­lej­nych roz­dzia­łów oraz po­świę­ce­niu czasu i ener­gii na na­ucze­nie się i za­sto­so­wa­nie za­le­ceń Jo­ego w ży­ciu co­dzien­nym, zy­skasz w tej dzie­dzi­nie wprawę.

Sku­teczne „od­czy­ty­wa­nie” lu­dzi – po­zna­wa­nie, od­szy­fro­wy­wa­nie i wy­ko­rzy­sty­wa­nie nie­wer­bal­nych za­cho­wań do prze­wi­dy­wa­nia ludz­kich po­czy­nań – to za­da­nie warte uwagi, a wy­si­łek w nie wło­żony przy­nie­sie wiele po­żytku. A za­tem stań pew­nie na no­gach, przejdź na ko­lejną stronę i przy­go­tuj się do tego, by po­znać i ob­ser­wo­wać tak ważne nie­wer­balne za­cho­wa­nia, które opi­suje Joe. Już wkrótce prze­ko­nasz się, co wy­raża ludz­kie ciało – a wy­star­czy do tego rzut oka.

PO­DZIĘ­KO­WA­NIA

Kiedy za­czą­łem pi­sać pierw­sze szkice do tej książki, uświa­do­mi­łem so­bie, że już od dawna pra­co­wa­łem nad tym pro­jek­tem. Nie wzięło się to z za­in­te­re­so­wa­nia czy­ta­niem pu­bli­ka­cji do­ty­czą­cych nie­wer­bal­nych za­cho­wań, ani z teo­re­tycz­nych ba­dań tej kwe­stii, ani też z pracy w FBI. Tak na­prawdę wszystko za­częło się wiele lat wcze­śniej, a źró­dłem mo­jego za­in­te­re­so­wa­nia te­ma­tem była moja ro­dzina.

Od­czy­ty­wa­nia za­cho­wań lu­dzi na­uczy­łem się głów­nie dzięki ro­dzi­com, Al­ber­towi oraz Ma­ria­nie Lo­pez, oraz mo­jej babce, Ade­li­nie Pa­nia­gua Espino. Każde z nich prze­ka­zało mi coś na te­mat zna­cze­nia i mocy nie­wer­bal­nych spo­so­bów ko­mu­ni­ka­cji. Od matki do­wie­dzia­łem się, że to, co ist­nieje poza sło­wami, jest bar­dzo cenne w kon­tak­tach z ludźmi. Ja­kiś sub­telny gest – mó­wiła mi – może za­po­biec kło­po­tli­wej sy­tu­acji lub spra­wić, że ktoś po­czuje się zu­peł­nie swo­bod­nie. I tę umie­jęt­ność bez wy­siłku wy­ko­rzy­sty­wała przez całe ży­cie. Od ojca zaś na­uczy­łem się o mocy eks­pre­sji; jed­nym spoj­rze­niem po­tra­fił za­ko­mu­ni­ko­wać bar­dzo wiele, i to z nie­zwy­kłą ja­sno­ścią. Wzbu­dzał sza­cu­nek samą swoją obec­no­ścią. A od babki, któ­rej de­dy­kuję tę książkę, do­wie­dzia­łem się, że drobne ge­sty mają wiel­kie zna­cze­nie: uśmiech, po­chy­le­nie głowy, de­li­katny do­tyk we wła­ści­wym cza­sie mogą tak wiele wy­ra­zić; po­tra­fią na­wet uzdra­wiać. Moi bli­scy uczyli mnie tych wszyst­kich rze­czy co­dzien­nie i po­stę­pu­jąc w ten spo­sób, przy­go­to­wali mnie do bacz­niej­szego ob­ser­wo­wa­nia ota­cza­ją­cego mnie świata. Na stro­nach tej książki za­war­łem na­uki ode­brane od nich, a także od wielu in­nych osób.

Pod­czas okresu spę­dzo­nego na Bri­gham Young Uni­ver­sity, J. We­sley Sher­wood, Ri­chard Town­send i dzie­kan Clive Winn II wiele mnie na­uczyli o pracy w po­li­cji i ob­ser­wa­cji prze­stęp­ców. Póź­niej, w FBI, lu­dzie tacy jak Do­ugh Gre­gory, Tom Ri­ley, Ju­lian „Jay” Ko­er­ner, dr Ri­chard Ault oraz Da­vid G. Ma­jor prze­ka­zali mi mnó­stwo in­for­ma­cji na te­mat niu­an­sów za­cho­wań zwią­za­nych z kontr­wy­wia­dem i szpie­go­stwem. Je­stem im wdzięczny za wy­szli­fo­wa­nie mo­ich umie­jęt­no­ści ob­ser­wo­wa­nia lu­dzi. Chciał­bym rów­nież po­dzię­ko­wać dok­to­rowi Joh­nowi Scha­fe­rowi, by­łemu agen­towi FBI i ko­le­dze po fa­chu, który po­dob­nie jak ja wziął udział w eli­tar­nym Pro­gra­mie Ana­lizy Be­ha­wio­ral­nej, pod­ję­tym przez na­szą in­sty­tu­cję, i za­chę­cał mnie do pi­sa­nia, a także wie­lo­krot­nie za­pra­szał do współ­pracy w swo­ich pro­jek­tach wy­daw­ni­czych. Marc Re­eser, który przez tak długi okres ści­gał ze mną szpie­gów, także za­słu­żył na wy­razy uzna­nia. In­nym moim ko­le­gom, a było ich wielu w Wy­dziale Bez­pie­czeń­stwa Na­ro­do­wego FBI – dzię­kuję za wspar­cie.

Przez lata FBI dbało, aby szko­lili nas naj­lepsi, więc od wy­kła­dow­ców ta­kich jak Joe Ku­lis, Paul Ek­man, Mau­reen O’Sul­li­van, Mark Frank, Bella M. De­Paulo, Al­dert Vrij, Reid Me­loy i Judy Bur­goon otrzy­ma­łem wie­dzę na te­mat ba­dań do­ty­czą­cych ko­mu­ni­ka­cji nie­wer­bal­nej, czer­paną bez­po­śred­nio od nich lub z na­pi­sa­nych przez nich tek­stów. Za­przy­jaź­ni­łem się z wie­loma z tych osób, a także z Da­vi­dem Gi­ven­sem, pro­wa­dzą­cym Ośro­dek Ba­dań Za­cho­wań Nie­wer­bal­nych w Spo­kane w sta­nie Wa­szyng­ton, któ­rego pu­bli­ka­cje, na­uki i uwagi wzią­łem so­bie do serca. Ich ba­da­nia oraz tek­sty wzbo­ga­ciły moje ży­cie i w ni­niej­szej książce za­war­łem to, czego do­wie­dzia­łem się od nich, a także od ta­kich sław, jak De­smond Mor­ris, Edward Hall oraz Ka­rol Dar­win, od któ­rego no­wa­tor­skiego dzieła O wy­ra­zie uczuć u czło­wieka i zwie­rząt (wyd. pol., War­szawa, 1959) wszystko się za­częło.

Wspo­mniani ba­da­cze do­star­czyli mi pod­staw na­uko­wych, inni zaś rów­nież przy­czy­nili się do re­ali­za­cji ni­niej­szego pro­jektu i pra­gnę po­dzię­ko­wać im od­dziel­nie. Moja droga przy­ja­ciółka Eli­za­beth Lee Bar­ron z Uni­wer­sy­tetu Tampa to istny dar nie­bios, je­śli cho­dzi o zbie­ra­nie in­for­ma­cji. Czuję się rów­nież zo­bo­wią­zany po­dzię­ko­wać dok­to­rowi Phi­lowi Qu­in­nowi z tejże uczelni oraz pro­fe­so­rowi Barry’emu Glo­ve­rowi z Uni­wer­sy­tetu Sa­int Leo za ich dłu­go­let­nią przy­jaźń i chęć do­sto­so­wy­wa­nia się do mo­jego ter­mi­na­rza, wy­ni­ka­ją­cego z na­pię­tych har­mo­no­gra­mów po­dróży.

Ta książka nie zy­ska­łaby osta­tecz­nego kształtu bez ilu­stra­cji, dla­tego też je­stem wdzięczny zna­ko­mi­temu fo­to­gra­fi­kowi Mar­kowi We­mple’owi za jego wkład. Dzię­kuję też Ash­lee B. Ca­stle, mo­jej asy­stentce ad­mi­ni­stra­cyj­nej, która, za­py­tana, czy nie mia­łaby ochoty na za­pre­zen­to­wa­nie róż­nych min do zdjęć w tej książce, od­po­wie­działa po pro­stu: „Ja­sne, czemu nie?” Dzię­kuję z ca­łego serca. Skła­dam także po­dzię­ko­wa­nia gra­fi­kowi z Uni­wer­sy­tetu Tampa, Da­vi­dowi R. An­drade za jego ilu­stra­cje.

Mój nie­zmier­nie cier­pliwy współ­pra­cow­nik z wy­daw­nic­twa Har­per­Col­lins, Mat­thew Ben­ja­min, zre­da­go­wał cały tekst; za­słu­żył na po­chwałę za to, że jest dżen­tel­me­nem i wspa­nia­łym pro­fe­sjo­na­li­stą. Wy­razy uzna­nia prze­ka­zuję rów­nież kie­row­nic­twu ze­społu re­dak­cyj­nego z Toni Sciarrą na czele, który wy­trwale dą­żył do re­ali­za­cji owego pro­jektu. Mat­thew i Toni pra­cują ze wspa­nia­łymi ludźmi w wy­daw­nic­twie Har­per­Col­lins, mię­dzy in­nymi z ad­iu­sta­torką Paulą Co­oper, któ­rej winny je­stem szcze­gólne po­dzię­ko­wa­nia. Po­now­nie pra­gnę po­dzię­ko­wać dok­to­rowi Ma­rvi­nowi Kar­lin­sowi za nada­nie moim po­my­słom formy książki oraz za jego miłe słowa za­warte we wstę­pie.

Wy­ra­żam wdzięcz­ność swo­jej dro­giej przy­ja­ciółce dr Eli­za­beth A. Mur­ray, praw­dzi­wej uczo­nej i wy­kła­dow­czyni, która zna­la­zła czas w swoim na­pię­tym roz­kła­dzie za­jęć, aby zre­da­go­wać wcze­sne szkice książki i po­dzie­lić się swoją ob­szerną wie­dzą na te­mat ludz­kiego ciała.

Ca­łej mo­jej ro­dzi­nie – bli­skiej i da­le­kiej – dzię­kuję za to, że znosi mnie i moje pi­sa­nie, któ­remu po­świę­cam swój czas, za­miast od­po­czy­wać w jej gro­nie. Mu­ito ob­ri­gado (wiel­kie dzięki) dla cie­bie, Luca. Co­dzien­nie dzię­kuję też mo­jej córce, Ste­pha­nie, za jej ko­cha­jącą du­szę.

Wszyst­kie te osoby przy­czy­niły się do po­wsta­nia tej pu­bli­ka­cji; dzięki niej dzielę się, w więk­szym lub mniej­szym stop­niu, ich wie­dzą. Na­pi­sa­łem tę książkę, zda­jąc so­bie ja­sno sprawę z tego, że wielu czy­tel­ni­ków wy­ko­rzy­sta w co­dzien­nym ży­ciu za­warte w niej in­for­ma­cje. Dla­tego też pra­co­wa­łem wy­trwale, by za­pre­zen­to­wać in­for­ma­cje za­równo o cha­rak­te­rze na­uko­wym, jak i em­pi­rycz­nym w spo­sób przej­rzy­sty i sta­ranny. Za ewen­tu­alne błędy od­po­wie­dzialny je­stem wy­łącz­nie ja.

Znamy pewne stare ła­ciń­skie po­wie­dze­nie: Qui do­cet, di­scit (Ten, kto na­ucza, sam się uczy.) Pod wie­loma wzglę­dami pi­sa­nie nie różni się od na­ucza­nia; to pro­ces po­zna­wa­nia i roz­róż­nia­nia, który w końcu staje się przy­jem­no­ścią. Mam na­dzieję, że po lek­tu­rze tej książki rów­nież zy­skasz do­głębną wie­dzę na te­mat spo­so­bów ko­mu­ni­ka­cji nie­wer­bal­nej, a twoje ży­cie sta­nie się bo­gat­sze, dzięki po­zna­niu tego, co mówi ciało.

Joe Na­varro

Tampa na Flo­ry­dzie

Sier­pień 2007

ROZ­DZIAŁ PIERW­SZY

PO­ZNA­WA­NIE SE­KRE­TÓW KO­MU­NI­KA­CJI NIE­WER­BAL­NEJ

Kiedy uczę lu­dzi „mowy ciała”, za­wsze po­ja­wia się py­ta­nie: „Joe, co pana skło­niło do za­in­te­re­so­wa­nia się ba­da­niem nie­wer­bal­nych za­cho­wań?” Nie było to coś, czym pla­no­wa­łem się za­jąć, ani też nie wy­ni­kało z wie­lo­let­niej fa­scy­na­cji tym te­ma­tem. Przy­czyny mo­jej pa­sji są przy­ziemne. To za­in­te­re­so­wa­nie na­ro­dziło się z po­trzeby, ko­niecz­no­ści sku­tecz­nego przy­sto­so­wa­nia się do cał­kiem no­wego spo­sobu ży­cia. Kiedy mia­łem osiem lat, wraz z ro­dziną tra­fi­łem do Sta­nów Zjed­no­czo­nych, emi­gru­jąc z Kuby. Wy­je­cha­li­śmy za­le­d­wie kilka mie­sięcy po ak­cji w Za­toce Świń i na­prawdę my­śle­li­śmy, że bę­dziemy tu­taj, w USA, tylko przez krótki czas jako uchodźcy.

Nie zna­jąc po­cząt­kowo an­giel­skiego, po­stą­pi­łem tak, jak czy­nią ty­siące in­nych imi­gran­tów przy­by­wa­ją­cych do tego kraju. Szybko prze­ko­na­łem się, że aby do­pa­so­wać się do mo­ich ko­le­gów i ko­le­ża­nek ze szkoły, mu­szę na­uczyć się roz­po­zna­wać „inny ję­zyk”, ja­kim „mó­wiono” wo­kół mnie – ję­zyk nie­wer­bal­nych za­cho­wań – i wy­czu­lić się na niego. Od­kry­łem, że jest to ję­zyk, który po­tra­fię prze­tłu­ma­czyć i na­tych­miast zro­zu­mieć. W swoim mło­dym umy­śle po­strze­ga­łem ludz­kie ciało jak ro­dzaj afi­sza, który prze­ka­zuje (ogła­sza), co dana osoba za po­mocą ge­stów, min i ru­chów ciała my­śli – a w ta­kiej for­mie mo­głem to od­czy­tać. Po pew­nym cza­sie na­uczy­łem się oczy­wi­ście an­giel­skiego – a na­wet utra­ci­łem nieco wprawy w po­słu­gi­wa­niu się hisz­pań­skim – ale ni­gdy nie za­po­mnia­łem ję­zyka nie­wer­bal­nego. Od­kry­łem w mło­dym wieku, że za­wsze mogę po­le­gać na ko­mu­ni­ka­cji po­za­słow­nej.

Na­uczy­łem się wy­ko­rzy­sty­wać ję­zyk ciała do od­szy­fro­wy­wa­nia tego, co moi szkolni ko­le­dzy i na­uczy­ciele pró­bo­wali mi prze­ka­zać i co do mnie czuli. Jed­nym z pierw­szych ge­stów, ja­kie za­uwa­ży­łem, było to, że ucznio­wie lub na­uczy­ciele, któ­rzy na­prawdę mnie lu­bili, uno­sili (lub wy­gi­nali w łuk) brwi, gdy spo­strze­gali, jak wcho­dzę do sali. Z ko­lei ci, któ­rzy nie byli zbyt przy­ja­ciel­scy w sto­sunku do mnie, mru­żyli lekko oczy, kiedy się po­ja­wia­łem – gdy ktoś raz to zo­ba­czy, ni­gdy tego nie za­po­mni. Szybko wy­ko­rzy­sty­wa­łem te nie­wer­balne in­for­ma­cje, po­dob­nie jak czy­niło to wielu emi­gran­tów, do oce­nia­nia i roz­wi­ja­nia przy­jaźni, po­ro­zu­mie­wa­nia się mimo oczy­wi­stej ba­riery ję­zy­ko­wej, uni­ka­nia osób wrogo na­sta­wio­nych i roz­wi­ja­nia zdro­wych re­la­cji. Wiele lat póź­niej od­czy­ty­wa­łem nie­wer­balne ko­mu­ni­katy prze­ka­zy­wane za po­mocą ru­chów oczu, kiedy roz­wią­zy­wa­łem sprawy kry­mi­nalne jako agent spe­cjalny w Fe­de­ral­nym Biu­rze Śled­czym (FBI) (patrz ta­blica 1).

Ba­zu­jąc na swoim po­cho­dze­niu, wy­kształ­ce­niu oraz wy­szko­le­niu, pra­gnę na­uczyć in­nych po­strze­gać świat tak, jak wi­dzi go eks­pert od ko­mu­ni­ka­cji nie­wer­bal­nej z FBI: jako żywe i dy­na­miczne śro­do­wi­sko, w któ­rym wszel­kie wza­jemne ludz­kie re­la­cje pełne są in­for­ma­cji, oraz oka­zję do wy­ko­rzy­sta­nia nie­mego ję­zyka ciała do zdo­by­cia in­for­ma­cji na te­mat tego, co lu­dzie my­ślą, czują i ja­kie mają za­miary. Za­sto­so­wa­nie tej wie­dzy po­może ci wy­róż­niać się spo­śród in­nych. Bę­dzie też sta­no­wiło ro­dzaj ochrony i da ci, wcze­śniej nie­do­stępny, wgląd w ludz­kie za­cho­wa­nia.

TA­BLICA 1: W MGNIE­NIU OKA

„Blo­ko­wa­nie oczu” to nie­wer­balne za­cho­wa­nie, które może wy­stą­pić w chwili, gdy ktoś czuje się za­gro­żony i/lub nie po­doba mu się to, co wi­dzi. Mru­że­nie oczu (jak w opi­sa­nym przy­padku z ko­le­gami ze szkoły) i za­my­ka­nie lub prze­sła­nia­nie ich to ge­sty, które wy­kształ­ciły się po to, by chro­nić mózg przed „uj­rze­niem” nie­po­żą­da­nych obiek­tów i za­ko­mu­ni­ko­wać po­gardę.

Jako śled­czy po­słu­ży­łem się wie­dzą na te­mat „blo­ko­wa­nia oczu”, po­ma­ga­jąc w do­cho­dze­niu w spra­wie tra­gicz­nego po­żaru w ho­telu w Por­to­ryko, w któ­rym zgi­nęło dzie­więć­dzie­siąt sie­dem osób. Pe­wien pra­cow­nik ochrony od razu tra­fił na li­stę po­dej­rza­nych, po­nie­waż po­żar wy­buchł w nad­zo­ro­wa­nym przez niego miej­scu. Uzna­li­śmy, że nie ma on nic wspól­nego z pod­pa­le­niem, za­da­jąc mu bar­dzo spe­cy­ficzne py­ta­nia: gdzie był przed po­ża­rem oraz w trak­cie jego trwa­nia i czy to on pod­ło­żył ogień. Po każ­dym py­ta­niu ob­ser­wo­wa­łem jego twarz, szu­ka­jąc cha­rak­te­ry­stycz­nych oznak blo­ko­wa­nia oczu. Za­sło­nił oczy tylko wtedy, gdy za­py­ta­li­śmy go, gdzie znaj­do­wał się w mo­men­cie wy­bu­chu po­żaru. O dziwo, nie wy­da­wał się za­kło­po­tany py­ta­niem: „Czy pod­ło­żył pan ogień?” Dzięki temu zo­rien­to­wa­łem się, że tak na­prawdę cho­dzi tu­taj o to, gdzie ochro­niarz prze­by­wał w trak­cie za­pró­sze­nia ognia, a nie to, że jest za­mie­szany w pod­pa­le­nie. Był póź­niej prze­słu­chi­wany w tej spra­wie przez głów­nych śled­czych i w końcu przy­znał, że opu­ścił sta­no­wi­sko, żeby od­wie­dzić swoją dziew­czynę, która rów­nież pra­co­wała w tym ho­telu. Nie­stety, w tym cza­sie pod­pa­la­cze wtar­gnęli do miej­sca, któ­rego war­tow­nik miał pil­no­wać, i pod­ło­żyli ogień.

W tej spra­wie gest straż­nika, po­le­ga­jący na prze­sło­nię­ciu oczu, dał nam in­for­ma­cję, którą drą­ży­li­śmy w trak­cie prze­słu­cha­nia, co po­zwo­liło osta­tecz­nie roz­wią­zać tę sprawę. W końcu aresz­to­wano i ska­zano trzech pod­pa­la­czy, któ­rzy spo­wo­do­wali ów tra­giczny po­żar. Pra­cow­nik ochrony, choć ogrom­nie nie­su­mienny i obar­czony wiel­kim po­czu­ciem winy, nie był jed­nak głów­nym wi­no­wajcą.

CZYM WŁA­ŚCI­WIE JEST KO­MU­NI­KA­CJA NIE­WER­BALNA?

Po­za­słowne po­ro­zu­mie­wa­nie się, czę­sto okre­ślane jako nie­wer­balne za­cho­wa­nie lub mowa ciała, to spo­sób prze­ka­zy­wa­nia in­for­ma­cji – taki sam jak słowo mó­wione – tyle że od­bywa się za po­mocą min, ge­stów, do­tyku, ru­chów ciała (ki­ne­miki), po­stawy, przy­stra­ja­nia ciała (stroje, bi­żu­te­ria, fry­zura, ta­tu­aże itp.), a także tonu, barwy i na­tę­że­nia głosu czło­wieka (nie zaś sa­mej tre­ści wy­po­wie­dzi). Nie­wer­balne za­cho­wa­nia to około 60–65 pro­cent ca­łej ko­mu­ni­ka­cji in­ter­per­so­nal­nej, a pod­czas upra­wia­nia seksu mogą do­cho­dzić na­wet do 100 pro­cent i być je­dyną formą po­ro­zu­mie­wa­nia się part­ne­rów (Bur­goon, 1994, s. 229–285).

Ko­mu­ni­ka­cja po­za­słowna może też ujaw­niać praw­dziwe my­śli, od­czu­cia i in­ten­cje czło­wieka. Dla­tego też tego typu za­cho­wa­nia na­zy­wamy nie­kiedy „prze­ka­zami” (prze­ka­zują nam one in­for­ma­cje na te­mat praw­dzi­wego stanu umy­słu da­nej osoby). A po­nie­waż lu­dzie nie za­wsze są świa­domi tego, że po­ro­zu­mie­wają się w spo­sób nie­wer­balny, mowa ciała jest czę­sto bar­dziej szczera niż wy­po­wie­dzi słowne, które są świa­do­mie for­mu­ło­wane po to, by mó­wiący mógł osią­gnąć swoje cele (patrz ta­blica 2).

Za­wsze, kiedy ob­ser­wo­wa­nie nie­wer­bal­nego za­cho­wa­nia dru­giej osoby po­maga zro­zu­mieć jej od­czu­cia, in­ten­cje oraz dzia­ła­nia – lub wy­ja­śnia wy­po­wia­dane przez nią słowa – można wtedy z po­wo­dze­niem od­szy­fro­wać ich sens i wy­ko­rzy­stać ten niemy śro­dek ko­mu­ni­ka­cji.

TA­BLICA 2: CZYNY PRZE­MA­WIAJĄ GŁO­ŚNIEJ OD SŁÓW

Pe­wien pa­miętny przy­kład tego, że mowa ciała bywa cza­sem bar­dziej szczera niż wy­po­wia­dane słowa, do­ty­czył gwałtu na mło­dej ko­bie­cie w in­diań­skim re­zer­wa­cie Par­ker w Ari­zo­nie. Prze­słu­chi­wano po­dej­rza­nego w tej spra­wie. Mó­wił do rze­czy i wia­ry­god­nie. Twier­dził, że nie wi­dział ofiary, a kiedy prze­cho­dził opo­dal za­gonu ba­wełny, od­wró­cił się w lewo i po­szedł pro­sto do domu. Moi ko­le­dzy no­to­wali to, co sły­szeli, a ja nie spusz­cza­łem wzroku z po­dej­rza­nego i zo­ba­czy­łem, że kiedy opo­wia­dał hi­sto­rię o tym, jak skrę­cił w lewo, wy­ko­nał ręką gest w prawą stronę, do­kład­nie w kie­runku miej­sca, w któ­rym miał miej­sce gwałt. Gdy­bym na niego nie pa­trzył, nie wy­chwy­cił­bym roz­bież­no­ści mię­dzy jego wy­po­wie­dzią („po­sze­dłem w lewo”) a nie­wer­bal­nym za­cho­wa­niem (wska­za­niem ręką na prawo). Kiedy jed­nak to zo­ba­czy­łem, za­czą­łem po­dej­rze­wać, że ten czło­wiek kła­mie. Od­cze­ka­łem tro­chę, na­stęp­nie przy­ci­sną­łem go po­now­nie i w końcu przy­znał się do winy.

JAK NIE­WER­BALNE ZA­CHO­WA­NIA WZBO­GA­CAJĄ ŻY­CIE

Na­ukowcy do­wie­dli, że lu­dzie, któ­rzy po­tra­fią sku­tecz­nie od­czy­ty­wać i in­ter­pre­to­wać nie­wer­balne prze­kazy i kie­ro­wać tym, jak inni ich po­strze­gają, cie­szą się w ży­ciu więk­szym po­wo­dze­niem niż ci, któ­rym bra­kuje tych umie­jęt­no­ści (Go­le­man, 1995, s. 13–92). Ce­lem tej książki jest na­uczyć cię, jak ob­ser­wo­wać ota­cza­jący świat i okre­ślać zna­cze­nie po­za­słow­nych ko­mu­ni­ka­tów w każ­dej sy­tu­acji. Ta cenna wie­dza wzmocni twoje re­la­cje z in­nymi i wzbo­gaci twoje ży­cie, tak jak wzbo­ga­ciła moje.

Jed­nym z fa­scy­nu­ją­cych fak­tów zwią­za­nych z uświa­da­mia­niem so­bie nie­wer­bal­nych za­cho­wań jest ich uni­wer­salne za­sto­so­wa­nie. Ta forma ko­mu­ni­ka­cji spraw­dza się wszę­dzie, gdzie tylko lu­dzie kon­tak­tują się mię­dzy sobą. Jest wszech­obecna i wia­ry­godna. Kiedy wia­domo, co ozna­cza kon­kretne za­cho­wa­nie, można wy­ko­rzy­stać tę in­for­ma­cję w wielu róż­nych oko­licz­no­ściach i wszel­kiego ro­dzaju śro­do­wi­skach. Tak na­prawdę bez prze­ka­zów nie­wer­bal­nych trudno sku­tecz­nie na­wią­zy­wać wza­jemne kon­takty. Czy kie­dy­kol­wiek za­sta­na­wia­łeś się, czemu lu­dzie wciąż la­tają sa­mo­lo­tami na spo­tka­nia w erze kom­pu­te­rów, wia­do­mo­ści tek­sto­wych, e-ma­ili, te­le­fo­nów i wi­de­okon­fe­ren­cji? Czy­nią tak z po­trzeby wy­ra­ża­nia i ob­ser­wo­wa­nia na żywo ko­mu­ni­ka­tów nie­wer­bal­nych. Nic nie prze­bije moż­li­wo­ści uj­rze­nia tych prze­ka­zów oso­bi­ście i z bli­ska. Dla­czego? Dla­tego, że za­cho­wa­nia nie­wer­balne mają wielką moc i zna­cze­nie. Wszystko, czego do­wiesz się z tej książki, bę­dzie można za­sto­so­wać w każ­dej sy­tu­acji i sce­ne­rii. A oto przy­kład (ta­blica 3):

TA­BLICA 3: WIE­DZA PO­MOCNA LE­KA­RZOWI

Kilka mie­sięcy temu pro­wa­dzi­łem se­mi­na­rium z grupą po­ke­rzy­stów na te­mat tego, jak wy­ko­rzy­sty­wać nie­wer­balne ko­mu­ni­katy do od­czy­ty­wa­nia kart prze­ciw­nika i wy­gry­wa­nia więk­szych sum przy kar­cia­nym sto­liku. Po­ker jest grą, w któ­rej na­cisk kła­dzie się na ble­fo­wa­nie i zwo­dze­nie, dla­tego też gra­cze byli bar­dzo za­in­te­re­so­wani umie­jęt­no­ścią od­czy­ty­wa­nia nie­świa­do­mych prze­ka­zów opo­nenta. Roz­szy­fro­wa­nie po­za­słow­nych ko­mu­ni­ka­tów jest dla nich pod­stawą suk­cesu. Wielu z nich wy­ra­żało wdzięcz­ność za spo­strze­że­nia, które im przed­sta­wi­łem, ale tym, co mnie bar­dzo za­sko­czyło, było uświa­do­mie­nie so­bie, jak wielu uczest­ni­ków se­mi­na­rium po­trafi do­strzec war­tość zro­zu­mie­nia i wy­ko­rzy­sta­nia nie­wer­bal­nych za­cho­wań poza po­ke­ro­wym sto­li­kiem.

Dwa ty­go­dnie po za­koń­cze­niu se­sji do­sta­łem e-mail od jed­nego z jej uczest­ni­ków, le­ka­rza z Tek­sasu. „Naj­bar­dziej mnie zdu­miewa – na­pi­sał – że to, czego do­wie­dzia­łem się na pań­skim se­mi­na­rium, po­maga mi rów­nież w mo­jej prak­tyce le­kar­skiej. Prze­kazy po­za­wer­balne, o ja­kich nas pan uczył, aby­śmy mo­gli od­czy­ty­wać my­śli po­ke­rzy­stów, po­ma­gają mi rów­nież le­piej ro­zu­mieć mo­ich pa­cjen­tów. Te­raz po­tra­fię wy­czuć, kiedy są za­kło­po­tani lub pewni sie­bie albo też nie­zu­peł­nie szcze­rzy”. List tego le­ka­rza świad­czy o uni­wer­sal­no­ści ko­mu­ni­ka­tów po­za­słow­nych oraz ich zna­cze­niu we wszel­kich aspek­tach ży­cia.

DO­SKO­NA­LE­NIE UMIE­JĘT­NO­ŚCI KO­MU­NI­KA­CJI NIE­WER­BAL­NEJ WY­MAGA CZYN­NEGO WSPÓŁ­DZIA­ŁA­NIA

Je­stem prze­ko­nany, że każdy czło­wiek o prze­cięt­nej in­te­li­gen­cji może na­uczyć się wy­ko­rzy­sty­wać po­za­słowne spo­soby po­ro­zu­mie­wa­nia się do do­sko­na­le­nia sie­bie. Wiem to, po­nie­waż przez ostat­nie dwa­dzie­ścia lat na­ucza­łem ty­siące lu­dzi, jak z po­wo­dze­niem od­szy­fro­wy­wać nie­wer­balne za­cho­wa­nia i wy­ko­rzy­sty­wać te in­for­ma­cje do wzbo­ga­ca­nia swo­jego ży­cia, a także ży­cia swo­ich bli­skich oraz osią­ga­nia oso­bi­stych oraz za­wo­do­wych ce­lów. Speł­nie­nie tego za­da­nia wy­maga jed­nak czyn­nej współ­pracy oraz tego, by każdy wno­sił coś war­to­ścio­wego do wspól­nych sta­rań.

Prze­strze­ga­nie „dzie­się­ciu przy­ka­zań” do­ty­czą­cych sku­tecz­nej ob­ser­wa­cji i roz­szy­fro­wy­wa­nia nie­wer­bal­nych ko­mu­ni­ka­tów

Sku­teczne „od­czy­ty­wa­nie” lu­dzi – zbie­ra­nie po­za­słow­nych in­for­ma­cji w celu po­zna­nia ludz­kich my­śli, uczuć i za­mia­rów – to umie­jęt­ność wy­ma­ga­jąca cią­głej prak­tyki i od­po­wied­niego tre­ningu. Aby po­móc w tym się wy­ćwi­czyć, chcę prze­ka­zać pewne ważne wska­zówki – czy też przy­ka­za­nia – które mak­sy­mal­nie zwięk­szą sku­tecz­ność od­czy­ty­wa­nia nie­wer­bal­nych prze­ka­zów. Gdy za­sto­su­jesz te za­le­ce­nia w co­dzien­nym ży­ciu i uczy­nisz je czę­ścią swo­ich ru­ty­no­wych za­jęć, wkrótce staną się twoją drugą na­turą i nie będą wy­ma­gać zbyt du­żego świa­do­mego wy­siłku. Przy­po­mina to w du­żej mie­rze na­ukę jazdy. Czy pa­mię­tasz, jak po raz pierw­szy pro­wa­dzi­łeś sa­mo­chód? Pew­nie, po­dob­nie jak ja, by­łeś tak skon­cen­tro­wany na kie­ro­wa­niu po­jaz­dem, że trudno było śle­dzić to, co ro­bisz we­wnątrz sa­mo­chodu i sku­piać się jed­no­cze­śnie na tym, co dzieje się na dro­dze. Do­piero gdy po­czu­łeś się do­brze za kie­row­nicą, mo­głeś ob­jąć uwagą wszystko, co wiąże się z pro­wa­dze­niem auta. Tak samo jest z nie­wer­bal­nym za­cho­wa­niem. Kiedy udo­sko­na­lisz tech­nikę sku­tecz­nego po­słu­gi­wa­nia się po­za­słow­nymi for­mami ko­mu­ni­ka­cji, sta­nie się to czymś au­to­ma­tycz­nym i bę­dziesz mógł sku­pić całą uwagę na od­szy­fro­wy­wa­niu oto­cze­nia.

PRZY­KA­ZA­NIE PIERW­SZE:Bądź do­brym ob­ser­wa­to­rem swo­jego oto­cze­nia. To naj­bar­dziej pod­sta­wowe wy­ma­ga­nie dla każ­dego, kto pra­gnie roz­szy­fro­wy­wać i wy­ko­rzy­sty­wać nie­wer­balne spo­soby po­ro­zu­mie­wa­nia się.

Wy­obraź so­bie, że słu­chasz ko­goś, ma­jąc uszy za­tkane kor­kami. Nic nie mo­żesz usły­szeć i umknęło ci wszystko, co zo­stało po­wie­dziane. Dla­tego też lu­dzie, któ­rzy bar­dzo chcą coś usły­szeć, nie cho­dzą z kor­kami w uszach! A mimo to, je­śli cho­dzi o po­strze­ga­nie nie­mego ję­zyka nie­wer­bal­nych za­cho­wań, wielu ob­ser­wu­ją­cych rów­nie do­brze mo­głoby mieć opa­ski na oczach, bo tak bar­dzo są nie­świa­domi sy­gna­łów wy­sy­ła­nych przez ota­cza­ją­cych ich lu­dzi. Za­sta­nów się nad tym. Tak jak uważne słu­cha­nie jest pod­stawą poj­mo­wa­nia wer­bal­nych oświad­czeń, tak samo baczna ob­ser­wa­cja sta­nowi za­sad­ni­czy wa­ru­nek ro­zu­mie­nia mowy ciała. Hola, nie tak prędko! Nie prze­my­kaj przez to zda­nie, żeby czy­tać da­lej. To, o czym ono mówi, ma de­cy­du­jące zna­cze­nie. Baczna (wy­ma­ga­jąca wy­siłku) ob­ser­wa­cja jest ab­so­lut­nie nie­zbędna do roz­szy­fro­wy­wa­nia lu­dzi i sku­tecz­nego wy­kry­wa­nia ich po­za­wer­bal­nych prze­ka­zów.

Pro­blem po­lega na tym, że naj­czę­ściej lu­dzie pa­trzą, ale tak na­prawdę nie do­strze­gają – jak to po­wie­dział Sher­lock Hol­mes, skru­pu­latny an­giel­ski de­tek­tyw, do swo­jego przy­ja­ciela, dok­tora Wat­sona: „Wi­dzisz, ale nie ob­ser­wu­jesz”. Nie­stety, więk­szość lu­dzi pa­trzy na swoje oto­cze­nie, nie wy­si­la­jąc zbyt­nio zmy­słu ob­ser­wa­cji. Ta­kie osoby nie uświa­da­miają so­bie sub­tel­nych zmian za­cho­dzą­cych w świe­cie. Nie zdają so­bie sprawy z mnó­stwa de­tali po­ja­wia­ją­cych się w ich oto­cze­niu, ta­kich jak nie­znaczny ruch czy­jejś dłoni lub stopy, który może zdra­dzić praw­dziwe my­śli lub in­ten­cje da­nego czło­wieka.

Różne ba­da­nia na­ukowe wy­ka­zały, że lu­dzie są na ogół kiep­skimi ob­ser­wa­to­rami. Na przy­kład kiedy męż­czy­zna prze­brany za go­ryla prze­szedł przed grupą stu­den­tów pod­czas trwa­nia za­jęć, po­łowa stu­den­tów na­wet go nie za­uwa­żyła (Si­mons & Cha­bris, 1999, 1059–1074)!

Mar­nym ob­ser­wa­to­rom bra­kuje tego, co pi­loci sa­mo­lo­tów na­zy­wają „przy­tom­no­ścią sy­tu­acyjną”, która ozna­cza zda­wa­nie so­bie w każ­dej chwili sprawy z tego, gdzie się znaj­dują. Tacy lu­dzie nie poj­mują do­kład­nie, co dzieje się wo­kół nich, a na­wet przed ich oczami. Po­proś ich, żeby we­szli do ob­cego po­koju peł­nego lu­dzi i ro­zej­rzeli się wo­koło, a po­tem po­wiedz, by za­mknęli oczy i po­wie­dzieli, co zo­ba­czyli. Bę­dziesz zdzi­wiony ich nie­zdol­no­ścią do przy­po­mnie­nia so­bie na­wet naj­bar­dziej oczy­wi­stych ele­men­tów da­nego po­miesz­cze­nia.

Przy­gnę­bia­jące, jak czę­sto spo­ty­kamy ko­goś lub czy­tamy o kimś, kto za­wsze wy­daje się ślepy na wy­da­rze­nia ze swo­jego ży­cia. Skargi tych osób są nie­mal za­wsze ta­kie same:

Moja żona wła­śnie wy­stą­piła o roz­wód. Nie mia­łem po­ję­cia, że czuje się nie­szczę­śliwa w na­szym mał­żeń­stwie.

Psy­cho­log szkolny mówi, że mój syn za­żywa ko­ka­inę od trzech lat. Nie wie­dzia­łam, że ma pro­blem z nar­ko­ty­kami.

Spie­ra­łem się z tym fa­ce­tem i ni z tego, ni z owego ten du­pek mnie wal­nął. Nie wi­dzia­łem, że się na to za­nosi.

Wy­da­wało mi się, że szef jest cał­kiem za­do­wo­lony z mo­jej pracy. Nie mia­łam po­ję­cia, że za­mie­rza mnie zwol­nić.

To stwier­dze­nia wy­po­wia­dane przez męż­czyzn i ko­biety, któ­rzy ni­gdy nie na­uczyli się sku­tecz­nie ob­ser­wo­wać ota­cza­ją­cego ich świata. Ta­kie nie­do­sko­na­ło­ści tak na­prawdę nie są za­ska­ku­jące. Kiedy do­ra­stamy i z dzieci prze­obra­żamy się w do­ro­słych, nikt nas nie uczy, jak ob­ser­wo­wać nie­wer­balne wska­zówki po­da­wane przez in­nych. Nie ma ta­kich za­jęć w szkole pod­sta­wo­wej, śred­niej czy wyż­szej, na któ­rych uczono by nas, jak roz­wi­jać świa­do­mość sy­tu­acyjną. Gdy ktoś ma szczę­ście, sam na­uczy się być bar­dziej spo­strze­gaw­czy. A je­śli tego nie uczyni, to nie do­strzeże mnó­stwa po­ży­tecz­nych in­for­ma­cji, które po­mogą mu unik­nąć pro­ble­mów i uczy­nią ży­cie bar­dziej sa­tys­fak­cjo­nu­ją­cym, czy to w związku z pracą, ro­dziną, czy też uma­wia­niem się na randki.

Na szczę­ście, umie­jęt­no­ści ob­ser­wa­cji można się na­uczyć. Nie mu­sisz iść przez ży­cie z za­wią­za­nymi oczami. Poza tym, jako że jest to pewna sztuka, można ją do­sko­na­lić za po­mocą od­po­wied­niego tre­ningu. Je­śli twoja zdol­ność ob­ser­wa­cji jest „upo­śle­dzona”, nie za­ła­muj się. Mo­żesz po­ko­nać tę sła­bość, je­śli tylko chcesz po­świę­cić czas i ener­gię na przy­glą­da­nie się światu z więk­szą uwagą.

Po­wi­nie­neś czy­nić spo­strze­że­nia, uważ­nie ob­ser­wo­wać to, co się w ży­ciu dzieje. Stać się świa­do­mym tego, że ota­cza­jący cię świat nie jest czymś nie­zmien­nym. To świa­dome i za­mie­rzone dzia­ła­nie wy­maga wy­siłku, ener­gii i sku­pie­nia, a także nie­ustan­nej prak­tyki. Ob­ser­wo­wa­nie przy­po­mina mię­sień, który staje się sil­niej­szy, gdy go uży­wasz, i za­nika, kiedy po­zo­staje w bez­ru­chu. Ćwicz więc swój „mię­sień ob­ser­wa­cyjny”, a sta­niesz się lep­szy w roz­szy­fro­wy­wa­niu ota­cza­ją­cego świata.

A przy oka­zji, kiedy mó­wię o świa­do­mej ob­ser­wa­cji, to pro­szę, że­byś wy­ko­rzy­sty­wał wszyst­kie zmy­sły, a nie tylko wzrok. Za­wsze, kiedy wcho­dzę do swo­jego miesz­ka­nia, biorę głę­boki wdech. Gdy nie pach­nie „nor­mal­nie”, czuję nie­po­kój. Pew­nego razu po po­wro­cie do domu z po­dróży wy­czu­łem lekką woń dymu pa­pie­ro­so­wego. Mój nos ostrzegł mnie przed moż­li­wym nie­bez­pie­czeń­stwem na dużo wcze­śniej, za­nim mo­głem ro­zej­rzeć się po miesz­ka­niu. Oka­zało się, że był u mnie kon­ser­wa­tor bu­dynku, żeby na­pra­wić ciek­nącą rurę, i za­pach jego prze­siąk­nię­tych dy­mem ubrań i skóry utrzy­my­wał się w po­wie­trzu jesz­cze kilka go­dzin póź­niej. Na szczę­ście był to mile wi­dziany in­truz, ale rów­nie do­brze mógłby to być wła­my­wacz, cza­jący się w są­sied­nim po­koju. Cho­dzi o to, że ko­rzy­sta­jąc ze wszyst­kich zmy­słów, po­tra­fi­łem le­piej oce­nić, co się dzieje w moim oto­cze­niu, i za­dbać o wła­sne bez­pie­czeń­stwo.

PRZY­KA­ZA­NIE DRU­GIE:Ob­ser­wo­wa­nie w okre­ślo­nym kon­tek­ście to klucz do zro­zu­mie­nia nie­wer­bal­nych prze­ka­zów. Kiedy pró­bu­jesz po­jąć po­za­słowne ko­mu­ni­katy w sy­tu­acjach z praw­dzi­wego ży­cia, im le­piej ro­zu­miesz kon­tekst, w ja­kim się po­ja­wiają, tym ja­śniej zro­zu­miesz ich zna­cze­nie. Na przy­kład przy­pusz­czam, że po wy­padku dro­go­wym lu­dzie są w szoku i cho­dzą bez celu, spra­wia­jąc wra­że­nie oszo­ło­mio­nych. Pew­nie trzęsą im się ręce, mogą na­wet po­dej­mo­wać błędne de­cy­zje i wyjść na ru­chliwą ulicę. (Dla­tego wła­śnie po­li­cjanci pro­szą o po­zo­sta­nie w sa­mo­cho­dzie). Dla­czego tak się dzieje? Po wy­padku lu­dzie cier­pią na sku­tek zu­peł­nego prze­ję­cia kon­troli nad „my­ślą­cym” mó­zgiem przez jego ob­szar zwany ukła­dem lim­bicz­nym. W wy­niku tego prze­ję­cia po­ja­wiają się ta­kie re­ak­cje jak drże­nie, dez­orien­ta­cja, zde­ner­wo­wa­nie oraz za­kło­po­ta­nie. W tym kon­tek­ście na­leży się spo­dzie­wać ta­kich za­cho­wań, po­nie­waż wy­pły­wają one ze stresu spo­wo­do­wa­nego wy­pad­kiem. Pod­czas roz­mowy kwa­li­fi­ka­cyj­nej z kan­dy­da­tami na ja­kąś po­sadę, spo­dzie­wam się, że będą zde­ner­wo­wani na po­czątku roz­mowy, a po­tem nie­po­kój znik­nie. Je­śli za­nie­po­ko­je­nie po­ja­wia się po­now­nie, gdy za­daję okre­ślone py­ta­nia, wtedy mu­szę się za­sta­no­wić, dla­czego tego ro­dzaju re­ak­cja na­gle znowu wy­stą­piła.

PRZY­KA­ZA­NIE TRZE­CIE:Na­ucz się roz­po­zna­wać i roz­szy­fro­wy­wać nie­wer­balne za­cho­wa­nia, które są uni­wer­salne. Nie­które re­ak­cje ciała uznaje się za po­wszechne, po­nie­waż przez więk­szość osób są one oka­zy­wane w po­dobny spo­sób. Na przy­kład, kiedy lu­dzie za­ci­skają wargi, tak że pra­wie ich nie wi­dać, to ja­sny i wspólny dla wszyst­kich sy­gnał ozna­cza­jący, że są za­nie­po­ko­jeni i coś jest nie w po­rządku. Ta­kie za­cho­wa­nie po­za­wer­balne, po­le­ga­jące na za­ci­ska­niu ust, to je­den z uni­wer­sal­nych prze­ka­zów, które opi­suję w na­stęp­nych roz­dzia­łach (patrz ta­blica 4). Im wię­cej ta­kich uni­wer­sal­nych ko­mu­ni­ka­tów nie­wer­bal­nych bę­dziesz umiał roz­po­znać i traf­nie zin­ter­pre­to­wać, tym ła­twiej oce­nisz my­śli, od­czu­cia i za­miary osób w twoim oto­cze­niu.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki