Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jeśli myślisz, że poznałeś już wszystkie tajemnice Florencji i okolic, to prawdopodobnie… jesteś w błędzie!
Autorka bestsellerów – Sekrety Florencji oraz Nieznane Toskania i Romania – powraca z nową książką, w której pokazuje nam kolejne niezwykłe miejsca. Jak twierdzi Katarzyna Nowacka, im więcej dowiaduje się na temat tego regionu, tym bardziej uświadamia sobie, jak wiele zostało jeszcze do odkrycia.
Wybierz się na trekking jedną z zaproponowanych przez autorkę tras, podziwiaj malowniczą panoramę Florencji i nie zapomnij spróbować lokalnych przysmaków!
Zachwyć się ogrodami medycejskich willi. Odszukaj figurę przypominającą Statuę Wolności. Usiądź na kamieniu, na którym Albert Einstein grał na skrzypcach. Dowiedz się, co znajduje się w tle większości obrazów Leonarda da Vinci. Odkryj, jaki żart kryje obraz autorstwa Sandra Botticellego przedstawiający św. Augustyna i koniecznie wstąp do jednego z florenckich sklepów z ubraniami.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 239
Wstęp
Już w chwili, kiedy oddawałam do druku Sekrety Florencji, miałam w głowie pomysł na opowieść o sekretach jej okolic. Zawsze będę powtarzać, że Florencja jest zachwycająca, ale też uczciwie muszę przyznać, że – jak każde tak turystyczne miejsce – jest również miastem wymagającym, wyciskającym z człowieka ogrom energii. Pomyślałam więc, że warto byłoby podarować przybywającym tu turystom garść sekretów związanych z cichymi i mniej uczęszczanymi okolicami toskańskiej stolicy. Kilka pomysłów i inspiracji, które pomogłyby odetchnąć i zaplanować wycieczkę fuori porta (za miasto).
Jestem przekonana, że nawet najwięksi wielbiciele sztuki po kilku dniach w turystycznym tyglu będą spragnieni odrobiny ciszy, zieleni i odwiedzin w mniej popularnych miejscach. Opisując okolice Florencji, nie kierowałam się podziałem administracyjnym, choć pierwotnie taki był zamysł. Ostatecznie postanowiłam odejść od ustalonych granic. Po pierwsze sporą część prowincji Florencja opisałam już w książce Nieznane Toskania i Romania. Gdzie Dante mówi dobranoc. Po drugie bardzo chciałam dodać Prato, które choć jest już osobną prowincją, leży przecież tylko dwa kroki od Florencji. Ponadto znalazł się tu wycinek prowincji Arezzo, te tereny bowiem także leżą niecałą godzinę drogi od toskańskiej stolicy i nie są jeszcze popularne wśród turystów.
Jedna z bram Marradi, Firenze
Zdaję sobie sprawę, że zabrakło wielu słynnych miejsc, ale moim celem nie było powielanie opowieści o wypromowanych lata temu kierunkach, tylko pokazanie tej nieoczywistej części, według mnie, jednego z najpiękniejszych regionów świata.
Początkowo moja trzecia książka miała być spisem sekretów z okolic Florencji, jednak zaraz po tym, jak ukazały się pierwsze Sekrety..., odkryłam kolejny sekret w samym centrum, a potem następny i jeszcze jeden... Tak naprawdę każdy mój wyjazd do Firenze przynosił nowe historie. Szybko więc doszłam do wniosku, że nowa książka nie będzie poświęcona tylko okolicom miasta, ale trzeba też dopisać ciąg dalszy pierwszych Sekretów... Kto wie, czy kiedyś nie podejmę się nawet dopisania kolejnej części?
Dziś oddaję w wasze ręce zbiór w większości dziewiczych opowieści (w większości, bo jednak garstka pojawiła się na blogu, który prowadzę regularnie od 2012 r. (www.domzkamienia.com) o miejscach i ludziach, sztuce i życiu, czasach nam bliskich i o tych najdawniejszych. Zabiorę was znów na niespieszny spacer uliczkami Florencji, ale też po Fiesole i Settignano, pokażę pozostałości po starym młynie, zdradzę, która kapliczka w szczerym polu jest zwieńczona kopułą wzorowaną na Santa Maria del Fiore, opowiem o tajemniczych kolumnach, starych fortecach, formach skalnych, które zainspirowały wielkiego malarza, zdradzę, gdzie znajduje się najbardziej urokliwa toskańska farma oraz opowiem o odmładzających źródłach. Będę znów bajać o Leonardzie da Vinci, Michale Aniele i o Cellinim, zabiorę was do świata Etrusków, cywilizacji Villanova i Rzymian; będziemy dreptać trotuarem, spacerować po tarasach, wędrować górskim szlakiem i unosić się na skrzydłach fantazji, jak z Monte Cecero wznosiła się do lotu pierwsza latająca maszyna Leonarda. Rozsiądźcie się wygodnie i pozwólcie się porwać w kolejną podróż po Florencji i jej okolicach.
Z Toskańskich notesów, lipiec 2022 r.
Tylko kilka godzin we Florencji, a cały worek nowych sekretów. Florencja to studnia bez dna. Niech pomyślę... Jeden, dwa... Siedem! Tak, siedem nowych sekretów czeka na opisanie. Zrobię to w odpowiednim czasie jak należy, porządnie, z detalami... Jeszcze nie teraz, bo przecież wszystko ma swój moment.
Ten moment właśnie nadszedł.
NOWE SEKRETY FLORENCJI
Zarys historyczny, czyli ciekawostki i plotki z dawnych wieków oraz czasów całkiem bliskich
Kultura Villanova
Większość osób przybywających do Florencji ma świadomość jej renesansowej świetności, wielu słyszało o Etruskach, ale pewnie tylko nieliczni wiedzą, jak i kiedy to wszystko się zaczęło – jakie były początki miasta?
Aby zatem jak należy zacząć kolejną opowieść o Florencji, na początek podzielę się zasłyszanymi, wyczytanymi, wyszperanymi sekretami z historii miasta. Musimy przenieść się w czasie o blisko 3 tys. lat.
Zanim na terenach obecnej Florencji osiedlili się Rzymianie, a jeszcze przed nimi Etruskowie – choć oni trzymali się bardziej okolic dzisiejszego Fiesole – zamieszkiwał tu inny lud, o którym wspomina się niezwykle rzadko. Uważa się, że ich kultura – Villanova lub willanowiańska – miała bezpośredni wpływ na ukształtowanie się potem cywilizacji etruskiej. Nazwa pochodzi od miejscowości leżącej nieopodal Bolonii – Villanova, gdzie w połowie XIX w. odkryto jej pierwsze ślady.
Osada na terenie obecnej Florencji jest datowana na IX, może nawet na X w. p.n.e. Jej ślady odkryto przypadkiem pod koniec XIX stulecia w czasie robót drogowych (dziś to okolice słynnej Hard Rock Cafè). To właśnie wtedy natrafiono na pozostałości nekropolii. Szacuje się, że cmentarz rozciągał się na 4 tys. m² i leżał kilka metrów niżej względem dzisiejszego. Ocalały wazy z terakoty służące do pochówków, znak rozpoznawczy tej kultury.
Po latach ślady bytności starej cywilizacji zostały zasypane przez piach i przykryte gliną, tak że przybyli kilka wieków później Rzymianie nie mieli pojęcia, na czym budowali swoje miasto. Gdyby mieli świadomość, co znajduje się kilka metrów niżej, nigdy nie założyliby osady na dawnej nekropolii – przede wszystkim z szacunku dla zmarłych oraz dlatego, że byli bardzo przesądni.
Część grobowców w czasie robót, za które zabrano się bez należnej ostrożności, uległa – o zgrozo! – zniszczeniu. Na szczęście niektóre ocalały, a wśród nich miejsce pochówku małej dziewczynki. Dziś wiele z tych pamiątek można podziwiać w muzeum archeologicznym.
Co dziś wiemy o kulturze Villanova? Przede wszystkim mówi się, że jej członkowie byli mistrzami w wytwarzaniu ceramiki i obróbce metali. Ponadto zajmowali się hodowlą, myślistwem i rybołówstwem.
Rzymianie
Jednym z ważniejszych momentów w historii Florencji jest oczywiście pojawienie się Rzymian. To tak naprawdę od nich wszystko się zaczęło i do dziś spacerując po mieście, możemy natknąć się na pozostałości z tamtych czasów – od kamieni i innych dekoracji po pamiątki w topografii.
Najwięcej reliktów z czasów starożytnych odkryto we Florencji pod koniec XIX w., kiedy ruszyły roboty związane z przebudową miasta, jak choćby budowa linii tramwajowej.
Przede wszystkim należy zaznaczyć, że to pod panowaniem Juliusza Cezara – na jego wyraźne życzenie – zrobiono porządek z doliną Arno. Wcześniej były tu głównie bagniska, tereny podmokłe i nieużytki. To dlatego Etruskowie osiedlili się na wzgórzu – w dzisiejszym Fiesole.
Juliusz Cezar kazał osuszyć grunty i uczynił je nadającymi się do zasiedlenia, a następnie oddał je weteranom. Szacuje się, że pierwsza kolonia rzymskich legionistów miała mniej więcej wymiary 480 na 420 m i dziś byłaby wyznaczona przez następujące ulice: Via Cerretani, Via Vecchereccia, Via del Proconsolo i Via Tornabuoni. Z czasem zaczęła się rozrastać: powstał akwedukt, forum, termy i amfiteatr, a w 123 r. pierwszy most na rzece Arno.
Pamiątka po rzymskich czasach
Ponieważ Florentia powstała dla weteranów wojennych, dlatego też została poświęcona Marsowi – bogowi wojny. O tym opowiem więcej w jednym z kolejnych rozdziałów. Miasto rozwijało się w galopującym tempie: szybko z 2 tys. mieszkańców zrobiło się 10. Aby zadbać o ich bezpieczeństwo, mury otoczono fosą, do której wpływały wody rzeki Mugnone. Pierwsze fortyfikacje miały cztery bramy: Porta Pretoria znajdowała się tam, gdzie dziś jest San Lorenzo; Porta Decumana od południa, na obecnej Via Calimala; od wschodu Porta Principalis Dextera – dziś Borgo degli Albizi; ostatnia, Porta Principalis Sinistra – w miejscu obecnej Via degli Strozzi.
Florencja rozrastała się jednak nie tylko w obrębie murów, ale też poza nimi – i tak na terenie obecnej dzielnicy Santa Croce wybudowano amfiteatr. Jeśli będzie wam dane spacerować od Santa Croce w stronę Piazza della Signoria czy też odwrotnie, wybierzcie trasę przez Via Torta. To niepozorna, wąska uliczka, zdecydowanie mniej uczęszczana przez turystów, która prowadzi wyraźnie po łuku. Jest to pamiątka sprzed blisko 2 tys. lat, bo Via Torta wyznacza profil dawnego rzymskiego amfiteatru.
Jeśli lubicie szukać dawnych śladów, trzeba koniecznie wrócić na Piazza della Repubblica. Już w pierwszych Sekretach... pisałam o Colonna dell’Abbondanza – było to centralne miejsce, bo tu znajdowało się forum. Warto też wiedzieć, że rzymska Florencja przeżywała swoje złote lata w I i II w. To właśnie wtedy kamień, którym był wyłożony plac, zamieniono na najlepszy marmur z Carrary.
Kolejnego ważnego odkrycia dokonano w ostatnich latach XIX w. niemal dokładnie na styku Via del Brunelleschi i Via del Campidoglio. Robotnicy natknęli się na schodki prowadzące ok. 5 m w głąb ziemi. Na ich końcu znajdowała się studnia, która prawdopodobnie zasilała sąsiednie termy. Tutaj też została odkryta płaskorzeźba przedstawiająca półnagie brodate bóstwo z wieńcem na głowie, które w jednej ręce trzyma amforę, z której wypływa woda, a w drugiej gałązkę drzewa. Dziś znalezisko możemy podziwiać w muzeum archeologicznym, a naukowcy przypuszczają, że bóstwo jest związane z rzeką. Mógł być to Fons czy też Fontus – bóg źródeł, ale mógł to też być bóg Arno, którego czciła miejscowa ludność – tak jak w Rzymie wielbiono boga Tybru.
Ślady rzymskiej Florencji pozostały również w nazewnictwie ulic. Na przykład dzisiejsza Via di Capaccio wzięła nazwę od Caput Aquae. Tutaj znajdowało się ujście akweduktu. Najwspanialsze termy były tam, gdzie dziś przebiega – nomen omen – Via delle Terme.
Średniowiecze
Około 1125 r. Florencja stała się niezależną gminą, którą władały najważniejsze rody miasta. Mury przez wieki zataczały coraz szerszą pętlę. Kolejny raz zostały przesunięte między 1172 i 1175 r. Gmina liczyła wtedy ok. 40 tys. mieszkańców, którzy zamieszkiwali też przyległe borghi w pobliżu głównych bram. Do najważniejszych należały: Borgo Albizi (w pobliżu Via del Proconsolo), z którego dziś zachowały się wieża i palazzo o tej samej nazwie, Borgo Ognissanti, Borgo Allegri, Borgo La Croce oraz Borgo Pinti. Mury otaczające gminę wciągnęły też San Lorenzo i część Oltrarno. Tym samym powierzchnia miasta z czasów rzymskich – 24 ha – rozrosła się do 75.
I taka ciekawostka odnośnie do samego słowa borgo, które bywalcom Włoch na pewno nieraz wpadło w oko. Osady przyklejone do głównego miasta, ale znajdujące się już poza murami, nazywały się tak naprawdę subborghi. Termin ten wziął się z łaciny i oznaczał dosłownie sub urbe – czyli „poza miastem”. Słowo borgo jest jego skrótem.
Via Torta
Niecałe 200 lat później mury znów przesunięto, a na czele tego projektu stanął Arnolfo di Cambio. Pomagali mu Giotto i Andrea Pisano, którzy niedługo potem zasłynęli przy budowie kampanili. Mury były długie na 8 km. Podobno wzdłuż nich wznosiło się ponad 60 wież oraz wydzielono 12 bram z imponującymi wrotami wysokimi na ok. 35 m. Aż trudno to sobie wyobrazić!
Gdy zatrzymacie się między Badią i Museo del Bargello – Via del Proconsolo – spójrzcie uważnie pod nogi. To tu pozostawiono wkomponowany w posadzkę zarys jednej z dawnych wież. Tuż obok znajduje się tablica informacyjna ze szczegółowym planem, który pozwoli sobie lepiej wyobrazić dawne mury.
Jeśli mowa o Florencji średniowiecznej, trzeba też choć w kilku słowach wspomnieć o Guelfich i Ghibellinich. Pomiędzy nimi wybuchł jeden z najważniejszych konfliktów w historii miasta. Ci pierwsi popierali papieża, ci drudzy imperium i Fryderyka II, a później także jego syna Manfreda. Tak naprawdę rodzin, które zaangażowały się w konflikt, było więcej. Uberti, Lamberti, Amidei i Ghibellini stanęli przeciwko rodzinom Guelfich, Buondelmontich i Pazzich.
Konflikt miał podłoże czysto polityczne, jednak florentyńczycy kochają legendy i z pokolenia na pokolenie zaczęto powtarzać opowieść o tym, że cały spór zaczął się od pewnej historii miłosnej. Czy legenda jest rzeczywiście tylko legendą – dziś trudno osądzić. Historię tę przytacza nawet Dante w Boskiej komedii, a zdarzenia miały podobno miejsce w 1215 r.
W czasie jednej z fest rozpętała się bójka, w którą został wciągnięty młody Buondelmonti. Aby dać młodocianemu zawadiace możliwość rehabilitacji, zaproponowano mu poślubienie dziewczyny z rodu Amidei. Młodzik przystał na propozycję, co zostało podobno przypieczętowane na piśmie, z zastrzeżeniem, że gdyby przyszły pan młody się wycofał z umowy, czeka go grzywna. Cały układ, niestety, zakłóciła jedna z kobiet z rodu Donatich, podstawiając Buondelmontiemu swoją piękną córkę i deklarując przy tym, że jeśli ten ją poślubi, ona bierze na siebie zapłacenie kary.
Buondelmonti uległ pokusie i w pewien zimowy dzień 1215 r. panna młoda z Amideich na próżno wypatrywała obiecanego narzeczonego, stojąc przed ołtarzem kościoła Santo Stefano.
Ród Amidei nie mógł przełknąć takiej zniewagi. Zastanawiano się, jaka kara będzie w tym wypadku adekwatna i ostatecznie za radą jednego z możnych postanowiono Buondelmontiego zabić. Tym możnym był Mosca dei Lamberti, uzasadniający swoją radę słowami, które potem na stałe weszły do włoskiego słownika: cosa fatta capo ha (co znaczy, że jak coś się zaczęło, to nie ma już od tego odwrotu). Za to podjudzanie, które ostatecznie miało rozpętać wojnę pomiędzy Guelfimi i Ghibellinimi, Mosca został w Boskiej komedii Dantego umiejscowiony w jednym z kręgów piekieł.
Buondelmonti został zabity w dniu swojego ślubu przed wieżą Amidei i tak oto zaczął się jeden z największych florenckich konfliktów, w którym najpierw pokonani zostali Ghibellini, a następnie doszło do rozłamu wśród Guelfich.
Medyceusze, Republika i Wielkie Księstwo
Oczywiście dziś Florencja kojarzy się przede wszystkim z renesansem. Wszystko zaczęło się właśnie tu. Po średniowieczu odradzały się sztuka, literatura i filozofia, chętnie czerpiąc z antycznych źródeł. Chyba wszyscy się zgodzą, że w żadnym innym miejscu ani czasie nie zebrało się tak wielu geniuszy jak właśnie w Toskanii. Wystarczy wspomnieć takie osobowości, jak Michał Anioł, Leonardo da Vinci, Brunelleschi, Masaccio, Botticelli i wielu innych.
Trzeba też przypomnieć, że Florencja nie byłaby pewnie tym, czym dziś jest, gdyby nie rządy Medyceuszy, które trwały przez blisko trzy wieki. Kto wie, jak potoczyłyby się losy niektórych artystów bez Lorenza de Medici, zwanego Il Magnifico, czyli Wawrzyńca Wspaniałego.
Wywodzący się z Mugello ród wsławił się na wielu płaszczyznach – od mecenatu po finanse i politykę. Oczywiście historia Medyceuszy zasługuje na osobną opowieść i niezmiennie polecam, by z dziejami tego niezwykłego rodu zapoznać się nieco wnikliwiej, jeśli chce się dobrze zrozumieć Florencję.
To za czasów republiki pod rządami Medyceuszy powstały niektóre z najznamienitszych budowli w samym mieście i poza nim oraz słynne do dziś dzieła sztuki: Palazzo Medici Riccardi, Villa Careggi, ogród artystów na San Marco, Dawid Michała Anioła, Salone dei Cinquecento w Palazzo Vecchio i wiele innych.
Bardziej wnikliwi być może zapytają – jak zwykły ród z florenckiej prowincji, nawet jeśli zamożny, stał się rodem książęcym? Otóż papież Klemens VII, by położyć kres republikańskim zapędom, nadał Aleksandrowi Medyceuszowi – który nawiasem mówiąc, był prawdopodobnie jego nieślubnym synem – książęcy tytuł, który potem był dziedziczony przez następców. Na scenie pojawiły się wkrótce tak znamienite postaci, jak Kosma I Medyceusz oraz jego synowie Franciszek i Ferdynand. Miasto rozkwitło w tamtym czasie jeszcze bardziej. Granice Wielkiego Księstwa to już nie tylko Florencja, ale też Toskania. Rządy Medyceuszy trwały aż do 1737 r., potem nastał czas dynastii habsbursko-lotaryńskiej.
Stolica
XIX wiek to przede wszystkim zjednoczenie Włoch. Powstanie Królestwa Włoch ogłoszono wiosną 1861 r., w związku z czym nie później niż w ciągu sześciu miesięcy stolica z Turynu miała być przeniesiona do centralnej części kraju. Wśród propozycji pojawiły się Florencja, Bolonia i Neapol. Wygrała – jak wiadomo – Florencja i 3 lutego 1865 r. została ogłoszona nową stolicą. Tę funkcję pełniła sześć lat.
Król przybył do Florencji pociągiem dokładnie tego samego dnia, w którym została ogłoszona stolicą i został przyjęty przez mieszkańców z otwartymi ramionami. Jak wspominają kronikarze – wiwatujący tłum odprowadził Wiktora Emanuela II aż do Palazzo Pitti, który stał się na ten czas królewską rezydencją.
Wraz z władcą do Florencji przeniósł się rząd. Przez lata Salone de Cinquecento w Palazzo Vecchio był siedzibą sejmu i ministerstwa spraw zewnętrznych, w Uffizi urzędował senat, a w Palazzo Medici mieli siedzibę urzędnicy ministerstwa spraw wewnętrznych oraz premier.
14 maja 1865 r. Florencja hucznie świętowała swoją nową pozycję, co połączono z ustawieniem na placu Santa Croce pomnika Dantego, od urodzin poety minęło wtedy 600 lat.
Nowa rola miasta stała się przyczynkiem do wielu modernizacji. Powstał plan urbanistyczny, nad którym sprawował pieczę słynny w tamtym czasie architekt Giuseppe Poggi, już w pierwszej części Sekretów... pojawiły się o nim wzmianki i pojawią się również w kolejnych rozdziałach. Nie tylko wprowadził zmiany w centralnej części miasta, lecz również zaprojektował nowe dzielnice – np. Le Cure.
Jedną z ważniejszych pamiątek tamtych zmian jest dziś Piazza della Repubblica. Średniowieczne pozostałości biednej dzielnicy zostały wyburzone, a na ich miejscu stanęły eleganckie palazzi. To właśnie w tutejszych barach zbierała się potem śmietanka literacka z całego kraju. Na pamiątkę tych zmian architekt Vincenzo Micheli zaprojektował portyki i łuk triumfalny, które możemy podziwiać do dziś. Na łuku został umieszczony napis: „L’antico centro della città da secolare squallore a nuova vita restituito” – „Antyczne centrum miasta po wiekach biedy zyskało nowe życie”.
Risanamento – jak było nazywane odnowienie Florencji – nie każdemu jednak przypadło do gustu. Wśród zaciętych krytyków nowego planu urbanistycznego był malarz, jeden z członków ugrupowania macchiaioli – Telemaco Signorini, który wiele dawnych zaułków miasta uwiecznił na swoich płótnach.
Turyści i czasy współczesne
Kiedy Florencja stała się jednym z włoskich miast najchętniej odwiedzanych przez turystów? Kiedy zaczął się turystyczny boom? Kiedy narodziła się moda na Włochy, na Toskanię i właśnie na Florencję?
Nawet jeśli dziś turystyka jest głównym filarem ekonomii miasta, to przecież nie zawsze tak było. Dawniej ośrodek słynął w Europie przede wszystkim z różnych gałęzi rzemiosła. Dopiero w połowie XIX w. wśród bogaczy, przedsiębiorców, podróżników i przede wszystkim artystów nastała moda na Włochy, w tym oczywiście na Florencję. Kolebka renesansu nagle stała się turystyczną mekką.
Oczywiście w tamtych czasach nikt jeszcze nie wiedział, czym jest niskobudżetowe podróżowanie – z założenia było ono wówczas symbolem bogactwa i prestiżu, przywilejem, czymś tylko dla wybranych. Ówcześni podróżnicy często decydowali się na długie tygodnie, a nawet miesiące wynająć apartament czy całą willę, co stało się modne zwłaszcza wśród Anglików. W pewnym momencie było ich tak wielu, że słowo „anglik” stało się synonimem słowa „turysta” czy też „letnik”. Przeczytałam kiedyś anegdotę, będącą cytatem z wypowiedzi pewnego boya hotelowego: „Przyjechali anglicy, ale nie zrozumiałem, czy to są Niemcy, czy Rosjanie”.
Widok Florencji
Wśród przybyłych było wiele osobistości ze świata literatury oraz innych dziedzin sztuki. Oprócz Anglików przyjeżdżali Amerykanie, Rosjanie, Szwajcarzy i Francuzi. I tak oto niedaleko Palazzo Pitti na Piazza San Felice zamieszkali Elisabeth i Robert Browningowie, którzy ze swojego lokum uczynili salonik literacki; David Herbert Lawrence szukał inspiracji do swoich powieści w okolicach Scandicci, a Henry James upodobał sobie Bellosguardo.
Ponieważ społeczność brytyjska rozrastała się coraz bardziej, zaczęły powstawać nowe sklepy. Pod numerem 28 na Via dei Vecchietti otwarto Old England Stores, w którym można było kupić m.in. szkocką whisky, herbatę czy nawet wełnę. Natomiast na Via Tornabuoni angielski chemik i farmaceuta – Henry Roberts – założył laboratorium, gdzie sprzedawał m.in. kosmetyki, w tym bardzo pożądane kremy upiększające. To właśnie tu narodził się słynny dziś na całym świecie Borotalco! Więcej o tej historii można przeczytać w części Ciekawe adresy.
Liczna społeczność brytyjska stała się też przyczynkiem do powstania we Florencji pierwszego poza granicami Wielkiej Brytanii Instytutu Kultury Brytyjskiej oraz dwóch ważnych muzeów – Museo Horne i Museo Stibbert. O tym drugim pisałam w poprzedniej opowieści o sekretach Florencji, natomiast Museo Horne w czasie zbierania materiałów do książki było, niestety, czasowo zamknięte.