Odpuść sobie! Jak uwolnić się od natłoku myśli i osiągnąć spokój - Susan Nolen-Hoeksema - ebook
NOWOŚĆ

Odpuść sobie! Jak uwolnić się od natłoku myśli i osiągnąć spokój ebook

Nolen-Hoeksema Susan

3,8

10 osób interesuje się tą książką

Opis

Często myślisz, że z twoim życiem jest coś nie tak? Wracasz do domu po pracy i zastanawiasz się, co dziś źle zrobiłaś? W nocy przewracasz się z boku na bok i nie możesz zasnąć, bo wracają do ciebie wszystkie złe, natrętne myśli? Martwisz się nadmiernie o swoje życie, pracę, dzieci, rodzinę? Jesteś jedną z tych kobiet, które dopada gonitwa myśli? 

Jeśli odpowiedziałaś na którekolwiek z pytań twierdząco, ta książka jest dla ciebie. 

Z poradnika dowiesz się: 

  • czemu nadmierne myślenie o kłopotach się nie opłaca, 
  • dlaczego spędzamy mnóstwo czasu na bezowocnym roztrząsaniu przeszłych zdarzeń, 
  • co powoduje, że spędzamy godziny na nieproduktywnym myśleniu, 
  • jak przestać nadmiernie martwić się o dzieci, partnera, rodziców, 
  • jak uwolnić się od niekończących się przemyśleń i unikać w przyszłości podobnych pułapek, 
  • jak spróbować ustabilizować swoje życie. 

W swojej klasycznej książce pt.Odpuść sobie! Jak uwolnić się od natłoku myśli i osiągnąć spokój Susan Nolen-Hoeksema pokazuje powody, dla których tak wiele kobietżyje dziś w stanie pobudzenia emocjonalnego. Psycholog przedstawia konkretne strategie, które można zastosować, aby uniknąć negatywnych myśli, przenieść się na wyższy poziom równowagi psychicznej iżyć spokojniej i produktywniej. 

 

III wydanie bestsellerowej książki Susan Nolen-Hoeksemy 

Książka uprzednio ukazała się pod tytułem Kobiety, które myślą za dużo. 

 

 

Susan Nolen-Hoeksema 

Była profesorem na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Yale. Jej badania koncentrowały się na depresji i regulacji nastroju. Otrzymała nagrody za badania nad depresją, regulacją nastroju igender studies, w tym Nagrodę David Shakow Early Care Award oraz nagrodę Leadership Award od American Psychological Association. Opublikowała ponad 100 artykułów naukowych i kilkanaście książek, w tym książek naukowych, podręczników i poradników na temat zdrowia psychicznego kobiet. Autorka bestselleraKobiety, które myślą za dużo

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 415

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (4 oceny)
1
1
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
ewakurz

Nie oderwiesz się od lektury

dobra, duzi ciekawych myśli. polecam
00
ripli22

Dobrze spędzony czas

Polecam. Dużo wyjaśnia
00

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału: Wo­men Who Think Too Much
Co­py­ri­ght © 2003 by Su­san No­len-Ho­ek­sema © Co­py­ri­ght for the Po­lish edi­tion by Wy­daw­nic­two Zwier­cia­dło sp. z o.o., War­szawa 2025
Książka uka­zała się uprzed­nio pod ty­tu­łem: Ko­biety, które my­ślą za dużo.
Tłu­ma­cze­nie: Agata Trzciń­ska-Hil­de­brandt/Qu­endi Lan­gu­age Se­rvi­ces
Re­dak­cja: Anna Sta­wiń­ska/Qu­endi Lan­gu­age Se­rvi­ces
Ko­rekta: Mi­lena Wój­cicka/Qu­endi Lan­gu­age Se­rvi­ces
Skład i ła­ma­nie: Syl­wia Kusz, Ma­graf s.pj., Byd­goszcz
Pro­jekt okładki: Eliza Luty
Re­dak­tor ini­cju­jąca: Blanka Woś­ko­wiak
Dy­rek­tor pro­duk­cji: Ro­bert Je­żew­ski
In­for­ma­cje w książce nie mają na celu za­stą­pie­nia kon­sul­ta­cji z le­ka­rzem lub te­ra­peutą/psy­cho­lo­giem. Pro­blemy zdro­wotne każ­dej osoby po­winny być oce­niane przez wy­kwa­li­fi­ko­wa­nego spe­cja­li­stę.
Wy­daw­nic­two nie po­nosi żad­nej od­po­wie­dzial­no­ści wo­bec osób lub pod­mio­tów za ja­kie­kol­wiek ewen­tu­alne szkody wy­ni­kłe bez­po­śred­nio lub po­śred­nio z wy­ko­rzy­sta­nia, za­sto­so­wa­nia lub in­ter­pre­ta­cji in­for­ma­cji za­war­tych w książce.
Wy­da­nie III (po­pra­wione), War­szawa 2025
ISBN: 978-83-8132-651-3
Wy­daw­nic­two Zwier­cia­dło Sp. z o.o. ul. Wi­dok 8, 00-023 War­szawa tel. 22 312 37 12
Dział han­dlowy:han­dlowy@gru­pa­zwier­cia­dlo.pl
Wszel­kie prawa za­strze­żone. Re­pro­du­ko­wa­nie, ko­pio­wa­nie w urzą­dze­niach prze­twa­rza­nia da­nych, od­twa­rza­nie, w ja­kiej­kol­wiek for­mie oraz wy­ko­rzy­sty­wa­nie w wy­stą­pie­niach pu­blicz­nych tylko za wy­łącz­nym ze­zwo­le­niem wła­ści­ciela praw au­tor­skich.
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

CZĘŚĆ I

ZMORAROZ­PA­MIĘ­TY­WA­NIA

Na czym po­lega roz­pa­mię­ty­wa­nie i skąd się wzięło?

W Czę­ści I opi­suję to zja­wi­sko i ba­da­nia do­ty­czące jego ne­ga­tyw­nych kon­se­kwen­cji. Wska­zuję także sze­reg moż­li­wych czyn­ni­ków, które przy­czy­niają się do nad­mier­nego roz­my­śla­nia, szcze­gól­nie u ko­biet.

1

Czemu roz­pa­mię­ty­wa­nie jest złe?

W ciągu ostat­nich czte­rech de­kad do­szło do bez­pre­ce­den­so­wego wzro­stu nie­za­leż­no­ści i moż­li­wo­ści roz­wo­jo­wych dla ko­biet. Mamy znacz­nie wię­cej swo­body w po­dej­mo­wa­niu de­cy­zji, w ja­kim związku chcemy być, czy i kiedy chcemy mieć dzieci, jaką pracę pod­jąć i jaki pro­wa­dzić styl ży­cia – to wy­bór, o ja­kim po­przed­nim po­ko­le­niom ko­biet się na­wet nie śniło. Dzięki po­stę­powi me­dy­cyny je­ste­śmy zdrow­sze, niż kie­dy­kol­wiek wcze­śniej, i dłu­żej ży­jemy. Mamy wiele po­wo­dów, by być szczę­śliwe i pewne sie­bie.

Kiedy jed­nak w na­tłoku co­dzien­nych za­dań mamy chwilę wol­nego, wiele z nas po­grąża się w zmar­twie­niach, my­ślach i uczu­ciach, które wy­my­kają się nam spod kon­troli i wy­sy­sają z nas ener­gię. Cier­pimy z po­wodu zmory roz­pa­mię­ty­wa­nia – tkwimy w pu­łapce ne­ga­tyw­nych my­śli i uczuć, które nas przy­tła­czają i za­kłó­cają funk­cjo­no­wa­nie i do­bro­stan. Mar­twimy się o rze­czy fun­da­men­talne – kim je­stem? Co ro­bię ze swoim ży­ciem? Co my­ślą o mnie inni? Dla­czego nie je­stem szczę­śliwa i za­do­wo­lona? Od­po­wie­dzi na te py­ta­nia nie przy­cho­dzą ani ła­two, ani szybko, a więc szu­kamy, ana­li­zu­jemy i mar­twimy się co­raz bar­dziej. W miarę jak po­gar­sza się nam na­strój, za­czy­namy do­strze­gać co­raz wię­cej więk­szych i mniej­szych pro­ble­mów – czy mój syn bie­rze nar­ko­tyki? Dla­czego na­dal pra­cuję w tym sa­mym miej­scu, cho­ciaż nie mam tam per­spek­tyw? Jak utrzy­mać za­in­te­re­so­wa­nie męża? Dla­czego nie po­tra­fię się opa­no­wać, kiedy roz­ma­wiam z matką? In­ten­syw­ność tych my­śli wzra­sta lub słab­nie w za­leż­no­ści od wa­hań na­stroju, ale rzadko kiedy do­cho­dzimy do kon­struk­tyw­nych wnio­sków.

Na­wet po­mniej­sze zda­rze­nia po­tra­fią wy­wo­łać trwa­jące przez go­dziny, a na­wet dni okresy roz­my­śla­nia i nie­po­koju. Szef zwró­cił ci żar­to­bli­wie uwagę, a ty za­mar­twiasz się, co mógł mieć na my­śli, i to­niesz w po­czu­ciu winy i wstydu. Przy­ja­ciółka sko­men­to­wała twoją fi­gurę, a ty go­dzi­nami ana­li­zu­jesz jej brak wraż­li­wo­ści i wła­sną syl­wetkę. Twój mąż jed­nego wie­czoru jest zbyt zmę­czony na seks, a ty oka nie zmru­żysz całą noc, za­sta­na­wia­jąc się, co to ozna­cza dla wa­szego mał­żeń­stwa.

Ta epi­de­mia po­nu­rych my­śli to cho­roba, na którą ko­biety za­pa­dają znacz­nie czę­ściej niż męż­czyźni. Moje ba­da­nia re­gu­lar­nie wy­ka­zują, że ko­biety wpa­dają w błędne koło roz­pa­mię­ty­wa­nia i trudno im się z niego wy­do­być.[1] Weźmy na przy­kład We­ro­nikę – 27-let­nią, peł­no­eta­tową matkę o kasz­ta­no­wych wło­sach i ro­ze­śmia­nych brą­zo­wych oczach. We­ro­nika uwiel­biała zaj­mo­wać się swo­imi bliź­nia­kami, a także in­nymi dziećmi w ro­dzin­nym mia­steczku. Kiedy jed­nak nie uczyła bliź­niąt pły­wać, nie uczest­ni­czyła w spo­tka­niu or­ga­ni­za­cyj­nym po­prze­dza­ją­cym zbiórkę fun­du­szy na cele wspól­noty albo nie zna­la­zła so­bie jesz­cze cze­goś do zro­bie­nia, na­tych­miast do­pa­dały ją ne­ga­tywne my­śli i za­czy­nała się za­mar­twiać:

Co jest ze mną nie tak, że ni­gdy nie je­stem w pełni za­do­wo­lona z tego, co ro­bię? Cią­gle tylko zga­dzam się przy­stą­pić do ko­lej­nych ko­mi­te­tów or­ga­ni­za­cyj­nych i pla­nuję za­bawy dla dzie­cia­ków. Nic mnie jed­nak nie sa­tys­fak­cjo­nuje. Co jest z moim ży­ciem nie tak? Może to coś z hor­mo­nami... Ale trwa to cały mie­siąc. Nie wiem, może pod­ję­łam w ży­ciu błędne de­cy­zje. Mó­wię, że lu­bię być w domu z dziećmi, ale czy na­prawdę to lu­bię? Czy Rick do­ce­nia to, co ro­bię dla na­szych dzieci?

W błęd­nym kole za­mar­twia­nia się my­śli We­ro­niki prze­cho­dziły płyn­nie do jej wagi, mał­żeń­stwa, a na­stęp­nie do cza­sów, za­nim zo­stała peł­no­eta­tową matką:

Już ni­gdy nie wrócę do wagi sprzed ciąży. Nie zrzucę sied­miu nad­pro­gra­mo­wych ki­lo­gra­mów, a z wie­kiem bę­dzie tylko go­rzej. A co, je­śli Rick spo­tka w pracy ja­kąś młodą, śliczną dziew­czynę i mu się znu­dzę? Jak ja so­bie po­ra­dzę z dwójką dzieci? I jak niby mia­ła­bym zna­leźć do­brą pracę? W końcu nie mia­łam bły­sko­tli­wej ka­riery przed uro­dze­niem dzieci. Ni­gdy nie lu­bi­łam mo­jej pracy, a szef nie lu­bił mnie.

Ko­biety za­mar­twiają się ab­so­lut­nie wszyst­kim – wy­glą­dem, ro­dziną, ka­rierą, sta­nem zdro­wia. Czę­sto wy­daje się nam, że to po pro­stu ele­ment ko­bie­co­ści – od­zwier­cie­dle­nie na­szej opie­kuń­czo­ści. Może to i czę­ściowo prawda, ale to także tok­syczne za­ję­cie dla ko­biety. In­ge­ruje w na­szą zdol­ność i mo­ty­wa­cję do roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów. Od­py­cha część przy­ja­ciół i człon­ków ro­dziny. Do­dat­kowo może znisz­czyć nam zdro­wie emo­cjo­nalne. Ko­biety są dwu­krot­nie bar­dziej po­datne na cięż­kie po­staci de­pre­sji czy sta­nów lę­ko­wych niż męż­czyźni, a na­sza ten­den­cja do dzie­le­nia włosa na czworo wy­daje się być jedną z przy­czyn tego stanu rze­czy.

Nie musi tak jed­nak być. Mo­żemy wy­zwo­lić się z epi­de­mii nad­wraż­li­wo­ści i huś­tawki emo­cjo­nal­nej, i na­uczyć się roz­po­zna­wać i od­po­wied­nio wy­ra­żać wła­sne emo­cje. Mo­żemy także utrzy­my­wać je pod od­po­wied­nią kon­trolą i ra­dzić so­bie sku­tecz­nie ze stre­su­ją­cymi sy­tu­acjami. Mo­żemy za­cho­wać spo­kój i wiarę we wła­sne moż­li­wo­ści w ob­li­czu kon­flik­tów, tra­ge­dii czy cha­osu. Mo­żemy prze­trwać naj­gor­sze bu­rze. Mo­żemy pa­no­wać nad wła­snym ży­ciem emo­cjo­nal­nym.

Ucieczka przed roz­pa­mię­ty­wa­niem

Próby po­ko­na­nia za­drę­cza­nia się przy­po­mi­nają ucieczkę z ru­cho­mych pia­sków. Pierw­szy krok ku wol­no­ści wy­maga prze­ła­ma­nia wła­dzy, jaką mają nad tobą wła­sne my­śli, by nie wcią­gały cię głę­biej i cię w końcu nie za­du­siły. Drugi krok to wy­grze­ba­nie się z pia­chu na twardy grunt, gdzie wszystko le­piej wi­dać i gdzie mo­żesz pod­jąć do­brą de­cy­zję co do kie­runku, w któ­rym po­win­naś się udać. Trzeci po­lega na uni­ka­niu po­now­nego wpad­nię­cia w pu­łapkę roz­pa­mię­ty­wa­nia. Esen­cją Od­puść so­bie! jest ze­staw prak­tycz­nych stra­te­gii, które po­mogą ci wy­ko­nać te trzy kroki – prze­ła­ma­nie wła­dzy, wyj­ście na twardy grunt ra­cjo­nal­no­ści i uni­ka­nie przy­szłych pu­ła­pek.

Nie­któ­rzy wy­pra­co­wują so­bie te stra­te­gie na­tu­ral­nie. Weźmy na przy­kład zda­rze­nie z ży­cia Jenny, 32-let­niej ma­klerki z No­wego Jorku. W ciągu ostat­niego roku Jenny spo­ty­kała się z Se­anem, przy­stoj­nym bo­ta­ni­kiem, za­trud­nio­nym w sta­no­wej agen­cji ochrony śro­do­wi­ska. Jenny i Sean mają wielu wspól­nych przy­ja­ciół i chęt­nie go­tują dla nich sma­ko­wite ko­la­cje – zwy­kle w nie­wiel­kim miesz­kanku Se­ana, na obrze­żach mia­sta. Pew­nego piątku Sean za­pro­sił do sie­bie kilku zna­jo­mych i po­pro­sił Jenny, by wpa­dła parę go­dzin wcze­śniej i po­mo­gła mu w przy­go­to­wa­niach. Jenny chęt­nie się zgo­dziła, ale w piąt­kowe po­po­łu­dnie oka­zało się, że ma straszne za­le­gło­ści w wy­sta­wia­niu klien­tom roz­li­czeń, które na­le­żało wy­słać do 18:00. Około 15-tej za­dzwo­niła więc do Se­ana z in­for­ma­cją, że tro­chę się spóźni, a na­stęp­nie tak po­chło­nęła ją praca, że stra­ciła po­czu­cie czasu. Kiedy skoń­czyła, była 17:45 – za­le­d­wie pięt­na­ście mi­nut przed wy­zna­czoną go­dziną ko­la­cji, a od miesz­ka­nia Se­ana dzie­liło ją pół go­dziny drogi. Kiedy Jenny wpa­dła bez tchu do Se­ana o 18:17, od razu za­uwa­żyła, że od­nosi się do niej w spo­sób chłodny i nie­miły. Gdy go­ście wy­szli, wy­gar­nął jej wszystko i do­dał, że jest za­ab­sor­bo­wana wła­sną ka­rierą, sa­mo­lubna i nie­życz­liwa. Jenny wie­działa, że Sean bę­dzie na nią wście­kły za spóź­nie­nie, ale nie spo­dzie­wała się ta­kiego wy­bu­chu zło­ści. Po pół­go­dzin­nej awan­tu­rze wy­szła z jego miesz­ka­nia, trza­ska­jąc drzwiami.

Jenny prze­wra­cała się z boku na bok przez całą noc, roz­pa­mię­tu­jąc kłót­nię z Se­anem. Nie mo­gła uwie­rzyć, że po­wie­dział jej tyle pa­skud­nych rze­czy. Wra­cała do nich my­ślami, kreu­jąc zło­śliwe ri­po­sty na jego ar­gu­menty i przy­kłady sy­tu­acji, w któ­rych to Sean ją za­wiódł.

Kom­plet­nie prze­giął. Za­pa­trzona w sie­bie ka­rie­ro­wiczka! W ogóle nie je­stem sa­mo­lubna. On nie ma po­ję­cia, ile mam pracy, i w ogóle go to nie ob­cho­dzi. Sam jest sa­mo­lubny i za­pra­sza so­bie lu­dzi aku­rat wtedy, kiedy je­stem za­wa­lona ro­botą. Po­win­nam mu była po­wie­dzieć, że znowu hi­ste­ry­zuje. To by mu za­mknęło usta!

Jenny w końcu za­snęła, ale rano obu­dziła się z tymi sa­mymi my­ślami. Czu­jąc, jak jej ciało się spina, a my­śli sza­leń­czo wi­rują, po­wie­działa sama so­bie: „Znowu to ro­bię. To do­ni­kąd nie pro­wa­dzi. Mu­szę się opa­no­wać”. Po­szła po­bie­gać wzdłuż rzeki, by oczy­ścić umysł i po­pra­wić so­bie na­strój. Po po­wro­cie do domu po­now­nie wró­ciła my­ślami do roz­mowy z Se­anem. Mo­gła zro­zu­mieć, że w pew­nych aspek­tach miał ra­cję, ale do­strze­gała także, że w sy­tu­acji kon­flik­to­wej mocno prze­sa­dził. Zdała so­bie sprawę, że zwią­zek z Se­anem jest dla niej bar­dzo ważny i nie chciała, by znisz­czyła go kłót­nia lub jej re­ak­cja na jego za­rzuty. Przy­szło jej na myśl parę rze­czy, które chcia­łaby po­wie­dzieć part­ne­rowi – że go ko­cha, że jest jej przy­kro, że go zde­ner­wo­wała, i że jego oskar­że­nia wy­krzy­ki­wane pod jej ad­re­sem złosz­czą z ko­lei ją. Za­sta­no­wiła się, jak on mógłby za­re­ago­wać na każde z po­wyż­szych stwier­dzeń. Po pew­nym cza­sie zła­pała się na roz­trzą­sa­niu, jak wstrętny i nie­spra­wie­dliwy Sean po­trafi być w gnie­wie. Za­nie­po­ko­iła się, że jej my­śli i uczu­cia wkra­czają co­raz da­lej na ten nie­bez­pieczny grunt, po­sta­no­wiła więc za­jąć się przez ja­kiś czas czymś in­nym, żeby prze­stać roz­pa­mię­ty­wać tę sy­tu­ację, a do­piero po­tem za­sta­no­wić się jesz­cze raz, co chcia­łaby po­wie­dzieć Se­anowi. Za­dzwo­niła do przy­ja­ciółki po wspar­cie mo­ralne, po­now­nie prze­ana­li­zo­wała swoją li­stę ar­gu­men­tów i po­sta­no­wiła po­roz­ma­wiać z part­ne­rem. Miała do­bry na­strój i ja­sny umysł, była w sta­nie po­wie­dzieć Se­anowi to, co za­pla­no­wała – także to, że jej zda­niem za­re­ago­wał nie­współ­mier­nie – a także spo­koj­nie go wy­słu­chać. Po­go­dzili się przez te­le­fon i umó­wili na spo­tka­nie ko­lej­nego wie­czora.

Re­ak­cja Jenny na kłót­nię z Se­anem nie za­częła się do­brze – my­śli o tym, co on po­wie­dział, a co ona po­winna była na to od­po­wie­dzieć, tylko po­głę­biały jej gniew i zde­ner­wo­wa­nie. Gdyby nie za­wró­ciła z tej drogi, praw­do­po­dob­nie tylko na­pę­dza­łaby się da­lej w swo­jej zło­ści i po­wie­dzia­łaby uko­cha­nemu rze­czy, które przy­nio­słyby dłu­go­trwałe szkody dla ich związku.

Jenny jed­nak była w sta­nie po­ra­dzić so­bie z tym kon­flik­tem sku­tecz­nie, po­nie­waż użyła sze­regu róż­nych stra­te­gii, by wy­zwo­lić się z klesz­czy gniew­nych my­śli, zo­sta­wić je za sobą i opra­co­wać sku­teczny plan za­że­gna­nia kłótni z Se­anem, a także unik­nąć dal­szego roz­pa­mię­ty­wa­nia tej sy­tu­acji. Przede wszyst­kim wy­zwo­liła się z gniewu. Wy­ko­rzy­stała zdrowy i ak­tywny spo­sób na od­wró­ce­nie uwagi – bie­ga­nie – by wy­zbyć się ne­ga­tyw­nych my­śli. Zo­sta­wiła złość za sobą, igno­ru­jąc „co on po­wie­dział, a co ona po­wie­działa” i sku­pia­jąc się na głów­nym celu – ura­to­wa­niu związku z Se­anem, a także prze­ana­li­zo­wała sze­reg spo­so­bów, jak to osią­gnąć. Kiedy za­częła po­now­nie po­pa­dać w błędne koło gniewu, szybko zdała so­bie z tego sprawę i ak­tyw­nie po­sta­wiła temu kres, po­rzu­ca­jąc roz­my­śla­nia i po­dej­mu­jąc dzia­ła­nie.

Ba­da­nia, które pro­wa­dzi­łam przez dwa­dzie­ścia lat, wska­zują, że zdrowe ży­cie w ogrom­nym stop­niu za­leży od tego, by nie po­zwo­lić ne­ga­tyw­nym emo­cjom nami rzą­dzić i pod­wa­żać na­szych dzia­łań. Ne­ga­tywne uczu­cia mają ogromny wpływ na na­sze my­śli i za­cho­wa­nia. Kiedy je­steś smutna, twój mózg ma więk­szy do­stęp do smut­nych my­śli i wspo­mnień, i ro­śnie praw­do­po­do­bień­stwo, że ak­tu­alne oko­licz­no­ści także bę­dziesz in­ter­pre­to­wać z per­spek­tywy smutku. Dzia­łasz wol­niej i tra­cisz mo­ty­wa­cję. Trud­niej ci się skon­cen­tro­wać, po­dej­mo­wać de­cy­zje czy co­kol­wiek zre­ali­zo­wać. Krótko mó­wiąc, kiedy po­zwa­lasz smut­kowi ro­snąć w siłę, za­miast go opa­no­wać, to cią­gnie cię za sobą drogą ku bez­na­dziei, nie­chęci do sa­mej sie­bie i apa­tii.

Ana­lo­gicz­nie, kiedy się nie­po­ko­isz, wszę­dzie do­strze­gasz za­gro­że­nia – na­wet tam, gdzie ich wcale nie ma, na przy­kład moż­li­wość cho­roby no­wo­two­ro­wej czy obawy, że part­ner cię zdra­dza. Twoje my­śli bie­gają w tę i z po­wro­tem i bar­dzo trudno jest ci sku­pić je na tyle długo, by prze­ana­li­zo­wać, co po­win­naś zro­bić. Drżą ci ręce, boli cię brzuch, a serce wali jak osza­lałe. Mo­żesz wtedy po­dej­mo­wać dzia­ła­nia im­pul­syw­nie lub nie zro­bić nic, owład­nięta stra­chem. Kiedy po­zwo­lisz lę­kom ro­snąć w siłę, za­miast je opa­no­wać, może to skut­ko­wać chro­nicz­nym na­pię­ciem, który wy­czer­puje or­ga­nizm i spra­wia, że nie je­steś w sta­nie po­ra­dzić so­bie na­wet z nie­wiel­kimi trud­no­ściami.

Kiedy do­dat­kowo poza uczu­ciem smutku lub lęku nad­mier­nie wszystko roz­pa­mię­tu­jesz, zwra­casz uwagę na my­śli wy­wo­łane przez twój na­strój, ana­li­zu­jesz je, bie­rzesz je bar­dzo po­waż­nie i po­zwa­lasz, by wpły­wały na twoje de­cy­zje. Wy­ni­ka­jące z tego ne­ga­tywne prze­ko­na­nia i złe de­cy­zje mogą zruj­no­wać ci ży­cie, po­gor­szyć do­bro­stan, zdro­wie psy­chiczne i zdol­ność funk­cjo­no­wa­nia na co dzień.

Mam jed­nak do­brą wia­do­mość – można wy­do­być się z la­winy my­śli i od­zy­skać nad nimi kon­trolę. W dru­giej czę­ści książki opi­suję kon­kretne tech­niki, jak tego do­ko­nać. Po­dzie­li­łam je na grupy – wstępne stra­te­gie, które po­ma­gają ko­bie­tom okieł­znać my­śli; stra­te­gie, które po­zwa­lają zo­sta­wić je za sobą i my­śleć ja­śniej, a także do­ko­ny­wać lep­szych wy­bo­rów; i stra­te­gie, które po­zwa­lają unik­nąć wpad­nię­cia w pu­łapkę nad­mier­nego my­śle­nia w przy­szło­ści.

Ko­biety dzielą włos na czworo w naj­róż­niej­szych sy­tu­acjach, na przy­kład w związku z po­czu­ciem utraty lub traumą, kon­ku­ren­cją i suk­ce­sami w pracy, kon­flik­tami z in­nymi, a także sa­tys­fak­cją w ży­ciu sek­su­al­nym i uczu­cio­wym. W każ­dej z tych sy­tu­acji na­sze my­śli po­tra­fią być bar­dzo prze­ko­nu­jące, po­nie­waż do­ty­czą pro­ble­ma­tycz­nych kwe­stii, które leżą w sa­mym cen­trum tego, jak po­strze­gamy same sie­bie i istotne re­la­cje w na­szym ży­ciu. Cza­sem może być trudno zro­zu­mieć, jak i dla­czego po­win­ny­śmy ta­kich my­śli uni­kać. W każ­dej z tych sy­tu­acji jed­nak roz­pa­mię­ty­wa­nie może in­ge­ro­wać w na­szą zdol­ność ra­dze­nia so­bie z pro­ble­mami, ob­ni­żać na­szą sa­mo­ocenę i przy­czy­niać się do złych de­cy­zji. W trze­ciej czę­ści książki kon­cen­truję się na tych i in­nych czę­sto spo­ty­ka­nych sy­tu­acjach lub te­ma­tach, które sprzy­jają roz­pa­mię­ty­wa­niu, a także przed­sta­wiam stra­te­gie, jak prze­ła­my­wać błędne koło i sku­tecz­niej ra­dzić so­bie ze zmar­twie­niami.

Czym do­kład­nie jest roz­pa­mię­ty­wa­nie?

Kiedy coś roz­pa­mię­tu­jesz, bez końca prze­twa­rzasz ne­ga­tywne my­śli i uczu­cia, ana­li­zu­jesz je, kwe­stio­nu­jesz, ugnia­tasz je jak cia­sto. Mo­żesz na przy­kład za­cząć od wspo­mnie­nia o nie­daw­nej sprzeczce z ko­le­żanką. My­ślisz so­bie: „Jak mo­gła mi coś ta­kiego po­wie­dzieć?”, „Co na­prawdę miała na my­śli?”, „Jak po­win­nam za­re­ago­wać?”. Cza­sem da się szybko od­po­wie­dzieć na ta­kie py­ta­nia – była w fa­tal­nym na­stroju, za­cho­wuje się tak wo­bec wszyst­kich, zi­gno­ruję jej słowa albo po­wiem jej, jak bar­dzo zła na nią je­stem – i przejść nad tym do po­rządku dzien­nego.

Kiedy jed­nak dasz się zła­pać w pu­łapkę roz­pa­mię­ty­wa­nia, to te py­ta­nia pro­wa­dzą tylko do ko­lej­nych – na­zy­wam to efek­tem droż­dży. „Czy to w po­rządku, że je­stem na nią zła?” „A co, je­śli nie dam rady się z nią skon­fron­to­wać?” „Co ona so­bie o mnie po­my­śli”? Po­dob­nie jak cia­sto droż­dżowe, które po­dwaja swoją ob­ję­tość po wy­ro­bie­niu, tak i twoje ne­ga­tywne my­śli puchną, roz­ra­stają się i za­czy­nają szczel­nie wy­peł­niać twój umysł. Na po­czątku mogą do­ty­czyć kon­kret­nego zda­rze­nia, ale szybko roz­prze­strze­niają się na inne sy­tu­acje z two­jego ży­cia i za­czy­nają do­ty­kać istot­nych py­tań, które do­ty­czą waż­nych dla cie­bie spraw. Do­dat­kowo z cza­sem stają się co­raz bar­dziej ne­ga­tywne:

Skoro nie ra­dzę so­bie z ta­kimi kon­flik­tami jak ten, to skąd po­mysł, że po­ra­dzi­ła­bym so­bie jako me­ne­dżer w mo­jej fir­mie? Za­wsze po­zwa­lam, żeby inni wcho­dzili mi na głowę. Mam tego dość, ale je­stem zbyt słaba, by co­kol­wiek na to po­ra­dzić. Wtedy w pracy, kiedy stra­ci­łam pa­no­wa­nie nad sobą, po pro­stu zro­bi­łam z sie­bie idiotkę. Ro­dzice ni­gdy nie na­uczyli mnie, jak so­bie ra­dzić z ner­wami. Sami też tego nie po­tra­fili.

Franny, atrak­cyjna 55-let­nia roz­wódka, córka wło­skich imi­gran­tów, czę­sto pod­daje się efek­towi droż­dży. Roz­pa­mię­ty­wa­nie naj­czę­ściej za­czyna od swo­jej pracy jako ar­chi­tekta kra­jo­brazu. Ma wielu za­moż­nych i wy­ma­ga­ją­cych klien­tów i bar­dzo się mar­twi, że nie spodo­bają się im jej pro­jekty. Do szcze­gól­nie in­ten­syw­nego roz­pa­mię­ty­wa­nia skło­niła ją ana­liza nie­daw­nej in­te­rak­cji z kon­kret­nym klien­tem:

Nie by­łam wy­star­cza­jąco prze­ko­nu­jąca w sprze­da­wa­niu mo­ich po­my­słów. Po­win­nam była go bar­dziej przy­ci­snąć. Jego obiek­cje nie miały pod­staw. Ustą­pi­łam. Po­wie­dział, że „może da się z nich coś wy­cią­gnąć”. Co chciał przez to po­wie­dzieć? Dla­czego nie za­py­ta­łam, co ma na my­śli? Je­stem ta­kim mię­cza­kiem!

Na­stęp­nie Franny płyn­nie prze­szła do wspo­mnień o daw­nych klien­tach, któ­rzy od­rzu­cili jej plany:

To zu­peł­nie tak jak tam­ten fa­cet, który po­wie­dział, że moje pro­jekty są „nudne”. A co on tam wie? Jak mo­głam mu na to po­zwo­lić? W końcu je za­ak­cep­to­wał. Po pro­stu mu­siał oka­zać swoją wyż­szość.

Więk­szość klien­tów Franny jest za­do­wo­lona z pro­jek­tów, ale jej umysł za­wsze wraca do złych wspo­mnień, a nie do do­brych. Je­żeli nic jej nie prze­szko­dzi w tym psy­chicz­nym sa­mo­bi­czo­wa­niu, to my­śli Franny nie­uchron­nie zmie­rzają w kie­runku jej związku z An­drew, przy­stoj­nym imi­gran­tem z Ar­me­nii. An­drew od­nosi ogromne suk­cesy jako wła­ści­ciel sieci ele­ganc­kich re­stau­ra­cji we­ge­ta­riań­skich. Sy­pie żar­tami i in­te­li­gent­nymi uwa­gami, by za­ba­wić swo­ich klien­tów; Franny jest ab­so­lut­nie za­uro­czona An­drew, ale cały czas się za­sta­na­wia, co on na­prawdę o niej my­śli:

Mógłby mieć każdą ko­bietę – sa­motną czy mę­żatkę – bo jest przy­stojny, bo­gaty i atrak­cyjny. Nie mogę uwie­rzyć, że tak się przed nim wy­głu­pi­łam w ostatni week­end. Mie­li­śmy spę­dzić cu­downy dzień na jach­cie, a ja się upi­łam i spa­li­łam na słońcu. Mu­sia­łam wy­glą­dać jak kre­tynka, za­ta­cza­jąc się i beł­ko­cząc. Skom­pro­mi­to­wa­łam nas w oczach jego zna­jo­mych.

Od my­śli o An­drew Franny prze­cho­dzi do roz­my­ślań o swo­jej atrak­cyj­no­ści sek­su­al­nej, zdro­wiu i dwu­dzie­sto­let­nim synu. W tych ob­sza­rach jej ży­cia dzieją się po­zy­tywne rze­czy – ode­brała ostat­nio do­sko­nałe wy­niki ba­dań okre­so­wych, a w po­przed­nim ty­go­dniu spo­tkała się z sy­nem na pysz­nej ko­la­cji. Więk­szość my­śli Franny kon­cen­truje się jed­nak na ne­ga­ty­wach – jej matka ma bia­łaczkę, ona sama nie miała or­ga­zmu pod­czas seksu z An­drew parę dni wcze­śniej, a do­dat­kowo mar­twi się, że jej syn pije za dużo al­ko­holu. Franny prze­cho­dzi od jed­nej my­śli do dru­giej – wszyst­kie wy­dają się ja­koś po­łą­czone – i nie do­cho­dzi do żad­nych wnio­sków w od­nie­sie­niu do któ­rej­kol­wiek kwe­stii. Roz­pa­mię­ty­wa­nie jak na droż­dżach spra­wia jej ból i pa­ra­li­żuje ży­cie. Je­żeli bę­dzie tak da­lej, to Franny ry­zy­kuje znisz­cze­niem związku z An­drew, pro­ble­mami za­wo­do­wymi i zdro­wot­nymi. Mo­głaby jed­nak za­cząć wy­grze­by­wać się z tego ba­gna i po­pra­wić ja­kość ży­cia, wy­ko­rzy­stu­jąc te same pod­sta­wowe stra­te­gie, co Jenny.

Ro­dzaje roz­pa­mię­ty­wa­nia

Roz­pa­mię­ty­wa­nie wy­stę­puje w trzech pod­sta­wo­wych ro­dza­jach. Nie­któ­rzy spe­cja­li­zują się w kon­kret­nym ty­pie, ale bywa, że więk­szość z nas upra­wia wszyst­kie trzy:

1. Ci­ska­nie gro­mów to naj­pow­szech­niej­szy ro­dzaj za­drę­cza­nia się. Zwy­kle kon­cen­truje się na ja­kiejś krzyw­dzie, którą na­szym zda­niem ktoś nam kie­dyś wy­rzą­dził. W cza­sie gniew­nego roz­pa­mię­ty­wa­nia przy­bie­ramy pozy zra­nio­nej nie­win­no­ści i kon­cen­tru­jemy się na za­pla­no­wa­niu ze­msty, która da po­pa­lić na­szym prze­śla­dow­com:

Od­rzu­cili moje po­da­nie na stu­dia po­dy­plo­mowe. Nie mogę w to uwie­rzyć. Mam lep­sze kwa­li­fi­ka­cje niż masa lu­dzi. Za­łożę się, że przyj­mują dzieci swo­ich ab­sol­wen­tów, na­wet je­żeli nie mają tak do­brych kwa­li­fi­ka­cji, jak ja! Pra­co­wa­łam na to tak długo i tak ciężko, to mi się po pro­stu na­leży. Nie mają po­ję­cia, co ro­bią. Albo są uprze­dzeni. Po­zwę tych drani!

Być może to my mamy ra­cję, a osoby, które nas skrzyw­dziły, się mylą. Wsku­tek gniew­nego roz­pa­mię­ty­wa­nia od­ma­lo­wu­jemy jed­nak prze­ciw­ni­ków jako czarne cha­rak­tery i nie bie­rzemy pod uwagę „dru­giej strony me­dalu”. Może to też pro­wa­dzić do im­pul­syw­nych dzia­łań od­we­to­wych, które po­tra­fią się ze­mścić na nas sa­mych – na przy­kład skła­da­nie kosz­tow­nych i bez­na­dziej­nych po­zwów czy ucie­ka­nie się do agre­sji fi­zycz­nej.

2. Two­rze­nie po­twora za­czyna się cał­kiem nie­win­nie, kiedy za­uwa­żamy, że je­ste­śmy nie­szczę­śliwe albo roz­pa­mię­tu­jemy nie­dawne zda­rze­nie. Wtedy za­czy­namy roz­wa­żać moż­liwe przy­czyny na­szych uczuć:

Może jest mi smutno, bo nie mam przy­ja­ciół. A może dla­tego że w ogóle w tym mie­siącu nie schu­dłam. Albo może z po­wodu tego wszyst­kiego, co mi się przy­da­rzyło w prze­szło­ści. Może je­stem zła, bo cią­gle mną po­mia­tają w pracy. A może dla­tego że mama cią­gle mi do­cina. Albo dla­tego że ży­cie zu­peł­nie nie układa mi się tak, jak bym chciała.

Kiedy my­ślimy za dużo, wszyst­kie te moż­li­wo­ści wy­dają się bar­dzo praw­do­po­dobne. Przyj­mu­jemy wszyst­kie wy­my­ślone wy­ja­śnie­nia, szcze­gól­nie te dra­ma­tyczne, jako rów­nie wia­ry­godne.

Nie­stety, roz­pa­mię­ty­wa­nie spra­wia, że do­strze­gamy pro­blemy, które tak na­prawdę nie ist­nieją albo przy­naj­mniej są mniej­sze, niż nam się wy­daje – za­czy­nają one żyć wła­snym ży­ciem. Może też do­pro­wa­dzić do sy­tu­acji, w któ­rej po­dej­miemy błędne de­cy­zje na pod­sta­wie wy­du­ma­nych pro­ble­mów – pój­dziemy na kon­fron­ta­cję z in­nymi, po­sta­no­wimy rzu­cić pracę czy szkołę, od­wo­łamy spo­tka­nie ze zna­jo­mymi, od­re­agu­jemy zły na­strój i wy­ol­brzy­mione zmar­twie­nia.

3. Do roz­pa­mię­ty­wa­nia cha­otycz­nego do­cho­dzi, kiedy nie prze­cho­dzimy w pro­stej li­nii od jed­nego pro­blemu do dru­giego, ale kiedy wszyst­kie ro­dzaje pro­ble­mów – wiele z nich zu­peł­nie nie­po­wią­za­nych – za­le­wają nam umysł jed­no­cze­śnie:

Nie ra­dzę so­bie z pre­sją w pracy. Kom­plet­nie mnie to przy­tła­cza. To­tal­nie so­bie nie ra­dzę i po­winni mnie wy­wa­lić. Joe je­dzie w ko­lejną de­le­ga­cję w przy­szłym ty­go­dniu. Za dużo wy­jeż­dża i zo­sta­wia mnie samą z dziećmi. Bar­dziej się zaj­muje pracą, niż wła­sną ro­dziną. Ale mu tego nie po­wiem. Pew­nie już mnie nie ko­cha. Je­stem do ni­czego i nie mam po­ję­cia, co mam zro­bić.

Roz­pa­mię­ty­wa­nie cha­otyczne jest szcze­gól­nie pa­ra­li­żu­jące, bo nie je­ste­śmy w sta­nie zi­den­ty­fi­ko­wać, co czu­jemy, ani ja­sno my­śleć. Uczu­cia i my­śli po pro­stu nas przy­tła­czają, dez­orien­tują i czę­sto spra­wiają, że się wy­co­fu­jemy albo ucie­kamy. Lu­dzie, któ­rzy w od­ru­chu sa­mo­obrony przed za­drę­cza­niem się piją albo biorą nar­ko­tyki, mogą pró­bo­wać za­głu­szyć chaos my­śli, po­nie­waż w tym na­tłoku nie są w sta­nie sku­pić się na kon­kret­nym po­wo­dzie do zmar­twie­nia czy rze­czy do zro­bie­nia.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

1. Czemu roz­pa­mię­ty­wa­nie jest złe?
[1] S. No­len-Ho­ek­sema, „Gen­der Dif­fe­ren­ces in De­pres­sion”, w: Hand­book of De­pres­sion, wyd. I. Go­tlib i C. Ham­men (Nowy Jork: Gu­il­ford, 2002).