Optymistyczny mózg - Alonso Mikel - ebook + książka

Optymistyczny mózg ebook

Alonso Mikel

0,0
28,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Mózg to fascynujący organ, zdolny do niesamowitych wyczynów i niezliczonych skomplikowanych zadań, ale nie jest przeznaczony do szczęścia. Ewolucji nie zależy na tym, byśmy byli szczęśliwi, o ile udaje jej się utrzymać nas przy życiu.

Na szczęście dla nas jedną z głównych cech ludzkiego mózgu jest jego plastyczność. Dziś dysponujemy niezbędną wiedzą, aby przystosować wspaniałe struktury mózgu, będące efektem milionów lat ewolucji biologicznej, do nowej rzeczywistości i wykorzystać mechanizmy neurologiczne do zbudowania własnej wersji szczęścia.

Mikel Alonso López, ekspert w dziedzinie neuronauki stosowanej do zachowań i emocji, proponuje reorganizację podstawowego programowania mózgu poprzez pracę nad nawykami, przekonaniami i samowiedzą wynikającą z najnowszych osiągnięć neuronauki.

„Optymistyczny mózg” to przewodnik potrzebny każdemu, kto chce zamienić stres, pesymizm i rutynę w przygodę, poczucie własnej wartości i czystą ekscytację możliwościami życia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Dedykacja

Dla mojej rodziny i przy­ja­ciół, zwłasz­cza dla Tanii, Iniga i Asiera, któ­rych cza­sami uczę, a cza­sami uczę się od nich.

Dla Jona, Ane i Nahii.

Zawsze pamię­taj­cie, że dzięki nauce, odwa­dze i wysił­kowi będzie­cie mogli osią­gnąć wszystko, co sobie zało­ży­cie. WSZYSTKO, dużymi lite­rami. Ucie­kaj­cie od każ­dego, kto mówi wam coś prze­ciw­nego.

Bez lęku pono­ście porażki na wielką skalę.

Takie będą rów­nież wasze suk­cesy.

Prolog

Mikel Alonso jest bez­po­średni: „Two­jego mózgu nie obcho­dzi, czy jesteś szczę­śliwy. Jest po to, abyś prze­trwał i się roz­mna­żał”. Wła­śnie dla­tego mówi nam, jak działa nasz mózg i jak zmie­nić jego wewnętrzny kształt, aby być szczę­śliw­szym.

Mikel mówi o nawy­kach i prze­ko­na­niach, abyś mógł doj­rzale pra­co­wać nad czymś istot­nym: samo­świa­do­mo­ścią. Zga­dzam się z auto­rem, że nie ma wymó­wek, aby się zmie­niać, ewo­lu­ować i roz­wi­jać: pla­stycz­ność jest główną cechą naszego mózgu. Jeste­śmy nawet w sta­nie zmie­nić wła­sne geny! Mowa o epi­ge­ne­tyce.

Ogra­ni­cza nas jed­nak nasz sys­tem prze­ko­nań. Mnie zawsze słu­żyło sku­pie­nie się na pozy­tyw­nym aspek­cie wszyst­kiego. To ponowne „prze­pro­gra­mo­wa­nie” odna­wia nasz mózg. Koniecz­nie trzeba na nowo go wyedu­ko­wać, aby prze­stał dra­ma­ty­zo­wać, grać lub sabo­to­wać coś, o czym wie zbyt dużo.

Ta książka pomoże ci zde­cy­do­wać, co jest, a co nie jest ważne w twoim życiu, i prze­war­to­ścio­wać ogra­ni­cza­jące cię prze­ko­na­nia. Klu­czem do zmiany, jakiej potrze­bu­jesz, jest zapla­no­wa­nie celów i kro­ków, które muszą prze­mie­nić się w nawyki pozwa­la­jące zerwać z tymi ogra­ni­cza­ją­cymi prze­ko­na­niami.

Psy­cho­lo­gia wyka­zała, że zdol­ność adap­ta­cji jed­nostki ludz­kiej jest nie­ogra­ni­czona i może nastą­pić w każ­dym wieku i w każ­dych oko­licz­no­ściach. Dobre jest to, że wraz z wie­kiem czu­jemy się bar­dziej wolni, wzmoc­nieni i zado­wo­leni z życia. Taki sam efekt ma czy­ta­nie ksią­żek takich jak ta, którą trzy­masz w ręku.

Towa­rzy­skość, cele, życie w teraź­niej­szo­ści, wiel­ko­dusz­ność i miłość we wszyst­kich jej prze­ja­wach to nie­które z pro­po­zy­cji autora. Jako o pro­gno­sty­kach szczę­ścia wspo­mina także o uśmie­cha­niu się, ćwi­cze­niach fizycz­nych, natu­rze, odpo­czynku, muzyce, tańcu, upra­wia­niu seksu.

Mikel zachęca nas do uprasz­cza­nia, do bra­nia wszyst­kiego z humo­rem i utrzy­my­wa­nia dobrej jako­ści naszych myśli (co, jak powie­działby Marek Aure­liusz, będzie powią­zane z jako­ścią naszego życia).

Nasz mózg w poszu­ki­wa­niu szczę­ścia ma ponadto do dys­po­zy­cji wiel­kich sojusz­ni­ków: neu­ro­prze­kaź­niki. Jestem rów­nież wierną obroń­czy­nią tego, byśmy robili rze­czy powo­du­jące wyrzut tych sub­stan­cji che­micz­nych zwią­za­nych z przy­jem­no­ścią, które poma­gają nam zwal­czać nega­tywne myśli i emo­cje. Są powią­zane z opty­mi­zmem, a im czę­ściej je wydzie­lamy (upra­wia­jąc sport, będąc w kon­tak­cie z naturą, z ludźmi, któ­rych kochamy, roz­ko­szu­jąc się sztuką…), tym więk­sze dawki i z więk­szą łatwo­ścią uzy­skamy.

Za pomocą krót­kich bajek, ćwi­czeń i serii pytań, które każdy z nas w pew­nym momen­cie musi sobie zadać, Mikel prze­kształca to bada­nie naszego mózgu w prak­tyczną książkę, która pozwala dowie­dzieć się, gdzie jeste­śmy, gdzie chcemy być, a przede wszyst­kim, co ważne, czy mamy zamiar roz­wa­żyć doko­na­nie tej zmiany, która jest rów­nie istotna jak konieczna, ale być może nas prze­raża.

Ważne jest, aby wie­dzieć, że życie jest zmianą, i ośmie­lić się, cho­ciaż to napawa nas stra­chem, przy­pra­wia o zawroty głowy lub wpę­dza w leni­stwo; gdyż to umysł rzą­dzi, a ty trzy­masz jego wodze.

Irene Villa González

dzien­ni­karka, pisarka, psy­cho­lożka, pre­le­gentka i nar­ciarka alpej­ska

Wstęp

W dzie­ciń­stwie i na eta­pie wcze­snego okresu doro­sło­ści mia­łem wiele pro­jek­tów. Przede wszyst­kim chcia­łem być zawo­do­wym fut­bo­li­stą, a potem teni­si­stą. Men­tal­nie jed­nak sta­wia­łem sobie prze­szkody, aby ponieść porażkę. W obli­czu jakiej­kol­wiek trud­no­ści szybko się pod­da­wa­łem. Na moich pierw­szych stu­diach uni­wer­sy­tec­kich, infor­ma­tyce, mia­łem wspa­niałe pomy­sły, które póź­niej inni zre­ali­zo­wali. Ja nie ośmie­li­łem się żad­nego wpro­wa­dzić w życie.

Po wielu dzie­się­cio­le­ciach inten­syw­nych badań mózgu zauwa­ży­łem, że w swoim życiu nie sto­suję odkryć neu­ro­nauki. Był to dosko­nały przy­kład powie­dze­nia „szewc bez butów cho­dzi”: mia­łem marze­nia i pra­gnie­nia, które chcia­łem reali­zo­wać, podob­nie jak na poprzed­nich eta­pach mojego życia, ale cią­gle hamo­wa­łem sie­bie i boj­ko­to­wa­łem wszel­kie moż­li­wo­ści ze stra­chu przed wyj­ściem ze swo­jej strefy kom­fortu.

Ale trzy lata temu posta­no­wi­łem rady­kal­nie zmie­nić swoje życie. Pod­ją­łem decy­zję, że zosta­wiam za sobą winę, którą przy­pi­sy­wa­łem rodzi­com, śro­do­wi­sku rodzin­nemu, miej­scu, w któ­rym dora­sta­łem, wpo­jo­nym mi war­to­ściom i wielu innym zewnętrz­nym wymów­kom. To nie był dobry czas, wręcz prze­ciw­nie, bio­rąc pod uwagę, że wła­śnie uro­dziła się moja trze­cia córka, a ja wcale nie cie­szy­łem się kom­for­tową sytu­acją finan­sową – do tej pory poświę­ca­łem życie bada­niom i uni­wer­sy­te­towi (moi kole­dzy adiunkci wie­dzą, co mam na myśli). Mimo to wybra­łem, jakie war­to­ści i jaka oso­bo­wość będą mnie od tego momentu defi­nio­wać. Te cechy obec­nie kie­rują moim spo­so­bem bycia. Ci ludzie, któ­rzy tylko wcze­śniej mieli ze mną do czy­nie­nia, znają moją starą wer­sję, a nie to, kim jestem teraz.

W oczach nie­mal każ­dego obser­wa­tora ta decy­zja zosta­łaby zakwa­li­fi­ko­wana jako kom­pletna nie­roz­waga. Z trójką dzieci i prak­tycz­nie bez oszczęd­no­ści rzu­cić się do sto­so­wa­nia neu­ro­nauki do ludz­kich zacho­wań w spo­łe­czeń­stwie, gdy dzie­dzina wie­dzy wymaga wiel­kiej pracy peda­go­gicz­nej, wyda­wało się sza­leń­stwem. Nie zwa­ża­łem na to. Byłem prze­ko­nany, że stanę się osobą, która wybrała bycie. Chcia­łem pomóc innym wyko­rzy­sty­wać mózg do tego, by byli szczę­śliwi. W spo­rcie, w fir­mie lub w real­nym życiu codzien­nym, w codzien­nych wyzwa­niach.

Twój mózg nie dba o to, czy jesteś szczę­śliwy, ma pomóc ci prze­trwać i się roz­mna­żać. Nie wiem, w któ­rym momen­cie zaczę­li­śmy bar­dziej mar­twić się o bycie szczę­śliwymi niż o prze­trwa­nie. Wolę pozo­sta­wić ten aspekt naukow­com zaj­mu­ją­cym się tym kie­run­kiem badań, takim jak Yuval Noah Harari. Ale ty i ja wciąż mamy ewo­lu­cyjne mecha­ni­zmy prze­trwa­nia naszych przod­ków. Ten pod­ręcz­nik pomoże ci wła­ści­wie korzy­stać z tych mecha­ni­zmów.

Książka zaczyna się od krót­kiego wpro­wa­dze­nia, które wyja­śnia, czym jest szczę­ście dla nauki, i przed­sta­wia pewne roz­wa­ża­nia na jego temat, a następ­nie dzieli się na trzy czę­ści.

Pierw­sza część sku­pia się na pozna­niu mózgu, abyś zro­zu­miał jego budowę. Z góry prze­pra­szam, że jestem tak odważny i pró­buję wyja­śnić, jak działa mózg, i chciał­bym pod­kre­ślić, że wie­lo­krot­nie uprasz­cza­łem jego funk­cjo­no­wa­nie, łącząc ana­to­mię i funk­cję. Współ­cze­sna neu­ro­nauka wyka­zała, że bada­nie sta­łych struk­tur i ich umiej­sco­wie­nia nie odzwier­cie­dla pre­cy­zyj­nie funk­cji peł­nio­nych przez mózg. Zada­nia nie miesz­czą się wyłącz­nie w pew­nych obsza­rach. Potrze­bu­jemy jed­nak funk­cjo­nal­nego modelu, który byłby spójny z nauką i nie nego­wałby bio­lo­gicz­nej rze­czy­wi­sto­ści. Celem tego uprosz­cze­nia jest, abyś zro­zu­miał, jak pra­cuje mózg, i lepiej przy­swoił infor­ma­cje, a także we wła­ściwy spo­sób zasto­so­wał zapro­po­no­wane tech­niki. Każ­dego dnia uka­zuje się na świe­cie od 500 do 1000 arty­ku­łów nauko­wych na temat mózgu i my, bada­cze, jeste­śmy świa­domi, że będziemy musieli zro­zu­mieć fizykę kwan­tową, aby dogłęb­nie wyja­śnić jego funk­cjo­no­wa­nie, co jesz­cze bar­dziej kom­pli­kuje misję. Wiele rze­czy już jed­nak wiemy, a one posłużą ci w twoim pro­jek­cie osią­gnię­cia szczę­ścia.

W dru­giej czę­ści książki pokażę ci, jak zmie­nić się wewnętrz­nie, abyś był szczę­śliw­szy. Będziemy mówić o two­ich nawy­kach i prze­ko­na­niach, a ty będziesz dogłęb­nie pra­co­wał nad samo­wie­dzą. Ważne jest poję­cie „wewnętrz­nie”, ponie­waż szczę­ście musi mieć kon­trolę oso­bi­stą, rodzić się w tobie. Aby być szczę­śli­wym, nie możesz być zależny od spo­ty­ka­ją­cych cię zda­rzeń zewnętrz­nych. Życie z pew­no­ścią da ci w kość, lecz także przy­nie­sie radość. Twoje szczę­ście w życiu będzie zale­żeć od tego, na któ­rym z powyż­szych sku­pisz uwagę.

Na koniec w trze­ciej czę­ści przed­sta­wię ci wszyst­kie narzę­dzia, które spra­wią, że twoja droga będzie prost­sza. Staną się two­imi sprzy­mie­rzeń­cami i osta­tecz­nie włą­czysz je w swoją codzien­ność.

I zawsze, zawsze możesz zde­cy­do­wać się na zmianę, bycie inną osobą, zmo­dy­fi­ko­wa­nie swo­ich prze­ko­nań i myśli, aby wdro­żyć nawyki, które pro­wa­dzą do bar­dziej kom­for­to­wego i szczę­śli­wego życia. Twój mózg jest już na to przy­go­to­wany. Czy się odwa­żysz?

Wprowadzenie

1

W poszukiwaniu szczęścia… nie wiedząc, czym ono jest

Życie jest tym, co ci się przy­tra­fia, kiedy jesteś zajęty two­rze­niem innych pla­nów.

John Len­non

Dawno temu na dale­kich zie­miach Pół­nocy żył car sły­nący z pomyśl­no­ści swego władz­twa, który jed­nak ciężko zacho­ro­wał na smu­tek i melan­cho­lię. Zebrał wokół swego łoża naj­lep­szych medy­ków z całego impe­rium, któ­rzy zasto­so­wali wobec niego te środki, jakie znali, i inne, nowe, które wymy­ślili. Jed­nak stan cara, zamiast się popra­wiać, cią­gle się pogar­szał. Kazano mu brać gorące i zimne kąpiele, poły­kał syropy z euka­lip­tusa, mięty i egzo­tycz­nych roślin spro­wa­dzo­nych z dale­kich kra­jów. Apli­ko­wano mu maści i bal­samy zło­żone z naj­dziw­niej­szych skład­ni­ków, zdro­wie cara jed­nak się nie popra­wiało.

Jego despe­ra­cja była tak wielka, że obie­cał poda­ro­wać połowę wszyst­kiego, co posia­dał, temu, kto zdoła go ule­czyć.

Wieść szybko się roz­nio­sła, bogac­twa monar­chy były bowiem ogromne. Na wezwa­nie przy­byli medycy, mago­wie i zna­cho­rzy ze wszyst­kich stron świata, by spró­bo­wać przy­wróci carowi zdro­wie. Wszy­scy ponie­śli porażkę.

Ale stary poeta, prze­by­wa­jący cza­sowo na dwo­rze, stwier­dził:

– Myślę, że znam lekar­stwo, jedyny lek na dole­gli­wość waszej wyso­ko­ści. Trzeba poszu­kać szczę­śli­wego czło­wieka i wło­żyć jego koszulę, to jest lek na waszą cho­robę.

Zapa­no­wało wiel­kie poru­sze­nie i wielu zapro­te­sto­wało z powodu tej dia­gnozy. Nikt jed­nak nie miał lep­szego pomy­słu na sku­teczny lek. A zatem w obli­czu pogor­sze­nia się stanu zdro­wia władcy do wszyst­kich zakąt­ków ziemi wysłano emi­sa­riu­szy.

Oka­zało się jed­nak, że zna­le­zie­nie szczę­śli­wego czło­wieka nie było łatwym zada­niem. Ten, który cie­szył się sławą, skar­żył się na brak zdro­wia, temu, kto miał zdro­wie, bra­ko­wało pie­nię­dzy, kto je posia­dał, nie miał miło­ści, a kto ją miał, skar­żył się na dzieci, złą pogodę lub cokol­wiek innego.

Wszy­scy prze­słu­chani zgod­nie przy­znali, że bra­kuje im cze­goś do pełni szczę­ścia, choć ni­gdy nie zgo­dzili się co do tego, czego. Cho­ciaż powinni czuć się zado­wo­leni, ponie­waż nie bra­ko­wało im tego, czego zazdro­ścili im inni, czuli się przy­bici i nie­szczę­śliwi.

W końcu pew­nej nocy jeden z wysłan­ni­ków przy­był do pałacu. Zna­lazł inten­syw­nie poszu­ki­wa­nego czło­wieka. Był to skromny wie­śniak, który miesz­kał w naj­zim­niej­szym rejo­nie impe­rium.

Żoł­nie­rze cara przy­pad­kowo prze­jeż­dżali obok małej cha­łupy. Zaglą­da­jąc przez nędzne drew­niane okna bez szyb, doj­rzeli męż­czy­znę, który po dniu cięż­kiej pracy, oto­czony liczną rodziną, odpo­czy­wał, sie­dząc w cie­ple kominka, i wykrzy­ki­wał z zado­wo­le­niem:

– Jak piękne jest życie, dzieci! O nic wię­cej nie mogę pro­sić. Jakiż jestem szczę­śliwy!

Kiedy w pałacu dowie­dziano się, że w końcu udało się zna­leźć szczę­śli­wego czło­wieka, zapa­no­wała radość. W wiel­kim zgiełku roz­po­częto przy­go­to­wa­nia do świę­to­wa­nia bli­skiego odzy­ska­nia zdro­wia przez cara. Pre­mier natych­miast wydał pole­ce­nie:

– Szybko przy­nie­ście koszulę tego czło­wieka. W zamian zaofe­ruj­cie mu wszystko, o co poprosi!

Ludzie z wielką nie­cier­pli­wo­ścią cze­kali, żeby ujrzeć powrót emi­sa­riu­szy z lecz­ni­czą koszulą dla władcy, kiedy jed­nak w końcu przy­byli, wró­cili z pustymi rękoma.

– Gdzie jest koszula szczę­śli­wego czło­wieka? Car musi się w nią ubrać! – wrza­snął mini­ster.

– Panie – odparli zbo­lali wysłan­nicy – szczę­śliwy czło­wiek jest tak biedny… że nie ma koszuli.

Lew Toł­stoj

Mózg czło­wieka jest fascy­nu­ją­cym orga­nem, o zło­żo­no­ści porów­ny­wal­nej do naj­więk­szych tajem­nic, jakie zostały ludz­ko­ści do wyja­śnie­nia, na przy­kład tajem­nice wszech­świata lub fizyka kwan­towa. Jego dzia­ła­nie pozwo­liło nam doko­nać nie­wia­ry­god­nych wyczy­nów, na przy­kład dotrzeć na Księ­życ lub wznieść budowle o wyso­ko­ści nie­mal kilo­me­tra. Ma za zada­nie kon­tro­lo­wać nie­zli­czoną liczbę zadań umożl­wia­ją­cych nasze ist­nie­nie: oddy­cha­nie, regu­lo­wa­nie tem­pe­ra­tury ciała czy pamię­ta­nie, że musimy jeść i odpo­czy­wać. Wszyst­kie te dzia­ła­nia funk­cjo­nują niczym zegar, z pre­cy­zją godną głów­nego celu, jaki nimi kie­ruje: naszego prze­trwa­nia.

Gdy­by­śmy musieli okre­ślić dwa naj­waż­niej­sze zada­nia naszego mózgu, byłyby to bez wąt­pie­nia – prze­trwa­nie jed­nostki i prze­ka­za­nie jej kodu gene­tycz­nego. Ta ostat­nia misja jest reali­zo­wana przez rela­cje sek­su­alne i z pew­no­ścią wła­śnie z tego powodu wszystko, co ma coś wspól­nego z sek­sem, tak łatwo przy­kuwa naszą uwagę. Cho­ciaż ten temat może wydać się inte­re­su­jący i zabawny, z żalem muszę powia­do­mić, że nie będzie naj­waż­niej­szy w tej książce. A zatem wróćmy do innej funk­cji mózgu, bez wąt­pie­nia znacz­nie nud­niej­szej – PRZE­TRWA­NIA.

Przez dzie­siątki tysięcy lat ludzka rasa żyła w bar­dzo nie­przy­ja­znym oto­cze­niu, w któ­rym dla prze­trwa­nia naj­więk­sze zna­cze­nie miała siła fizyczna i współ­ży­cie w gru­pie1. Dzięki ewo­lu­cji ludzki mózg wykształ­cił mecha­ni­zmy umoż­li­wia­jące osią­gnię­cie efek­tyw­no­ści w reali­za­cji swo­jego zada­nia, pole­ga­ją­cego na utrzy­ma­niu nas przy życiu. Te małe przy­pad­kowe zmiany, które przy­sto­so­wały nas do trud­nych warun­ków, spra­wiły, że ich nosi­ciele żyli dłu­żej i się roz­mna­żali, a osta­tecz­nie stały się cechą ludz­kiej rasy. Bez wąt­pie­nia jeste­śmy potom­kami naszych naj­bar­dziej ostroż­nych przod­ków, tych, któ­rzy sta­rali się nie wal­czyć z naj­sil­niej­szymi zwie­rzę­tami ani nie ska­kali z nie­bez­piecz­nej wyso­ko­ści. Ale przez więk­szą część histo­rii ludz­ko­ści śred­nia prze­wi­dy­walna dłu­gość życia wyno­siła około trzy­dzie­stu lat.

Z począt­kiem XX wieku, dzięki refor­mom oraz upo­wszech­nie­niu w spo­łe­czeń­stwie opieki zdro­wot­nej i higieny, śred­nia dłu­gość życia zaczęła rosnąć. Bez wąt­pie­nia jest to dobrą wia­do­mo­ścią, co zasko­czyło nasze mózgi, przy­go­to­wane na to, żeby nie dać się zjeść nocą przez lam­parta, lecz nie na walkę z drę­czy­cie­lami w szkole, na kry­zys wieku śred­niego, dora­sta­nie dzieci lub depre­sję po przej­ściu na eme­ry­turę. Ci z nas, któ­rzy mają szczę­ście, mają mózgi sku­pione na prze­dłu­ża­niu życia; mamy nowy cel do osią­gnię­cia: sta­rać się być tak szczę­śli­wym, jak to tylko moż­liwe.

Lecz… co z tym szczęściem?

W 1972 roku król Butanu Jigme Sin­gye Wang­chuck zapro­po­no­wał ter­min róż­niący się od pro­duktu kra­jo­wego brutto (PKB): szczę­ście naro­dowe brutto (Gross Natio­nal Hap­pi­ness, GNH), w któ­rego skład wcho­dziły potrzeby duchowe, mate­rialne, fizyczne i spo­łeczne lud­no­ści. Jestem pewny, że przy­wódcy ple­mie­nia naszych przod­ków, które musiało żyć pośród wiel­kich dra­pież­ni­ków na afry­kań­skiej sawan­nie, nie przy­szło do głowy coś takiego.

Nauka inten­syw­nie badała kon­cep­cję szczę­ścia z róż­nych punk­tów widze­nia: neu­ro­nau­ko­wego, gene­tycz­nego, psy­cho­lo­gicz­nego… Cho­ciaż przy­ję­cie gene­tycz­nego punktu widze­nia jest bar­dzo atrak­cyjne, bio­rąc pod uwagę, że możemy wtedy winić naszych rodzi­ców i dziad­ków za nasz brak szczę­ścia, rze­czy­wi­stość jest taka, że obec­nie ma ono bar­dzo małe zna­cze­nie w cał­ko­wi­tej kal­ku­la­cji naszego zado­wo­le­nia z życia. Jeśli jest coś, co cha­rak­te­ry­zuje nasz mózg, jest nim pla­stycz­ność, to zna­czy zdol­no­ści do zmie­nia­nia się. Jeste­śmy w sta­nie, jak zoba­czymy póź­niej, nawet zmie­nić nasze geny (epi­ge­ne­tyka).

Bada­jący szczę­ście dowo­dzą, że nie­któ­rymi z jego głów­nych skład­ni­ków są2:

Utrzy­my­wa­nie związ­ków i przy­jaź­nie.

Kon­takt z innymi oso­bami, głów­nie z tymi, które uwa­żamy za przy­ja­zne, w zde­cy­do­wany spo­sób wpływa na psy­chiczny dobro­stan. Kra­jami o naj­więk­szym współ­czyn­niku szczę­ścia tra­dy­cyj­nie są te, któ­rych miesz­kańcy mają wię­cej rela­cji ze swoim ludz­kim oto­cze­niem. Dania jest od wielu lat jed­nym z kra­jów o naj­wyż­szym wskaź­niku szczę­ścia naro­do­wego brutto, a także tym, w któ­rym 92 pro­cent osób upra­wia wspólne aktyw­no­ści, co prze­kłada się na spa­dek liczby osób samot­nych i wzrost liczby przy­jaźni.

Porzu­ce­nie rutyny.

Naby­wa­nie nowych życio­wych doświad­czeń, obser­wo­wa­nie osób odmien­nie myślą­cych, uda­wa­nie się w inne miej­sca lub opusz­cza­nie strefy kom­fortu. Wszyst­kie te dzia­ła­nia sta­no­wią bodziec dla mózgu i przy­czy­niają się do zwięk­sze­nia poczu­cia szczę­ścia.

Posia­da­nie życio­wych celów.

Praca z entu­zja­zmem dla osią­gnię­cia wyzna­czo­nego celu zwięk­sza pozy­tywne emo­cje i oddala nega­tywne. Doświad­cza­nie przy­jem­no­ści przez wyko­ny­wa­nie zadań spra­wia, że tra­cimy poczu­cie czasu. Ta sytu­acja poja­wia się wtedy, kiedy poświę­camy życie robie­niu pasjo­nu­ją­cych nas rze­czy.

Zwra­ca­nie uwagi na teraź­niej­szość.

Możemy nazwać to medy­to­wa­niem, tre­nin­giem uważ­no­ści lub ina­czej. Jak jed­nak prze­czy­tamy dalej w tej książce, zaprze­sta­nie roz­trzą­sa­nia prze­szło­ści i przy­szło­ści, a sku­pie­nie świa­do­mej uwagi na teraź­niej­szo­ści oka­zuje się natu­ral­nym mecha­ni­zmem mózgu do wywo­ły­wa­nia szczę­ścia.

Wiel­ko­dusz­ność w sto­sunku do innych

. Oka­zy­wa­nie współ­czu­cia i szczo­dro­ści innym zwięk­sza dobro­stan we wszyst­kich sfe­rach życia. Altru­izm akty­wuje rejony mózgu wywo­łu­jące przy­jem­ność i redu­kuje nie­po­kój i depre­sję. W wyniku badań na Harvard Busi­ness School

3

stwier­dzono, że danie pie­nię­dzy dru­giej oso­bie zwięk­sza poczu­cie szczę­ścia bar­dziej niż wyda­wa­nie ich na sie­bie.

Szu­ka­nie miło­ści

. Miłość do dru­giego czło­wieka powo­duje takie zwięk­sze­nie pozy­tyw­nych emo­cji, jak nic innego. Wnio­sek, jaki został sfor­mu­ło­wany po prze­pro­wa­dze­niu Grant Study, jed­nego z wiel­kich socjo­lo­gicz­nych eks­pe­ry­men­tów w ubie­głym stu­le­ciu, który trwał przez sie­dem dekad, brzmiał dosłow­nie: „Szczę­ście to miłość, nie wię­cej i nie mniej. Miłość we wszyst­kich jej prze­ja­wach”.

Inne aspekty stwier­dzone w róż­nych bada­niach to: czę­ste uśmie­cha­nie się, aktyw­ność na świe­żym powie­trzu i na łonie natury, wyko­ny­wa­nie ćwi­czeń fizycz­nych, zabawa, taniec, kocha­nie się, spa­nie, słu­cha­nie muzyki i bycie wdzięcz­nym.

Pieniądze i szczęście

Rela­cje mię­dzy oboma tymi aspek­tami pod­dano licz­nym bada­niom. Główny wnio­sek, jaki został sfor­mu­ło­wany4, jest taki, że więk­szy dochód polep­sza ocenę życia i szczę­ścia. Jed­nak wpływ na per­cep­cję dobro­stanu ma gra­nicę, a jest nią moż­li­wość uwol­nie­nia się od pod­sta­wo­wych trosk. To zna­czy jeśli masz dość pie­nię­dzy, żeby żyć bez usta­wicz­nego zamar­twia­nia się o prze­ży­cie, zdo­by­cie wię­cej pie­nię­dzy nie da ci szczę­ścia.

Inny ważny wnio­sek, jaki uzy­skano w tych bada­niach, jest taki, że my, ludzie, mamy pod­sta­wowy, okre­ślony, nawy­kowy poziom szczę­ścia. Kiedy on się zmie­nia z powodu jakie­goś zewnętrz­nego zda­rze­nia, po upły­wie pew­nego czasu wraca do poprzed­niego poziomu. Jeśli wygry­wasz na lote­rii albo spo­tyka cię coś bar­dzo nie­przy­jem­nego, po pew­nym cza­sie (na ogół po kilku mie­sią­cach) wró­cisz do zwy­cza­jo­wych pozio­mów szczę­ścia. Cho­ciaż zawsze pozo­staje ci opcja wewnętrz­nej zmiany, bez koniecz­no­ści jakie­goś bodźca czy zewnętrz­nego dzia­ła­nia. Możesz prze­dłu­żyć tę mody­fi­ka­cję w cza­sie, a jej efek­tem będzie bez­po­śred­nie pod­nie­sie­nie tego poziomu bazo­wego, co uczyni cię szczę­śliw­szym w spo­sób natu­ralny, bez żad­nych zda­rzeń, z lep­szym nasta­wie­niem do życia i lep­szą samo­oceną. Tego wła­śnie nauczę cię w tej książce.

Według Mar­tina Selig­mana5 szczę­ście nie polega na byciu zado­wo­lo­nym w każ­dej chwili, lecz na akcep­to­wa­niu tego, co dobre, i tego, co złe, ucząc się rein­ter­pre­to­wać to ostat­nie. Szczę­ście obej­muje ela­stycz­ność, żeby doświad­czać emo­cji. Nie można wyzna­czyć warun­ków do jego osią­gnie­cia (kiedy będę miał pie­nią­dze, kiedy będę miesz­kał sam…), ponie­waż jego źró­dło nie znaj­duje się na zewnątrz, jest per­cep­cją rodzącą się w każ­dym z nas.

Co ciebie uczyni szczęśliwym?

Co za pyta­nie?! Czy­ta­jąc tę książkę, znaj­dziesz wska­zówki, które wskażą ci, gdzie powi­nie­neś się udać, aby to osią­gnąć.

Konieczne będzie zatrzy­ma­nie się, aby poznać sie­bie i zasto­so­wać tech­niki i narzę­dzia, któ­rych cię nauczę, aby twój mózg nie spę­dzał dnia na cze­ka­niu, aż stado hien pojawi się i cię pożre, co jest mało praw­do­po­dobne (chyba że będziesz roz­wa­żał któ­ryś ze swo­ich obec­nych związ­ków jako nale­żący do tej zwie­rzę­cej kate­go­rii). Klu­czem jest wyko­rzy­sta­nie two­ich struk­tur mózgo­wych, co jest wspa­niałe, jeśli cho­dzi o prze­trwa­nie wśród dra­pież­ni­ków, przy­sto­so­wa­nie ich do nowego śro­do­wi­ska. Ewo­lu­cja nie jest tak szybka, tak więc ty będziesz musiał to zro­bić. Czy nie wydaje ci się to cudow­nym zada­niem, któ­remu można poświę­cić czas?

Wra­cam teraz do opo­wia­da­nia Toł­stoja. Car miał pro­blem z tym, że nie był szczę­śliwy, a stary poeta dał mu roz­wią­za­nie. Wspa­niałą radą było zro­zu­mie­nie sensu nosze­nia koszuli, co jest niczym innym jak mode­lo­wa­niem zacho­wa­nia naprawdę szczę­śli­wej osoby.

Ponie­waż jed­nak ówcze­sne spo­łe­czeń­stwo, podob­nie jak dzi­siej­sze, sku­piało się na dobrach mate­rial­nych, zewnętrz­nych bodź­cach i szyb­kich roz­wią­za­niach, wszy­scy rozu­mieli ją dosłow­nie: gdy car włoży ową koszulę, będzie szczę­śliwy. Roz­wią­za­niem nie byłoby rów­nież, aby car wiódł życie owego czło­wieka.

Klu­czem jest zro­zu­mie­nie, że ist­nieje wiele zacho­wań, które ogól­nie dają nam szczę­ście, ale kon­kretna kom­bi­na­cja, czyli koszula, która spra­wia, że każda osoba jest szczę­śliwa, gdy ją nosi, jest wyjąt­kowa, oso­bi­sta i nie­zby­walna. Zada­nie polega na tym, aby zro­zu­mieć, które z tych wszyst­kich ele­men­tów oraz kilka innych, które mogą być spe­cy­ficzne dla cie­bie, skła­dają się na twój prze­pis na szczę­ście. Zde­cy­do­wana więk­szość ludzi nie ma celu, który mogliby osią­gnąć. Prze­wa­ża­jąca więk­szość nie ma punktu doce­lo­wego, do któ­rego mogłaby dążyć, cho­dzą po świe­cie bez pasjo­nu­ją­cego ich celu, chy­bo­cąc się niczym liść na powierzchni morza. Pójdą tam, dokąd pocią­gnie ich prąd. A ich mózg nie zacznie im poma­gać w auto­ma­tyczny spo­sób, nie został bowiem do tego zapro­gra­mo­wany.

Kiedy włą­czasz swój kom­pu­ter, zaczy­nają się poja­wiać pole­ce­nia, które musisz wyko­nać, by mógł funk­cjo­no­wać. Mózg pra­cuje w ten sam spo­sób, ma war­to­ści i prze­ko­na­nia, które skła­dają się na nawyki oraz twój spo­sób sądze­nia i poj­mo­wa­nia rze­czy­wi­sto­ści. Odczu­wane przez cie­bie szczę­ście jest bar­dzo zwią­zane z tymi auto­ma­tycz­nymi nie­świa­do­mymi pro­ce­sami, które poja­wiają się w twoim mózgu, cho­ciaż nie zda­jesz sobie z tego spawy.

Pro­po­nuję ci zmianę tego opro­gra­mo­wa­nia, zmo­dy­fi­ko­wa­nie kodeksu kon­tro­lu­ją­cego twój spo­sób myśle­nia, wyko­ny­wa­nia zadań i dzia­łań, co sprawi, że sta­niesz się inną osobą, abyś w ten spo­sób osią­gnął swój oso­bi­sty prze­pis na szczę­ście. Ponie­waż…

Co by było, gdy­byś nosił cudzą koszulę?

Przypisy I

1. Harari Y.N., Sapiens. Od zwie­rząt do bogów, Wydaw­nic­two Lite­rac­kie 2014.

2. Lay­ous K., Lyubo­mir­sky S., The How, Why, What, When, and Who of Hap­pi­ness: Mecha­ni­sms Under­ly­ing the Suc­cess of Posi­tive Acti­vity Inte­rven­tions, Posi­tive Emo­tion: Inte­gra­ting the Light Sides and Dark Sides, Oxford Uni­ver­sity Press, Oxford 2014.

3. Dunn E.W., Aknin L.B., Nor­ton M.I., Spen­ding money on others pro­mo­tes hap­pi­ness, „Science”, 319(5870), 2008, s. 1687–1688.

4. Kah­ne­man D., Deaton A., High income impro­ves eva­lu­ation of life but not emo­tio­nal well-being, „Pro­ce­edings of the Natio­nal Aca­demy of Scien­ces”, 107(38), 2010, s. 16489–16493.

5. Selig­man M.E., Peł­nia życia. Nowe spoj­rze­nie na kwe­stię szczę­ścia i dobrego życia, Media Rodzina, Poznań 2011.

CZĘŚĆ 1

Zrozumieć mózg

2

Czy ktoś rozumie, jak działa nasz mózg?

Gdyby mózg był tak pro­sty, że mogli­by­śmy go zro­zu­mieć, byli­by­śmy tak pro­ści, że nie mogli­by­śmy go zro­zu­mieć.

Emer­son W. Pugh

Wyobraź sobie, że kupi­łeś nowy samo­chód, naprawdę wyjąt­kowy, w któ­rym wszyst­kim ste­ruje cen­tralny kom­pu­ter, kon­tro­lu­jący, aby wszystko dobrze dzia­łało, a jeśli nie działa, samo­chód się zatrzy­muje. To zna­czy, że jeśli coś w samo­cho­dzie prze­sta­łoby funk­cjo­no­wać, cały zespół sys­te­mów prze­stałby dzia­łać, aż wada zosta­nie napra­wiona. Taki samo­chód byłby cał­ko­wi­tym absur­dem, drobna usterka reflek­to­rów, okien, zapięć pasów bez­pie­czeń­stwa, luste­rek wstecz­nych lub radia spra­wi­łaby, że pojazd nie nada­wałby się do użytku, nie mógłby bowiem się poru­szać. Prze­pa­le­nie się wewnętrz­nego oświe­tle­nia wpły­wa­łoby na dzia­ła­nie kół. Sądzisz, że mózg działa w ten spo­sób? Oczy­wi­ście, że nie!

Odkrywając nasz mózg

Mózg działa dzięki sys­te­mom wyspe­cja­li­zo­wa­nym w róż­nych zada­niach, nie dys­po­nuje cen­tral­nym pro­ce­so­rem1. Nie ist­nieje na przy­kład przy­cisk „Kup teraz”2, decy­du­jący o tym, co chcemy nabyć w super­mar­ke­cie. To znacz­nie bar­dziej zło­żony pro­ces.

Ewo­lu­cja nastę­po­wała przez reor­ga­ni­za­cję ist­nie­ją­cych wcze­śniej struk­tur3, które przyj­mo­wały nowe, coraz bar­dziej zło­żone funk­cje, odna­wia­jąc wcze­śniej­sze obwody i włą­cza­jąc więk­szą zło­żo­ność w celu posze­rze­nia ich moż­li­wo­ści. Jedną z głów­nych cech naszego mózgu jest jego łatwość zmie­nia­nia się, pla­stycz­ność.

Nie ma poje­dynku w róż­nych obsza­rach naszego ciała pomię­dzy rozu­mem a emo­cjami, cho­ciaż stało się to począt­kiem bar­dzo dobrych fil­mów i roman­tycz­nych powie­ści4. W rze­czy­wi­sto­ści serce o niczym nie decy­duje ani nie odczuwa emo­cji, ten pro­ces zacho­dzi w mózgu, podob­nie jak funk­cja podej­mo­wa­nia decy­zji. Może ist­nieją mózgowe sys­temy odpo­wie­dzialne za prze­twa­rza­nie infor­ma­cji róż­nej natury, lecz emo­cja i rozum wyko­rzy­stują te same mózgowe mecha­ni­zmy. Pro­ces podej­mo­wa­nia decy­zji jest zło­żony i wymaga znacz­nie bar­dziej szcze­gó­ło­wej ana­lizy, któ­rej sta­wimy czoło w następ­nym roz­dziale tej książki i któ­rej nie spo­sób upro­ścić przez prze­ciw­sta­wie­nie tego, co myślisz, temu, co czu­jesz.

Jed­nym z naj­bar­dziej typo­wych i błęd­nych mitów odno­śnie do naszego mózgu jest to, że: „Nasz cha­rak­ter kształ­tuje się na pierw­szych eta­pach życia i już nie możemy się zmie­nić”, bądź też w jego łaskaw­szej wer­sji: „Osoby doro­słe się nie zmie­niają”. Jeśli miał­byś zapa­mię­tać jakąś ideę z tej książki, chciał­bym, by była nastę­pu­jąca: JEŚLI JEST COŚ, CO DEFI­NIUJE NASZ MÓZG, JEST NIĄ JEGO WIELKA ŁATWOŚĆ ZMIE­NIA­NIA SIĘ. MOŻESZ WYBRAĆ, KIM CHCESZ BYĆ. Nie jest ważny twój wiek, dys­po­nu­jesz struk­tu­rami, żeby to osią­gnąć. Nasi przod­ko­wie musieli sta­wiać czoło skom­pli­ko­wa­nym wyzwa­niom w swym nie­przy­ja­znym śro­do­wi­sku i w tym celu roz­wi­nęli wielką umie­jęt­ność adap­ta­cji, a my na szczę­ście mamy tę funk­cję w naszym zesta­wie mózgo­wych narzę­dzi. Jest to zatem moż­liwe: możesz się zmie­nić i być szczę­śliwą osobą.

Funkcjonowanie mózgu i neuronów

Dalej przed­sta­wię pewne cha­rak­te­ry­styczne cechy spo­sobu, w jaki działa twój mózg. W żad­nym wypadku nie cho­dzi o jakąś holi­styczną lub glo­balną wizję. Moim zamia­rem jest jedy­nie poka­zać w teo­re­tyczny spo­sób kilka aspek­tów, któ­rymi zaj­miemy się w następ­nych roz­dzia­łach, w PRAK­TYCZ­NYM celu, abyś się zmie­nił i popra­wił samo­ocenę, swoją postawę i szczę­ście. To tylko kilka krót­kich nota­tek. Mam nadzieję, że pobu­dzą twoją wyobraź­nię i wywo­łają zain­te­re­so­wa­nie naszym auten­tycz­nym cen­trum dowo­dze­nia, które jest źró­dłem wszyst­kiego, co myślimy i czu­jemy.

Twój mózg jest zbu­do­wany z około 86 miliar­dów komó­rek ner­wo­wych, zwa­nych także neu­ro­nami, które zaj­mują się otrzy­my­wa­niem i prze­ka­zy­wa­niem infor­ma­cji. Abyś miał poję­cie, jaka to liczba, powiem ci, że sza­cuje się, iż w śred­niej wiel­ko­ści galak­tyce znaj­duje się około 100 miliar­dów gwiazd. To zna­czy, że ludzie mają nie­mal tyle neu­ro­nów w swoim mózgu, ile gwiazd ma galak­tyka. Jeśli ta liczba wydaje ci się absur­dal­nie wielka, pocze­kaj, aż prze­czy­tasz dal­szy ciąg. Neu­rony są ze sobą zwią­zane synap­sami, a każdy z nich łączy się z dal­szymi, w przy­bli­że­niu, miliar­dami. Ozna­cza to, że w cen­ty­me­trze sze­ścien­nym ludz­kiego mózgu ist­nieją miliardy neu­ro­no­wych połą­czeń. Z pew­no­ścią pogu­bi­łeś się przy takiej licz­bie zer, lecz nie martw się, ja także. Ważne jest, że wszystko, co robimy, czu­jemy, myślimy… tutaj się zaczyna, w tych połą­cze­niach.

Wyko­rzy­stu­jesz 100 pro­cent two­jego mózgu, lecz nie rów­no­cze­śnie. W jed­nym cza­sie możesz użyć 2 pro­cent neu­ro­nów, to jakieś 17 miliar­dów. To ogra­ni­cze­nie jest spo­wo­do­wane zuży­ciem ener­gii (skład­ni­ków odżyw­czych i tlenu). Mózg sta­nowi w przy­bli­że­niu 2 pro­cent wagi ciała, lecz zużywa 20 pro­cent tlenu i 25 pro­cent skład­ni­ków odżyw­czych. To narząd, który bar­dzo dużo kon­su­muje. Dla­tego zawsze, kiedy może, stara się oszczę­dzać. W rze­czy samej uważa się go za nie­złego lenia, gdyż stale stara się oszczę­dzać ener­gię. Pamię­taj, że jego głów­nym celem jest to, byś prze­trwał, a gdyby wydat­ko­wał bar­dzo wiele zaso­bów, nara­ziłby na nie­bez­pie­czeń­stwo twoje życie. Z tego powodu silny bodziec (myśl lub emo­cja) akty­wi­zuje obszary sys­te­mów awa­ryj­nego pro­ce­so­wa­nia emo­cjo­nal­nego w mózgu, a jako że nie wszystko może rów­no­cze­śnie dzia­łać, dez­ak­ty­wuje inne, odpo­wie­dzialne za podej­mo­wa­nie dobrych decy­zji. Myślisz mniej i odczu­wasz alar­mu­jące emo­cje, toteż gorzej decy­du­jesz.

Kiedy się rodzimy, nasz mózg nie jest pustym pudłem bez żad­nej wyod­ręb­nio­nej prze­strzeni w środku, lecz przy­cho­dzimy na świat wypo­sa­żeni do two­rze­nia pola poję­cio­wego ze wszyst­kiego, co nas ota­cza. Rodzimy się z upo­rząd­ko­wa­nymi i przy­go­to­wa­nymi miej­scami. Jeste­śmy zapro­gra­mo­wani, aby kon­cep­tu­ali­zo­wać, uczyć się, uży­wać języka… krótko mówiąc, naśla­do­wać.

Dys­po­nu­jemy spe­cy­ficz­nymi neu­ro­nami, zwa­nymi neu­ro­nami lustrza­nymi, które spra­wiają, że naśla­du­jemy to, co robią inni, zwłasz­cza jeśli są to osoby, które lubimy i podoba się nam to, co mówią. Jeśli na przy­kład roz­ma­wiamy z kimś, kto się nam podoba, mamy skłon­ność w spo­sób nie­świa­domy przy­bie­rać jego uło­że­nie ciała. Dosto­so­wu­jemy nawet oddy­cha­nie i naśla­du­jemy inne postawy lub czyn­no­ści, jak zie­wa­nie lub picie, jeśli nasz roz­mówca rów­nież to robi. Twoja mózgowa szu­flada napeł­nia się poglą­dami na temat życia, pracy, rela­cji z part­ne­rem, dzieci, kole­gów z pracy…

Ale… co by było, gdyby inni, ludzie, któ­rzy wywarli wpływ na twoje życie, pro­wa­dzili życie szare, smutne, pełne wyrze­czeń i zno­szące to, co nie do znie­sie­nia, pesy­mi­stycz­nie się wypo­wia­dali? Dzięki lustrza­nym neu­ro­nom wypeł­nimy pudło tym wszyst­kim. Na szczę­ście nasz mózg uwiel­bia się uczyć, możemy więc zmie­nić zawar­tość pudła.

Mózg cały czas prze­wi­duje, zbie­ra­jąc dowody, żeby móc wybrać w każ­dej chwili, która opcja jest wła­ściwa, nawet zanim potwier­dzą to lub zaprze­czą temu zmy­sły. Jego pod­sta­wową funk­cją jest podej­mo­wa­nie decy­zji. W spo­sób auto­ma­tyczny doko­nuje inter­pre­ta­cji rze­czy­wi­sto­ści, subiek­tyw­nej, jako że opiera się na two­ich uprzed­nich doświad­cze­niach i prze­ko­na­niach. Wyobraź­nia mózgowa stale oce­nia rze­czy­wi­stość przez wewnętrzne i zewnętrzne bodźce5.

Nasz spo­sób postrze­ga­nia naszego zacho­wa­nia jest taki, że kon­tro­lu­jemy wszystko, co robimy, co mówimy i co czu­jemy. Odno­simy wra­że­nie, że dys­po­nu­jemy scen­tra­li­zo­wa­nym sys­te­mem, jak w tym absur­dal­nym samo­cho­dzie, o któ­rym mówi­li­śmy na początku. Gdyby tak było, potrze­bo­wa­li­by­śmy świa­do­mo­ści do podej­mo­wa­nia wszyst­kich decy­zji.

Prawda jest jed­nak inna. Nasz mózg jest sys­te­mem modu­ło­wym. Two­rzą go tysiące róż­nych sys­te­mów, bar­dzo podob­nie jak w samo­cho­dzie, lecz praw­dzi­wym, a każdy z nich zaj­muje się jed­nym okre­ślo­nym zada­niem.

Więk­szość neu­ro­nów, jakie mamy, łączy się jedy­nie z tymi, które wyko­nują taką samą funk­cję jak one, zwy­kle sąsia­du­ją­cymi. To spra­wia, że połą­cze­nia są szyb­sze i sku­tecz­niej­sze oraz pochła­niają mniej zaso­bów. Te neu­rony two­rzą grupę nazy­waną „spo­łecz­no­ścią”6. Każda spo­łecz­ność spe­cja­li­zuje się w reali­zo­wa­niu okre­ślo­nego zada­nia. W ten spo­sób powstaje moduł. Więk­szość neu­ro­nów komu­ni­kuje się wyłącz­nie z neu­ro­nami ze swo­jej spo­łecz­no­ści lub z modu­łem, acz­kol­wiek pewna ich liczba nawią­zuje połą­cze­nia z przy­le­głymi modu­łami, two­rząc w ten spo­sób sieć neu­ro­nową. W tej neu­ro­no­wej sieci moduł otrzy­muje infor­ma­cję, prze­twa­rza ją i prze­ka­zuje innemu, który rów­nież doko­nuje mody­fi­ka­cji zgod­nie z peł­nioną funk­cją, po czym rów­nież ją prze­ka­zuje. W tej książce czę­sto będę ci mówił o sie­ciach neu­ro­no­wych i o tym, jak będziesz two­rzył nowe, a porzu­cał te, któ­rych nie chcesz już uży­wać.

Moduły są zor­ga­ni­zo­wane hie­rar­chicz­nie. Ist­nieją moduły główne, utwo­rzone z pod­mo­du­łów, a te z innych, i tak dalej, jak w pro­gra­mie infor­ma­tycz­nym.

Spo­sób funk­cjo­no­wa­nia naszego mózgu jest podobny do sys­te­mów zwa­nych „archi­tek­turą małego świata”, w któ­rym ist­nieje wielka modu­ło­wość. To zna­czy, że wiele podsys­te­mów poświęca się wyspe­cja­li­zo­wa­nym zada­niom, a jed­nak utrzy­mują dłu­gie powią­za­nia słu­żące jako skróty mię­dzy odmien­nymi stre­fami. W ten spo­sób potrzeba nie­wielu kro­ków, żeby przy­pad­kowo powią­zać dwa moduły lub różne sys­temy. Tak uzy­skuje się zre­du­ko­wa­nie prze­ka­zy­wa­nia elek­trycz­nego, które zużywa wiele ener­gii. W znacz­nym stop­niu łączą się one mię­dzy sobą w ramach wła­snej spo­łecz­no­ści i w nie­wiel­kim stop­niu na zewnątrz. Dzięki tej struk­tu­rze uzy­skuje się bar­dzo ważną dla prze­trwa­nia sku­tecz­ność, ponie­waż jedna czwarta two­ich zaso­bów jest pochła­niana przez mózg.

Przy­kład „archi­tek­tury małego świata” możesz zna­leźć w sie­ciach spo­łecz­no­ścio­wych. Jak bar­dzo jeste­śmy w nich od sie­bie odda­leni? Jesteś znacz­nie bli­żej, niż sądzisz. Sza­cuje się, że liczba kro­ków mię­dzy dwoma jaki­mi­kol­wiek oso­bami na Ziemi wynosi 22 kon­takty. Możesz wyko­nać próbę: ile kro­ków dzieli cię od pre­zy­denta Sta­nów Zjed­no­czo­nych? Jeśli masz kon­takt z któ­rymś z pro­fe­so­rów z two­jego uni­wer­sy­tetu (1), on z kolei jest w kon­tak­cie z rek­to­rem (2), ten zna pre­miera rządu Hisz­pa­nii (3), a on pre­zy­denta Sta­nów Zjed­no­czo­nych (4). Jesteś o cztery kroki od naj­bar­dziej wpły­wo­wej osoby na Ziemi! Zacznij już poru­szać nićmi. Nie zapo­mnij wspo­mnieć o mnie.

A jak się orga­ni­zują moduły? Każdy pra­cuje oddziel­nie. Mózg działa z uży­ciem „warstw abs­trak­cji”, co zna­czy, że jedne moduły nie wie­dzą, jak funk­cjo­nują inne. Do jed­nego sys­temu docie­rają znaki od jed­nego podsys­temu, żeby zre­ali­zo­wał swoje zada­nia. Wyobraź sobie, że twój part­ner wraca do domu bar­dzo zły i nie­spra­wie­dli­wie cię kry­ty­kuje. Uak­tyw­nią się moduły, które oce­nią sytu­ację. Jeśli zare­agu­jesz, jak­byś napo­tkał w domu dwu­me­tro­wego węża zamiast roz­gnie­wa­nego part­nera, uak­tywni się moduł odpo­wie­dzialny za strach, który wyśle sygnał na wyż­szy poziom. Moduł górny reaguje, uru­cha­mia­jąc odpo­wied­nie mecha­ni­zmy dla tej prze­ra­ża­ją­cej sytu­acji, postę­pu­jąc zgod­nie z komu­ni­ka­tem… Chyba że stwo­rzymy neu­ro­nową drogę, która wyraź­nie będzie peł­nić tę funk­cję! W dru­giej czę­ści zoba­czymy, jak się reali­zuje takie zada­nie, fun­da­men­talne dla zmiany. Nie martw się, twój mózg jest do tego dosko­nale przy­go­to­wany.

Twoje ciało się dener­wuje, ponie­waż sys­tem wydziela kor­ty­zol, hor­mon stresu, pod­czas gdy inny zaczyna gene­ro­wać obrazy two­jego roz­wodu, a jesz­cze inny pokaże ci ciężką rze­czy­wi­stość, w któ­rej zosta­niesz bez­na­dziej­nie porzu­cony… To wszystko wywo­łuje jesz­cze więk­szy strach, pod­no­sząc poziom zagro­że­nia, i tak dalej.

Nasze mózgowe moduły pro­wa­dzą do dobrego ogól­nego funk­cjo­no­wa­nia, lecz nie­które sys­temy mogą wyko­ny­wać swoje zada­nie w błędny lub nie­wła­ściwy spo­sób i popsuć glo­balny wynik. W dru­giej czę­ści tej książki zoba­czymy, że nie­które z tych modu­łów nie są przy­go­to­wane do życia, jakie pro­wa­dzimy, ewo­lu­cja gatunku nie miała bowiem czasu na ich wyeli­mi­no­wa­nie lub zmo­dy­fi­ko­wa­nie aktyw­no­ści. I co naj­waż­niej­sze, zoba­czymy, jak możemy zmie­nić ich funk­cjo­no­wa­nie, aby poma­gały nam w naszej codzien­no­ści, w naszym życiu. Po to, żeby nasza postawa i samo­ocena polep­szały się, zamiast pogar­szać z powodu takich sytu­acji jak przed­sta­wiona.

Wróćmy teraz do przy­kładu tego szcze­gól­nego samo­chodu, o któ­rym mówi­li­śmy na początku roz­działu. Funk­cjo­no­wa­nie naszego mózgu jest bar­dzo podobne do dzia­ła­nia wielu modu­ło­wych sys­te­mów wymy­ślo­nych przez ludz­kość, jak sys­temy samo­lotu lub samo­chodu. Co wię­cej, nasze zacho­wa­nie jest bar­dzo podobne do współ­cze­snych samo­cho­dów auto­no­micz­nych, które nawet nie wyma­gają od nas pro­wa­dze­nia, bo robią to same. W naszym mózgu koeg­zy­stuje wiele modu­łów, bar­dzo się od sie­bie róż­nią­cych, podob­nie jak w samo­cho­dzie, który nie potrze­buje kie­rowcy. Nawet nie uświa­da­miamy sobie więk­szo­ści zadań, jakie wyko­nują wszyst­kie jego sys­temy; usta­wicz­nie mie­rzą odle­głość od innych pojaz­dów i od pasa awa­ryj­nego, spraw­dzają, czy pada deszcz, by włą­czyć wycie­raczki, bądź też sza­cują tem­pe­ra­turę wewnątrz, aby ją zmo­dy­fi­ko­wać, jeśli nie jest taka, jaką wybra­li­śmy w kli­ma­ty­za­cji. Samo­chód ostrzega nas tylko wtedy, kiedy uznaje, że dzieje się coś waż­nego, jak na przy­kład odci­nek o natę­żo­nym ruchu, bo może będziemy chcieli zmie­nić trasę, lub jeśli w jed­nym z kół jest niż­sze ciśnie­nie niż odpo­wied­nie, aby­śmy zmo­dy­fi­ko­wali sytu­ację, któ­rej nie można napra­wić auto­ma­tycz­nie.

W ten sam spo­sób nasz mózg działa bez naszej wie­dzy, nie­świa­do­mie, dopóki nie będzie wyma­gał od nas świa­do­mego prze­ję­cia kon­troli. Nie­mal zawsze działa w spo­sób auto­ma­tyczny, doko­nu­jąc pomia­rów, prze­wi­du­jąc, co się wyda­rzy, ana­li­zu­jąc tem­pe­ra­turę naszego ciała lub nasze rezerwy ener­gii, aby­śmy, jeśli to konieczne, doko­nali zaopa­trze­nia. Z pew­no­ścią w tej sytu­acji jakiś moduł odpo­wie­dzialny za kuli­narną przy­jem­ność wysyła wia­do­mo­ści, abyś poszedł do swo­jej ulu­bio­nej piz­ze­rii, pod­czas gdy inny, zaj­mu­jący się twoim zdro­wiem fizycz­nym, będzie wysy­łał sygnały zachę­ca­jące do zje­dze­nia zapie­kanki warzyw­nej. Który sygnał wygra? Nie mogło być ina­czej… Zoba­czymy to w następ­nym roz­dziale!

3

Podejmowanie decyzji, to, co umiemy robić najlepiej

To nasze wybory, Harry, znacz­nie bar­dziej niż nasze zdol­no­ści poka­zują, kim naprawdę jeste­śmy.

Albus Dum­ble­dore w: Harry Pot­ter i Kom­nata Tajem­nic

„Weź jakąś monetę. Zaznacz jedną z opcji two­jej decy­zji jako awers, a drugą jako rewers. Rzuć ją do góry i zobacz, co wypad­nie. Jeśli zaak­cep­tu­jesz wynik bez waha­nia i pój­dziesz dalej, była to dobra opcja. Jeśli będziesz uwa­żał, że to zbyt pro­ste i wła­ści­wiej byłoby pod­rzu­cić monetę trzy razy, po czym wybrać naj­lep­szą z trzech prób, wtedy jest to druga opcja”.

Spo­dzie­wa­łem się raczej rady opar­tej na prze­my­śle­niu róż­nych wybo­rów, na przy­kład o zapi­sa­niu opcji w notat­niku i oce­nie­niu pozy­tyw­nych i nega­tyw­nych punk­tów każ­dej z nich, lecz zapa­mię­ta­łem to roz­wią­za­nie, gdyż… sam robi­łem to wiele razy, gdy mia­łem o czymś zde­cy­do­wać!

Nie pamię­tam, jak się to skoń­czyło, czy wpa­dłem w okropne kło­poty, czy też upo­rząd­ko­wa­łem ten bała­gan, lecz po dwu­dzie­stu latach bada­nia mózgu nie potra­fię zna­leźć lep­szego spo­sobu podej­mo­wa­nia skom­pli­ko­wa­nych decy­zji. Im są trud­niej­sze, tym sku­tecz­niej­sze jest to roz­wią­za­nie, ponie­waż dla naszego mózgu dotkliw­sze jest racjo­nalne ana­li­zo­wa­nie opcji. Emo­cje (poroz­ma­wiamy o tym, czym są, w następ­nym roz­dziale) wpły­wają na nasze decy­zje, lecz nauka przez dzie­się­cio­le­cia wyka­zy­wała już, że decy­zje, jakie podej­mu­jemy, opie­ra­jąc się na nich, są naj­lep­sze na wszyst­kich pozio­mach7. Nazy­wamy je decy­zjami od serca albo intu­icyj­nymi, cho­ciaż nauka pod­kre­śla wielką sku­tecz­ność, jaką się osiąga, opie­ra­jąc się na emo­cjach.

Uwaga, ważne jest, żeby dobrze zapa­mię­tać infor­ma­cję z poprzed­niego roz­działu, w któ­rym wyja­śnia­łem, że jeśli odczu­wasz bar­dzo silny emo­cjo­nalny bodziec, gorzej decy­du­jesz. Zoba­czysz, że emo­cje wpły­wają na poprawne podej­mo­wa­nie decy­zji przez swój odpo­wia­da­jący sys­tem. Ten sys­tem jest jed­nak odmienny od tego, który reaguje na silny emo­cjo­nalny bodziec, gdyż ten ostatni może akty­wo­wać „podej­mo­wa­nie awa­ryj­nych decy­zji”, inny sys­tem, wyspe­cja­li­zo­wany w tym, żebyś prze­trwał, dzięki trzem wiel­kim stra­te­giom, jakie ma do dys­po­zy­cji: blo­ka­dzie, walce i ucieczce. I może nie jest to chwila, żeby akty­wo­wać ten awa­ryjny sys­tem, lecz uru­cho­mić ten, któ­rego zwy­kle uży­wasz do podej­mo­wa­nia decy­zji, a w któ­rym emo­cje odgry­wają klu­czową rolę.

Śred­nio podej­mu­jemy 35 000 decy­zji dzien­nie. Nie, nie dole­piło się kilka zer do tej liczby, trzy­dzie­ści pięć tysięcy. Nasz mózg jest w zasa­dzie narzą­dem podej­mo­wa­nia decy­zji. A w celu wyko­na­nia tego zada­nia potrze­buje infor­ma­cji, im wię­cej, tym lepiej. Jeste­śmy w sta­nie bez ustanku otrzy­my­wać mnó­stwo danych za pośred­nic­twem naszych zmy­słów. W języku infor­ma­tycz­nym byłoby to 11 milio­nów bitów na sekundę. Jak jed­nak widzie­li­śmy, prze­two­rze­nie tych infor­ma­cji przez nasz mar­no­trawny mózg pocią­ga­łoby za sobą zuży­cie ogrom­nej ilo­ści zaso­bów ener­ge­tycz­nych, potrze­bo­wa­li­by­śmy znacz­nie wię­cej tlenu i musie­li­by­śmy spę­dzać dzień, jedząc i tra­wiąc poży­wie­nie. Nasz orga­nizm nie jest do tego przy­sto­so­wany: bra­ko­wa­łoby nam ogrom­nych płuc i układu tra­wien­nego oraz wydal­ni­czego. Zamiast tego mamy cudowne narzę­dzie, a jest nim praca w nie­świa­domy spo­sób. Z tych 11 milio­nów jed­no­stek infor­ma­cji, jakie przyj­muje mózg, może on świa­do­mie prze­two­rzyć jedy­nie 50 jed­no­stek. Wszyst­kie pozo­stałe nie giną, lecz są wyko­rzy­sty­wane (i gro­ma­dzone, jeśli mózg uzna to za potrzebne) w spo­sób, któ­rego nie zauwa­żamy, co pochła­nia znacz­nie mniej ener­gii. Obec­nie sza­cuje się, że 95 pro­cent naszych zacho­wań zacho­dzi nieświa­do­mie8. Nie uświa­da­miamy sobie nie­mal niczego z tego, co robimy (nie­któ­rzy bada­cze już sza­cują to na 99 pro­cent).

Decydujący mózg

Z punktu widze­nia neu­ro­nauki mecha­nizm podej­mo­wa­nia decy­zji jest podobny do wyścigu. Nasz mózg wypra­co­wuje sce­na­riusz róż­nych opcji i roz­po­czyna rywa­li­za­cję mię­dzy nimi, aż wyłoni się zwy­cięzca9. Pod­czas rywa­li­za­cji prze­kształca infor­ma­cję uzy­skaną za pośred­nic­twem zmy­słów i nagro­ma­dzo­nego wcze­śniej doświad­cze­nia w cało­kształt gło­sów za lub prze­ciw róż­nym opcjom. Im bar­dziej nie­kom­pletna jest infor­ma­cja, tym wol­niej­szy jest pro­ces uzy­ski­wa­nia danych. Mózg auto­ma­tycz­nie prze­pro­wa­dza obli­cze­nia, ile infor­ma­cji wystar­cza do pod­ję­cia decy­zji, opie­ra­jąc się na nastę­pu­ją­cych aspek­tach: war­tość decy­zji, ilość zain­we­sto­wa­nego czasu, jakość ist­nie­ją­cej infor­ma­cji i pil­ność pod­ję­cia decy­zji10.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki