Ostatni końcowy. Najważniejsze przesłania Mistrza - Jerzy Prokopiuk - ebook

Ostatni końcowy. Najważniejsze przesłania Mistrza ebook

Jerzy Prokopiuk

4,0

Opis

Czym jest zbawienie dla gnostyka? Jak wyzbyć się lęku przed śmiercią? Czym jest zło? Autor, w tej wyjątkowej publikacji, podejmuje próbę odpowiedzi na te i wiele innych pytań. Analizuje duchowe oblicze człowieka, jego charakter i nieśmiertelność. Podkreśla też rolę zła, które jest największą zagadką, przed jaką kiedykolwiek stanęła ludzkość. Ta książka jest przewodnikiem dla ludzi chcących wejść na wyższy poziom świadomości. Autor traktuje ją jako swoisty testament i zbiór najważniejszych przesłań dla ludzkości. Podsumowuje w niej dorobek swojej twórczości oraz odkrywa przed nami własną duszę. Podkreśla znaczenie rozwoju każdego człowieka i rozszerzania jego światopoglądu, który łączy świat duchowy z fizycznym. Poznaj dorobek Mistrza.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 309

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (2 oceny)
1
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




REDAKCJA: Irena Kloskowska

SKŁAD: Aleksandra Lipińska

PROJEKT OKŁADKI: Aleksandra Lipińska

Wydanie I

Białystok 2021

ISBN  978-83-8171-644-4

© Copyright for this edition by Studio Astropsychologii, Białystok 2015

All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy żadna część tej książki nie może być powielana w jakimkolwiek procesie mechanicznym, fotograficznym lub elektronicznym ani w formie nagrania fonograficznego. Nie może też być przechowywana w systemie wyszukiwania, przesyłana lub w inny sposób kopiowana do użytku publicznego lub prywatnego – w inny sposób niż „dozwolony użytek” obejmujący krótkie cytaty zawarte w artykułach i recenzjach.

Książka ta zawiera informacje dotyczące zdrowia. Wydawca dołożył wszelkich starań, aby były one pełne, rzetelne i zgodne z aktualnym stanem wiedzy w momencie publikacji. Tym niemniej nie powinny one zastępować porady lekarza lub dietetyka, ani też być traktowane jako konsultacja medyczna lub inna. Jeśli podejrzewasz u siebie problemy zdrowotne lub wiesz o nich, powinieneś koniecznie skonsultować się z lekarzem, zanim samodzielnie rozpoczniesz jakikolwiek program poprawy zdrowia. Wydawca ani Autor nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek negatywne skutki dla zdrowia, mogące wystąpić w wyniku stosowania zaprezentowanych w książce metod.

Bądź na bieżąco i śledź nasze wydawnictwo na Facebooku.

www.facebook.com/Wydawnictwo.Studio.Astropsychologii

15-762 Białystok

ul. Antoniuk Fabr. 55/24

85 662 92 67 – redakcja

85 654 78 06 – sekretariat

85 653 13 03 – dział handlowy – hurt

85 654 78 35 – www.talizman.pl – detal

strona wydawnictwa: www.studioastro.pl

Więcej informacji znajdziesz na portalu www.psychotronika.pl

O lęku

Każda ludzka myśl i każdy czyn opiera się na lęku albo na miłości.

Rozmowy z Bogiem, Neale Walsch

Czym jest lęk, strach czy fobia w życiu ludzkim?

K. Mudyń w Słowniku psychologicznym pod red. W. Szewczuka, 1975 definiuje „Strach” jako „emocję odzwierciedlającą stan zagrożenia, wspólną człowiekowi i zwierzętom, przejawiającą się zewnętrznie – zwłaszcza w pierwszym momencie – znieruchomieniem, rozszerzonymi źrenicami szerzej otwartych oczu, różnymi zmianami czynnościowymi wewnętrznymi /…/; wyjściem z sytuacji przestrachowej jest ucieczka bądź atak” (s. 280). „Fobię” zaś (lęk) tamże J. Pałczyński opisuje jako: „Nieuzasadniony, bardzo silny, nie dający się opanować lęk przed określonymi przedmiotami i sytuacjami, wywołujący tendencję do unikania ich; uczucie lęku bywa połączone z przykrymi objawami wegetatywnymi /…/; z czasem trwania choroby liczba fobii powiększa się, doprowadzając do poważnych komplikacji życiowych. Klasyfikacja fobii jest oparta na rodzaju czynnika lękotwórczego, którym może być przedmiot lub sytuacja” (s. 81).

W kulturze europejskiej świadomość istnienia lęku, refleksja nad nim i jego analiza pojawiły się jeszcze na gruncie religii pogańskich, ale pełnej ostrości nabrały w mozaizmie i w chrześcijaństwie (przede wszystkim w ich ezoteryce – zwłaszcza w gnozie i gnostycyzmie) na przełomie er. Dla gnostyków antycznych w świecie stworzonym przez głupiego i okrutnego Demiurga – człowiek jest i czuje się więźniem („wrzuconym” w ten świat), toteż marzy o wyzwoleniu – żyjąc w nieustannym lęku czeka Wyzwoliciela. Dla chrześcijan był i jest nim Jezus Chrystus.

W XX wieku niemal identyczna konstatacja znalazła się w egzystencjalizmie Heideggera i Sartre’a. Dla pierwszego źródłem lęku jest same „istnienie człowieka w świecie”, dla drugiego lęk jest reakcją na (rzekomy) totalny brak zdeterminowania go, czyli na wolność. (Egzystencjalizm chrześcijański – Jaspersa czy Marcela – mówi także o Zbawcy).

Rozpatrując problem lęku na poziomie wyższym niż psychologiczny czy filozoficzny, tzn. na poziomie ezoteryki, wyjdźmy od przypomnienia dziejów relacji między Bogiem a człowiekiem. Dzieje te rozpadają się na trzy fazy: zniewolenia człowieka przez Boga (pogaństwo i mozaizm), buntu człowieka przeciw Bogu (filozofia, nauka, technika) oraz współpracy z Bogiem (ezoteryka prawdziwego chrześcijaństwa).

W tym kontekście historycznym w dwóch pierwszych fazach swych dziejów człowiek miał powody do lęku religijnego: w pierwszej sacrum boskie wprawdzie przyciągało go do Bóstwa jako fascinans, ale odpychało jako tremendum, w drugiej fascinans świata i natury łączył się z tremendum nienawiści i osamotnienia. (Dopiero w fazie trzeciej człowiek może zamiast obu tych postaw znaleźć jedność wolności i miłości – dawną jeszcze na pół zwierzęcą, reakcję „fight or flight”, walki lub ucieczki, może zastąpić owa czysto ludzka synteza).

Dziś w epoce, w której ludzie żyją ciągle jeszcze w niewolniczym stosunku do Bóstwa lub/i w ramach buntu przeciw niemu – jako „abelici” pragnący uciec z Ziemi do Nieba i jako „kainici” wierni Ziemi. Niebo „pozostawiający wróblom i aniołom” (jak pisał pewien trzeciorzędny materialistyczny poeta dziewiętnastowieczny – obie te formy lęku kwitną na różnych polach życia.

Pierwszą z nich jest wspomniany lęk przed Bóstwem w obu swych postaciach – niewolniczej i buntowniczej. W dalszej kolejności jest podwójny lęk przed życiem – dotykający raczej ludzi młodych – i lęk przed śmiercią – charakterystyczny dla ludzi starych. (Pamiętajmy przy tym, że lęk znany jest już także zwierzętom). Ale lęk dopada już dzieci – już to w snach koszmarnych, już to w życiu na jawie w konfrontacji z okrucieństwem świata. Lęk potrafi niszczyć i mężczyzn, i kobiety – znane są lęki pierwszych przed drugimi i drugich przed pierwszymi. Wszechogarniający lęk przenika zarówno gospodarcze, jak społeczne i polityczne życie ludzkości – lęk przed nędzą, przed uciskiem, przed wojną. (Lęk znalazł swe bogate odbicie w kulturze człowieka – znajdujemy go w dziełach sztuki od architektury, rzeźby, malarstwa, literatury, aż po muzykę. Wreszcie, lęk z konieczności i dobrej woli – stał się przedmiotem badań i terapii proponowanych przez psychologię i psychiatrię. (Konstatacje zawarte w przytoczonych na początku niniejszego tekstu definicjach świadczą jednak o pewnej bezsilności obu tych dyscyplin).

Tak dochodzimy do pytania najważniejszego: Czy – a jeśli tak, to jak – możemy lęk pokonać czy się go wyzbyć?

Pokonywanie lęku (dowolnego), walka z nim, podejmowana przez lekarzy i pacjentów, to najwyżej paliatyw, w istocie jednak zawsze „walka z wiatrakami”: za lękiem na poziomie psyche i ciała stoją siły potężniejsze od człowieka: siły demoniczne – skostnienia i chaosu. (Ze złem nie należy walczyć, trzeba je przemieniać).

Aby przemienić zło, tzn. wyzbyć się lęku, trzeba, oczywiście wpierw go doświadczyć (o co sam zresztą zadba), przeżyć więc jako nicość – doznać katharsis, oczyszczenia przez cierpienie. Dokonać tego można tylko wtedy, kiedy człowiek pozwoli (aktywnie) wzejść w sobie jedności Drzewa Życia i Poznania – znaleźć Wiedzę i Poznanie – tzn. wezwać na pomoc Zbawiciela (sami bowiem nie mamy dość siły). Nosicieli zła – nie zło samo30 – trzeba poznać we własnym doświadczeniu, „od wewnątrz”, i obdarzyć zbawczą miłością: tylko wtedy bowiem Piękna może przemienić Bestię. – A stać się to może pod wezwaniem słów Anioła Ślązaka:

choćby tysiąckroć Bóg w Betlejem był zrodzony, / a w tobie – nie, toś jest na wieki już zgubiony”.

Ciemność okrywa Ziemię, ale człowiek może ją rozjaśnić

Czym jest ciemność? Czym innym dla ezoteryka czy teologa, czym innym dla psychologa, a jeszcze czymś innym dla fizyka.

Ciemność wszakże to – by spojrzeć na nią „z lotu ptaka” – zarówno symbol, jak pojęcie, wyobrażenie i postrzeżenie. A więc przedmiot Ducha, duszy i ciała.

Ciemność – i ciemności – to przede wszystkim symbol. „Ciemność – czytamy w Juana Eduarda Cirlota Słowniku symboli (przeł. I. Kania, Kraków 2006) – /bywa/ „Utożsamiana z materią, macierzyńskością i zalążkowością, poprzedzającą zróżnicowanie na konkretne istności. Dualizm światło-ciemności jako sformułowanie symboliki moralnej pojawia się dopiero z chwilą podziału praciemności na światło i mrok. Tak więc częste pojęcie tejże ciemności w tradycji nie jest wprost tożsame z mrocznością; odpowiada natomiast prachaosowi. Ma również związek z mistycznym Nic, dlatego język hermetyczny to obscurum per obscurius, droga wiodąca w głąb, ku prapoczątkom. Zdaniem Guenona światło to zasada zróżnicowania i hierarchicznego uporządkowania. Poprzedzające fiat lux mroki w symbolice tradycyjnej wyrażającą zawsze stan potencji nierozwiniętych, umożliwiających chaos. Dlatego ciemność rzutowana w świat już po pojawieniu się światła ma charakter regresywny. Stąd też tradycyjnie utożsamia się ją z zasadą zła i z niesublimowanymi siłami niższymi” (s. 98).

Symbolowe znaczenie ciemności ukazuje nam zatem dwa jej poziomy: wyższy i niższy, potencjalny i aktualny, neutralny (a także pozytywny?) i negatywny.

Symbolowy obraz ciemności w obu jej liczbach, jaki znajdujemy w dziele Cirlota, stanowi zaledwie zarys problematyki, która wiąże się z przedstawianą kategorią. W ezoteryce, religiach, filozofiach i psychologii, nie mówiąc już o fizyce, tworzy ona bogatą panoramę danych. Kategoria ta ma wprawdzie aspekt sui generis pozytywny – mam na myśli ciemność/ciemności czy raczej pra-ciemności boskie – te, które, dla nas, były „na początku”, en arche. Jednakże wtórnie ciemność z reguły kojarzona jest ze złem: stanowi wtedy mroczny aspekt tej kategorii zarówno w sensie ontycznym, jak poznawczym, etycznym i estetycznym. W tym aspekcie Byciu, Prawdzie, Dobru i Pięknu przeciwstawia się ona jako Niebyt, Złudzenie, Zło i Brzydota. (Por. taoistyczny symbol tajdżitu).

Zło tout court stanowi jedną z największych – i najbardziej niezgłębionych – zagadek bycia-i-niebycia, jaka dręczy umysł ludzki od zarania jego istnienia. (I najbardziej bolesną…) Można wszakże wyróżnić siedem sposobów rozwiązania tej zagadki. Oto one:

Zgodnie z pierwszym zło nie istnieje, ma status nicości, czyli istnieje tylko pozornie; sądzili tak: św. Augustyn, Anzelm z Canterbury, św. Tomasz z Akwinu, Giordano Bruno, Spinoza, Leibniz, Karl Barth. W koncepcji drugiej dobro i zło to dwie zasady bytu; pogląd ten znajdujemy w zaratusztrianizmie (zerwanizmie), u Maniego, Platona i Plotyna. W koncepcji trzeciej to sam Bóg tworzy zło, chcąc go lub na nie zezwalając; spotykamy ją w Starym Testamencie, gdzie Jahwe w Księdze Izajasza 45, 7 stwierdza: „Ja, Pan, tworzę światłość i stwarzam ciemność, przygotowuję zarówno zbawienie, jak i nieszczęście”, jak również u Orygenesa, św. Augustyna i św. Tomasza z Akwinu, lutra, Leibniza, Fichtego i Brentana, także u Steinera. Pogląd czwarty głosi, że przyczyna zła tkwi w samym Bogu; znajdujemy go w taoizmie, zerwanizmie, u starożytnych gnostyków, Mistrza Eckharta i Boehmego, von Baadera i Schellinga. Koncepcja piąta dopatruje się genezy zła w upadku aniołów; głosi ją Nowy Testament, później Anzelm z Canterbury. Koncepcja szósta widzi zło w niedoskonałości stworzenia – w materii; tu trzeba wymienić Platona, Plotyna, św. Tomasza z Akwinu, Kuzańczyka i Leibniza, Schopenhaera i von Hartmanna, choć swe korzenie ma w Indiach (buddyzm) i antycznym gnostycyzmie. Wreszcie, zgodnie z koncepcją siódmą, reprezentowaną głównie przez teologię i filozofię chrześcijańską (św. Tomasza z Akwinu, Boehmego, protestantyzm, Kanta, Fichtego, Schellinga, Hegela), przyczyną powstania zła jest człowiek – jego wolna wola.

Wszakże holistyczne i syntetyczne spojrzenie na genezę zła – metodą circumambulatio (okrążenia) i penetratio (wnikania) – przedstawiałoby się następująco:

Przyczyna zła tkwi w samym Bogu – jako Wszystko we Wszystkim (unio oppositorum) zawiera on w sobie zło także. Wynika stąd, ze Bóg również aktualizuje się w „ekonomii” Stworzenia. Dobro i zło zatem to dwie prazasady Bytu-i-Niebytu. Konsekwencją tego jest zarówno upadek aniołów, jak upadek Stworzenia (świata w świat materialny) i upadek człowieka. Wszakże – z najwyższego punktu widzenia (przynajmniej o tyle, o ile wyobraża go sobie człowiek) zło per se istnieje tylko pozornie – jest nicością splecioną z bytem, Nicością (Nihil) i nierozerwalnie złączona z Pełnią jako Sigé gnostyków, Gottheit Mistrza Eckharta czy Ungrund Boehmego.

Oczywiście, wszystkie przytoczone tu poglądy – z ósmą koncepcją włącznie – pozostają w granicach ludzkich możliwości poznawczych (posługujących się już to pojęciami, już to sięgającymi gnosis symbolowej czy imaginatywnej). Nie wiemy, co sądzi o nich sam Bóg. (Ciekawi – mogą Go zapytać).

Jak widzimy, we wszystkich powyższych próbach wyjaśnienia problemu zła przewijają się dwie koncepcje relacji między światłością i ciemnością. Pierwsza z nich – reprezentowana przede wszystkim przez teologię i filozofię chrześcijańską (przynajmniej tę ortodoksyjną, kościelną) – pojmuje zło jako ciemność będącą jedynie brakiem dobra i brakiem światłości, w tym sensie jest ono także niebytem, brakiem bytu (teza pierwotnie sformułowana przez św. Augustyna). Natomiast druga z nich, heterodoksyjna, prowieniencji jeszcze manichejskiej, traktuje zło i ciemność jako swoiste rzeczywistości; pogląd ten powraca w stworzonej przez Goethego koncepcji relacji między światłem a ciemnością (w jego Farbenlehre, 1833), choć jeszcze w poglądach C. G. Junga (np. Gut und Böse in der Analytischen Psychologie, 1959).

W niniejszej rozprawie chciałbym przedstawić egzemplarycznie poglądy dwóch wielkich ezoteryków i myślicieli XX wieku – Rudolfa Steinera (1861–1925), twórcy antropozofii, oraz C. G. Junga (1875–1961), założyciela szkoły psychologii analitycznej. Poglądy te – naturalnie – dotyczą przede wszystkim problemu relacji między dobrem i złem jako szczególnej wersji szerszej kwestii stosunku między światłością a ciemnością. (Szerokie tło światopoglądowe poglądów Steinera i Junga znajdzie czytelnik w moich dwóch pracach: Szkice antropozoficzne, 2003 i Mój Jung, 2008).

Poglądy Rudolfa Steinera na przedstawiany problem mają wymiar niezwykle szeroki: dotyczą kwestii światłości i ciemności, dobra i zła w aspekcie zarówno teozoficznym, jak kosmofizycznym, antropozoficznym, psychozoficznym, społecznym, etycznym i estetycznym. W niniejszej rozprawie przedstawimy je w formie kwintesencjonalnej: poprzez demonozofię w jej związku z teozofią, kosmozofią, antropozofią, psychozofią, społeczeństwem, moralnością i sztuką.

Według Steinera Najwyższym Bóstwem jest Wielka Trójca (odpowiednik gnostyckiej Sigé, Gottheit Mistrza Eckharta i Ungrund Boehmego) której centralną postacią jest Logos. W Trójcy św. – znanej chrześcijaństwu kościelnemu – jego odpowiednikiem jest Chrystus jako Najwyższa Istota Słoneczna. To on jest właściwym Kreatorem naszego kosmosu: składa się nań 7 planet (rozumianych jako okresy rozwoju) – Saturn, Słońce, Księżyc, Ziemia, Jowisz, Venus, Wulkan. (Centralne miejsce zajmuje w tym ciągu Ziemia – stworzona przez bóstwa Elohim (z Jahwe na czele). Stanowi ona athanor, w którym człowiek ma zostać przemieniony w szczególny rodzaj anioła (por. Słowackiego wizja „przeanielenia” człowieka).

Trzem Osobom Trójcy św. Przeciwstawia się Troisty Demon (termin mój): Lucyfer, Aryman i Asur. Każdy z nich oderwał się od głównej linii rozwoju świata: Asur – na Saturnie, Aryman – na Słońcu, Lucyfer – na Księżycu. Jako antagoniści – każda z tych istot oraz ich „orszak” (collectivum) – Bycia, Prawdy i Życia reprezentują one Niebyt (Nihil), Śmierć i Iluzję. (Odpowiednio: Asur, Aryman i Lucyfer). W sumie więc – Zło i Ciemność.

W wizji tej Bóg w Trójcy św. jest unio oppositorum – jednością przeciwieństw. (Człowiek i świat stworzony znają tylko coincidentiam oppositorum – dualną zbieżność przeciwieństw). Jest w Bogu – w wyższej całości – jedność Światła i Ciemności, Dobra i Zła, Fałszu i Prawdy. Ale w kontekście boskiej Kreacji rozwidla się On na kosmiczną „biel” i „czerń” przeciwieństw walczących ze sobą, zarazem jednak ze sobą współpracujących. Nadrzędnym bowiem celem i zadaniem kosmicznego athanora, w którym żyjemy, jest właśnie człowiek. Dla niego to nasz kosmos przybrał swą dwoistą postać – dla niego pewne istoty duchowe (dziś zwane demonicznymi) zeszły z właściwej linii rozwoju kosmosu, zatrzymując się w rozwoju własnym. Albowiem celem ich istnienia jest stworzenie człowiekowi dwóch czy trzech pól mocy, które zbyt hamują lub zbyt przyspieszają jego rozwój. W ten sposób człowiek może kroczyć „drogą środka” między dwoma pokusami (i groźbą trzeciej) i w walce z nimi współprzemieniać siebie, świat i – w odpowiednim czasie – przemieniać także je (tzn. zbawiać w rewanżu za ich poświęcenie). Człowiek bowiem ma zdolność (możność) wyboru między dobrem a dwoma czy trzema postaciami zła – istoty zaś te dają mu możliwość wyboru.

Każda z osób Trójcy Demonów ma swój „projekt” przekształcenia człowieka i kosmosu. Lucyfer chce jednostronnie oderwać człowieka od Ziemi i przenieść go do swych iluzorycznych światów astralnych, uczynić zeń (przedwcześnie) nieregularnego anioła jako „automat dobra”. Patronuje więc wszelkiego rodzaju jednostronnemu idealizmowi, mistyce gnozie czy zatrzymujących ludzkie „ja” na poziomie kolektywnym, sztuce fantazyjnej czy, last but not least, narkomanii. Z kolei Aryman chce człowieka przykuć do Ziemi, uczynić zeń twór maszynowy (skrzyżowany z pozbawioną „ja” istotą podludzką, quasi – zwierzęcą. Jako patron wszelkiego rodzaju materializmów, sprzyja scjentystycznie interpretowanej nauce i technice, jak też takim materialistycznym systemom, jak kapitalizm i tzw. socjalizm (komunizm). Asur wreszcie – który wkroczył w dzieje człowieka dopiero niedawno – chce jedynie zniszczyć człowieka i boski eksperyment kosmiczny. Toteż Lucyfer atakuje ludzkie ciało astralne (popędowość i uczuciowość człowieka), Aryman – nasze ciało eteryczne (bios i witalność), Asur zaś ludzkie „ja”. Istoty demoniczne – na swych różnych poziomach – są „patronami” grzechu pojętego jako hamartia, czyli „nietrafienie” w cel. W każdym człowieku i w całej ludzkości ingerują złowieszczo – odpowiednio – w sferę myśli (Lucyfer), sferę rytmiczną, czyli serce (Aryman) i sferę woli (Asur).

Z drugiej strony zło jako płód Trójcy Demonów ma także aspekt pozytywny. Na aspekt ten wskazuje sam Pan (Demiurg) w prologu do Fausta Goethego:

„Przesadna gnuśność razi mnie u ludzi,

Bezwładu zaraz chcieliby, zacisza;

Przydaję więc im chętnie towarzysza,

Co jako diabeł działa, budzi, judzi”.

30 Odczyt niniejszy opieram przede wszystkim na mojej książce Proces templariuszy, Warszawa 2005 i II wydanie 2009.