Oswoić lęk - Anna Williamson, Reeta Newell - ebook

Oswoić lęk ebook

Anna Williamson, Reeta Newell

3,3

Opis

NIE MUSISZ BYĆ ZAKŁADNIKIEM WŁASNYCH LĘKÓW  

  

Obawiasz się spotkań rodzinnych lub firmowych? Gonitwa myśli utrudnia Ci zasypianie?  Jesteś przepracowany, znerwicowany i psychicznie rozbity, a każdy kolejny dzień jest dla Ciebie trudnym wyzwaniem?    

  

Ten przystępnie napisany i praktyczny poradnik jest dla ciebie!   

  

Anna Williamson w prosty i logiczny sposób omawia liczne zagadnienia związane z lękiem i stresem.    

Z książki dowiesz się m.in.:   

– czym jest lęk i z czego wynika   

– jak zachować się podczas ataku paniki   

– w jaki sposób odzyskać dobry sen   

– co zrobić, aby lęk i strach nie przesłaniał radości życia   

– jak rozpoznać symptomy obniżonego nastroju czy depresji  

– kiedy zwrócić się o profesjonalną pomoc.    

Autorka dzieli się swoim osobistym doświadczeniem związanym z zaburzeniami lękowymi. Przedstawia konkretne i sprawdzone wskazówki i techniki radzenia sobie z najbardziej typowymi objawami i sytuacjami, w których lęk często występuje. Pomaga również rozpoznać i rozprawić się z lękami na każdym etapie – od pierwszych symptomów po poważne objawy, niezależnie od czasu i miejsca ich wystąpienia.     

 

O autorkach   

Anna Williamson jest prezenterką telewizyjną i radiową, life coachem, doradcą psychologicznym. Jest także ambasadorką kilku organizacji wspomagających zdrowie psychiczne. Jej celem jest destygmatyzacja zdrowia psychicznego i zapewnienie młodym ludziom wsparcia.   

Dr Reetta Newell jest psychologiem klinicznym i prowadzi prywatną praktykę specjalizującą się w pracy z dziećmi i rodzinami. Zajmuje się oceną psychologiczną, konsultacjami, terapią indywidualną i rodzinną.    

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 250

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,3 (19 ocen)
2
5
10
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
haniap87

Z braku laku…

dopiero po lekturze przeczyałam że głowna autorka to zwykła amerykańka celebrytka. no i to czuć. 95% ksiązki to truizmy i infantyle historie. natomiast 5% to świetne ćwiczenia i jak przeczuwam są one zasługa pani doktor. można by z tego zrobic ulotke z ćwiczeniami i wartość bylaby taka sama
10
bookczystakartka

Nie oderwiesz się od lektury

Ten poradnik miło mnie zaskoczył. Lektura warta uwagi i pomocna dla osób zmagających sie z problemami lęku . Polecam
00

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału: Bre­aking Mad
© Anna Wil­liam­son, 2017 © Ad­di­tio­nal Ma­te­rial Re­etta Ne­well, 2017 Il­lu­stra­tions © Beth Evans This trans­la­tion of Bre­aking Mad, First Edi­tion is pu­bli­shed by Wy­daw­nic­two Zwier­cia­dło by ar­ran­ge­ment with Blo­oms­bury Pu­bli­shing Plc. © Co­py­ri­ght for the Po­lish edi­tion by Wy­daw­nic­two Zwier­cia­dło Sp. z o.o.,War­szawa 2024
Tłu­ma­cze­nie: Ju­styna Rud­nik/Qu­endi Lan­gu­age Se­rvi­ces
Re­dak­cja: Anna Sta­wiń­ska/Qu­endi Lan­gu­age Se­rvi­ces
Ko­rekta: Ka­ro­lina Ma­li­now­ska/Qu­endi Lan­gu­age Se­rvi­ces
Skład i ła­ma­nie: Syl­wia Kusz, Ma­graf sp.j., Byd­goszcz
Ilu­stra­cje: Beth Evans
Pro­jekt okładki na pod­sta­wie okładki ory­gi­nal­nej: Syl­wia Kusz
Re­dak­tor ini­cju­jąca: Blanka Woś­ko­wiak
Dy­rek­tor pro­duk­cji: Ro­bert Je­żew­ski
Wy­daw­nic­two nie po­nosi żad­nej od­po­wie­dzial­no­ści wo­bec osób lub pod­mio­tów za ja­kie­kol­wiek ewen­tu­alne szkody wy­ni­kłe bez­po­śred­nio lub po­śred­nio z wy­ko­rzy­sta­nia, za­sto­so­wa­nia lub in­ter­pre­ta­cji in­for­ma­cji za­war­tych w książce.
Wy­da­nie I, 2024
ISBN: 978-83-8132-550-9
Wy­daw­nic­two Zwier­cia­dło Sp. z o.o. ul. Wi­dok 8, 00-023 War­szawa tel. 22 312 37 12
Dział han­dlowy:han­dlowy@gru­pa­zwier­cia­dlo.pl
Wszel­kie prawa za­strze­żone. Re­pro­du­ko­wa­nie, ko­pio­wa­nie w urzą­dze­niach prze­twa­rza­nia da­nych, od­twa­rza­nie, w ja­kiej­kol­wiek for­mie oraz wy­ko­rzy­sty­wa­nie w wy­stą­pie­niach pu­blicz­nych tylko za wy­łącz­nym ze­zwo­le­niem wła­ści­ciela praw au­tor­skich.
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

PRZED­MOWA

Dzie­sięć lat temu od­kry­łam, że tkwię mocno w szpo­nach wy­nisz­cza­ją­cych za­bu­rzeń lę­ko­wych. Wcze­śniej na­wet nie wie­dzia­łam, co się kryje pod po­ję­ciem „za­bu­rzeń lę­ko­wych”, a co do­piero, jak się je dia­gno­zuje. Pro­wa­dzi­łam wów­czas je­den z naj­po­pu­lar­niej­szych pro­gra­mów te­le­wi­zyj­nych dla dzieci To­onat­tik – tę pracę nie tylko bar­dzo wy­soko cie­ni­łam, ale szcze­rze ko­cha­łam.

Jed­nak z po­wodu na­ra­sta­ją­cego stresu, któ­rego pier­wot­nym źró­dłem był trudny zwią­zek, a także pre­sji i za­ję­cia wy­ma­ga­ją­cego ener­gii i uśmie­chu na stałe przy­kle­jo­nego do twa­rzy, oraz nie­umie­jęt­no­ści mó­wie­nia o mo­ich uczu­ciach ko­mu­kol­wiek, za­ła­ma­łam się.

Pa­mię­tam w naj­drob­niej­szych szcze­gó­łach dzień, w któ­rym to na­stą­piło. W po­prze­dza­ją­cym go cza­sie nie spa­łam przez – jak mi się zda­wało – całe mie­siące, czu­łam się jak kró­lik spa­ra­li­żo­wany świa­tłem re­flek­to­rów sa­mo­cho­do­wych, funk­cjo­no­wa­łam ni­czym na au­to­pi­lo­cie, jakby moje ciało i umysł nie na­le­żały do mnie, każdy ruch i każda de­cy­zja, którą mu­sia­łam pod­jąć, pa­ra­li­żo­wały mnie. Na­wet wy­bór mię­dzy na­po­jem die­te­tycz­nym czy „nor­mal­nym” był ni­czym eg­za­min, do któ­rego nie czu­łam się przy­go­to­wana. Mia­łam po­czu­cie, że tkwię w gę­stej mgle, z któ­rej nie ma wyj­ścia, jak­bym ni­g­dzie i w ni­czym nie była „obecna”.

Obce mi jesz­cze były ta­kie po­ję­cia, jak „za­bu­rze­nia lę­kowe” czy „ataki pa­niki”, jed­nak czu­łam się – jak to okre­śla­łam – „dziwna” czy „nie­nor­malna”, jak­bym tra­ciła zmy­sły. Po­trzeba było mniej wię­cej sze­ściu mie­sięcy, żeby na­stał, jak to czule na­zy­wam, „dzień, w któ­rym się roz­to­pi­łam”. Jed­nak za­nim do­tar­łam do tego punktu bez po­wrotu, każ­dego dnia bu­dzi­łam się ze zna­jo­mym wra­że­niem po­twor­nego uci­sku w piersi i przy­tła­cza­ją­cym uczu­ciem lęku, prze­ra­że­nia i sa­mot­no­ści. Du­si­łam się pod ich cię­ża­rem.

Dzień za­głady był jesz­cze przede mną, a ja i tak ma­rzy­łam tylko o tym, żeby wszystko wresz­cie się skoń­czyło. Czu­łam się wy­czer­pana fi­zycz­nie i emo­cjo­nal­nie, mimo to wspi­na­łam się na wy­żyny sztuki ak­tor­skiej – dla świata mia­łam twarz iście po­ke­rową, choć w środku by­łam co­raz bar­dziej cie­niem sie­bie. W pew­nym mo­men­cie za­czę­łam my­śleć o spo­wo­do­wa­niu wy­padku sa­mo­cho­do­wego, dzięki czemu tra­fi­ła­bym do szpi­tal­nego miej­sca od­osob­nie­nia, ci­szy i spo­koju, do któ­rego świat nie miałby do­stępu i gdzie mo­gła­bym wresz­cie wy­po­cząć.

Czyż to nie smutne? Mia­łam dwa­dzie­ścia pięć lat, wy­ma­rzoną pracę, ko­cha­jącą ro­dzinę i mnó­stwo przy­ja­ciół, a mimo to by­łam w emo­cjo­nal­nej i men­tal­nej roz­sypce. Co wię­cej, nikt o tym nie wie­dział, po­nie­waż, szcze­rze mó­wiąc, ja sama tego tak na­prawdę nie wie­dzia­łam. Jak można się otwo­rzyć i po­szu­kać po­mocy z po­wodu cze­goś, czego nie po­tra­fimy nie tylko na­zwać, ale w ogólne do­strzec? Od­kry­łam, że tu leży naj­istot­niej­szy pro­blem zdro­wia psy­chicz­nego. I z tego po­wodu po­wstała ni­niej­sza książka – żeby po­zbyć się lęku i trwale usu­nąć jego kon­se­kwen­cje.

Po­noć trzeba spaść na samo dno, by się od niego od­bić i roz­po­cząć wspi­naczkę ku po­wierzchni – w moim przy­padku tak wła­śnie było. Mu­sia­łam naj­pierw przejść przez wszel­kie fazy i etapy „ra­dze­nia so­bie” na różne spo­soby, by w końcu po­szu­kać po­mocy, któ­rej tak de­spe­racko po­trze­bo­wa­łam, ale któ­rej ist­nie­nia nie by­łam świa­doma do czasu emo­cjo­nal­nego za­ła­ma­nia.

Nie wiem, jak to wy­gląda w twoim przy­padku, ale je­śli cho­dzi o mnie, nie ma nic bar­dziej ob­na­ża­ją­cego i prze­ra­ża­ją­cego niż płacz na oczach in­nych lu­dzi – to ta­kie że­nu­jące. Mamy tę dziwną, za­pro­gra­mo­waną men­tal­ność, która nie po­zwala oka­zy­wać emo­cji ze stra­chu, że zo­sta­niemy opa­trzeni metką „mię­czak” bądź się przez to skom­pro­mi­tu­jemy.

Tam­tego pa­mięt­nego dnia czu­łam się szcze­gól­nie oszo­ło­miona bez­sen­no­ścią, nie­po­ko­jem, kłu­ją­cymi bó­lami w klatce pier­sio­wej i za­mglo­nym mó­zgiem. Gdy do­tar­łam do stu­dia te­le­wi­zyj­nego, by na­grać ko­lejny pro­gram, coś we mnie po pro­stu pę­kło i całe po­kłady wstrzy­my­wa­nych mie­sią­cami łez za­częły się wy­le­wać nie­kon­tro­lo­wa­nym po­to­kiem. Je­dyną re­ak­cją na tę ka­ta­strofę było pro­ste, choć pełne tro­ski py­ta­nie: „Anno, wszystko w po­rządku?”, rzu­cone przez prze­cho­dzącą ko­le­żankę. Mia­łam wra­że­nie, że ktoś wresz­cie otwo­rzył drzwi i uwol­nił mie­siące stre­sów, zmar­twień, fru­stra­cji, zwąt­pie­nia w sie­bie oraz lę­ków i – rety – jakże wspa­niale było tak wszystko z sie­bie wy­rzu­cić.

Choć po­cząt­kowo tak tego nie od­czu­wa­łam. Wsa­dzono mnie do tak­sówki z przy­ka­zem po­wrotu do domu i po­zo­sta­nia tam do czasu, aż „po­czuję się le­piej”. Jed­nak trzy ty­go­dnie bez pracy i te­ra­pia, jaka po­tem na­stą­piła (patrz ramka po­ni­żej), a także krót­ko­ter­mi­nowa far­ma­ko­te­ra­pia an­ty­lę­kowa, która po­zwo­liła mi się w końcu wy­spać, oka­zały się punk­tem zwrot­nym w moim ży­ciu.

Za­ła­ma­nie było dość bru­tal­nym dzwon­kiem alar­mo­wym, który skło­nił mnie do za­po­zna­nia się z te­ma­tem lę­ków i po­zna­nia sie­bie oraz tego, czego pra­gnę od ży­cia – a także tego, czego od niego nie chcę. Z cza­sem na­uczy­łam się, jak prze­ciw­dzia­łać ob­ja­wom lę­ko­wym i znaj­do­wać rów­no­wagę, co po dzie­się­ciu la­tach skło­niło mnie do na­pi­sa­nia tej książki.

Czas, jaki na­stą­pił po za­ła­ma­niu, po­świę­ci­łam na stu­dio­wa­nie sie­bie i tre­ning ra­dze­nia so­bie ze stre­sem. Po­cząt­kowo cho­dziło o uzdro­wie­nie sie­bie, a obec­nie, uzbro­jona w wie­dzę i kwa­li­fi­ka­cje, ta­kie jak do­radz­two psy­cho­lo­giczne czy NLP (pro­gra­mo­wa­nie neu­ro­lin­gwi­styczne), z ra­do­ścią dzielę się umie­jęt­no­ściami ra­dze­nia so­bie z lę­kiem, przy­dat­nymi wska­zów­kami i tech­ni­kami, które prze­te­sto­wa­łam na so­bie.

Oba­la­nie mi­tów: Le­cze­nie roz­mową – ro­dzaje

Do­radz­two psy­cho­lo­giczne

To po­wszech­nie do­stępna i jedna z naj­po­pu­lar­niej­szych form le­cze­nia roz­mową. Umoż­li­wia ona oso­bie w po­trze­bie po­roz­ma­wia­nie o swo­ich pro­ble­mach i od­czu­ciach w za­ufa­nym, przy­ja­znym i wol­nym od ocen oto­cze­niu. Rolą do­radcy jest słu­chać, do­ra­dzać i asy­sto­wać przy roz­wią­zy­wa­niu wszel­kich kwe­stii w tem­pie i cza­sie wy­zna­czo­nym przez pa­cjenta. Do­radca za­zwy­czaj nie pod­po­wiada roz­wią­zań, ale po­maga je ana­li­zo­wać, a także lo­ka­li­zo­wać źró­dła pro­ble­mów i je zro­zu­mieć.

Psy­cho­te­ra­pia

Psy­cho­te­ra­pia ma za za­da­nie le­cze­nie pro­ble­mów na­tury emo­cjo­nal­nej i za­bu­rzeń zdro­wia psy­chicz­nego. W jej ra­mach, poza roz­mową, sto­suje się inne tech­niki, ta­kie jak ry­su­nek, mu­zyka czy od­gry­wa­nie ról, by po­móc pa­cjen­towi sku­tecz­niej się ko­mu­ni­ko­wać.

Psy­cho­te­ra­peuci są szko­leni do tego, by wsłu­chi­wać się w to, co pa­cjent prze­ka­zuje i na tej pod­sta­wie usta­lać, gdzie leży źró­dło pro­ble­mów i po­ma­gać w zna­le­zie­niu sku­tecz­nych roz­wią­zań. Poza słu­cha­niem i oma­wia­niem waż­nych kwe­stii, psy­cho­te­ra­peuta może też pod­po­wia­dać różne stra­te­gie po­zwa­la­jące je roz­wią­zać oraz, je­śli to ko­nieczne, po­móc w zmia­nie po­staw i za­cho­wań.

Psy­cho­lo­gia kli­niczna

Za­sad­ni­czym ce­lem psy­cho­lo­gii kli­nicz­nej jest re­du­ko­wa­nie psy­chicz­nego bólu i cier­pie­nia oraz po­prawa men­tal­nego do­bro­stanu pa­cjenta. Dzięki stu­diom i szko­le­niom psy­cho­lo­go­wie kli­niczni są w sta­nie po­siąść wie­dzę na te­mat sze­ro­kiego za­kresu pro­ble­mów psy­cho­lo­gicz­nych do­ty­ka­ją­cych lu­dzi w każ­dym wieku. Są wy­szko­leni w za­kre­sie spraw­dzo­nych me­tod oceny stanu pa­cjen­tów i ście­żek le­cze­nia, by po­móc im w do­ko­ny­wa­niu po­zy­tyw­nych zmian po­pra­wia­ją­cych ja­kość ich ży­cia.

Psy­chia­tria

Psy­chia­tria jest jedną ze spe­cja­li­za­cji me­dycz­nych, któ­rej za­da­niem jest iden­ty­fi­ka­cja, za­po­bie­ga­nie i le­cze­nie za­bu­rzeń oraz cho­rób psy­chicz­nych. Psy­chia­trzy są wy­szko­lo­nymi le­ka­rzami, co ozna­cza, że poza re­ko­men­do­wa­niem i za­pew­nia­niem te­ra­pii „le­cze­nia przez roz­mowę”, mogą prze­pi­sy­wać leki.

Pro­gra­mo­wa­nie neu­ro­lin­gwi­styczne (ang. Neuro-Lin­gu­istic Pro­gram­ming, skrót: NLP)

Pro­gra­mo­wa­nie neu­ro­lin­gwi­styczne jest te­ra­pią „le­cze­nia przez roz­mowę” kon­cen­tru­jącą się na ko­mu­ni­ka­cji oraz tym, jak wpływa na nas dy­na­mika mię­dzy umy­słem, ję­zy­kiem i za­cho­wa­niem. Te­ra­peuta NLP pełni rolę „lu­stra”, w któ­rym od­bija się to, co ofe­ruje pa­cjent, po­maga też eks­plo­ro­wać po­ru­szane kwe­stie i prze­pro­wa­dza przez wszel­kie pro­blemy, emo­cje i blo­kady, któ­rymi na­leży się za­jąć, po­sił­ku­jąc się sze­ro­kim za­kre­sem wzor­ców, tech­nik i pro­ce­sów sa­mo­po­znaw­czych.

Hip­no­te­ra­pia

Patrz pod­roz­dział po­świę­cony hip­no­zie na str. 196.

Mind­ful­ness

Mind­ful­ness, czyli „uważ­ność”, ozna­cza świa­do­mość bie­żą­cej chwili lub pełne kon­cen­tro­wa­nie się na niej, włącz­nie z my­ślami, od­czu­ciami i świa­tem wo­kół, w spo­sób wolny od oce­nia­nia. Cho­dzi o do­świad­cza­nie ży­cia w „cza­sie rze­czy­wi­stym”, za­miast trwa­nie w try­bie roz­my­ślań i za­mar­twia­nia się. Mind­ful­ness ma swoje ko­rze­nie w bud­dy­zmie, więc jako taka to­wa­rzy­szy nam od ty­sięcy lat, jed­nak w for­mie te­ra­pii jest do­stępna od sto­sun­kowo nie­dawna (te­ra­pia ko­gni­tywna i re­duk­cja stresu w opar­ciu o mind­ful­ness). Uważ­no­ści można się na­uczyć w ra­mach te­ra­pii lub pod okiem prze­szko­lo­nego in­struk­tora, ale można też tę tech­nikę opa­no­wać sa­mo­dziel­nie, ba­zu­jąc na licz­nych do­stęp­nych źró­dłach (np. kursy on­line, książki, filmy). Można ją prak­ty­ko­wać na wiele spo­so­bów: for­mal­nie (np. po­przez re­gu­larne ćwi­cze­nia od­de­chowe) bądź nie­for­mal­nie (np. pod­czas co­dzien­nych ak­tyw­no­ści, ta­kich jak spa­ce­ro­wa­nie czy je­dze­nie).

Tech­nika emo­cjo­nal­nej wol­no­ści (ang. Emo­tio­nal Fre­edom Tech­ni­ques, skrót: EFT)

Tech­nika emo­cjo­nal­nej wol­no­ści jest cza­sem na­zy­wana „psy­cho­lo­giczną aku­pre­surą”, po­nie­waż jej skła­dową są różne formy „opu­ki­wa­nia” okre­ślo­nych punk­tów na ciele w celu otwar­cia „blo­kad ener­gii”, co może mieć wpływ na emo­cjo­nalną har­mo­nię oraz bar­dziej wy­wa­żone ocze­ki­wa­nia i za­cho­wa­nia.

EFT jest uwa­żana za na­tu­ralną, nie­in­wa­zyjną i nie­wy­ma­ga­jącą sto­so­wa­nia środ­ków far­ma­ceu­tycz­nych me­todę sa­mo­po­mocy. Do jej wy­ko­na­nia wy­star­czą czubki wła­snych pal­ców bądź pal­ców osoby ją prak­ty­ku­ją­cej.

Te­ra­pia po­znaw­czo-be­ha­wio­ralna (ang. Co­gni­tive Be­ha­vio­ral The­rapy, skrót: CBT)

Patrz de­fi­ni­cja na str. 16.

Nie­za­leż­nie od tego, czy do­świad­czasz lę­ków spo­łecz­nych lub ata­ków pa­niki, masz pro­blemy ze snem, wy­wo­ła­nymi lę­kiem bó­lami głowy, bra­kiem ape­tytu, stre­sem czy PTSD (ze­spo­łem stresu po­ura­zo­wego, ang. Post Trau­ma­tic Stress Di­sor­der), ra­tu­jesz się al­ko­ho­lem, nar­ko­ty­kami czy far­ma­ceu­ty­kami, sa­mo­oka­le­czasz się, cier­pisz na de­pre­sję bądź od­czu­wasz silne bóle i cier­pie­nie, mam dla cie­bie parę spraw­dzo­nych su­ge­stii, jak mo­żesz tym pro­ble­mom za­ra­dzić.

Nie­któ­rzy mogą spy­tać (i bez wąt­pie­nia py­tają): „Co ty mo­żesz wie­dzieć? Na ja­kiej pod­sta­wie da­jesz so­bie prawo do po­ucza­nia? Dla­czego mam cię słu­chać?”. Moja od­po­wiedź? Po­nie­waż tego do­świad­czy­łam.

By­łam prze­cią­żo­nym pracą, peł­nym lę­ków kłęb­kiem ner­wów w cał­ko­wi­tej roz­sypce. Mia­łam de­fi­cyt snu. Bez prze­rwy zer­ka­łam na ze­ga­rek nie­pewna, czy zdążę zro­bić pre­zen­ta­cję lub przy­go­to­wać się do spo­tka­nia. Mie­wa­łam spo­cone dło­nie i wa­lące jak mło­tem serce, kiedy wcho­dzi­łam na przy­ję­cie, czu­jąc roz­pacz­liwą sa­mot­ność i ma­rząc o tym, żeby pod­łoga się pode mną otwo­rzyła i mnie po­chło­nęła w ca­ło­ści, gdy do­pa­dał mnie ko­lejny po­tężny atak pa­niki. Do­świad­czy­łam uczu­cia du­sze­nia się, nie by­łam w sta­nie ni­czego prze­łknąć, mę­czyły mnie kosz­marne bóle głowy, bę­dą­cych fi­zycz­nymi ob­ja­wami sta­nów lę­ko­wych. Po­szu­ki­wa­łam uko­je­nia w zbyt du­żej ilo­ści te­qu­ili, byle tylko wresz­cie za­snąć i choć na chwilę uwol­nić się od nie­opusz­cza­ją­cego mnie lęku. Zda­rzało mi się też – choć nie­ła­two się do tego przy­znać – dzwo­nić do mamy w środku nocy, prze­ra­żona, sa­motna i cała we łzach, po­nie­waż nie mo­głam spać i „po­trze­bo­wa­łam ma­musi”.

W ciągu ostat­nich dzie­się­ciu lat dzięki ge­nial­nemu te­ra­peu­cie – je­stem do­zgon­nie wdzięczna dok­to­rowi Ro­ber­towi Scha­pira, jed­nemu z naj­bar­dziej uta­len­to­wa­nych psy­chia­trów i men­to­rów, ja­kiego mo­gła­bym so­bie wy­ma­rzyć – ko­cha­ją­cej ro­dzi­nie, przy­ja­cio­łom za­pew­nia­ją­cym bez­wa­run­kowe wspar­cie, mnó­stwie sa­mo­ak­cep­ta­cji i jesz­cze więk­szym mnó­stwie ćwi­czeń, szko­leń i na­uki, na­uczy­łam się nie tylko, jak ra­dzić so­bie z lę­kami i ata­kami pa­niki, ale rów­nież jak po­wstrzy­mać ich ne­ga­tywny wpływ na moje ży­cie i przy­szłość. Moja hi­sto­ria jest do­wo­dem na to, że cho­roba czy za­bu­rze­nie psy­chiczne nie po­winno de­fi­nio­wać i nie de­fi­niuje tego, kim je­ste­śmy. Wię­cej – nie jest na­wet czymś złym. Twier­dzę wręcz, że nie by­ła­bym dziś osobą szczę­śliwą, gdyby nie do­świad­czone przeze mnie za­bu­rze­nia lę­kowe. Czyż to nie „wa­riac­two”?

Aż za do­brze wiem, jak wielu lu­dzi cier­piało i wciąż cierpi nie­po­trzeb­nie z po­wodu tego wy­nisz­cza­ją­cego i sil­nie ogra­ni­cza­ją­cego za­równo ja­kość, jak i dłu­gość ży­cia stanu. Być może do­świad­czasz go ty, a może ktoś z two­ich bli­skich lub przy­ja­ciół. Dla­tego parę lat temu zde­cy­do­wa­łam się dać coś od sie­bie i po­dzie­lić swoją wie­dzą. Czuję ogromną dumę, mo­gąc słu­żyć jako orę­dow­niczka de­styg­ma­ty­za­cji zdro­wia psy­chicz­nego, a także do­rad­czyni psy­cho­lo­giczna, te­ra­peutka i cer­ty­fi­ko­wana in­struk­torka NLP. Z ra­do­ścią dzielę się swo­imi oso­bi­stymi i za­wo­do­wymi do­świad­cze­niami oraz wie­dzą z jak naj­szer­szym gro­nem od­bior­ców – po­przez te­le­wi­zję, ra­dio i ar­ty­kuły, a także w ra­mach pry­wat­nej prak­tyki. Od­dźwięk, z ja­kim się spo­tka­łam, za­równo w me­diach, jak i ga­bi­ne­cie, skło­niły mnie do na­pi­sa­nia ni­niej­szej książki. To moja próba przyj­rze­nia się zdro­wiu psy­chicz­nemu, otwar­tej roz­mowy o nim i za­chę­ce­nia wszyst­kich do po­świę­ce­nia mu na­le­ży­tej uwagi. Mam na­dzieję, że na stro­nach tej książki znaj­dziesz po­trzebną ci po­moc, po­rady, wspar­cie i ak­cep­ta­cję.

Kiedy sama de­spe­racko po­trze­bo­wa­łam po­mocy, prze­ko­na­łam się, że na rynku nie bra­kuje li­te­ra­tury te­matu, jed­nak pi­sa­nej skom­pli­ko­wa­nym ję­zy­kiem, peł­nej żar­gonu na­uko­wego, zbyt po­waż­nej i z nad­mier­nie „kli­nicz­nym” za­cię­ciem.

Czło­wiek cier­piący na stany lę­kowe jest per­ma­nent­nie zner­wi­co­wany i na skraju wy­czer­pa­nia. W ta­kim sta­nie du­cha nie­sły­cha­nie trudno jest się sku­pić na lek­tu­rze wy­ma­ga­ją­cej uwagi i kon­cen­tra­cji, czy prze­tra­wiać duże por­cje teo­rii. Po­trzebne są ła­two przy­swa­jalne słowa wspar­cia i po­mocna dłoń, kilka po­rad i tech­nik, które być może po­mogą zła­go­dzić te wstrętne i wy­nisz­cza­jące od­czu­cia, ja­kie lęk ge­ne­ruje. Czło­wiek musi czuć, że jest ro­zu­miany, wy­słu­chany i przede wszyst­kim „nor­malny”... mam świa­do­mość, że w dzi­siej­szych cza­sach to dość kon­tro­wer­syjne słowo, ale cho­dzi o od­czu­cie – wiem o tym z pierw­szej ręki.

Dla­tego wła­śnie chcia­łam na­pi­sać tę książkę. Szkoda, że nie mo­gła ona ma­gicz­nie za­ist­nieć wów­czas, gdy naj­bar­dziej jej po­trze­bo­wa­łam. Je­stem prze­ko­nana, że po­mo­głaby mi: a) zro­zu­mieć, co się dzieje, b) zi­den­ty­fi­ko­wać, dla­czego i tym sa­mym mnie uspo­koić oraz c) dać mi psy­chiczne i fi­zyczne wspar­cie, po­rady i tech­niki, któ­rych dra­ma­tycz­nie po­trze­bo­wa­łam, by móc ja­koś funk­cjo­no­wać i po­szu­kać po­mocy. Przede wszyst­kim jed­nak przy­po­mnia­łaby mi, że je­stem cał­ko­wi­cie nor­malna. Nie da się prze­ce­nić, jak ważne to jest dla każ­dej osoby zma­ga­ją­cej się z za­bu­rze­niami lę­ko­wymi.

Moi wspa­niali pa­cjenci oraz osoby ob­ser­wu­jące w me­diach spo­łecz­no­ścio­wych czę­sto pod­kre­ślają, jak du­żym za­ufa­niem da­rzą mnie jako te­ra­peutkę wła­śnie dla­tego, że prze­szłam przez to, przez co oni prze­cho­dzą. To mnie uczy po­kory i uświa­da­mia, że tej uf­no­ści ni­gdy nie można uwa­żać za pew­nik.

Od roz­po­czę­cia mo­jej kru­cjaty prze­ciwko lę­kowi moim ce­lem za­wsze było i jest po­zo­stać jak naj­bar­dziej au­ten­tyczną i trans­pa­rentną w swo­ich do­świad­cze­niach i po­ra­dach, czy to na wi­zji, czy w druku, czy w me­diach spo­łecz­no­ścio­wych. Stany lę­kowe i inne za­bu­rze­nia psy­chiczne po­winny zo­stać od­mi­to­lo­gi­zo­wane i na­leży o nich roz­ma­wiać szcze­rze, otwar­cie, a przede wszyst­kim z hu­mo­rem!

Po­świę­ci­łam więk­szość ostat­nich pię­ciu lat na wspie­ra­nie or­ga­ni­za­cji cha­ry­ta­tyw­nej Mind, zaj­mu­ją­cej się zdro­wiem psy­chicz­nym, która w zna­czący spo­sób przy­czy­niła się do po­wsta­nia tej książki, fun­da­cji pro­wa­dzą­cej te­le­fon za­ufa­nia dla dzieci Chil­dline oraz or­ga­ni­za­cji do­bro­czyn­nej wspie­ra­ją­cych mło­dych do­ro­słych The Prince’s Trust.

The Prince’s Trust nie­dawno opu­bli­ko­wał ra­port, który m.in. stwier­dza, że 1 na 10 mło­dych do­ro­słych (16–35 lat) nie jest w sta­nie roz­po­cząć sa­mo­dziel­nego ży­cia poza ro­dzin­nym do­mem z po­wodu sta­nów lę­ko­wych. Za­bu­rze­nia lę­kowe są obec­nie uzna­wane za je­den z naj­po­waż­niej­szych i naj­bar­dziej pa­lą­cych pro­ble­mów w ob­sza­rze zdro­wia psy­chicz­nego. Oka­zuje się, że ja­kaś forma cho­roby psy­chicz­nej do­tyka 1 osobę na 4. Za­bu­rze­nia lę­kowe nie dys­kry­mi­nują, nie wy­bie­rają kon­kret­nej rasy, re­li­gii, płci czy klasy spo­łecz­nej. Każdy w do­wol­nym cza­sie i z do­wol­nego po­wodu może paść ich ofiarą.

Ni­niej­sza książka jest ad­re­so­wana do wszyst­kich: do cie­bie, two­jego są­siada, czy ko­le­żanki z pracy. Do każ­dego, kto po­trze­buje po­moc­nej dłoni. Jest po­ręczna, ła­twa do czy­ta­nia i po­maga roz­po­znać lęki i roz­pra­wić się z nimi na każ­dym eta­pie – od pierw­szych drob­nych symp­to­mów po naj­głęb­sze od­męty lęku, nie­za­leż­nie od czasu i miej­sca jego wy­stą­pie­nia. Czy to w domu, czy w au­to­bu­sie, na si­łowni, czy na­wet w służ­bo­wej to­a­le­cie, ten po­ręczny prze­wod­nik za­wsze po­spie­szy z po­mocą.

Już samo roz­wa­ża­nie otwar­tej roz­mowy o sta­nach lę­ko­wych może bu­dzić grozę i mam tego świa­do­mość, jed­nak tak nie po­winno być. Wiem z do­świad­cze­nia, że zro­bie­nie pierw­szego kroku i wy­po­wie­dze­nie ma­gicz­nych słów „po­trze­buję po­mocy” to naj­bar­dziej in­spi­ru­jąca i da­jąca po­czu­cie siły rzecz, jaką mo­żesz zro­bić. Skoro bie­rzesz tę książkę do ręki i ją czy­tasz, to je­steś już na wła­ści­wej dro­dze – do­sko­nała ro­bota!

W książce będę się z tobą dzie­lić mo­imi oso­bi­stymi do­świad­cze­niami z lę­kiem oraz wska­zów­kami i tech­ni­kami, które prze­te­sto­wa­łam na so­bie i twór­czo roz­wi­ja­łam ze swo­imi pod­opiecz­nymi. a któ­rych za­da­niem jest po­moc w ra­dze­niu so­bie z naj­bar­dziej ty­po­wymi ob­ja­wami i sy­tu­acjami, w ja­kich lęk lubi się ob­ja­wiać.

Jak wi­dzisz, po­moc jest na wy­cią­gnię­cie ręki i mam też na­dzieję, że książka okaże się lek­turą nie tylko po­ucza­jącą, ale i po­może ci po­ka­zać lę­kowi, gdzie jego miej­sce.

Anna

Je­śli chcesz być na bie­żąco lub skon­tak­to­wać się z Anną przez stronę in­ter­ne­tową lub me­dia spo­łecz­no­ściowe, to od­wiedź:

www.an­na­wil­liam­son.co.uk

www.li­fe­co­aching­by­anna.com

Twit­ter:@an­na­wil­liam­sTV

In­sta­gram:@li­fe­co­aching­by­anna

WSTĘP DR RE­ETTY NE­WELL

Cer­ty­fi­kat psy­cho­lożki kli­nicz­nej uzy­ska­łam w 2010 r., na­stęp­nie przez nie­mal pięć lat pra­co­wa­łam w NHS Child i Ado­le­scent Men­tal He­alth Se­rvice (CAMHS), a od 2014 r. pro­wa­dzę wy­łącz­nie pry­watną prak­tykę. Obec­nie pra­cuję z dziećmi, ro­dzi­nami i oso­bami do­ro­słymi, ofe­ru­jąc psy­cho­lo­giczne wspar­cie, kon­sul­ta­cje i te­ra­pię w pry­wat­nej kli­nice w Bi­shop’s Star­ford w Hert­ford­shire. Mam dwie córki, od któ­rych bar­dzo wiele się na­uczy­łam o psy­cho­lo­gii czło­wieka!

Moim za­sad­ni­czym za­da­niem jako psy­cho­lożki kli­nicz­nej jest re­duk­cja psy­cho­lo­gicz­nego cier­pie­nia i dzia­ła­nie na rzecz po­prawy men­tal­nego do­bro­stanu. W tym celu po­sił­kuję się róż­nymi me­to­dami, ta­kimi jak te­ra­pia po­znaw­czo-be­ha­wio­ralna (CBT – patrz ramka po­ni­żej), z któ­rej ko­rzy­sta­łam w szcze­gól­nej mie­rze pod­czas pracy nad tą książką.

Czym jest te­ra­pia po­znaw­czo-be­ha­wio­ralna (ang. Co­gni­tive Be­ha­vio­ral The­rapy, skrót: CBT)?

CBT to sze­roko roz­po­wszech­niona i czę­sto wy­ko­rzy­sty­wana te­ra­pia psy­cho­lo­giczna, słu­żąca le­cze­niu za­bu­rzeń lę­ko­wych oraz in­nych po­wszech­nie wy­stę­pu­ją­cych pro­ble­mów psy­chicz­nych. Ist­nieją mocne do­wody wska­zu­jące, że jest on sku­teczna w le­cze­niu róż­nych sta­nów lę­ko­wych u do­ro­słych i od 2011* r. jest re­ko­men­do­wana przez Na­tio­nal In­sti­tute for He­alth and Care Excel­lence (NICE – jedna z agen­cji bry­tyj­skiego mi­ni­ster­stwa zdro­wia). Ce­lem CBT jest po­móc pa­cjen­tom w zmia­nie spo­sobu, w jaki po­strze­gają sa­mych sie­bie i świat wo­kół nich. Zgod­nie z jej za­ło­że­niami osoby, które cier­pią na stany lę­kowe, roz­wi­nęły ne­ga­tywne prze­ko­na­nia na swój te­mat i świata. W Wiel­kiej Bry­ta­nii CBT jest do­stępna pry­wat­nie oraz w ra­mach pro­wa­dzo­nego przez NHS pro­gramu Im­pro­ving Ac­cess to Psy­cho­lo­gi­cal The­ra­pies.

CBT to nie­je­dyna sto­so­wana przeze mnie forma te­ra­pii, po­nie­waż moim za­da­niem jest, by pod­czas pracy z pa­cjen­tem uwzględ­nić in­dy­wi­du­alny kon­tekst, co w przy­padku CBT nie za­wsze ma miej­sce. Przez in­dy­wi­du­alny kon­tekst ro­zu­miem róż­nice ta­kie jak: dy­na­mika ro­dziny, wiek, płeć, po­cho­dze­nie et­niczne, wy­kształ­ce­nie, kul­tura i re­li­gia. Te ob­szary mogą mieć zna­czący wpływ na za­soby po­zwa­la­jące ra­dzić so­bie z pro­ble­mami, ja­kimi pa­cjent dys­po­nuje oraz szu­ka­nie wspar­cia. Z tego względu uwa­żam, że bar­dzo ważna jest kon­tek­stu­ali­za­cja za­bu­rzeń lę­ko­wych pod­czas pracy z pa­cjen­tem. Po­służę się przy­kła­dem róż­nic wy­ni­ka­ją­cych z płci: męż­czyźni są znacz­nie mniej skłonni szu­kać psy­cho­lo­gicz­nej po­mocy, a wśród osób tar­ga­ją­cych się na swoje ży­cie sta­no­wią wy­raźną więk­szość. Za­da­niem te­ra­peu­tów jest od­naj­dy­wa­nie jak naj­sku­tecz­niej­szych spo­so­bów an­ga­żo­wa­nia męż­czyzn w dba­łość o zdro­wie psy­chiczne, by ich po­trzeby na tym polu były na­le­ży­cie za­spo­ka­jane.

Czy­ta­jąc frag­menty mo­jego au­tor­stwa, mo­żesz mieć po­czu­cie, że nie wszyst­kie wska­zówki i po­my­sły idą w pa­rze z two­imi po­trze­bami. To ozna­cza, że je­steś sobą, a nie ist­nieje tech­nika uni­wer­salna, pa­su­jąca do wszyst­kich lu­dzi. Dla­tego je­śli coś nie spraw­dza się w twoim przy­padku, to po pro­stu przejdź do na­stęp­nej pod­po­wie­dzi/tech­niki, która może oka­zać się bar­dziej ade­kwatna i po­mocna.

Mój wkład w tę książkę

Anna wy­ko­nała nie­sa­mo­witą pracę w związku z tą książką. Bez naj­mniej­szych wąt­pli­wo­ści osią­gnęła swój cel, za­cho­wu­jąc re­alizm i trans­pa­rent­ność przy dzie­le­niu się swo­imi do­świad­cze­niami i ofe­ro­wa­niu po­rad. Je­stem prze­ko­nana, że książka okaże się nie­zwy­kle po­mocna w de­styg­ma­ty­zo­wa­niu za­bu­rzeń lę­ko­wych, mam też na­dzieję, że okaże się cenną lek­turą dla wszyst­kich tych, któ­rzy szu­kają spo­so­bów na upo­ra­nie się z wła­snymi sta­nami lę­ko­wymi.

Pod ko­niec każ­dego roz­działu uzu­peł­niam go in­for­ma­cjami na te­mat po­ru­sza­nej kwe­stii z mo­jej per­spek­tywy oraz przed­sta­wiam wska­zówki, jak ra­dzić so­bie z lę­kiem i in­nymi pro­ble­mami, które są z nim po­wią­zane. Są to pro­po­zy­cje i pod­po­wie­dzi, które wie­lo­krot­nie spraw­dziły się pod­czas pracy z mo­imi pa­cjen­tami.

Stany lę­kowe to po­wszech­nie wy­stę­pu­jące za­bu­rze­nie zdro­wia psy­chicz­nego. Mogą do­tknąć każ­dego z nas w do­wol­nym mo­men­cie ży­cia, bez względu na tło i oko­licz­no­ści. Wszy­scy do­świad­czamy w ży­ciu zda­rzeń, które mogą je ak­ty­wo­wać, czy to w domu lub pracy, czy to w kon­tek­ście re­la­cji z in­nymi bądź zdro­wia, czy w związku z istot­nymi zmia­nami, ta­kimi jak na­ro­dziny dziecka, roz­wód, po­ważny wy­pa­dek czy śmierć bli­skiej osoby.

Lęk przyj­muje całe spek­trum form i na­si­leń – od „nor­mal­nych” re­ak­cji po stan tak ciężki, że unie­moż­li­wia co­dzienne funk­cjo­no­wa­nie. Sa­mo­po­moc od­grywa istotną rolę w ra­dze­niu so­bie z lę­kiem, jed­nak nie po­winna za­stę­po­wać pro­fe­sjo­nal­nej po­mocy. Je­śli twoje stany lę­kowe za­czy­nają utrud­niać ci co­dzienne funk­cjo­no­wa­nie, to ko­niecz­nie zwróć się do swo­jego le­ka­rza ro­dzin­nego lub cer­ty­fi­ko­wa­nego te­ra­peuty.

Źró­dła:

*Na­tio­nal In­sti­tute for He­alth and Care Excel­lence (NICE) (2011) Ge­ne­ra­li­sed anxiety di­sor­der and pa­nic di­sor­der in adults: ma­na­ge­ment. NICE cli­ni­cal gu­idli­nes 113. Do­stępne na www.nice.org.uk/CG113.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki